Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Baila por mis suenos (by Eillen) - odc. 20
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:44:14 30-10-11    Temat postu:

Jest na czym oko zwiesić, ale serial jako taki mnie jakoś specjalnie nie wciągnął
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:51:30 30-10-11    Temat postu:

agam napisał:
Jest na czym oko zwiesić, ale serial jako taki mnie jakoś specjalnie nie wciągnął


Dla takiego gościa można się przemęczyć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:02:45 31-10-11    Temat postu:

Ja tak chyba nie umiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:39:00 07-11-11    Temat postu:

4. Facet to świnia

Alegria w zadziwiająco dobrym humorze, stanęła przed drzwiami mieszkania swojej przyjaciółki. Zadziwiająco, bo jej partner, Ramon Duque, mimo iż był muzykiem, to nie przejawiał zbytniego talentu, do poruszania się w rytm muzyki, nie mówiąc już o tym, że nie odróżniał strony lewej od prawej, co raczej jest domeną kobiet. Mimo wszystko nawiązała się między nimi jakaś nić porozumienia i choć marzenia o dotarciu do finałowego odcinka programu i pokonaniu w nim Marii Eleny, zdawały się być teraz nieco bardziej trudne do zrealizowania (żeby nie mówić, że wręcz niemożliwe), Alegria nie traciła nadziei.
Westchnęła, nastawiając się psychicznie na rozmowę z Eveline, na temat tego podłego szczura Jorgego i jego rzekomego „przejrzenia na oczy” i uświadomienia sobie, ile dla niego znaczy jej przyjaciółka. Zapukała do drzwi, w umówiony sposób, i już po chwili dobiegł ją jakiś rumor.
- Już idę! – usłyszała głos przyjaciółki. Po chwili drzwi mieszkania otworzyły się, a oczom Alegrii, za plecami przyjaciółki, ukazały się całe połacie kwiatów wszelkiego rodzaju.
- Co tu się stało? – spytała, badawczo przyglądając się Eveline. Dziewczyna zachichotała i otworzyła drzwi szerzej, by wpuścić przyjaciółkę. Alegria pokręciła głową z niedowierzaniem i wszedłszy do środka, zaczęła rozglądać się za jakimś wolnym miejscem, gdzie mogłaby usiąść. Niestety, cały pokój tonął w kwiatach i próżno było szukać miejsca, w którym by ich nie było.
- W głowie mi się już kręci od tych wszystkich zapachów i kolorów – chichotała Eveline, przewracając oczami. – Ale Jorge powiedział, że nie przestanie przysyłać posłańców z kwiatami, dopóki nie powiem, że mu wybaczam.
- Chyba nie zamierzasz mu wybaczać? – spytała Alegria i wsparłszy dłonie na biodrach, wlepiła oczy w przyjaciółkę. – Eveline?
- Więc mam utonąć pod tym kwiatami? – odpowiedziała pytaniem, trzepocząc niewinnie rzęsami.
- Po prostu nie przyjmuj ich więcej i każ mu się nimi wypchać!
- Ale czy to nie urocze? – spytała, pochylając się nad jednym z bukietów i przymknąwszy oczy, odetchnęła głęboko, upajając się ich zapachem.
- Eveline! – Alegria w sekundę znalazła się obok przyjaciółki i chwyciwszy ją za ramiona, potrząsnęła nią lekko. – Opamiętaj się! Zapomniałaś już o tej wywłoce, z którą go widziałyśmy? Faceci tacy, jak on, nie zmieniają się z dnia na dzień.
- Dlaczego nie chcesz dać mu szansy?
- Bo nie chcę, żebyś znów przez niego ryczała, albo spiła się i smęciła mi przez całą noc jakie to życie jest do d**y i że faceci to świnie…

Maria Elena z radością opuściła salę treningową. Carlos Vasquez okazał się zwykłym chamem, egoistą i prostakiem. I na dodatek nie miał bladego pojęcia o tańcu, nie mówiąc już o tym, że tak jak zapowiedział, nie zamierzał współpracować. Maria Elena w duchu prosiła więc niebiosa i wszystkich świętych, by partner jej rywalki, Ramon „Jakiśtam” okazał się co najmniej takim samym beztalenciem tanecznym. Marzenia o finale, musiała na razie odłożyć. Przynajmniej do czasu, kiedy nie wymyśli, jak zmusić Vasqueza do współpracy, co wcale nie było takie proste. Nawet jeśli dobrowolnie zechciałby wkładać w treningi trochę wysiłku i dobrej woli, to i tak ruszał się tak kanciasto, że nie sądziła czy kiedykolwiek uda jej się sprawić, by tańczył lekko i z gracją, by po prostu płynął po parkiecie.
Wyszukała w torebce kluczyki i wsiadła do swojego samochodu. Nim odpaliła, usłyszała znajomy dźwięk telefonu. Sięgnęła po niego, a kiedy zobaczyła na wyświetlaczu napis „mama”, przewróciła teatralnie oczami i z niechęcią wcisnęła „odbierz”.
- Tak mamo? – rzuciła od niechcenia, znużonym głosem, wkładając kluczki do stacyjki.
- Dziwnie brzmisz, stało się coś? – Co by nie mówić o jej matce, zawsze doskonale wiedziała w jakim nastroju jej córka, nawet gdy rozmawiały tylko przez telefon, nie widząc się.
- Nie, nic się nie stało. Jestem zmęczona, właśnie wracam z treningu…
- Jutro urodziny ciotki Constancii, pamiętasz?
- Tak, pamiętam – mruknęła bez entuzjazmu, usiłując na poczekaniu wymyślić jakąkolwiek wymówkę, byle tylko nie musieć brać udziału w tym kolejnym, rodzinnym spędzie.
- Przyjedziesz, prawda? Mówiłam ci już o Fernandzie? To syn drugiego męża…
- Wiem – przerwała matce, chcąc jak najprędzej zakończyć tę rozmowę. – Właściwie to… – już miała skłamać, że nie da rady przyjechać, kiedy w jej głowie zapaliła się czerwona lampka. – Muszę tylko pojechać do siebie, zabrać kilka rzeczy i już do was jadę.
- W takim razie do zobaczenia, kwiatuszku.
- Pa, mamo – rozłączyła się szybko. Nie znosiła, gdy matka nazywała ją „kwiatuszkami, rybkami, słoneczkami” itp., a wiedziała, że w tej chwili słyszałaby to z ust rozentuzjazmowanej matki w każdym zdaniu. Oczami wyobraźni widziała teraz matkę, z chytrym uśmiechem zacierającą ręce na jej spotkanie z Fernandem. W gruncie rzeczy, szczerze nienawidziła takich rodzinnych imprez i tego, że matka na każdym kroku próbowała ją wyswatać. Skoro jednak jej amant filmowy okazał się świnią, może trzeba dać szansę pasierbowi ciotki?


Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 19:42:11 07-11-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:17:08 07-11-11    Temat postu:

Zabieram się za czytanie
Dzięki za odcinek

--------------------------

Ehh ta Eveline Widać, ze jeszcze jest zaślepiona przez miłość ale ten pomysł z kwiatami romantyczny więc można jej wybaczyć.
Alegria ma fuksa przynajmniej jej partner się stara i jest sympatyczny nie to co Carlos...
No i Ciekawi mnie ten cały Ferdziu hehe jaki będzie i wgl
Dzięki za odcinek :* Bardzo fajny
pozdr


Ostatnio zmieniony przez Denisse dnia 20:32:39 07-11-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:39:57 07-11-11    Temat postu:

To ja dziękuję
Naprawdę miło wiedzieć, że się podoba, zwłaszcza, kiedy się bierze pod swoje skrzydła nie swój pomysł
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:40:10 07-11-11    Temat postu:

agam napisał:
To ja dziękuję
Naprawdę miło wiedzieć, że się podoba, zwłaszcza, kiedy się bierze pod swoje skrzydła nie swój pomysł


Bardzo bardzo Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:40:48 12-11-11    Temat postu:

Może byś założyła swój temat do tej telki ? i przeniosła tam odcinki ? bo tutaj nie możesz dodać np numeru odcinka by wszyscy widzieli, że pojawił się nowy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:42:18 12-11-11    Temat postu:

Ewi, mamy stały kontakt z Agą, zaraz pozmieniam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:02:27 12-11-11    Temat postu:

AllSins napisał:
Ewi, mamy stały kontakt z Agą, zaraz pozmieniam.


A chyba, ze Spoko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:11:05 12-11-11    Temat postu:

Przeczytałam wszystkie odcinki i jestem pod wrażeniem
Maria Elena to twarda zawodniczka Najlepsza była scena w poprzednim odcinku jak na tego aktora nawrzeszczała

Czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6303
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:03:28 12-11-11    Temat postu:

też jestem pod wrażeniem tej telki czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:41:03 12-11-11    Temat postu:

Nie wiem dlaczego, ale jakoś bardziej lubię Marię Elenę. Chociaż bardzo się różnią i wygląda na to, ze to Maria Alegria jest bardziej tą radosną i pełną optymizmu kobietą.
Co do treści, widać, że Eveline jest zaślepiona tą miłością i nie myśli tu rozumem. Z jednej strony ją rozumiemy, ale z drugiej... nie powinna się tak dać owinąc wokół paluszka.
Och! Ja jestem ciekawa co też wymyśliła dla Eleny. Kobieta zakochana w telewizyjnym aktorze, który w filmie jest czarującym mężczyzną, a w realu zupełnie inny mężczyzna. Jestem zdziwiona, że jej serce zmiękło i chce dac szansę innemu. Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:14:53 12-11-11    Temat postu:

Cytat:
Może byś założyła swój temat do tej telki ? i przeniosła tam odcinki ? bo tutaj nie możesz dodać np numeru odcinka by wszyscy widzieli, że pojawił się nowy...


Mogę Jestem moderatorem więc, jeśli takie jest Wasze życzenie, to będę zmieniać po każdym odcinku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:49:10 12-11-11    Temat postu:

Jakoś tak mnie naszło i napisałam kolejny odcinek... Trochę dłuższy niż zwykle, ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza, no i że się spodoba

5. Kiedy ropucha staje się księciem… a kiedy pozostaje ropuchą…


Już poprzedniego wieczora, gdy zatrzymała swój samochód na podjeździe przed rodzinną hacjendą, zaczęła żałować, że w ogóle postanowiła tu przyjechać, a teraz, kiedy dom był pełen ludzi, z których większości nie znała w ogóle, albo jedynie mgliście kojarzyła z innych spędów rodzinnych, najzwyczajniej w świecie miała ochotę uciec, nie oglądając się za siebie, zwłaszcza, gdy z ust niemal każdego z kim rozmawiała słyszała to samo pytanie: „kiedy ty się wreszcie wydasz za mąż, drogie dziecko”? Uśmiechała się wtedy wdzięcznie i odpowiadała wymijająco półsłówkami, albo bardzo zręcznie zmieniała temat, pytając o zdrowie rozmówcy lub jego interesy.
- I jak się bawisz? – usłyszała za sobą głos matki.
- Świetnie – mruknęła, chwytając kieliszek wypełniony czerwonym winem z tacy, którą właśnie niósł przechodzący obok nich kelner.
- Fernando dzwonił, że się spóźni, ale jestem pewna, że ci się spodoba.
- Skoro się spóźnia na urodziny macochy, to znaczy, że wcale nie jest taki idealny – rzuciła kąśliwie, obserwując twarz matki.
- To naprawdę miły i sympatyczny chłopak... – Terasa, zupełnie nie wzruszona złośliwą uwagą córki, trajkotała dalej jak nakręcona. Gdyby ktoś ją słyszał i nie znał jej, gotów by pomyśleć, że sama podkochuje się w przyszywanym synu swojej siostry. Maria Elena jednym duszkiem wypiła zawartość kieliszka. Wszyscy mężczyźni, z którymi próbowała swatać ją matka, byli w jej oczach mili i sympatyczni, a tak naprawdę okazywali się albo obleśnymi frajerami i to dosłownie takimi, jakich znała z amerykańskich filmów komediowych, albo jakimiś niedouczonymi bufonami z przerośniętym ego. Dlaczego więc niejaki Fernando miałby okazać się inny? Pamiętała go przecież z dzieciństwa doskonale. Był szczerbatym nudziarzem i fajtłapą. Jakim cudem miałby przeistoczyć się w pięknego kawalera, godnego tego, by walczyć o jej względy? To było życie, a nie bajka, w której obrzydliwa ropucha staje się nagle księciem na białym rumaku. W życiu takie cuda się po prostu nie zdarzały. Chociaż nie… Carlos Vasquez był doskonałym przykładem tego, jak wyśniony książę w jednej chwili zamienia się w śmierdzącą ropuchę.
Westchnęła, odstawiając kieliszek na komodę i otaksowała matkę wzrokiem, uświadamiając sobie, że jej rodzicielka, ciągle wychwala nowego kandydata na zięcia.
- Przepraszam, mamo – przerwała jej, uśmiechając się wdzięcznie. – Przewietrzę się trochę – powiedziała i nie czekając na reakcję matki, skierowała się w stronę wielkiego, tarasowego okna. Kiedy znalazła się na zewnątrz, odetchnęła z ulgą, spoglądając w rozgwieżdżone niebo. Potem przymknęła oczy, pozwalając, by delikatny wieczorny wietrzyk, owionął jej twarz. Jej mięśnie napięły się, gdy poczuła na sobie czyjś wzrok, a chwilę potem ciepło, bijące od kogoś, kto stanął właśnie tuż obok niej, naruszając niewątpliwie jej przestrzeń osobistą. Podniosła powoli powieki, gdy w jej nozdrza wdarł się jej ulubiony zapach męskich perfum, od który nie dość, że powodował zawroty głowy, to jeszcze sprawiał, że nogi miała jak z waty. Kiedy na linii wzroku napotkała cudowne, niebieskie oczy, serce mocniej zabiło jej w piersi. Omiotła wzrokiem całą sylwetkę, stojącego przed nią mężczyzny i zupełnie nieświadomie przygryzła dolną wargę w zamyśleniu. Ten facet był cholernie przystojny i cholernie pewny siebie, bo wciąż świdrował ją spojrzeniem i najwyraźniej sprawiało mu to przyjemność co najmniej taką samą, jak jej. Nie miałaby nic przeciw, gdyby został jej prywatnym księciem z bajki.
- Maria Elena – powiedział w końcu miękkim, uwodzicielskim półgłosem, uśmiechając się przy tym nieznacznie. – Wszędzie poznałbym te rudą burzę loków.
- Fernando? – wyszeptała zdumiona, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- We własnej osobie – ukłonił się teatralnie, a potem chwycił jej dłoń i złożył na niej pocałunek, patrząc przy tym wprost w jej czekoladowe oczy. – Chodźmy zatańczyć – powiedział, ciągnąc ją za sobą w stronę salonu, gdzie kilka par pląsało już radośnie za sprawą nadmiaru czerwonego wina.
- To nie jest dobry pomysł – powiedziała, mając w pamięci powtarzany przez matkę chyba z milion razy zakaz: „żadnych tanecznych wygłupów”.
- Nie umiesz tańczyć? – spytał rozbawiony, nie zdając sobie sprawy do czego może doprowadzić to jedno, pozornie niewinne pytanie…

Maria Alegria z trudem wyperswadowała przyjaciółce pomysł dawania kolejnej szansy gadowi o imieniu Jorge. Została u niej na noc, a potem przez cały dzień wałkowały wszystkie „za” i „przeciw”. Eveline była pod wyraźnym wrażeniem jego zachowania. Zresztą, na której kobiecie nie zrobiłby wrażenia takie ilości kwiatów? Maria Alegria również była pod wrażeniem, ale ostatecznie trzeźwość umysłu i wspomnienie obrazu z dyskoteki, a potem szlochającej Eveline wzięły górę. Leżąc teraz na kanapie, otoczonej zewsząd wielkimi bukietami, zastanawiała się, jak to możliwe, że jej przyjaciółka tak szybko o tym zapomniała. Czy naprawdę wystarczyło z jej salonu zrobić łąkę, by ją udobruchać. Postanowiła poruszyć ten temat zaraz jak tylko Eveline wyjdzie w końcu z kąpieli, w której nawiasem mówiąc utknęła już dobre półgodziny temu.
- Kogo diabli niosą? – mruknęła, niechętnie zwlekając się z kanapy, gdy jej uszu dobiegło delikatne pukanie do drzwi. Nie uśmiechało jej się wymijanie slalomem tych wszystkich wazonów, zalegających na podłodze, ale jakie miała inne wyjście? W domu Eve czuła się jak u siebie, zresztą były dla siebie jak siostry, więc nie widziała powodu, dla którego nie miałaby przejąć w tej chwili roli gospodyni. Pożałowała jednak tej decyzji zaraz, gdy tylko otworzyła drzwi. Najpierw jej oczom ukazał się wielki bukiet czerwonych róż, a zaraz potem zza kwiatów wychyliła się twarz osobnika, którego noga za żadne skarby świata nie powinna nigdy więcej przekroczyć progu tego mieszkania.
- Wynoś się stąd – syknęła Alegria i miała zamiar zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale on bez pardonu postawił stopę na progu i delikatnie pchnął drzwi, po czym wszedł do środka jak do siebie.
- Nie ty o tym zdecydujesz – odparł z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Eveline nie chce cię widzieć.
- Więc niech powie mi to sama – powiedział spokojnie, mierząc wzrokiem drobną sylwetkę blondynki, która stanęła mu na drodze i jak widać dość skutecznie uniemożliwiała realizację planu odzyskania Eveline.
- Wyjdź – Alegria otworzyła drzwi i gestem nakazując, by opuścił mieszkanie, ale on zamiast tego, zatrzasnął je jednym pchnięciem i w sekundę zamknął Alegrię w kącie, zasłaniając jej swoim ciałem drogę ewentualnej ucieczki.
- Jesteś podłym gadem – wysyczała wściekła Alegria, patrząc mu prosto w oczy. Był blisko. Zdecydowanie zbyt blisko. Jego oczy błyszczały niebezpiecznie, a cwany uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Dlaczego tak bardzo nie chcesz, żeby do mnie wróciła? – spytał, opierając dłoń o ścianę tuż przy jej głowie. – Zazdrościsz jej? – szepnął, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi.
- Chyba sobie żartujesz – prychnęła wściekle. Chciała go wyminąć, ale nie zamierzał jej wypuścić, ani ustąpić. Mógł tym ruchem przegrać wszystko, ale jeśli uda mu się wyrzucić tę upierdliwą blondynkę z życia Eveline, to odzyskanie jej będzie już tylko kwestią czasu.
- Wypuść mnie – wysyczała, a jej oczy zdawały się ciskać w niego błyskawicami. Starała się go odepchnąć, ale on zupełnie nic sobie z tego nie robiąc wpił się zachłannie w jej usta.
- Alegria? Jorge? – usłyszeli zszokowany głos Eveline. – Co się tu, do diabła, dzieje?
[/i]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 6 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin