|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Denisse Arcymistrz
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 39481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:34:16 17-02-12 Temat postu: |
|
|
Jeśli nie chcesz mojej zguby to odcinek daj mi Luba
Prosi prosi prosi prosi prosi i mam nadzieję, że wyprosi |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:57:53 19-02-12 Temat postu: |
|
|
Zniknęłaś ze swoją miotełką to i moja wena zniknęła. I mówię to śmiertelnie poważnie - bladego pojęcia nie mam kiedy tu, albo w którymkolwiek innym moim opowiadaniu coś napiszę. Mam nadzieję, że mi wybaczysz |
|
Powrót do góry |
|
|
Denisse Arcymistrz
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 39481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:04:22 19-02-12 Temat postu: |
|
|
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
nie no ! Czyli jednak chcesz mojej zguby?! nie no tego to się po tobie nie spodziewałam nie nie !
Ahh czuję się jak by ktoś wbił mi sztylet w serce! Nie no żartuję. Ale mam nadzieję, że jednak wena powróci. Bo jak nie jak ją znajdę i jej nakopię to prędziutko do Ciebie pobiegnie więc lepiej jak jej życie albo tyłem miłe to niech wraca sama
Liczę, że jednak coś Cię natchnie i znów będę mogła zatopić się w losy moich ulubieńców. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:06:43 19-02-12 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, naprawdę mi przykro, ale brak weny, siła wyższa Nie przeskoczę tego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Denisse Arcymistrz
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 39481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:27:55 19-02-12 Temat postu: |
|
|
Wiem wiem ale wierzę, ze jednak ona do Ciebie wróci W Końcu nadzieja umiera ostatnia a moja silna bestia i nie da się zabić |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:22:10 19-02-12 Temat postu: |
|
|
I nawet Colin nie krzyczy Ci do ucha? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:10:39 20-02-12 Temat postu: |
|
|
Nawet... niestety |
|
Powrót do góry |
|
|
kuraki Motywator
Dołączył: 27 Cze 2011 Posty: 214 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Miami Beach Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:22:11 07-03-12 Temat postu: |
|
|
ojj ooojjj oojjjj czekam i czekam i NIC proszę napisz nowy odcinek bo usycham z ciekawości o dalsze losy bohaterów... prooooszę !!! napisz napisz napisz napisz :*:*:* |
|
Powrót do góry |
|
|
Denisse Arcymistrz
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 39481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:59:13 07-03-12 Temat postu: |
|
|
kuraki napisał: | ojj ooojjj oojjjj czekam i czekam i NIC proszę napisz nowy odcinek bo usycham z ciekawości o dalsze losy bohaterów... prooooszę !!! napisz napisz napisz napisz :*:*:* |
Popieram Cię S. !!!!!!!!
prosimy bo będzie inaczej śmierć zbiorowa z powodu braku zaje...tości opowiadania |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:05:36 11-03-12 Temat postu: |
|
|
17. Nieporozumienia
Marco zatrzymał samochód przed blokiem, w którym mieściło się mieszkanie Rossany, spojrzał na nią przepraszająco, po czym wysiadł i otworzył drzwi po jej stronie.
– Przepraszam – szepnął, gdy chwyciła jego dłoń i wysiadła. – To nie był udany dzień.
Rossana delikatnie pogładziła jego policzek i uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
– To nie twoja wina – zapewniła. – Sergio to nędzny szczur i nie zawaha się przed niczym, żeby tylko mnie zniszczyć. Przykro mi, że ty obrywasz rykoszetem.
– Rossi… – Marco podszedł bliżej i wsunąwszy dłoń pod jej włosy, chwycił ją za kark, opierając się jednocześnie czołem o jej czoło. – Nie miałem pojęcia, że oni się znają. Gdyby cokolwiek na to wskazywało, nie zabrałbym cię tam.
– Przestań – powiedziała cicho i wspięła się na palce, by dosięgnąć jego ust. – Wejdziesz na chwilę? – spytała, spoglądając na niego roziskrzonym wzrokiem. Marco uśmiechnął się lekko i odgarnął jej pasmo włosów za ucho.
– Jeśli tego chcesz – odparł.
