Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moj cel- zniszczyć cię, zakochać się.

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mojevondy
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:53:05 26-12-10    Temat postu: Moj cel- zniszczyć cię, zakochać się.

Jestem tutaj nowa i wymyśliłam telcię, mam nadzieję, że się komuś spodoba. Nie jestem do końca pewna co do obsady, ale może wy mi pomożecie i zdecydujecie za mnie. W sumie to waham się między Vondy, ale ich jest tu dużo i chyba się nudzą, a Leighton Marissa Claire Meester i Edward Westwick(jest to para z Plotkary, Chuc i Blair). Szczerze to mi ta druga obsada pasuje bardziej, bo moi bohaterowie mają podobne charaktery.
Nie chcę by to była typowa opowieść o miłości i o słodkiej miłość. Chcę by to była historia szalonej, ale i nierealnej miłości. Moi bohaterzy nie będą ideałami, księżniczkami z bajki i księciami na białym koniu. Ona będzie złą zołzą, a on wrednym draniem.
Candy- jest sierotą, wdową, ekskluzywną damą do towarzystwa zaczynającą studia. Nie ma 19 lat jak jej rówieśnicy z uczelni tylko 21. Po szybkim ślubie i jeszcze szybszym pogrzebie męża Aleksa postanowiła spełnić jego prośbę i zacząć studia na uniwersytecie, który mąż sam jej wybrał. Alexsa, przyjaciela, bo go nie kochała poznała będąc jego osobą towarzyszącą na bankiecie biznesowym. Tym się zajmowała od 18 roku życia, była ekskluzywną damą wynajmowaną na przyjęcia, nie była prostytutką, mogę posunąć się dalej i wyznać, ze nadal jest dziewicą i nawet nie całowała się ze swoim towarzyszem, no chyba że na pokaz, ale musiał zapłacić ekstra. W sierocińcu naczytała się dużo książek jak być damą, jak się ubrać i wykorzystała to bez skrupułów. Miała wielu klientów, którzy chcieli dobrze wypaść przed resztą, oczywiście nie dość ze jej płacili to jeszcze kupowali kreacje, które ona potem zatrzymywała. Takie życie jak najbardziej jej odpowiadało, była twarda, nie płakała chyba ze wymagała tego sytuacja, doskonale grała na uczuciach innych. Tak zdobyła Alexsa, czy było jej przykro? Może na początku, bo jednak był chory, śmiertelnie chory, ale ich układ był czysty i jasny. Ona miała zająć się jego majątkiem i nie dopuścić by ktoś z jego rodziny wydał chodźmy pens, ale musiała zacząć studia i uprzykrzyć życie pewnemu mężczyźnie. Dla pieniędzy tak dużych pieniędzy była w stanie zrobić wszystko. Nie była pięknością, ale miała w sobie to coś, to coś czego brakowało innym kobietom, miała klasę, styl, potrafiła zachować zimną krew nawet w najgorszej sytuacji. Jej serce było przepełnione bólem po śmierci rodziców, samobójczej śmierci, której ona była przyczyną (tak jej powiedziano, ale nie wytłumaczono dlaczego). Było tam coś jeszcze, coś co pozwoliłoby jej być szczęśliwą i zakochaną, nie kochaną, bo mogła być kochana nie przez jednego. W jej sercu była mała nadzieja i tęsknota za szaloną i prawdziwą miłością, za ciepłem domowego ogniska. Ale jej zła natura przyćmiewała tą małą iskierkę. Była zdolna do wszystkiego by tylko dotrzeć do celu, nie jestm pewna czy była zła aż do szpiku kości czy tylko taką grała. Jestem pewna jednego, że jej celem było zniszczenie jego i przy okazji siebie jak się okarza potem.
Maik- słodko brzmiące imię, ale na tym koniec. Zwykły cwaniak, dupek, wychowany w przekonaniu ze jest najlepszy i nic mu nie brakuje. Kończy studia i nie ma na uczelni chyba żadnej dziewczyny która by mu nie uległa, a potem nie przeklinała w myślach. Rozbił wiele związków i nic sobie z tego nie robił, a więcej chwalił się tym i szczycił, a te biedne naiwniaczki nazywał sukami. Obrzydliwie przystojny i bogaty, mądry, ale jednak pusty i biedny, biedny na duszy i w sercu. Nie było tam nic, nawet nadziei, co więcej ochoty na założenie rodziny. Cztery lata temu był normalniejszy, korzystał ze swoich atutów, ale jedna noc, jedna dziewczyna pokazałam mu jakim potrafi być draniem i spodobało mu się. Za sprawą tej samej dziewczyna ktoś szykował na niego zemstę, słodką i bolesną, a przede wszystkim drogocenną. Nie rozumie tylko jednego dlaczego z pojawieniem się w jego życiu zadziornej i bezczelnej Candy jego serce ożywa i pragnie więcej i więcej, czego? Miłości? Namiętności? Uczucia? Sama nie wiem czego, bo nie jestem pewna czy on potrafi kochać, a co gorsza dać się pokochać. Jego życie było usłane różami i nie było w nim miejsca na niepowodzenia, słabość i łzy. Nawet pogrzeb brata i łzy rodziców go nie wzruszyły, poruszyło go tylko jedno ze jakaś lafirynda od siedmiu boleści włada tak wielkim majątkiem. Czy chędź władzy i pieniędzy nie doprowadzi go do ruiny, a może doprowadzi do czegoś gorszego? Do miłości? Wątpię, będą chwile słabości i namiętności, ale to nie miłość, to nie starczy by być szczęśliwym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mojevondy
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:27:59 27-12-10    Temat postu:

Odcinek1
Candy mknęła przez ulice miasta swoim nowym BMW, opuściła dach i mogła rozkoszować się wiatrem i świeżością powietrza. Zaraz zaczynał się październik, ale nadal było ciepło, momentami upalnie. Dziewczyna założyła swoje ciemne okulary od Diora i docisnęła pedał gazu. Tak uwielbiała to uczucie, kiedy samochód przyśpieszał, a wiatr plątał jej włosy „fryzjerka będzie miała zajęcie”- pomyślała i zacisnęła ręcę na skórzanej kierownicy. Była zła? Nie raczej rozczarowana, że za mało zażądała od Aleksa. Miała dostać całą jego fortunę zaraz po jego śmierci, nie spodziewała się, że tak ją wrobi, jak mógł. Miała dostawać co miesiąc marne kieszonkowe na studia i życie. Była pewna, ze jej nie starczy nawet na tydzień, przez miesiąc bycia razem przyzwyczaiła się do pewnych standardów. „No nic będę musiała na pół roku wrócić do starych zajęć” pomyślała i zaczęła ostro hamować. Kierownica zadrżała, włączył się ABS i samochód stanął pozostawiając smród palonych opon.
-Ty stara krowo jak łazisz?- krzyczała na starszą kobietę przechodzącą przez przejście dla pieszych.- głucha jesteś?- kobieta nic nie mówiła tylko starała się podnieść laskę z szosy- ruszaj tą tłustą d**e starucho- krzyczała nadal, a ludzie głośno komentowali jej zachowanie, ale ona wyminęła kobietę i odjechała. Candy uważała, ze ludzie starzy powinni siedzieć w domu i nie wychodzić, a najlepiej jakby nie dożywali starości, bo to kłopot. Te całe przepuszczanie w drzwiach, ustępowanie miejsca i uprzejmości, blee. Ona osobiście to lubiła gdy tyczyło się jej i wychodziło od bogatego mężczyzny, ci biedni nie mogli liczyć nawet na jej spojrzenie, a już na pewno dziękuję. Nie wiedząc kiedy zajechała pod centrum handlowe, musiała odreagować odczytanie testamentu. Zaparkowała na miejscu dla inwalidy, nic sobie z tego nie robiła, bo po co. Godzina zakupów i po wszystkim, wielkie mi coś, nikt przez to nie umrze. Mierząc kolejną sukienkę i wyjmując złotą kartę kredytową myślała tylko o jednym, że za bardzo wykosztowała się na pogrzeb swojego męża. Ile ona rzeczy mogła by kupić gdyby garnitur Armatniego zastąpiła zwykłym, albo złote litery na nagrobku jakimiś lipnymi. W sumie i tak by nikt nie zauważył, bo prawie nikogo na pogrzebie nie było, tak jak sobie życzył Aleks. Candy nawet przez chwilę go nie kochała, lubiła, ale nie kochała, on zresztą jej też. Wybrał ją spośród wielu, dlaczego? Bo miała silny charakter, bo była nerwowa i wybuchowa, bo uwielbiała pieniądze i zrobiłaby dla nich wszystko? Nie, wybrała ją bo nie umiała kochać, a w starciu z tak przystojnym i uwodzicielskim przeciwnikiem trzeba było umieć tylko nienawidzić.
-Mam już indeks, jutro pierwszy dzień- mówiła do słuchawki swojej odjazdowej Noki- spotkamy się za pół roku panie mecenasie- rozłączyła się. Była wściekła, ze kasę dostanie dopiero po zaliczonym semestrze. Po co Aleks to robił, miała zniszczyć jego brata i na tym się skupić, a nie nauce i to jeszcze czego psychologii. Już mnie mdliło na samą myśl o tych studiach i wywodach, mądrościach tych krawaciarzy (chodzi o wykładowców). Zajrzała do szafy i wyjęła bluzkę i dżinsy do tego czerwone szpilki.
-Szykuj się kochany- powiedziała do lustra i zniknęła za drzwiami sypialni. Nie miała obmyślonego planu zemsty, ale była pewna, ze się zemści i będzie obrzydliwie bogata.
Tymczasem Mike był na dyskotece dobrze już wstawiony. Jak zwykle wyglądał nienagannie, koszula rozpięta do połowy, ukazująca jego męski tors i spodnie opinające pośladki. Podszedł do dziewczyny, która jeszcze chwilę stała z chłopakiem, uwielbiał takie wyzwania.
-Przyglądam ci się od początku, jesteś boska- wyszeptał dziewczynie do ucha, a ona wzdrygnęła, a on pomyślała „bzdura’.
-Wiesz ja jestem z chłopakiem- odwróciła się do niego i zrobiła taką minę jakby żałowała swoich słów.
-Ten tam to twój chłopak?- spytał zaskoczony, a ona kiwnęła głową- stać cię na kogoś lepszego, jesteś wyjątkowa- szeptał jej do ucha, a ją przechodził dreszcz.
-Co masz na myśli?- spytała już zalotnie.
-Chodź, opowiem i pokarzę ci w mojej limuzynie- pocałował jej dłoń i zaprowadził do samochodu. Nie wiedział czy to on tak na nie działa, czy te dziewczyny są aż tak głupie i naiwne. Osobiście wolał to pierwsze.
-Chyba powinnam wracać- dziewczyna ocknęła się dopiero po 15 minutach namiętnych pocałunków.
-Zaczekaj, mam pytanie?
-Jakie?- spytała rozmarzona.
-Czy on całuje tak jak ja?- pocałował ja w szyję- czy dotyka?- przejechał ręką najpierw po jej policzku, szyi, dekolcie, a potem pasie i udach. Widziała, że dziewczyna milczy i uznał to za zaproszenie i wsunął jej rękę pod spódnicę gładząc jej uda od wewnątrz. Dziewczyna rozszerzyła nogi i poddała się chwili, a on nie czekał długo zdjął jej bluzkę, a sobie spodnie. Wrócił do pieszczot, całował jej szyję i dekolt, wyjął jedną pierś i cmoktał i ssał, a ona coraz bardziej się rozkładała. Kiedy jednak ręką wdarł się w jej majteczki dziewczyna go odepchnęła.
-Zaczekaj, bo ja nie mam doświadczenia- oddychała głęboko z podniecenia.
-Kochanie, ale ja je mam. Nie zrobię nic na co nie będziesz miała ochoty, jesteś moją księżniczką- powiedział delikatnie, ale w środku aż cały się gotował, ze przerwała.
-Ale nie wiem co mam robić?- zawstydziła się, a on włożył jej rękę do swoich bokserek i pokazał jak ma poruszać dłonią. Po chwili dziewczyna tak się wczuła, że robiła już nie tylko to.
-Cudownie- mówił z podniecenia. Dziewczyna tylko jęczała, była już naga i bardzo podniecona, ale nadal spięta czuł ze nie pozwoli mu na więcej. Dał jej kieliszek szampana, a sam jeden wylał na jej ciało i po mało go zlizywał, a ona jęczała głośniej, w końcu doszedł do jej królestwa i wtargnął tam swoim językiem. Był pewien, ze teraz się nie opsze i tak było, zanim zdążył wyjąć gumkę on już krzyczała.
-Chcę się kochać, proszę- nawet błagała, to uwielbiał najbardziej. Po chwili był już w niej i cała magia zniknęła. Mike poruszał się szybko i tylko tak jak jemy było wygodnie, chciał poczuć spełnienie i po chwili je poczuł.
-Już?- spytała zakrywając się ciuchami.
-Tak, a oczekiwałaś czegoś więcej?- spytał ubierając się.
-A ja?- i ona zaczęła się ubierać.
-Co ty? Świetnie się spisałaś, jeśli o to ci chodzi- prychnął.
-Ale kochanie- pogładziła go po policzku.
-Jakie kochanie, słuchaj nie mam czasu, idź- otworzył drzwi.
-Jak to?- prawie płakała.
-Tylko tu nie rycz, sama błagałaś, a teraz nie odstawiaj szopek mała- pchnął ją w kierunku wyjścia- niech ten twój laluś zrobi ci dobrze- zamknął za sobą drzwi i odjechał. Dziewczyna stała i płakała, a on czuł satysfakcję. Uwielbiał taki seks, bez zobowiązań, uwielbiał gdy go błagały, a potem płakały. Jedyne czego nie lubił to dziewic, może nie tyle co nie lubił. Po prostu nie chciał żadnej skraść tego co najcenniejsze, sam oddał to wyjątkowej osobie i wiedział ze to coś ważnego. Tylko do takich kobiet miał szacunek i miał nadzieję, ze przez jego łóżko żadna tak się nie przetoczy.
To był męczący dzień dla obojga, zasnęli jak dzieci. Jej śnił się obiekt zemsty, przystojny i pociągający, ale niedostępny, a jemu smukła kobieta w woalu, której nie nawiedził. Nie nawiedził za to, ze z dniem pogrzebu brata zabrała mu to co najcenniejsze, majątek i cos jeszcze o czym nie miał pojęcia. Oboje nie mieli pojęcia, ze wkraczając tego dnia do uniwersytetu zaczyna się wojna o wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:09:39 27-12-10    Temat postu:

Fajne naprawdę fajne. Wstęp mi sie podobał bardzo, tak luźno opisane postacie w takim fajnym stylu. Pierwszy odcinek też ciekawy. A co do obsady, nie chce Ci nikogo narzucać,ale może coś z telenowel typu,,Zbuntowany anioł", ,, Przyjaciółki i Rywalki" ,,Kobieta w lustrze" no nie wiem bo rzeczywiście ,,Zuntowanych" jest tutaj dużżzo;) Pozdrawiam i czekam na next;)

A wpadnij i do mnie ,,No puedo dejarte de amar;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mojevondy
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:28:49 28-12-10    Temat postu:

Nadal nie mam pomysłu co do obsady, ale mam nadzięję, ze coś mi podpowiecie. Ja za dużo nie oglądam telenowej i wsumiec nic po za Zbuntowanymi i Plotkarą nie przychodzi mi do głowy. Dzisiaj wieczorem dodam kolejny odcinek i może w końcu obsadę. Mam nadzieję, ze się wam podoba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mojevondy
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:25:20 28-12-10    Temat postu:

Odcinek2
Candy odstrojona w markowe ciuchy weszła do szkoły, był to wielki budynek, miał obskurne mury, ale w środku było przyjemnie. Zaśmiała się na ten widok w duchu, bo kto by przypuszczał, że coś brzydkiego kryje tyle piękności. Podobnie było z jej domem dziecka, na zewnątrz był to piękny odnowiony budynek, a w środku paskudne fioletowe ściany i pokoje z których wiało chłodem nawet w upalne dni. Dziewczyna nerwowo szukała swojego planu zajęć, nie lubiła takich sytuacji, męczyły ja. Wolała mieć wszystko poukładane, zaplanowane, nie lubiła całej tej nerwówki może dlatego nigdy nie zdecydował się na studia.
-Teraz nie mam wyboru- mówiła do siebie przejeżdżając palcem po planie i szukając swojego rocznika- aula A4.
-Ja też tam ide- odezwała się jakaś blondynka.
-I co?- spytała Candy.
-Możemy pójść razem- zaproponował z uśmiechem.
-Nie mam ochoty na twoje towarzystwo, na niczyje towarzysko- wyjaśniła i usłyszała głoś przez megafon „co za pusta blondyna zaparkowała na moim miejscu. Właścicielko BMW o numerach 55322 proszę o ruszenie swojej d**y i przestawienie tej kupy złomu”. Candy aż się zagotowała, pchnęła tablicę przed siebie a ta upadła z hukiem.
-Kretyn- powiedziała na głos i ruszyła na parking.
-O jesteś, a jednak nie blondyna- śmiał się szyderczo.
-Czy tu jest napisane, ze to twoje miejsce?- spytała zła.
-Każdy o tym wie- podszedł do niej, skądś ja znała, ale nie pamiętał skąd.
-Ja nie, a jak nie wiesz nie jestem każdy- uniosła dumnie głowę.
-Nie, jesteś nikim- wykrzyczał, ze każdy się rozejrzał.
-Zważaj na słowa malutki- podeszła do niego i z całą swoją gracją złapała go za podbródek i puściła po chwili. Była przy tym taka stanowcza i seksowna, ze w nim zawrzało.
-Słuchaj laluniu myślisz, ze będziesz mi tu stawiać warunki, zabieraj ten złom- wskazał palcem na samochód.
-Tak, tak właśnie myślę. – odwróciła się i chciała odeszła kawałek, gdy usłyszała huk. Odwróciła się, a jej nowe BMW miało skasowany tył. Zachowała zimną krew chodź miała ochotę rozwalić mu łeb. Wyjęła komórkę i wystukała numer policji, ta zjawiła się tu w ciągu minuty.
-Co ty zrobiłaś, debilka- darł ę na nią i szarpał.
-Puść mnie, to ty we mnie wjechałeś- Gdy zobaczyła dwóch policjantów rozpłakała się na zawołanie.
-Proszę ją puścić i wytłumaczyć co się stało- policjant podszedł do Mika.
-Bo widzi pan, ja sobie tu zaparkowałam-łkała- to mój pierwszy dzień w szkole, skąd mogłam wiedzieć, ze to jego miejsce.
-Kretynka- mruczał pod nosem Mike.
-Proszę pana- upomniał go policjant.- i co było dalej?
-I on krzyczał, szarpał mną, a gdy chciała wrócić do szafki po kluczyki on wjechał w mój samochód. Ba żeby mój, mojego tatusia, co on mi zrobi nie chcę myśleć. Wraca za dwa dni z wakacji, zabije mnie. Proszę mnie aresztować, bo ojciec mnie zabije, wolę zgnić w więzieniu- płakała już na dobre i doskonale odgrywała swoją rolę.
-Proszę się uspokoić.- policjant ją przytulił- nikt nikogo nie zabije. A co do pana, to najpierw alkomat, a potem dokumenty.
-Alkomat?- spytał zły, doskonale zdawał sobie sprawę, ze wczoraj ostro balował. Na jego szczęście nic nie wykazało i dokumenty też były czyste.
-Ma pan dwa dni na naprawę samochodu tej pani- zakomunikował policjant- w nagrodę nie dostanie pan ani mandatu, ani punktów, zgoda?
-Nie mam wyjścia- zruszył ramionami i z pogardą spojrzał na Candy wtuloną w policjanta.
-A czym ja mam teraz jeździć i skąd mam pewność, ze on go naprawi? Panowie pojadą, a on będzie się na mnie wyżywał- udawała przejętą.
-Odbiór samochodu odbędzie się przy nas, a skoro pan jest taki mądro to będzie płacił za pani taksówki- zaśmiał się policjant.
-Słucham, za co?- spytał z niedowierzanie, ze ta kobieta tak omotała policjantów, ze robią co im podsunie.
-To co pan słyszał, a teraz żegnam. A pania odwieziemy do domu- policjant podszedł do Candy.
-Nie mogę- powiedział bardzo szybko, ze aż sama się przestraszyła ze wszystko się wyda- to mój pierwszy dzień, nie mogę go opuścić. Ufam panom i wierzę, ze ten młodzieniec zrozumiał swój błąd i mnie nie tknie- mówiła przyciszony głosem.
-Jest pani pewna swojej decyzji?
-Tak- pocałował policjanta w policzek i pobiegła do szkoły.
-Niech jej włos z głowy nie spadnie, acha i lepiej żeby samochód też był sprawny przez długi czas- zwrócił się do Mike policjant.
-Się rozumie- odpowiedział i czekał na pomoc drogową. Biedakowi zeszło pół dnia i ominęły go zajęcia.
-Candy?- spytał Mike zamykając jej szafkę przed nosem.
-O co ci chodzi?- powiedziała stojąc oparta o szafkę, była tak blisko niego, podobało jej się.
-Wrobiłaś mnie, ty, ty- jąkał się bo tak onieśmieliła go ta bliskość.
-Ty szmato, kretynko, a może suko?- pytała odważnie i zadziornie.
-Ty podła intrygantko i kłamczucho- uderzył pięścią w szafkę, ale na niej nie robiło to wrażenia.- nie boisz się?- spytał podchodząc bliżej.
-Nie- wyprostowała się i wypięła pierś do przodu. Ich ciała stykały się, a usta były tak blisko.
-A powinnaś- mówił to spoglądając w jej biust i przyciskając ją do szafki.
-Nie wydaje mi się- nie chciała mówić za wiele, bo ich usta były tak blisko, ze słowa powodowały ze ich usta muskały o siebie.
-Pamiętaj ostrzegałem- tym razem jego słowa powodowały tą pieszczotę, ale każdo z nich miało kamienny wyraz twarzy jakby byli nie wzruszeni. Po tych słowach położył jej rękę na biodrze i zacisnął. Była taka chuda, ze mógłby ją zgnieść jedną dłonią, ale nie chciał, chciał by cierpiała ale długo, bardzo długo. Ona nic nie mówiła tylko patrzyła w jego oczy, który nie okazywały żadnych emocji, były puste, tak samo jak jego dotyk. Jedynie usta miękkie i rozpalone od małej wymiany zdań powodowały u niej dreszcze, ale nie dała tego po sobie poznać. On powoli oddalił się od niej i jego serce uspokoiło się, gdy był blisko, o wiele za blisko kołatało jak szalone.
-Gdybyś wiedział kim jestem i jaką mam nad tobą władzę, skomlałbyś jak pies.- mówiła z pogarda wyjmując rzeczy z szafki.
-Ty?- spytał chyba sam siebie, bo zaraz dokończył- ty jesteś nikim- szepnął jej do ucha, a on nerwowo odwróciła się.
-Będziesz skomlał- mówiła to tak przekonująco jakby rzucała na niego czar, jakieś zaklęcie.
-Nie wydaje mi się- przejechał jej palcem po policzku, a potem dekolcie. On nie wiele myśląc złapała jego dłoń i położyła na swojej piersi- już doszłeś?- spytała odrywając jego dłoń od biustu- super mamy to z głowy, nie wiedział ze jesteś taki łatwy- zamknęła szafkę i wyszła z budynku.
-Popamiętasz mnie- mówił sam do siebie, ale po chwili zobaczył ze dziewczyna wraca.
-Kasa- powiedziała, ale gdy nie było odezwy włożyła mu rekę do kieszeni i wyjęła parę groszy- starczy- prychnęła i odeszła.
-Wariatka, kretynka, debilka- darł się na cały hol, a każdy patrzył się na niego. Na Mika który stracił cierpliwość? Nie na Mike którego znokautowała kobieta i to nie siłą tylko czynami, odwagą i obojętnością- nie skończyłem z tobą- powiedział i wyszedł ze szkoły.
Candy siedziała w taksówce i zastanawiała się nad swoim zachowaniem, nad reakcją Ne jego bliskość. Jednego była pewna, ze Mike nie jest łatwym przeciwnikiem i ciężko będzie z nim walczyć. Zresztą co to za określenia przeciwnik, walczyć, w końcu nie żyli w zamierzchłych czasem i nie byli wojownikami. Kim byli? Candy sama nie umiała sobie tego wyjaśnić. Kim był on doskonale wiedziała. Był przystojnym, młodym mężczyzną w wieku produktywnym, który uwodził i porzucał. Jednak taki styl działania odpowiadał jej, brak zaangażowania to najlepsze co może człowiek w życiu spotkać. W tedy nie cierpimy z miłości, nie usychamy bez niej, ale z drugiej strony cieszymy się tylko cielesnymi doznaniami. W sumie Candy sama nie wiedziała co to miłość, nigdy nie zaznała takiej prawdziwej i bezinteresownej miłości. Nigdy nie zaznała żadnej. Dziewczyna wysiadła z taksówki i ruszyła do swojego apartamentu. Miał on sypialnię, salon, kuchnię, łazienkę i mały gabinet, po drodze można było natknąć się na malutka garderobę. Apartament był nie wielki, ale jak dla niej wystarczający, urządzony ze smakiem. Candy usiadła przed laptopem i weszła na swojego bloga, którego postanowił na pół roku odswierzyć. Musiała znowu zdobyć paru klientów by móc żyć na wystarczającym poziomie do czasu końca semestru. Jej oczom ukazało się zdjęcie Mika, który szybko dobrał się do niej.
-Czułam, ze tak łatwo nie odpuścisz- powiedziała kasując jego wiadomość. Nie miała ochoty czytać jego wypocin, wolała przygotować się na jutrzejszy dzień. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, ze wykorzysta ten fakt przeciwko niej. W sumie nic złego nie robiła, przecież nie świadczyła usług takich jak prostytutka. Jeszcze raz spojrzała na jego zdjęcia i rozmarzyła się, był taki idealny. Zaraz, zaraz to twój wróg, a nie obiekt seksualny. Jednak nie mogła zaprzeczyć był przystojny i w ogóle niczego sobie. Czuła, ze może być ciężko się mu oprzeć, w końcu była tylko kobietą i też miała swoje pragnienia i potrzeby. Może i była dziewicą, ale na pewno doświadczoną. Doskonale wiedziała do czego służą narządy męskie i damskie i umiała z tego czerpać przyjemność. Do tej pory dane jej było uprawiać miłość francuską i podobne pieszczoty, ale nigdy nikomu nie pozwoliła na więcej. Raz była taki jeden chłopak, jeszcze w sierocińcu, byli już bardzo blisko stosunku. Boże jak to brzmi stosunku, nie umiała nawet myśleć o tym jak o czymś romantycznym tylko jak o czymś naturalnym co zaspokaja żądze. No ale wracając do jej pierwsze nieudanej próby rozdziewiczenia. Była już blisko tego, ale opiekunka ich przyłapała i rozdzieliła. W tedy była napalona i zła, ale teraz dziękowała ze się mu nie oddała, bo jej koleżanka była z nim w ciąży. Candy znała smak orgazmu i nie jednego mężczyznę do niego doprowadziła, ale nigdy nie pozwoliła na nic więcej niż tylko pieszczoty. Nawet z Aleksem, ba nawet nie dotknęli się. Ona tego nie potrzebowała i się nigdy nie zastanawiała dlaczego tak było. Candy zamknęła laptop, obmyśliła plan działa na jutrzejszy dzień i usnęła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mojevondy
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:51:08 30-12-10    Temat postu:

Odcinek3
Mike wkroczył śmiałym i uwodzicielskim krokiem jak każdego ranka na uniwersytet. Wszystko było takie samo, jego torba, starannie zawiązany krawat, wyprasowana i świeża koszula i włosy ułożone na żel, a może raczej brylantynę. Tylko jego mysli były inne, skupiały się wokół jednej kobiety. Czy to nie dziwne, on największy kobieciarz pod słońcem myślał tylko o jednej? Nie to nie było dziwne, nie dla niego, bo nie myślał o niej jak o kobiecie. No może wczoraj był nią zauroczony, zaskoczony jej zachowanie, podobała mu się, ale gdy minęła noc zapomniał o jej nietuzinkowej urodzie, wrócił do świata żywych. Teraz myślał w jaki sposób się zemścić, doskonale wiedział, że nie ma szans odpłacając jej się niszcząc jej BMW. Zawarł umowę z policjantami i nie mógł się wycofać, po pierwsze nie chciał kłopotów, a po drugie to nie było w jego stylu. Zawsze dotrzymywał słowa, nawet gdy nie bardzo mu się to podobało, taki już był, honorowy. Jednak miał na nią niezłego haka, jej strona w Internecie, na pewno władze uczelni to zaciekawi.
-Panie dziekanie czy znajdzie pan dla mnie chwilę?- powiedział Mike wchodząc do jego gabinetu.
-Mike witaj, siadaj.- pokazał ręką na krzesło i dodał z uśmiechem- co cie do mnie sprowadza?
-Mam mówić otwarcie?- udawał potulnego i grzecznego, a zarazem przejętego.
-Jak najbardziej, bo nie mam za dużo czasu.
-A więc proszę to zobaczyć i samemu ocenić- podszedł do laptopa dziekana wpisał adres i czekał na wyświetlenie strony- dodam tylko, ze to nasza nowa studentka Candy- szyderczo się uśmiechnął.
-Co to jest?- dziekan był oburzony, ale nie czekał na odpowiedz Mika- a to ciekawe, bo jestem umówiony z tą panienką za chwilę. Szykuje się ciekawa rozmowa.- dziekan był oburzony.
-Przepraszam, ale jako najlepszy student musiałem to panu pokazać. Nie chcę by mój dyplom był kojarzony z taka aferą, chyba będę zmuszony odejść- mówił smutno chłopak.
-Mike zaraz to załatwię, nie działaj pochopnie.- poklepał chłopaka po ramieniu i odprowadził do drzwi.
-Jak pan podejmie jakąś decyzję proszę mnie zawiadomić- powiedział poważnie i wyszedł. Traf chciał, ze w poczekalni spotkał nie kogo innego jak Candy.
-Już przepadłaś żmijo- szepnął jej do ucha i z głupim uśmieszkiem odszedł.
-Jeszcze zobaczymy- Candy domyślała się o co chodzi, ale zbytnio się nie przejęła. Mike jej nie doceniał, ona sama siebie nie doceniała.
-Witam panienkę- powiedział dziekan.
-Panią- poprawiła go Candy bezczelnie zasiadając w jego fotelu i wpatrując się w swoją stronę internetową.
-Słucham, czy sobie za dużo nie pozwalasz?- dziekan podszedł do niej.
-Jestem wdową, ale jednak panią- wyjaśniła i obkręciła się na krześle- a czy pan sobie za dużo nie pozwala?- spytała wyjmując z torebki zdjęcia.
-Co to jest?- spytał przeglądając zdjęcia, poczerwieniał.
-To raczej ja pytam co to jest? Poszperałam trochę, mam paru dobrych znajomych i dziś rano jeden z nich dał mi to- pokazała na zdjęcia- mój blog jest czymś niewinnym w porównaniu z pana, nie wiem jak to nazwać, upodobaniami- zaśmiała się bezczelnie i zamknęła laptopa.
-Czego chcesz?- spytał zrezygnowany dziekan, wiedział ze z takim materiałem dowodowym nie ma co dyskutować. W końcu to były jego zdjęcia z prostytutkami.
-Swojego osobistego miejsca parkingowego, ale nie byle jakiego. Ja chcę miejsca parkingowego Mika Roblesa- wstała i podeszła do okna wskazując owe miejsce- i to od zaraz, proszę odholować jego wóz.- zażądała.
-Nie mogę- zawahał się.
-Ja nie pytam czy pan może, ja tego chcę i mam mieć- wyjaśniła podchodząc do drzwi- acha na razie to tyle- wyszła zostawiając dziekana ze zdjęciami.
Mike nie został wezwany już do dziekana, tylko na parking gdzie miał zapłacić za odholowanie samochodu.
-Co tu się dzieje?- krzyczał.
-Od teraz to moje miejsce.
-Nie doceniałem cię- podszedł do niej i się zamachnął.
-No spróbuj- stała wyprostowana i czekała na cios, który miał nie nadejść doskonale o tym wiedziała.
-Ty zdziro- uspokoił się i ruszył w kierunku szkoły- to jeszcze nie koniec- zagroził jej.
-Oj nie to dopiero początek- uśmiechnęła się do niego i odeszła w swoim kierunku.
Mike był wściekły, czuł że albo dała porządnie d**y dziekanowi, albo miała na niego haka. Miejsce parkingowe był w stanie odpuścić, bo było za daleko wejścia, ale nie odpuści jej już niczego innego. Jego celem było zniszczyć ją, jak najszybciej i jak najboleśniej. Nie udało się ze stroną, to sam ją zabierze na podobny bankiet w roli towarzyszki i upokorzy przy wszystkich, a to będzie dopiero część jego zemsty. Postanowił odreagować, wpadł na jakąś rudą laską, wiedział co ukoi jego nerwy i dzikie rządze. Nie mógł zaprzeczyć, ze Candy budziła je w nim szalenie. Z rudą poszło łatwiej niż myślała, nie musiał się za bardzo starać. Zrobił to z nią w łazience podczas wykładów, seks był krótki ale jakże wyczerpujący i satysfakcjonujący. Jednak po raz kolejny tylko jego, dziewczyna cała zapłakana siedziała za małym murkiem. Nie uszło to uwadze Candy, która przechodziła obok. I tak o to Mike znowu sam wpakował się w kłopoty i to takie o jakich mu się nie śniło.
Candy z wyrozumiałością wysłuchała całej opowieści i Miku i jego podbojach, o braku satysfakcji z seksu. O tym jak traktuje kobiety gdy jest już po wszystkim. Candy znała tylko takie dwie kobiety, które miała taki sam stosunek do seksu co Mike, siebie w przyszłości i Amandę. Słodka, zadziorną, zgrabną i uwodzicielską kobietę, która nie dla pieniędzy ale dla satysfakcji wykorzystywała naiwność mężczyzn. I tak dzwoniąc do Amandy wcieliła w życie plan zemsty numer 2, bolesny ale tylko dla niego.
-Musisz to zrobić jeszcze dzisiaj, wiem gdzie bywa- mówiła szeptem Candy na korytarzu szkoły.
-Będzie tak jak chcesz- usłyszała głos Amandy i w myślach widziała jej uśmiech.
-Cudownie- mówiła sama do siebie pakując ostatnie książki do torby, nagle poczuła na sobie ten sam ciężar co wczoraj i te same perfumy.- czego chcesz?- spytała nawet nie odwracając się.
-Ciebie- wyszeptał jej do ucha.
-Mnie, w jakim sensie?- spytała stając do niego twarzą, byli tak blisko jak wczoraj tylko ich usta były daleko. W myślach doskonale wiedziała w jakim sensie, to była tylko kwestia czasu kiedy zawróci mu w głowie.
-Chcę ciebie jako osoby towarzyszącej- wyjaśnił bawiąc się jej włosami. Miał taki rozmarzony wzrok i tak lekko uchylone usta, które prosiły się o pieszczoty.
-Nie ma mowy- otrząsnęła się z zauroczenia i odepchnęła go.
-Zapłacę bardzo dużo- wyjął czek i pokazał jej sumę.
-O wiele za mało, a gdzie na przygotowania, sukienkę?- pytała.
-Nie potrzebne ci, bo to impreza zamknięta. Tylko my i nagość- szepnął jej do ucha jakby to była tajemnica.
-Nigdy- uderzyła go w twarz i odeszła.
-Prędzej niż myślisz- wyszeptał i rozejrzał się czy nikt nie był tego świadkiem. Ulżyło mu, gdy nikogo nie było w pobliżu, w końcu to wstyd być tak odtrąconym przez kobietę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mojevondy
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:19:43 03-01-11    Temat postu:

Odcinek4
Wieczorem Candy rozsiadła się wygodnie w fotelu przed telewizorem i co chwilę spoglądała na komórkę. Nie mogła doczekać się wieści od Amandy, jutro będzie miała czym go sprowokować. Podeszła do zdjęcia Aleksa i uśmiechnęła się, lubiła tego mężczyznę, to jemu jako jedynemu pokazała swoje .życie od środka, opowiedziała o wszystkim. Była pewna, ze nikogo takiego już nie znajdzie, nie kochali się, nawet się nie przyjaźnili, ale byli dla siebie kimś wyjątkowym. Nie chodzi tylko o pieniądze i odpowiednią osobę do zemsty, w grę wchodziły uczucia. Uczucia, których Candy nie lubiła i nie potrafiła zrozumieć, a dla niego były czymś oczywistym. Chodziło o współczucie, ona współczuła jemu choroby, a on jej samotności. Tak była samotna, nie żeby jej to przeszkadzało, ale czasem brakowało jej kogoś w domu, w swoim życiu. Rodzina? Nie było na nią za wcześnie, zresztą kto pokocha wredną i wyrafinowaną sukę. Ona sama czasem się nie kochała, a co dopiero inny człowiek.
-Koniec tych bredni- powiedział nagłos przerywając swoje myśli- Aleks nie wiem jak, ale go zniszczę- pocałowała jego zdjęcie i odstawiła na miejsce.
-Cześć- powiedziała seksownym głosem Amanda podchodząc do Mika.
-Cześć- odpowiedział tym samym tonem.
-Pragnę cię- szepnęła mu do ucha, kierując jego rękę pod spódnicę.
-Chodźmy do mnie- był zadowolony, ze nie musi dzisiaj klepać wyuczonych farmułek.
-Nie, do mnie, mieszkam bardzo blisko, a jestem tak napalona że dłużej nie wytrzymam.
Mike wszedł do domu nieznajomej bardzo podniecony, bo to co ona wyprawiała z nim w windzie było cudowne. Żadna kobieta jeszcze nie zrobiła na nim takiego wrażenia, pragnął jej jeszcze bardziej.
-Co tu tak pusto?- spytał widząc tylko materac i koc na podłodze.
-Dopiero się wprowadzam- przegryzła jego ucho.
Mike nie czekał na inne tłumaczenia, w sumie co one go obchodziły. Liczyła się tylko ta chwila i tak nie miał zamiaru zagrzać tu miejsca na dłużej niż godzinę, no może dwie. Rozebrał się bardzo szybko i podszedł do niej, zdjął jej spódnicę i bluzkę. Stała przed nim w bieliźnie i kusiła swoimi kształtami. Uwielbiał taki widok, ta kobieta dokładnie wiedziała czego chce i co ma robić. Uklęknęła przed nim wyjęła jego członka bokserek i ujęła w buzię, on przytrzymywał jej włosy i czasem poruszał nimi szybciej. Amanda uwielbiała to robić, uwielbiała patrzeć na ich podniecone miny i ruchy, a potem wielkie zaskoczenie. Wstała i położyła się na materacu wcześniej się rozbierając. Rozkraczyła się i kuszącym głosem powiedziała:
-Teraz twoja kolej.
-Co tylko zechcesz- powiedział, to nie było w jego w stylu, ale tak go podnieciła ze był w stanie zrobić wszystko. Podszedł do niej i najpierw palcem pocierał o jej łechtaczkę, a potem wszedł nim do środka. Pieścił przy tym jej piersi, Amanda wygięła się w łuk, czuła fale podniecenia, ale to było dla niej za mało. Złapała jego twarz w dłonie i skierowała do swojej mokrej cipki, wiedział co ma robić. Lizał ją i ssał, a jej twarz robiła się cała czerwona, a usta krzyczały z rozkoszy. Po chwili przewróciła go na plecy i dosiadła go, jego dłonie położyła na swoich piersiach i pokazała co ma robić. Był w szoku nawet nie założył gumki, a ona się już w nim poruszała, po raz pierwszy miał do czynienia z taką kobietą. Amanda po paru minutach wyprostowała się i wydobyła z siebie dzikie krzyki.
-Choler- krzyknął Mike zdejmując z siebie dziewczynę.
-Coś się stało?- dyszała z uśmieszkiem na twarzy.
-Nie tak miało być- mówił.
-Właśnie tak, tak miało być- zaczęła się ubierać.
-Co ty robisz?- pytał, nadal był w szoku, ze dał się uwieść jakiejś pierwszej lepszej.
-Ubieram się i wychodzę- wzięła torebkę i podeszła do drzwi.
-Zaczekaj, nie ma mowy- złapał ją za ramię.
-Puszczaj, bo będę krzyczeć- była taka zimna i oschła. On nic nie odpowiedział tylko ją puścił- grzeczny chłopiec- pogładziła go po twarzy- tylko mi tu nie płacz- dodała i wyszła.
-Zdzira- zatrzasnął za nią drzwi, teraz domyślał się, ze to nie jest jej mieszkanie. Nie rozumiał jak jakaś lafirynda mogła go tak załatwić, jak on mógł tak stracić nad sobą panowanie. Jak mógł dać się wykorzystać, był teraz w takiej samej sytuacji jak te wszystkie dziewczyny z którymi sypiał. I w tedy zapaliło się zielone światło.
-Słuchaj zapłacę tyle ile będzie trzeba tylko chcę wiedzieć o niej wszystko. Ma na imię Candy, uczy się w mojej szkole na tym samym kierunku. Ma chyba jakieś układy z dziekanem, a więcej się o niej dowiesz z jej strony- mówiła do słuchawki telefonu- masz już długopis to pisz…- podał adres strony i rozłączył się.
W tym samym czasie Candy wysłuchiwała opowieści Amandy, była zadowolona z koleżanki. Postanowiła dać czas Mikowi na otrząśnięcie z tej traumy, chodź wiedziała że będzie jej ciężko się powstrzymać od złośliwości.
Rano ubrała się tradycyjnie czyli dżinsy, top i szpilki, wzięła niewielką torebkę i ruszyła do warsztatu samochodowego. Nie dzwoniła do policjantów gdyż chciała to załatwić szybko i bez zbędnych formalności. Wzięła ze sobą wszystkie rachunki za taksówki i wyszła zatrzaskując drzwi. Mike zrobił dokładnie to co ona i myślał tak jak ona, tylko pojechał do warsztatu wcześniej, by przeszukać jej samochód.
-Ile płacę?- spytał mechanika wsiadając do jej samochodu.
-Proszę o to rachunek, mam nadzieję ze będzie pan zadowolony-.
-I to nie wie pan jak bardzo- wyjął gotówkę, podpisał blankiet i wyjechał na parking przed zakład. Szybko zabrał się za szukanie czegoś ciekawego, ale na jego nieszczęście niczego nie znalazł. I w tedy go olśniło, dokumenty, leżały w schowku, wyjął je szybko i zaczął przeglądać. Zapłacone OC, podbity dowód, nie było w nich nic podejrzanego i niezwykłego od jednej rzeczy, jej nazwiska.
-Robles, to nie możliwe- zamyślił się- to ona, to ta kobieta z pogrzebu, to ta zdzira- schował dokument, był wściekły. Nagle zrozumiał dlaczego mu dokucza, dlaczego go nie lubi. Skoro była żoną jego brata na pewno znała historię ich kłótni. Na początku stwierdził, ze jej wszystko wyjaśni, powie jak było naprawdę, ale gdy ją zobaczył był tak wściekły, ze postanowił zagrać w jej grę.
-O widzę, ze samochód już gotowy?- spytała z uśmiechem.
-A gdzie twoi ochroniarze?- spytał nie okazując wściekłości, a tak naprawdę miał ochotę ją udusić i zdemaskować.
-Stwierdził, ze nie są mi potrzebni. Śpieszę się do szkoły, mogę?- spytała pokazując na wyjście z samochodu.
-Jasne- wysiadł i podał jej kluczyki, chcą nie chcąc ich dłonie spotkały się i były bardzo ciepłe i przyjemne w dotyku. Zatrzymał się na chwilę, spojrzał w jej oczy, nie chciał tego, ale nie mógł się oprzeć. Ona czuła się jak w transie, Mike gładził jej otwartą dłoń i przybliżał do niej, otworzyła lekko usta jakby czekała na pocałunek. On odgarnął jej włosy z szyi i szepnął do ucha- spotkałem wczoraj ideał, nikt nigdy nie wzbudził we mnie takich uczuć jak twoja koleżanka. Pragnę jej i spotkania z nią, daj mi jej numer.
-Co?- była zaskoczona, nie tak miało być. Miał cierpieć, a nie się zakochać. Nie mógł tego zrobić, nie mógł pragnąć innej, nie mógł być szczęśliwy.
-Chcę jej numer, jak mi go nie dasz sam ją znajdę- był zimny jak lód i opierał się o samochód.
-Nie- po raz pierwszy nie wiedziała co powiedzieć, była zła. Wsiadła do samochodu i odjechała. Nie miała pomysłu na dalszą zemstę, postanowiła zająć się studiami i jakiś czas omijać Mika.
Mike był z siebie zadowolony, dała się nabrać i wytrącił ją z równowagi. Kolejnym jego ciosem miało być lepsze miejsce parkingowe. Od razu pojechał do szkoły i zaczął poszukiwania, kiedy zadzwonił jego telefon.
-Słucham- spytał.
-Mam dużo ciekawości o Candy- odezwał się detektyw.
-Tam gdzie zwykle o 15- rozłączył się Mike.
Mike odpuścił poszukiwania miejsca dla swojej fury, był pewien że detektyw ma dla niego coś lepszego. Wszedł do szkoły i ruszył na zajęcia po drodze zobaczył jak Candy kłóci się z jednym z wykładowców. Postanowił poczekać na nią, wiedział że ten wykładowca nie pozwoli jej wrócić na zajęcia.
-Problemy w raju?- spytał podchodząc do niej.
-Odwal się śmieciu- syknęła i wyszła z budynku. Usiadła na murku i wyjęła sok.
-Słuchaj nie powinienem tego robić, ale dam ci dobra radę- usiadł koło niej.
-Obędzie się- nadal była wściekła.
-Ale mimo to ci powiem. Jeśli zależy ci na ukończeniu tego uniwersytetu nie wchodź w drogę temu palantowi- palcem pisał jej imię na murku, całkowicie tego nie świadomy.
-To lepiej niech on mi nie wchodzi w drogę- zagroziła patrząc na jego dłoń- ja tylko nie zgodziłam się z jego teorią, a on mnie wyprosił. Czy tak traktuje się ludzi, którzy są mądrzejsi?- pytała Mika nadal patrząc na jego dłoń.
-On ma same głupie teorie, ale z nim nie wygrasz, zaufaj mi- rozmawiał z nią jak gdyby nigdy nic.
-Wygląda na 30 lat, ale ubiera się jak bufon i ten prostacki wyraz jego twarzy, taki cwaniak i próżniak. Myśli, ze jak ma dyplom i napisał książkę to już jest kimś, a d**a- wręcz krzyczała i dopiero teraz zrozumiała- Candy- krzyknęła.
-Co?- Mike był w szoku, nic nie rozumiał.
-Piszesz moje imię, dlaczego- pokazała na jego palce.
-Co?- był w szoku i spojrzał na swoją dłoń- no może tak, a coś w tym dziwnego? Skoro z tobą gadam to i je piszę- nie umiał jej tego wytłumaczyć, ale i sobie też nie.
-Kiedyś przyjdzie taki dzień kiedy ten kretyn mnie popamięta. Tak, to będzie zemsta stulecia, mój najlepszy projekt- była z siebie dumna, bo już miała w głowie ułożony plan zemsty.
-Chciałbym to zobaczyć- uśmiechnął się do niej, a ona to odwzajemniła- póki co mogę dać ci notatki/.- zaproponował, a w myślach klął się za ten uśmiech, za tą dobroć wobec niej.
-Póki co to masz i ureguluj to, bo moje konto szczupleje- wyjęła z torebki rachunki i dała mu je. Szybko zabrała rękę, bo nie chciała dopuścić do ich styknięcia się.
-Spoko, ale kto jak kto, ale ty na nadmiar gotówki nie masz co narzekać- wypsnęło mu się. Nie mógł uwierzyć że jest taką materialistką, miała fortunę, ale szkoda jej było paru groszy na taksówkę.
-Skąd to stwierdzenie?- spytała, ale była na tyle inteligentna że czuła, że ją zdemaskował.
-Tak pomyślałem, nie ubierasz się w byle jakim sklepie- zgrabnie z tego wybrnął, tak mu się przynajmniej wydawało.
-Masz w zupełności rację, ale powiem ci więcej- nachyliła się nad jego uchem i szepnęła- i nie za byle czyje pieniądze- czuła ogromna satysfakcję.
-Wiesz jesteś zwykłą zdzirą jakich wiele, a to że masz mocniejszy charakter, no cóż taka twoja natura- wstał i chciał odejść, miał nadzieję, ze te słowa zapadną jej w serce i rozwalą je na kawałki.
-Masz rację, taka moja natura- uśmiechnęła się, wyjęła mp4 i zaczęła słuchać nic nie robiąc sobie ze słów chłopaka. No cóż może nie była do końca zdzirą, ale materialistką i egoistką, nie mogła zaprzeczyć, nie chciała.
-Zniszczę cię- powiedział i wrócił do szkoły.
-Chyba ja ciebie, nie wiem jak i kiedy, ale na pewno boleśnie- zaśmiała się. Jednak nie było jej dobrze, nie chciała by tak szybko dowiedział się kim jest. Był na tyle mądry, ze wiedział też dlaczego tu jest. Nie miała ochoty na zemstę, nie miała już na nią w ogóle ochoty. Przez chwilę Mike pokazał jej innego siebie, opiekuńczego. Tak dla niej ten jeden głupi gest z doradzeniem by nie zadzierała z wykładowcą był czymś wielkim. Może dla niego było to cos normalnego, ale jej nikt nigdy nie pomagał, nie wspierał, nie doradzał, nie dzielił się swoimi przemyśleniami. Zawsze była sama i zdana na siebie, a co jeśli Aleks się mylił. Co jeśli jego brat nie jest taki zły, co jeśli zniszczy kogoś kto potrafi być dobry? Doskonale pamiętała, ze w opowieści Aleksa było parę niewytłumaczalnych niezgodności, ale on zaślepiony zemstą, a ona kasa nie dopuszczali tego do myśli. Candy pokiwała przecząco głową- nie o jest zły, zasłużył- upewniała się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin