Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Baila por mis suenos (by Eillen) - odc. 20
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:41:49 18-12-11    Temat postu:

Inesita napisał:
My już dawno podziękowaliśmy za karpia, więc może i kiedyś przyjdzie czas na uszka
Nie wiem, czy uda mi się dziś wstawić, ale nie dziś, to jutro wieczorem


Wszystko się może zdarzyć - jak w tej piosence
Spoko spoko :* poczekam cierpliwie ile będzie trzeba na takie cudeńka warto poczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariposita
King kong
King kong


Dołączył: 18 Maj 2008
Posty: 2151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:07:30 18-12-11    Temat postu:

Opowiadanie jest bardzo fajnie, miło że nie zostało rzucone Ciekawe kiedy pogodzą się Alegria i Evelina
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuraki
Motywator
Motywator


Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miami Beach
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:48:46 18-12-11    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że nadal piszesz Opowiadanie czyta się niezmiernie ciekawie, wciąga straaasznie Masz talent Cieszę się, że mam okazję czytac coś tak fajnego i interesującego. Czekam z niecierpliwością na dalsze odcinki Pozdrawiam !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:53:08 20-12-11    Temat postu:

8. Paparazzi

Maria Alegria wyszła na taras, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Sala konferencyjna, w której miała się odbyć oficjalna prezentacja par, a potem konferencja prasowa, była wypełniona po brzegi, w większości pseudo dziennikarzami z kolorowych pisemek, którzy czyhali tylko na jakąś sensację.
- Tutaj jesteś – dobiegł ją głos Ramona. – Wszędzie cię szukam. Chyba masz kiepski dzień, co? – zagadnął, wpatrując się w jej idealny profil.
- Całe to… – zawiesiła na chwilę głos, szukając odpowiedniego słowa. – To wszystko, to chyba jednak nie dla mnie – dokończyła w końcu, wspierając dłonie na balustradzie i nabierając powietrza w płuca.
- Przyzwyczaisz się – powiedział z pełnym przekonaniem.
- Naprawdę brakuje ci tego szumu wokół własnej osoby? – spytała, spoglądając mu prosto w oczy. Ramon uśmiechnął się lekko, po czym spojrzał gdzieś w dal, ponad jej głową.
- Ktoś mądry kiedyś powiedział „nieważne co o tobie piszą, ważne, że piszą”.
- Ramon po prostu tęskni za czasami, kiedy latały za nim piszczące trzynastki – wtrącił Victor, który właśnie do nich dołączył.
- Nigdy nie latały za mną żadne trzynastki! – oburzył się Ramon, posyłając kumplowi mordercze spojrzenie.
- Nie bądź taki skromny – powiedział Victor, uśmiechając się szeroko i poklepując przyjaciela po ramieniu. – Co się trapi? – zwrócił się do Marii Alegrii, która wydawała się zupełnie nieobecna.
- Nic – szepnęła, siląc się na uśmiech. – Zmęczył mnie cały ten wielki świat.
Ramon przyjrzał się jej uważnie i podążając za jej wzrokiem, dostrzegł blondynkę, z którą kłóciła się rano w studiu.
- Przepraszam cię – zwrócił się do Alegrii. – A ty chodź ze mną – powiedział, ciągnąc Victora za sobą.
- Co ty wyprawiasz? – wysyczał Victor, gdy znaleźli się już na tyle daleko, by Alegria nie mogła ich usłyszeć.
- Musimy im pomóc – powiedział stanowczo Ramon, wskazując wzrokiem Eveline, a potem Alegrię. Victor podążył wzrokiem za jego spojrzeniem.
- Im? – spytał oszołomiony, spoglądając na przyjaciela. – Wydawało mi się dziwne, że taka śliczna dziewczyna nie ma faceta, ale… One...? Razem…?
- Przestań sprowadzać wszystko do jednego! – warknął Ramon. – O nas też mówią różne dziwne rzeczy – dodał z dziwnym grymasem.
- Że co proszę?! – Victor wybałuszył oczy, wpatrując się w kumpla. – Że niby my mielibyśmy…? – zaśmiał się nerwowo i przeczesał ręką swoje gęste włosy. – Nie, wybacz stary – dodał, mierząc Ramona od stóp po czubek głowy. – Ty nawet nie jesteś w moim typie.
- Stary! – krzyknął Ramon, chwytając jego twarz w swoje dłonie i potrząsając lekko. – Po prostu za często pokazujemy się razem na różnych imprezach, ale nie to jest teraz najważniejsze. Oddychaj – polecił, wpatrując się w jego oczy. – Wdech… wydech… Świetnie – poklepał go policzku. – Możemy już rozmawiać normalnie? – Victor skinął niepewnie. – No to słuchaj…

Wszystko tego dnia działo się na wariackich papierach. Maria Elena nie mogła się już doczekać wieczora i chwili, kiedy wreszcie wokół niej zapanuje cisza i będzie mogła spokojnie zasiąść przed telewizorem na swojej nie najnowszej już kanapie i obejrzeć kolejny odcinek „Zaczarowanego serca”. Nie. Chwila… Odkąd miała tę wątpliwą przyjemność poznania Carlosa Vasqueza osobiście, nie obejrzała ani jednego odcinka. Użeranie się z nim na treningach zupełnie jej wystarczyło i nie miała najmniejszej ochoty oglądać jego gęby również w domowym zaciszu. Teraz ktoś inny zaprzątał jej myśli.
- Dokąd idziemy? – spytała, gdy Fernando znienacka pociągnął ją za sobą, wyrywając z zebrania organizacyjnego przed konferencją. – Fernando – jęknęła, zatrzymując się, gdy nie doczekała się odpowiedzi. Zatrzymał się również i odwrócił przodem do niej, uśmiechając szelmowsko.
- Nie złość się, rudzielcu – powiedział cicho, dotykając czule czubka jej nosa.
- Nie lubię być ignorowana – odparła z obrażoną miną.
- Chyba się nie doceniasz – mówił ze śmiechem. – Ciebie nie da się zignorować nawet gdyby się tego bardzo chciało.
- Co masz na myśli?
Nie odpowiedział tylko uśmiechnął się szeroko, a jego oczy błysnęły niebezpiecznie. Nim zdążyła zadać kolejne pytanie, wciągnął ją do jakiegoś pomieszczenia i nie zapalając światła mocno przyciągnął ją do siebie.
- Próbowałem być dżentelmenem – zaczął ujmując jej drobną twarz w swoje silne dłonie. Był tak blisko, że od zapachu jego wody po goleniu zakręciło się jej w głowie. – Nie chciałem wyjść na jakiegoś niewyżytego, napalonego samca, ale przy tobie to jest chyba zupełnie niewykonalne – szepnął tuż przy jej ustach. – Od dawna chciałem to zrobić…
- Co? – spytała przekornie, trzepocząc zalotnie swoimi długimi, ciemnymi rzęsami.
- To – odparł, po czym musnął wargami jej kuszące usta. Najpierw delikatnie, dając jej czas, by mogła się wycofać. Naprawdę nie chciał wyjść przed nią na niewyżytego samca, któremu tylko jedno w głowie. Nie chciał jej też do niczego zmuszać, ani niczego przyspieszać. To ona musiała podjąć decyzję, a on mógł tylko prosić niebiosa, by odwzajemniła pocałunek.
Ujął jej podbródek i spojrzał w oczy z niemym pytaniem. Był pewien, że gdyby ktoś zapalił światło, dostrzegłby na jej policzkach płomienne rumieńce. Odetchnął z ulgą, gdy zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do niego całym ciałem.
- Zrób to jak należy – mruknęła słodko. Fernando uśmiechnął się lekko, po czym wpił się zachłannie w jej słodkie usta, z każdą chwilą coraz bardziej pogłębiając pocałunek.
- Za chwilę… prezentacja… – dukał między pocałunkami. – Chyba… powinniśmy już… iść…
- O nie, mój drogi – powiedziała i przygryzłszy dolną wargę, chwyciła go za koszulę tuż przy szyi. – Teraz tak łatwo mi się nie wywiniesz – szepnęła tuż przy jego uchu, chwytając zębami jego płatek. W tej samej chwili w pokoju błysnęło światło. Fernando w sekundę zorientował się, że za wielkim tarasowym oknem czai się stado fotoreporterów.
- Cholera – zaklął, chwytając Elenę za rękę i wyprowadzając z pokoju. – Nie chciałaś iść na prezentację, więc prezentacja przyszła do ciebie – dodał, siląc się na uśmiech.
- Wiesz co? – zaczęła, kiedy stali już w drzwiach. – Mam to w nosie – dokończyła i ująwszy jego twarz w swoje drobne dłonie wycisnęła na jego ustach namiętnego całusa. – Niech się udławią – zachichotała, spoglądając psotnie na oszołomionego Fernanda.
- Wiesz, że będą z tego kłopoty? – zagadnął, ale nie było w tym nawet cienia złości czy pretensji. Elena tylko wzruszyła ramionami.
- Co ma być, to będzie – odparła i pomaszerowała przodem. – Chodźmy na tę prezentację…

Maria Alegria zamierzała już wracać do sali konferencyjnej, gdzie za chwilę miała odbyć się oficjalna prezentacja, kiedy poczuła ostre szarpnięcie w wyniku którego jej wątłe ciało otoczyły jakieś silne ramiona. Zaledwie kilka sekund zajęło jej uświadomienie sobie do kogo należą.
- Jorge! – krzyknęła, wyrywając mu się.
- Witaj, słonko – uśmiechnął się cynicznie, delikatnie muskając zewnętrzną stroną dłoni jej policzek.
- Nie dotykaj mnie! – warknęła, odtrącając jego dłoń i spoglądając z furią w jego ciemne oczy, którymi świdrował ją na wylot. – Skąd się tu w ogóle wziąłeś?
- Więc jednak trochę cię interesuje moja osoba. – Zaśmiał się cynicznie.
- Interesuje mnie to, żebyś trzymał się ode mnie i od Eveline z daleka!
- Bo co? Bo ty tak chcesz? – spytał, przysuwając się do niej i oparłszy dłonie o balustradę po obu stronach jej ciała, odgrodził jej drogę ucieczki. – Nie bądź śmieszna – mówił półgłosem. – W niczym nie możesz mi zagrozić, a teraz, kiedy Eveline nie chce cię znać, z łatwością ją odzyskam, może poproszę o rękę? Fajnie będzie mieć za żonę gwiazdę telewizyjną – zaśmiał się szyderczo, spoglądając jej w oczy – To pewnie otworzy mi kilka drzwi, a nawet jeśli nie, to i tak jej majątku wystarczy na nas dwoje.
- Ty podły gadzie! – krzyknęła Alegria, uderzając drobnymi pięściami w jego tors.
- Hej – warknął, chwytając za nadgarstki. – Nie bądź taka wojownicza.
- Puść mnie – jęknęła, a jej oczy zaszkliły się od łez, z bólu, bezsilności i złości.
- Jesteś urocza, kiedy się złościsz – powiedział, zbliżając twarz do jej twarzy, ale wtedy ktoś odciągnął go od niej…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:13:03 20-12-11    Temat postu:

Ahh kochana jesteś :-) dziękuję serdecznie za odcinek zabieram się za czytanie.

----------------------------

Hahaha Genialne! ale się ubawiłam czytając pierwszą część co jedno zdanie to lepsze a już całkiem poległam przy tym --> "Oddychaj – polecił, wpatrując się w jego oczy. – Wdech… wydech… Świetnie – poklepał go policzku."

Uwielbiam Ramona taki pogodny, wesoły, zabawny i dobry

Uffff gorąco
Cóż to był za pocałunek ! aż mogło się od samego czytania zakręcić w głowie! Ogień ogień i jeszcze raz ogień jej uwielbiam ich
Dzięki Bogu mam bujną wyobraźnię więc wyobrażenie sobie Mari i Michela razem to czysta przyjemność

I końcówka. Czytając to w pierwszej chwili pomyślałam, że to Ramo albo Victor porywa Alegrię by zaciągnąć ją w miejsce gdzie ten drugi sprowadził Eve by mogły się pogodzić a tu proszę...kto ? padalec
Myślę, ze Aaron sprawdził by się w tej roli
hmmm ale tak całkiem na koniec....czyżby miało dojść do bójki ? Czy to Ramon uratuje Alegrię ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:19:35 20-12-11    Temat postu:

Ależ nie ma za co - polecam się na przyszłość

Chciałam, żeby było zabawnie i cieszę się, jeśli udało mi się to choć odrobinę
Pisanie o Michelu, to sama przyjemność i samo jakoś tak wychodzi ^^ No i cieszy mnie również, że Ramon się spodobał, bo długo nie miałam na jego postać pomysłu.
A co do końca... Ważniejsze od tego, kto uratował Alegrię będzie to, co następnego dnia ukaże się w kolorowych gazetach, ale o tym w następnym odcinku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:29:23 20-12-11    Temat postu:

Oj było było cała pierwsza część taka była co jeden tekst to lepszy
Właśnie Ramon jest taki delikatny i to mi się w nim podoba Chris też właśnie taki jest i do tego szalony więc mam wrażenie jakbym czytała o nim samym

Michel jest boski a już całkiem w połączeniu z Mari

ajjj zaczyna się robić gorąco Czekam na więcej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:31:56 20-12-11    Temat postu:

Więcej to się pojawi chyba raczej dopiero po świętach, bo nie sądzę, żeby udało mi się do piątku coś naskrobać, chociaż... ale niczego nie obiecuję
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:37:35 20-12-11    Temat postu:

Inesita napisał:
Więcej to się pojawi chyba raczej dopiero po świętach, bo nie sądzę, żeby udało mi się do piątku coś naskrobać, chociaż... ale niczego nie obiecuję


Spoko spoko To mój nr 1 i bd na niego czekać ile trzeba
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:52:13 21-12-11    Temat postu:

Odcinek wspaniały
No po prostu brak mi słów
Czekam na kolejny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabrysia
King kong
King kong


Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 2731
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Germany xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:05:56 23-12-11    Temat postu:

Jak dobrze, że tylko dwa odcinki do nadrobienia

Odcinek 7.
Ramon jest taki fajny Widać, że sodówka nie uderzyła mu do głowy. Wciąż jest normalnym facetem, a to się chwali Szkoda, że dziewczyny nadal pokłócone, zwłaszcza, że to przez tego kretyna Jorge. Jak ja go nie trawię
Ciekawe co ten Carlos kombinuje, bo coś na pewno. Miło, że i Fernando się pojawił przy produkcji programu Jaki ten świat jest mały

Odcinek 8.
Normalnie nie wierzę! Victor jest tak samo świetny jak jego przyjaciel. Podejrzał dziewczyny, że są razem Potem jak się dowiedział co mówią też o nim. Jego reakcja cudowna Miłe ze strony chłopaków, że chcą pogodzić Marię i Eve
Popłynęłam... Jak ładnie. Podoba mi się bardzo jak opisałaś scenę tego ich pocałunku I chwytanie za koszulę <3 Uwielbiam takie sceny
Ten Jorge działa mi na nerwy. Myśli, że jest boski i w ogóle xD Dupek! Dobrze, że zjawił się ktoś i uratuje Marię Tylko kto to jest Chciałabym już wiedzieć

Czekam na więcej Pozdrawiam i weny życzę
Przy okazji także wesołych i spokojnych świąt ;*
Gabrysia.


Ostatnio zmieniony przez Gabrysia dnia 23:06:29 23-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:51:37 23-12-11    Temat postu:

Wiesz ty co? Żeby przerywać w takim momencie?!

Parka Fernando i Elena jest tak ognista, że chyba plany Carlosa pójdą w łeb (bo jak się domyślam, on też nie lubi być ignorowany prawda ?).
Victor jest taki uroczy (żeby pomyśleć, że Alegria i Eveline? ) Za to Jorge to szuja, jestem ciekawa, kto tam im przerwał...
Sorry, że tak długo mnie nie było, ale nadrabiam
Wesołych świąt!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:56:01 23-12-11    Temat postu:

Dziękuję Wam kochane, że jesteście i czytajcie :*
Przed świętami miał się pojawić jeszcze jeden odcinek, ale nie wyrobiłam z napisaniem go, bo dziś niestety musiałam po południu jechać do pracy No nic... po świętach na pewno się coś pojawi, a tymczasem życzę Wam wszystkich zdrowych i pogodnych świąt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:44:50 27-12-11    Temat postu:

9. Nieważne, co piszą... cz. 1.

Marco otworzył oczy, przeciągnął się leniwie i z niedowierzaniem spojrzał na śpiącą obok niego kobietę. W najśmielszych snach nie śnił o tym, że wraz z nowymi drzwiami do kariery w show biznesie otworzą się również drzwi w jego sercu.
– Dzień dobry – powiedział aksamitnym półgłosem, widząc, że dziewczyna powoli otwiera oczy. – Nie wstawaj – dodał, wierzchem dłoni gładząc jej policzek. – Zrobię nam śniadanie.
Rossana uśmiechnęła się szeroko, przyglądając się wysportowanej sylwetce mężczyzny, który właśnie opuścił jej łóżko. Miał ciało jak młody bóg i okazał się fantastycznym kochankiem, ale nie była pewna, czy chce ciągnąć to dalej. Wolała się mile rozczarować niż niemile zaskoczyć, a po tym, co przeżyła ze swoim prawie byłym mężem, postanowiła dmuchać na zimne. Choć szczerze patrzyło mu z oczy, postanowiła więc na razie traktować jego i to, co między nimi zaszło jako przelotną przygodę, bez żadnych zobowiązań i dalekosiężnych deklaracji.
– Marco – zaczęła, przygryzając dolną wargę, gdy odziany jedynie w bokserki, zmierzał już do drzwi.
– Słucham? – spytał, wpatrując się w nią roziskrzonym wzrokiem. – Pewnie nie lubisz jajecznicy, co? – zagadnął, uśmiechając się od ucha do ucha. – Spokojnie, mam w repertuarze jeszcze kilka innych potraw – zakończył i zniknął za drzwiami, nie dając jej szans na reakcję. Nie potrzebowała szumu wokół własnej osoby i kolejnego skandalu, więc romans z kolegą z pracy w ogóle nie powinien wchodzić w grę, zwłaszcza, że także producenci programu nie byli zwolennikami tego typu związków. Westchnęła ciężko, przeczesując długie włosy palcami, kiedy zadzwonił jej telefon.
– Czego chcesz? – warknęła do słuchawki, usłyszawszy w niej głos swojego męża.
– Przeglądałaś już dzisiejszą prasę? – spytał, a w jego głosie brzmiało rozbawienie, co nie wróżyło niczego dobrego.
– Nie czytuję kolorowych szmatławców – odparła hardo, owijając się ciasno narzutą i wychodząc z łóżka.
– Chyba powinnaś, słonko.
– Nie mów do mnie słonko!
– Kim jest ten lalusiowaty blondyn, któremu pozwoliłaś się obmacywać na parkingu? – spytał prosto z mostu. Rossana, zawrzała z wściekłości.
– Nie twój interes!
– Chyba jednak mój – odparł spokojnie. – Nie zapominaj, że wciąż jeszcze jesteś moją żoną.
– Wal się! – warknęła i wcisnąwszy czerwoną słuchawkę, z impetem rzuciła telefon na łóżko, odpalając jednocześnie swojego różowego laptopa. Przysiadła na brzegu krzesła przy biurku i wpisała jedyny adres plotkarskiego portalu, jaki znała. – Jasna cholera… – szepnęła, kiedy jej oczom ukazała się seria artykułów opatrzonych zdjęciami z oficjalnej prezentacji uczestników programu „Tańcz dla moich marzeń”. – „Rossana Sanchez Herrido w ramionach współprowadzącego”… – Zaczęła czytać wyssane z palca historie o swoim domniemanym romansie z Marco Lopezem i przyglądać się zdjęciom, na których byli razem, a już zwłaszcza temu, o którym wspominał jej mąż, Sergio. Do tej pory wydawało jej się, że o show biznesie wie już wszystko, więc jak do cholery, mogła pozwolić się sfotografować w takiej sytuacji? – „Piękna prowadząca „Tańcz dla moich marzeń” postanowiła nie rozpaczać z powodu rozpadu swojego małżeństwa. Szybko znalazła sobie pocieszyciela w osobie nowego współprowadzącego program, byłego modela, Marco Lopeza. Niestety, wszystko wskazuje na to, że Marco Lopez nie wydaje się traktować tego związku poważnie, bo kilka chwil wcześniej, czule tulił w ramionach jedną z uczestniczek programu, tancerkę, Marię Alegrię Santibanez, po tym jak znakomitym prawym sierpowym znokautował jej nachalnego adoratora w osobie Jorge Santosa, który, jak dowiedziała się redakcja, prywatnie jest jego przyrodnim bratem…”
Rossana jeszcze raz zerknęła na umieszczone w artykule zdjęcia, po czym z hukiem zamknęła klapę laptopa. Westchnęła, pośpiesznie ścierając łzę, która mimowolnie spłynęła po jej policzku. Nie miała wątpliwości, że Sergio wykorzysta to w sądzie, a wtedy będzie skończona.
– Jakoś sobie z tym poradzimy – usłyszała przy uchu, cichy szept Marco. Była tak zaaferowana tym wszystkim, że nie zauważyła nawet kiedy wrócił. – Nie przejmuj się tak – dodał, delikatnie muskając ustami jej nagie ramię. – Nawarzyliśmy piwa, więc je teraz wypijemy…

Maria Alegria, zmęczona wydarzeniami z ostatniego wieczora, podczas którego zupełnie nic nie układało się tak, jak powinno, spała mocno i gdyby nie to, że ktoś z uporem dobijał się do jej drzwi, pewnie pospałaby jeszcze co najmniej z godzinkę.
– Już idę – mruknęła, naciągając na siebie gruby szlafrok. – Pali się, czy jak? – spytała, otwierając drzwi.
– Widziałaś? – wysoki blondyn, stojący w progu zamachał jej przed nosem plikiem gazet, po czym nie czekając na zaproszenie wszedł do środka.
– Też się cieszę, że cie widzę, braciszku. Może wejdziesz? – bąknęła obrażonym tonem, zamykając za nim drzwi. Nic się nie zmienił odkąd widzieli się ostatnim razem, czyli kilka miesięcy temu. Może jedynie odrobinę zmężniał i opalił się. Pobyt w Europie zdecydowanie mu służył.
– Przepraszam, Mari – zreflektował się, podszedł do niej i uścisnął mocno. – Mógłbym zapytać czy wszystko u ciebie w porządku, ale chyba wcale nie muszę. Wróciłem wczoraj, a dziś zobaczyłem to i dowiedziałem się o tobie i twoim życiu kilku interesujących rzeczy. – Rzucił plik gazet na stół i usiadł, wpatrując się w osłupiałą siostrę. – Możesz mi powiedzieć, co to wszystko znaczy?
Maria Alegria chwyciła pierwszą z brzegu gazetę i już w chwili gdy zobaczyła okładkę i przeczytała wielki, czerwony napis: „Skandal za skandalem podczas prezentacji „Tańcz dla moich marzeń””, miała dosyć. Z drżącym sercem otworzyła gazetę na wskazanej stronie, a kiedy jej oczom ukazały się zdjęcia, na których rozpoznała siebie, opatrzone niezbyt pochlebnymi podpisami, usiadła bez słowa i niepewnie zerknęła na brata.
– Co cię podkusiło, żeby brać udział w takim programie? – spytał spokojnie. Maria Alegria przewróciła oczami i wróciła spojrzeniem do zdjęć zamieszczonych w gazecie. Na jednym była w objęciach tego gada, Jorge, na drugim powstrzymywała Marco przed zabiciem go, na trzecim pozwoliła mu się tulić, na kolejnym pocieszała Ramona, który goniąc za Eveline, po akcji z Jorge spadł ze schodów i złamał nogę, a na ostatnim dumnie prezentowała się przy boku Victora, jako para numer 13. Gdyby nie on, odpadłaby z programu jeszcze przed jego startem. Nie wiedziała, dlaczego sam zaoferował, że zastąpi kontuzjowanego przyjaciela, zwłaszcza, że gdy zjawiał się na treningach, to nie wypowiadał się o programie zbyt pochlebnie. Jednak motywy jego działania nie były w tej chwili ważne dla nikogo, a już najmniej dla producentów programu. Ona sama nie zamierzała szukać dziury w całym.
– Co mam ci odpowiedzieć, Rico? – zagadnęła po chwili, spoglądając na brata. W gruncie rzeczy sama nie wiedziała, co ją podkusiło, żeby zgłosić się do programu tego typu. W sumie to Eveline ją do tego nakłoniła. Gdyby nie ona, nie byłoby tego wszystkiego, ale teraz to nie miało już żadnego znaczenia.
– Wiesz, że ojciec z trudem zaakceptował twój wybór drogi życiowej – zaczął Ricardo, nie spuszczając zmęczonego wzroku z siostry. – Jak zobaczy to wszystko, a zobaczy na pewno prędzej czy później, znienawidzi cię i wydziedziczy.
– Nie zależy mi na jego pieniądzach – odparła Alegria zgodnie z prawdą. Kochała taniec i nic więcej się dla niej nie liczyło. To Ricardo zawsze był ukochanym dzieckiem rodziców i nie zamierzała z tym walczyć. Dawno już pogodziła się z faktem, że jest czarną owcą w rodzinie i postanowiła robić to, na czym najbardziej jej w życiu zależało, nawet jeśli oznaczało to skazanie się na potępienie rodziny. Była dumna z tego, że bez niczyjej pomocy, zrealizowała swoje marzenia, kilkakrotnie już sięgając po tytuł mistrzyni.
– Ale po co ci to wszystko? – warknął poirytowany, wskazując wzrokiem plik gazet. Alegria wzruszyła ramionami. Nie tak to sobie przecież wyobrażała. – Czy jest w tym choć ziarenko prawdy? – spytał już łagodnie, kładąc swoją dłoń na jej drobnej dłoni.
– Tak, nawet kilka – zaczęła, uśmiechając się kwaśno. – Biorę udział w tym programie, Ramon naprawdę złamał nogę, biegnąc za Eveline, naprawdę zastąpi go Victor i Jorge naprawdę się do mnie przystawiał. Ten podły gad, skłócił mnie i Eve – dodała, z każdą chwilą dając większy upust emocjom. Zawsze miała z bratem dobry kontakt, a w tej chwili to on właśnie był jedyną osobą, z którą mogła porozmawiać o tym wszystkim. – Wiesz co zrobił?
Ricardo pokręcił głową z niedowierzaniem. Jego mała siostrzyczka wciąż bardziej martwiła się o innych niż o siebie. Zanosiło się więc na długą pogawędkę przy porannej kawie.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:01:39 28-12-11    Temat postu:

no nie...okropna jesteś wiesz? właśnie miałam uciekać ale patrzę nowy odcinek no to nie nie mogę nigdzie iść póki go nie przeczytam
Teraz na pewno nie zaśpię tyle się wydarzyło, że nie wiem od czego zacząć!
Powiem na początek, ze mnie zaskoczyłaś! Zaskoczenie goniło zaskoczenie ! a pod koniec oczy miałam jak pięć złotych plus przyśpieszone bicie serca z powodu pojawienia się Reya - Eugenia ahh
Ale po kolei
Widzę, ze adoptowane dzieci coraz bardziej zaczynają upominać się o swoje miejsce w opowiadani to na plus
mi ramonsito pobresito i jego złamany giczał... buu szkoda. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło do akcji wkracza Vikuś i coś mi tu pachnie
Ahh wspomnę jeszcze raz o Eugenio jak miło, ze i on tu zagościł do tej wielkiej famili witamy serdecznie
Cieszy mnie jego dobry kontakt z siostrą która jak nic potrzebuje jego wsparcia bo coś bidulka przygaszona ostatnio
Dziękuję za odcinek i czekam na next :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 11 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin