 |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:22:30 17-02-15 Temat postu: |
|
|
~ Odcinek 6 ~
…Promise you`ll hold me, touch me,
love me… way past forever…
Mariposa, wchodząc do kawiarni, ukradkiem spojrzała na sąsiedni stolik, szukając wzrokiem mężczyzny w białym podkoszulku i czarnej marynarce. Miała nadzieję, że uległa złudzeniu. Od ponad miesiąca, odkąd wróciła znad morza, rozpoznawała go w każdym nieznajomym, mijanym na ulicy – lazurowe oczy, urzekający uśmiech, silne ramiona…
Za każdym razem zapierało jej dech w piersi, a serce zaczynało szybciej bić. A potem ogarniało ją przygnębienie, ponieważ uświadamiała sobie pomyłkę. I tym razem wyobraźnia również ją zawiodła. To nie był on.
Przeszła przez wnętrze kawiarni i spostrzegła swą przyjaciółkę, siedzącą przy drewnianym oknie. W czerwonych szortach i bluzce w biało-czerwone groszki, stanowiła jej całkowite przeciwieństwo.
Florencia powitała ją bladym uśmiechem.
- Przepraszam za spóźnienie – powiedziała i pocałowała ją w policzek, po czym usiadła, a raczej zapadła się w dużym, brązowym fotelu.
- Mogłaś chociaż zadzwonić – odparła Florencia z lekkim wyrzutem.
- Bateria mi padła. Przepraszam.
Jasnowłosa obserwowała ją z pozornym spokojem i udawaną złością.
- A co tam masz? – spytała niby od niechcenia.
- A to – odparła Mariposa – Perfumy. Tutaj niedaleko jest taka perfumeria – dodała, jakby chciała usprawiedliwić swoje zachowanie.
Kupiła je na pamiątkę. Ten zapach przypomniał jej chwile, które z nim spędziła. Ich wspólny wieczór w barze, zapamiętała jako niezwykle magiczny. Przetańczony w jego ramionach.
Florencia wzięła do ręki papierową torebkę i zajrzała do środka.
- Ale one są męskie – stwierdziła.
- To są… – urwała.
- Jego perfumy – dokończyła za nią Florencia i pogłaskała ją po ręce.
Mariposa powiodła smutnym wzrokiem po bladoróżowych ścianach kawiarni i wypiła łyk zimnej czekolady, by zatuszować nadchodzącą falę łez. Spojrzała na swoją przyjaciółkę. Zawsze mogła na nią liczyć, odkąd pięć lat temu, spotkały się na balu charytatywnym, zorganizowanym dla bezdomnych dzieci.
- Posie, wiem, że jest ci ciężko – zaczęła niepewnie jasnowłosa. – Ale jeśli będziesz chciała pogadać, to…
- Wiem – przerwała jej Mariposa. – Ale chyba nie ma o czym. On jest daleko stąd. Setki, a może tysiące kilometrów ode mnie. A wiesz, co jest najgorsze? Świadomość, że już go nie zobaczę. Nawet na chwilę. Nie poczuję jego ciepła. Przy nim czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Po prostu szczęśliwa.
Florencia wiedziała, iż zrobi wszystko aby jej przyjaciółka nie miała złamanego serca. Ale czy nie było na to za późno?
***
O osiemnastej, Jose Ignacio stał przed rezydencją Roblesów. Ciemne drewno, marmur i szkło stanowiły podstawowe materiały, z których powstał ten dom.
Zamierzał wejść tylnymi drzwiami, bezpośrednio prowadzącymi do kuchni. Tak więc wcisnął kod cyfrowy i wszedł.
Kuchnia była ogromna. Jasna, z kremowymi ścianami i szafkami z ciemnego dębu. Dolne szafki przykrywał marmurowy blat w kolorze piasku pustyni. A okno nad zlewem wychodziło na ogród. W zachodzącym słońcu ogród robił wrażenie – przycięte drzewa i krzewy oraz kwiaty, stanowiące barwny akcent.
Przeszedł po drewnianej podłodze prosto do salonu, gdzie duże kanapy i fotele były rozstawione po całej przestrzeni. Kominek z kamienia łupanego był, co najmniej jego wysokości. Wzdłuż ścian ciągnęły się półki na książki.
Bernardo Robles siedział na jednej z kanap. Miał na sobie elegancki garnitur i śnieżnobiałą koszulę, do tego ciemnozielony jedwabny krawat i złote spinki do mankietów od Cartier`a. W wieku osiemdziesięciu trzech lat nadal był bardzo przystojnym mężczyzną. Szczupły, o gęstych siwych włosach i lazurowych oczach, takich jak u Jose Ignacia.
- Jak zwykle każesz na siebie czekać – stwierdził tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Minęło kilka minut martwej ciszy, zanim Jose Ignacio się odezwał.
- A ty jak zwykle musisz mi to wypominać.
Młodemu mężczyźnie trudno było uwierzyć, że ten kochający żonę człowiek i despota, który wychowywał go i Ricarda, to ta sama osoba. W interesach był bezlitosny, a wobec swoich wnuków, jeszcze bardziej bezwzględny i wymagający.
Jose Ignacio miał dziesięć, a Ricardo pięć lat, gdy ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
- Jesteście do siebie tacy podobni – powiedziała Elena, wchodząc do salonu.
- My? Podobni?
Jose Ignacio nie był jednak aż tak zdziwiony, jak udawał.
- Owszem. Ale dość już o tym. Wreszcie musimy porozmawiać o twoim przyjęciu zaręczynowym.
- I o ślubie – dodał Bernardo tonem, który lekko złagodniał od momentu, gdy pojawiła się jego żona.
Jose Ignacio nie chciał poruszać tego tematu, ale wiedział, że będzie to nieuniknione.
Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 21:07:56 17-02-15, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
brodzia Mistrz

Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:57:32 18-02-15 Temat postu: |
|
|
Biedna Maripose.. Jesli przekona sie, ze jest tak blisko, to znowu sie okaze, ze nie dla niej - choc przez chwile nie dla niej, mam nadzieje
Rozumiem, ze ona nigdy wczesniej sie z nim nie widziala (oprocz tamtej nocy?) tylko i tak wszedzie 'liczyla' na to, ze go spotka? |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:56:03 18-02-15 Temat postu: |
|
|
brodzia... Mariposa i Jose Ignacio, nad morzem, spędzili ze sobą kilka dni. To było ich pierwsze i na chwilę obecną jedyne spotkanie. Chociaż muszę powiedzieć, że ich ponowne spotkanie zbliża się wielkimi krokami. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Stokrotka* Mistrz

Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:58 18-02-15 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam już wczoraj, ale dopiero dzisiaj mam czas na komentarz
Posie jest słodziutka jestem ciekawa co się stanie, gdy ona w końcu będzie twarzą w twarz z Jose Ignaciem - zresztą to samo w drugą stronę
Pozostaję mi tylko czekać na nowy rozdział  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:51:12 18-02-15 Temat postu: |
|
|
Bardzo Wam dziękuje za Waszą pomoc i za Wasze komentarze - to wszystko mnie motywuje do dalszego pisania.
Stokrotka*... ich ponowne spotkanie odbędzie się w dość oryginalnych okolicznościach  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Stokrotka* Mistrz

Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:53:19 18-02-15 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co gorsze to że już wiem, że będzie dziwne czy fakt, że będę musiała na to czekać także wiesz - my tu czekamy  |
|
Powrót do góry |
|
 |
brodzia Mistrz

Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 7:21:22 19-02-15 Temat postu: |
|
|
Tak!!!! okoliczności okolicznościami, chce wyobrazic sobie wyraz twarzy JI  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:47:36 19-02-15 Temat postu: |
|
|
Stokrotka*... okoliczności nie będą dziwne - będą raczej zaskakujące
brodzia... zawsze można marzyć o wyrazie jego twarzy
Ich ponowne spotkanie zbliża się wielkimi krokami - i mogę Was zapewnić, iż Jose Ignacio zachowa się we właściwy sposób - to znaczy, we właściwy dla siebie sposób  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:26:54 21-02-15 Temat postu: |
|
|
~ Odcinek 7 ~
…Quiero ser tuyo enterito pero tengo miedio,
prometeme que no me vas a dejar sin tu amor…
Mariposa stała przed wydawnictwem, które od ponad stu lat należało do jej rodziny. Zabytkowa kamienica była w tym czasie, dwa czy trzy razy modernizowana, ale jej natura pozostała ta sama.
Swego czasu budynek uważano za prawdziwy drapacz chmur – parter i siedem pięter – prawie szczęśliwa liczba.
Ciężkie mosiężne balustrady otaczały balkony na pierwszym piętrze. Miedziany piaskowiec dodawał kamienicy majestatu.
Mariposa i Isabella były najmłodsze z rodu. To już wystarczyło by dbać o reputację wydawnictwa, jak o własne dobre imię. Jako redaktor naczelny, odpowiadała za jedno z wydawanych czasopism, poczynając od szaty graficznej magazynu, a kończąc na pozyskiwaniu najciekawszych i najbardziej wartościowych nowinek ze świata mody.
W siedzibie wydawnictwa czuła się jak w domu. Swój gabinet, z widokiem na Palacio Nacional – czyli Plac Narodowy położony w miejscu pałacu Montezumy, który stanowił rezydencję Hermana Cortesa po podboju Meksyku, traktowała jak prywatny azyl.
Spojrzała w prawo i zobaczyła całującą się parę nastolatków. Mimowolnie wróciła pamięcią do ich pierwszego pocałunku.
- Jeden mały drink. Proponuję tylko drinka – powiedział, uśmiechając się kusząco. – Nie powiedziałaś „nie”, więc chcesz abym cię jeszcze namawiał – dodał, szepcząc jej do ucha.
- Ale w zamian za to opowiesz mi o swoim życiu prywatnym – odparła i poprawiła swoją białą sukienkę w zielone grochy.
- Zdradzę ci coś o sobie, ale najpierw będziesz musiała spędzić ze mną kilka upojnych nocy.
Przechyliła głowę, jakby rozważała propozycję. To pewne, że się nie zgodzi. Ale ten mężczyzna intrygował ją, od pierwszej chwili, w której go ujrzała.
Przysunęła się do niego bliżej, a on oparł ręce na jej nagich ramionach. Kusił ją zapach jego perfum.
- Nie mogę podjąć decyzji, dopóki nie dowiem się, jak całujesz.
Jej własne słowa ją zaskoczyły. Nie poznawała siebie. Nie była typem hazardzistki. I nie lubiła ryzyka.
- Dlaczego?
- Chcę wiedzieć, o co gram.
Objął ją w pół i przyciągnął do siebie. Wsunął palce w jej czarne włosy, mocno napierając na nią ciałem.
Mariposa patrzyła w tego jego oszałamiające lazurowe oczy.
Najpierw poczuła na ustach jego oddech, a zaraz potem dotyk jego warg. Były twarde i wilgotne. Po prostu idealne. Przylgnęła jeszcze mocniej do jego ciała i wsunęła język w jego usta, delektując się ich smakiem.
Z zamyślenia wyrwał ją jakiś głos. Spojrzała przed siebie i zobaczyła, idącą w jej kierunku Isabellę.
***
Jose Ignacio usiadł za kierownicą, swojego Porsche Macana i zatrzasnął drzwi. Gdy kliknął zamek w drzwiach, Ricardo zapiął pasy. Następnie włączył wsteczny bieg, a potem go zmienił i powoli ruszył na przód.
Jechali przez najładniejszą dzielnicę Meksyku, San Angel i Coyocan, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość.
Mijali odrestaurowane budynki, w tym również niebieski dom – muzeum malarki Fridy Kahlo.
Ricardo w samochodzie czuł się spokojny. Na tyle spokojny, by na powierzchnię wypłynęła znów złość i poczucie rozgoryczenia.
- Jesteśmy sami. Możesz mówić – powiedział Jose Ignacio.
- To skomplikowane – odparł, zerkając w lusterko. – Co chcesz wiedzieć?
Tylko szum silnika zakłócał ciszę.
- O czym rozmawiałeś z dziadkiem?
- O twoim przyjęciu zaręczynowym. A dokładnie o tym, iż mnie na nim nie będzie.
Ricardo zobaczył, jak mięśnie Jose Ignacia, pod rękawem beżowej koszuli od Armaniego, się napinają.
- Jak to cię nie będzie? – spytał.
- To nie moja decyzja – odparł, próbując zachować spokój. – Dobrze wiesz, że rozszerzamy działalność naszej firmy na rynek europejski. W piątek lecę do Barcelony aby spotkać się z potencjalnymi kontrahentami.
- Wszystko, jak zwykle odbywa się na jego warunkach – powiedział Jose Ignacio, uderzając pięścią w skórzane siedzenie.
- Nic na to nie poradzimy.
Czemu się właściwie dziwię – pomyślał Jose Ignacio. Przecież nikt ani nic nie mogło przeszkodzić, jego dziadkowi w uzyskaniu tego, czego chciał.
Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 12:12:32 22-02-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
brodzia Mistrz

Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:18:47 21-02-15 Temat postu: |
|
|
Czyzby Maripose byla na tym przyjeciu..?! Sama?! |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:21:35 21-02-15 Temat postu: |
|
|
Jeśli myślisz o przyjęciu zaręczynowym to ono jest przed nami.
Wspomnienie Posie to jedna z wielu scen z ich wyjazdu nad morze. |
|
Powrót do góry |
|
 |
brodzia Mistrz

Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:32:00 21-02-15 Temat postu: |
|
|
Nie, mysle o tym, o czym rozmawiali Panowie (bo troche sie pogubilam i nie wiem czy rozmawiali o tym, ze JI nie bedzie na przyjeciu zareczynowym czy R)
Ostatnio zmieniony przez brodzia dnia 17:38:19 21-02-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlueSky Wstawiony

Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:47:15 21-02-15 Temat postu: |
|
|
To będzie przyjęcie zaręczynowe Jose Ignacia i Isabelli. I nie będzie na nim Ricarda, ponieważ dziadunio postanowił go w tym czasie wysłać do Barcelony  |
|
Powrót do góry |
|
 |
brodzia Mistrz

Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:51:16 21-02-15 Temat postu: |
|
|
juz i tak nie moge sie doczekac, az to sie stanie i JI wreszcie ja spotka  |
|
Powrót do góry |
|
 |
fantasma Prokonsul

Dołączył: 21 Sty 2011 Posty: 3815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:14:47 21-02-15 Temat postu: |
|
|
uiebiam t ich wspomnienie, ale niech oni ję juz spotkają
Tutaj troszke poprawione promo [link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|