|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:18:58 27-11-10 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam...normalnie wiedziałam, że Julie jest mega tchórzem! Czy ona nie widzi, że przez swój egoizm i tchórzostwo niszczy nie tylko swoje życie, a też życie Raula, Casima, a nawet Marie.
Zgadzam się z Sin...też nie zależy mi na szczęśliwym zakończeniu - przynajmniej jeśli chodzi o Julie. Moim zdaniem Casim powinien zostać z Marie i ze swoim dzieckiem, a Raul? - hmm...może niech zostanie ze swoim dzieckiem, a Julie...niech umrze przy porodzie ( wiem, że to okropne, ale nie mogłam się powstrzymać, przepraszam ). |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:25:53 27-11-10 Temat postu: |
|
|
Śmierć przy porodzie? W sumie nie pomyślałam o tym, chodzi mi po głowie coś zupełnie innego, ale nic nie mówię, bo znając życie jeszcze ze 100 razy zmienię zdanie
Dzięki za koma:* |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:34:24 27-11-10 Temat postu: |
|
|
Mi również nie podoba się postawa Julie... Jest straszną egoistką, i faktycznie należy jej się porządna kara... |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:03:25 28-11-10 Temat postu: |
|
|
Mój pomysł ze śmiercią Julie ( przy porodzie ) był głupi. Przecież to ona opowiada Nam historię swojego życia. Ale potem pomyślałam sobie, że Julie mogła pisać pamiętnik i po jej śmierci - jej córka mogła go znaleźć i przeczytać, i w ten sposób poznać historię życia swojej matki - wiem, że mnie ponosi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:29:02 28-11-10 Temat postu: |
|
|
To jest jakieś wyjście ale szczerze mówiąc, do tej pory w ogóle nie brałam pod uwagę opcji ze śmiercią Julie przede wszystkim dlatego, że wydawało mi się, że dla niej śmierć byłaby nagrodą - wybawieniem od wszystkich problemów.
Nie wiem jeszcze na co się zdecyduję, ale z pewnością bardzo dokładnie rozważę wszystkie opcje, także tę z uśmierceniem Julie;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:22:54 28-11-10 Temat postu: |
|
|
Hm.. szczerze mówiąc, główna bohaterka mnie coraz bardziej denerwuje. Również sądzę, że jest straszną egoistką. I sama nie potrafi zdecydować czego tak naprawdę chce.
Co do Marie, czytając o niej wcześniej, kiedy wspominałaś o niej tylko w kilku słowach i tak inaczej ja sobie wyobrażałam, niż teraz to przedstawiałaś. Sądziłam, że będzie to skromna i miła kobieta, nieco nieśmiała. [ oglądałaś może Dziki Księżyc? Twoja Marie zawsze kojarzyłam z główną bohaterką tej telenoweli, nie wiem sama dlaczego. ] Jednakże kobieta ta jest całkowitym przeciwieństwem, mojego wyobrażenia. ;D
Nie wiem co planujesz dla Astrey, ale nie chciałabym jednak, aby była nawet z Casmirem. ;D Na początku jak pamiętasz niezmiernie czekałam na jego postać, nie mogłam się doczekać i wtedy chciałam nawet, aby w końcu coś poczuła do swojego męża, ale wtedy Julie była całkiem inną kobietą niż jest dotychczas.
Raul? Czyżby usłyszał ich rozmowę, gdzie kobieta twierdzi, zę to dziecko Casmir'a i pomyślał, że jego ukochana go okłamuje ? Czekam na new! |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:13:31 28-11-10 Temat postu: |
|
|
W sumie masz rację, że dla Julie śmierć byłaby ( pewnego rodzaju ) wybawieniem. I chyba na to również nie zasługuje ( przepraszam, wiem, że jestem okropna, ale strasznie mnie ona irytuje ). Początkowo również chciałam żebyś połączyła ją z Casmirem, ale teraz uważam, że nie zasługuje na niego i tym bardziej na zasługuje na Raula. Chociaż Raul zachowuje się bardziej jak "baba", niż jak "prawdziwy facet" - zero w nim ikry! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:20:12 28-11-10 Temat postu: |
|
|
Menny - oglądałam "Dziki księżyc" ale nigdy nie planowałam, że moja Marie będzie taka miła i potulna
Libby - zdecydowałam już (na 99%) że śmierć Julie nie wchodzi w grę, a co do Raula, to powiem tylko, że jeszcze pokaże się z zupełnie innej strony |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:28:20 28-11-10 Temat postu: |
|
|
Ja nie wiem dlaczego właściwie tak ją sobie wyobraziłam. Mało jej było, tylko parę słów, ale jakoś mi sie to narodziło w główce. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:32:44 28-11-10 Temat postu: |
|
|
Nie, potulna Marie w ogóle by tu chyba nie pasowała
Właśnie piszę kolejny cinek, więc przy dobrym wietrze, powinnam dodać go jeszcze dzisiaj
Edit:
No i jest kolejny odcinek:) Miłego czytania;)
~8~
Nie pokazał się i nie odbierał moich telefonów. Wcale mnie to nie dziwiło, ale bolało. Bolało chyba jeszcze bardziej niż wtedy, gdy wyznałam mu, że wychodzę za mąż. Wtedy mogłam mu to jakoś wytłumaczyć, a teraz? Teraz myślał, że go okłamałam! Miał rację… przecież nie powiedziałam mu o nocy poślubnej.
Marnym pocieszeniem, ale jednak pocieszeniem, było to, że często słyszałam kłótnie Casima i Marie. Nie wsłuchiwałam się w słowa, ale byłam pewna, że chodzi o mnie i o moją ciążę. Często zastanawiałam się, czy na nią też podnosił rękę, czy jednak był dla niej do tej pory prawdziwym księciem z bajki a jedyną rysą na jego nieskazitelnym wizerunku byłam ja…
- Uwiodłaś go! – Marie z furią, bez pukania, wparowała do mojego pokoju.
- Co proszę? – nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę – A poza tym nie przypominam sobie, żebym cię tu zapraszała – fuknęłam, obrzucając ją pogardliwym spojrzeniem.
- Uwiodłaś go – syczała wściekle, zupełnie puszczając mimo uszu moją uwagę na temat jej obecności w moim pokoju – i zaszłaś w ciążę, żeby nie mógł cię zostawić!
- Nie bądź naiwna – powiedziałam cicho, uśmiechając się ironicznie – Myślisz, że to był szczyt moich marzeń, żeby wyjść za niego i rodzić mu dzieci?
- Nie wiem, co było szczytem twoich marzeń, ale zajęłaś moje miejsce!
- Twoje miejsce? Nie bądź śmieszna – prychnęłam – Widzę, że nasz drogi Casim nie powiedział ci o wszystkim.
- O czym niby? – na chwilę zmieniła ton.
- O naszych zwyczajach, o tym, że nasz ślub zaplanowano, kiedy jeszcze byliśmy dziećmi, zupełnie nie pytając nas o zdanie…
- Kłamiesz!
- Nie! To ty nie masz o niczym pojęcia! – krzyknęłam przełykając łzy – Naprawdę myślisz, że wyszłam za niego z własnej woli? – spojrzałam na nią, wierzchem dłoni pośpiesznie wycierając spływające po policzkach łzy – Że z własne woli poszłam z nim do łóżka?
- Nie powiesz mi chyba, że…
- Tak! Właśnie to chcę ci powiedzieć! Twój wspaniały książę zgwałcił mnie!
Spojrzałam na nią. Na jej twarzy mieszało się niedowierzenie z obrzydzeniem. Oddychała ciężko, usta jej drżały, a oczy zaszły mgłą. Po chwili odwróciła się i dumnym krokiem, z wysoko podniesioną głową, wyszła z mojego pokoju, podczas gdy ja nadal nie potrafiłam uspokoić oddechu. Samo wspomnienie nocy poślubnej budziło we mnie odruch wymiotny, a jeśli do tego zaczynałam myśleć, że mogłam wtedy stracić mój najcenniejszy skarb… Położyłam ręce na brzuchu i podeszłam do okna. Miałam nadzieję, że lada chwila na podjeździe pojawi się samochód Raula.
Raul, człowiek, który pokochał mnie i wszystkie moje wady. Powoli zaczynałam rozumieć, że zamiast szczęścia przynoszę mu tylko ból i cierpienie. Czy były jakiekolwiek szanse żebyśmy kiedykolwiek mogli być szczęśliwi?
- Julie – do pokoju nieśmiało weszła Bianca – Słyszałam twoją kłótnię z Marie…
Odwróciłam się i spojrzałam na nią ze łzami w oczach.
- Julie – w sekundę znalazła się przy mnie i objęła mnie siostrzanym gestem – Jak ci pomóc?
- Nie możesz mi pomóc – wydukałam, zanosząc się szlochem – nikt nie może…
- Chodź ze mną – pociągła mnie za rękę w stronę wyjścia.
- Dokąd?
- Jak to dokąd? – spytała zdumiona – do pana Raula – i uśmiechnęła się beztrosko.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież Casim jest w domu…
- Oh Julie – westchnęła ciężko, wywracając teatralnie oczami – pan Casimir jest zajęty rozmową z Marie, a poza tym… powiedziałam mu, że musimy kupić kilka rzeczy w markecie. Mam nadzieję, że masz prawo jazdy?
- Ja? Prawo jazdy? – zamrugałam szybko oczami – Nie mam… – wykrztusiłam w końcu. Widziałam jak przez jej twarz przebiegł grymas niezadowolenia – ale Raul uczył mnie kiedyś prowadzić – dodałam szybko.
- Świetnie! – klasnęła w dłonie – to chodźmy…
Kilka chwil później siedziałyśmy już w srebrnym lexusie, należącym do Casimira. Z drżącym sercem przekręciłam kluczyk w stacyjce i już po jakichś dwudziestu minutach zatrzymałyśmy się przed domem Raula.
Odchyliłam głowę na oparcie i przymknęłam oczy wciąż kurczowo zaciskając dłonie na kierownicy. Nie wiedziałam czy dobrze robię, ale musiałam z nim porozmawiać. Jakoś mu to wytłumaczyć, a potem… potem niech się dzieje co chce. Może mnie nawet piekło pochłonąć, jeśli tylko dzięki temu Raul odzyska spokój i będzie szczęśliwy.
- Julie – poczułam chłodną dłoń Bianci na mojej ręce – Nie wahaj się. Nie masz nic do stracenia, a możesz zyskać więcej niż ci się wydaje.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękuję – szepnęłam i wzięłam głęboki wdech.
- Nie śpiesz się, wyjaśnijcie sobie wszystko. Poczekam tutaj. Głowa do góry Julie… - usłyszałam jeszcze zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu.
Kiedy stanęłam przed drzwiami Raula, serce podeszło mi do gardła. Zapukałam lekko, nerwowo przełykając ślinę.
Po chwili drzwi otworzyły się. Raul stanął w nich w rozpiętej koszuli z butelką piwa w dłoni.
- Możemy porozmawiać? – spytałam.
- Nie mamy o czym – rzucił chłodno, nonszalancko opierając się o futrynę.
- Raul… – jęknęłam. Zdawałam sobie sprawę, jak żałosna to scena, ale, jak powiedziała Bianca, nie miałam już nic do stracenia – Proszę…
- Kotku… – z wnętrza domu dobiegł mnie jakiś kobiecy głos, a po chwili moim oczom ukazała się jakaś wyfiołkowana brunetka – Kto to? – zwróciła się do Raula, wodząc szczupłą dłonią po jego nagim torsie.
Dech mi zaparło i nogi się pode mną ugięły na ten widok.
- Idź stąd – Raul oschle zwrócił się do swojej towarzyszki, unikając mojego wzroku.
- Jak sobie życzysz, kotku… – powiedziała, uśmiechając się cwano i nadstawiając jednocześnie dłoń. Raul sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął z niej portfel. Wcisnął dziewczynie w dłoń jakiś banknot i pożegnał ją kwaśnym uśmiechem.
- O czym chcesz rozmawiać? – spytał oschle, pociągając łyk z butelki, którą ciągle trzymał w dłoni.
- O nas…
- O nas?! – roześmiał się w głos – Nie ma żadnych „nas”…
- Nie mów tak! Jak możesz w ogóle tak myśleć? – spytałam z wyrzutem, z trudem powstrzymując się od płaczu. Zupełnie nie znałam takiego Raula, jaki teraz stał przede mną…
- A co ty byś pomyślała na moim miejscu? – zawiesił na chwilę głos, po czym spojrzał na mnie rozżalony – Mówisz mi, że z nim nie spałaś, a potem okazuje się, że jednak tak… Może to dziecko wcale nie jest moje?
- Nie wierzysz mi?
- Już raz mnie okłamałaś! – krzyknął – Skąd mam wiedzieć, że nie robisz tego znowu?
Czułam, jakbym traciła grunt pod nogami i spadała w wielką przepaść bez dna. Raul mi nie wierzył… Po tym wszystkim co przeze mnie przeszedł, nie powinnam oczekiwać, że będzie inaczej, a jednak jego słowa bolały…
- On mnie zgwałcił – wyszeptałam w końcu, nie patrząc na niego. Słyszałam tylko jak butelka, którą trzymał, roztrzaskuje się na podłodze w drobny mak.
- Co ty mówisz? – wydukał zdumiony.
- Casimir zgwałcił mnie podczas naszej nocy poślubnej, następnego dnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży…
- Julie… – patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Nie zostawiaj mnie – poprosiłam cicho. Widziałam, że wciąż waha się czy do mnie podejść. Zapanowała przerażająca cisza, którą przerywał tylko szum liści poruszanych delikatnie przez wiatr.
- Zabiję go! – wrzasnął w końcu Raul, z furią uderzając pięścią w futrynę – Cholera! – złapał się za dłoń.
- Raul… – podeszłam do niego i chwyciłam jego dłoń. Przerażał mnie. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Furia w jego oczach była porażająca.
- Zabiję gołymi rękami – mówił cicho, przygarniając mnie wreszcie do siebie.
- Nie możesz… Nie jest wart tego, poza tym…
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chcesz tam wrócić? – spytał, odsuwając mnie od siebie.
- Nie chcę, ale nie mam wyjścia…
- Bzdura! Ty się po prostu boisz! Nie wiem czego, ale boisz się! Co masz do stracenia? Kilka zer na jego koncie? Jeśli o to ci chodzi to masz rację, nie jestem w stanie zapewnić ci tak dostatniego życia
- Tu nie chodzi o pieniądze! – weszłam mu w słowo.
- Więc o co? – spytał łagodnie – Julie?
- O to, że będzie szukał zemsty. Jest przekonany, że to jego dziecko, a poza tym, gdybym uciekła, zhańbiłabym go w oczach innych…
- Ale co cię obchodzą inni? Liczymy się tylko my, zrozum to wreszcie. Walcz o nas!...
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 19:58:45 28-11-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:12:19 29-11-10 Temat postu: |
|
|
Bianca jest dobrym duchem Julie... Przynajmniej tak mi się wydaje...
Raul zdenerwował się, kiedy dowiedział się prawdy... On ma rację, co ją obchodzą inni?? Powinna myśleć o Raulu, o ich miłości... O ich dziecku... Casim się nie liczy, a tym bardziej jego opinia..
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:58:10 29-11-10 Temat postu: |
|
|
Widzę odcinek, ale nie mam siły przeczytać, tak boli mnie głowa. Jutro, może być? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:05:22 29-11-10 Temat postu: |
|
|
Nami dzięki za koma :*
Sin, mój geniuszu, oczywiście, że może być jutro, pojutrze... kiedy tylko chcesz
Widziałam Twój nowy pomysł w przedpremiarach i aż boję się spytać, ale niech stracę - czy to znów "tylko" pomysł? Bardzo mi się podoba, jak wszystkie Twoje pomysły, ale nie chcę sobie robić smaka, zanim nie dowiem się, że danie główne jednak zostanie podane |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:09:09 29-11-10 Temat postu: |
|
|
Myślę, że na święta mogłabym wam jednak zrobić prezent
Wymarzłam dzisiaj tak, że nie mam nawet siły przeczytać... A na dodatek w mózgu(którego podobno nie posiadam) chodzi mi chyba stado słoni. Ale jutro chyba dam radę |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:13:13 29-11-10 Temat postu: |
|
|
No... to rozumiem
Ja też się dzisiaj kiepsko czuję, ale to bardziej skutek naszej kobiecej przypadłości niż tego co dzieje się za oknem. A może to jakaś zimowa deprecha? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|