Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Na przegranej pozycji!" - 17
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy powinnam dalej pisac tą telkę?
Tak
100%
 100%  [ 12 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 12

Autor Wiadomość
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:05:13 28-06-10    Temat postu:

czytam, kom później
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:04:50 06-07-10    Temat postu:

Rozdział 8


Już kiedyś przeżyła coś podobnego. Tak, dziś była właśnie rocznica śmierci, albo raczej samobójstwa ich ojca. Wtedy to był ogromny szok. A to teraz? Podbiegła do leżącego na łóżku Sida, zaraz po tym jak zauważyła ogromną kałużę na podłodze. Nie była to taka zwykła kałuża. Otóż tworzyła ją krew... Przez chwilę próbowała wyczuć puls... Niestety nie udało się... Drżącą ręką wyciągnęła telefon z kieszeni...-proszę nie odchodź-szeptała-nie teraz! Nie rób mi tego do cholery!-jej twarz zalała się łzami a z gardła wydobył się głośny, przerażający krzyk. Krzyk pełny bólu i cierpienia. Wykręciła numer i po paru minutach połączyła się z pogotowiem. Jak bardzo teraz ubolewała nad tym, że karetki przeważnie nie docierają na czas. Modliła się by tym razem zdążyła... tylko ta jedna pieprzona karetka... o nic więcej nie prosiła... o nic więcej!
Nie musiała długo czekać... karetka przyjechała, a z niej wysiadło kilku sanitariuszy i lekarz. Wbiegli do mieszkania i zajęli się Sidneyem. Wstała z podłogi na której kucała jeszcze parę minut temu i spojrzała tępo w znikające za drzwiami nosze, na których leżał jej brat. Nie była w stanie się ruszyć. To wszystko ją sparaliżowało. Nie rozumiała czemu to wszystko spotyka właśnie ją...ich.
Ostatnimi siłami wysłała esemesa do Giny i opadła na brudną podłogę. Czekała...aż to wszystko okaże się tylko fikcją. Chciała z nim być...nie chciała go zostawiać, ale nie mogła. Nie dałaby rady. Gina powiadomiła Brandona i ich babcię. Oni pojechali za Sidneyem, a one zostały w domu. Czekały na przyjazd policji. Tylko tego jej brakowało, by pojawił się teraz ten upierdliwy Pablo Thorne. Jak na złość czuła, że w tym dniu wszystko obraca się przeciwko niej. Skarciła się w myślach, że w obliczu takiej tragedi zawraca sobie głowę jakimś typkiem, którego w dodatku praktycznie nie zna. Usiadła na kanapie w salonie. Podkuliła nogi pod brodę i ponownie dzisiejszego dnia zapłakała, tępo wpatrując się w drzwi wejściowe. Obok niej przysiadła Gina.

-Kochana nie wiem jak Ci pomóc... Gdyby milczenie było lekarstwem na twój obecny stan i te wszystkie rzeczy, które Ciebie dotknęły zamilkłabym na wieki, ale wiem, że tym Ci nie pomogę. Nawet nie mogę powiedzieć, że wiem co czujesz, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Gdy tak na Ciebie patrzę aż mi serce pęka... jestem taka bezradna... - mówiła dziewczyna, gładząc blond włosy przyjaciółki.
-Gi. Jest coś co możesz dla mnie zrobić...- wyszeptała cicho Alex do ucha Czerwonowłosej.
-Tak?- spytała z nadzieją w głosie.
-Zadzwoń do Liliany Defoe.... Poproś, żeby przyjechała... Jeśli trzeba powiedz co się stało- mówiła co chwilę przerywając.-potrzebuję jej pomocy... i jeszcze zadzwoń do... mamy, ale jej nic nie mów. Jedynie, że prosiłam o spotkanie.
-Jeśli tego chcesz tak właśnie zrobię. Poczekaj tu na mnie maleńka. Zaraz wracam...ale najpierw otworzę drzwi. To chyba policja. - czerwonowłosa dziewczyna otworzyła drzwi.
Paru policjantów wtargnęło do mieszkania niczym do jakiegoś pustostanu. Bez zbędnych słów zabrali się za poszukiwania. Czego szukali? Dowodów. Otóż podejrzewano, że nie było to samobójstwo. Pomazane krwistą mazią ściany, bałagan w domu i mnóstwo stłuczonego szkła. Najwyraźniej doszło tu do czegoś strasznego.
Jakby tego było mało i tą sprawą kierował Pablo Thorne wraz ze swym wiernym, choć ciut przygłupim kompanem Ben'em Cox'em. Weszli oni do pomieszczenia, w którym znajdowała się Alexandra jako ostatni....

-Przepraszam bardzo... wiem, że trudno pani z nami rozmawiać, ale mam kilka pytań. Może na samym początku powie mi pani gdzie jest lodówka?- spytał grubszy policjant.
-A potrzebne jest to panu do śledztwa?-spytała wstrząśnięta wypowiedzią Bena Gina.
-No niby nie, ale zgłodniałem... ciężko tak pracować o pustym żołądku, zmęczony po całym dniu służby.- powiedział zawstydzony Cox.
-Stary! Znaczy drogi kolego!-poprawił się natychmiast Pablo- Ty się lepiej tu porozglądaj a ja porozmawiam z paniami.
-Oj dobra! Czemu to Ty zawsze musisz rozmawiać a ja zajmować się brudną robotą?!- spytał grubasek....ale to raczej już samego siebie.
Tym razem w pomieszczeniu została już tylko Alex i Pablo, gdyż Gina wolała jednak przypilnować pozostałych policjantów.

-Masz na imię Alexandra tak? - zagadną siadając koło blondynki.-To bardzo piękne imię...-ona spojrzała się na niego tylko swymi zaczerwionymi, szklącymi się od płaczu oczyma i kiwnęła potwierdzająco głową. Nie wiedział jak ma zacząć. Przecież to takie trudne. On był policjantem i powinien być przygotowany na takie sytuacje, a jednak mimo swych dotychczasowych doświadczeń nie potrafił przejść tak od razu do sedna sprawy. Za to ją towarzystwo komisarza Thorne zaczęło irytować. Chciała zostać sama. Przemyśleć wszystko. Poczekać na Matkę i pannę Defoe, a on jej przeszkadzał. Zebrała się w sobie i postanowiła jak najszybciej zakończyć tę męczącą rozmowę.
-Chyba nie przyszedłeś tu po to by pytać o moje imię. Zaspokoję twoją ciekawość. Nazywam się Alexandra Madeleine Cratched. Jestem siostrą ofiary i gdy tu weszłam on był nieprzytomny nic nie wiem... niczego nie widziałam i dajcie mi już wszyscy święty spokój! Chcę normalnie żyć! Chociaż przez chwilę... Czy ja tak dużo wymagam....?- widział jej ból... w tej chwili sam nie wiedzieć czemu chciał jej pomóc. Chciał znaleźć winowajcę, albo chociaż przyczynę śmierci Sida prawie tak bardzo jak wtedy gdy zginęli jego rodzice a sprawca wypadku zbiegł... Tak lekarze od razu stwierdzili zgon Sidneya. Zabrali go... ale nie trafił do szpitala...



______
Dziękuję wszystkim tym co czytają;D wasze komentarze sprawiają, że nadal coś chcę tu dodawać ;** Mam nadzieję, że odcinek jednak nie jest najgorszy?!


Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 23:09:45 06-07-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enemiga
Cool
Cool


Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:53:27 07-07-10    Temat postu:

Nareszcie rozdział!

Biedna ta Alexandra, same cierpienia, widać, że choć na zewnątrz udaje twardą, to w środku bardzo wszystko przeżywa i boi się, że się rozkruszy. Dobrze, że ma przy sobie Ginę. Tylko jak pomóc takiej osobie. Nie wróci się nikomu życia niestety.

Szkoda, że Sida nie udało się uratować, ale i tak w życiu bywa.

Co do policjantów, to śmieszni są Tylko, że Alexandra nie ma ochoty na śmichy-chichy. Grubasek przyszedł tylko się nażreć cudzym kosztem, a drugi zadawać bezsensowne pytania. Nie dziwię się, że Alexandra nie wytrzymała i powiedziała mu do słuchu. Też na jej miejscu tak bym zrobiła.

Odcinek jak zwykle niezwykle interesujący!

Czekam na dalszy ciąg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:50:21 15-07-10    Temat postu:

Świetny odcinek jak zawsze zresztą.

Sid nie żyje. szkoda i to wielka myślałam ,ze trochę zabawi a to lipa.
Ta Alexandra ma życie zamiast mieć piękne wspaniałe dzieciństwo to przeżyła razem z braćmi koszmar a teraz czeka ją kolejny. Bo na pewno bardzo przeżyje śmierć brata.
Mam nadzieję ,że między Alex i tym policjantem coś będzie i nie mówię tu o grubasie.

Czekam na next.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:02:22 05-08-10    Temat postu:

Dziewczęta dziękuję za komentarze. Długo nic nie dodawałam więc w końcu coś naskrobałam. Zapraszam do czytania i komentowania ;*****

Rozdział 9.



Ludzie w czerni.Kolejny pogrzeb. Alexandra już nie wylewała łez. Nie miała czym płakać. Zastanawiała się tylko czy tak nie jest lepiej. Przecież Sidney będąc wśród żywych wciąż cierpiał. Na każdym kroku spotykały go przykrości. Nie miał przed sobą świetlanej przyszłości, a o przeszłości wolałby zapomnieć. Ciągle go o coś oskarżano. Traktowano jak zwyrodnialca, a przecież chciał dobrze. Chciał życ inaczej, lepiej. Niestety nie było mu to dane. Z drugiej zaś strony jego bliscy teraz cierpią. Sama nie wiedziała co ma o tym myśleć.
-Dzień dobry-powiedziała niepewnie Eva wchodząc do nowego pokoju swojej córki. Wiedziała już o tragedii, która wydarzyła się zaledwie trzy dni temu. Była na pogrzebie. Myślała, że Alex będzie siedziała skulona na łóżku lub w kącie, ale znalazła ją stojącą przy ścianie. Podeszła bliżej i dopiero teraz zauważyła, że Alexandra przyczepia na purpurową powierzchnię zdjęcia. -chciałaś mnie widzieć?!
-Tak. Czekałam na Ciebie... mamo.- powiedziała, odwracając się do swego gościa przodem.- prawda, że śliczne zdjęcia?! Są tu te z dzieciństwa i te, które udało mi się zrobić całkiem niedawno. Gdy na nie patrzę wspomnienia od razu odżywają w mojej głowie na nowo. Szkoda, że kiedy przypominam sobie Ciebie wolałabym nic nie pamiętać, wiesz?!
-Do czego zmierzasz?
-Myślałaś, że zaprosiłam Cię tu na kawę i pogaduchy jakby ostatnie wydarzenia zupełnie nie miały miejsca? Jeśli tak, muszę Cię rozczarować. Pogodziłam się z faktami. Chociaż w sumie nie do końca. Wiem, że to nie było samobójstwo. Uprzedzam. Mam znajomego w policji, który nie spocznie póki nie znajdzie sprawcy. Jeśli miałaś z tym coś wspólnego lepiej się przyznaj, bo wiem, że maczałaś w tym palce. Tylko tobie zależało na jego śmierci, tylko ty miałaś z tego korzyść. Dał Ci spokój co?! To teraz ja nie spocznę póki nie zapłacisz za wszystkie krzywdy jakie wyrządziłaś mi i mojemu rodzeństwu.... mamusiu!
-Posłuchaj. Rozumiem, że cierpisz. To był mój syn i tez to przeżywam- na swój sposób. Ale z tobą nie jest najlepiej. Zwariowałaś dziecko. Nie obwiniaj innych za to co spotkało Sidneya. Widocznie zasłużył sobie na taki los.
-A wiesz na co Ty zasługujesz? To Ty powinnaś teraz gnić głęboko pod ziemią! Nienawidzę Cię słyszysz! Nienawidzę! - Alexandra nie wytrzymała i rzuciła się w stronę matki. W tym momencie do pokoju wszedł Pablo. Gina, która tymczasowo zatrzymała się u przyjaciółki wpuściła go do domu. Policjant złapał Alexandre w talii i odciągnął od matki.
-Powinnaś się leczyć Alexandro Madeleine! Nie poznaję Cię!- krzyknęła Eva i opuściła owe mieszkanie.
Alex i Pablo zostali sami w pokoju. Chciał zapytać co się wydarzyło, ale stwierdził po namyśle, że to bezsensu. Jeszcze oni by się pokłócili,a to nie jest czymś czego pragnął w tym momencie. Ostatnio spędzają ze sobą dużo czasu. Szkoda tylko, że zazwyczaj ich rozmowy dotyczą tej zbrodni i wyglądają raczej jak przesłuchania. Dziewczyna mocno zaangażowała się w śledztwo emocjonalnie, a on nie miał siły, albo nawet i nie chciał jej od tego odsuwać. Doskonale wiedział, że gdyby był na jej miejscu każda informacja miałaby dla niego znaczenie.
-Myślisz, że to ona za tym stoi?-spytał po chwili milczenia.
-Nie sądzę by to zrobiła, ale zapewne miała z tym coś wspólnego. Nienawidziła go, nie znosiła go tak samo jak Brandona. Pewnie i jemu coś zrobi, ale ja na to nie pozwolę. Nawet kochanek jej nie pomoże.
-Al. Jak dobrze znasz tego faceta swojej matki?
-Ja nie mam matki. Jeśli chodzi Ci o chłopaka Evy to wiem o niem niewiele. Nazywa się Luis Hunter. Ma różne znajomości, lubi uprzykrzać ludzią życie. Nie raz widziałam jak rozprawia się z mężczyznami, którzy zaciągają u niego długi. Albo raczej powinnam stwierdzić, że te długi zaciągają u Evy, bo pomimo , że nie ma go w domu większość dnia i nocy, nie zarabia. Czasem tylko przynosił różne rzeczy do domu. Telewizory, radia, DVD, komputery i inne bajery. Kiedyś nawet przyjechał samochodem i stwierdził, że go dostał, ale kto normalny daje takie prezenty? Nie rozmawiałam z nim za często. Traktowałam go jak powietrze. Może warto przyjrzeć mu się bliżej?
-Też tak uważam. Jak się czegoś dowiem to dam znać, a Ty nie rozrabiaj tu za bardzo.- Powiedział trącając ją lekko łokciem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym by zniknęła, wyparowała. Wtedy moje problemy też przestały by istnieć.
-Uwierz mi maleńka, że wiem. Muszę lecieć. Do zobaczenia niebawem.
-Taaaaa.



Brandon nie mógł pogodzić się z myślą, że jego brata już nie ma. Poszedł na cmentarz.
-Zobaczysz braciszku. Znajdę tego, kto Ci to zrobił i zemszczę się.- powiedział, kładąc kwiaty na jego grobie. Przychodził tu codziennie. Zapalał znicze i przynosił coraz to nowe „chwasty”, których Sid tak nie cierpiał za życia. Wspominał dzieciństwo. Ale z tych najwcześniejszych okresów, kiedy to uśmiech nie schodził im z tych uroczysz, dziecięcych twarzy. To były piękne czasy, które już nie wrócą. Po raz pierwszy poczuł strach. Obawiał się o siebie i swoją siostrę. Żałował, że nie było go wtedy w domu i przeklinał tamten dzień.
-Długo tak tu siedzisz?- ni stąd ni zowąd za jego plecami stanęła Gina. Dobrze znał jej głos. Był taki radosny.
-Parę godzin. A Ty co tu robisz?
-Przyszłam no grób Twojego brata. Trochę liczyłam, że Cię tu znajdę. Nie było Cię w domu.
-A coś się stało?
-Niee – zapewniła go – była tylko Twoja matka. Pokłóciły się z Alex.
-Nie rozumiem po co jej była ta rozmowa.
-Miła nadzieję, że wasza matka jednak coś jej powie, albo po prostu chciała się na kimś wyżyć. Wracajmy już.
-Gina ja mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Ty idź do domu. Ściemnia się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:47:29 05-08-10    Temat postu:

cholipka czemu Sid musiał umrzec, to przykre, az mi się łezka w oku zakreciła
wszyscy teraz cierpią, zwłasza Alex, gdyż to ona go znalazła, straszny widok, brat w kałuży krwi
Brandon będzie chciał pomścić prata tak samo jak Aleks
Aleks łapie kontakt z policjantem, może do czegoś miedzy nimi dojdzie
Giny jest dobrą przyjaciółka, stra się pomóc rodzeństwu

czekam na kolejny magduś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:13:10 06-08-10    Temat postu:

Dziękuję bardzo za komentarz fafunia87 ;D
Ogólnie to nie wiem czemu, ale tak jakoś wyszło, że musiał umrzeć ;D
Wiesz to będzie miało zapewne konsekwencje w przyszłości ;D
No co do Alex i Pabla to różnie to może z nimi być, ale na razie jest dobrze ;P

Następny rozdział postaram się dodać szybciej ;D
Pozdrawiam ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:20:31 06-08-10    Temat postu:

na pewno nam w którymś odcinku, wyjasnisz czemu Sid musiał umrzec, nie poradzi się nic na to, tylko piszę, że smutno mi z tego powodu:(
no parka Aleks i Pablo, między nimi na pewno bedzie różnie i nudzić się nie bedziemy

pozdr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enemiga
Cool
Cool


Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:04:05 06-08-10    Temat postu:

Wiesz, długo zastanawiałam się, co by tu napisać. Bardzo mnie poruszył ten odcinek... Wiemy, że śmierć kogoś bliskiego wiąże się zawsze z ogromnym bólem, którego nie sposób opisać. Tak jak Alex, obwinia się wszystkich dookoła i ma się pretensje nawet do samego Boga... Tak na świeżo pewnie głupio zabrzmiałoby dla niej pocieszenie typu czas leczy rany. Pewnie tak się stanie, przyzwyczai się do tej straty, ale pamięci nic nie zatrze. Stało się... Sidneya już nie ma... Nic nie wróci mu życia. Choćbyśmy nie wiem jak chcieli. Wszyscy to przeżywają na swój sposób. Alex nie pozwala się do siebie zbliżyć... Matka Eva może i by chciała jej pomóc, ale widać, że nie ma pojęcia jak zachowywać się w takiej sytuacji. A zresztą czy jest jakiś wzór jak się wtedy trzeba zachowywać? W takiej sytuacji wszystko, co się powie i zrobi wydaje się głupie. Alex zaczyna wręcz wątpić, że policja dogłębnie wszystko kiedyś wyjaśni. Brandon, brat, pewnie chciałby być na miejscu Sidneya żeby tak nie cierpieć. Spędzili ze sobą tak wiele czasu, a jednak nie tak wiele... Zawsze czasu jest za mało. Pewnie zastanawia się, jak teraz będzie wyglądało ich życie, życie bez Sidneya. Można by rzec, że w tej sytuacji wszyscy znaleźli się niejako „na przegranej pozycji”, jak brzmi tytuł tegoż opowiadania. Jednak nie można wiecznie rozpaczać... Nie będzie to łatwe, ale trzeba się wziąć w garść i iść dalej. Niczego się już wróci. Trudno. Takie życie.

Naprawdę świetny odcinek, gratuluję.
Czekam na 10 rozdział.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:30:48 06-08-10    Temat postu:

Dziękuję za komentarz. :***
Bardzo ładnie ubrałaś to wszystko w słowa i masz zupełną rację. Chociaż dla Alex zapewne czas nie leczy ran lecz przyzwyczaja do bólu. Problem w tym, że ona długo o tą śmierć będzie obwiniać własną matkę. Z resztą czas pokaże czy aby na pewno nie słusznie. To wydarzenie jest chyba takim troszkę fundamentem tego opowiadania. Często będę do niego nawiązywać;D

Postaram się napisać szybko 10 odcinek ;D
Jeszcze raz dziękuję za komentarz. Wasze opinie, wnioski i spostrzeżenia są dla mnie bardzo ważne i przydatne ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:22:53 11-08-10    Temat postu:

Rozdział 10.






-Jak to musisz wyjechać? - pytała po raz kolejny Alexandra swoją przyjaciółkę.-Zostawisz mnie teraz samą z tym wszystkim?
-To dla mnie bardzo ważny wyjazd Al. Taka okazja zdarza się raz na ile. Drugiej szansy może nie być. Poza tym rodzice nie przewidują innej opcji. Jeśli chodzi o naukę i karierę to wiesz, że oni zawsze nad tym czuwają. Muszę jechać, chcę... Zrozum, albo chociaż postaraj się zrozumieć...
-Nie rozumiem. Cały świat mi się wali a ty od tak chcesz mnie opuścić... Nie wierzę w to, że rodzice Cię zmuszają, bo przecież od zawsze ich nie słuchałaś, wręcz ignorowałaś polecenia jakie Ci wydawali. W tym jest jakieś drugie dno, o którym mi nie mówisz. Znam Cię Gina! - Alexandra bynajmniej nie mogła pogodzić się z wyjazdem, a w zasadzie wylotem przyjaciółki. Kiedy czerwonowłosa zjawiła się u niej i powiedziała, że jutro ma samolot na początku się zdziwiła. Gi nic wcześniej nie wspominała, a nawet jeśli, Alex nie zapomniała by o czymś tak istotnym. Wątpiła również w to, że tak nagle jej coś wypadło. Gina uwielbiała mieć wszystko zaplanowane i zapięte na ostatni guzik.
-Al. Muszę to zrobić. Dla siebie i ogólnie tak będzie lepiej.
-Dla kogo? Bo na pewno nie dla nas! Nie wmawiaj mi głupot!
-Masz rację... coś w tym jest, ale nie mogę Ci powiedzieć... wrócę na pewno! Zobaczysz!
-Kiedy?
-Nie wiem. Czas pokaże...
-Skoro Cię nie przekonam, to twój wybór. W razie czego masz mój numer no i adres. Zawsze będę czekać...- było jej trudno. Strasznie chciała zatrzymać Gine przy sobie, ale z biegiem lat zdawała sobie sprawę, że jest coraz trudniej. Mają inne zainteresowania, marzenia i plany. Są tak różne, a jednak nie umieją żyć bez siebie. Przynajmniej do tej pory nie umiały. Może faktycznie nadszedł czas na zmiany.
-Wiedziałam że zrozumiesz Al. - przytuliła mocno przyjaciółkę- choćbym nie wiem jak była daleko nigdy o tobie nie zapomnę. Trzymaj się. - Dokładnie tak wyglądało ich pożegnanie. Kolejny rozdział ich życia zakończył się z chwilą wykupienia jednego, głupiego biletu i podjęcie decyzji.

Jak długo można tłumic uczucia w sobie, zanim nastąpi ich wielki wybuch? Czemu dopiero po czasie myślimy o tym co by było gdyby? Dlaczego zamiast powiedzmy 40 minut myślenia o konsekwencjach wybieramy kilka sekund przyjemności? Jak dużo jesteśmy w stanie poświecić dla chwili zapomnienia? Czy człowiek w tym wszystkim rzeczywiście jest tylko zwykłym rzeczownikiem, którym rządzą przypadki? Mnóstwo pytań, na które być może nawet ona sama nie znalazła odpowiedzi. Po postu jest tak, a nie inaczej. Co się stało to się nie ostanie i trzeba to jakoś przeżyć. Tak właśnie pocieszała się Gina po ostatnich wydarzeniach.
Od kilku dni przypatrywała się dokładnie zachowaniu Brandona. Wiedziała, że jest przybity, a ona jak zwykle nie jest w stanie mu pomóc. Jedyne co mogła mu ofiarować to szczerą rozmowę, chociaż i takich starała się unikać ostatnim czasem. Chciała być jego przyjaciółką, ale sama nie wiedziała czy jest w stanie. Już od dawna nie widziała w nim tylko przyjaciela, ale silnego, dojrzałego mężczyznę. To właśnie ją do niego przyciągało. Wystarczyło, żeby na nią spojrzał, a dla niej cały świat nabierał już innych barw. Dlatego właśnie szukała okazji by byc bliżej niego. Niewątpliwie fakt, że od zawsze przyjaźniła się z Alex ułatwiał jej zadanie.
Wiedziała, że codziennie przychodził na grób brata. Ona sama na jego miejscu pewnie robiłaby podobnie. Na początku tylko obserwowała, dopiero później odezwała się by już z nią wracał do domu. Niestety miał inne sprawy. Był taki zmartwiony. Podeszła do niego. Byli tak blisko. Spojrzała w jego czekoladowe oczy, które tak kochała. Jego ból, bolał ją trzy razy mocniej. Sama nie wie czemu to zrobiła ale pocałowała go. Ku jej zaskoczeniu odwzajemnił pocałunek. Ich języki rozpoczęły taniec pełen namiętności. Po chwili jednak odsunął się od niej.

-Gina, ja...-nie wiedział nawet jak zacząć, ale musiał coś powiedzieć.
-Nic nie mów- przerwała mu – po co psuć ten moment... zmywajmy się.
-Posłuchaj Gi. Uważam, że powinniśmy jednak szczerze pogadać. - powiedział trzymając jej dłoń by mu nie uciekła- ale nie tu. To nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy.-wyszli z cmentarza i przystanęli na chwilę.
-Gina to co się stało to...
-Pomyłka.... wiem co chcesz powiedzieć, ale co ja na to poradzę, że czuję do Ciebie coś więcej niż tylko zwykłą przyjaźń?! Coś czego Ty pewnie nigdy nie odwzajemnisz...
-To nie tak Gina. Jesteś wspaniałą kobietą, ale ja nie jestem wystarczająco dobry, by być dla Ciebie kimś więcej.Nie byłabyś ze mną szczęśliwa. Nie ze mną...Gi- to były jego ostatnie słowa skierowane do niej. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Gdy poluzował uścisk, Gina odeszła. Nie zatrzymywał jej.”



„Jesteś wspaniałą kobietą, ale ja nie jestem wystarczająco dobry, by być dla Ciebie kimś więcej.Nie byłabyś ze mną szczęśliwa. Nie ze mną....Gi” - ciągle w w swej głowie słyszała te słowa. Słowa, które tak ją bolały. Skoro tu nie będzie z nim, może tam gdzie wyjedzie przynajmniej o nim zapomni. Może tam to piekące uczucie, które tak rani ją od środka, kruszy serce w kawałki też zniknie.
Długo się nad tym zastanawiała. Faktycznie tu nie mogła być szczęśliwą, nie bez niego. Będzie tęsknic za tym co zostawiła, ale nie mogła inaczej. Rano wsiadła do samolotu i opuściła to miejsce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:58:48 11-08-10    Temat postu:

No i nadrobiłam

Co do rozdziału 9 to był boski a zarazem bardzo smutny. Łzy miałam w oczach czytając go. To straszne ,że Sidney nie żyje. Ale cóż tak bywa w tym życiu odchodzą ci co nie powinni a ci co powinni zostają. Doskonale rozumiem reakcję Alex też pewnie rzuciłabym się na matkę wiedząc jaki stosunek ma do swoich synów. A co do Evy nie mogę rozgryźć taj kobiety czasem wydaje mi się ,że bardzo kocha swoich synów a innym razem ,że tylko czeka aż zniknął z jej życia. A przecież jest ich matką i to oni powinni być dla niej najważniejsi na świecie. Brandon tez bardzo cierpi po stracie brata szkoda mi go tak samo jak Alex.

Rozdział 10

Szkoda ,że Gi wyjeżdża tym bardziej ,że teraz jest bardzo potrzebna Alex. Ale widzę ,że ona sama próbuje uciec od uczucia jakie żywi do Brandona. Tylko czy się jej to uda ? Nie wydaje i się. Trochę rozumiem Brandona ,że nie chce być z Gi obawia się ,że nigdy nie będzie potrafił dać jej takiego szczęścia i miłości na jaką on zasługuje.Ale powinien moim zdaniem spróbować może to odmieniło by jego życie na lepsze.Mam nadzieje ,że jednak kiedyś będą ze sobą i obojgu przyniesie to szczęście. Świetny rozdział. Czekam na next.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:05:26 11-08-10    Temat postu:

anetta418- a już myślałam, że zrezygnowałaś z czytania tego czegoś co tu umieszczam ;D
Mile zaskoczył mnie Twój komentarz ;D Cieszę się, że Ci się podobały te rozdziały Zdecydowanie bardzo dobrze zrozumiałaś Brandona ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:11:37 11-08-10    Temat postu:

No ja miałbym zrezygnować z czytania twojego opowiadania ? Chyba żartujesz ?!!!
Uwielbiam czytać twoja opoka. Poruszasz tematy z życia wzięte.Nie mogłabym opuścić przeczytania czegoś takiego. Tym bardziej ,że piszesz to ty. Potrafisz tym wzbudzać we mnie różne emocje. Czytając to czuje jakbym tam była. Razem z nim przeżywam to co oni. A skoro potrafisz w taki sposób opisać sytuację ,uczucia i wydarzenia ,że poruszasz czyjeś serce to jesteś wielka moim zdaniem. A twoje opoko jest świetne. Dlatego nie nazywaj go ,,tym czymś " Bo to jest coś na co poświęcasz swój cenny czas dzięki któremu my możemy przez chwilę poczuć się jakbyśmy trafili do innego świata.Poczuć ból ,cierpienie,radość i smutek. Dzięki temu możemy zastanowić się nad swoim życiem. Czy możemy zrobić coś by było ono dużo lepsze ? I nie martw się kiedy czasem nie napisze komentarza prędzej czy później to przeczytam. Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:39:24 11-08-10    Temat postu:

Upssss ;D to ja już nie będę nazywała tej opowieści "tym czymś" tylko nie krzycz już ;D Jest mi miło, że się komuś spodobało coś co napisałam w takim stopniu ;D Bo za każdym razem się staram ;D I Wasze komentarze bardzo pomagają ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin