|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Angelica Moderator
Dołączył: 25 Gru 2006 Posty: 215962 Przeczytał: 153 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Baker Street Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:25:52 18-05-11 Temat postu: |
|
|
Gala
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angelica Moderator
Dołączył: 25 Gru 2006 Posty: 215962 Przeczytał: 153 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Baker Street Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:13:35 25-07-11 Temat postu: |
|
|
na planie filmu Bitwa pod Wiedniem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angelica Moderator
Dołączył: 25 Gru 2006 Posty: 215962 Przeczytał: 153 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Baker Street Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:18:49 06-09-11 Temat postu: |
|
|
fotki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:33:46 27-12-11 Temat postu: |
|
|
Jest piękna, uwielbiam ją. Szkoda, że jej związek z Colinem się rozpadł, bo bardzo im kibicowałam i fajnie razem wyglądali. |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121728 Przeczytał: 165 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:28:39 12-08-13 Temat postu: |
|
|
W piątek 16 sierpnia będzie leciał z Nią film : Handel
o godzinie 23.10 na kanale tvn
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maitexoxo King kong
Dołączył: 11 Sty 2010 Posty: 2039 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:13:11 16-08-13 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121728 Przeczytał: 165 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:34:31 16-08-13 Temat postu: |
|
|
Ciekawe czy to prawda że spotyka się z Sebastianem Karpiela-Bułecki
bo pisza o tym w necie |
|
Powrót do góry |
|
|
Angelica Moderator
Dołączył: 25 Gru 2006 Posty: 215962 Przeczytał: 153 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Baker Street Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:35:44 16-09-13 Temat postu: |
|
|
Cosmopolitan Polska wrzesień 2013
|
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121728 Przeczytał: 165 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:30:19 17-09-13 Temat postu: |
|
|
Fajnie wyszła na okładce czasopisma |
|
Powrót do góry |
|
|
Ines_ Big Brat
Dołączył: 20 Lut 2012 Posty: 917 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:35:31 09-07-14 Temat postu: |
|
|
Alicjo, masz tę rolę! Rozmowa z Alicją Bachledą-Curuś.
Środa, 2 lipca 2014.
Jako młoda dziewczyna z Polski zaczęła poznawać machinę filmową Los Angeles. Pokonywała strach i wstyd, zaliczała pomyłki, walczyła o role. Dziś ma już takie doświadczenie, że może pomagać innym. Alicję Bachledę-Curuś spotkaliśmy na festiwalu Off Plus Camera w Krakowie, gdzie prowadziła zajęcia dla polskich aktorów.
Alicja /Jarosław Antoniak /MWMedia.
Na tych warsztatach poznałaś Juliet Taylor, słynną szefową castingów w filmach Woody’ego Allena. Czy pojawiła się myśl, że może...
Alicja Bachleda-Curuś: - Właśnie zero.
Nie wierzę!
- Widziałam, że ktoś z uczestników podał jej swoje CV. A ja raczej obawiam się, że spaliłam kontakt. Bo zaczęłam spotkanie z grubej rury: "Proszę nam powiedzieć, co tak naprawdę dzieje się po wyjściu aktora z castingu! Chcę wiedzieć!". Chyba trochę ją przestraszyłam. A na serio: szkoda, że Juliet pracuje w Nowym Jorku, a nie w Los Angeles, gdzie mieszkam. Jej podejście do castingu jest ciepłe, bardziej "domowe", komfortowe dla aktora. Diametralnie inne od tego, które obowiązuje w LA.
A co obowiązuje w LA?
- Większość działań nastawionych jest na pieniądz, na czas, na pewnik. Nie ma przestrzeni na zaufanie, dotarcie się. Już na etapie castingu oczekuje się na produkt.
Co to znaczy?
- Aktor ma przyjść na przesłuchanie już jako gotowa postać, najchętniej w kostiumie! Na castingach zdarzyło mi się widzieć nawet bardzo znane nazwiska, od stóp do głów ubrane... surrealistycznie. Wyobraź sobie: siedzisz w poczekalni z pięcioma morderczyniami w czarnych skórach. Bo mimo że każda zaproszona jest na inną godzinę, to zawsze jest obsuwa i rywalki spotykają się na ławeczkach. Udajesz, że nie widzisz nikogo, ale tak naprawdę widzisz wszystkich...
To trudne, ale chyba do przejścia?
- Słyszałam, że proszono znanego aktora o to, żeby przyszedł na przesłuchanie w masce, takiej, jaką nosi filmowy bohater. On powiedział, że nie widzi siebie w takiej roli na castingu. I że albo jest to propozycja, albo on nie staje w konkury. I wiesz co? Zrezygnowali z niego! Ja, kiedy mam iść na tego rodzaju casting, się wstydzę. Nie tylko przed samą sobą, ale też przed reżyserem castingu.
Dlaczego?
- Bo taka "prezentacja w opakowaniu" umniejsza aktora, jego umiejętności. Mam porównanie np. z castingami w Niemczech. Tam akurat zależy im na absolutnej naturalności. Nie wolno mieć makijażu. Ubiór też neutralny, żeby nie rozpraszał. A w Stanach - na odwrót. Jeszcze kiedy byłam w szkole Lee Strasberga, uczono mnie, że na casting najlepiej ubierać się na czerwono. Żeby się rzucić w oczy, być zapamiętanym.
Nie pobiegłaś po czerwoną sukienkę?
- Nie! Ale niektóre koleżanki od razu kupiły sobie czerwone T-shirty. A ja dalej uważam, że umiejętności są ważniejsze od ubrania.
Ale kiedy rano w dniu castingu stajesz przed szafą, to...
- Mam przeczytany scenariusz, więc wyobrażam sobie postać. I - nie będąc nachalną - delikatnie zaznaczam, że myślę o roli. Dobieram fryzurę, wkładam sukienkę czy skórzane spodnie. Ale zawsze jestem ubrana tak, jak mogłabym wyglądać przez przypadek. Nie chcę wypaść kuriozalnie czy śmiesznie.
Jesteś - może jak na hollywoodzkie standardy - za bardzo zachowawcza?
- Jestem. Zawsze wierzę, że oceniający umie sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać rola, a na castingu po prostu urzeknie go mój talent. (uśmiech)
Ubrana - przemyślanie, ale nienachalnie - wchodzisz na casting i jest tych pięć konkurentek. Myślisz: "Rety, rety, jestem najsłabsza" czy "Super, jestem tu najlepsza".
- Niestety, myślę "rety, rety, źle to widzę, bo ta jest Amerykanką, tamta jest wyższa, a tamta ma dłuższe włosy". Ale zaraz potem mówię sobie: "Alicjo, nie przejmuj się, będzie dobrze". Potem znowu wraca niepewność, i tak w kółko. Widzę twoją minę... No, niestety. Mam znajomych, którzy chodzą na castingi dla sportu dwa razy dziennie. Ja ograniczam liczbę przesłuchań do minimum, do tych, na których naprawdę mi zależy. Inaczej czułabym, że się wypalam. Kiedyś nawet dałam sobie limit: jeszcze pięć i koniec. Po piątym dostałam rolę. Co nie zmienia faktu, że casting jest dla mnie najciemniejszą stroną tego zawodu. I jeśli ktoś mi powie: "Alicjo, masz tę rolę, ale przyjdź na casting pro forma", wypadnę sto razy lepiej niż wtedy, kiedy staję w szranki z grupą innych aktorek.
Bo nie jest fajnie być ocenianym?
- Uwiera mnie to, że "castingowi" będą do każdej z nas mówili tak samo. I tak samo skwitują: super. A ja bym chciała, żeby to była atmosfera warsztatu, żeby reżyser nie tylko siedział na kanapie, oceniając, ale wyszedł poza swoją strefę komfortu i stwarzał wrażenie wspólnej pracy. A jeszcze bardziej przeszkadza mi to, że po wszystkim nie można usłyszeć szczerej oceny: co było dobrze, co źle. Moje przesłuchania do filmów, jeszcze w Polsce, pod tym względem były świetne. Czas wykorzystany do maksimum. Proszono nie tylko o wyrecytowanie sceny, ale o interpretację czy improwizację. Nawet jeśli się nie dostaje roli, to taka praca już ma wartość. A w Stanach przesłuchanie bywa bezwartościowe. Zawsze mówią, że byłaś wspaniała.
I że zadzwonią.
- Czasem już przy wejściu czuję, że pójdzie źle, że szef castingu nie jest moją pokrewną duszą. Jestem rozproszona. I to, że mnie nie wybrano, jest łatwiejsze do przełknięcia. Natomiast kiedy czuję, że poszło dobrze, i potem nic za tym idzie, jest ciężko. Zobacz, na zdrowy rozum: człowiek się angażuje, ale nie ma gratyfikacji. Raz, drugi, trzeci - i się wypalasz. Bo ile razy można sobie tłumaczyć: to taki biznes, nie poddawaj się. Raz na przyjęciu u znajomego - a więc w sytuacji komfortowej - dostrzegłam znajomego dyrektora od castingu. Mogłam podejść i zapytać, dlaczego aktor jest tak traktowany. Ale nie wystarczyło mi odwagi. Potem żałowałam, bo zdałam sobie sprawę, że bez świadomych uwag mogę wciąż powielać błędy.
Można brutalnie odpowiedzieć: trudno, aktorze, to twój problem.
- Można, ale chyba po trzecim takim castingu, kiedy czułam, że było OK, a mimo to cisza, zadzwoniłam do moich agentów. I mówię: wiem, że to nie jest rutynowe działanie, ale zależy mi, żeby zapytać, co było nie tak. Bo to mi pomoże. Jeśli są jakieś błędy, chcę je poprawić.
I co?
- Agenci zadzwonili, ale producenci odmówili. Powiedzieli, że nie mają czasu na analizy. A ja bym chciała chociaż usłyszeć: sorry, potrzebowaliśmy kogoś wyższego. Cokolwiek.
Wróćmy do spotkania z Juliet Taylor. W Ameryce jest guru. Obsadziła ponad 80 filmów, cztery dekady pracuje dla Woody’ego Allena. Gdyby nie ona, De Niro nie zostałby "tym" taksówkarzem, a Meg Ryan w ogóle nie byłaby znana. Nie onieśmieliło cię takie spotkanie?
- Oprócz klasyki kina Juliet obsadziła filmy, na których się wychowałam: "Czułe słówka", "Dużego" z Tomem Hanksem czy "Bezsenność w Seattle". Ale mam nadzieję, że znalazłam równowagę między oddawaniem jej czci a prowadzeniem spotkania. (uśmiech)
A czy ze spotkania wyniosłaś coś dla siebie?
- Zawsze uważałam, że komisja doceni to, że przychodzę z tekstem wykutym na blachę. Tymczasem od Juliet dowiedziałam się, że reżyser woli aktora może gorzej przygotowanego, a bardziej otwartego. Warsztat dał mi do myślenia - może ja tym perfekcyjnym przygotowaniem wysyłam zły komunikat: "Oto jestem, znam rolę, wiem, jak to zagrać, patrzcie, oglądajcie i tyle". Dzięki Juliet odkryłam, że można nie znać do końca tekstu, bo ważniejsze jest, żeby umieć się nim zabawić.
Do trzydziestki grywa się głupiutkie dziewczynki. To mnie już ominie./Beata Zawrzel /Reporter.
Czy to może być patent na udany casting?
- Gdybym znała jakiś patent, grałabym we wszystkich filmach, w których bym chciała. (śmiech) Patentu nie ma, ale... Udało mi się kiedyś przez przypadek zobaczyć kasetę z castingu Jake’a Gyllenhaala, który dziś jest gwiazdą (znany m.in. z głośnej Tajemnicy Brokeback Mountain - red.). Jego pierwszy duży film reżyserował mój znajomy. Pamiętam, jak oglądający byli zachwyceni osobowością Jake’a. Nie miało znaczenia, jak zagrał, ale był tak fajny jako człowiek, że chcieli spędzić z nim te trzy miesiące pracy. To było dla mnie zaskakujące. Ale czy ja wzięłam to sobie do serca? Nie bardzo. Nie umiem się zgrywać. Zazdroszczę tym, którzy wchodzą i są "super entertaining", niesamowicie rozrywkowi. Ja jestem za bardzo skupiona na występie, ciężko mi prowadzić zwyczajowy "small talk".
Kiedy się widziałyśmy poprzednio, opowiedziałaś mi anegdotę. Wpadając prosto z samolotu na casting, powiedziałaś "I’m absolutely wasted", bo ktoś ci wytłumaczył, że to znaczy "bardzo, bardzo zmęczona".
- A znaczy "na poważnym kacu", niestety.
Czy doszły nowe historie do zbiorku "było koszmarnie, ale będzie o czym opowiadać wnukom"?
- Zdarzyło mi się przyjść na casting i zobaczyć w "komisji" zaskoczonych moją obecnością... dobrych znajomych. I to takich, z którymi jestem w stałym kontakcie i o żadnym castingu nie było wcześniej rozmowy. I wtedy nie wiesz, czy wyjść z sytuacji z twarzą i kontynuować jak gdyby nigdy nic, czy umówić się z nimi na kawę i o wszystkim zapomnieć. (uśmiech)
W szkole nie uczono, jak opanować stres?
- To nie jest kwestia nauki, tylko mojego podejścia. Ja myślę, co ktoś o mnie pomyśli. Już nieraz znajomi mówili: przestań. Ale zdarza się to wielokrotnie. Nawet na co dzień. Ostatnio w restauracji mówię do kolegi: "Ta dziewczyna ciągle na mnie niemiło patrzy, ewidentnie coś jej nie pasuje". Po kolacji ta osoba podchodzi i mówi: "Widziałam wczoraj film Ondine, jestem pod wrażeniem, zastanawiałam się, czy to ty"...
Uff... Swoją drogą, skąd u ciebie taki pesymizm?
- Myślę, że wyniosłam to nie tylko z domu, ale w ogóle naszego kraju. Bo my raczej zakładamy, że jest gorzej, niż jest. Nie wiem, może to rodzaj samoobrony. Staram się nad tym panować, ale niespecjalnie mi się udaje. Kiedyś dostałam propozycję z Niemiec, żeby nagrać próbne sceny na kasetę. Reżyser widział mnie w innym filmie, chciał mnie do roli. Poczułam się doceniona, nagrałam, poszło dobrze. Kolejnym etapem było spotkanie z reżyserem castingu w LA. Po jego nazwisku skojarzyłam, że to będzie duża międzynarodowa produkcja. I zaczęłam się denerwować. A kiedy pojawiłam się w biurze castingowym, czułam się już bardzo niepewnie. Musiałam sobie przypominać: "Alicjo, oni cię znaleźli przez twoje filmy, wiedzą, co umiesz, chcą ciebie".
Jeśli nie dostajesz roli, śledzisz potem, kto ją zagrał?
- Kiedyś walczyłam o rolę, której zwyczajnie nie mogłam dostać, bo była zbyt duża. Główna, u wielkiego reżysera. Wiedziałam, że to niemożliwe, ale chciałam spróbować. Rolę dostała potem... Angelina Jolie.
Przegrać z Angeliną - nie grzech. Ale co się dzieje, gdy widzisz, że wybrano osobę twoim zdaniem znacznie słabszą aktorsko?
- Zdarzyło się. Ktoś wspominał potem, że to była narzeczona producenta. A producent niespecjalnie ciekawy. Pomyślałam: dobrze, z pewnością nie jest jej łatwo, niech już jej będzie. (śmiech)
To w ogóle legendarna sfera, nawet rodzaj tabu. Że w filmie dostaje się rolę po znajomości, czasem nawet bardzo bliskiej.
- To była nieduża rola. Myślę, że głównych jednak nie dostaje się po znajomości. Z drugiej strony mnie się nie chce chodzić na imprezy, poznawać "branżowych" ludzi. Nie szukam kontaktów, więc nie wykonuję pracy, jaka niektórym przynosi efekty. Wolę siedzieć w domu, obejrzeć film albo poczytać Heniowi do snu. Zresztą męczy mnie przygotowywanie się, strojenie.
Czujesz, że pracujesz tyle, ile trzeba?
- Zawsze chciałoby się pracować więcej. Ale mam poczucie, że pracuję na tyle, na ile zasługuję.
Wyczytałam w piśmie, i to wcale nie brukowym, że nie grasz w polskich serialach dlatego, że żądasz stawek - uwaga! - cztery razy wyższych niż polskie aktorki. Skomentujesz?
- Absolutna nieprawda. I nawet nie wiem, skąd się wzięła. Bo zanim rozmawiamy o jakichkolwiek stawkach, musi być akceptacja scenariusza i możliwość wzięcia udziału w danym serialu. Najważniejsza jest dla mnie postać, zarys fabuły, wartość artystyczna i merytoryczna projektu. W większości przypadków nie dochodzi do momentu, gdy rozmawia się o stawkach.
Śledzisz życie kulturalne w Polsce?
- Zaciekawiła mnie wystawa Kubricka w krakowskim Muzeum Narodowym. Z filmów widziałam Idę. Piękne dzieło filmowe - zdjęcia, aktorstwo. Podobała mi się "Dziewczyna z szafy". Bo inna.
Zerkasz na telewizję?
- Niewiele. Dobrze realizowani są "Lekarze". Podoba mi się "Rodzinka.pl" ze względu na dialogi.
A w Stanach jest coś, co ci się szczególnie podoba i polecałabyś?
- Wczoraj ktoś mi podsunął pomysł: "Ala, zaobserwuj, co tam jest fajnego, sprowadź do Polski i zostań producentką". Więc nawet jeśli bym wiedziała o jakimś wspaniałym zjawisku, to i tak ci nie zdradzę. (śmiech) Mamy w Polsce większość z tego, co odnosi sukcesy w Stanach. Program "The Voice:", serial "Gra o tron" i mój ulubiony - "House of Cards". Ostatnio przez dwa dni oglądałam go non stop! Kevin Spacey jest w swoim żywiole. Myślę, że czekał na tę rolę całe życie. Serial odsłania niegrzeczne kulisy polityki. I chociaż Obama zarzekał się, że nie wszystko jest prawdą, to myślę, że tej prawdy jest w serialu sporo.
Dobrze ci w Ameryce? Nie chcesz wracać?
- Jeszcze nie teraz. Jestem zadowolona i z pracy, i z życia codziennego. Odpowiada mi moja tamtejsza przestrzeń życiowa i... przestrzeń myśli. Byłabym niewdzięczna, gdybym to wszystko zostawiła. Wiele mi się udało osiągnąć, przynajmniej na moją skalę. Poza tym lubię siebie w Stanach.
Miesiąc temu skończyłaś 31 lat. Może to niewygodne pytanie, ale czy czujesz, że w kinie nie należysz już do kategorii dzierlatek?
- Prywatnie tego wieku nie lubię, jeszcze się nie przyzwyczaiłam. Wciąż czuję się, jakbym miała 19 lat. Wtedy wszyscy dawali mi więcej, a ja myślałam: super, mam jeszcze tyle czasu. Dziś, kiedy ktoś się dziwi, że jestem po trzydziestce i mówi: "A nie wyglądasz", czuję się dziwnie. Co to w ogóle jest to "nie wyglądasz". Że nie wyglądam na starą?
A zawodowo?
- Przeciwnie. Mieć 30+ jest nawet lepiej. Bo w Stanach, jeśli jesteś młodą dziewczyną, dostajesz głównie role tzw. bimbo - głupiutkich dziewczyn z kręconymi włosami i piskliwym głosem. To mnie już ominie. Wiem, że dla aktorek przełomowym momentem jest ten, kiedy dostają propozycję roli matki. Ja już taką rolę zagrałam kilka lat temu, jestem gotowa na kolejne wyzwania.
PANI 7/2014.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angelica Moderator
Dołączył: 25 Gru 2006 Posty: 215962 Przeczytał: 153 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Baker Street Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:06:05 21-09-14 Temat postu: |
|
|
na festiwalu w Gdyni
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aisha Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2012 Posty: 14067 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żory Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:02:08 21-09-14 Temat postu: |
|
|
Wygląda świetnie . |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121728 Przeczytał: 165 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:02 21-09-14 Temat postu: |
|
|
Fajnie wyglądała , podobają mi sie jej buty |
|
Powrót do góry |
|
|
Angelica Moderator
Dołączył: 25 Gru 2006 Posty: 215962 Przeczytał: 153 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Baker Street Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:48:06 17-09-15 Temat postu: |
|
|
w filmie 7 rzeczy, których nie wiecie o facetach
|
|
Powrót do góry |
|
|
iva Mistrz
Dołączył: 28 Paź 2010 Posty: 11130 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: MX Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:23:30 17-10-15 Temat postu: |
|
|
Wcale się nie starzeje |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|