Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piekielnie kochany wróg - Odcinek 9
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lusesita175
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:17:43 02-01-11    Temat postu:

To czekam do czwartku
Pozdrowienia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanette
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 3980
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:37:45 08-01-11    Temat postu:

Spóźniony odcinek. Miłego czytania!

Rozdział trzeci

Stał za barem, wdychają powietrze pełne białego dymu. W przeszłości ktoś zażartował patrząc na tą mleczną powłokę, że to miejsce przypomina przejście do innej, odległej krainy gdzie problemy znikają. Faktycznie problemy znikały, gdy grało się w piwnego ping-ponga, wlewając przy tym hektolitry zimnego piwa wprost do gardła.
W barze zjawiało się coraz więcej klientów. Niestety interes wciąż był na minusie, a dług Charlesa wciąż się powiększał. Chłopak jednak zbyt mocno kochał to miejsce by z niego zrezygnować ot tak. Nie mógł zawieść swojego ojca.
Stracił Aurelię, ale jeszcze nie przegrał. Wciąż miał szansę, tylko musiał się bardziej postarać. W dodatku zajmując się tą małą, upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie dość, że zdobędzie pieniądze to jeszcze utrze trochę jej nosa. Zasłużyła.
Przechylił kufel piwa, opróżniając go do końca. Ponoć nie powinno się pić w pracy, ale kto mu zwróci uwagę?
Zadzwonił dzwoneczek, kiedy przez drzwi wszedł wysoki chłopak o miodowych włosach. Podszedł pewnym krokiem do baru.
-Widzę, że impreza się rozkręciła. –Rozejrzał się po barze, kilku stałych bywalców pokładało się na krzesłach. –A właściwie kończy, chociaż jest dopiero dwudziesta trzecia. –Mruknął patrząc na swój zegarek.
William wyglądał jak typowy przystojniak z sąsiedztwa. Przez wesoło skrzące się zielone oczy i dłuższe miodowe, błyszczące włosy przez to wyglądał na młodszego niż był w rzeczywistości. Chłopak ubrany był w biały uniform, a na koszuli widniał identyfikator z jego dość niefortunnym zdjęciem.
-To pożegnanie. –Odezwał się Chuck. Głos miał dość niewyraźny, chociaż każdy by bełkotał po takiej ilości alkoholu. William jedynie pokręcił głową zdegustowany zachowaniem brata.
-Zamykasz wreszcie bar? Powinieneś to wcześniej zrobić.
-Ani słowa więcej. –Uciszył go gestem i wychrypiał przedłużając ciiii, przykładając palec do ust. –Nie zamykam baru, jeszcze nie zwariowałem. –Wybałuszył oczy, śmiejąc się.
-Więc? –William spojrzał na niego pytająco, przez chwilę pomyślał, że powinien wyjść i porozmawiać z nim kiedy ten będzie trzeźwiejszy.
-Wyjeżdżam na misje. –Wypiął dumnie pierś do przodu. Widząc zdziwioną minę brata, kontynuował pewnym głosem. –Muszę sprawić by dziewczynka stała się kobietą.
-Wiedziałem, że jesteś szalony, ale nie aż tak! Nie pij już. – Odsunął kolejny pełny kufel piwa. –I tak brak ci szarych komórek. Co masz zamiar jeździć po świecie by ją ganiać? Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie mamy pieniędzy! Właściwie jesteśmy na minusie i jeszcze ci… Odpuść i znajdź prawdziwą pracę. –Warknął zirytowany, zachowaniem starszego brata, który według ogólnie przyjętych norm powinien być mądrzejszy.
-Przypominasz mamę. –Prychnął Chuck. –Nie rób tego, nie rób tamtego. Najlepiej to siedź w domu i oglądaj durne teleturnieje, w końcu jesteśmy jedynie zwykłymi szarymi robotnikami. Mam tego dość, nasz ojciec miał marzenia i dlatego pojawił się ten bar.
-I jak on skończył? Z tobą będzie tak samo. Lepiej to przemyśl. –Nie miał siły ponownie wałkować tych samych tematów, Charles był uparty jak osioł. Will wyszedł z baru, trzaskając drzwiami. Do diabła z tym kretynem, w końcu jest dorosły i ma mózg może jak zostanie sam to z niego wreszcie skorzysta.

Podróż napełniła ją pozytywną energią. Czuła się tak jakby mogła latać. Przestąpiła przez próg kameralnego pensjonatu, trzymając w dłoniach duże torby podróżne, a przez ramie przerzuconą miała skórzaną torebkę. Stanęła przed recepcją, naciskając dzwonek na drewnianej ladzie. Wzięła głęboki wdech, wyczuła zapach odświeżacza powietrza zmieszanego z wonią tanich perfum. Nie był to luksus do jakiego przywykła wyjeżdżając z rodzicami na wakacje, ale tego właśnie chciała. Chciała czegoś prawdziwego i to miała dostać a nie rozrywkę dla turystów, stworzoną przez drogie kurorty.
Pragnęła odkryć siebie, odkryć świat i poznać nowych ludzi. Pierwsze co zrobi to wybierze się do małego baru, który widziała na końcu drogi i napije się whisky razem z miejscowymi. Miała nadzieje, że nie spadnie śnieg, chciała zobaczyć jesienną Szkocje, kiedy wrzosowiska kontrastują z soczyście zieloną, niemal wiosenną trawą. Zobaczy jezioro, w którym powinna pływać Nessie. Odetchnęła zachwycona perspektywą spędzonego tu czasu.
-Czy mogę w czymś pomóc? –Odezwał się mężczyzna o wyjątkowo zmęczonym spojrzeniu, jakby stanie przed nią było ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę. Recepcjonista był w średnim wieku, ubrany w stary, znoszony brązowy garnitur.
-Tak, wynajęłam pokój na nazwisko Bosconovitch –Stanęła na palcach by przyjrzeć się księdze gości, którą wyciągnął spod drewnianej lady.
-A tak przypominam sobie. –Na jego twarzy pojawił się szeroki, marzycielski uśmiech. –Pani narzeczony odebrał już klucze. –Dodał ze smutkiem w głosie. Patrząc na nią jak na najgorszego wroga.
-Kto? Nie mam narzeczonego. –Zaprzeczyła ruchem głowy. To z pewnością była pomyłka.
Recepcjonista zacmokał zirytowany. Wyglądał jakby świerzbiły go dłonie by zadzwonić po ludzi z kaftanami bezpieczeństwa. Nabierając powietrza zdążył jedynie wypowiedzieć lekceważąco jedno słowo „Pani”, najwyraźniej miał ochotę wytłumaczyć jej, po raz kolejny że ma „narzeczonego”. Jednak spojrzał za jej ramię i prawie podskoczył podekscytowany.
-O wilku mowa. –Powiedział uśmiechając się zalotnie we wskazanym kierunku. Miło było gdyby dla innych gości był tak miły, pomyślała Jenny odwracając się.
Opadła jej szczęka, nie mogła uwierzyć, że przed nią stoi ON. Przemierzył korytarz pewnym krokiem, uśmiechając się do niej tak słodko. Co on do cholery kombinował, Jennifer próbowała zrozumieć, do czasu kiedy pocałował ją w usta na powitanie. Miała ochotę go odepchnąć i kopnąć go w czułe miejsce. Zamiast tego odepchnęła go a on zrobił smutną minkę. Grał! Ten przeklęty diabeł, grał romantyka przed recepcjonistą.
-To znowu wróciło? –Odezwał się odgarniając z jej twarzy niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Wróciło? O co ci do cholery chodzi. –Odsunęła się od niego przestraszona. –Co tu robisz? Śledzisz mnie? Nie dotykaj mnie! –Wrzasnęła trzaskając go raz po raz po dłoniach, kiedy próbował ją dotknąć. Czuła się jak wariatka, dlaczego takie sprawy po prostu się nie rozwiązują same? Przecież to on był oszustem a ona nawet nie wiedziała jak się bronić. Stała tam jak owca bijąc go i słysząc zdegustowane cmokanie recepcjonisty.
Charles mówił kompletne bzdury o tym jak ją kocha i przezwyciężą razem jej chorobę. Warknęła. On w odpowiedzi wziął ją na ręce, przewieszając ją przez swoje ramię. Na nic zdało się kopanie, krzyczenie i próby uwolnienia się.
Znalazła się w pułapce.
Sam na sam z wrogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:08:16 08-01-11    Temat postu:

Chuck jest niesamowicie nieodpowiedzialny. Zostawił cały bar na głowie brata i uważa, że to w porządku. Will jest zupełnie inny, bardziej "porządny" jakby nazwała go Jennifer.
A teraz do głównej parki. Choroba umysłowa Jenny jest tak oczywista, że ten facet zza lady nie mógł jej nie dostrzec, prawda? Charles sobie świetnie to wymyślił, chyba inaczej nigdy by go do siebie nie dopuściła na odległość 3 metrów, a tak to nikt nie zwraca na nia uwagi nawet jak wrzeszczy
Czekam na więcej, bo jak pamiętam w następnym odcinku dopiero będzie ciekawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:21:55 08-01-11    Temat postu:

Twoje opowiadanie jest bardzo bardzo ciekawe i chyba będę ci to powtarzać za każdym razem. Trafiłaś w taką fabułę, która najbardziej mnie pociąga.

Chuck jest mało odpowiedzialny i jego brat we wszystkim ma racje. Może nie chodzi o to, że ma siedzieć w domu i nic nie robić, ale zabrać się za coś normalnego i rzeczywistego. Jeżeli ten jego bar nie za dobrze działa to niech jakoś przyciągnie do niego klientów i rozwinie go. Jak będzie tylko tam siedział i pił piwo to nic mu to nie da. Ale to jego droga więc i jego sprawa. Bardzo polubiłam jego brata, mam nadzieję, że i o nim słuch tak szybko nie zaginie.
No i stało się to co miało się prędzej czy później stać. Jennifer przyjechała to tego malowniczego miejsca, a tu taka niespodziewana niespodzianka, o ile można ją tym nazwać. Myślała, że ją coś trafi. I nie dziwię się jej. Dziewczyna chciała odebrać klucze, a tu wiadomość, że jej narzeczony je odebrał. Hmm... narzeczony? No i pojawił się nasz "grzeczny" Chuck Nie dość, że wszedł w życie Jenny to jeszcze zrobił z niej wariatkę. Przyznam, że dobry pomysł. Ciekawe co Jenny zrobi z tym facetem, ma silny charakter, ale czy to wystarczy? Que problem.

Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanette
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 3980
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:22:37 09-01-11    Temat postu:

Dziękuje za komentarze. William nie zniknie, on też odegra ważną rolę w tej historii. Charles jest nieodpowiedzialny, ale ma to swoje przyczyny. Oczywiście jako moją postać mam ochotę go bronić, ale przez to co mu się przydarzyło powinien być mądrzejszy i uczyć się na błędach innych. Nie będę tu spoilerować Pozdrowienia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:04:41 09-01-11    Temat postu:

Mówiłam już, że uwielbiam to opowiadanie? Jak nie, to mówię, jak tak, to powtarzam i pewnie będę powtarzać przy każdej nadarzającej się okazji:D

Charlie, Charlie... co za facet Totalnie nie odpowiedzialny ale też cholernie pewny siebie i gotowy na wszystko, byle tylko osiągnąć zamierzony cel.
Dobrze pamiętam tą sytuację z robieniem z biednej Jen wariatki i to, co wydarzy się w kolejnym odcinku, ale mimo to mogłabym to czytać chyba jeszcze ze 100 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lusesita175
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:13:31 10-01-11    Temat postu:

Dziewczyno !!! Myślałam, że padne na podłogę po fragmencie przyjazdu Charlesa
do pensjonatu, w którym miała zamieszkać Jennifer Co on sobie wymyślił ?
Chorobę psychiatryczną czy coś? A ten recepcjonista to też się tak zachowywał
jakby mu nie zależało na zadowoleniu klientów, a zwłaszcza niby "chorej"
psychicznie Jenny

Pozdrawiam i czekam na newsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:51:05 10-01-11    Temat postu:

Coś pięknego . Charles posiada wszystko to, co ja kocham: a) jest irytujący, b) doprowadza Jenny do szału, c) jest przekomiczny. A Jenny, ta niewinna istotka kompletnie nie może zrozumieć zamieszania, jakie wciąż wywołuje były facet jej siostry. Wyobrażam sobie jej minę, kiedy dowiaduje się, że ma rzekomego narzeczonego, a tym farciarzem okazuje się sam Charles. Tak poza tym trzeba przyznać mu doskonałe zdolności aktorskie, skoro uwierzył mu nawet recepcjonista. Tak sobie myślę, że nawet ja sama nie dostrzegłabym w nim kłamstwa, już prędzej uwierzyłabym, że Jenny jest chora psychicznie. No, ciekawa jestem do jakiego stanu doprowadzi Charles Jenny...
Uwielbiam to opowiadanie, miałam do niego słabość, już przedtem, kiedy kilka miesięcy temu wstawiłaś te bodajże sześć odcinków. Najbardziej jednak podoba mi się to, w jak komiczny sposób opisujesz relacje pomiędzy tą dwójką. Niektóre zwroty wprost rozwalają.
Niecierpliwie czekam na kolejny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanette
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 3980
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:43:49 10-01-11    Temat postu:

Dziękuje wam za tak miłe komentarze, aż chcę się pisać
Odcinek będzie w weekend
Charles jest taki dość kontrowersyjny, chociaż w tym kryje się jego urok. Jenny za to nie poznała za dobrze życia, ale to może się zmieni
A co do recepcjonisty to nie dość, że wykorzystano na nim doskonałe zdolności aktorskie Chucka to jeszcze on ma słabość do niebieskookich przystojniaków
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanette
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 3980
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:24:42 17-01-11    Temat postu:

Rozdział czwarty

Odskoczyła od niego, oddychając ciężko. Dłonie wciąż miała ściśnięte w dwie małe piąsteczki. Obdarzyła go najbardziej wrogim spojrzeniem, na jakie było ją stać. On tylko stał mając skrzyżowane ręce na klatce piersiowej, uśmiechając się kpiąco, jakby każdy jej cios był jedynie żałosnym atakiem natrętnego robaka.
-Skończyłaś już? –Zapytał od niechcenia, robiąc krok w kierunku roztrzepanej dziewczyny. Te słowa wzburzyły w niej krew. Szybko zdjęła prawy but, poczym cisnęła nim z całą swoją siłą, celując prosto w ten cyniczny uśmieszek. Dziewczyna warknęła niczym dzikie zwierzątko, kiedy przedmiot przeleciał obok jego głowy, uderzając głucho o ścianę pokrytą serduszkową tapetę. Znalazła się w horrorze stworzonym przez samego Kupidyna. Rozejrzała się wokoło jakby szukała drzwi z napisem „exit”, ale zamiast tego stało tam ogromne łoże małżeńskie, które działało na nią jak płachta na byka. Prawie osunęła się na kolana, patrząc na niego.
-Dlaczego? –Wyszeptała, szukając w sobie tych pokładów spokoju, których dawniej miała pod dostatkiem.
-Może pragnę zetrzeć twoje marzenie na proch. –Zasępił się opierając się o czerwoną komodę. –A może pragnę nadać twojej marnej egzystencji, wreszcie jakiś smak. –Poczuła jego palące spojrzenie na swoim ciele. Poczym przekręcił oczami, wyraźnie rozbawiony.
-Nie patrz tak na mnie! – Wrzasnęła, kiedy złość znowu w niej wezbrała.
-Jak? –Zrobił minę niewiniątka, przesuwając specjalnie oczami po jej krągłościach. Zacisnęła dłonie w piąstki. Zbliżał się do niej niczym pantera do rannej sarenki, jego spojrzenie paliło. Zagryzła wargę, próbując stłumić w sobie to dziwne uczucie, które się przez niego obudziło. –Nie mogę od ciebie oderwać wzroku. –Ten zmysłowy głos otulił całe jej jestestwo.
Dlaczego ten idiota wzbudził w niej takie uczucia. Jennifer odetchnęła starając sobie wyobrazić go jako olbrzymiego, zgniłozielonego trolla z maczugą zamiast ręki. Jednak rumieniec jak na złość nie zniknął, lecz jeszcze bardziej uwydatnił się.
-Miałeś jakieś problemy w dzieciństwie? Nie wiem… Spadłeś z dużej wysokości wprost na głowę? To by tłumaczyło dlaczego pleciesz trzy po trzy. –Spiorunowała go wzrokiem, gruchając przy tym jak papużka falista.
Chłopak spojrzał na nią rozbawiony, a w jego oczach pojawiła się błyszcząca iskierka. Poczuł do tej małej sympatie, która musiała ulec bezpowrotnej destrukcji. Każdy jej gest, grymas złości lub uderzenie piąstką a nawet rzucanie butami, miało coś w sobie zmysłowego. Odrzucił te myśli, będąc tak blisko niej, że czuł jej słodki zapach.
-Wiesz o czym myślę. –Ni to stwierdził ni zapytał nachylając się nad nią.
-Ty myślisz?! –Wrzasnęła udając ogromne zaskoczenie. Wachlowała się ręką, jakby odkryła Amerykę.
Charles przekręcił swoimi niebieskimi oczami, zrezygnowany. Poczym przyciągnął ją do siebie, obejmując ją pewnie w tali. Przyciskając ją do siebie, pocałował zachłannie jej miękkie usta.
Jennifer przestała czuć nogi, które obecnie przypominały bezwładne słupki waty. Serce gwałtownie przyśpieszyło próbując wyrwać się z jej piersi. Oddychała zapachem jego ciała. Wszystkie jej zmysły zaczęły wariować. Umysł wrzeszczał: nie, a ciało wprost przeciwnie. Otworzyła delikatnie usta, odwzajemniając pocałunek. Gdy zarzuciła ręce na jego szyję, cały jej zdrowy rozsądek poszedł do diabła. Mruczała jak zadowolony kotek, gdy on prowadził ją do ściany.
Przez niego cały świat zniknął…
Jenny odzyskała władzę nad prawą nogą, chociaż podobał jej się czas spędzony w jego ramionach nie mogła okazać słabości. Odezwała się w niej jedyna rozumna cząsteczka, która zgięła nogę i uderzyła z całej siły w jego słaby punkt. Charles zwinął się w kłębek, patrząc na nią jakby nie rozumiejąc co właściwie się stało.
-Tak właśnie się dzieje, kiedy wsadzasz język tam gdzie nie powinieneś. –Przeszła nad nim, gdy wciąż leżał na podłodze. Potrzebowała lodowatego prysznica, w innym wypadku była skłonna go przeprosić i pocałować. Obrzydlistwo. Odrzuciła od siebie te natrętne myśli. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś tak intensywnego i ekscytującego, to było straszne. Nie miała zamiaru stracić cnoty z takim patałachem jak on. –Śpisz na dywaniku albo w wannie. –Warknęła, zamykając za sobą drzwi na kluczyk.
-Jeszcze zobaczymy. –Syknął Chuck, wstając z podłogi.

Wszedł cicho do domu, odwieszając klucze do skrzynki w korytarzu. Przechodził przez kuchnie, kiedy światło się zapaliło. Do pomieszczenia weszła kobieta w średnim wieku, ubrana w luźną białą koszulę nocną. Spojrzała na syna badawczo, soczyście zielonymi oczami.
-Williamie, od kiedy skradasz się do domu niczym złodziei? –Zapytała patrząc na niego z ogromnym wyrzutem. –Zaczynasz przypominać swojego brata. –Pokręciła głową zmartwiona. –On również nie obiera telefonu. Ani nie może się pofatygować by zadzwonić do starej matki i powiedzieć, że nie wróci na noc.
-Przepraszam, musiałem zająć się barem. –Mruknął chłopak, podchodząc i całując matkę w policzek.
-Barem? –Zdziwiła się, patrząc na młodszego syna.
-Mamo nie martw się, Charles po prostu wyjechał na jakiś czas z pewną dziewczyną, odpocząć. –Nie mógł powiedzieć jej całej prawdy o ściganiu pewnej panny po całym świecie. Przez to matka miałaby pewnie problemy ze snem. –Lepiej się połóżmy spać, już późno. –Objął ją troskliwie ramieniem, podczas gdy ona była w zbyt dużym szoku by cokolwiek powiedzieć. Nie mogła uwierzyć, że jej roztrzepany wyjechał bez słowa wyjaśnienia.
Pozwoliła się odprowadzić do sypialni, całując syna w czoło i znikając w swojej sypialni. Gdyby Carl żył z pewnością wszystko wyglądałoby inaczej, pomyślała kobieta zasypiając.


Ostatnio zmieniony przez Jeanette dnia 17:37:04 17-01-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:42:23 17-01-11    Temat postu:

I ona sądzi, że w ogóle nic między nimi nie ma. Jakby spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i powiedział takim głosem to co do Jenny to prawdopodobnie leżałabym tam martwa (ze szczęścia!!!). A jeśli nawet bym przeżyła to moja noga na pewno nie zareagowałaby w ten sposób. Chuck jest cudowny! Gdzie hodują takich facetów, bo ja chce!
William chyba zebrał wszystkie odpowiedzialne cechy swojego uroczego brata. Matka jest... matką, jak każda martwi się o swoich, jakby nie patrzeć dorosłych synów i to jest urocze.
A więc kochana, czekam na więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:56:39 17-01-11    Temat postu:

-Tak właśnie się dzieje, kiedy wsadzasz język tam gdzie nie powinieneś. Zapamiętam i wykorzystam w praktyce, jak słowo daję ale zgadzam się z Sin - ja też na miejscu Jen, nie byłabym w stanie oprzeć, o ile wcześniej nie umarłabym ze szczęścia
Will jest zdaje się zupełnym przeciwieństwem swojego brata, ale to dobrze, bo ktoś tu musi trzymać rękę na pulsie i dbać o mamusię;D
Pozdrawiam i czekam na next


Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:57:30 17-01-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
conan235
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:25:58 27-04-11    Temat postu:

Krótkie trochę te odcinki, ale pisz jak chcesz ja się nie czepiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:26:08 27-04-11    Temat postu:

Nie wiem jak inni, ale mnie się zdaje, że czas najwyższy na nowy odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charrito
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Kwi 2011
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:22:42 29-04-11    Temat postu:

Już sam tytuł ciekawi ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin