Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hunter - odc. 9 (40)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:25:25 18-01-11    Temat postu:

A no w weekend, bo niestety mam tylko ten jeden odcinek i jeśli dam go dziś czy jutro, to potem znowu nie wiadomo kiedy, a do weekendu może zdążę napisać kolejny

Dzięki za koma Madziu:* Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:02:39 18-01-11    Temat postu:

I to jeszcze jak
Mistrzostwo! ale dlatego lubię czytać Twoje dzieła
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:54:56 21-01-11    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

~21~

- C
oś ty najlepszego zrobiła?! – warknął wściekle Castard, gwałtownie przypierając Rosalie do ściany, gdy tylko ta, przekroczyła próg mieszkania.
- O co ci chodzi?! – syknęła, odruchowo ukazując śnieżnobiałe kły i odpychając go od siebie.
- Nie pogrywaj ze mną! – wrzasnął i nim się obejrzała, leżała na podłodze, a on pochylał się nad nią, zaciskając dłoń na jej szyi.
- Oszalałeś? – wychrypiała przerażona, usiłując uwolnić się z jego uścisku. Na nic jednak zdały się jej próby, w końcu oprócz tego, że był mężczyzną, to był też jednym z najpotężniejszych wampirów na świecie.
- Ja? – prychnął z kpiną, pochylając się nad nią, jakby za chwilę miał zamiar rozszarpać jej szyję – To nie ja prawie zabiłem jedynego człowieka, który może nam pomóc – wysyczał.
- O czym mówisz?
- O czym mówię? – Castard nie dowierzał własnym uszom – Naprawdę nie wiesz, czy tylko udajesz? Jeśli on nie przeżyje, to mimo całej sympatii jaką do ciebie czuję, wyrwę ci serce – wysyczał jej prosto w twarz.
- Ten obleśny typ zwabił mnie do gabinetu i wyciągnął kołek z biurka! Co miałam zrobić? Pozwolić się zabić?
Castard uśmiechnął się cynicznie i powoli podniósł się z ziemi,
- Możemy go przemienić… – wydukała Rose, nie mając odwagi, by poruszyć się choćby o centymetr.
- Problem w tym, że nie możemy… – odparł już spokojnie Castard, wlepiając wzrok w jakiś punkt za oknem.
- Przepraszam – szepnęła Rose – byłam głodna, a kiedy on rzucił się na mnie z tym kołkiem, nie potrafiłam się powstrzymać. Długo nie polowałam i…
- Głodna? – przerwał jej Castard, odwracając się w jej stronę z dziwnym błyskiem w oku – Właśnie mi przypomniałaś, że ja też zrobiłem się głodny – powiedział cicho i nim się obejrzała, poczuła jego kły w swojej szyi…

- Skąd znasz kawalera Corentina? – spytał hrabia, odprowadzając panienkę Lilianne do jej komnat. Przez cały wieczór nie dawało mu to spokoju. Kawaler Castard wydał mu się zimny, arogancki, cyniczny i niebezpieczny. Zupełnie nieodpowiedni dla tak delikatnej młodej kobiety, jak panienka de la Bretonne. Na jego korzyść nie przemawiała też, jak pokazały wydarzenia na przyjęciu, zażyła znajomość z panią De Kergret.
- Znamy się od dziecka, hrabio – mówiła rozbawiona – Jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi.
- Pani De Kergret twierdzi, że wasi rodzice… – zawiesił na chwilę głos, wahając się, czy powinien był w ogóle podejmować ten temat – Przepraszam – powiedział w końcu – nie powinienem o to pytać, nie mam najmniejszego prawa ingerować w twoje życie.
- Że nas ze sobą zaręczyli? – dokończyła, spoglądając mu w oczy – Nie wierz we wszystko co mówią, hrabio – dodała, gdy skinął jej twierdząco – Przemawia przez nich zawiść, złość… Oni nienawidzili mojej matki, a teraz nienawidzą również mnie – szepnęła, spuszczając głowę.
- Jak można nienawidzić takiego anioła? – spytał hrabia, chwytając ją pod brodę, tak by spojrzała na niego. Kiedy zobaczył, że kąciki jej ust uniosły się w lekkim uśmiechu, sam również się uśmiechnął. Przysunął twarz do jej twarzy, potem delikatnie oparł swoje czoło o jej czoło. Widział, że zaczęła szybciej oddychać i był pewien, że gdyby towarzyszyło im światło dnia, ujrzałby na jej policzkach płomienne rumieńce. Nie cofnęła się jednak, więc powoli przesunął dłońmi po jej ramionach, aż w końcu chwycił jej drobne dłonie i splótł palce z jej palcami.
- Hrabio… – szepnęła drżącym głosem, ale nadal tkwiła w bezruchu, patrząc mu prosto w oczy. Uniósł jej dłonie na wysokość jej piersi, a potem schylił się nieznacznie, by ucałować najpierw jedną, a potem drugą.
- Dziękuję za miły wieczór, mademoiselle – powiedział cicho, wciąż kurczowo ściskając jej drobne dłonie i wciąż patrząc w jej słodkie, niewinne, czekoladowe oczy – Śpij słodko, pani – dodał po chwili, ponownie składając pocałunek na jej prawej dłoni – Będę niecierpliwie czekał świtu a potem ranka, kiedy znów będę mógł cieszyć oczy twoim widokiem – niechętnie puścił jej dłonie, a kiedy znów nie poruszyła się ani o centymetr, delikatnie przesunął wierzchem dłoni po jej policzku. Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy przymknęła oczy, pozwalając mu na tę niewinną pieszczotę, Nie spodziewał się jednak, że chwyci jego dłoń, wtuli w nią twarz i leciutko muśnie ją ustami. Ona sama chyba się tego po sobie nie spodziewała.
- Dobranoc hrabio – powiedziała speszona swoim własnym zachowaniem i nim się obejrzał zniknęła za drzwiami swego pokoju.
Hrabia spuścił głowę i uśmiechnął się do siebie. Wiedział już, że tej nocy nie będzie w stanie zmrużyć, postanowił więc spędzić ją spacerując po ogrodzie markizy.
- Co zamierzasz? – usłyszał jakiś męski głos, a po chwili z cienia wyłoniła się sylwetka Corentina Castarda. Mężczyzna oparł się o wielki dąb, ten sam, pod którym kilka dni temu hrabia po raz pierwszy spotkał się sam na sam z panienką Lilianne – Mowę ci odjęło, hrabio? – spytał z cynicznym uśmiechem, krzyżując dłonie na piersiach.
- Kto pozwolił ci tu wejść?
Corentin wzruszył ramionami.
- Markiza zawsze mówiła, żebym czuł się tu jak u siebie, więc… – uśmiechnął się kpiąco, spoglądając hrabiemu w oczy – Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie muszę ci się tłumaczyć – warknął hrabia, odwracając się do niego tyłem.
- Lilianne jest dla mnie jak siostra i nie pozwolę jej skrzywdzić.
- A dla mnie – zaczął hrabia, odwracając się w stronę Corentina – jest kimś więcej niż siostrą – dodał posyłając swojemu rozmówcy mordercze spojrzenie – dlatego lepiej będzie, jeśli będziesz się trzymał od nas z daleka.
- Będę robił, co mi się podoba – rzucił chłodno Castard – W każdym razie, ty na pewno nie będziesz mi rozkazywał… Do zobaczenia – dodał po chwili, znikając w mroku tak samo nagle, jak się pojawił.
Hrabia patrzył jeszcze przez chwilę w miejsce, gdzie przed chwilą Corentin Castard zniknął mu z oczu. Nie potrafił go rozgryźć, ale było w nim coś, co kazało mu mieć się na baczności. Westchnął ciężko i spojrzał w gwiazdy, jakby szukał w nich odpowiedzi. W końcu zawrócił i powolnym krokiem zmierzał w stronę domu. Kiedy sięgał już do klamki, dobiegł go głos markizy de Valfireno.
- Hrabio, sądzę, że czas najwyższy – mówiła tonem nieznoszącym sprzeciwu – żebyśmy poważnie porozmawiali.
- Jeśli uważasz, pani, że zachowałem się niewłaściwie względem Lili…
- Ależ nie o to chodzi! – przerwała mu markiza – Pozwól za mną chłopcze…
Hrabia niechętnie podążył za markizą w stronę starej szopy. Kiedy tam weszli i zobaczył przed sobą tą samą starą kobietę, która zajmowała się nim po bitwie, serce podeszło mu do gardła…


Nathaniel doskonale pamiętał tamten wieczór. To wtedy, w starej szopie, do której zaprowadziła go markiza, cały jego świat wywrócił się do góry nogami.
Kobieta, która zajmowała się nim po bitwie pod Saint-Denis, okazała się matką Lilianne, która dla bezpieczeństwa córki, posądzona o czary, bez słowa opuściła rodzinne miasto, pozostawiając córkę pod opieką siostry. Nathaniel, nie miał jeszcze wtedy pojęcia, co tak naprawdę się z nim stało, dopiero teraz, po prawie 500 latach, wszystko zaczynało nabierać sensu. Rozumiał jednak dlaczego Lilianne wmówiono, że jej matka nie żyje. Miało ją to uchronić przed nienawiścią innych, a po okresie żałoby, dziewczyna miała rozpocząć nowe życie przy boku uczciwego, szlachetnego kawalera. W oczach jej matki taki właśnie był Antonin de Moley, któremu z pomocą magii dała nowe życie. Antonin zresztą sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że po bitwie pod Saint-Denis, rozpoczął się nowy etap w jego życiu. Jego wojsko poniosło klęskę, jego brat poległ na polu bitwy, nie miał więc po co wracać do miasta. Lepiej, przede wszystkim dla niego samego, było pozwolić wszystkim myśleć, że Antonin również zginął. Zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego kim się stał i co go w życiu czeka, po wyleczeniu ran, ruszył więc w świat jako hrabia Francois de Gercourt. Kilkadziesiąt dni później trafił pod dach markizy i zakochał się w jej pięknej siostrzenicy, którą miał chronić. Miał…
Tymczasem to właśnie przez niego Lilianne straciła życie.


Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 20:01:45 21-01-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:05:40 21-01-11    Temat postu:

Odcinek świetny jak zawsze
Ale muszę przyznać, że zaczęłam się gubić tak troszeczkę. Nie wiem już co i jak? z kim? po co?i dlaczego?
A jednak to Rosalie ugryzła wuja Nicol. Hmm....ale po co jest im potrzebny ten człowiek. Castard całkiem się wściekł.
Matka Lili - posądzona o czary - rzuciła urok na Nate'a ? A ten się zakochał w jej córce.
Aguś kochana namieszałaś Jak zawsze Znów więcej pytań niż odpowiedzi. No i jak tak można ? Hmmm?
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny odcinek w którym zapewne żadnych odpowiedzi a jedynie pytania :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:43:46 21-01-11    Temat postu:

Dzięki za koma kochana :*
Gubić? A ja właśnie postanowiłam, że w najbliższych odcinkach większość zagadek się wyjaśni... cóż, może jeszcze mi się to uda;)
Co co Twoich pytań:
- po co Castardowi wuj Nicol, a no po to, że przecież Castard nie wie, że dziennik, który miał mu dostarczyć James, jest już w posiadaniu Huntera No a poza tym Jimmie wie więcej niż mogłoby się wydawać
- matka Lili była posądzona o czary i to całkiem słusznie, bo była czarownicą
No i to tyle, nie chcę spoilerować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:15:11 22-01-11    Temat postu:

Nie spoileruj, ale mimo wszystko dziękuję za wyjaśnienie. No powiedziałam, że się pogubiłam
Ale już teraz mi się rozjaśniło
grasias :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:09:34 22-01-11    Temat postu:

hej Aga
co się nic ostatnio nie odzywasz?

tu już 21 odcinek masz? oj, muszę duużo nadrobić ^^'
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:52:36 22-01-11    Temat postu:

Hej
Jakoś tak... co ja się będę tłumaczyć? Nie mam przecież nic na swoje usprawiedliwienie ^^'
Lepiej Ty mów szybko jak tam prawko i stosowanie zasad z naszego magicznego podręcznika w praktyce?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:38:49 23-01-11    Temat postu:

prawko w zawieszeniu - brak funduszy
A o zasadach staram się pamiętać, ale coś czuje że ich stosowanie nie wychodzi mi najlepiej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:20:15 23-01-11    Temat postu:

to niedobrze
hihi... to prawie tak jak u mnie;) chociaż wstawiłam "Fairytale..." - zobaczymy co mi z tego wyjdzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:28:42 24-01-11    Temat postu:

Ech, czyli to Rosalie zagryzła wujka Nicol.... Castrad nieźle się na nią o to wkurzył, ale w sumie dziewczyna się broniła.... No i ciekawy ten fragment... Czyżby Nate i Castrad byli rywalami? No i ciekawi mnie ten koniec...

Czekam na dalszy ciąg..

Pozdrawiam i zapraszam do siebie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:43:11 25-01-11    Temat postu:

nadrobiłam
Nie wiem co mam napisać. Rozwodzić się nad tym jak niesamowicie piszesz nie będę, bo już nie raz ci to mówiłam. Mogę jedynie pochwalić tą historię. Jest niesamowita. Wszystko jest takie przemyślane. Powoli okazuje się, że bohaterowie nie są przysadkowymi ludźmi, których coś połączyło, ale kryje się za tym coś głębszego. I chyba to podoba mi się najbardziej
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek.
Mam nadzieje, że niedługo się wyjaśni co łączy Viv i Nicol 
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:42:43 25-01-11    Temat postu:

Podziwiam, że Ci się chciało, naprawdę co nie zmienia faktu, że bardzo mi miło, że poświęciłaś swój czas, żeby czytać te moje... no - nie będę mówić głośno, bo mi się oberwie po uszach;)

namida - dzięki za koma :* postaram się nadrobić i skomentować wszystko w weekend
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:40:41 26-01-11    Temat postu:

Nie ma za co...
Nie mogę nie skomentować Twojego opowiadania...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 15 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:22:36 30-01-11    Temat postu:

Rose i Castard wyglądają na poważnie chorą i krwistą parkę(czyt. nic więcej do szczęści mi nie potrzeba, no może prócz Iana). Wspomnienia Nate'a naprowadzają na nowe tropy. Jakim cudem może być odpowiedzialny za śmierć Lilianne? I co ma naprawdę wspólnego Corentin z Lilianne? Bo coś mi się nie wydaje że to tylko braterska miłość. Kim była matka Llianne że aż tak mogła zaciążyć na przyszłości córki, że aż wmówili Lili jej śmierć?
Czekam na więcej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 21 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin