|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:18:12 09-07-10 Temat postu: |
|
|
No właśnie chyba dopiero na sam koniec okaże się, że ma jakieś uczucia...
ale wiesz jak to ze mną jest - dziś myślę tak, ale jutro mogę myśleć inaczej, więc to jeszcze nic pewnego |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:38:11 09-07-10 Temat postu: |
|
|
prolog bardzo bardzo ciekawy
czyli od kilku lat już była związana z 'swoim przyszłym mężem' ?
no tak , trochę tu takie stare czasy ale ja coś takiego lubię
dobre jest to , że musiała się zakochać i teraz ma problem ...
bo przecież w jej rodzinie są tradycje , które trzeba utrzymywać
rozbawiło mnie troszkę to o tych porwaniach , no to nie fajnie za bardzo , ja już sobie wyobrażam jak by mnie ktoś porwał i potem wróciłabym jako jego żona
czekam na premierę |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:56:25 10-07-10 Temat postu: |
|
|
Związana, ale tylko i wyłącznie umową jaką zawarli jej rodzice z rodzicami chłopaka, tak naprawdę w życiu nawet nie widziała go na oczy
Cyganie/Romowie to dość specyficzna społeczność, która rządzi się swoimi własnymi prawami, niechętnie też zdradzają swoje tajemnice więc trudno było znaleźć jakieś szczegóły dotyczące ich zwyczajów i tradycji - wszędzie tylko jakieś ogólniki, które sama musiałam odpowiednio "pokolorować" |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:03:28 11-07-10 Temat postu: |
|
|
Menny. napisał: | Świetne! Wiesz, że mi się bardzo podoba. Cieszę się, że wstawiłaś to tak szybko. ;P
Do tego, ja chyba polubię Casimir'a. Już jestem ciekawa cóż to za mężczyzna. ;P |
Ja też chyba będę miała słabość do Casimir`a - lubie jak główny bohater ma złożony charakter, a wydaje mi się, że on właśnie taki będzie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:56:47 11-07-10 Temat postu: |
|
|
Wysoko stawiacie mi poprzeczkę, ale postaram się, żebyście się nie zawiodły |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:53:06 11-07-10 Temat postu: |
|
|
Bardzo spodobał mi się prolog, a pomysł na telenowele jest wręcz genialny
Nie mogę się doczekać odcinka O i ja stawiam na Raula, który zawrócił w głowie Astreyi Chociaż pewnie Casmir również będzie ciekawy, ale najłatwiej będzie ich ocenić po odcinku |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:57:33 12-07-10 Temat postu: |
|
|
Komentuję dopiero teraz bo niedawno wróciłam i nie miałam jak tego uczynić. Co to opowiadania zaintrygowało mnie nie tylko ze względu na temat czyli społeczność cygańską , a głównie tym ,że dokładnie nie wiemy z kim będzie. Wydawać by się mogło ,że jak już została komuś przyrzeczona to już jest jego jednak to XXI wiek wieć wszystko jest możliwe. Nie wiemy kto jest tym dobrym ,a kto tym złym w mniemaniu dziewczyny. Zastanawiające jest też czy przeżyła wielką miłość i musiała wrócić do rzeczywistości jaką był ślub z księciem czy uciekła. Wszystko to tylko dodaje smaczku całej historii , na której premierę czekam , a najbardziej to chyba już czekam na finał , bo to on zwykle wszystko wyjaśnia |
|
Powrót do góry |
|
|
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:47:21 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Z miejsca gratukuję pomysłu, bo nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką historią. Klimat panujący w twoim opowiadaniu bardzo przypadł mi do gustu. Jej, te historie miłosne pisane zakazem są najpiękniejsze. Kocham historie, które tak naprawdę nie powinny mieć swojego miejsca w świecie. Prolog wyszedł Ci naprawdę rewelacyjny ^^. Możesz już zaliczyć mnie do grona swoich czytelniczek, choć nie wiem jak to będzie z komentowaniem, bo mnie ciągle brakuje na to czasu... W każdym razie, postaram się być na bieżąco. Pozdrawiam! ; D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:38:23 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Cudowny prolog. Klasyczny trójkąt, a jednak nie do końca, w moim ulubionym Bollywoodzkim filmie(tak wiem to hańba lubić te filmy, ale to nie moja wina) "Żona dla zuchwałych" jest podobny motyw. Widziałam jak trudny wybór będzie musiała podjąć Astreya pomiędzy obowiązkiem względem rodziny i miłością. Nie mogę się doczekać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:04:01 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Jeszcze raz ślicznie dziękuję wszystkim za komentarze ;*
Z racji tego, że pierwszy odcinek był w pilotach, to postanowiłam od razu wstawić drugi
Miłego czytania!
*Rozdział 1*
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość. (Paulo Coelho „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam...”)
~1~
Obudziłam się w środku nocy zlana zimnym potem.
Raul spał spokojnie. Na jego wspaniałym ciele, w bladym świetle księżyca, szkliły się malutkie kropelki potu. Było parno i duszno, ale mnie, bardziej niż panujące warunki atmosferyczne, dusiło własne sumienie. Gdyby ojciec wiedział, co zrobiłam, sam zabiłby mnie gołymi rękami. Nie byłam jeszcze żoną Casimira, ale jako jego narzeczona powinnam była trzymać się z dala od innych mężczyzn…
Raula znałam praktycznie od dziecka. Znałam z widzenia. Chodziliśmy do tej samej szkoły, on kilka klas wyżej. Kochały się w nim wszystkie moje przyjaciółki, a on wydawał się w ogóle nie zwracać na nie uwagi. Cichy, zamknięty w sobie, zawsze chodził własnymi ścieżkami.
Nigdy, nawet przez myśl by mi nie przeszło, że stanie się kimś najważniejszym w moim życiu. Byłam przecież zaręczona i jako posłuszna córka z całą stanowczością odrzucałam zawsze wszystkich swoich adoratorów. Poza tym nie w głowie byli mi chłopcy. Chciałam nacieszyć się wolnością, którą wkrótce miałam stracić…
Jemu jednak nie potrafiłam się oprzeć. A poznaliśmy się w sposób najbardziej banalny z możliwych. Tamtego wieczoru, nie pierwszy już raz, wymknęłam się z domu wieczorem, by imprezować u jednej z przyjaciółek. On też tam był…
- Patrz jak chodzisz! – warknął, gdy przedzierając się przez tłum, wpadłam na niego, a zawartość szklanek, które niosłam, wylądowała na jego koszulce.
- Przepraszam – wycedziłam, spoglądając mu w oczy, po czym przykucnęłam i zaczęłam zbierać z podłogi rozbite szkło – Cholera! – wrzasnęłam, gdy poczułam pieczenie, a chwilę potem ciepłą wilgoć rozchodzącą się po mojej dłoni.
- Pokaż to – nim się obejrzałam, klęczał przy mnie i badawczo przyglądał się skaleczeniu – Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że trzeba będzie to szyć – mówił tonem lekarza z co najmniej 20-letnim stażem.
- Jak to szyć? – wyrwałam mu rękę – Wystarczy zwykły plaster! – spanikowałam. Nie dlatego, że wystraszyłam się szycia. Odwiezienie mnie do lekarza było równoznaczne z tym, że mój dowie się o moich nocnych eskapadach, co wcale nie było mi na rękę. Analizowałam w myślach wszystkie możliwe scenariusze, a Raul cały czas patrzył na mnie poważnie. Nagle wybuchnął gromkim śmiechem. W tym samym momencie dotarło do mnie, że zwyczajnie się ze mnie nabijał – Bardzo śmieszne – mruknęłam, podnosząc się z ziemi. Chciałam odejść, ale chwycił mnie za rękę, tak, że musiałam odwrócić się w jego stronę.
- Zaczekaj – powiedział półgłosem, przyciągając mnie do siebie – Przepraszam, to był głupi żart – mówił coraz ciszej, a jego usta były coraz bliżej moich – Juliette…
Tak, takie właśnie imię miałam wpisane we wszystkich oficjalnych dokumentach i pod tym imieniem funkcjonowałam poza moją społecznością. Niewiele osób wiedziało kim jestem i skąd pochodzę. Raul dowiedział się o tym całkiem niedawno, ale chyba wcale mu to nie przeszkadzało. Nie powiedziałam mu tylko, że jestem już zaręczona…
- Julie… – poczułam jego chłodne usta na ramieniu – Dlaczego nie śpisz?
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam blado.
- Martwię się o ciebie – szepnął, gładząc mój policzek – Ostatnio jesteś taka przygaszona… Co się dzieje?
Owinęłam się narzutą i wstałam z łóżka. Nie potrafiłam patrzeć mu w oczy. Nie wiedziałam, jak mam mu powiedzieć, że niedługo wychodzę za mąż… Tak po prostu? „Kochanie, przykro mi, ale lada dzień wychodzę za mąż”? Dlaczego nie powiedziałam mu tego od razu, zanim sprawy przybrały taki obrót?
Czułam wzbierając w sobie złość. Byłam zła na siebie, że mu nie powiedziałam, zła na swoich rodziców, że zawarli ten cholerny kontrakt z rodziną Casimira, zła na Casmira za to, że w ogóle się urodził i zła na Raula – za to, że tak bardzo go pokochałam…
- Długo jeszcze masz zamiar się na mnie gniewać? – spytał, przysiadając obok mnie na złamanym drzewie, tuż nad brzegiem rzeki. Spojrzałam na niego. Od kiedy zamieniliśmy kilka słów na tamtej imprezie, łaził za mną jak cień, doprowadzając mnie tym do szewskiej pasji. Czasem pozwalał sobie na żarty. Ale takie żarty, które nie śmieszyły nikogo, oprócz niego, a już na pewno nie mnie. Tym razem przeszedł samego siebie, rzucając mi z okna klasy na piętrze, wprost pod nogi, woreczek wypełniony farbą. Nowiutkie spodnie nadawały się już tylko do śmieci…
- Nie gniewam się – odparowałam – Po prostu nie rozmawiam z głupkami.
Starałam się włożyć w to zdanie jak najwięcej jadu i złości, ale prawda była taka, że nie potrafiłam się na niego złościć. Miał w sobie coś, co sprawiało, że zapominałam przy nim o całym bożym świecie.
- Wiesz – zaczął cicho – Myślę, że jesteśmy do siebie bardziej podobni niż nam się wydaje – nim się spostrzegłam jego palce splotły się z moimi. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. Powinnam to przerwać i wracać czym prędzej do domu, ale nie byłam w stanie się ruszyć – Nie masz czasem wrażenia, że nikt cię nie rozumie? Że cały świat jest przeciwko tobie?
Wpatrywałam się niego jak zahipnotyzowana. Doskonale znałam przecież to uczucie bezsilności i totalnej niesprawiedliwości.
- Myślę, że we dwójkę… – kontynuował swoją wypowiedź – będzie nam raźniej… – zeskoczył z konara i stanął przede mną – walczyć z przeciwnościami losu – dokończył i nim zdążyłam cokolwiek odpowiedź poczułam jego usta na swoich…
Teraz stał tuż za mną, oplatając mnie swoim silnymi ramionami. Byliśmy podobni, ale chyba nawet on nie rozumiał tego, co się ze mną dzieje. Nie miał prawa tego rozumieć, bo tak naprawdę, to chyba nawet ja sama nie do końca to rozumiałam. Wszystko wskazywało na to, że jestem zakochana. Problem polegał na tym, że w niewłaściwym mężczyźnie.
Miałam ochotę ubrać się uciec, ale czy to by coś zmieniło? Czułam, jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy.
- Kochanie… – szepnął tuż przy moim uchu. Przełknęłam łzy, czułam wielką gulę w gardle, ale w końcu zebrałam się w sobie.
- Musimy porozmawiać – powiedziałam – Nie wiesz o mnie wszystkiego…
Odwrócił mnie przodem do siebie i chwycił pod brodę, zmuszając bym spojrzała mu w oczy.
- Cokolwiek by to nie było – mówił szeptem – nic nie zmieni moich uczuć do ciebie – nieznacznie opuściłam głowę, by nie patrzeć mu w oczy. Oparł czoło o moją głowę i bez słowa gładził dłonią mój policzek. Czułam jak kciukiem delikatnie ściera łzy z mojej twarzy. Stałam jak sparaliżowana… jak zwykle, gdy był blisko.
- Wychodzę za mąż – usłyszałam swój bezbarwny, zupełnie pozbawiony emocji głos. Raul odskoczył jak oparzony. Spojrzałam na niego. Widziałam, jak krew odpływa mu z twarzy, a jego oczy patrzą na mnie z żalem, niedowierzaniem, rozczarowaniem i tysiącem innych emocji, których nawet nie potrafiłam nazwać…
~2~
- Powiedz, że nie mówisz poważnie – powiedział, błagalnie patrząc mi w oczy – Powiedz, że… że tylko chciałaś odegrać się za wszystkie moje głupie żarty… – nie patrzyłam na niego, nie mogłam znieść jego pełnego bólu spojrzenia. Po chwili poczułam, jak chwyta mnie za ramiona i potrząsa – Powiedz! – wrzasnął. Nie wiedziałam, czy więcej w tym krzyku złości, czy rozpaczy – Powiedz to, do cholery… – poprosił już niemal szeptem, a ja nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. Zresztą co miałam mu powiedzieć? Przez chwilę patrzył na mnie tak, że się go bałam. Miałam wrażenie, że ma ochotę uderzyć mnie z całej siły. Zacisnęłam powieki i czekałam na cios. Pamiętałam jak, kiedyś ojciec mnie uderzył…
- Co ty wyprawiasz? – wrzeszczał. Jakoś przebolał to, że przefarbowałam włosy i to, że w wieku piętnastu lat nadal chodziłam do szkoły, ale kiedy mój brat doniósł mu, że widział mnie, jak obściskuję się z jakimś chłopakiem, to było już dla niego zbyt wiele. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby był tak wściekły – Mam ci przypomnieć kim jesteś?
- Nie musisz! Na każdym kroku słyszę, że kobieta ma rodzić dzieci i zajmować się domem! Nigdy nie będę taka! – wrzasnęłam – Wystarczy, że zaklepałeś mi męża, o reszcie swojego życia zdecyduję sama! I dopóki nie jestem żoną Casimira mam prawo spotykać się z kim chcę i robić co mi się podoba!
Nagle poczułam pieczenie na twarzy i ciemno zrobiło mi się przed oczami. Kiedy otworzyłam powieki, matka klęczała koło mnie, a ojciec, cały purpurowy ze złości przechadzał się od ściany do ściany…
- Boże… – szepnął Raul, kurczowo zaciskając dłonie w pieści tak, że aż zbielały mu kłykcie. Patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem. Chciałam zapaść się pod ziemię. Raul czekał na jakieś wyjaśnienie, a ja, chyba pierwszy raz w życiu, nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. Patrzyłam na niego, a z moich ust wydobyło się tylko bezgłośne „przepraszam”. Staliśmy my tak przez chwilę w bezruchu, usiłując czytać w swoich myślach. Nagle Raul odsunął się o krok, przeczesał ręką włosy i zaczął zbierać swoje ubrania.
- Raul… – w końcu udało mi się wypowiedzieć przynajmniej jego imię – Raul… – powtórzyłam, gdy zaczął się w pośpiechu ubierać. Chciałam podejść i zatrzymać go, ale…
- Nic już nie mów! – rozkazał – I nie zbliżaj się do mnie – rzucił chłodno tonem nie znoszącym sprzeciwu, kierując się w stronę drzwi. To było jak cios, zadany ostrym nożem prosto w serce. Czułam, że nogi mam jak z waty.
- Raul… – szeptałam cicho przez łzy, ale on nie reagował. Gdy zatrzasnął za sobą drzwi, osunęłam się na podłogę. Nic już nie mogłam zrobić. Wszystko teraz zależało od niego, a on najwyraźniej nie miał ochoty mnie znać. Zresztą czego innego się spodziewałam? Idiotka! Miał mnie uściskać i powiedzieć „to nic takiego, jeśli pozwolisz, zostanę twoim kochankiem”? Niech diabli wezmą Casimira i moją cholerną rodzinę!
Powoli wgramoliłam się na łóżko. Wtuliłam twarz w podsuszkę, na której jeszcze przed chwilą leżał Raul. Przez chwilę upajałam się jego zapachem, łudząc się, że za chwilę stanie w drzwiach, wyciągnie do mnie ramiona i znów wszystko będzie dobrze… Nie! Nic już nigdy nie będzie dobrze! Za kilka dni miałam zostać żoną Casimira, wiedziałam to od co najmniej kilku lat, więc po jaką cholerę wmieszałam w to Raula? Świadomość, że cierpiał przeze mnie była nie do zniesienia.
- Obiecasz mi coś? – spytał któregoś dnia, gdy wieczorem siedzieliśmy nad „naszą” rzeką.
- Co tylko zechcesz – uśmiechnęłam się, zarzucając mu ręce na szyję.
- Juliette… – zawiesił na chwilę głos i spojrzał mi prosto w oczy. Zawsze, gdy zwracał się do mnie pełnym imieniem, oznaczało to, że szykuje się poważna rozmowa, teraz świadczył o tym dodatkowo wyraz jego twarzy.
Zawsze gdy byliśmy sami, nie potrafiłam kompletnie niczego wyczytać z jego twarzy, żadnych emocji a tym bardziej myśli. Nigdy też nie mówił wiele o sobie, a mnie nigdy to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Tym razem wydawał mi się jeszcze bardziej tajemniczy i poważny niż zazwyczaj. Przed oczami miałam twarz, jakiej wcześniej nie widziałam. Twarz doświadczonego życiem mężczyzny – Juliette, przysięgnij, że nigdy mnie nie okłamiesz, że zawsze, obojętnie co by się nie działo, będziesz mi mówiła prawdę. Jeśli chcemy być razem, musimy być wobec siebie szczerzy. Poza tym myślę, że nawet najgorsza prawda, jest lepsza od kłamstwa…
- Obiecuję – powiedziałam cicho, delikatnie muskając ustami jego wargi…
Byłam egoistką. Cholerną egoistką! Obiecałam mu szczerość, a przecież już wtedy nie mówiłam mu wszystkiego! Miał pełne prawo być teraz na mnie wściekłym…
*SinPalabras* - też lubię bollywoodzkie filmy, więc jest nas dwie |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:18:20 16-07-10 Temat postu: |
|
|
"Miał pełne prawo..." i c z tego, nikt nie powinien tak cierpieć. Dziewczyna sama nie wie jak się wykaraskać z tego co właściwie nie zależało zupełnie od niej. Bo przecież nie ona rządziła tym w kim się zakochuje, a tym bardziej tym, że musi wyjść za facet którego wybrała jej rodzina. Czekam na więcej
Dzięki miło wiedzieć, że nie jestem sama |
|
Powrót do góry |
|
|
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:52:50 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Och, zdecydowanie najgorsze jest poczucie winy. Wszystko jednak byłoby inaczej, gdyby wina leżała rzeczywiście po jej stronie, a przecież wcale tak nie jest. Myślę, że nikt nie jest w stanie zapanować nad uczuciami, nawet ona Juliette, która tak bardzo różni się od wszystkich dziewcząt z jej otoczenia. Jej ojciec jest wręcz okropny, w ogóle nie rozumiem, jak można narzucać córce swoje morały i dyktować czym powinna kierować się w życiu. Tak samo, jak nie potrafię pojąć tego, jak można wybrać córce męża, z którym ma spędzić całe życie. To świadczy tylko o braku szacunku do kobiet, w dodatku o braku szacunku do własnej córki.
Ogromnie podoba mi się to, co tutaj tworzysz. To wszystko wydaje się takie rzeczywiste, wręcz namacalne, zupełnie jak z życia wzięte.
Czekam na więcej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:58:55 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Biedny Raul, nie dziwię mu się, że się wkurzył. Powinna być wobec niego szczera i powiedzieć mu o ślubie już na początku ich znajomości.
Współczuje Julie, wychowywać się w kraju z takimi tradyjami i w takim domu... dziewczyna się buntuje i dobrze, chociaż niestety jej się za to obrywa.
Czekam na new! ; ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:42:32 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Wzruszający odcinek Tak mi strasznie żal Raula, jak on musi cierpieć przez to... Juliette też okropnie współczuje, zwłaszcza że musi zostać żoną Casimira. Chociaż go nie znam zapałałam chęcią uśmiercenia go. I jeszcze przez niego J&R nie mogą być razem to takie niesprawiedliwe ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:48:24 16-07-10 Temat postu: |
|
|
pierwsze już kiedyś dogłębnie przeczytałam ; )
a jeśli chodzi o drugie no to powiem , że ojciec Julie mnie zaskoczył
to dla niej pewnie trudne , że ojciec taką ją traktuje ...
Raul też będzie teraz mocno cierpiał
szkoda tylko , że Julie nie powiedziała mu wcześniej , tylko teraz gdy tak się zaangażował , zresztą ona tak samo ...
Juliette też bardzo współczuje dziewczyna musi wyjść za człowieka , którego nie kocha i pewnie okropnie się czuje , co ja mówię , napewno
teraz tylko nie mogę się doczekać jak poznamy Casimira
zobaczymy co ta postać wniesie do bohaterów napewno wiele
czekam na kolejny rozdział |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|