|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:41:47 25-10-10 Temat postu: |
|
|
Casimir okazał się być gorszym niż myślała Julie. Początkowo być może czuła, że znajdzie w nim choć troszkę zrozumienia, ale teraz? No bo po pierwsze chce sprowadzić ciężarną Marię do ich domu. Po drugie uderzył Julie i jeszcze nazwał ją dziwką! Tak nie da się żyć. Jednak szczęście w nieszczęściu dziś nastąpiło. Raul odnalazł list i dlatego przyszedł po Julie, tylko czy ona będzie na tyle odważna by z nim uciec? Oby tak, bo inaczej będzie musiała żyć w tym koszmarze. Wiem, że to dla niej ciężka sytuacja, ale jednak może powinna zrobić to dla swojego dziecka, a raczej dziecka jej i Raula. Koniuszek jednak troszkę źle wróży...
Czekam na next! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:37:26 05-11-10 Temat postu: |
|
|
~4~
Od tamtego dnia spotykałam się z Raulem kilka razy w tygodniu, zazwyczaj wtedy, gdy Casimira nie było w domu. Obejmował mnie, przytulał, całował… niby wszystko było jak dawniej, ale ja czułam, że to już nie to samo co kiedyś. Była między nami jakaś niewidzialna bariera, której żadne z nas nie potrafiło pokonać.
- Julie – zaczął któregoś dnia, gdy spacerowaliśmy po ogrodzie – Przepraszam, ale muszę cię o coś spytać – zatrzymał się, stanął na wprost mnie i spojrzał mi w oczy. Wspięłam się na palce, by dosięgnąć jego ust. Chciałam, żeby wszystko było jak dawniej, ale nie było. Raul odsunął się o krok w tył – Czy ty z nim sypiasz? – spytał bez zbędnych wstępów.
Wiedziałam, że kiedyś padnie takie pytanie, ale nadal nie byłam gotowa powiedzieć mu o tym jednym, jedynym razie, w czasie naszej nocy poślubnej. Spuściłam głowę – Julie? – chwycił mnie pod brodę, zmuszając bym na niego patrzyła – Powiedz mi prawdę…
Przełknęłam łzy.
- Nie mogłabym Raul, nigdy, nigdy z własnej woli… – poczułam, jak po moich policzkach spływają gorące łzy – Nigdy z własnej woli nie pójdę z nim do łóżka – powiedziałam stanowczo, wtulając się w jego silne ramiona. Nie skłamałam. Nie powiedziałam tylko, że to już się stało. Wbrew mojej woli, ale stało się.
- Dlaczego nie chcesz stąd uciec? – pytał, odgarniając mi włosy z twarzy. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć – Julie, on cię zniszczy, zniszczy nas i to co nas łączy. Nie możemy ciągle spotykać się po kryjomu…
- Nie teraz, Raul, nie teraz… – szeptałam przez łzy – Wymyślimy coś, ale nie teraz…
- Na Boga! Julie! Otrząśnij się – mówił podniesionym tonem, delikatnie potrząsając mnie za ramiona – Myślisz, że gdy dziecko przyjdzie na świat, będzie łatwiej? Przecież wtedy, on tym bardziej nie pozwoli ci odejść… Co ja mówię? On cię zabije, gdy tylko ciąża zacznie być widoczna! Skoro nie spaliście ze sobą, to jak mu to wytłumaczysz? Sama mówiłaś, że niewierne kobiety są u was piętnowane, a ja nie chcę żebyś cierpiała i nie chcę narażać naszego dziecka.
- A moi rodzice? Rodzina Casimira ich zniszczy, jeśli teraz ucieknę.
- Boże, dopomóż… – szepnął Raul, po czym odwrócił się tyłem, przeczesując ręką włosy. Skierował twarz ku niebu i trwał tak przez chwilę. Podeszłam do niego i chwyciłam jego dłoń. Nic już nie mówiliśmy. Byliśmy razem, a jednak jakby obok siebie. Wszystko co nas łączyło, paradoksalnie, pogłębiało teraz przepaść między nami. Znaleźliśmy się w sytuacji, z której żadne wyjście nie było dobre. Nie potrafiłam zaakceptować swojego losu tak, jak zrobiła to moja matka, i pokochać swojego męża. Nie potrafiłam też zrezygnować z Raula. Egoistycznie trzymałam go przy sobie, choć w głębi serca, wiedziałam, że chyba lepiej byłoby kazać mu odejść, a Casimirowi wmówić, że to jego dziecko. Gdyby Raul nie pojawił się znowu w moim życiu pewnie właśnie tak bym zrobiła. Teraz jednak sprawy zabrnęły już zbyt daleko. Raul wrócił. Wiedział o dziecku. Chciał nas zabrać i uciec daleko, ale chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, jakie to będzie miało konsekwencje.
Od tamtego spotkania Raul nie pojawił się, nie zadzwonił. Świadomość, że być może zrezygnował, bolała mnie, ale jednocześnie chyba cieszyłabym się, że to on podjął za mnie tę decyzję… Wtuliłam twarz w poduszkę i przymknęłam oczy.
- Julie… – usłyszałam nad uchem cichy szept, a za plecami poczułam jego oddech. Nie odwróciłam się jednak. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać – Julie… – powtórzył, dotykając delikatnie mojego ramienia, ale ja nadal udawałam, że śpię – Przepraszam – szepnął – przepraszam… – łóżko ugięło się lekko, a potem usłyszałam jego kroki i trzask zamykanych drzwi. Nie potrafiłam go rozgryźć. Nie wiedziałam, która z jego twarzy jest prawdziwa. Czasem potrafił być naprawdę miły, i w takich właśnie chwilach myślałam, że gdyby nie to, że kochałam Raula, być może byłabym nawet w stanie pogodzić się z losem i pokochać go jako mojego męża. Często jednak zachowywał się, jakby wstępował w niego diabeł, a najczęściej było tak, że zupełnie mnie ignorował – jakbym w ogóle nie istniała. Może on naprawdę kochał tamtą dziewczynę tak, jak ja kochałam Raula?
Wypełzłam z łóżka i zeszłam na dół. Siedział przy kuchennym stole z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Casim – powiedziałam cicho. Przetarł twarz dłońmi i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi, smutnymi oczami – Co się dzieje?
- Naprawdę cię to interesuje? – spytał, przyglądając mi się uważnie.
- Jesteś moim mężem…
Roześmiał się ironicznie.
- Jestem twoim mężem tylko wtedy, kiedy tobie to pasuje – rzucił cynicznie – W sumie jestem nim chyba tylko wtedy, gdy wydajesz moje pieniądze.
- Nie chcę twoich zasranych pieniędzy!
- A czego chcesz?
- Zwróć mi wolność – powiedziałam wprost – Zwróć ją mnie i sobie. Mamy XXI wiek, rozejdźmy się jak cywilizowani ludzie…
- Nie bądź śmieszna! – wszedł mi wpół zdania – Co na to nasi rodzice?
- To nie oni męczą się w tym chorym związku!
- Ale takie są zasady! Zostaliśmy ze sobą zaręczeni już jako dzieci…
- Ale teraz jesteśmy dorośli i mamy prawo sami decydować o naszym losie!
Przez chwilę patrzył na mnie, jakby rozważał sens wypowiedzianych przeze mnie słów. W końcu wstał i bez słowa skierował się w stronę hallu.
- Idę do łóżka – zaczął przystając w progu, ale nawet na mnie nie spojrzał – Zechcesz tej nocy być moją żoną i spełnić swoje małżeńskie obowiązki? – spytał z kpiną i nie czekając na moją odpowiedź ruszył na górę. Miałam ochotę chwycić stojący na stole antyczny wazon i cisnąć nim w niego z całej siły. Wiedziałam już, że rozmowy z nim nie mają żadnego sensu. Nie było szans, by pozwolił mi odejść, nawet jeśli sam przez to cierpiał. |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:14:39 05-11-10 Temat postu: |
|
|
Co za kretyn z tego Casima... powaaażnie. Julie też jest głupia, powinna popierdzielić to wszystko i uciec z Raulem, gdzie pieprz rośnie! A czy to przepraszam jej rodzice myśleli o niej, kiedy wplątali ją w te głupie zaręczyny? Nie! No właśnie!
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:42 05-11-10 Temat postu: |
|
|
Czemu ona nie chce uciec z Raulem?? Jejku, przecież wiadomo, że Casimir nie pozwoli jej odejść, więc po co miałaby się go pytać o zdanie? Naprawdę, ta historia jest strasznie smutna...
Aż mi się płakać chce... Przecież Raul i Julie nie mogą tak żyć...
Czekam na dalszy ciąg...
I zapraszam do siebie Wstawiłam nowy odcinek, mam nadzieję, że Ci się spodoba...
Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 23:02:15 05-11-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:06:31 06-11-10 Temat postu: |
|
|
Widze, że wszyscy litują się nad Julie, ale pomyślcie też o Casimirze - on jest męskim odpowiednikiem Julie - nie kocha jej i będzie miał dziecko z inną kobietą - cierpi tak samo jak Julie.
Specjalnie stworzyłaś to "lustarzane odbicie" Julie w postaci Casimira?
Czekam na ciąg dalszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:17:44 06-11-10 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze :*
To nie do końca tak, że Julie nie chce uciec - ona boi się, że to ściągnie na nich jeszcze większe kłopoty, ale o tym w kolejnych odcinkach
A co do Casimira - tak, specjalnie, z premedytacją, zrobiłam go "lustrzanym odbiciem" Julie ^^ Wiem, że to może trochę (bardzo) naciągane, ale w końcu, to wszystko tylko tzw. fikcja literacka:D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:34:51 06-11-10 Temat postu: |
|
|
Aguś nie będziesz na mnie zła, co?
Ja rozumie, że wszyscy by chcieli, żeby Astreya była szczęśliwa, ale zaczynam powoli zdawać sobie sprawę z tego jaką jest egoistką. Zasłania się rodziną, żeby nie uciekać z Raulem, chcę, żeby Casimir dał jej rozwód, choć doskonale wie, że on się na to w życiu nie zgodzi, choć chce tego samego co co ona. Casimir i Raul są najbardziej pokrzywdzeni w tym wszystkim, bo jeśli ona zostanie z Casimirem skrzywdzi ich obu. Raula, bo to będzie dla nich koniec, a Casimira, bo nigdy nie pozwoli mu zapomnieć co stało się w ich noc poślubną. Nie mówię, że on jest bez winy, jest winny. Ale dostaje już wysypki, gdy widzę jej argumenty by trwać w tym zawieszeniu.
Jesteś zła? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:45:35 06-11-10 Temat postu: |
|
|
Zła? A niby dlaczego? Przecież taka właśnie jest prawda
Julie jest egoistką i dobrze o tym wie, ale nic z tym nie robi i przez to cierpią wszyscy wokół niej. |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:08:42 07-11-10 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem to lustrzane odbicie nie jest naciągane - a wręcz przeciwnie - bardzo mi się ten pomysł podoba.
Planujesz może dodać do obsady postać ukochanej Casimira? - nie pamiętam imienia, ale chyba Maria. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:13:13 07-11-10 Temat postu: |
|
|
Zastanawiałam się nad tym, ale nie jestem przekonana, czy jest sens wprowadzać kolejną postać, skoro wszystko jest tu opowiedziane z punktu widzenia Julie.
Kusiło mnie takie rozwiązanie przez chwilę, owszem, ale... nie, chyba nie będę dodawać już nikogo do obsady. Nie wykluczam, że Marie pojawi się w którymś odcinku, ale będzie to raczej niewielki epizod No chyba, że nagle wpadnę na jakiś nagły zwrot akcji;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:14:21 07-11-10 Temat postu: |
|
|
Przeczytała już wcześniej ale jakoś nie miałam czasu sie zalogować i napisać koma. Więc piszę teraz - lekko spóźniona
Casim widać jest bardzo konserwatywny w swoim podejściu. Mimo iż ma mieć dziecko z inną nie pozwoli odejść Julie i jeszcze prosi ją aby spełniła swoje małżeńskie obowiązki. Coś wyraźnie go trapi, ale dusi wszystko w sobie. Powiem szczerze że mam mieszane uczucia co do jego osoby. Z jednej strony zimny, obojętny i władczy z drugiej jednak zagubiony i potrafi być delikatny. Nie umiem go rozgryźć.
Raul.....Chłopak nalega na to aby Julie z nim uciekła. Wcale się mu nie dziwie skoro ma mieć z nią dziecko. Stara sie ją ochronić i opiekować sie nią jak należy. I do tego jeszcze sie do niej nie odzywa teraz.
Powiem tak: nie wiem już co mam myśleć ale na pewno coś ciekawego wymyślisz i namieszasz swoim mistrzowskim sposobem mimo wszystko uwielbiam twoje opowiadania. Trzymają w napięciu i aż sie chce więcej. Duży PLUS!
W każdym razie czekam na new
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:55:50 07-11-10 Temat postu: |
|
|
Dzięki za koma i tak pochlebną opinię :*
To normalnie miód na moje uszy (a raczej w tym przypadku oczy;)) |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:21:49 13-11-10 Temat postu: |
|
|
agam napisał: | Zastanawiałam się nad tym, ale nie jestem przekonana, czy jest sens wprowadzać kolejną postać, skoro wszystko jest tu opowiedziane z punktu widzenia Julie.
Kusiło mnie takie rozwiązanie przez chwilę, owszem, ale... nie, chyba nie będę dodawać już nikogo do obsady. Nie wykluczam, że Marie pojawi się w którymś odcinku, ale będzie to raczej niewielki epizod No chyba, że nagle wpadnę na jakiś nagły zwrot akcji;D |
Masz rację, że może lepiej nie dodawać nikogo więcej do obsady.
A tak w ogóle to kiedy new? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:41:36 13-11-10 Temat postu: |
|
|
dobre pytanie libby
postaram się oczywiście jak najszybciej dodać new - może nawet jeszcze w ten weekend ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:43:01 18-11-10 Temat postu: |
|
|
~5~
Życie z Casmirem pod jednym dachem nie było łatwe. Powiedziałabym nawet, że z dnia na dzień coraz trudniejsze. Najgorsze było to, że choć męczył się w tym pseudo-związku tak samo jak ja, za żadne skarby świata nie chciał zwrócić nam wolności. Nie rozumiałam tego, ale postanowiłam, że nigdy więcej nie będę z nim o tym rozmawiać. Był nieugięty, dumny i wierny tradycji. Zupełnie jak mój ojciec.
Nie wiem czemu, ale najbardziej w tej historii było mi żal tej dziewczyny, która była z nim w ciąży. O ile ja mogłam spróbować wmówić Casimirowi, że dziecko, które noszę jest jego, o tyle ona została praktycznie na lodzie. To ona powinna być teraz na moim miejscu. Na pewno byłaby o wiele lepszą żoną…
W całej tej pokręconej sytuacji, w jakiej oboje znaleźliśmy się wbrew sobie, Casim jednak pokazał odrobinę klasy, mówiąc, że jego dziewczyna zamieszka z nami dopiero wtedy, gdy ja wyrażę na to zgodę. Wszystko miało teraz zależeć ode mnie. Długo biłam się z myślami, aż w końcu wymyśliłam, że być może uda mi się coś wytargować.
- Zgadzam się – zaczęłam któregoś dnia, podając Casimirowi śniadanie – żeby twoja dziewczyna zamieszkała z nami – znieruchomiał i patrzył na mnie zdumiony. – Zgadzam się pod jednym warunkiem – dodałam po chwili, uważnie przypatrując się jego twarzy. Dopiero po chwili sięgnął po serwetkę, otarł usta i odchylił się na oparcie krzesła.
- Słucham… – powiedział półgłosem. Chyba w dalszym ciągu nie dowierzał moim słowom.
- Chcę szofera…
Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek więcej, roześmiał się w głos.
- I to jest twój jedyny warunek? – spytał przewiercając mnie na wskroś swoimi dużymi ciemnymi oczami. Czułam, że gotów jest przystać na moją propozycję, więc nie zamierzałam zaznajamiać go ze szczegółami dotyczącymi osoby tego potencjalnego szofera.
- No tak – mruknęłam – Chociaż jest jeszcze jedno – dodałam szybko – Sama go sobie wybiorę.
Znów salwa śmiechu.
- Chcesz mi przyprawiać rogi pod moim własnym dachem i w dodatku za moim przyzwoleniem? – prychnął – Masz mnie za głupka?
Spojrzał na mnie tak, jakby chciał mnie zabić wzrokiem, a ja wcale nie byłam mu dłużna. Niczego nie pragnęłam tak, jak tego, by na zawsze zniknął z mojego życia, ale skoro już w nim był musiałam jakoś sobie z tym radzić.
- A ty chcesz mi wmówić – zaczęłam, uśmiechając się przy tym cynicznie – że będziesz żył w totalnej wstrzemięźliwości, mając przy boku swoją ukochaną kobietę?
- Zapominasz, że jest między nami drobna różnica – mówił spokojnie – to ja jestem panem tego domu, twoim mężem, a przede wszystkim mężczyzną. To ty masz być posłuszna mnie, a nie ja tobie, więc doceń przynajmniej, że w ogóle czekam na twoją zgodę. Równie dobrze, mógłbym sprowadzić tu Marie bez pytania cię o zdanie.
- A ja mogłabym rozgłosić, że mój szanowany przez wszystkich mąż, będzie miał nieślubne dziecko! – warknęłam wściekle. Chyba trafiłam w czuły punkt. – Chcę szofera, który będzie wyłącznie do mojej dyspozycji – powiedziałam pewnie – Ciebie ciągle nie ma, domem zajmuje się twoja służba, a ja nie mogę ciągle siedzieć w domu…
- Są autobusy – wszedł mi w zdanie. Czy naprawdę myślał, że tym mnie przekona? Raczej chyba tylko droczył się ze mną, bo po chwili uśmiechnął się cwano.
- Ciekawe, co by powiedziała twoja dziewczyna, gdyby wiedziała, że nie może z tobą mieszkać tylko dlatego, że nie chciałeś się zgodzić, żeby twoja ŻONA miała własnego szofera.
Mówiąc to widziałam, jak z jego twarzy znika pewność siebie. W końcu spuścił na chwilę wzrok i westchnął ciężko.
- No dobrze. Możesz zatrudnić szofera dla siebie…
I tak Raul trafił pod dach domu, w którym mieszkałam. Początkowo nie był tym pomysłem zachwycony, ale ostatecznie przyznał, że to dobre rozwiązanie, bo przynajmniej przez 24 godziny na dobę będzie miał mnie na oku. Na oku i w zasięgu dłoni. Dokładnie tak. Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że to chyba jednak nie był najszczęśliwszy pomysł. Nasze ciała lgnęły do siebie, niczym pszczoły do miodu. Nie mogliśmy od siebie oderwać rąk, a na każdym kroku musieliśmy się pilnować, by nie zobaczył nas ktoś ze służby.
- Julie… – nim się obejrzałam, przyciągnął mnie do siebie i pocałował, napierając na mnie całym ciałem.
- Raul – szepnęłam, łapiąc oddech – nie możemy, nie tutaj…
- Julie – mówił, chwytając moją dłoń, której palcami dotykałam jego rozpalonych ust, by powstrzymać je przed kolejnym pocałunkiem – nie wytrzymam tego dłużej – mówił nie kryjąc rozpaczy – Jestem blisko ciebie a nie mogę cię nawet dotknąć – przesunął wierzchem dłoni po moim policzku, szyi, dekolcie i kierując się w zagłębienie między piersiami, delikatnie odchylił brzeg mojej koszulki, a zaraz potem jego ciepła dłoń objęła moją pierś – Julie – szepnął, opierając się czołem o moje czoło – pragnę cię jak nigdy do tej pory – czułam jego ciepły oddech na twarzy, jego dłonie przyciągające moje biodra. Stłumiłam westchnienie, czując jego nabrzmiałą męskość coraz mocniej napierającą na mnie. Pragnęłam go, ale jego dłonie wsunęły się pod moją spódniczkę, w mojej głowie zapaliło się jakieś czerwone światełko.
- Raul… – wymruczałam, starając się go od siebie odepchnąć – nie… przestań… – nie reagował – Raul! – krzyknęłam, odpychając go z całej siły, gdy wsunął dłoń pod cienki koronkowy materiał mojej bielizny. Patrzył na mnie osłupiały, a ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa.
Ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju… |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|