|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:49:42 10-12-09 Temat postu: |
|
|
Faktycznie jakieś puste to forum. Zresztą nie tylko to.
A w Fatimsie jak zawsze sporo sie dzieje i z pewnych źródeł wiem, że jeszcze sporo sie wydarzy:) |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:24:12 11-12-09 Temat postu: |
|
|
Najlepszym przyjacielem, jasne. Dobrze, że dałeś pierwszą scenkę najpierw, bo mi trochę poprawiła humor i nie wymiotowałam przy wywodzie Marcello. Ledwo przyjechał, a już się pcha na stołek. Powiedz mi, że on zginie, a wszyscy się wcześniej poznają, co on knuje, proszę.
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 1:24:52 11-12-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:42:20 11-12-09 Temat postu: |
|
|
Czemu Marcello ma zginąć? Zrobił coś złego, oprócz wepchania się do historii? . Strasznie sie krwiożercza zrobiłaś. Mogę jedynie zdradzić, że w przeciwieństwie do ciebie, będę raczej łaskawy dla swojego ulubieńca . Hehe. Więc to chyba nie są najlepsze wieści.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Carlisle Ott Mistrz
Dołączył: 17 Gru 2007 Posty: 11390 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:16:27 11-12-09 Temat postu: |
|
|
LXVII
Mam tylko jedno zdanie komentarza Pewnie gdybym się nie śpieszył z nadrabianiem, to byłoby tego więcej, ale:
Marcello to zakłamany głupek, po raz kolejny tego dowodzi - zakłamany, bo udaje, że nie ma o sobie wysokiego mniemania.
LXVIII
Fatimsa - Boże, czy ta dziewczyna kiedyś mnie zadziwi i udowodni, że nie jest taka głupia, na jaką wygląda? Przecież to, że tak ni stąd ni z owąd pyta o ME na pewno da Don Hugo do myślenia. Miała nikomu nie mówić, a teraz to nieświadomie rozniesie
LXIX
Brawo dla Armanda! Dobrze potraktował makaroniarza - tak jak na to zasługuje xD
"Widzę, że naprawdę spodobało ci się moje wydanie w dećko spedalonej formie." - no nie Ten tekst wymiata Muszę sobie zamówić koszulkę z takim nadrukiem
LXX
Huraa! Wreszcie Aresia Ale ta Fatimsa - czy ona postradała zmysły? Powiedziała Aresii o BK Do reszty zgłupiała Jeszcze chce powierzyć ten sekret panu Menelowi
LXXI
Zauważyłem jedną literówkę "który za wszelką cenę doży do zmian" Marcello starostą? Wtedy chyba nadejdzie koniec świata Przyspieszone 2012
LXXII
Czytając to wpadłem na pomysł, że może... To Olivia zostanie starostą?
LXXIII
No to pojawia się postać na którą długo czekałem ;D Już się nie mogę doczekać dalszych losów tej postaci
LXXIV
Znowu literóweczka "wyjęła z szuflady opakowanie z pastylkami do życia."
A więc Artura tak naprawdę nie nazywa się Artura Rodriguez
LXXV
No to Menello zaczyna pokazywać swoją skromność
"Wiedz, że wiele la mnie znaczysz." i znowu literka uciekła
No to idiotka powiedziała Menelowi. Taa, bo ME się zgodzi na operację plastyczną
LXXVI
Dobry człowiek? Kłamca i hipokryta
LXXVII
Artura jest świetna Na pewno będę ją lubić
No to skoro na tym kończy się II część, to ja także skończę na tym odcinku moje czytanie na dzisiaj
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:38:50 11-12-09 Temat postu: |
|
|
Menello? Nowy pseudonim dla Manolo, świetny . |
|
Powrót do góry |
|
|
Carlisle Ott Mistrz
Dołączył: 17 Gru 2007 Posty: 11390 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:40:53 11-12-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję ;D
Marcello + Manolo + Menel = Menello xD
To określenie doskonale do niego pasuje. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 22:19:19 11-12-09 Temat postu: |
|
|
Biedny Menello. Witam wielki powrót . Btrakowało mi tu twoich komentarzy. . Oj Menello, biedaczysko , wszyscy go nie znoszą, a mnie tak fascynuje ta jego dwulicowość i cały czas staram się go kreować niejednoznacznie. Ale fakt, raczej za specjalnie się nie popisał na samym początku. Może go jeszcze polubicie? On się rozkręca na dobre, dopiero w piątej części .
Polecam szczególnie część IV - tutaj Arturcia da mocno o sobie znać. Póki co, cieszę się, że wielki powrót Fatimsy obwieścił inny powrót .
Pozdrawiam!
P.S. Czyli mamy dobre wieści. "Rowland Hights" wystartuje?? Oby. |
|
Powrót do góry |
|
|
Carlisle Ott Mistrz
Dołączył: 17 Gru 2007 Posty: 11390 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 22:30:41 11-12-09 Temat postu: |
|
|
Moje komentarze są zawsze bardzo "konstruktywne" W 90% zawierają pojazd dla bohaterów w 8 % zachwyt Aresią albo BK, a 2% to wyłapane literówki
Ja lubię w telenowelach dwulicowych bohaterów, no ale nie zadufanych w sobie No i nie wyglądających jak Menello Cardona
Czy go polubię? Raczej nie. Chociaż mówiłem, że nigdy nie polubię Taylor z B&B, a ostatnio mi zaimponowała Jeśli Pan Drewno się rozkręci, to i tak będzie drewniany Musiałby się nieźle postarać, żeby zdobyć moją sympatię
No to mi narobiłeś apetytu Ale się powstrzymam, dzisiaj się już za III nie zabiorę, jeśli będę miał ochotę, to zabiorę się za od dawna planowane czytanie "Dzięsięciu snów Anabel", a obrażanie Fatimsy (oczywiście mam tu na myśli to głupie dziewuszysko, a nie to wspaniałe opowiadanie ) zostawię sobie na jutro
Myślę, że skoro udało mi się ruszyć Klątwę, to ruszy i RH |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:28:24 15-12-09 Temat postu: |
|
|
ODCINEK SPECJALNY!
CVI
Fatimsa czuła się już znacznie lepiej. Posłusznie zjadła na plebanii śniadanie wraz z ojcem Martinem wspominając od czasu do czasu matkę. Możliwe, że gdyby nie była tak ciekawska i bezczelna sytuacja mogła potoczyć się inaczej.
- Nie obwiniaj się. To nie ma sensu – wielokrotnie powtarzał duchowny.
- Nie chcę się obwiniać – wyjaśniła – ja tylko gdybam ojcze.
- To prawie to samo. Kiedy szukamy innych dróg, w które nie możemy się już skierować, umyślnie znajdujemy powody tego stanu rzeczy. Wierz mi, że to jednak jest pewna forma samooskarżania.
Zrobiła łyk wody, chcąc przez chwilę zamilknąć. Ksiądz zmuszał ją, by rozmawiała. Twierdził, że tylko w ten sposób ponownie otworzy się na ludzi.
- Tęsknię za Aresią. Gdyby dowiedziała się, kim była Maria Elena dla niej, to by mnie znienawidziła. Chela już mną gardzi.
- Nieprawda – skrytykował – dlaczego mnie nie słuchasz, tylko próbujesz ponownie się oskarżać. Dokąd chcesz zajść takim postępowaniem.
- Ma ojciec rację – przyznała – ale trudno jest udawać, że nic się nie stało.
- Podobnie jak z Armandem? – postanowił szybko zmienić temat. Armando był w końcu słabym punktem dziewczyny.
- A co ma do rzeczy Armando? On tu nic nie zawinił. Jedynie…
- Starał się pomóc. Tak samo jak ty! – sama pociągnęła go za język. Chyba w końcu do niej dotrze.
- Ale ja…
- Przychodzi tu codziennie. Modli się o twoje zdrowie i za duszę twojej matki i Marii Eleny. Zawsze wiedziałem, że stworzycie piękną parę. To przeznaczenie przyciąga was ku sobie.
- To się nie uda – zaprzeczyła. Już dostatecznie dała nadzieje Marcello. Nie ośmieli się tego zmienić.
- Dlaczego ma się nie udać?
- Jest jeszcze Marcello ojcze. Nie zapominaj o nim. Zresztą on w tym wypadku poczynił znacznie więcej. Pocieszał mnie każdego dnia, podczas gdy Armando nie wyściubił nosa na teren plebanii.
- Chyba rozumiesz, że Armando jest innym typem człowieka, niż Marcello. Prezentują nieco oddzielne obozy, mimo, że oboje są tej samej płci. Jednak każdy jest inny. Marcello jest bezpośredni i niezwykle ambitny. Wyczułem to, po jego pierwszej wizycie w kościele. Armando jest mniej zorganizowany, ale to La Reina Diamante, Fatimsa. On tu nie mieszka. On jest cząstką miasteczka.
- Marcello jest moim przeznaczeniem! Zawsze mnie wysłuchał i przenigdy nie pozwolił sobie na krytykę jakiegokolwiek z moich występków. Czuje, że on kocha mnie do tego stopnia, że nie widzi już u mnie wad. Może to i głupie, ale wolę czuć się kochana niż to podejrzewać. Tymczasem Armando, to wrażliwy facet uwięziony w ciele gruboskurniaka. Ja nie chce ślepych nadziei ojcze! Ja chce realne nadzieje! Armando to moje przeciwieństwo. Nie chce skończyć jako dziewczyna, szukająca swojego chłopaka. Chce go po prostu mieć.
Armando nie kochał jej. Odczuwała to. Kochał jej postawy, jej zachowania, jej wybuchy, ale nie ją samą. Przyjdzie czas, że Fatimsa Flores dojrzeje i przestanie być zakręconą pannicą. Przyjdzie jej się zmierzyć z życiem. Marcello to człowiek, który może dać jej dom, wielką miłość i przede wszystkim realne poczucie ciepła. Armando miał z tym problemy. Dopiero w decydującej chwili pokazywał swoje skryte oblicze. Nie tego oczekiwała Fatimsa. Grabarz był zagadką z wieloma możliwymi odpowiedziami. Tymczasem Włoch był klarowny. Do bólu jasny. Po doświadczeniu z Marią Eleną, nie zamierzała więcej brnąć w szalone pomysły. Nie chciała zamknąć się na ludzi jak Armando. Marcello nie dał jej do zrozumienia, że czuje się winny, czy oskarża kogokolwiek. Wyłożył przejrzyście, dlaczego nadzieja, przemieniła się w klęskę.
- Ja chce normalnego życia ojcze. Marcello jest moją drogą. Armando jest raczej pułapką. Nie chce tak skończyć.
- Fati – westchnął wielebny – Armando stracił obojgu rodziców, dużo wcześniej niż ty. Musisz zrozumieć, że zupełnie inaczej ukształtowała go rzeczywistość niż ciebie. Ty miałaś matkę. On miał moje błogosławieństwo. To duża różnica.
- Jeśli zaczniemy się nad wszystkimi użalać, to… - nie powstrzymała łez. Ponownie przed oczami ujrzała Marię Elenę i nadzieje w jej oczach – staniemy się bezsilni i przyjdzie nam tylko cierpieć – dokończyła. Wtem wytarła łzy i walnęła pięścią w stół, co duchowny odebrał jako oznakę histerii.
- Uspokój się.
- Nie! Ojcze czas skończyć z tym użalaniem. Trzeba zacząć wszystko od nowa. Od nowa. Po pierwsze trzeba raz na zawsze pogrzebać przeszłość. Pochowajmy Marię Elenę ojcze. I to jak najszybciej.
Gdy już miał jej powiedzieć, że opracowuje to z Armandem, ten wbiegł do jadalni cały zdenerwowany. Miał przy sobie łopatę. Przez chwilę Fatimsa zaczęła podejrzewać, że już rozwiązał problem ciała. Ale szybko doszła do wniosku, że to bez sensu. Nie zrobiłby tego w świetle dnia.
- Armando. Co się dzieje! Czy coś…
- Są tu. Ludzie! – wykrzyknął – całe miasteczko stoi u wrót kościoła. Domaga się oddania ciała Marii Eleny.
- Co takiego?! |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:37:39 15-12-09 Temat postu: |
|
|
Nie robić takich końcówek, jak ja być chora, najpierw Fati mnie wkurzać swoim odrzucaniem Armanda (jeszcze się przejedzie na Menellu), a potem tak kończyć odcinek. Ty być niedobry ;D. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:50:01 15-12-09 Temat postu: |
|
|
O ja być niedobry, no ale co poradzić . Odcineczek być w czwartek. Powoli my zbliżać się do końca cześć trzecia .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Val Idol
Dołączył: 14 Maj 2008 Posty: 1852 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:55:42 16-12-09 Temat postu: |
|
|
Ślimak, zacznę od proszenia o wybaczenie i okazanie mi łaski Ostatnio nie mam czasu prawie na nic, w tym na czerpanie przyjemności z zaglądania w dział horror/thriller Ale nadszedł wreszcie czas, kiedy tutaj wszedłem i nadrobiłem co należy
Serial staje się coraz bardziej wyrazisty i lepszy. Bardzo podoba mi się postać Marcella. Jest ciekawie skonstruowana, nie wiemy czy jest dobry, czy zły, jakie ma naprawdę zamiary, co kryje się pod jego maską, bo dla mnie on nosi maskę. W bardzo podobnie interesujący sposób stworzone zostały relacje między Fatimsą, Armandem i Marcellem. Na chwilę obecną uważam, że jest to trójka głównych bohaterów. Podoba mi się, że nie jest to tak zwyczajnie ułożone, iż Fatimsa przeznaczona jest Armandowi, tylko czuć, że do Marcella też pasuje - i tak naprawdę nie wiemy jak się serial skończy.
Ostatnia scena R E W E L A C Y J N A - uwielbiam tego typu sceny, łączą klimat, grozę i akcję - ale ostrzegam, nienawidzę, gdy na początku następnego epizodu są one popsute. Liczę na ciebie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Carlisle Ott Mistrz
Dołączył: 17 Gru 2007 Posty: 11390 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 20:02:23 16-12-09 Temat postu: |
|
|
No to nadrabiania ciąg dalszy
LXXVIII
"Wczytywała się w lekką literaturą kategorii: historyczna z wątkiem romantycznym w tle." - trochę dziwnie mi to brzmi... Czy tutaj nie pojawiła się literówka? Czy zamiast "literaturą" nie powinno być "literaturę"? Nie wiem, bo dzisiaj jestem wyjątkowo bezużyteczny...
Boże, ten Lautaro jest dziwny (wiem, że ma tak na imię, bo przeczytałem już następny odcinek xD )... Niby taki pewny siebie, a potem języka w gębie zapomina. No i zapewne kobieciarz - w La Reina mu dokopią A Mandy mi się spodobała ;D To, jak go traktuje, to że wydaje się taka spokojna ;D Fatimsa już by krzyczała
LXXVIX
No to Lautaro doprosił się konwersacji... Najbardziej podobało mi się, jak Mariana mu powiedziała, że go nie lubi Potem znowu mu wrzuciła, a on się odciął i zaczęli się śmiać - szkoda, z chęcią poczytałbym dalsze wyzwiska i to, jak Mandy miesza go z błotem A jednak jest coś jeszcze lepszego - to jak go zgasiła tekstem o żonie
LXXX
No nie, Lautaro zdołał wytrącić Mandy z równowagi... Najlepsze było to, jak nazwała Emmę dziwką Blondynek dołącza do grona postaci, którym będę uwielbiał wrzucać ;D Zwłaszcza, że wygląda jak W. Levy Ale przeżył buraczek szok, jak się dziewczyna do niego przytuliła Hmmm, śmiem twierdzić, że Lautaro po przyjeździe do La Reina powinien zakochać się w Fatimsie i ją wywieźć gdzieś daleko xD
LXXXI
No i wreszcie Arturity ciąg dalszy ;D A raczej Silvii Belinda jest genialna! Tekst o zabiciu męża był po prostu świetny ;D A Artura się wkurzyła i omal jej nie pobiła ;D
LXXXII
"- Nawet nie wiesz jak się cieszę, z wrażenia chyba… tak posikałem się w spodnie! – spostrzegł, że mam mokro od pasa w dół – Balbina, jak najszybciej proszę załatwić pieluchy, lub nowe spodnie!"
Chyba literówka "m" niepotrzebne Ale oprócz tego tekst jest genialny Poza tym, myślałem, że jak dostrzegł postać w ciemności, to się pomylił i przytuli Lautara Sebastiano dołącza do grona tych fajnych postaci ;D Dobre było, jak Mandy mu powiedziała "Zamknij się"
LXXXIII
Będę wredny i się przyczepię
"Nazajutrz Fatimsa pognała do Pancha, był trochę zdziwiony jej wizytą." - To powinny być dwa oddzielne zdania albo po przecinku powinno być coś w stylu "który". Moim zdaniem obecnie brzmi to trochę dziwnie Głupie dziewcze jak zwykle w gorącej wodzie kąpane - ja podejrzewam, że nawet jak niebezinterosowny Menello to załatwi, to BK nie będzie się chciała zgodzić. Poza tym uważam, że Maria Elena jest teraz szczęśliwa i powrót do normalnego życia, będzie dla niej ogromnym szokiem.
LXXXIV
Oczywiście, Fatimsa jak zwykle gnębi Armanda (co nie znaczy, że stoję po jego stronie ), nawet wyspać się facetowi nie da xD On ją zwyzywał, a ona mu sprzedała przysłowiowego liścia ;D Ehhh, Fati się nauczyła, jak z nim postępować
LXXXV
Chyba literówka:
"Obawiał się reakcji Marii Elenie."
Fatimsa jest święcie przekonana, że to co robi, pomoże ME... Wydaje mi się, że się bardzo myli.
LXXXVI
A jednak się pomyliłem - BK nie jest szczęśliwa i chce zmienić swoje życie, przywrócić mu normalność. Tutaj także dostrzegłem literówkę:
"- Proszę – Fatimsa wyciągnęła rękę, miała już niemal łzy w oczach. Maria Emilia była taka niezdecydowana."
No to zostało mi już tylko trochę ponad 20 odcinków
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:22:16 17-12-09 Temat postu: |
|
|
Val:
Witam, jak się cieszę z twojego powrotu. Wiem, ostatnio pojęcia "mieć czas" to ostatecznei czysta abstrakcja, ale zawsze jakis się znajdzie, tylko wtedy nie wiadomo jak go spożytkować, jak jest tyle alternatyw . Cieszę się, że dzisiaj wybrałeś tę alternatywę, ale czy warto? Powiem ci, jak dbrniemy do części czwartej, w której nie małą rólkę odegra Artura Rodriguez .
Carlisle:
No dzięx za literki. Nie chyba, ale na pewno . Nie śpij kolego, bo musisz być pewien sensu zdania jaki czytasz . Literówki w najbliższym czasie poprawię. To takie duperelki, że znajdzie się na ie czas w ostateczności. Na razie zbyt pełne rączki roboty na co innego mam .
Jeśli chodzi o Lautaro to... oj dużo, dużo o nim będzie. To dosyć ciekawa postać i z kim w końcu będzie, jak potączą sie jego losy... na razie zdradzę, że będzie to dosyć zakręcony wątek. Aż sam sie dziwię, jak ewoluował.
No tak... wzmianka o "Marii Emilii" zamiast "Elenie". Miałem teką chwilkę, że pomyliłem Elenę z Emilią, i pisałem tak, jak widać nie wszystko udało mi się poprawić .
Pozdrawiam! A tych co na bierząco zapraszam na nową porę karmienia.
OPS JAKI DŁUGI WYSZEDŁ?
CVII
Ojciec Martin wstał nerwowo trzymając się blatu stołu. Przez moment poczuł, że słabnie. Pan wielokrotnie wystawiał go na liczne próby. Ta jest kolejną. Ale dlaczego odbierając życie Marii Elenie – kobiecie, która chciała być szczęśliwą, teraz chce zniszczyć pamięć po niej? Jaki ma w tym cel?
- Wszystko w porządku? – Armando podbiegł trzymając go za rękę. Fatimsa cały czas siedziała przy stole, nie wydając ruchów – proszę się skupić i oddychać spokojnie.
Duchowny szybko zbagatelizował porady grabarza i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Nie musisz mi pomagać Armando. To tylko zdziwienie – wyjaśnił, po czym ukrywając niepewność na swej twarzy spytał – ilu ich jest? Czy widziałeś wśród nich kogoś ważnego?
- Praktycznie Cheli i Aresii tam nie było, więc to nie one… chwileczkę! Co ja wygaduję? Przecież to Marcello wszystko rozpowiedział. Ten cwany Włoch jest gorszy niż myśleliśmy.
- No to już gruba przesada – ocknęła się nagle Fatimsa – jak śmiesz obrażać Marcella? Możesz go nie znosić, ale uszanuj jego udział w sprawie Marii Eleny. Nigdy by nas nie zdradził.
- Fatimsa! Nie chcę się teraz kłócić, wiec najlepiej po prostu zacznijmy myśleć, jak ich powstrzymać. Trzeba znaleźć Chelę i don Huga, może oni jakoś do nich dotrą. A w ostateczności samego starostę, ale…
- Postaram się ich zatrzymać – wtrącił duchowny – wiem, że Pan czuwa nad wszystkim, i nie powoli, aby stało się coś złego.
- Straciłem zaufanie do Boga, ojcze. Wątpię, czy to coś da.
- Nie wątp w jego siłę. Jeszcze się o niej przekonasz.
Przeżegnał się, po czym udał w stronę kościoła, wiedział że ludzie dostaną się do środka i zażądają wyjaśnień. Trudno jest oszukiwać jednego człowieka, ale milczeć przed całym miastem, to dopiero trudna sztuka. Jako duchowny borykał się z wieloma tajemnicami. Niektóre z nich to sekrety mogące zmienić oblicze każdego, ale wiedział, że nigdy ich nie wyjawi, musiałby stracić to, co dla niego najważniejsze. Zaufanie do Stwórcy.
****
Ligia postawiła stopę w La Reina Diamante, na przystani oczekiwał jej Raul. Artura poinformowała go, że jej przyjaciółka może przybyć w każdej chwili. Dlatego też uparcie wymigiwał się od czasu wolnego, co można by uznać za pewnego rodzaju paradoks. Ale nie przejmował się opiniami. Bernardo miał teraz jego zmianę. Więc on przewoził, a Raul patroszył ryby, mimo wszystko już nie z takim nastawieniem jak zazwyczaj. Nowa wspólniczka całkowicie zmieniła mu nastrój na lepszy.
- Witam panią! – ukłonił się, niczym dżentelmen. Ligia trzymając w ręku olbrzymie bagaże, obarczyła go tym wysiłkiem. Bernardo przycumowywał łódkę i tylko spoglądał ukradkiem na nietypowe zachowanie przyjaciela.
- Nie było mnie tylko kilka dni, a już odzwyczaiłam się od tego klimatu.
- To Amazonia pani Ligio. Ma swoje wady i zalety – wspomniał Bernardo. Raul jednak, wtrącił przyjacielowi. Chciał jak najszybciej odprowadzić przyjezdną. Być może otrzyma niemały, erotyczny napiwek od swojej nowej dziewczyny.
- Raul! – w porę zatrzymał go Bernardo – jak będziesz wracał, wstąp do Cheli i poproś o dwie butelki whisky.
- Po co ci alkohol? Mamy pod dostatkiem do ryb!
- Być może. Ale nie to miałem na myśli. Musimy pogadać, jak kumpel z kumplem – puścił oko, jako porozumiewawczy gest. Raul przejrzał kumpla. Bernardo zamierza wydusić odeń przyczyny tego dziwnego zachowania. Kto wie, może nawet da mu podwyżkę. Sytuacja zaczynała mieć coraz to przyjemniejsze plusy.
Gdy tylko przekroczyli teren portu, dobiegły ich dziwne krzyki wydostające się zewsząd. Nagle ujrzeli biegnąca w ich stronę Giselę Morez – czterdziestoletnią plotkarę, która wyglądała na wyjątkowo podekscytowaną. Przez chwile myślał, że kobieta odkryła jego mały sekret. Szybko jednak odetchnął z ulgą.
- Ludzie! Macie pojęcie co, się dzieje! – zawołała łapiąc Raula za ubranie – klątwa! Klątwa! Bezimienna Kobieta z dżungli naprawdę istnieje!
- Co pani na miłość boską wygaduje? – zwątpił natychmiastowo – jak pani chce kogoś obgadywać, to niech pani lepiej wysili.
- Przepraszam, ale skąd te krzyki? – spytała Ligia.
- Nieistotne! – zbagatelizował Raul – głupia baba! Proszę jej nie słuchać, bo jeszcze zaraz zacznie plotkować, że ja i pani jesteśmy parą, czy takie coś…
- Zamknij się Raul! – wrzasnęła Gisela – to nie pora na kłótnie! Do kościoła poszła połowa miasteczka! Okazuje się, że Bezimienna Kobieta, to tak naprawdę Maria Elena Hurtado – wdowa bo Bernardzie! Rozumiesz co mówię? – ponownie złapała go za ubranie – toż to największa afera w historii tego miasta! To pogwałcenie tego, o co walczyliśmy przez wieki! Ta bezwstydnica mieszkała obok nas, a my nawet nie zauważyliśmy!
- Co pani plecie?! – ponownie podniósł głos – Maria Elena Hurtado się utopiła, a Bernardo strzelił sobie kulkę w łeb. Po co to rozkopywać? Ludzie, nie macie innych problemów!
- Ach! – tupnęła nogą ze złości – nie wierzysz? Nie wierzysz? To zaraz uwierzysz! Chodź, chodź!
Wtem drogę przegrodziła im trójka ludzi. Dwie kobiety i mężczyzna w średnim wieku.
- Ludzie! Nie stójcie tak! Bezwstydnica Hurtado chce nas zniszczyć! Diabelskie nasienie zawładnęło Kościołem!
- Co się u diabła dzieje?! – zawołał na całe gardło rybak, przez co aż Gisela i partnerujące jej plotkarki odskoczyła w przestrachu. Z przerażeniem na twarzy jedna z kobiet odrzekła:
- Nie wzywaj belzebuba na daremno! Jeszcze gotowy wstąpić w duszę niewinnych. No chyba, że już ciebie opętał?!!
- Powariowałyście?! – do rozmowy dołączyła się Mandy, której krzyki z portu przerwały południową kąpiel – co panie wyrabiają? To spokojne miasteczko! Jak chcecie imprezować, to w barze pani Cheli!
- Mandy! – zawołała Gisela – podchodząc do dziewczyny z wyciągniętym różańcem – wołaj ojca, prędko! W miasteczku zakocił się diabeł! Opanował naszego księdza. Wzywaj starostę. Niech zrobi z tym porządek!
- Co panie? – odstąpiła o krok, przez chwilę tłumiąc śmiech. Przesądy i zabobony to to, od czego się odzwyczaiła. Mogłaby im teraz powiedzieć, jakie są głupie, ale lepiej nie prowokować grupki. To nie jej jedyni przedstawiciele – o ile dobrze pamiętam, to ojciec wychodził z Balbiną na miasto godzinę temu. Powinni już o wszystkim wiedzieć. To znaczy… – zmieszała się, nie mając zielonego pojęcia o czym mówi – …tak w ogóle to, co powinni wiedzieć?
- Nieważne! Szybko! – grupka pociągnęła w stronę centrum. Przy porcie pozostawali dalej niczego nieświadomi Raul i Ligia.
- Co robimy? – spytała pierwsza
- Najpierw zanieśmy te bagaże, bo jeszcze w tym zamieszaniu się pogubią. Do tego czasu wszystko się uspokoi.
- Uroki małych mieścin – westchnęła – nigdy nie wiadomo, czy cię kiedyś nie zlinczują.
- Właśnie dlatego, nienawidzę tej dziury – burknął.
- Myślałam, że pan tu mieszka? – nie zrozumiała jego słów. Myślała, że Raul już dawno zasymilował się z miejscowością.
- Tylko JAKBY tu mieszkam – wyjaśnił – pełnię rolę dodatku do tortu, które ktoś może z czasem zjeść. Niezbyt interesująca perspektywa. Mam przesraną przyszłość – zmrużył oczy, by wyrazić tym swoją pogardą. Stare plotkary zupełnie zniszczyły mu dobry humor, ale wiedział, że po spotkaniu z Arturą ponownie się uśmiechnie. To w końcu była jego nadzieja na nowe życie.
Ledwie doszli parę kroków, a przed oczami ujrzeli biegnących w ich stronę Arturę w towarzystwie don Huga. Raul szybko domyślił się, dlaczego Artura wypytywała go o najbardziej szanowane osobistości w La Reina. Wśród nich był wiekowy sklepikarz.
- Sprytna taktyka – rzekł w myślach – ta babka jest sprytniejsza niż się spodziewałem, zawiązała znajomość z samym don Hugo. No proszę.
- Ligia, nareszcie! – zawołala Artura Rodriguez.
- Świetnie! Don Hugo, widzi pan co się dzieje, może pan nas w końcu uświadomić? – wtrącił zniecierpliwiony Raul – stare baby plotą jakieś bzdury!
- To dość skomplikowana historia, mój drogi! Nie ma czasu! Chodźmy wszyscy przed kościół! Tam się dowiesz reszty! – zakomunikował wiekowy mężczyzna.
Artura Rodriguez winszowała sobie sukcesu. Ligia nie mogła przyjechać w odpowiedniejszej chwili. Pora przystąpić do gry! Ale najpierw należy wykonać etap pierwszy.
- Proszę iść don Hugo, ja musze rozmówić się z Ligią, dobrze?
- Jak pani uważa – odparł dość niechętnie don Hugo, nagle doszedł do wniosku, że w tym co wyznała mu ta kobieta jest niejedno kłamstewko, ale wyczuł, że jej intencje są szczere.
Gdy tylko się oddalili, kobiety obejrzały okolicę. Ani śladu obecności człowieka. Przez chwilę Artura myślała, by podziękować niebiosom za ten skandal. Teraz wszystko już pójdzie bez problemu.
- Masz to? Masz? – chwyciła mocno Ligie w całym swym podnieceniu.
- Oczywiście, że mam. Ale co ja przeżyłam! Przez moment, myślałam, że…
- Cicho! Nie prosiłam o streszczenie – upomniała, po czym sama zabrała się za przeglądanie jej bagaży.
- W tej małej walizeczce! – wskazała.
Artura drapieżnie chwyciła ją w dłonie. Opróżniła zawartość zachwycając się wykonaniem. Było tak jak sobie zażyczyła. Alex jest niezastąpiony.
- Wiedziałam, że ten cwaniak wywiąże się z zadania znakomicie!
- Kiedy dowiedziałam się, jak wygląda Alex to zwątpiłam! – Ligia nie przestawała dodawać temu wydarzeniu swoich groszy. Artura miała już ją uciszyć, ale z drugiej strony, nawet brakowało jej ciągłego gadulstwa przyjaciółki – przecież Alex to smarkacz! Ile on ma lat?
- Teraz albo nigdy! – zawołała Rodriguez.
- Ile on ma lat?
- Kto?
- No, Alex, czy ty mnie słuchasz?
Artura spoglądając na nią, parsknęła śmiechem.
- No nie wierzę. Naprawdę mi cię brakowało Ligia. Ale zamknij się w końcu i bierz to! – krzyknęła podając jej część zawartości walizeczki.
- Co chcesz, żebym zrobiła?
- Włam się do starostwa, znajdź archiwum i jakoś to tam umieść.
- Oszalałaś? Przecież, nawet mnie na to nie przygotowałaś!
- To dziura Ligia, znajdziesz wszystko bez problemu! Ruszaj!
- Ale… co ty będziesz robiła?
- Jak to co? Ja wykonam etap drugi. Trzeba powiedzieć tej ciżbie radosną nowinę. Będą rozdziawiali gęby ze zdziwienia.
Ligia odczekała chwilę, aby odsapnąć. Chyba nie powinna się tak martwić. Powinna zaufać przyjaciółce. Artura Rodriguez musiała wszystko przemyśleć, skoro teraz sprawiała wrażenie spokojnej. Była ogromnie podekscytowana, ale jednak nie przejęta na tyle, by nie wiedzieć, co robi.
- Nieźle wszystko pokręciłaś – podsumowała Ligia – nie myślałam, że rozpowiesz o Marii Elenie. Nie miałaś tego w planach.
Artura zamilkła i zbadała ją wzrokiem zwątpienia. Nie ukrywała, że ją tym ugodziła.
- Posłuchaj Ligia – zaczęła dość niskim głosem – nie myśl, że jestem aż tak głupia, by tak ryzykować. Może i jestem twardym graczem o stalowych nerwach, ale tym razem przeczytałam wcześniej reguły gry.
- To nie ty narobiłaś tego zamieszania? Więc kto?
- Czy to ważne? Ważne, że ktoś zrobił, więcej niż prosiłam. Pozbył się wszystkich z okolicy i zebrał w jednym miejscu. Teren jest wystarczająco pusty, aby dokończyć to, co wydawało się najtrudniejsze. I za to jestem mu wdzięczna.
Ligia nie ośmieliła się jej sprzeciwić. W końcu miała rację.
- Dobra. Robimy co mamy do zrobienia?
- Idź – nakazała – wejdziesz oknem. Po lewej stronie zobaczysz drzwi do biura. Gdy będziesz w środku, zdejmij buty, nie powinno się zostawić śladów. Następnie – ciągnęła dalej – doszukasz się kluczyka do archiwum. Znajdziesz go, za portretem zmarłej żony starosty. Wleziesz tam i wsadzisz ten dokument, gdzie tylko będziesz chciała. Nie ma znaczenia, gdzie go umieścisz. Nikt nie zagląda do archiwum, by bronić prywatności zmarłych. Tak przynajmniej mawiał Sebastiano Contensino.
- Nie próżnowałaś przez ten czas. Jestem w szoku, Artura.
- Kiedy masz mało czasu, masz też dużo do zrobienia. Nie ukrywam, że pomógł mi w tym Raul, ale większość wydusiłam ze starosty i jego sekretarki, niejakiej Balbiny. Dość mili ludzie. Przede wszystkim ulegli. Choć może to ja mam taki dar przekonywania? – gratulowała sobie niezmiernie – ale dość gadania. Zabierajmy się do roboty. Przede wszystkim musisz się pospieszyć. |
|
Powrót do góry |
|
|
Val Idol
Dołączył: 14 Maj 2008 Posty: 1852 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 18:27:08 21-12-09 Temat postu: |
|
|
Ślimak, chylę czoło - ten odcinek jest fantastyczny. Cóż za nastrój, mógłbym czytać bez końca. Artura zaczyna działać i to w momencie, w którym dzieje się inna ekscytująca rzecz, do tego wszystkiego cała sytuacja owiana jest grubą wartwą tajemniczości, która tylko pobudza ekscytację dziełem i pragnienie czytania dalej. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Jednym słowem: już zalatuje prawdziwym thrillerem/horrorem - na to czekałem.
Ślimak, czy zarejestrowałeś się na forum Melrose Place [od pewnego czasu jest tam ktoś z takim nickiem] - jeśli tak, to w wolnej chwili zapraszam do zalogowania się. Pozdrawiam, Val.
Ostatnio zmieniony przez Val dnia 18:29:57 21-12-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|