– Pan Marco Lopez? – dobiegło do jego uszu, gdy już miał ją pocałować. Leniwie zerknął za siebie przez ramię i znieruchomiał, widząc zmierzających w ich stronę dwóch umundurowanych funkcjonariuszy policji. Odwrócił się przodem do nich i skinął głową twierdząco, a kiedy poczuł jak Rossana wsunęła swoją dłoń w jego, uścisnął ją, splatając z nią palce. – Pojedzie pan z nami – powiedział jeden z policjantów.
– O co chodzi? – spytał, szukając w myślach chwili, gdy przekroczył prędkość, albo nie zauważył jakiegoś znaku drogowego.
– Musimy pana zatrzymać do wyjaśnienia – odparł spokojnie drugi policjant.
– Do wyjaśnienia czego? – wtrąciła się Rossana, obawiając się najgorszego.
– Pani…?
– Rossana Sanchez Herrido – odparła. Policjanci popatrzyli na siebie, jakby byli nieco zaskoczeni tym, z kim mają do czynienia.
– Pani mąż został pobity – powiedział jeden z nich. Marco prychnął pod nosem, wznosząc oczy ku niebu.
– To jakieś nieporozumienie – zaczął uśmiechając się lekko. – Uderzyłem go tylko raz.
– Pan Herriodo jest w szpitalu – kontynuował policjant, sięgając po kajdanki. – I zapewniam, że nie został uderzony tylko raz. Jest pan zatrzymany, panie Lopez.
– Panowie – jęknął Marco, uświadamiając sobie, w jakim położeniu się znalazł. – Obejdzie się bez tego – powiedział, wzrokiem wskazując na trzymane przez policjanta kajdanki.
– Ma pan prawo milczeć… – zaczął recytować formułkę drugi z funkcjonariuszy.
– Marco – Rossana była bliska płaczu.
– Będzie dobrze – zapewnił i ująwszy jej twarz w swoje dłonie, delikatnie pocałował ją w czoło. – Poradzimy sobie – dodał, gdy policjant znacząco szarpnął go za ramię. – Zadzwoń do mojej matki.
Rossana skinęła głową i odprowadziła ich wzrokiem do radiowozu.
– W jakim szpitalu jest mój mąż? – spytała, zanim policjant zamknął za sobą drzwi samochodu.
– U świętej Teresy – odparł mężczyzna, spoglądając na nią z pogardą, jakby winił ją za to, że w czasie gdy jej mąż leży w szpitalu, ona zabawia się z jakimś lalusiem.
Rossana zacisnęła pięści z wściekłości i czym prędzej ruszyła do mieszkania. Wiedziała, że to kolejna intryga jej męża, ale nie zamierzała pozwolić, by ten gad do reszty zrujnował jej życie. Przebrała się szybko w jeansy i bawełniany podkoszulek, zbiegła na parking, wsiadła do samochodu Marca i z piskiem opon ruszyła do szpitala im. Św. Teresy.
Elena znudzona siedziała na sali treningowej, czekając na Carlosa, który jak zwykle się spóźniał. Najwyraźniej postanowił w ten sposób odpłacić jej za jej spóźnienie na przymiarki. Zresztą on nie liczył z nikim ani niczym, a udział w programie traktował jak zło koniczne, więc wcale nie dziwiło jej jego zachowanie. Straciła już nadzieję, że w ogóle się pojawi, kiedy poczuła silne męskie dłonie na swoich ramionach. Przymknęła na chwilę oczy, poddając się chwili, gdy zaczął masować jej barki, będąc święcie przekonaną, że to Fernando postanowił ją odwiedzić.
– Ślicznie wyglądałaś dziś na przymiarkach – szepnął jej do ucha. Elena odskoczyła od niego jak oparzona.
– Ivan – uśmiechnęła się blado, lustrując wzrokiem jego sylwetkę. Niewiele zmienił się odkąd widzieli się ostatnim razem. Może tylko znacznie bardziej zadzierał teraz nosa. – Co tu robisz? – spytała, krzyżując dłonie na piersiach.
– Przyszedłem na trening – odparł zgodnie z prawdą, uśmiechając się cwano.
– Chyba pomyliłeś godziny – powiedziała, sięgając po rozpiskę z godzinami treningów. – To czas mój i Carlosa – dodała, wskazując odpowiednią rubryczkę.
– Nie widzę go tu nigdzie – odparł Ivan z kpiną, wsuwając dłonie w kieszenie jeansów. – Nawiasem mówiąc, współczuję ci, że musisz pracować z tym bufonem.
– Ty byłeś bufonem zanim zostałeś gwiazdą i chyba zostaniesz nim do końca życia – odparowała, złośliwie.
Ivan zagwizdał z aprobatą i wlepił w nią swoje piwne tęczówki.
– Jaka się zrobiłaś wyszczekana – stwierdził, chwytając ją za dłoń i gwałtownym szarpnięciem przyciągając do siebie. Jej ciało przywarło do niego, a kiedy chciała się odsunąć, położył dłoń na jej plecach i jeszcze mocniej przycisnął do siebie. – Może zatańczymy, królewno? – spytał zmysłowym szeptem, spoglądając w jej oczy, które zdawały się ciskać w niego piorunami.
– Mam pomagać konkurencji? – spytała, starając się zapanować nad drżeniem głosu. – W życiu…
Ivan uśmiechnął się ironicznie i zrobił krok w przód, narzucając jej swój rytm.
– Pamiętasz, jak tańczyliśmy ostatnim razem? – spytał. Elena nie odpowiedziała. Zbyt dobrze to wszystko pamiętała, choć od jej balu maturalnego minęło już ładnych kilka lat. Prowadził ją dokładnie tak, jak wtedy. Pewnie i stanowczo. I kiedy w pewnym momencie, po serii jej obrotów znalazł się za nią, a jego ręka oplotła się wokół jej talii wyjątkowo ciasno, poczuła dziwny ucisk w żołądku. Ucisk, którego nie powinna była czuć. Nie po tym, przez co przeszła przez niego. Zamknęła oczy, kiedy przycisnął ją do siebie i utonęła w jego objęciu, starając się wyrzucić z głowy wspomnienia powracające wielką falą. Nie potrafiła jednak tego przerwać. Ivan też wydawał się zadowolony takim obrotem sprawy. Stał za nią i obejmował ją w sposób, który uwielbiała. Jego podbródek spoczywał na jego ramieniu, a ich policzki prawie się stykały. Dawniej po prostu mocniej wcisnęłaby się plecami w jego silne ramiona, a dziś… Dziś była zbyt zdziwiona własną reakcją na jego bliskość, by cokolwiek z tym zrobić.
– Wciąż to czujesz, prawda? – wyszeptał do jej ucha, odgarniając na bok jej włosy. Elena przełknęła głośno ślinę i wyrwała się z jego objęć.
– Nie Ivan, nic już nie czuję – powiedziała stanowczo, patrząc mu prosto w oczy, po czym zebrała pośpiesznie swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia. Stanęła jednak wpół kroku, gdy w drzwiach zobaczyła Fernanda i stojącego za nim, z cwanym uśmieszkiem na twarzy, Carlosa. Fernando przeniósł oszołomiony wzrok z Ivana na Elenę. Jego mina mówiła sama za siebie.
– Widzisz – bąknął Carlos, klepiąc Fernanda w pocieszającym geście po ramieniu. – Z kobietami tak to już jest, dziś są z tobą, a jutro z twoim najlepszym przyjacielem.
– Zamknij się – warknęła Elena, zbliżając się do nich.
– Powiedz mu, co robiłaś dziś rano. Chłopak zasługuje chyba na szczerość, nie sądzisz? – zagadnął Vasquez z kpiącym uśmieszkiem. Elena rozchyliła usta, by coś powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle, gdy poczuła, jak Ivan obejmuje ją ramieniem i przelotnie przesuwa dłonią po jej biodrze.
– Było cudownie, kotku – szepnął, cmokając ją w policzek, po czym zadowolony z siebie minął w drzwiach osłupiałego Fernanda i w pełni usatysfakcjonowanego takim obrotem sprawy Carlosa. Norvida odprowadził go wzrokiem po czym przeniósł spojrzenie na Elenę, zaciskając nerwowo szczęki.
– To nie tak… – wyszeptała, czując, że oczy zaczynają ją piec od wzbierających łez. Fernando jednak nie miał zamiaru tego słuchać. Pokręcił głową z niedowierzaniem i odwróciwszy się na pięcie ruszył przed siebie, dając Elenie gestem znać, by została tam, gdzie stoi i nic już nie mówiła.
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 14:42:18 11-03-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Denisse Arcymistrz
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 39481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:29:21 11-03-12 Temat postu: |
|
|
aaaaaaaaa kto by pomyślał, ze ten słoneczny dzień będzie taki piękny w pełni ?
ah nawet nie wiesz jak bardzo BARDZO ciesze się, że jednak coś Cię tknęło i postanowiłaś wstawić odcinek !
Moje serce nadal wali z radości i chyba się nie uspokoi
Doznałam takich emocji po przeczytaniu tego odcinka + sam fakt, że taki się pojawił, że kompletnie nie wiem od czego zacząć i co napisać
Ost rozmyślałam o tym opowiadaniu i może telepatycznie dostałaś jakiejś weny ? Muszę to chyba robić częściej.
Hmmm coś mi tu śmierdzi...Sergio nie wygląda mi na osobę która dała by się pobić tylko po to by komuś dopiec...prędzej przekupił by kogoś w szpitalu. Choć kto wie? Może do akcji wkroczyła magiczna pięść jego przyjaciela Jorgita ?
Po przeczytaniu fragmentu z Eleną ciśnienie skoczyło mi o 100 procent! Grrr dwa podłe szczury ! Jadaczki obrzydliwe ! jak oni mogli ?! Tak rozbijać związek Fer i Eleny matko...aż miałam łzy w oczach czytając ost kwestie ! I mimo, że lubię Gato w tym opowiadaniu bd dla niego siempre na nie ! Szuja...nie mam słów by go opisać! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:35:49 11-03-12 Temat postu: |
|
|
Haha... ale to właśnie Gato zawdzięczam ten odcinek Oglądałam n YT fragmenty "tańca z gwiazdami" z nim w roli głównej i jakoś tak mnie naszło A swoją drogą - Ivan przecież nic takiego nie zrobił, a to, że Fer wysnuł takie wnioski a nie inne to już całkiem inna bajka |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:02:43 11-03-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek ciekawy.
Sergio pewnie dał sie pobić kumplowi byle by tylko dopiec Marco i Rossanie. Nie cierpię tego gada. Brr.. Najlepiej żeby w końcu ktoś dał mu porządną nauczkę bo już mam go serdecznie dość. Jak można się tak mścić na prawie byłej żonie ? Nie mogę tego pojąć. No po prostu nie mogę i nie potrafię. Biedna Rossi. Szkoda mi i jej i Marco.
Nie znoszę Ivana i Carlosa. Przez nich Fernando zwątpił w Marię Elenę, a to mi się wcale nie podoba. Nawet nie dał jej nic wytłumaczyć.
Inesita napisał: | A swoją drogą - Ivan przecież nic takiego nie zrobił, a to, że Fer wysnuł takie wnioski a nie inne to już całkiem inna bajka |
A to się pewnie tyczy tego co ma związek z tym co widział Carlos w toalecie czyli z butami takimi samymi jak ma Maria Elena. Mam nadzieję, że to się jednak szybko wyjaśni.
Czekam na kolejny odcinek i zapraszam do mnie "Maldita amor". |
|
Powrót do góry |
|
|
Denisse Arcymistrz
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 39481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:05:05 11-03-12 Temat postu: |
|
|
Inesita napisał: | Haha... ale to właśnie Gato zawdzięczam ten odcinek Oglądałam n YT fragmenty "tańca z gwiazdami" z nim w roli głównej i jakoś tak mnie naszło A swoją drogą - Ivan przecież nic takiego nie zrobił, a to, że Fer wysnuł takie wnioski a nie inne to już całkiem inna bajka |
Ooo to on był w YT ? muszę to pooglądać ! Masz może jakiś link do specjalnych wygibasów ? :>
Ah nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłaś mi humor odcinkiem choć Fer bym wytargała za uszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:17:27 11-03-12 Temat postu: |
|
|
Aniu - nie potwierdzę ani nie zaprzeczę Twojego spostrzeżenia odnośnie afery kiblowej;)
Ewelinko - no Gato był w TzG, chyba nawet dotarł do samego finału
Na YT jest mnóstwo filmików, ale tu masz np. linka do rock'n'rolla - za****ście rusza tyłkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|