|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:06:37 30-10-12 Temat postu: |
|
|
No ja mam nadzieję, bo jakoś mi go tu mało i odniosłam wrażenie, że go Wayne przytłoczył swoją osobowością, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło będę miała więcej frajdy z poznawania głównego bohatera krok po kroku :
Fakt, faktem, że pannę młodą trzeba znaleźć i mam nadzieję, że to nastąpi niebawem
A tak w ogóle to plątaj, plątaj ja jestem za i tak będę czytać i tak |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:42 31-10-12 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że polubiłyście Wayne'a Rzeczywiście trochę przyćmiewa Willa, ale przecież to już nie pierwszy raz zdarza mi się, że bohater dugoplanowy wychodzi nagle na pierwszy plan... z tym, że chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło się to już w pierwszym odcinku ;P Will w każdym razie jeszcze pokaże na co go stać ;D
Tymczasem zapraszam na kolejny odcinek:)
Odcinek 2.
Siedział przy swoim biurku i tępym wzrokiem wpatrywał się w monitor laptopa. Zwykle pracował w domu, tak było bezpieczniej. Gdyby ktoś zorientował się kim jest naprawdę, jego wysiłki by żyć, jak każdy normalny człowiek, zupełnie anonimowo, z dala od całego tego blichtru i fleszy aparatów, poszłyby na marne. Tego dnia jednak postanowił pojechać do biura. W domu, słuchając nieustannych sprzeczek Ashley i Wayne’a i tak nie byłby w stanie skupić się na pracy. Ale tu też nie był. Jego myśli nieustannie krążyły wokół tego, co stało się w Vegas. Nie dawało mu spokoju to, że dziewczyna zniknęła bez słowa. Razem z aktem małżeństwa.
– Cholera – przeklął i zamknąwszy laptopa, pewnym krokiem skierował się w stronę gabinetu szefa, a raczej szefowej. – Chcę wziąć zaległy urlop – zakomunikował, zanim siedząca za biurkiem , kobieta, w ogóle zdążyła podnieść wzrok znad papierów i skierować go na jego osobę.
– Dopiero wróciłeś z jednego – zauważyła.
Will nabrał powietrza w płuca i oparł się dłońmi o blat biurka, pochylając się nieznacznie w jej stronę.
– To dla mnie bardzo ważne – powiedział, wlepiając w nią swoje czekoladowe tęczówki.
Blondynka przez chwilę siłowała się z nim na spojrzenia, a w końcu odchyliła się wygodnie na oparcie swojego fotela i uśmiechnęła lekko.
– Nie rób tego, Conway – pogroziła mu długopisem, który trzymała w dłoni. – W ogóle nie działa na mnie to twoje smętne spojrzenie, wiesz?
– A mnie się zdaje, że jednak trochę działa – odpowiedział, uśmiechając się bezczelnie.
Kobieta westchnęła i z trzaskiem odłożyła długopis na biurko. Will nawet nie drgnął, ciągle wpatrując się w jej oczy.
– Dobra, wygrałeś – powiedziała, a kąciki jej ust uniosły się w niepohamowanym uśmiechu. Ten facet miał w sobie więcej uroku niż wszyscy mężczyźni pracujący w jej firmie razem wzięci. I wykorzystywał go w dość bezczelny sposób. Przede wszystkim jednak był solidnym i sumiennym pracownikiem. Zawsze mogła na niego liczyć. Nie mogła więc teraz nie pójść mu na rękę.
– Możesz wziąć tyle urlopu, ile potrzebujesz, pod warunkiem, że jutro na biurku zobaczę sprawozdanie z całego kwartału. Wiesz, że nikt inny nie poradzi sobie z tym tak dobrze jak ty, prawda?
Usta Willa powoli rozciągły się w uśmiechu.
– Zmykaj – powiedziała, odgarniając go, jak natrętną muchę. – Nie mogę się skupić, a ty masz coraz mniej czasu na przygotowanie sprawozdania.
Will mrugnął do niej, zasalutował i wyszedł bez słowa. Przygotowanie sprawozdania zajęło mu niecałe trzy godziny. Sprawdził wszystko jeszcze raz i upewniwszy się, że nie pomylił się nigdzie, wydrukował całość i włożył w tekturową teczkę, którą zostawił u osobistej asystentki szefowej. Wolał nie wchodzić do jej gabinetu, by przypadkiem nie dostać kolejnego bojowego zadania, z którym nikt inny nie poradzi sobie tak dobrze jak on.
Wrócił na swoje stanowisko pracy, a kiedy uprzątnął je nieco, dopił resztę zimnej już kawy i skrzywił się z niesmakiem, rozglądając się dookoła. Miał niejasne przeczucie, że jest tu po raz ostatni.
Westchnął ciężko, chwycił swoją kurtkę i ruszył do wyjścia.
***
Wayne siedział na werandzie i pobrzękiwał na swojej starej, rozstrojonej gitarze, zastanawiając się dlaczego Bóg postawił na jego drodze tę złośnicę. Była tak cholernie podobna do swojej matki, że nawet przez sekundę nie wątpił, że jest tym, za kogo się podaje, ale czy naprawdę to właśnie on był jej ojcem? Na pewno tak. Któż inny miałby takiego pecha, by już podczas swojego pierwszego razu, zapłodnić kobietę? To mogło zdarzyć się tylko jemu.
– Matka cię do mnie przysłała? – spytał, wyczuwając na sobie jej wzrok, jednak nawet nie spojrzał w jej stronę.
– Matka nie chciała, żebym tu przyjeżdżała – mruknęła, opierając się ramieniem o drewnianą ścianę domu. – Dlaczego ją zostawiłeś?
– Dlaczego ją zostawiłem? – prychnął. – Masz pojęcie o co pytasz?
Dziewczyna uniosła brwi wysoko i wlepiła w mężczyznę swoje ciemne oczy, czekając aż sam zacznie mówić dalej.
– Miałem wtedy szesnaście lat. Rozumiesz? Szesnaście – powtórzył. – Byłem cholernym smarkaczem i gów*o wiedziałem o życiu.
– Ale nie przeszkadzało ci to w tym, by bawić się w dorosłość! Problem pojawił się gdy trzeba było wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Prościej było uciec, prawda?
– Dość! – warknął i z całej siły cisnąwszy gitarą o ziemię, posłał jej wściekłe spojrzenie. Ashley aż podskoczyła, a serce podeszło jej do gardła, ale mimo to ciągle odważnie patrzyła w jego stronę. – Może zamiast robić mi wyrzuty, powinnaś raczej spytać matkę, dlaczego przez te wszystkie lata nigdy o niczym mi nie powiedziała! – wycedził przez zęby i wyminął ją, wchodząc do mieszkania. To wszystko było zdecydowanie ponad jego siły. Musiał się napić. Nalał sobie whisky i wypił jednym duszkiem, a kiedy do domu jak burza wparował Will, nie zauważając nawet obecności przyjaciela, nie mówiąc już o zauważeniu jego zupełnie rozchwianego stanu emocjonalnego, pokręcił głową z niedowierzaniem i ponownie napełnił szklankę alkoholem.
Will nie miał czasu do stracenia. Zaraz po wejściu do swojego pokoju wyciągnął z szafy torbę podróżną i zaczął do niej wrzucać rzeczy. Musiał znaleźć swoją żonę zanim zrobią to inni albo zanim ona sama odkryje za kogo wyszła za mąż i poleci z tym do mediów lub do jego rodziny, licząc, że tam właśnie go znajdzie i z kopciuszka stanie się księżniczką.
– Dokąd się wybierasz? – spytał Wayne, przystając w progu.
– Szukać żony – odparł Will, myszkując w szufladzie. – Muszę ją znaleźć zanim zrobią to inni.
– Jacy inni?
– Po prostu inni.
– Po co ci ona? – spytał, drapiąc się w czubek głowy. – Bo nie rozumiem.
Will westchnął, wyprostował się i trzymając w dłoniach kilka par skarpetek i bieliznę, spojrzał na Wayne’a.
– A jak to sobie wyobrażasz? Jeśli jutro spotkam kobietę swojego życia, a za kilka miesięcy zapragnę, by została moją żoną.
– To wtedy będziesz się martwił – wszedł mu w zdanie.
– Nie, Wayne. Muszę to załatwić teraz, bo inaczej nie da mi to spokoju.
– Świetnie! – klasnął w dłonie Wayne. – Zostaw mnie tu samego z tą małą pijawką! Może zdążysz wrócić zanim ona zdąży mnie wykończyć.
Will roześmiał się w głos, ale już po chwili zrzedła mu mina.
– Masz gościa – powiedziała Ashley, wchodząc do pokoju, a po chwili zza jej pleców, wyłonił się wysoki, dobrze zbudowany jasnowłosy mężczyzna, którego znał zbyt dobrze, a którego obecność w tym domu nie wróżyła niczego dobrego.
– Wasza Książęca Mość – przywitał się i nieznacznie skinąwszy głową, pochylił ją do przodu, jakby chciał się ukłonić.
– Książęca Mość?! – Wayne wybałuszył oczy i zmierzył mężczyzn wzrokiem, po czym przeniósł go na swoją córkę, jakby liczył, że ona podsunie mu jakieś gotowe wyjaśnienie. – To jakieś jaja? – spytał, gdy dziewczyna wzruszyła ramionami. – Will?
William uśmiechnął się głupio. Zupełnie nie był na to przygotowany. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:22:40 31-10-12 Temat postu: |
|
|
Zacznę od końca... Wydało się, że Will jest księciem. Reakcja Wayne'a mnie rozbawiła Ale pewnie sama tak samo bym zareagowała i pomyślała, że to jakieś jaja
Wayne ma problemy z córką.. Nic w tym dziwnego, skoro o jej istnieniu dowiedział się tak późno... 16 lat, to faktycznie mało, aby wziąć na siebie odpowiedzialność, ale Ashley ma sporo racji. Mógł nie bawić się tak szybko w dorosłość...
Will ma dobre podejście... Musi znaleźć żonę, aby się rozwieść, bo jeżeli tego nie zrobi, kiedyś może mieć problem. Przeczuwam, że jego żoną jest Corinne |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:29:12 31-10-12 Temat postu: |
|
|
No tak, musi znaleźć żonę zanim ktoś zrobi to przed nim, albo zanim ona sama zorientuje się za kogo wyszła za mąż
A Wayne... cóż, on chyba nadal nie dorósł, więc w jego przypadku 16 lat czy 36 to żadna różnica
Dzięki że wpadłaś :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:49:23 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja połknęłam odcinek niemal na raz i stwierdzam, że mi mało
Dość szybko wydało się, że Will jest Księciem i co zabawniejsze okazało się, że Wayne o niczym nie wiedział. W sumie to sądziłam, że skoro są przyjaciółmi to przynajmniej o tym mu powiedział, ale jak widać ukrył prawdę przed wszystkimi. Rekacja Wayne wręcz przezabawna, natomiast muszę przyznać, że z każdym kolejnym zdaniem coraz bardzij go uwielbiam. Jak widać potrafi również stracić cierpliwość mimo tego całego swojego beztroskiego podejścia do życia
No to teraz się zacznie. Podejrzewam, że blondyn nie pojawił się przypadkowo i to może nieco pokrzyżować plany Willa na odnalezienie żony. Z drugiej strony ciekawi mnie jej reakcja kiedy dowie się za kogo tak naprawdę wyszła
No to tyle na dzisiaj. Czekam oczywiście na ciąg dalszy tym bardziej, że jak już napisałam wcześniej mam niedosyt po tym odcinku. Cały czas chciałabym więcej i więcej, ale to chyba zaleta wszystkich Twoich dzieł. Piszesz tak, że nie sposób jest się nudzić nawet jeśli nic się nie dzieje |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:59:42 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Mało? No cóż... cieszę się W ogóle strasznie miło czytać tak pochlebne słowa - dziękuję :* A wracając do długości odcinka, to stwierdziłam, że taka jak wyżej będzie optymalna jak na tę historię, więc chyba musisz się przyzwyczaić |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:10:49 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Aww, mistrzostwo! Prawdziwe mistrzostwo! To opowiadanie ma w sobie tak ogromny potencjał i tak fantastyczną dawkę, jakże pozytywnego humoru, że śledzę je z prawdziwie szerokim uśmiechem na twarzy. Spięcia na linii Ashley&Wayne są zaś tak jadowite, że aż chciałoby się prosić o więcej i więcej. Wiem, wiem ich relacja nie jest może wzorem więzi ojciec-córka, ale właśnie tak skrajne przypadki sprawiają, że dany wątek naprawdę intryguje. A, żeby tego było mało, to do ich rodzinnych kłopotów dołącza, nie kto inny, jak książę we własnej osobie. Trzeba przyznać, że rewelacyjnie wplotłaś wyjście na jaw tożsamości Willa w całą historię. Bez problemu wyobraziłam sobie ostatnią reakcję Wayne'a, który takiej bomby na pewno się nie spodziewał Obawiam się jednak, że wizyta blondaska udaremni Willowi wyjazd w poszukiwaniu małżonki, a jego słowa w sprawie rzekomo ostatniego dnia pracy staną się prorocze
Ostatnio zmieniony przez madoka dnia 23:53:38 01-11-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:29:43 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Jak już wspominałam na gg, uwielbiam Wayne'a i jak zauważyła jedna z moich przedmówczyń, na razie osobowością przyćmiewa Willa.
Will i jego nieodparty urok musiał podziałać na jego "żonę", ale jak widzimy działa też równie dobrze na inne przedstawicielki płci pięknej. Jestem ciekawa, kiedy znajdzie swoja małżonkę
Wayne i jego urocz córeczka rozwalają mnie na łopatki... Ich teksty są niesamowite. Na razie moja racja stoi po stronie Wayne'a(ciekawe dlaczego... ), no ale jaki normalny szesnastolatek myśli o czymś innym poza zabawą? Sam był dzieckiem, a żeby brać odpowiedzialność za druga osobę? Ale miło by było, gdyby matka Złośnicy dała mu wybór.
Czekam, ja zawsze |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:44:11 01-11-12 Temat postu: |
|
|
No cóż nie pozostaje mi więc nic innego jak się przyzwyczaić
Czekam na kolejny oczywiście |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:45:11 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Moniś, Ty tutaj? Ależ mi miło Opowiadanie raczej nie będzie całkiem serio, choćby za sprawą Wayne'a, ale tak czy siak, mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań. Agentów za chwilę wysyłam ^^
Martynko, daj Willowi szansę - rozkręci się chłopak, jak się zabiorę w końcu do pisania Chociaż i tak czuje, że Wayne pozostanie poza wszelką konkurencją ;D
Dzięki, że jesteście :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:43:38 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Obiecujesz? Bo ja tak bardzo chcę zobaczyć tę sceny między Corinne i Willem |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:46:37 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Sama chyba też muszę powiedzieć, że jak n razie to Wayne jest jakby na pierwszym planie i rzeczywiście przyćmiewa naszego głównego bohatera. Jednak są to początki, więc wierzę, że jeszcze Will ukaże nam się bardziej.
Może to dlatego, że Wayne to taka barwna osoba, zabawna i bardzo charakterystyczna mimo wszystko. Uwielbiam jego droczenia się z jego córką, która nadal mnie zastanawia. Mam nadzieję, że i ją poznamy z czasem bliżej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:51:54 01-11-12 Temat postu: |
|
|
Obiecuję Sceny będą - być może juz calkiem niedługo
Ashley też tu będzie miała swoje pięć minut, a może nawet więcej - przynajmniej taki mam zamiar ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:20:49 03-11-12 Temat postu: |
|
|
Pacz, to znowu ja, jak przystało na Twoją FANKĘ ♥
Cieszę się, że masz ciągle świeże pomysły i wybaczam Ci, że przyciągasz mnie tu podstępem
Oczywiście, że przeczytałam i czytać będę
Dobrze, że ksieciunio chciał zacząć działać, bo faktycznie MISZCZ - Wayne wysunął się na delikatne prowadzenie w rankingu moich - twoich ulubieńców
Jak to często w życiu bywa, Williamowi plany nieco się pozmieniają pewnie, bo człowiek, który się zjawił w jego życiu na pewno nie wpadł na herbatkę, gratisowo wydało się kim jest haha. Uśmiałam się nieco I tyle jeśli chodzi o szukanie swej panny młodej
Czekam na ciąg dalszy Pusiu
♥ |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:36:33 03-11-12 Temat postu: |
|
|
No patrzę i oczom własnym nie wierzę Niemniej cieszę się, że podstęp się udał a Wayne zyskał kolejną fankę
Dzięki, że wpadłaś :* |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|