Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawo córki (El Derecho de Hija) - odcinek 41
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:16:17 27-06-10    Temat postu: Prawo córki (El Derecho de Hija) - odcinek 41

Oto moja już czwarta telenowela, ale najdłużej przygotowywana Mam nadzieję, że ostatnia Zobaczymy co z tego wyjdzie

Tytuł: "Prawo córki ("El Derecho de Hija")
Rok produkcji: 2010
Data premiery: 01.07.2010
Autor: Greg
Gatunek: horror/thriller/kryminał, telenowela sensacyjno-erotyczna
Liczba odcinków: między 100 a 120

Fabuła:

"Prawo córki" to opowieść o zdesperowanej młodej dziewczynie Angeli (Karina Mora), która w tragicznych okolicznościach traci swojego ojca Mariana (Saul Lizaso). Teraz najważniejszą rzeczy stanie się dla niej ochrona brata Jose Luisa (Jonathan Islas) oraz zemsta na ludziach, którzy zabili jej ojca i zniszczyli jej życie. Winowajcą całej tej sytuacji jest władczy Alberto (Miguel Varoni), wspólnik Mariana, który zrujnował mu życie i przejął jego majątek. Angeli pomocną dłoń okaże policjant David (Jorge Luis Pila), który będzie prowadził śledztwo w sprawie morderstwa Mariana. Bardzo się do niej zbliży, ale czy Angelę stać jeszcze na miłość? Jakiś czas temu została zraniona i nie ufa już żadnemu mężczyźnie. Na jej drodze stanie tez zaborcza matka Davida Estefania (Lupita Ferrer) oraz jego ukochana Camila (Andrea Lopez). Czy Angela skorzysta ze swojego ostatniego prawa jakie jej została, czyli prawa córki do odnalezienia winnych tamtej zbrodni. Czy odnajdzie miłość? Czy ona i jej brat będą w końcu bezpieczni? Na odpowiedzi na te pytania trzeba będzie poczekać.

Logo telenoweli:



Plakat telenoweli:



ENTRADA:

http://www.youtube.com/watch?v=ijxv2X1iOeQ

Niedługo dodam opisy postaci, a pierwszy odcinek będzie 1 lipca Liczę na komentarze z Waszej strony


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:30:50 29-12-11, w całości zmieniany 55 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:17:41 27-06-10    Temat postu:

W rolach głównych:

Angela Salazar (Karina Mora)

[link widoczny dla zalogowanych]

Ma 28 lat, pochodzi z zamożnej i kochającej się rodziny. Jednak pewnego dnia jej życie wywraca się do góry nogami. Na raka umiera jej matka, a jej ojciec nie potrafi się z tym pogodzić. Popada w nałóg alkoholowy i w długi związane z hazardem. Angela zostaje porzucona przez swojego pierwszego chłopaka i traci zaufanie do mężczyzn. Tymczasem jej ojciec z milionera staje się bankrutem. Traci swoją firmę. Ale to nie koniec jego problemów... Jego wrogowie chcą także zawładnąć jego domem oraz całym jego życiem. Ich bezwzględna intryga spowoduje, że córka Mariana już nigdy nie będzie taka sama jak dawniej. Jej celem będzie teraz odnalezienie oprawców ojca i zemsta. To jest jedyne prawo, które jej pozostało. Czy pozna jeszcze smak prawdziwej miłości?

David Mendez (Jorge Luis Pila)

[link widoczny dla zalogowanych]

Najlepszy policjant na wydziale kryminalnym w Miami. Od lat marzył aby zostać gliną ku wściekłości swojej matki. Liczy się dla niego tylko praca. Jest typem samotnika, chociaż koło niego wciąż kręci się atrakcyjna, ale pozbawiona skrupułów Camila. Życie w toksycznym związku nie jest jednak tym czym David byłby zachwycony.

Alberto Mandela (Miguel Varoni)

[link widoczny dla zalogowanych]

Wspólnik Mariano Salazara, a jednocześnie jego największy wróg. Nigdy nie zapomniał, że to Mariano odebrał mu ukochaną kobietę, z którą się później ożenił. Po jej śmierci obwiniał o to wspólnika. Cały czas jednak grał jego przyjaciela. Wciągnął go w wir hazardu i świadomie doprowadził do ruiny. Zachłanny, zawsze najważniejsze były dla niego władza i pieniądze. Nie zawaha się zabić aby osiągnąć to czego chce.

Mariano Salazar (Saul Lizaso)

[link widoczny dla zalogowanych]

Ojciec Angeli i Jose Luisa, dobry i uczciwy człowiek, ale pod wpływem tragicznych wydarzeń zmienia się w mężczyznę przegranego, uzależnionego i słabego. Gdy zdecyduje się bronić swoich dzieci, swojej jedynej rodziny jaka mu została, jest już na to stanowczo zbyt późno.

Camila Rendon (Andrea Lopez)

[link widoczny dla zalogowanych]

Dziewczyna Davida, wydaje się być w nim zakochana po uszy, ale w rzeczywistości jednak pragnie zbliżyć się do jego matki aby zdobyć jej olbrzymią fortunę. Ma jej poparcie i stopniowo realizuje swój perfidny plan.

Nicolas Moncada (Juan Alfonso Baptista)

[link widoczny dla zalogowanych]

Diler narkotykowy w jednym z większych nocnych klubów w Miami którego jest także właścicielem. Nielegalne interesy i otoczenie tabunem kobiet to jego znak rozpoznawczy. Pomoże Albertowi pozbyć się uciążliwego wroga.

Andres Delgado (Ismael la Rosa)

[link widoczny dla zalogowanych]

Przyjaciel Davida z dzieciństwa, ale po latach ich drogi zupełnie się rozeszły. Andres ma na swoim koncie nielegalne interesy i jest wspólnikiem Nicolasa. To również tajemniczy kochanek Camili.

Estefania Mendez (Lupita Ferrer)

[link widoczny dla zalogowanych]

Ma 60 lat, jest matką Davida. Władcza i zaborcza, nie jest zadowolona, że jej syn jest zwykłym policjantem. Nie taka miała być jego przyszłość. Planuje wydziedziczyć go z testamentu. Akceptuje Camilę jako swoją przyszłą synową, ale nie przeczuwa jej prawdziwych intencji. Ma kilka tajemnic z przeszłości o których wolałaby aby nikt nigdy się nie dowiedział.

Roberto Salazar (Daniel Lugo)

[link widoczny dla zalogowanych]

Brat Mariana, emerytowany policjant, od lat ćwiczył też sztuki walki, a teraz jest jednym z lepszych trenerów. Kocha swoją rodzinę, choć nigdy nie interesowała go firma i pieniądze. Żałuje, że nigdy nie zdołał wyciągnąć Mariana z dołka. Będzie ostatnią deską ratunku dla pogrążonej w rozpaczy Angeli i jej brata.

Jose Luis Salazar (Jonathan Islas)

[link widoczny dla zalogowanych]

Ma 20 lat, młodszy brat Angeli. Po śmierci rodziców również popada
w kłopoty. Ucieka w świat zabawy i narkotyków. Spotyka na swojej drodze niewłaściwych ludzi. Jedyną osobą, która może go uratować jest jego siostra.

Samantha Lopez (Marjorie De Sousa)

[link widoczny dla zalogowanych]

Prostytutka w nocnym klubie. Dziewczyna szefa, czyli Nicolasa. Stopniowo zatraca poczucie rzeczywistości stając się tak samo zimna i kapryśna jak on. Zakochana w nim do szaleństwa mimo że on traktuje ją podle. Czy jest jeszcze dla niej ratunek?

Viviana Robles (Karla Monroig)

[link widoczny dla zalogowanych]

Najlepsza przyjaciółka Angeli, która zawsze ją wspiera i jest jej pomocna. Z zawodu adwokat. Pracuje w firmie Salazara.

Gonzalo Fernandez (Juan Pablo Raba)

[link widoczny dla zalogowanych]

Policjant, przyjaciel Davida, często chodzą razem na imprezy. Jego celem jest odnalezienie ukochanej siostry, która zaginęła kilka miesięcy wcześniej.

Esteban Torres (Roberto Mateos)

[link widoczny dla zalogowanych]

Przełożony i szef Davida, nadzoruje wszystkie sprawy w wydziale kryminalnym.

Carla Fernandez (Carolina Lizarazo)

[link widoczny dla zalogowanych]

Siostra Gonzala, zaginęła kilka miesięcy temu ku rozpaczy jej brata, który bezskutecznie próbuje ją znaleźć. Zakochana w Davidzie. Okazuje się, że jest striptizerką w nocnym klubie.

Jorge Mandela (David Zepeda)

[link widoczny dla zalogowanych]

Syn Alberta, pracuje w firmie Salazara, jego marzeniem jest dorównać ojcu, ma też tajemnicze powiązania z Estefanią. Traktuje kobiety instrumentalnie, lubi się zabawić, ale ma słabość do jednej z nich, czyli Angeli.

Franco Jimenez (Juan Sebastian Caicedo)

[link widoczny dla zalogowanych]

Najlepszy przyjaciel Jose Luisa ze studiów.

Felipe Castro (Yul Burkle)

[link widoczny dla zalogowanych]

Pierwszy chłopak Angeli. Skrzywdził ją i odtąd dziewczyna nie wierzy już
w miłość i odtrąca kolejnych mężczyzn. Intryga osób trzecich spowoduje, że znów pojawi się w jej życiu.

Luciana Vargas (Angelica Celaya)

[link widoczny dla zalogowanych]

Policjantka w wydziale kryminalnym. Wpadnie w poważne kłopoty gdy spotka na swojej drodze Alberto Mandelę.

Marcela Vargas (Elluz Peraza)

[link widoczny dla zalogowanych]

Matka Luciany. Ukrywa pewną bolesną tajemnicę z przeszłości.

Julietta Garcia (Sofia Stamatiades)

[link widoczny dla zalogowanych]

Przyjaciółka Jose Luisa ze studiów. Skrycie w nim zakochana. On jednak zupełnie jej nie zauważa.

Lorena Beltran (Natalie Correa)

[link widoczny dla zalogowanych]

Studiuje razem z Jose Luisem. Pragnie go zdobyć dla spełnienia jednej ze swoich zachcianek.

Marcos Romero (Julian Gil)

[link widoczny dla zalogowanych]

Policjant w wydziale kryminalnym. Nie lubi Davida i jest zazdrosny o jego sukcesy i wyższą pozycję w policji.

oraz

Victoria Salazar (Maria Helena Doering)

[link widoczny dla zalogowanych]

Matka Angeli i Jose Luisa, zmarła trzy lata wcześniej, tylko we wspomnieniach i retrospekcjach.

Romain Mendez (Roberto Moll)

[link widoczny dla zalogowanych]

Ojciec Davida, zginął w tragicznych okolicznościach piętnaście lat wcześniej, tylko we wspomnieniach i retrospekcjach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:13:04 29-06-10    Temat postu:

Szykuje się kolejny HIT. Tak na pewno będzie, już ja to wiem najlepiej. Super fabuła i obsada. Czołówka także śliczna.
Czekam na premierę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jullye
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 3407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:07:59 30-06-10    Temat postu:

mi się bardzo podoba obsada jest doskonale dobrana ) no i przede wszystkim para protagonistów jest genialna !! już się nie mogę doczekać kiedy przeczytam 1 odcinek. Super ,że w większości to aktorzy Telemundo no tylko Zepeda ;D który będzie napewno wymiatał w odcinkach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renzo
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 27852
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:20:06 30-06-10    Temat postu:

Brakuje mi dwóch pań
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:15:53 30-06-10    Temat postu:

Greg tworzy bardzo interesujące kryminały, ale co najważniejsze tworzy je z pasją, co jest jego sukcesem, przykładem jest W labiryncie kłamstw. Prawo córki, które zrobiło nam niespodziankę swoim pojawieniem się, zapowiada się bardzo obiecująco, ale jeżeli mam być szczery, to boję się, że historia jest zbyt oklepana. Nie oznacza to jednak, że produkcja jest spisana na straty, wręcz przeciwnie, jeśli twórca poprowadzi historię nietypowo i przede wszystkim ostro [w końcu to kryminał, a nie jakaś bajeczka czy romansidło], będzie można uznać ją za hit.

Pozdrawiam i powodzenia, Val.


Ostatnio zmieniony przez Val dnia 18:22:00 30-06-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:23:27 30-06-10    Temat postu:

Renzo ciesz się z Andrei

A pan Piotr samym pojawieniem się w tym temacie budzi grozą większą od samego serialu


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 18:24:45 30-06-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 8:47:43 01-07-10    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie opinie Mam nadzieję, że tak liczne grono nadal pozostanie przy czytaniu i komentowaniu tej telenoweli Mamy 1 lipca, więc zgodnie z obietnicą czas zacząć

1 ODCINEK

Rok 2010.

Miami.

Cmentarz.

Pogoda tego dnia była wręcz idealna aby wyjść na świeże powietrze i spacerować. Angela Salazar, blisko trzydziestoletnia brunetka wybrała się w to upalne popołudnie na cmentarz wraz ze swoim znacznie młodszym bratem Jose Luisem. W ciszy i zadumie modlili się oni przy pięknym nagrobku. Leżała tam ich matka Victoria Salazar. Obok nazwiska wyryte były daty życia i śmierci: 1957-2007. Oboje woleliby być teraz z nią, a nie stać przy jej grobie.

- To już trzy lata od chwili gdy od nas odeszła – przerwała chwilę milczenia Angela.
- Była taka młoda, piękna i radosna. Niestety ostatnie słowo należało do tej przeklętej choroby. Rak zniszczył jej życie, ale do końca nie zniszczył jej ducha – odparł Jose Luis.
- To prawda...

W oczach Angeli pojawiły się łzy. Przypomniała sobie bowiem ostatnią rozmowę ze swoją matką.

Trzy lata wcześniej...

Szpital.

Victoria Salazar leżała w szpitalnym łóżku całkowicie pokonana przez chorobę, ale nawet w tych najtrudniejszych dla niej chwilach pozostała spokojna i pełna nadziei. Miała przy sobie swoją córkę i syna, więc nie było się czego bać. Wierzyła, że są oni równie silni i poradzą sobie po jej śmierci.

- To już koniec... Szkoda, że nie ma tu Mariana – westchnęła coraz słabsza Victoria.
- Zadzwoniłam do niego. Już wraca z zagranicznej podróży – odparła Angela.
- Nigdy go nie ma gdy jest potrzebny – odburknął Jose Luis stojący w kącie sali.
- Nie mów tak synku. Tylko on wam teraz zostanie. Musicie trzymać się razem. Cała wasza trójka. Wierzę, że sobie poradzicie. Wspierajcie się nawzajem jak tylko możecie. Pomóżcie ojcu. On potrzebuje was, a wy jego. Błagam was o to...
- Mamo nie wysilaj się. Odpoczywaj proszę... Mówisz jakby to było pożegnanie. Nie umrzesz. Wyzdrowiejesz – Angela wciąż trzymała matkę za rękę.
- Pamiętajcie, że macie tylko siebie i nie możecie tego stracić. Rodzina jest najważniejsze. Kocham was i zawsze będę was kochać...

Nagle jednak kobieta straciła przytomność. Angela momentalnie zawiadomiła lekarzy, którzy szybko przystąpili do pracy.

- Puls niewyczuwalny! Proszę stąd natychmiast wyjść! – krzyknął jeden z nich.

Angela i Jose Luis opuścili pomieszczenie i przyglądali się całej rozpaczliwej akcji reanimacyjnej przez szybę. Trwało to jakieś dwie lub trzy minuty. Zorientowali się co jest grane po minach lekarzy i ich bezradnych gestach. Stało się najgorsze.

- Przykro mi. Nic nie dało się już zrobić. Pacjentka nie żyje – oznajmił lekarz.

Angela z trudem powstrzymała łzy. Przytuliła brata i starała się go pocieszać w tej jakże traumatycznej chwili. Starała się być silna. Przecież taką chciała ją widzieć jej matka. Niestety przychodziło jej bardzo ciężko.


Angela powróciła do teraźniejszości modląc się w zadumie za duszę swojej matki.

- Trzy lata temu straciliśmy mamę. Dziś czuję, że tracimy ojca. Jeśli mu nie pomożemy, będzie z nim naprawdę źle. Tu już nie chodzi o firmę, bo kryzysy były, są i będą. Tu chodzi o jego zdrowie. To co wyprawia nie podoba mi się. Nie możemy zostawić go samego – przekonywała Angela...

Firma rodziny Salazar.

Dwóch siwowłosych mężczyzn w dobrze skrojonych garniturach i w ciemnych okularach, w wieku około 50 lat, wychodziło właśnie z siedziby firmy pośpiesznym krokiem w kierunku zaparkowanego w pobliżu samochodu. Niestety droga do parkingu została całkowicie zablokowana przez wścibskich i żądnych jakiejkolwiek informacji dziennikarzy. Mariano Salazar, prezes firmy i jego wspólnik i zarazem zastępca Alberto Mandela stanęli przed trudnym zadaniem. Wiedzieli co ich czeka, a odpowiedzi na pytania odnośnie olbrzymiego kryzysu w jakim stanęła firma były ostatnią rzeczą o której by marzyli.

- Żadnych komentarzy! Żadnych komentarzy! Wynocha! – krzyczał zdenerwowany Mariano, ale jego słowa nie zniechęciły czekających jak sępy na zwierzynę dziennikarzy.
- Czy pańska firma ogłosi wkrótce upadłość? Wiemy, że kolejni wspólnicy żądają zwrotu długów. W innym wypadku przystąpią na drogę sądową – zauważył jeden z reporterów.
- Firma nie upadnie, a oni mogą robić co chcą. Przez dwadzieścia pięć lat pracy miewaliśmy nie takie kryzysy, ale zawsze wychodziliśmy z nich obronną ręką. Przetrwamy, możecie być tego pewni... Inaczej nie nazywam się Mariano Salazar!
- Jaką decyzję pan podejmie?
- Proszę państwa! Proszę o uwagę! Zorganizujemy specjalną konferencję prasową dla was i pan prezes poinformuje o swoich decyzjach. A teraz proszę nas zrozumieć. Obowiązki wzywają – uciął dyskusję Alberto Ventura.

Mężczyźni przedarli się przez tłum i wsiedli do samochodu. Czekający na nich kierowca odjechał z piskiem opon.

- Dziękuję ci Alberto. Zawsze ratujesz mnie z opresji. Co za hieny! Chcą mnie widzieć na kolanach, ale zobaczysz, że przeliczą się. Niedoczekanie – powiedział Mariano.
- Masz rację. Musisz jednak ochłonąć i zebrać myśli. Pojedźmy tam gdzie zawsze. To ci dobrze zrobi. Uspokoisz się i dojdziesz do siebie.
- W porządku. Jedźmy tam. Może chociaż tam dopisze mi szczęście i zła karta w końcu się odwróci?

Tymczasem...

Kilkunastu policjantów w czarnych strojach z tzw. grupy specjalnej czekało w gotowości na znak do rozpoczęcia swojej kolejnej akcji. Celem była opuszczona chata, w której mieli znajdować się wyjątkowo groźni przestępcy. Grupą dowodził doświadczony policjant z wydziału zabójstw Esteban Torres.

- Jedynka w gotowości? – zapytał przez krótkofalówkę.
- Tak, cel namierzony.
- Dwójka?
- Jesteśmy gotowi.
- Trójka.
- Czekamy na rozkaz.

Esteban dostrzegł wśród swoich ludzi niejakiego Davida Mendeza, trzydziestokilkuletniego bruneta, który był jednym z najlepszych policjantów z jakim miał okazję pracować.

- Jesteś gotowy? Wiesz, że nie musisz tego robić. Antyterroryści zajmą się wszystkim – oznajmił Esteban.
- Muszę to zrobić. Dorwę Hernana Camacho. To on zabił moją dziewczynę. Nigdy o tym nie zapomnę – odparł David.
- I dlatego nie powinieneś w ogóle uczestniczyć w tej akcji. Lubię cię, ale traktujesz to zbyt emocjonalnie i to może cię zgubić.
- Zawsze jestem profesjonalny. Możemy już zaczynać szefie?

Esteban zrozumiał, że nie może zabronić mu udziału w tej akcji. Gdy był młody postępował tak samo. Wiedział, że może swojemu podopiecznemu całkowicie ufać.

- Wchodzimy! – wydał rozkaz...

David i towarzyszący mu ludzie błyskawicznie dostali się do środka. Doszło do krótkiej strzelaniny, ale przestępcy byli zupełnie zaskoczeni widokiem policji i z łatwością się z nimi uporano. Dwóch zabito, kilku innych zraniono i aresztowano. Akcja była i bezproblemowa. Jednak na twarzy Davida malowało się zdenerwowanie.

- Gdzie Camacho? - spytał
- Nie mamy go – odpowiedział mu jeden z jego ludzi.

W tej właśnie chwili David dostrzegł, że w kącie sali jest rozbite okno. To wszystko wyjaśniało. Niewiele myśląc rzucił się w pościg za zbiegiem, który nie mógł daleko uciec. I rzeczywiście poszukiwany był zaledwie kilkadziesiąt metrów od niego. Doszło do szalonego pościgu i z każdą sekundą dystans pomiędzy nimi coraz bardziej się zmniejszał. Przestępca widząc, że brakuje mu sił, odwrócił się i zaczął strzelać w kierunku Davida. Spudłował jednak i schował się za jednym z drzew.

- To koniec Camacho! Poddaj się! Jesteś otoczony i nie uciekniesz sprawiedliwości! – krzyknął David.
- Nigdy! Dobrze wiesz, że nie dam się złapać. Prędzej umrę, ale najpierw wyślę na tamten świat ciebie! Zrobię dokładnie to samo co zrobiłem z twoją dziewczyną! – odparł pewny siebie Camacho.
- Zrób to! Tylko czekam na okazję!
- Umieraj bydlaku!

Hernan wyskoczył zza drzewa i znów wystrzelił w kierunku swojego wroga. Policjant zdołał się uchylić dzięki czemu pocisk przeszył tylko powietrze. Sam zdążył za to pociągnąć za spust i nie spudłował. Po chwili zaskoczony przestępca dotknął swojego brzucha, z którego popłynęła gęsta struga krwi.

- O w mordę! Jest szybki! – powiedział tylko Camacho, po czym runął na ziemię i po chwili skonał.

Po chwili na miejscu strzelaniny zjawił się Esteban i reszta policjantów aby zabezpieczyć teren. David spojrzał na szefa i wzruszył tylko ramionami.

- Broniłem się, więc musiałem strzelić – powiedział.
- Wiem o tym. On i tak by się nie poddał. Odkąd nas ujrzał, szukał śmieci. Wolał to niż odsiadkę w pierdlu – odparł Torres.
- To był ciężki dzień. Marzę tylko o przejażdżce na moim motorze i gorącej kąpieli.
- Zasłużyłeś na to. Jesteś dobry w tym co robisz. Kiedy odejdę na emeryturę, wiem, że zostawię swój wydział w dobrych rękach – poklepał go po plecach Esteban...

Salon gier.

Rozładowywanie emocji u Mariano Salazara od jakiegoś czasu zawsze odbywało się w tym samym miejscu. Był to salon hazardu. Przy smakowitych trunkach i w ich zdecydowanym nadmiarze mógł on skupić się na grze, która z każdym razem wciągała go coraz bardziej. Wir rywalizacji pochłaniał jego czas, energię oraz oczywiście pieniądze. Niestety dla niego przegrywał coraz częściej i coraz więcej. Jego przyjaciel wciąż przy nim trwał i go uspokajał.

- Wystarczy na dziś, bo zbankrutujesz – westchnął Alberto.
- Ja jestem twoim szefem, więc nie będziesz mi rozkazywać. Pożycz mi lepiej trochę grosza, bo skończyła mi się gotówka, a jak widzisz muszę się odegrać. Noc jest jeszcze młoda – wybełkotał pijany jak bela Mariano.
- Dobrze. Pożyczę ci, bo zawsze możesz na mnie liczyć. Jednak nie graj już więcej niż trzy kolejne rozdania...
- Dawaj forsę i przestań mnie strofować!
- Już ci daję... Co za przegrany człowiek... Zapomniał, że dzisiaj mija trzy lata od śmierci jego żony... od śmierci Victorii – pomyślał Alberto.

Mężczyzna pożyczył mu pieniądze, po czym odszedł na chwilę od stolika aby odebrać telefon.

- Słucham.
- Jest pan zadowolony z naszej dzisiejszej akcji?
- Miałeś dzwonić tylko w wyznaczonych porach!
- Wiem, ale mamy już gotowy artykuł, który pojawi się jutro na pierwszej stronie naszej gazety. Pojawi się zresztą w gazetach informacyjnych, brukowcach, będzie w radio, w telewizji, dosłownie wszędzie.
- Doskonale. Czekam na efekty. Dostaniesz swoją premię za dobrze wykonaną robotę. Tylko pamiętaj. Ani jednego złego słowa na mój temat.
- Przecież wiemy, że to pan jest tym dobrym, a Salazar tym złym.
- Otóż to. Macie spowodować, że ten człowiek upadnie na samo dno, a jego klęska spowoduje podwaliny pod mój sukces – powiedział Alberto...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jullye
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 3407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:05:24 01-07-10    Temat postu:

Bardzo ciekawy odcinek Mariano mi się zaczyna dobrze kojarzyć i ten jego hazard. Akcja z policją świetna ale jak na razie to zapowiada się wszystko tak bardzo fascynująco Szkoda mi Angeli i jej brata tyle przeszli w życiu i te wspomnienie o śmierci matki :(tak bardzo bolesne ,które ma odhaczenie w ich teraźniejszym życiu. Nie mogą pozwolić na utratę ojca bo tylko go jeszcze mają. David jako policjant wymiata xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 17:00:01 01-07-10    Temat postu:

Greg20 napisał:
Pan Piotr samym pojawieniem się w tym temacie budzi grozą większą od samego serialu


To dla mnie ogromny komplement - czas więc przejść od teorii budzenia grozy do jej praktyki, czyli czas zacząć komentowanie



Na plus zasługują główni bohaterowie oraz wprowadzenie.

Angela wygląda na bystrą główną bohaterkę, poprzez co może być interesująco, zwłaszcza, że główny bohater, David, też nie jest typową ciamajdą, a chłopem z jajami - gdy się spotkają [bo wiadomo, że się spotkają, w końcu to główna para bohaterów], przypuszczam, iż na całe szczęście nie będzie tylko romantycznie, ale przeze wszystkim wybuchowo.

Wprwadzenie też bardzo interesujące - cmentarz, nostalgia, zaznajomienie z fabułą. Jako, że to produkcja kryminalna, podobało mi się, że scena na cmentarzu nie tylko wspomina o tragicznych wydarzeniach, ale jakby je również zapowiada.

Na całkowity minus zasługuje odsłonięcie kart już w pierwszym odcinku - żadnej tajemniczości, a próby jej budowania zakończyły się raczej niepowodzeniem. Domyślamy się, że Mariano jest ofiarą, któa wkrótce prawdopodbnie skończy marnie, a Alberto to kat w przebraniu najlepszego przyjaciela.

Pozostaje czekać, aż historia się rozwinie, aż główni bohaterowie pokażą na co ich stać, a ciemne charaktery będą szlaały na całego, ale przede wszystkim, aż będzie bardziej zagadkowo.

Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez Val dnia 17:06:07 01-07-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:44:08 02-07-10    Temat postu:

Z małym opóźnieniem, ale Twoja wierna czytelniczka w końcu tu dotarła. Jestem zachwycona. Jak nikt potrafisz budować fabułę, która z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej wciąga.
Smutne wprowadzenie. Angela i jej brat odwiedzili grób matki. Wróciły smutne wspomnienia. Jeszcze nie ma przy nich ojca, która tak wpadł w szpony hazardu, że zapomniał o rocznicy.
Alberto to niezła szuja. Chce pociągnąć Mariano na samo dno i obawiam się, że może mu się udać. Będzie to jeden z najciemniejszych charakterów w tej historii. To dopiero początek jego machlojek.
David jest typem silnego mężczyzny, a takich lubię. Podobała mi się akcja policji z nim w roli głównej. Bez problemu poradził sobie z bandytą. Widać, że to profesjonalista w 100%.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 11:20:21 03-07-10    Temat postu:

2 ODCINEK

Rezydencja Mendezów.

Estefania Mendez, dostojna rudowłosa kobieta w wieku sześćdziesięciu lat jak zwykle pilnowała aby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Właśnie zasiadała do kolacji w towarzystwie Camili, o połowę młodszej od niej dziewczyny, uznawanej za narzeczoną jej jedynego syna. Estefania strofowała właśnie dwie swoje służące, które chodziły jak w zegarku i na palcach bojąc się, że za chwilę zostaną przez nią o coś oskarżone, zmieszane z błotem i wyrzucone z pracy. Tym razem jednak obyło się bez zgrzytów. Dziewczyny wypełniły swoją pracę, a Estefania machnęła ręką co było znakiem, że mogą już odejść.

- Ciekawe gdzie jest mój synalek... Pewnie znowu bierze udział w jakiejś śmiesznej akcji – westchnęła starsza kobieta.
- Jest policjantem. Musi pani to uszanować. To bardzo ryzykowny zawód i z każdym dniem boję się, że coś może mu się stać – odparła Camila.
- Cieszy mnie to, że go rozumiesz i wspierasz w tym co lubi, ale ja swojego zdanie nie zmienię. Pochodzi z bogatej rodziny, pieniędzy mu nie brakuje i zamiast kontynuować moje dzieło, to on został jakimś zwykłym policjantem. Praca ryzykowna, a płaca marna. Zawsze był nieposłuszny i sprzeciwiał się mojemu zdaniu. To zaczęło się niedługo po śmierci jego ojca i trwa do dziś. Bunt, upór i lekceważenie własnej matki.
- Odnalazł swoją drogę w życiu. Jest zdolny i wkrótce będzie szefem policji w Miami. Zobaczy pani...
- Ale ty go kochasz... Jesteś za nim całym sercem. On potrzebuje takiej kobiety jak ty. Przynajmniej pod tym względem zachował się mądrze.

Dyskusję kobiet przerwało wejście Davida, który pocałował w policzek najpierw matkę, a następnie Camilę. Nie był jednak zachwycony, że musi uczestniczyć w tym spotkaniu.

- Spóźniłeś się. Czekamy na ciebie już od pół godziny – stwierdziła Estefania.
- Miałem dzisiaj ciężki dzień i nie chcę o tym mówić – odparł David.
- Zjedz z nami kochanie i odpręż się. Musisz też trochę odpocząć – zasugerowała Camila.
- Już jadłem na mieście. Skoczę pod prysznic, a później muszę jeszcze coś załatwić. Zjedzcie beze mnie.

David poszedł po schodach na piętro i udał się do łazienki. Jego zachowanie doprowadziło Estefanię do stanu wrzenia.

- Taki wstyd! Jak on się zachowuje! Co za maniery! Czekamy na niego, a on ma nas w nosie! I pomyśleć, że dochowałam się takiego
syna – kręciła głową seniorka rodu Mendezów.
- Proszę się nie martwić. Dzisiaj miał trudny dzień. Jutro z nim porozmawiam. A teraz jedzmy, bo faktycznie zgłodniałam – zauważyła Camila.
- Masz złote serce. Wytrzymujesz takie obelgi ze strony mojego syna... On ma więcej szczęścia niż rozumu.
- Muszę wytrzymywać nie tylko jego obojętność, ale także twoją obecność stara krowo. Jednak wiem, że cel uświęca środki, a tym celem jest twoja fortuna. Dlatego zjem tą ohydną kolację, będę się trzymać twojego syna i udawać twoją największą przyjaciółkę tak długo jak będzie to konieczne – pomyślała Camila uśmiechając się do swojej rozmówczyni.

Klub „Dzika kotka”.

Z deszczu pod rynnę – tak można byłoby opisać kolejne miejsce, w którym znalazł się Mariano Salazar. Kiedy przegrał już wszystko co mógł przegrać w salonie hazardu, postanowił zmienić lokal. Udał się do klubu „Dzika kotka”. Był to jeden z lepszych lokali w mieście. Serwowano tam najlepsze drinki, grano wspaniałą muzykę, ale przede wszystkim można się tam było doskonale zabawić w towarzystwie przepięknych kobiet. Można było obserwować ich fantastyczne ciała w akcji, oglądać ich kocie ruchy i wyzywającą postawę gdy tańczyły nago na rurze lub na specjalnej scenie. Można sobie było również, oczywiście za odpowiednią cenę, wypożyczyć jedną z tych dziewczyn i spędzić z nią upojne chwile. I właśnie to chciał zrobić Mariano Salazar. Nie zważał na to w jakim jest stanie. Liczył na pomoc swojego przyjaciela, który istotnie pomagał mu, ale w doprowadzeniu się do totalnej samo destrukcji.
- Mariano... Wystarczy na dziś... Odwiozę cię do domu. Twoje dzieci na ciebie czekają – powiedział Alberto.
- Daj mi te swoje dziwki, a później mnie odwieziesz. Przecież mówiłeś, że znasz ten klub jak własną kieszeń. Przekonaj mnie, że tak jest naprawdę – odparł chwiejącym się krokiem Mariano.

Alberto i tym razem zgodził się wykonać prośbę Mariana. Podszedł do mężczyzny o włosach spiętych w kucyk, który stał kilka metrów dalej. Mężczyźni zamienili kilka słów, ale wyglądało jakby znali się całe życie. Po chwili dwie piękne brunetki podeszły do Mariana i podprowadziły go w kierunku jednego z pokojów.

- Nie wytrzyma z wami nawet godziny, ale zaopiekujcie się nim. Ja pogadam z waszym szefem i załatwię wam podwyżkę – uśmiechnął się Alberto. Szkoda, że nie ma dziś Nicolasa. Miałem do niego sprawę... Ale nie szkodzi. Wszystko w swoim czasie...

Jakiś czas później.

Rezydencja rodziny Salazar.

Angela niepokoiła się o ojca. Nie odbierał komórki. Po raz kolejny nie dawał znaku życia. Na szczęście w tych chwilach dziewczyna nie była sama. Mogła liczyć na pomóc swojej przyjaciółki Viviany, która była jednocześnie prawnikiem w rodzinnej firmie. Można było więc z nią porozmawiać o wszystkim.

- Powiedz mi proszę prawdę... Znamy się od dzieciństwa i wiem, że mogę ci zaufać. Co się dzieje z firmą ojca? Pracujesz tam codziennie i na pewno jesteś zorientowana w sytuacji. Tylko mnie nie okłamuj. Jest aż tak źle? – spytała zdenerwowana Angela.
- Cóż... Don Mariano nie kontroluje sytuacji. Pogubił się w tym wszystkich. Nie ma pojęcia co się może wydarzyć. Robię co mogę, ale jestem w kontakcie z prawnikami naszych pośredników. Niemalże wszyscy grożą, że rozwiążą z nami umowę. Co więcej, twój ojciec ma wobec nich olbrzymie długi. Niewiele brakuje, a skończą się sentymenty i oni pójdą na drogę sądową. Jestem pewna, że wygrają i wtedy firma upadnie lub zostanie sprzedana – zauważyła Viviana.
- A don Alberto? Może on jest rozsądniejszy od ojca i spróbuje ratować firmę?
- Nie ufam mu. Zawsze był w cieniu don Mariana, a teraz pragnie się wybić na jego klęsce. On mi się nie podoba...
- Więc kto może nam pomóc? Boję się nie o firmę, lecz o stan zdrowia mojego ojca. On się rujnuje. Nie wiem gdzie jest... Dziś mija trzy lata od śmierci mamy... Nawet o tym nie pamiętał...
- Może jest na cmentarzu?
- Nie sądzę...

W tej chwili z hukiem otworzyły się drzwi wejściowe. Dziewczyny zobaczyły jak Alberto podpiera półprzytomnego Mariana.

- Tato! Co ci się stało? – zdenerwowała się Angela.
- To co zwykle. Upił się. Momentami jest jak dziecko. Uciekł mi i gdy do znalazłem, był już w takim stanie. Niewiele mogłem zrobić by mi pomóc. Z góry przepraszam, bo wiem, że to moja wina – stwierdził Alberto.
- Niech pan nie żartuje. Pomógł mu pan przywożąc go do domu. Dziękuję.
- On potrzebuje pomocy. Inaczej stanie się wrakiem człowieka, a tego chyba nie chcemy, prawda? Muszę już iść. Połóżcie go do łóżka. Niech prześpi kolejne dziesięć godzin. Sen dobrze mu zrobi...

Angela i Viviana położyły Mariana na kanapie i przykryły kocem. Po chwili pojawił się Jose Luis, który kręcił z niedowierzaniem głową widząc w jakim stanie jest jego ojciec.

- Zostańcie z nim, ja muszę na chwilę wyjść i zebrać myśli. Przepraszam was – odezwała się Angela kierując się w kierunku drzwi.
- Zwariowałaś? Nigdzie nie puszczę cię samą! Jesteś zbyt zdenerwowana! – Viviana próbowała ją powstrzymać, ale niestety bezskutecznie.
- Nie martw się o mnie i daj mi spokój! Zostańcie z moim ojcem! Niedługo wrócę.
- A po co ci kluczyki? Chcesz jechać samochodem? Oszalałaś doszczętnie! Nie bądź uparta i nie rób tego!
- Pojadę i mam w nosie twoje zdanie!
Angela pobiegła do swojego samochodu i wyjechała przed siebie. Viviana spojrzała wymownie na Jose Luisa.

- Zawsze taka była. Uparta do bólu. Boję się o nią – powiedziała Viviana.
- Jedź za nią, bo jeszcze zrobi jakieś głupstwo. Ja zostanę z ojcem.
- Dzięki. Dobry z ciebie dzieciak. Muszę ją powstrzymać, bo nie chcę mieć jej na sumieniu.
- Dlaczego wszyscy uważają mnie za dzieciaka? Mam już przecież
dwadzieścia lat – westchnął Jose Luis...

Rezydencja Mendezów.

David wziął prysznic, a następnie wybiegł z mieszkania i wsiadł na swój ukochany motor, co było jego wielkim hobby i pasją. Trzasnął drzwiami i nie pożegnał się nawet z Estefanią i Camilą. One skończyły akurat kolację, a Camila zbierała się do wyjścia.

- Dziękuję za twoją obecność na kolacji i przepraszam za zachowanie mojego niesfornego synalka – powiedziała z ironią w głosie Estefania.
- Już nie wracajmy do tego tematu droga teściowo. Miłość nie zna granic. Ja mu wszystko wybaczę, a jutro będzie nowy dzień. Wszystko sobie wyjaśnimy – uśmiechnęła się Camila.
- Mam nadzieję, że tak będzie. Jesteś dla niego idealną partią. Nawet nie wie co mógłby stracić... Liczę na to, że w końcu zmądrzeje i się z tobą ożeni.
- Ja również o niczym innym nie marzę. Do zobaczenia donia Estefanio.

Kobiety pożegnały się, a Camila była szczęśliwa, że mogła wreszcie opuścić to miejsce i przestać udawać.

- Stara jędza. Wszystkich chciałaby kontrolować. Ale jedno jest w tym wszystkim dobre. Będę ją miała za sojusznika – pomyślała dziewczyna sięgając po swój telefon komórkowy. Wykręciła numer.
- Stęskniłaś się? A może twój gliniarz znów nie zechciał cię zadowolić? – zapytał męski głos po drugiej stronie.
- Nie gadaj tyle, bo to nie jest twoją mocną stroną skarbie. Szykuj lepiej szampana. Spotkamy się tam gdzie zawsze...

Tymczasem...

Angela mknęła przed siebie dodając gazu. Nie powinna jechać w tym stanie. Była zdenerwowana i rozjuszona tym co wyprawia jej ojciec. Jednak w pewnym momencie zatrzymała się na poboczu.

- Nie mogę popełnić żadnego głupstwa. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje jest wypadek i leżenie na intensywnej terapii – powiedziała sama do siebie.

Postanowiła wrócić do domu, ale niestety miała pecha, bo silnik nie chciał zapalić.

- A niech to! Jeszcze tego mi brakowało! Popsuty samochód! Chyba dzisiaj zwariuję! Jestem sama na poboczu... Jeszcze mnie ktoś zgwałci... Zawsze muszę mieć jakieś problemy – westchnęła poirytowana.

Nie wzięła ze sobą komórki. Miała nadzieję, że Viviana pojechała za nią.
A jeśli nie? Wyszła więc z samochodu aby rozejrzeć się i poszukać pomocy. Nagle w ułamku sekundy zauważyła z naprzeciwka światło, które ją całkowicie oślepiło. Na całe szczęście zdążyła uskoczyć w bok, bo w innym wypadku zostałaby rozjechana na kawałki przez mężczyznę jadącego na motorze.

- Debil i szaleniec! – krzyknęła nie kryjąc złości.

Mężczyzna usłyszał jej krzyk i zatrzymał swój pojazd kilkanaście metrów dalej. Wysiadł, obrócił się i ze zdumieniem szedł w kierunku dziewczyny.

- Jak mnie pani nazwała? – zapytał zaskoczony.
- Tak jak pan słyszał – odparła równie wzburzona.
- To była jezdnia, a pani wyszła mi przed koła. Nie za późno na takie spacery po omacku?
- Nie pana interes. Niech mi pan zejdzie z oczu i odjedzie. Zapomnijmy o wszystkich. Oboje żyjemy i to jest chyba najważniejsze.
- Widzę, że zepsuł się pani samochód. Teraz rozumiem to całe zdenerwowanie. Ma pani szczęście, że mnie dziś spotkała. Podwiozę panią dokąd pani zechce. To też moja wina, bo nie powinienem pędzić tak szybko po zmroku. Dlatego w ramach rekompensaty odwiozę panią dokąd do domu.
- Nie potrzebuję pana pomocy! A już na pewno nie wsiądę na ten motor. To, że poznaliśmy się w takim miejscu nie czyni mnie od razu...
- Nawet tak nie pomyślałem...
- To dobrze, ale niech pan skończy z tym tanim podrywem. Sama sobie poradzę.

David wzruszył tylko ramionami. Jak dotąd rozmawiał z dziewczyną z odległości kilkunastu metrów. Jej upór bardzo mu się podobał. On miał przecież podobny charakter. W końcu jednak zrezygnował i przestał nalegać.

- W porządku. Skoro pani chce tu siedzieć całą noc to nie ma problemu. Powodzenia życzę – uśmiechnął się w duchu i podszedł w kierunku swojego motoru.
- Niech pan zaczeka! – powiedziała po chwili niepewnym głosem Angela.
- Tak?
- Wygrał pan. Pojadę z panem chociaż z reguły nie jeżdżę nigdzie z nieznajomymi.
- Rozsądna decyzja. Zadzwonię gdzie trzeba i odholują pani samochód.
- Proszę proszę... Jakie ma pan kontakty. Na pewno mogę się czuć bezpieczna?
- Może mi pani całkowicie zaufać. Proszę wsiadać...

Angela zdecydowała się pojechać z Davidem, bo nie miała innego wyjścia. Podeszła bliżej i przestała się bać. Zobaczyła przed sobą miłego i przystojnego mężczyznę. A on stał przez dobra chwilę jak wryty wpatrując się w jej prześliczne, czarne oczy.

- Halo? Możemy już jechać? Gdzie się pan gapi?
- Nie jestem żaden pan tylko David Mendez. Miło mi poznać panią z bliska.
- Angela Salazar. Z bliska to pan mnie nigdy nie pozna. Może pan tylko pomarzyć...
- Jest pani wyjątkowo bezczelna, a ja wyjątkowo sympatyczny. No to jedźmy – uśmiechnął się David, który nie miał pojęcia, że oczy jego towarzyszki po raz pierwszy tego dnia również zajaśniały blaskiem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 16:43:23 03-07-10    Temat postu:

Zatem zjawiam się znów, by coś skomentować.

Angażując do roli Lupitę Ferrer, trzeba zdać sobie sprawę, że staje się przed ciężkim zadaniem, bowiem tę rolę trzeba dostosować wtedy do niej, a nie ją do roli. Nie chodzi mi tu już, ze jest rewelayjną aktorką, bo gusta są różne, ale jest z pewnością charakterystyczną aktorką i trzeba o tym pamiętać, pisząc jej kwestie. Dziś niestety jej bohaterka była tylko podłą jędzą, bez żadnego szczególnego dla tej aktorki sarkastycznego akcentu z ironią i ciemnym humorem, były próby, ale niewiele z nich wyszło. Liczyłem na wiele lepszy wstęp tej postaci.

Nie chcę tego dostrzegać, ale podobieństwo jest tak straszliwe, że samo się rzuca, by je dostrzec. Chodzi mianowicie o powiązania z serialem Telemundo, El rostro de Analia - główny bohater robi za Analię, główna bohaterka robi za Daniela, Viviana robi za Isabel, a klub robi za Zielonego Kota. Aż się boję myśleć ile może być jeszcze podobieństw i pozostaje mi tylko życzyć, by jak najszybciej się one zatarły. Rozumiem nawiązania, inspirowanie się czymś, ale nie kopiowanie.

Historia lubi się powtarzać - i nic się nie dzieje, gdy wykorzystuje się dany motyw w innym wątku, ale tutaj tak nie jest - motyw zdradzieckiego przyjaciela jest w wątku chęci odebrania komuś czegoś - identyczna sytucja jak w twoim serialu, W labiryncie kłamstw, serialu, który bardzo lubię, ale nie chciałbym czytać go drugi raz w lekko zmienionej historii, gdzie imię Manuel zamienia się na imię Alberto.

Nie tylko złe strony miał ten odcinek, miał też dobrą, nawet bardzo dobrą - spotkanie głównych bohaterów. Jest chemia, jest jakieś uczucie, które przybliża ich do siebie, a jednocześnie odpycha, jakie to wspaniałe. Ale przede wszystkim to spotkanie było takie nietypowe, nie słodkie, ale jakby drapieżne. Oby tak dalej.

Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:33:07 04-07-10    Temat postu:

Camila i Estefania to prawdziwe zołzy. Jedna warta drugiej. David nie chciał zjeść z nimi, czym wyprowadził z równowagi swoją mamusię. Camila też jest dobra, zależy jej tylko na pieniądzach. Ciekawe czy kiedyś wyjdą na jaw jej prawdziwe intencje.
Alberto to prawdziwa szuja. Pomaga Marianowi stoczyć się na samo dno, a potem jeszcze wciska kit Angeli, że mu uciekł i sam się tak doprawił. Co za hipokryzja
Podobało mi się spotkanie głównych bohaterów. Od początku ciągnie ich ku sobie, iskry aż lecą. Miło mi poznać panią z bliska (...) Z bliska to pan mnie nigdy nie pozna. Może pan tylko pomarzyć... Świetny tekst. Uśmiałam się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 10:56:23 05-07-10    Temat postu:

3 ODCINEK

Miami.

Angela uśmiechnęła się do mężczyzny tylko przez krótką chwilę. Później opanowała się i ponownie przybrała nieufną pozę.

- Miał pan zadzwonić gdzie trzeba aby odholować mój samochód. Chyba zwariowałam ufając nieznajomemu w takim miejscu i o takiej porze dnia – westchnęła Angela.
- Zadzwonię. Daję słowo. Proszę już wsiąść i mocno się mnie trzymać. Odwiozę panią aż pod same drzwi – odparł zadowolony David.
- Nic z tego. Musiałby pan przeskoczyć motorem przez moje ogrodzenie. Do mnie nie można sobie tak po prostu wjechać…
- Widzę, że panienka z dobrego domu?
- Nic panu do tego. Jedźmy już zamiast tracić czas na pogawędki.

David włożył na głowę swój kask, a Angela usiadła z tyłu i mocno się go chwyciła. Jednak nie zdążyli ujechać nawet metra gdy dziewczyna usłyszała znajomy głos.

- Angela! Co ty wyprawiasz? Kim jest ten człowiek? – zapytała zdumiona Viviana wpatrując się na przyjaciółkę gotową do podróży z przypadkowo poznanym mężczyzną.
- To nie to co myślisz. Ten człowiek chciał mi pomóc – odparła dziewczyna.

Po chwili zmieszania Angela pożegnała się jednak z zaskoczonym Davidem i postanowiła wrócić do swojego mieszkania w towarzystwie Viviany i jej samochodem. Prawniczka miała się również zająć odholowaniem wozu swojej przyjaciółki mimo wcześniejszych deklaracji Mendeza.

- Dziękujemy panu za pomoc, ale same sobie poradzimy – stwierdziła Viviana.
- To dla mnie żaden problem. Za piętnaście minut przyjadą tu odpowiedni ludzie i zajmą się tą sprawą – odparł David.
- Nie będzie to konieczne. Wiem co robić.
- Skoro pani nalega… Na mnie już czas.
- Dziękuję za wszystko. Miło było cię poznać – uśmiechnęła się Angela…

Tymczasem…

Po kilkunastu minutach Camila była już na miejscu. Zaparkowała samochód i udała się w kierunku luksusowego mieszkania. Dobrze znała to miejsce. Często przyjeżdżała tu o podobnej porze gdy zmrok dawał już o sobie znać. W drzwiach czekał już na nią młody mężczyzna, który uśmiechnął się na jej widok. Był to jednak perfidny i szelmowski uśmiech. Dziewczyna szybko weszła do środka zamykając za sobą drzwi.

- Jesteś olśniewająco piękna. Zresztą jak zawsze. Przyszykowałem dla ciebie kolację, a szampan mrozi się w lodówce – stwierdził zadowolony mężczyzna nie spuszczając z Camili wzroku. Ona jednak lekceważąco spojrzała na to co znajdowało się na stole.
- Właśnie widzę… Wszystko sklepowe. Przecież ty nie potrafisz gotować. Nawet zrobienie jajecznicy sprawia ci problem. Puściłbyś swoją kuchnię z dymem – kpiła Camila.
- Jesteś bezczelna, ale dzięki temu zwróciłem na ciebie uwagę. Mam pieniądze i nie muszę gotować.
- Dobrze już Andres… Przecież doskonale wiesz, że nie przyjechałam tu na wyżerkę, lecz w innym celu. Akurat w tym co mam na myśli jesteś naprawdę znakomity.
- Masz w głowie chore myśli. Jesteś niewyżyta, ale wiem nawet dlaczego. Twój policjant nie zwraca na ciebie uwagi. Po co w ogóle zawracasz sobie nim głowę? To idiota, który woli zarabiać grosze łapiąc przestępców, a mógł pójść w zupełnie innym kierunku. Mógł mieć władzę i pieniądze. Znam go od lat. Byliśmy tacy sami, ale w pewnym momencie wybraliśmy zupełnie inną drogę.
- Pociąga mnie również i to, że jesteś wrogiem Davida. Gdyby tylko wiedział…
- To padłby trupem. Skoro nie chcesz jeść, to może wypijmy na początek lampkę szampana?
- Nie chcę ani jeść ani pić. Wiesz czego chcę…

Camila nie traciła czasu. Uwodziła Andresa wzrokiem. Po chwili zaczęła się przed nim rozbierać. Mężczyzna nie protestował. Zapomniał o wszystkim innym i całkowicie skupił swoją uwagę na popisach kochanki, która była doskonała w takich właśnie spektaklach. Dziewczyna przejęła inicjatywę, zaczęła go namiętnie całować i rozbierać, a po chwili wylądowali tam gdzie zawsze kończyli swoje spotkania, czyli w sypialni niesieni falą rozkoszy, pożądania, namiętności i niemalże dzikiej żądzy…

Klub „Dzika kotka”.

Nicolas Moncada wrócił właśnie do swojego drugiego domu jakim był dla niego tenże nocny klub. Przesiadywał tam codziennie. Doglądał wszystkiego, miał decydujący głos w zatrudnianiu zarówno zwykłych pracowników jak i pięknych młodych dziewczyn, które miały w tym miejscu robić prawdziwą furorę. Przede wszystkim jednak było to miejsce gdzie nielegalne interesy i handel narkotykami wiodły absolutny prym. Mimo to wciąż utrzymywano pozory i policja nie miała wystarczających dowodów przeciwko Moncadzie i jego wspólnikom. A miał ich wielu. Jednak handel prochami to było zupełnie nic przy kwitnącej tu prostytucji. Nicolas otaczał się pięknymi kobietami, które były gotowe zrobić dla niego wszystko. On jednak traktował je instrumentalnie. Lubił się z nimi zabawić, doceniał ich urodę, seks był dla niego istotny, ale po wszystkim traktował każdą ze swoich dziewczyn jak śmiecia. Miał swoją ulubienicę, którą była młoda blondynka Samantha. Zabawiał się z nią znacznie częściej niż z innymi i to był powód dla którego uznawano ją za jego faworytką. Wciąż jednak poniżał ją, bił i obrażał, bo uważał się za absolutnego pana tego klubu, a jego kobiety nie mają prawa sięgać mu do pięt i się z nim w jakikolwiek sposób utożsamiać. Zmęczony mężczyzna i tym razem odwiedził zakochaną w nim po uszy Samanthę w jednym z pomieszczeń. Nie był zbyt wylewny i od razu przeszedł do rzeczy.

- Rozbieraj się! – krzyknął naburmuszony.
- Tak od razu? Myślałam, że zaczniemy od… - zdziwiła się Samanta.
- Od niczego nie zaczniemy, bo nie mam na to ani czasu ani ochoty. Jeśli ci zależy to zaczniesz i skończysz za mnie. Zrób coś aby mnie w końcu zadowolić! Jesteś tu podobna najlepsza, ale wcale tego nie odczuwam! Jeszcze trochę i zamienię cię na inną!
- Nie rób tego… Przecież wiesz, że ja… ja mam tylko ciebie…
- To akurat prawda. Beze mnie byłabyś nikim. Żebrałabyś na ulicy i byłabyś bez grosza, ale ja dałem ci pracę i dach nad głową. Nie jestem aż tak bezduszny za jakiego mnie uważasz…
- Ja cię kocham i pozwól mi to udowodnić… Wyluzuj się i zrelaksuj. Tego ci potrzeba. Napij się drinka, a później dostaniesz to czego chcesz. Będziesz zadowolony…
- Jestem póki co znudzony twoją gadką! Wynoś się lepiej! Mam dość czekania!

Nicolas chciał odejść, ale Samantha powstrzymała go. Zrozumiała, że on nigdy się nie zmieni. Kochała go do szaleństwa i była gotowa do wszelkich poświęceń. Zaczęła całować go i rozpinać mu koszulę. Jednak w tym właśnie momencie zadzwoniła komórka Nicolasa. Interesy były ważniejsze od każdej kobiety, więc odtrącił on kobietę i odebrał połączenie.

- Gdzie ty się podziewasz? – spytał go głos po drugiej stronie.
- Wróciłem właśnie do klubu i padam ze zmęczenia. W czym mogę pomóc panie Mandela? – spytał odparł Nicolas.
- To nie jest rozmowa na telefon – powiedział Alberto.
- Dziś nie mam czasu na spotkanie.
- Nie bądź bezczelny i nie mów do mnie takim tonem! Nie zapominaj dzięki komu możesz robić w tym swoim burdelu nielegalne interesy. Nie zapominaj kto odciąga od ciebie policję. Nie radzę ci gryźć ręki która cię karmi Moncada!
- Czego pan chce?
- Już mówiłem. Muszę się pilnie spotkać. Czekam w swoim mieszkaniu.
- Przyjadę za pół godziny.

Mężczyzna rozłączył się. Nicolas był wściekły. Nie miał dziś żadnej ochoty aby spotykać się z Alberto Mandelą, ale wiedział jak ważnym jest od wspólnikiem.

- Musisz już iść?
- A jak myślisz idiotko? Rusz głową! Jestem człowiekiem biznesu i muszę pracować 24 godziny na dobę. Chyba coś o tym wiesz, bo również zarabiasz przez cały dzień. Ja mam smykałkę do interesów, ty masz przepiękne ciało, które pozwala ci zarabiać na chleb. Niby najstarszy zawód świata, ale jak dobrze płatny – ironicznie uśmiechnął się Nicolas.
- Przecież wiesz, że już dawno nie… Ja tylko z tobą…
- A ja jestem papieżem. Zjeżdżaj stąd, bo muszę się przebrać!
- Zniosę wszystko… Może kiedyś będzie inaczej – pomyślała Samantha…

Jakiś czas później.

Noc wciąż była jeszcze młoda. David Mendez wracając do siebie odwiedził mieszkanie swojego najlepszego kumpla z pracy, czyli Gonzalo Fernandeza. Był to świetny policjant, dobry przyjaciel i jeszcze lepszy imprezowicz, więc mężczyźni szybko wylądowali w jakimś klubie aby spokojnie porozmawiać przy kilku piwach.

- Nie uczestniczyłem w dzisiejszej akcji, ale słyszałem, że byłeś świetny. Wiedziałem, że rozprawisz się z Hermanem Camacho. Należało się draniowi. Dzięki tobie wylądował tam gdzie jego miejsce, czyli w piekle – powiedział Gonzalo, który szybko zauważył, że jego przyjaciel zupełnie go nie słucha, a jego myśli krążą zupełnie poza ich rozmowę i miejsce spotkania.
- Co mówiłeś? – spytał po chwili David.
- Co się z tobą dzieje? Wyciągnąłem cię tu abyś się trochę rozerwał. Jutro znowu wrócimy do tej okropnej harówki. Wybacz mi, że nawijam o pracy. Pewnie masz już dość tego, że wszyscy mówią o twoim sukcesie i dlatego nie chcesz o tym słuchać… A ja słyszałem plotki, że Torres mianuje cię niedługo szefem wydziału kryminalnego. Dostaniesz porządną fuchę przyjacielu!
- Nie Gonzalo… To nie o to chodzi…
- A o co? Przecież ty żyjesz tylko pracą… Zaraz, zaraz… A może chodzi o kobietę i dlatego masz taki dziwny wzrok? Nigdy nie mogę odgadnąć gdzie wybiegają twoje myśli. Niejedna dziewczyna chciałaby z tobą być. Chociażby moja siostra. Pamiętam, że zawsze do ciebie wzdychała. Do diabła! Już niedługo miną dwa miesiące odkąd zaginęła… Jestem gliną, a nic nie mogę w tej sprawie zrobić. Ślad się urwał. Boję się, że ona już nie żyje…
- Nie mów tak przyjacielu. Na pewno trafimy na jakiś trop. Dobrze znamy Carlę i wiemy, że nie mogła tak po prostu uciec z domu. To dobra dziewczyna. Na pewno żyje i dorwiemy tych drani, którzy za tym stoją. Przysięgam, że tak będzie.
- Wiem. Jesteś dobrym kumplem i zawsze mogę na ciebie liczyć. Ale nie rozmawiajmy na smutne tematy. Powiedz w końcu jak to jest z tymi dziewczynami? Jesteś z Camilą?
- Nie jestem z nikim i żadna dziewczyna nie wpadła mi w oko. To przecież nonsens. Ja nie nadaję się do związków. Z moim charakterem i zamiłowaniem do pracy… Nie wierzę w miłość. To bajka dla grzecznych dzieci. A co do Camili… Podoba mi się i bardzo mnie pociąga, ale czasami nie wiem jak z nią postępować. Nie chcę jej zranić. Dla wrogów jestem bezlitosny, ale do pięknych kobiet mam słabość. Nie wiem jak z nimi postępować – uśmiechnął się David.
- A to ciekawe… Wypijmy za kobiety przyjacielu! Nie ma miłości, ale jest zabawa!
- Dokładnie tak Gonzalo. Wypijmy!

Rezydencja rodziny Salazar.

Mariano Salazar spał jak zabity po alkoholowej libacji i seksualnych ekscesach. Jose Luis niechętnie czuwał przy ojcu, bo był na niego wściekły i nigdy nie popierał jego zachowania.

- Co się z tobą stało? Nie przypominasz już mojego ojca, lecz zwykłego pijaka i nieudacznika – westchnął zmartwiony chłopak.

W tej właśnie chwili wróciły do rezydencji Angela i Viviana. Zostawiły Jose Luisa i Mariano i śpiesznym krokiem udały się do biblioteki Salazara, bo tam mogły swobodnie ze sobą porozmawiać.

- Co ty wyprawiasz? Naprawdę oszalałaś! Chciałaś się zabić i zostawić swojego brata samego! Nie możesz uciekać od problemów, lecz próbować je rozwiązać! Od tego masz rodzinę i przyjaciół. Możesz na nas liczyć. Masz Jose Luisa i razem wydźwigniecie ojca z tego nałogu. Masz mnie! Nie rób takich głupstw więcej! – krzyczała bez opamiętania Viviana, która zawsze reagowała emocjonalnie, ale te emocje wynikały ze szczerej troski o los przyjaciółki i jej rodziny.
- Nie praw mi kazań! Wiesz, że tego nie lubię! – denerwowała się Angela.
- Czasem potrzebujesz kazania! Kocham cię jak siostrę, ale czasem nie rozumiem twojego zachowania…
- O co ci znowu chodzi? Wiem, że nie powinnam wyjeżdżać w takim stanie, ale wiem o tym. Było, minęło. Odholowaliśmy samochód i wróciliśmy szczęśliwie. Nie ma o czym mówić. Wiem co źle zrobiłam i teraz skupię się na swojej rodzinie. Pomogę im we wszystkim. Wierzę, że będzie dobrze.
- Ale jest jeszcze jeden problem. Powiedz mi szczerze kim jest ten tajemniczy mężczyzna z którym z uśmiechem na twarzy chciałaś jechać na przejażdżkę motorem? – zapytała prosto z mostu Viviana…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 1 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin