Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Angeles... sin limites - Odcinek 35 (10.02)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30702
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:51:18 11-12-11    Temat postu:

Wow, cóż za zwrot akcji! Powiem tak, Mauricio faktycznie zachował się, jak dzieciak. Każda z nas liczyła tutaj chyba na diametralną zmianę w jego wydaniu, ale tacy mężczyźni chyba nigdy się nie zmieniają. Szkoda mi jednak Scar, która w jakiś sposób zaufała jego dobroci i wrażliwości. A z drugiej strony, no cóż - przyznaję, że podobała mi się i akcja, i dialog pomiędzy Nadią, a Mau. Choć przez chwilę stworzyli ognisty duecik, a takie są w moim mniemaniu najlepsze
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:47:50 12-12-11    Temat postu:

Dla madoki, ponieważ, jak na mój gust, jest stanowczo za dużo Antonia, by odpuścić sobie tą dedykację.



Nadia oparła się pokusie bezceremonialnemu wtargnięciu do gabinetu brata i spokojnie zapukała całkowicie ignorując przerażoną sekretarkę.
- Cześć braciszku, tęskniłeś za mną? - Zamknęła za sobą drzwi i odnotowała w tabeli punkt dla siebie widząc jego zszokowane spojrzenie.
- Nadia... Do diabła! Czyś ty oszalała, pojawiając się w firmie? - Antonio wiedział co mówi, jego urocza, piękna młodsza siostra była w istocie najbardziej jadowitą żmiją, jaką miał nieszczęście kiedykolwiek spotkać. Co najdziwniejsze, kochał ją najbardziej ze wszystkich kobiet na świecie włączając w to matkę i druga siostrę.
- Cii... Przecież on nie może się dowiedzieć, że tu jestem - Nadia ze śmiechem wskazała na sufit, nad którym znajdował się gabinet Rodriga Marchesi, byłego narzeczonego Nadii, którego opuściła praktycznie przy ołtarzu. Antonio roześmiał się radośnie łapiąc siostrę w objęcia.
- Jesteś taką jędzą! - Rzucił wypuszczając ją z objęć.
- Dziękuję - uśmiechnęła się pełna samozadowolenia.
- Czemu narażasz się na spotkanie z tym bubkiem?
- Czemu ty żenisz się z Teresą Carneli? - Zapytała unosząc brwi. Antoni w mig zrozumiał do czego zmierzała ta niezapowiedziana wizyta. Nadia nie cierpiała Teresy głównie dla zasady, bez żadnego szczególnego powodu. Mógł przewidzieć, że będzie robić problemy.
- Ponieważ jest piękną kobietą o dobrych koneksjach, a ja jestem w wieku, że powinienem się ożenić - twarz Nadii rozjaśniła się w złowieszczym uśmiechu.
- Z tego co pamiętam, to ona ma urocza córkę... - Nadia dobrze wiedziała, że brata nie kręcą znajomości z dojrzałymi kobietami, ale na zdjęciach z przyjęcia u Fernandez, które dzisiaj pokazywała jej matka, mogła wywnioskować, co przyciągało Antonia do mieszkania z Teresą.
- Z tego co pamiętam, to ona jest nieletnia - uśmiechnął się uroczo, choć w jego oczach czaiły się niebezpieczne ogniki. Nadia znała go jak nikt inny.
- Po co żenisz się z tą małpą? Możesz po prostu zaliczyć córeczkę - uśmiechnęła się uroczo przysiadając na krawędzi biurka.
- Zapomniałaś o pierwszej części mojej wypowiedzi, tej o wieku itp. - Nadia roześmiała się w głos zabarwiając swój śmiech nuta jadu.
- Nie nadajesz się do małżeństwa braciszku. Do zaliczania jednej kobiety po drugiej - tak, lecz małżeństwo... - pokręciła głową z uśmiechem.
- Założymy się?
- Nie wytrzymasz nawet miesiąca - wyciągnęła dłoń, a on podał jej swoją.
- O co? - Zapytał z czystej złośliwości, mając już wygraną w kieszeni.
- O... hmm... Jeśli ty wytrzymasz dłużej niż miesiąc, ja wyjdę za tego palanta - wskazała palcem sufit.
- Skąd pewność, że będzie chciał po tym co zrobiłaś? - Antonio nie wierzył w to co słyszał. To będzie świetna zabawa widzieć Rodriga w łapach jego krwiożerczej siostrzyczki.
- Daj spokój - przewróciła oczami i poprawiła ułożenie piersi w staniku. W takich momentach żałował, że łączą ich więzy krwi. - Jeśli ty przegrasz... Darujesz sobie nawet to słodkie maleństwo - wskazała uśmiechniętą Scarlet widniejącą na wspólnym zdjęciu z Teresą. Antonio skrzywił się i już szukał możliwości obejścia tego warunku. Zerknął na uroczą twarzyczkę niedoszłej pasierbicy i westchnął.
- Zgoda.
- To nie wszystko - pokiwała palcem ze śmiechem - oddasz mi 10% udziałów w firmie - Antonio uniósł brwi i przestało być mu do śmiechu. Nadia była oczkiem w głowie ojca, ale uważał, że jest zbyt niedojrzała, żeby zajmować jakiekolwiek stanowisko w firmie. Antonio po cichu się z nim zgadzał, gdyż jedynymi rzeczami, jakimi po mistrzowsku zajmowała się jego siostrzyczka były moda, intrygi i wodzenie za nos coraz to nowych mężczyzn.
- Po co ci te udziały?
- Są mi potrzebne, nie pytaj - wstała z krawędzi biurka i ruszyła w stronę wyjścia wysyłając mu w powietrzu pocałunek. Antonio westchnął i obrócił się w stronę widoku za oknem. W co też mogła się wplątać Nadia, że potrzebował udziałów w firmie? Podejrzewał, że nie mogło być to nic legalnego.
***
Bezczelny łajdak! Palant! Debil! Zdrajca! Scarlet znęcała się nad poduszką w myślach umieszczając w jej miejscu twarz Maurcia. Celeste od samego rana z zachwyconym uśmiechem opowiadała swoim "uroczym" przyjaciółkom, jak to jej ukochana starsza siostra mówiła jej, że "poznała" Mauricia dość blisko... Cholera jasna! Jak mogła mu zaufać? To przecież było do przewidzenia, że choćby nie wiem co, ten facet się nie zmieni! Scarlet otarła oczy łapką wysłużonego już pluszaka i westchnęła. Nie pozwoli zrobić z siebie idiotki, a już na pewno nie komuś takiemu jak Mauricio Fernandez. Zbiegła na dół i niemal zderzyła się ze swoim przyszłym ojczymem.
- Gdzie ci się tak...? Płakałaś? - Przerwał swoją wypowiedź z udawaną troską, nie wypuszczając jej ramion ze swoich dłoni.
- Nie... Coś wpadło mi do oka... To pewnie przez ten wodoodporny tusz - potarła oko, na którym nie było nawet śladu makijażu i usiłowała wzruszyć ramionami, jednak było to niemożliwe w obecnej sytuacji. Antonio uśmiechnął się uroczo i skinął głową starając się nie podważać słów Scarlet.
- A więc, gdzie pędzisz? - Dziewczyna zamrugała zauważając wzrok ojczyma zbyt wyraźnie wędrujący po jej ciele i prawie przewróciła oczami.
- Śpię dzisiaj u koleżanki, mógłbyś przekazać to mamie? Dzięki, pa - jakimś cudem udało jej się uwolnić z uścisku Antonia i wybiec z domu. Scarlet wyciągnęła telefon i odnalazła numer Mariusa. W życiu nie pomyślałaby, że będzie do tego zdolna, ale po tym jak jej serce rozbiło się dziś na milion kawałków uznała, że najwyższy czas nauczyć się być taką suką jak Celeste, Milagros czy choćby Effy, która radziła sobie lepiej z wrogami niż z bliskimi jej osobami. Czas nauczyć się nieokazywania uczuć.
- Marius, czy nadal chciałbyś, żebym udzielała Ci korepetycji z hiszpańskiego? - Zapytała miłym głosem, przypominając sobie jego dzisiejszą poranną prośbę. Usłyszała jedynie zdławione potwierdzenie i uśmiechnęła się szatańsko. Skoro Mauricio mógł zachowywać się zdradziecki sukinsyn, to dlaczego ona miał być inna? - Mam teraz chwilę czasu - skinęła głową siadając za kierownicą i jednocześnie słuchając dyktowanego przez Polaka adresu. Zamknęła telefon i uniosła brwi słysząc dźwięk połączenia. Zerknęła na zewnętrzny wyświetlacz i przewróciła oczami. Mauricio. Który to już raz? Pięćdziesiąty trzeci, jeśli dobrze pamiętała. Jakby nie wystarczyła mu dzisiejsza rozmowa, choć ona nazwałaby to raczej kłótnią niż cywilizowaną rozmową.
Scarlet wystarczająco już się dzisiaj nasłuchała na temat namiętnej nocy Mauricia i starszej siostry Celeste, którą Cel opowiadała na prawo i lewo, jakby był to powód do chluby. Scarlet westchnęła i podjęła postanowienie, że ni da nikomu tej satysfakcji i się nie rozpłacze. Jak na złość dzisiaj w szkole nie pojawiła się ani Ef ani Pilar. Cholera jasna! Przytuliła mocniej książki do piersi i ruszyła w stronę wyjścia ze szkoły. Jak ona dziękowała Bogu, że nie natknęła się jeszcze na Mauricia, bo chyba wydrapałaby mu oczy... O wilku mowa, jęknęła widząc go opartego o kolumienkę w swobodnej pozie. Brunetka powstrzymała odruch gwałtownego odwrócenia się na pięcie i odważnie ruszyła do przodu z zamiarem zignorowania go.
- Cześć, słonko - Mauricio wyglądała diabelnie seksownie z aroganckim uśmieszkiem przyklejonym do tej bezczelnie przystojnej twarzy. Scarlet otrząsnęła się z mimowolnego oczarowania i wyrwała rękę, którą uwięził i ruszyła dalej nie oglądając się za siebie. - Hej, hej... - krzyknął brunet łapiąc ją za ramię. - Co jest?
- To jest, że jesteś bezdusznym sukinsynem bez serca i nie chcę cię więcej widzieć! - Rzuciła mu mordercze spojrzenie i bezskutecznie usiłowała wyrwać dłoń.
- Możesz mi powiedzieć, o co Ci chodzi? - Warknął wściekle Mauricio wpatrując się w jej oczy.
- O nic - rzuciła słodko - mam tylko zastrzeżenia wiekowe, co do wyboru twoich partnerek seksualnych. Wiesz, niedługo zaczną się sypać... - Uniosła brwi przekrzywiając głowę w szyderczym geście. Mauricio puścił jej dłoń zszokowany jej słowami, co skwapliwie wykorzystała prawie biegnąc w stronę wyjścia ze szkoły. Usłyszała zamykające się drzwi, gdy oparła się o mur i zaczęła płakać. Jestem idiotką!
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30702
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:34:36 12-12-11    Temat postu:

