Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hunter - odc. 9 (40)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:42:26 01-04-11    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

~29~

Preston zatrzymał samochód przed starym, małym, drewnianym domkiem w środku lasu. Nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś tu wróci. Miał z tym miejscem wyłącznie dobre wspomnienia i nie chciał, żeby to się kiedykolwiek zmieniło.
Obszedł dom dookoła, uważnie mu się przyglądając i przywołując w pamięci wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Gdy ponownie znalazł się przed frontowym wejściem nabrał powietrza w płuca, a potem trzy raz zastukał w dębową belę, podtrzymującą zadaszanie nad gankiem.
- Évelyne – szepnął – wiem, że tu jesteś. Wiem też, że miałem tu nigdy więcej nie przychodzić, ale musisz nam po… – urwał, usłyszawszy za sobą trzask łamanych gałęzi. Odwrócił się gwałtownie. Stał przed nim wielki, czarny jak smoła wilk i wlepiał w niego swoje przerażające żółte ślepia. – Dobry piesek – wymamrotał Preston cofając się. – Siad… Nie? – zwątpił, gdy zwierzę z wolna ruszyło w jego stronę – Leżeć? Cholera! – wrzasnął, potykając się o własne nogi. Kiedy za jego plecami zaskrzypiały stare drzwi, dał za wygraną i klapnął na prowadzące do tych drzwi schody – No już! – krzyknął, do stojącego tuż przed nim wilka, wpatrując się w jego ślepia – Zeżryj mnie i miejmy to za sobą.
- Nic się nie zmieniłeś – usłyszał za sobą, dobrze mu znany, rozbawiony, głos.
- Évelyne – uśmiechnął się na widok szczupłej, wysokiej kobiety, o włosach w kolorze kasztanu. Wyglądała znacznie lepiej niż kiedy widział ją po raz ostatni. Zdecydowanie młodziej, a poza tym… Jeszcze nigdy nie widział jej w jeansach i koszulce na ramiączkach. Może dlatego, że kiedy się widzieli ostatnim razem nikt nawet nie śnił o jeansach, a kobiety wówczas więcej zakrywały niż odkrywały? – Pięknie wyglądasz – powiedział szczerze.
- Stary podrywacz – prychnęła z uśmiechem, wyciągając dłoń w jego stronę.
- Wiem, że nadal mnie kochasz, ale nie musisz tego aż tak bardzo okazywać – odparł, podając jej rękę. Kiedy chciał ją objąć i przytulić na przywitanie usłyszał za sobą warknięcie. Popatrzył na zwierzę, a potem przeniósł wzrok na przyjaciółkę – Możesz powiedzieć temu… temu czemuś, żeby zostawiło mnie w spokoju?
Évelyne nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na zwierzę i niemal niezauważalnym dla ludzkiego oka ruchem głowy, dała mu znać, że może odejść. Wilk mruknął przeciągle i zniknął w gąszczu zarośli.
- Tym się teraz zajmujesz? – spytał Preston, odprowadziwszy zwierzę wzrokiem – Hodowlą dzikich psów?
- Chyba nie przyjechałeś po to, żeby pytać mnie czym się zajmuję? – odparła zaczepnie, krzyżując dłonie na piersiach. Preston dopiero teraz przyjrzał się jej uważnie. Kasztanowe włosy, niedbale związane z tyłu głowy, nadal były pełne blasku, a w jej czekoladowych oczach wciąż widział psotne chochliki. – Powiesz coś, czy będziesz się tak na mnie gapił?
- Nie zaprosisz mnie do środka? – spytał, uśmiechając się szatańsko. Odwzajemniła jego uśmiech i otworzyła przed nim drzwi starego domu…

*
- Mam dość! – wrzasnął, ciskając książką o przeciwległą ścianę. Nicol patrzyła na niego osłupiała. Kiedy uświadomił sobie, co zrobił, spojrzał na nią przepraszająco.
- Chcesz o tym pogadać? – spytała, siadając w rogu kanapy z kubkiem gorącej kawy w dłoni – Napij się – wskazała drugi kubek, który zdążyła postawić na stoliku, zanim jeszcze Nate wyładował swoją złość na książce. Hunter jednak bez słowa podszedł do okna, oparł się o parapet i utkwił wzrok w jakimś sobie tylko znanym punkcie. Było mu wstyd za to, jak się zachował. I za to, że okazał słabość. Jako łowca nie powinien był sobie na to pozwolić.
- Jestem łowcą od ponad czterystu lat – zaczął półgłosem – Ganiam po świecie za wampirami, choć nikt nie spytał mnie nigdy, czy w ogóle mam ochotę by zostać zbawicielem świata. Moje życie jest jak spacer po linie nad przepaścią. Przed wyjściem nigdy nie wiem, czy tym nie runę w dół. Już raz runąłem… wtedy, gdy straciłem Lilianne – przymknął oczy i odetchnął głęboko. – Poczułem się wtedy tak, jakby razem z nią zginęła jakaś cząstka mnie. Przyrzekłem sobie, że nie spocznę, dopóki nie dokonam zemsty. Przez te wszystkie lata to był mój jedyny cel i sens życia, a teraz mam zwyczajnie dość. Chciałbym zamknąć tamten rozdział i nigdy więcej do niego nie wracać.
- Więc zrób to – usłyszał za sobą jej szept, a chwilę potem poczuł jak przytula się do jego pleców, przesuwając dłonie powoli na jego tors. Po jego ciele rozeszło się wtedy niebywałe ciepło. Poczuł, jak wszystkie negatywne emocje, które miał w sobie, zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Już dawno nie czuł takiego spokoju. Nie widział, czy Nicol również jest czarownicą, ale teraz nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, że pierwszy raz od bardzo dawna nie myślał o tym, co będzie za chwilę. Westchnął ciężko i powoli odwrócił się przodem do niej. W tym samym momencie zatoczyła się wprost w jego ramiona.
- Hej – objął ją w pół i trzymał mocno, drugą ręką odgarniając włosy z twarzy – Co się dzieje? – spytał.
- Nie wiem, nagle zakręciło mi się w głowie.
- Chodź – bez pytania wziął ją na ręce – coś mi się zdaje, że powinnaś odpocząć. Którędy do sypialni? – spytał, choć w mieszkaniu oprócz salonu był tylko jeden pokój – Proszę – powiedział ostrożnie układając ją na łóżku, a potem sam usiadł na jego brzegu – Powinnaś się w końcu wyspać – mówił, patrząc na nią z troską – Wiem, że twój świat wywrócił się do góry nogami, ale pamiętaj, że nie jesteś niezniszczalna.
Uśmiechnęła się lekko, ale po chwili spuściła wzrok, dotykając poduszki po lewej stronie, na której jeszcze niedawno spał Dorian.
- Nie myśl o nim teraz – powiedział Nathaniel. Nie musiał czytać w jej myślach, by wiedzieć, że myśli teraz o jego bracie – Przykro mi to mówić, ale… on niczego w życiu nigdy nie zrobił bezinteresownie. Nigdy, kiedy byliśmy zwykłymi ludźmi – poprawił się szybko, nie chcąc jej całkowicie odbierać resztek nadziei. – Po prostu nie myśl o nim teraz. Niedługo wszystko się wyjaśni…
- Zabijesz go? – spytała. Nathaniel odwrócił wzrok i zacisnął szczęki. – Nate?
- Jestem łowcą…
- Jesteś jego bratem.
- Byłem…
- Jesteś! Niezależnie od tego co was spotkało i kim się staliście nadal jesteście braćmi. Pamiętaj o tym…
- Pójdę już – powiedział, bo nic innego w tej chwili nie przychodziło mu do głowy, a wolał nie poruszać tematu swojego brata.
- Zostań – poprosiła cicho, chwytając go za rękę – Nie ma sensu, żebyś wracał do siebie skoro rano jedziemy po wuja.
- W takim razie pójdę na kanapę.
- Nie musisz. Połóż się tu obok…

*
Vivianne stała na tarasie, wpatrując się w bezchmurne niebo. Historia Doriana bardzo ją poruszyła. Choć uważał się za potwora i bardzo chciał by inni też widzieli w nim tylko krwiożercą bestię, nie wyzbył się całkowicie ludzkich uczuć. Nie chciał się do nich przyznać i za wszelką cenę starał się ukryć wszystkie swoje ludzkie odruchy, ale Vivianne czuła, że tak naprawdę pragnie ciepła i zrozumienia. Nie powiedział tego wprost, ale miała przeczucie, że niezależnie od tego co ponad czterysta lat temu wydarzyło się między nimi a Nathanielem, bardzo chciał również pogodzić się z bratem i zacząć wszystko od nowa.
Kiedy powiedziała mu, że jeśli chce, może pójść z nią na górę, patrzył na nią zdumiony, jakby w ogóle nie spodziewał się, że będzie traktowany jak ktoś normalny. Zostawiła go tam. Nie naciskała, by poszedł z nią. Pozwoliła by sam zdecydował.
Nie rozumiała obrazów, pojawiających się w jej głowie i nie wiedziała, skąd wzięło się to uczucie déjà vu, które pojawiło się po raz pierwszy, gdy wyciągnęła rękę, by pogładzić jego twarz, a potem zaczęły się nasilać za każdym razem gdy go dotykała. Podobało jej się to jednak. Niemal fizycznie czuła smak jego warg na swoich i jego język poruszający się namiętnie w jej ustach, a jego surowy męski zapach bezlitośnie wdzierał się jej nozdrza. W tych wizjach całował ją i dotykał w taki sposób, jakby umierał z głodu, a ona nie była w stanie się mu oprzeć. Patrzył przy tym na nią tak ciepło i czule, że aż zapierało jej dech w piersiach. Wiedziała, że jeśli coś takiego zdarzyłoby się na jawie, również nie byłaby w stanie z tym walczyć. Poddałaby się chwili i z rozkoszą zatopiłaby się w jego ramionach.
- Jesteśmy sami? – jego melodyjny głos przypłynął do niej z wiatrem. Na chwilę zesztywniała, ale zaraz odwróciła się w jego stronę i spojrzała w jego wielkie czekoladowe oczy. Doszła do wniosku, że miał wrodzoną umiejętność uwodzenia, a w dodatku doskonale zdawał sobie z tego sprawę i bezczelnie to wykorzystywał – Przyjdziesz do mnie? Bo zdaje się, że nie mogę wyściubić nosa poza mury tego domu – mruknął nie kryjąc niezadowolenia, kiedy po raz kolejny nie udało mu się przekroczyć progu drzwi prowadzących na taras.
Uśmiechnęła się lekko na te słowa.
- To twoja sprawka? – spytał. – Nieźle to sobie wymyśliliście. Niby zostałem uwolniony, ale wciąż muszę tu tkwić i znosić obecność mojego nadąsanego braciszka.
- Dla niego to też nie jest łatwe – powiedziała, wymijając go w drzwiach. Kiedy otarła się o niego, a w jego nozdrza wdarł się jej cudowny zapach, poczuł, jak przez jego ciało przeszedł dreszcz. Podążył wzrokiem za jej smukłą sylwetką i zaciskając zęby, zwalczył straszliwe pragnienie, by wziąć ją w ramiona. Przypominała mu ciepły wiosenny dzień po surowej zimie. Uświadomił sobie, że stała się jego osobistym słońcem. Słońcem, które mogło dać mu ciepło, ale mogło go też zabić.
Kiedy zniknęła mu z oczu, wreszcie pozwolił sobie na szeroki uśmiech.
- Zadziwiające, że zostawili cię ze mną sam na sam – powiedział po chwili, odwróciwszy się w jej stronę, gdy nieprzyjemny ból w dziąsłach ustąpił.
- Dlaczego? – spytała, spoglądając na niego przez ramię.
- Ciągle jestem wampirem, mógłbym…
- Nie – przerwała mu. – Nic byś nie mógł. Jestem od ciebie silniejsza – powiedziała pewnie. Kiedy spojrzała na niego, dostrzegł w jej oczach błysk. Błysk, który widział już kiedyś. Jakieś sto pięćdziesiąt lat temu. Potrząsnął głową, szybko odrzucając myśl, która właśnie zaświtała mu w głowie.
- Nie boisz się mnie? – spytał, podążając za nią do kuchni. W odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się niewinnie. Po chwili, jak gdyby nigdy nic, zabrała się za przygotowywanie kolacji. Stanął wtedy za nią i dotknął jej włosów. To było jak grom z jasnego nieba. W jednej chwili poczuła, jak pożądanie wypełnia jej żyły, budząc bolesne pulsowanie w całym ciele. Nie dotykał jej, a mimo to czuła go każdą komórką ciała. – Ostre kły – szeptał jej wprost do ucha, oddechem muskając jej skórę – to nie jest jedyna broń, jaką dysponują wampiry…
Położył dłonie na jej ramionach i wtedy poczuł wyraźnie, że jej ciało napięło się a oddech stał się płytki i nierówny. Odsunął się nieznacznie i odgarnął jej włosy z karku, pieszcząc go oddechem.
- Chciałbym posmakować każdego kawałka twojej skóry – szeptał, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak to musi na nią działać – poczuć twój oddech na swojej skórze, zbadać każdy załom twojego ciała językiem, usłyszeć, jak prosisz, żebym przestał…
Zadrżała słysząc w jaki sposób to mówi. Był taki namiętny i hipnotyzujący. Jęknęła cicho, gdy musnął jej policzek ustami. Nóż wypadł jej z ręki. W tej samej chwili Dorian zesztywniał, napinając wszystkie mięśnie. Krew. Jej krew. Wszędzie poznałby ten zapach. Gdyby nie był tak głodny…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:55:31 01-04-11    Temat postu:

No nie... Skończyć w takim momencie.... Teraz nie będę mogła spać, zastanawiając nad tym, co się stanie... Czy Dorian skrzywdzi Viviane?
Nate został z Nicol... Jak na razie nic nie zaszło, ale kto wie... W końcu Nicol zaprosiła go do łóżka...
No i ta znajoma Prestona... Ciekawa jestem, kim ona jest? Czyżby kolejną czarownicą?

Czekam na dalszy ciąg...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:03:37 01-04-11    Temat postu:

No cóż... skoro inni mogą kończyć w takich momentach, to ja też postanowiłam tak zrobić;D Uznałam, że potrzymam Was trochę w niepewności;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:50:04 02-04-11    Temat postu:

Ech, będę musiała jakoś wytrzymać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:19:23 05-04-11    Temat postu:

No i jestem

I znowu pojawiły się kolejne pytania, ale u Ciebie to norma
Kim jest Evelyn? Bo w sumie nie wiem i nic logicznego mi nie przychodzi do głowy. Muszę się przyznać, że tak namieszałaś kochana, że nawet jeśli to jest tak bardzo oczywiste to ja nie mam pojęcia.
Czyli jednak Wampirek Don i Viv się znają. Już kiedyś sie spotkali i wtedy dziewczyna również działała na niego tak samo jak teraz. Stad to wrażenie deja vu
Między Hunterem a Nicol coś najwyraźniej zaczyna iskrzyć
Nie wiem czy się coś wyjaśnia bo jak dla mnie to pojawiają sie kolejne pytania i kolejne i kolejne a mnie zeżre ciekawość przez tą przerwę jaką planujesz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:28:05 05-04-11    Temat postu:

Tak, wiem... czasami przeginam z ilością pytań i totalnym brakiem odpowiedzi na nie:P No ale przecież ma być jeszcze jeden sezon, więc tam się wszystko na pewno wyjaśni, zwłaszcza, że trzeciego nie planuję
A mała przerwa dobrze zrobi nam wszystkim - a mnie zwłaszcza, bo już ostatnio miałam jakąś blokadę przy pisaniu tego opka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:33:24 05-04-11    Temat postu:

Dobra, dobra ..... nie planujesz? A ten drugi planowałaś ???
No ja mam nadzieję, że się zacznie wyjaśniać, bo wiem że będzie ciekawie jak wszystkie zagadki znajdą swój finał
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:57:48 05-04-11    Temat postu:

Nie, nie planuję. Planuję wszystko wyjaśnić i zamknąć w drugim sezonie - koniec i kropka i zdania nie zmienię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:24:54 09-04-11    Temat postu:

~30~ (+18)

Vivianne cofnęła się o krok, gdy zobaczyła jego zmienioną twarz i oczy zasnute czerwienią. Czuł, że jej serce zaczęło mocniej bić, a oddech stał się płytszy. Zawrzało w nim. Odruchowo chwycił jej dłoń i patrzył na sączącą się z jej palca ciemnobrunatną ciecz, z trudem powstrzymując drżenie rąk. Popatrzył w jej wielkie oczy, a kiedy dostrzegł w nich strach, był zły sam na siebie, że to on jest jego przyczyną. Uniósł jej zraniony palec do ust i zaczął lekko ssać, uważając, by nie zranić jej jednym z kłów. Kiedy poczuł w ustach smak jej krwi, po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło. Przymknął wtedy oczy, a ona wciąż stała nieruchomo, zbyt przestraszona i zszokowana, by wykonać jakikolwiek ruch.
- Przepraszam – szepnął, odrywając się od niej z trudem. Teraz, gdy posmakował jej krwi, wiedział, że jeszcze trudniej będzie mu się trzymać z dala od niej. Odetchnął głęboko i wierzchem dłoni wytarł usta. – Nie powinienem… – od dawna już nikogo nie przepraszał. Dawno zdążył zapomnieć o istnieniu takiego słowa i jego znaczeniu. Ale Vivianne, być może zupełnie nieświadomie, budziła w nim na nowo wszystko, co jeszcze wciąż było w nim ludzkie. Przy niej nie potrafił być bezwzględnym krwiopijcą, którym powinien był być. Powinien był ją zabić dawno temu, ale nie potrafił. Była jego słabością. Widział to teraz dokładnie. To przez nią się tu znalazł i to prawdopodobnie przez nią zaczęły zanikać jego wampirze zdolności. Przez nią również nie był już wcale taki pewien, czy chce je odzyskać. Półtora wieku temu przeżył już coś podobnego. Ale tamta historia nie skończyła się dobrze.
Vivianne patrzyła na niego zdezorientowała, jednak nie bała się już. W głębi serca czuła, że Dorian nie będzie w stanie jej skrzywdzić, a jeśli spróbuje… Zacisnęła pięści, ale wtedy poczuła, jak owija pasmo jej włosów na swoim palcu i pociąga czule. Gdy spojrzała na niego, uśmiechnął się lekko i zbliżył do niej tak, że nie było między nimi choćby centymetra wolnej przestrzeni. Przysunął usta niebezpiecznie blisko jej warg. Powoli i uwodzicielsko, dając jej czas, by mogła się jeszcze wycofać. Vivianne jednak nie zamierzała się wycofywać. Chciała to zrobić już wtedy w zaułku, kiedy zobaczyła nad sobą jego czekoladowe oczy, wpatrujące się w nią z troską, a teraz, kiedy jeszcze bardziej rozpalił jej zmysły, nie było już odwrotu. Przymknęła oczy z ufnością i niecierpliwie czekała, kiedy jego usta dotkną w końcu jej warg, a gdy to się stało, poczuła ogień palący ją od środka. Jego mięśnie napinały się i rozluźniały pod jej dłońmi. Słyszała jak mruczy nisko i gardłowo niczym wypuszczona z klatki bestia, a od zapachu jego skóry zakręciło się jej w głowie.
Przyciągnęła go mocniej do siebie, ale wtedy zupełnie niespodziewanie odsunął się od niej. Jego oczy znów zaszły czerwienią, a ją ogarnął wstyd. Nie powinna była tego robić. Nie powinna zadawać się z wampirem, a już tym bardziej całować go i oczekiwać, że odwzajemni jej uczucia. Nie była w stanie na niego spojrzeć. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nagle jednak objął ręką jej twarz i pocałował ją tak, jakby chciał w nią wlać swoją duszę. Potem oparł się czołem o jej czoło, przymknął oczy i odetchnął głęboko. Kiedy podniósł powieki, zobaczył jej piękne kocie oczy, zamglone i pełne uwielbienia.
- Zapomniałem już jak to jest oddychać – szepnął, uśmiechając się lekko – przez wieki nie było mi to do niczego potrzebne… Nawet, kiedy byłem z Nicol…
- Ciii… – położyła swój szczupły palec na jego ustach i spojrzała mu w oczy. Nie potrafiła się oprzeć jego wampirzemu, mrocznemu urokowi. Wspięła się lekko na palce, by dosięgnąć jego ust i znów poczuła ogień, trawiący jej trzewia – Możemy na chwilę zapomnieć kim jesteśmy? – spytała, przechyliwszy niewinnie głowę na bok, wpatrując się w niego swoimi wielkimi kocimi oczami. Opuszkami palców dotknęła delikatnie jego twarzy. Przymknął wtedy oczy, całkowicie poddając się tej pieszczocie, o potem chwycił jej dłoń, tą samą, z której kilka chwil temu spijał jej słodką krew, i wtulił w nią twarz, upajając się jej zapachem. Zapachem jej krwi pulsującej coraz szybciej w jej żyłach pod cienką skórą. Pamiętał, jak marzył, by zatopić w niej swoje kły i ukoić pragnienie, które zupełnie nieświadomie w nim wywoływała.
- Zapomnijmy… – szepnął, zbliżając usta do jej ust. Uśmiechnęła się lekko. Koniuszkami palców, delikatnie musnęła jego kark, a potem przesunęła dłoń w górę, przeczesując pasma jego gęstych włosów i plącząc w nie palce. Oblizując usta wyczekująco, przesunął dłonią wzdłuż jej talii aż do biodra, a ona, ciągle wpatrując się w jego przystojną twarz, powoli rozpięła swoją bluzkę. Zarumieniła się, widząc jego pełne pożądania spojrzenie. W nagłym przypływie wstydu, chciała zasunąć jej poły, ale wtedy przykrył jej dłonie swoimi. Opuściła ręce wzdłuż ciała, a on jednym płynnym ruchem zsunął w dół rękawy jej bluzki.
- Jesteś piękna – szepnął, chwytając ją pod brodę, kiedy znów spuściła wzrok – Nie wstydź się tego, jaka jesteś… – dodał ściągając z siebie koszulę. Spojrzała z zachwytem na jego wspaniale umięśniony tors i powoli przesunęła po nim palcami. – Zapomnijmy na chwilę o tym wszystkim co nas dzieli, tak jak chciałaś… – poprosił cicho, zbliżając się do niej o krok. Zamknął oczy, zaciągnął się jej niepowtarzalnym zapachem i całkowicie w nim zatonął. Żadna kobieta nie pachniała tak cudownie. Jej zapach upajał jak dobre wino; z każdym wypitym kieliszkiem rosła ochota na kolejny. Odgarnął jej włosy za uszy i delikatnie musnął wargami jej usta, gładząc przy tym kciukiem jej policzek – Jesteś pewna, że tego chcesz? – spytał, choć sam nie wiedział dlaczego. Nigdy nie zawracał sobie głowy tym, by pytać kobiety o zdanie. Nigdy, odkąd stał się wampirem. Przez lata zaspokajał się jednorazowymi przygodami, i to zazwyczaj z rozpustnymi kobietami, które nie chciały od niego niczego poza kilkoma chwilami rozkoszy. Vivianne tymczasem, zupełnie nieproszona, wtargnęła do jego świata i wywróciła go do góry nogami, wyzwalając w nim przy tym emocje, które zakopał w sobie dawno temu. Przy niej poczuł się znowu żywy, co dla człowieka, który od niemal 500 lat był żywym trupem, było nie lada wyczynem.
Przesunął kciukiem po jej nabrzmiałych wargach, a ona skinęła potakująco głową. Otoczył ją wtedy swoim silnym, twardym ciałem, jakby bał się, że mogłaby mu uciec. Gdy znów przycisnął usta do jej ust, skrzyżowała nogi za jego plecami, a on z łatwością podtrzymał ją na wysokości swoich bioder, zaniósł do salonu i ułożył na kanapie, wodząc ustami po skórze napiętej na kości obojczyka. W świetle migoczącego w kominku ognia, jego wzrok przykuła linia jej smukłej szyi, odcinająca się pięknym łukiem. Przymknął wtedy oczy, starając się zapanować nad rosnącą w nim z każdą chwilą żądzą krwi i wtulił twarz w jej szyję.
Przez chwilę zdawało się jej, że czuje jego kły na skórze, ale to nie miało żadnego znaczenia. Była zbyt oszołomiona, by to przerwać. Żaden mężczyzna wcześniej nie doprowadził jej do takiego stanu. Żaden nie całował jej tak zaborczo i namiętnie. Nie była w stanie myśleć jasno, gdy jego silne dłonie, wędrowały po jej ciele, badając dokładnie każdą jego część, a kiedy naparł na nią lędźwiami, nie mogła się doczekać chwili, gdy poczuje go w sobie. Nigdy w życiu tak desperacko nie pragnęła żadnego mężczyzny. Sięgnęła dłońmi do zapięcia jego spodni. Zdawało jej się wtedy, że jego martwe serce bije głośno i szybko. Zamruczał z przyjemności gardłowo i dziko, kiedy udało się jej zsunąć spodnie z jego pośladków. Uśmiechnął się, widząc nieposkromiony głód w jej oczach. Ujął jej twarz i rzucił jej mroczne, poważne spojrzenie, a chwilę potem znów wędrował po jej ciele, smakując każdy jego centymetr.
- Nic nie mów… – poprosił, wyczuwając, że chce zaprotestować, gdy zsunął z niej jeansy wraz z bielizną i delikatnie rozsunął jej uda Znów owionął ją jego wspaniały zapach, a jego słowa były niczym lekkie tchnienie pomiędzy jej nogami. Nie wiedziała, czy to stulecia praktyki, ale jej kochanek bez wątpienia wiedział, co robić z kobiecym ciałem, żeby dać kobiecie rozkosz w najczystszej postaci.
- Dorian… – mruknęła niczym kotka, wyginając ciało w łuk i ciągnąc go w górę za włosy. Spojrzał na nią wygłodniałym wzrokiem i już po chwili rozchylił szerzej jej nogi, układając się wygodnie między nimi. Popatrzył jej w oczy i odgarnął jej włosy za uszy, a kiedy przyciągnęła jego twarz ku sobie i ich usta znów stopiły się w żarliwym pocałunku, uświadomił sobie, że oddała mu we władanie całą siebie. Całą swoją duszę, serce i ciało.
Jęknęła znowu, gdy po chwili uniósł się i mocniej naparł do przodu. Miała wrażenie jakby patrzył w głąb niej i wiedział rzeczy, o których nikt inny nie miał pojęcia. Jakby coś łączyło ich na poziomie, wykraczającym poza więź fizyczną.
Przywarła do niego całą sobą i natychmiast wpadli w idealnie zgodny rytm, jakby robili to razem przez całe życie…

*
James wpakował piżamę do małej sportowej torby i zasunął suwak. Był już gotowy do wyjścia, choć Nicol i Nate mieli po niego przyjechać dopiero rankiem. On jednak nie miał ochoty spędzać w szpitalu ani sekundy dłużej niż to było konieczne i najchętniej wyszedłby z niego natychmiast. Gdyby nie to, że Nicol wymogła na nim obietnicę, że będzie na nich czekał, pewnie już by go tu nie było.
- Witaj wujaszku – usłyszał za sobą i serce podeszło mu do gardła.
- Leo – wymamrotał, wysiliwszy się na uśmiech, odwracając się w jego stronę – I panna Monneraye – odchrząknął lekko.
- Wiem, że dałem ci miesiąc, na odnalezienie dziennika – Leo bez zbędnych wstępów przeszedł do sedna sprawy – ale czas nagli. Gdzie jest ten dziennik? – spytał, stając tuż przed Jamesem.
- Yyy... – Jimmy czuł, że jego koniec jest bliski. Cofnął się o kilka kroków, a kiedy poczuł za plecami zimą ścianę, przełknął głośno ślinę – Widzisz, tak się składa... – zaczął nerwowo – tak się składa, że nie miałem ostatnio czasu, by się za nim rozejrzeć – dodał, jakby nagle doznał jakiegoś olśnienia.
- Kpisz? – spytał Leo, zdumiony zachowaniem krewnego, który ni stąd ni zowąd przestał dygotać ze strachu i zachowywał się, jakby rozmawiał z jakimś starym przyjacielem, ale nie z najstarszym wampirem świata.
- Gdzież bym śmiał! – zaprzeczył szczerze James – Ale widzisz... Twoja urocza znajoma – mówił, wskazując wzrokiem na stojącą w drzwiach Rose – nieźle mnie urządziła na bankiecie – dotknął palcem plastra, który wciąż miał przylepiony na szyi. Leo, niestety, musiał przyznać mu rację. Przez głupi wybryk jego małej Rosie, stracili kilka dni. Gdyby nie to, być może już dawno mieliby dziennik. Chciała coś powiedzieć, ale powstrzymał ją spojrzeniem.
- I oczywiście nie masz najmniejszego pojęcia, gdzie w tej chwili znajduje się dziennik? – zwrócił się spokojnie do Jamesa. Ten tylko przecząco pokręcił głową, dziękując bogu za dzień, w którym jego siostra, a matka Nicol, rzuciła zaklęcie, uniemożliwiające wampirom czytanie w jego myślach. Leo westchnął ciężko i wsunął dłonie w kieszenie eleganckich spodni – Cóż, w takim razie będziemy to musieli rozegrać inaczej. Zdaje sie, że nasza piękna Nicolette zaprzyjaźniła się z niejakim Hunterem, prawda? – James skinął głową twierdząco – Możemy się więc domyślać, że dziennik ma któreś z nich, prawda? – Jimmy, przełknął nerwowo ślinę – Nie martw się wujaszku, nie skrzywdzę naszej Nikki. Ona jest mi potrzebna żywa. Ale tak samo jak ona, potrzebny mi ten dziennik, rozumiesz? – James znów przytaknął – Dlatego zorganizujesz nasze spotkanie i twoja w tym głowa, żeby moja droga kuzynka zabrała ze sobą na to spotkanie ten dziennik. Rozumiemy się.
- Tak – wydukał James – ale...
- Żadnego „ale”! – warknął Leo, ukazując Jamesowi rząd równych śnieżnobiałych zębów – Pamiętaj, że mam cię na oku – dodał spokojnie – Jeśli dowiem się, że próbujesz wykręcić mi jakiś numer, nie będę dla ciebie tak delikatny jak Rose. Chyba nie muszę ci przypominać co spotkało twoją siostrę Alice i jej męża Charlsa? Nie popełniaj ich błędów – zakończył, kierując się do wyjścia – A! I najlepiej, gdybyś umówił nas na jutro – dodał, stojąc już w progu. Nim jednak James zdążył zamrugać, Leo i jego towarzyszka zniknęli, jakby rozpłynęli się w powietrzu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25795
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:58:41 09-04-11    Temat postu:

Scena między Dorianem a Vivi - WOW! A ty się dziwisz, że nie biorę się za sceny +18, po prostu zdaje sobie sprawę, że mistrza nie doścignę Ciekawe co tam z nimi będzie dalej...
James ma prawo czuć się zagrożony, Leo jest z lekka przerażający, nawet jak nie ma Rosie jako przybocznej straży. Co z tym dziennikiem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:31:47 09-04-11    Temat postu:

Mistrza? Nie żartuj sobie ze mnie, proszę... Co będzie z nimi dalej, to już pytanie na nowy sezon, na który trzeba będzie trochę poczekać. A dziennik póki co jest w rękach Nathaniela, który na pewno nie odda go Leosiowi ot tak;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:11:07 09-04-11    Temat postu:

Świetnie opisałaś scenę z Viviane i Dorianem... Hah, coś mi się wydawało, że tych dwoje skończy razem w łóżku
James miał niespodziewanych gości... Coś mi się wydaje, że wynikną z tego niezłe problemy... Mam jednak nadzieję, że Leo nie dostanie dziennika...
Zaciekawiło mnie to, co powiedział- że potrzebuje Nicol, co znaczy chyba, że ona też nie jest zwykłą dziewczyną... Może nawet jedną z tych czterech?

Czekam na dalszy ciąg...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:44:19 09-04-11    Temat postu:

O kurcze!!!
Jak zobaczyłam w tytule +18 to pomyślałam sobie KTO? No ale później zdałam sobie sprawę, że na taką scenę pomiędzy Natem i Nicol trzeba będzie poczekać i też nie wiadomo czy się pojawi. W każdym razie scenka miłosna między tą dwójką wyszła Ci świetnie. Chociaż nie spodziewałam się, że Wampirek Don będzie aż taki delikatny i czuły mimo to było w niej coś elektryzującego
No i mamy klops....Leo nasłał wujaszka na Nicol i ten dziennik. Aż boję się pomyśleć co będzie jak James wykona polecenie wampira. Nicol będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Ciekawi mnie czy wujaszek odważy sie na zdradzenie własnej siostrzenicy, ale biorąc pod uwagę jak bardzo sie przestraszył może dojść do najgorszego. Mam przeczucie, że jednak zakończysz ten sezon w takim momencie, w jakim nie powinnaś i będzie mnie zżerała ciekawość no ale cóż ..... czekam na kolejne porcje zagadek, kolejne znaki zapytania no i żadnych odpowiedzi :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:51:00 09-04-11    Temat postu:

Dzięki za komentarze :*

Masz rację Madziu, co do takiej scenki między Nicol i Nathanielem. Szczerze mówiąc jakoś nie przekonuje mnie ta dwójka jako para - muszę wymyślić coś innego dla nich, albo nie wiem... W każdym razie będę miała trochę czasu na zastanowienie, więc gruntownie to przemyślę ^^
A wampirek Don... no cóż, dzięki Vivi odkrywa w sobie drzemiące w nim ciągle pokłady ludzkich uczuć. Tylko czy z takiego związku może wyniknąć coś dobrego? Coś mi już kiełkuje w główce, ale... na razie cichosza;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:08:30 09-04-11    Temat postu:

Jak nie może jak może :p Ale w sumie powiem Ci szczerze, że para Nate - Nicol jakoś mi też specjalnie mi sie jakoś widzi poza tym od początku bardziej Hunter pasował mi do Viv, ale to już moje odczucia
Czego byś nie wymyśliła to i tak czytam i czekam z wielkim zniecierpliwieniem na kolejny odcinek :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 28 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin