|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aneta:) King kong
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 1:32:17 28-05-11 Temat postu: |
|
|
W takim razie będę niecierpliwie czekać do piątku |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:04:58 03-06-11 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Ailyn siedziała w swoim pokoju, cała zalana łzami. To, jak potraktował ją młody hrabia, bardzo bolało.
- Jakaż byłam głupia... Czegóż właściwie oczekiwałam?- szlochała.- Jestem służącą, a on moim panem. Nigdy nie traktował poważnie tej nocy, jaką spędził ze mną. Byłam jednorazowym kaprysem panicza.- ukryła zapłakaną twarz w dłoniach. Nienawidziła siebie za swą naiwność. Nie miała ochoty oglądać twarzy hrabiego Swanna, ale nie mogła zostawić Alberta. Pan Jenkins był dla niej tak kochany, zawsze się opiekował nią i jej matką. Teraz Ailyn musiała spłacić ten dług.
Otarła łzy, doprowadzając swoją twarz do porządku. Musiała być silna. Żaden rozkapryszony panicz nie mógł doprowadzić jej do płaczu.
Minęło parę dni, nim Elizabeth całkiem wyzdrowiała. Kiedy siedziała w ogrodzie, dopadły ją wyrzuty sumienia. Nie podziękowała hrabiemu Swann, który bądź co bądź jednak ją uratował, a ona zachowała się naprawdę niegrzecznie. Bez względu na to, jakim człowiekiem był William Swann, należało mu się podziękowanie. Poprosiła brata, by udał się wraz z nią do domu hrabiego, by naprawić ten błąd.
- Lizzie, czy doprawdy musimy iść do tego człowieka?- spytał Alistair z wyraźną niechęcią.
- Nie sądzisz, że należy mu się to? Tak nakazuje grzeczność. Nawet takiej osobie należy się chociaż słowo dziękuję.- odrzekła Elizabeth.
Johnathan, siedząc wraz z nimi w salonie, był wyraźnie zajęty czytaniem gazety.
- Ojcze...- zwrócił się do niego Alistair, przerywając mu lekturę.- Przemów jej do rozsądku. Ona chce iść do hrabiego Swanna i dziękować.- wskazał na siostrę, spoglądając na pana Reliance prosząco.
- Elizabeth? Czemuż chcesz spotkać się z tym człowiekiem?- spytał surowym tonem Johnathan, składając gazetę.
- Jak to? Przecież uratował mnie, zaniósł na rękach do swego domu.- wyjaśniła.- Nie uważasz, iż byłoby niegrzecznym i niewdzięcznym nie złożyć mu chociaż podziękowań?- oburzyła się lekko.
- Cóż...- zamyślił się pan Reliance.- Niestety masz rację, Elizabeth...- westchnął.- Mogłoby to źle wpłynąć na opinię naszej rodziny.- dodał już spokojniejszym tonem.
- Ależ ojcze, takiemu człowiekowi...- zaczął Alistair.
- Synu.- przerwał mu ojciec.- Bez względu na to, co robi hrabia Swann, należą mu się podziękowania. Być może zawdzięczamy mu życie Twej siostry.- ciągnął dalej, spoglądając na syna.- Przecież nie mamy zamiaru oddawać mu w podzięce ręki Elizabeth. Nie będzie to ujmą na honorze, jeśli mu po prostu podziękujesz.- zaznaczył.
Alistair nie miał wyboru. Po południu wybrał się wraz z siostrą do rezydencji hrabiego Swanna.
William ze zdumieniem odkrył, iż praca ojca wcale nie była nudna. Z chęcią zasiadał wraz z Albertem nad papierami, rozmawiał z pracownikami zajmującymi się ogromnym gospodarstwem, liczył zyski i wypłacał zaliczki. Zauważył nawet, że zaczęło go to wciągać.
Albert nie krył swego zadowolenia z powodu tego nagłego zainteresowania młodego hrabiego pracą i pomnażaniem rodzinnego majątku. Był również pewny, że niedługo William będzie ponownie przyjmowany w okolicznych domostwach i zyska szacunek. Kolejnym krokiem będzie znalezienie mu żony.
Koło godziny 14 ktoś zapukał do drzwi rezydencji Swannów. Albert był mile zaskoczony tym, że ujrzał panienkę Elizabeth i jej brata.
- Witam.- odezwał się Alistair.- Czy zastaliśmy hrabiego Swanna?- spytał.
- Ależ oczywiście, proszę za mną.- odrzekł Albert, prowadząc gości do salonu, gdzie William raczył się popołudniową herbatą.
- Panie hrabio, przybył panicz Alistair Reliance wraz z siostrą, panienką Elizabeth.- zaanonsował ich pan Jenkins.
- Witam.- panicz Swann wstał od stołu, uśmiechając się lekko. Najpierw uścisnął rękę Alistaira, a potem subtelnie pocałował dłoń panienki.- Jestem doprawdy mile zaskoczony państwa wizytą.- dodał.
- Cóż, wraz z siostrą chcieliśmy podziękować za pomoc.- odrzekł Alistair.
- Zachowaliśmy się niegrzecznie, nie dziękując od razu, ale mam nadzieję, że pan nam wybaczy, panie hrabio.- dodała Elizabeth, spuszczając głowę.
- Ależ nic nie szkodzi.- odrzekł z uśmiechem William.- Może wejdą państwo na herbatę?- zaproponował.
- Naprawdę nie trzeba. I tak już nadużyliśmy pańskiej gościnności, kiedy zabrał pan do siebie Elizabeth, i zaopiekował nią.- odmówił grzecznie Alistair.- Do zobaczenia.- dodał, po czym wraz z siostrą oddalił się i wsiadł do powozu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta:) King kong
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:31:48 03-06-11 Temat postu: |
|
|
Biedna Ailyn... ale z drugiej strony nikt jej nie kazał wdawać się w romans.
Licze na kolejne spotkanie W. i E.
i mam nadzieje, że będzie dłuższe od dzisiejszego.
Czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:57:49 03-06-11 Temat postu: |
|
|
Postaram się, żeby było dłuższe... |
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta:) King kong
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:15:03 08-06-11 Temat postu: |
|
|
Kiedy będzie odcinek? |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:17:34 08-06-11 Temat postu: |
|
|
Nowe postacie:
Susana González jako lady Katherine Moore(45l.)- najbardziej poważana arystokratka, to ona decyduje, kogo wykluczyć, a kogo przyjąć do towarzystwa.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jamie Campbell Bower jako markiz Antoiné de la Perte(20l.)- francuski arystokrata, który przybywa do Walii. Zauroczony Elisabeth, stanie się rywalem dla Williama.
[link widoczny dla zalogowanych]
Alistair nie mógł znieść upokorzenia, jakim była wizyta u hrabiego Swanna. Nie dość, że musiał oglądać twarz tego człowieka i płaszczyć przed nim, to jeszcze narażał Elizabeth na jego zainteresowanie. Widział, jak on patrzył na jego siostrę, i to mu się nie podobało.
-"Jeśli ten rozpustnik śmie kiedykolwiek tknąć Lizzy, zabiję go."- myślał, siedząc rano w ogrodzie.
- Synku, widzę iż przejmujesz już nawyki ojca.- jego przemyślenia przerwał głos matki.
- Lubię wstawać wcześnie rano.- odrzekł, odsuwając matce jedno z krzeseł stojących na werandzie.
- On mówi mi dokładnie to samo.- stwierdziła z uśmiechem.- Słyszałam, że wczoraj, wraz z Lizzie, odwiedziłeś hrabiego Swanna.- zagadnęła.
- Tak, niestety.- westchnął Alistair.- Upierała się, iż należy mu podziękować. Gdyby nie wyraźny nakaz ojca, nigdy nie spełniłbym jej kaprysu.- dodał.
- Cóż, zarówno ojciec, jak i Elizabeth mieli rację, syneczku.- zwróciła się do niego łagodnie matka.- Brak podziękowania z naszej strony za okazaną pomoc mógłby negatywnie wpłynąć na opinię rodziny Reliance.- powiedziała po chwili.
- Oczywiście, rozumiem.- westchnął ciężko Alistair.- Najbardziej denerwuje mnie fakt, iż ten człowiek dotykał Elizabeth swoimi brudnymi rękami, tymi samymi, którymi dotykał ulicznice... Kto wie, co mógł zrobić, kiedy Lizzie była nieprzytomna?- odrzekł, zły na samą myśl o tym.
- Miejmy nadzieję, że nic takiego się nie stało. Z resztą w domu był służący hrabiego, Albert Jenkins. Słyszałam, że to wspaniały człowiek. Wszyscy podziwiają go za to, iż wytrzymuje z młodym hrabią.- odrzekła Margareth.
- Mam nadzieję.- burknął Alistair, po czym wstał i udał się do domu, by pomóc ojcu w pracy.
Antoiné de la Perte wysiadł właśnie ze statku, którym przybył tu z Francji. Teraz czekała go długa podróż z portu do Cardiff, stolicy Walii, a potem do osiedla, w którym mieszkała rodzina Reliance. Cieszył się bardzo, że zobaczy przyjaciela, Alistaira oraz jego wspaniałych rodziców. Jednak najbardziej tęsknił za panienką Elizabeth.
- Zapewne nie nie możesz się doczekać spotkania z panienką Reliance, czyż nie?- zagadnął go lokaj, jakby czytając mu w myślach, kiedy jechali powozem.
- Tak, masz rację.- westchnął Antoiné.-Nigdy nie spotkałem panny tak ślicznej, mądrej i pełnej gracji. Nawet na dworze królewskim.- powiedział rozmarzony.
- Więc czemuż nie poprosisz o jej rękę, panie? Państwo Reliance,wraz z bratem, z pewnością by Was pobłogosławili.- odrzekł lokaj.
- Wiem, Paul.- zwrócił się do niego Antoiné.- Właściwie sam nie wiem, dlaczego jeszcze się na to nie zdecydowałem. Być może dlatego, iż boję się, by Elizabeth nie zmieniła się po ślubie w tak złą kobietę, jaką stała się moja matka.- wyjaśnił, spoglądając przez okno.- Sam dobrze wiesz, jak to było.- dodał, odwracając wzrok ku niemu.
- Tak... W istocie, tak było.- westchnął Paul.- Lecz jestem pewien, mój panie, iż z panienką Reliance tak nie będzie.- odrzekł, uśmiechając się lekko.
- Hmm... W takim razie chyba nie mam wyboru.- zaśmiał się Antoiné.
William po skończonej pracy siedział w salonie, popijając herbatę. Nadal ciągnęło go do whisky, ale postanowił, że nie weźmie ani kropli alkoholu do ust, a wolę miał silną. Miał nadzieję, że Elizabeth dostrzeże jego przemianę i zmieni zdanie co do niego.
Nagle w salonie pojawił się Albert, trzymając w dłoni jakąś kopertę.
- Paniczu, otrzymaliśmy zaproszenie na dzisiejszy bal u lady Katherine Moore.- zwrócił się do niego, podając pięknie ozdobiony kartonik.
- Coś podobnego. Czyż zaproszenie od lady Moore nie znaczy, iż oficjalnie przyjęto mnie z powrotem do tutejszego towarzystwa?- stwierdził z zadowoleniem William.
- Tak, w rzeczy samej. Lady Katherine Moore podejmuje takowe decyzje. Jeśli pojawisz się u niej na balu, wszyscy będą musieli ponownie zaakceptować Cię w swojej wspólnocie.- potwierdził Albert.
- Wybornie.- na twarzy hrabiego pojawił się szeroki uśmiech.- A więc przygotuj mi mój najlepszy frak. Wracam do życia.- wstał, udając się na taras, a stamtąd na grób swych rodziców.
Margareth niezwykle podekscytowana wbiegła do salonu, gdzie znajdowali się wszyscy członkowie rodziny Reliance, popijając herbatę.
- Ach, mam wspaniałą nowinę!- usiadła obok Johnathana na kanapie.- Dostaliśmy zaproszenie na dzisiejszy bal lady Katherine Moore.- ogłosiła, pokazując ślicznie zdobioną kopertę.
- To wspaniale.- odrzekł z uśmiechem pan Reliance.
- Ach, cudnie...- zachwyciła się Elizabeth.- Będę mogła włożyć nową sukienkę, którą wczoraj przysłano z Paryża.- rozmarzyła się na samą myśl.
- Marzyłam o balu u lady Katherine. Jest najbardziej poważaną osobą w tutejszym towarzystwie.- dodała Margareth.
- A więc chodźmy się przygotować, mamo.- zaproponowała Elizabeth, wstając. Potem udały się razem na górę. Wkrótce także Alistair i Johnathan polecili służącym przyniesienie najlepszych fraków.
Lady Katherine Moore mieszkała w przepięknym dworze, usytuowanym na samym początku osiedla, nad ogromnym jeziorem. Był to najbardziej okazały dom w tej okolicy.
Lady Katherine była wdową po jednym z generałów angielskich wojsk, Charlesie Moore. Miała z nim jedno dziecko, córkę Hellen, która w wieku 16 lat wyszła za mąż za francuskiego szlachcica, niejakiego pana Mérieux. Rok po ślubie córki zmarł mąż lady Katherine.
Jeszcze jako młoda panienka, Katherine Moore zakochała się w Arthurze Swannie. On jednak wybrał jej przyjaciółkę, Mary Anne Dartmouth. Cierpiała, ale wkrótce potem wydano ją za Charlesa Moore'a.
Po śmierci Mary Anne Katherine pocieszała Arthura. Kiedy zmarł i jej mąż, miała cichą nadzieję, iż wreszcie będzie z ukochanym, jednak hrabia Swann był nadal wierny swojej żonie. Przebolała i to.
Po śmierci Arthura pomagała Williamowi, ale on szybko się od niej oddalał, wpadając w szpony frywolnych rozrywek. Główną tego przyczyną była Rosemary Warmington. Lady Moore nigdy nie mogła sobie wybaczyć, że nie zdołała uratować młodego panicza przed tą dziewczyną. Potem, z bólem serca, musiała wykluczyć go z towarzystwa. Jednak miała nadzieję, że William w końcu się opamięta. I właśnie teraz ta nadzieja odżyła. Słysząc o tym, iż uratował on życie panience Reliance, i o jego przemianie, postanowiła zaryzykować i zaprosić go na bal.
- Mam nadzieję, że nie będę musiała żałować swej decyzji.- mówiła do siebie, siedząc przed lustrem i nakładając kolczyki.
Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 17:33:58 08-06-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta:) King kong
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:42:28 08-06-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek bardzo długi..fajnie
Nie mogę się doczekac następnego bo pewnie na balu spotkają się W&E |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:22:33 09-06-11 Temat postu: |
|
|
Tak, tak, spotkają się... |
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta:) King kong
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:39:01 10-06-11 Temat postu: |
|
|
Kiedy w takim razie będzie odcinek? |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:50:32 10-06-11 Temat postu: |
|
|
Może po niedzieli... |
|
Powrót do góry |
|
|
Aneta:) King kong
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:53:54 10-06-11 Temat postu: |
|
|
Cóż w takim razie muszę czekać ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:32:49 12-06-11 Temat postu: |
|
|
Hrabia Swann jednak nie ma lekko i coś mi mówi, że na tym balu zdarzy się coś, co wcale nie przysporzy mu sympatii wspólnoty... Jakieś złe przeczucia mam, ale może się mylę i wszystko jednak będzie dobrze;)
A Lizzy to ma już tylu adoratorów, że nasz hrabia będzie się musiał nieźle nagimnastykować, żeby zdobyć jej serce, a przede wszystkim zaufanie i szacunek jej rodziny, z której ona chyba jednak nie zrezygnuje nawet dla niego;) |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:09:10 12-06-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki za koma
Cóż, jak zwykle nic nie zdradzę... Wiem, wredna jestem... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:15:27 12-06-11 Temat postu: |
|
|
Nie ma za co, zwłaszcza, że ostatnio i tak z tym nawalam
I nic nie zdradzaj - wolę poczekać, aż wszystko się samo wyjaśni:) |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:32:18 12-06-11 Temat postu: |
|
|
Spoko |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|