Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

FATIMSA - 139-140 odc.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 39, 40, 41  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:29:42 29-09-09    Temat postu:

Cytat:
- Co takiego? – Aresia – ta baba czyta w myślach?

Tej dziewczyny się nie da nie lubić! Rozśmieszyła mnie jej reakcja, no ale się nie dziwię, w końcu ona nie ma pojęcia o skrywanej prawdzie.

Pogaduchy z mamą - śliczna scenka. Maria Elena nareszcie mogła porozmawiać z córką. Co prawda jeszcze nie w pełni szczerze, ale wszystko może się zmienić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 15:10:10 29-09-09    Temat postu:

No nie mam najlepszych wieści. Do La Reina Diamante przybywają ciemne chmury - Artura Rodriguez jest w drodze .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:09:52 29-09-09    Temat postu:

I wreszcie doszło do spotkania matki z córką. Ale co wyrabia Maria Elena? Czy nie może z pomocą Pancha gdzieś wyjechać razem z córką i wszystkiego jej powiedzieć, mogliby wziąć ślub i byłby spokój? Po co takie tajemnice, zamiast oddać Aresii rodzinę? Jak lubię byłą BK, to to jedno mnie w niej denerwuje - decydowanie za kogoś, w tym wypadku za ukochanego i po części za córkę. Dlaczego ona ich krzywdzi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 17:25:28 29-09-09    Temat postu:

Bo tak jest lepiej jej zdaniem. Trzeba patrzeć na ten problem pod kątem miasteczka. Maria Elena odeszła dla społeczności przeszło 20 lat temu. W czasach gdzie dobra opinia była sprawą życia i śmierci. La Reina Diamante to taka neowiktoriańska rzeczywistość. Od chwili jej rzekomej śmierci wiele się nie zmieniło. O ile zaakceptowano Aresię, to nikt nie zgodzi się na powrót Marii Eleny. To bardzo małe miasteczko i pewnych rzeczy po prostu ukryć się nie da. Tym bardziej, że Maria Elena jest już teraz w miasteczku... Stąd nie ma już drogi ucieczki.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:56:02 29-09-09    Temat postu:

Nadszedł ten moment, moment prawdy, a raczej półprawdy. Wyobrażałem to sobie inaczej - myślałem, że ME w końcu wyzna prawdę Aresii w jakieś skrajnie emocjonalnej sytuacji, ale ona zagrała inaczej - bardzo ciekawie, spróbowała przez moment poudawać z nią matkę i córkę. Aresia to roztrzepana dziewczyna, która ciągle w coś się wplącze - w dzisiejszym odcinku odczułem jednak, że pomimo tej radosnej powłoki, w którą się obleka, znajduje się w niej wiele smutku. Teraz gdy odnalazła w końcu kogoś, w kim ma oparcie, może się to zmieni.

Ślimak, masz rację, życie w takim miasteczku jak La Reina Diamante nie jest sielanką i biegnie ono całkiem inaczej. Natomiast przyjazdu ciemnych chmur [czytaj: Artury] nie mogę się doczekać.

Ślimak napisał:
Marcello ma skazę. Ma mrok w spojrzeniu. Jest bardzo sympatyczny i szlachetny, ale nie mogę oprzeć się pokusie, że ten człowiek ukrywa coś strasznego.


Piękny i klimatyczny tekst
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:47:15 30-09-09    Temat postu:

Właśnie bardzo ciekawi mnie tajemnica Marcello, jedna z najbardziej intrygujących postaci.

Uważam, że BK a raczej Maria Elena dobrze zrobiła od razu nie mówiąc córce prawdy, bo jak ona by zareagowała? Tyle osób wiedziało, a ona, najbardziej zainteresowana, nie. Trzeba się do niej zbliżyć stopniowo, kobieta jest bardzo inteligentna i wie o tym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 15:36:28 01-10-09    Temat postu:

Na razie jedyne intrygująca postać w tej opowieści . Ale bez obaw , to się zmieni .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:02:30 02-10-09    Temat postu:

XCV

Nastał wieczór. Nocna aura przykryła miasteczko. Zbliżał się termin operacji. Maria Elena nerwowo trzymała się ręki Pancha. Jakby w decydującej chwali chciała uciec. Jednak strach zdawało się zastępować szczęście. W końcu rozmówiła się z córką. Wystarczyło kilka słów, a od razu poczuła się lepiej. Dawało jej to wielką siłę, ale i obawy z którymi bała się walczyć. Widzi Aresię, jeżeli nie ostatni to przedostatni raz w życiu. Potem wyjedzie, by już nigdy nie wrócić. Cena jaką mus zapłacić za szczęście z Panchem jest wysoka. Choć są też i istotne plusy. Tajemnica pozostanie na zawsze tajemnicą.
Fatimsa stałą samotnie przyglądając się radosnym wzrokiem. W kącie samotnie stała Aresia. Była zdenerwowana mimo, że prawie nie znała tej kobiety, to ten krótki kontakt obudził w niej na tyle ciepłe uczucia że modliła się o powodzenie operacji. Miała nadzieję, że zawiąże z Marią Eleną prawdziwą i głęboką przyjaźń.
- Nie bój się kochanie – uspokajał Pancho.
- Wszyscy jesteśmy z tobą - zapewniała Fatimsa.
- Przepraszam! – nagle zjawił się Armando – spóźniłem się, ale Olivia chciała panią zobaczyć – na widok nieoficjalnej dziewczyny grabarza na twarzy Fatimsy pojawił się niesmak. Czy wszędzie musi przyprowadzać tę swoja lalkę? Marcello przynajmniej nigdy nie sprawiał wrażenia przystojnego playboya. Był po prostu przystojny na swój naturalny sposób. Olivia wywoływała odczucie kiczu, tendencji jaka ostatnio dopadła młode kobiety, a o której słyszała z kolorowych katalogów. W porównaniu z nią makijaż Aresii był stonowany.
Panna Pelaez podeszła do Bezimiennej Kobiety i chwyciła ją za dłoń – wiele o pani słyszałam. Tak bardzo pani współczuję. Moja mama też miała taką operację. Wyszła z niej zwycięsko. Wierzę że i z panią będzie podobnie.
- Dziękuję ci. Jestem wdzięczna że otaczają mnie tak serdeczni ludzie – po jej twarzy zaczęły spływać łzy wzruszenia – wybaczcie. Już dawno nikt mnie tak nie traktował.
- Czy to pani narzeczony? – Olivia psojrzała na Pancha.
- Tak, Bardzo się kochamy – chełpił się Pancho. Nie był zadowolony przybyciem Olivii, bowiem krąg zainteresowanych jej losem był coraz większy, przez co nieprzyjemny, ale ufał Armandowi.
- Ty pewnie też jesteś szczęśliwa z Armandem? – nagle wtrąciła Fatimsa. Była ciekawa jak zażyłe stosunki łączą blacharza z tą lalką.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi – odparła.
- Do czasu – dodał z przekąsem Armando na co Fatimsa sztucznie odpowiedziała – to świetnie.
- Nie mamy już czasu – wtem nadszedł Marcello w asyście doktora Cardony i przyjezdnego Gatica - proszę na sale operacyjną.
- Wybiła godzina – podsumowała pacjentka – jednak zanim się rozstaniemy. Dziękuję za wszystko. Przede wszystkim tobie Fatimso – jesteś niezwykłą osobą. Prawdziwym aniołem, jesteś dla mnie jak córka.
- Och, proszę nie dziękuj. Taka już jestem. Lubię pomagać ludziom – z trudem opanowywała wzruszenie.
- Armando – jesteś szlachetnym i bardzo inteligentnym mężczyzną. Nigdy nie wyzbywaj się tych cech.
- Jeszcze się zobaczymy, moja droga. Nie mów jakbyśmy się żegnali – celowo zmieniał temat by z twarzy mógł zniknąć rumieniec, jaki wywołały te komplementy.
- Olivia i Marcello – kontynuowała dalej – jesteście obrazem bezinteresownej dobroci. Bardzo was polubiłam.
- Wszystkiego dobrego. Będziemy trzymali kciuki – zapewniał Marcello.
- No i w końcu… - zwróciła się do Aresii – podejdź tu.
- Ja… - dziewczyna włączyła ze zdenerwowaniem. Prawie płakała z przejęcia – ja będę się za panią modliła. Ja… poczułam się jakbym rozmawiała z matką.
- Bo tak właśnie było – w myślach dodawała Maria Elena. Chciałaby jej to wyznać, ale wiedziała, że byłoby to nierozsądne. Nawet w obliczu takiej sytuacji.
- Przepraszam, ale czas nagli – upomniał lekarz. Kobieta ścisnęła mocno dłoń Pancha. Nie puściła jej dopóki nie znaleźli się na sali operacyjnej.
- Będziemy musieli podać narkozę. Powinien pan opuścić salę – przypomniał lekarz. Jednak mężczyzna odmówił.
- Kochanie, zaczekaj proszę na zewnątrz. Chce czuć twoje wsparcie razem ze wszystkimi.
- Ale…
- Tak będzie lepiej – przekonywała – poza tym masz do spełnienia jeszcze jedno ważne zadanie.
- Będę się gorąco modlił.
- Nie to mam na myśli. Zawiadom Chelę.
- Co takiego?
- Chcę mieć pewność, że nie martwi się o mnie.
- Dobrze, zrobię jak zachcesz – ucałował ją w usta i skierował do wyjścia. Wtem jednak złapała go za rękaw.
- Zaczekaj! – szepnęła – zapomniałam o najważniejszym – wiedz, że bardzo cię kocham. Zawsze kochałam.
- Wiem o tym kochanie. Nie musisz mnie o tym zapewniać.
- Czy gdybym przypadkiem się już nie obudziła… zaopiekujesz się moją córką i Fatimsą?
Mężczyzna zbladł. Zasmuciły go słowa ukochanej. Nie powinna mieć takich pesymistycznych myśli.
- To głupie i niepotrzebne – machnął niedbale ręką gestykulując obojętność – przecież wszystko będzie dobrze.
- Na wszelki wypadek – upomniała – nikt nie zna przyszłości. Jej niespodzianki bywają zaskakujące. Przysięgnij, że to zrobisz, gdyby miało stać się inaczej.
- Nic takiego się nie wydarzy.
- Przysięgnij! – nakazało ze stanowczością w głosie.
- Przysięgam, że nie spotka je nic złego.
Odetchnęła z ulgą. Mogła bez przeszkód zapaść w sen. Pozostawiła na zewnątrz nadzieje. W sercu czuła, że stać się może wszystko. Jeśli nawet operacja się nie powiedzie i z dwojga złego wdadzą się komplikacje, które doprowadziły by do najgorszego, miała pewność że życie drogich jej osób potoczy się szczęśliwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:04:36 02-10-09    Temat postu:

Zrobiłeś piękny i wzruszający wstęp do operacji i chwała Ci za to. Mam tylko nadzieję, że nie skomplikujesz i tak już trudnego życia Marii Eleny oraz, że szybko uraczysz nas nowym odcinkiem, bo coś mi się wydaje, że chcesz nas przygotować do czegoś niezbyt przyjemnego.

Marcello przystojny...Tia .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:51:42 02-10-09    Temat postu:

Ślimak lubi komplikować życie bohaterów, lub mówiąc językiem Artury Rodriguez (pojawi sie za dwa odcinki!!) - zamieniać życie w gów*o (ajj!!).
Więc spodziewaj się zwrotów akcji

A odcinek? No i oczywiście, że w poniedziałek. Ewentualnie, jakiś bonus w weekend, ale raczej nie planuje .

Pozdrawiam!

P.S. Marcello... spoko odpowiednio go ucharakteryzować i już nie jest tym nieprzyjemnym brodaczem Rysiem A.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:35:55 04-10-09    Temat postu:

Naprawdę wzruszający odcinek. Piękna przemowa Marii Eleny. Serce mi się ścisnęło, gdy zwróciła się do Aressii... Mam nadzieję, że operacja się uda i Pancho nie będzie musiał dotrzymać złożonej obietnicy.

Ja uważam, że Manolo jest przystojny, ale to sprawa subiektywna. W brodzie i kędziorkach być może przypomina... żula, ale te oczy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:29:49 04-10-09    Temat postu:

Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że coś będzie nie tak... Gdyby operacja się udała, to byłoby zbyt proste. Ale może szukam dziury w całym?
Piękna scenka, Maria Elena z dtrudem ukgryzła się w język, by nie wyznać Aressi prawdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:31:19 05-10-09    Temat postu:

Nie wiem, za dużo raczej tego, ale doszedłem do wniosku że odcinek 96. właściwie nic nie wnosi i oczekiwanie, na gorący finał operacji może nie być ciekawy. Dlatego dołożyłem drugi w którym pojawia się Rodriguez. Uwaga. Finał operacji już w piątek!!

XCVI

Sekundy przeistaczały się w minuty, a te jak to z nimi bywa oddawały się we władanie godzinom, które z kolei miały wiele swoich faz. Już od 10 godzin z sali operacyjnej nie dało się usłyszeć nawet najmniejszego szmeru. Niepokój narastał. Fatimsa, już zapomniała ile razy odmówiła „Ojcze nasz” i kilka innych próśb do Najwyższego. Była niespokojna, pocieszała ją cały czas obecność Marcella, miała się z kim podzielić. Na Armandzie nie mogłaby polegać. On oddał już serce Olivii.
Ta z kolei również nie przestawała się modlić. Turystka choć wydawała się napuszoną panienką ze stolicy, była bardzo religijna. A historia Bezimiennej Kobiety niebywale ją wzruszyła. Kiedy odmawiała następne formułki, poczuła dotyk Armanda.
- Będzie co ma być – odrzekł z uśmiechem na ustach. Ta od razu się do niego przytuliła.
- Nie chciałabym, żeby stało jej się coś złego. Bardzo ją polubiłam i współczuję jej – Armando był szczęśliwy to słysząc. Wiedział już że wybrał właściwą kandydatkę na narzeczoną. Co prawda Olivia nie zamierzała na razie wchodzić w głębszy związek. Stwierdziła, że najpierw Armando powinien wyrzucić ze swych myśli wszelkie ślady po Fatimsie. Nie ukrywała że od dawna wie, że coś do niej czuje.
W La Reina Diamante otrzymała swoje oczyszczenie. Pragnęła zacząć życie od początku. Kiedy tylko pierwszy raz stanęła na tych ziemiach była zdegustowana i pełna żalu. Wszystko przez rodzinę. Siostrę, która robiła wszystko nie po jej myśli. Sandra Pelaez uwielbiała uprzykrzać życie Olivii. A pomagał jej w tym specyficzny szczegół który łączył ją z Olivią. Były bliźniaczkami. Nie odróżniały ich nawet stroje czy makijaż. Często Olivia była Sandrą, a Sandra Olivią. Te sytuację mogłoby wydawać się śmieszne, jednak Olivia nigdy się nie śmiała. Pogardzała siostrą, która chciała ją zniszczyć. I tu też rodziła się jedna jej negatywna cecha. Olivia nie potrafiła powstrzymywać swych dziecinnych instynktów. Kiedy coś się jej nie podobało, bez oporow o tym mówiła, a przy Sandrze, nabierała jeszcze większej odwagi. W jej umyśle stykały się dwie fale. Jedna burzliwa, druga wyjątkowo spokojna. Jeśli właściwie nad tym zapanuje i nigdy więcej nie zobaczy już Sandry będzie mogła uznać się w pełni za oczyszczoną i wyzbytą ze wszelkich złośliwości.
- Lalunia – pomyślala nagle Fatimsa – klei się do niego jak tapeta do ściany.
- O czym myślisz? – przerwał jej głos Marcella.
- O… Marii Elenie – i owszem. Nadal myślała, ale wg niej obrazek Armanda tulący swoją Olivię prezentuje się niesmacznie przez co przeszkadzał jej w skupieniu. Jakby skrzyżowali garbatego Quasimoda z lalką Barbie. Ta krzyżówka wydawała się absurdalna, a co za tym idzie śmieszna.
- Wciąż o nim myślisz, czy tak? Było coś głębszego między wami? – tym pytaniem dopadł ją dreszcz. Nie zamierzała nigdy wyjaśniać mu w jaki sposób zapoznała się głębiej z tym mężczyzną. Marcello prędzej czy później sam by to odkrył.
- No cóż.. ja…
Uśmiechnął się i dał jej znak by odeeszli gdzieś na bok. Usiedli, po czym po chwili milczenia Marcello pozwolił sobie dokończyć jej odpowiedź:
- Myślisz o nim. Myślisz i to nie z powodu tego, że się nie lubicie. Uwielbiasz o nim myśleć. Armando jest inny. Podnieca cię jego zawód i styl bycia. Pragnęłabyś wyciągnąć ręce do czegoś, co nigdy nie da ci szczęścia. Ale w porę zjawiłem się ja i wyciągnąłem cię z tego gryzącego zamierzenia.
- Marcello, chyba nie sądzisz, że ja…
- Pozwól mi skończyć – odparł stanowczo. W jego głosie nie było żalu czy rozczarowania, że Fatimsa traktuje go tylko jako bliższego znajomego. Mimo to, tak to odczuwała – od dawno obserwowałem twoje stosunki z tym grabarzem i odniosłem wrażenie takie jeśli nie inne. Czujesz coś do niego i nie możesz ścierpieć, że ma inną i już nie wyciera łez po tobie. Zastanów się przez chwilę i pomyśl, co ktoś taki jak on mógłby ci dać…
- Marcello, ja naprawdę…
- Och proszę, Fati! – nagle podniósł głos – nie baw się w Dorotkę z Krainy Oz, która prowadzi Lwa do Czarnoksiężnika, by ten dał mu odwagę, mimo że ten jest odważny a Dorotka o tym wie od samego początku. Proszę cię, byś nie robiła tej chorej układanki, bo nie lubię jej. Wolę bardziej prostrze historie. A te złożone trzymam w skarbcu. Mam za sobą doświadczenie i wiem, że Armando nigdy nie dałby ci tego, czego byś pragnęła. Ten facet to zazdrośnik niczym Otello. Wiesz kim był Otello?
Pokiwała przecząco głową.
- To taki bohater sztuki Szekspira o tym samym tytule. Był tak chorobliwie zazdrosny, że nie uwierzył w niewinność swoje żony i ją zamordował. To samo mogłoby spotkać ciebie. Nie zrozum tego dosłownie, ale Armando jest przystosowany do życia w samotności.
- Och Marcello – siliła się na uśmiech. Nie zrozumiała do końca złośliwych aluzji – nie ukrywam, że jest w tym trochę prawdy. Ale Armando mnie nie interesuje a jeśli o nim myślę, to znaczy że się o niego martwię. Jak o dawnego przyjaciela – wyjaśniła najlepiej jak mogła. Tak naprawdę skłamała, sama nie była pewna kim jest dla niej ten mężczyzna – niech ci to na razie wystarczy. Jestem z tobą i nie zamierzam odejść. Dostałam prezent od losu w postaci ciebie. I to ciebie wybiorę – uspokajała, całując go czule w policzek.
Wtem odezwał się groźny głos Cheli. Wparowała do kliniki z prędkością wiatru. Z tyłu doganiał ją Pancho. Z jej miny można było odczytać, że nie jest zachwycona.

XCVII

Artura Rodriguez ostatni raz przeczesała włosy. Ligia zrobiła to samo. W Esmeraldzie były od dwóch dni. Za niespełna kwadrans znajdą się na pokładzie łodzi przewoźnika o imieniu Raul – obok Bernarda najbardziej szanowanego przewoźnika w okolicy. Kobiety pogrążały się w marzeniach na samą myśl o nagrodzie jaka je czeka. To miliony. Miliony dolarów. Ukryty skarb, o którym wiedział tylko Gustavo Paez. Pozostałości jakie zdążył się doszukać w czasie gorączki złota. Postanowił część swego majątku ukryć i przekazać w spadku szczęśliwcowi który je odszuka.
- Jestem taka podekscytowana, że nie wiem co powiedzieć – pyszniła się Ligia, wycierając przy okazji pot z czoła. W miasteczku było wyjątkowo gorąco.
- Ta pogoda chyba nigdy się nie zmienia – podsumowała Artura – ale mało mnie to obchodzi. Tylko kilka mil dzieli mnie od bajecznej wypłaty. Wiedz, kochana, że sobie na nią zasłużyłam, jak nikt inny.
- No nie wiem… - namyśliła się towarzyszka – wątpię, czy wiesz cokolwiek o Paezie. Ja się przyznam, że słyszę to nazwisko pierwszy raz w życiu.
- A kogo to obchodzi?! – machnęła ręką chichocząc co chwilę – ważne, że Maria Elena wie, gdzie ukrył tę forsę i teraz pomoże tak jak ja przed laty pomogłam jej.
Ligia mimo wszystko starała się zachowywać zdrowy rozsądek. Zdawała sobie wyraźnie sprawę iż minęły lata i kto wie, jak teraz wygląda wspominana przyjaciółka Artury. Podobno zaszyła się głęboko w dżungli, tym samym izolując się przed resztą. Kobieta miała świadomość, że żaden człowiek nie wytrzyma tak długo w odosobnieniu i do tego w ciemnej i dusznej dżungli. Nigdy nie miała okazji się przekonać, jak wygląda życie w dziczy, ale zawierzyła w tej kwestii wszystkiemu, co udało jej się wyczytać w książkach.
- Myślmy jednak rozsądnie Artura. Mimo wszystko – naprowadzała blondwłosą panią Rodriguez na ziemię – czy ona ma jakieś znaki szczególne? Co jeśli wróciła między ludzi i nie daj boże, umarła?
- Och, jak zwykle w decydującej chwili dramatyzujesz – zignorowała Artura – ona nigdy nie wróci między ludzi. Zaufaj mi. To bojaźliwa kobieta o tak odrażającym wyglądzie, że zrobiłaby karierę w kinie grozy klasy B. Smutne, ale prawdziwe. Maria Elena ma poparzoną twarz. To ja sama pomogłam jej się zaszyć w tym bagnie. I jeśli będzie trzeba to tylko ja mam siłę, by ją stamtąd wyciągnąć. Maria Elena chcąc nie chcąc jest moim dziełem. Ta pustelnica urodziła się, żeby uciekać. I wierz mi, nie ma własnej siły. Ja jestem jej siłą.
- No przyznam, że mnie uspokoiłaś – uśmiechnęła się Ligia – jeśli ma taką gębę to z pewnością wszystko po staremu. Zresztą na pewno zostawiłaby jakieś wskazówki po śmierci.
- Liczę na to. To niemalże pewne. Ale powie mi to sama. Kurczę, ale się zdziwi! Ciekawe jak bardzo się zmieniłam w jej oczach – wizja ta napawała panią Rodriguez niemałym optymizmem. Żywiła do Marii Eleny ciepłe uczucia. Czyżby dlatego że oboje znały tajemnicę Paeza? A może uwielbiała ją od tak po prostu? Sama nie potrafiła tego wyjaśnić. Ale cieszyła się na to spotkanie nie tylko przez wzgląd na korzyści materialne.
Zbliżała się chwila odpływu. Na przystani czekał Raul. Artura już z daleka oceniła jego typowo męski, zniewalający wygląd. Z czoła kapał mu pot, a ubrany w brudne rybackie ciuchy prezentował się swojsko, przy tym pociągająco. Artura zawsze miała słabość do naturalnie wyglądających mężczyzn. Zapach męskiego potu spowodowany wysiłkiem fizycznym, bardzo ją podniecał. I w tym wypadku nie było inaczej.
- Witam panie Raul – spoufala się blondwłosa Rodriguez – pana przyjaciele z branży przedstawili mi już pana – przesłała mu słodki uśmiech trzepocząc rzęsami. Mężczyzna niemalże ugiął się na ten gest. Kobieta była niczym aktorka z wysoko budżetowej produkcji. Emanowała seksem. Czuł, że przybywa do La Reina Diamante by skraść, niejedno męskie serce.
- Nie wątpię. Czyżby pani Rodriguez? A to musi być…
- Ligia Sevalleros – przedstawiła towarzyszkę. Co jak co, przywilej w postaci urody Ligia musiała oddać Arturze. Ta była przepiękna, zaś Ligia brzydka. Raul nie spostrzegł wielkiej przepaści pomiędzy pasażerkami, bo uwielbiał wszystkie turystki. Kiedyś myślał, że zawiąże bliższą znajomość z Olivią Pelaez. Ale ta niestety wolała wtulać się w miejscowego grabarza, niż przewoźnika, który niczym arabski książę woziłby ją na magicznym dywanie którym była łódką poprzez tam aż do z powrotem. Perspektywa zrealizowania tego marzenia z Arturą stawała się bardziej prawdopodobna. Dodatkowym dowodem była zainteresowanie Artury. Nie spuszczała zeń wzroku.
- Przed siódmą powinnyśmy być na miejscu – zakomenderował – panienki na dłużej?
- Przybywamy szukać przygód – wyjaśniła Artura nie męcząc się zbytnio w wymyślaniu kłamstw. W pewnym sensie mówiła prawdę. Czyż nie lubiła ryzyka? Miała okazję się z nim zmierzyć. Nie wiedziała jeszcze tylko jaką siłę przybierze ten przeciwnik.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:16:56 05-10-09    Temat postu:

Tak się nie urywa odcinka, w którym Chela wpada do kliniki! Aż powiało grozą, ale groza musi zaczekać do kolejnego odcinka - tak się nie robi ;P.

Fatimsa dalej kocha Armando, a Marcello jak zwykle się wymądrza. Nie zna Armando w ogóle, a już informuje Fatimsę na temat jego charakteru. Palant.

Z początku cieszyłam się na fakt, że Artura może nie poznać Marii Eleny i dać jej spokój, ale przekonało mnie zdanie, że się lubiły. Poproszę o kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:03:29 05-10-09    Temat postu:

Już podaje nowy odcinek - przewidziany pora karmienia - piątek rano .

Co zrobi Chela? Ciężka sprawa... coś sie wydarzy napewno .
Marcello musi być w czymś wytrwały. A on wytrwały jest w tym, że robi wszystko, aby zdobyć Fati.
Więź między Arturą, a Marią Eleną? Ciekawa sprawa. Prawdopodobnie coś je (może) łączyć .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 30 z 41

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin