Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

GETTO - Śmierć żydom *101* 23.05.2010
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 55, 56, 57 ... 59, 60, 61  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:57:36 17-06-09    Temat postu:

Miło mi, iż uważasz, że mi to wychodzi Dla mnie uczucia bohaterów są najciekawszą rzeczą w literaturze. Gdy piszę, to staram się wcielać w umysł każdej z osób i wyobrażam sobie, o czym ona myśli.
To dobrze, że odcinek się podobał, bo trochę zmartwiłam się tym, że jest tylko jedna scena... Miał to być sam początek odcinka, ale tak się rozpisałam, że zajęło mi to prawie 2 strony i zrobił się odcinek.
O Henryku postaram się wspomnieć w następnym odcinku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 13:01:14 17-06-09    Temat postu:

No newik, to jest to co... ślimaczki lubią najbardziej. Maja i Maria w szponkach Martina, sympatycznego Martina, który prawdopodobnie ma świadomość, iż system jak i świat, który obiecywał Hitler, były niczym innym jak próżnymi mrzonkami. Szkoda, że tak wielu ludzi pozna się na tym troszkę później. Ale w końcu Hitler do władzy nie doszedł dzięki przypadkowi. Poparły go masy i te same masy będą przeklinać jego imię, kiedy sowieci zatroszczą się o mur berliński - nowy system - socjalistyczny, który dogłębnie uderzy w rzekomo "nieśmiertelną III Rzeszę" no albo raczej to co z niej zostanie.

Widać, że lubisz opisywać przeżycia bohaterów, bowiem jak sama wspominiałaś, zaledwie krótki wątek zmienił się w cały odcinek. Choć mnie akurat w tej chwili bardziej interesują poczynania pana "Sobieskiego" i jego koleżanki.

No, ale poczekam na ich powrót.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:09:44 30-06-09    Temat postu:

Kocham opisywać uczucia i czytać o nich w książkach/telkach etc.

Wróciłam i mam ambitny plan napisania dziś kilku odcinków, ale nic nie obiecuję

O Henryku na pewno wspomnę w następnym odcinku, ale z Amelią i Romanem będzie gorzej... Będąc w Hiszpanii napisałam w zeszycie streszczenie losów kilku bohateterów (Miałam zamiar opisać wszystkich, ale skończyłam na Annie)... Postaram się dziś po południu dorwać do zeszytu (O ile starczy mi czasu) i opisać losy innych bohaterów, w tym Amelii i Romana Powiem tylko, że szykuję ciekawy wątek zarówno dla Henia jak i Amelii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:51:53 30-06-09    Temat postu:

Witam ponownie . Mam nadzieję, że to był bardzo bardzo gorący wypoczynek, czyli coś czego w Polsce w tym roku się chyba nie doczekamy. Bo standardowe - 23 stopnie Celsjusza przy 30-stopniowym upale z 2006 roku to kpina, a nie lato! .

No troszkę co prawda na razie o tej dwójce która mnie intryguje nie poczytam, ale jestem pewien, że mogę liczyć na coś świetnego.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:09:08 01-07-09    Temat postu:

Ja tam osobiście za upałami nie przepadam. Na szczeście w Hiszpanii był wiatr i nie było tak gorąco.

Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Właśnie przed chwilą zauważyłam, że początek wątku dla Henia jest powiązany z Amelią i Romanem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:57:25 01-07-09    Temat postu:

Podziękowania dla BlackFalcon i Ślimaka. W końcu jest tylko jeden odcinek, gdyż za późno wrócilam z randki xD Postaram się rano popisać, bo mam zamiar napisać cały zapas odcinków, zanim znów wyjadę.

Odcinek 86

Pustka, jaka zapanowała w jego życiu była nie do zniesienia. W pewnym momencie najokropniejsze zaczęło mu się wydawać już nie to, że być może nigdy nie zobaczy swojej ukochanej Mai, lecz to, że od dłuższego czasu nic się nie wydarzyło. Myśl ta wydała mu się bardzo płytka, zwłaszcza w czasach wojny i niepokoju. Mimo to Henryk wolał, żeby strażnicy do niego przyszli, zbili go, wyśmiali, gdzieś wywieźli… Wszystko było lepsze od samotnego siedzenia w celi!
Układ oddechowy cały czas wykonywał swoje zadanie.
„A gdyby tak go wstrzymać?” – pomyślał Henio. I tak już dawno zwątpił w to, że kiedykolwiek powróci do swojej niedoszłej żony. Prawdopodobnie umrze z głodu, jeśli nie wcześniej nie przerwie swojego żywota.
Zaczerpnął powietrze. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Zupełnie nie rozumiał, dlaczego strażnicy go tam umieścili. Prawdopodobnie po to, aby czas jeszcze bardziej się wlókł.
Eksperymentując z oddechem, Henio miał wrażenie, że wskazówki posuwają się do przodu w coraz wolniejszym tempie. Minuta wydawała mu się godziną. W końcu organizm sam wypuścił z siebie powietrze. Henryk jednak nie miał zamiaru się poddawać. I tak nie miał nic ciekawszego do roboty.
Zauważył, że za każdym razem udawało mu się powstrzymać oddech na trochę dłużej. W końcu doszedł do dwóch i pół minuty. Wtedy poczuł, że wszystko zaczęło wirować. Ucieszył się, że nareszcie pozna, czym jest śmierć, która wybawi go od tych wiecznych udręk. Kształty, które widział stawały się coraz mniej wyraźne. W pewnym momencie przestał widzieć pustą, smutną i ponurą celę. Zamiast niej zobaczył twarze osób, które były dla niego ważne. Wśród nich była Maja, Miriam, jego rodzice… Czuł, że jego serce wypełnia tęsknota, a zarazem wielka radość z tego powodu, że oni nareszcie są blisko niego. Nie widział ich od tak dawna… Rodzice zginęli dawno temu, Miriam przepadła bez śladu, a Maja… No cóż. Ostatni raz widział ją w dniu, który miał być ich ślubem.
Oprócz nich był ktoś jeszcze. Ciepło, jakie wyczuwał od tej osoby przypominało mu Boga. Był on jednak zupełnie inny od Jahwe,o którym uczono go od maleńkiego. Przypominał raczej bezosobową energię, od której biła niewyobrażalna moc i radość. Czuł, że tęsknił za nią przez całe swoje życie. Podświadomie poszukiwał tego uczucia, lecz bezskutecznie.
„ Z pewnością umarłem i znalazłem się w Niebie” – pomyślał Henryk. Tylko ta myśl była w stanie opisać niezrozumiałe wydarzenie, które go spotkało. Z drugiej strony dziwiło go to, że wszystko wyglądało inaczej niż sobie to wyobrażał.
Tą cudowną euforię przerwał mu zimny, lodowaty, męski głos
- Żydzie, masz gości!
Zupełnie różnił się od euforii i bliskości Boga, którą odczuwał w ciągu ostatnich chwil. Nagle znów znalazł się w ponurej celi. Zauważył, że organizm próbuje dojść do siebie. Oddychał w bardzo szybkim tempie. Dręczyły go zawroty głowy. Z czasem jednak i one ustały, a wszystko stałe się takie normalne, nudne i puste jak wcześniej. Spojrzał na zegarek. Przeżycie trwało zaledwie pięć minut, choć on miał wrażenie, że umierał przez całą godzinę.
Poczuł żal z tego powodu, ze wrócił na ziemię. Cudowne doświadczenie jeszcze bardziej przekonało go, co do tego, że chciałby umrzeć.

Przy kratach stało troje ludzi. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Jeden z nich był strażnikiem, który go pilnował. Pozostała dwójka wydawała mu się skądś znajoma.
Nagle Henio doznał olśnienia.
„No tak! Przecież to ten głupi Roman, który chciał zgwałcić moją Majeczkę!” – pomyślał. – „A ta lalunia obok niego to przyjaciółka Billa”.
Zdziwiło go to, że Romek miał na sobie nazistowski mundur. Nie przypominał sobie, żeby on udzielał się w wojsku.
- Zaciągnąłem się specjalnie po to, aby znęcać się nad tobą – powiedział Roman, wchodząc do jego celi. Zupełnie tak, jakby czytał w jego myślach.
Henio zaczął zastanawiać się nad tym, czy nie umarł i nie znalazł się w piekle.
- Nie masz lepszych zajęć? – spytał. Zaskoczyła go to, że odważył się na takie złośliwe pytanie. Być może było to spowodowane obojętnością na to, czy jego życie wciąż trwa.
- Boże, co za kretyn! – zawołała Amelia.
Roman zaś wybuchnął śmiechem.
Zachowywali się tak, jakby Henio powiedział jakąś głupotę.
„Z pewnością uraziłem ich ego” – pomyślał Henryk. I znów zdziwił się. Przeważnie w takich sytuacjach myślał o tym, że jest beznadziejny. Skąd nagle w jego głowie pojawiają się takie odważne, a zarazem piękne myśli?
- Wyglądasz jak siedem nieszczęść! Powinieneś już dawno zdechnąć, a nie straszyć nas swoim wyglądem. – powiedziała Amelia. Musiała powiedzieć coś niemiłego. W końcu przybyła tu, aby zadręczyć tę pokrakę.
Henio nie miał zamiaru się nią przejmować. Ku ich zaskoczeniu wstał. Bo niby, dlaczego miał czuć się jak coś gorszego? W końcu pokochała go najcudowniejsza kobieta na świecie. I z pewnością byliby razem, gdyby nie okrucieństwo ludzi.
- To, po co tu przychodzisz? Nie kazałem ci patrzeć na siedem nieszczęść, czyż nie? – odburknął.
- A skąd ty się nagle taki odważny zrobiłeś? Zawsze byłeś największą sierotą świata – zawołał zaskoczony Roman.
W odpowiedzi Henryk zaśmiał się. Starał się, żeby jego wesołość brzmiała jak najbardziej rubasznie.
- Niby, dlaczego mam poniżać się przed dwójką niedowartościowanych idiotów, którzy przychodzą do mnie tylko po to, żeby się wyżyć? Co wam się nie udało? Czy ktoś się z was śmiał?
Roman i Amelia zawiedli się. Zbijanie się z Henia przestało wydawać się im fajne. Żyd zamiast rozpaczać nad swoim losem, dogryzł im. Co najgorsze, miał całkowitą rację. Nie udało im się wypełnić misji, którą powierzył im Hitler, więc postanowili poznęcać się nad Żydem, aby się dowartościować. Nie mieli jednak zamiaru się do tego przyznawać – ani przed Heniem, ani przed sobą.
- Jesteś tak żałosny, że nawet nie chcę mi się z tobą rozmawiać – powiedział Roman. – Chodź Amelio, szkoda na niego czasu.
Po tych słowach obydwoje opuścili celę Henryka.
- Nie martw się Amelko, i tak zniszczymy tego śmiecia – rzekł Romek, gdy obydwoje znaleźli się daleko od uwięzionego Henia.
Nie usłyszał odpowiedzi.
Amelia zagłębiła się we własnych myślach. Henryk nie wydawał jej się już pokraką i podludziem. W jego zachowaniu było coś, co ją zaintrygowało.
„Opanuj się, Amelio. On jest Żydem”. – zawołała do siebie. Nie pozwoliła się dalej rozwijać pozytywnym myślom dotyczącym Henryka.
- Masz rację! – zawołała po dłuższej pauzie. – Żydzi nie mają prawa istnieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:07:42 01-07-09    Temat postu:

A guzik! Zrobił im niespodziankę i się nie poddał - mimo, że na początku miał brzydkie myśli . Brawo, panie Henryku, nie daj się, niech się przekonają, co jesteś wart!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 7:15:22 01-07-09    Temat postu:

Dziękuję za kolejny świetny odcinek, jak i za zapowiedź kolejnych, chciałbym poczytać więcej przed twoim następnym zniknięciem, bowiem te dwa-trzy tygodnie przerwy w odcinkach, a nawet dłużej, to jednak lekka przesada.
Henryk odnalazł coś ciekawego do roboty. Skoro nie może czekać na śmierć, bo ta skubana przyjść do niego nie może. Ja bym się tam specjalnie nie dziwił. W okresie holocaustu kostucha była wyjątkowo zajęta (daruj mi mój czarny humor ).
I tu pojawia się lus odcinka - ciekawe charaktery produktów ideologicznych, zobaczymy na ile trwałych. Czyżby role miały się odwrócić. I tak Żyd dokopie swojemu oprawcy, a jednocześnie uświadomi mu, że różni ich co najwyżej wyznanie?
Amelia już poczuła ten atak, ale bała się do niego przyznać. Roman czym prędzej to odrzucił. W końcu ma na sobie nazistowski mundur. To przecież wówczas była siła i prestiż.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ligia
Idol
Idol


Dołączył: 30 Mar 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:28:59 01-07-09    Temat postu:

Henryk nie mając nic lepszego do roboty postanowił się zabić. Cóż... Nie przewidział tego, że wstrzymywanie powietrza nie jest najlepszym sposobem na samobójstwo. Oczywiście jest to najłatwiejsze, ale jednocześnie bardzo trudne do zrealizowania. Jednakże pomimo pewnego niepowodzenia doznał wspaniałego uczucia, które oświetliło jego duszę promieniem radości.
Cytat:

- Niby, dlaczego mam poniżać się przed dwójką niedowartościowanych idiotów, którzy przychodzą do mnie tylko po to, żeby się wyżyć? Co wam się nie udało? Czy ktoś się z was śmiał?


Za tą wypowiedź Henrykowi należą się gromkie brawa! Przeciwstawił się Amelii i Romanowi używając w tym celu ironii. Nie spodziewałam się, że ma w kryje w sobie pokłady takich zdolności.

Czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam ;***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 6:44:21 04-07-09    Temat postu:

Podziękowania dla BlackFalcon, Ślimaka i Ligii

Przepraszam za to, że zdążyłam tylko tyle napisać przed wyjazdem, ale zupełnie brakło mi czasu

Odcinek 87

Anna uważnie przyglądała się kartom Tarota. Doskonale wiedziała o tym, że wiara, którą wyznawała zabraniała jej zajmować się tymi szatańskimi kartami. Mimo to, spoglądając na nie czuła, że chcą one jej coś powiedzieć. Inaczej nie potrafiła wytłumaczyć tego, że spadły z szafki, akurat w chwili gdy obudziła się cała zlana potem, rozmyślając o dziwnym śnie z Hitlerem w roli głównej.
„Tylko jak to się stawia?” – martwiła się Anna. Nie miała o tym zielonego pojęcia. Jednak wewnętrzny głos podpowiadał jej, że wcale nie musi odprawiać specjalnych rytuałów. Wystarczy, że wybierze dwie karty, a ona przyniesą jej podpowiedź.
Tak, więc Ania potasowała karty. Następnie zamknęła oczy i przystąpiła do zadania.
Jedną z wyciągniętych kart zdobił bogato ubrany mężczyzny w koronie. Na drugiej zaś znajdował się pokraczny potwór, który skojarzył jej się z diabłem.
„Ale ja nadal nie mam pojęcia, o co w tym chodzi” – zmartwiła się Ania, po czym ciężko westchnęła.

***

Tymczasem Bill, Berenika, góral i Zbyszek jedli obiad, ciesząc się słonecznym światłem, które wpadało przez małe okno chatki, rozweselając ich serca.
- Jaka z was ładna para. – rzekł góral, spoglądając na zakochanych, roześmianych Billa i Berenikę. – Kiedy możemy spodziewać się ślubu?
- Myślę, że już niedługo. Nieprawdaż, kochanie? – odrzekł Bill, chwytając swoją ukochaną za rękę i spoglądając jej w oczy.
Rozmowa ta bardzo irytowała Zbyszka, który za wszelką cenę nie chciał dopuścić do tego, aby ta dwójka wzięła ślub.
- Mam nadzieję, że już niedługo się stąd wyniesiesz. Widzę, że całkowicie już odzyskałeś zdrowie i nie widzę powodu, żebyś dłużej tu mieszkał. – powiedział.
Pozostali spojrzeli na niego zdziwionym wzrokiem. Zdawali sobie sprawę z tego, że Zbyszek nie przepada za gościem, ale nie sądzili, że jest w stanie wypowiedzieć tak niemiłe słowa.
- To nie było grzeczne z twojej strony, Zbyszku – rzekł góral.
- Niby dlaczego nie? Gdy małe pisklęta dorosną, opuszczają rodzinne gniazda. Tak samo powinno być z… tym, kimś, kto nawet nie pamięta swojego imienia.
- Przestań! – Berenika zdenerwowała się. – On ma takie samo prawo do mieszkania tu, jak i ty. Przecież to nie jest twój dom. Może to ty się stąd wyniesiesz?
- Nie ma sprawy. Skoro mnie nie chcecie to wcale nie muszę tu mieszkać – zawołał Zbyszek. Po tych słowach ku ich zdziwieniu wstał od stołu, poszedł do szafki, w której trzymał swoje rzeczy. Pogrzebał w niej chwilę, po czym zamknął ją i wyszedł z chatki.
Bill, Berenika i góral byli tak zdziwieni, że przestali wydobywać z siebie jakiekolwiek słowa. Po dłuższej pauzie Antoni powiedział:
- Nie martwcie się. Zbyszek pozłości się trochę i wróci za parę godzin.
Po czym obydwoje znów wzięli się za jedzenie. Rozmawiali o wielu miłych sprawach, zupełnie zapominając o zdenerwowanym Zbyszku.
On jednak wciąż o nich pamiętał. Błąkał się po leśnych ścieżkach, obserwując przyrodę i obmyślając kolejny plan… Tym razem skuteczny.


Miriam i Dorotka spędzały razem coraz więcej czasu. Bardzo się polubiły, choć początki ich znajomości na to nie wskazywały.
Pewnego razu, gdy przechadzały się ścieżką w pobliżu koszar ujrzały niczym nie wyróżniającego się mężczyznę w średnim wieku. Dorota od razu go rozpoznała. Na jej twarzy namalowało się przerażenie.
- Znasz go? – spytała zdziwiona Miriam.
- Oczywiście, że tak. To mój…ojciec – odpowiedziała Dorota. Słowo „Ojciec” z jej ust brzmiało tak, jakby mówiła o jakimś potworze, a nie o mężczyźnie, dzięki któremu przyszła na świat.
Zanim Miriam zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Dorotka chwyciła ją za rękę i zawołała:
- Schowajmy się przed nim, zanim on mnie zauważy.
Po czym obydwie pobiegły w stronę budynku.
Niestety spełniła się obawa Dorotki. Ojciec od razu ją rozpoznał.
„Teraz cię w końcu dopadnę” – rzekł do siebie, po czym podszedł do drzwi przez które Miriam i jego córka weszły do budynku. Ku jego zadowoleniu były otwarte.
W środku zastał swoją córkę rozmawiającą z nieznaną mu kobiety o ciemnej karnacji oraz kilku żołnierzy, którzy siedzieli przy stoliku i popijali jakiś trunek. Zauważywszy, że Dorota ma na sobie mundur, krzyknął:
- Wiedziałem, że uciekłaś do wojska! Zamiast znaleźć sobie męża, zajmujesz się tym, co nie trzeba!
Miriam chrząknęła, zwracając na siebie uwagę mężczyzny.
- Przypominam panu, że jest wojna.
- Wojna, nie wojna! A tak w ogóle to, kim ty niby jesteś? – Ojciec Dorotki uważnie przyjrzał się Miriam.
- Myślę, że pan jako gość powinien się pierwszy przedstawić.
Gdy ojciec Dorotki to usłyszał, ukłonił się grzecznie i przedstawił się:
- Nazywam się Alfons Kornowski. Słysząc to nazwisko z pewnością zorientowałaś się, że jestem szlachcicem i trzeba się zwracać do mnie z szacunkiem. – W jego ostatnich słowach było złośliwość.
- W takim razie ja nazywam się Miriam Korcak.
- Jesteś Żydówką? Wiedziałem! Dorota nie zadawałaby się z szanującą się damą. To byłoby zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
Dorota przez ten czas milczała. Wiedziała, że jej ojciec jest zbyt nerwowy, aby z nim dyskutować. Chciała powstrzymać Miriam przed wybuchem złości, ale niestety nie udało jej się to. Czarnooka chwyciła jej tatę za koszulę i wysyczała:
- To, że jestem Żydówką, wcale nie oznacza, że nie jestem szanującą się damą, zrozumiano?
Widząc reakcję Miriam, Alfons roześmiał się.
- Przecież już dawno zdążyłam zauważyć, że daleko Ci do prawdziwej damy. A teraz pozwól mi porozmawiać sam na sam z Dorotą.
Miriam chciała wyjść. Nie miała ochoty dłużej męczyć się z tym idiotą. Jednak ujrzawszy rozpaczliwy wzrok przyjaciółki rzekła:
- Możecie sobie porozmawiać. Nie będę was podsłuchiwać. Idę do moich kolegów.
Po tych słowach przysiadła się do Mateusza, Bartka i Tomka. Kątem oka śledziła przebieg rozmowy Dorotki i jej taty.
- Kim jest ten kretyn? – spytał Bartek. Mężczyźni nie słyszeli dobrze przebiegu rozmowy.
- Jej ojcem – odrzekła Miriam.
Nawet nie wiedziała, dlaczego jej odpowiedź wywołała wesołość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:56:42 04-07-09    Temat postu:

Rany, co za człowiek, powiesić takiego na najbliższym drzewie...I jeszcze został sam z Dorotą, ratunku...Alfons - niezłe imię - nie wiem, czemu, ale mi pasuje do takiego drania. Wybacz, że głównie się skupiam na tym wątku, ale wiem, co znaczy wredny ojciec - może nie aż tak, ale wiem ;/.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ligia
Idol
Idol


Dołączył: 30 Mar 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:08:05 06-07-09    Temat postu:

Wątek Anny jest niezmiernie ciekawy... Te jej sny i karty, które wyciągnęła... Co one mogą oznaczać? Król i żebrak. Hmm... A może mają one przesłanie o losach Hitlera. Ma on zostać "zgładzony" przez wyższego sobie. Ale to tylko takie moje wymysły. Pewnie nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdą...

Denerwuje mnie para Bereniki i Billa... Tacy zakochani a przecież mężczyzna darzył Miriam takim pięknym uczuciem. Szkoda, że zatraciłaś już troszeczkę ten wątek. Nie ukrywam, że na początku to właśnie losy tej pary przyciągnęły mnie do czytania "Getta...". Chociaż z drugiej strony z każdym odcinkiem twój styl stawał się coraz ładniejszy i wątki coraz bardziej niezwykłe. Taka telenowela też mi się podoba. Jest taka magiczna i inna od wszystkich. Wracając jednak do parki ByB... Irytuje mnie też Zbyszek... Nie powinien był się tak zachować. Dobrze, ze się wyprowadził, ale niestety planuje zemstę na zakochanej parze...

Rzeczywiście nic nie wskazywało na to, że Miriam i Dorota się zaprzyjaźnią a tu taka niespodzianka. Dobrze, że kobiety się polubiły, bo mogą się nawzajem wspierać i pocieszać w tych trudnych czasach. Pojawienie się ojca Dorotki było bardzo niespodziewane... Ciekawe jak będzie wyglądała ich rozmowa. Alfons nie wzbudził we mnie sympatii...
Cytat:
- Jesteś Żydówką? Wiedziałem! Dorota nie zadawałaby się z szanującą się damą. To byłoby zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.

antysemita :/

Podobało mi się zachowanie Miriam. Jak zwykle waleczna z niej dziewczyna.
Cytat:
- To, że jestem Żydówką, wcale nie oznacza, że nie jestem szanującą się damą, zrozumiano?

Biedna, ciągle doznaje jakiś upokorzeń ze względu na swoje pochodzenie. Nie rozumiem jak można oceniać ludzi ze względu na ich narodowość. To jest chore. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Takimi samymi ludźmi...

Czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam ;***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:18:13 08-07-09    Temat postu:

Tym razem mieliśmy powrót do ostatnio zostawionych wątków. Anna - hmm... nie znam się na tarocie, ale karty żebraka i króla moga oznaczać - piedestał jak i rynsztok - dwa słowa bardzo charakterystyczne w historii życia wodza III Rzeszy.

Powrócił też Zbyszek - który doskonale pamiętam już wcześniej okazywał się z tej innej strony - zobaczymy jak daleko się zapędzi, aby osiągnąć cel.

A Alfons Kornowski - dzisiaj to nazwisko kojarzy z dość kontrowerrsyjną profesją. Może to i dobrze? Bo do niego jak najbardziej pasuje.
A co do antysemityzmu. No cóż... doskonały świat jest rzeczą tak odległą, że aż niemożliwą. Problem Żydów polega głównie na tym, że ci sami ludzi, którzy ich teraz nienawidzą wypędzili ich przed tysiące laty z miejsca ich pochodzenia.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:01:51 24-07-09    Temat postu:

Podziękowania dla BlackFalcon, Ligii i Ślimaka

Odcinek 88

Tymczasem Dorotka męczyła się ze swoim tatą.
- Po co tutaj przyszedłeś? – spytała.
- Nawet nie ośmieszaj się, zadając takie pytanie! – krzyknął Alfons. W jego głosie słychać było olbrzymią nutę pogardy. – Przyszedłem tutaj po to, abyś wróciła do domu.
- Fajnie wiedzieć, że jestem ci do czegoś potrzebna. Nie ma, kto sprzątać, tak? – Dorota starała się o to, aby ton jej głosu uraził ojca.
- Chociażby, dlatego! Powinnaś wiedzieć, gdzie jest twoje miejsce, a ono na pewno nie jest tu.
- Dlaczego ty masz decydować o tym, gdzie jest moje miejsce?
- Bo jestem twoim ojcem! – Alfons zadrżał ze złości. – Nie mam ochoty dłużej odpowiadać na te oczywiste pytania. Nie powinno być żadnej dyskusji. Wracaj do domu i już.
Powiedziawszy to, chwycił córkę za rękę. Ona z całej siły wyrwała się i krzyknęła.
- Nie jesteś moim ojcem. Nie przyznaję się do ciebie.
Doroty nie zdziwiło to, że słowa te wywołały w jej ojcu złość. Mężczyzna bez wahania spoliczkował swoją córkę.
Rozsądek podpowiadał jego ofierze, aby zachować zimną krew. Serce jednak pragnęło przystąpić do ataku.
W końcu przez jej umysł przeleciała myśl, która brzmiała
„A niby dlaczego tego nie zrobić? Czy mam coś do stracenia”.
Dorota rzuciła się na swojego ojca. Po chwili obydwoje przewrócili się na ziemię. Córka z całej siły biła tatę po twarzy. On, próbując się bronić, przewrócił Dorotę na drugą stronę.
- To, co zrobiłaś zabiło we mnie wszelką cierpliwość – wysyczał. – Teraz pożałujesz.
Zaczął rozpinać guziki koszuli, którą miała na sobie Dorota. Jego twarz znalazła się w pobliżu jej piersi.

Wtedy Miriam, Mateusz, i ich koledzy, którzy do tej pory przyglądali się kłótni, postanowili zareagować.
- Trzeba jakoś uspokoić tego idiotę – stwierdził Tomek.
Pozostali doszli do tego samego wniosku. Chwilę później Alfons Kornecki został zaatakowany przez całą czwórkę. Miriam i spółka odepchnęli go od Dorotki. Bezbronny mężczyzna leżał na ziemi i z trudem znosił ból, jaki zadawały mu ich kopiące nogi.
- Błagam, zostawcie mnie już w spokoju! – wołał żałośnie. Teraz już nie liczyło się dla niego to, że jego córka nie zajmuje się tym, czym powinna. Myślał tylko o tym, żeby przetrwać. Każda chwila wydawała mu się bardzo ważna. Każdy oddech był dla niego ratunkiem. Byleby tylko przeżyć.
- Zostawię Dorotę w spokoju, tylko przestańcie mnie kopać! – krzyknął nieszczęsny Alfons.
- Na pewno? – spytał Tomek, chwytając go za koszulę.
W odpowiedzi Alfons pokiwał twierdząco głową.
- W takim razie idź stąd i już tu nie wracaj. Kretyni nie są nam do niczego potrzebni – zawołał Tomek, po czym wyrzucił Alfonsa przez drzwi. Następnie zamknął je na klucz i powiedział dumnym tonem:
- Załatwione.
Pozostali zabili im gromkie brawo.
- Skoro pozbyliśmy się natręta, musimy świętować zwycięstwo! – zawołał Bartek. W rękach trzymał butelkę z tanim winem.
- Jestem za! – zawołała Miriam.
- I ja też! – zawtórowali jej Dorota i Bartek.
Mateusz był innego zdania. Denerwowało go to, że większość pułku nigdy nie trzeźwiała. Nie miał jednak odwagi, aby wypowiedzieć chociażby jedno słowo sprzeciwu.
Chwilę później pił wino i rozmawiał tak, jak nie potrafił wcześniej…
[img]http://tbn2.google.com/images?q=tbn:-Px-QM3maMEimM:http://www.famouswhy.com/pictures/people/winona_ryder_thumb_small.jpg[/img]


Tymczasem Zbyszek włóczył się bezsensownie po lesie. Nie pojawił się w domu górala od długiego czasu. Mimo to nie miał zamiaru tam wracać. Oglądanie zakochanej pary budziło w nim olbrzymią zazdrość i złość, nad którą nie potrafił zapanować. Uparł się, iż nie podda się, dopóki nie znajdzie rozwiązania.
Ponieważ normalny stan świadomości nie pomagał mu, Zbyszek zaczął zastanawiać się nad jakimiś wspomagaczami. Kiedyś słyszał o magicznych zdolnościach muchomora czerwonego.
Rozglądał się za tym cudnym, czerwonym darem natury, ozdobionym białymi kropkami. Znalezienie go w lesie nie było niczym trudnym. Udało mu się to jakąś godzinę temu. Niestety zaprzepaścił szansę. Ale co miał poradzić na to, że gdy był mały, słyszał od rodziców o tym, że muchomor czerwony jest trucizną? Dopiero kolega z wojska przedstawił mu inne oblicze grzybka.
„I kogo tu słuchać?” – pomyślał podirytowany Zbyszek. Zewsząd dobiegały go zupełnie sprzeczne informacje, a on nie potrafił wybrać między nimi tej prawidłowej.
„Czy wszystko musi być takie skomplikowane?” – przemknęło mu przez myśl. Zaczynał mieć już dość. Zasady działania wszechświata były zbyt skomplikowane, aby móc je ogarnąć.
Idąc leśną ścieżką, zorientował się, że nie jest sam. Grzybów poszukiwała również para Niemców w średnim wieku. Obydwoje sprawiali wrażenie bardzo eleganckich i dobrze wychowanych.
Zbyszek przypadkiem usłyszał fragment ich rozmowy. W dzieciństwie uczył się niemieckiego, dzięki czemu zrozumiał treść ich słów.
- Sebastianie, jak myślisz, czy to muchomor czy kania? – spytała kobieta, trzymając w rękach szarego grzyba.
Zbyszek uważnie jej się przyjrzał. Musiał przyznać, że mimo średniego wieku, była ona bardzo piękna. Jej krągłe piersi, delikatne rysy twarzy oraz długie, blond włosy wzbudziły w nim zachwyt.
- Nie wiem – oparł jej zmartwiony małżonek. – Te grzyby są takie podobne do siebie!
- Z chęcią pomogę! – wtrącił się Zbyszek. – Znam się dość dobrze na grzybach, a zwłaszcza na muchomorach!
- Byłabym panu bardzo wdzięczna – odparła Niemka słodkim głosikiem.
Zbyszek był bardzo zadowolony z tego powodu, iż może przysłużyć się tak pięknej kobiecie. Obejrzał uważnie grzyba i stwierdził:
- Myślę, że to jest jednak muchomor.
„Niestety nie ten, którego szukam. Nie ma pięknego, czerwonego koloru” – dodał w myślach.
Nie zamierzał jednak się smucić. Radował się tym, że wreszcie na coś się przydał. Uczucie bycia potrzebnym jest naprawdę bardzo miłe.
- Jak dobrze, ze pan nam o tym powiedział! – zawołał uradowany Niemiec. - Gdyby nie to, z pewnością po dzisiejszej kolacji odeszlibyśmy stąd na zawsze…
- A tak przy okazji zapytam. – wtrąciła jego małżonka. - Czy jest tu jakieś ładne miejsce, gdzie można przenocować? Nasz dom znajduje się daleko stąd.
Zbyszek chwilę zastanowił się. Wpadł mu do głowy piekielny pomysł.
„Ta para z pewnością nie będzie mogła znieść obecności tego niedorobionego włóczęgi… I wtedy rozwiążą problem za mnie” – pomyślał. Natomiast głośno rzekł:
- Niedaleko tu mieszka pewien bardzo gościnny góral. Chętnie państwa przenocuje. Jego chatka niestety jest malutka, ale za to naprawdę prześliczna. I ma swój klimat.
- Och, zawsze marzyłam o tym, aby mieszkać w góralskiej chatce! – zawołała Niemka. – Co ty o tym sądzisz, Sebastianie?
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Zaprowadzisz nas tam młodzieńcze?
- Z miłą chęcią! – zawołał Zbyszek. Po czym zaprowadził parę prosto do chatki górala Antoniego.
[img]http://tbn2.google.com/images?q=tbn:JFx-MkFS5rj8hM:http://www.margonem.pl/obrazki/itemy//ros/ros18.gif[/img]


Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia 0:09:04 24-07-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:16:44 24-07-09    Temat postu:

No i mamy nowy odcinek. Po... około dwuch tygodniach zastoju! Głównymi postaciami odcinka byli mężczyźni - albo raczej męska podsłość - Alfons to to zresztą człowiek nie jest. Bo nazywanie go w tem sposób byłoby ujmadla gatunku. Po prostu rynsztok. Aż brak mi słów na takiego człowieka - bezczelność, chamstwo, okrucieństwo w jednym. I tak dostał zbyt mało!

A Zbyszek? Jemu można zarzucić podłość. Ale przebiegłość, knowanie nawet wyraziste - i sprytne zarazem. Oj coś czuję, że będzie to miało ścisły związek z muchomorami.

Nie karz nam czekać następnym razem tajk długo

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 55, 56, 57 ... 59, 60, 61  Następny
Strona 56 z 61

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin