Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Baila por mis suenos (by Eillen) - odc. 20
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:09:28 08-01-12    Temat postu:

E tam Ja w Ciebie wierzę. Na pewno jeszcze nie raz czymś mnie tu zauroczysz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:16:54 08-01-12    Temat postu:

Mam nadzieję Jakby nie było do lutego mam jeszcze trochę czasu, żeby coś wymyślić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:30:05 08-01-12    Temat postu:

Więcej wiary w siebie
Tu jest taka magia i ten taniec To wszystko dodaje tego czegoś temu opowiadaniu teraz może być tylko lepiej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:51:57 10-01-12    Temat postu:

13. Książę i żaba


Maria Alegria westchnęła ciężko, upijając łyk swojego latte, po czym zniecierpliwiona zerknęła na zegarek. Ricardo jak zwykle się spóźniał mimo, że podobno miał jej do powiedzenia coś tak ważnego, że nie mogło czekać do wieczora. Nie sądziła jednak, by cokolwiek dzisiejszego dnia było w stanie wytrącić ją z równowagi. Spotkanie z Lucą i jego gotowość do startu w międzynarodowym konkursie tańca, wyraźnie poprawiły jej humor. Gdyby jeszcze do tego udało jej się naprawić relacje z Eveline i wyrzucić z ich życia Jorge Santosa, byłoby wprost idealnie.
Kiedy ktoś położył jej na stoliku pojedynczą czerwoną różę, uśmiechnęła się lekko.
– To zupełnie niepotrzebne – powiedziała, wdychając jej zapach.
– Owszem, potrzebne – dobiegł ją znajomy głos, który z pewnością nie należał do jej brata.
– Jorge! – warknęła, gwałtownie podnosząc się z krzesła.
– Nie rób scen, kotku – poprosił, kładąc jej dłoń na ramieniu i zmuszając, by usiadała z powrotem. Alegria przebiegła wzrokiem po ludziach, siedzących przy pobliskich stolikach i widząc ich skonsternowane miny w końcu usiadła.
– Nie urobisz mnie kwiatami – powiedziała i skrzyżowawszy dłonie na piersiach, ostentacyjnie odwróciła się do niego bokiem.
– Dlaczego się boczysz, zamiast przyznać się, że ci się podobam? – zapytał prosto z mostu, wprawiając Alegrię w osłupienie.
– Jesteś palantem – wycedziła przez zęby, wstając od stolika. – Nie będę z tobą rozmawiać – zakomunikowała i chciała już go wyminąć, kiedy chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
– Wcale nie musimy rozmawiać – szepnął jej wprost do ucha, z cwanym uśmieszkiem na twarzy. – Może spędzić czas zdecydowanie ciekawiej.
– Puść mnie! – warknęła, usiłując się wyszarpnąć, nie robiąc przy tym scen, choć i tak większość ludzi zgromadzonych w kawiarni przyglądała im się uważnie.
– Łapy precz, Santos – usłyszał, a chwilę potem jakieś gwałtowne szarpnięcie spowodowało, że wypuścił jej dłoń z uścisku.
– Kogóż widzą moje oczy? – zaśmiał się, mierząc wzrokiem blondyna, za którego ramieniem schowała się Alegria. – Ricardo Santibanez. Muszę przyznać, że zmężniałeś odrobinę od naszego ostatniego spotkania i jak widać czujesz się dosyć pewnie skoro postanowiłeś zgrywać bohatera.
Ricardo zacisnął dłonie w pięści, gotów przyłożyć mu w każdej chwili, ale w tym samym momencie Maria Alegria położyła mu swoją drobną dłoń na ramieniu w uspokajającym geście.
– Zostaw moją siostrę i jej przyjaciółkę w spokoju – warknął ostrzegawczo.
– Bo co? Bo ty mi tak każesz? Nie rozśmieszaj mnie – ironizował. – Nikt nie będzie mi mówił co mam robić, a już zwłaszcza ty.
– Jesteś skończonym idiotą, Santos.
– A ty życiową ofiarą – odparował Jorge. – Nigdy nie będziesz miał pieniędzy ani pięknej kobiety, a ja mogę mieć jedno i drugie.
– Więc o to ci chodzi? – wtrąciła Alegria. – O majątek Eveline? Skłóciłeś nas, żeby móc łatwiej owinąć ją sobie wokół palca.
– Cóż – westchnął z łobuzerskim uśmiechem. – Skoro już ujęłaś to tak dosadnie, nie będę zaprzeczał. Miło się z wami gawędzi, ale spieszę się – zakończył i odwrócił się na pięcie, ale zaraz zamarł w bezruchu. – Eveline… – wydukał totalnie zaskoczony jej obecnością. – To nie tak jak myślisz… – zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, bo jej szczupła dłoń z impetem wylądowała na jego policzku.

Maria Eleana przeciągnęła się leniwie i powoli otworzyła oczy. Fernando spał tuż za nią, wtulony w jej gęste, kręcone włosy, z ramieniem przewieszonym przez jej talię. Uśmiechnęła się do siebie, splatając palce z jego palcami i przyciągnąwszy jego dłoń do klatki piersiowej, mocniej wtuliła się w niego plecami. W jego ramionach, po raz pierwszy od dawna, poczuła się potrzebna, bezpieczna i kochana.
– Co za miły początek dnia – wychrypiał jej do ucha, delikatnie muskając jego płatek.
– Jeszcze nie masz dość? – spytała, odwracając głowę tak, by spojrzeć na niego. Uśmiechał się od ucha do ucha, a jego cudowne oczy błyszczały niebezpiecznie.
– Ciebie nigdy nie będę miał dość – szepnął, kradnąc jej całusa.
– Chyba powinnam zadzwonić do mamy i jej podziękować – zaczęła, ponownie wciskając się plecami w jego opiekuńcze ramiona. – Kiedy zadzwoniła do mnie, z przypomnieniem o urodzinach ciotki Constancy i zaczęła opowiadać o tobie… – urwała, uśmiechając się na wspomnienie tamtej rozmowy, delikatnie przesuwając opuszkami palców po jego przedramieniu tam z powrotem. – Wcale nie miałam ochoty przyjeżdżać na tą imprezę, ale Carlos… Właśnie! Jemu też powinnam podziękować, bo gdyby mnie wtedy tak nie wkurzył, pewnie nie przyjechałabym i nie spotkalibyśmy się.
– Spotkalibyśmy się, rudzielcu – powiedział pewnie, a kiedy odwróciła się w jego stronę, spojrzał jej w oczy. – Znalazłbym cię nawet na końcu świata – dodał i potem musnął jej usta tak subtelnie, że aż zadygotała z wrażenia. Nie miała ochoty wychodzić z łóżka, ale intuicja podpowiadała jej, że już dawno powinna być na nogach.
– Która godzina? – spytała gdzieś między pocałunkami.
– Najszczęśliwsza w moim życiu – odparł Fernando, uśmiechając się rozkosznie.
– Jesteś niemożliwy – mruknęła, kiedy przesunął dłonią wzdłuż jej talii a potem uda, przekładając je sobie przez biodro, po czym po omacku sięgnęła po stojący na nocnej szafce budzik. – Chryste! – wrzasnęła, spychając z siebie Fernanda. – Od godziny powinnam być na przymiarce strojów!
– Kotku… – objął ją w talii, nie pozwalając wstać. – Nie psujmy tego poranka – poprosił, wtulając twarz w jej włosy. – Stroje nie zając… – kontynuował, przesuwając ustami w dół jej szyi. – Przymierzysz kiedy indziej… choć jak dla mnie, strój jaki masz w tej chwili na sobie jest jak najbardziej w porządku.
– Fer… – szepnęła, broniąc się przed zalewającą ją falą gorąca jakimiś resztkami siły woli. – To moja praca…
– Praca nie jest w życiu najważniejsza…
– Ale…
– Chcesz się ze mną spierać? – spytał ze śmiertelnie poważną miną, układając się wygodnie między jej udami. – Uprzedzam, że mam bardzo poważne argumenty na poparcie swojej teorii.
– Tak? Jakie niby? – spytała przekornie i zarzuciwszy mu ręce na szyję, spojrzała na niego filuternie spod długich, gęstych rzęs.
– Na przykład takie – powiedział, wpijając się w jej słodkie usta.

Eveline wciąż nieco wzburzona siedziała na wprost Alegrii, kurczowo ściskając w dłoniach filiżankę z kawą.
– Już po wszystkim – zaczęła cicho Maria, kładąc dłoń na jej dłoni. Eveline pokręciła przecząco głową.
– Nie wybaczę sobie tego, że uwierzyłam temu gadowi, zamiast posłuchać ciebie.
– Przestań – poprosiła Alegria. – Zapomnijmy o nim w końcu. I tak zepsuł nam już zbyt dużo nerwów i zabrał zbyt wiele czasu.
– Cześć – w kawiarni jak spod ziemi pojawił się Victor.
– Co tu robisz? Zapomniałam o czymś? – spytała Alegria, przyglądając mu się uważnie.
– Wczoraj umawialiśmy się, że się tu spotkamy. Za niecałą godzinę mamy być na przymiarce strojów – odparł spokojnie, wpatrując się w siedzącego między dziewczynami bez słowa Ricarda.
– W takim razie chodźmy – powiedziała, uśmiechając się blado. – Eve, zadzwonię do ciebie jak będę wolna i porozmawiamy – dodała, obejmując przyjaciółkę. – Cieszę się, że mamy to wszystko już za sobą.
– Ja też…
– Rico, zawieziesz ją do domu? – spytała Alegria.
– Nie – zaprotestowała Eveline, nim Ricardo zdążył odpowiedzieć. – Jak się czuje twój przyjaciel? – zwróciła się do Victora.
– Chyba całkiem nieźle – odparł zaskoczony.
– A zdradzisz mi jego adres? Chciałabym go odwiedzić i przeprosić. W końcu to przeze mnie złamał nogę.
– Złamał nogę, bo to urodzony łamaga. Znając jego szczęście, gdyby nie stało się to teraz, to stałby się podczas jakiegoś występu na parkiecie, także nie obwiniaj się. Masz jakąś kartkę? – spytał, a gdy podała mu papierową serwetkę, nagryzmolił tam dokładny adres. – Proszę. Tylko wiesz… – urwał, zastanawiając się, czy powinien to mówić. – On chyba woli chłopców – wydusił w końcu, co spowodowało, że Ricardo zakrztusił się kawą, którą właśnie pił.
– W porządku? – spytała Alegria, pochylając się nad nim z troską i uderzając go dłonią między łopatkami. Kiedy skinął jej twierdząco, cmoknęła go w policzek. – Do zobaczenia w domu – pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia. – Idziesz? – zwróciła się do Victora, który stał jak zamurowany mierząc wzrokiem blondyna. Nie podobała mu się troska Alegrii o niego i hasło „do zobaczenia w domu”. Jeszcze mniej podobało mu się, że w przeciągu zaledwie dwudziestu czterech godzin widział ją już z drugim mężczyzną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:21 10-01-12    Temat postu:

ja ciebie...
od ponad godziny odchodzę od kompa na telkę a od chyba 30 siedzę z myślą, ze za chwilę zaatakuję wc ehh nie
A Ty znów mnie przy nim zatrzymujesz haha ale chce być tak zatrzymywana ^_^ tylko skomentuję później
Gracias Amiga :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:24:15 10-01-12    Temat postu:

Wspominałam, że kocham twoje adoptowane ode mnie dzieci. Muszę z ręką na sercu przyznać, że kierujesz ich losami dużo lepiej niż ja kiedykolwiek byłabym w stanie.

Mimo mojej całej sympatii dla Alegrii, to moją obecną faworytką jest zdecydowanie Elena. Jej związek z Fernandem jest jak miód na moje serduszko. Są niesamowici.
Koło Alegrii kręci się teraz więcej facetów niż much wokół lepu. Nareszcie pogodziła się z Eveline i obie kopnęły w tyłek Jorge. I to w jakim stylu
Nie wiem z kim je powiążesz, ale czuję, że nie będę miała nic przeciwko w żadnym przypadku

Uwielbiam Cię, powodzenia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:27:54 10-01-12    Temat postu:

Miałam sporo do nadrobienia, ale już jestem na bieżąco

Moją faworytką zdecydowanie jest Maria Alegeria i tak zastanawiam się z kim ją powiążesz - bo mimo, że kręci się wokół niej tyle ciasteczek to jakoś żaden mi do niej nie pasuje.

Jestem też ciekawa, co tam słychać u Rossany i Marco - póki co to moja ulubiona parka.


Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 22:28:53 10-01-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:42:23 10-01-12    Temat postu:

Ewelinko, przepraszam, nie bij

Martynko, nie przesadzaj proszę. To są w końcu Twoje dzieci, więc jak mogłyby być nieudane? A tak poza tym... Ja Ciebie też uwielbiam

Candy cieszę się, że i Ciebie tu widzę ^^ Rossana i Marco mówisz? Hmm... myślę, że coś w tej kwestii da się zrobić a co do Alegrii - jak masz jakieś propozycje partnera dla niej to wal śmiało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:50:05 10-01-12    Temat postu:

Jak mam być szczera to pasowałby mi do niej Jorge - wiem, że to dupek, ale między nimi wyczuwa się taką chemię i jest coś "magicznego" w ich relacjach. Chociaż ostatnio myślałam też o Luce, ale wolę Jorge - chyba zwariowałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:52:12 10-01-12    Temat postu:

haha... to dokładnie tak jak ja nie wiem jeszcze co mi wyjdzie z Lucą, ale Jorge też mi do niej pasuje... ale ze mną to nigdy nic nie wiadomo, więc może się zdarzyć, że pojawi się ktoś jeszcze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:55:05 10-01-12    Temat postu:

To cieszę się, że nie jestem sama i chyba obie zwariowałyśmy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:03:50 10-01-12    Temat postu:

Oj tam... kobiety już tak mają, że ciągnie je do niegrzecznych chłopców
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:16:44 11-01-12    Temat postu:

Nie bd biła bo dlaczego ? choć nie bd bić ale brawo za kolejny świetny odcinek

Wreszcie wyszło na jaw jaki z Jorge gad ale coś wam powiem...mimo, że z niego taka szuja to ja też jakoś dziwnie widzę go z Ale choć nie powiem i Victor po którym widać, że coś do niej czuje i jest zazdrosny by mi do niej psaował

Był i Geniu widać głośno krzyczał jego widzę z Eve nikogo innego - po tej scence dwa odcinki wstecz

Ahh mój ulubieniec Ramonsito nawet jak się nie pojawia i tylko inni o nim mówią od razu się uśmiecham jego urok bije na kilometr nawet jak go nie ma

O Marii Elenie i Fernando - Felena - wiesz kocham ich tylko wzdychałam i upajałam się rozkoszą czytając ich scenkę nic dodać nic ująć.

na koniec napiszę tylko Gooo Gooo do dzieła Weno nie przestawaj napływać !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:45:39 11-01-12    Temat postu:

Witam jestem tu nowa,troche późno ,ale ważne ,że jestem nadrobiłam wszystkie odcinki od początku
Bardzo mi się podoba jak piszesz,bardzo fajnie,wprost super

Kocham pare Fernando i Marie Elene

oraz Marie Alegrie i Ricardo

Ale Jose to świnia, dobrze ,że prawda wyszła na jaw.

Widzę ,że wielu facetów walczy o Marie Elene i jak o Marie Alegrie

Ale chciałamby pojawiła się też para Rossana i Marcos bo ich też kocham ale szkoda ,że tak mało nich jest,jedna scenka,a chciałabym bardzo ,aby też coś o nich się pojawiło,bardzo dużo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:47:12 13-01-12    Temat postu:

14. Przymiarki

Była wściekła. Spotkanie z prawnikiem jej męża zupełnie wytrąciło ją z równowagi. Tak jak się spodziewała, Sergio postanowił wyciągnąć z niej ile się da i był gotów wykorzystać w tej walce wszystkie prasowe doniesienia o jej domniemanym romansie z Marco, wspomagając się przy tym dodatkowo zdjęciami zrobionymi przez prywatnego detektywa. Miała ochotę pojechać do niego, udusić gołymi rękami, a potem zdeptać jak karalucha.
Westchnęła ciężko i przygładziła na biodrach [link widoczny dla zalogowanych], którą Lorena przygotowała dla niej na pierwszy „live”. Była pewna, że będzie leżała idealnie. W końcu Lorena Luis była główną stylistką programu od pierwszego odcinka pierwszej edycji i już niejedną suknię dla niej przygotowała. Wszystkie były piękne, niepowtarzalne i każda leżała idealnie. Rossana nie widziała konieczności przychodzenia na przymiarkę i zrobiła to w sumie tylko po to, by uspokoić Lorenę, która była perfekcjonistką i zawsze musiała mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.
Kiedy odwróciła się bokiem do lustra, przyglądając się uważnie swojemu odbiciu, usłyszała za sobą gwizd zachwytu. Odwróciła się w stronę drzwi, a gdy zobaczyła Marco, nonszalancko opierającego się o futrynę, uśmiechnęła się lekko i opuściła wzrok. Nie wiedziała z czego to wynika, ale przy tym mężczyźnie traciła całą pewność siebie i czuła się jak nastolatka, przeżywająca pierwszą miłość. Był zupełnie inny niż Sergio.
– Ślicznie wyglądasz – powiedział, wpatrując się w nią roziskrzonym wzrokiem. – Swoim blaskiem przyćmisz wszystkie gwiazdy – dodał, podchodząc do niej. – Jak poszło spotkanie? – spytał i oplótłszy jej wątłe ciało swoimi ramionami, wtulił twarz w jej lśniące włosy. Rossana przymknęła oczy i z ulgą oparła głowę o jego tors.
– Mój mąż to cholerny padalec – powiedziała cicho. – Nędzny robak, po którym nikt nie zapłacze, gdy w końcu zdechnie.
– Pamiętaj, że cokolwiek by się działo jestem z tobą – szepnął jej wprost do ucha. Odsunęła się od niego wtedy jak oparzona. – Co się dzieje? – spytał zaskoczony jej zachowaniem. Pokręciła przecząco głową. – Rossi?
– Nie żadnych deklaracji ani związków – wyszeptała, starając się powstrzymać łzy cisnące się jej do oczu. Wiedziała, że Marco jest zupełnie inny niż jej mąż, ale w jej umyśle nagle zapaliła się czerwona lampka. Jej instynkt samozachowawczy nakazywał jej dmuchać na zimne. Nie mogła dopuścić, by kolejny mężczyzna wypromował się jej kosztem, a potem niszczył ją na oczach całego kraju.
– Głuptasie – Marco roześmiał się i podszedłszy do niej, ujął jej twarz w swoje dłonie. – Nie wszyscy mężczyźni są tacy jak twój mąż – powiedział, opierając się czołem o jej czoło. – Czuję, że wiele pracy przed nami – dodał po chwili. – Pewnie długo będę musiał pokutować za grzechy twojego męża, ale nie pozbędziesz się mnie tak łatwo…
– I jak kwiatuszku? – Do garderoby Rossany, jak huragan, wparowała drobna szatynka o porcelanowej cerze. Marco i Rossana natychmiast odskoczyli od siebie. – Widzę, że leży nienajgorzej – kontynuowała kobieta, zupełnie nie zwracając uwagi na ich zmieszanie. – Odrobinę zwęzimy w talii i będzie leżała jak ulał – zakończyła z dumą, wspierając dłonie na biodrach.
– Dziękuję, Lori – powiedziała Rossana, uśmiechając się blado.
– Nie ma za co, to w końcu moja pracy. A ty, złociutki? – zwróciła się do Marco. – Czemu jeszcze nie w garniturze? Marsz do siebie i natychmiast mi się pokazać! – rozkazała. Lopez uśmiechnął się, mrugnął porozumiewawczo do Rossany i zostawił kobiety same. – Naprzykrzał ci się? – spytała Lorena, gdy Marco zamknął za sobą drzwi. Rossana potrząsnęła przecząco głową. – Coś mi się wydaje, że musimy poważnie porozmawiać. Przebierz się, a potem zapraszam na kawę…

Gdy Carlos wszedł do toalety, z jednej z kabin dobiegły go dość jednoznaczne odgłosy spółkowania. Uśmiechnął się do siebie pod nosem, zastanawiając się kogoż przypiliło do tego stopnia, by robić to w publicznej toalecie. Schylił się, ale w szparze między posadzką a drzwiami zobaczył tylko parę męskich nóg, w ciemnych dżinsach o obszarpanych nogawkach i czarnych mokasynach i jedną, zgrabną kobiecą stópkę w beżowych [link widoczny dla zalogowanych].
Westchnął ciężko i wyszedł, licząc, że prędzej czy później pozna tożsamość toaletowych kochanków. Bardzo chciał już stąd wyjść, ale musiał czekać na Elenę, bo naczelna stylistka programu koniecznie chciała zobaczyć ich obok siebie w strojach na pierwszy „live”, a wiewióra spóźniała się jak nigdy. Widać uznała, że skoro jest kochanką jednego z producentów, to wolno jej więcej niż innym.
– Cholera! – zaklął, uderzając pięścią w ścianę. Nie mógł przegrać kolejnego zakładu.
– Nie denerwuj się tak, już jestem – dobiegł go głos Marii Eleny. Kiedy odwrócił się przodem do niej, poprawiała w pośpiechu włosy i koszulkę.
– Gdzie byłaś? – spytał. – Czekam tu na ciebie już ponad godzinę.
– I co? Korona ci z głowy przez to spadła? – odpowiedziała złośliwie. – Nie będę wyliczać ile razy ty się spóźniłeś.
– Dobra – uniósł ręce w geście poddania i potulnie opuścił wzrok. – Nie mam siły dziś się… – urwał, kiedy zobaczył buty Eleny, które były dokładnie tymi samymi, które widział u dziewczyny z toalety.
– Chodź już, bo nas zamordują – powiedziała, ciągnąc go za sobą.
– Chyba raczej ciebie. Chociaż nie, ty jesteś pod ochroną pana Norvidy, prawda? I może kogoś jeszcze? – dorzucił złośliwie.
– Coś sugerujesz? – spytała, łypiąc na niego gniewnie.
– Ależ skąd.
– To dla własnego dobra lepiej trzymaj język za zębami – warknęła wściekle i pomaszerowała przodem. Generalnie rzecz biorąc, miała w nosie co Carlos i inni myślą o jej związku z Fernandem, jednak wcale nie oznaczało to, że nie złoszczą jej jego głupie docinki. – Rusz się w końcu, bo za chwilę zapuścisz korzenie – dodała, stojąc już w drzwiach garderoby.
Carlos ruszył za nią, uśmiechając się lekko. Lubił, gdy się złościła i pokazywała pazurki.
– No wreszcie! – naskoczyła na nich Lorena, gdy tylko weszli do środka. – Ile można czekać? – spytała z obrażoną miną, zerkając na Elenę. – Nie po to wyznacza się godziny, żeby każdy przychodził jak mu się podoba. – Elena uśmiechnęła się przepraszająco. – Proszę, to dla ciebie – Lorena podała jej niewielki zwitek materiału i wzrokiem wskazała parawan, za którym po chwili zniknęła Elena.
– I to ma być sukienka? – zaśmiał się Carlos. – Przecież to więcej odsłania niż zasłania.
– I o to właśnie chodzi – powiedziała z satysfakcją Loerna – a ty powinieneś się cieszyć, że będziesz miał. I jak? – zwróciła się do Eleny. Ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko niczym rasowa modelka, pewnym krokiem wyszła zza parawanu na środek garderoby.
– Jest śliczna – powiedziała z zachwytem, przeglądając się wielkim lustrze.
– Mrrrrau… seksssownie – dobiegł ich jakiś pomruk zachwytu.
Wszyscy troje spojrzeli w stronę drzwi, gdzie nonszalancko oparty o framugę stał Ivan Romero, główny konkurent Carlosa do miana pierwszego amanta telenowel w kraju. Vasquez zmierzył go pogardliwym spojrzeniem, ale kiedy jego wzrok spoczął na charakterystycznie obszarpanych nogawkach jeansów Romero i jego czarnych mokasynach, przestało mu być do śmiechu.

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 17 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin