|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:35:37 21-08-11 Temat postu: |
|
|
Denerwuje mnie postawa Jen, ale jeszcze bardziej wkurza mnie zachowanie Charlesa. Cały czas mam poczucie, że on to wszystko robi dla zgrywy, żeby podręczyć małą niewinną Jenny. Coraz bardziej mnie to irytuje.
Aurora, nie wiem co z nią. Dobrze, że poukładała sobie w sercu i głowie, ale chyba za szybko by cieszyć się tak po prostu "szczęściem" siostry.
Czekam na więcej |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:39:36 31-10-11 Temat postu: |
|
|
Rozdział ósmy
Schodziła po szerokich drewnianych schodach, obejmując umięśnione ramię narzeczonego. Salon oświetlony był kryształowym żyrandolem i kilkoma kwiecistymi lampkami, stojącymi przy ścianach. Pomiędzy gośćmi chodzili kelnerzy, roznosząc przekąski i kieliszki z alkoholem.
Jennifer rozejrzała się, przywołując na swoją buzię uśmiech. Wśród przybyłych zobaczyła kuzynów z Rosji a także wuja Władimira sprzeczającego się z kelnerem o zbyt małą ilość wódki. Mężczyzna umilkł, gdy dostrzegł na stopniach drobną dziewczynę ubraną w zwiewną biało-błękitną sukienkę.
-Nie mogę uwierzyć, że najpierw przyjechałaś do tej starej jędzy i jej wyliniałego orangutana, zwanego również jej mężem. -Warknął oschle wąsaty mężczyzna, obejmując drobną dziewczynę, unosząc ją do góry. -Wujek Władimir zrobiłby ci lepsze przyjęcie, na którym nie zabrakłoby wódki! A na ślubie bawilibyśmy się co najmniej tydzień! -Dodał patrząc prosto w orzechowe oczy siostrzenicy. -A ty musisz być tym szczęśliwcem! -Klepnął z całej siły Charlesa po plecach, śmiejąc się donośnie.
-Nie spodziewałam się, że przyjedziecie – odezwała się zdziwiona dziewczyna, mrugając szybko. –Nie planujemy brać ślubu teraz, najpierw chcieliśmy skończyć naszą podróż.
-Moi kochani wszystko już załatwiłam, nie ma na co czekać. -Ciotka Lucy pojawiła się znikąd, z szerokim uśmiechem oraz na wpół pustym kieliszkiem szampana. -Wasze wesele odbędzie się w sobotę. Zamówiłam kaplicę a także spotkałam się z księdzem. Nie musicie się o nic martwić, mam wszystko pod kontrolą a dalej pojedziecie jako mąż i żona. Tak jak powinno być.
-Chociaż jesteś wariatką masz słuszność. Nie warto czekać, jest miłość to musi się odbyć jak najszybciej weselicho! Tylko zainwestuj w prawdziwy alkohol a nie te pomyje. - Dodał wuj przypominający raczej niedźwiedzia, obrzucającego pełne oburzenia spojrzenia na kieliszki wypełnione winem oraz szampanem.
-Sobota? -Spytał wyraźnie rozbawiony Charles, obejmując swoją narzeczoną w pasie, zerkając na nią błyszczącymi, niebieskimi oczami. -Nie planowaliśmy tego, ale... -Pocałował ją w policzek, wyrażając akceptacje zbliżającego się ślubu.
-Za moich czasów dziewczęta całowaliśmy śmielej! - Wyraził swoją opinię Władimir, przyklaskując, wspominając przeszłość. Po chwili spoważniał przypominając sobie o drugiej siostrzenicy. -Aurora niestety nie zdąży przyjechać na dzisiejsze przyjęcie, problemy z samolotami, ale w sobotę będzie z pewnością.
Jennifer prawie straciła przytomność słysząc jego słowa. Do jej siostry dotarły już wiadomości o tej całej farsie, pewnie była zła i zawiedziona. Dziewczyna chwyciła pierwszy kieliszek od nadchodzącego kelnera i opróżniła jego zawartość, jednym łykiem. Powinna zainwestować w trumnę a nie w białą suknię ślubną, chociaż może ubiorą ją w nią przed wąchaniem kwiatków od spodu. Jedno było pewna po sobocie będzie martwa. Albo zamorduje ją siostra albo sama umrze przez swoją niewątpliwą głupotę.
Brunetka kopnęła poduszkę, wściekła na cały świat. Poukładany świat zniknął. Czy był tak nietrwały jak domek z kart? Usiadła z impetem na podłodze, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.
Przez drzwi wsunął się niczym włamywacz ten plugawy kłamca. Zeszłego wieczoru mieli plan, jednak on ją oszukał a ona się dała niczym gęś nieświadoma zbliżających się świąt.
Cały wieczór nie odstępował jej nawet na krok! Całował w policzek, obejmował, przyrzekając dozgonną miłość. Sam kręcił sobie bat na głową!
-Po co tu przyszedłeś? - Spytała rozzłoszczona nie ruszając się z miejsca. -Myślałam, że też nie chcesz tego ślubu.
-Wiele się zmieniło. -Oznajmił mężczyzna. -Wciąż wierzysz że chcę się tylko zemścić? -Zadał pytanie z pewnym rozgoryczeniem.
-Nic się nie zmieniło, tylko ty nie znasz umiaru - wysyczała przez zaciśnięte zęby, wstając by uderzyć go z całych sił. -Mam dość tych ciągłych upokorzeń! Słyszysz? Przez twoje gierki moja siostra będzie cierpieć! Nienawidzę cię! Nienawidzę! N-I-E-N-A-W-I-D-Z-E! -Krzyczała bijąc pięściami w jego klatkę piersiową, zalewając się gorącymi łzami.
Charles stał słuchając jej tyrady żalu, by po chwili złapać jej dłoń i przyciągnąć ją do siebie. Przytulił ją z całych sił, głaszcząc jej długie włosy.
-To nie gra. -Wyszeptał prosto to jej ucha. -Naprawdę cię kocham.
Jenny otworzyła szeroko oczy, niedowierzając swoim uszom. To nie była prawda, straciła rozum. On nie mógł jej kochać. Nie mógł? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:52:22 31-10-11 Temat postu: |
|
|
Nareszcie Tylko, kurka, czemu tak krótko??
Ciotka Lucy wzięła sprawy w swoje ręce, Jenny jest wściekła, a Charlesowi wszystko pasuje. Zaskoczyło mnie to jego wyznanie na końcu odcinka... I kurde, jeśli naprawdę ją kocha, to strasznie sobie chłop oryginalną drogę do zdobycia jej serca wybrał. Ale niech mu się szczęści, a co
Mam nadzieję, że na kolejny odcinek nie każesz nam czekać tak długo, zwłaszcza, że przerwałaś w takim momencie, w jakim się przerywać nie powinno |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:57:29 31-10-11 Temat postu: |
|
|
Rozwaliło mnie to: To nie gra. Naprawdę cię kocham.
Proszę niech ona mu nie wierzy, przekona się dopiero po ślubie, czy nie będzie szybkiego rozwodu, bo inaczej tylko wpadnie w jego sidła i koniec niewinnej Jen.
Wuj Wladimir jest moim idolem, chce takiego, wódki mu! |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:12 03-11-11 Temat postu: |
|
|
Krótko?
Chyba naprawdę odzwyczaiłam się od pisania!
Ale wróciłam i znów będę was męczyć moimi pomysłami.
Bardzo się cieszę, że poświęcacie swój czas na czytanie i za miłe komentarze
Nowy odcinek pojawi się w weekend |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:53:44 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Wróciłaś i znów gdzieś zniknęłaś, a ju tu ciągle czekam na odcinek
ps. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:24:50 17-01-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek dziewiąty
Nadszedł dzień egzekucji, chociaż wyglądał jakże niepozornie. Na czystym błękitnym niebie świeciło słońce a ona ściskała zdenerwowana małą ozdobną poduszkę, przełykając nerwowo ślinę. Jak ma wytłumaczyć Aurorze, że to jedynie wymysł tego pokrętnego, cwaniaczka z IQ ameby?
Wpadła po same uszy, szła na dno jakby znajdowała się w samym centrum ruchomych piasków. Pragniesz autodestrukcji? Wystarczy poznać pana Charlesa to wystarczy by zniszczyć sobie życie i innym.
Sobota, zawsze kojarzy się pozytywnie, w końcu dzień wolny od pracy, rozrywki i tak dalej. Tym czasem dzisiejsza sobota miała minąć pod znakiem białej sukienki, kwiatów i krewnych.
Sama nakręciła na siebie bat, próbując pokonać Charlesa jego własną bronią...
-Naprawdę cię kocham - ledwie usłyszała jego słowa, kiedy do jej głowy przyszedł szalony pomysł i jakże nierozsądny.
Doskonale wiedziała, że z nią pogrywa. Nie chciał tego ślubu tak samo jak ona a jednak próbował zmusić ją do jakiegoś drastycznego kroku, który pokazałby, że to ona jest wariatką a on biednym mężczyzną o złamanym sercu. Nic z tego. On musi się wycofać. Nie ma zamiaru uciekać z przed ołtarza lub wcześniej.
-Oh! -Wrzasnęła robiąc wielkie oczy. -Ja także cię kocham, tak, tak bardzo. -Mówiła przypominając sobie wypowiedzi wszystkich bohaterek romansów.
Trochę się zdziwił, ale właśnie o to chodziło.
Problem w tym, że zamiast wyjść z pokoju trzaskając drzwiami, pocałował ją tak mocno, iż straciła oddech. Prawie upadli razem na łóżko, złączeni w namiętnym pocałunku. Próbowała się odsunąć, ale nie mogła po prostu.... Jęknęła cicho, przymykając oczy.
-Mam nadzieje, że zaraz po ślubie pojawi się dziecko. -Powiedziała odrywając swoje usta od jego. Ponoć temat dzieci jest drażliwy dla mężczyzn, zwłaszcza dla takich don Juanów.
Jednak jego to nie zraziło, uśmiechnął się tylko i wszeptał wprost do jej ucha.
-Jeżeli tego chcesz możemy sprawić sobie całą gromadkę dzieci.
To była największa pomyłka w życiu młodej dziewczyny. Nie to nie dlatego, że on wciąż udawał zakochanego narzeczonego, przynoszącego śniadanie do łóżka, kwiaty, zabierającego na romantyczne kolacje, troskliwego... Najgorsze było to, że Jennifer zaczęło się to podobać. Na widok Charlesa, serce podskakiwało dziwnie a gdy ją obejmował... Do cholery co się działo z jej ciałem? Przecież nie była już nastolatką by ślinić się do atrakcyjnego mężczyzny. Do bardzo atrakcyjnego...
Stop! Gdzie podziała się ta gorąca nienawiść?
Z rozmyśleń i przybycie roześmianej ciotki u której boku stała Aurora z ogromną walizką.
Jenny poderwała się na równe nogi.
-Siostrzyczko, powinnam ci wszystko wytłumaczyć... -Zaczęła młodsza siostra rumieniąc się.
-Nie, nie będzie żadnego tłumaczenie. Przynajmniej nie przed ślubem -powiedziała dziewczyna lekko pochylając głowę. -Wiem, że powinnam się złościć, ale jestem bardzo tolerancyjną siostrą i nie powiem ani słowa, tylko przygotuję cię na twój bajeczny ślub. Po tylu latach wyrzeczeń, nauki zasługujesz na miłość nawet z Charlesem. - Powiedziała Aurora, podchodząc do siostry i mocną ją obejmując.
Jennifer miała mętlik w głowie.
Aurorę było tak trudno zrozumieć... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:22:06 20-01-12 Temat postu: |
|
|
Nie podoba mi się!
Tyle czekania a odcinek taki krótki, buuu
Aurora mnie zadziwia - zero złości? Nie rozumiem, chyba jest aniołem, bo innego wytłumaczenia nie widzę A Jenny... chciała być sprytniejsza od Charlesa ale coś jej nie wyszło za to chyba właśnie zaczęła sama przed sobą się przyznawać, że jednak kocha tego skurczybyka ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|