|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paris20000 Komandos
Dołączył: 24 Maj 2011 Posty: 763 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: z forum Willa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:20:23 12-09-11 Temat postu: |
|
|
fajnie napisane
Ostatnio zmieniony przez paris20000 dnia 23:00:24 12-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:53:04 13-09-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek superowy
Leticia nieźle potraktowała Rene ; dd
Ta Barbara to prawdziwa su**... Widać, że śmierć męża jej nie obchodzi... A może to ona zabiła ... ? |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:33:49 14-09-11 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że Barbara wzbudza w Was te same odczucia, które towarzyszyły mi przy kreowaniu jej postaci. Jak przystało zatem na sukę z piekła rodem jest zdolna do wszystkiego. Pytanie jednak, czy byłaby skłonna zabić własnego męża, pozostawię bez odpowiedzi. Jestem bowiem niezwykle ciekawa Waszych kolejnych domysłów
Anetko, spokojna głowa - na pewno uda Ci się wszystko na spokojnie ogarnąć. Wybacz po prostu mojej wenie, że się tak rozpędziła, a ja przełożyłam to na tyle odcinków.
ODCINEK 9
Po przyjemnie spędzonym czasie w towarzystwie Ricarda, Angeles poprosiła go, by podwiózł ją do domu ojca, z którym, z tylko sobie znanych powodów, nie widziała się już od dłuższego czasu.
- Jeszcze raz dziękuję za obiad - powiedziała na odchodne, otwierając drzwi radiowozu.
- Naprawdę nie ma za co. Cieszę się, że mogliśmy spędzić trochę czasu we dwoje - wyjaśnił mężczyzna, chwytając dziewczynę delikatnie za rękę - Mam nadzieję, że szybko to powtórzymy.
- Bez wątpienia. Do jutra - odpowiedziała Angeles, poklepując go delikatnie po ramieniu i wysiadając pośpiesznie z samochodu. Co prawda, Ricardo był przystojnym i zabawnym mężczyzną, z którym nie jedna kobieta znalazłaby raj na ziemii, jednak w niej nie wzbudzał żadnych głębszych odczuć, a już na pewno nie powodował szybszego bicia serca. Mówisz tak tylko dlatego, że Jorge omal Cię dzisiaj nie pocałował! - zganiła się w duszy, podchodząc powolnym krokiem do drzwi ostatnio wyremontowanego domu Antonia Castelar. Nim jednak zdążyła w ogóle zapukać, w progu stanął starszy mężczyzna, piorunując ją nieprzyjemnym spojrzeniem.
- Czego tutaj szukasz?? Nie wyraziłem się ostatnio nazbyt jasno??! Nie chcę Cię widzieć!!
- Tato...Nie atakuj mnie już od progu. Proszę Cię, porozmawiajmy... - jęknęła cicho Angeles, a w jej oczach mimowolnie zakręciły się łzy. Prawdą bowiem było, że ojciec nigdy nie darzył jej miłością, o jakiej marzyła. Przy każdej nadarzającej się okazji, obwiniał ją o śmierć matki, która zmarła tuż po jej narodzinach. I choć obecni przy porodzie pielęgniarki i lekarze, zapewniali go, że największym marzeniem Sofii Castelar było wydanie na świat zdrowego dziecka, mężczyzna nigdy nie przyjął tego faktu do wiadomości.
- O czym chcesz rozmawiać?? O swojej pracy w tej cholernej psiarni??!! - wybuchnął Antonio, wciągając ją brutalnie do środka i popychając na ścianę korytarza - Doskonale wiesz, że zawsze byłaś dla mnie tylko przyczyną śmierci mojej ukochanej żony! Ale decyzja o zaciągnięciu się do policji, dodatkowo mnie dobiła, uświadamiając, że nigdy, ale to przenigdy nie będę w stanie Cię zaakceptować, rozumiesz??!!!! - zapytał ze złością, zaciskając palce swojej dłoni na podbródku córki i zmuszając ją tym samym do spojrzenie mu prosto w oczy. Kobieta wybuchła momentalnie płaczem, nie będąc nawet w stanie wykrzesać z siebie jakiegokolwiek słowa. Zawsze chciała wierzyć, że wielki Antonio Castelar chociaż w małej części darzy ją ojcowską miłością i zależy mu na jej szczęściu. Każdego dnia modliła się, by zdołali dojść do względnego porozumienia. Jednak dzisiejszy wybuch mężczyzny spowodował, że jej nadzieje, marzenia i pragnienia legły w gruzach, sprowadzając brutalnie na ziemię...
******
Po odprowadzeniu Barbary de Mendiola do wyjścia, Jorge zszedł dwa piętra niżej i momentalnie odszukał wzrokiem Laurę. Podszedł więc pewnym krokiem do jej biurka i usiadł tuż naprzeciwko niej.
- Jeśli piśniesz choćby słowo na temat tego, co widziałaś, osobiście dopilnuję, byś otrzymała najgorszą, papierkową robotę! - syknął, bacząc na dziewczynę groźnym wzrokiem.
- Wow, grozisz mi?? - zaśmiała się Laura, opierając nogi, odziane w czarne glany, o pobliską szafkę.
- To nie groźba, tylko ostrzeżenie...
- Nonono, muszę przyznać, że coś Cię łączy z bratem - obaj jesteście strasznie mało przekonywujący.
- Nie zadzieraj ze mną! - warknął Jorge, po czym momentalnie się zreflektował - Moment! Skąd znasz Benjamina??
- Uuu, zaskoczony?? Dodam zatem więcej - Twój szanowny braciszek uprawiał sex w miejscu publicznym, za co trafił do aresztu.
Nim jednak zdążyła cokolwiek dopowiedzieć, mężczyzna pośpiesznie wybiegł z jej gabinetu i ruszył pędem do budynku obok, w którym znajdował się miejscowy areszt.
- Chcę się natychmiast widzieć z Benjaminem Robleto!!!
- Ale... - zajęknął się świeżo upieczony posterunkowy.
- Żadnego "ale"!! Proszę mnie do niego zaprowadzić. Natychmiast!!
******
Jak możesz być córką tego zwyrodnialca??
Tego pieprzonego skurczybyka, dla którego zawsze i wszędzie liczyły się tylko pieniądze...
Myślisz, że dlaczego dopuścił się tego wszystkiego w przeszłości??
Oczywiście, że dla zysku, milionów na koncie i sławy!
Czyżbyś jeszcze o tym nie wiedziała, droga Angeles??
W takim razie, najwyższa pora, żebym Cię oświecił.
Nie zasługujesz na takiego rodzica, dlatego już wkrótce uwolnię Cię od niego.
Już wkrótce... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:57:35 14-09-11 Temat postu: |
|
|
Ciągle mnie zadziwia tajemnicza postać, która chce uwolnić Angeles od ojca... Kto to jest? Przeoczyłam coś?;p
Odcinek jak zwykle świetny! Czekam na kolejne;) A moja sympatia do Angeles i Laury wciąż rośnie |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:10:24 14-09-11 Temat postu: |
|
|
Hihi, nic nie przeoczyłaś Natalio - po prostu jest to postać, która pozostanie owiana tajemnicą do samego końca. Dlatego też jej wypowiedzi są tak intrygujące, zastanawiające, a zarazem przemyślane, by nie wyjawić zbyt wielu szczegółów naraz
I oczywiście bardzo mi miło, że tak silne osobowo kobietki, jak Angeles i Laura przypadły Ci do gustu
Ostatnio zmieniony przez madoka dnia 17:11:55 14-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:20:35 14-09-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudowny
Laura i Angeles są superowe
Ten tajemniczy ktoś mnie strasznie intryguje... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:51:08 15-09-11 Temat postu: |
|
|
Dopiero teraz zobaczyłam, że dodałaś odcinek To pewnie przez te moje poprawkowe stresy
Myślę, że chyba Ricardo nie ma szans u Angeles, bowiem dziewczyna wyraźnie myśli o zniewalającym Jorge
Szkoda mi jej, że ma takiego ojca, ale Rocha wybitnie pasuje do takiej roli!
Laura jest taka pyskata, że aż słodka Zawsze jak czytam jej kwestie, to się śmieję i w dodatku wyobrażam sobie miny Any L.
Ostatnio zmieniony przez Dull dnia 0:21:59 17-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:48:01 16-09-11 Temat postu: |
|
|
Po raz kolejny dziękuję za wszystkie komentarze Dull, muszę przyznać, że rola Antonia Castelar od samego początku czekała na Enrique Rocha, który bez wątpienia jest jednym z najlepszych i najmroczniejszych villanów starszego pokolenia. Nawiązując zaś do Any Layevskiej - jej fenomenalna mimika twarzy była dla motorem napędowym przy tworzeniu tak barwnej postaci, jak Laura
ODCINEK 10
- Jorge! Nareszcie! Już myślałem, że spędzę tutaj kolejną, bezsenną noc - odetchnął z ulgą Benjamin, ściskając brata na powitanie, tuż po tym, jak ten otworzył drzwi jego niezbyt przytulnej celi.
- Może powinieneś...Kto to widział, żeby uprawiać seks w miejscu publicznym??! Człowieku, masz 33 lata, a pociągi, jak u nastolatka!
- Oj, trochę mnie poniosło. Ale powiedz, czy przy Monice można racjonalnie myśleć?? - jęknął mężczyzna, pocierając nadgarstki.
- Jezu! Monica, Catalina, wcześniej Matilde i Julia! Myślisz, że jeszcze rozróżniam, która jest która?? - zapytał z ironią Jorge, wyprowadzając brata z posterunku.
- Fakt...Na Twoim miejscu też mógłbym się pogubić. Ale, żeby było weselej, dodajmy jeszcze do nich Laurę...
- Co takiego??! Mam nadzieję, że nie masz na myśli tej wyszczekanej posterunkowej, będącej siostrą mojego przyjaciela??! - warknął złowrogo mężczyzna.
- Muszę Cię rozczarować, bo mówię właśnie o niej. Uwielbiam takie drapieżne kotki - rozmarzył się Benjamin, na co momentalnie zarobił cios między żebra - Auć!! A to za co??
- Za Twoją bezmyślność! - odparł, gdy wtem wyrosła przy nich Laura, we własnej osobie, gromiąc ich oboje spojrzeniem.
- Komisarzu Robleto! Myśli Pan, że wysokie stanowisko uprawnia Pana do negowania podjętych przeze mnie decyzji?? - zapytała, unosząc znacząco brwi.
- Posterunkowa Contraras! Mój brat spędził już w areszcie przewidziane 24 godziny. Jeżeli zamierza Pani... - urwał, bo tuż obok jego głowy przeleciał ze świstem, dopiero co wystrzelony pocisk - Na ziemię!!! - krzyknął, ciągnąc brata i koleżankę w dół.
- Benjaminie!!! - krzyknęła z oddali Monica, nie przewidując nawet grozy sytuacji.
- Cholera! Wiedziałam, że jego braciszek zadaje się z pustakami, ale że aż z takimi, to nie... - jęknęła zdegustowana Laura, wstając pośpiesznie z ziemii i biegnąc, schyloną w kierunku Monicki - Padnij, dziewczyno!!!
- Ale...Ale co się dzieje?? - zdołała wykrzesać z siebie kochanka Benjamina.
- Zamknij się i leż! - krzyknęła Laura, popychając dziewczynę na chodnik. Niestety w tej samej chwili jej ramię przeszył nieopisany ból, w efekcie którego i ona upadła zamglona na ziemię.
******
Po wybiegnięciu z płaczem z domu ojca, Angeles złapała pośpiesznie pierwszą, lepszą taksówkę i poprosiła o zawiezienie pod adres, pod którym znajdowało się jej przytulne mieszkanie. I choć jej serce przepełniały żal, smutek i rozczarowanie, już od progu poczuła się dużo bezpieczniej w swoim domowym azylu.
- Głupia! A tak marzyłaś, by Twój szanowny tatuś chociaż raz w życiu powiedział, jak bardzo Cię kocha! - zganiła się na głos, nalewając sobie przy tym kieliszek czerwonego wina - Ale to koniec! Już nigdy więcej, nie będziesz próbować polepszyć Waszych stosunków...Nic na siłę!
Upiła kilka łyków aromatycznego trunku, po czym zrzuciła z siebie jeansy i koszulę, dopiero po chwili uświadamiając sobie do kogo w rzeczywistości należy.
- Ajj, Jorge...Nie mam pojęcia, dlaczego aż tak mnie pociągasz... - westchnęła, gładząc delikatnie materiał koszuli i rozpamiętując ich dzisiejsze starcie w pracy. Momentalnie jednak, zreflektowała się, przypominając sobie słowa Ricarda. A jeżeli faktycznie łączy go coś z wdową po Leonie Mendioli... - westchnęła w duszy, odkładając kieliszek na stół i przechodząc, z koszulą w ręku, do łazienki. Wrzuciła ją pośpiesznie do pralki, a sama, chcąc się choć trochę zrelaksować, oddała się przyjemności kąpieli w wannie, wypełnionej po brzegi pachnącą pianą. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:26 16-09-11 Temat postu: |
|
|
Kolejny genialny odcinek Laura jest świetna Benjamin zresztą też niczego sobie...^^ Jorge mimo wszystko gani brata i nie chce pozwolić na romans z Laura... Prosze o jak najwięcej akcji Angeles i Jorge |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:26:55 17-09-11 Temat postu: |
|
|
Ooo ciekawe co się stanie na tym posterunku
Angeles już myśli o Jorge.. Ciekawe co z tego wyniknie Mam nadzieję, że bedzie wiele scenek Angeles-Jorge, bo już wyczuwam między nimi chemię
Ostatnio zmieniony przez Dull dnia 12:57:34 17-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:14:44 17-09-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudowny
Jestem ciekawa co sie na tym posterunku stanie |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:55:52 18-09-11 Temat postu: |
|
|
Wasze życzenia są dla mnie rozkazem - dlatego też scen Angeles vs Jorge będzie, jak najwięcej
ODCINEK 11
- Zostań tutaj i pod żadnym pozorem nie ruszaj się z miejsca - rzucił Jorge do swojego brata, bardzo zaskoczony strzelaniną, która wywiązała się tuż przed posterunkiem policji.
- Chyba nie sądzisz, że zachowam się, jak tchórz, gdy dwie, bliskie mi kobiety, znajdują się w samym centrum tego chaosu?? - zbuntował się Benjamin, próbując wstać z ziemii. Jednak silny uścisk mężczyzny, stosownie mu to uniemożliwił.
- Ani mi się waż! Możesz strugać bohatera, ale nie ryzykując przy tym własne życie! - odparł z powagą Jorgę, po czym przebiegł pośpiesznie między samochodami, by w efekcie znaleźć się tuż przy przerażonej Monice, wylewającej z siebie morze łez - Uspokój się i powiedz, czy jesteś cała??
- Taaaak, nic mi nie jest - zapewniła dziewczyna, mimowolnie wtulając się w bezpieczne ramiona komisarza. Ten jednak, najdelikatniej, jak potrafił wysunął się z jej kurczowego uścisku i spojrzał prosto w oczy.
- Tak naprawdę ocalałaś dzięki naszej niezastąpionej koleżance. Więc bądź tak łaskawa i powiedz mi, gdzie ją widziałaś po raz ostatni...
- Ja...Nie wiem... - wyjąkała Monica, rozglądając się niepewnie po okolicy. Dopiero po chwili jej wzrok padł na pasemko blond włosów, które wystawało sprzed maski jednego z samochodów, ustawionych rzędem na chodniku - To...to...to chyba ona...
Jorge momentalnie podążył za nią wzrokiem, dostrzegając tym samym drobną postać Laury. Rozkazał zatem swojej towarzyszce pozostać na miejscu, a sam ruszył z wyciągniętą bronią przed siebie. Cudem unikając postrzału, znalazł się tuż przy nieprzytomnej koleżance, badając pośpiesznie jej puls. Uff, żyje, całe szczęście... - odetchnął z ulgą, pociagając dziewczynę w bezpieczne miejsce, by na spokojnie móc jej założyć uciskowy opatrunek, wykonany z rękawa swojej koszuli.
******
"Strzelanina przed posterunkiem policji przy Sunrise Avenue 216...Prosimy wszystkich o wsparcie. Bez odbioru."
Dobiegło uszu Angeles, gdy popijając gorącą kawę, włączyła swój pager. Matko święta, przecież to u nas... - jęknęła zdezorientowana, próbując za wszelką cenę połączyć się ze swoim wydziałem. Gdy po kilku minutach, które dla niej okazały się wiecznością, po drugiej stronie zgłosił się Ricardo, odetchnęła z ulgą. Niestety nie na długo.
- Wybacz, Angeles, że to tak długo trwało, ale mamy urwanie głowy. Cały nasz areszt dosłownie pęka w szwach, a to wszystko za sprawą chuliganów, którzy za cel obrali sobie walkę z policją.
- Co takiego?? Chyba już naprawdę do reszty zwariowali...Mam jednak nadzieję, że obyło się bez ofiar??
- Chciałbym by tak było, lecz... - zawahał się, nie wiedząc, jak przekazać koleżance z pracy złą wiadomość.
- Mówże wreszcie! - ponagliła go kobieta, zaciskając wolną dłoń w pięść.
- Chodzi o Laurę. Została postrzelona, a następnie przewieziona do szpitala Świętej Opatrzności.
- Nie, nie, nie...To niemożliwe...
- Spokojnie. Oberwała w ramię, ratując zdaje się kochankę brata Jorge. Na szczęście lekarze zapewnili, że prócz znacznej utraty krwi, nic jej nie grozi.
- Oby tak właśnie było. Dzięki za informacje, muszę zatem jak najszybciej ją zobaczyć... - odparła, kończąc połączenie. Szybciutko dopiła resztkę kawy, po czym pobiegła do sypialni, gdzie zarzuciła na siebie czarne jeansy, białą podkoszulkę i trampki. Mam nadzieję, że się trzymasz Lauri - stwierdziła w duszy, wsiadając do auta i jadąc prosto do szpitala.
******
Po ostrych słowach nieznajomej, Rene czuł się niczym prawdziwy drań. Co prawda nigdy nie uważał się za lepszego, dzięki swojemu statusowi społecznemu, czy zamożności, jednak zarzut dziewczyny okazał się dla niego w pewien sposób zrozumiały. Może właśnie dlatego odczuwał go, niczym policzek, wymierzony nie tyle w twarz, co w uczucia. A pomyśleć, że wszystko przez rozkapryszoną Anę Lucię... - westchnął rozczarowany, wycierając się ręcznikiem po orzeźwiającym prysznicu. Zimna woda, podobnie jak i obraz ślicznej kwiaciarki przed oczami, bez wątpienia ostudziły jego zapał w kwestii ewentualnego ożenku z obecną partnerką. Nie mamy z Aną, ani wspólnych planów, ani marzeń...Żadnych priorytetów, które byłyby podstawą naszej przyszłości. Dla niej liczą się tylko pieniądze i bankiety, a dla mnie?? Sam nie wiem... - przyznał przed samym sobą, odczytując od narzeczonej kolejne naglące wiadomości.
"Dzisiejszy dzień pragnę spędzić w samotności. Myślę, że to zrozumiesz. Całuję, Rene." - odpisał w końcu dziewczynie, a następnie zabrał się za niecierpiące zwłoki sprawy swoich klientów - ciesząc się przy tym, że chociaż zawód, jaki sobie wybrał, okazał się spełnieniem jego oczekiwań.
******
Stojąc na szpitalnym korytarzu, w towarzystwie swojego brata, wybrał numer do przyjaciela, który odebrał już po drugim sygnale.
- Wow, Jorge. Miło Cię słyszeć. Czyżbyś w końcu znalazł chwilę wolnego?? - zaczął z poczuciem humoru, Rene.
- Hej, bardzo bym chciał, żeby tak było, ale dzwonię w zupełnie innej sprawie...Twoja siostra...Ona...
- Moment, co z Laurą?? Coś się jej stało?? - zapytał poruszony mężczyzna, odkładając pośpiesznie wszystkie akta na bok i wyczekując na słowa przyjaciela.
- Dzisiaj przed posterunkiem wybuchła strzelanina. Młodzikom zebrało się na szczytny cel, czyli wyeliminowanie psów, jak to określili. Jeden z nich trafił Twoją siostrę, prosto w ramię.
- Cholera, co za bydlak! Niech, no tylko go dopadnę...Ale, ma się dobrze?? - zapytał Rene, z wyczuwalną troską w głosie.
- Tak, tak. Wyjdzie z tego... - zapewnił Jorge, podając przyjacielowi adres szpitala, do którego trafiła Laura.
- Co z nią??! - dało się usłyszeć zdyszany głos Angeles, tuż za plecami Benjamina i jego brata, gdy ten drugi właśnie kończył rozmowę telefoniczną. Jak na zawołanie, obaj odwrócili się w jej stronę, przy czym to Jorge obdarzył ją przenikliwym, a zarazem pełnym ciepła, spojrzeniem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:04:12 18-09-11 Temat postu: |
|
|
Biedna Laura oberwała Ale wierzę, że wyjdzie z tego bez szwanku |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:34:19 19-09-11 Temat postu: |
|
|
odcinek jak zwykle bardzo ciekawy Angeles bardzo martwi się o Laurę, czyżby sie przyjaźniły? A Rene powoli zakochuje się w Lucrecii^^ Chciałabym jak najwięcej wątków Jorge i Angeles Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:22:58 23-09-11 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komantarze. Dudziak, Laura z Angeles faktycznie się przyjaźnią, o czym wspomniałam już w obsadzie telenoweli
ODCINEK 12
- Została niefortunnie postrzelona, chroniąc tym samym dziewczynę mojego brata. Na szczęście jej zdrowiu nic już nie zagraża - zapewnił Jorge, patrząc Angeles prosto w oczy.
- Ona nie jest moją partnerką... - zaoponował pośpiesznie Benjamin.
- Rozumiem, że to jest Twój brat?? - zapytała, wskazując ruchem głowy na stojącego obok mężczyznę
- Tak, to ja. Benjamin Robleto, miło mi Panią poznać - uprzedził odpowiedź Jorge, wyciągając dłoń w stronę pięknej kobiety.
- Angeles Castelar... - uścisnęła przyjaźnie rękę mężczyzny, prosząc jednocześnie, by zwracał się do niej po imieniu.
- Jasne, będzie mi tym bardziej miło - odparł z uśmiechem Benjamin, gdy tuż obok nich wyrosła nieco już spokojniejsza Monica. Zarzuciła mu ręce na szyję i wycisnęła na jego ustach czuły pocałunek.
- Moglibyśmy pójść już do domu?? - poprosiła, wyginając usta w podkówkę.
- Chyba zwariowałaś...Za tymi drzwiami leży dziewczyna, która uratowała Ci życie, a Ty chcesz wrócić do domu?? - zapytał poirytowany Benjamin, odsuwając ją delikatnie od siebie. Angeles wyczuwając jednak wiszącą w powietrzu kłótnię, odeszła na koniec korytarza, gdzie nalała sobie kubeczek zimnej wody.
- Nie musisz się już zamartwiać. Laura jest silną kobietą, dla której taki postrzał to pestka... - usłyszała za swoimi plecami, kojący głos Jorge.
- Pewnie masz rację, ale jest najbliższą mi osobą na tym świecie. Dlatego też, gdyby cokolwiek jej się stało, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła - wyznała cicho, odwracając się w stronę swojego podwładnego.
- Nawet tak nie myśl. Zapewniam Cię, że już jutro, albo pojutrze na nowo stawi się w pracy... - na jego usta wypłynął przyjazny uśmiech, a ręka delikatnie powędrowała wprost na ramię kobiety. Gest ten sprawił, że Angeles zamarzyła o bezpiecznym uścisku kogoś, kto ją naprawdę rozumie. Nie myśląc więc długo, wtuliła się w ciepłe ramiona Jorge, zapominając na chwilę o wszystkich zmartwieniach.
******
- Nie widzisz, że to kara boska, za to, że bezpodstawnie zamknęła nas w areszcie?? - wypaliła, rozzłoszczona Monica.
- Kobieto, czy Ty siebie w ogóle słyszysz?? Pleciesz trzy, po trzy! - oburzył się Benjamin, patrząc z niezadowoleniem na swoją kochankę.
- Ja pletę trzy po trzy?? A to, że ona nas obraziła i przetrzymywała w tej brudnej celi było ok?? Teraz los się odwrócił i to ona musi cierpieć!
- Naprawdę, nie ma to jak wdzięczność... - zironizował mężczyzna, po czym dodał - Lepiej będzie, gdy stąd wyjdziesz i ochłoniesz.
- A żebyś wiedział, że pójdę! Mam głęboko w poważaniu tą wulgarną policjantkę! - wrzasnęła, by następnie odwrócić się na pięcie i wyjść ze szpitala. Zszokowany Benjamin stał przez kilka długich sekund, patrząc za odchodzącą kobietą i rozmyślając nad swoją głupotą. Jak też mogłem do tej pory nie widzieć, że mam do czynienia z egoistyczną wariatką - jęknął w duszy, po czym zszedł do przyszpitalnej kwiaciarni i z myślą o Laurze kupił malutki bukiecik promiennie żółtych słoneczników. Wróciszwy na górę, natrafił na lekarza wychodzącego właśnie z gabinetu zabiegowego, do ktorego trafiła ofiara strzelaniny.
- Doktorze, co z Laurą?? - zapytał, ściskając w dłoni zakupione kwiaty.
- Wszystko, w jak najlepszym porządku. Rana została opatrzona, a kula usunięta. Obecnie przetaczamy pacjentce kilka jednostek krwi, której jednak sporo utraciła podczas wypadku.
- Rozumiem, ale...Można ją zobaczyć?? - zapytał niepewnie, na co otrzymał w końcu pozytywną odpowiedź. Nacisnął więc klamkę i wszedł powoli do środka, dostrzegając od razu pobladłą, drobną sylwetkę Laury, leżącą na dużej, szpitalnej kozetce.
- Ty tutaj?? - wyszeptała, otwierając leciutko oczy.
- Tak jakoś wyszło...Wiem, że się nie znosimy, ale chciałem Ci podziękować za to, co zrobiłaś dla...Monicki - wyjaśnił, kładąc na małym stoliku bukiet kwiatów.
- Ahh tak...Uratowałam Twoją kochankę, a to się ceni - stwierdziła z rozbawieniem - Nie myśl jednak, że te kwiaty sprawią, że zapomnę o łamaniu prawa w Waszym wydaniu.
- Myślę, że jakoś się dogadamy... - roześmiał się, dostrzegając przy tym groźną minę dziewczyny.
******
Przechodzę szpitalnym korytarzem i kogo widzę??
Ciebie, droga Angeles w objęciach z tym ciemnowłosym gachem!
Co to ma znaczyć??
Czyżbyś o mnie zapomniała??
Zawsze powtrzałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni - więc nic, ani nikt tego nie zmieni.
Jesteś, co prawda seksowną i pociągającą kobietą, ale pisaną tylko jednemu mężczyźnie.
Wiesz, komu??
Mnie.
Czas zatem byśmy się poznali...
Ostatnio zmieniony przez madoka dnia 12:26:52 23-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|