|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:22:14 07-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 58
Rozległ się głośny dźwięk brzęczyka, więc Rebeca wstała i wyłączyła ekspres. Nalała kawy do filiżanek a następnie postawiła przed sobą i Robertem. Przypomniała sobie, że zapomniała wyjąć cukier i łyżeczki. Gdy już wszystko było na stole, usiadła z powrotem naprzeciw mężczyzny.
- Nie byłem zaręczony z Gabi - powiedział Roberto słodząc kawę.
- Ale jak to? Fabiana mówiła, że…
- Ona chciała we mnie widzieć narzeczonego swojej córki - przerwał jej mieszając czarny napój w swojej filiżance. - Nigdy nie byłem z Gabi, mówię szczerą prawdę.
- Ale chciałeś być.
- Tak. Kochałem ją, ale niestety bez wzajemności. Gabriela była trzpiotkę. Lubiła flirtować, ale nigdy nie traktowała tego poważnie. Wszyscy za nią szaleliśmy. Nie tylko ja i Roger. Był jeszcze taki jeden, podejrzany typ. Od początku mi się nie podobał. Podobno obracał się w podejrzanym towarzystwie. Nie wiem tego na pewno. Gabi w końcu wybrała Rogera, zakochała się. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co ona w nim widzi. Teraz wiem, Roger jest dobrym i wspaniałym człowiekiem. - Lekko się uśmiechnął. - Musiało upłynąć wiele lat, zanim to zrozumiałem. Kiedyś starałem się ich rozdzielić przy pomocy Fabi. Źle postępowałem. Po ich ślubie wyjechałem z kraju, nie mogąc znieść, że Gabi jest z innym. Nie mogłem się z tym pogodzić - wyznał.
- A ten mężczyzna, o którym wspominałeś? Też chciał zniszczyć ich miłość?
- Owszem, Fabi nie wspominała o nim? - Gdy Rebeca zaprzeczyła ciągnął dalej: - Nagabywał Gabi i osaczał ją. To pewnie wyjaśnia ten nagły ślub w tajemnicy. To jakiś wariat! Nie zdziwiłbym się, gdyby to on stał za tym napadem na nią. Ale nie mam dowodów, tylko podejrzenia. - Gdy skończył, dopił swoją kawę i spojrzał na zegarek. - Późno się zrobiło, zasiedziałem się. Chyba już pójdę. - Wstał.
Rebeca zatrzymała go: - Zostań proszę. Przygotuje coś pysznego na obiad. Dasz się skusić?
Roberto uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Skoro zapraszasz. Pięknej kobiecie się nie odmawia. - Wyłożył zakupy z toreb. - Pomogę ci.
***
Miranda powoli dochodziła do siebie po koszmarnych wspomnieniach z przeszłości wywołanych przez wiadomości oglądane w telewizji. Marcelo bardzo jej w tym pomógł. Zapewniał o swojej miłości i obiecywał, że nie pozwoli, aby ktoś ją skrzywdził. Wierzyła mu i ufała. Po dotarciu do domu wpadł jej do głowy pomysł, aby odwiedzić Juliettę. Miguel, który tego dnia był w domu, postanowił jej towarzyszyć. Początkowo nie aprobowała tego. Obawiała się, że widok i obecność Juli może sprawić mu przykrość i otworzyć rany w sercu. Jednak brat zapewnił ją, że nie ma czego się bać. On już nic do Julietty nie czuje. Prawdopodobnie nigdy nie czuł. „To było tylko krótkie, chwilowe zauroczenie” - stwierdził.
Tak więc rodzeństwo zrealizowało swój plan. Juli bardzo ucieszyła się na ich widok. Ponieważ dzień był piękny i słoneczny postanowili nie siedzieć w domu, tylko przy basenie na tyłach domu. Popijali zimny sok, śmiali się jak małe dzieci i dobrze się bawili w swoim towarzystwie. Mimo, że Miranda była radosna, a raczej stwarzała takie pozory, to Juli dostrzegła, że coś ja gnębi. Wyczytała w jej oczach smutek i tak jakby… strach. Chciała o tym z nią porozmawiać, ale krępowała się w obecności Miguela. On, jakby czytając jej w myślach wstał i oddalił się mówiąc:
- Zostawię was same. Idę rozprostować kości.
Gdy zniknął z pola widzenia, Juli spojrzała na przyjaciółkę i zapytała:
- A teraz mów. Co się dzieje?
- Co się ma dziać? Nic - odparła Miranda spuszczając wzrok.
- Nie wykręcisz się sianem. Przecież widzę, że coś jest nie tak. Znam cię już tyle lat i możesz mi wszystko powiedzieć, przecież wiesz.
- Tak, wiem…
- Więc co się dzieje? - powtórzyła swe pytanie Julietta. - Coś z Marcelem?
- Nie, z nim wszystko w porządku - zapewniła Miranda podnosząc swój wzrok. Spojrzała na Juliettę. - On wrócił… Tak się boję, że on… znowu… - Wybuchła płaczem.
Juli bez chwili wahania przytuliła do siebie przyjaciółkę. Kołysała ją w swoich ramionach i uspokajała. Wiedziała, o kim ona mówiła i kogo się boi. Dziewczyny nie miały przed sobą żadnych tajemnic. Julietta dawno poznała bolesną przeszłość Mirandy. Gwałt w tak młodym wieku zostawia jakiś ślad w psychice. To dlatego Miranda nie ufała mężczyznom i nie pozwoliła bliżej się poznać. Bawiła się nimi. Żadnemu nie udało się zburzyć tego wysokiego muru, którym się otoczyła. Aż do tej pory! Marcelo tego dokonał. Julietta cieszyła się, że Miranda w końcu znalazła szczęście i miłość.
- On już cię nie skrzywdzi - uspokajała ją. - Marcelo na to nie pozwoli. Przy nim jesteś bezpieczna.
***
Tymczasem Miguel wolnym krokiem przechadzał się pośród drzew i krzewów w ogrodzie. Zostawił dziewczyny same, bo domyślił się, że Julietta chce porozmawiać z Mirandą. Może dzięki najlepszej przyjaciółce Miranda nie będzie w końcu myśleć o tym, co ją spotkało.
Gdybym wiedział, myślał Miguel, kto tak przed laty skrzywdził moją siostrzyczkę, to chybabym go zatłukł.
Zacisnął mocno powieki. Tak chciałby, aby Miranda w końcu zaczęła normalne życie, nie myśleć o tym koszmarze z przeszłości i o gwałcie. Że też musiała oglądać te przeklęte wiadomości! Chociaż może to i dobrze, pomyślał po chwili. Nigdy nie wiadomo, co by było, gdyby przypadkiem ofiara i jej gwałciciel natknęli się na siebie. Nawet nie chciał o tym myśleć. A tak, Miranda będzie ostrożna.
Ostre promienie słońca zaświeciły mu prosto w oczy. Schował się w cień jednego z drzew. Oparł się o jego szorstki pień i tak stał przypatrując się okolicy. Nagle w oddali mignęła jakaś postać w zieleni. Zaciekawiony zerkał w tamtą stronę. Uśmiechnął się do siebie. Wszędzie rozpoznałby te dwa długie czarne warkocze. Świat jest mały, pomyślał. Poszedł w kierunku dziewczyny. Gdy ona usłyszała za sobą jakieś kroki, odwróciła się gwałtownie i straciła równowagę, a następnie upadła na ziemię. Zakupy wysypały się z koszyka. Miguel podbiegł do niej.
- Wszystko w porządku? - zapytał nachylając się nad nią. - Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało.
Dziewczyna podniosła głowę i w tej chwili och oczy się spotkały.
- Nie - odparła cicho masując obolałe kolano. Spuściła wzrok, aby na niego nie patrzeć. Przesunęła się w kierunku koszyka, aby pozbierać sprawunki, ale chłopak ją uprzedził.
- Pozwól, że ci pomogę - odrzekł zbierając wszystko z trawy. - Dzisiaj się nie wykręcisz. - Wstał i podał jej rękę. - Możesz wstać?
- Tak, to tylko stłuczenie.
Gdy stanęła Miguel powiódł wzrokiem po jej gładkiej twarzy i włosach splecionych w warkocze. Jest piękna, pomyślał.
- Jak masz na imię?
- Thelma - wyjąkała.
- Przepięknie - rzekła nie odrywając od niej wzroku. - A ja Miguel, jestem bratem Mirandy.
- A ja…pracuję tutaj - rzekła nieśmiało. Nie było sensu mówić, że była tylko zwykłą pokojówką. Na pewno domyślał się tego. Chciała mu wyrwać koszyk z ręki i jak najszybciej uciec do domu, ale on mocno go trzymał w swoich rękach.
- O nie! Dziś mi nie uciekniesz. Do czego to podobne, aby taka śliczna dziewczyna dźwigała takie ciężary?!
Thelma zarumieniła się spuszczając wzrok. Ruszyła w kierunku domu. Cały czas czuła na sobie jego spojrzenie. Była z tego powodu onieśmielona. Jeszcze nikt nie patrzył na nią w ten sposób. Nagle usłyszeli jakiś głos.
- Miguel!!!
Thelma korzystając z nieuwagi chłopaka, który się odwrócił, szybko zabrała mu koszyk i pobiegła w stronę drzwi kuchennych. Miguel za późno się zorientował, już jej nie było.
Znowu mi uciekła, pomyślał zasmucony, ale to nic. Coś widzę, że będę tu częstym gościem.
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 20:41:55 07-11-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:38:45 09-11-09 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek
Rebeka i Roberto zaprzyjaźnili się On opowiedział jej prawdę o swojej znajomości z Gabrielą. Kochał ją, ale ona jego nie Poza tym nigdy nie był z nią zaręczony. To były jedynie pobożne życzenia Fabiany Nie tylko on czy Roger interesowali się kobietą. Był jeszcze jeden szaleniec, mający na pieńku z prawem, który starał się zamienić życie Gaby w piekło. To na pewno był Luis Reynoso Ciekawe czy Fabiana go zna Roberto zostanie u Rebeki na obiedzie Świetnie
Miranda dochodzi do siebie dzięki miłości i opiekuńczości Marcela Miguel również jej pomaga. Rodzeństwo wybrało się do Julietty aby spędzić tam mile czas i zapomnieć o problemach Julietta wie o bolesnych chwilach w życiu swojej przyjaciółki. Jest jednak pewny, że to wszystko ma już za sobą. Niestety tak dobrze to jeszcze nie będzie
Miguel znów spotkał Thelmę Porażał ją wzrokiem, a ona czuła się onieśmielona. Dziewczyna wpadła mu w oko. I dobrze, bo powinna zaznać trochę szczęścia. To dobra osoba, podobnie zresztą jak Miguel. Oby między nimi do czegoś doszło
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:07:03 19-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 59
Luis Eduardo właśnie stał przy biurku Mirandy, prowadząc z nią rozmowę, gdy usłyszał dźwięk oznajmiający przybycie windy. Odwrócił się. W jego stronę szli Julietta i Raul trzymając się za ręce. W jednej chwili domyślił się wszystkiego. Juli już nie była sama. Miała faceta i to nie on nim był, tylko jakiś blondynek. Zbladł, cała krew odpłynęła mu z twarzy. Lekko zacisnął pięści, a kiedy zakochani podeszli bliżej, rozluźnił dłonie i uśmiechnął się do dziewczyny, mimo, że przyszło mu to z wielkim trudem.
− Miło cię widzieć − odparł i pocałował ją w policzek na powitanie. Widząc minę Raula uśmiechnął się do siebie w duchu. − Cała promieniejesz. Pięknie wyglądasz.
Raul spiorunował go wzrokiem, ale Luis nie przejął się tym zbytnio.
− Dziękuję − odpowiedziała Julietta. − Dawno się nie widzieliśmy.
− Owszem. To może w takim razie wybierzemy się na kawę? − zaproponował uśmiechając się szeroko.
On ją jawnie podrywa, pomyślała Miranda obserwując całą sytuacje. Tak przypuszczałam, że jeszcze całkowicie mu nie przeszła miłość do Juli. Mam nadzieję, że nie będzie z tego większych problemów.
− No nie wiem…− odwróciła się w stronę Raula, obdarzając go lekkim uśmiechem. Potem spojrzała na przyjaciela i zdała sobie z czegoś sprawę: oni się przecież nie znają. Trzeba jak najszybciej to naprawić. − Wy się chyba jeszcze nie znacie. Luis Eduardo − Raul, mój chłopak. − Dokonała prezentacji.
Panowie uścisnęli sobie dłonie.
− To co z tą kawą? − ponowił pytanie Luis Eduardo nie zwracając najmniejszej uwagi na Raula, tak jakby go tu w ogóle nie było. − Mam dla ciebie pewne informacje, o które kiedyś mnie prosiłaś. Pamiętasz?
Juli skinęła głową. Kątem oka zauważyła, że Raul bacznie się jej przygląda. Dziewczyna powoli przełknęła ślinę. Nie powiedziała mu o co kiedyś prosiła Luisa. Nie chciała mieć przed nim tajemnic, więc postanowiła jeszcze dzisiaj wszystko mu wyznać.
− Dobrze − odrzekła. − To za pięć minut w kawiarni na dole. Poczekasz chwilkę na mnie?
− Na ciebie zawsze − odparł Luis Eduardo i podszedł do windy.
Kiedy zniknął za jej drzwiami, Raul spojrzał na ukochaną i spytał:
− O czym on mówił?
− Kochanie, wszystko ci opowiem, jak wrócę. Obiecuję. − Musnęła jego usta, a po minucie już jej nie było.
Raul przez chwilę patrzył jeszcze na drzwi windy, a po chwili udał się w kierunku swojego biura.
Nie podoba mi się ten koleś, pomyślał. Za bardzo przystawia się do Juli.
***
Julietta upiła łyk gorącej kawy i spojrzała uważnie na Luisa Eduarda.
− Mówiłeś, że masz dla mnie informacje. Domyślam się, że chodzi o tą całą „Gabrielę”. Nie mylę się, prawda?
− Nie − potwierdził Luis uśmiechając się.
− Czego się dowiedziałeś?
− Takiej osoby nie ma.
− Nie bardzo rozumiem. − Julietta zmarszczyła brwi ze zdumienia.
− Spróbuję ci to w prosty sposób wytłumaczyć. Wykorzystałem swoje kontakty próbując się czegoś o niej dowiedzieć. I wiesz co się okazało? Gabriela Valdez nie figuruje w żadnym spisie obywateli, żadna taka osoba się nie urodziła ani nie zmarła. Sprawdziłem także inne źródła. Nikt taki nie posiada konta bankowego, nie chodził do szkoły czy pracy, nie leżał w szpitalu. Wynika z tego jeden prosty wniosek: Gabriela Valdez nie istnieje. Nigdy nie było ani nie ma takiej osoby.
Juli przez chwilę milczała. Wiedziała, intuicja jej to podpowiadała, że przyjaciółka ojca jest oszustką, a śledztwo Luisa Eduarda utwierdziło ją w tym podejrzeniu.
− Więc kim ona jest? − zapytała.
Wzruszył ramionami: − Tego niestety nie wiem, ale na pewno nie tą, za jaką się podaje. Powtórzę jeszcze raz Gabriela Valdez nie istnieje. Gdyby miał jej zdjęcie to może coś udałoby mi się ustalić, a tak…
− Zajmę się tym. Tata na pewno w domu trzyma jej zdjęcie. Trzeba ustalić kim jest ta kobieta i otworzyć ojcu oczy − powiedziała ze stanowczością.
***
Zastanawiał się co o nim myślą, co mówią. Boją się go?! To na pewno. Widział poranne wiadomości. Już od paru dni miasto wie o jego czynie, kolejnym. A będą jeszcze następne, obiecał sobie. Nikt nie wie, kim jest ani z której strony zaatakuje. Każda kobieta będzie czuć zagrożenie. Spojrzał na stolik. Leżały na nim porozkładane gazety sprzed paru dni. Nagłówki krzyczały: „Brutalne morderstwo siedemnastolatki”, „ Kolejna ofiara. Zabójca nieuchwytny. Kto będzie następny?”, „Powtarzają się zabójstwa sprzed lat. Czyżby Fryzjer powrócił do swej morderczej gry?!”
Fryzjer. Tak przed laty nazwała go policja i prasa, ze względu na to, że obcinał swoim ofiarom kosmyk włosów.
− Podoba mi się − powiedział sam do siebie uśmiechając się pod nosem. − Znów jestem sławny.
Upił łyk whisky ze swojej szklanki trzymanej w dłoniach i zaczął się zastanawiać nad kolejnym ruchem w swojej grze. Muszę poczekać, pomyślał. Muszę być bardzo ostrożny. Teraz jest jeszcze za wcześnie na kolejną. Znowu zabije. To wiedział na pewno. Musi to robić, nie może się od tego powstrzymać. To jest jak nałóg. Tym razem wybierze na ofiarę kobietę starszą, a nie jakąś małolatę. Tylko musi się rozejrzeć za odpowiednią kandydatką. Znowu będzie brunetką. A potem? Może jakaś blondynka, szatynka a może ruda? Trzeba wszystkiego w życiu spróbować. To zmyli policję. Pomyślą, że to ktoś inny, jego naśladowca. Chociaż… może nie będą idiotami, żeby tak myśleć. Na razie pobawi się z nimi w kotka i myszkę. Odpocznie na jakiś czas, a potem znowu uderzy. Tak rozbawiła go ta myśl, że roześmiał się na głos.
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 18:48:39 19-11-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:49:27 19-11-09 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek
Luis Eduardo wciąż kocha Juliettę. Wie, że Raul jest jej chłopakiem, ale nie przejmuje się tym faktem i przymila się do dziewczyny Miranda wie o jego uczuciach. Umówili się z Juli w sprawie Gabrieli. Raul był zaskoczony i wkurzony postawą Luisa Eduarda
A więc Gabriela nie istnieje. Ta kobieta jest oszustką i oby jak najszybciej udało się Juliettcie potwierdzić ten fakt i otworzyć ojcu oczy
Fryzjer Świetna scena. Nasz zabójca poczeka chwilę, ale wróci Ciekawe kto będzie jego kolejną ofiarą. On jeszcze namiesza. Ten wątek zapowiada się niezwykle interesująco
Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:44:52 23-01-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 60
Kiedy Julietta weszła do biura zastała Raula siedzącego przed laptopem. Zwinnym krokiem i z radosną miną na twarzy zaczęła iść w kierunku ukochanego mężczyzny.
–Widzę, że dobrze się bawiłaś – powiedział Raul z nutką złości, podnosząc wzrok.
Juli oniemiała. Przystanęła na środku pokoju. Była zaskoczona zachowaniem Raula. Wydawało jej się, że ma on o coś pretensje, tylko kompletnie nie wiedziała o co.
–Nie rozumiem. O co ci chodzi? – zapytała.
– Nie domyślasz się? – Raul wstał i oparł się o biurko. – Widzę, że ty i Luis Eduardo jesteście w doskonałych stosunkach skoro macie tajemnice.
Uśmiech zniknął z twarzy dziewczyny, a w jej oczach zalśniły łzy.
–Co ty sugerujesz?Że ja i Luis Eduardo... to niedorzeczne. Przecież doskonale wiesz, że kocham tylko ciebie. Jak możesz podejrzewać, że mnie i Luisa coś łączy?!On jest tylko moim przyjacielem, a to ciebie kocham! – Odwróciła się i w tej chwili z jej oczu trysnęły łzy.
Raul w lot pojął jakie głupstwo zrobił. Jak mógł myśleć, że... Ale ten laluś w garniaku tak mu działa na nerwy, że nie może racjonalnie myśleć. Powoli podszedł do Julietty i położył rękę na jej ramieniu.
–Perełko...
–Nie dotykaj mnie! – Szybko strąciła jego dłoń i stanęła z nim twarzą w twarz. – Jak możesz sądzić, że ja... – Przez łzy płynące z jej oczu nie mogła mówić.
–Skarbie, przepraszam! Jestem idiotą! Wybacz mi! – Scałowywał łzy z jej twarzy. – Co ja na to poradzę, że jestem zazdrosny o każdego mężczyznę, który jest w twoim pobliżu. Z zazdrości nie myślę racjonalnie. – Przygarnął ją do swojej piersi i wtulił twarz w jej miękkie włosy. –Ja wcale tak nie uważam, że ty i on... Jeszcze raz przepraszam najdroższa. Po prostu nie mogę znieść myśli, że mógłbym cię stracić...
Julietta powoli wyswobodziła się z jego objęć i spojrzała mu w oczy. Delikatnie dotknęła jego policzka.
–Nie stracisz mnie... Nie jestem taka jak Oktawia. Nie potrafiłabym nikogo tak skrzywdzić.
–Wiem – odparł Raul patrząc w jej lśniące oczy pełne miłości.
–Nie mogłabym bez ciebie żyć. Tak bardzo cię kocham. – Na potwierdzenie swoich słów wspięła się na palce i swoimi wargami musnęła jego usta.
Raul przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek: – Ja też cię kocham – powiedział kiedy oderwali się od siebie. – Powiesz mi o czym rozmawialiście?
–Oczywiście. – Juli usiadła mu na kolanach i rękoma objęła go za szyję. – Prosiłam go, aby dowiedział się czegoś o tej Gabrieli.
–I co? Odkrył coś?
–Tylko tyle, że taka osoba jak Gabriela Valdez nie istnieje i nigdy nie istniała.
Raul spojrzał zaskoczony na swoją dziewczynę.
–Więc kim ona jest?
–Nie mam pojęcia. Wiem tylko jedno: to oszustka!
***
Pablo stał niedaleko budki telefonicznej przy jednej z bardziej ruchliwych ulic miasta, czekając na Sergia Montesa. Spojrzał na zegarek. Lada chwila powinien tu być, pomyślał. I rzeczywiście! Już z daleka zauważył zbliżające się czerwone porsche.
–Cześć – przywitał się Sergio zatrzymując się obok Pabla. – Wskakuj!
–Niezła bryka! – powiedział Pablo sadowiąc się na miejscu. – W dzieciństwie marzyłem o takiej.
–Więc czemu sobie takiej nie sprawisz?
–Żartujesz?! Nie stać mnie na nią. A poza tym mam ważniejsze sprawy na głowie.
Sergio wiedząc o czym Pablo mówi, nie pytał już o nic więcej, tylko uruchomił auto. Przez całą drogę jechali w milczeniu myśleć o celu swojej podróży. Wpadł na trop rodziny, która najprawdopodobniej nielegalnie zaadoptowała siostrę Pabla, Sandrę. Innymi słowy, kupiła ją. Miał nadzieję, że to dobry trop... A jeżeli nie? Nawet nie chciał myśleć inaczej. To był jedyny ślad i musiał być prawdziwy.
Zatrzyma samochód na parkingu przed dużym blokiem pomalowanym na kolorowo. Zgasił silnik.
–To tutaj – powiedział do Pabla.
–Więc tu... mieszka Sandra albo mieszkała.
–Tak – skinął głową Sergio. – Chodźmy.
Weszli do klatki schodowej i skierowali się na trzecie piętro. Stanęli przed solidnymi dębowymi drzwiami. Sergio nacisnął na dzwonek. Obaj słyszeli zbliżające się kroki odbijające się echem. Po chwili w otwartych drzwiach stanął wysoki mężczyzna z lekkim zarostem na twarzy. Mógł mieć około czterdziestu lat. Miał na sobie dżinsy i biały podkoszulek na ramiączkach.
–Czy pan Juan Cortez? – zapytał Sergio.
–Tak, a o co chodzi?
–Chcielibyśmy porozmawiać o pańskiej córce – rzekł Sergio.
Mężczyzna zrobił się cały czerwony na twarzy a oczy zwęziły się do małych szparek.
–Córki? Ja nie mam i nie miałem żadnej córki. A teraz żegnam panów. – Chciał im zamknąć drzwi przed nosem, ale Sergio zablokował je stawiając nogę w progu.
–Czyżby? – rzekł detektyw z ironią w głosie. – A mi się wydaje, że jednak pan ma dzięki pewnej agencji adopcyjnej. Może się mylę?
Mężczyzna użył całej swojej siły i wypchnął Sergia za drzwi.
–Wynoście się, ale już! W przeciwnym razie zawiadomię policję.
Zatrzasnął im drzwi przed nosem. Pablo i Sergio przez chwilę stali w milczeniu nie wiedząc co dalej robić. Sergio wiedział jedno: Juan Cortez kłamie. Na pewno ma córkę, którą razem z żoną nielegalnie adoptowali i tą córką mogła być Sandra.
–I co teraz? – zapytała Pablo.
Sergio tylko wzruszył ramionami. Odwrócił się i w tej chwili zauważył starszą kobietą otwierającą sąsiednie drzwi. Powoli podszedł do niej.
–Przepraszam panią...
–Tak? Słucham młody człowieku. – Kobieta spojrzała na niego i uśmiechnęła się miło.
–Juan Cortez od dawna tu mieszka? – Wskazała na sąsiednie drzwi.
–Odkąd pamiętam. Od zawsze byliśmy sąsiadami. Jego żona jak jeszcze żyła, często wpadała na kawę i ciasto. Mieli także córkę...
–Mieli?? – Pablo wszedł jej w słowo. – Czyli ona nie żyje?
– Nie wiem. – Kobieta wzruszyła swoimi wątłymi ramionami. – Uciekła z domu jak miała osiemnaście lat i od tamtej pory nigdy się nie pojawiła. Nikt nie wie co się z nią dzieje. Wszelki słuch o niej zaginął. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 22:32:44 24-01-10 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek po długiej przerwie
Ach ten Raul, zazdrośnik jeden Stroi fochy odnośnie Luisa Eduarda, a dla Julietty to przecież tylko dobry przyjaciel. Szybko jednak wyjaśnili sobie wszelkie nieporozumienia. Dziewczyna jest taka delikatna i wrażliwa... Na szczęście Raul w porę zrozumiał jaki z niego idiota. Nadal są szczęśliwi. Ciekawe tylko na jak długo. Julietta wie, że Gabriela Valdez to oszustka. Oby jak najszybciej ją zdemaskowali
Pablo i detektyw Sergio udali się do mieszkania, w którym przebywała Sandra. Otworzył im Juan Cortez, który jednak nic nie wie o swojej córce. Czy rzeczywiście? Śmiem wątpić. Trochę pomogła im sąsiadka. Dowiadują się na temat Sandry coraz to nowych informacji. Oby tak dalej Szukajcie, a znajdziecie!
Czekam na newik i pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:08:34 04-02-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:42:34 03-02-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 61
Przez chwilę mężczyźni stali jak osłupiali. Uciekła, więc wszystko na nic, pomyślał Pablo. Nastała niezręczna cisza, którą przerwała kobieta.
–A kim właściwie panowie są, że tak się wypytują? – zapytała podejrzliwie.
Sergio wyjął z kieszeni legitymację.
–Jestem prywatnym detektywem – powiedział – i zbieramy o niej informacje.
–Powinni panowie raczej zapytać jej ojca. On będzie więcej wiedział – stwierdziła.
–Zamknął nam drzwi przed nosem, mówiąc, że nie ma żadnej córki.
–Zawsze był odludkiem, a po śmierci żony jeszcze bardziej zamknął się w sobie – powiedziała. – Jeszcze ta ucieczka córki.
Nagle Sergio jej przerwał, pokazując zdjęcie, które dostał od Pabla. Kobieta umilkła na moment, a potem rzekła: – To ona! To na pewno ona! A ten chłopiec to kto?
–Ja – odparł Pablo. – Jestem jej bratem. Biologicznym bratem.
–Bratem??? – Nie ukrywała zdziwienia. – To znaczy, że oni... ją adoptowali. Nigdy mi nie nie mówili. Sprowadzili się tu, jak dziewczynka miała sześć lat. I pan dopiero teraz odnalazł tą rodzinę? Po tylu latach? Jak szkoda, że ona uciekła. Widocznie miała powody. Zawsze wydawała mi się taka smutna, przestraszona...
–To znaczy, że działa jej się jakaś krzywda? – spytał Pablo nerwowo zagryzając wargi.
–Ja tam nic nie wiem. – Kobieta unikała wzroku mężczyzn. Widać było,że coś ukrywa.
Sergio widząc jej minę, zapytał szybko:
–A jak miała na imię. Proszę powiedzieć, to bardzo ważne. Czy może Sandra?
–Sandra? Takie było jej imię? – Gdy Pablo skinął głową ciągnęła dalej: – Widocznie zmienili jej imię na Maria – rzekła kobieta na koniec.
Weszła do mieszkania i zamknęła za sobą drzwi.
Sergio i Pablo nie widząc dalszego sensu przebywania w tym budynku, wyszli na zewnątrz.
–I co dalej? – zapytał Pablo.
–Spróbuję odnaleźć Marię Cortez. To na pewno twoja siostra, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Mam nadzieję, że uda się ją odnaleźć – odparł wsiadając do swego auta.
***
Rodrygo właśnie wracał ze spotkania z ważnym klientem, gdy zobaczył Laurę wychodzącą ze sklepu z zabawkami. Towarzyszyła jej Lily, która trzymała w rękach nową lalkę. Podszedł do nich.
–Cóż za miła niespodzianka! – Uśmiechnął się.
–Witaj Rodrygo!Miło cię widzieć. – Laura serdecznie się przywitała i uścisnęła jego dłoń.
Lily podniosła głowę i posłała mu jeden ze swoich słodkich uśmieszków.
–Dzień dobry – powiedziała lekko dygając swoją malutką nóżką.
Rodrygo uśmiechnął się do małego łobuziaka z serdecznością, jaką zawsze okazywał małym dzieciom.
–A może księżniczka i jej prześliczna towarzyszka mają ochotę na zimne lody? – zapytał kucając obok Liliany.
–Uwielbiam lody – odparła radośnie Lily patrząc na matkę. – Mamo, chodźmy.
Laura wzięła córkę za rękę i razem z Rodrygiem udali się do pobliskiej uroczej kawiarenki. Podczas gdy Liliana była zajęta pałaszowaniem zimnego deseru, dorośli rozmawiali ze sobą o różnych sprawach. Rodrygo bardzo dobrze czuł się w towarzystwie Laury, a ona także darzyła go sympatią. Czuł jak z każdą chwilą ta piękna kobieta coraz bardziej mu się podoba. Nigdy, nie licząc zmarłej żony, z żadną kobietą nie rozmawiał tak swobodnie i na luzie. Zaczął powoli zdawać sobie sprawę, że chciałby z nią spędzić całe życie. Jaka szkoda, że jest mężatką, pomyślał. Ona kocha swego męża. Doszedł do tego wniosku, kiedy opowiadała mu o swoim życiu. Mają cudowną córkę. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby z mojego powodu ta mała istotka cierpiała.
***
Już wiedziała co ma zrobić. Nie da się więcej szantażować. I tak zbyt długo na to czekała.
Thelma już podjęła decyzję. Wyzna bratu prawdę o swojej przeszłości. Siedziała w piwnicy na podłodze, obok starej komody, z której wyjęła dużą szarą kopertę. Wszystko było na swoim miejscu. Powoli wstała i wyszła z piwnicy zamykając za sobą drzwi. Wyjrzała na korytarz, zerkając, czy przypadkiem nie kręci się gdzieś Vanessa. Od rana ta dziewczyna przypominała jej, że czas się kończy. Na szczęście droga była wolna. Powoli ruszyła naprzód. Przechodząc obok swojego pokoju przystanęła na chwilę. Przystawiła ucho do drzwi i nasłuchiwała. Słysząc szum wody z prysznica odetchnęła z ulgą. Dotarła do drzwi pokoju brata i nie pukając weszła do środka. Gdy Pablo ją zobaczył, uśmiechnął się lekko i zerwał się z łóżka. Dziewczyna powoli podeszła, kurczowo trzymając w rękach kopertę. W końcu niepewnie usiadła obok niego. Podniosła wzrok.
–Pablo... – zaczęła – muszę ci co czymś powiedzieć.
***
Rodrygo po ciężkim dniu zmierzał właśnie w kierunku swojego mieszkania, położonego z jednej z bogatszych dzielnic miasta. Odkąd przystał na propozycję Rogera, stać go było na wygodne lokum. Szedł powoli. Marzył tylko o jednym: o gorącym prysznicu i lampce koniaku. Przechodząc obok ulicy, nie zauważył jak w cieniu jednej z latarni zamajaczyła jakaś zakapturzona postać, która go obserwowała. W pewnej chwili usłyszał jakieś kroki za sobą. Przystanął. Był już blisko, przy drzwiach do swojej klatki schodowej. Czuł, że ktoś stoi tuż za nim, albo w pewnej odległości. Powoli się odwrócił. Nie mylił się. W odległości jakichś trzydziestu metrów stał wysoki mężczyzna. W cichy rozległ się chrapliwy chichot, a chwilę potem postać ściągnęła z głowy kaptur.
–To ty! – wykrzyknął Rodrygo rozpoznając osobnika, mimo że minęło tyle lat.
–Mówiłem, że mi zapłacisz – odparł mężczyzna trzymając w ręku odbezpieczoną broń. Po chwili rozległ się strzał. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:34:52 13-02-10 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek
A więc krok po kroku detektyw i Pablo zbliżają się do prawdy. Dzięki opowieści sąsiadki wiedzą już, że Sandra to najprawdopodobniej Maria Cortez. Oby już niedługo ją odnaleźli. Dziewczyna nie miała łatwego życia. Od zawsze była z dala od prawdziwej rodziny. Oby jak najszybciej to się zmieniło
Tymczasem Thelma chce wyznać swoje sekrety i grzeszki Pablowi. Wtedy będzie miała czyste sumienie i uwolni się od szantażu ze strony Vanessy. Szykuje się ciekawa i szczera rozmowa, ale wiele zależy jak jej brat na to zareaguje
Rodrigo przywiązał się do Laury i Liliany. Zabrał ich na lody, fajnie mu się z nimi rozmawia. Czuję, że zaczyna zakochiwać się w siostrze Rogera, ale wie, że ona ma męża i nie chce rozbijać małżeństwa. Nie jest tego typu człowiekiem A szkoda, bo od czasu śmierci żony nie zaznał szczęścia z kobietą...
A na dodatek gdy wracał do domu został napadnięty przez jakiegoś zbira i prawdopodobnie przez niego postrzelony. Oby przeżył... A tym napastnikiem nie był byle kto, to dobrze znany Rodrigowi przed laty człowiek. To Luis Reynoso
Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:05:46 22-02-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 62
Laura z uśmiechem patrzyła na śpiącą Lily w jej wielkim łóżku. Ta mała kruszynka była dla niej wszystkim. Cicho westchnęła. Tak bardzo tęskniła za mężem. Żałowała, że przed wyjazdem pokłócili się. Armando ani razu do niej nie zadzwonił, a ona też nie chciała. Oboje byli uparci. Uważała, że to do niego należy pierwszy krok. Ona nie miała sobie nic do zarzucenia.
Otworzyła swoją torebkę i pierwszą rzeczą na jaką zwróciła uwagę była karta kredytowa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby należała do niej. Ale to była własność Rodryga. Skąd się tu wzięła, zadała sobie pytanie. Zaczęła przypominać sobie cały dzień. Była z córką z w sklepie z zabawkami a potem spotkały Rodryga i poszły na lody. No jasne, zalśniło w jej głowie. Zostawił kartę na stoliku i szybo wybiegł z kawiarni, bo dostał waży telefon. Musiałam ją odruchowo zabrać ze sobą, pomyślała. Spojrzała na zegarek. Nie było jeszcze późno, więc postanowiła podjechać do niego. Zamówiła taksówkę i po chwili wybiegła z domu.
Po kwadransie była już na miejscu. Szła w kierunku budynku, gdzie mieszkał Rodrygo, gdy nagle zauważyła na chodniku, przed klatką leżące ciało. Gdy podeszła bliżej zakryła usta z przerażenia.
– Boże! Rodrygo! – wykrzyknęła i nachyliła się nad nim.
Obok piersi miała ranę, z której płynęła krew. Głowa leżała na twardej kostce, zabrudzonej na czerwono. Drżącą ręką wyjęła z torebki telefon komórkowy.
– Oby nie było za późno... – powiedziała wystukując numer pogotowia.
***
Pablo wysłuchawszy całej historii Thelmy, bez słowa wstał i podszedł do okna. Spojrzał w ogród, całkowicie pochłonięty przez mrok.
– Wiem, co sobie teraz o mnie myślisz. – Do jego uszu dotarł jej smutny głos. – I zapewne będziesz miał rację. Nie jestem więcej warta od zwykłej dziwki, każdy to powie.
Pablo szybko się odwrócił i zbliżył się do siostry. Ukucnął obok ujmując jej dłonie.
– Nie wolno ci tak o sobie mówić – powiedział patrząc na jej zapłakaną twarz. – Dla mnie jesteś najważniejsza. Nie przejmuj się tym. – Wskazał na leżące na łóżku zdjęcia, przedstawiające nagą Thelmę. – Nie masz się czego wstydzić. Jesteś piękna i inne kobiety powinny ci zazdrościć takiej urody.
– Naprawdę?
– Oczywiście. Te zdjęcia to sztuka, a nie pornografia. – Sięgnął po magazyn dla panów, gdzie w środku był wielki plakat przedstawiający Thelmę. – Nie są wulgarne ani ohydne jak w innych czasopismach tego typu. Pokazują piękno. – Odłożył gazetę z powrotem na łóżko. – Nie potrzebnie to przede mną ukrywałaś.
– Teraz to wiem. – Twarz Thelmy rozjaśnił promienny uśmiech. – Nie miałam wyjścia.
– To przez Fernanda – krzyknął ze złością. – Jakbym go dorwał w swoje ręce, to tak bym go urządził, że rodzona matka by go nie poznała. – Odgarnął z czoła kosmyk włosów. Zrobił poważną minę i rzekł: – Ja też nie do końca byłem z tobą szczery. Pamiętasz to zdjęcie, które kiedyś widziałaś u mnie? – Gdy siostra skinęła, ciągnął dalej: – Okłamałem cię. Ta dziewczynka to nie była moja koleżanka tylko siostra.
– Siostra? – powtórzyła zaskoczona Thelma.
– Tak. Mamy siostrę.
Pablo opowiedział Thelmie całą historię o Sandrze. O tym jak próbował ją odnaleźć przez te wszystkie lata. Starał się nie pomijać żadnego szczegółu. Poczuł ulgę, że w końcu może wyznać tą tajemnicę, tak długo skrywaną przez lata. Kamień spadł mu z serca. Miał nie mówić jej o Sandrze, póki się nie odnajdzie, ale kiedy Thelma wyznała mu prawdę o sobie, postanowił już dłużej tego przed nią nie ukrywać. Miała prawo wiedzieć.
– Mam siostrę – rzekła Thelma, gdy Pablo skończył mówić. – Będę się modliła, aby się odnalazła. A teraz obiecaj mi jedną rzecz.
– Jaką?
– Już nigdy więcej żadnych tajemnic.
– Obiecuję. – Pocałował ją w czubek głowy.
***
Rodzeństwo weszło do salonu. Im oczom ukazał się okropny widok: dwóch policjantów prowadziło skutego kajdankami Rogera do drzwi wyjściowych podczas gdy trzeci z nich trzymał Juliettę, która wyrywała się do ojca.
– Zostawcie go! On nic nie zrobił! – krzyczała próbując wyszarpać się z żelaznego uścisku trzymającego ją mundurowego.
– Uspokój się dziewczyno, bo ciebie też zamkniemy za utrudnianie – rzekł do niej jeden z policjantów. – Dobrze ci radzę.
Te słowa ją otrzeźwiły. Przez chwilę patrzyła jak wychodzą, po czym wybiegła za nimi. Byli już przy policyjnym wozie, zaparkowanym na ulicy.
– Powiedzcie chociaż za co – rozpaczliwie próbowała się czegoś dowiedzieć.
– To wykaże śledztwo – powiedział jeden z mundurowych.
Wpakowali Rogera do środka, a gdy sami wsiedli odpalili silnik i odjechali. Julietta stała przez chwilę bez ruchu. Czuła, że zaraz pęknie jej serce. Gdy poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę, odwróciła się. To była jej babcia. Towarzyszyła jej cała służba. Wszyscy mieli nietęgie miny. Juli już dłużej nie mogła powstrzymać łez cisnących się do oczu. Głośno się rozpłakała przytulając się do Glorii.
***
Laura siedziała na krześle przy sali operacyjnej, gdzie chwilę wcześniej zniknął wózek z rannym Rodrygem. Co jakiś czas wychodziły stamtąd pielęgniarki. Czuła się tak, jakby to wszystko było jakieś nierealne i nierzeczywiste. Jakby była w zupełnie innym świecie. Przecież dzisiaj z nim rozmawiała, miło spędzali ten czas. A teraz? Walczył o życie. W myślach się modliła, aby nie było za późno. Dlaczego ktoś chciał zabić takiego cudownego człowieka, pytała się w myślach. Podniosła głowę i zauważyła jak w jej stronę biegnie Raul. Zawiadomiła go jak tylko przywieziono Rodryga.
– Co się stało? – zapytał, siadając obok.
Laura spojrzała na niego. Jak miała mu to powiedzieć? Nie mam wyjścia, muszę powiedzieć prawdę, postanowiła.
– Znalazłam go przed klatką schodową. Ktoś go postrzelił.
– Boże! – Raul ukrył twarz w dłoniach. Nie krył łez.
– Teraz go operują. Na pewno wszystko będzie dobrze. Jest w dobrych rękach. – Laura próbowała go jakoś uspokoić.
– Jak go tam znalazłaś?
Laura wszystko mu wyjaśniła: o spotkaniu, o zostawionej karcie kredytowej. Chłopak dziękował Bogu, że znalazła się ona w odpowiednim miejscu i czasie. Ciszę, jaka zapanowała między nimi przerwał głośny dźwięk komórki Laury. Oddaliła się, aby odebrać. W czasie rozmowy jej twarz zbladła a oczy zrobiły się wilgotne. Kiedy skończyła rozmawiać zabrała torebkę i szybko wybiegła, nawet nie żegnając się z Raulem i nie mówić co się stało.
Raul nie zwrócił uwagi na jej minę. Czekał kilka godzin aż operacja się skończy. W końcu drzwi sali się otworzyły i wyjechał z niej wózek ciągnięty przez sanitariuszy. Szybko podbiegł.
– Tato! Tato! – krzyczał do nieprzytomnego mężczyzny.
– Proszę się odsunąć. – Jeden z sanitariuszy go odepchnął.
– To mój ojciec, muszę wiedzieć co z nim!
W tej samej chwili podszedł do niego lekarz.
– Co z nim?
– Może usiądziemy? – Zaproponował mężczyzna w białym kitlu, a Raul przytaknął. – Pana ojciec miał dużo szczęścia. Kula o kilka centymetrów minęła serce i przeszła na wylot. W przeciwnym razie już by nie żył. Gorzej jest z głową.
– Co jest nie tak?
– Podejrzewamy wstrząśnienie mózgu, ale wszystko wykażą badania. Nic więcej nie wiemy. Trzeba czekać.
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 18:44:39 22-02-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 19:43:50 22-02-10 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Laura tęskni za mężem, ale nie chce do niego dzwonić. Nie czuła się winna całej tej sytuacji. I dobrze. A teraz polubiła Rodriga, w którego towarzystwie ostatnio dobrze się bawiła. Zauważyła jego kartę kredytową, która zgubił podczas ich spotkania. Szybko pojechała do niego i okazało się to dobrym zbiegiem okoliczności. Rodrigo leżał postrzelony, ale wciąż żył. Laura wezwała pogotowie. W szpitalu okazało się, że przeżył operację, ale wciąż nie wiadomo co dalej. Biedny Rodrigo Laura i Raul byli wstrząśnięci
A więc Thelma nie była prostytutką. Jej poprzedni szef miał na nią haka w postaci nagich zdjęć. To jednak nie pornografia jak zauważył Pablo. Chłopak zrozumiał ją i nie potępił. To była bardzo szczera rozmowa. Thelma dowiedziała się, że ma siostrę o imieniu Sandra. Już nigdy więcej tajemnic - i tego należy się trzymać
Roger został aresztowany przez policję ku zdumieniu zrozpaczonej Julietty Nie wiemy za co go aresztowano, ale domyślam się czyja to sprawka
Ciekawy odcinek i koniec pewnej sielanki. Akcja poszła nieco do przodu. Czekam więc na kolejne odcinki. Pozdrawiam serdecznie |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:34:28 05-03-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 63
Julietta po całej nocy, podczas której nie zmrużyła oka czuła się wyczerpana i zmęczona. Po tym jak policja wyprowadziła jej ojca skutego kajdankami jak jakiegoś pospolitego przestępcę, nie mogła znaleźć sobie miejsca. Zawiadomiła Luisa Edurda o całym zajściu, a on obiecał, że jak się czegoś dowie od razu da jej znać. Jednak do tej pory przyjaciel nie dał znaku życia. Telefon milczał jak zaklęty. Co się dzieje? Dlaczego nie dzwoni ani nie przyjeżdża? Juli w kółko chodziła po salonie, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Gloria widziała rozpacz na twarzy wnuczki, ale nie mogła jej pomóc, bo sama czuła się podobnie. Należało czekać na wieści od Luisa. Gdy rozległ się dzwonek do drzwi, Juli zerwała się i pobiegła otworzyć.
– Co z tatą? Dlaczego go aresztowali? Za co? – Zadawała pytania z prędkością błyskawicy.
– Może najpierw wejdę?
– Oczywiście, przepraszam – odparła speszona otwierając szerzej drzwi.
Luis usiadł na kanapie obok Glorii. Juli przysiadła się i spojrzała mu w twarz. Czekała aż zacznie mówić. Prawnik poluzował krawat.
– Przejdę od razu do rzeczy – rzekł czując na sobie badawczy wzrok dziewczyny. – Sprawa wygląda poważnie. Twój ojciec został oskarżony o korupcję.
– Co takiego? – Wzburzona Julietta aż podskoczyła na kanapie. – Tata... To nieprawda! On jest najuczciwszym człowiekiem jakiego znam.
– Nie musisz mnie o tym przekonywać, bo wiem o tym doskonale. Policja ma zeznania świadka, który twierdzi, że twój tata przekupił jednego z urzędników państwowych.
– Po co miałby to robić? – zapytała Gloria.
– Aby wygrać przetarg – odrzekł Luis Eduardo. – Ostatnio wasza firma startowała w przetargu na zagospodarowanie przestrzeni wokół nowo otwartego uniwersytetu. Wygrała go, a teraz podejrzewają, że...
– To absurd! – krzyknęła Juli. – Ojciec by nigdy czegoś takiego nie zrobił. Nie on...
– Wiem o tym. – Luis przysunął się do przyjaciółki i otoczył ją swoim ramieniem. Tak dobrze było ją mieć blisko przy sobie, choćby na krótką chwilę.
– Obiecaj, że go stamtąd wyciągniesz. – Dziewczynie po policzkach płynęły łzy.
– Zrobię wszystko co w mojej mocy – powiedział, po czym mocno ją przytulił.
W tej chwili schodami zeszła Laura i od razu podeszła do siedzących na kanapie Luisa, Julietty i Glorii.
– Wiadomo coś? – zapytała.
Juli ku niezadowoleniu Luisa Eduarda odsunęła się od niego i spojrzała na ciotkę.
– Tata jest podejrzany o korupcję.
Laura usiadła obok bratanicy i objęła ją: – Przecież to bzdura! Oby ta pomyłka jak najszybciej się wyjaśniła – rzekła z nadzieją.
***
Fabiana położyła telefon komórkowy na stolik, obok filiżanki z jeszcze gorącą i aromatyczną kawą. Uśmiechnęła się do siebie wpatrując się w telewizor. Kiedy na ekranie pojawiła się piękna spikerka w eleganckim, błękitnym kostiumie, podkręciła głośność. Podawali najświeższe informacje. W prawym, górnym rogu pojawiło się zdjęcie Rogera. Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz Fabiany. Rebeca się spisała, pomyślała biorąc łyk kawy. Jak dobrze, że nigdzie nie wychodziłam. Mogę teraz posłuchać tych radosnych wieści.
Odstawiła filiżankę na stolik. Wciąż wpatrywała się w telewizor, gdzie podawano dalsze wiadomości dotyczące aresztowania jej zięcia.
– Dobrze ci tak – powiedziała Fabi głośno sama do siebie, nie ukrywając radości w swoim głosie. – Mówiłam, że kiedyś zapłacisz za śmierć mojej córki. Masz to na co zasłużyłeś!!
– Nie wierzę w to co słyszę! – Rozległ się znajomy głos za jej plecami. Fabianie mina zrzedła. Powoli się odwróciła. Za plecami stał Reynardo i uważnie na nią patrzył. – Czyżbyś miała coś wspólnego z aresztowaniem Rogera? Odpowiedz!!!
***
Powoli położył gazetę, po czym zapalił papierosa, aby uspokoić nerwy.
–Ktoś pokrzyżował nam plany – rzucił do siedzącej obok kobiety.
Alicia szybko przeczytała artykuł o zatrzymaniu Rogera. Ten temat był numerem jeden: w prasie i telewizji.
– Kto by pomyślał, że jest zdolny do czegoś takiego. Zawsze taki uczciwy, a tu proszę, niespodzianka!
– On tego nie zrobił – odparł mężczyzna, pewny swego zdania.
– Skąd wiesz?
– To najuczciwszy dupek, jakiego znam. Ktoś go wrobił, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Widocznie Roger ma jeszcze innych wrogów, poza mną. – Spojrzał na kochankę. – Musisz go teraz wspierać. Niech zrozumie, że jesteś kobietą jego życia, na którą zawsze może liczyć w każdej sytuacji.
– Oczywiście. Nie musisz mi tego mówić, wiem co mam robić.
– To dobrze – odrzekł mężczyzna, wrzucając peta do szklanej popielniczki stojącej nieopodal, na drewnianym stoliczku.
– Nie powiedziałeś mi jeszcze, za co go tak nienawidzisz. – Alicia próbowała poznać powody, dla których wspólnik chciał zniszczyć Rogera. Kiedyś próbowała się tego dowiedzieć, ale nie udało jej się to. Miała nadzieję, że tym razem dopisze jej szczęście i coś uda się z niego wycisnąć.
– Nie ma potrzeby, żebyś wszystko wiedziała. – Mężczyzna podniósł głos, aby wyrazić, że dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu. Mimo że kochanek nic więcej nie powiedział Alicia zrozumiała aluzję: nic się ode mnie na ten temat nie dowiesz.
Mężczyzna gwałtownym ruchem przyciągnął ją do siebie składając na jej ustach namiętny pocałunek. Nie znosił kiedy pytała dlaczego i za co chce się zemścić. Nie zamierzał jej nigdy o tym mówić. Jeżeli będzie mnie dręczyć tymi pytaniami, to w końcu będę musiał ją zabić. To byłaby wielka szkoda, bo to najlepsza dzi**a jaką w życiu miałem, pomyślał patrząc lubieżnym wzrokiem na Alicię zrzucającą swoje ciuszki. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 12:18:20 05-03-10 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek
Luis Eduardo powiedział zebranym, że oskarżono Rogera o korupcję. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to nieprawda, ale póki co niewiele można zrobić Co za pech. Zamach na Rodriga i aresztowanie Rogera zbiegły się w czasie. To już koniec sielanki
Natomiast Fabiana jest z takiego obrotu sprawy jak najbardziej zadowolona. Oglądała wiadomości w telewizji i cieszyła się Najwyraźniej zbyt głośno, bo jej słowa usłyszał Reynardo Teraz Fabiana będzie musiała opowiedzieć jakąś bajeczkę
Luis Reynoso już wie, że ktoś go uprzedził. Jest pewien, że Roger jest niewinny, ale skorzysta z tej sytuacji. Powiedział Alicii co ma robić i jaką opiekuńczą kobietę ma przed nim grać. Luis Reynoso ma przewagę nad kochanką, bo nie wtajemnicza jej w swojej sprawy. Nie mówi dlaczego mści się na Rogerze. Dla niego to tylko najlepsza z dziwek Niech lepiej uważa, bo w jednej chwili może być po niej
Czekam na newik i pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 12:19:24 05-03-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:59:22 21-03-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 64
Raul siedząc przy łóżku ojca nie krył łez. Rodrygo był podłączony do różnych rurek i aparatur podtrzymujących życie. Kilka godzin po operacji odzyskał przytomność, ale na krótko. Potem gwałtownie mu się pogorszyło. Okazało się, że jego stan jest poważniejszy niż początkowo sądzili lekarze. Badania, którym został poddany wykazały obrzęk mózgu. Potem Rodrygo zapadł w śpiączkę. To było częste następstwo takich poważnych urazów głowy. Lekarze nie potrafili powiedzieć kiedy się wybudzi. Było na to zdecydowanie za wcześnie. Wszystko zależało od tego jak jego organizm zareaguje na podawane leki. Także serce odgrywało tutaj ważną rolę. Jako, że Rodrygo nigdy wcześniej nie miał z nim kłopotów lekarze byli dobrej myśli, ale jednak wszystko mogło się zdarzyć. Jego stan określono jako ciężki. Przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie wstęp mieli tylko najbliżsi chorego. Sala w której leżał była połączona z maleńkim pokojem, gdzie cały czas siedziała pielęgniarka, która akurat miała dyżur. Tak więc pacjenci byli pod opieką dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Spojrzał na twarz ojca. Pojawiły się na niej parę drobnych zmarszczek. Owinięta bandażami głowa spoczywała na miękkiej poduszce. Kto mógł to zrobić?, Raul pytał się w myślach. Czy miał jakichś wrogów? Nigdy mi o tym nie wspominał. Czując czyjąś rękę na ramieniu odwrócił się. Za plecami stała ciemnowłosa kobieta w białym kitlu. To była pielęgniarka, która przyszła zmienić swoją koleżankę. Teraz przyszła jej kolej na czuwanie.
– Powinien pan odpocząć – rzekła. – Siedział tu pan całą noc.
– Nie chciałbym zostawiać ojca.
– To może pan napije się kawy? Automat jest na korytarzu.
– Chętnie – odparł. – Na pewno postawi mnie na nogi.
Raul wyszedł, a kobieta usiadła na jego miejscu. Poprawiła plakietkę z nazwiskiem i spojrzała na mężczyznę. Musiała przyznać, że był nadal przystojny mimo swojego wieku. Mógł podobać się kobietom. Westchnęła cicho i weszła do pokoju. Usiadła na krześle nie odrywając wzroku od leżącego mężczyzny.
***
Fabiana była kompletnie zaskoczona. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Musiała jak najszybciej jakoś wybrnąć.
– Już wróciłeś? – zapytała.
– Zapomniałem kluczy od samochodu. A ty nie zmieniaj tematu. Pytałem, czy miałaś coś wspólnego z aresztowaniem Rogera i oczekuje odpowiedzi.
– Ja? O co mnie podejrzewasz?
– Słyszałem co mówiłaś przed chwilą – odparł Reynardo krzyżując ręce na piersi.
– A co ja niby takiego mówiłam: że ma to na co zasłużył. I to ma być niby dowód, że maczałam w tym palce?
– Sam nie wiem.
– Nienawidzę Rogera, to prawda. Ale nie miałam z tym nic wspólnego. – Fabiana spojrzała mu prosto w oczy. Kłamstwo bez trudu przechodziło jej przez gardło. Doszła w tym do perfekcji. – Nie kłamałabym patrząc ci prosto w oczy. Podejrzewasz mnie o intrygę, tak?
– Zawsze mówiłaś, że go zniszczysz.
– Między słowami a czynami jest duża różnica. To tylko takie gadanie. – Wstała z kanapy. W jej oczach pojawiły się łzy. Zawsze potrafiła płakać na zawołanie i umiała to wykorzystać. – Kolejny raz ci powtarzam: nie miałam z tym nic wspólnego. Widocznie Roger nie jest taki święty jak myślałeś.
– Nigdy nie uwierzę w to co mu zarzucają. On jest niewinny. – Złapał kluczyki leżące na stoliku i wyszedł.
Fabiana odetchnęła z ulgą. Opadła na kanapę.
Muszę się bardziej pilnować, pomyślała. Mój długi język może mnie kiedyś zgubić.
***
Vanessa tak jak reszta służby martwiła się o swojego szefa. Kiedyś Roger pomógł jej zabierając z ulicy, gdzie żebrała i dał pracę. Ona odwdzięczyła się mu pracując najlepiej jak tylko potrafiła. Ale nawet to zamieszanie nie spowodowało u niej zmiany zachowania względem Thelmy. Doskonale pamiętała co tamta miała dla niej zrobić. Znalazła ją w ich pokoju.
– Rozmawiałaś z Pablem? – zapytała bez wstępów. – Twój czas się skończył.
Thelma powoli się odwróciła i spojrzała Vanessie prosto w oczy.
– Nie i nie zamierzam – odparła.
– Chyba koniecznie chcesz, żeby twój braciszek poznał twoją przeszłość. Chętnie go uświadomię. – Vanessa uśmiechnęła się z triumfem na twarzy.
– Proszę bardzo – odcięła się Thelma. – Pablo już wszystko wie. Powiedziałam mu prawdę.
– Łżesz jak pies!
– Nie – odrzekła Thelma spokojnym głosem. – Chcesz się przekonać? Idź do niego. Uzna cię za intrygantkę i nie będziesz mogła już na nic liczyć, nawet na jego przyjaźń.
Vanessa podniosła rękę i chciała uderzyć ją w twarz, ale Thelma w porę złapała ją za nadgarstek. Następnie odepchnęła ją od siebie i popchnęła na ścianę.
– Nigdy więcej mnie nie uderzysz! Nie pozwolę się tak więcej traktować, nie będziesz mnie już więcej szantażować. Pablo nigdy z tobą nie będzie, wbij to sobie do główki. – Wyprostowała się i z dumnie uniesioną głową wyszła.
Vanessa nadal nie mogła dojść do siebie. Była w szoku. Ta mała się zbuntowała. Myślała, że będzie mieć ją w garści, ale się przeliczyła. Zacisnęła pięści z całej siły.
– Jeszcze zobaczymy czyje będzie na wierzchu. Jeszcze tego pożałujesz!
***
Nadal nie było wiadomo nic nowego w sprawie Rogera. Luis Eduardo starał się jak mógł, ale nie udało mu się załatwić ani wyjścia za kaucją ani widzenia. Julietta była zrozpaczona, a Miranda, która niedawno dowiedziała się co się stało wspierała przyjaciółkę. Największym ciosem dla Juli był brak Raula u jej boku. Nie było go przy niej, wtedy kiedy najbardziej potrzebowała jego obecności i wsparcia. Wtuliłaby się w jego ramiona, a on głaskałby ją za włosy i mówił, że wszystko będzie dobrze. Albo nie musiałby nic mówić. Wystarczyłaby tylko jego obecność. Cały dzień bezskutecznie próbowała się do niego dodzwonić. Miał wyłączony aparat. Marcelo także nie wiedział, gdzie jest jego przyjaciel. Nie było go ani u siebie ani u swego ojca. Rodrygo także nie odbierał. Juli kolejny raz próbowała się dodzwonić do ukochanego, ale znowu włączyła się poczta głosowa.
– Gdzie on jest? Dlaczego nie odpowiada? – płakała.
Luis Eduardo spojrzał na nią. W jego oku pojawił się błysk.
– Pewnie ugania się za jakimiś panienkami – odparł.
– Nieprawda! – krzyknęła Juli. – On nie mógłby mi tego zrobić. Kocha mnie.
– Więc gdzie jest teraz twój chłopak? Jak wytłumaczysz, że nie ma go przy tobie? Dlaczego nie odpowiada na twoje telefony? Sama mówiłaś, że kiedyś był kobieciarzem. Może nadal nim jest?
Miranda z niedowierzaniem kręciła głową. Nie podobało jej się to, co wyprawiał Luis. Wykorzystywał okazję, aby tylko zbliżyć się do Juli. Julietta jeszcze raz wybrała numer do Raula. Znowu nic. Cisnęła aparat na kanapę.
– Nie płacz – rzekł Luis Eduardo kładąc swoją rękę na jej ramieniu. – On na ciebie nie zasługuje. Nie zależy mu na tobie.
– Jak możesz tak mówić?! – rzekła Laura, która weszła do salonu. – Raul nie jest u żadnej panienki, jak sądzisz, tylko w szpitalu. Dlatego ma wyłączony telefon.
– W szpitalu? – Juli podniosła głowę i spojrzała na ciotkę.
– Przepraszam, że ci tego wcześniej nie powiedziałam, ale wypadło mi z głowy. Wczoraj znalazłam Rodryga postrzelonego. Pojechałam do szpitala z pogotowiem, a potem zawiadomiłam Raula. Jest teraz u ojca.
Julietta raptownie poderwała się z kanapy: – Muszę jak najszybciej tam jechać. Raul mnie potrzebuje! |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 23:07:46 24-03-10 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek
Akcja trochę stoi w miejscu, ale o pewnych sprawach można się dowiedzieć Z Rodrigiem nie jest najlepiej. Zapadł w śpiączkę. Raul jest zrozpaczony. Jego ojciec ma doskonałą opiekę, ale co z tego skoro wciąż jest w bardzo ciężkim stanie
Fabiana to doskonała aktorka. Skutecznie wybrnęła z trudnej sytuacji i znów okłamała Reynarda. Typowe dla niej. Musi jednak uważać, bo w każdej chwili może wpaść Na razie jednak wszystko idzie zgodnie z jej planem.
Thelma wreszcie postawiła się Vanessie! Brawo!!! Czekałem na to od dawna. Vanessa nie daje za wygraną, ale czuję, że już jest przegrana Skończyły jej się argumenty i nie może już dziewczyny szantażować Dobrze jej tak
Luis Eduardo próbuje swoich szans u Julietty dyskredytując w jej oczach Raula. Sugerował, że chłopak jej nie kocha skoro nie odbiera telefonów. Okazało się jednak, że miał powód. Teraz to Juli jest mu potrzebna bardziej niż on jej. Luis Eduardo natomiast nic nie zyskał, lecz zrobił jeszcze krok do tyłu
Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:09:38 09-04-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 65
Julietta jak tylko weszła na oddział od razu zauważyła Raula siedzącego w drugim końcu korytarza. Ruszyła w jego kierunku. Usiadła obok i lekko dotknęła jego dłoni.
– Raul, tak mi przykro – rzekła. – Dopiero niedawno się dowiedziałam. Jak jego stan?
– Nie najlepiej – odpowiedział zgodnie z prawdą. – Ma obrzęk mózgu i zapadł w śpiączkę. Nie wiadomo kiedy się wybudzi.
Juli była wstrząśnięta. Taka tragedia ich spotkała! I to w jednakowym czasie. Dlaczego? Za jakie grzechy tak pokutują i cierpią? Czy to jakieś fatum zawisło nad ich rodzinami?
– Odsłuchałem twoje wiadomości – nagle odezwał się Raul przerywając ciszę, jaka na chwilę zapadła. – Miałem oddzwonić, gdy się pojawiłaś. Co się stało?
Julietta spuściła głowę. Nie odpowiedziała. Nie chciała obarczać go swoimi problemami.
– Nic – rzekła.
– Nie potrafisz kłamać. Po twoim głosie czuje, że coś się wydarzyło. – Odwrócił jej twarz ku sobie i ujrzał w jej oczach łzy. – Powiedz mi.
– Masz dość własnych problemów – odrzekła.
– Kochanie, twoje kłopoty są moimi. Na tym między innymi polega bycie razem, na ich wspólnym rozwiązywaniu. Nieważne co się stało lub stanie, ja zawsze będę przy tobie. Będę cię wspierał, kiedy tylko będziesz tego potrzebowała. A teraz powiedz: co się stało? – ponowił pytanie, na które nie otrzymał odpowiedzi.
– Tata został aresztowany...
– Co takiego? Za co? To jakiś żart!
Julietta opowiedziała ukochanemu ze szczegółami wszystko co się zdarzyło poprzedniego wieczoru. Gdy skończyła załkała. Raul bez wahania przytulił ją do siebie. Nie wierzył w te wszystkie oskarżenia. To jakaś koszmarna pomyłka!
– Nie wiem co mam powiedzieć. Jakich słów użyć, żeby cię pocieszyć.
– Nie musisz nic mówić. Wystarczy mi twoja obecność, twój dotyk. Nic więcej.
Chłopak pocałował ją w czoło, po czym jeszcze mocniej przytulił do siebie.
***
Odłożył gazetę. Jeszcze raz spojrzał na parę. Nie zwracali na niego uwagi. Może nawet nie wiedzieli, że na nich patrzy. Zresztą nie poznali by go. Jego przebranie było doskonałym kamuflażem. Nie wiedział, że są razem. Ten chłystek co mu przeszkodził, wtedy w parku, był chłopakiem jego ślicznotki. Tak ją nazywał. Patrzył jak ją tuli do siebie, pociesza. Ile by dał aby być na jego miejscu. Ale nic straconego. Ona będzie jego. Prędzej czy później. Wiele razy zastanawiał się co ma zrobić. Zabić go i jego ojca? Pozbyć się na zawsze? Obaj mu przeszkodzili. A jemu znowu się nie udało! Rodrygo miał umrzeć... Ale nie, przeżył. Przyszedł tu, aby pozbyć się go na zawsze, ale ten blondynek u niego był. Jego syn! Widząc cierpienie na jego twarzy cieszył się, że jednak jego ojciec żył. Śmierć to wyzwolenie, ulga w cierpieniu. A żyjąc obaj będą cierpieć... O to mu chodziło. Lepiej niech żyją, niech się męczą na tym świecie. Jak najdłużej. To będzie najlepsza zemsta.
Teraz się musi skupić na Rogerze. On też zasłużył na to, na ból. Myślał, że to on zada mu cios. Ale to ktoś inny zadał mu cierpienie. Pokrzyżował mu plany. Ale może to i lepiej, że się przygotuje. Pusta, ciemna więzienna cela to nic w porównaniu z tym co on mu zgotuje. Pozbawi go tego, co najbardziej kocha. Jego córeczki. Jego księżniczki. Straci ją, ale jeszcze nie teraz. Wkrótce. Za miesiąc, dwa, może dłużej albo krócej. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy zaatakuje.
***
Po raz kolejny przekonał się, że tych dwoje razem to istna mieszanka wybuchowa. Czasami miał ich serdecznie dość, ich kłótni. Ale to byli prawdziwi profesjonaliści. Znali się na swojej robocie. Paola i Paolo. Mimo ich wybuchowych charakterów byli to jego ulubieńcy, pupile. Dzięki nim zarabiał niezłą kasę. To dzięki nim stał się sławny na wybiegach na całym świecie: Paryż, Mediolan, Nowy York i wiele innych miast. Długo by wymieniać. Współpraca z nimi dawała mu duże zyski. Gdyby jeszcze nie te ich kłótnie, które czasami, ale na szczęście tylko czasami, dezorganizowali pracę całej ekipy. O ile prościej by było, gdyby nie byli tak wrogo do siebie nastawieni. Słysząc krzyki domyślił się, że znowu się kłócą. Coś im znowu nie pasuje. Paola zawsze się wściekała, na swojego partnera, gdy próbował ją poderwać. O ile życie było by prostsze, gdyby ta dziewczyna nie miała takiego wybuchowego charakteru. Niestety, życie nie jest proste. Postanowił odreagować i wyszedł na świeże powietrze. Nie przeszkadzał mu hałas pędzących samochodów i gwar ludzi. Był do tego przyzwyczajony, przecież od małego wychowywał się w wielkim mieście. Już miał zapalać papierosa, gdy z oddali ujrzał znajomą postać. Świat jest jednak mały, pomyślał. Wszędzie by ją poznał. Te długie warkocze rzucały się w oczy. Pamiętał ją doskonale. Często myślał, czy ją kiedyś spotka. Jego marzenie się ziściło. Ruszył za nią. Powoli, bo ona też szła dość wolno targając za sobą torbę z zakupami. Chciała wsiąść do tramwaju, ale w porę podbiegł i złapał ją za rękę. Odciągnął ją na bok i patrzył na nią lubieżnym wzrokiem.
– Witaj księżniczko! Miło cię wiedzieć po tylu latach. Nic się nie zmieniłaś.
Dziewczyna zadrżała. Nigdy by się nie spodziewała, że jeszcze kiedykolwiek ujrzy tego bydlaka.
– Fernando – szepnęła ze strachem. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|