Uhh, dziękuję za tą cudowną dedykację i za odcinek, faktycznie poświęcony w większości Antoniowi. Dla mnie to prawdziwa przyjemność czytać choćby najmniejszą scenę z jego udziałem. Tym samym potwierdzając swoje zauroczenie jego piekielnie seksowną, a zarazem cwaną i intrygującą osobą. Niezwykle bardzo przypadł mi do gustu jego zakład z siostrzyczką - którą, gdyby nie więzy krwi, pewnie posiadłby na gabinetowym biurku. Nie zmienia to jednak faktu, że trafił swój na swego - i on, i Nadia charakteryzują się bowiem bijącą wręcz po oczach pewnością siebie i nutką mrocznej aury, która otula ich postaci, a którą ja uwielbiam. Coś pięknego

A nasza biedna Scar dowiedziała się o wysoku Mauricia, upewniając się tym samym w jego prawdziwej naturze. Szkoda mi jej, bo kurczę w głębi duszy na pewno liczyła na zmianę w jego wydaniu. A z drugiej strony może zacznie bardziej korzystać z życia i jak jej kumpele, zmieniać facetów, jak rękawiczki. Zobaczymy, gdzie też zaprowadzi ją nienawiść względem Mau
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:42:08 13-12-11    Temat postu:

Już lubię Nadię jest świetna taka zadziorna i pewna siebie. Ledwo się pojawiła a już ma na swoim koncie upojne chwile z Mauricio Szkoda tylko, że przez to cierpi Scar...byle tylko nie stała się aż tak zimna by w podobny sposób zabawić się Mariusem który nie zasłużył sobie na podobne rozczarowanie co ona.
madoka Masz rację postać Antonia jest niezwykle ciekawa i intrygująca. Brakowało mi go przez ostatnie odcinki także ten z jego udziałem jest jak najbardziej na plus
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:32:49 14-12-11    Temat postu:

No i jestem jak zwykle spóźniona, ale cóż....
Wiedziałam, że Mauricio w końcu okaże się draniem. Przecież byłoby za pięknie gdyby nie wywinął jakiegoś numeru. Najgorsze jest to, że Scar teraz przez niego cierpi i mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego by się na nim odegrać. Biorąc jednak pod uwagę jej telefon do Mariusa, nic dobrego to nie wróży
Sama Nadia jest.......wrr......okropna.....podła, bezwzględna i ..... kurcze nawet nie mam słów. Podejrzewam, że ostro namiesza w życiu co poniektórych w tym opowiadaniu

No dobra, to by było na tyle i czekam oczywiście na ciąg dalszy. Teraz postaram się komentować na czas
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:15:08 16-12-11    Temat postu:

Przepraszam bardzo za moje opóźnienia i za to, że mój komentarz może być trochę zaniedbany, ale tyle mam zaległości, że staram się wszystko na szybko nadrabiać, bo się spieszę dzisiaj strasznie. A za oknem tak mi wieje, brr.. ale to nie na temat.

Biedna Scarlet... kurde, wiedziałam! Wiedziałam, że to się tak skończy! I cieszę się, że nasza Scar przejrzała na oczy i teraz wie jaki łajdak jest z Mauricio. Wielki zakochany, ale to nie miało dla niego znaczenia idąc do łóżka z Nadią. Phi, idiota. Cieszę się, że wyjechała mu i nie dała mu się już więcej oszukiwać. A z czego najbardziej się cieszę?? To, że teraz Mauricio dowie się jak to jest być porzuconym, dobrze mu tak. Zaś Scarlet zmieniła zupełnie swoje nastawienie i pierwszą osobą do której zadzwoniła był Marius. Czyżby to on miał być sposobem na odreagowanie? Brzmi ciekawie.
Pojawił się Antonio. Muszę przyznać, że Nadia i Antonio jako rodzeństwo są bardzo podobni do siebie. Spodobał mi się i zaintrygował mnie jak najbardziej ich zakłada. Ciekawa jestem kto z nich wygra, a kto poniesie zapewne bolesną porażkę.

Usunęłaś "Idealną"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:11:26 17-12-11    Temat postu:

Fakt, faktem biedna Scar, że Mauricio się zachował jak zachował, ale mimo to.. nie powinan wykorzystywać Mariusa do swoich celow, aby się zemścić na Mauriciu. Może wyjdzie jej ten plan z głowy.
A Nadia i Antonio? Podoba mi sie ich zakład, mimo wszystko. Sama jestem już ciekawa jak to sie potoczy. Czekam na new!
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:47:35 26-12-11    Temat postu:

Pojawia się Dante, uwaga dla tych, którzy na niego czekali



Celeste przełknęła kolejne pogardliwe spojrzenie Nadii i uśmiechnęła się uroczo skrywając zniewagę. Nadia nigdy jej nie lubiła i zawsze trzymała się z Antoniem. Cel zawsze pragnęła jej dorównać. Stała się zimną i wyrachowaną królową ula zwanego szkołą, zatracając prawie w całości swoją prawdziwą naturę. Z niewyraźną miną przebierała w szparagach, które były jej dzisiejszą kolacją. Chyba popełniła błąd porzucając również Santosa, po tym jak zostawił ją Mateo. Nie miała już nikogo. Chciała nikogo nie potrzebować, umieć nie liczyć się z nikim jak Nadia, lecz to nie było takie proste jak by tego chciała.
- Zjedz coś, już jesteś wystarczająco chuda - rzucił ojciec nawet nie podnosząc oczu znad gazety. Celeste rzuciła widelec i wstała przewracając krzesło. Wybiegła z zimnej jadalni w kolorach bieli i czerni i ruszyła ku wyjściu. Jutro zadzwoni do Luisy i każe jej spakować swoje rzeczy. Była dorosła, prawda? Mogła jeszcze parę rzeczy naprawić w swoim życiu, by nie być tak wyrachowaną suką jak Nadia. Dopiero po tej akcji z Mauriciem, Celeste uświadomiła sobie, że jej urocza wychuchana siostrzyczka wcale nie jest takim wzorem do naśladowania jaki wykreowała sobie w dzieciństwie. Na początku rozkoszowała się widokiem smutku w oczach małej Carneli, gdy rozpowiadała wszem i wobec, że naczelny uwodziciel St.Juan "zaliczył" również romans ze starszą od siebie kobietą, a że ową kobieta była jej starsza siostra dodawało jeszcze smaczku tej historii. Jednak późniejsza wściekła reakcja Mauricia, który w pustym korytarzu przyparł ją do ściany i o mało nie udusił gołymi rękoma wrzeszcząc, że takie suki jak ona powinno się sterylizować jeszcze w dzieciństwie. Gniew w jego oczach uświadomił jej, że Maurcio chyba naprawdę zależało na tej cholernej Carneli. Nie miała pojęcia po co w takim wypadku przespał się z jej siostrą, ale sama była w podobnej sytuacji, a ciężko jest myśleć mając zaciśnięte dłonie na szyi. Zgasiła silnik i wysiadła przed apartamentowcem. Po chwili wysiadła z windy i nacisnęła dzwonek. W progu pojawił się potargany Mauricio z mordem w oczach.
- Czego chcesz? - Zapytał chłopak nie siląc się na grzeczność.
- Jeśli chcesz pomogę Ci przekonać Scarlet - skrzywiła się wyraźnie wypowiadając imię najbardziej nielubianej rówieśniczki - że Nadia cię upiła albo cokolwiek wymyślisz. - Mauricio spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Można wiedzieć skąd ten nagły przypływ dobroci? Bo dobrym duchem to ty nie jesteś.
- Mój terapeuta stwierdził, że najwyższy czas na zmiany. Kim ja jestem, żeby się kłócić? - Uśmiechnęła się słodko, gdy otworzył szerzej drzwi zapraszając ją gestem.
***
- Jesteś szczęśliwa z moim ojcem, Est? - Scarlet uśmiechała się do wyglądającej jak z Vogue'a przyszłej macochy. Gdyby Estrella wiedziała, że córką jej narzeczonego jest ta sama Scarlet Carneli, z którą imprezowała w zeszłym roku w Paryżu podczas przerwy świątecznej, na pewno nie obawiałaby się spotkania z nią. Obraz córki jaki rysował przed nią Roberto całkowicie nie zgadzał się z poznaną rok temu uroczą, choć niezbyt grzeczną, jeśli brać pod uwagę jej opinię Scarlet.

Paryż około rok wcześniej
- Jesteś pewna, że mnie wpuszczą?- Siedemnastoletnia Scarlet wydawała się niezbyt pewna faktu, że pozwolą jej wejść do jednego z najmodniejszych klubów Paryża. Jej franczuszczyzna była nienaganna, choć trochę szkolna, co usiłowała wyplenić, na razie bezskutecznie, Estrella, więc nie to było problemem. Estrella przewróciła oczami i poprawiła [link widoczny dla zalogowanych].
- Wpuszczą cię, nie jęcz. - Przejechała dłonią po jej włosach poprawiając ich ułożenie. - Jesteś seksowna, to wystarcza dla bramkarzy. - Uniosła brwi i pociągnęła ją do klubu kompletnie ignorując kolejkę. Uśmiechnęła się do ochroniarzy szturchając Scarlet, by zrobiła to samo, mężczyźni otaksowali je spojrzeniami i bez przeszkód wpuścili za barierkę.
- Oddawaj to - Estrella wyciągnęła rękę po jej płaszcz, a Scar ściągnęła go z siebie i podała czarnowłosej przewracając oczami. Miękka pomarańczowa tkanina [link widoczny dla zalogowanych] ułożyła się swobodnie na jej biodrach. - Idziemy się bawić.
- Zaraz - Scarlet uśmiechnęła się swobodnie do barman i zamówiła kamikadze. Estrella zostawiła młodszą koleżankę przy barze i ruszyła na parkiet. Fakt, że była Wigilia nie przeszkadzał ani jednej ani drugiej w zabawie w dyskotece.
- Witaj - czarujący brunet zajął miejsce obok Scarlet, która zwróciła twarz w jego stronę opierając policzek na dłoni. Skinął dłonią na barmana, który musiał go dobrze znać, bo od razu postawił przed nim whisky z lodem. - Ty również nie masz z kim spędzać tych świąt?
- Rodzice rozwiedli się miesiąc temu, żadne nie chce mnie widzieć. Tam jest moja przyjaciółka - wskazała tańczącą wśród kilku przystojniaków Estrellę.
- Nie jesteś francuską, prawda? - Złapał pasemko jej hebanowych włosów i zaczął owijać jej wokół swojego palca wskazującego.
- Nie, jestem meksykanką. W Paryżu praktycznie przez przypadek. - Uśmiechnął się arogancko, słysząc jej ton.
- Gorąca krew - Scarlet wypiła zawartość trzeciego z sześciu postawionych na tacce kieliszków.
- Żebyś wiedział - rzuciła nierównym głosem i roześmiała się dźwięcznie.
- Jesteś urocza i... wcięta - uśmiechnął się złośliwie.
- Yhym, to przez rodziców zabrali mi święta.
- Sądzę, że jesteś również nieletnia. - Scarlet parsknęła śmiechem, ale po chwili spoważniała wpatrując się w niego uważnie.
- Jesteś z policji? Według hogwarckich praw dwa dni temu uzyskałam pełnoletność.
- Nie, nie jestem z policji. Sprawdzam tylko czy grozi mi odsiadka za to co zamierzam zaraz zrobić - Scarlet uniosła brwi i o mało nie wybuchnęła śmiechem, gdy pochylił się i musnął jej usta wargami. "To się źle skończy", pomyślała chwilę później, gdy machała na pożegnanie do zszokowanej Estrelli.
- Jak właściwie masz na imię? Wolałabym wiedzieć z kim mam zamiar stracić dziewictwo - ku jej zaskoczeniu nie odsunął się ani nie zaczął wrzeszczeć, dlaczego mu nie powiedziała tylko przyciągnął ją do siebie i przygryzł płatek jej ucha.
- Dante. Masz rację, lepiej żebyś wiedziała, w końcu nigdy tego nie zapomnisz - szeptał sunąc pocałunkami w dół jej szyi i prowadząc ją do wejścia jednej z kamienic.
- Nie przeceniasz się? - Zapytała z czystej złośliwości, gdy zimne powietrze lekko ją otrzeźwiło.
- Nigdy - uśmiechnął się i wprowadził do mieszkania.
- Cieszę się - zamrugała, gdy rozsunął suwak sukienki umieszczony na przodzie. - Chyba - przekręciła głowę, gdy materiał opadł, a on głodnym wzrokiem przejechał po jej ciele.
- Uwierz mi, na pewno się nie przeceniam - dodał ściągając koszulkę przez głowę i popychając ją na kanapę.


- Jestem diabelni szczęśliwa, że będę twoją macochą, podła żmijko! - Estrella stuknęła się ze Scarlet kieliszkami wspominając pikantną opowieść dziewczyny, którą usłyszała następnego dnia po tej pamiętnej Wigilii.
- Ani słowa! - Scarlet przyłożyła palec do ust uśmiechając się do Estrelli.
- Widziałaś się kiedykolwiek później z tym facetem, Scar? - Scarlet przeraziła się na samą myśl. Starała się zapomnieć o tym wyskoku. Nawet jej przyjaciółki miały ją w dalszym ciągu za dziewicę, a ona nie miała zamiaru ich doinformowywać.
- Nie. I mam nadzieję, że w tym życiu już go nie spotkam. - Na ten rok miała aż nadto problemów z facetami.
***
- A więc, przyjedziesz? - Antonio wreszcie zdecydował poprosić kogoś na świadka. Wybrał najmniejsze zło, czyli swojego kochanego kuzynka.
- Jasne, uwielbiam śluby - rzucił Dante z jadem, który był słyszalny nawet przez trzeszczenie połączenia międzynarodowego.
- Wierz mi, ja też. Chętnie by się wypisał, gdyby nie fakt, że to mój własny ślub.
- Spoko, pojawię się pojutrze. Zarezerwuj mi hotel.
- Zostaniesz u nas. W domu mojej narzeczonej potrzebny jest GPS, żeby przejść z sypialni do jadalni, a mieszkamy tylko we trójkę plus służba.
- We trójkę? Wpadłeś kolego? - Zaśmiał się Dante.
- Nie. Ja, Teresa i jej osiemnastoletnia córka, Scarlet. - Uśmiechnął się na samą myśl o pasierbicy.
- Scarlet, huh?
- Co?
- Nic, mam miłe skojarzenia z tym imieniem, a jeszcze milsze z jego właścicielką.
- No cóż, nie wnikam, ale znając ciebie, miło to mało powiedziane.
- A żebyś wiedział.
- Widzimy się pojutrze.
- Jasne - kliknęło w słuchawce. Scarlet. Antonio miał rację, miłe to mało powiedziane, jak na to co zachowało się we wspomnieniach Dantego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:09:46 26-12-11    Temat postu:

Ciesze się, że w końcu coś tu wstawiałaś! I do tego naprawdę świetny odcinek!
Zaczynając od początku, Celeste mnie zaskoczyła. Ta nagła jej zmiana. Chociaż nadal mam do niej uprzedzenia, ale i tak na swój sposób ją lubię. Czas pewnie pokaże, czy naprawdę się przejęła tym, ze jest taką podłą suką, czy raczej tylko wykorzysta swoja skruchę. No, ale jeśli tak, to zaczęła w dobrym kierunku. Chociaż.. no cóż, powiedzmy sobie prawdę Mauricio ma trudne zadanie przed sobą. Zwłaszcza, że koło Scar pojawi się ktoś trzeci? czwarty? I to sam Dante! Naprawdę dobrze rozpoczęłaś ich "poznanie się". A jak już przy tym jesteśmy. Scar i Estrella? Tego bym się nie spodziewała. :O
Tak sobie teraz myślę... Scar także jest w trudnej sytuacji. Mauricio stał się dla niej bliższy przez ten krótki czas, ale jak widzimy Dante również nie wywiał jej z głowy. Więc nie mam pojęcia jakie masz plany do niej. Ale najbardziej już mi chyba odpowiada Dante. A Mauricio? Oboje z Celeste byli by zaskoczeni, gdyby coś im nie poszło w tym kierunku co zmierzają, a mianowicie Scar i Mauricio, a ich interwencja by do siebie ich zbliżyła.
Zamieszałam. Ale streszczając, ona jedna ich... kilku, a to nic dobrego nie wróży.
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek!


Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 20:11:58 26-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:40:15 26-12-11    Temat postu:

Właśnie wczoraj zastanawiałam sie kiedy i tu pojawi się odcinek i proszę
Podoba mi się zmiana jaka zaczyna zachodzić w Cel jak widać nie jest wcale taką zimną su*a na jaką się kreowała poprzez złych idoli. Ciekawe co z tego wszystkiego wyjdzie. Mam nadzieję, że uda się jej pogodzić Scar i Mau. Zastanawiam się też dlaczego tak nie lubi Scar? Ma ku temu jakiś powód czy tylko tak po prostu ? :>

Za to druga część odc kompletnie mnie zaskoczyła ost Ci sie to udaje niczego nie można być pewnym i dobrze
Oj a Scar wydawała się byc taką nieśmiałą i cichutką Juz wyobrażam sobie jej reakcje na widok dantego w jej domu
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:06:04 26-12-11    Temat postu:

Mari BustamanT napisał:
Juz wyobrażam sobie jej reakcje na widok dantego w jej domu

Przy odrobinie szczęścia i mojej dobrej woli (bo jak na razie gapię się w ekran) reakcja pojawi się jeszcze dzisiaj.

Cieszę się, że wam się podoba, ze Scar nie jest aż tak grzeczna jak się wydawało. A co do Celeste, to hmm, może jej zmiana wynika z tego, że przestała chcieć być taka sama jak siostra, bo zauważyła, że takie życie do niczego dobrego nie prowadzi, bo niszczy tylko życie innym ludziom.
Dzięki Aniu, Ewelinko, mam nadzieję, że święta mijają spokojnie i radośnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:42:51 27-12-11    Temat postu:

Chyba akcja nie idzie po waszej myśli, ale to nie moja wina. Scarlet się zbuntowała i nie mam na nią wpływu. Z dedykacją dla Eweliny (Mari BustamanT), żeby Ci cieplej było.



Gdy jesteś sama, nikt nie zwraca na ciebie uwagi. Gdy zaczynasz się kimś interesować, z wzajemnością, to nagle znajduje się masa innych którym też się podobasz...

Leżała na jego klatce piersiowej, czując jak unosi się miarowo w rytm oddechu. Uniosła się lekko szukając po ścianach czasomierza i westchnęła dostrzegając, że jakąś godzinę temu rozpoczęło się Boże Narodzenie. Na to, że leżała właśnie naga w mieszkaniu nieznajomego po niesamowitym seksie (nie kłamał, naprawdę był wybitnie utalentowany i prawie nie bolało) z tym właśnie nieznajomym nałożyło się parę czynników. A przynajmniej starała się właśnie tak sobie to wytłumaczyć. Rozwód rodziców, w sumie cieszyła się, że jej wspaniały ojciec uwolni się wreszcie od tak zimnej i nieumiejącej pokazywać uczuć kobietą jaką była jej matka. Jednak już mniej cieszył ją fakt, że ona dalej będzie musiała się z nią użerać.
- Wiercisz się - zamarudził sennie Dante obejmując ją ramieniem.
- Przepraszam - zauważyła, że jej ciemna karnacją odcinała się widocznie na tle jego skóry i nie wiedzieć czemu jeszcze bardziej ją to zasmuciło. Ręka, którą ją obejmował zaczęła sunąc niebezpiecznie blisko jej piersi, by po chwili zacząć bawić się jej sutkiem. Scarlet przewróciła oczami, ale poddała się przyjemnemu uczuciu jakie zaczęło promieniować w dół jej brzucha.
- Gotowa na drugą rundę? - Zapytał ze śmiechem, gdy zaczęła się wiercić pod jego dotykiem. "Zakaz pogrążania się w smutnych myślach, nie dzisiaj", pomyślała i wspięła się w górę, by go pocałować.


Drrryń, drryń!
"Budzik, dzięki Bogu. Nie za dużo facetów ostatnio chodzi po głowię?" Niepotrzebnie Estrella przywoływała to wspomnienie, już wystarczająco zamieszania było w jej życiu. Scarlet odrzuciła kołdrę i rzuciła się w stronę łazienki pragnąć zmyć z siebie wspomnienie snu. Piątek, to dzisiaj miał zjawić się świadek Antonia. Cholera, tego jeszcze brakowało, kolejnego członka tej popapranej rodziny. Jej nowy tatuś patrzący częściej z pożądaniem na nią niż na jej matkę, mimo, że miała zostać jego żoną. Celeste, która nienawidziła ją ze znanych tylko sobie przyczyn. Nadia, która przespała się z Mauriciem, choć właściwie tej powinna raczej dziękować za odsłonięcie prawdziwej natury chłopaka. Ciekawe co ten człowiek będzie sobą przedstawiać? Założyła kolejny [link widoczny dla zalogowanych] mający wyglądać na mundurek i wyprostowała włosy. Usłyszała dzwonek telefonu i westchnęła widząc imię Mauricia wypisane na ekranie. Odrzuciła połączenie i zaczęła się malować. Podczas tego kwadransa, który straciła na makijaż odrzuciła dwadzieścia kolejnych połączeń z tego samego numeru. Zbiegła na dół i już miał skręcać w stronę jadalni, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. W drodze do drzwi zaczęła zapinać guziki granatowego sweterka. Zamaszystym ruchem otworzyła drzwi i natychmiast je zamknęła. "Nie, to nie dzieje się naprawdę!" Dzwonek powtórzył się, co uświadomiło Scarlet, że to nie może być sen. Nacisnęła klamkę i wpuściła gościa wpatrując się w niego oczami wielkimi jak spodki. Był zirytowany dopóki jego spojrzenie nie spoczęło na dziewczynie.
- Scarlet? - Dziewczyna pokiwała głową zażenowana.
- Dante - w holu znikąd pojawił się Antonio witając się z nowo przybyłym. - Miło cię widzieć kuzynie.
- Kuzynie? - Jęknęła rozpaczliwie Scarlet zwracając uwagę Antonia, który zmarszczył brwi. Dante jedynie uśmiechnął się szerokim seksownym uśmiechem, od którego zrobiło je się gorąco.
- Tak, Scar. Dante jest moim kuzynem i świadkiem na ślubie.
- Super. To ja... - przełknęła ślinę. - To ja jadę do szkoły. Śpieszę się... Tak... Strasznie się śpieszę - złapała za plecak i niemal biegiem opuściła dom. Boże, to najgorszy poranek ever... No oprócz tego dnia, w którym dowiedziała się o zdradzie Mauricia. Estrella ma chyba jakiś dar jasnowidzenia. Cholera by to wzięła! Uderzyła w kierownicę stając na światłach. Niech ten rok już się skończy! Życzenie raczej nadaremne zważając, że był środek listopada, a półtora miesiąca, z jej talentem do pakowania się w kłopoty, to strasznie dużo czasu.
Kilka godzin później po kilkukrotnym zignorowaniu próbowania nawiązania kontaktu ze strony Mauricia i nie wiedzieć czemu ze strony jej wroga numer jeden, czyli Celeste, Scarlet z sercem w gardle jechała do domu. Na samą myśl o ponownym spotkaniu z Dantem dostawała palpitacji. Z niepokojem nacisnęła klamkę, jednak odetchnęła z ulga, gdy nie zauważyła nikogo, nawet służby, w zasięgu wzroku. Ruszyła po schodach do swojego pokoju i stanęła jak wryta w jego progu, gdy zobaczyła Dantego przeglądającego jej książki.
- Co tu robisz? - Zapytała miękkim głosem.
- Mnie też miło cię widzieć - rzucił jej gorące spojrzenie, dzięki któremu przypomniała sobie, dlaczego w drodze do domu dostawała apopleksji.
- Pytałam serio. Co robisz w moim pokoju? Jako świadek Antonia nie masz jakiś obowiązków? - Rzuciła plecak na na łóżko i otworzyła szafę za wszelką cenę usiłując na niego nie patrzeć.
- Usiłujesz udawać, że mnie tu nie ma? - Roześmiał się, a Scarlet zrozumiała, że jej wysiłki idą w diabły. Wybrała z szafy nowy top i jeansy, i zamknęła ją.
- Tak, chyba właśnie to usiłuję zrobić. Ostatnio mam awersję do rodzaju męskiego, więc daruj, ale... - obróciła się w jego stronę i to był błąd. W czasie, który spędziła na mówieniu on zdążył stanąć dokładnie pięć centymetrów za nią. Przełknęła ślinę i jęknęła, gdy przyparł ją do drzwi szafy.
- Paryż, hmm - jego dłoń znalazła się na jej talii, a drugą oparł o drzwi. Uniosła wzrok patrząc na niego bezradnie. - Powiedz, że chcesz, żebym wyszedł, a wyjdę. Przecież masz awersję do rodzaju męskiego - Scarlet przewróciła oczami, gdy ugryzł ją w szyję, zapewne zostawiając ślad, ale go nie odepchnęła. Nie wiedziała, czy to przez wspomnienie przywołane dzisiejszym snem, ale chciała o wiele więcej niż ten krótki kontakt z jego ustami.
- Do paru przedstawicieli - tak, wliczając w to twojego kuzyna - jęknęła, gdy poczuła jak dłoń Dantego sunie w górę jej uda. - A poza tym mam opinię cnotki, chyba nie chcesz jej zrujnować? - Usłyszała jego śmiech, gdy składał serię motylich pocałunków na jej dekolcie.
- Oczywiście, że nie - sam nie wiedział po co się w to pakuje, ale jakoś nie mógł się powstrzymać. A już kiedy zobaczył jej zapraszający uśmiech, wiedział, że przepadł na amen. Przeniósł ją na łóżko i stanął w jego nogach wpatrując się w ten cholerny mundurek, który zasłaniał to wspaniałe ciało, które nawiedzało go we wspomnieniach. - Dlatego zamkniemy drzwi, twoja reputacja jest najważniejsza. - Scarlet uniosła brwi słysząc jego ton. Patrzyła spod zmrużonych powiek jak podchodzi do drzwi i zamyka je na klucz. Sprawnym ruchem ściągnął z siebie podkoszulek sprawiając, że o mało nie westchnęła z zachwytu. Do diabła z jej zasadami, akurat z nim nie pierwszy raz jej łamała.
- Nie miałaś przez przypadek się przebierać? Ja chętnie popatrzę - o mało nie wybuchnął śmiechem widząc jej zszokowaną minę. Jednak ku jego zaskoczeniu po chwili niezdecydowania dziewczyna uniosła się do pozycji pionowej i zaczęła rozpinać guziki granatowego szkolnego sweterka. Usiadł na łóżku i zaczął przyglądać się przedstawieniu rozgrywającemu się na jego oczach. W ślad za sweterkiem powędrowała spódnica i gorsetowa bluzka. - Cnotka, serio?
- Hmm, ciężko być grzeczną przy facecie, który mnie tej "grzeczności" pozbawił - położyła dłonie na biodrach w geście "jak ci się nie podoba to spierdalaj".
- I nie miałaś z tego absolutnie żadnej przyjemności - pociągnął ją do siebie tak, że wylądowała na nim.
- Absolutnie żadnej - roześmiała się widząc jego spojrzenie. Jak ona mogła w ogóle opłakiwać Mauricia? Przy tym jak czuła się teraz chwile z Mauricio wydawały się bez znaczenia.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 0:54:03 27-12-11, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:54:47 27-12-11    Temat postu:

bardzo jest ciekawe to twoje opowiadanie czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:01:41 27-12-11    Temat postu:

Mnie się tam już podoba! Między nimi naprawdę jest wieksza, o wiele bardziej większa chemia niż pomiędzy nią a Mauriciem. Więc ja Ci to daruje.
No, ale popatrzmy... kto by się spodziewał, że Scarlet? Grzeczna, zawsze niewinna cnotka, tu takie... rozczarowanie? - Do jej grzeczności oczywiście.


Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 1:03:15 27-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:07:38 27-12-11    Temat postu:

No właśnie kto by się spodziewał... A od czego ja jestem jak nie od zaskakiwania?
A poza tym Scar zaznaczyła jaką ma opinię, a jak cię widza tak cię piszą
Dzięki Aniu :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 12 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin