|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Shelly Idol
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:26:12 03-02-12 Temat postu: |
|
|
Wspaniałe opowiadanie, chociaż to był pierwszy odcinek, od razu zdołał podbić moje serce. Nigdy nie wymyśliłabym takiego czegoś, jak połączenie ducha z człowiekiem, to bardzo fascynujące i strasznie mi się to podoba, tak więc możesz liczyć na to że zostanę kolejnym z twoich czytelników. Może nie będę komentowała twoich odcinków od razu po dodaniu, gdyż mam także wiele innych zaległych opowiadań, ale obicuję że skomentuje każdy z nich, w jak najszybszym czasie. Wracając do opowiadania, protom będzie pewnie trudno, mam taką cichą nadzieje, że Elizabeth ściągnie Rafaela na ziemię, że miłość sprawi, iż bóg da mu to nowe życie. Tylko w odpowiadaniu tak się może zdarzyć, gdyż na jawie jest to niemożliwe. Dobrze dobrałaś postaci co do przybranego rodzeństwa Elizabeth, uwielbiam Uckera i Poncha . Ale jeszcze bardziej nieziemską parkę jaką jest nasze levyrroni, tak więc mam nadzieje że odcinek pojawi się dziś, jeśli nie to trudno się mówi, chyba wytrzymam, sama nie wiem .. I jeszcze mam takie pytanko, masz albo polecasz jakieś fajne opka z levyrroni ? Pozdrawiam cieplutko ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
CzarnaLilia Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 122 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z chmurki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:46:20 03-02-12 Temat postu: |
|
|
karolina1919 - Droga Karolino... szczerze ci powiem że zaskoczyłaś mnie. Bardzo się cieszę że podoba ci się moje opowiadanie. Opowiadań o Levyrroni też znajdziesz tu trochę. A co do tych które mogę polecić to Moje drugie opowiadanie' La Sangre de Color Rosa', NOWA TOŻSAMOŚĆ [Levyrroni] - autorstwa Ewy ( CamiliaDarien) i opowiadania Anety ( anetta418) |
|
Powrót do góry |
|
|
Shelly Idol
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:46 03-02-12 Temat postu: |
|
|
La sangre de color rosa, kiedyś się na to opowiadanie natknęłam, było może na zbuntowane.pl ? Nowa tożsamość, też dzisiaj przejrzałam, tylko nie miałam czasu na komentarz, a chyba jeszcze nie było pierwszego odcinka, tak więc skomentuje gdy już będzie. Opowiadań Anety to ja znam miliony, z kilku stronek, mianowicie zbuntowane.pl portinon.cba no i z telenowele. Nie wiem czy już to pisałam, ale nie chce mi się przeglądać mojego poprzedniego komentarza i napiszę ci, że z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek ;* Mam nadzieje że w nim też coś z levyrroni będzie ; -) |
|
Powrót do góry |
|
|
CzarnaLilia Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 122 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z chmurki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:14:25 03-02-12 Temat postu: |
|
|
Rozdział 2
Śniło mi się coś bardzo dziwnego. Siedziałam na werandzie jakiegoś bardzo starego domu, obok mnie siedział Rafael. Oboje ubrani byliśmy w jakieś dziwne stroje… właściwie t ja byłam dziwnie ubrana. Miałam na sobie długą do ziemi suknię z gorsetem w kolorze granatowym. Nagle poczułam na swoim policzku ciepłą dłoń… To Rafael przybliżył się do mnie, ale coś było nie w porządku. Jego ramię krwawiło tak samo jak i miejsce w którym powinno być serce.
- Już niedługo będziemy razem, moja Lilianne – wyszeptał i pocałował mnie…
Zerwałam się z łóżka z krzykiem. Oddychałam ciężko rozglądając się po pokoju. Dopiero po chwili zaczęły wracać wspomnienia z poprzedniego dnia. Nie ma to jak koszmar pierwszej nocy w nowym miejscu. Odgarnęłam sobie włosy z czoła i podeszłam do okna. Słońce zaczęło wyłaniać się z za horyzontu. Oparłam łokcie o parapet i wbiłam wzrok w igiełki sosen rosnących obok naszego ganku. Zaczęłam się zastanawiać kim była owa Lilianne i dlaczego przyśniła się mnie.
- A już miałem nadzieję że obudzę cię pierwszy, mariposa – usłyszałam seksowny męski głos tuż przy swoim uchu, który przyprawił mnie o gęsią skórkę.
- Nie nazywaj mnie tak – powiedziałam odchodząc od okna. Poszłam do garderoby i zajęłam się przeglądaniem moich ubrań. Moja garderoba wręcz błagała o uzupełnienie. Nie mam innego wyjścia jak tylko pójść po szkole na zakupy. Po dłuższym namyśle wzięłam z szafy jeansowe szorty i niebieską, letnią bluzkę w czarne wzorki. Wyciągnęłam jeszcze świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Pozwoliłam moim włosom opaść swobodnie na plecy. Czasem mam wrażenie że one żyją swoim własnym życiem. Na przykład teraz... w jednej chwili były proste a parę minut później zaczęły kręcić się w całą masę niesfornych loków. Kiedy mieszkałam w Nowym Yorku nie zawracałam na to żadnej uwagi. Przez większość dni to miasto tonie w deszczu, więc od wilgoci włosy kręciły się każdemu. Tutaj jest zupełnie inaczej. Muszę przestać myśleć o tym co było… chociaż bardzo martwię się o mamę. Zanim wyjechałam obiecała mi że mnie odwiedzi. A wczoraj w ogóle jej nie było. Może miała jakieś ważniejsze sprawy? W końcu bycie duchem też do czegoś zobowiązuje. Wróciłam do pokoju. Na parapecie siedział Rafael. To chyba jego ulubiona miejscówka.
- Ładnie wyglądasz, mariposa – powiedział uśmiechając się.
- Dzięki – odpowiedziałam zabierając się do ścielania łóżka.
***
Kiedy ogarnęłam pokój i spakowałam swoją torbę w najpotrzebniejsze rzeczy spojrzałam ostatni raz w stronę Rafaela. Nie było go na parapecie ani w zasięgu mojego wzroku. Pewnie ulotnił się jak to duch… Odwróciłam się do drzwi, ale moja dłoń zamiast chwycić za klamkę, napotkała przeszkodę w postaci twardych mięśni brzucha Rafaela.
- Na dobry początek dnia – powiedział i złożył na moich ustach słodki pocałunek. A ja się dałam… znowu. Skłamię jeśli powiem że jego pocałunki mi się nie podobały. Ale do jasnej cholery, on jest duchem! Duchy nie mogą całować tak wspaniale! Delektowałam się jeszcze chwilę tym pocałunkiem dopóki Rafael uznał, że mi wystarczy i przerwał pocałunek.
- A niech cię. – warknęłam, przygryzając wargę. Moje dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści.
- Coś się stało, mariposa? – zapytał zatroskany. W tej chwili miałam wielką ochotę znów mu przyłożyć, ale tym razem tak, żeby zapamiętał sobie do końca życia.
- Czy zwróciłeś może uwagę dlaczego cię wczoraj spoliczkowałam? – zapytałam próbując wyrwać się z jego objęć. Niestety trzymał mnie w żelaznym uścisku, nie pozwalając ruszyć się chodźmy o milimetr.
- Nie za bardzo – przyznał, patrząc mi w oczy
- A szkoda… Puścisz mnie czy mam ci znów przywalić? – powiedziałam lodowatym tonem. Skończyła mi się cierpliwość. Rafael jednak chyba w cale nie zamierzał mnie puścić. I to był jego błąd. Zebrałam w sobie całą siłę i odepchnęłam go od siebie, przygważdżając jednocześnie do drzwi.
- Jeśli wczoraj nie wyraziłam się jasno to zrobię to teraz – syknęłam mrużąc oczy.
- Nie waż się mnie więcej dotykać, że o całowaniu już nie wspomnę. Następnym razem gdy zdąży ci się ”zapomnieć” o tym co ci teraz powiedziałam to obiecuję, że skopię ci tyłek i to tak dotkliwie żebyś więcej nie zapominał – powiedziałam groźnie
- Grozisz mi, mariposa? – zaśmiał się chłopak
- Ależ nie, ja cie tylko ostrzegam – odpowiedziałam i puściłam go. Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Wciąż kipiałam ze złości. Jeśli dopisze mi to parszywe szczęście to jeszcze dzisiaj uda mi się dokopać Ianowi. Kiedy weszłam do jadalni, tato i Angel już siedzieli przy stole i pili poranną kawę.
- Dzień dobry – przywitałam się siadając na jednym z wolnych krzeseł
- Zawsze tak wcześnie wstajesz Elizabeth? – zapytała Angel z uśmiechem
- Czy to problem? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Oczywiście że nie kochanie. Tylko że reszta zawsze śpi do późna – zaśmiał się tata
- W Nowym Yorku to oni nie przeżyliby nawet godziny – westchnęłam biorąc od ojca kubek gorącej kawy. Upiłam łyk i mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak dobrą kawę potrafił parzyć tylko ojciec.
- Jadę dziś z wami do szkoły. Muszę podpisać wszystkie papiery u dyrektora – powiedział tata patrząc na mnie z troską.
- Tato jestem już duża i mogę sama wszystko załatwić – powiedziałam szybko. Jeszcze tego mi tylko brakowało, żeby ojciec jechał ze mną do szkoły pierwszego dnia.
- Cała matka – westchną ciężko tata. Uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi. Bądź co bądź to mój staruszek, który zawsze będzie się o mnie martwić. Chodź jak dla mnie to już trochę na to za późno.
- O której będziesz w domu Angel? – zapytałam zwracając się do macochy.
- Dziś mam wolne a chciałabyś coś ode mnie Elizabeth? – zapytała również się uśmiechając
- Moja garderoba aż woła o wypełnienie. Prawie wszystkie moje ciuchy nie nadają się na ten klimat i muszę iść na zakupy. Zastanawiałam się więc czy nie wybrałabyś się ze mną do centrum handlowego – wyjaśniłam pijąc kawę.
- Nie ma problemu – odpowiedziała kobieta. Chwilę potem tato podał nam śniadanie. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś tak wspaniałego jak omlet przyrządzony przez tatę. Tata był mistrzem w gotowaniu to fakt, ale za to nie sprawdził się jako ojciec. Gdybym tylko mogła cofnąć czas i zapobiec jego wyjazdowi. Pamiętam jak płakałam wieczorami tęskniąc za nim okropnie. Wiele razy wyobrażałam sobie jak wraca i przytula mnie na powitanie, mówiąc jak bardzo tęsknił za mną i mamą. Niestety nigdy się tego nie doczekałam. Rok przed śmiercią mamy zdałam sobie sprawę z tego jaka byłam głupia wierząc, że jeszcze wróci. Obiecałam sobie wtedy, że gdy go spotkam to powiem mu wszystkie te rzeczy które dusiły mnie tam w środku. Szczerze współczuję tym którzy wychowywali się bez ojca tak jak ja. Bez konkretnego wzroku, człowiek może wyrosnąć na awanturnika albo zwykłego przestępcę. Ja na szczęście miałam jeszcze mamę i ten mój pieprzony ”dar”. Możecie mi wierzyć lub nie, ale ciężko jest stać się przestępcą gdy chodzi za tobą duch zmarłego policjanta… Tak, ten duch był najgorszy ze wszystkich jakie spotkałam. Chodząca księga praw i obowiązków zwykłego obywatela. Na szczęście kiedy dostałam w swoje ręce księgę egzorcyzmów, wysłałam go tam gdzie jego miejsce czyli do czyśćca albo gdzieś tam. Szczerze, to mało obchodzi mnie gdzie lądują ci wszyscy nieszczęśnicy. Moja robota polega tylko na tym żeby pomóc im przejść dalej, a jak nie chcą po dobroci to pomagam im siłą. Ale wracając do teraźniejszości… bardzo dziwi mnie to że oprócz Rafaela nie spotkałam tu żadnego innego ducha. A z tego co słyszałam powinny być ich tu tabuny.
Będę musiała zbadać tę sprawę głębiej.
Nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha.
- Czego? – zapytałam wyrwana z zamyślenia
- Pytałem się czy masz czym wrócić do domu, młoda – usłyszałam obok siebie głos Iana
- Owszem mam, wrócę pieszo – odpowiedziałam uśmiechając się do niego słodko.
Zjadłam swój zimny, już omlet i dopiłam kawę. Wzięłam talerz oraz kubek i zaniosłam go do kuchni.
Umyłam szybko kubek i właśnie zaczynałam go wycierać, gdy do kuchni wszedł Ian.
- Co ty odwalasz młoda? – zapytał trochę nie przyjemnym tonem
- Sprzątam po swoim śniadaniu? – zapytałam ironicznie. Z Ianem nie da się inaczej. Może rękoczyny by coś tu jeszcze zdziałały.
- Nie o to pytałem – powiedział przyciągając mnie do siebie. Następny inteligentny … Dzięki ci borze za tego kto wynalazł ścierkę do naczyń. Niby taka nic nie znacząca szmatka, a tak wiele można nią zdziałać. Na przykład walnąć nią przyrodniego, starszego brata w głowę. Co właśnie uczyniłam.
- Ałć – syknął Ian puszczając mnie.
- Następnym razem zamiast ścierki to będzie moja pięść, a wierz mi nie chcesz sprawdzić jak będzie ona współpracować z twoim nosem – warknęłam zła. Skończyłam wycierać kubek i odstawiłam go do szafki. Wyszłam z kuchni zostawiając tam wciąż zszokowanego Iana.
- Ludzie zbieramy się ! – krzyknął tata, zabierając ze sobą kluczyki od auta. Wzięłam swoją torbę i poszłam za nim. Nowa szkoło strzeż się, nadchodzę! |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:05:33 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Aduś słonko ty moje jak nie skończysz tego opoka do końca to cię znajdę i skopię ci tyłeczek Ja to opowiadanie tak pokochałam ,że normalnie się wścieknę jak któregoś dnia napiszesz ,że raczej go nie skończysz bo coś tam coś tam. Rafael jest na serio boski te jego przekomarzanie się z nią jest ... aj no strasznie mi się podoba. Ten Ian czy jak mu tam jak na razie mnie drażni dlatego też wcale się nie dziwię Eli że go tak nie lubi. Czekam słonko na szybkiego nexta
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 1:06:35 04-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
miki152 King kong
Dołączył: 27 Lis 2010 Posty: 2872 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:19:20 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Rafael jest cudowny A Elizabeth nie może mu się właściwie oprzeć chociaż dobrze wie, że jest tylko duchem.. I na dodatek lubi te jego pocałunki chociaż zabrania mu tego robić
Dzisiaj znowu wspaniale mi się czytało kolejny rozdział.. W twoim opowiadaniu jest coś takiego, czego nie potrafię opisać. Masz wspaniałą wyobraźnię
Czekam z niecierpliwością na rozdział 3. |
|
Powrót do góry |
|
|
Shelly Idol
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:21:46 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek zdąrzyłam przeczytać wczoraj, ale już nie miałam czasu by go skomentować, gdyż musiałam myknąć na real. Ciekawe co miał znaczyć ten sen Elizabeth? może ta Lilianne była miłością naszego Rafaela? chyba tak było, bo ją pocałował. Biedak dostał kulką w serce i w ramię :c ' Już niedługo się spotkamy ' ? Może duch Lilianne po śmierci, wprowadził się do ciała Elizabeth przy jej narodzinach? ; * Fajnie by było, takie spotkanie po 130 latach czy iluś tam, hahaha . A ja tam nie mam żadnych wątów w stosunku co do Iana, według mnie jest fajny, chociaż trochę wkurza : o Jeszcze Uckerka mojego nie było :c . Pozdrawiam serdecznie i od razu się pytam kiedy next ? |
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:17:41 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Kochanie... Nawet nie wiesz jak bardzo jestem uszczęśliwiona tym rozdziałem...
Kolejny pocałunek... Beth nie może się oprzeć... No cóż... Gdyby mnie całował Rafael też bym nie mogła...
Ian przypomina mi trochę mojego kuzyna...
Aduś... Z niecierpliwością czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:36:45 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Rozdział jest boski.
Uwielbiam Elizbateh i Rafaela. Ona jest zadziorna i umie się bronić i tak trzymać. Zaś on... hmm.. jestem ciekawa co on chce od Beth... Bo chyba nie bez potrzeby się pojawia, prawda ?
Przyrodnie rodzeństwo musi uważać na Elizabeth zwłaszcza Ian. Dobrze zrobiła waląc go ścierką po głowie. Ma za swoje.
Czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaśka3001 Komandos
Dołączył: 13 Lis 2010 Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:09:14 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki lekki i przyjemnie się czyta. Lubię Rafaela, szczególnie gdy wkurza Elizabeth Mnie również strasznie wkurza Ian. Elizabeth jest bardzo odważną kobietą.
Czekam na następny :* |
|
Powrót do góry |
|
|
levyrroni Idol
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:19:09 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo mnie zaciekawiło to opowiadanie
Mam też konto na zbuntowane.pl wiec będe komentowała raz tu raz tam
Mam nadzieje ,że ci to nie przeszkadza ?
Odcinek 1
Beth przeprowadziła się do ojca i jego nowej rodziny
Lubi nową żone taty bo przypomina jej mame
Z swoim przyszywanym rodzeństwem nie ma najlepszych stosunków oprócz Nate
No i był pierwszy pocałunek miedzy Rafaelem a Elizabeth
Odcinek 2
Ciekawi mnie kto to jest ta cała Lilliane ?
A Rafael jest słodki i uwielbiam jak się przekamarzają
No i znów ją pocałował
A Ivan też mnie wkurza !
Czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
CzarnaLilia Dyskutant
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 122 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z chmurki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:51:57 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze. Na prawdę nie spodziewałam się, że tak bardzo spodoba się wam moja historia. A teraz zapraszam na rozdział 3 i życzę miłego czytania
Podróż do szkoły minęła nam nader spokojnie. Ojciec opowiadał mi o swojej pracy, co jakiś czas słuchając moich opowieści o życiu w wielkim mieście. Parę minut później dojechaliśmy do „Akademii Misyjnej im. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy” jak głosił napis na bramie. A już miałam nadzieję na normalne życie… Ojciec zaparkował i wysiadł z samochodu. Zrobiłam to samo, chociaż miałam wielką ochotę dać nogę z tego miejsca. Moje kochane ” rodzeństwo” zostawiło mnie i tatę, wdzięcznie udając że nie wiedzą kim jesteśmy. Ojciec ruszył do głównego budynku a ja z braku pomysłów na ucieczkę poszłam za nim. Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy uczniowie przyglądali mi się z ciekawością. No tak byłam Nowa… Każdy Nowy musi przejść swoje w nowym miejscu. W Nowym Yorku ”nowi” są traktowani jak intruzi. W pierwszych dniach sprawdzamy ich reakcje… Są obserwowani na każdym kroku. Jeśli nie wyłamiesz się przez pierwszy tydzień, to zostajesz przyjęty. Ale jeśli nie daj Boże okażesz słabość, to niestety nie masz szans, jesteś niszczony do póki znów się nie przeprowadzisz. W Nowym Yorku byłam uznawana za jedną z najmocniejszych, każdy czuł przede mną respekt. Niestety, tutaj będę musiała zacząć wszystko od nowa. Wątpię żeby ktoś chciał się ze mną zaprzyjaźnić.
- W czym mogę pomóc? – zapytała nas jedna z sióstr nowicjuszek, siedząca przy biurku.
- My do Ojca Manuela – odpowiedział jej tato z uprzejmym uśmiechem. Nowicjuszka zniknęłam za sąsiednimi drzwiami, a chwilę później wróciła zapraszając tatę do środka. Usiadłam na krzesełku obok drzwi lekko zdenerwowana. Co ja tu robie do cholery? Dawno powinnam dać stąd nogę.
***
Jakieś pół godziny później siostra Klementyna ( dziwne imię) poprosiła mnie do gabinetu dyrektora. Weszłam posłusznie do pomieszczenia.
- A więc to ty jesteś Elizabeth – przywitał mnie staruszek siedzący za biurkiem. Mój ojciec wstał ze swojego miejsca.
- Wszystko załatwione Beth. Po lekcjach będzie czekał na ciebie Ian. Powodzenia kochanie – powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- Usiądź Elizabeth – poleciła Ojciec Manuel. Usiadłam przed nim, patrząc na niego uważnie.
- Słyszałem. że w poprzedniej szkole nie sprawiałaś żadnych problemów wychowawczych, masz świetne stopnie i jesteś naprawdę pilną uczennicą – zaczął Ojciec Manuel
- I wyczytał to ksiądz z tych wszystkich papierków? – zapytałam nieco znudzonym tonem.
- Nie, powiedzieli mi to twoi poprzedni nauczyciele i znajomi ze szkoły – odpowiedział staruszek uśmiechając się dobrodusznie
- Szpiegował mnie ksiądz? – zapytałam oburzona.
- Lubię wiedzieć coś więcej o swoich uczniach – oznajmił Ojciec Manuel
- Skoro taka była księdza wola - odparłam zrezygnowana. Oboje podnieśliśmy się z foteli. Wyszliśmy z jego gabinetu. Siostra Klementyna wręczyła mi książki i kluczyk od szafki. Podziękowałam i poszłam za Ojcem Manuelem, który koniecznie chciał oprowadzić mnie po szkole.
Dotarliśmy do długiego rzędu szkolnych szafek. Szukałam swojej, która była gdzieś na końcu. Kiedy udało mi się ją w końcu znaleźć zauważyłam ducha jakiegoś chłopka. Był w moim wieku i nie wyglądał wcale tak przyjaźnie jak Rafael. Jego oczy rzucały gniewne spojrzenia w stronę Ojca Manuela.
- Chcesz oddać moja szafkę tej dzi*wce Ojcze Manuelu? – powiedział z gniewem
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a obiecuję że zamknę cię w tej szafce – warknęłam w stronę chłopaka.
- Brawo Elizabeth! - ucieszył się Ojciec Manuel. Dopiero po chwili dotarło do mnie co przed chwilą zrobiłam. Przemówiłam do ducha który przecież jest nie widoczny, a przynajmniej powinien być.
- Chwila… Ksiądz go widzi? – zapytałam szokowana.
- Oczywiście że mnie widzi. Ten stary dureń już od tygodnia próbuje namówić mnie do opuszczenia tego miejsca – prychnął z wyższością duch.
- Zamknij dziób kiedy żywi rozmawiają. – rzuciłam w stronę ducha, wciąż patrząc badawczym wzrokiem na księdza.
- Tak Elizabeth, widzę go tak samo wyraźnie jak ty. Kiedy twoi rówieśnicy powiedzieli mi że czasem zachowujesz się dziwnie, postanowiłem to zbadać i pomyślałem że pomożesz mi przekonać Simona do przejścia na drugą stronę – powiedział ksiądz łagodnie.
- Ty stary naiwniaku! Ciekawe co może mi zrobić taka su*ka jak ona! – zawołał Simon
- Mówiłam żebyś mnie wyzywał? Mówiłam! – krzyknęłam odwracając się w stronę Simona. Moje dłonie już wcześniej zacisnęły się w pięści, ale teraz pod wpływem emocji aż pobielały. Wzięłam zamach i zanim którykolwiek z obecnych zdążył zareagować, trzasnęłam Simona moim prawym sierpowym. Gdybym była zwykłym człowiekiem, moja ręka przeszłaby przez niego jak przez powietrze. Niestety na jego nieszczęście byłam pośrednikiem i mogłam nieźle dokopać takim jak ona nawet po śmierci. Kiedy moja pięść zetknęła się z jego nosem usłyszałam satysfakcjonujące chrupnięcie i jego nos zmienił swój kształt.
- Zapłacisz mi za to – syknął Simon i zniknął.
- Jak na razie ma go ksiądz z głowy – powiedziałam rozcierając nadgarstek. Otworzyłam swoją nową szafkę i włożyłam do niej książki razem z nowym planem lekcji. Zgodnie z rozkładem godzin miałam mieć teraz godzinę wychowawczą. Pożegnałam się z dyrektorem i poszłam korytarzem w stronę klasy.
***
W przerwie na lunch wyszłam na podwórko i usiadłam na trawie. Rozejrzałam się dookoła. W moją stronę szły dwie dziewczyny i dwóch chłopaków, niedaleko mojego miejsca zauważyłam też Iana z kumplami który uśmiechał się do mnie uwodzicielsko. Oj coś czuję, że on znów chce oberwać.
- Cześć – z zamyślenia wyrwał mnie głos szatynki która podeszła do mnie razem z trzema innymi osobami.
- Hej – odpowiedziałam uśmiechając się lekko. Zastanawiające jest to dlaczego w ogóle zainteresowali się nową? W Nowym Yorku czegoś takiego byś nie uświadczył. Ale ja nie jestem w Nowym Yorku i muszę się z tym pogodzić, chociaż bardzo mi tego brakuje.
- Jestem Sophie a to są Emily, jej chłopak Eric i jego brat Jacob – powiedziała szatynka przedstawiając swoich towarzyszy.
- Jestem Elizabeth ale mówcie mi Beth – powiedziałam ściskając rękę każdemu z osobna.
- A więc jesteś z Nowego Yorku jak słyszałam – odezwała się Emily siadając obok mnie na trawie.
- Tak. Czy to w czymś przeszkadza? – zapytałam. Emily jest podejrzliwa co dobrze o niej świadczy. Widać, że nie przyjaźni się z byle kim.
- Oczywiście, że nie. Po prostu jestem ciekawa dlaczego porzuciłaś życie w wielkim mieście po to żeby zamieszkać tu. – drążyła dalej temat. Przysięgam, zaczynała działać mi na nerwy.
- Miałam dość tego ciągłego deszczu. Lubię słońce a moja rodzina miała to szczęście żeby zamieszkać w jednym z najbardziej słonecznych miejsc na tej półkuli – skłamałam gładko. Nie lubię jak ktoś wściubia nos w nie swoje sprawy. Gdybym tylko mogła to na pewno wsiadłabym w pierwszy lepszy samolot lecący na północ i zostawiła to miejsce w diabły.
- Ja też uwielbiam słońce – uśmiechnął się do mnie przyjaźnie Jacob. Chyba tylko on i Sophie chcieli się tak naprawdę ze mną zaprzyjaźnić. Myślę, że nie pomyliłam się co do nich, ale czas pokaże…
***
Przez cały hiszpański i angielski próbowałam dowiedzieć się od Sophie, czegoś na temat Simona. Działam teraz nie jako uczeń a jako pośredniczka . Jeśli mam wysłać go na drugą stronę muszę wiedzieć o nim jak najwięcej. Okazało się że Simon był w przed ostatniej klasie, zabił się bo zerwała z nim dziewczyna zaraz po tym jak chciał się jej oświadczyć.
- To było straszne, podobno kiedy rodzice Caroliny, otworzyli drzwi, on stał z pistoletem przyciśniętym do skroni i zażądał rozmowy z ich córką. Kiedy powiedzieli mu że wyjechała do kuzynki… zastrzelił się – skończyła cicho swoją opowieść Sophie. A więc Simon był typem upartego jak osioł romantyka. Teraz mam jeszcze większy orzech do zgryzienia niż wcześniej.
- A czemu tak bardzo ciekawi cię ta historia? – zapytała podejrzliwie Sophie. Gdyby wiedziała, że siedzi w ławce obok dziewczyny która widzi duchy na pewno uciekłaby ode mnie z wrzaskiem. Pośrednik ma naprawdę parszywe życie. Pierwsza podstawowa zasada… im mniej osób wie o twoich zdolnościach tym lepiej dla ciebie. I tego się trzymajmy.
- Czytałam gdzieś, kiedyś o tym i po prostu chciałam dowiedzieć się czegoś więcej – odpowiedziałam kończąc pisać odpowiedzi do zadań. Jak dobrze, mam tak dobrze rozwiniętą podzielność uwagi. Rozejrzałam się po klasie. Skończyłam jako pierwsza. Podniosłam rękę.
- Tak panno Johnson? – zapytał pan Wallace
- Już skończyłam – oświadczyłam oddając mu kartkę do sprawdzenia. Nauczyciel odebrał moją kartkę i przeczytał odpowiedzi drapiąc się po głowie.
- Czy zrobiłam coś źle, proszę pana? – zapytałam niewinnie.
- Nie panno Johnson, wręcz przeciwnie. Zrobiłaś te zadania bezbłędnie – powiedział zaskoczony nauczyciel. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy wpisał do dziennika moją pierwszą tego dnia ocenę.
Wróciłam do ławki. Parę minut potem nauczyciel oznajmił koniec lekcji. Wyszliśmy z klasy. Jak dobrze , że była to już moja ostatnia.
- Za trzy godziny jedziemy z chłopakami na plażę, jedziesz z nami? – zapytała Sophie zmierzając w kierunku rzędu szafek.
- Z chęcią – odpowiedziałam podchodząc do mojej. Obok niej znów stał Simon rzucając mi gniewne spojrzenia. No nie, kiedy ten kretyn zda sobie sprawę, że jego czas już minął?
- Ta szafka jest moja – syknął w moją stronę
- Była twoja, ale teraz jest moja, więc bądź tak miły i spadaj – powiedziałam cicho. Nie chciałam żeby stojąca niedaleko nas Sophie mnie usłyszała. Włożyłam książki do szafki i zamknęłam ją z trzaskiem.
- Do zobaczenia Beth. Wpadniemy po ciebie! – zawołała Sophie na pożegnanie i pobiegła do wyjścia.
Kiedy ucichły odgłosy jej kroków, odwróciłam się w stronę mojego nie proszonego gościa z groźnym wyrazem twarzy.
- A teraz sobie pogadamy – powiedziałam ostro. |
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:02:22 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Uuu... No to Simon będzie miał kłopoty... Tak swoją drogą, to jest on arogancki i niewychowany! Skopałabym mu tyłek, ale niestety nie ma mnie w tym opowiadaniu... Hehe Mam ochotę Cię udusić za brak Rafaela w tym rozdziale... Nie zrobię tego tylko ze względu na Naszą przyjaźń. Pozdrawiam i czekam na next Ewuś |
|
Powrót do góry |
|
|
miki152 King kong
Dołączył: 27 Lis 2010 Posty: 2872 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:44:48 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Hym.. Ciekawe nie tylko Beth widzi duchy ale także Ojciec Manuel..
Mam nadzieje, że Elizabeth poradzi sobie z Simonem.
Ale muszę przyznać w dzisiejszym rozdziale strasznie brakowało mi Rafaela
Jesteś wspaniała ! Czekam na szybki next |
|
Powrót do góry |
|
|
Shelly Idol
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:54:28 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek, szkoda że nie było w nim Rafaela z Beth czy też tej scenki z Ianem i Beth, no ale cóż, mam nadzieje że w kolejnym odcinku te dwie scenki ujrzę ; - D Ogólnie odcinek bardzo mi się podobał, uratowałaś mi nim życie - bo ym umarła z nudów . ; > |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|