Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

FATIMSA - 139-140 odc.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 39, 40, 41  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:53:14 16-09-09    Temat postu:

Cytat:
Różnica w stylu, jak i w klimacie jest spora, ale przejście do tej mroczniejszej części Fatimsy było tak płynne, że nie czuło się ogromnego przeskoku i to jest olbrzymi plus.


Hmm.. czy płynne? Sam nie wiem... starałem się pisać, bardzo powoli, by wszystko miało swój sens. Tylko wtedy czytelnik wie, o co chodzi do końca. Chociaż sam nie wiem... w niektórych wątkach, za chiny to nie wiadomo o co chodzi? Obym się tylko nie pogubił.

Cytat:
Doctor Cardona?


Oj, tak kochany doktor Cardona . Będzie o panu Cardonie, już nie doktorze, słynny wywód. Premiera (ostateczna) zaplanowana na piątek.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 13:43:14 17-09-09    Temat postu:

Drogi Ślimaku.

Do pierwszej i drugiej części Fatimsy nie będę się już odwoływać, ponieważ chyba by to nie miało sensu wracać do tak odległych odcinków. Wszystko, co miałem napisać [w sensie ogólnym], napisałem w recenzji. Według mnie realizacja jest genialna, natomiast sama historia wciągająca, choć przyznam, że oczekuję obiecanych, lepszych klimatów w dalszych odcinkach [pco do tych poprzednich, były, jak dla mnie, zbyt sielankowe na historię z tego typu gatunku, ale rozumiem, że jakoś trzeba się rozwinąć i nie neguję tego].

Wkroczyłem w trzecią częśc Fatimsy, która od samego początku ogromnie mi się spodobała. Na chwilę obecną komentarz kieruję do odcinków:78, 79, 80.

Mandy i Lautaro, zgodnie z zapowiedziami o powiwie młodości, wprowadzili świeżość do serialu. Parę polubiłem natychmiastowo. I tutaj musze coś zauważyć. Widzę, że Ślimak, podobnie jak Val, bardzo lubi, gdy para bohateów romansujących ze sobą lub mająca ze sobą romansować, nie jest mdła. Wpowadza humor [oczywiście umiarkowany i nie tandetny], a melodramatyczne kadzenie sobie i wpatrzenie w siebie zastępuje ciętymi tekstami i udawaniem niedostępnych. Mieliśmy to w przypadku Fatimsy i Armanda i ędziemy mieli to z Mandy i Lautarem.

Lautaro wtargnął na rejs Mandy i czuję, że popłyną o wiele dalej niz tylk odo zamierzonego miejsca. Zapewne to początek zawiłego , ciekawego i ostrego wątku.

Pozdrawiam, Val.

Ślimak napisał:

- No ja myślę. Jak zajedziemy licz na siebie, bo ja nie mam ochoty za ciebie płacić!
- Spokojnie Mariano o to się nie bój. To mąż powinien dawać na utrzymanie – za ten akt bezczelności, musiał otrzymać nagrodę. Poczuł bolesne uderzenie w ramię.
- Więc może najpierw ZNAJDŹ SE ŻONĘ!
- Myślałem, że wielbicielka Emmy Woodhouse, już dawno nas ze sobą wyswatała!
- Pacan! Jak chcesz iść ze mną to się pośpiesz, bo naprawdę nie mamy czasu!


Co za tekst, nie ma to jak humorystyczne, ale i ostre droczenie się
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 16:22:53 17-09-09    Temat postu:

Jak uważasz, choć gratuluje naprawdę wytrwałości. Czyli jesteś już niedługo na bieżąco. No mogę obiecać, że w końcu wkraczamy w ten etap "Fatimsy" który lubię i mogę go z czystym sumieniem polecić. Choć do czwartej części to jeszcze trochę zostało, a ta jak wspominał Kyrtap wyszła najlepiej. Do geniuszu to sporo, sporo brakuje, ale La Reina Diamante przeżyje tyle zwrotów akcji, że się w głowie nie mieści. Tyle na chwile obecną mogę zdradzić

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:07:19 17-09-09    Temat postu:

Ślimak napisał:
La Reina Diamante przeżyje tyle zwrotów akcji, że się w głowie nie mieści. Tyle na chwile obecną mogę zdradzić


I takie niedomówienia są najlepszą zachętą, a po tych odcinkach, wiem, że autor nie rzuca słów na wiatr i będzie się działo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:04:57 18-09-09    Temat postu:

XC

Marcello wrócił do mieszkania. Wynajmował niewielki pokoik z kuchnią i łazienką w pensjonacie pani Guzman. Było mu tam dobrze, ale co chwila narzekał na zbyt mały metraż. Marzył o kupnie domku. Domku, w którym mógłby zamieszkać z Fatimsą. Swoją pierwszą damą. Małżonką starosty La Reina Diamante, która tak jak mówi nazwa, świeciłaby diamentami i wszystkich przyćmiewała urodą. To niezdobyte wydawać by się mogło trofeum, było coraz bliższe realizacji. Fati była nim oczarowana. Czy była w nim zakochana, tego nie był w stanie się domyślić, ale nie ukrywał, że to tylko kwestia czasu. Jeden cel można była uznać za zdobyty. Drugim był oczywiście fotel starosty. Cel nie należał do wyjątkowo trudnych. Stary Sebastiano Contensino zdaniem Marcella był stary i zmęczony i wcześniej czy później zdecyduje się odjeść, jeżeli szybciej Bóg się o niego nie upomni. Wtedy możliwość wypełniania tej politycznej próżni byłaby bezsprzeczna.
Jednak tego wieczora myśli Marcella biegły w zupełnie innym kierunku. Kiedy tylko przekroczył próg, natychmiast zabrał się za opróżnianie szuflad. Szukał namiętnie zdjęć. Fotografii która była najcenniejszym dlań przedmiotem. Po dłuższych poszukiwaniach udało się ją w końcu znaleźć. Uradowany postawił zdjęcia na stole, przy którym jadał posiłki, dopadł do krzesła i przysiadł. Przez chwile wpatrywał się w zdjęcie tak namiętnie że nie sposób byłoby go odeń oderwać. Marzył, by ta chwila trwała wiecznie, lecz szybko zbudził się i zaczął poszukiwania jeszcze kilku innych rzeczy. Tym razem obiektem poszukiwań padła butelka whisky którą kiedyś nabył u Cheli. Niestety zupełnie zapomniał co z nią zrobił, gdyż z natury nie był człowiekiem, który lubił zaglądać do kieliszka. Szczęśliwym trafem butelka stała sobie na kuchennym blacie od tygodnia nietknięta. Pochwycił ją w ręce, wyciągnął jeszcze dodatkowo niewielkiej objętości szklankę i dopadł do dolnej szufladki przy szafce. Znalazł świecę. Teraz problemem były już tylko zapałki, ale i te szybko odnalazł. Kiedy już wszystko było gotowe, pognał czym prędzej przed oblicze fotografii. Była opatrzona w ramkę, co dawało świadectwo że osoby na niej się znajdujące były dla niego bardzo ważne. Była to kobieta i mężczyzna, a wraz z nimi mała dziewczynka. Mężczyzna miał ciemne włosy i niebieskie oczy. Nie trudno domyśleć się, że był to sam Marcello. Mocno trzymał za rękę kobietę, a ta tuliła do siebie dziewczynkę. Marcello mógłby jeszcze długo milczeć, jednak przerwał ciszę, zapalił świecę i zaczął przemowę. Traktował zdjęcie jak kogoś z kim może otwarcie porozmawiać. Jedyne co różniło fotografię od człowieka, to to, że nie potrafiła mu odpowiedzieć.
- Cześć – uśmiechnął się z drżącymi rękoma. Nalewał sobie niezdarnie whisky. Chciał się w ten sposób trochę rozluźnić. Rozmowa była dla niego sprawdzianem. Testem który musi przechodzić co roku, kiedy tylko wspomina tamto pamiętne wydarzenie – przepraszam, że to tak długo trwało. Miałem dzisiaj huk roboty. Wiem, wiem, kiepska wymówka! – speszył się – ale to było naprawdę ważne. Wiem że nie chcecie abym o tym mówił, bo ciągle pewnie zadajecie sobie pytanie, dlaczego tak się stało. Przysięgam, że kiedyś będzie wam dane się tego dowiedzieć. Mogę wam to obiecać, o to się nie martwcie – poczynił łyk alkoholu, by nabrać więcej odwagi. Trzęsły mu się ręce a wargi tańczyły zwiastując nadejście łez – przede wszystkim przepraszam, że nie mogłem znaleźć naszego zdjęcia. Po przyjeździe tutaj wepchnąłem wszystko co miałem pod ręką niedbale do szafek. Nie! Nie chodzi o to, że chciałem się was pozbyć. Nie chcę pozbywać się przeszłości. Zbyt wiele, dla mnie znaczy. Nigdy nie myślcie inaczej.
Zaczynał się odrobinę uspokajać. Każdy następny łyk był ratunkiem przed spowiedzią.
- Wiem, że jak zwykle zastanawiacie się, czemu ani razu nie przyszedłem na grób, nawet na pogrzeb nie miałem odwagi przybyć. Ale pani sąsiadka – Dalila oświadczyła, że zawsze będzie przynosić świeże kwiaty. Wiem, że to nie to samo, ale coś mi mówi, że duszy cieszy was takie rozwiązanie. Jeszcze nie czas, żebyśmy się spotkali. Kto wie, czy w ogóle się spotkamy. Prawda jest taka, że nie mam odwagi by się pokazać na cmentarzu. Nie mam na tyle siły, by spotkać się twarzą w twarz. Należymy do innych światów. Zawsze mieliśmy odmienne poglądy, czy to zaprowadziło nas do tej tragedii? Nie jestem pewien… ale nigdy nie śmiałem nazywać tego w taki sposób. Oczywiście każdy będzie patrzył na to inaczej. Ale musicie wiedzieć, że cierpię. I to bardzo. Czasami chciałbym cofnąć czas, aby to się nigdy nie zdarzyło, ale z drugiej strony, może taki właśnie miał być nasz los? Czy sensem byłoby go zmieniać?
Mówił jeszcze długo, z ust wypadło wiele żalu i pretensji oskarżał się, by następnie stanąć w swojej obronie. Kiedy w końcu wypił ostatnią szklaneczkę, poczuł, że powinien podzielić się jeszcze jednym – ale odkładając na bok wszystkie te problemy, czuję że szczęście przybywa do mnie wielkimi krokami. Pojawiła się ta na którą czekałem całe życie – oświadczył dumnie – nie śmiałbym porównywać jej z tobą, bo jesteście inne, ale czuję że to właśnie ona. Fatimsa Flores, to dziewczyna której powierzę, swoje serce i przyszłość. Wszystko zależy od niej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:59:04 18-09-09    Temat postu:

Hmmmmm...Ciekawe, czy gdyby nie grał Cardona postać, o której byl dzisiejszy odcinek, to by mi było żal? A teraz mam dziwne wrażenie, że Marcello był winien śmierci zony i córki - bo prawdopodobnie na ich zdjęcie patrzył.

Z innej strony - doskonale opisałeś jego uczucia i chociaż w odcinku było mało akcji jako takiej, to gratuluję Ci wspaniałego opisu zachowania Marcello - wyszło to bardzo prawdziwie i gratuluję!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:01:08 18-09-09    Temat postu:

Komentarz do odcinków: 81 i 82:

Artury nie da się nie polubić. Od początku widać, że jest wyrachowaną zdzirą, która swoim przyjazdem do La Reina Diamante zrujnuje spokój mieszkańców. Takie charaktery się uwielbia - spadają nam jak z nieba i mącą. Krąży jakiś mroczny sekret wokół interesów, które ona chce załatwić w miasteczku, ciekawe jaki.

Mandy dojechała na miejsce wraz z Lautarem, a jej ojciec przywitał ich bardzo miło, hmm ... chyba aż za miło. Potrafisz niezwykle stworzyć te sceny z humorem, jest on śmieszny, ale nie prostacki i nie ma charakteru zapychacza. To 'Aha' ojca Mandy na końcu było najlepsze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:05:30 19-09-09    Temat postu:

I w końcu. Co ja myślę o panu Cardonie. Jak obiecałem tak wrzucam. Uwaga. nudne, przegadane... takie lanie wody. Jak ktoś nie czuje się na siłach, niech od razu przejdzie do części z filmami

Manolo Cardona. A może raczej Manuel Julian Cardona Molano. Cardona po ojcu, Molano po matce (Latynosi kiedy przedstawiają się pełnym imieniem i nazwiskiem używają obu nazwisk rodowych). Historia życia pana Brodacza Cardony (ten kultowy tekst przewijał się wielokrotnie w moim środowisku, tak więc myślę, że należy wybaczyć mi nadużywanie tego określenia. Nawyki bywają czasem silniejsze od rozumu ) rozpoczyna się w 1977 roku w mieście Popayan i kończy w kolumbijskim Telemundo, jednym ze współczesnych potentatów seriali obyczajowych.
Jako, że nie da się stwierdzić, ani naukowo, ani metaforycznie, czy wyraz twarzy chłopca – niemowlęcia jest mniej więcej taki sam jak wyraz twarzy dojrzałego już mężczyzny, należy pozostawić dzieciństwo pana Manuela prywatnej sferze życiowej i skupić się na początkach jego kariery zawodowej.

A wszystko zaczyna się w „Padres e hijos” – niestety polskie źródła milczą w temacie. Nie mniej jest to taki sam gatunek serialu jak „Klan”, który leci przez lata nie mając ochoty się skończyć. Premiera serialu następuje w 1992 – Manolo otrzymuje swój pierwszy angaż do poważnej produkcji na trzy lata tj. 1995-1998. wówczas też zostają dostrzeżone jego umiejętności.

SERIALE:

Carolina Barrantes
Status: jedna z głównych ról
Rok produkcji: 1998

http://www.youtube.com/watch?v=uRBn-aYIwkQ



O tej teloweli wiadomo własciwie tylko tyle, że była. Ale czym była za Chiny powiedzieć nie mogę. Pierwsze ujęcia, bardzo młodego Cardony - na planie kończy zaledwie 21 lat.

Por que diablos?
Status: rola główna – Juan ‘Diablo’ Cantor
Rok produkcji: 1999

http://www.youtube.com/watch?v=TD00452mYDA&feature=related



Lata „ciężkiej pracy” (zaznaczam w cudzysłowie, gdyż może być to pojęcie względne w tym przypadku), opłacają się. Brodacz Cardona wita bramy serialu „Por que dialos?” (czyli „Dlaczego diabełki?”), do tej telenoweli trudno mi się odnieść. Cardona gra w niej tytułową rolę – czyli takiego ambitnego skubańca „El Diablo”. W telenoweli gra również raczkująca jeszcze w rolach drugiego planu Paola Rey. Jeszcze daleka droga, zanim zobaczymy ją na planie „Gorzkiej zemsty”. Gdybym miał obstawiać, która jego rola w telenoweli jest bardziej przekonywująca… zastanowiłbym się trochę: nie mniej pozostawiam wam kawałek do oceny.

Amor a mil
Status: rola główna – John Hector Afanador
Rok produkcji: 2001

http://www.youtube.com/watch?v=vvdRtw5qrRE



Sukces, „Por que diablos?” szufladkuje Cardonę do tzw. pierwszych skrzypiec. Angaż do „Amor a mil” jest już tylko kwestią czasu. Partnerująca Cardonie Patricia Vasquez wydaje się mieć moc wydobywania z jego wnętrza soków aktorskich, których wcześniej publiczność nie smakowała. Po trailerze zapowiadającym produkcję, do której także niestety odnieść się nie mogę, można z całym szacunkiem stwierdzić, że nie tylko fryzura – jestem PRAWIE AFRO – dodaje mu sił, ale i pewnego uroku. Choć to pewnie zasługa nowego klimatu. Wyścigówki i te sprawy… czyli jestem facetem i jestem w świecie facetów, dla których szybka bryka jest cenniejsza od szybkiego numerka z lasencją.

Ladron de Corazones
Status: rola główna – Gustavo Velasco
Rok produkcji: 2003

http://www.youtube.com/watch?v=yivbiH1BI0g&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=xYGh3QHBk2Y&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=cXiDrrNUQa4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=wgYpnHS95ps&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=djpM0B4Nxos&feature=related



No i w końcu rok 2003 wita „Ladron de corazones” produkcję która umacnia pozycję Cardony w telenowelowym światku, a Lorenę Rojas winduje na plan pierwszy. Jednocześnie umacnia również status Telemundo jako wytwórni gwarantującą mocną rozrywkę. I znowu nichts. I tej produkcji, nie widziałem, ale trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że jest to mocne Brodacz – Cardona Show. Dla fanów, albo czytaj dla tych, którzy dostrzegli w sylwetce pana Ryszarda Alarcona jakieś plusy, jest to pozycja nie tyle zachęcająca do zapoznania się z jego możliwościami CO OBOWIĄZKOWA. Monolo gra tam Gustava – drobnego złodziejaszka, Lorena – policjantkę Veronicę. Oba przeciwstawne oceany się spotykają, tworząc wybuchową mieszanką pełną charyzmy… Oto kilka filmików, będących bezpośrednio dowodem na to, że na szczęście, lub raczej dzięki ci panie, że otępiały pan Rysio „Broda” Alarkon to nie kres możliwości pana Cardony. Na szczęście nie!

Wieczny płomień miłości (Gitanas)
Status: jedna z głównych ról – Sebastian
Rok produkcji: 2005

http://www.youtube.com/watch?v=WDDXdsbeepM
http://www.youtube.com/watch?v=o8O9PIyA-Tg&feature=related – swoją drogą nie uważacie że partnerując mu Ana de la Reguera, aż topi mu się w rękach jak wosk?



No i w końcu „leiro, leiro, lei gitana mia” – jak słychać w piosence tytułowej Davida Bustamante (notabene – dziecka kolejnego show telewizyjnego pokroju „Idol”) – „Gitanas” – czyli w Polsce „Wieczny płomień miłości”. No i tu również zmuszony jestem zamilknąć. Gdyż tej produkcji nie oglądałem, nie mniej Cardona prezentował się w tej telenoweli pod względem estetycznym najbardziej korzystnie jako Sebastian, więc spragnione Latynosa z pierwszego zdarzenia – dziewczyny oto macie co oglądać. Sami wyróbcie sobie o nim zdanie.

Marina
Status: rola główna – Ricardo Alarcon 2 (Ricardo Alarcon 1 – podobno nie żyje, albo jest na urlopie)
Rok produkcji: 2007

http://www.youtube.com/watch?v=ja1lmyEQvDU&feature=related (ten tekst mnie powalił: Rysiek Alarcon – pełen energii??)

(porównajcie pan Rysio 1 vs. Rysiu 2)
http://www.youtube.com/watch?v=ppUKw18wx8E&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=1OxlV-LJ84w



No nareszcie. „Marina” witamy pana Ryszarda Alarcona. Jak się prezentuje? Dziwadło. Od czasu pamiętnego płomienia cygańskiej miłości, znacznie podrasowano jego fizjonomię, dzięki czemu stwarza wrażenie naprawdę podstarzałego Ricarda. Postarano się o to, aby każdy cal jego twarzy przypominał podgrzybiałego fagasa w średnim wieku, który przeżywa niemoc małżeńskiego pożycia – żona nie chce go nawet po pijaku, choć ten jako pijany, naprawdę zauważa, że ma żonę. A to z niej pijawka!
Ricardo Alarcon jest znudzony małżeńskim życiem, choć w zasadzie ma się wrażenie, że jest znudzony nie tylko małżeństwem, ale i życiem w ogóle. Poprawka – ten facet jest znudzony swoją rolą! Rola Ricarda należała do jednej z najprostszych. Rysiek łączył w sobie wszystkie cechy klasycznego prota. Czy to wyzwanie, czy może za mała gaża dla Brodacza Cardony – MATKA WSZYSTKICH ZAGADEK! Jedna z moich teorii głosi, że po prostu brakowało mu kilku tysięcy na nowe pokrowce na fotele do mercedesa i po prostu przyjął co mu dali. Teorię podtrzymuję nadal.
Reasumując za i przeciw. Dochodzę do wniosku, że Cardona trafił do świata, za którym nie przepadał. „Marina” nie jest szczytem możliwości Telemundo. Jest strasznie klasyczna, tandetna, przejrzana i niestety całkowicie niedopracowana. Kiedy słyszę oskarżenia iż Chuy jest kochankiem Mariny, odnoszę takie samo wrażenie. Przecież Marina wygląda jak jego siostra! Dlatego też wszystko, co starają się nam podać na tacy twórcy, woła niestety o pomstę do nieba.
Całość jest jak nieszkodliwa dobranocka dla dzieci – da się obejrzeć, ale wszystko się kończy w chwili, kiedy na ekranie Tinky-Winky wyciąga czerwoną torebkę, a Smerfetka okazuje się być jedyną kobietą w męskim świecie podporządkowaną facetowi w czerwonych trykotach (symbol sowieckiej matki Rosji). Motywy gejowskie w filmach edukacyjnych dla dzieci, są jak paradoks czasowy w Marinie – WHAT’S GOIN ON?!!


Tyle w świecie seriali. Idziemy w stronę kina, czyli pan Cardona na wielkim ekranie.

FILMY:

ROSARIO TIJERAS
r. 2005
gatunek: sensacyjny/dramat
status: jedna z głównych ról – Emilio


A wszystko zaczyna się od Rosario Tijeras, słynnej postaci z powieści Jorge Franco Ramosa o płatnej zabójczyni, która stała się symbolem kobiety wyzwolonej, niebezpiecznej Latynoski – wampa, nieodłącznym elementem młodzieżowego stylu życia Latynosów.
Wreszcie mamy obraz który Cardona nie musi specjalnie dzielić z planem drugim lub trzecim. Praktycznie „Rosario Tijeras” zamyka się na trzech bohaterach – tytułowej Rosario o stylu życia ostrym jak nożyczki, Emilia i Antonia – ten pierwszy (gra go Cardona) – pochodzi z bardzo dobrej rodziny, która raczej nie widzi syna u boku jakiejś tam Rosario niewiadomego pochodzenia. – tu warto zaznaczyć, że matkę Emilia (Cardony) gra sama Cristina Lilley („Gorzka zemsta”, „Kobieta z lustra”, „Miłość jak czekolada”, „Hacjenda La Tormenta”).
Emilio (Manolo Cardona) i Antonio (Unax Ugalde) spędzają beztroskie życie jako studenci po sesji egzaminacyjnej. Na jednej z imprez, gdzie ciągnie się prochy przez nos i uprawia szybkie numerki w toalecie poznają Rosario (Flora Martinez). Tematem głównym filmu będzie sama postać tajemniczej dziewczyny, jak i jej wpływu na relacje – Emilio – Antonio. Szybko okaże się, że ma ona bardzo niszczący wpływ na ich życie. Rosario posiada urodę i wdzięk co pozwala jej przejmować kontrolę nad męska płcią. Szybko okaże się że ta piękna Rosario to zabójcza piękność…
Film jest jednym z tych mocnych produkcji. Nie bez powodu jest koprodukcją brazylijsko-hiszpańsko-meksykańsko-kolumbijską, praktycznie każdy kraj włożył tu swoje trzy grosze. Chyba najwięcej Brazylia – w jej filmowych produkcjach pełno wyuzdania i brudu, co symbolizuje podupadające dzielnice slumsów, gdzie co dzień dokonuje się bezkarnych zbrodni.
Nie zabrakło tu tradycyjnych gorących scen łóżkowych – czyli branża porno – w której Cardona odnajduje się jak nikt inny. Osoby przewrażliwione nie powinny na film tracić czasu, gdyż jest on on w ¼ pokazem porno.
Później jest już dobrze, albo nawet lepiej. Postać Rosario zdaje się nam uwypuklać, a wraz z nią Emilio i Antonio. Bardziej jednak uwypukli się nam Antonio… a Emilio to…

Jak pisze redakcja filmwebu:
„Również Manolo Cardona daje godny podziwu koncert umiejętności aktorskich. Choć przez większą część jego rola sprowadza się do wyglądania dobrze na ekranie, ma kilka mocnych momentów, w których wypada bardzo, naprawdę bardzo dobrze.”



No właśnie postać Emilia tudzież drewna Cardony, wydaje się najbardziej zapamiętywalna i tajemnicza. Po pierwsze Cardona gra… smarkacza, gołowąsa. Więc postarano się go odmłodzić. 28-letniego wówczas Cardonę poddano „liftingowi”, pozbywając się zarostu z twarzy do maksimum jak i wszystkich owłosień ciała wskazujących na dojrzałość (depilacja klaty – ciekawe czy bolało ).
Postać Emilia sprowadza się do grania twarzą. Co jak co, ale wreszcie spróchniałe na pozór drewno zostało postraszone spotkaniem z piłą i wzięło się do roboty. Cardona zmuszony tu grać facjatą ma swoje godne uwagi momenty. Za pomocą ust i spojrzenia daje nam do zrozumienia jak osamotniona i wyalienowana przez wszystkich jest jego postać. Antonio zainteresowany Rosario wda się w nią w romans co zaowocuje czymś więcej niż tylko przelotną znajomością. W tym czasie widzimy jak Emilio powoli odsuwa się od tego towarzystwa.
Postać wydaje się być niedoprowadzona do końca. Być może te braki zrekompensuje lektura książki Jorge Franco, z którą może kiedyś się zapoznam. Według wielu opinii warto.
A co o samym filmie? Cóż… Dziewczyny, jeśli lubicie Unaxa Ugalde i macie ochotę popatrzeć na jego nagi tyłek w tymże prawie widoczne przyrodzenie, to myślę, że warto zaryzykować. Bo panom to nawet polecać nie trzeba – paradująca bez majtek i stanika Flora Martinez to chleb powszedni tego filmu.

LA MUJER DE MI HERMANO – Żona mojego brata
r. 2005
gatunek: dramat/obyczajowy
status – jedna z głównych ról – Gonzalo


Na tym filmie naprawdę czułem się, jakbym przeżywał katharsis. Sama śmietanka aktorów z latynoskich telenowel. Barbara Mori („Rubi”), Manolo Cardona („Marina”), Christian Meier („Luz Maria”, „Hacjenda La Tormenta”), Gaby Espino („Dziedzictwo Luny”, „Bezwstydnice”) i Angelica Aragon („Spojrzenie kobiety”) w jednym filmie.
Jesteśmy świadkami udanego (prowizorycznie) małżeństwa Zoe (Barbara Mori) i Ignacia (Christian Meier). Życie trwa swoim zwyczajnym rytmem. Zoe to cicha, stonowana żona, która dzielnie trwa przy swoim mężu. Do związku już dawno wkradła się nuda, co Ignacio zajęty sobą samym zdaje się nie zauważać. Oboje utrzymują konktakt z Gonzalem – bratem Ignacia. Jak się okazuje męzczyźni tolerują się tylko na pokaz. W rzeczywistości nie przepadają za sobą.
Zoe ubolewa nad tym, że nie może być matką, gdyż Ignacio cierpi na bezpłodność. W tym samym czasie Gonzalo, szwagier lekkoduch wydaje się interesować kłopotami małżeńskimi brata. Ignorowana przez męża Zoe zdaje się widzieć w Ignaciu obiekt swoich marzeń, idealnego mężczyznę dla siebie, jednak wychowana na wzorową żonę i matkę nie dopuszcza do siebie zdrożnych myśli. Jednak nieustająca ponurość Ignacia, jego irytujące nawyki doprowadzają do tego, że Zeo się przełamie… Gonzalo jak najbardziej jest zainteresowany przelotnym romansem z niebrzydką szwagierką, jednak chodzi mu o coś jeszcze… to zemsta… zemsta za… krzywdy przeszłości…



Jest to najbardziej wyeksponowana rola Cardona jaką widziałem w życiu. Obserwując Cardonę we fryzurze Afro zapominamy, że gdzieś tam krzątał się znudzony życiem i otępiały Rysio Alarcon. Cardona nie gra Gonzala. ON JEST GONZALEM!! – i stał się cud. W pełni ofiarowuje nam swoje możliwości aktorskie. Gonzalo jest lekkoduchem, przy tym jest cyniczny, perfidny i nieprzewidywalny. Mimo to… jest przy tym tak cholernie ludzki, że Andrea Monteverde (PiM) wydaje się być jedynie niepotrzebnym odpadkiem. Zero szablonowości, po prostu człowiek bezwstydny, a przy tym tak perfekcyjnie stworzony, że bardziej można mu współczuć, niżeli negować jego podstępność.
Ale poza tym film ma jeszcze jedną zaletę – Barbarę Mori. Tej pani podziękowałem po roli „Rubi”. Wydała mi się kompletnie niedopracowana. Tak jakby twórcy chcieli stworzyć ciekawego villana, a gdzieś zapomnieli po drodze że to jednak czołowa postać i należy ją uwypuklić najsolidniej. Widząc Barbarę Mori w „Żonie mojego brata” wprost oniemiałem. Ta kobieta nie ma z Rubi nic wspólnego! Zoe to wzorowa kura domowa i posłuszna żona. Jej życie przepełnione jest ładnym wyglądaniem przy mężu. Szarą codzienność nadrabia rozrywkami, jednak te na dłuższą metę nie pomagają. Zoe chce mieć kochającego męża (nie oziębłego impotenta) i dzieci (bezpłodny mąż na nic się jej zda), pragnienie posiadania idealnej rodziny dorpowadza do klęski. Zoe staje się największą ofiarą tego trójkąta miłosnego.
Gościnnie przemyka się też Gaby Espino jako obecna dziewczyna Gonzala, jednak jej wkład w film jest prawie minimalny.

Przede wszystkim nie ma tu charakterystycznej dla kina latynoskiego (przynajmniej z perspektywy polskiego widza) brutalności. Obserwujemy tradycyjny rodzinny dramat. Widzimy jak zanika najpierw namiętność, a później miłość w nieszczerym związku. Perełka. Gorąco polecam.

CZIŁAŁA Z BEVERLY HILLS – Beverly Hills Chihuahua
r. 2008
gatunek: familijny
status: jedna z głównych ról – Sam Cortez




No i doszło do tego, że Manola zaproszono do wytwórnii samego wujka Walta Disneya. Występując u boku takich gwiazd jak Jamie Lee Curtis w amerykańskiej familijnej superprodukcji ugruntował sobie możliwość proamerykańskiej emerytury aktorskiej, choć tego pewni być do końca nie możemy. Ale o tym za chwile.
Nie ma co pisać o fabule „Cziłały” gdyż jest to przyjemny filmik z pieskami, które ruszają ustami jak ludzie za sprawą komuterowych cudów – a scenariusz podlega schematowi – psia Paris Hilton w slumsach, poznaje prawdziwe życie i postanawia się zmienić. W realu rzecz jasna byłoby to niemożliwe, gdyż nawet kilkunastodniowa (lub dłuższa, już nie pamiętam) odsiadka w pierdlu nie przemówiła królowej kiczu do rozumu. Pozostaje zatem pytanie czy panna Hilton w ogóle go posiada? Ale nie rozmiękczajmy sprawy, bo nie o nią tu przecież chodzi.
Wracamy do Cardony, film daje mu małe możliwości do wykorzystania. Mimo wszystko realizuje się na tym polu. Powiedziałbym, że niespecjalnie pan zdrewniały tu czaruje, ale nie zapominajmy, że przed zagraniem musiał opanować angielski do stopnia zaawansowanego. A to i tak już sporo. Grany przez niego Sam Cortez jest ogrodnikiem, opiekującym się ogródkiem próżnego Beverly Hills. Pan cichy ogrodnik, kłamie, że nie zna angielskiego, sprawdzając znajomość swojego ojczystego języka u Rachel (Piper Perabo), bratanicy szefowej Viv (Jamie Lee Curtis). Ciotka Viv musi wyjechać zostawiając dom i ukochanego Chihuahuę Chloe pod opieką Rachel. Niesforna Chloe (głosu użyczyła Drew Barrymore) wymyka się zastępczej pani trafiając do samego Meksyku. Sam bojąc się, że straci posadę, a Rachel gniewu ciotki decydują się odnaleźć zagubiony psi skarb. Nie trudno się domyślić, że ekspedycja ratunkowa połączy ich ze sobą, sprawiając, że umówią się co najmniej na randkę. Słowem całkiem ładną parę tworzą na ekranie. W polskiej wersji językowej głosu Cardonie użyczył Bartosz Mazur – oglądałem wersję oryginalną więc nie mam pojęcia na ile ożywił ów postać pan Mazur. A no cóż… w kwestii dubbingów, czasami potrafimy ożywić nawet żywych aktorów.

Zawieszony w „Pladze” (The Reaping)
Mówiło się o występie Cardony w horrorze „Plaga” z Hilary Swank, gdzie miał zagrać księdza fanatyka – a la Rydzyk – TY CZAROWNICO!
Ostatecznie dziwnym trafem, nie doszło do współpracy, choć portale pisały, że Manolo pojawi się na planie. W wersji finalnej filmu, albo sceny z nim usunięto, albo całkowicie zrezygnowano ze współpracy.
http://www.youtube.com/watch?v=SQ6WDXGWJ4c
Tutaj mamy krótki wywiad (są też migawki z „Żony mojego brata”).


JEDNYM SŁOWEM:
Gdybym miał opisać jego zdolności jednym słowem powiedziałbym, że jest naprawdę imponujący, jednak wszystko sprowadza się też do gatunku. Manolo udowodnił, że dodowanie go jako dodatku po pustce Mauricio Ochmanna, nie opłaciło się, bo nie tylko tej pustki nie wypełnił, ale i obrzydził całą telenowelę – i tak już miernych lotów. Osobiście twierdzę, że problem stanowiła tu partnerka. Sandra Echeverria w porównaniu z Loreną Rojas, Barbarą Mori czy Aną de la Reguerą przypomina rozmiękłe kluchy, z którymi jak widać natura Cardony nie potrafi się na planie zbytnio zasymilować. Nic dziwnego. W końcu co mają kluski do drewna? Z drewna da się Pinokia wystrugać. Z klusek raczej nie, bo Pinokia, skunsumujemy i wydalimy w czasie trawienia.

W każdm bądź razie mój wybór co do roli Marcella choć był nieprzyadkowy to jeszcze zaowocował bardzo udaną wizją. Teraz tym bardziej mam wrażenie, że Pan Brodato-Drzewny podołałby zadaniu, co więcej bez wątpienia zagrałby swoją rolę życia. Marcello to najbardziej skomplikowana postać w mojej dotychczasowej pisaninie. Jeszcze o nim usłyszycie, nie raz i nie dwa.

Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 12:45:54 19-09-09, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 2:54:07 21-09-09    Temat postu:

XCI

Promienie słońca obwieściły iż nadszedł nowy dzien. Handlowcy powychodzili ze swoich domów, by rozłożyć stragany, rynek powoli zaczął rozkwitać, Fatimsa nie spała tej nocy. Ledwo wstało słońce, ta już była gotowa na niespodzianki jakie jej przyniesie dzisiejszy wieczór. Bowiem to właśnie dzisiaj dojdzie do operacji Bezimiennej Kobiety. Czym prędzej pognała do kościoła, by poinformować o tym ojca Martina. Wielebny doznał niemałego szoku.
- Najpierw przychodzi Chela, a teraz ty i to jeszcze za takimi wieściami. To ci nowina! – wykrzyknął.
- Proszę mnie nie karcić, zrobiłam tylko to, co uważaliśmy wszyscy za słuszne.
- Wszyscy? To znaczy kto? Kto jeszcze o tym wie? – wziął pod mur pytań
- No ja, przede wszystkim ojciec, Chela, Pancho, Armando no i Marcello – wymieniała spokojnie, a zdziwienie na twarzy księdza pognębiało się z każdą następną osobą.
- Ten nowo przyjezdny? Czy nie uważasz że to trochę… W końcu to zupełnie obcy człowiek.
- Bez obaw, ojcze. To właśnie Marcello opłacił tego chirurga, który wykona zabieg.
- Kiedy on będzie? Czy mógłbym przyjść?
- Ależ oczywiście. Powiedziałabym, że nawet powinien ojciec przyjść. Maria Elena ucieszy się, że ma wsparcie Boga – przekonywała Fati pełna entuzjazmu.
- No dobrze, ale zabieg kiedy dokładnie będzie miał miejsce?
- Ok. godziny 20-tej. Do tego czasu mam nadzieję, że uda się utrzymać wszystko w tajemnicy.
- A jeśli nie? – nagle wielebny Martin przyjął zupełnie inną, bowiem pesymistyczną postawę, która bardzo zdziwiła dziewczynę – jeśli nagle Chela wpadnie do kliniki i wszystko zniweczy? Czy nie powinnaś jej w porę uświadomić, co się dzieje podczas jej nieobecności?
Duchowny miał niewątpliwie rację, z czym Fatimsa musiała się zgodzić. Chela już dawno nie widziała się z Marią Eleną, a poza tym sprzyjająca dziś aura dobrze wpłynie na nocne eskapady po dżungli. Chela z pewnością, będzie miała w planach odwiedziny u Bezimiennej Kobiety. Niestety istniał podstwaowy problem: co będzie kiedy na miejscu zastanie pusty dom?
- Nie ojcze! To niemożliwe – wzdrygała się – to nie ma sensu. Chela tego nie zrozumie. Dla niej Maria Elena to kobieta ze zniszczoną twarzą, na zawsze zamknięta w klatce, jaką jej stworzyły strach z poczuciem odrzucenia. Myśli ojciec, że Chela uzna, że jej wcześniejsze założenia okazały się błędne? Nic, a nic! Nie ma ojciec racji. Chela jest zgorzkniała i myśli że wie najlepiej, a tak naprawdę to gów*o wie!
- Fatimsa! Nie bluźnij w kościele! – skarcił – rozumiem, że jesteś zdenerwowana, ale postaw się na jej miejscu. Chela jest od ciebie o wiele starsza i myślę, że ma po części rację. Poza tym nie znasz całej tej historii. Nie rozumiesz, że ma ona jeszcze kilku ważnych bohaterów.
- Wiem doskonale, że Maria Elena, była żoną Bernarda Hurtado który popełnił samobójstwo po jej rzekomej śmierci. Wiem, że skazano ją na wygnanie po tym jak oskarżono ją o cudzołóstwo. Wszyscy o tym wiedzą.
- O tym tak, ale nie wiedzą jeszcze jednej rzeczy.
- Jakiej? Jest coś jeszcze?
- Och, za dużo ci już powiedziałem. Resztę dowiesz się być może w przyszłości.
- Jak to? Co ojciec ukrywa? – domagała się prawdy.
- Ode mnie niczego więcej się nie dowiesz. Idź odwiedzić matkę, może ona jakoś cię przekona.
- Ale? – próbowała co nieco jeszcze wydobyć od duchownego, ale próby okazały się bezskuteczne, w końcu zrezygnowana wyszła ze świątyni. Przy wejściu zatrzymał ją jednak głos księdza:
- Fatimsa?
- Tak, słucham?
- Zanim dojdzie do czegoś gorszego, poinformuj Aresię, że Maria Elena, chce ją poznać.
- Jak to? Ale?
- To nieistotne. Zobaczysz, że stanie się tak jak powiedziałem. No już! Gnaj, na grób matki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 3:03:45 21-09-09    Temat postu:

Fatimsa jak pomyśli, to się zorientuje w pewnych rzeczach. A Ty narobiłeś mi smaka - operacja, poznanie Aresii - kroi się coś arcyciekawego, jak to wiem .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27870
Przeczytał: 75 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 3:10:34 21-09-09    Temat postu:

Ponad 30 odcinków zaległości, jak zwykle idę "na żywioł"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 3:20:33 21-09-09    Temat postu:

Status King-Kong kontra Arcymistrze... no coś się na pewno kroi. "Fatimsa" choć niepozorna zawsze coś nakroi

A panie Renzo. No, a widzi pan? Chyba dobrze, że trzydzieści. Czytając pod rząd będziesz pan na nowo w temacie

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27870
Przeczytał: 75 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 3:30:31 21-09-09    Temat postu:

I znów powróci ta moja namolność
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 3:33:17 21-09-09    Temat postu:

Namolność - patrz na mój wywód o aktorstwie Cardony. To sie dopiero nazywa namolność i to w wersji hardcore!!

Twoja namolność jest COOOOOOLLLLL!!!!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 3:34:45 21-09-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:46:22 21-09-09    Temat postu:

Cudowne odcinki!
Marcello wyrasta na bardzo ciekawą postać, szkoda, że nie wpadałam tu częściej, bo napisałabym wtedy dłuższy wywód.

Widzę, że spisałeś się z wywodem na temat Cardony. Ja mogę się wypowiedzieć odnośnie ról w "Złodzieju serc" i "Gitanas" - zagrał bardzo dobrze, a nawet rzekłabym że z Lorenką nawet świetnie. Co do filmów, to specjalnie obejrzałam sobie "Mujer de mi hermano" i mam bardzo pozytywne uczucia, a po "Cziłała z Beverly Hills" mogę z ręką na sercu stwierdzić, że lubię pana Cardonę, a wszyscy oceniają go na podstawie roli w "Marinie" (jednym z najgorszych "gówien" w świecie telenowelowym) - jedynej telenoweli z Cardoną, którą emitowała w Polsce telewizja ogólnodostęona. Chyba, że o czymś nie wiem. Należy postawić sobie pytanie, jak dobrze grać w czymś, co jest tak kiepskie?

Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki

PS. Ty nie pisz referatów o "brodaczu", tylko twórz dalej swoje dzieła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 28 z 41

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin