|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Pisać dalej? |
Tak |
|
0% |
[ 0 ] |
Nie |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 0 |
|
Autor |
Wiadomość |
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:27:51 08-09-10 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję za tak wspaniałe i miłe komentarze. W nagrodę dodaję kolejny odcinek. Ale na następny musicie poczekać troszkę dłużej, bo nie nadążę z pisaniem, a mam jeszcze dwa opowiadania.
Odcinek 3
Hotel Victoria, Santa Marta, 24 czerwiec 2010
Erica de Marco już od dwóch dni przebywała na wolności. Kiedy dzień po przykrym incydencie z Grubą Berthą Marcos i Ricardo pojawili się w sali widzeń, ona od razu powiedziała, że się zgadza. Mężczyźni byli zaskoczeni bowiem ostatnio była bardzo stanowcza. Ucieszyli się oczywiście, że zmieniła decyzję. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Załatwili jej tymczasowe zwolnienie. W więzieniu, w którym przebywała każdy miał myśleć, że dziewczyna wychodzi na przepustkę. Nikt nie miał prawa wiedzieć o całej akcji. W tym czasie załatwili jej fałszywą decyzją o przeniesieniu do więzienia w innym mieście i zapisanie na listę. Nic nie mogło wzbudzać niczyich podejrzeń. Naczelniczka więzienia w Santa Marta i tak patrzyła na nich dziwnie, ale na szczęście nie stwarzała żadnych problemów. Zresztą nie miała nic do gadania, musiała wypełniać polecenia z góry.
Po wyjściu na wolność Erica zgodnie z instrukcjami udała się do swojego pokoju w luksusowym hotelu Victoria. Kiedy tylko weszła do środka oczy o mało nie wyszły jej z orbit. Nigdy w życiu nie widziała takiego przepychu i bogactwa.
Ten cały bandzior, to musi być ktoś ważny i pewnie śpi na kasie, pomyślała. Postanowiła skorzystać z tych wszystkich luksusów, więc wzięła długą kąpiel, a potem przespała się parę godzin, bo w więzieniu trudno było o spokojny sen. Musiała odpocząć przed całą akcją, bo czekały ją ciężkie i pracowite noce. W dzień robiła co chciała, czyli chodziła na plaże, do różnych lokali i restauracji. Musiała wiarygodnie odgrywać rolę Roxany, która przyjechała tutaj na wakacje. Erica wiedziała, że gdziekolwiek by nie była w pobliżu jest jakiś gliniarz w przebraniu. Boją się, że prysnę, myślała nieraz. To prawda, chodziła jej po głowie taka myśl, ale co by jej z tego przyszło. Od razu trafiłaby do paki, a tego nie chciała. Wieczorami wymykała się w przebraniu tylnym wyjściem, aby nikt jej nie zobaczył, żeby spotykać się z Marcosem i całą jego drużyną w jakimś tajnym miejscu. Czekało ją przeszkolenie, żeby nie zaliczyć żadnej wpadki. Musiała poznać całą swoją „rodzinę”. Tego wieczoru uczyniła tak samo. Ubrała się w czarne ubranie, żeby nie było jej widać w ciemnościach nocy i wymknęła się na tyły hotelu, gdzie na pustym parkingu czekał na nią samochód. Od razu wpakowała się na tylne siedzenie. Samochód ruszył z miejsca.
Dom na przedmieściach Santa Marta, 24 czerwiec 2010, godzina 23.00
Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. Erica wysiadła z samochodu i poszła za funkcjonariuszem, który ją tu przywiózł. Szli wąską alejką otoczoną drzewami w kierunku małego, parterowego domku zbudowanego z czerwonej cegły. Był on otoczony ze wszystkich stron wielkimi zaroślami, tak, że nie było go widać z drogi. O to właśnie chodziło policji. Kiedy weszli do środka wszyscy już byli: Marcos, Alma Ortiz młoda i ambitna policjantka i wielu innych godnych zaufania ludzi z wydziału Hernandeza. Nie zabrakło także Ricarda Montero, który postanowił pomóc dawnemu znajomemu i dlatego wziął urlop przekazując swojemu zastępcy obowiązki.
– Dobrze, że jesteś. – Powitał ją Marcos, kiedy tylko weszła do środka. – Możemy zaczynać?
– Pewnie, że tak. Wyciągajcie flaszkę na rozjaśnienie umysłu. – Uśmiechnęła się.
Alma tylko powstrzymała uśmiech patrząc na minę Marcosa, który zmierzył Ericę wzrokiem.
– Chyba na jego zaćmienie, coś ci się pomyliło. Ciebie to zawsze się żarty trzymają . Nie zapominaj po co tu jesteś – odrzekł ostrym tonem głosu.
– Tylko żartowałam. Chciałam rozładować atmosferę, ale widzę że tutaj to się nie da. Banda ponuraków!
Westchnęła i usiadła obok Ricarda, który majstrował coś przy laptopie. Erica obrzuciła go tylko pogardliwym spojrzeniem i rozsiadła się wygodnie na kanapie, tak jakby była u siebie w domu. Wszyscy się gdzieś krzątali. Postanowiła skorzystać z chwili wytchnienia i rozpięła czarny płaszcz, a następnie wyciągnęła paczkę papierosów. Nie zdążyła zapalić gdy Marcos dosłownie wyrwał go z rąk dziewczyny.
– Co jest?
– Od dziś nie palisz! – powiedział tylko i sam zapalił papierosa, którego wcześniej jej wyrwał. Powoli wypuścił kłąb dymu.
– Było powiedzieć, że chcesz szluga a nie mi go wyrywać – oburzyła się. – A kto tak powiedział, że już nie palę?
– Ja – odrzekł powoli. – Roxana Romero nie pali, więc ty też nie będziesz. Zresztą to jest świństwo, zatruwasz swój organizm.
– I kto to mówi? Sam smolisz jak lokomotywa.
Alma mimowolnie się uśmiechnęła. Polubiła tą dziewczynę jakiś czas temu, kiedy wprowadzała ją w tajniki całej akcji. Nie trzeba się było dużo trudzić. Erica i Roxana były do siebie podobne. Miały podobny styl ubierania, takie same gesty. Ich głos też był taki sam. Sama się dziwiła jak to jest możliwe. Widocznie to się zdarza. Była między nimi jedna różnica: charakter. Erica była zbuntowana, nieokrzesana i energiczna. A Roxana? Całkowite przeciwieństwo. Parę miesięcy dyskretnych obserwacji córki mafiosa dało im wiele potrzebnych informacji, które teraz mogli wykorzystać.
– Gotowe.
Z zamyślenia wyrwał ją głos jednego z kolegów, który ustawił wielki biały ekran i rzutnik. Kiedy Ricardo włączył komputer Marcos stanął obok ekranu, na którym chwilę później pojawiło się zdjęcie mafiosa. Erica uważnie spojrzała na nie.
– To jest Lorenzo Romero – wyjaśnił Hernandez.
– Więc to jest mój ukochany zgredzik. Muszę przyznać, że całkiem przystojny z niego
facet. – Erica jak zwykle nigdy nie potrafiła zachować powagi.
– Cicho bądź i słuchaj uważnie.
Przez kilkanaście minut Marcos prowadził swój wykład. Na ekranie pojawiały się wszystkie osoby z otoczenia Roxany Romero. Erica starała się wszystko zapamiętać. Kiedy Hernandez skończył podał dziewczynie teczkę.
– Tu jest wszystko o czym mówiłem, postaraj się wszystko zapamiętać. Jest tam nawet plan rezydencji, to też musisz sobie przyswoić, żeby przypadkiem nie zabłądzić jak już będziesz tam mieszkać.
– Sporo tego – powiedziała Erica przeglądając zawartość teczki. – Skąd wy tyle o nich wiecie? Mam wrażenie jakby ktoś z was przez jakiś czas mieszkał z nimi i ich rozpracowywał, ale z jakiegoś powodu musiał się wycofać. Mam rację?
– Nie twoja sprawa – odparował Marcos. – Skup się na swoim zadaniu.
Zatrzymała się na zdjęciu Roxany i zaczęła czytać informacje o niej. Chciała zapalić papierosa, ale znowu Marcos jej nie dał. Tym razem zabrał jej całą paczkę. Erica podniosła wzrok.
– Mówiłem ci, że z tym koniec. Roxana...
– Tak wiem, nie pali.
– Nie pije...
– Jasne – odrzekła z ironią. – A niby dlaczego miała wypadek, przez alkohol. Wiem doskonale, że piła piwo na pokładzie. Skąd to wiem? Przez przypadek usłyszałam rozmowę twoich ludzi.
– Chciała spróbować i niestety skończyło to się dla niej tragicznie. Ale teraz ty jesteś Roxaną Romero. W jej życiu jest...
– … zero alkoholu, papierosów i seksu. – Dokończyła za niego Erica. – Co za nuda! Jak ona z tym żyła?
Marcos wzniósł oczy do nieba. Wiedział, że zadanie okaże się znacznie trudniejsze niż mu się początkowo zdawało.
Restauracja „Zacisze”, Bogota, 25 czerwiec 2010
Paula Ruiz tego dnia jak zwykle od rana pojawiła się w lokalu. Jako kierowniczka musiała dawać przykład, żeby pracownicy ją szanowali. Od nich także wymagała punktualności i pracowitości. Kiedy tylko weszła, od razu zauważyła, że wszystko jest w należytym porządku. Było czysto i schludnie, a przy kilku stolikach już siedzieli stali klienci. Podeszła do nich i z każdym zamieniła parę słów. Wiedziała co robić, aby nie odeszli do konkurencji. Gdy już wymieniła wszystkie uprzejmości weszła do swojego pokoiku na zapleczu. Często gdy siedziała do późna, a nie chciało jej się wracać do domu, spała tutaj. Skórzana kanapa stojąca w rogu była bardzo wygodna. Powiesiła płaszcz i podeszła do mahoniowego, dębowego biurka ustawionego na środku pokoju. Włączyła laptop i przez chwilę patrzyła na ostatnie operacje i zyski. Spoglądała na rządy cyferek mocno się nad czymś zastanawiając, po czym wstała i otworzyła sejf schowany na ścianie za reprodukcją obrazu Picassa. Na dwóch półkach leżały grube stosy banknotów. Wzięła jeden, ten leżący na wyższej półce, przeliczyła, a potem odłożyła na dolną i zamknęła sejf. Zapisała na małej karteczce kwotę i wyszła z pokoju, kierując się w stronę pokoju księgowej. Bez pukania weszła do środka. Kobieta w średnim wieku podniosła wzrok i napotkała spojrzenie swojej szefowej. Wiedziała co to oznacza.
– Dzień dobry – przywitała się.
Paula tylko skinęła głową a jej piękne włosy rozsypały się wokół twarzy. Bez słowa podała jej karteczkę z napisaną na niej kwotą.
– Czy zamknęłaś już bilans na ten miesiąc? – zapytała.
– Przecież dobrze pani wie, że to zajmie troszkę czasu. Przesłałam na maila wstępny.
– Wiem, sprawdziłam. Trzeba go skorygować o tą kwotę. – Wskazała na karteczkę.
– Nie bardzo rozumiem – odparła księgowa.
– Rozumiesz doskonale. Trzeba do zysków doliczyć tą kwotę, to wszystko.
– Ale...
– Nie ma żadnego ale – powiedziała stanowczo Paula. – Robiłaś to już setki razy, więc nie powinno być problemu. A może masz jakiś problem? – Gdy zauważyła na sobie wzrok pracownicy dodała. – Nie zapominaj, że to ja jestem tutaj szefową. Jeżeli nie chcesz już tutaj pracować, nie ma sprawy. Znajdę na twoje miejsce kogoś innego.
– Nie, zrobię co pani każe. – Księgowa raptownie zmieniła zdanie. Była kobietą po czterdziestce i znalezienie pracy w tym wieku było bardzo trudne.
– Bardzo dobrze. I nie chcę więcej oporów z twojej strony. Zrób tak, żeby nic nie wzbudziło żadnych podejrzeń. Skarbówka nie ma prawa się do niczego przyczepić.
Kiedy wyszła księgowa zaczęła swoją pracę. Wiedziała co ma robić. Nie bardzo jej się to podobało, ale co miała zrobić. Trzeba było siedzieć cicho, bo w przeciwnym razie straciłaby pracę. Każdego miesiąca robiła to samo, więc była przygotowana. W wielu lokalach, najczęściej usługowych, stosowano proceder zawyżania zysków. Wiedziała czemu to służy, nie była głupia. To był najprostszy sposób prania brudnych pieniędzy mafii. |
|
Powrót do góry |
|
|
enemiga Cool
Dołączył: 30 Gru 2009 Posty: 577 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:47:05 09-09-10 Temat postu: |
|
|
Witam, przeczytałam w wolnej chwili zarówno 2. jaki i 3. odcinek. Najzwyczajniej w świecie, to jest to, czego szukałam! Brawo! Zdobyłaś moje uznanie i na pewno czytam, czytam i jeszcze raz czytam. I to z największą przyjemnością. Przede wszystkim podobają mi się twoje opisy. Nigdy nie lubiłam długich opisów, a udało ci się przekonać mnie do tego, że są one naprawdę interesujące i ich długość wcale mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie.
Akcja poszła znacznie do przodu. Na to, na co czekam pewnie niedługo jeszcze przyjdzie mi czekać (chodzi mi o wkroczenie Erici do akcji jako Roxana. ).
Erica początkowo nie chciała przyjąć propozycji policjantów. No bo jakby to wyglądało jakby miała współpracować z „psami”. Jednak Ricardo i Marcos nie mylili się myśląc, że szybko zmieni zdanie, a wszystko za sprawą jakże obrzydliwej postaci zboczonej Grubej Berty, która upatrzyła sobie Ericę jako ofiarę, na której dokonałaby gwałtu. Teraz trzeba było tylko przedstawić Erice nową „rodzinkę” i do boju! Poza tym bliżej ją poznaliśmy. Jest twarda i silna, a także do pewnego momentu nieuchwytna. Nawet najbezpieczniejszy system alarmowy potrafiła rozpracować! Bandytka pierwszej klasy! Pasowanie Włochów na członków mafii było świetnym dodatkiem, co bardzo mnie zainteresowało!
Właśnie o taki rodzaj historii mi chodziło od dłuższego czasu i w końcu się doczekałam! Serdecznie ci dziękuję i gratuluję talentu! Coś wspaniałego!
Czekam na następny odcinek!
Pozdrawiam cieplutko! |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 17:43:15 10-09-10 Temat postu: |
|
|
"Córka mafii" to serial z klasą i zgadzam się, że będzie wysoko w rankingu top 20, może niedługo wejdzie nawet na sam szczyt
Co do trzeciego odcinka Powtórzę się zapewne, ale te opisy są świetne, bo wprowadzają w akcję i przede wszystkim ukazują klimat Erica musiała się zgodzić na współpracę z policją, bo nie miała innego wyjścia. Woli trudne zadanie, ale wolność i rajskie życie niż użeranie się z grubą Bertą. Dziewczyna ma jednak trudny charakterek To cud, że ci policjanci jeszcze z nią wytrzymują. Erica nie może pić, palić, mieć licznych kochasiów, bo Roxana była zupełnie inna. Oj trzeba będzie przystosować się do życia jakie wiodła córka mafioza. A na dodatek poznać całą rodzinkę i zapamiętać każdy kąt w ich mieszkaniu Erica jest sprytna i na pewno da sobie radę, choć nie będzie to proste zadanie
Paula nadzoruje pranie brudnych pieniędzy w swojej restauracji. Jest co najmniej pośredniczką z tą całą bandą mafiozów. Nikt nie może jej podskoczyć, nawet księgowa musi wykonywać to co ona rozkaże. I robi to na tyle skutecznie, że do tej pory wszystko idzie jak po maśle. Ale czy tak będzie zawsze? Szczerze wątpię, bo schody zaczną się już niedługo
Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:57:31 10-09-10 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja, podły pasożycik czytająco-nie-komentujący, podłe wiem.
Erica ma dosłownie mówiąc przechlapane. Aż sie wzdrygnęłam czytając scenę z grubą Bertą, a uśmiechnęłam przy tym Cytat: | – … zero alkoholu, papierosów i seksu. – Dokończyła za niego Erica. – Co za nuda! Jak ona z tym żyła? | Dziewczyna ma niewyparzony jeżyk i jestem strasznie ciekawa jak sobie da radę z życiem niewinnej panienki z "dobrego" (haha mafijnego) domu. Ten koleś, ten cały detektyw jest mało przekonany, że da radę i choć jest irytujący to i tak go polubiłam.
Czekam na rozwój wydarzeń, Sin |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:51:37 16-09-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4
Kiedy Paula wróciła do swojego pokoju czekał na nią niespodziewany gość. Wygodnie usadowił się na kanapie paląc przy tym cygaro, które wydzielało niemiły zapach, ale jej nigdy to nie przeszkadzało. Ich spojrzenia się spotkały. Widziała w jego oczach znajomy błysk, który za każdym razem przyprawiał ją o drżenie całego ciała.
– Zamknij drzwi – powiedział mężczyzna i zgasił cygaro.
Paula nie zdążyła do końca przekręcić klucza w drzwiach, gdy poczuła na sobie jego silne ręce obejmujące ją od tyłu. Szybko się odwróciła i bez wahania zarzuciła mu ręce na szyję. Mężczyzna jeszcze mocniej przycisnął ją do siebie wpijając się coraz łapczywiej w jej usta. Kiedy na chwilę oderwał się od niej spojrzał głęboko w jej oczy, a następnie zaczął szybko rozbierać.
– Lorenzo! – jęknęła w rozkoszy gdy błądził rękoma po jej nagim ciele, domagającym się coraz większych i bardziej namiętnych pieszczot.
Kochali się na wygodnej kanapie pogrążając się w dzikiej namiętności, która unosiła ich coraz wyżej i wyżej... Nie starali się być cicho. Pomieszczenie było dźwiękoszczelne i nikt ich nie słyszał. Paula wyprężyła swe ciało w łuk, kiedy on po raz ostatni wniknął do jej wnętrza. Ogarnęła ją tak wielka ekstaza, że nie mogła jej znieść. Krzyknęła z rozkoszy, a jej paznokcie wbiły się ramiona mężczyzny zostawiając na skórze ślad. Po chwili poczuła jak jego ciało zadygotało w spełnieniu. Przez moment leżeli tak wyczerpani i spoceni, aż w końcu Lorenzo wstał i zaczął się ubierać. Paula podparła głowę o rękę i zaczęła podziwiać jego mocno zbudowane ciało, które za każdym razem wywoływało w niej takie pożądanie i namiętność.
– Załatwiłaś?
– Tak – odparła, zbierając z podłogi porozrzucane ubrania. – Miała pewne opory, ale w końcu to zrobi.
– Opory? Może by tak...
– Nie trzeba. Ona się boi i zrobi wszystko co jej każę. Jak zacznie stwarzać problemy zawiadomię cię, a wtedy zrobisz z nią co zechcesz. Ale wątpię, żeby się wycofała. Strach ją zżera – szybko wyjaśniła ubierając się.
– Doskonale! – odparł Lorenzo zapalając cygaro.
Paula nie potrafiła zrozumieć dlaczego teraz był taki oschły i zimny, tak jakby nic między nimi nie zaszło, a w łóżku był taki namiętny i czuły. Zawsze się tak zachowywał. A ona go tak kochała. Czy nie widział tego? Czasami czuła, że jest tylko narzędziem do zaspokajania jego pożądania i żądzy. Jednak nigdy nie potrafiła mu niczego odmówić, nawet nie chciała.
– Wiesz co masz teraz robić? – zapytał.
– Oczywiście, kochanie. – Podeszła do niego i położyła mu rękę na ramieniu. Od razu ją strącił i odsunął się. Była zawiedziona, ale nie dała tego po sobie poznać. – Mam całą kasę wpłacić do banku, za kilka dni wypłacić w wysokich nominałach, a potem zanieść do umówionej skrytki. – Opisała cały proceder wprowadzania w obieg pieniędzy pochodzących z nielegalnych interesów.
– Brawo! Widzę, że odrobiłaś lekcje. – Lorenzo skierował się do drzwi. Jeszcze się odwrócił i posłał w jej kierunku krótki uśmiech. – Jestem z ciebie dumny. Do zobaczenia! – Przekręcił klucz w zamku i wyszedł.
Paula jeszcze długo patrzyła na drzwi, za którymi zniknął. Zawsze jest tak samo, pomyślała siadając przy swoim biurku.
Okolice Santa Fe , 25 czerwiec 2010, godzina 22.30
Tego wieczoru Martin Romero po raz pierwszy towarzyszył swojemu przyjacielowi, a jednocześnie jednemu z capo w wyjeździe za miasto. Każdy z kapitanów miał inne zadania i prowadzili oddzielne interesy, ale teraz wyjątkowo musiał mu towarzyszyć. Dostał takie polecenie od ojca. Pojechali dwoma, najnowszymi modelami toyoty, do przedmieści Santa Fe, niewielkiego miasta oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. Dotarli gdy już była ciemna noc. Martin wyszedł ze swojego auta i przesiadł się do Manuela. Tamten tylko spojrzał na niego swoimi ciemnymi oczami, ale nic nie powiedział, tylko dalej w milczeniu obserwował okolicę, a raczej wejście do jednego z tamtejszych klubów. Trwało chwilę zanim pojawiło się tam kilku ogolonych na łyso osobników. Chodzili w kółko i kiedy tylko ktoś do nich podchodził, odciągali go na bok, aby dostarczyć towar. Manuel zerknął do tyłu, gdzie siedzieli jego ludzie. Skinął na nich.
Natychmiast z auta wyszło trzech mężczyzn ubranych w czarne garnitury i podbiegli do handlujących pod klubem. W mgnieniu oka grożąc im bronią wpakowali ich do samochodu Martina, a następnie odjechali w znanym im kierunku. Manuel odpalił auto i także podążył za nimi.
Gdy dojechali do starego wysypiska śmieci, soldiers zatrzymali auto i wyszli, ciągnąc za sobą zabranych wcześniej mężczyzn. Manuel i Martin wyszli i z pogardą spojrzeli na delikwentów. Na razie tylko się przyglądali ich twarzom, na których malował się strach o własny tyłek, a nawet i o życie. Nie wiedzieli co ich czeka.
– To nie wasz teren – powiedział Manuel, mając na myśli handel narkotykami.
– A kto tak powiedział? – odszczeknął się jeden z nich w lot pojmując o co chodzi.
Manuel nawet nie musiał wydawać polecenia, kiedy jeden z jego ludzi podszedł do delikwenta i mocno zaczął kopać go w brzuch, aż tamten plunął krwią. Jego kompanie siedzieli cicho.
– Masz się zwracać proszę pana, śmieciu – powiedział żołnierz Manuela.
Pozostali osobnicy siedzieli cicho, na jednej ze ster cuchnących śmieci. Ich oddechy przyspieszyły.
– Chyba trzeba dać im nauczkę, jak myślicie chłopcy? – zapytał swoich ludzi Manuel.
Soldiers tylko się uśmiechnęli wiedząc o co chodzi szefowi. Martin wciąż przyglądał się z boku, miał ocenić nowo przyjętych ludzi aby potem zdać relację ojcu. Jak na razie sprawowali się bez zarzutu. Jego przyjaciel dał ręką znać, żeby zaczęli działać. Chłopcy tylko na to czekali. Podeszli do delikwentów i po kolei zaczęli ich bić i kopać, aż krzyki tamtych całkowicie ustały, gdy nie czuli już bólu. Przestali na chwilę i spojrzeli na pobitych mężczyzn. Widząc, że jeden z nich jeszcze całkiem dobrze się trzyma, chcieli go wykończyć, gdy Martin powiedział:
– Zostawcie go! – Podszedł do leżącego na ziemi mężczyzny i nachylił się nad nim. – Przekaż Patriciowi, żeby nie wkraczał na nasz teren.
– Czyj teren? Kim ty do cholery jesteś? – zapytał głosem, który bardziej przypominał bełkot.
– Synem Lorenza Romero. Zapamiętaj, nigdy więcej się tu nie pokazujcie, bo może się to dla was skończyć o wiele gorzej.
To powiedziawszy wziął ciężki kamień, który leżał obok jego stopy, a następnie upuścił na rękę delikwenta, łamiąc mu wszystkie palce. Po okolicy rozniósł się przeraźliwy, rozdzierający krzyk.
Salon odnowy biologicznej „Twoje piękno”, Bogota, 27 czerwiec 2010
Adriana Romero była bez wątpienia piękną kobietą i pełną klasy. Każdy to wiedział. To dlatego między innymi ożenił się z nią Lorenzo. Zawsze otaczał się pięknymi kobietami, najpierw Maria Isabela teraz Adriana. Lubił kiedy inni mu zazdrościli. Musiał mieć wszystko co najlepsze. Mimo bogactwa nie była egoistą widzącą tylko czubek własnego nosa. Często angażowała się w różne akcje charytatywne, a Lorenzo popierał to. Było mu to bardzo na rękę. To była doskonała przykrywka, dzięki czemu był postrzegany jako człowiek mający serce dla innych ludzi. Lubiła dbać o siebie, dlatego co dwa tygodnie odwiedzała znany salon odnowy biologicznej i poddawała się upiększającym zabiegom. Nie przyjeżdżała tu sama tylko zawsze w towarzystwie osobistego ochroniarza, który siedział w poczekalni, kiedy Adrianą zajmowały się kosmetyczki i masażystki. Tego dnia także było tak samo. Już się przyzwyczaiła do swojego goryla. Czekając na swoją kolej przeglądała gazetę z wiadomościami z kraju. W pewnym momencie natrafiła na krótką wzmiankę o wypadku na morzu w którym zginęła nieznana, młoda dziewczyna. Nie zwróciłaby na niego większej uwagi, gdyby nie fakt, że to zdarzenie miało miejsce w Santa Marta. Nagle jej serce zamarło. Przecież tam pojechała Roxana i uwielbiała jeździć na motorówkach, a ponadto od paru dni nie było od niej żadnych wieści. Piorunem wstała i rzekła do swojego ochroniarza:
– Jedziemy do domu, byle szybko – rzuciła i pędem ruszyła w kierunku wyjścia.
Goryl bez mrugnięcia okiem wykonał jej polecenie. Pędzili ulicami miasta z zawrotną prędkością, łamiąc wszystkie możliwe przepisy.
Rezydencja Lorenza Romero, Bogota, 27 czerwiec 2010
Gdy dotarli do rezydencji Adriana jak burza wpadła do środka, a następnie skierowała się do gabinetu męża, nawet nie pukając, chociaż wiedziała, że on tego nie lubi. Lorenzo właśnie siedział nad swoimi papierami, ale kiedy tylko weszła żona szybko je schował.
– Tyle razy ci mówiłem, żebyś...
– Wiem – odparła zdyszana i rzuciła gazetę na biurko. – Czytaj!
Lorenzo dla świętego spokoju wziął gazetę i powoli przeczytał tekst. Z każdym słowem marszczył brwi. Kiedy skończył spojrzał na żonę.
– To może być Roxana – lamentowała Adriana zanosząc się płaczem.
– Nie histeryzuj, ten artykuł nic nie znaczy. Gdyby to była ona już dawno byśmy o tym wiedzieli. Uspokój się natychmiast! – krzyknął, a Adriana słysząc ton męża umilkła na chwilę.
– Nie mieliśmy od niej żadnych wiadomości od paru dni. Tak się boję, że coś się stało.
Lorenzo zastanowił się chwilę nad słowami żony. Przyznał jej rację. Mimo że Roxy świetnie pływała na motorówce to nie wykluczało wypadku. Nawet najlepszym się zdarzają. Dlaczego jeszcze się nie odezwała? To nie dawało mu spokoju. Wolał nie myśleć, że tą dziewczyną była jego córka. To nie mogła być ona! Nawet nie brał pod uwagę takiej myśli, ale jednak miał pewne wątpliwości.
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 17:52:53 16-09-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Prokonsul
Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 3921 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mexico City Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 12:24:43 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Ten serial jest extra. Nie mogę się doczekać kolejnych odcinków. Bardzo lubię takie mafijne opowieści. Erika jest świetna, już czekam kiedy zacznie udawać Roxannę. |
|
Powrót do góry |
|
|
enemiga Cool
Dołączył: 30 Gru 2009 Posty: 577 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:16:48 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Willa, a tak właściwie to jak masz imię, bo chciałabym się czasem po imieniu do ciebie zwracać? Słuchaj! "Córka mafii" jest wspaniała. Nareszcie doczekałam się porządnego opowiadania o mafijnym wątku i to na dodatek tak rewelacyjnego! Wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Z odcinka na odcinek jest tylko lepiej.
Przepraszam, że nie uraczę dziś jakimś porządnym komentarzem, bo przeczytałam odcinek, jak tylko wstawiłaś, ale na komentarze nie ma zbyt wiele czasu. No ale z drugiej strony chcę zostawić po sobie ślad.
Wprowadziłaś także inne wątki, poza tym głównym mafijnym, super, nawet sceny erotyczne się pojawiły Jednak najbardziej zainteresowała mnie ostatnia scena, kiedy to Lorenzo dowiaduje się od żony, a właściwie z gazety, że Roxana jednak być może żyje. Ah, czekam na moment kiedy Erica wkroczy do akcji.
Czekam na kolejny odcinek!
Pozdrawiam cieplutko! |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:24:57 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję za miły komentarz Od razu poprawił mi humor i motywuje do pisania kolejnych odcinków. A mam na imię Basia i tak mogą się wszyscy do mnie zwracać.
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
enemiga Cool
Dołączył: 30 Gru 2009 Posty: 577 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:36:38 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Basiu, od razu lepiej brzmi. Ja jestem Monika.
Moje komentarze nie są jakieś rewelacyjne, ale cieszę się, że motywują. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 17:44:21 18-09-10 Temat postu: |
|
|
TO JEST PO PROSTU REWELACJA!!!
Ty potrafisz trafić w mój gust. Najpierw "Zniszczone szczęście", a teraz "Córka mafii" gdzie 75% postaci to kanalie, świnie i najgorszego rodzaju czarne charaktery A do tego wszechobecne zło mafijnego świata. Palce lizać!
Paula to kobieta zepsuta głównie pod wpływem Lorenza Mieli szybkie bzykanko (swoją drogą bardzo odważnie i fajnie napisane, ale to już wiem, że ewoluujesz pod względem pisania takich scen), ale później mafiozo znów okazał się chłodny. Seks to przyjemność, interesy również, ale na nie trzeba jednak spojrzeć bacznym okiem. Kochanka robi dla niego wszystko, chociaż doskonale wie, że jest traktowana jak szma*a. Póki co wszystko idzie dobrze, księgowa jest zastraszona, więc robi to co chce Lorenzo, czyli pierze brudne pieniądze
Syn Lorenza i jego goryle pokazali tym drobnym handlarzom narkotyków, że ta ulica do nich nie należy. Chyba chłopcy się sprawdzili, bo skutecznie pokazali tamtym wymoczkom gdzie ich miejsce. Jednocześnie syn Lorenza to wykapany tatuś, a może nawet bardziej porywczy Zostawili jednego z nich przy życiu aby mógł przekazać swojemu szefowi, że to nie przelewki i mają się stąd wynieść.
Poznajemy żonę Lorenza. Adriana to kobieta, która nie ma pojęcia o interesach męża, a interesują ją jedynie kosmetyczki, różnego rodzaju zabiegi oraz akcje charytatywne. Jej mąż również bierze w tym udział jako przykrywka, bo w istocie tak często działają najgorsi mafiozi. Adriana dowiedziała się o śmierci pewnej młodej dziewczyny. Czyżby to była jej córka? Swoimi wątpliwościami podzieliła się z mężem. On nie chciał uwierzyć, ale też ma wątpliwości. Czyżby szef szefów połknął jednak haczyk?
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny odcinek tego HITU nad HITAMI!
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:45:51 18-09-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:31:11 25-09-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 5
Hotel Victoria, Santa Marta, 27 czerwiec 2010
Erica była już coraz lepiej przygotowana do misji, jaką miała spełnić. Można powiedzieć, że była prawie gotowa. Mimo że zadanie okazało się trudniejsze niż początkowo sądził Marcos, to dziewczyna wywiązywała się z niego znakomicie. Miała doskonałą pamięć i zapamiętała wszystkie szczegóły dotyczące całej rodziny jak i rozkładu pomieszczeń w rezydencji. To ostatnie było dla niej łatwizną, gdyż pracowała z tym na co dzień. Przed włamywaniem się do określonych domów, czy budynków w celu ich obrabowywania, zapoznawała się dokładnie z planami. Przez parę nocy, kiedy została przygotowywana, nie miała ani chwili wytchnienia. Pracowała na pełnych obrotach. Musiała między innymi nauczyć się zasad savoir-vivre'u. Było to bardzo ważne, żeby przypadkiem nie zaliczyła jakiejś wpadki podczas kolacji czy jakiejś imprezy, na które często zapraszano Lorenza wraz z rodziną. Było to dla niej najtrudniejsze zadanie. Erica była energiczną osobą, mówiącą zawsze to co myśli, a teraz miała być ułożona, grzeczna. To się kłóciło z jej naturą. Wiedziała jednak, że nie ma innego wyjścia jak tylko poskromić swój diabelski temperament.
Stała teraz przed lustrem i patrzyła w swoje odbicie. Miała na sobie jedną z sukienek Roxany. Była przekonana, że nikt nie będzie widział różnicy. Bo niby jak miał to odkryć, obie były takie same, jak dwie krople wody. Jestem jej kopią a ona moją, pomyślała patrząc na jej zdjęcia leżące na półce obok lustra. Jeszcze raz spojrzała w swoje odbicie. Zaszła w niej wielka zmiana. Miała gładko uczesane włosy spływające falą na jej odkryte ramiona. Przypomniała sobie jak kiedyś wyglądała. Włosy w nieładzie, czesane przez wiatr, na twarzy ani grama makijażu. Nigdy nie traciła czasu na takie pierdoły. Miała ważniejsze sprawy na głowie. Na przykład jak najszybciej wkraść się do domu i ukraść to co potrzebne, aby to potem sprzedać paserowi na odpowiednią cenę. Tylko to potrafiła robić, nic innego. Życie ją do tego zmusiło, ale teraz nie chciała o tym myśleć. Musiała się skupić na zadaniu.
– Jesteś bardzo ładna – usłyszała za swoimi plecami, więc powoli się odwróciła. To była Alma, która przez te wszystkie dni służyła jej radą i pomocą. – Faceci muszą szaleć za taką laską jak ty!
– Może.. – odparła tajemniczo Erica uśmiechając się. – Ale ja nie dbam o to. Prawdę mówiąc nigdy nie dbałam.
– Nie chcesz się zakochać? – Alma pozwoliła sobie na zadawanie bardzo osobistych pytań, gdyż dziewczyny spędzając ze sobą mnóstwo czasu polubiły się i zaprzyjaźniły. Erica nigdy nie sądziła, że będzie darzyła sympatią jakąś policjantkę. Zawsze była na bakier z prawem.
– Miłość jest dla głupców. Ja sobie nigdy na to nie pozwolę. Faceci to dranie! Tak jak ten który mnie spłodził. Nigdy nie poznałam swojego ojca, zapewne zostawił moją matkę, kiedy dowiedział się, że jest w ciąży. Nigdy mi o tym nie mówiła, ale je domyślam się, że taka może być prawda. A ty?
– Co ja?
– Skoro zebrało się nam na zwierzenia, to powiedz czy ty wierzysz w miłość.
– Kiedyś wierzyłam – odparła Alma, jakby z oddali. Całkiem się wyłączyła spoglądając w jeden punkt i rozmyślając o przeszłości. Trwało to tylko chwilkę zanim powróciła do rzeczywistości. – To było dawno i nie warto o tym wspominać. Nie mogło się udać.
– Sama widzisz! Lepiej zmieńmy temat – odrzekła Erica, siadając na ogromnym hotelowym łóżku. Spojrzała uważnie na policjantkę. – Bardzo ciekawi mnie jedna rzecz. Jak to się stało, że Roxana zginęła mimo że podobno pilnowaliście jej i nie spuszczaliście z niej oczu? Nie próbowaliście jej uratować?
Alma podniosła na nią swój wzrok i wzdychając ciężko odpowiedziała:
– Nasza łódka była za daleko. Zanim chłopcy zorientowali się co się stało, było niestety już za późno. Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu zawiadomiliśmy ratowników i jeden z naszych zanurkował. Jej ciało zaplątało się w wodorosty i nie można go było wydostać. Dopiero ratownikom to się udało.
– To smutne. A co z jej ciałem? Gdzie będzie przez ten czas?
– Mamy na to swoje sposoby. Leży w specjalnym grobowcu. Lepiej nie pytaj o nic więcej bo i tak ci nie powiem. Już i tak za dużo ci zdradziłam.
W tej chwili do środka wszedł Ricardo przebrany na kelnera, ciągnąc przed sobą wózek do rozwożenia jedzenie dla gości hotelowych. Na jego widok Erica wybuchnęła śmiechem.
– Niezłe wdzianko. Skąd jej wytrzasnąłeś? – Umilkła na chwilę i przybrała poważną minę. – Skoro już pan jest to proszę mi podać kieliszek szampana, dobrze schłodzonego.
– De Marco, ty nigdy nie możesz być poważna. – Usłyszała jakiś głos dobiegający spod stolika. Odsłoniła długi obrus i zobaczyła Marcosa leżącego skulonego. Powoli i z wielkim trudem się wygramolił.
– Ja? A co mam powiedzieć o was? Jeden bawi się w kelnera a drugi...
– Przecież nikt nie może nas widzieć jak wchodzimy do twojego pokoju. Lorenzo może mieć tutaj jakichś opłaconych ludzi, którzy dają mu znać, czy przypadkiem jego córeczka nie przyjmuje żadnych mężczyzn – wyjaśnił Hernandez.
Skrzyżował ręce na piersiach i uważnie przypatrzył się dziewczynie. Na jego twarzy zawitał uśmiech.
– Doskonale. Teraz wyglądasz jak Roxana. I tak ma zostać. – Przeniósł wzrok na swoją podwładną, która odpowiadała za przemianę Ericy w Roxanę. – Dobrze się spisałaś, jestem z ciebie dumny. – Znowu spojrzał na Ericę. – A ty wiesz co masz robić?
– Oczywiście szefie – zasalutowała stając na baczność.
– To dobrze – odparł ignorując wygłupy dziewczyny. Jego mina spoważniała. – Wystąpiły nieprzewidziane komplikacje. – To powiedziawszy wyjął gazetę i rozłożył na stronie, gdzie była krótka wzmianka o wypadku. Kiedy Alma ją przeczytała zbladła jak płótno.
– I co teraz? – zapytała. – Te dziennikarskie hieny zawsze wywęszą sensację. Jak się tego dowiedzieli?
– Nie mam bladego pojęcia.
– Musiał być jakiś przeciek – odparł Ricardo. – Jeżeli się dowiem kto to zrobił, to nogi z d**y powyrywam, możesz być tego pewien.
– Nie wątpię. Lorenzo na pewno będzie chciał to sprawdzić. Dobrze, że już jesteś w hotelu.
W tym momencie rozbrzmiał dzwonek telefonu komórkowego. Ricardo, Alma i Marcos spojrzeli nawzajem na siebie. To był telefon Roxany! Alma szybko poszukała komórki i podała ją Erice.
Marcos patrząc na wyświetlacz rzekł do Erici: – Odbierz, twój tatuś dzwoni. Teraz zobaczymy jak sobie poradzisz.
Erica nabrała powietrza a potem powoli je wypuściła. Podniosła słuchawkę do ucha.
– Cześć tatku – zaszczebiotała radośnie.
– Witaj! – Jego głos spowodował u niej drżenie. Był taki zimny i oschły. Aż ciarki przeszły jej po plecach. – Jak się bawisz?
– Cudownie. Tutaj jest tak pięknie, że aż nie chce się wyjeżdżać. Słońce, plaża...
– Dlaczego przez parę dni nie dawałaś żadnego znaku życia? Czekam na wyjaśnienia moja panno!
Erica umilkła, zupełnie nie wiedziała co odpowiedzieć. Ale jej milczenie trwało tylko chwilkę Bardzo szybko wymyśliła jakąś bajeczkę. : – Zapodziałam gdzieś telefon, dopiero niedawno go znalazłam. Jak zwykle zawieruszyłam go w mojej torebce. Jestem zawsze taka roztargniona, jak wiesz – odparła. – Właśnie miałam dzwonić, ale mnie uprzedziłeś. Co w domu?
– Niedługo sama się przekonasz.
– Jak to?
– Jeszcze dziś się spakujesz. Martin jutro z samego rana będzie na ciebie czekał.
– Nie rozumiem.
– Wrócisz z bratem. Już czas do domu.
– Ale...
– Nie chcę niczego słuchać. To jest ostateczna decyzja. Do zobaczenia w domu.
Rozłączył się. W słuchawce nastąpiła głucha cisza. Erica odłożyła telefon i rzuciła go na łóżko.
– Co za dupek!
– To jest lekkie określenie.
– Jak on traktuje ludzi? – kontynuowała Erica. – W tym własną córkę. Uważa ją za własność. Musiała mieć ciężkie życie.
– Doskonale się spisałaś – pochwalił Marcos dziewczynę. – Widzisz Erica, jak chcesz to potrafisz być miła.
– Roxana – poprawiła go dziewczyna. – Chyba nie zapomniałeś, że od teraz jestem Roxaną Romero? |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:36:57 25-09-10 Temat postu: |
|
|
Jedna scenka, ale za to jaka Erica zaczyna już poważnie wczuwać się w swoją rolę, nawet poprawiła policjanta na końcu Wszystko idzie bardzo sprawnie. Dziewczyna doskonale odegrała swoją rolę przed zimnym i bezdusznym ojcem, wytłumaczyła się i wyjaśniła sytuację. Musi już jednak wracać, bo kolejne testy dopiero przed nią gdy trafi do rezydencji Romerów
Policjanci też dobrze wykonują swoją pracę. Wiedzą, że mafiozo może mieć swoje wtyczki niemal wszędzie i udają kelnerów i obsługę hotelową Gra idzie o bardzo wysoką stawkę, więc każdy, nawet najdrobniejszy błąd może zaprzepaścić całą misję. Na razie Loreno został uspokojony i myśli, że córka żyje, ale pewnie będzie chciał jej dać nauczkę, że tak długo się nie odzywała. Przed Ericą/Roxaną trudne chwile Oby podołała temu jakże trudnemu zadaniu
Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
enemiga Cool
Dołączył: 30 Gru 2009 Posty: 577 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:29:52 01-10-10 Temat postu: |
|
|
Witaj, Basiu!
Właśnie nadrobiłam odcinek, bo wcześniej nie mogłam, bo choroba mnie kompletnie rozłożyła.
Ach! Robi się coraz ciekawiej! Erica odnajduje się w roli Roxany i jestem pewna, że sobie świetnie poradzi! Ma do tego smykałkę i coś mi się wydaje, że i ona dopisze sobie jakieś punkty do planu ułożonego razem z policją. W końcu ten jest „diabelski temperament” tak łatwo nie zniknie.
Ale się ubawiłam, policjanci zakamuflowani pod postaciami obsługi i kelnerów. Mistrzostwo! Ale w sumie mają rację. Muszą zachowywać pozory, bo jeden nieostrożny ruch i może być po wszystkim.
Rozmowa Erici z domniemanym tatusiem wspaniale poprowadzona! Dziewczyna sobie fajnie poradziła, a teraz przyjdzie jej poważnie zabrać się do roboty i w pełnym wymiarze udawać Roxanę w „swoim domu”. Oj, będzie się działo!
Świetny odcinek, jak zawsze zresztą! Czekam z niecierpliwością na kolejny!
Pozdrawiam cieplutko, Monika. |
|
Powrót do góry |
|
|
enemiga Cool
Dołączył: 30 Gru 2009 Posty: 577 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miguel Prokonsul
Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 3921 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mexico City Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 8:50:01 15-10-10 Temat postu: |
|
|
Ericka nieźle spisuje się w roli Roxany. Ciekawe jak sobie poradzi w domu Romero. Już nie mogę się doczekać kolejnych odcinków. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|