|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
brodzia Mistrz
Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:07:02 14-04-15 Temat postu: |
|
|
Przemycasz tutaj dobre teksty
Jestem bardzo ciekawa jak to będzie, kiedy pierwszy ślub będzie tuż tuż
Udziela się to co przekazujesz;P ta przepaść pomiędzy tym, że dwie osoby chcą jednego, ale z każdej strony jest oczywisty blok, buu |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:03:27 14-04-15 Temat postu: |
|
|
Mówiłam, że będą się miotać - muszą dokonać wyboru między miłością (serce), a obowiązkiem (rozum) - i dlatego jest ten oczywisty opór. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:48 18-04-15 Temat postu: |
|
|
~ Odcinek 21 ~
…Quiero ser tuyo enterito pero tengo miedio,
prometeme que no me vas a dejar sin tu amor…
Ricardo nie lubił niespodzianek. Kiedy człowiek na moment traci czujność, zawsze dzieje się coś złego. Dyscyplina. Zasady. Porządek. To wyznawał i rozumiał. Dlatego spojrzawszy na anonim leżący na biurku, od razu wiedział, że szykują się kłopoty.
- Musimy porozmawiać. I to natychmiast – powiedział Jorge, wchodząc, do jego gabinetu.
Ricardo westchnął i wsunął palce we włosy.
- To nie może zaczekać?
- Wierz mi, to ważne. Ona mnie wykończy – dodał i wskazał palcem, na wchodzącą do pomieszczenia Paolę.
- Myślałem, że doszliście do porozumienia.
Jasnowłosa rozejrzała się po przestronnym gabinecie. Zachodzące słońce rzucało na ścianę bursztynową poświatę.
- Bo tak było. Przynajmniej w pewnym sensie – powiedziała stanowczym tonem.
- Więc w czym problem? – spytał Ricardo i spojrzał na nią, unosząc brwi.
Pod bacznym spojrzeniem szefa jej stanowczość się zachwiała.
- Jak wiesz, nowa kampania to prawdziwe wyzwanie…
- Wyzwanie – przerwał jej Jorge. - A ty na modelkę proponujesz kompletną amatorkę. Zwariowałaś?
- Ja nie. Ale ty zaczynasz tracić rozum. Musisz wziąć głęboki oddech, zanim zniszczysz całą kampanię. Posie jest idealną kandydatką.
W oczach Ricarda pojawił się błysk.
- Chcesz aby to Mariposa była naszą modelką?
Jorge wzdrygnął się i uniósł ręce w dramatycznym geście.
- Wiem, że ona nie ma doświadczenia. Ale nam potrzebna jest nowa twarz – powiedziała i lekko się uśmiechnęła. – A poza tym Mariposa to redaktor naczelna, jednego z najchętniej czytanych w naszym kraju, magazynów dla kobiet.
- Wiedziałem, że nie zatrudniam cię bez powodu. Jesteś nie tylko zorganizowana i operatywna, ale masz również genialne pomysły.
- I świetnie dogaduję się z ludźmi. No może nie ze wszystkimi, ale to nie moja wina – dodała i spojrzała na czarnowłosego mężczyznę.
Ricardo skinął głową.
- Masz moje pełne poparcie.
Jorge przeklął tak siarczyście, że Paola aż drgnęła. Zwykle był spokojny i wyrozumiały. Praca z najbardziej nieznośnymi modelkami nie wprawiała go w złość. Dla każdego znajdował czas mimo, iż miał dość nonszalanckie podejście do życia. Oczywiście dotyczyło to czasu przed pojawieniem się tej jasnowłosej diablicy o wyglądzie pensjonarki.
***
Jose Ignacio w życiu zawodowym stosował zasadę ograniczonego zaufania i z czasem przeniósł ją do swojego życia prywatnego. Z wielką przyjemnością uprawiał seks, który był mu niezbędny do życia tak samo, jak jedzenie. Nie oczekiwał od kobiet żadnego porozumienia czy uczuciowego zaangażowania. Nigdy nie zamierzał znaleźć się w sytuacji, w której w głowie będą mu dźwięczeć słowa „miłość” i „na zawsze”. Ale jego życie wywróciło się do góry nogami. I nic nie było już normalne.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – spytał Mauricio i wypił łyk gorącej czekolady.
- Staram się – powiedział. – Przepraszam, ale jakoś mi nie wychodzi. Możesz powtórzyć?
- Ostatnio ciężko z tobą wytrzymać – odparł, uśmiechając się.
- Wiem - przyznał z niechęcią. – Ale lepiej mi powiedz, czy rozmawiałeś z ojcem o wznowieniu procesu?
Mauricio podskoczył, gdy telefon, który leżał na stoliku zaczął wibrować.
- Przepraszam, ale muszę odebrać – powiedział i mocno przytknął aparat do ucha.
Jose Ignacio bez entuzjazmu potoczył wzrokiem po twarzach klientów kawiarni i nagle znieruchomiał. Ktoś przykuł jego uwagę. To była ona. Jego Munequita. Siedziała pięć stolików od niego. I rozmawiała z jakąś kobietą, której nie znał. I doszedł do wniosku, że to dobrze, ponieważ miał wielką ochotę spokojnie na nią popatrzeć. Nie potrafił odwrócić wzroku. Chciał na nią patrzeć i patrzeć.
Mariposa siedziała przy kawiarnianym stoliku. Miała na sobie drapowaną, jedwabną bluzkę w kolorze brudnego różu i siwe satynowe spodnie. Pomyślała, że Jose Ignacio Robles to mężczyzna, który może pochwalić się wieloma umiejętnościami. Na szczycie tej listy jest zarówno dar uwodzenia kobiet, jak i manipulowanie prasą. Robił to tak wyśmienicie, iż nawet nie musiał wkładać w to zbyt wiele wysiłku.
Pierwszą rzeczą jaką zauważyła były jego oczy. Lazur jego oczu, w którym prawie można było pływać jak w wodzie. Miała wrażenie, że bezwiednie uległa jego urokowi. Poddała się praniu mózgu, ponieważ ten mężczyzna odbierał jej zdolność logicznego myślenia. Kompletnie zaskoczona, zdała sobie sprawę, iż serce szybciej jej bije. I w tej samej chwili poczuła na sobie spojrzenie mężczyzny. To był on. Patrzył prosto na nią.
- Kochanie. Co się stało? – spytała Sofia czułym tonem.
Z trudem przełknęła ślinę. Jej przyjaciółka coś mówiła, ale do niej docierało tylko przytłumione brzęczenie.
- Proszę wyjdźmy stąd – powiedziała i wstała.
Na twarzy Sofii malowało się wyraźne zdziwienie.
- Dobrze.
Mariposa wzięła głęboki oddech. Instynkt podpowiadał jej, że powinna uciekać od tego mężczyzny. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi, starając się nie spieszyć. Kiedy znalazła się tuż przy wyjściu, w odbiciu lustra zobaczyła, jak jakaś jasnowłosa kobieta podchodzi do Jose Ignacia i całuje go w policzek.
Jasnowłosa kobieta - Anahi
Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 13:02:22 26-04-15, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
brodzia Mistrz
Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 5:32:43 19-04-15 Temat postu: |
|
|
Pięknie podsymowalas charakterystykę ricardo i ji, cały czas wokół tego krążyłam bez konkretu.
Ciekawa jestem czy bracia jakoś sie skonfrontują przez kobiety na ostrzejszej płaszczyźnie
Wracając.. Kurczę, maripose zaczyna przechwytywać lekko sytuacje, choć nieświadomie, bo sama przed tym ucieka.. Jeszcze teraz mąkę pogrążenie ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:21:22 19-04-15 Temat postu: |
|
|
Mogę Cię zapewnić, że dojdzie nie tylko do konfrontacji Jose Ignacia i Ricarda, ale również Mariposy i Isabelli. |
|
Powrót do góry |
|
|
brodzia Mistrz
Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:24:37 19-04-15 Temat postu: |
|
|
łohoho hoho! myślę, że u dziewczyn będzie natężenie emocji.. jak to u dziewczyn to może nieść przewrotne skutki |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:51:29 19-04-15 Temat postu: |
|
|
Liczysz na damskie zapasy w kisielku?
A jeśli chodzi o charakter Jose Ignacia to nikt nie mówił, że będzie aniołem - ma on swoje wady i zalety, ale jego wady też są zaletami |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:02:55 26-04-15 Temat postu: |
|
|
~ Odcinek 22 ~
…Promise you`ll hold me, touch me,
love me… way past forever…
Jorge wiedział, iż nigdy w życiu nie zapomni wyjazdu do Las Vegas przed ośmioma miesiącami. Oprócz piosenkarzy i tancerzy, którzy zabawiali tłum gości, na scenie pojawił się sobowtór Elvisa Presleya i namówił go oraz Elisę aby wzięli udział w ślubnej ceremonii na niby.
- Pamiętasz dokument, który podpisaliśmy? – spytała Elisa.
- Nie wiem, o czym mówisz – odparł.
- Kilka dni temu natknęłam się na akt fikcyjnego ślubu – oznajmiła. – I okazało się, że jest ważny.
Jorge zastygł w pół kroku. Czy ona sugeruje, iż podpisali prawdziwy akt zawarcia związku małżeńskiego?
- To ma być żart? – spytał z zaciętą miną.
- Pobraliśmy się – powiedziała z miną niewiniątka. – W świetle prawa jesteśmy małżeństwem.
W jego policzku drgnął mięsień.
Z zamyślenia wyrwał go znajomy głos.
- Jesteś żonaty? – spytał z niedowierzaniem Ricardo i powiódł wzrokiem po biało-szarych ścianach salonu swego przyjaciela.
Jorge czuł, iż rośnie mu ciśnienie. Przeżywał koszmar. I wkrótce mógł być zrujnowany.
- Mam w nosie akt ślubu. Elisa Sanroman nie jest moją żoną. Nie ma prawa do połowy mojego majątku.
- Proponowałeś jej pieniądze? Pieniądze zawsze pomagają.
- Zwariowałeś? Ja i Elisa ze sobą nie mieszkaliśmy. Prawda, że sypialiśmy ze sobą. Ale nie miałem pojęcia, że zawarliśmy związek małżeński – krzyknął.
Ricardo zerknął na zegarek. Było kwadrans po trzynastej.
- Wiem, że jest jeszcze wcześnie. Ale chodź. Musisz się napić.
***
Do ceremonii ślubnej pozostało już tylko pięć tygodni, a Isabella nie miała jeszcze sukni. A nawet jej projektu. Mariana winę za taki stan rzeczy brała na siebie. Gdyby wcześniej sprawdziła, kim jest Amelia Binenti, odkryłaby, iż włoska projektantka ma poważne kłopoty finansowe. Kiedy Isabella zatrudniała Amelię, ona akurat przebywała u rodziców i nie miała pojęcia, że przyszła panna młoda wypłaciła tej oszustce całe wynagrodzenie, zanim tamta przystąpiła do pracy.
To miało miejsce jakiś czas temu. Mijały dni i tygodnie, a Amelia Binenti wykręcała się coraz to bardziej absurdalnymi wymówkami, dlaczego suknia nie została jeszcze wykonana.
Nie udało się ukryć, iż Isabella popełniła błąd. Zaufała zupełnie obcej osobie, która dwa dni temu zniknęła razem z pieniędzmi.
- Słucham? – spytała Mariposa.
Mariana była bardzo zdenerwowała. Siedziała na brzegu kremowej sofy, w swojej pracowni, i zaciskała pięści.
- To chyba dla ciebie nie jest problem – odparła Isabella.
Czarnowłosa mocniej ścisnęła szklankę z wodą. Zazwyczaj taka propozycja spotkałaby się z żywiołowym aplauzem. Wszystkie projektantki skakałyby z radości.
- Do ślubu zostało już niewiele czasu. A twoje projekty są świetne – dodała niepewnie Mariana.
- Ale ja nie jestem… - urwała.
- W kolorowych magazynach będzie można przeczytać o bajkowym ślubie zabójczo przystojego milionera z prześliczną, słodką i dobrze wychowaną wnuczką, niedawno zmarłego potentata wydawniczego, która wystąpiła w sukni zaprojektowanej przez jej młodszą siostrę – powiedziała Isabella i uśmiechnęła się.
Mariposa poczuła się, jak w potrzasku. Wiedziała, że musi się zgodzić. Była jej to winna. |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:55:17 26-04-15 Temat postu: |
|
|
Uszycie sukni ślubnej z pewnością będzie dla Mariposy szczególnie trudne gdyż chodzi o ślub mężczyzny którego z pewnością kocha z jej własną siostrą czekam na następny odcinek mam też nadzieję że będzie choć trochę dłuższy.Przykro mi że tak rzadko komentuję lecz to z powodu braku czasu i tak będzie jeszcze do końca maja ale czytam cały czas a z odcinka na odcinek robi się coraz ciekawiej. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:22:06 29-04-15 Temat postu: |
|
|
~ Odcinek 23 ~
…Quiero ser tuyo enterito pero tengo miedio,
prometeme que no me vas a dejar sin tu amor…
Ciemnowłosa otworzyła szufladę i wyciągnęła z niej listy od Adriany. Było ich sporo, a w każdej kopercie kryły się kartki pokryte opowieściami o randkach z ukochanym, z którym miała klasyczny romans szefa i sekretarki. Z listów wynikało, że życie jej siostry będzie usłane różami. I nagle coś poszło nie tak. Ciąża. Wciąż nie mogła uwierzyć, że to wszystko się tak skończyło.
Kiedy zadzwonił Diego, była we Francji.
- Co się stało?
- Chodzi o Adrianę. Ona popełniła samobójstwo.
Zamarła. Jej siostra miała depresję poporodową. Ale samobójstwo? To nie mieściło się jej w głowie.
- Słyszałaś co powiedziałem?
- Słyszałam – odparła i zaniosła się płaczem.
Z zamyślenia wyrwał ją jakiś hałas.
***
W oczach mu pociemniało ze złości. Jose Ignacio rzucił gwałtownie teczką z dokumentami, które posypały się na mahoniowe biurko, by po chwili spłynąć cicho na miękki kremowo-brązowy dywan, wyściełający podłogę gabinetu.
- To powiesz mi o co chodzi? – spytał Jose Ignacio.
Ricardo założył czarną marynarkę i poprawił stalowy krawat.
- O nic.
Jose Ignacio westchnął ciężko. Podszedł do drzwi sypialni brata i ostrożnie je zamknął.
- Nie kłam – powiedział zdecydowanym tonem. – Wiem, że od kilku dni coś cię trapi. Więc?
Ricardo zamknął oczy na ułamek sekundy. A kiedy je otworzył, wyciągnął z szuflady szafki nocnej aktówkę i podał ją bratu. Jose Ignacio starał się zachować spokój, żeby zrozumieć, czego dotyczą znajdujące się w niej papiery. Przebiegł wzrokiem dwie pierwsze kartki, ale nic nie rozumiał. Oczywiście.
- Co to jest? – spytał zaniepokojony.
- W naszej rodzinie to ty jesteś specjalistą od skandali. Nawet twój ostatni wybryk... – urwał Ricardo i potarł nerwowo skronie.
Jose Ignacio dobrze wiedział, iż nie stronił od miłosnych przygód. Jakiś czas temu prasa doniosła o kolejnym skandalu – uwiódł mężatkę. Odciągnął ją od niedawno poślubionego męża. I dlatego musiał wyjechać do Cancun.
- Nie złamał naszej rodziny – ciągnął dalej Ricardo. – Ale tym razem to coś innego.
- Co masz na myśli?
- Z tych anonimów wynika, iż przyczyniłem się do czyjeś śmierci.
Z zamyślenia wyrwał go jakiś hałas. Ktoś otworzył drzwi z takim impetem, że uderzyły w ścianę, a potem się zamknęły.
Jose Ignacio rozparł się wygodnie w skórzanym fotelu i obserwował czarnowłosą furię. Oczy w kolorze hebanowej czerni rzucały gniewne błyski. Zacisnęła dłonie w drobne pięści. Piersi, o których nie mógł przestać myśleć, falowały ze wzburzeniem przy każdym oddechu.
- Co cię tu sprowadza? – spytał z niewinnym uśmiechem.
- Ty draniu – prychnęła. – Idę o zakład, iż to był twój pomysł.
Jose Ignacio uniósł brwi ze zdziwienia.
- Nie wiem o czym mówisz.
Mariposa podeszła do biurka i położyła dłonie na blacie.
- Ricardo i Paola chcą abym została twarzą waszej nowej linii kosmetycznej. To twoja wina – krzyknęła.
Jose Ignacio poczuł zapach egzotycznych perfum – intrygującej mieszanki bergamotki, kwiatu wiśni i jeszcze czegoś, czego nie był w stanie nazwać.
- Mam wiele na sumieniu – odrzekł. – Ale nie możesz mnie za wszystko winić. Poza tym to nie był mój pomysł.
- Kłamiesz – odburknęła i wyprostowała się.
- Nie mam powodu aby cię okłamywać.
Mariposa skrzyżowała ręce na piersiach, co jeszcze bardziej uwydatniło jej kształty. Drażniło go, że na ten widok krew, jak zwykle zaczęła szybciej krążyć mu w żyłach.
- Specjalnie się ze mną droczysz? Doskonale wiesz, że się nie zgodzę – powiedziała i rzuciła mu kolejne wściekłe spojrzenie.
Jose Ignacio uśmiechnął się leniwie. Wstał i nie spojrzawszy nawet na papiery szeleszczące pod jego stopami, podszedł do niej. Stała tak blisko niego, iż czuł jej oddech pachnący truskawkami.
- Nie osiągniesz swojego celu – powiedziała i dźgnęła go w pierś bladoróżowym paznokciem.
- Podchodzisz do tego w niewłaściwy sposób – odparł i uśmiechnął się ironicznie. – Gdybyś zachowała spokój, zamiast mnie atakować, jak rozwścieczona kotka to byś zrozumiała… – urwał.
Nim zdołała się wycofać, Jose Ignacio chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął bliżej do siebie.
- Puść mnie – rzekła ze złością w głosie.
- Że to nie mój pomysł – ciągnął dalej Jose Ignacio.
Mariposa wyrwała rękę z jego uścisku i ostentacyjnie roztarła nadgarstek.
- I tak ci nie wierzę – krzyknęła i zaczęła nerwowo chodzić po gabinecie.
- A prawda jest taka, że boisz się ze mną pracować, ponieważ nadal mnie pragniesz – powiedział, wiedząc, iż ją zdenerwuje.
Mariposa podeszła i stanęła przed nim. Już miała coś powiedzieć, ale otworzyły się drzwi i do gabinetu weszła Elena Robles.
Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 21:32:26 29-04-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
brodzia Mistrz
Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:36:59 29-04-15 Temat postu: |
|
|
Ja nie widziałam tego poprzedniego! już wszystko nadrobiłam.
Biedna Maripose.. to prawda, że jest w potrzasku, sytuacja wątpliwie przyjemna, kiedy z jednej strony siostra, z drugiej strony JI i jakby nie było wiśnienka na torcie wychodząca spod dłoni Maripose
A JI jak zwykle on uwielbia karmić się jej oddechem albo wspólnie go wydychać jej ustami jestem bardzo szczęśliwa, że ona jest twardą babeczką |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:46:51 29-04-15 Temat postu: |
|
|
dulce245... dziękuje za komentarz zaprojektowanie sukni będzie nie lada wyzwaniem, ale...
brodzia... kiedyś rozmawiałyśmy o pasji dla Mariposy - i pomyślałam o projektowaniu, a pomysł z zaprojektowaniem sukni ułatwił mi wprowadzenie tej pasji. A jeśli chodzi o suknię - no cóż... to dopiero początek tej historii A Jose Ignacio wyzwała w Mariposie wiele emocji - nawet te złe |
|
Powrót do góry |
|
|
brodzia Mistrz
Dołączył: 21 Wrz 2014 Posty: 13166 Przeczytał: 13 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:57:27 29-04-15 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobry pomysł na pewno otwiera dużo furtek do wplecenia ;P
JI stworzył przez siebie niezłego przeciwnika w mari |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:33:28 30-04-15 Temat postu: |
|
|
Ale to taki przeciwnik, którego się jednocześnie kocha i nienawidzi |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:12 02-05-15 Temat postu: |
|
|
~ Odcinek 24 ~
…Promise you`ll hold me, touch me,
love me… way past forever…
Wschód słońca zabarwił niebo na różowo. Isabella przetarła ręką piekące z wyczerpania oczy. Spała tylko godzinę. Może dwie. Naprzemiennie śniła o swoim narzeczonym i o byłym ukochanym.
Pamiętała, jak popatrzyła na Bruna tamtego popołudnia, kiedy jej powiedział, że nie mogą się więcej spotykać. A ona dopiero, co wyznała mu miłość. Zaskoczył ją tym.
Poczuła się zraniona. On zaś sprawiał wrażenie opanowanego. Zimnego. Obcego.
Najsilniejsze było poczucie zdrady i upokorzenia, które nie odstępowało jej ani na krok. Do czasu. Wszystko się zmieniło, gdy poznała swojego przyszłego męża.
Jose Ignacio. Kobiety go pragnęły. A mężczyźni chcieli być tacy jak on.
Smak jego ust i zapach skóry działały na nią, jak afrodyzjak. Za wszelką cenę chciała się z nim stopić w jedno.
***
Mariposa stanęła przed lustrem. Kazano jej założyć granatową prostą sukienkę z długimi rękawami i głębokim dekoltem. Zupełnie nie w jej stylu i o wiele za poważną na jej dwadzieścia trzy lata. Nie pasował do niej ten kolor. Ale od kiedy to modelka ma coś do powiedzenia?
Niestety pojawił się pewien problem. Krzywiąc się poprawiła lewą pierś.
- Zostaw – powiedziała Paola, napotykając w lustrze wzrok Mariposy.
Czarnowłosa z westchnieniem opuściła rękę i popatrzyła na swoje odbicie.
- Wasza stylistka nie umie wymyślić nic lepszego? – spytała i zmierzyła Paolę ponurym spojrzeniem.
- Przestań się stresować i nam zaufaj.
- Ale to wszystko doprowadza mnie do szału. Ja nie nadaje się na modelkę.
Jasnowłosa zanotowała coś w notatniku.
- Za kilka tygodni będzie po wszystkim. A do rozpoczęcia kampanii zostało tylko dziesięć dni.
Mariposa poczuła ucisk w żołądku. Dziesięć dni. Rozejrzała się po gabinecie Paoli i spłynął na nią spokój. Ale nie trwało to długo. Popatrzyła na suknię i tym razem poprawiła prawą pierś.
- To się nie uda – jęknęła.
- Co ty masz na sobie? – spytał Jorge i stanął przed nią.
W Paoli wezbrał gniew. Przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu. Sekundy mijały, a ona miała ochotę go udusić. Była gotowa do walki. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|