|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:57:56 11-11-10 Temat postu: Historia pewnej miłości odcinek17 |
|
|
Ana Espozito (Dulce Maria)- nie jest miss piekności, ale jest ładna nie wyróżnią jest zupenie nic, nie ma ukrytych talentów, jest niskiego wzrostu 158, jest na tyle ładna ze nie musi się za specjalnie malować zresztą nigdy tego nie lubiła, jej figura też jest normalna, zgrabna i tyle, piersi ma proporcjonalne do swojego wzrostu i ciała. Najwiekszą jej wada jest to że najpierw robi i mówi a potem myśli i często tego żałuje, jest madrą dziewczyną wybierającą się na studia. Do tej pory bardzo zakochana i szczęśliwa. Dla miłości jest w stanie zrobić wszyto przy czym jest bardzo naiwna. Jest niepoprawna romantyczką. W drugiej części telki zmienia się, wraca z Anglii, a raczej ucieka z tamtąd z dnia na dzień. Nie wie co dalej zrobić ze swoim życiu szuka w nim sensu. Zaczęła wiecej się malować, chodz nadal tego nie potrzebuje, nie jest już naiwna i mocno stąpa po ziemi. Nie szuka już miłości bo uważa że takie uczucie nie istnieje. w drugiej części wygląda tak:
Tony Martinez (Ucker)- diabelnie przystojny, wysportowany, chodz nie ćwiczy za specjalnie. Uwielbia samochody i wszystko co z nimi związane. Początkujący podrywacz, ale nie ma z tym problemu bo dziewczyny lgna do niego jak do miodu. Lubi pomagać rodzicom w interesie co kompletnie nie pasuje do jego zachowania. W drugiej części telki nadal przystojny podrywacz, ale szukający tej jedynej, dobry przyjaciel. Nadal pomaga rodzicom, ale już nie tak bo zajmuje się handlem samochodów. Potrafi być romantyczny gdy chce kogos poderwać. Potem wyglada tak:
Patryk Pass (William Levy Gutiérrez)- pierwsza miłość Any, jest bardzo podobny do głównego bohatera. Podrywacz bardzo przystojny, ma stałą dziewczynę, którą niby kocha, ale i tak nie potrafi zerwać ze swoim dawnym życiem bawidamka. Lubi samochody i pomagać rodzicom. W drugiej części w końcu szczęśliwy, ale nie napiszę z kim…
Rebeca Espozito później Martinez (Natasha Klauss)- kuzynka głównej bohaterki, mądra starsza od niej, ładna i szczęśliwie zakochana, wychodzi za mąż. otem rodzi dziecko
Miguel Martinez (Michel Brown)- mąż Rebeci i brat Tonyego, przystojny, brat rodzony głównego bohatera, po ślubie mieszkają u rodziców żony, po roku przeprowadzają się do własnego domu sąsiadującego z domem rodziców pana młodego.[/img][img][/img]
Ostatnio zmieniony przez mala223 dnia 23:28:34 22-01-11, w całości zmieniany 13 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:00:02 11-11-10 Temat postu: |
|
|
Zapomniała o wieku
Główna bohaterka- 19 potem 23
Główny bohater-18 potem 22
Pierwsza miłość głównej bohaterki-21 potem 25
Kuzynka-21 potem 25
Mąż kuzynki- 23 potem 27 |
|
Powrót do góry |
|
|
kaslina Obserwator
Dołączył: 11 Lis 2010 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:50:20 11-11-10 Temat postu: |
|
|
Widzę, że zaczęłaś pisać drugie opowiadanie. Jak zdążyłam się zorientować to telka będzie się chyba składać z dwóch części. Co do imion jest mi obojętnie, ale chciałabym w głównej obsadzie vondy. Czekam na jakiś prolog albo pierwszy rozdział. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:41:10 11-11-10 Temat postu: |
|
|
Mi też vondy pasują, ale nie chcę już was tym nudzić. Telka bedzie miała dwie części, ale pewnie dam pierwszy odcinek za jakieś 2 tyg. Ale myślę że na napisanie prologu znajdę czas w sumie to już trochę napisałam. Jednak jest za krótkie na pierwszy odcinek i zawiele z niego nie wynika. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:21:41 18-11-10 Temat postu: |
|
|
Postanowił jak narazie nie pisać tej telki, bo jakoś tak nie mam natchnienia. Ciężko jest pisac o swoim życiu, gdy się z lekka rozpada. Kiedyś napewno dokonczę pisać, ale teraz wystawię inną telkę. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:12:59 10-12-10 Temat postu: |
|
|
Napisałam już sporo i postanowiłam wystawić dzisiaj pierwszy odcinek. Mam nadzieję, ze się spodoba. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:04:33 10-12-10 Temat postu: |
|
|
Ana siedziała w pociągu i rozmyślała o ostatnich dwóch latach swojego życia. Do tej pory wydawało jej się ze jest ono idealne. Miała przy sobie swoją pierwszą, prawdziwą miłość w której zatraciła się bez reszty. Było tak idealnie. On wielki podrywacz uległ tak zwykłej dziewczynie jak ona. A ona taka zwykła dziewczyna zakochała się bez opamiętania i oddała wszystko co najcenniejsze, nawet swoje dziewictwo. Może to było za wcześnie bo miała 16 lat, ale nie mogła pozwolić mu czekać, bo znalazłby sobie inną. Zaledwie miesiąc temu bańka prysła, dowiedziała się o jego wszystkich zdradach. Zerwała z nim, ale jak na naiwną pannę przystało wybaczyła zaledwie w tydzień. A teraz siedziała sama w tym przeklętych pociągu i zastanawiała się co on tam robi bez niej, oczywiście łudziła się że nic takiego tylko tęskni tak jak i ona. Nagle z rozmyślań wyrwała ją siostra Meredit.
-Myślisz, że dobrze zrobiłaś wybaczając mu tak szybko-spytała.
-Myślę, ze tak. On się zmienił, kocha mnie- tłumaczyła i sama w to wierzyła.
-No ale tak szybko?
-Szybko bo szybko, kochamy się i nie chcemy marnować czasu na błahostki.
-Tak to czemu go tu z nami nie ma, gdzie jest, to ślub naszej ukochanej kuzynki?- pytała siostra.
-Oj daj spokój, nie mógł się zwolnić z pracy-tłumaczyła go Ana.
-Nawet na jeden głupi weekend, przecież to zaledwie 500km, 7 godzin jazdy samochodem.
-No może i tak, ale jestem dorosła i nie nalegałam będzie jeszcze tysiąc okazji na weekend razem.
-Jak uważasz, ale jesteś naiwna i będziesz płakać przez niego z nomu.
-Będę to będę na pewno ci nie powiem i nie będę wypłakiwać w rękaw, a jego kocham i nic ani nikt tego nie zmieni- powiedziała i odwróciła głowę w stronę szyby. Patrzyła jak świat ucieka, czuła że ta miłość wymyka jej się z rąk, ale za cholerę nie chciała tego przyznać. Dla miłości mogła zrobić wiele, przebaczyła mu a on się zmienił, dlaczego miałby kłamać, przecież to były cudowne 2 lata. Nie dopuszczała do siebie myśli ze naprawdę jest naiwna.
Podróż pociągiem była bardzo długa i męcząca. Dlaczego nie pojechały samochodem, w końcu miała prawo jazdy i świetnie sobie radziła, ale miała cholerny sentyment do pociągów, ten zapach i widok zza okna przypominał jej beztroskie dzieciństwo i to jak przepychali się w wagonach by zająć jak najlepsze miejsca. Wyszła z pociągu i nabrała dużo powietrza w płuca.
-Kocham to miejsce, powietrze, wszystko jest tu takie idealne- powiedziała Ana do siostry rozglądając się po peronie i wyszukując wzrokiem kuzynki.
-To nasze dzieciństwo, o tam jest- krzyknęła Meredit i pomachała do kuzynki.
Na razie bez słowa rzuciły się sobie w ramiona, bo nie widziały się już trzy lata.
-Telefony i smsy to nie to samo- krzyknęła uśmiechnięta Ana.
-Tak się stęskniłyśmy- powiedziała Meredit.
-Ja też, ale nie ma czasu, bo za trzy godziny idziemy na mój wieczór panieński, a musicie się jeszcze wyszykować- powiedziała ich kuzynka Rebeka.
-No tak impreza, super tego na trzeba po ciężkiej podróży- powiedziała starsza siostra z uśmiechem. Ana się zasmuciła, w końcu nie wypada bawić się gdy jej ukochany Patryk zarywa noce w pracy. Z zamyśleń wyrwała ją kuzynka.
-A tobie co?
-Jej, no wiesz już ci pisałam. Ten głupi Patryk niby jest w pracy, a ona tęskni-powiedział cicho Meredit. Ana tego nie słyszała bo zerkała nerwowo na komórkę.
-Mam dla ciebie odpowiedniego kandydata na chłopaka- powiedział kuzynka.
-Co, dla mnie? Ale ja już mam.- odpowiedziała Ana.
-Tak, tak, a gdzie on jest, kto się będzie z tobą na ślubie bawił?- spytała Meredit.
-No jak to kto, pan starszy, brat mojego mężulka przyszłego- odpowiedziała z uśmiechem Rebeca.
-O nie tylko nie on, wiesz że kiedyś się nie dogadywaliśmy, zresztą jak się bawić to z kimś przystojnym- odpowiedziała i ruszyła w stronę samochodu. Dziewczyny zachichotały, bo Ana nie wiedział jak widok ja czeka.
-Padnie z wrażenia jutro jak go zobaczy- szepnęła Rebeka do starszej siostry.
-Oj na pewno- odpowiedziała Meredit.
Dziewczyny szybko udały się do domu kuzynki żeby zostawić rzeczy i wyszykować się. Wszystkie trzy wyglądały szałowo, a zwłaszcza Ana.
-O nasza mała Ana, ale ty wyrosłaś- śmiały się dziewczyny.
-Dajcie spokój.- nie lubiła komplementów.
Na dyskotece było super, dziewczyny bawiły się wspaniale. Ana prawie w ogóle nie schodziła z parkietu i nie potrzebowała alkoholu by dobrze się bawić. W ogóle nie przepadała za piciem na umór, lubiła wypić tak dla smaku i humoru, ale nie więcej. Raz czy dwa zdarzyło jej się upić, ale po kacu gigant powiedziała sobie, ze nigdy więcej. Gdy tak tańczyła nawet nie zauważyła jak przyszli chłopcy. Okazało się, że ekipa pana młodego wybrała ten sam lokal na żegnanie się ze stanem wolnym. Dziewczyny się wściekły, ale Ana się nie przejmowała tylko bawiła dalej. Nawet nie miała ochoty podchodzić do stolika chłopaków, ale kuzynka machnęła do niej ręką.
Chwilę wcześniej.
-A co to za kociak tam tańczy, ona jest z wami?- powiedział Tony, brat pana młodego i w tedy wszyscy wybuchli śmiechem. Chłopak nie wiedział o co chodzi, ale nadal wpatrywał się w dziewczynę. Miała na sobie czarną sukienkę na ramiączkach która kończyła się zaraz za jej zgrabnymi udami. Ana lubiła takie stroje, proste, ale zarazem seksowne. Blasku całości dodawały długie kręcone czarne włosy i buty.
Nagle dziewczyna podeszła do nich, a jemu zrobiło się gracąco.
-To jest moja kuzynka Ana, a to Tony, ale wy się już znacie.- powiedział Rebeka.
-Ana, to ty?- spytał Tony.[img][/img][img][/img]
Ostatnio zmieniony przez mala223 dnia 16:59:20 17-12-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:19:48 14-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcnek2
-No przecież Rebeka powiedziała, że ja- udała obojętną, ale serce waliło jej jak oszalałe. Nie wiedziała co się dzieje, a w końcu tak dużo nie wypiła. On był taki przystojny, bóg nie człowiek. Jego włosy, usta, uśmiech, wygląd wszystko ją podniecało. „Uspokój się, a Patryk, on tam siedzi w pracy a ty się łasisz jak kocica” skarciła się w myślach i poszła dalej tańczyć. Jednak ukradkiem nadal na siebie spoglądali.
-Ale ona wyrosła- powiedział Tony do brata.
-Tak przez te trzy lata nie zła lala się z niej zrobiła- odpowiedział Miguel i poczuł jak boli go głowa, bo dostał po niej od narzeczonej.
-Kochanie to moja kuzynka, a ty za tydzień bierzesz ślub- skarciła go roześmiana Rebeka.
Chłopak przyciągnął ją do siebie i zaczęli się całować. I wszyscy pomyśleli, że już nic nie wyjdzie z tych oddzielnych wieczorów. Złączyli stoliki i zaczęli pić, plotkować, śmiać się. Tylko Ana była jakaś taka nieobecna i smutna, nerwowo spoglądała na telefon. W końcu jej siostra się odezwała.
-Masz tu tyle przystojnych kawalerów, a ty nic tylko ten Patryk- Tony szybko podniósł głowę i zaczął się przysłuchiwać rozmowie.
-Daj mi spokój, idę zadzwonię do niego- odpowiedział siostrze i wyszła na zewnątrz.
-Cześć kochanie- powiedziała do słuchawki.
-No cześć, gdzie jesteś, co to za muzyka?- spytał Patryk.
-A no bo wiesz jestem na wieczorze panieńskim kuzynki.-odpowiedziała zmieszana- ale zaraz wracam do domu, bo bez ciebie to nie to samo.
-Muszę kończyć, szef idzie- odpowiedział i rozłączył się.
-Cholera ty świnio- krzyknęła chowając telefon.
-Coś się stało- spytał stojący za nią Tony, a dziewczyna zdębiała jego głos był taki seksowny.
-Nie nic- odpowiedział i usiadła na ławce.
-Nie wracasz już do środka?- spytał przysiadając się do niej.
-Nie mam ochoty- zesmutniała i odsunęła się od niego bo poczuła jak ich ramiona stykają się.
-To może się przejdziemy?- zaproponował i był zachwycony jej niesmałoscią. I pomyślał „takie to ja lubię, zagubione owieczki”.
Ana nic nie odpowiedział tylko ruszyła przed siebie. Doskonale znała te uliczki. Szli chwile w milczeniu, aż on zaczął.
-Pamiętasz jak kiedyś chciałaś się ze mną umówić?- spytał, ale nie słysząc odpowiedzi ciągnął dalej- głupi byłem, jeszcze szczeniak rozumiesz. Nie chcę by to zaważyło na naszym koleżeństwie.
-Pamiętam, to ja byłam głupia bo spytałam. Dziewczyny się tak nie zachowują, ale co było to było. I tak do ślubu jesteśmy skazani na swoje towarzystwo więc lepiej żyć w zgodzie.- odpowiedziała obojętnie, ale pamiętała co jej w tedy powiedział jak się z niej śmiał.
-No to mamy jasność. Kim jest Patryk, to do niego dzwoniłaś?- spytał.
-A to mój chłopak, jesteśmy razem już dwa lata. Miły, przystojny, pracowity, ale aż za bardzo- powiedziała już z uśmiechem. Lubiła o nim opowiadać, szczycić się tym ze najprzystojniejszy chłopak w mieście jest jej. Opowiedziała mu całe ich dwa lata związku, nie pomijając jego zdrad.
-Myślisz, że warto być z kimś kto cię tak oszukał?
-Myślę, że ta. Kocham go i nic na to nie poradzę- odpowiedział Ana i pomyślała „Kochasz? To dlaczego ciągle serce ci wali jak on tylko się odezwie, ale on przystojny” stanęła i wpatrywała się w chłopaka.
-Coś się stało?
-Nie tylko nie wiem dlaczego, ale zdobyłeś moje zaufanie. Jak ktoś pyta o zdrady Patryka to się wściekam, a tobie sama o nich powiedziała.
-Bo ja cię nie osądzam, nie namawiam byś z nim zerwała. Skoro go kochasz to na pewno będziecie szczęśliwi.- odpowiedział Tony i zbliżył się do niej- ale pamiętaj, jesteś piękna i możesz mieć nie jednego- mówiąc to położył jej rękę na ramię i zerknął w jej biust.
-Ale ja chcę jego- odpowiedział i poczuła przyjemny dreszcz i jego wzrok na swoim biuście. Szybko się od niego odsunęła.
-Zobacz jesteśmy koło domu twojej kuzynki, ale się zagadaliśmy.- powiedział chłopak i pomyślał „to nici z upojnej nocy z tym kociakiem, ale jakaś inna się trafi na pewno”.- wiesz to ja już pójdę, do jutra.
-Do jutra, przepraszam, że musisz przeze mnie tyle kilometrów nadrabiać, dasz sobie radę- spytała, ale on już znikł za budynkiem. Ana stała jeszcze chwilę i myślała „Jutro znowu go zobaczę, jest bardzo przystojny, jutro to ty zadzwonisz do swojego ukochanego i powiesz mu jak to go bardzo kochasz”, a potem weszła do domu.
-a gdzie to się wczoraj zniknęło?- pytała siostrę Meredit.
-Poszłam do domu, a Tony mnie odprowadził. To miły chłopak, chyba się zaprzyjaźnimy.
-No, no- powiedział kuzynka.
-Dajcie mi święty spokój, trzy lata temu mnie olał to niech nie liczi na nic więcej, zresztą ja kocham mojego Patryka- krzyknęła i chciała wyjść, ale za nią stał nie kto inny jak Tony.- Cześć, muszę iść- powiedziała zmieszana do chłopaka i wyszła. Chwyciła za telefon, ale jej ukochany dalej nie odbierał. Klęła w myślach, tak jej się tylko wydawało, bo wszyscy słyszeli ją z łazienki w której się schowała. Nagle rozpłakał się i pomyślała „myśli pozytywnie, Patryk cię kocha i nie zdradziłby ponownie, wie co go w tedy czeka”. Poprawiła makijaż i wyszła na plaże. Napisała siostrze, ze dzisiaj im nie pomoże w wyborze kwiatów bo się źle czuje. Siedziała na plaży i próbowała się skontaktować z ukochanym. „co do cholery on tam robi, po co ja tu przyjechała, a może to i lepiej jak zerwiemy. Nie no co ty gadasz, kochasz go.” Do domu wróciła na późny obiad, a wszyscy siedzieli przy grilu. Chciała umknąć niepostrzeżenie, ale nie udało się.
-Chodź do nas- krzyknęła do niej kuzynka, ale Ana stała w miejscu- no chodź nie będziemy ci już moralizować. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:04:11 17-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek3.
-No dobra- wysiliła się na uśmiech, a w ręku trzymała kurczowo komórkę.
Grill trwał do samego wieczora, wszyscy wspominali stare czasy, jak to kiedyś Rebeka pokłóciła się Miguel i wyrzuciła jego pierścionek w trawę.
-Ale się chłopak naszukał, a jaki był blady- śmiała się Rebeca.
-Całą wypłatę na niego przeznaczyłem, a ona z głupiej sprzeczki o smak lodów rozpętała burzę.
-Bo nie pamiętałeś jakie lubię- śmiała się dziewczyna.
-Oj kochanie teraz to już wiem truskawkowe, już nigdy nie zapomnę- wszyscy wybuchli śmiechem nawet Ana.
-O widzę, że humor dopisuje- odezwał się do Any, Tony i pomyślał „jaki ona mu cudny uśmiech”.
-Tak, te wspomnienia działają na mnie kojącą- zaczęła i poczuła wibracje, chwyciła z komórkę uśmiechnęła się jeszcze bardziej i wybiegła.
-Co ten Patryk jej zrobił, odbiera jej całą chęć życia. On to może ją zdradzać, ale on nawet nie może pójść na dysko.
-Chyba przesadzacie?- spytał Tony.
-Tak, a myślisz że dlaczego się nie odzywał cały dzień, bo chciał ją ukarać za wczoraj.- odpowiedziała Meredit.
-Idzie, cicho- powiedział Rebeca i wszyscy wybuchli udawanym śmiechem.
Ana nie domyśliła się niczego, a może była za bardzo szczęśliwa, by myśleć o ich głupim zachowaniu. Ślub zbliżał się dużymi krokami. Ana spędzała z Tonym dużo czasu, naprawdę się zaprzyjaźnili. On wysłuchał jej, a ona jego. Rozumieli się bez słów. Niby nic specjalnego, ale miała prawdziwego przyjaciela. On uważał tak samo. Ana była szczęśliwie zakochana i naprawdę ją polubił, nie miał ochoty zaciągać jej do łóżka. No może ochotę to i miał wielką, bo cholernie na niego działała, ale był szczęśliwa z kim innym, a on związków nie rozbija. Ana też czuła do niego pociąg fizyczne, ale zbagatelizowała to bo myślała, że to brak seksu z Patrykiem tak na nią działa. Była młoda, zdrowa więc nic dziwnego, ze hormony szalały. W końcu nadszedł ten dzień, jeden jedyny w swoim rodzaju dla Rebeki i Miguela, ale jak się petem okaże i dla samej Any. Dziewczyna stała pod prysznicem i ryczała jak bóbr.
-Jaka ty byłaś głupia, naiwna, a on to znowu wykorzystał. Ale teraz to już koniec, nie wrócę do niego- mówiła szeptem Ana wspominając jak to jej ukochany wczoraj w nocy z nią zerwał.- i to przez telefon- zaczęła znowu, ale usłyszała że ktoś się dobija do drzwi.
-Wyłaź już, bo za dwie godziny przyjedzie pan młody- krzyczała siostra
-Już, zaraz wychodzę. „Otrząśnij się, jutro będziesz ryczeć, a dziś baw się” dodała sobie otuchy i wyszła z łazienki.
Jeszcze trochę pogrzebała w szafie, umalowała się, ułożyła włosy i nagle dopinając sukienkę poczuła na swoich plecach ręce, ciepłe męskie ręce.
-Pomogę ci bo i tak już późno- powiedział Tony.
-Dzięki- odwróciła się i wyglądała przepysznie, ale była smutna.
-Coś się stało, wczoraj miałaś taki dobry humor. Wyglądasz super, jeśli to o to chodzi.
-Nie, Patryk ze mną zerwał- powiedziała i chciała płakać.
-Nie płacz, to dupek- pocieszał ja.
-No chodźcie już, szybko- krzyknęła Meredit.
-Potem mi wszystko opowiesz, a teraz przepraszam ale mam obowiązki- powiedział jeszcze raz na nią spoglądając wyglądała tak pięknie.
-No jasne idź.- powiedziała z uśmiechem. Podeszła do lustra, wyglądała naprawdę pięknie, niebieski kolor jej pasował, a na dodatek krótkość sukienki kusiła nie jednego.
W kościele wszystko przebiegło sprawnie i szybko. „Jeszcze tylko życzenia i zatopię się w szampanie” pomyślała Ana. Nie chciała płakać tak bardzo tego nie chciała, na pewno nie dzisiaj i w tedy spojrzała na Tonyego, on tylko się do niej uśmiechnął i puścił oczko. Ona odwzajemniła Uśmiech i nie mogła się doczekać kiedy z nim porozmawia. Te rozmowy działały na nią kojąco, ale nie chciała zajmować mu teraz czasu.
-Chodź zatańczymy- złapał ją za rękę na sali Tony gdzieś koło północy.
-Nie mam ochoty- wybełkotała.
-Nie za dużo pijesz? Nie warto- powiedział i zaczęli tańczyć.
Tańczyli tak dłuższą chwilę, aż wjechał tort. Ana siedział na dworze i patrzyła w gwiazdy. Ile razy to słyszała, że jest od nich piękniejsza. Kłamał zawsze kłamał.
-No to teraz jestem cały twój- powiedział znajomy już głos podając jej kawałek tortu.
-Dzięki, ale chyba nie mam ochoty, mdli mnie.
-A może ty…
-Oszalałeś, po prostu za dużo wypiłam- krzyknęła i wstała- muszę się przejść.
-No to coś ci pokaże, chodź- Tony chwycił ją za rękę i zaprowadził na most powyżej torów kolejowych.
-Pięknie tu, tak romantycznie. Pewnie nie jednej to pokazywałeś- uśmiechnęła się.
-No parę ich było, no i na każdą działało- odpowiedział szczerze.
-Ale z ciebie świnia. Mimo to dzięki- i w tym momencie nadjechał pociąg. Było dużo huku, świateł, ale widok był nieziemski.- naprawdę pięknie- szepnęła i przeszedł po niej dreszcz, zawiał lekki wiaterek.
-Masz- założył jej swoją marynarkę na ramiona i poczuła ciepło.
-Dzięki- odpowiedział i pocałowała go w policzek i w tedy poczuła, że nie tylko ją podnieca, ale i jest nim zauroczona, cholernie zauroczona. Nagle się zarumieniła.
-A to za co, w końcu nic nie zrobiłem.
-Nawet nie wiesz jak dużo dla mnie zrobiłeś.- uśmiechnęła się- Patryk nigdy nie dał mi kurtki, nie pokazał mi ani jednego romantycznego miejsca. Nalegał bym piła i nigdy nie przyniósł mi tortu. Dopiero teraz to do mnie dotarło, jesteś ideałem. Podrywaczem, ale ideałem.- zaśmiała się.
-Oj ale słodzisz. On nie był ciebie wart- przytulił ją i nagle nadjechał kolejny pociąg.
-Pięknie- wyszeptała- może już wracamy?- spytała.
-A nie chcesz mi o nim opowiedzieć, co się stało?
-Nie, nie jest tego wart. Żałuje tylko że tak późno to zrozumiałam.
Wrócili na salę, już ze sobą nie gadali bo stado panienek otoczyło Tonyego. „Zupełnie jak z Patrykiem, ale on przynajmniej ma serce i sumienie” pomyślała Ana i poszła do państwa młodych.
Rano gdy wstała od razu spojrzała na komórkę i odczytała wiadomość „dzisiaj będę miał dla ciebie tyle czasu ile zechcesz. Buziaki”. Ana od razu się zaczerwieniła, fakt zawsze pisał jej na końcu smsa „buziaki”, ale tym razem nie były one jej obojętne. Popatrzyła na zegarek, nie mogła się doczekać kiedy pojadą na poprawiny, postanowiła wstać i zająć się czym pożytecznym. Zaczęła wybierać sukienki, ale nie szło jej to najlepiej, bo chcąc wyglądać pięknie nic jej nie pasowało.
-Ta będzie idealna- odezwała się za nią kuzynka wyjmując z walizki Any czarną sukienkę bez ramiączek z dużym dekoltem.
-Myślisz, że nie za wyzywająca, nie za krótka?- spytała.
-No co ty, jesteś młoda, szalej- uśmiechnęła się do niej Rebeka i dała jej czarny pasek do ręki- a to mój ulubiony, ale ci pożyczę.
-Dzięki.- powiedziała Ana i poleciała do łazienki. Czuła się doskonale w tej sukience do póki nie zobaczyła Tonyego, który wpatrywał się w nią jak w bóstwo.
-Coś się stało?- spytała onieśmielona wyglądem chłopaka.
[/img][img][/img][img][/img]
Ostatnio zmieniony przez mala223 dnia 17:38:22 17-12-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:40:33 19-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek4
-Nie, bardzo ładnie wyglądasz. Dostałaś smsa?
-Tak, dzięki- nie skończyła bo jakaś dziewczyna porwała jej przyjaciela do tańca. „No super, cały twój, tak” pomyślała i poszła na huśtawkę. Przez godzinę siedziała sama i zastanawiała się co dalej z jej życie. Po co się tak nakręca na Tonyego skoro są tylko przyjaciółmi i ona jutro wyjeżdża. Trzymała kurczowo telefon i czytała porannego smsa, działał na nią kojąco.
-Co dalej czekasz, aż się ode zwie?- spytał Tony.
-Nie, no co ty, ja tylko tak z przyzwyczajeni- powiedziała chowając telefon do stanika.
-Lepszego miejsca nie miałaś?- roześmiał się chłopak, a ona zaczerwieniła się.
-Nie chce mi się iść po torebkę, a tu będzie bezpieczny- odwzajemniła uśmiech.
-No nie wiem- powiedział siadając koło niej i łypiąc w dekolt, Ana jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
-Jutro wyjeżdżam.
-Tak, wiem. Fajna jesteś, szkoda, że nie możesz zostać dłużej.
-W sumie to mogę, studia zaczynam za dwa miesiące. Boję się wracać do domu, każdy będzie mówiła, że Patryk to świnia, zresztą sam wiesz.- posmutniała.
-To nie wracaj, zostań tutaj. Masz spoko ciotkę na pewno się zgodzi.- rozpromienił się Tony.
-A co ja niby bym tu robiła? Zanudzę się, tu nie ma nikogo w moim wieku, a jak są to powyjeżdżali.
-Będziesz ze mną- przerwał i spojrzał na jej zdziwienie- to znaczy przedstawię cię moim znajomym i jakoś to będzie. Zostań.- nalegał i przybliżył się do niej. Nie wiedziała czego ma teraz oczekiwać, zamknęła oczy a on pocałował ją w policzek- zostaniesz- ponaglił pytanie.
-Czemu nie, w sumie nie mam nic do stracenia.- uśmiechnęła się i pomyślała „ale ty jesteś głupia, po co zamykałaś oczy”.- Lubię cię i to bardzo- powiedziała i poczuła wibrację telefonu.- Kurcze to Patryk- zerwała się na równe nogi.
-To ja nie przeszkadzam- powiedział i uśmiechnął się i pomyślał „jaka ona cudowna, a ten telefon w staniku, sama słodycz”.
Ana jeszcze chwilę cos krzyczała do słuchawki, gestykulowała, aż w końcu komórka znowu wylądowała w jej staniku. Poczuła na sobie czyjś wzrok, to był Tony. Ale i gdy on zorientował się, ze ona to dostrzegła podszedł do jakiejś panny i porwał ją gdzieś. „No tak pewnie szybki numerek” pomyślała i posmutniała. Ale w sumie czego oczekiwała, znowu wplatać się w związek z podrywaczem. Jednak to pokusa była silniejsza niż rozum. Po skończonej imprezie kuzynka wpakowała Ane do samochodu Tonyego.
-Pojedziecie razem, bo my musimy zabrać babcię- oświadczyła i poszła do męża.
-No super, wszędzie nas razem pchają- powiedziała zła.
-Co ci jest, nie cieszysz się, bo ja tak- wyznał.
-Może zabierzesz po drodze twoją koleżankę?- spytała już wściekła.
-Ale o co ci chodzi. Jestem wolny, nikogo nie zdradzam.- powiedział śliniąc się na widok jej nagich kolonach i wielkiego dekoltu.
-Może i tak, ale co na to te dziewczyny, ranisz je- powiedziała już spokojnie dziewczyna i czuła na sobie jego wzrok.
-Ja zawsze stawiam sprawę jasno i żadna się nie skarży.- obronił się chłopak i poczuł chęć pocałowania jej. Przybliżył się i już chciał ją pocałować, ale ktoś zapukał w okno samochodu- cholera- krzyknął i odsunął szybę.
-Mogę się zabrać z wami?- spytała dziewczyna, o którą właśnie toczyła się dyskusja.
-Tak- powiedziała Ana i przesiadła się na tył- stawiasz sprawy jasny?- zwróciła się do przyjaciela. Ale już sama nie wiedziała czy nim jest. O ile jej się dobrze wydawało chciał ja pocałować, ale dlaczego? Nie, jutro wyjeżdżam.
-Tony dzisiaj są urodziny mojej koleżanki, wpadniesz?- spytała dziewczyna.
-Jestem trochę zmęczony. Nie mam prezentu, chyba nie wypada- próbował się wykręcić.
-Sam twój widok byłby dla niej prezentem. No ale trudno. A ty Ana, bo chyba tak się nazywasz?- spytała, a Ana tylko skinęła głową- pójdziesz ze mną, nie masz tu chyba za wielu znajomych, siedziałaś dzisiaj sama- ciągnęła dalej- zapoznam cię z kim trzeba, szkoda by taka laska się marnowała z tym tanim podrywaczem- roześmiała się i popatrzyła na Tonyego.
-Spoko, wchodzę w to- odparła Ana i uśmiechnęła się- tylko zadzwonię do reszty, ze wrócę późno- powiedziała i wysiadła z samochodu.
-Naprawdę idziesz z nią, przecież jej nie znasz, nikogo tam nie znasz?- powiedział zły Tony podchodząc do niej- myślałem, że zostaniemy razem i pogadamy jeszcze trochę.
-Ale ja chcę się bawić. Idę z nią czy ci się to podoba czy nie. Jak chcesz to możesz iść z nami- powiedziała zła Ana i poszła do nowej koleżanki Sam.
-Sam, idziemy?- spytała i złapała koleżankę pod rękę.
-Idę z wami- krzyknął Tony po chwili namysłu, ale dziewczyny były już daleko.
Tej nocy przyjaciele mało ze sobą rozmawiali tylko wlewali w siebie alkohol. Ana nie przyzwyczajona do takich dawek, była już bardzo dobrze wstawiona. Przez chwilę widziała jak jej przyjaciel całował się z jakąś panną na kanapie, a potem zniknęli. Zbytnio jej to nie interesowało, bo znała jego metody. Zajęła się adorowaniem innych chłopców co przychodziło jej z łatwością. Była ładna, zgrabna no i nowa, a to działało na chłopaków jak magnez. Dziewczyny zaczęły się już wkurzać, że to Ana jest w centrum, ale jej to bardzo odpowiadało. Nagle poczuła, ze jest jej duszno, jedyne czego nie tolerowała to dymu papierosowego. Nie nawiedziła tego i nie potrafiła oddychać w takim towarzystwie. Udała się więc na dwór. Po drodze zaskoczył ją znajomy głos, a raczej śmiech.
-To Tony, gdzie on jest- mówiąc to weszła do sypialni która znajdowała się koło wyjścia.
-Co…co ty tu robisz- zająkała się i ze łzami w oczach wybiegła. Widok był straszny, Tony pieścił piersi jakiejś dziewczynie, a ona zdejmowała mu spodnie. Tego było już dla niej za wiele.
-Ana zaczekaj- krzyknął za nią Tony i pośpiesznie ubierając się wybiegła na dwór- zaczekaj- powiedział łapiąc ją za rękę.
-Daj mi spokój- krzyknęła wyrywając mu się- jedna ci dziś nie starczyła, potem próbowałeś ze mną, a teraz ta lafirynda- powiedział.
-Jak to z tobą, o ci chodzi, przecież wiedziałaś jak jest- tłumaczył.
-Chciałeś mnie pocałować, nie zaprzeczaj czułam to. Mam tego dość, ciebie, Patryka i tego całego taniego podrywu. Jutro wyjeżdżam.- powiedziała przybliżając się do niego i patrząc mu w oczy.
-Może i chciałem co z tego?- spytał i przytulił ją- nie wyjeżdżaj, zostań, lubię cię. Byłaś jedyną dziewczyną, która mi nic nie wypominała. Zapomniałem się i już cię nie będę próbował całować- tłumaczył nadal ją przytulając.
-Przepraszam nie powinnam cię osądzać, ale za dużo wypiłam- powiedziała, ale nadal wtulała się w niego- dlaczego się zapomniałeś- tymi słowami próbowała skłonić go do zwierzeń.
-Bo jesteś taka seksowna, podniecasz mnie bardzo. Ale nie chcę potraktować cię jak inne dziewczyny, a do uczuć głębszych nie jestem zdolny.
-Ty mnie też- powiedziała to i pocałowała go namiętnie.- pragnę cię- zajęczała gdy poczuła na plecach zimną ścianę, a na ciele jego ręcę. Jeszcze mocniej zaczęła go całować, w końcu dała upust swoim emocjom, a on jeszcze mocniej przyparł ją do ściany i rękoma podążał do jej biustu.
-Nie- odszedł od niej, ale był tak podniecony, ze zanim się obejrzał znowu się całowali. Tym razem był już to delikatny pocałunek i jego ręcę znajdowały się tylko w jej długich, błyszczących włosach. Nagle poczuła, ze dostał w buzię- za co?- spytał. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:25:05 22-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek5
-Przepraszam- wyszeptała i znowu się na niego rzuciła. Zanim się obejrzeli znajdowali się w samochodzie i pieścili się na tylnej kanapie. Ona zdjęła mu koszulkę i zbierała się za spodnie. On zdążył pozbyć się jej paska. Nie miał za dużo do zdejmowania, bo sukienka była naprawdę kusa. Podciągnął ją do góra i pieścił jej uda. Nagle ona zepchnęła go z siebie i wyszła z samochodu.
-Nie dobrze mi, przepraszam- powiedziała i zaczęła wymiotować.
-Nie przepraszaj, nie ty- odpowiedział Tony zapinając spodnie. Podszedł do niej i przytrzymał włosy. Tej nocy już ze sobą nie rozmawiali, nie całowali się. Ana szybko zasnęła na jego kolanach, on chwilę później też.
Gdy poranne promienie przebijały się przez szybę samochodu Tony zerwał się, na początku nie wiedział co się dzieje po chwili wszystko do niego dotarł. Zaczął rozmyślać „no tak prawie bzyknąłem moją przyjaciółkę, jakże seksowną, ale przyjaciółkę. Jest taka piękna i tak łatwo ja zdobyć, ale nie zasługuje na to, nie ona”. Z tych rozmyślań wyrwał go jej głos.
-Co my tu robimy, głowa mnie boli, nic nie pamiętam- mówiła cicho Ana.
-Upiłaś się wczoraj i- zawahał się, chciał jej wszystko powiedzieć, ale czy warto, po co ma się wstydzić.
-I co?- spytała jeszcze ciszej.
-I najpierw wymiotowałaś, a potem zasnęłaś na moich kolanach.- tłumaczył Tony.
-Przepraszam, to był chyba straszny widok. Już żadnych imprez z Sam.- uśmiechnęła się i poprawiła włosy i sukienkę.- a gdzie mój pasek, ale zaszalałam co?
-Nawet nie wiesz jak bardzo- rozmarzył się.
-Wyobrażam sobie. Kurcze po południu mam pociąg, a jeszcze się nie spakowałam- ocknęła się.
-To jednak wyjeżdżasz, zostań jeszcze- udawał obojętnego.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Bo widzisz ja, bo ty- chciała coś powiedzieć, ale on przytknął jej palec do ust.
-Zostań- powiedział i pocałował ją w policzek.
-Zobaczymy co na to rodzinka- uśmiechnęła się i złapała go za rękę- naprawdę dziękuje, ale mi wstyd, że tak się upiła i zmarnował ci wieczór.
-Nie zmarnowałaś było fajnie- chciał powiedzieć cudownie, ale się powstrzymał. Całą drogę do domu ich ręce trwały w uścisku. Nie krępowało ich to w końcu byli przyjaciółmi.
Przed domem Ana jeszcze raz mu podziękowała i pocałował w policzek. Czuła, ze w domu czeka ja awantura, ale tak nie było. Każdy był zachwycony, ze w końcu używa życia i się bawi.
-Tony, ma na ciebie dobry wpływ, w końcu zachowujesz się jak nastolatka- uśmiechnęła się do niej Meredit.
-No, może zostaniesz jeszcze trochę?- zaproponowała Rebeca.
-Nie wiem, nie chcę przeszkadzać, a co na to ciocia?- mówiła Ana.
-A jak chcesz to zostań, pomożesz mi w sklepie, bo jedna dziewczyna poszła na urlop. Zapłacę ci oczywiście.- zaproponowała ciotka stojąca w drzwiach.
-Naprawdę, super- rozweseliła się Ana.
-Tylko informuj mnie jak nie będziesz wracać na noc- dodała z uśmiechem- jesteś już dorosła, ale wiesz jestem za ciebie odpowiedzialna.
-Dobrze i przepraszam, Zaraz wracam.- powiedziała Ana i napisała smsa do przyjaciela „zostaję, kiedy następna impreza”. Jednak on nic nie odpisał, jego komórka była wyłączona. Przez jej głowę przeszło tysiąc myśli, zbereźnych myśli, a on tylko spał w domu w swoim łóżku.
-Widzę, ze dobrze dogadujesz się z Tonym- powiedział Miguel wchodząc do pokoju.
-Tak, lubię go. Fakt nie podobają mi się jego zagrywki wobec kobiet, ale i tak go lubię. Jemu mogę powiedzieć wszystko, a on mnie nie ocenia tylko słucha.
-Myślisz, że możliwa jest przyjaźń- nie dokończył, bo Any mu przerwała.
-My jesteśmy tego żywym dowodem. Między nami nigdy nic nie było i nie będzie. Zresztą znasz go, pewnie teraz się zabawia z jakąś cizią, bo ma wyłączony telefon.
-On śpi, zawsze jak idzie spać to wyłącz telefon.- wytłumaczył brata Miguel- on jest jeszcze młody, lubi zabawę i dziewczyny, chyba nic w tym złego?
-No nie, dopóki nikogo nie krzywdzi, to nie. Ale opowiedz jak się czujesz jako pan młody?- Ana zawsze miała doskonały kontakt z Miguel. Bardzo się lubili, nawet jak kłócił się z żoną to Ana stawała w jego obronie i ich godziła. Zazdrościła im tej miłości, teraz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.
Wieczorem usłyszała dźwięk telefonu. Zerwała się na równe nogi.
-Tony- wyszeptała podnosząc komórkę i posmutniała- a Patryk.
-Tak słucham?- spytała obojętnie.
-Cześć kochanie- zaczął.
-Kochanie, chyba się przesłyszałam? Nie ma kochanie. Przepraszam, ale nie mam czasu. Pa.- nie dała mu nic powiedzieć i się rozłączyła. Szybko napisała smsa i wyszła na spacer.
„Przyjedź, proszę”- odczytał Tony i wsiadł w samochód. Gdy zajechał pod dom ciotki Any zobaczył, że dziewczyna jest bardzo zdenerwowana i smutna.
-Co się stało?- spytał zatroskany.
-Zabierz mnie stąd- powiedziała i odjechali.
Siedzieli na plaży i nic nie mówili. W końcu Tony zaczął.
-Co się dzieje?
-Zadzwonił Patryk i jakby nigdy nic mówi do mnie kochanie. Rozumiesz, jak on śmie, co sobie myśli, dupek- rozpłakała się, a Tony ją przytulił- nie będę płakać, wtulać się w ciebie, nie potrzebuję pocieszenia, nie kocham go już- krzyknęła wstając, ale on jej nie pozwolił i przytulił ją mocniej.
-Potrzebujesz- wyszeptał i nie miał zamiaru już nic mówić.
-Bardzo cię lubię, psuję ci tylko wieczór, pewnie masz jakieś plany- powiedziała po długiej ciszy Ana.
-Miałem, ale to już nie ważne. Jesteś moją przyjaciółką i mnie potrzebowałaś, a inne mogą poczekać.- uśmiechnął się.
-Czy to nie dziwne, ze się przyjaźnimy. Znamy się tak krótko, a już wiemy o sobie wszystko. Nikt nigdy mnie nie skłonił do takich zwierzeń, tobie mogę powiedzieć wszystko.
-A ja tobie. Wzbudzasz moje zaufanie i jeszcze inne uczucia, o których nie miałem pojęcia- powiedział Tony.
-Inne, jakie?- spytała Ana, czuła ze chce jej wyznać miłość.
-Traktowałem, traktuje dziewczyny przedmiotowo, a ciebie nie potrafię. Jesteś inna, taka- zaczął.
-Jaka?- spytała wtulając się w niego jeszcze mocniej.
-Taka, kochana, uczciwa, porządna, po prostu wyjątkowa- powiedział i spojrzał najpierw na jej dekolt jak zwykle było na co popatrzeć, a jej piersi prosiły się o pieszczoty, czuł to. Potem zerknął na jej uda, które w szortach wyglądały idealnie. Cała była idealna. Poczuł zapach jej włosów i całego ciała. Zapragnął ją mieć, kochać się z nią na piasku, by byli cali mokrzy od morskiej wody. W końcu gdy poczuł rozluźnienie uścisku
ocknął się i zorientował że są już tak blisko pocałunku.
-No stary, następną bajerujesz, nie tracisz czasu- usłyszał głos kolegi i zerwali się na równe nogi.
-Cześć jestem Ana- przedstawiła się dziewczyna widząc zmieszanie przyjaciela.
-Robert.- podał jej rękę- a ja cię znam, to ty wczoraj byłaś na urodzinach mojej siostry.
-Tak, tak to ona, a teraz chcemy zostać sami.- puścił mu oczko. Tak naprawdę bał się, ze wyjdzie na jaw co się wydarzyło wczoraj między nimi. W głębi serca to nawet dziękował koledze, ze akurat teraz przyszedł i przerwał to szaleństwo.
-Chyba dobrze się wczoraj zabawialiście- nie dawał za wygraną, a Ana stała i nie wiedziała czy dobrze słyszy. Nic nie pamiętała, ale co on miał na myśli mówiąc „zabawialiśmy”
-Stary, daj spokój.- mówił odciągając go na bok- kurcze idź bo mi panna się zmyje jak ją zawstydzisz.
-No dobra, ale nie zła z niej sztuka. Ma super cycki, jak z nią skończysz to z chęcią się nią zajmę.
-Spadaj debili- był wściekły, ze ktoś tak o niej mówi. Jakie cycki, jakie się nią zajmie. To była jego Ana i nikt nie miał do niej prawa. Dopiero po chwili zrozumiał o czy myśli i jak o niej myśli. Nie, nie on nie potrafił kochać. Być z jedną dziewczyną, nie zdradzać jej to nie w jego stylu. Co ona z nim robiła. Był strasznie za to zły.
-Przepraszam za niego, chodź odwiozę cię do domu- powiedział, widać było że był zły cholernie zły.
-Nic się nie stało. Co ci jest, dlaczego się wkurzyłeś, jeśli chodzi o niego to się nie przejmuj.
-Chodzi o ciebie- krzyknął- mam cię dość. Myślisz, ze jak napiszesz smsa to będę na każdo twoje skinienie. Ja taki nie jestem, nie potrafię współczuć i nie mam na to ochoty. Mam dość ocierania twoich łez, radz sobie z tym sama.[img][/img]
Ostatnio zmieniony przez mala223 dnia 20:47:57 22-12-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:04:28 23-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek6
-Nie wiem o co ci chodzi, ale chyba tak właśnie zachowują się przyjaciele?- spytała rozbawiona.
-I z czego się cieszysz?- spytał.
-Z ciebie. Ale jesteś głupi. Lubię cię i twoje towarzystwo i będę pisała kiedy będę miała ochotę.
-Przepraszam, masz rację, ale jestem głupi.- zaśmiał się.- to co do domu czy na pizze?- spytał
-Do domu. Nie jestem odpowiednio ubrana- odpowiedziała i w tedy on znowu na nią spojrzał jak na kobietę. Rzeczywiście nie była odpowiednio ubrana. Miała na sobie szorty i jakiś top, który odkrywał wszystko. Nie chciał by inni się na nia patrzyli i pożądali. Nie wiedział ile jeszcze zdoła się jej oprzeć. Wystarczyło parę łez, jeden uścisk i już je pragnął całym ciałem i co najgorsze sercem.
Pod domem pożegnali się. Nie umówili na jutro, bo ona miała zajęcie w sklepie, a on musiał pomóc rodzicom. Lubił im pomagać chodź nie lubił tych ich sadu, zbioru owoców, ale czuł satysfakcję gdy im pomagał.
-Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony Tony.
-A ciotka miała kontrolę i zamknęła wcześnie- powiedziała schodząc z roweru i wpatrując się w nagi tors przyjaciela. Przegryzła wargi i rozmarzyła się jakby to było gdyby się kochali. Tak po prostu uprawiali seks. Bardzo brakowało jej pocałunków, dotyku, chwil rozkoszy. Była po prostu napalona, a on jej tego nie ułatwiał.
-Halo?- spytał jej i powtórzył pytanie- mam nadzieję, ze nic złego się nie stało?
-A nie, nie. To tylko rutynowa kontrola, a ja nie chciałam siedzieć z tymi zakochańcami to postanowiłam ci pomóc.- powiedziała zmieszana.
-Chyba przyniosę ci wody, bo się zmęczyłaś jesteś cała czerwona na buzi- powiedział i poszedł po wodę. „Gdyby wiedział dlaczego jestem czerwona i w jaki sposób chciałabym się zmęczyć” pomyślałam Ana i zdejmując top zabrała się za rwanie truskawek.
-Pomyślałam, ze od razu się opalę- powiedział dziewczyna tłumacząc Tonemy dlaczego jest w staniku.
-Mogłaś wziąć bikini, to potem byśmy pojechali na plaże- powiedział i znowu poczuł, ze jej pragnie. Zbierał te truskawki i co chwila wpatrywał się w jej biust. Był taki jędrny i doskonały. Zatopiłby w nim swój język, a potem pieścił rękoma, aż by krzyczała z rozkoszy. Gdy ona podeszła do niego i nachyliła się, nie wytrzymał złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Co robisz?- spytała przestraszona.
-To na co miałem ochotę od samego początku.- powiedział, ale pohamował się i wylał na nią butelkę wody.
-Ty świrusie, oszalałeś, ja ci zaraz pokarzę- rzuciła się na niego i wpadli, a raczej sturlali się pod staw.
-Nie proszę, nie- krzyknęła Ana i poczuła jak ląduje w wodzie. On wskoczył za nią.
-Boże jakaś ryba mnie atakuje, ociera się o mnie, ratunku- krzyczała Ana.
-To nie rekiny, nic ci nie zrobią- śmiał się chłopak.
-No ładnie, tak to się pomaga- roześmiała się mama chłopaka.
-Dzień dobry, to ten dupek zaczął, ja tylko chciałam- nie dokończyła bo znalazła się pod wodą.- co ty robisz wariacie- roześmiała się przyjaciółka i rzuciła na Tonyego- nie zapominaj ze wychowałam się nad wodą i umiem doskonale pływać, nie utopisz mnie.
Jeszcze tak pół godziny szaleli w wodzie, aż zerwał się wiatr.
-Ocho, burza będzie, chodź do domu.- powiedział Tony i ruszyli w kierunku jego domu.
-Dobrze się bawiłam, naprawdę, fajnie. Dzięki, z tobą nie można się nudzić.
-Ani z tobą. Masz ręcznik i szlafrok, a tam jest łazienka.- powiedział Tony.
Po chwili wyszła z łazienki trzymając mokre ciuchy, najpierw zeszła na dół i dała je mamie chłopaka, która wrzuciła ciuchy do suszarki.
-Za 20 minut będzie gotowe, a może coś zjesz.
-Z miłą chęcią. Bardzo ładny dom- powiedziała Ana.
-Lubisz chyba te okolice, często tu przyjeżdżasz, Miguel bardzo cię lubi. Zresztą Tony też. Wcześniej jak znikał nagle z domu to się martwiła. Mlody jest, powinien znaleźć sobie ładna i fajną dziewczynę, a on skacze z kwiatka na kwiatek. Ale odkąd się zaprzyjaźniliście, to już się nie martwię. Masz na niego dobry wpływ. Gdzie on jest, już obiad gotowy, jak zwykle trzeba go wołać godzinę.
-To ja po niego pójdę- powiedział zawstydzona Ana.
-Tony- powiedziała wchodząc do jego pokoju, ale przerwała bo chłopak stał w samych bokserkach i strasznie na nią działał ten widok.- Zakryj się- krzyknęła i zamknęła oczy.
-Daj spokój nie widziałaś chłopaka w bokserkach?- spytał i nadal paradował przed nią szukając spodenek.
-Widziałam nawet bez i to z bliska, ale nie ciebie. I mało mi się to podoba- powiedział otwierając oczy. Czuła jak robi się czerwona i co tu dużo mówić mokra tu i tam. A raczej tam gdzie trzeba.
-Nie podobam ci się, to jesteś pierwsza, która tak uważa- zaśmiał się i podszedł do niej.
-Nie to miałam na myśli, o tam są- powiedziała zmieszana i cofając się pokazała na spodenki.
-Nie będą nam potrzebne i to też nie- podszedł do niej blisko, bardzo blisko i zaczął rozplątywać jej szlafrok. Nagle dostał w twarz.- a to za co?- spytał rozbawiony.
-Przepraszam, tak jakoś się broniłam- wyznała.
-Ja tylko żartowałem, chyba nie myślisz, ze my. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.- roześmiał się już na dobre, ale w głębi cholernie jej pragnął. I niestety to było widać, bo jego męskość urosła bardzo szybko. Ana uznała, ze tego nie widzi i jeszcze raz pokazała na spodenki uśmiechając się.
Zeszli na dół, zjedli obiad, Ana poszła założyć suche już ciuchy i oddała szlafrok przyjacielowi.
-Będę z nim spał- wyznał z uśmiechem.
-A ja z czym, też coś chcę- uśmiechnęła się do niego.
-Masz, przyda ci się- powiedział dając jej sweter i pokazując na pogodę za oknem.
-No już trochę późno i zimno się zrobiło. To ja spadam.- powiedziała, pożegnała się grzecznie z jego mamą, wsiadła na rower i odjechała.
-Zaczekaj, jadę z tobą- krzyknął Tony doganiając ją.- kolega napisał, ze jest impreza na plaży, a to po drodze to ci dotrzymam towarzystwa- tłumaczył się.
-To twoja mama pewnie zawiedziona. Mówiła, ze odkąd mnie poznałeś to jesteś grzeczniejszy.
-Oj ona wierzy w co chce. A zostaniesz trochę ze mną. Wypijemy piwo, pogadamy.- zaproponował.
-No może, ale tylko godzinę. Nie chcę martwic ciotki, zresztą jutro rano idę do sklepu jej pomóc. Więc sam rozumiesz.
Na plaży impreza trwała w najlepsze. Pełno dziewczyn po mimo pogody ubranych w kuse stroje i chłopców pijących browar i palących trawkę. Ana przyglądała się temu z zainteresowanie, ona nigdy nie mogła się tak bawić. Patryk był wściekły jak gdzieś wychodziła sama, a tu w ciągu dwóch tygodni zaliczyła nie jedną imprezę i dwa kacory. Uśmiechnęła się do siebie i wzięła łyk piwa. Nigdzie nie widziała przyjaciela więc podeszłą do Sam.
-Wiesz jak przyjdzie Tony to powiedz, ze już poszłam, a bluzę oddam mu jutro.
-To jeszcze macie taki dobry kontakt?- spytała Sam.
-Jesteśmy przyjaciółmi, coś w tym dziwnego?
-Przyjaciółmi od łóżka?
-Co, co ty mówisz?- spytała zaskoczona Ana.
-No w tedy z imprezy jak wybiegłaś poszłam za wami. Nieźle się zabawialiście i to gdzie, na ulicy. Ciemno było, ale jakby policja nadjechała nie byłoby ciekawie. A swoją drogą on jest zabójczy w te klocki. Wie czego potrzebuje kobieta, jak zrobić jej dobrze co?- ale Ana nic nie powiedziała tylko wzięła rower, piwo i poszła. Nagle wróciła. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:34 26-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 7
-Daj mu to- rozpłakała się i poszła do domu. Po drodze usiadła i jednym łykiem wypiła prawie całe piwo. Była zła, ze nic nie pamięta, ze jej nie powiedział. To dlatego nie miała paska, a on kłamał, ze wymiotowała. Jak to dobrze, ze bierze tabletki to przynajmniej nie będzie wpadki. Wykorzystał ją tak bezczelnie po pijaku. Nawet nie pamiętała czy było dobrze. Nagle przez jej głowę przemknęły jakieś sceny z tamtej nocy. Pamiętała jak wybiegła, bo znalazła go z inną. Nie dokończył z tamtą to zrobił to z nią. Świnia, jaka świnia. Pamiętała, jak całowali się przy ścianie, a potem w samochodzie, ale nic po za tym, nic konkretnego nie mogła sobie przypomnieć. Dlaczego się w nim zakochałam, bo się zakochałam i nie ma sensu kłamać przed sobą, przed nim tak, ale nie przed sobą. Co zrobić udawać, ze nie wiem. Nie to głupie, powiem mu jutro co o nim myślę. Drań.
-Co jej powiedziałaś, oszalałaś. My tylko się całowaliśmy, to moja przyjaciółka. Co ona na to?- spytał zły Tony, gdy Sam mu wszystko opowiedziała.
-Nic oddała bluzę i poszła. A to taka tajemnica, ze sypiasz z przyjaciółką? A z kim ty nie sypiasz?- spytała Sam.
-Nie spałem z nią, ona była pijana i nic nie pamiętała. Jest porządna nie chciałem by się wstydziła. Ale co ty o tym wiesz?- powiedział zły i wrócił do domu. Nie chciał jej nic dzisiaj tłumaczyć. Wolała zrobić to jutro jak opadną emocję. Pewnie jest na niego wściekła. Wysłał jej smsa jak zwykle „Dobranoc”. Ale dlaczego on to w sumie robi, bo tak robią przyjaciele? Pytał sam siebie. Tak robią zakochani, czy ona go kocha. Jak mógł tego nie zauważyć, pozwolić na to, no jak. Postanowił, ze jutro wieczorem się z nią spotka i jej wszystko wytłumaczy.
-O mamy zły humorek, za dużo imprez?- spytał Miguel.
-Twój brat to debil.
-Tak wiem, a co do niego to nie może się do ciebie dodzwonić.
-Bo wyłączyłam komórkę i nie mam ochoty z nim gadać.
-To chyba ostro się pokłóciliście? On już taki jest, powie coś a potem żałuje.- tłumaczył Miguel.
-Powiedz mu, że nie chcę go znać.
-A co takiego on przeskrobał? Najpierw się nie lubicie, potem przyjaźnicie, teraz znowu nie lubicie. Już nie wiem o co chodzi. Ale mu przekaże.
-Wkurzył mnie i tyle, nie ma o czym mówić. A gdzie Rebeca, jeszcze w pracy?- spytała Ana zmieniając temat.
-Tak, ale zaraz po nią jadę. Jedziesz ze mną?
-Idę już spać. Dobranoc.
Ana miała cały dzień zapracowany. Lubiła cos robić, była tak zajęta, ze nie wiedząc kiedy nastał wieczór. Cieszyła się, że cały dzień nie myślała o Tonym , o tym co się między nimi wydarzyło. Nie miała najmniejszej ochoty słuchać jego wyjaśnień dlatego miała wyłączoną komórkę. Był ciepły wieczór, Ana postanowiła pójść na plażę. Uwielbiała to miejsce, wodę, piasek, szum fal i ten zapach morskiej słonej wody.
-Wychodzisz?- spytała Rebeca.
-Tak, idę na plażę, zrelaksować się przed snem.
-No myślę, ze nie na imprezę, bo masz na sobie dres- uśmiechnęła się do niej kuzynka.
-Wzięłam klucze. Na razie.
-Poszła na plażę, zadzwoń do niego niech to odkręci, przeprosi czy jak. Dzisiaj prawie nic nie mówiła. Co ten twój braciszek jej zrobił?
-Nie wiem, ale zaraz to naprawi.
Ana siedział na plaży i zasypywała stopy piasek. Pamiętała jak bawiła się z siostrami w zakopywanie całych ciał. Po mimo łez uśmiechnęła się, zamknęła oczy i wyłożyła się na piasku. Nie interesowało ją to, że będzie miała piach we włosach. Czuła się bezpiecznie, tak bardzo tęskniła za tym miejscem, jej miejsce. Gdy zjawiała się u ciotki, zostawiała rzeczy i biegła na tą plażę. Spędzała tu całe dnie. Tak to było jej miejsce i nikt nie mógł jej tego odebrać. Nie myślała o Tonym, ani Patryku, wspominała beztroskie dzieciństwo i pierwszy pocałunek z sąsiadem ciotki. Był od niej nieco starszy, ale to on nauczył ją całować i to właśnie tutaj. Teraz nawet nie spytała co z nim, gdzie jest, a i inni o nim nie wspominali.
-Cześć- usłyszała za sobą znajomy głos i zerwała się na równe nogi otrzepując z piasku.
-Cześć- odpowiedziała sama niewiedzą dlaczego. Powinna go spoliczkować, wyzywać i odejść. Ale stała i patrzyła na niego, źle na nią działał. Miała ochotę go całować, oddać mu się tu i teraz. Teraz przynajmniej by cos pamiętała.
-Musimy pogadać, wyjaśnić- zaczął.
-Nie mamy czego, nie chcę. Daj mi spokój. Jesteś taki sam jak Patryk.
-Chyba żartujesz? Nie jestem taki jak on. On jest dupkiem, a ty nie wiesz wszystkiego- oburzył się.
-Zabolało co? Nie pamiętam co się stało tej nocy po poprawinach, ale Sam mnie oświeciła. Bzyknąłeś mnie jak każdą inną, dobrze ci było, wykorzystałeś mnie po pijaku. A teraz chcesz tłumaczyć, ale po co?- krzyczała- teraz będziesz udawał przyjaciela. Wierzyłam ci w każde słowo, a ty tak po prostu be skrupułów mnie wykorzystałeś- nakręcała się bardziej.
-Nie kochaliśmy się- krzyknął i podszedł do nie, ale ona się odsunęła.
-Daj mi spokój, odejdź proszę. Już wystarczająco mnie skrzywdziłeś- rozpłakała się.
-Ale my się nie kochaliśmy. Nie mówiłem ci bo chciałem oszczędzić ci wstydu i tego wszystkie co się teraz dzieje.- tłumaczył, a ona tylko słuchała.- wybiegłem za tobą, zacząłem ci tłumaczyć, przytuliłem, powiedziałem, ze jesteś seksowna, a ty mnie pocałowałaś, odwzajemniłem pocałunek, ale chciałem cię powstrzymać, ale byłaś tak napalona, ze znowu mnie pocałowałaś, a w tedy to odpłynąłem. Poszliśmy do samochodu, zaczęliśmy coś tam działać, ale zrobiło ci się niedobrze, a potem zasnęłaś na moich kolanach- widział tylko jak Ana się czerwieni i odchodzi- zaczekaj- chwycił ją za rękę- przecież jesteśmy przyjaciółmi nie masz się czego wstydzić.
-Przepraszam, a ja myślałam, że to twoja wina, a to ja. Teraz to już pamiętam. Lepiej będzie jak pójdę, nie chce być już twoją przyjaciółką, nie mogę.
-Możesz, chodź tu- przytulił ją. Nie wiedział czemu, ale lubił to robić, tulić ją w swoich ramionach i czuć jej zapach.
-Nie mogę, bo cię kocham. Wiem nie tak miało być, ale inaczej nie umiem. Lepiej powiem ci teraz prawdę. Nie umiem być z tobą i nie chcieć cię całować. Nie umiem.- rozpłakała się, ale dalej tkwiła w uścisku który się tylko pogłębił.
-Wydaje ci się, jesteś zagubiona po tym co zrobił ci Patryk, a ja jestem dla ciebie dobry, jesteś dla mnie- wyszeptał, ale nagle poczuł jej pocałunek, taki namiętny i szalony, poddał się nie chciał z tym walczyć- jesteś piękna i podniecasz mnie, marzyłem o tym od pierwszego spotkania.
-O czym?- spytała całując go po szyi.
-O tym by się z tobą kochać, by cię mieć. Pragnę cie jak cholera.- powiedział całując ją jeszcze namiętniej.
-Nie wytrzymam już dłużej, nie chcę- pociągnęła go na piach i zaczęła ściągać z niego koszulkę. Potem akcja potoczyła się szybko, on zdjął jej najpierw bluzę i zajął się jej piersiami potem spodnie i pieścił jej kroczę. Ana zwijała się z rozkoszy, była w siódmym niebie. Nikt nigdy jeszcze jej tak nie podniecał, doskonale wiedział jak ją zadowolić i co ma robić. W końcu był kobieciarzem, ale nie docierało to do niej. Chciał się z nim kochać tu i teraz. Tony szybko wszedł w nią, poruszał się bardzo delikatnie. Ana jęczała z rozkoszy, aż obydwoje doznali spełnienia. Ubrali się bez słów i Tony przytulił przyjaciółkę.
-I co teraz?- spytała Ana. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:15 28-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek8
-Nie wiem, było cudownie- odpowiedział, nie mógł jeszcze otrząsnąć się z tego co się stało.
-Ja też nie. Chyba już pójdę.- powiedziała wstając.
-Jak to, tak szybko, może porozmawiamy, ustalimy coś?- powiedział zdziwiony.
-Ale po co, jesteśmy przyjaciółmi, w końcu ty tak uważasz. Kocham cię, ale nie będę cię błagać byś ze mną był.- Ana usiadła koło niego.
-Wiesz, ze nie szukam stałego związku. Nie chcę cię zranić- widział już w jej oczach łzy- ale możemy spróbować- dodał z uśmiechem.
-Jak to spróbować?
-Być razem, zobaczymy jak to się potoczy- powiedział i pocałował ją.
-Wytrzymasz bez tych wszystkich dziewczyn?
-Dla mnie to ty jesteś najseksowniejsza i dajesz mi w 100% satysfakcję- powiedział i przytulił swoją dziewczynę.
Gdy jechał już do domu, zastanawiał się co zrobił najlepszego. Nie był gotów na poważny związek, chciał szaleć, ale co miał jej powiedzieć. Lubił ją, ale czy kochał nie wiedział sam. Przy nadziei trzymała go tylko myśl, że ona wyjedzie na studia i wszystko jakoś się rozleci. Za to Ana był wniebowzięta, kochała go, czuła ze on ją też. Nie chciała naciskać, ale skoro sam zaproponował to chyba tego chciał. Czekała tylko kolejnego spotkania z ukochanym.
-Mam cos dla ciebie- powiedział Tony wchodząc do jej pokoju- truskawkowa twoja ulubiona- podszedł do Any i przy wszystkich ją pocałował w usta- sam nie wiedział po co kupił jej ta czekoladę, chciał jej sprawić przyjemność.
-A to co, wy razem?- zaśmiał się Miguel.
-No jakoś tak wyszło- odpowiedział Ana siadając ukochanemu na kolanach.
-Nic z tego nie rozumiem, ale fajnie- uśmiechnęła się Rebeca puszczając oczko do męża by zostawić ich samych.
-Jak minął dzień?- spytał Tony.
-Nie najgorzej, zapierdziel w sklepie. Tęskniłam- pocałował go.
-Ja też- powiedział kładąc ją na łóżko i rozchylając bluzkę.
-Co ty robisz jeszcze ktoś wejdzie- dziewczyna próbowała go zepchnąć.
-Zakochańce poszli do siebie, ciotka w sklepie.- mówił całując jej szyję- nie daj się prosić- całował dalej.
-Szalony- powiedziała i zaczęła całować. On szybko pozbył się jej bluzki i stanika, podciągnął jej spódniczkę, odchylił majteczki i pieścił ją chwile. Ale była już tak napalona i mokra, ze zarzucił tylko na nich kocyk i wszedł w nią. Kochali w ciszy, ale z ich wyrazu twarzy można było wyczytać rozkosz i krzyki pełne namiętności.
-Jesteś cudowna- powiedział biorąc łyk wody.
-Ty też- mówiła zdyszana- ale to wszystko toczy się tak szybko, jak dla mnie za szybko.
-O co ci chodzi?- pytał.
-Nie wiem, wczoraj przyjaciele, a dziś co seks uprawiamy. Nie potrafię nad sobą zapanować, tak na mnie działasz, boję się tego. Nie chcę- nie dał jej skończyć bo najpierw ją pocałował a potem wetknął kostkę czekolady do ust.
-Ale ja chcę- powiedział się śmiejąc.
-Jedziecie z nami?- spytała Rebeca wparowując do pokoju.
-A gdzie?- spytał Tony, był zły, ze przerwano im pocałunki.
-Do baru, no chodźcie, jeszcze się sobą nacieszycie.
No i pojechali. Nie była chyba to dobra decyzja, bo było tam pełno dziewczyn. Tony nie mogąc się opanować, łypał to ciągle na inną. Nie chciał ranić Any, ale nie potrafił się opanować, czuł ze nie będzie mu łatwo dochować wierności. Jednak o dziwo dziewczyna nie była w jakimś wielkim szoku widząc jego błądzące oczy po kusych spódniczkach. Dla niej było to coś normalnego, zawsze tak zachowywał się Patryk. Znowu zadała się z podrywaczem, nieświadomie sama pakowała się w takie głupie układy. Miguel ciągle szturchał brata by zajął się dziewczyną, ale on nie był nią zainteresowany. Dopiero jak spostrzegł, ze jej nie ma przy nim ocknął się.
-A gdzie Ana?- spytał brata.
-Przy barze z twoim kolegą Robertem, gadają już z pól godziny.
-Jak to pół godziny, co ona sobie myśli- wkurzył się.
-A ty co sobie myślisz? Albo traktuj ją poważnie, albo zerwij nie zachowuj się jak Patryk. Ty najlepiej wiesz ile z nim przeszła- odpowiedział zły brat.
-O co ci chodzi, to moja sprawa.- odburknął i podszedł do dziewczyny. Był zły, ze Ana gada z innym, zły nie, zazdrosny. Tym bardziej, ze to był Robert, a ona mu się ewidentnie podobała.
-Kochanie musimy pogadać- złapał ją za rękę i wyciągnął na dwór.
-Co się dzieje, ale ten Robert jest zabawny- śmiała się.
-On chce cię przelecieć dlatego udaje- wkurzył się.
-To tak jak ty wszystkie panny w tym barze- powiedział zła Ana.
-Dlaczego mnie nie upomniałaś? Jestem twoim chłopakiem i masz do tego prawo. Zapominam się czasami, ale jestem tylko twój.- podszedł do nie bardzo blisko.
-Przyzwyczajona jestem do takich zachowań i już nie robią na mnie wrażenia. Jak byłam z Patrykiem na jakiejś imprezie to zawsze tak było.
-Ale ja jestem Tony nie Patryk- pocałował ją- ze mną tak nie będzie, ja nie jestem taki jak on- uśmiechnął się do niej i zaprowadził z powrotem do stolika.
Reszta wieczoru była idealna. Nawet nie wiedział, ze może czerpać tyle radości z bycia z jedną dziewczyną. Lubił ja bardzo, podniecała go, każdy mu jej zazdrościł, podbudowywała jego ego. Była zabawna, mądra i wyrozumiała, aż chyba za bardzo. Następny tydzień zleciał szybko i barwnie. Każdy już wiedział o nich, jedni się dziwili, a inni cieszyli. Tony się zmienił, czasem go to wkurzało, bo nie był typem chłopaka który kupuje kwiaty, zabiera do kina tylko po to by obejrzeć film. Ale był szczęśliwy. Jednego wieczora nawet wyznał jej miłość, gdy byli sami w domu.
-Kocham cię- wyznał po raz pierwszy, ale nie uzyskując odpowiedzi spytał- nie wierzysz mi?
-Sama nie wiem.
-Ale ja cię kocham naprawdę- pocałował ją.
-Ja ciebie też- odwzajemniła pocałunek i zaczęli się kochać. Może była zbyt naiwna, ale wierzyła mu bezgranicznie.
Po tym wieczorze i wyznaniu umówili się na jutrzejszą imprezę. Lubiła z nim gdzieś wychodzić, pozwalał jej pić, rozmawiać z kim miała ochotę, była wolna. Nie czuła się tak jak w związku z Patrykiem, on ciągle miał pretensje, ze wypiła za dużo, chodź w sumie nie piła. Ze rozmawia z innymi chłopakami, tańczy, pisze smsy. A Tony puszczał to mimo uszu, to w nim uwielbiała, ufał jej tak jak ona jemu. Gdy jej chłopak wyszedł dostała smsa „czy mam jeszcze szansę, kocham cię Patryk”. Jednak ona odpisała mu, że ma chłopaka i jest szczęśliwa. Jednak on nie dawał za wygraną opisywał jej jak było im dobrze, jak żałuje, jak kocha i tęskni. Ana mimo wolnie wspomniała te czasy i zrobiło jej się żal, ze tak się to skończyło. W końcu się kochali. Nagle poczuła, ze boi się powrotu do domu, nie będzie tam Tonyego i co jak ulegnie Patrykowi. Nadal uważała go za przystojnego i w tym momencie z rozmyślań wyrwał ją sms „kocham cię, dobranoc Tony”. Ana uśmiechnęła się i próbowała zasnąć, ale znowu dostała smsa „kocham cię, dobranoc Patryk”.
-Oni chyba poszaleli- uśmiechnęła się do siebie pokasowała wiadomości i zasnęła.
Wieczorem była gotowa już na imprezę. Wyglądała szałowo.
-Witaj kotku- pocałował ją Tony i po raz kolejny zachwycił się jej urodą. Miała na sobie krótką spódniczkę i top bez ramiączek- jak zwykle piękna.
Wsiedli do samochodu i udali się na imprezę. Ana trochę wypiła, zresztą Tony też był wstawiony. Obściskiwali się w każdym kącie, tak bardzo pragnęli swoich ciał i pocałunków. Ciężko im się było opanować, postanowili udać się do chłopaka domu. Po drodze całowali się jak szaleni. Tony przypierał ją co chwila do ścian budynków, a ona podnosząc nogę i oplątując nią biodra chłopaka czuła podniecenie i nieodpartą chęć kochania się tu i teraz. Parę razy nawet poczuła jego zimne palce na swoje pupie, a potem piersiach. Ciężko, było im się powstrzymać więc nic dziwnego, ze Tony dotarł do domu mocno podjarany bez paska i z rozpiętym rozporkiem. Co lepsza w kieszeni spodni miał jej czerwone stringi nawet nie pamiętał kiedy je jej zdjął.
-Działasz na mnie jak nikt inny- szeptał jej do ucha rozbierając ją- kocham cię.
-Też cię kocham- powiedziała siadając na nim. Tony pieścił jej sutki i pojękiwał. Nie mieli czasu nawet do końca się rozebrać, a co mówić dopiero położyć się na łóżku. Kochali się najpierw na krześle, potem na biurku. Wszedł w nią delikatnie, tak się cieszył, że ona tak na niego działa. Ta niewinna, ufna Ana podczas seksu przeradzała się w dziką i namiętną kocicę. Kochał to w niej. Nagle poczuł spełnienie tak samo wielkie jak ona. Po wszystkim pijackim krokiem pozbierali swoje ciuchy, Ana założył jego koszulkę i położyli się spać.
-Dobranoc Ana- cieszył się, ze jest przy nim i w końcu może jej to powiedzieć, a nie pisać.
-Dobranoc Patryk- powiedziała dziewczyna i niczego nie świadoma usnęła.[img][/img]
Ostatnio zmieniony przez mala223 dnia 21:16:09 28-12-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:21:28 30-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 9
-Patryk?- ocknął się nagle chłopak- dobrze słyszałem, Ana wstawaj, co ty bredzisz?- wkurzył się. Jeszcze o nim nie zapomniała, co ja sobie myślałem. Jestem dla niej tylko tu i teraz, a potem wróci do domu i co będzie z nim. Czuł, ze nie potrzebnie się w to ładuje. Myślał jeszcze chwile i zasnął.
-Ale chce mi się pić- powiedziała Ana spoglądając na puste łóżko- Tony gdzie jesteś?- zawołała, ale nikt nie odpowiadał. Znalazła tylko karteczkę „byłem umówiony, przepraszam”. No super pomyślała ubierając się i schodząc na dół. Niestety natknęła się na rodziców chłopaka.
-Dzień dobry, przepraszam, że Tony nie uprzedził, że będę nocować- zawstydziła się.
-Dzień dobry, może jesteś głodna?- odpowiedziała mama chłopka- Tony gdzieś rano wyszedł i zostawił komórkę, ale możemy cię odwieść do domu.
-Nie chcę przeszkadzać, jest ładna pogoda przejdę się- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Odwiozę cię- postawił na swoim ojciec chłopaka.
Całą drogę nie rozmawiali, czuła na sobie wstyd i upokorzenie, ze zostawił ja samą i zapomniał komórki. Ale czy na pewno, w sumie to sobie zasłużyła nazwała go Patrykiem. Jak mogła, miała tylko nadzieję, ze on nic nie pamięta. Nie chciała mu wczoraj nic tłumaczyć, wolała udawać, że śpi, nie chciała się kłócić i przepraszać. Dzień minął jej bardzo szybko. Miguel zawołał ją do swojego pokoju.
-Coś się stało?- spytała.
-Wiesz jak bardzo cię lubimy- zaczął- ale kocham swojego brata i nie chcę by cierpiał, byście cierpieli.
-Nie rozumie- odpowiedziała, ale doskonale rozumiała. Czuła, ze lepiej udawać głupią.
-On bardzo się zmienił. Może jest młody i na poważny związek dla niego za wcześnie, ale się zaangażował. Nie popsuj tego. Czy jesteś pewna, ze po powrocie do domu będziesz w stanie oprzeć się Patrykowi i na odległość kochać mojego brata?
-Tak, oczywiście, kocham twojego brata- mówiła przekonująco, ale nie była do końca pewna. Patryk ciągle obsypywał ją smsami i była pewna, ze żałuje i się zmienił. Z drugiej strony był Tony, który jej nie skrzywdził i kochał. Była zagubiona, ale po rozmysleniach wiedziała co ma zrobić. Pożyczyła od Miguel samochód i bez uprzedzenia pojechała do swojego chłopaka.
-Dzien dobry jest Tony?- spytała.
-Tak, na górze, ale nie ma dobrego humoru- odpowiedziała uprzejmie jego mama.
-Wiem- odpowiedziała Ana i weszła po drewnianych schodach. Tony siedział przy komputerze i grał. Gdy dziewczyna się przywitała nawet nie zareagował. Wziął łyk piwa i znowu zaczął grać.
-Słuchaj wiem, ze to schrzaniłam, przepraszam. Wysłuchaj mnie- usiadła na klawiaturę przed nim. Wyglądała bardzo seksownie, miał na nią ochotę. Bez słowa przybliżył ją o siebie i zaczął całować i obmacywać. Ana przez chwilę się broniła, ale czując słodki smak jego ust odwzajemniła pocałunek i pieszczoty. Po chwili znaleźli się na łóżku, ale Ana czując do czego zmierza jej chłopak odepchnęła go.- co ty robisz?- spytała zła.
-Nie podoba ci się?
-Musimy pogadać i to poważnie.
-Dla mnie wszystko jest jasne. Kochasz Patryka, a ze mnie tylko zakpiłaś. Miałem być następnym do kolekcji, chciałaś wzbudzić zazdrość w swoim chłopaku.- chciał ją pocałować. Był wściekły, ale i tak go podniecała, nie chciał nic tłumaczyć wolał się kochać.
-Ty jesteś moim chłopakiem i to ciebie kocham- krzyknęła, ale po chwili spuściła z tonu- przepraszam, że pomyliłam imiona. On pisał, że chce wrócić i dlatego się zagubiłam. Był moją pierwszą miłością, ale ja kocham ciebie- podeszła do niego i się przytuliła.
-Nie potrafię cię zrozumieć- powiedział przytulając ja do siebie. Nie umiał się na nią długo gniewać.- myślisz, ze nasz związek ma sens? Zaraz wyjeżdżasz może lepiej to zakończyć. W sumie dobrze się stało będzie łatwiej nam się rozstać.
-Ale ja nie chcę- rozpłakała się- posłuchaj już coś postanowiłam, nawet powiedziałam o tym rodzicom. Było trochę krzyku i lamentu, ale się zgodzili- uśmiechnęła się.
-Az się boję- wiedział co wymyśliła i nie podobało mu się to.
-Przeniosę się tu na studia i znajdę pracę. Będziemy mogli być razem.
-Cieszę się- objął ją by nie widziała jego rozczarowania. Niewątpliwie była wyjątkowa i kochał ją, ale czuł że ten związek go nudzi. Najpierw był zły, za ostatnią noc, ale po głębszych rozmysleniach cieszył się. Zostało jeszcze trochę wakacji więc mógł się bawić bez ograniczeń. Jednak postanowił cieszyć się ostatnią chwilą spędzoną razem, bo od jutra to on wprowadzi w życie swój plan.
Wieczorem nie napisał jej smsa na dobranoc, rano tak samo się nie odzywał. Myślała, ze pomaga rodzicom, ale wieczorem już się martwiła. Rozmawiała z Miguelem i on powiedział, ze Tony dzisiaj nic nie robił. Myślała, że nadal się gniewa, albo już sama nie wiedziała co. Była wściekła chciała do niego jechać, ale kuzynka ją powstrzymała. Stwierdziły, ze jak kocha to sam przyjdzie. Nie chciała się za nim uganiać tak jak za Patrykiem, czuła że Tony jej nie skrzywdzi. Następny dzień niestety był taki sam, już doskonale wiedziała co się dzieje. Pożyczyła samochód od ciotki i pojechała do niego, ale go nie zastała. Czuła, ze jest w barze i nie myliła się. Siedział z kolegami i jakimiś pannami popijając piwko. Nie śmiało podeszła do nich, a Tony jak gdyby nigdy nic pocałował ją w policzek. Czuła się fatalnie, odkąd byli razem nigdy się z nią tak nie witał. Serce waliło jej jak oszalałe, bała się tego co nastąpi, co jej powie.
-Cos się stało, ze mnie szukasz?- spytał chłopak spokojnie.
-Nie, tak po prostu miałam ochotę się rozerwać i przyjechałam tutaj. Zaraz przyjedzie Sam- uśmiechnęła się i rozejrzała czy przypadkiem dziewczyny tu nie ma. Udawała obojętną, ale jej oczy zdradzały wszystko.
-Widzę, ze się zaprzyjaźniłyście- powiedział Robert i podsunął się- siadaj, chcesz coś do picia- chłopak postanowił się nią zająć.
-To może chodźmy do baru cos sobie wybiorę- zaproponowała chłopakowi. Była zła na Tonyego, ze nie okazuje jej zainteresowania. Ale on dokładnie się im przyglądał, każdemu uśmiechowi, przypadkowemu dotykowi, był zazdrosny. Nie okazywał tego, ale był wściekły, chciał ją pocałować i zabrać ją stąd. Oszczędzić wstydu na jaki ją narażał, ale wprowadzał w życie swój plan rozstania i musiał się opanować.
-Jesteś super, nie zasługujesz na tego tam typka- mówił Robert pokazując na Tonyego.
-Daj spokój i tak mnie nie podbuntujesz- powiedziała i wzięła łyk soku.- wiesz co ja spadam widzę, ze twoja siostra mnie wystawiła- cieszyła się, ze zdążyła napisać do niej smsa by nie pokazywała się barze.- przekaż Tonyemu że wyszłam- powiedziała i poszła do samochodu. Oparła głowę o kierownicę i się rozpłakała. Czuła, ze to koniec, nawet nie musiał jej tego mówić widziała to w jego oczach. Była zła na siebie i na niego, ze pozwoliła się znowu wykorzystać. Tak bardzo go kochała, a on z niej zakpił. Chciała zmienić swoje życie dla niego, ale po co. Przekręciła kluczyk w stacyjce i usłyszała pukanie do szyby, odwróciła się i to był on, jej ukochany. Przetarła łzy i opuściła szybę.
-Coś się stało?- spytała obojętnie.
-Jedziesz już, Robert mi powiedział- nie wiedział w sumie po co przyszedł, to na pewno nie ułatwiało rozstania- musimy pogadać- wsiadł do samochodu i patrzył na jej smutna minę.
-Kocham cię i to bardzo- wyznała i rozpłakała się.
-Ale ja ciebie nie. Pamiętasz mówiłem ci, ze nie jestem zdolny do takich uczuć, ale ty się uparłaś- mówił surowym tonem.
-To ty powiedziałeś, ze chcesz spróbować. Daj nam jeszcze szansę, kocham cię- wyznała i pocałowała go, ale Tony nie odwzajemnił pocałunku. Było mu ciężko się oprzeć, ale to zrobił.
-A co ci miałem powiedzieć, zostańmy przyjaciółmi. Lubiłem cię, nie chciałem cię zranić.
-Czyli co cały czas kłamałeś? I co dobrze się bawiłeś?- krzyknęła wściekła.
-Uspokój się i nie dramatyzuj. Mieliśmy spróbować niczego ci nie obiecywałem. Nie psuj tych wspomnień- powiedział i złapał za klamkę.
-Jesteś świnią, jesteś gorszy niż Patryk- mówiła przez łzy.
-Posłuchaj, nie porównuj mnie do niego. Sama mi się narzucałaś, prowokowałaś, nic do ciebie nie czułem- był zły i gadał co mu ślina na język przyniesie.
-Spadaj, nie chcę cię znać- spoliczkowała go, wypchnęła z samochodu i odjechała.
Była wściekła, znowu sobie na to pozwoliła, by ktoś ją potraktował jak szmatę. Tak się czuła, jak szma*a. Postanowił, ze nie będzie tracić więcej czasu w tym mieście i wyjeżdża jutro po południu. Chciała być już w domu, zając się szkołą i jakąś pracą. Nie myśleć i nie wspominać. Weszła do domu i zaczęła się pakować.
Tony jeszcze tego wieczora upił się i zbajerował jakąś laske, ale nie czuł z tego satysfakcji. Był zły na siebie, że tak potraktował Anę, nie wiedział czy ja nadal kocha, ale nie była mu obojętna. Wolał szybko dać jej do zrozumienia, że zrywa niż przedyskutować to z nią. Chciał by ona sama z nim zerwała i robił wszystko by tak było. Może nie do końca miało to tak wyglądać, ale w sumie udało mu się. Nie byli już parą i cieszył się z tego, czuł że ten związek go niszczył. Było mu z nia dobrze, ale nie takiego życia pragnął. Tylko nie przewidział jednego, że tak łatwo o niej nie zapomni. Nie był jeszcze tego świadom, ale za jakiś czas jego prawdziwe uczucia dadzą o sobie znać.
Nikt nie pytał Any o powód jej szybkiego wyjazdu, o prawdziwy powód jej wyjazdu. Dziewczyna skłamała, że ma problemu z papierami na studiach i musi wracać bo inaczej straci pierwszy rok i wpisowe. Wszyscy żegnali się z nią gorąco i zapraszali na przerwę świąteczną. Czuli, ze prędko się nie spotkają, ale i tak nakłaniali ją do ponownego przyjazdu. Tylko Miguel dokładnie wiedział co się wydarzyło. Był zły na brata i do ostatniej minuty był pewien, ze tony nie pozwoli jej wyjechać. Ale jednak się mylił, napisał tylko bratu „no i pojechała durniu”. Nawet swojej żonie nie powiedział o powodach ich rozstania. Zmyślił, ze postanowili zostać przyjaciółmi, dopiero po trzech latach Rebeca dowie się prawdy i postanowi pogodzić przyjaciół.
-Żegnaj- wyszeptała Ana kładąc rękę na szybie. Łza spłynęła jej po policzku, szybko ją otarła bo ktoś wszedł do przedziału. Nagle dostała smsa „nie chciałem cię zranić. Nie musiałaś wyjeżdżać z mojego powodu. Tony”. Ana nic nie odpisała, nie miała ochoty, zadzwoniła do siostry i jej wszystko w skrócie opowiedziała. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|