![Forum Telenowele Strona Główna](http://i.imgur.com/w41c7gf.png) |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
![Arcymistrz Arcymistrz](https://i.imgur.com/2KLV6gU.gif)
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:16:58 27-02-11 Temat postu: |
|
|
Legendy, moc żywiołów, czarownice, pierwotni... Ja cię nie mogę jak to wszystko ogarnąć? Mnie jest ciężko, po tylu paranormalnych romansach co przeczytałam, a co dopiero takiej nieprzygotowanej Nicol. Nate wspomina swoje miłości, żal mi go, choć nadal nie mam pojęcia co stało się Lilianne, bo mam dziwne przeczucie, że on jest jakoś z tym powiązany.
Czekam na rozwiązanie tych zagadek, Sin. |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:24:01 27-02-11 Temat postu: |
|
|
Pociesz się, że ja sama już powoli przestaję to ogarniać ^^' dlatego postanowiłam sobie zrobić małą przerwę po zakończeniu pierwszego sezonu - dla dobra własnego i dla dobra tego opowiadania;) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:22 04-03-11 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
~25~
- Nie broń się przed tym, co czujesz, hrabio – mówiła zmysłowym szeptem pani De Kergret, pomniejszając dzielącą ich odległość. Hrabia patrzył na nią jak zahipnotyzowany, przez chwilę miał wrażenie, jakby coś go sparaliżowało. Nie był zdolny, by wykonać jakikolwiek ruch.
- Nie muszę się przed niczym bronić, pani – powiedział cicho, kiedy stała już tak blisko niego, że czuł jej zapach i bijący od niej chłód – Kocham panienkę Lilianne…
- Miłość? – prychnęła Angélique – Wierzysz w te brednie, hrabio? – kontynuowała nie czekając na jego odpowiedź, popchnąwszy go jednocześnie delikatnie w stronę ściany. Gdy już nie mógł dalej się cofnąć, jednym szybkim ruchem rozerwała jego śnieżnobiałą koszulę i naparła na niego swoim ciałem, posyłając mu mordercze spojrzenie – Dam ci wszystko, czego zapragniesz… – szeptała, przesuwając powoli swoimi szczupłymi palcami po jego nagim torsie – Pokażę ci rzeczy, o jakich nawet nie śmiałeś śnić – mówiła, coraz bardziej ściszając głos i zbliżając swoje usta do jego ust.
- Pani! – powiedział stanowczo, chwytając ją za nadgarstki – Nie sądzisz, że takie zachowanie nie przystoi prawdziwej damie?
- Nigdy nie miałam się za damę – powiedziała z kpiącym uśmiechem, spoglądając na niego zalotnie, spod długich rzęs..
- Nie chcę niczego od ciebie, pani – zakomunikował stanowczym, chłodnym, opanowanym tonem, powoli puszczając jej ręce.
- Chcesz mi wmówić, że wolisz tę niedoświadczoną dziewkę? – spytała.
- Chciałem ci jedynie delikatnie dać do zrozumienia, pani, że nie chcę ciebie…
- Pożałujesz tego! – fuknęła, a jej oczy błysnęły niebezpiecznie. Przez chwilę wydawało mu się, jakby białka jej oczu, zaszły krwią, ale szybko odrzucił tę myśl.
- Wybacz, ale nie mogę ci dać, tego, czego ode mnie żądasz – dodał powoli zapinając koszulę.
- Zadarłeś z niewłaściwą osobą, hrabio – powiedziała na odchodne i nie oglądając się za siebie zniknęła w mroku korytarza.
Tego samego wieczora hrabia, umówiony był przy starym dębie na schadzkę z Lilianne. Zwykle panienka de la Bretonne nie kazała mu siebie długo czekać, ale tym razem spóźniała się już prawie półgodziny. Zaniepokojony jej przedłużającą się nieobecnością w końcu zawrócił w stronę rezydencji markizy. Kiedy usłyszał dochodzący ze starej szopy cichy jęk, serce podeszło mu do gardła.
- Lilianne… – szepnął do siebie i popędził tam co sił. Jeszcze nim dobiegł na miejsce dostrzegł dwie kobiece sylwetki. Z daleka wyglądało to, jakby przytulały się do siebie, ale z opowiadań Prestona, markizy i jej siostry, hrabia wiedział już czego powinien się spodziewać – Puść ją! – krzyknął z rozpaczą w głosie. Angélique oderwała się od smukłej szyi swojej ofiary i zaśmiała się szyderczo, gdy wiotkie ciało Lilianne, bezwładnie opadło na ziemię. – Coś ty zrobiła? – spytał hrabia. Wiele w życiu już widział, ale nigdy czegoś podobnego. Angélique z kamienną twarzą stała przed nim, nie fatygując się nawet, by zetrzeć z twarzy krew swojej ofiary, a Lilianne leżała na ziemi nieruchomo w kałuży własnej krwi, która ciągle sączyła się z jej rozszarpanej szyi.
- Mówiłam ci, harabio… – szepnęła Angélique i z wampirzą szybkością znalazła się tuż obok hrabiego – …zadarłeś z niewłaściwą osobą…
- Zabiłaś ją! – krzyknął wściekły, chcąc ją wyminąć i zająć się Lilianne, ale wtedy chwyciła go za szyję i jednym ruchem pchnęła tak mocno, że uderzył plecami o ścianę szopy i osunął się na ziemię. Początkowo zdziwił się, że nie stracił przytomności, bo uderzenie było bardzo silne, ale zaraz potem pojął, że to wszystko, czego dowiedział się od lokaja, markizy i jej siostry, niestety, jest prawdą. Nie był już zwykłym człowiekiem. Tak jak nie była nim Angélique.
- Jeszcze żyje – powiedziała z satysfakcją, mierząc z pogardą leżące u jej stóp bezwładne ciało – ale w każdej chwili mogę to życie przerwać. Zapamiętaj, hrabio, że zawsze dostaję to, czego chcę – podeszła do niego i chwyciła go pod brodę. Był przerażony. Widziała to w jego oczach.
- Możesz ją uzdrowić, prawda? – spytał, patrząc w jej zimne, niebieskie oczy. Spojrzała na niego zdumiona. Bał się jej, ale wyglądał na człowieka, który doskonale wie z kim ma do czynienia. Nie każdy śmiertelnik posiadał taką wiedzę.
- Mogę – szepnęła po chwili, gładząc wierzchem dłoni jego policzek – ale niby dlaczego miałabym to robić? Przecież to moja rywalka.
Hrabia oddychał ciężko, nadal odważnie patrząc jej w oczy. Wiedział, że natychmiast powinien oczyścić umysł, aby Angélique nie była w stanie odgadnąć jego zamiarów. Przymknął oczy, nabrał powietrza w płuca i spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem.
- Ty… – zaczął cicho – Ty nie masz rywalek, pani, bo nikt nie może się z tobą równać. Uzdrów ją, a zrobię co zechcesz…
Angélique uśmiechnęła się lekko. Nie sądziła, że taki maleńki pokaz jej możliwości wystarczy, by hrabia ją docenił. Podeszła do Lilianne, rozerwała skórę na swoim nadgarstku i napoiła dziewczynę swoją krwią.
- Tyle powinno wystarczyć – powiedziała, podnosząc się z ziemi i odwracając w stronę hrabiego, który stał już za nią – Może też masz ochotę spróbować? – zagadnęła, podsunąwszy zraniony nadgarstek pod jego nos. Chwycił jej rękę i przyciągnął ją gwałtownie do siebie – Hrabio – uśmiechnęła się szatańsko, przylgnąwszy do niego całym ciałem – Nie sądziłam, że odrobina adrenaliny uczyni z ciebie dzikie zwierzę… – szepnęła, zbliżając swoje usta do jego. Patrzył w jej zimne oczy i z każdą chwilą nienawidził jej coraz bardziej. Kiedy jej usta miały już złączyć się z jego wargami, mocniej zacisnął palce na kawałku drewna, który kurczowo ściskał z dłoni. Wiedział, że był niezaostrzony i będzie musiał się bardzo wysilić, by przebić nim ciało pani de Kergret, ale nie miał innego wyjścia. Gdy tylko jej usta dotknęły jego warg, wziął zamach i z całej siły wbił drewno w jej plecy, przebijając jej ciało na wylot.
Spojrzała na niego zdumiona nim upadła na ziemię.
- Nie doceniłam cię… – wychrypiała, spoglądając na sterczący z jej piersi kawałek drewna – ale ty też nie doceniłeś mnie… – dodała wyciągając kołek z piersi. Hrabia cofnął się o krok, gdy wstała i spojrzała na niego z furią – Chciałam być dla ciebie miła, hrabio – mówiła cicho – ale teraz z przyjemnością rozerwę ci gardło…
Nim się obejrzał leżał już na ziemi, a ona siedziała na nim, zaciskając dłoń na jego tchawicy. Widział jak jej kły wydłużają się, a oczy zachodzą czerwienią. Usiłował sobie przypomnieć wszystkie nauki Prestona, ale w tej chwili wszystkie jego myśli, zaczęły zlewać się w jedną wielką czarną plamę. Walczył z nią, usiłując się uwolnić, ale była nieludzko silna. W normalnych okolicznościach nigdy nie odważyłby się podnieść ręki na kobietę. Angélique jednak już nie była kobietą. Była potworem, który właśnie ukazał mu się w całej krasie. Potworem, którego musiał zabić, jeśli chciał ocalić siebie i Lilianne.
Zebrał się w sobie i po chwili to on był na górze. Nie wiedział, czy to w niego wstąpiły jakieś nowe siły, czy też ona zwyczajnie mu na to pozwoliła, ale wiedział, że jeśli teraz nie wykorzysta sytuacji, to nie wyjdzie z tego żywy. Rozejrzał się nerwowo wokoło, szukając wzrokiem jakiegoś kawałka drewna, którego mógłby użyć.
- Łap! – usłyszał za sobą znajomy głos i po chwili trzymał już w dłoni dobrze zaostrzony osinowy kołek. Nim Angélique zdążyła zareagować, hrabia bez mrugnięcia okiem przebił kołkiem jej pierś, trafiając prosto w serce.
- Naprawdę cię nie doceniłam – wychrypiała jeszcze, uśmiechając się blado – ale inni nie popełnią tego błędu co ja…
Hrabia spojrzał na nią z niesmakiem. Potarł nasadę nosa i odetchnął głęboko. Potem podszedł do Lilianne i uklęknął przy niej. Przystawił ucho do jej piersi. Jej serce nadal biło. Odetchnął z ulgą.
- Brawo hrabio – usłyszał nad sobą głos lokaja. Gdy spojrzał w jego twarz, Preston patrzył na niego z podziwem. – Nie sądziłem, że zdobędziesz się na odwagę…
- A co miałem zrobić? – fuknął wściekły – Prawie nas zabiła… – powiedział, z troską spoglądając na wciąż nieprzytomną Lilianne.
- Następnym razem będzie łatwiej – zapewnił Preston.
- Następnym razem? Łatwiej?
- Przecież pani de Kergret nie jest jedynym wampirem w tym mieście. Słyszałeś co powiedziała, inni nie…
- Nie chcę brać w tym udziału – powiedział stanowczo hrabia.
- Byłeś żołnierzem. Nie jednego człowieka już pozbawiłeś życia.
- Co innego walka na polu bitwy, a co innego zabijanie… – zawiesił na chwilę głos, kątem oka zerkając na ciało Angélique.
- No kogo? Kobiet? Niewinnych ludzi? To nie ludzie! – wrzasnął Preston – To potwory, dla których nie ma żadnych wartości… Jeszcze tego nie rozumiesz?
Hrabia nerwowo przełknął ślinę, powoli podnosząc z ziemi Lilianne.
- Zabierz ją stąd – polecił Preston – Niech markiza opatrzy jej ranę, a ja tu posprzątam…
- A co z siostrą Angélique? – zagadnął hrabia – Na pewno będzie jej szukać…
- Roxane nie jest jej siostrą – powiedział Preston, ciągnąc ciało pani de Kergret w stronę szopy – To jej córka.
- Co takiego?
- Wampiry nie starzeją się. Nie wiem, kiedy przemieniono Angélique, ale nie mogła się podawać za matkę Roxane skoro nie wyglądała na wiele starszą od niej…
- Czy Roxane też jest…? – zapytał hrabia, choć tak naprawdę wcale nie chciał znać odpowiedzi. Przed chwilą pierwszy raz w życiu zabił kobietę i w ogóle nie podobało mu się to uczucie. Kiedy spojrzał na jej poszarzałą twarz i zobaczył jak jej skóra z sekundy na sekundę wysycha, a mięśnie kurczą się, zrobiło mu się niedobrze.
- Nie wiem – mruknął Preston – Być może ją też będziesz musiał zabić…
- Zanudzam cię? – spytał Nate, spoglądając na Nicol. Dziewczyna potrząsnęła przecząco głową.
- Jaki to wszystko ma związek z Leo? – spytała. Nathaniel odetchnął głęboko i odchylił się na oparcie ławki. Przymknął na chwilę oczy, wystawiając twarz w stronę słońca. Gdy tak na niego patrzyła, wydał jej się jeszcze bardziej pociągający niż zwykle. Z jednej strony zwykłe jeansy, zwykły, jasny, bawełniany podkoszulek, sfatygowana skórzana kurtka, z drugiej tysiące tajemnic, które krył w sobie. Jej dziennikarskie wścibstwo znów zaczynało dawać o sobie znać, choć złapała się na tym, że zdecydowanie bardziej zależy jej na tym, by zyskać w nim przyjaciela, niż na tym, by uzyskane od niego informacje wykorzystać w jakimś artykule, jak to początkowo chciała zrobić.
Uśmiechnęła się lekko. Wydawał się taki spokojny i odprężony. Przez chwilę miała ochotę dotknąć jego twarzy, a potem wtulić się w jego silne ramiona…
Kiedy poruszył się, szybko jednak odwróciła wzrok, by nie widział, jak na niego patrzy. On też zdawał się unikać jej spojrzenia.
- Leo – zaczął Nate, wspierając łokcie na kolanach – właściwie to Lionel – poprawił się szybko, ciągle uparcie wpatrując się w jakiś punkt za horyzontem – był bardzo bliskim przyjacielem Angélique. Zabiłem jego kobietę, więc chyba nie trudno się domyśleć, że facet serdecznie mnie nienawidzi – Hunter uśmiechnął się kwaśno i spojrzał na Nicol – Zresztą z wzajemnością – dodał cicho, a po chwili podniósł się z ławki – Wracajmy do twojego wuja – powiedział, wyciągając rękę w jej stronę. Miała do niego jeszcze wiele pytań, ale wiedziała, że w tej chwili nie odpowie już na żadne. Bez słowa chwyciła jego dłoń i pozwoliła się zaprowadzić do wuja. Przez krótką chwilę, kiedy trzymał w swojej dłoni jej dłoń i patrzył na nią z troską, czuła, że nie jest mu zupełnie obojętna i bynajmniej nie miało to związku z tym, kim być może była…
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 20:21:44 04-03-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
namida1991 King kong
![King kong King kong](https://i.imgur.com/98N64ut.gif)
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:44:19 04-03-11 Temat postu: |
|
|
No i wreszcie poznaliśmy historię Nate'a i Liliane... To Angelique chciała ją zabić, a za to Nate zabił ją....
Skoro Angelique była kobietą Leo, to nic dziwnego, że nienawidzi Nathaniela... Robi się coraz ciekawiej, wszystko powoli zaczyna się wyjaśniać...
Czekam na dalszy ciąg ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:49:58 04-03-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarz :*
Tak jak mówiłam, nieubłaganie zmierzamy do finału sezonu - wszystko wskazuje na to, że jeszcze tylko pięć odcinków, z których 2 i pół mam już napisane, a potem pewnie będzie jakaś dłuższa przerwa... |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kenaya Prokonsul
![Prokonsul Prokonsul](https://i.imgur.com/umhWvJE.gif)
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:15:06 04-03-11 Temat postu: |
|
|
No i wiemy jak to się stało, że Nate zaczął polować na wampiry co więcej poznajemy również historię tego jak Hunter poznał Prestona Fajnie wyszła Ci ta opowieść. Pochłonęłam rozdział w mgnieniu oka
Poza tym coś widzę, że rodzi się jakieś uczucie pomiędzy Nathanielem a Nicol ..... hmm.....może coś z tego będzie ???
Cóż zaczyna nam się wszystko wyjaśniać pomału
Czekam na kolejną dawkę Twojej historii ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:28:24 04-03-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki kochana :*
Czy coś będzie między Nathanielem i Nicol? Nie wiem, może, a może pojawią się jakieś inne kobiety? Mam trochę pomysłów, ale jeszcze nie wiem na co się zdecyduję![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_winkle.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kenaya Prokonsul
![Prokonsul Prokonsul](https://i.imgur.com/umhWvJE.gif)
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:40:02 04-03-11 Temat postu: |
|
|
Inne kobiety??? Nie no, teraz to już będzie sajgon normalnie a biedy Hunter ucieknie przed nimi wszystkimi gdzie pieprz rośnie
W sumie o ile się nie mylę brakuje jeszcze czarownic. Są cztery żywioły a mnie się wydaje że są tylko dwie kandydatki na widźmy, chyba że całkiem nieświadomie coś przeoczyłam ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_razz.gif)
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 21:40:36 04-03-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:42:44 04-03-11 Temat postu: |
|
|
No tak, kandydatki rzeczywiście są dwie, ale żywioły są cztery, a do tego jeszcze ten piąty-duch
Jak już dobrnę do końca sezonu, to pomyślę też o wprowadzeniu do obsady kilku panów, bo rzeczywiście ich tu trochę mało![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_winkle.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kenaya Prokonsul
![Prokonsul Prokonsul](https://i.imgur.com/umhWvJE.gif)
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:20:28 04-03-11 Temat postu: |
|
|
Właśnie same kobietki a biedny Hunter co ma począć? Podejrzewam, że pewnie dowcipny Preston by nie narzekał
Ale co racja to racja trzeba równoważyć siły. Poza tym tak sobie myślę, że może przydałaby się jakaś pomoc dla Nate i Prestona bo chłopaki jakby nie było są sami w tym babińcu ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_razz.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:40:04 04-03-11 Temat postu: |
|
|
A który facet by narzekał mając wokół siebie tyle pięknych kobiet?
Co do pomocy - czy pomoc pięciu wiedźm to mało? Rozumiem, że może woleliby wiedźminów, ale... nie można mieć wszystkiego;) Na pewno coś wymyślę ^^
Nawet gdybym w jakimś chwilowym kryzysie spowodowanym brakiem weny pomyślała, żeby poprzestać na pierwszym sezonie, to czuję, że nie dałybyście mi spokoju, więc lepiej zacznę myśleć już teraz:D |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kenaya Prokonsul
![Prokonsul Prokonsul](https://i.imgur.com/umhWvJE.gif)
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:01:35 04-03-11 Temat postu: |
|
|
Zacznij, zacznij .... bo ode mnie na pewno się nie uwolnisz
Czy ja wiem czy to wiele? Zawsze to jakiś kontrast wśród pięknych Pań Ale w sumie fakt.....pięć czarownic to nie mało a może czasem na dużo ??? :p
Ja to muszę dobrze pomyśleć teraz nad moimi wampirami :] przynajmniej jak na razie nasze pomysły co do czarownic w opowiadaniach się nie zdublowały chyba .... |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:16:54 04-03-11 Temat postu: |
|
|
Tak wiem, dlatego z uporem maniaka odrzucam myśl, o tym, żeby skończyć to wszystko na pierwszym sezonie i ciągle wymyślam nowe zagadki:P
Co do czarownic - na razie w sumie mają tylko jedną, więc nie trudno się domyśleć, że kolejny sezon będzie poświęcony głownie poszukiwaniom pozostałych czterech:) A czy pomysły się zdublowały/zdublują... cóż - wiele jest historii o wampirach i czarownicach, więc na pewno spora część się powtarza... mówi się trudno i pisze się dalej
A właśnie - kiedy planujesz dodać odcinek w MM? |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kenaya Prokonsul
![Prokonsul Prokonsul](https://i.imgur.com/umhWvJE.gif)
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:49:18 05-03-11 Temat postu: |
|
|
Co do czarownic to się zgadzam. Masz rację mówi się trudno i pisze się dalej mam nadzieję jednak że się nie zdublują
Co do nowego odcinka to myślę, że jutro coś uda się wrzucić ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Eillen Generał
![Generał Generał](https://i.imgur.com/d2EF2be.gif)
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:40:37 11-03-11 Temat postu: |
|
|
~26~
Rose aż podskoczyła, gdy wyszła spod prysznica i usłyszała za sobą aksamitny głos Castarda.
- Ciekaw jestem, gdzie podziewa się twój przyjaciel – szepnął jej wprost do ucha.
- Nie strasz mnie – warknęła ostrzegawczo – bo następnym razem mogę ci zrobić krzywdę.
- Ty? Mnie? – zaśmiał się w głos, gwałtownym ruchem odwracając ją przodem do siebie. Potem z wampirzą szybkością przeniósł się z nią na kanapę. Trzymał jej ręce nad głową i pochylał się nad nią, powoli przesuwając językiem wzdłuż rzędu swoich śnieżnobiałych zębów – Nie przeceniaj się, słonko – szepnął, wtulając twarz w zagłębienie w jej szyi. Lubił zapach jej włosów i jej gładkiej skóry tak samo, jak kiedyś lubił zapach jej matki. Kiedy poznał Angélique, była luksusową kurtyzaną, mającą na wychowaniu dwie urocze córeczki, bliźniaczki. Bardzo chętnie korzystał z jej usług, a z czasem dostrzegł w niej idealny materiał na towarzyszkę jego życia. Odkrył przed nią wszystkie swoje tajemnice, a ona zaakceptowała go takim, jakim był. Co więcej, któregoś dnia sama zaproponowała mu, by dał jej nowe życie, na co on przystał z ochotą, zgadzając się również na to, by jej córki zostały przemienione dopiero, gdy dorosną, pod warunkiem, że one same tego zechcą.
Przesunął językiem tuż koło jej ucha, a potem pochwycił jego płatek zębami, by sprawdzić, czy zareaguje tak samo, jak kiedyś Angélique. Uśmiechnął się do siebie z satysfakcją, gdy poczuł jak zadrżała – Moja słodka Rosie… – mruknął, wierzchem dłoni gładząc jej policzek – Jesteś bardzo podobna do matki, wiesz?
- Wiem. Dlatego masz do mnie słabość… – powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. Puścił ją wtedy i podniósł się leniwie, przeczesując ręką włosy.
- Powiedz mi lepiej, gdzie znajdziemy tego twojego kochasia – zmienił szybko temat.
- Doriana? Nie mam pojęcia – powiedziała szczerze, sięgając po butelkę czerwonego wina i napełniając nią dwa kieliszki – Nie widziałam go od… – zawiesiła na chwilę głos, zastanawiając się nad odpowiedzią – Ostatni raz widziałam go jeszcze przed bankietem – zaczęła po chwili, podając Castardowi kieliszek – Przyszedł wtedy do redakcji. Dziwnie się zachowywał. Bredził coś, że oszaleje, jeśli nie napije się krwi, a kiedy kazałam mu iść polować, powiedział, że nie może.
- Mówił coś jeszcze? – spytał, upijając łyk wina. Rose wzruszyła ramionami.
- W sumie to nic takiego. Spytał tylko o Huntera a zaraz potem ugryzł mnie…
- Widzę, że lubi te same zabawy co ja – powiedział Castard, śmiejąc się w głos.
- To nie jest zabawne – mruknęła Rose z nadąsaną miną – Obaj przychodzicie do mnie, kiedy…
- Cii… – podszedł do niej i położył palec na jej ustach. Kciukiem delikatnie obrysował ich kontur, a potem musnął je delikatnie swoimi wargami – Nie dąsaj się już. Nie mamy czasu na takie bzdury... Zrobiłem się głodny – stwierdził po chwili, odstawiając kieliszek. Rose spiorunowała go spojrzeniem, święcie przekonana, że znów zechce wymieniać z nią krew.
- Z całym szacunkiem, ale nie tym razem słonko – uśmiechnął się do niej, czytając w jej myślach, jak w otwartej książce – Potrzebuję świeżej ludzkiej krwi.
- Więc te morderstwa młodych kobiet, o których wszędzie teraz trąbią, przypisywane rzekomemu seryjnemu mordercy, to twoja sprawka?
Leo spojrzał na nią rozbawiony.
- Niestety, nie wszystkie – mruknął, unosząc kąciki ust w cynicznym uśmiechu – A to oznacza, że nie jesteśmy jedynymi wampirami w mieście.
- Tak czy siak, powinieneś lepiej zacierać po sobie ślady – powiedziała, posyłając mu mordercze spojrzenie – W mieście huczy od plotek i różnych teorii na ten temat – Rose spojrzała na niego szczerze zaniepokojona, ale on tylko wzruszył ramionami beztrosko – Jeśli dalej będziesz postępował tak nierozważnie, ściągniesz nam na głowę Radę – ostrzegła go.
- Rada nie jest w stanie mi nic zrobić – mruknął, zakładając marynarkę.
- A co ze mną? Nie mam ochoty się przed nimi tłumaczyć, w dodatku nie ze swoich grzechów…
- Nie pozwolę, żeby cię skrzywdzili – mówił, chwyciwszy już za klamkę, nawet nie patrząc na Rosalie – To ja jestem najstarszym i najpotężniejszym wampirem. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić.
- Mojej matce też składałeś takie zapewnienia? Jakoś jej nie potrafiłeś ochronić przed Radą – powiedziała z wyrzutem Rose, krzyżując dłonie na piersiach. Leo zesztywniał a jego mięśnie napięły się do granic możliwości. Odwrócił się powoli w jej stronę. Do dziś nie wybaczył sobie, że nie było go przy Angélique, kiedy go najbardziej potrzebowała, ale teraz był znacznie bliżej dopełnienia zemsty niż kiedykolwiek wcześniej.
- Kiedy zabito twoją matkę – mówił półgłosem, starając się by jego głos był opanowany i chłodny jak zwykle – byłem na drugim końcu świata. Szukałem dla nas nowej kryjówki. Przed wyjazdem prosiłem ją, żeby na siebie uważała, ale ona… Zawsze była porywcza i działała pod wypływem impulsu – uśmiechnął się blado, przywołując w pamięci wszystkie wspomnienia związane z Angélique – Gdy wróciłem, było już za późno – dodał, pocierając nasadę nosa i spoglądając na Rose wzrokiem pełnym bólu i złości – Ale twojej matki nie zabiła Rada. Zrobił to hrabia Francois de Gercourt – syknął wściekle – czy też raczej Nathaniel Hunter…
- Co?
- Zabił ją, zabił mojego brata i twoją siostrę, kiedy ty w najlepsze bawiłaś się na salonach.
- Więc teraz to moja wina?
- Gdybyś była zdolna dostrzec coś więcej oprócz czubka własnego nosa, być może przynajmniej one by żyły!... Powinnyście były trzymać się razem… – dodał już spokojnie, patrząc Rose w oczy.
- Jak to się stało? – spytała po chwili.
- Pamiętasz Corentina? – odpowiedział pytaniem.
- Oczywiście – przyznała, a jej oczy błysnęły – To on uczynił mnie kobietą… – szepnęła, w zażenowaniu opuszczając powieki.
- Ale to ja dałem ci nowe życie – powiedział Leo półgłosem, siadając obok Rose na kanapie.
- Tylko dlatego, że Corentin nie był…
- Wiele razy proponowałem mu, że go przemienię, ale nie chciał tego. Może nie powinienem go pytać o zgodę tylko po prostu to zrobić? – zaczął się zastanawiać – Może wtedy byłby tu dziś z nami – zawiesił na chwilę głos i sięgnął po stojącą na stoliku butelkę wina, po czym napełnił swój kieliszek i objął go dłońmi. – Swoją drogą – podjął temat po chwili – czy to nie dziwne? – spytał spoglądając na Rose – Mieliśmy jedną matkę i jednego ojca, a ja urodziłem się jako wampir czystej krwi, a on jako zwykły śmiertelnik…
- W waszej rodzinie zdarzały się już podobne historie, prawda? – spytała Rose złośliwie. Leo teatralnie wywrócił oczami.
- Masz na myśli te brednie i Luciusie i jego synach? – Rose wzruszyła ramionami – Nigdy w to nie wierzyłem, ale podobno w każdej legendzie jest jakieś ziarenko prawdy… W każdym razie mój brat widział, jak hrabia wbija w serce twojej matki kołek. Nic nie zrobił, bo widział też, że hrabia robi to, by ratować tę małą… Lilianne. Nigdy tego nie rozumiałem, ale Corentin zawsze miał do niej dziwną słabość – Rose patrzyła na Leo w osłupieniu – Nie, to nie to o czym myślisz. On nie był o nią zazdrosny, jak kochanek, ale raczej troszczył się o nią, jak starszy brat… Myślę, że to przez nią nie chciał stać się taki, jak ja…
- Co chcesz zrobić? – spytała Rose.
- Sprawić by hrabia cierpiał tak, jak ja cierpiałem, a potem zabić go tak, jak on zabił osoby, które kochałem – powiedział stanowczo, wychyliwszy zawartość kieliszka – ale do tego potrzebna mi moc pięciu…
- Moc pięciu?
- Pięć czarownic władających poszczególnymi żywiołami, a żeby je znaleźć potrzebna mi księga wujaszka Jimmy’ego. Myślę, że powinniśmy mu złożyć wizytę… Chodź – dodał, wstając z kanapy – Opowiem ci wszystko po drodze…
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:41:55 11-03-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|