|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:19:03 20-02-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 18
No i Santiago dojrzał w wyglądzie Gina podobieństwo do Leoncia czyli Jaguara.No i tekst Manola przekonał go ostatecznie o tym że jest on prawdziwym bratem zmarłego Jaguara.A Santiago ma tez w garści Roberto który może im się przydać.Kiedy zostanie prezydentem będzie przymykał oko na ich biznes.A Armando jest nadzwyczaj spostrzegawczy.Nie myli się co do Roberto.Za to Manolo cieszy się jak głupi że Vallasquez zostanie prezydentem bo liczy na stanowisko.Oj on to ma pomysły.Za to Gino przytakuje tym jego głupim myślą.Zadziwia mnie ze w obozie złych zawsze jedni knują przeciwko drugim.Gino chce zdetronizować Santiaga.A santiago nie chce im do końca ufać bo obawia się że mogą go wykiwac jeszcze.I wcale się nie myli.Tutaj będzie jeszcze ciekawie.Gino tak się przechala jak on to sobie radzi i jakim jest wielkim gangsterem.Ciekawe jak wypadnie w porównaniu z Santiagiem.Jak ta współpraca się ułoży? hhhmmm
Jaka ta Karina pewna siebie.Myśli że wszystkim się podoba.I że Cosme jest o nią zazdrosny.Dobre.A on ma o niej delikatnie mówiąc niskie mniemanie.Jeszcze powiedział jej że nadaje się do burdelu.teraz łączy ich mały sekret.Bo jak ktoś się z tymi zdradzi to może wkopać tą drugą osobę.A Karina się tą karierą chwali.Zobaczymy co z tego wyniknie.Cosme jednak został wybity z "nastroju" bo zadzwonił dyrektor szkoły Rosity.Spanikował biedaczek.Boi się Gustavo a ten może znaleźć narkotyki w szkole i nie wie co ma mówić.Powinien bronić Rosity ale ona przecież wzięła narkotyki niedawno i może się z tym zdradzić a wtedy z planu Cosme nic nie wyjdzie bo Gustavo przeniesie ją do innej szkoły i Alex nie będzie miał na nią wpływu.To zmierza w coraz ciekawszym kierunku.Cieszy mnie to bo w teli nie powinno być nudno mimo wszystko.
Valdez spotkał się z dyrektorem a ten nie potrafił ukryć zdenerwowania.Ten zapewniał że nie rozumie tego nalotu ale Gustavo wymyślił niezłą bajkę z rutynowymi kontrolami w liceach.Dyrektorem boi się nie tylko o prace ale i o pieniądze i własne życie.A Gustavo chce zobaczyć się z córką ciekawe czy coś zauważy.
No tak Monika wróciła do świata wspomnień.Zaczęła oglądać album z rodzinnymi zdjęciami.Sielanka była tylko pozorna.Jakie to prawdziwe.Biedna Monika rozpacza nad przeszłością i nie wie co ma robić.Na szczęście ma Raula który może nawet rozprawić się z jej ojcem.Rozumiem jej rozterki sama nie wiem co zrobiłabym w takiej sytuacji.Ale Raul zapewnił ją że będzie przy niej bez względu na to jaką decyzję podejmie.
Hehe scenka z koroną zabawna.Esteban musiał się roześmiać.A Roberto jest bardzo pewny siebie.Myśli ze wygraną ma w kieszeni.A może się myli?No proszę jaki ma plan wprowadza Santiaga w błąd.Daje mu myśleć że ma go w garści a tymczasem to Roberto chce wsadzić go do wiezienia.No proszę.Kto by się spodziewał.
No tak debata w rodzinie Vallasquezów.Wszyscy się obawiają teraz po ucieczce Armanda.Mimo że jest z nimi spokrewniony jest niebezpieczny i nie pała do nich sympatią.Ale Juan dobrze dedukuje że ktoś pomaga Armandowi i to czyni go jeszcze bardziej niebezpiecznym.
No tak i policjanci znaleźli narkotyki w szkole.Valdez nie spodziewał się tylko że tyle ich będzie.A niektórzy zaczęli sypać.Rosita burzy się że ojciec ją kontroluje.A on po prostu się o nią martwi.A teraz ona boi się że Alex wpadnie i wyda się że ona też bierze.
Ale sobie dzisiaj ucztę urządziłam |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:52:00 20-02-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 19
Haha Manolo i kuchnia a to dobre.nawet Gino wątpi w te jego umiejętności kulinarne mimo że ma do niego taki szacunek.Radzi się go nawet w sprawie Santiaga.A Manolo dużo wie bo Jaguar dużo mu mówił.A Manolo zapamiętywał.Ostrzegł Gino by uważał na Santiago bo ten może chcieć go sprzątnąć.No i teraz nawzajem będą się sprawdzać.Ale Santiago ma wpływy i Gino chce to jednak wykorzystać.A potem pomyśli co dalej.Cosme nie przyniósł dobrych wieści i Gino się wściekł.Ni dziwie się bo ta akcja może spalić na panewce.Ale Cosme się nie martwi ułagodził dyrektora by ich przypadkiem nie wsypał a na dodatek ma pewność ze Rosita jeszcze bardziej po tej akcji oddali się od Gustavo.I niestety ma racje.A w innej szkole i tak może kontynuować to dzieło.Nadal będzie wpędzał ją w nałóg.Chce zniszczyć życie Gustavo i to idzie w niebezpiecznym kierunku.Dyrektorek da dobre świadectwo Rosicie i może Valdez się nie pokapuje.A na dodatek Gino szuka Flavia a ten gdzieś mu zniknął.A ma odebrać towar.I mimo wszystkich problemów jest zaciekawiony i zastanawia się co się dzieje w szkole.
No Alex na czele listy.Czyli jest dość ważny w światku narkotyków.Valdez wszystkich przesłucha.Rosita wyparła się kontaktów z Alexem i zaprzeczyła jakoby był to jej chłopak.Ale Gustavo go przesłucha i może ją wsypać wtedy będzie miała nieciekawie.Valdez odwołał akcje ale jednak przeniesie Rositę.A ona jest przerażona że zostanie zdemaskowana.Wtedy Gustavo by jej nagadał.Ale ona jest naprawdę niepokorna.Trudna sytuacja.
A więc Roberto już przekupił redaktora.Jacy ci ludzie są chciwi.Dał się tak przekupić ten redaktorzyna i jeszcze obsmaruje Eduarda.Wyciągnie sprawę tego że nie ma ślubu kościelnego.A Roberto jest zdecydowanie zbyt pewny siebie.Myśli że nikt nie będzie kopał w jego życiu a skąd ta pewność?Może ktoś odkryje że miał żonę.A do tego Santiago wyraźnie coś knuje.Na razie mają za sobą największy polityczny dziennik czy coś ale co będzie dalej?Jego też mogą obserwować.A do tego kiedy nie spełnią warunków umowy może być ciekawie.
To dobrze ze dzieci teraz nie ma w pobliżu.Teraz tak dużo się dzieje.Diego za to nie przykłada się do nauki.Woli komputer lub piłkę nożną.Wdał się w tatusia.A Linda lubi się przekomarzać z Miguelem.Ma racje że Miguel nie przestał się oglądać za spódniczkami.Linda martwi się do tego o Monikę.Nie ma się co dziwić teraz nie mają już wobec siebie żadnej urazy.
Monika poradziła się Cristiny.I dobrze.To jest jednak autorytet i trochę zna się na życiu.Rzeczywiście dzieci Moniki i Raula nie mają szczęścia do dziadków.A Victorowi jeśli na prawdę zależy to rzeczywiście znów się z nią skontaktuje.Cristina uspokoiła Monikę i ta może teraz spokojnie podchodzić do tej sprawy.Jak to dalej się potoczy zweryfikuje czas.
Ależ Marco wychwalił Karinę.No proszę czekają ja pokazy i być może stanie się rozpoznawalna i zostanie tą modelką.ona tak strasznie tego pragnie.I jeszcze rzuciła się mu na szyje w najmniej odpowiednim momencie.Akurat weszła jego żona Lorena która na pewno będzie teraz zazdrosna.hehe ta Karina zawsze musi namieszać.
Paola teraz może tylko żałować że nie chciała Juana.Teraz ma piekło ale oby nie zachciała rozbić małżeństwa Juana.Chce poznać jego rodzinę a to może się źle skończyć.Wydaje mi się że juan zbytnio się angażuje.Ciekawe co z tego wyniknie.
Daniel już odkrył tożsamość Juana.I Juan nieświadomie zrobił sobie wroga.Może być nieciekawie.Bo on nie jest taki niegroźny jak się wydaje.
Ale mi się dzisiaj wzięło na czytanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:05:27 20-02-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 20
No tak i Lorena oczywiście zinterpretowała tą scenkę w taki sposób jak się spodziewałam.Tolerowała pracę Marca ale ta scenka ją wkurzyła.I nie dziwie się jej choć nie dała dojść do słowa ani mężowi a tym bardziej Karinie.Choć oboje chcieli wyjaśnić ze nic ich nie łączy.I jeszcze to głupie pytanie Marco na samym początku.Ehh ci faceci nie mają wyczucia czasu.No i Lorena się wściekła a teraz będzie musiał się tłumaczyć bo go jeszcze z domu wyrzucić.Niezłe ma życie choć trochę na własne życzenie.A Karina oczywiście rozbawiona całą sytuacją.Czy ona myśli że jest najpiękniejsza na świecie?Nie wydaje mi się.No ale czas wszystko zweryfikuje.
No tak dyrektor dostał listę z nazwiskami i przestraszył się bo jest na niej Alex.A jak Valdez się za niego weźmie może być różnie.Ale troszkę ten gustavo naiwny skoro tak wierzy w Rositę.Dyrektor oczywiście potwierdził ze Rosita i narkotyki wzajemnie się wykluczają i udawał niewiniątko.A Valdez zamierza kontrolować szkoły coraz częściej.No i oczywiście nie omieszkał powiadomić Cosme o całej sytuacji.I zarządał więcej pieniędzy co nie spodobało się przestępcy i już szykuje coś na niego.Czyżby chciał pozbyć się dyrektorka?Niewykluczone.A ten sam niczego się nie spodziewa.Boi się tylko o siebie i swoją posadę.A Cosme planuje pozbyć się też Alexa i samemu wziąć się za Rositę i jej nałogi.Nie będzie to łatwe ale ta dziewczyna jest naiwna wiec wszystko jest możliwe.
No i artykuł pojawił się w gazecie.Redaktor zaatakował Eduarda że mimo ze deklaruje że jest katolikiem ślubu kościelnego nie ma.Nie dziwie się że Eduardo się wściekł bo akurat po tej osobie takich słów się nie spodziewał i ma racje bo co pieniądze potrafią zrobić z człowiekiem.Ale jego ukochana go uspokoiła bo przecież oni wiedzą jak jest naprawdę tylko że obywatele kraju tego nie wiedzą i mogą zasugerować się...nie wole nawet o tym nie myśleć.
No a Roberto zaciera ręce.W końcu Eduardo to najgroźniejszy rywal.On najuczciwszy wyborny żart.Szkoda tylko ze mnie nie śmieszy.Teraz redaktorzyna dostanie pieniążki i wychwali jeszcze Roberto tylko to niektórym może wydać się podejrzane.Oby tak było.bo nie mogę patrzeć jak ten człowiek triumfuje.On chce mieć 80 % poparcia?Niech się nie przeliczy.No i chce zdobyć Cristinę czy i na tym polu mu się powiedzie?Wydaje mi się że może mieć z tym trudno.
No tak Gino denerwuje się że Valdez tak szybko działa.A Manolo znów o swoim złapaniu.Jak on często wraca do dawnych czasów.Ehh stary dobry Manolo.I pojawił się w końcu Flavio.I znów przyniósł niezbyt zadowalające wieści.Cosme gdzieś pojechał ale Gino mu ufa i nie zamierza go kontrolować natomiast wyjście Armanda go zdenerwowało i to nie żarty.A Manolo podsunął myśl że mógł pójść do swojej mamy.Noo ciekawie
Linda poznała Andreę.Miguel ją przedstawił i już wyjeżdżają a Raul zostaje z nią sam.Wrrr
No i oczywiście skończyły się oficjalne stosunki i jeszcze propozycja kolacji.Pójdzie?
No i Armando pojawił się w domu matki w przebraniu.Spotkanie w parku.Armando wierzy w matkę takie słowa mu nie pasują bo matka też w niego wierzyła a on ją zawiódł.A ona jak zwykle posłucha synka i będzie chciała mu przemówić do rozsądku co spełznie na niczym jak zwykle.
Juan myślał ze wrócił Antonio a to daniel.I to w bojowym nastroju.Juan się nie przestraszył a ten nagle wyciągnął nóż.Mówiłam ze on może być niebezpieczny.Jak to się skończy?
Fajny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:16:50 20-02-09 Temat postu: |
|
|
Magi szalejesz Jestem mile zaskoczony
26 ODCINEK
Na drugi dzień.
Mieszkanie Gustavo.
Stary znajomy Valdeza chciał zatrzymać się w hotelu, ale Gustavo szybko mu to wyperswadował i zaproponował gościnę u siebie. Mężczyźni mieli o czym rozmawiać, nie widzieli się wiele lat, a łączyła ich pasja z jaką wykonywali swoją pracę. Komendant nigdy nie narzekał na Carla, ale czuł, że pomoc Alvareza przyszła w najbardziej odpowiednim momencie. Kiedy trzeba stawiać czoło tylu problemom, pomoc takiego specjalisty jako Gerardo bardzo go uspokoiła. Nic więc dziwnego, że atmosfera w domu Valdezów podczas śniadania była znakomita. Deborah również cieszyła się widząc uśmiechającego się i pozytywnie patrzącego w przyszłość męża...
- Twoja żona zawsze miała dobrą rękę do gotowania – przyznał Gerardo.
- Daj spokój. Przeceniasz moje możliwości – odparła Deborah.
- On ma rację kochanie. Należy doceniać i podkreślać wszystkie twoje zalety – stwierdził Gustavo.
- A gdzie wasze córki? Wczoraj widziałem się jedynie z Rositą, bo młodsza córka już spała. Rosita niesamowicie urosła. Właściwie stała się już kobietą. Gdy ostatni raz widziałem się z wami, Deborah była w ciąży. Leticia ma już zatem pięć lat, tak?
- Zgadza się. Rosa jest już w szkole, a Lety w łazience. Zaraz ją zawiozę do przedszkola. Będziecie sobie mogli spokojnie porozmawiać...
Deborah poszła po córkę, a Gerardo tylko się uśmiechnął. Z uznaniem spojrzał na Gustavo.
- Masz szczęście bracie. Tworzycie wspaniałą rodzinę. Niech nigdy nawet ci przez głowę nie przejdzie aby stracić to wszystko na co pracowałeś latami. Deborah to wspaniała kobieta, a z córek też możesz być dumny – ocenił Alvarez.
- Wiem o tym Gerardo. Jedenaście lat temu uśmiechnęło się do mnie szczęścia w momencie gdy traciłem już nadzieję po zawodzie miłosnym iż mogę jeszcze zdobyć miłość jakiejś kobiety – odparł Valdez.
- Ja nie miałem tyle szczęścia w miłości...
- Co masz na myśli?
- Nigdy ci o tym nie mówiłem, ale wiele lat temu byłem nikim, bez grosza i mimo, że Elena mnie kochała, to pewnego dnia wolała ułożyć sobie życie z innym mężczyzną. Opuściła mnie i wyjechała. Szukałem jej bezskutecznie... Nasza miłość nie wytrzymała próby czasu. Po wielu miesiącach bezskutecznych poszukiwań na własną rękę, postanowiłem podjąć się pracy w policji. Nie miałem ani chwili wytchnienia. Byłem zarówno detektywem jak i policjantem. Teraz jestem szefem antyterrorystów. Dobrze pamiętasz czas gdy się poznaliśmy. Nie było łatwo w tym zawodzie, ale byliśmy jak bracia. Naszym celem był złapanie każdej gnidy która dopuściła się przestępstwa...
- Doskonale pamiętam. Dałeś mi swoich ludzi gdy złapałem i zlikwidowałem Leoncia Penę...
- Nie wspominaj mi o tym łajdaku! Cieszę się, że Jaguara nie ma już wśród żywych! Nienawidziłem drania jak nikogo na świecie! – zdenerwował się Gerardo.
- Ja też, ale pojawiły się nowe problemy. Obawiam się, że jego duch wciąż żyje wśród nas.
- Jak to?
- Jaguar ma swoich uczniów. Mam teraz duże problemy i obawiam się, że są one związane właśnie z jego osobą. Ponownie ludzie jego pokroju trzęsą stolicą. A do tego dalej na wolności pozostaje Santiago Marcelana...
- Dlatego wróciłem. Być może zostanę na dłużej Pomogę ci w złapaniu Marcelany i innych bydlaków. Już raz go złapałem. Drugi raz już mi nie ucieknie – stwierdził Gerardo...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
Ranek niewiele zmienił jeśli chodzi o nastroje małżonków. Linda wciąż była zła na męża za to, że wrócił tak późno. Czuła, że ją okłamywał. Miguel próbował na wszystkie sposoby obrócić sprawę w żart, ale nie dał rady.
- Tysiąc razy mówiłem, że podwiozłem znajomą do domu. To chyba dobry uczynek, a nie przestępstwo? Co z tobą? Wiele lat ze sobą żyjemy i zawsze sobie ufaliśmy, a teraz odstawiasz jakieś fochy! – irytował się Miguel uderzając pięścią w stół.
- Fochy? Wystarczyło mnie zawiadomić kiedy wrócisz. Spóźniłeś się blisko dwie godziny, a na dodatek wymyśliłeś bajeczkę o rozładowanej komórce. Każdy facet tak mówi!
- Byłem z tobą szczery! Kiedy wreszcie przestaniesz się gniewać?
- Kim była ta znajoma?
- To Karina Fonseca, znajoma Moniki. Może nawet o niej słyszałaś. Próbuje swych sił jako modelka...
- Od kiedy znajome Moniki są twoimi znajomymi?
- Nie zaczynaj kochanie... Widziałem ją kilka razy, a wczoraj potrzebowała pomocy... Ile razy będziemy to jeszcze roztrząsać!
- Idź lepiej do pracy Miguel. Spóźnisz się, a śniadanie masz na stole. Nie wiem czemu jeszcze nie tknąłeś jedzenia.
- Bo cały czas mnie atakujesz i nie dajesz wiary mojej wersji!
Nagle do kuchni wszedł Diego w towarzystwie sióstr. Dzieci były zaniepokojone krzykami jakie dobiegały z dołu i postanowiły zobaczyć co się dzieje.
- Dlaczego się kłócicie z tatą? – spytała Sofia.
- Coś się stało? Zdenerwowaliśmy się – dodała smutna Valeria.
- Oni tak od wczoraj – westchnął Diego. Dostaniemy śniadanie?
- Tak, poczekajcie jeszcze pięć minut. Ubierzcie się najpierw i umyjcie. Zaraz wszystko przygotuję – powiedziała Linda.
Gdy dzieci wyszły, Linda spojrzała tylko z wściekłością na Miguela. Nie tak miał wyglądać początek nowego dnia.
- Widzisz co zrobiłeś? Nawet dzieci wiedzą, że się kłócimy – stwierdziła.
- To nie moja wina, że od wczoraj jesteś nie w sosie. Idę do pracy, bo dłużej tu nie wytrzymam – odparł Miguel nie tknąwszy niczego co przygotowała mu żona. Wziął swoją walizkę i pojechał do firmy bez słowa.
- Ja znam te znajome znajomych. Zawrócą mu w głowie i znowu zgłupiej. Nie chcę nowej Vanessy Cortez na swojej drodze. Nie zniosłabym tego – pomyślała smutna Linda...
Posiadłość „Gina”.
Korzystając z nieobecności Gina Karina znów mogła spędzać beztrosko czas w ramionach Cosme. Oboje tak lojalni dla pana domu, okazali się zwykłymi zdrajcami. O ile jednak Gino zawsze z dystansem podchodził do uczuć Kariny, to jednak nigdy nie śmiałby przypuścić, że zdradzi go jego najwierniejszy sługa i wykonawca wszystkich jego rozkazów.
- Sporo ryzykujesz Cosme i wiesz o tym. Sypianie z kochanką swojego szefa jest niebezpiecznie. Wiesz, że gdyby ten idiota się o nas dowiedział, to powiesiłby cię na pierwszej gałęzi, a mnie udusił na miejscu – śmiała się Karina leżąc w łóżku.
- Optymistyczny wariant wybierasz. Poćwiartowałby cię i wrzucił na pożarcie rekinom. Uważasz go za kretyna i sądzisz, że jest dobry tylko w łóżku? Gdy się zdenerwuje to wpada w furię... Ja ryzykuję, bo lubię ryzyko i nie boję się Gina, ale na twoim miejscu obawiałbym się i to bardzo – odparł Cosme...
- Nie bądź śmieszny Cosme. Już wałkowaliśmy ten temat. Zawsze mogę mu powiedzieć, że mnie uwiodłeś albo wykorzystałeś? Jesteś zwykłym przestępcą i na pewno byłbyś zdolny znieważyć kobietę... Gino wziąłby moją stronę. Mam cię w garści i będziesz ze mną sypiał kiedy zechcę.
- Ależ jesteś zabawna skarbie... Powiedz mi czy twój mężczyzna daje ci ostatnio tyle forsy na ile zasługujesz?
- Nic mi nie daje. Zaniedbuje mnie już nie tylko w łóżku. Wydaje miliony na lewe interesy, ale na wszystko muszę sama zarabiać. Rzuca mi jakieś ochłapy...
- Jak twoja kariera modelki?
- Daj spokój... Marzyłam o tym, ale to chyba za duże poświęcenie. Muszę tyrać jak wół do roboty...
- Zapewne wolałabyś szybszy zarobek, co? Nadajesz się jedynie do burdelu!
- Zamknij się kretynie! Bez przerwy mnie obrażasz! Gino nigdy tak do mnie nie mówi! Koniec zabawy. Idę stąd i jeszcze pożałujesz swoich słów!
- Gino tak nie mówi, ale myśli. Nawet nie potrafisz go oskubać z pieniędzy które ma...
- Znalazłam już mężczyznę z którym będzie łączyć mnie coś więcej niż tylko łóżko. Nie jesteś nim ani ty ani Gino. Jeszcze zobaczycie do czego jestem zdolna!
- Jest piękna nawet gdy się złości. Szalenie zmysłowa, ale niebezpieczna. Takie kobiety bardzo mnie pociągają. Gdy oskubię szefa i przejmę po nim schedę, ona będzie należeć do mnie. Póki co niech się sprzedaje na prawo i lewo. W końcu robi to co umie najlepiej – podsumował Cosme.
Karina ledwo co wyszła z sypialni kochanka gdy zadzwonił do niej telefon. To był Marco...
- Witaj szefie – powiedziała Karina, ale dobrze wiedziała co się kroi.
- Dlaczego wczoraj nie odbierałaś komórki? Coś się stało? – zapytał Marco.
- Owszem, ale to długa historia...
- Jestem zaniepokojony, że zaniedbujesz pracę! Nie zmarnuj swojej życiowej szansy. Opowiesz mi wszystko i mam nadzieję, że jakoś z tego wytłumaczysz w pracy. Czekam na ciebie...
- Kretyn! Punktualność i pilność nigdy nie były mocną stroną – westchnęła wściekła Karina...
Tymczasem...
- W co ja wdepnąłem? Całą noc nie mogłem spać po tym co usłyszałem! Byłem naiwny! Ale co teraz robić? – zastanawiał się Armando przypominając sobie cały czas wczorajsza rozmowę Gina z Manolem. Oni wypuścili mnie tylko po to aby wykorzystać do swoich celów, a potem zabić? Najchętniej doniósłbym na nich wszystkich! Gino, Manolo, Cosme, Flavio, Santiago Marcelana i wiele innych ludzi jest w to zamieszanych! Ale jak mogę poinformować o tym policję skoro sam w tym uczestniczę i skoro jestem zbiegłym skazańcem? To sytuacja bez wyjścia... Całe życie byłem taki jak oni i dla wolności znów sprzysięgłem się z samym diabłem... Najchętniej zabrałbym stąd matkę i gdzieś uciekł... Ale jak skoro na pewno jej pilnują? To wszystko jest trudniejsze niż sądziłem. Takie życie wybrałem i już nikt nigdy nie poda mi pomocnej dłoni... Nawet własnego ojca zniszczyłem mimo iż zawsze go podziwiałem. Ale przecież on należał do takiego samego chorego układu w jakim ja należę? Muszę jakoś powstrzymać zemstę jaką planuję Gino Pena! Gustavo Valdezowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Miałem zatarg z nim i z jego siostrą, ale tylko ten człowiek może powstrzymać tych ludzi przed zabiciem mnie. Co robić? – pytał sam siebie Armando...
Mieszkanie Paoli Marciales.
Juan z radością po raz kolejny złożył wizytę Paoli w jej mieszkaniu. Bardzo dobrze czuł się w jej towarzystwie, a ona widziała w nim ideał, do którego nie może się jednak zbliżyć ze względu na istnienie Luisy.
- Nie wiem kiedy spłacę ten dług jaki mam u ciebie. Obiecuję, że oddam ci wszystkie pieniądze, co do grosza za ten wspaniały dom, w którym mogę mieszkać z dala od mojego męża – powiedziała Paola.
- Byłego już męża – uśmiechnął się Juan.
- Racja... Za doprowadzenie do finału mojego rozwodu również jestem ci bardzo wdzięczna. Nigdy chyba nie zdołam odpłacić ci w takim stopniu w jakim ty mi pomagasz...
- Daj spokój... Zawsze byłaś dla mnie ważną osobą w moim życiu. Gdy ja i Linda zostaliśmy sierotami mogliśmy liczyć jedynie na garstkę przyjaciół w Stanach. Ty byłaś jedną z nich. Postawiłaś mnie na nogi mówiąc, że życie jeszcze się nie skończyło. Byłaś wtedy tak sama mała jak ja, ale inaczej patrzyłaś na świat. Pozytywnie... I dzięki temu mogłem jakoś żyć dalej i zacząć radzić sobie sam w tej jakże trudnej sytuacji...
- Jak zwykle przesadzasz. Wtedy byłam taka mądra, ale nie potrafiłam podjąć właściwej decyzji gdy wybierałam sobie męża. Skończona idiotka ze mnie. Gdyby nie ty, wylądowałabym na ulicy...
- Nie mów tak... Jeszcze ułożysz sobie życie. Wierzę w to całym sercem. Na pewno znajdziesz właściwego mężczyznę i wszystko się odmieni.
- A może już znalazłam? Ale ja zawsze mam pecha...
- Tak? Kogo? Opowiedz mi o nim...
- Znalazłem go dawno temu i straciłam dla niego głowę. Mogłam wybrać jego, a nie tego przeklętego Daniela Marcialesa. Ten mężczyzna stoi właśnie przede mną!
Paola nie wytrzymała i zaczęła całować zaskoczonego zupełnie Juana... |
|
Powrót do góry |
|
|
saraa Dyskutant
Dołączył: 05 Lip 2008 Posty: 131 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:09:50 20-02-09 Temat postu: |
|
|
Wow
Jak miło ,że moge dodać komcia
Jak zawsze wspaniały odcinek
Jako ,że chyba po raz pierwszy komentuje tą telcie pisaną przez mistrza telci (zaraz za mną i Sis )
A więc :
Bardzo świetny pomysł kontynuacji tak cudownej telci
Dalsze losy są sawsze super
Dzieje się w tej telci tak dużo ,że nie wiem co napisać...
Kurcze no brak mi słów....
Może wystarczy Gratuluje ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 23:45:32 21-02-09 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze dziewczyny Wreszcie coś ruszyło w tym temacie i nie piszę tylko sam do siebie |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 19:51:48 22-02-09 Temat postu: |
|
|
27 ODCINEK
Mieszkanie Paoli Marciales.
Juan dał się ponieść chwili i odwzajemnił pocałunek, ale w miarę szybko oprzytomniał i wyrwał się z objęć Paoli.
- Co ty wyprawiasz? W taki sposób chcesz mi dziękować?
Oszalałaś? – zdenerwował się Juan nie mogąc uwierzyć w to, czego przed chwilą dopuściła się jego przyjaciółka.
- To nie tak jak myślisz... To było takie spontaniczne... Nie mogłam się powstrzymać – próbowała się tłumaczyć Paola.
- Ja mam żonę Paola! Na Boga co ty wyprawiasz! Muszę stąd wyjść, a ty przemyśl swoje zachowanie
- Ale Juan... zrozum... ja po prostu zawsze...
- Nie chcę tego słuchać! Lepiej będzie jak pójdę. Nie jesteś mi nic winna, a jeśli już koniecznie chcesz mi się odwdzięczać, to na pewno nie rób tego w taki sposób! Ja mam żonę Luisę, którą kocham nad życie, a to co przed chwilo zaszło nie powinno mieć miejsca!
- Wybacz mi Juan... Nie wiedziałam co robię...
- Mam nadzieję, że tak właśnie było – powiedział Juan po czym opuścił mieszkanie przyjaciółki...
Paola usiadła na kanapie, zalała się łzami i teraz wiedziała, że ma już pewność co do Juana i jego uczuć. Nie ma żadnych szans, bo ten mężczyzna jest całkowicie oddany żonie.
- Dlaczego ja zawsze muszę mieć takiego pecha? Zakochałam się we wspaniałym człowieku, ale znowu jest to zakazana miłość – westchnęła Paola...
Centrum mody.
Karina przyjechała do swojego miejsca pracy najszybciej jak się dało, ale mina Marco mówiła sama za siebie.
- Czy ty naprawdę chcesz stracić szansę na prawdziwą karierę dziewczyno? – zapytał ją na wstępie Marco.
- Skądże szefie. Ja po prostu miałam ostatnio trochę problemów i wiem, że zaniedbałam pracę. Obiecuję, że nadrobię zaległości i będę pracować ze zdwojoną siłą – odparła Karina.
- Wiesz, że cię lubię, ale takie zaniedbywanie swoich obowiązków nie może się powtórzyć. Jeśli miałaś jakieś problemy, to wystarczyło do mnie zadzwonić i o tym zawiadomić. A tak czekaliśmy na ciebie bez skutku. Na dodatek popsułaś zajęcia innym dziewczynom. Tutaj wszystkie modelki są równe i nikogo nie wyróżniamy Karina. Weź się do pracy, bo bez mojej pomocy nic nie osiągniesz! Ja promuję swoje modelki i doprowadzam ich na sam szczyt, ale nie zrobię tego bez pomocy najbardziej zainteresowanej osoby, czyli bez ciebie...
- Wiem o tym i jeszcze raz przepraszam...
- Dzisiaj czeka cię trzy godziny więcej pracy niż resztę dziewczyn. Masz to na co zasłużyłaś. Przygotuj się do pierwszych zdjęć, a ja zaparzę sobie mocnej kawy. Czeka nas tu długie siedzenie – westchnął Coracci...
- Co za kretyn! Za kogo on mnie uważa? Jestem dla niego tanią siłą roboczą czy co? Mam pracować 24 godziny na dobę? Co to, to nie! – oburzyła się pod nosem Karina...
Firma „Veldillo”.
Gdy Raul wszedł do biura, zastał tam Miguela przeglądającego stos papierów.
- Przesłałeś Andrei raporty odnośnie sprzedaży z ubiegłego tygodnia? Musimy też podpisać zamówienia na kolejne dni. Halo? Czy ty mnie słyszysz? Wiesz w ogóle o czym mówię? – pomachał mu przed oczami Raul.
- Słucham cię. Mówiłeś coś o raportach, tak? – odparł Miguel, ale jego myśli wybiegały zdecydowanie poza ten budynek.
- Albo coś cię ugryzło albo masz problemy w domu. Niech zgadnę: w grę wchodzi ta druga opcja?
- Zgadłeś – bezradnie rozłożył ręce Miguel.
- Z kim zdradziłeś Lindę? Wiesz, że jestem uczulony na te sprawy. Wiem, że faceci z rodziny Vellasquezów mają już w genach to iż myślą nie głową, a inną częścią ciała, ale mimo wszystko jak mogłeś!
- Daj spokój! Nie zdradziłem żony!
- To w takim razie o co się pokłóciliście?
- Wczoraj przyjechałem dwie godziny później niż powinienem, a na dodatek nie poinformowałem o tym Lindę. Taki drobiazg, a ona robi mi o to awanturę! Najgorsze, że dzieci słyszały nasze krzyki...
- Nie usprawiedliwiaj się. Co robiłeś, że nie wróciłeś na czas do domu?
- Byłem na drugim końcu miasta!
- Nie dość, że jesteś niewierny, to jeszcze głupi. Najbliższy burdel jest dziesięć minut jazdy samochodem od twojego domu! Po co więc wypuszczałeś się tak daleko?
- Raul nie żartuj w takiej sprawie... Błagam cię...
- No dobra, przesadziłem nieco, ale staram się wejść w twoją skórę i cię zrozumieć jako rodzony brat...
- Odwoziłem znajomą twojej żony do domu i dlatego zeszło mi tyle czasu. Od razu mówię, że do niczego między nami nie doszło, ale Linda i tak wie swoje i jest na mnie obrażona.
- Jaką znajomą Moniki masz na myśli?
- Karinę Fonsecę...
- Znowu ta Karina... Uważaj na nią. Ona nie wzbudza mojego zaufania. Nawet się nie zorientujesz, a już wyląduje ci w łóżku...
- Zamknij się! To sympatyczna dziewczyna, ale ja mam żonę i dzieci...
- Lepiej udobruchaj Lindę zanim dojdzie do nieszczęścia. I uważaj na tą Karinę... Dobrze ci radzę – zakończył Raul...
- Tu nie chodzi o Karinę, lecz o przesadną zazdrość! – krzyknął Miguel, ale jego brat już dawno wyszedł z biura...
Tymczasem...
- Szefie, jakaś kobieta do pana! – powiedział jeden z pracowników Marcelany.
- Z nikim nie byłem umówiony. Dziwne... Przedstawiła się? – zapytał Santiago.
- Mówi, że jest pana córką...
- Co takiego? To niemożliwe... To pewnie jakaś naciągaczka... Jestem poszukiwany i nikt poza moimi zaufanymi ludźmi nie wie gdzie przebywam. Może to jakaś wtyczka z policji... To mi się nie podoba...
- Nie udawaj, że mnie nie poznajesz! – krzyknęła kobieta siłą wchodząc do pomieszczenia.
- To rzeczywiście ty skarbie... Wszystko gra. Zostawcie nas samych...
- Zaskoczony? – spytała go kobieta.
- Tak... Jak mnie znalazłaś?
- Mam swoje sposoby. Nigdy się ze mną nie liczyłeś, ale pamiętasz zapewne gdy oznajmiłam ci, że kiedyś będę od ciebie jeszcze lepsza. Mogłabym cię wydać, ale jesteś moim ojcem, więc tego nie zrobię. Wiesz gdzie teraz pracuję i z kim?
- Z Vellasquezami. Chcesz ubić na nich majątek i wierzę, że ci się uda, ale co to ma wspólnego ze mną? Nie interesuje mnie twoje życie.
- Ani mnie twoje...
- Więc po co tu przyszłaś?
- O po co przychodzi się do Santiago Marcelany? Po interes życia...
- Mam robić interes z własną córką? Co ty kombinujesz?
- Wchłonę Vellasquezów... Oni splajtują, a ja przejmę ich firmę. Nie obchodzą mnie pieniądze aż tak bardzo jak ciebie... chociaż zostawię coś i dla siebie. Będziesz miał udziały w tej firmie i pod przykrywką swobodnej działalności, będziesz mógł robić w niej te swoje przekręty, ale...
- Ale co?
- Mam swoje warunki. Chce mieć dla siebie Raula Vellasqueza i gdyby okazał się niepokorny, to do gry wkroczą twoi ludzie i twoje metody.
- W porządku córciu. Drugi warunek?
- Esteban Contreras. Znasz bo dobrze... Ten człowiek ma swój własny interes do zrobienia, zupełnie niezgodny z moim. W odpowiednim momencie...
- Oczywiście. Ja mam to samo w planach. Esteban to mój wspólnik, ale nie trawię go. Rozumiemy się więc bez słów córciu. Nie okłamujesz mnie i nie chcesz wsadzić ojca za kratki? Gdyby tak było, to nie byłabyś już moją kochaną córcią – oznajmił Santiago.
- Gdybym chciała cię zdemaskować, zrobiłabym to już dawno temu – uśmiechnęła się Andrea Roitman...
Mieszkanie Luisy i Juana.
- Daj spokój Linda... Żeby o takie rzeczy się kłócić? Znam Miguela i wiem, że na pewno nie zrobił nic złego. Na pewno załagodzi sytuację. Nic takiego przecież się nie stało – powiedziała Luisa.
- Wiem i chyba niepotrzebnie na niego nakrzyczałam... Ostatnio nie jestem sobą... Przeczuwam chyba jakieś kłopoty – westchnęła Linda...
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, a gościem Luisy okazała się Silvia Montoya.
- Co za miła niespodzianka. Wejdź – ucieszyła się na jej widok Luisa.
- Witaj Silvia! – powitała ją Linda.
- A gdzie wasi mężowie? Miałam zaglądnąć do waszej firmy, ale postanowiłam najpierw zajrzeć tutaj – stwierdziła Silvia.
- A na co ci oni potrzebni? Chcesz coś ogłosić? – zaciekawiła się Luisa.
- Owszem... Niestety Eduardo ma mnóstwo obowiązków, więc muszę wam o tym powiedzieć sama...
- Słuchamy...
- Eduardo oświadczył mi się, a ja się zgodziłam. Nasz ślub kościelny odbędzie się w najbliższą sobotę.
- Gratulacje! Nareszcie... Bardzo szybko...
- I ja ci gratuluję z całego serca. To wspaniała wiadomość...
- W obecnej sytuacji nie mamy wyjścia... Inaczej Eduardo przegra wybory, a musi już rozpocząć planować swoje wyjazdy w głąb kraju. Na razie twój wujek Luiso przoduje w sondażach...
- Ale ja i nasza rodzina kibicujemy Eduardowi... To do niego mamy zaufanie. Roberto mimo że jest z naszej rodziny, to jest nam niestety zupełnie obcy – stwierdziła Luisa...
Mieszkanie Moniki i Raula.
Sebastian i Natalia mieli dziś mniej lekcji, więc Monika postanowiła zabrać ich na spacer. Gdy wychodziła spotkała w drzwiach swojego ojca.
- To znowu ty? – zapytała przerażona.
- Nie denerwuj się. Ja tylko na chwilę – zapewniał Victor...
- Ale ja właśnie wychodzę z dziećmi na spacer...
- Poczekamy w domu. Porozmawiaj ze swoim znajomym – wtrącił Sebastian.
- Chodźmy Sebastian! Zapomniałam swojej czapki – powiedziała Natalia...
- Jak zwykle... Poszukamy jej... Ciekawe gdzie tym razem ją zostawiłaś...
- Urocze dzieci – przyznał Victor. Doczekałem się cudownych wnuków...
- Czemu znów mnie nachodzisz? – denerwowała się Monika.
- Nie nachodzę. Nie oddzwoniłaś do mnie... Wiem, że nie chcesz mnie widzieć i wciąż masz do mnie żal z przeszłości, ale ja naprawdę chcę poznać swoje wnuki i nic więcej... Pragnę być obecny w waszym życiu. Daj mi na to szansę... Bądźmy znów rodziną jak dawniej...
- Dobrze tato. Porozmawiamy jutro o tej porze w pobliskiej kawiarni na rogu. Wtedy zadecyduję co robić. A teraz wybacz, bo dzieci czekają...
- Dziękuję córko... Nie pożałujesz tego...
- Jeszcze nic nie zadecydowałam. Nie ciesz się przedwcześnie... tato...
- Może jeszcze uda mi się wszystko naprawić... gdybym tylko potrafił postawić się Santiagowi i wyrwać z tego haniebnego interesu – westchnął Victor...
Posiadłość „Gina”.
- Widzę, że jesteś zadowolony. Jakieś dobre nowiny? – spytał Gino.
- Znakomite szefie – odparł Cosme.
- Zamieniamy się zatem w słup cukru – powiedział Manolo.
- Chyba w słup soli jak już wujku... Ach znów to twoje poczucie humoru. Nikt na świecie takiego nie ma...
- Dzisiaj jest ten dzień... Wiem od tego szczeniaka Alexa Ribero, że jego ukochana ma już dość życia pod kluczem i opuści rodzinny dom. Gustavo Valdez będzie miał kolejny problem...
- Fantastycznie... Szkoda, że nie zobaczę miny pana komendanta gdy zorientuje się, że córka dała nogi. Kolejny punkt dla mnie! – triumfował Gino...
Komisariat policji.
- Co się stało Deborah? Czemu jesteś taka roztrzęsiona? – zapytał Gustavo na widok swojej zdenerwowanej żony.
- Rosa znikła!
- Co ty opowiadasz? Nie pierwszy raz jest późno, a jej nie ma...
- Zostawiła list! Ona zwyczajnie uciekła z domu! I co teraz robić? Powiedz coś Gustavo!
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:43:10 22-02-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:08:27 22-02-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinki
Gustawa cieszy powrót Gerarda. Ten zapowiedział, że pomoże mu w schwytaniu Santiaga i w wielu innych sprawach.
Linda i Miguel się pokłócili. Niedobrze. Linda jest zazdrosna i to bardzo. Migi wyżalił się brata a Raul jak to Raul. Zawsze coś powie aby dogryźć bratu. Jak ja uwielbiam te jego teksty. Najlepszy był ten z burderem. Raul nie ufa Karinie.
Karina i Cosme śpią ze sobą. Uważa ją za dziwkę, która się puszcza na lewo i prawo ale i tak ma do niej słabość. Chce jej dla siebie. Ciekawe czy Gino domyśli się, że jego najwierniejszy sługa tak naprawdę chce go wygryźć i mieć wszystko dla siebie. Na pewno wpadł by w szał.
Paola jest wdzięczna Juanowi, że jej we wszystkim pomógł. Wyznała mu, że spotkała właściwego mężczyznę a potem go pocałowała. Na szczęście Juan opamiętał się i ją odtrącił a potem wyszedł. Przynajmniej Paola wie na czym stoi. Juan kocha swoją żonę.
Karina przyjechała do centrum mody. Marco zapowiedział jej, że nie będzie ona specjalnie traktowana, lepiej od innych modelek. Czeka ją ciężka praca. Ona nie jest z tego zadowolona, oburzyła się na wieść że ma pracować więcej bo zasłużyła na to, że zaniedbała obowiązki. Paniusia. Myśli, że wszystko będzie jej podane na tacy. Dobrze jej tak.
Andrea jest córką Santiaga. Szok. Ale niedaleko pada jabłko od jabłoni. Córeczka i tatuś działają razem. No, no. Robi się coraz ciekawiej. Akcja rusza do przodu.
Linda zwierzyła się Luisie, że poprzedniego dnia pokłóciła się z mężem. Boi się, że może się stać to samo co kiedyś z Vanessą. Nie chce drugi raz takiej sytuacji.
Victor odwiedził córkę. Monica zgodziła się z nim spotkać. Victor chciałby się zmienić, ale okoliczności mu nie pozwolą w szczególności Santiago.
Deborah przyszła do pracy do męża. Była bardzo zdenerwowana. Rosa uciekła i zostawiła list. Gino postawił na swoim. Teraz Gustawo będzie jej szukał. |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:12:36 28-02-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 21
No i po raz kolejny okazało się że Daniel jest mocny tylko w słowach.I jeszcze łudził się że jak zabije Juana to Paola zrezygnuje z rozwodu,a nie pomyślał ze za to trafia się do więzienia.Jednak jego atak z nożem znów się nie powiódł,bo Juan znów okazał się lepszy i do tego chce posłać go do więzienia aby ułatwić sprawę Paoli.To Antonio musiał mieć minę widząc nieprzytomnego mężczyznę w kancelarii.Dobrze ze Juan wszystko mu wytłumaczył
No tak i Raul bardziej martwi się tym ze to nie on wyszedł z propozycją kolacji niż tym jak może poczuć się przez to jego żona.Ale on i Miguel zawsze mieli słabość do pięknych kobiet,niestety.A Andrea już w duchu się cieszy bo wie co działa na tego głupka i potrafi to wykorzystać zwłaszcza że jest piękną kobietą.No po prostu super.Raul łatwo daje sobą manipulować nie ma co.
I Eva jednak poszła na spotkanie z Armandem i mimo przebrania poznała go a na dodatek postanowiła nie wydawać.A Armando zgrywa pokrzywdzonego przez los.Myślałby kto.Ale podoba mi się jedno że Eva w końcu postawiła jakieś warunki.Kazała mu się nie zbliżać do Vicky bo wtedy go wyda tylko czy spełni jej polecenie?Oby tak bo to mila dziewczyna i zrobiła to co było słuszne w tej sytuacji.A Armando niech nie zgrywa zranionego i pełnego zemsty.Myślę że gdzieś tam w głębi on jest innym człowiekiem,ale wpływ Jose Manuela zrobił swoje.Mimo to przecież on jeszcze kocha swoją matkę wiec ma jakieś uczucia.
A więc Daniel był już karany.Więc teraz już się raczej nie wywinie.I kolejny przestępca zniknie za kratami.Juan znów spełnił dobry uczynek a Gustavo go podziwia.No i sprawa bicia,na pewno prędko nie wyjdzie z więzienia.Alex przesłuchiwany przez Carlo bo Valdez się wkurzył nieźle.I dowiedzieli się czegoś ciekawego,że dyrektor przyzwalał na rozprowadzanie narkotyków w szkole,no proszę.Gustavo chce więc znów się z nim rozmówić a Rositę przenieść nawet jeśli nie ma z tym nic wspólnego.Oj będzie z nią mial jeszcze wiele utrapienia.
Cosme i Gino poszli na spotkanie z dyrektorkiem i Valdez już nie porozmawia z nim żywym.Ewentualnie z trupem
Walizka ciężka ale nie pełna pieniędzy ale z bombą w środku.5 sekund to niewiele i dyrektor zginął ze świadomością ze nic już nie może zrobić aby się ratować.Wspomniał też o Alexie i nie mylił się,chłopak zaczyna powoli się łamać nie wróży im to dobrze.Chyba ze jego tez się pozbędą.Mieszkańcy zwrócili uwagę na eksplozje a to się Gustavo wścieknie jak się dowie.
Monika przyszła się zrelaksować u Marco a tu zastała przyjaciela w podłym nastroju.I pomyśleć ze wszystko przez Karinę.Lorena zrobiła mu awanturę i teraz chce żeby Monika się za nim wstawiła,no pięknie.Tylko czy to coś da.Ciekawe.I chyba jako jedyny Marco zauważył że z Kariną jest coś nie tak,jest jakaś dziwna jakby coś ukrywała.
Linda z Miguelem przyjechali odebrać Diego choć dziadkowie chcieliby spędzać z nim jeszcze więcej czasu.Alfredo pojechał do swojej córki a Linda postanowiła się zabrać razem z nim i zabrać ze sobą Diega.A Miguel postanowił porozmawiać z matką i to o swoim wuju.Ależ wypalił,ciekawe jak zareaguje Cristina.I pomyśleć że Miguel porusza kwestie tak bliską prawdy.
Nooo proszę JM jako dobry duszek :hahaha: Nie chce by jego brat skrzywdził Cristinę tak jak on to zrobił.Wprost niewiarygodne.Ale mu stracha narobił.I jeszcze kazał mu wyznać prawdę.JM nie był od niego lepszy ale chociaż nie zabił własnymi rekami za to Roberto...gdyby ktoś się o tym dowiedział byłby skończony.Oj JM nastraszył go i to porządnie.
Świetny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 22:58:15 03-03-09 Temat postu: |
|
|
28 ODCINEK
Komisariat policji.
Gustavo, a także obecni przy tym Carlo i Gerardo stanęli jak wryci po usłyszeniu rewelacji z ust Deborah. Komendant nie krył zdenerwowania. Chciał pocieszyć żonę, ale sam nie wiedział dokładnie co się stało.
- Jaki list? Uspokój się kochanie... Na pewno wszystko się wyjaśni...
- Ten list! – rzuciła go na stół trzęsąca się Deborah.
Gustavo szybko wziął go do ręki i zaczął czytać. Nie mógł uwierzyć w to co zrobiła jego własna córka.
- Wiem, że jesteście zdenerwowani czytając ten list, ale musiałam to zrobić... Musiałam odejść z tego domu, w którym nikt mnie nie rozumiał. Poczułam, że należy odciąć się od tej nieznośnej atmosfery jaka towarzyszyła mi od kilku miesięcy. Nie szukajcie mnie, bo nic mi się nie stanie. Rozpocznę nowe życie... Za kilka dni skończę osiemnaście lat i nawet ty tato nie będziesz mógł nic zrobić. Jeśli mnie kochasz, to nie powstrzymuj mnie przed tym co nieuniknione. Będę żyć z osobą która mnie kocha i która mnie uszczęśliwi. Nie zrobię nic głupiego i będę się do was odzywać, ale uszanujcie moją decyzję. Zawsze będę was kochać. Rosita... – Gustavo kręcił głową z niedowierzaniem...
- Sam widzisz kochanie... Tak jej źle było z nami, że wolała uciec z chłopakiem! – wściekała się Deborah.
- Niech tylko spróbuje. Znajdę ją nawet na końcu świata! Ona ma poważne problemy i musimy jej pomóc. Ucieczka nie jest rozwiązaniem. Co ona najlepszego zrobiła...
- Możesz na mnie liczyć przyjacielu. Ona przeżywa po prostu okres buntu. Myśli, że jak niedługo skończy te 18 lat, to będzie mogła decydować o swoim życiu. Należy w porę uświadomić jej jak źle postępuje – ocenił Gerardo.
- Odnalezienie jej nie będzie trudne. Na pewno przebywa z tym całym Alexem. On nas do niej doprowadzi – zauważył Carlo.
- Moja córka nie może zhańbić się będąc z takim gagatkiem jak Alex Ribero. Nigdy na to nie pozwolę! Mam dość jej zachowania! Ona kompromituje nie tylko siebie, ale i nas! Kompromituje mnie jako szefa policji! – złorzeczył Gustavo.
- Wiesz co ty mówisz? Choć raz nie myśl o stołku! Trzeba wyciągnąć pomocną dłoń naszej córce i zrozumieć nasze błędy, a nie ją karcić! Rób co do ciebie należy i nie rozgłaszaj tego prasie, bo wszyscy poznają twoje ojcowskie słabości! – zakończyła Deborah, po czym wybiegła z biura.
- Zaczekaj! Tego mi tylko brakowało... Czy problemy choć na chwilę znikną z mojego życia? Chyba nigdy... I znowu triumfujesz Jaguarze! Wygrałeś kolejną bitwę!
- Uspokój się Gustavo. Nerwy tu nie pomogą – stwierdził Gerardo.
- Zajmę się dyskretnymi poszukiwaniami. Wiem co robić – powiedział Carlo...
Gustavo patrzył tępym wzrokiem na sufit i nie odzywał się. Jego myśli były daleko poza tym komisariatem...
Tymczasem...
Cosme nie tracił czasu i szybko spotkał się z Alexem aby dopracować szczegóły nowego życia chłopaka u boku Rosity Valdez. Spotkali się w domu wynajętym przez Gina, w którym to zatrzymała się Rosa. Tam ona i Alex mieli zamieszkać przez jakiś czas...
- Gdzie dziewczyna? – spytał Cosme.
- Bierze prysznic – odparł Alex.
- Wytłumaczyłeś jej wszystko?
- Tak. Już wie, że jest to mieszkanie mojego wujka, a ona jest teraz w Europie. Wie, że nie może zamieszkać u mnie, bo od tamtego miejsca jej ojciec na pewno zacznie poszukiwania. Znam tą bajkę na pamięć.
- Nie bądź bezczelny. Dzięki mnie dorobisz się fortuny chłopcze. Masz tu pieniądze i działkę narkotyków. Tylko to jest ci potrzebne aby zmienić życie Rosy Valdez na jeszcze gorsze niż miała...
- W porządku... Jakie będą dalsze instrukcje?
- Jaki ciekawski... Przekonasz się o tym wkrótce. W stolicy policja zrobi wszystko aby znaleźć dziewczynę. Niedługo to lokum wam nie wystarczy. Wyjedziecie na drugi koniec kraju...
- Ale nie wiem czy Rosita zrozumie...
- Zrozumie. Masz dar przekonywania i pod pretekstem miłości aż po grób przekonasz ją, że najlepsze dla niej to życie u twego boku na każdym zakątku świata...
- Wreszcie się odświeżyłam... Już jestem kochanie – wtrąciła Rosita wychodząc w szlafroku z łazienki.
- Niezła jest – mruknął Cosme.
- Kim jest ten pan? - zdziwiła się dziewczyna.
- To nasz sąsiad. Wpadł z wizytą – uśmiechnął się Alex...
Mieszkanie Moniki i Raula.
- Ach ten mój brat... Wdał się we mnie! Tylko romanse mu w głowie! Ale czy on nie potrafi pojąć, że ma żonę z długim już stażem i wspaniałe dzieci? A on ogląda się za tą Kariną! Mówiłem ci kochanie, że ona jest jakąś femme fatale! Słuchasz mnie w ogóle? Monika! Co z tobą? – denerwował się Raul, który czuł, że mówi do ściany.
- Z Kariną? – zdziwiła się Monika.
- Tak...
- Dziwne...
- Słuchasz mnie czy nie? Od piętnastu minut wałkuje ten temat, a ty milczysz i patrzysz w ścianę!
- Wybacz kochanie, ale myślę teraz o zupełnie czymś innym...
- O czym? Może mi łaskawie powiesz...
- Dobrze Raul, ale nie denerwuj się proszę...
- O co chodzi? Coś z dziećmi?
- Nie... Był tu dziś mój ojciec...
- Znowu on? Czego chciał? Przegoniłaś go?
- Umówiłam się z nim jutro na spotkanie. Chyba dam mu szansę aby poznał lepiej swoje wnuki. Wiem, że był wobec mnie okrutny, ale jeśli się zmienił, to dlaczego mam mu utrudniać kontakt z Sebastianem i Natalią? Oni nie wiedzą jak to jest mieć dziadka. Lubią don Alfreda, ale to nie to samo...
- To twoja decyzja i nie będę protestował, ale na pewno chcesz iść sama na to spotkanie?
- Pójdę sama. Może to rzeczywiście szansa aby naprawić moje relacje
z ojcem? Innej może już po prostu nie być – oceniła Monika...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
Miguel zrozumiał, że nie może kłócić się z żoną o takie głupoty i to jeszcze w obecności dzieci. Wrócił do domu z dobrym nastawienia kupując po drodze kwiaty dla Lindy.
- Cześć kochanie... Wychodzisz gdzieś? – zapytał zaskoczony Miguel.
- Jakbyś nie wiedział dziś mam potrójną wywiadówkę w szkole. Wypadałoby żeby chociaż jedno z rodziców pojawiło się na tym spotkaniu – odparła Linda.
- Na śmierć zapomniałem... To dla ciebie kochanie – wręczył jej kwiaty...
- Miło z twojej strony, ale to niczego nie zmieni. Znowu dałeś plamę...
- Proszę cię... nie bądź taka... przyjmij moje przeprosiny i skończmy już z tą sprawą. Obiecuję, że zawsze będę cię już uprzedzał kiedy wracam, a z Kariną naprawdę nic mnie nie łączy. Przebiorę się i pójdziemy razem na tą wywiadówkę... Tylko się nie gniewaj...
- Niech ci będzie. Tym razem ulegnę twojemu wdziękowi i słodkiej mince. Ale jeszcze o tym pogadamy. Póki co jedźmy do tej szkole. Zaczekam na ciebie w samochodzie...
- Wiesz jak bardzo cię kocham. Już pędzę! – krzyknął z radości Miguel.
- Wariat, ale mam do niego słabość – uśmiechnęła się Linda...
Jakiś czas później.
Posiadłość „Gina”.
- O której godzinie wracasz kochanie? To mi się nie podoba! – wściekał się Gino czekając w łóżku na Karinę.
- Nie mam ochoty na kłótnie skarbie. Ten idiota Marco Coracci przetrzymał mnie w pracy przez kolejne cztery godziny. On mnie niedługo wykończy! – odpowiedziała Karina.
- A ty mnie! Wiesz jak nie toleruję gdy zachowujesz się taki sposób! Praca jest dla ciebie ważniejsza ode mnie! Powinnaś zająć się tym idiota Miguelem, a nie pracą modelki! Ciesz się, że na ciebie czekam, bo czasami mam tego naprawdę dość!
- Gino... uspokój się... O co ci chodzi? Mam być twoją niewolnicą? Najpierw Marco, a teraz ty... Pieprzeni samcy, jeden chce żebym pracowała do nocy, a drugi chce tylko seksu. Mam tego dość!
Gino miał dość tych bezczelnych uwag Kariny. Wstał z łóżka i nie czekając długo uderzył w twarz swoją kochankę. Ta nie pozostała mu dłużna. Gino rzucił się na dziewczynę i zaczął ją namiętnie całować. Momentalnie wylądowali w łóżku.
- Od nienawiści krok do miłości... Będzie tak jak ja chcę! – powiedział Gino kochając się z Kariną...
- Nas łączy jedynie pożądanie... Już niedługo zamienię cię na Miguela. Taaaak kochanie... Ja też tego chcę – śmiała się Karina, a całując się z Gino widziała twarz Miguela Vellasqueza...
Mieszkanie Luisy i Juana.
- Dobrze, że jesteś kochanie. Bernardo ma gorączkę i nie wiem co robić. Pewnie zaraził się w szkole. Mówił, że kilku kolegów też już się rozłożyło. Dzwoniłam już do mamy. Przyjedzie tu w wolnej chwili. On zawsze wie najlepiej jak zaradzić takiej sytuacji. Jest prawie jak lekarz. Jeśli do jutra się nie poprawi, trzeba będzie zacząć działać – powiedziała Luisa.
- Pójdę do niego – odparł Juan...
- Teraz śpi... A ty czemu masz taką minę? Czyżbyś też miał jakieś problemy?
- Nie, skądże... Dlaczego Paola to zrobiła? Oby szybko o mnie zapomniała, bo nie chcę mieć kolejnych problemów w małżeństwie – zastanawiał się Juan przypominając sobie swój pocałunek z Paolą...
Tymczasem...
- Dasz wiarę Esteban? Ten idiota Eduardo Campos się żeni! W końcu bierze ślub kościelny... Media podpowiedziały mu jak ma postąpić! – denerwował się Roberto czytając najnowszą prasę...
- To dla nas dobra nowina – stwierdził Esteban.
- Dobra? Chyba sobie żartujesz? Dzięki temu zyska poparcie.
- Nic bardziej mylnego. Biorąc ślub Campos popełnia kolejny błędy. Niech pan spojrzy... Przede wszystkim jego decyzja to potwierdzenie słów redaktora Toscaniego. A nie zapominajmy, że ten kretyn traci tylko czas. Niech się bawi w śluby, a kampania mu ucieka. Oto najnowsze sondaże. Ma pan 60% poparcia, Campos 25%, a kolejna trójka kandydatów łącznie ma zaledwie 15%. Wszystko układa się więc wyśmienicie...
- Dzisiaj mamy kolejny wiec. Campos dopiero rozpoczyna kampania,
a ja już mam poparcie mas. Ten szczyl nie rozumie, że trzeba działać szybko. A on odpadł już w przedbiegach. Nie zasługuje nawet na te 25%.
- Kiedy zostanie pan prezydentem, wszyscy będą leżeli u stóp wielkiego Roberto Vellasqueza...
- Zarówno cały kraj jak i ukochana kobieta – mruknął Vellasquez...
Mieszkanie Vicky i Carlo.
Vicky wróciła do domu, ale ku jej zdumieniu drzwi były otwarte. Carlo dzwonił przecież nie tak dawno i powiedział, że znów przesiedzi prawie całą noc w biurze. Gdy zapaliła światło, ujrzała siedzącego w fotelu mężczyznę. Ugięły się jej kolana gdy zobaczyła, że siedzi tam... Armando Perez!
- To niemożliwe – szepnęła Vicky...
- Możliwe. To ja Armando – uśmiechnął się mężczyzna...
- Jak tu wszedłeś? Gdzie się podziała ochrona? Ty bydlaku! Znów wróciłeś do mojego życia! Ale nie dam się skrzywdzić! Będę krzyczeć!
- A czy ja chcę ci zrobić krzywdę? Pojawiłem się ponownie, bo musimy pogadać...
- Nie mamy o czym! Twoje miejsce jest w więzieniu...
- Nie Vicky... Moje miejsce jest przy matce... A wiesz czemu wróciłem? Wróciłem naprawiać swoje błędy...
- Nie wierzę ci draniu! Wynoś się stąd czym prędzej!
- Mam dobre intencje i zmieniłem się. Przekaż swojemu bratu, że jestem skłonny mu pomóc jeśli on obieca mi, że nie wrócę za kratki.
- Co takiego?
- Przekaż mu, że przeciwko niemu szykuje się olbrzymi spisek. Niech to rozważy, bo w innym razie ekipa Jaguara go zabije... Żegnaj Vicky – powiedział wychodząc spokojnie Armando... |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:24:11 03-03-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Rosita uciekła z domu. Gustawo jest wściekły. Poruszy niebo i ziemię aby ją odnaleźć. Tylko oby zdążył zanim będzie za późno.
Cosme załatwił Alexowi dom, w którym będzie przebywał z Rositą. Przyszedł i dał mu kasę oraz prochy. Kiedy Rosita wyszła spod prysznica mruknął, że jest niezła. Ach ten Cosme. Nawet małolaty mu się podobają.
Monika powiedziała mężowi, że postanowiła spotkać się z ojcem. Raulowi nie bardzo się to spodobało, ale uszanował decyzję żony.
Gino nie znosi czekania. Wściekł się na Karinę, gdy ta późno wróciła. Uderzył ją w twarz, gdy ta była bezczelna. Ona mu oddała. Myśli, że niedługo zamieni go na Miguela. Oby się nie zdziwiła.
Armando przyszedł do mieszkania Vicky. Ta była przerażona. Ale Arnie przyszedł w dobrych zamiarach. Przyszedł ostrzec Gustawa, że przeciw niemu szykuję się spisek. Jestem pozytywnie zaskoczona, nie spodziewałam się tego po nim. No, ale skoro ma nóż na gardle to musiał tak postąpić.
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 23:28:18 03-03-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 11:50:25 05-03-09 Temat postu: |
|
|
29 ODCINEK
Na drugi dzień.
Mieszkanie Vicky i Carlo.
Vicky powiadomiła męża i brata o niespodziewanej wizycie Armanda i mimo upływu nocy atmosfera wciąż była napięta. Victoria była przerażona, Carlo zdenerwowany, a Gustavo aż kipiał z wściekłości. Nie dość, że miał na głowie ucieczkę własnej córki, to jeszcze dobiło go pojawienie się uciekiniera w domu swojej siostry.
- Mnie już nic nie zdziwi. Gdzie do cholery była ochrona? Każdy może tu sobie wchodzić tak po prostu! – krzyczał Gustavo.
- Po co ochrona skoro ma w domu męża policjanta? – odpierał zarzuty Carlo.
- Nie bądź żałosny Carlo! Gdzie byłeś gdy przyszedł tu Armando? Vicky była sama jak palec! A niech to!
- Uspokójcie się! Już mówiłem tysiąc razy, że Armando nic mi nie zrobił. Mówił tylko o jakimś wielkim spisku przeciwko tobie Gustavo. Powie więcej, ujawni wszystkie nazwiska i plan tych ludzi wobec ciebie jeśli zagwarantujesz mu, że nie wróci do więzienia – powiedziała Vicky.
- A co to? Koncert życzeń? Nie wierzę temu przestępcy!
- Opanuj się! To wszystko ma sens... Spójrz tylko... Gdyby Armando przyszedł zemścić się na Vicky, to zrobiłby jej krzywdę. A on po prostu prosi nas o pomoc? To znaczy, że ludzie którzy go uwolnili mają znacznie większą władzę niż sądzimy... Może ci „następcy Jaguara” uwalniając go chcieli tylko zagrać nam na nosie? A teraz gdy już nie jest im przydatny, zlikwidują go bez pytania? Może dlatego Armando boi się o swoją skórę i woli wydać tych wszystkich bandytów aby ocalić życie, a przy okazji potargować się o swoją wolność? Nigdy nie był głupi – zauważył Carlo.
- Sam już nie wiem co myśleć... Niech Armando chociaż zadzwoni, a nie bawi się ze mną w kotka i myszkę...
- Za wcześnie na to. Jeszcze nam nie ufa. Ale warto mu uwierzyć...
- Nie wiem... nie wiem... Nie dbam o żaden spisek jaki ci dranie zawiązali przeciwko mnie. Nie boję się zagrożeń. Jedyne co mnie teraz trapi, to miejsce gdzie przebywa moja córka – zasmucił się Valdez...
Mieszkanie Rosity i Alexa.
Pierwszą noc w nowym miejscu zamieszkania Rosa spędziła z Alexem osobno. Chłopak mimo zapewnień wobec Cosme, nie potrafił skrzywdzić dziewczyny i spał na kanapie. Rosita była zadowolona, że ukochany nie pośpieszył się z seksem. Chciała uciec z domu, ale czuła się teraz jakoś nieswojo będąc daleko od rodziców i w obcym mieszkaniu. Musiała nauczyć się samodzielności skoro takie życie wybrała. A to był dopiero początek. Przygotowała śniadanie dla Alexa, uśmiechała się pod nosem, ale cały czas była niepewna przyszłości i przytłoczona tym co zrobiła.
- Wiesz... Ten nasz sąsiad sprawiał wczoraj miłe wrażenie. Szkoda, że tak szybko sobie poszedł. Przez chwilę pomyślałam, że specjalnie go wyprosiłeś – stwierdziła Rosa.
- Skądże znowu. Po prostu musiał już iść – odparł bez entuzjazmu Alex.
- Alex... Jak będzie teraz wyglądać nasze życie? Jak uciekinierzy? Wiesz, że nie możemy wrócić do szkoły i musimy być bardzo ostrożni? Ojciec poruszy niebo i ziemię aby mnie znaleźć. A gdy zorientuje się, że mieszkam z tobą, pójdziesz siedzieć. Nie wiem czy dobrze zrobiliśmy...
- Czasu już nie cofniesz kochanie. Razem poradzimy sobie z tym problemem. Niedługo wyjedziemy z Bogoty... może nawet opuścimy Kolumbię.
- Jak to? Żartujesz sobie?
- Nie Rosa. Tylko poza Kolumbią będziemy mogli zacząć nowe życie z dala od problemów i władzy twojego ojca. Jeżeli boisz się żyć u mojego boku, to wróć do tatusia i mamusi... Ja do niczego cię nie zmuszam...
- Daj spokój. Nie wrócę do tego epicentrum kłótni, awantur i nieporozumień. Mam tego po dziurki w nosie!
- Więc musimy być razem na dobre i złe. Spójrz na tą paczkę. Tam znajdują się rzeczy których teraz potrzebujemy. Same sprawdzone i doskonałe „wzmacniacze”. Co ty na to?
- Tylko one mogą w tej chwili spowodować u mnie wyluzowanie i spokój – uśmiechnęła się Rosita.
Nie miała pojęcia jak bardzo się zatraca. Ucieczka do chłopaka zmanipulowanego przez przestępców, dzielenie z nim życie, a na dodatek słabość do narkotyków. Plan Gina i Cosme powoli zbierał owoce...
Posiadłość „Gina”.
Karina musiała wcześnie wstać aby zdążyć na kolejną sesję zdjęciową
u Marco, a Gino mógł pozwolić sobie na jeszcze dłuższą drzemkę. Nie po raz pierwszy jednak w śnie powracała do niego bolesna przeszłość...
20 lat wcześniej...
Rok 2000, Kolumbia.
10-letni chłopak czekał w szkole aż przyjdzie po niego matka aby go odebrać. Nie po raz pierwszy zachował się skandalicznie, wdał się w bójkę z dwoma kolegami, a na dodatek okazało się, że jednemu z nich ukradł telefon komórkowy. W końcu sprawa się wyjaśniła. Po rozmowie z dyrektorem szkoły, matka chłopca musiała z nim poważnie pomówić.
- Wiesz co narobiłeś... Dlaczego tak się dzieje? Przeżywasz okres buntu? Masz dopiero 10 lat, a zaczynasz schodzić na złą drogę! Nie tego cię uczyłam Gerardo...
- Czemu tak do mnie mówisz! To nie jest moje imię! – oburzył się chłopak.
- Ranisz mnie dziecko mówiąc takie słowa... Nie tak cię wychowałam...
- Nie jestem już dzieckiem! Nigdy nie powiedziałaś mi kto jest moim prawdziwym ojcem. Wspominasz jakąś tam swoją miłość i swoje błędy z przeszłości, ale to nie jest dla mnie ważne! Jak chcę wiedzieć kto jest moim ojcem! Uczyłaś mnie nigdy nie kłamać, a sama mnie okłamujesz w tak ważnej sprawie! Czuję to! Powiedz mi prawdę!
- Twój ojciec to bydlak i przestępca. Lepiej żebyś go nigdy nie poznał!
- Skąd wiesz, że przestępca? Tak najłatwiej powiedzieć!
- Wykorzystał mnie i oszukał... Ale to nie zmienia faktu, że bardzo cię kocham i chcę abyś wyrósł na dobrego człowieka...
- On nawet nie wie o moim istnieniu, bo zapewne nigdy nie powiedziałaś mu prawdy o mnie! Ja chcę mieć ojca! Ty usiłujesz mnie wychować na kompletnego lalusia, a ja chcę być inny! Stanowczy, twardy, silny...
- Synku ty masz dziesięć lat... A te cechy o których mówisz przynoszą ci tylko szkodę. Spójrz na siebie i zobacz jakie masz kłopoty przez twoją wybuchowość, temperament i wyniosłość!
- Ja chcę do czegoś dojść i wcale nie potrzebuję twojej pomocy! Będę kradł i robił inne złe wg ciebie rzeczy, ale chcę w końcu wyjść z tej biedy i żyć jak człowiek. Ty mi nie zapewniasz żadnych wygód. Gdybym miał ojca to...
- Nie dopuszczę abyś był taki jak on! Nie będziesz drugim Jaguarem! Za twoje zachowanie czeka cię w domu kara...
- Jaguarem? To pseudonim mojego ojca? Powiedz!
- Idziemy do domu!
- On był rzekomo przestępcą. Ale musiał mieć władzę... Na pewno zainteresowałby się moim losem... Kiedyś będę taki jak on... Jaguar... Dowiem się o nim czegoś więcej. Muszę to zrobić...
Gino wybudził się ze snu. Był roztrzęsiony gdy znów przed oczami stanęła mu przeszłość...
- Ciekawe co dzieje się z moją matką... Pewnie dalej klepie biedę... Żal mi jej. Nie była złą kobietą, ale jej wychowanie doprowadziłoby mnie do nędzy i braku pomysłów na życie. Musiałem się od niej uwolnić raz na zawsze. Tamte czasy były okrutne, ale z drugiej strony dzień gdy dowiedziałem się prawdy o moim ojcu był dniem przełomowym. Przejąłem pałeczkę po Jaguarze i on na pewno jest teraz ze mnie dumny – uśmiechnął się Gino spoglądając na portret ojca...
Nagle do jego pokoju wszedł Flavio.
- Czego chcesz? Nie widzisz, że jeszcze nie wstałem? Przychodzisz tu bez pukania? Coś się stało? – denerwował się Gino.
- Nie, ale już wczoraj szef chciał mnie widzieć, więc jestem – odparł Flavio.
- Skoro już jesteś, to powiem ci, że masz nowe i to dość nietypowe zadanie.
- Mam zgwałcić jakąś dziewczynę z wyższych sfer?
- Nie bądź idiotą Flavio! Nie o to mi chodziło. Zatrudnisz się u rodziny Vellasquezów jako szofer, ogrodnik lub ktokolwiek inny.
- Ja? Nie bardzo rozumiem po co...
- Nie jesteś tu od pytań tylko od wykonywania zadań. Ostatnio wszystko robi za ciebie Cosme! Dość tego! Od dziś ty będziesz miał oko na wszystko co robią Miguel i Linda Vellasquez. Będziesz moim szpiegiem. Dostaniesz za to dwa razy więcej pieniędzy niż zawsze. I co ty na to?
- Mogę być tym szoferem o ile będą takiego potrzebować...
- Wprosisz się do nich aż w końcu cię zatrudnią. Będziesz moimi oczami i uszami w tym domu Flavio. Nic więcej nie powinno cię obchodzić...
Kawiarnia.
Victor czekał na swoją córkę w umówionym dzień wcześniej miejscu. Myślał już, że Monika jednak nie zdecyduje się na spotkanie, ale w końcu pojawiła się.
- Punktualna jak zwykle. Ja już tu siedzę od piętnastu minut, bo nie mogłem doczekać się spotkania z tobą – cieszył się Victor.
- Witaj tato – odparła bez większego entuzjazmu Monika.
- Czego się napijesz? Kawa, herbata? Wszystko na mój koszt...
- Daj spokój... Musimy poważnie porozmawiać i lepiej od razu przejdźmy do rzeczy.
- Zamieniam się w słuch...
- Po długich wahaniach podjęłam decyzję. Powiedzmy, że wierzę w twoją przemianę. Wiele lat się nie widzieliśmy i była to kara zarówno dla mnie jak i dla ciebie. Pozwolę ci na kontakt z wnukami, ale stopniowo i powoli będę musiała przyzwyczaić je do tego, że jednak mają dziadka...
- Córciu... Nawet nie wiesz jak mam ci dziękować...
- Jeszcze nie skończyłam... Mam swój warunek.
- Jaki?
- Jeden błąd z twojej strony i zapomnij o wnukach i o mnie. Nie możesz nadal prowadzić nielegalnych interesów. Ciesz się, że nie przymknęli cię za handel narkotykami. Mam nadzieję, że to już przeszłość, bo w innym razie nie będę dla ciebie wyrozumiała. Obiecaj mi, że nie wrócisz już do tego. Przez narkotyki problemy miała cała nasza rodzina...
- Obiecuję ci, że już do tego nie wrócę. Zresztą od dawna nie zajmuję się już takimi rzeczami. Przeszłość i dawne błędy minęły bezpowrotnie... Musiałem cię oszukać córeczko, ale co innego mogłem zrobić. Mam nóż na gardle... Muszę z tym skończyć, ale co powie Santiago gdy zechcę wycofać się z interesu? – zamyślił się Victor Moreno...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
Miguel i Linda byli w znakomitych humorach, bo w końcu wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia. A na dodatek byli dumni ze swoich dzieci, które fantastycznie się uczą.
- Mają to po mnie kochanie. Wiedziałem, że nie będzie z nimi problemu – śmiał się Miguel.
- Najmniej zachwycona jestem z Diega. Opuścił kilka dni w tym miesiącu. Tutaj widzę twoje geny – odparła Linda przekomarzając się przy stole z mężem.
- On jest sportowcem. Nie obchodzi go aż tak bardzo wkuwanie matematyki i innych przedmiotów. Musisz to zrozumieć...
- Nic nie muszę. Mój syn będzie wykształcony, a jest równie zdolny co Sofia i Valeria, ale lenistwo niestety bierze górę. To musi się zmienić.
- Pogadaj z nim jak mężczyzna z mężczyzną...
- Lepiej nie kochanie, bo ostatnim razem jak z nim rozmawiałeś o szkole, zapomniał odrobić lekcji i dostał słabą ocenę ze sprawdzianu na drugi dzień. Zamiast o szkole rozmawialiście o jego innym hobby...
- Już nie przesadzaj...
- Ktoś dzwoni do drzwi. Otworzę...
Linda otworzyła drzwi i ujrzała w nich swoją przyjaciółkę, której nie widziała przez całe trzy lata...
- Veronica... Ty żyjesz? – uśmiechnęła się zaskoczona Linda.
- Żyję przyjaciółko. Wróciliśmy z Ricardem i Pablem do Kolumbii. Musiałam cię odwiedzić. Nie widzieliśmy się przecież szmat czasu...
- Niech cię uściskam. Tak się cieszę... Najpierw wróciła Claudia, a teraz ty. Twój powrót to wspaniałe rozpoczęcie kolejnego dnia....
Przyjaciółki padły sobie w objęcia, a Miguel spojrzał na nie i kiwał przecząco głową.
- Nic tu po mnie. Czeka mnie teraz trzy godziny babskich pogaduszek...
Tymczasem...
- To niebezpieczne Armando! A jeśli ktoś mnie śledził? Ryzykujemy
oboje! – denerwowała się Eva przychodząc na miejsce spotkanie wyznaczone przez syna.
- Sprawdziłem teren i wszystko gra – odparł Armando.
- Jesteś zdenerwowany. Co się dzieje? Nie możesz tak dłużej żyć! Dlaczego ja cię chronię... Pomagając ci łamię prawo!
- Uspokój się mamo. Chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Jest jedyna szansa abym znów żył normalnie i z dala od tych wszystkich złych ludzi.
- O czym ty mówisz?
- Muszę wyjechać poza Kolumbię. Ale nie pojadę sam. Będziesz mi towarzyszyć mamo!
- Zwariowałeś? Tu jest mój dom i nie będę uciekać z synem, który jest zbiegłym więźniem!
- Musimy uciec, bo jeśli tu zostaniesz, ci ludzie zabiją cię. To potwory zdolne do każdej zbrodni. Po prostu znikniemy! Raz na zawsze... |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:31:29 05-03-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Gustavo był wściekły jak się dowiedział, że Arnie był u Vicky. Nie wie już w co ma wierzyć. Najważniejsze teraz dla niego jest odnalezienie córki.
Tymczasem Rosa i Alex nadal są w tym mieszkaniu, do którego uciekli. Alex nie chciał skrzywdzić dziewczyny i dlatego spał na kanapie, za co Rosita była mu wdzięczna. Chłopak zaproponował jej prochy na co ona ochoczo przystała. Zapytała go o Cosme, wydał jej się miłym człowiekiem. Gdyby tylko wiedziała.
Gino przypomniał sobie przeszłość. Niezłe było z niego ziółko. Uciekł od matki aby wyrwać się z biedy. Mimo tego, żal mu matki i jest ciekawy co u niej. Flavio przyszedł do niego. Na początku był zły. A potem kazał mu się zatrudnić w rodzinie Vellazquezów jako szofer, ogrodnik albo ktoś inny. Ma się stać szpiegiem.
Monika spotkała się z ojcem. Pozwoliła mu się spotykać z wnukami, o ile on skończył już z handlem narkotykami. Victor ją okłamał, bo nie miał wyjścia. Chce się wreszcie uwolnić o tych nielegalnych interesów. Tylko, czy Santiago mu pozwoli. Chyba nie będzie łatwo.
Linda i Miguel się pogodzili. Fajnie. Mam nadzieje, że między nimi nie będzie więcej takich kłótni. Ale chyba za dobrze by było. Wróciła Veronica. Linda bardzo się ucieszyła na jej widok. Migi się zmył, nie interesują go babskie pogaduszki.
Armando spotkał się z matką. Chce ją namówić do ucieczki z kraju, bo w przeciwnym razie ich zabiją. Ciekawe co Eva postanowi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:39:05 11-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 22
No tak JM dał do myślenia braciszkowi który nie może zapomnieć jego słów.
Przypomniał sobie jak to było w przeszłości.Zawsze był w cieniu brata,ale chciał już wtedy zająć jego miejsce u boku Cristiny.Tylko,że ojciec dziewczyny mimo tego ze nie znosił Jose Manuela to chociaż był pewny że to silny człowiek i nie wkupuje się w czyjąś łaskę tylko wszystko zdobywa sam.Poza tym nienawidził Vallasquezów i na nic dały tłumaczenia Roberto że on kocha Cristinę.Nie przestraszył się pistoletu,ale kiedy Rodolfo powiedział że nie dorównuje swemu bratu trafił w jego czuły punkt.Zawsze czuł się gorszy.I tak doszło do szarpaniny i zabicia ojca Cristiny.Roberto zabił go z zimną krwią,a wszystko spadło na JM choć nie spełniły się jego marzenia i Cristina nie zostawiła JM a on jej nie zdobył.Wrócił by tego dokonać.Ale znów mam mocnego konkurenta.Kto by pomyślał że to jest dla niego ważniejsze od prezydentury.On ma chyba obsesje na punkcie Cristiny,skoro nadal nie zrezygnował.
A więc Cristina powiedziała prawdę Miguelowi.I bardzo dobrze,niech wie jakie miał do niej zamiary w przeszłości.nie dziwie się że Miguel nie chce żeby znów cierpiała po tym co przeszła.Kocha Alfreda ale Roberto jeszcze dużo namiesza w ich związku i rodzinie.Oby wyszli z tego cało.Cristina obawia się Roberta,czuje że coś knuje.Tylko czy mu się uda?
No tak Paola odetchnęła z ulgą tylko żeby nie przymilała się do Juana.Gustavo ma problem.Tyle spraw na głowie.Narkotyki,naśladowcy Jaguara.Jeszcze musiał wypuścić tego całego Alexa.Ciekawe czy chłopak popełni jakiś błąd no i czy bezie próbował zbliżyć się do Rosity.Lepiej byłoby dla niego gdyby tego nie robił.No i na dodatek ta informacja o egzekucji dyrektora szkoły.Teraz już wiadomo że to większa afera niż myśleli.
Raul i Monika kochają się przekomarzać.Ona idzie pogadać z Loreną,a on na kolacje z Andreą.Nie omieszkał jej tym powiedzieć.Hehe to było dobre,że myśli dolną częścią ciała.A Raul to niby jak myśli?Przecież w głowie mu tylko piękne kobiety no i sam powiedział że preferuje piękne kobiety jak mąż Loreny Ale on lubi narzekać,że niby wszystko na jego głowie,itd.Oj niech on już sobie tak nie schlebia.
No tak Claudia nadal tęskni za Enrique i pamięta o nim,a na dodatek jego synek jest do niego bardzo podobny.Zaprzyjaźnił się z Diegiem.Szkoda że Claudia nie chce spróbować w miłości,bo przecież zawsze ma szanse na szczęście zwłaszcza że jest młoda i ładna.
Patricia nie daje za wygraną i przyszła do Estebana wyjaśnić parę rzeczy.Nie spodziewał się on tego.I bardzo dobrze.Wszystkiemu zaprzeczył ale wątpię aby kobieta mu uwierzyła.Myślałby kto że on może być zakłopotany,
No tak Alex pojechał na spotkanie z Cosme i nie stracił życia tym razem,ale jak tylko wykona swoje zadanie zginie.Cosme nie chce wzbudzać podejrzeń to też nic mu nie zrobił a chłopak nawet nie wie jaki los go czeka.Ma na razie nie spotykać się z Rositą a potem dopiero wkroczyć do akcji i tak nią manipulować aby odeszła z domu.Chytry plan tylko czy się uda?
No tak Gino kazał jej uwieść mężczyznę którego uwodziła już od jakiegoś czasu.Hehe to tez była tym rozbawiona.Nie spodziewał się Gino że to jej się spodoba,umie ta kobita świetnie udawać.
Świetny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 0:20:05 12-03-09 Temat postu: |
|
|
30 ODCINEK
Kilka dni później.
Linda dowiedziała się co nieco o nowościach w życiu Veroniki Guzman. Była ona szczęśliwą mężatką i wiodła życie u boku Ricarda oraz ich sześcioletniego syna Pabla. Pracowała i mieszkała w Europie, ale na jakiś czas postanowiła wrócić w rodzinne strony aby zobaczyć znajomych. Victor Moreno mógł odwiedzać swoje wnuki, ale Monika wciąż obawiała się powiedzieć im prawdy, powoli i delikatnie je do tego przygotowując. Póki co Sebastian i Natalia brali swojego prawdziwego dziadka jedynie za przyjaciela rodziny. Victor był szczęśliwy, ale nie potrafił z dnia na dzień odrzucić wspólnych interesów jakie miał z Santiagiem. Flavio zaoferował swoją pomoc Lindzie i Miguelowi w naprawie ich samochodu. Przy okazji opowiedział im o swoich zaletach i trudnej sytuacji życiowej, a oni połknęli haczyk. Plan Gina zaczynał działać. A do tego Karina coraz częściej niby to przypadkiem wpadała na Miguela. Linda nawet nie podejrzewała zagrożenia jakie istniało ze strony tej kobiety. Przebiegła i sprytna była też Andrea. Działając w luźnym porozumienia z Estebanem planowała fuzję swojej firmy z firmą Vellasquezów aby później ich wchłonąć. Ani Raul ani nikt inny nie mógł przeczuwać prawdziwych zamiarów pani Roitman. Juan nie kontaktował się już z Paolą, a ona z jednej strony miała wyrzuty sumienia, a z drugiej nie mogła stłumić uczuć jakie czuła do tego mężczyzny. Gustavo mimo pomocy Gerardo i Carla jeszcze nie odnalazł córki. Tymczasem ta musiała przebywać w zamknięciu aby nie zostać rozpoznana. Czuła się niepewnie i źle, a na dodatek Alex stawał się coraz częściej agresywny działając oczywiście na zlecenie Cosme. Eduardo i Silva wzięli w końcu cichy i skromny kościelny ślub aby media nie przeszkodziły im w tej jakże pięknej chwili. Dlatego na uroczystości zjawiła się tylko garstka najlepszych znajomych. Teraz Eduardo mógł rozpocząć kampanię i powalczyć z prowadzącym w sondażach Roberto. Eva nie przystała na propozycję syna. Dla niej mieszkanie w Kolumbii, w Bogocie było wszystkim i nie zamierzała ulec szantażowi Armanda. Chciała go przestrzec przed życiem uciekiniera, ale było już za późno. Z kolei sam Armando chciał uciec, ale dobrze wiedział, że jego wrogowie mogą go znaleźć i sprzątnąć. Zdecydował się porozmawiać z Gustavo i wynegocjować z nim korzystne warunki w zamian za wydanie mu wszystkich spiskowców. Nie było to jednak takie proste. Dla ostrożności kontaktował się poprzez Vicky, ale sam jej nie zachował, ponieważ jedną z jego rozmów podsłuchał Cosme. Nadszedł dzień zamachu na Gustavo, a wyrok który już zapadł na Armanda, został jedynie przyśpieszony...
Posiadłość „Gina”.
Gino siedział w fotelu i przeglądał jakąś gazetę gdy kątem oka zauważył wchodzącego Cosme.
- A więc dziś zamach na Gustavo Valdeza. Wszystko przygotowane? Załatwiłeś najlepszych ludzi? – zapytał nie spuszczając wzroku z gazety.
- Tak, ale jest inny problem szefie – odparł zdenerwowany Cosme.
- Jaki?
- Chodzi o Armando Pereza. Przed chwilą przypadkowo podsłuchałem jego rozmowę telefoniczną! Nie uwierzy szef z kim rozmawiał i co on planuje!
- Mów wreszcie!
- Rozmawiał z kimś z otoczenia Gustavo Valdeza! Chyba z jego siostrą!
- Co takiego?
- Chce się z nim dzisiaj spotkać! On planuje porozmawiać z nim i wydać nas wszystkich policji! Dzięki temu nie wróci do więzienia! Daje szef wiarę! Okazał się zdrajcą! Spotka się z Valdezem w jakimś ustronnym miejscu żeby spokojnie porozmawiać bez świadków! Zapamiętałem ten adres... To zupełnie odludzie, górzyste tereny, łatwo o wypadek...
- Przeklęty Armando! Wyczuł, że chcemy go zlikwidować i sam zaczął kombinować jakby tu nas uprzedzić! Ja pomogłem mu uciec z więzienia, a ten drań tak mi się odpłaca! Ale czego spodziewać się po takim szczurze jak on? Przed laty zdradził swojego ojca, zdradził Leoncia Penę, więc nie drgnie mu powieka aby zrobić to ponownie! Ale już ja go ukarzę!
- Co zrobimy? Zmiana planów?
- Wręcz przeciwnie Cosme. Upieczemy dziś dwie pieczenie przy jednym ogniu. Niech to wygląda na wypadek. Twoi ludzie zlikwidują Valdeza i zabiją przy tym Armanda. Szczęście znów się do nas uśmiechnęło...
- Już rozumiem. Jak znajdą dwa trupy będą myśleli, że to Armando próbował zabić komendanta i w tej szamotaninie zginęli obaj.
- Dokładnie tak Cosme. Urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą! Dzisiaj wielki dzień! W końcu pomszczę śmierć wielkiego Jaguara!
Nagle w salonie pojawił się zaskoczony Manolo, który słyszał końcówkę ich rozmowy.
- Dzisiaj pomścisz śmierć Leoncia bratanku? – zapytał Manolo.
- Tak wujku. Dzisiaj poślemy do piekła kolejne dwie osoby. Zgadnij kogo?
- Valdeza?
- Tak, ale nie tylko jego. Dziś zginie też ten przeklęty zdrajca Armando Perez. Zwołaj swoich ludzi Cosme! Tego wieczora nie może być żadnych błędów! – stwierdził Gino...
Tymczasem...
Europa, Hiszpania.
Kobieta w wieku około pięćdziesięciu lat przeglądała pewien stary album ze zdjęciami. Gdy zobaczyła na jednym z nich młodego kilkuletniego ciemnowłosego chłopca, jej mina wyraźnie posmutniała. W tym momencie z jej myśli i wspomnień wyrwał ją głos drugiej, znacznie młodszej kobiety.
- Wiedziałam... A pani znów wraca do bolesnej przeszłości? Ile można! Naprawdę pani Eleno...
- Przeszłość to część naszego życia Rosemary – uśmiechnęła się kobieta...
- Ale to już nie wróci. A pani nadal się zadręcza. Niech pani w końcu zadba o siebie, o swoje zdrowie i życie. To jest w tej chwili najważniejsze.
- Moje życie nigdy nie było szczęśliwe. Popełniłam trzy poważne błędy. Jednym była strata ukochanego mężczyzny, jedynie przez własną głupotę. Drugim był przelotny romans z człowiekiem który zniszczył mi życie. A trzeci błąd to urodzenie dziecka, w którym wiązałam wielkie nadzieje i które trzymało mnie przy życiu. I kim ja jestem po latach? Tamten mężczyzna na pewno ułożył sobie życie, ten drugi na szczęście już nie żyje, ale najbardziej boli mnie strata syna. Jakikolwiek by był i gdziekolwiek teraz przebywa, to jest jednak mój syn i jego los zawsze będzie mnie interesować. Niestety wybrał złą stronę i zły kierunek. O ile jeszcze żyje. Zmarnowałam swoje życie i co gorsza nie potrafiłam zapewnić lepszego życia innym. W Kolumbii rozegrały się najboleśniejsze wydarzenia...
- Proszę tak nie mówić pani Eleno. Teraz jest pani w Hiszpanii i przeżywa pani drugą młodość. Niech pani wreszcie przestanie rozpamiętywać przeszłość, lecz spojrzy na teraźniejszość i przyszłość. Proszę zostać choć na chwilę egoistką i myśleć tylko o sobie...
- Nie mogę moja droga. Nie mogę – westchnęła kobieta zamykając album...
Mieszkanie Evy Ronderos.
Gustavo złożył wizytę Evie aby opowiedzieć jej o zbliżającym się spotkaniu z jej synem.
- Dobrze, że skontaktował się i chce współpracować, ale nie mogę przyjąć jego warunków. Cokolwiek by powiedział, to złamałbym prawo gdybym ułaskawił skazańca i zbiegłego więźnia – powiedział Gustavo.
- Wiem o tym. Rób co musisz. Oby tylko nie stała mu się żadna krzywda. Obiecaj mi to – odparła Eva.
- Nic mu się nie stanie. Pojadę sam na spotkanie z nim. Pokażę, że układ jest sprawiedliwy. Doradzę mu co robić. Znajdziemy rozwiązanie. Najważniejsze, że postanowił się poddać, a jego informacje mogą być prawdziwe. Przeczuwam spisek przeciwko mnie i jego słowa nie są pozbawione sensu.
- On może zginąć! Chroń go!
- Co masz na myśli?
- Nic Gustavo... Nic...
- Nie okłamiesz mnie Evo. Ty nie potrafisz kłamać. Wiem, że widziałaś się z synem i to nieraz. Nie winię cię za to. Jesteś jego matką i prawdopodobnie jedyną osobą na tym świecie która go kocha. Nie pochwalam tego co zrobiłaś, ale przymknę na to oko. Najważniejsze, że Armando chce współpracować. Wierzę, że się zmienił, a w ucieczce pomogli mu ludzie którzy teraz chcą go skrzywdzić... jego i mnie też. Dzisiaj wyjaśnimy sobie wszystko. Niedługo znów spotkasz się z synem. Czas na mnie. Nie martw się. Armando jest na dobrej drodze – zakończył Gustavo wychodząc z mieszkania...
- Mam złe przeczucia... czuję, że stanie się coś złego – niepokoiła się Eva...
Firma „Veldillo”.
W firmie zrobiło się tłoczno. Ten dzień miał być wyjątkowy. Miguel, Linda, Raul, Monika, Juan, Luisa, Cristina i Alfredo przybyli aby być świadkami wstępnej fuzji, czyli połączenia ich firmy z firmą reprezentowaną przez Andreę Roitman. Obecny był również Esteban, który wrócił z służbowej podróży gdzie towarzyszył Roberto Vellasquezowi w kampanii. Z jednej strony jego najbardziej cieszyło to przedsięwzięcie, bo czuł już zapach lewych pieniędzy, ale z drugiej Andrea miała go w garści i w każdej chwili mogłaby go pogrążyć. Tak samo jak chciała to zrobić z Vellasquezami. Nikt jednak nie znał prawdziwych intencji Andrei i Estebana.
- Ostatnie dni i tygodnie były dla nas bardzo istotne. Był to czas próby. Obie nasze firmy spróbowały wspólnych interesów i zdały egzamin. Jestem jak najbardziej za połączeniem obu przedsiębiorstw w jedno. Spowoduje to większe dochody, większe wpływy, zaistnienie na rynku światowym i możliwość robienia interesów zagranicą. Jestem na tak! – zakończył swoją wypowiedź Raul.
Miguel również popierał swojego brata w tej decyzji, ale nie był jednak aż tak zadowolony. Wiedział, że wszystkie te kwieciste słowa i formułki Raula trzeba podzielić przez pół aby wyszła z tego cała prawda. Jego brat patrzył bowiem bardziej na atrakcyjną Andreę niż na realia. Mimo wszystko Miguel również widział szansę w rozwoju firmy dzięki fuzji z firmą wspólniczki. Luisa zgodziła się z rodzeństwem, a Juan jako znakomity prawnik mógł z całą stanowczością stwierdzić, że umowa jest korzystna dla obu stron. Nie było więc oznak do niepokoju. O ile niewiadomą była Andrea i wszyscy starali się mieć ją na oku, to nikt nie mógł przypuszczać, że Esteban jakże umiejętnie robi to samo co przed laty jego kuzyn Fernando. Okradał on firmę w której pracował. Wiedziała o tym tylko Andrea. Na koniec i ona wygłosiła kilka zdań komentarza.
- Jestem kobietą interesu. Tak można o mnie powiedzieć. Ale żeby robić interesy, trzeba mieć do tego dobrych patnerów. A rodzina Vellasquezów i wasza firma zawsze wydawała mi się idealnym partnerem do współpracy. Dlatego wiem, że razem możemy zrobić więcej niż osobno. Możemy podbić świat! To nie są żarty, lecz prawda. Ta fuzja to szansa na naszą świetlaną przyszłość i nie możemy zaprzepaścić takiej szansy. Drugiej okazji może już nie być. Dziękuję za zrozumienie, poparcie i zgodę. Mamy co świętować drodzy państwo. Gdy podpiszemy umowę, wejdziemy o pięć pieter wyżej niż do tej pory byliśmy. To się nazywa prawdziwa współpraca. Dziękuję Raul. Dziękuję Miguel. Dziękuję wszystkim którzy przyczynili się do zawarcia tej umowy. Razem udało nam się dokonać czegoś wielkiego...
Członkowie zarządu „Veldillo” podpisali wszystkie niezbędne papiery. To samo zrobiła Andrea i jej ludzie. Po tym wszyscy wypili kieliszek szampana. Za nowe, jakże wspaniałe czasy. Firma nie zmieniła nazwy. Do „Veldillo” miało zostać tylko dopisane nazwisko Roitman.
- Podpisaliście swój wyrok śmierci głupcy. Ta kobieta owinęła sobie was wokół palca – skwitował Esteban...
Mieszkanie Alexa i Rosity.
Rosita współżyła już ze swoim chłopakiem, ale nie była z siebie zadowolona. Cieszyła się, że mieszka u boku Alexa, ale mimo wszystko tęskniła za domem, a czasami zdecydowanie żałowała swojej decyzji. Nie mogła kontaktować się przecież ani z matka ani z ojcem. Chciała to zrobić, ale Alex kategorycznie odmawiał wmawiając dziewczynie, że jej ojciec na pewno wykryłby wszystko dzięki podsłuchom. Chłopak nie mógł się przełamać. Czuł coś do Rosy, ale musiał robić to co nakazał mu Cosme. Jednego dnia był czuły i miły, drugiego oschły, brutalny i agresywny. Rosita zauważyła tę zmienność nastrojów u swojego ukochanego.
- Powiedz mi czemu zawsze jesteś jakiś inny wobec mnie gdy są tu jacyś obcy? – zapytała.
- Jacy obcy kochanie? O co ci chodzi? Przecież tu nikt nie przychodzi? – zdziwił się chłopak.
- A ten sympatyczny sąsiad? Gdy tylko się pojawia, ty stajesz się ponury i traktujesz mnie przy nim jak śmiecia. Co jest grane Alex?
- Nic. Wydaje ci się. Może to przypadek albo chciałem po prostu pokazać przed nim swoją męską rękę i popisać się? Wybacz. Wiem, że to głupie, ale nie mam innego wytłumaczenia. Wiesz, że cię kocham. Czasami jestem po prostu zmęczony i nie traktuję cię tak jak na to zasługujesz... Zrozum jednak, że oboje znaleźliśmy się w trudnej i nietypowej sytuacji.
- Wiem. To ja cię przepraszam. Przeze mnie masz te kłopoty. Musiałeś zaakceptować moją ucieczkę z domu i teraz jeszcze oboje musimy wieść życie uciekinierów. To takie okrutne...
- Ona jest taka słodka... Zrobiła kilka błędów w życiu i nie zasługuje na kolejne, ale nie mam wyjścia. Muszę zgotować jej piekło na które przecież ona nie zasługuje. Co ja mam z nią zrobić? Nie wierzę w Boga, ale chciałbym aby teraz podpowiedział mi co robić – zamyślił się Alex...
Tymczasem...
Nadszedł już czas spotkania Gustavo z Armandem. Mimo nalegań Gerarda i Carla, Valdez uparł się i postanowił jechać sam utrzymując wszystko w tajemnicy. Obiecał przecież Evie, że potraktuje Armanda w miarę łagodnie. Gustavo wysiadł ze swojego samochodu, rozejrzał się dookoła i czekał. Po chwili pojawił się Armando, który przyszedł pieszo. Obaj mężczyźni spojrzeli sobie głęboko w oczy i przez chwilę milczeli.
- Nie mam broni i mam pokojowe zamiary jak mówiłem. Możesz mnie przeszukać – powiedział Armando.
- Nie zrobię tego. Wsiądź do samochodu to pogadamy na spokojnie – odparł Gustavo.
Ze skarpy sytuację obserwował Cosme i pięciu jego ludzi. Nadszedł czas...
- Ci dwaj mają być trupami. Niech to wygląda na wypadek. Załatwcie to szybko, bo Valdez może mieć niedaleko swoje posiłki. Bądźcie uważni. Do piachu z nimi! – szepnął jednemu z nich Cosme.
Mężczyźni kiwnęli głowami na znak aprobaty. Bandyci wycelowali już lufy swoich karabinów w kierunku swoich ofiar i byli już gotowi do oddania strzału...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 0:22:41 12-03-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|