Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rowland Heights - ODWIESZONA [#NEW 02.04.2010]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:38:30 13-12-09    Temat postu:

Nieźle się jej udało - teraz pewnie dokopie się do sedna tej historii...A potem wszystko się ładnie rozkręci .

Fajnie ukazałeś emocje towarzyszące rozmowie kwalifikacyjnej ;D.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:56:30 13-12-09    Temat postu:

W końcu, w końcu! Ciesze się, że wróciła wena i coś napisałeś. Żeby tylko nadal Cię trzymała!
Co do odcinka - przez tą długą przerwę, co nieco zapomniałam. Po przeczytaniu go musiałam wrócić do poprzedniej strony i dowiedziec sie kim są dwie postacie. I teraz tak, nie moge sobie przypomnieć czy bohaterki pojawiły się po raz pierwszy czy też nie? Chociaz zdaje mi sie, że Barbara już była.
Ale oczywiście scena mi się podobała. Sydney wydaje sie być miłą dziewczyną. Poza tym, dobrze opisałeś emocje dziewczyny. Czekam oczywiście na dalszą częśc.!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:40:50 14-12-09    Temat postu:

BF - dzięki Oj powiem Ci, że Barbara będzie wyrabiać takie rzeczy związane w pewien sposób z Sydney, że będą z nimi akcje. Poza tym Sydney ma być barwną postacią - wystarczy przeczytać opis. Z jednej strony przykładna uczennica, zapalczywa dziennikarka, a z drugiej strony mistyczka pragnąca paranormalnej mocy Czy ją dostanie? Nie powiem Powiem tylko, że w Rowland Heights za jakiś czas wszystko stanie się możliwe ;D

menny, dziękuję Ja także mam nadzieję, że teraz będę mógł pisać/wstawiać odcinki regularnie (często)

Barbara (grana przez Nicolette Sheridan), to goniąca za sławą dziennikarka, która przeżyła coś traumatycznego (choć nie aż tak bardzo) w dzieciństwie - zachęcam do przeczytania jej opisu w I poście

Erinn (grana przez Anne Dudek), to jej asystentka, którą Barbara czasem strasznie pomiata, która jednak pragnie się zemścić Już się z nią pojawiała scena - bodajże w II albo III odcinku

Pozdrawiam Was serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:47:31 15-12-09    Temat postu:

No wreszcie. Jak powrót to przynajmniej w wielkim stylu. Klimat prawie że powieściowy. Solidna prerwa, ale zapewne spełniona ostanio na solidnym maglowaniu warsztatu, ewentualnie scena trzecia jest wynikiem chwilowego przypływ weny, lub napisana pod wpływem chwili. Miejmy nadzieję, że jednak nie jest to tylko obietnica. Bo obietnice jak wszyscy wiemy są jedynie po to żeby je łamać, tak jak przysięgi. Więc powiedzmy sobie wprost . Carlisle, nie kryj się za nadziejami, bo choć są głupie to kocha je swoja matka. Ale na dłuższą metę okazują się nierealne. Po prostu wbij sobie do podświadomości, że nie ma co marnować czasu tylko solidnie przysiąść do kompa, ewentualnei kartki papieru i pisać dalej, bo historia ma przecież potencjał ogromny. Nie zmarnuj go następnymi przerwami. Oj tego już bym nie zniósł.

Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 14:47:56 15-12-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:06:03 15-12-09    Temat postu:

Ojej, dziękuję

Dobra, po prostu powiem, że nie zawiodę Zaraz mam zamiar się zabrać do pisania kolejnej sceny, która już nieco bardziej powinna ukazać tą "podszewkę" dzieła, czyli główny wątek Sci-fi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:08:08 15-12-09    Temat postu:

podpisuję sie pod słowami kolegi Ślimaka. Odcinek bardzo ładnie napisany:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:26:19 15-12-09    Temat postu:

Ojej, naprawdę nie wiem co powiedzieć

Wiem! Nic nie powiem, tylko się przyłożę do następnej sceny ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:54:10 15-12-09    Temat postu:

Przepraszam za jakość tego odcinka Jest chaotyczna, mizerna, a wiem, że nie będę w stanie w ogóle go poprawić - inaczej tej sceny opisać nie umiem

ODCINEK 4

Kiedy Debbie nie mogła zahamować, myślała tylko o tym, żeby jechać tak, aby nikogo nie potrącić i nie spowodować wypadku. Było to o tyle trudne, że jechała główną ulicą miasteczka, a jej prędkość stale wzrastała. Mogła co prawda spróbować skręcić w którąś z bocznych uliczek, ale stwierdziła, że to zbyt niebezpieczne, bo mogłaby kogoś potrącić. W końcu znalazła się tuż przed światłami na skrzyżowaniu obok ratusza. Pech chciał, że kiedy na nie wjeżdżała miała czerwone światło i w jej samochód uderzyło z dużą prędkością czarne Renault Mégane, którego kierowcą był Kyle Luthor – nowy, bardzo bogaty mieszkaniec Rowland Heights. Zderzone samochody przejechały jeszcze około 100 metrów, by wbić się w ścianę jednego z okolicznych bloków. Wokół nich prędko zebrał się tłum gapiów, część z nich krzyczała, ktoś zadzwonił po karetkę i straż pożarną, a kilka innych osób postanowiło uwolnić ofiary wypadku z wraków ich samochodów. Niestety, w obu przypadkach było to ciężkie zadanie i bez specjalistycznych narzędzi niewykonalne. Auto Debbie był dość mocno zgniecione, bo mocno uderzyło bokiem o ścianę. Dziewczynie nic poważniejszego się nie stało, uderzyła się jedynie w głowę, przez co była nieprzytomna i po szyi ściekała jej strużka krwi. Wydostanie jej, uniemożliwiało to, że drzwi z obu stron wozu były zablokowane – z jednej murem, a z drugiej pojazdem chłopaka. Z nim zaś nie było już tak wesoło. W związku ze zgniecionym przodem samochodu, miał dość mocno przygniecione nogi. Odłamki szkła przecięły mu policzek, pozostawiając na nim długą ranę, z której obficie ciekła krew, a szok wywołał omdlenie. Po blisko dziesięciu minutach nadjechały dwie karetki pogotowia i wóz strażacki. Specjaliści od gaszenia pożarów, tym razem mieli umożliwić wydostanie ofiar ze „śmiertelnych maszyn”. Z dziewczyną poszło szybko. Strażacy usunęli pozostałości przedniej szyby i przez powstały otwór szybko ją wyciągnęli. Po chwili jechała już w karetce do szpitala. Natomiast w przypadku młodego mężczyzny, czekało ich dużo pracy. Najpierw wykonali ten sam krok, co w przypadku auta Debbie. Następnie dzięki specjalnej pile oddzielili dach od reszty nadwozia. Największym problemem było to, że nogi Kyle’a były zaklinowane w zmiażdżonej części pojazdu. W związku z tym szczątki odciągnięto nieco do tyłu, by zmniejszyć nacisk. Po około piętnastu minutach kombinowania strażakom udało się wyciągnąć mężczyznę i wsadzić go do karetki, dzięki czemu chwilę później był już w szpitalu.

***

Nieuchronnie zbliżał się dzień, w którym Maya miała odbyć podróż życia. Jednak nie wszyscy tym wyjazdem byli ucieszeni. Jej matka miała bardzo złe przeczucia. Każdej nocy śniła jej się śmierć córki, co nie zdarzało się nigdy wcześniej. Kolejnym powodem było to, iż uważała Maynarda za człowieka ekscentrycznego i gotowego na wszystko dla zdobycia władzy, chociaż widziała go i rozmawiała z nim tylko jeden raz. Starała się o tym nie myśleć, ale te myśli powracały do niej jak bumerang, bez znaczenia, czy właśnie gotowała, sprzątała, czy oglądała telewizję. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce w dość niespotykany sposób zabezpieczyć życie swojej córki. Dawno temu, kiedy miała mniej niż dwadzieścia lat, w antykwariacie jej uwagę przykuła stara książka. Kobieta wzięła ją do ręki i zaczęła oglądać. Okazało się, że to Księga Zaklęć, której dokładna nazwa była zapisana w starożytnym, nieznanym języku. Zawierała ona różnego rodzaju zaklęcia, począwszy od prostych wierszyków miłosnych, które miały zapewnić szczęście, kończąc na destrukcyjnych, które rzekomo miały wywołać trzęsienie ziemi, czy huragan. Po tym, jak przeczytała rymowankę, która miała sprawić, aby jej miłość była odwzajemniona, zaśmiała się, że taka rzecz przykuła jej uwagę i odłożyła książkę na półkę. Wtedy jednak mężczyzna, którego skrycie kochała, a który nie wiedział nawet o jej istnieniu, spytał się jej, czy umówi się z nim na randkę. Ariana zrozumiała, że zaklęcia rzeczywiście działają i postanowiła jak najszybciej zakupić księgę, lecz w całym życiu użyła jej zaledwie dwa razy. Pierwszy raz nieświadomie, w przypadku wymienionym powyżej, a drugi raz rzuciła zaklęcie na odegnanie choroby, kiedy Maya była mała i okazało się, że jest ciężko chora. Teraz kobieta stwierdziła, że czas na trzecie użycie. Weszła na strych i zaczęła przekopywać się przez stos od dawna nieużywanych rzeczy. Stare zabawki, książeczki obrazkowe, od dawna niemodne już suknie i koszule, pamiątkowe, alabastrowe słoniki na szczęście, które dostała od babci na osiemnaste urodziny. Wreszcie kobieta znalazła to, czego szukała i aż krzyknęła z radości:
-Hura! Nareszcie cię znalazłam! – po czym wyszła z rupieciarni, trzymając w jednej ręce Księgę Zaklęć, a w drugiej wiklinowy kosz, ze słonikami. Gdy była już w salonie, położyła odnalezione skarby na dużym, ale niskim, szklanym stole i poszła do kuchni po szmatkę, by zetrzeć z nich kurz. Po chwili wróciła i odświeżyła przyniesione wcześniej rzeczy. Postanowiła nie tracić czasu. Szybko przewracała pożółkłe kartki, by po chwili księga była otwarta na stronie, oznaczonej tytułem „Odegnanie śmierci”. Tytułowe litery były duże i bardzo ozdobne, co między innymi świadczyło o wiekowości książki. Ich kolor, przypominał barwę krwi. Gdzieniegdzie były luki, w które należało wstawić imię osoby, na którą rzuca się zaklęcie ochronne. Ariana szybko rzuciła okiem, aby sprawdzić, czy jakieś atrybuty są potrzebne do tego zaklęcia. Okazało się, że wymagane były: kociołek wykonany z brązu, kawałek niemalowanego drewna, sztylet i krew osoby spokrewnionej z tą, od której śmierć ma zostać odegnana. Pomieszczenie miało być ciemne i oświetlone jedynie wątłym światłem zapalonych świec. Świece stały na stole, kobieta była pewna jedynie tego iż ma w domu drewno, no i krew, która przecież płynęła w jej żyłach. W poszukiwaniu pozostałych dwóch przedmiotów, ponownie udała się do rupieciarni, czyli na strych. Po godzinie przekopywania się przez stare przedmioty, znalazła sztylet – pamiątkę od dziadka, który otrzymał go od wodza jednego z afrykańskich plemion. Nigdzie jednak nie mogła znaleźć moździerza. Zeszła na dół, zostawiła sztylet tuż obok księgi i już się ubierała, aby iść do sklepu, kiedy coś jej się przypomniało.
-Jaka ja jestem głupia! – powiedziała, po czym weszła do kuchni, otworzyła narożną szafkę i zza kolumny talerzy, wyciągnęła brązowy moździerz. Następnie wyszła na taras i przyniosła do domu niewielki kawałek drewna. Wsadziła go do moździerza, zasłoniła żaluzje i zapaliła świece. Potem usiadła na kanapie i zaczęła czytać oświetlone jedynie wątłymi płomykami słowa:
- Światłość do ciemności, drewno do rodzinnej krwi,
Nie pozwól, aby duszę i ciało rozdzieliły wymiarów drzwi.
Pradawne insygnia magiczne sprawcie by
Oprawcy zamiast ofierze popłynęły łzy.
– w tym momencie zgodnie z instrukcją Ariana przecięła sztyletem wskazujący palec jej lewej dłoni i pozwoliła by kilka kropli jej krwi skapnęło na znajdujące się w moździerzu drewno. W miarę jak spadały na powierzchnię, z moździerza unosiły się kółeczka dymu, a gdy ostatnia, jedenasta rozbiła się o kawałek, stojące na stole świece zgasły i kobieta pozostała otoczona ciemnością. Jednak była zadowolona, bo nie czuła więcej duszącego niepokoju.

***

Tego dnia Sydney McBride miała bardzo ważne spotkanie. Mianowicie w związku z jej nie byle jaką działalnością w szkolnej gazetce, została zaproszona przez znaną w całej okolicy dziennikarkę - Barbarę Joyce Sharpe. Młoda dziewczyna jeszcze nie wiedziała, jaki jest cel spotkania i czym sobie zasłużyła na taki zaszczyt. Wkrótce jednak miała się dowiedzieć. Blondynka siedziała zdenerwowana w pokoju, który miał spełniać funkcję poczekalni oraz gabinetu asystentki dziennikarki. Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że jest godzina 16.55.
-Jeszcze tylko pięć minut, a dowiem się o co jej chodzi – pomyślała zestresowana siedemnastolatka. Za wszelką cenę próbowała się rozluźnić, co jednak jej wyraźnie nie wychodziło. Przy stojącym w tym pomieszczeniu biurku, siedziała asystentka Barbary – Erinn, która już od dłuższej chwili obserwowała nastolatkę.
-Nie denerwuj się. Barbara ma dla ciebie pewną propozycję. To będzie dla ciebie duża szansa. – powiedziała, aby pocieszyć dziewczynę. Sydney spojrzała na nią najspokojniej jak tylko potrafiła i odpowiedziała:
-Nie denerwuję się. Po prostu… Po prostu jest mi zimno i dlatego się trzęsę. Propozycję? Wie pani o niej coś więcej?
-Po pierwsze nie zwracaj się do mnie per pani, tylko po imieniu. Jestem Erinn. – po czym wstała, podeszła do młodszej McBride’ównej i podała jej rękę, którą młoda dziewczyna od razu uścisnęła. Po chwili asystentka Barbary kontynuowała:
-Nie mogę ci więcej powiedzieć – szefowa mi zabroniła. Ale powiem ci jedno – musisz wyglądać na pewną siebie i spokojną. Ona takich właśnie ludzi lubi. Nie pozwól też, żeby poczuła, że nad tobą dominuje – nie popełnij tego samego błędu co ja.
-Dziękuję za porady Erinn. – powiedziała Sydney, po czym się uśmiechnęła. Ponownie spojrzała na zegarek – była równo godzina 17.00.
-Chyba już czas. – powiedziała. Asystentka wstała wtedy z kanapy, wróciła do swojego biurka i przez telefon dała szefowej znać, że jej gość wchodzi do gabinetu. Kiedy Barbara zobaczyła otwierające się drzwi wstała, podeszła do nich i z uśmiechem na twarzy, zaprosiła Sydney do środka. Poprosiła ją, żeby usiadła i zaproponowała kawę lub herbatę. Kiedy usłyszała grzeczne podziękowanie i odmowę, usiadła w swoim wygodnym fotelu i zaczęła swoją mowę:
-Zastanawiasz się zapewne, dlaczego cię tu zaprosiłam. Erinn na pewno już ci uchyliła rąbka tajemnicy. Ja z kolei, nie będę cię już dłużej trzymać w niepewności. Ostatnio, dzięki pewnej osobie, której powinnaś być bardzo wdzięczna, w moje ręce trafiło kilka twoich artykułów ze szkolnej gazetki. Dostrzegłam w tobie ogromny talent i chciałam ci zaproponować coś w rodzaju pracy. Oczywiście nie będzie to nic wielkiego – będziesz pomagać Erinn i raz na jakiś czas napiszesz jakiś artykuł. Ponadto będziesz miała okazję podglądać najlepszych i czasami będę cię zabierać na bankiety dziennikarzy. Odpowiada ci taka umowa? – po tych słowach Barbary, Sydney zatkało. Przez chwilę nie mogła z siebie wydobyć słowa, jednak przypomniała sobie poradę Erinn i szybko się pozbierała. Odpowiedziała z entuzjazmem:
-Oczywiście, że mi odpowiada. To dla mnie ogromna szansa! Jestem pani ogromnie wdzięczna!
-Nie ma za co. Oczywiście musisz wypełniać swoje obowiązki sumiennie. Twoja pensja nie będzie wysoka, ale oczywiście będziesz miała możliwość awansu lub uzyskania premii za szczególne osiągnięcia. – odpowiedziała jej nowa pracodawczyni. Po chwili kontynuowała:
-Zaczniesz w przyszłym tygodniu. Chcę, żebyś miała dość czasu na ochłonięcie i przygotowanie. A teraz już zmykaj – idź świętować z rodziną albo przyjaciółmi, a ja zajmę się kończeniem bardzo ważnego artykułu. Do zobaczenia w przyszłą sobotę. – po czym odprowadziła uszczęśliwioną Sydney do drzwi i zamknęła je za nią, gdy tamta tylko opuściła gabinet. Erinn, widząc zadowolenie nowej współpracowniczki podeszła do niej i powiedziała na ucho:
-Tak trzymaj. Ale powiem ci jedno – uważaj na nią. Ona lubi manipulować ludźmi i ich wykorzystywać. Nie daj jej zniszczyć swojej psychiki. Jesteś młoda i pełna życia – lepiej, żeby tak pozostało. A teraz idź do domu i pochwal się rodzicom. – a następnie odprowadziła ją do drzwi. Gdy tylko Sydney opuściła budynek gazety, w podskokach ruszyła przed siebie.

***

-Jeszcze tak niewiele! – krzyknął Maynard, siedząc w jednym z tajnych laboratoriów jego koncernu. Stał przed siedmioma gablotami o skomplikowanej budowie. Ich środkowe części była zbudowana z pancernego szkła, a podstawy oraz kopuły z platyny. Okrywały skomplikowane urządzenia, wytwarzające silne pole elektromagnetyczne, a wewnątrz szklanej części sześciu z nich lewitowały dość dużych rozmiarów kamienie. Miały cudowną barwę i świeciły w niesamowity, niezwykły wręcz sposób.
-Energia czakramu przyjemności z Jeziora Titicaca uwięziona w pomarańczowym bursztynie, czakramu osobowości z Uluru w żółtym heliodorze, czakramu miłości z Avebury i Glastonbury w zielonym szmaragdzie, czakramu kreatywności z Gizy w błękitnym akwamarynie, czakramu transcendencji z Glastonbury i Shafterbury w fioletowym aleksandrycie i czakramu absolutu z Góry Kailash zamkniętego w bezbarwnym diamencie! Sześć z siedmiu kluczy do bramy nieśmiertelności i władzy nad czasem, sześć nic nie wartych żyć poświęconych dla mojej wiecznej chwały! Została tylko jedna, najważniejsza. Mam nadzieję, że Maya się sprawi, jeśli tak się stanie, to mimo iż umrze, zapewni swojej córce godne życie. Nie będę już potrzebował pieniędzy, mogę je rozdać rodzinom moich pracowników, którzy poświęcili życie w tej operacji. – ekscytował się Maynard, po czym podszedł do stojącego nieopodal szklanego sejfu i wyciągnął z niego pokaźnych rozmiarów rubin.
-Gdybyś wiedział, że już tak niewiele zostało, żebyś stał się magazynem jednej siódmej energii całej ziemi – energii czakramu podstawy z Góry Shasta w Kalifornii. Maya dołączy do grona osób, które poświęciły swoje życie. Zapewnię im godny pochówek, oczywiście tym z nich, których ciało nie zniknęło. Nie wiem co się stało z ciałem Megan, która wydobyła dla mnie jako energię z szóstego czakramu – absolutu. Jej rodzina dostanie anonimową rekompensację. – mówił, usprawiedliwiając się w duchu. Tymczasem Maya znajdowała się w swoim mieszkaniu. Pełna radości pakowała się, myśląc, że posiądzie nieograniczoną władzę, którą będzie mogła wykorzystać w dobrych celach i dzięki której odzyska zmarłego męża. Nie wiedziała jednak, że została w podły sposób oszukana i że ma być jedynie marionetką w ręku szalonego naukowca. Nie miała pojęcia, że ma osierocić córeczkę, zostawić ją prawie samą na tym świecie. Na jej szczęście, jedna osoba wiedziała, że coś jest nie tak i chciała ją chronić w dość niekonwencjonalny sposób – za pomocą magii. Nikt nie mógł przewidzieć, czy ochrona zadziała, czy też to zwykła bajka, a zaklęcie wymyśliła jakaś zwykła „wróżka” naciągająca ludzi na pieniądze. Wszystko miało się okazać za tak niewielki okres czasu. Kiedy Maya była już spakowana, zadzwonił telefon. Kobieta, myśląc że to jej matka, pośpiesznie odebrała:
-Tak, słucham?
-Maya, nie jedź na górę Shasta! Nie rób tego, zrezygnuj z udziału w tej akcji. To wszystko oszustwo – Maynard nas poświęca, żeby samemu skorzystać z energii świata. To koniec naszego życia zamyka energię w kamieniach! Nie wiem jakim cudem to przeżyłam i nie wiem co się ze mną stało. To ja, Megan. Uwierz mi, ratuj swoje życie! – odpowiedziała kobieta w słuchawce. Jej głos był bardzo słaby i w rzeczywistości faktycznie była jedna z pracownic Maynarda – ta, której ciała nie był w stanie odnaleźć. Kobieta miała wydobyć energię czakramu absolutu, znajdującego się w jednej z tybetańskich gór. Kiedy już znajdowała się w grocie, w której miał się odbyć proces i gdy wszystko się zaczęło, stało się coś niespodziewanego. Pracownica Maynarda pamiętała jedynie, że zobaczyła ostre światło i coś odrzuciło ją do tyłu. Później straciła przytomność. Będąc zawieszona pomiędzy życiem i śmiercią, snem oraz jawą, zobaczyła przed sobą pięciu współpracowników, którzy oddali życie za szalony plan naukowca. Okazało się, że to ich dusze, które z powodu anomalii związanych z zdeformowaniem systemu energetycznego ziemi, nie mogły przenieść się na wyższy poziom egzystencji. Ostrzegły ją i wyjaśniły jej, że Maynard jest zwykłym oszustem i mordercą. Później kobieta się obudziła i okazało się, że jest w zupełnie innym miejscu niż była wcześniej – na Alasce. Bardzo osłabiona, leżąc wśród śniegu, podniosła się i uparcie kroczyła przed siebie, aż w końcu doszła do najbliższego miasteczka. Tam zemdlała z wycieńczenia na samym środku ulicy. Zajął się nią miejscowy lekarz, a mieszkańcy, zainteresowani tym, kim jest i jak się znalazła w ich miejscowości, zbierali się nad nią, mając nadzieję, że gdy się ocknie, to wszystko im wyjaśni. Na próżno, pierwszym słowem, jakie wypowiedziała Megan, było słowo „telefon”. Potem powiedziała:
-Dajcie mi proszę telefon. – i gdy tylko otrzymała go do ręki, wybrała numer i zadzwoniła do Mayi. Kiedy wygłosiła już swój, monolog, Maya jej odpowiedziała:
-Megan? Ale przecież Maynard mówił, że po wykonaniu pracy uciekłaś i chciałaś zabrać ze sobą kamień z energią.

KONIEC ODCINKA 4


Ostatnio zmieniony przez Carlisle Ott dnia 18:01:23 16-12-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:16:04 15-12-09    Temat postu:

Nie narzekaj, bo nie jest źle, tym bardziej pierwsza scena wyszła Ci zawodowo i wyobraziłam sobie ja od razu. Tylko zdziwiło mnie to, że Maynard ma jakieś uczucia i kase rozdaje.

Carlisle napisał:
Nie wiem co się stało z ciałem Megan, która wydobyła dla mnie jako energię z szóstego czakramu – absolutu.


Jako co? To słówko mi tu nie pasuje.

A teraz to, o co prosiłeś, bo mi jedna niepotrzebna kropka tu przypomniała:

O dialogach wspominałam już wcześniej, ale okazuje się, że to problem o wiele bardziej skomplikowany i napisanie poprawnego dialogu potrafi być rzeczą niezwykle problematyczną. Mam nadzieję, że przez omówienie wielu różnych przykładów, uda mi się przekazać Wam ogólne zasady. Wierzcie mi, to nie jest trudne, jak już się załapie, o co chodzi.

1)
- Witaj, mamo – powiedział Krzyś.
Kropka znajduje się na końcu zdania (to, co widzicie powyżej, wbrew pozorom, jest jednym zdaniem). Po „mamo” nie ma kropki, gdyż tekst znajdujący się dalej odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi. A skoro nie ma kropki po „mamo”, po myślniku piszemy z małej litery.

2)
- Witaj, mamo. - Krzyś rzucił się mamie na szyję.
Tu z kolei mamy dwa zdania. Pierwsze, to wypowiedź bohatera. Kolejne, to już narracja, określająca, co bohater robi, a co nie łączy się bezpośrednio z jego wypowiedzią. Kropka występuje więc po „mamo” i po „szyję”.

3)
- Witaj, mamo – powiedział Krzyś. - Bardzo za tobą tęskniłem – dodał po chwili i rzucił się jej na szyję.
W tym przykładzie widzimy kwestię wypowiadaną przez bohatera, przerwaną wtrąceniem narratora. Zasada analogiczna, jak w przykładzie 1, mamy tu dwa takie same zdania, jedno po drugim.

4)
- Witaj, mamo. - Krzyś rzucił się mamie na szyję. - Bardzo za tobą tęskniłem – dodał, przytulając ją mocno.
Tu mamy mieszankę przykładu 2 i 1. Początek wypowiedzi bohatera, następnie wtrącenie narratora nie związane bezpośrednio z wypowiedzią, dalej znów bohater i narrator, tym razem w jednym zdaniu. W sumie trzy zdania, a co za tym idzie, trzy kropki i trzy wielkie litery.

5)
- Witaj, mamo! - zawołał Krzyś. - Tęskniłaś za mną? - spytał, przytulając się do mamy.
Analogicznie do przykładu 3, z tym, że zastosowane znaki interpunkcyjne „!” i „?”. One nie muszą kończyć wypowiedzi, więc mogą znaleźć się w środku zdań. Jednak równie dobrze można ich użyć w zdaniach typu 2, wtedy spełniają taką rolę, jak kropka.

To chyba najczęstsze przykłady, w których można się pogubić. Kończąc, muszę zwrócić uwagę jeszcze na jedno, gdyż bardzo często pojawia się następujący błąd:
- Witaj, mamo – powiedział Krzyś
Jak widać, zdanie nie jest zakończone kropką. Nie wiem, skąd to się bierze, ale robiąc korekty, natykam się na to co jakiś czas. Zaznaczam więc: Jest to zdanie, jak każde inne i musi się kończyć kropką (za słowem „Krzyś” oczywiście).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:24:38 16-12-09    Temat postu:

Aj drogo Ago. Dzięki za wykład z kropkowania i nie tylko, ale w gruncie rzeczy, od czegoś ci spece redagujący teksty w wydawnictwie muszą mieć zajęcie, a jak wszyscy nauczymy się nie popełniać tych błędów, to ich praca będzie niepotrzebna .
Wracając jedna do odcinka. Brawo Carlisle. Wszyściutko słowo, w słowo. Nie ma w tym cienia chaotyczności. Przeczytało się to leciutko, szybko i zrozumiale. Co najważniejsze. No i najlepsze, że w końcu wróciliśmy do laboratorium szalonego naukowca, bo o ile pamiętam ostatnim razem widzieliśmy się z nim zaledwie na samym początku historii .
W gruncie rzeczy pan Maynard ma jednak jakieś hamulce, choć oczywiście dla idei wszystko, ale... ale... ale jednak .

Uff... dobrneliśmy do końca, naprawdę DŁUUUUGEIGO odcinka, bo jego emisja trwała chyba z pół roku, albo i dłuzej. Nie wiem ile, ale ogromnie długo to trwało.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:22:12 16-12-09    Temat postu:

BF, on nie ma uczuć. To jest raczej coś w stylu dowartościowania się, wmówienia sobie, że jest dobrym człowiekiem. Na pewno nie jest to robione ze szczerego serca.

Rzeczywiście to słówko nie pasuje. Pewnie przerwałem w tym momencie pisanie i nie wiedziałem co dalej + zapomniałem usunąć. Teraz próbuję sobie przypomnieć co tam miało być

Dzięki za te zasady, chociaż nadal uważam, że są nielogiczne - więcej na ten temat napisałem w temacie 10 Snów Anabel

Ślimak, a mnie się wydaje, że jednak jest. Po prostu jak to pisałem, to sam się nieco pogubiłem. Nie chcę spojlerować, ale powiem, że ten wątek wyjdzie z laboratorium na dość długo... A czy do niego wróci? Tego już nie powiem

Czy to aby są hamulce? Zobacz co napisałem o nim Adze

Tak, to chyba najdłuższy odcinek na tym forum Sprawdziłem kiedy wysłałem pierwszą scenę - okazało się, że to było 7lipca2009 roku Czyli rzeczywiście prawie 6 miesięcy minęło

Również pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariLuLiz
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:55:41 17-12-09    Temat postu:

No i kolejna twoja telenowela, do której się zabierałam bardzo długo, aż w końcu się zabrałam do przeczytania. Przebrnęłam przez te 4 odcinki, z taką szybkością, że po przeczytaniu 4 odcinka, zrobiło mi się na moment smutno, ale teraz nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Wystąpiło troszkę błędów, w tych odcinkach, ale nie moja rola jest ich oceniać .
Mam jedno małe żądanie: Więcej, więcej no po prostu więcej: laboratorium szalonego naukowca... . Więcej próśb nie mam. Fajną masz taką lekkość pisania, opisywania itd,. to poprostu się czuje, to sprawia że odcinki są niczym mistrzostwo świata. Nachwaliłam Cię


Ostatnio zmieniony przez MariLuLiz dnia 7:56:30 17-12-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:04:54 17-12-09    Temat postu:

Witam Cię i w tym temacie

Naprawdę nie wiem co powiedzieć Dziękuję za takie pochwały Chociaż radzę, by z nimi nie przesadzać, bo jeszczem gotów z odwrotnego narcyza stać się tym właściwym ;P

Jeśli chodzi o błędy, to ja bym jednak prosił, o nakierowanie na mnie ;D Bo to dla mnie sposób na naukę i większa szansa na to, że ich więcej nie popełnię ;D

Więcej laboratorium? Z tym może być kłopot... Bo właściwie ten wątek trochę ucieknie ze skrzętnie ukrytych murów...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:14:45 21-12-09    Temat postu:

Wrócę tutaj po świetach, bo przed świętami i w święta jest co robić Wreszcie mamy kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlisle Ott
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 11390
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:44:58 30-12-09    Temat postu:

No to czekam w takim razie

A ja czytelników, żądnych newika, zapraszam na new Klątwy jak Białe Wino. Odcinka tutaj nie wstawiam, żeby do Sylwestra dokończyć odcinek tamtej teli i na Sylwka mieć wszystko dokończone
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 10 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin