|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
socold Obserwator
Dołączył: 08 Lip 2011 Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:29:54 08-07-11 Temat postu: |
|
|
świetny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:06:23 10-07-11 Temat postu: |
|
|
Widzę, że opowiadanie o mojej księżniczce się rozwija Przepraszam za tak długa nieobecność, ale wiesz... korki
Cieszę się, że Carissa się przystosowała znalazła nową rodzinę i prawdopodobnie księcia(choć nie tego, ale zawsze coś). Ciekawi mnie jak ta wredna jędza do niej dotarła, według moich obliczeń powinna nie żyć już od kilku stuleci, co nie? Czekam z niecierpliwością. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:11:25 11-07-11 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie nie zając nie ucieknie Dziękuje ci za komentarz
Powinna nie żyć i nie żyje przynajmniej fizycznie. Na nieszczęście ta wiedźma znała czar by jej dusza wciąż była żywa i znajduje się pomiędzy światem żyjących a umarłych, dlatego może nawiedzać normalnych ludzi w snach |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:27:51 30-07-11 Temat postu: |
|
|
Rozdział szósty
Central Park wyglądał praktycznie tak samo jak rok temu. Jedyną różnicą była pustka, zapewniona przez wczesną porę. Poranne słońce ogrzewało jej potargane przez wiatr włosy. Dziewczyna rozglądała się biegnąc przed siebie wciąż szukając.
Pół roku, po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Na Boga jakże mogła znaleźć księcia w pół roku i nakłonić go do pocałunku prawdziwej miłości? To było niemożliwe! Musiała jakoś zatrzymać czas by nie skończyć jeszcze szesnastu lat, może gdyby znalazła wieżę mogłaby znowu zasnąć. Może… Wszystko było jedynie gdybaniem a wieży jak na złość nigdzie nie było.
Stanęła na rozstaju dróg, bawiąc się swoją czarną, skórzaną bransoletkę z namalowaną jarzębiną. Rozejrzała się, zniechęcona jak mogła walczyć z przeznaczeniem?
Przymknęła oczy, może pocałunek prawdziwej miłości wcale nie był niemożliwy? Uśmiechnęła się promiennie, przywołując wspomnienie jego.
-Micheal – powiedziała cicho jakby smakując jego imię. Czy on był prawdziwym księciem? Czy był jej księciem? Po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz, gdy przypomniała sobie jego soczyście zielone oczy.
-Przepraszam. –Usłyszała burknięcie, gdy ktoś potrącił ją na chodniku. Dziewczyna odskoczyła na bok, otworzyła oczy by spojrzeć na nieznajomego.
-Nie każdemu z nas pisane opanowanie tak trudnej sztuki jak chodzenie. –Odparła cierpko, unosząc brodę do góry.
Brunet zatrzymał się na chwiejących nogach i odwrócił, cicho prychając. Patrzyła na nią przez przeciwsłoneczne okulary a na jego twarz widniał cyniczny uśmiech.
-Masz szczęście, że jestem zmęczony. –Ziewnął znudzony, stojąc naprzeciw niej rozluźniony. –Uważaj na swój jadowity języczek, inaczej ktoś ci go odetnie. –Dodał odchodząc powolnym krokiem.
Carrisa przekręciła oczami, patrząc na oddalającą się sylwetkę. Pies który dużo szczeka nie gryzie. Westchnęła idąc swoją drogą prosto do domu.
Weszła na ponurą klatkę schodową, trzymając kurczowo klucze od mieszkania przy których było szklane serduszko. Szła powoli po schodach patrząc pod nogi, gdy usłyszała po prawej stronie pisk, odwróciła się i zobaczyła roztrzepaną, rudą czuprynę. Przystanęła, czekając.
-Słyszałam! –Oznajmiła triumfującym głosem rudowłosa dziewczyna, prawie podskakując pod drzwiami gderliwego pana Parkinsa.
-Elizabeth, na Boga ciszej. –Strofowała ją, próbując ją uspokoić, jednak ta miała to w nosie.
Drobna buzia w kształcie serca pokryta była czerwienią a włosy w nieładzie, jak zawsze. Liz pociągnęła swoją przyjaciółkę do mieszkania, razem weszły przez uchylone drzwi.
Carrisa usiadła na niewygodnej kanapie, podczas gdy Elizabeth krążyła po pokoju niczym lew w klatce, nie potrafiąc opanować rozpierającej ją ekscytacji.
-Będziemy razem chodzić do szkoły. –Zaczęła poruszać się w rytm swojej muzyki stworzonej na rzecz tańca zwycięscy. –Oh nareszcie pojawi się tam normalny człooowiek! –Zakręciła się wokół własnej osi, tracąc przy tym równowagę.
-Lucy opowiadała, że w tej szkole uczą się najmądrzejsza oraz najlepiej wychowana młodzież w Nowym Yorku. –Odparła zaskoczona dziewczyna, obserwując swoją przyjaciółkę, która wreszcie usiadła obok niej.
-To propaganda! Najmądrzejsi? Parę osób mających stypendia, owszem. Reszta to bogate dzieciaczki, które mają siano zamiast mózgu. W dodatku wszyscy są tak żenująco wredni… Naprawdę. –Pokręciła zdegustowana głową. –W porównaniu z nimi to ja jestem z arystokracji a oni to zwykły plebs z kartami kredytowymi od rodziców.
-W takim razie wolę uczyć się w domu. –Oznajmiła panna Amarante wstając ze swojego miejsca. –Muszę powiadomić jedynie Lucy.
-Nie rób tego! –Pisnęła Liz podskakując z miejsca, chwytając drobne ramiona dziewczyny. –Nie zostawiaj mnie samej… Nie zniosę kolejnego roku… -Kwiliła a w jej dużych zielonych oczach pojawiły się łzy.
-Elizabeth nie zachowuj się jak małe dziecko. –Skarciła jej zachowanie. –Dobrze już pójdę już do tej szkoły. –Pokręciła głową i objęła swoją przyjaciółkę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:55:02 30-07-11 Temat postu: |
|
|
Pierwsze spotkanie z księciem nie wypadło zbyt optymistycznie. Ale trudno było się tego spodziewać, skoro oboje mają charakterki.
Na szczęście przyjaciółka przekonała ją do pójścia do szkoły, nauka w domu musi być strasznie nudna.
Czekam na więcej |
|
Powrót do góry |
|
|
Szeherezada Generał
Dołączył: 12 Kwi 2008 Posty: 8888 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:56:54 16-08-11 Temat postu: |
|
|
Wybacz, że dopiero teraz komętuje, ale mam straszne tyły ze wszystkim, a więc życie książniczi zaczyna się zmieniać i to bardziej, znajdzie księcia przeciez to Nowy york na dodatek XXI w. wszystko możliwe i jeszcze ma w czym przebierać . Czyżby Carrisa wkońcu spotkała swojego księcia??? oj już nie moge sie doczekać co będzia dalej z nimi jeśli to on. Wiedzma mnie wkurzyła po co ona się tu pcha głupia jest że uprzediła ją że klątwa nadal trwa tak by żyła w nieświadomości i wiedzma cieszyła by sie zwycięstwem ale tak to jest że złu zawsze rozumu brakuje i potem sie dziwią że przegrali Czakam na newsa. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|