|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27839 Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:09:58 08-07-09 Temat postu: |
|
|
Teraz muszę wyjść, gdyż na forum jestem tylko na momencik Gratuluję obrony, zuch chłopak! Ja tam nie wierzę, że jakieś "chuchro"spod Twojej ręki może wyjść Ja chyba oszaleję z radości jak będe miał 4,5 z obrony, baa jak w ogóle coś obronię Newik EI postaram się zakupić na dziś wieczór|noc, a ROX na jutro
Jak już wspominałem jestem na moment, więc komentarz zostawię później
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:26:10 08-07-09 Temat postu: |
|
|
Jeszcze wszystko przed tobą i wierzę, że w jasnych barwach, nie tylko ROX-dark-podobnych .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Fuente Big Brat
Dołączył: 19 Lip 2008 Posty: 825 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:14:26 08-07-09 Temat postu: |
|
|
No to wielkie brawa, gratulacje! 4,5 normalnie jestem z ciebie dumna ;D A tak naprawdę to szczerze podziwiam, bo to według mnie nie lada wyczyn
Co do nicku - e, tamten był jakiś... męski Oo Jeśli łamiesz język, możesz zdrabniać na 'Vea', albo prosto z mostu, po imieniu
Kurczę, jednak dobrze strzelałam w tą matkę... Szkoda, że to się stało w takich okolicznościach. Ba, szkoda, że to się w ogóle stało! Biedna Fatimsa, wreszcie zaczyna odkrywać kłamstwa najbliższych, a teraz jeszcze czuje się winna za śmierć matki... |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:27:12 09-07-09 Temat postu: |
|
|
Gratuluję obrony, ale to przeciez było oczywiste, że dobrze sobie poradzisz .
Co do odcinków, to dobrze, że dałeś trzy naraz, bo po pierwszym czułabym niedosyt - nie, nie mówię, że był zły, tylko zapowiadał coś ważnego, a Ty byś urwał w ważnym momencie . Na szczęście zaspokoiłeś mój głód kolejnym, w którym zdarzyło się coś bardzo waznego - Fatimsa krok po kroku zaczyna odkrywać, że została okłamana. Chciała wyrzucić to matce, ale nie zdążyła - i tą końcówką mnie zastrzeliłeś, nie sądziłam, że tak nagle, że tak szybko...
Na szczęście dałeś kolejny odcineczek - Armando już nie taki straszny, kiedy pokazuje swoją dobrą stronę - a przemowa Cheli była jedną z najpiękniejszych, jakie "słyszałam" w życiu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 11:30:09 09-07-09 Temat postu: |
|
|
Proszę nie przesadzać, bo popadnę w samozachwyt, a to już przejaw ludzkiej próżności, czego się wystrzegam.
Ale żeby teraz nie było kolorowa, Fatimsa zacznie mieszać w swoim życiu, pytanie tylko czy to dobrze. A póki co już za 8 odcinków pojawi się nowa postać.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:23:00 09-07-09 Temat postu: |
|
|
No i jak zwykle ostatnia Cała ja, ale cóż, powtórzę się, ale "ostatni będą pierwszymi" (choć liczę, że za mną ktoś jeszcze skomentuje, najlepiej tuzin osób, bo historia jest tego warta).
Gratuluję obrony, do przewidzenia było że sobie bardzo dobrze poradzisz. Czy to oznacza, że teraz przed tobą już tylko samoobrona (nie no żart, głupi, wiem, ale bez skojarzeń z partią proszę :lol)
Co do odcinków: dziękuję za aż trzy. Bezimienna Kobieta wypowiedziała słowa, które zasiały w Fatimsie niepewność i pośrednio stały się przyczyną śmierci Estefanii.
Cytat: | „Nikt taki jak Juan Flores, nie mieszkał, ani nie mieszka w La Reina Diamante” |
Przemowa Cheli na pogrzebie była naprawdę dobra, takie właśnie powinny być wszystkie, przepełnione nadzieją na lepsze jutro, bo przecież bliscy, którzy odeszli zawsze będą z nami we wspomnieniach. Choć kiedy Chela nazwała zmarłą "kumpelą" trochę mnie to rozśmieszyło Wariatka też była dobra.
Blacharz stanął na wysokości zadania. Bardzo mnie cieszy, że zrezygnował ze złośliwości.
Świetne odcinki, pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27839 Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 0:16:02 10-07-09 Temat postu: |
|
|
Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie śmiercią Estefanii Naprawdę niespodziewałem się tego. Kłamstwa Estefanii na temat ojca Fatimsy zabiły ją. Więc jedyną osobą, która zna prawdę jest Chela. Chyba, że w LaReina Diamante pojawi się ojciec dziewczyny. Armando wzorowo zachowal się podczas pogrzebu Estefanii Biedna Fati została sama mimo, iż dona Estefania zawsze będzie w jej wspomnieniach oraz w wspomnieniach wszystkich mieszkańców.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:25:14 10-07-09 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam dopiero 15 odcinków, ale już muszę przyznać, że bardzo mi się ta telenowela spodobała. Niebanalne dialogi, humor i ten klimat miasteczka sprawiają, że "Fatimsa" ma w sobie coś szczególnego co przyciąga do niej czytelnika. Długo zbierałam się żeby zabrać się za tą telę, ale na początku uznałam, że ta kategoria (horror) mi się nie podoba a później gdy jednak zmieniłam zdanie, nie miałam czasu.
Najlepsze teksty tych odcinków to:
Cytat: |
A co zrobisz, kiedy przyjdzie do waszego łóżka, ściągnie gacie i powie: „proszę obsłużyć” |
Cytat: | - Miał jakiś ogon! Jak to jest przyrodzenie, no to jestem zawiedziona
- To się nazywa członek, penis, prącie, idiotko!
- A co prąd tam przechodzi? |
Aresia jest niemożliwa... Przez jej "zainteresowania" wpędziła Fatimsę w nie lada kłopoty. Ciekawa jestem czy gdy Armando mówił, że dzieci biorą się z pocałunków dziewczyna mu uwierzyła? To byłby z jej strony szczyt głupoty... Ale w końcu kiedyś tak właśnie ludzie myśleli. Nawet moja babcia, będąc nastolatką miała takie przekonanie...
Jak przeczytam kolejne odcinki to postaram się skomentować. Pozdrawiam ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Carlisle Ott Mistrz
Dołączył: 17 Gru 2007 Posty: 11390 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:28:11 11-07-09 Temat postu: |
|
|
ODCINKI 35 - 40
No to Fatimsa poleciała się spytać Cheli o BK... Tamta chciała najpierw skłamać, ale potem zmieniła zdanie i umówiła spotkanie...
Genialna rozmowa Armanda i Fatimsy, chociaż blacharz znowu dał popalić swojej narzeczonej
No i Estefania znowu okłamała Fatimsę, a tamta jej uwierzyła
Świetny opis podróży Cheli i Fatimsy... No i znowu pojawia się BK Namieszała, bo naprowadziła Fati na prawdę, ale kiedy dziewczyna wróciła do domu, okazało się, że jej matka umarła Biedna Fati i biedna Estefania - umierając musiała cierpieć
40 odcinek strasznie smutny... Fatimsa ma wyrzuty sumienia, bo myśli, że matka umarła przez nią... A mi się wydaje, że powód jest inny... Czyżby niespodziewanie pojawił się ojciec dziewczyny Nawet Armando pocieszał córkę Estefanii, odsunął na bok nieporozumienia i głupie docinki...
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 17:22:38 11-07-09 Temat postu: |
|
|
Pora abyście poznali drugą stronę blacharza
Witam serdecznie nową czytelniczkę.
Ligia, to pewne, że Fatimsa wierzy w takie brednie. To mała mieścina, w dodatku zacofana . Jeszcze będzie miała kilka genialnych wpadek, to mogę ci zapewnić.
Carlisle, ciekawa sugestia. Gdyby sie pojawił to musiałby incognito. To bardzo mała mieścinka, a przyjazd kogoś nowego to nie lada przeżycie (jeszcze się o tym przekonasz), ale kto wie... może i ktoś przyjechał
Nie gniewajcie się za ilość . Ale ta trójka epizodów układa się jakby w jedną całość. Nie chciałem robić zamieszania . Jak będzie za dużo, to krzyczcie, jęczcie no i najważniejsze - DRAPCIE - a prośby waszą zostaną wysłuchane .
XLI
Po pogrzebie, Fatimsa musiała powrócić do domu. Do pustego domu. Nie zostało w nim nic, co by mogło zastąpić matkę. Wspomnienia nie wystarczą. Co więcej, mogą boleć. Przez całą drogę towarzyszyły jej Chela i Aresia. Wiedząc, że ma tak silnie oparcie w tych dwu kobietach czuła się bezpiecznie. Na miejscu wypiły po kawie i zaniosły się wspomnieniami.
- Nie wiem jak ty, Fatimsa, ale dla mnie twoja matka, była... Jakby moją matką. Zawsze chciałam taką mieć. I dała mi tę nadzieję – po jej policzkach polały się łzy. Nigdy nie miała matki, Chela i Estefania starały się to neutralizować – nieraz ganiała mnie za stroje i za słabe wykształcenie, ale chciała mnie tylko mobilizować, do dalszej walki. I wiesz co? Chyba tak zrobię – odparła stanowczo – nie, co ja wygaduje. Oczywiście że tak zrobię! Od teraz będę pisała piosenki o twojej mamie.
- Cieszę się – odparła niemrawo Fatimsa – mama to na pewno doceni. Co więcej i wszyscy docenimy. Masz przed sobą jeszcze mnóstwo czasu. Nie zmarnuj go, zanim wyjdziesz za mąż. Ja ponoć wychodzę… ale… co mnie to obchodzi – starała się wyrzucić z siebie myśli o Armando. Już przestała dla niej istnieć wizja ich narzeczeństwa.
- Nie mów tak, przecież ponoć jesteście z Armandem bardzo szczęśliwi – przypomniała Chela – powinnaś teraz pobyć trochę z nim, a nie siedzieć tutaj. W każdym kącie będziesz… nieszczęśliwa. Nie zgadzam się, byś została tu sama. Na jakiś czas, przenieś się do mnie.
- Albo do mnie – zaproponowała Aresia – mam duży pokój. Możemy umilać sobie czas rozmowami.
- Dzięki – przetarła oczy – to miłe, ale podjęłam już decyzję. Zostanę tutaj. Początki będą trudne, ale… Ten dom, tyle tutaj wspomnień – rozejrzała się wokół – nie mogę… nie mogę teraz odejść. Zostanę…
Chela wiedziała że z nią nie wygra. Fatimsa bywała uparta, miała to po matce, tak jak Estefania nie powiedziała Juanowi o ciąży, tak Fatimsa, nie zgodzi się zamieszkać u niej.
- No dobrze, ale będziemy tu często zaglądać. Nie powinnaś się zamartwiać. Estefania… miała kłopoty z sercem i to by się wydarzyło wcześniej czy później – pouczała stanowczo, choć słowa z trudem przechodziły jej przez gardło.
- Wiem. Nie musisz mi tego uświadamiać – szepnęła, jej oczy cały czas szkliły się od łez. Miała ochotę wybuchnąć, ale nie chciała pokazać Cheli i Aresii, jak rozpacza. Wolała dzielić sama ze sobą ten ból:
- Zostawcie mnie teraz samą, dobrze? Jeśli to nie kłopot, zawiadomcie Armanda żeby przyszedł, musimy coś omówić.
- W porządku. Ale jutro przyjdę z samego rana – przypomniała – pogodnej nocy. Śpij dobrze – pocałowała ją w czoło niczym matka, następnie z Aresią opuściły domostwo. Została sama, ze swoimi wyrzutami. Cały czas, obwiniała się o zły stan zdrowia matki. Miała wrażenie, że zawsze pakowała się w kłopoty, by przyprawiać rodzicielkę o utratę zdrowia.
Już nie chciała wiedzieć kim jest jej ojciec i gdzie się podziewa. Kiedy zmarł? Albo czy może przypadkiem jest żyw? Przestało ją to interesować. Teraz mogła bez oporów zalać się łzami. Rzuciła się na łóżko głośno rozpaczając. Nikt jej nie usłyszy, może w spokoju rozliczyć się ze swoim sumieniem.
XLII
Kiedy przestała płakać, i niemalże straciła od tego głos, usłyszała pukanie do drzwi. Nie spodziewała się gości. Pewnie to Chela:
- Kto tam?
- To ja Fatimsa, mogę wejść? – usłyszała głos Armanda. No tak, z nadmiernego płaczu i przygnębienia, zupełnie zapomniała, że poprosiła Chelę, by go tu sprowadziła.
- Już otwieram – starała się zmienić ton głosu na pogodniejszy. Nie powinien widzieć jak bardzo płakała. Jeszcze przyjdzie mu ochota na pocieszanie jej. A tego nie chciała. Za żadne skarby.
- Cześć – odpowiedział na progu – doszły mnie słuchy, że chcesz się ze mną widzieć – zaczął trochę niemrawo, ale szybko odkrył, że dziewczyna płakała i to dużo. Nie dało się tak szybko zamazać smutku – płakałaś! I to dużo. Nie powinnaś tu była siedzieć sama!
- Nie pouczaj mnie. Właź! – nakazała. Usiadł i czekał co też powie.
- Wiem, że to nie wystarczy… ale… naprawdę bardzo mi przykro – odrzekł, na co obojętnie westchnęła.
- Przykro. Wiesz, wszystkim jest dzisiaj przykro, tylko, że tak naprawdę nauczyliśmy się używać tego banalnego zwrotu, tak samo jak słowa przepraszam. Jedno i drugie jest puste. Nic nie znaczą.
- Możesz mi nie wierzyć, ale boli mnie twoje cierpienie, jak każdego. Ta praca, to także wiele smutku i bólu. Jak patrzę na te wszystkie twarze proszące mnie o jak najlepszy pogrzeb a następnie nagrobek, to rozpaczam razem z nimi. Chcę dać z siebie wszystko, by chociaż trochę ich pocieszyć. Nie wierz mi, masz prawo.. ale nie wyśmiewaj się z moich słów.
Nagle popatrzyła w jego oczy. Naprawdę jej współczuł, chyba się zagalopowała.
- Przepraszam, jestem taka… nieważne – wybuchła po chwili płaczem – sama nie wiem, po co to robię? Zaprosiłam cię, by ci powiedzieć, że to koniec tej farsy, a… ja… nawet nie mam siły o tym mówić. Widzę matkę. Ona na mnie patrzy. Wstydzę się samej siebie… - ukryła twarz w dłoniach, Armando postawiony w dość nietypowej sytuacji, przez dłuższą chwilę nie wiedział co robić. W końcu nie zamyślając dłużej się podszedł i mocno ją przytulił.
XLIII
Poczuła się dziwnie. Poczuła ciepło i bezpieczeństwo. O to prosiła. Mocny uścisk, potrzebowała tego, nawet jeśli bardzo się przed tym broniła. Nie mogła go odepchnąć. Dziwne uczucie, nie znosiła tego człowieka, ale jego silne ramiona, były jej podporą. Nie chciała by ta chwila się skończyła, chciała kosztować każdą sekundę w jego ramionach, lecz nagle zbudziła się odepchnęła jak najmocniej się dało…
Armando wylądował na podłodze. Podniósł się, a ona niczym oniemiała wpatrywała się w niego.
- Przepraszam ja… - zaczął się tłumaczyć – ja… musze to wreszcie powiedzieć – zniżył ton, jakby bał się własnych słów i tylko szeptem mógł je wypowiedzieć – ja… cię kocham Fatimsa.
Spojrzała na niego i przez dłuższą chwilę milczała. Odebrało jej mowę. Pozwoliła by tłumaczył się dalej.
- To to… to dziwne, ale… zakochałem się w tobie. Nie wiem. Kiedy to się stało. Wtedy patrzyłem na ciebie na pogrzebie, miałem ochotę tulić cię i pocieszać dopóki, nie poczujesz się szczęśliwa. Tak bardzo tego chciałem. Nie wiem co się ze mną dzieje… ale nie potrafię patrzeć jak cierpisz. Po prostu cię kocham. Zacząłem to pewnie czuć już dawno, ale trudno mi było zrozumieć, że ta niechęć to tak naprawdę miłość, która chciałem głęboko ukryć – w końcu i on zaczął płakać, jej cierpienie było też jego cierpieniem – wiem, że zachowuje się jak.. jak szczeniak, smarkacz, który ledwo skończył wycierać noc w maminy fartuch. Ale… ale… - jąkał się. Jeszcze nigdy się tak nie mieszał w obecności kobiety – zawsze byłem opanowanym i ułożonym facetem, ale ty… przy tobie to się zmieniło, Fatimsa. Może i jestem… wstrętnym ponurym blacharzem, który kopie groby, bo nie ma ochoty na nic innego – tutaj przez moment się zatrzymał, jakby chciał ją pocieszyć zwrotem jej autorstwa – ale… ten blacharz cię kocha.
Przetarła oczy i przyjrzała mu się raz jeszcze, przestudiowała najszybciej jak mogła każde jego słowo, każdą łzę jaką wylał, poniżając się przed nią. Ten blacharz, albo zwariował, albo naprawdę ją kocha.
- Dosyć! – przerwała mu w końcu – nie chce słyszeć ani słowa więcej!
- Ale Fatimsa ja… - zbliżył się doń, lecz ta przyłożywszy mu palce do ust dała znak, by przestał mówić.
- Dosyć Armando. Koniec z tym – odparła – koniec tej farsy. Jutro powiem Aresii, by rozniosła po okolicy wiadomość, że oficjalnie przestaliśmy być narzeczeństwem. To należało skończyć już dawno. Nie mam siły się w to bawić. A ty jeśli naprawdę mnie kochasz, zrozumiesz to.
- Koniec? Tak po prostu koniec? Fatimsa, do czorta! Ja cię kocham – złapał ja za ramiona – nie rozumiesz?
- Nie rób tego… Nie zalewaj się łzami. Nie mogę patrzeć, jak taki facet jak ty poniża się przede mną. Nie zasłużyłam na to. Zostaw mnie, wyjdź proszę, i zapomnijmy o wszystkim co tu się wydarzyło. Proszę cię.
Nagle zaprzestał swoich próśb oddalił się na kilka kroków i nawet uśmiechnął się lekko, jakby się wstydził – co ja wyprawiam? Pewnie masz rację. Przepraszam raz, jeszcze, nawet jeśli dla ciebie to puste słowa. Trochę przesadziłem – przetarł mokrą od łez twarz – zachowałem się jak dzieciak, który chce mieć zabawkę. Wybacz mi. Zrobię jak chcesz. Jutro… jutro oficjalnie zerwiemy. Będziesz wolna, w końcu tego pragniesz. Tylko nie płacz proszę – spostrzegł że na nowo jej oczy zaczynają zapełniać się łzami - ona spoczywa w spokoju, twoja mama, jest z ciebie dumna i wierzy że dasz sobie radę – zapewniał – więc przestań płakać, bo inaczej nie ruszę się stąd!
- W porządku Armando, w porządku – uspokoiła się – już więcej nie będę. Idź już. Zapewniam cię, że wierzę w twoje przeprosiny, ale zostaw mnie samą. Obiecuje, że nie uronię ani jednej łzy. Wyjdź, bardzo cię proszę – powtarzała się z ponagleniach. W końcu Armando chwycił za klamkę i zniknął za drzwiami. Mogła zostać sama ze swoją burzą jaka narodziła się w głowie. Myślenie zaczynało ją boleć. Jednak nie potrafiła być silna. Zaniosła się na nowo płaczem.
Tuż pod drzwiami, siedział i przysłuchiwał się jej rozpaczy. Wiedział, że nie wytrzyma, ale nie przeszkodzi jej tym razem. Ona go nie potrzebuje, mimo to nie pozwoli jej być samą. Zostanie całą noc przed domem wspierając ją przynajmniej swoją obecnością. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:57:24 11-07-09 Temat postu: |
|
|
Napisałeś te odcinki jak prawdziwą książkę, zaczytałam się i szkoda, że dałeś ich tak mało. Naprawdę, do tej pory świetnie Ci to wychodziło, ale dzisiaj chyba było najlepsze, jak do tej pory. I takie straszne smutne....Jak dobrze opisałeś cierpienie zarówno z żałoby, jak i cierpienie serc...Masz talent, chłopie. Tylko mam pytanie - przeżyłeś kiedyś jakiś smutek? Bo tak to opisałeś, jakbyś wiedział, co oni czuli... |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 23:42:11 11-07-09 Temat postu: |
|
|
Ojej. Dzięki...
Czuję się zaszczycony, ale powiedzmy sobie szczerze - prawdziwą książkę to widzę czytając Sagę McIntyre'ów - a właśnie póki, co zabieram się na dniach za dokończenie tomu IV. Nie żeby mi się znudziła, bo jest to niemożliwe - mam coś w rodzaju, nazwijmy to braku uchwycenia rytmu w konstrukcji która składa się z więcej niż 2 tomów. W pewnym momencie na chwilę przestaje czytać, aby potem dokończyć do reszty. Tak właśnie mam z "Emancypantkami" Prusa (swoją drogą książka pomimo, że nieszczególna, bo taka sobie zwyczajna obyczajówka, jest tak mądra, że czuje jakbym czytał dysput filozoficzny) - książka ma 4 tomy, a jutro prawdopodobnie skończę ostatni. Żeby było ciekawiej, 1 tom zacząłem czytać chyba w marcu, co jak na mnie, "obsesyjnego książkożercę" jest szokujące, tym bardziej że jest to powieść w dużej mierze dialogowa. Opisy jak są, to nie takie rozłożyste, jak u wielu innych sztandarowych pisarzy XIX - wieku. Tak więc, na dniach wracam, niech tylko uchwycę właściwą chwilę - ale zaraz? To ostatni tom SAGI McIntyre.
Dobra dosyć Off Topu - widzisz, zakręciłem się i pisze o rzeczach z tematem niezwiązanych.
Wracając do tematu właściwego - chwała Bogu nie przeżyłem takiego smutku jak moi bohaterowie (nie chce straszyć, ale prawdziwy smutek i tragedię to oni dopiero zobaczą), ale cieszy mnie że udało mi się ukazać prawdziwość tej sceny. Mogę powiedzieć, że czuje się dumny, że zechciałaś poświęcić czas na skromną pisaniną - bo "Fatimsa" podobnie jak twoja Saga dopiero się stylistycznie rozwinie . Inspiracje czerpie głównie z filmu, książki i muzyki, często wszystko kumuluje ze sobą i czasem wychodzą hybrydy . Czy udane, to już się okaże .
Teraz właśnie przeglądnąłem w moich zapasach, co będzie w następnym odcinku "Fatimsy". I podpowiem, że będzie się działo, oj będzie się działo! Co też takiego się wydarzy - przekonamy się już w środę.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:33:00 13-07-09 Temat postu: |
|
|
Piękne odcinki, wzruszające, romantyczne, refleksyjne...
Biedna Fatimsa nadal się zadręcza. Mam nadzieję, że kiedy największy ból minie, jeszcze raz przemyśli słowa Armanda. Są dla siebie stworzeni, a to, że on się w niej zakochał, było tylko kwestią czasu. Trzymam kciuki za tę parkę, bo mimo iż sporo jest takich "żrących się ze sobą", to Fati i Armando są moimi ilubieńcami
Zgadzam się Black, "Fatimsa" króluje w swojej kategorii, czyta się ją, jak prawdziwą książkę. A ilością odcinków nigdy mnie nie zamęczysz, zawsze mam mało
PS. I mam nadzieję, że "Saga" będzie miała kontynuację, najlepiej niech się ciągnie do współczesności |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlisle Ott Mistrz
Dołączył: 17 Gru 2007 Posty: 11390 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:58:47 13-07-09 Temat postu: |
|
|
No to te trzy odcinki nadal nawiązywały do śmierci Estefanii. Fatimsę wspierają Armando, Chela i Aresia. Chłopak wyznał jej, że ją kocha. Ona go też, ale o tym chyba nie wie i go odtrąciła Głupia dziewucha Zaczynam myśleć, że przy niej Aresia jest naprawdę mądra
Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie i skomentowanie RH |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|