|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 22:39:18 25-09-09 Temat postu: |
|
|
Aguś, o tym kto pomoże biednej dziewczynie, zaatakowanej przez pijaka przekonasz się wraz z innymi już w następnym odcinku, który otworzy scena z odpowiedzią. Aby stworzyło się napięcie, "Veronica postanawia umrzeć"
Za Melisą najbardziej ciągnie się poczucie winy za śmierć Mariany, stąd te wizje.
Kamil, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Zawaliłem z systematycznością, czego odczuwam skutki. Postaram się pomóc Ci w odświeżeniu bohaterów historii. Mówisz, że z ofiar najbardziej w pamięć wbiła się Fabiola - fakt, ale myślę, że niespodzianka jaką przygotowuję od kilku odcinków powinna Cię pozytywnie zaskoczyć
Co stało się Constanzą? Wróciła do domu i wypoczywa Bez obaw i ona da o sobie znać Nie jest z nią dobrze, szczegóły wkrótce. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 22:43:48 25-09-09 Temat postu: |
|
|
Dzięki tak myślałem, że losu ojca nie podzieliła, i ma się dobrze. No... do czasu jak sądzę |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 22:53:46 25-09-09 Temat postu: |
|
|
Wszyscy zwrócą się przeciw Rox - Consuelo, Constanza i... Roxana |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 23:04:50 25-09-09 Temat postu: |
|
|
Nie spoileruj, tylko bierz się za pisanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 23:14:10 25-09-09 Temat postu: |
|
|
Tak jest, Panie King Kong |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 23:17:02 25-09-09 Temat postu: |
|
|
No ja myślę, panie ARCY-Misssstrzu |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:43:43 01-10-09 Temat postu: |
|
|
Taki króciutki odcinek na popołudnie Kolejny już wieczorem, wczesnym bądź późnym
Odcinek 70 - "Zjawa"
Szpital. Ciemnowłosa dziewczyna potrącona przez samochód, leżała w łóżku dochodząc do siebie po skomplikowanej operacji. Doktor Arroyo, który kierował całym zabiegiem, przyglądał się najnowszym wynikom badań. W pewnej chwili ciało dziewczyny przeszyły silne drgawki. Lekarz natychmiast rzucił papiery na bok i przystąpił do ratowania pacjentki, która pogrążona w głębokim śnie, nie miała bladego pojęcia jak wielkie niebezpieczeństwo zagraża jej życiu.
Mimo zamieszania wokół własnej osoby, śniła. Śniła, że znajduje się w szpitalnej sali, w kącie której paliła się lampka. Nagle przedmiot zaczął migać, aż nagrzana żarówka pękła, rozrzucając drobinki szkła wokół. Zapanowała ciemność, którą przerwała smuga światła wydobywająca się na miejscu trzonka żarówki. Dziewczyna zaczęła zdawać sobie sprawę, że nie jest to dobry znak. Światło ponownie zaczęło migać, a z cień w drugim kącie sali zaczął się powiększać z każdą chwilą, ostatecznie przybierając postać cienia postaci ludzkiej.
- Mariana? - zdziwiła się dziewczyna. - Ale jak? Przecież ty nie żyjesz!
- To prawda! - odparła zjawa. - Zabiliście mnie. Ty, Pilar, Melisa, Carlos, Manolo, Veronica, Fabiola i Gustavo. Odpowiecie za moją śmierć!
- Mariano, przysięgam, że nic nie wiedziałam o planach reszty! - broniła się dziewczyna. - Pomogę ci w zemście na reszcie, tylko oszczędź mnie!
- Zabiłaś mnie. - powtórzyła Suarez. - Myślisz, że powinnam ci zaufać?
- Pewnie!
- Zawsze mieliście mnie za głupią brzydulę, prawda?
- Oczyw..., ale nie ja! Zawsze wiedziałam, że jesteś fajną dziewczyną. Wraz z Vero chciałyśmy się z tobą zaprzyjaźnić.
- Kłamiesz, obie to wiemy. Ale pomogę ci... - odparł duch Mariany.
- Naprawdę? A w czym?!
- W zemście.
- Na kim? Nikt mi przecież nie podpadł.
- Doprawdy? Veronica, Roxana, mówią ci coś te imiona? Słowa Mariany dały dziewczynie do myślenia. - Główka pracuje. Nie uważasz, że zasłużyły na... zemstę?
Namiętne pieszczoty doprowadzały Roxanę do granic szaleństwa. Chwila, o której marzyła od tak dawna teraz działa się na prawdę. Kochankowie co chwila zmieniali pozycje. Jeden za wszelką cenę starał się okazać swoją dominację nad drugim. Valdez postanowiła spełnić najskrytsze marzenie Mariany i pozwoliła Felipe panować nad ich erotyczną wyprawą w głąb siebie. Mężczyzna na przemian z pocałunkami, pieścił krągłe piersi dziewczyny. W tej chwili nie liczył się jego związek z Mariną, której przysięgał wierność aż po grób. Najważniejsza była ona, Roxana Valdez czy też jej prawdziwe oblicze - Mariana Suarez. Rozpalona dziewczyna z trudem panowała nad drżącym oddechem. Ciepły i podniecający oddech mężczyzny oraz jego delikatny dotyk na jej ciele sprawiał, że Roxana traciła zmysły. Czując jak Santos błądzi językiem po jej gładkim brzuchu, Roxana chwyciła kochanka za głowę i z czułością pieściła jego miękkie włosy, doprowadzając go do cienkiej granicy ekstazy. Gdy już miał w nią wejść, Roxana zamknęła oczy i obróciła głowę w bok. Czując spoconą dłoń profesora na swoim udzie, jęknęła.
Marina Santos tymczasem leżała w łóżku swojego dawnego pokoju, w którym spędziła ostatnie lata, nim poślubiła swojego ukochanego męża. Tyle wspomnień wróciło, tyle radości, smutków, żali... Przeźroczysta łza spłynęła po policzku kobiety na śnieżnobiałą poduszkę. Kobieta usiadła na łóżku i delikatnie przetarła jej mokry ślad nadgarstkiem. Podpierając się ręką, drugą sięgnęła po fotografię ukochanego Felipe, która stała obok, na szafce nocnej, oprawiona w srebrną ramkę z kwiatowym wzorkiem.
- Od kiedy w szkole pojawiła się ta cała Valdez, nasze małżeństwo nie jest już takie jak kiedyś. - stwierdziła ze smutkiem, wpatrując się w fotografię męża. W pewnej chwili po policzku Mariny zaczęły spływać kolejne łzy, które skapywały na szybkę chroniącą zdjęcie, jedna po drugiej.
Podczas gdy Marina wspominała szczęśliwe chwile u boku męża, Felipe oddawał się namiętności wraz z piękną Roxaną Valdez. Mając już wejść w dziewczynę, mężczyzna w pewne chwili dziwnie się poczuł, co zwróciło uwagę młodej kochanki.
- Dalej kochany, nie przestawaj! - poleciła dziewczyna, lecz Santos zdawał się być głuchy na jej słowa. - Felipe, co się dzieje? - spytała otwierając z naburmuszoną miną oczy.
- Nie wiem.. dziwnie się czuję... - odpowiedział Santos.
- Mam na to sposób... - Roxana zaczęła całować miękkie usta mężczyzny. Zadziałało! Felipe Santos odwzajemnił namiętny pocałunek dziewczyny. Mocno pchnął kochankę na łóżko i wrócił do jej konsumowania. Roxana ponownie obróciła głowę w bok, przenosząc się do krainy rozkoszy, gdy nagle....
- Dość!!! - krzyknęła przerażona. - Zostaw mnie w spokoju! - nie odrywając wzroku od lustra, które stało na przeciw łóżka, po omacku chwyciła stojący na szafce nocnej wazonik i rzuciła go w lustrzaną taflę, która w mig rozbiła się na małe kawałki.
Głośny huk natychmiast zwrócił uwagę Felipe. Dopiero teraz zaczynało docierać do niego, co sie dzieje. Mężczyzna z przerażaniem dostrzegł, że znajduje się w łóżku, w swojej sypialni, całkowicie nagi, u boku swojej uczennicy!
- Roxana?! Marina, gdzie jest Marina?! - spytał zdenerwowany, rozglądając się w około.
- Przeklęta Mariana! - pisnęła wściekła Valdez, kątem oka spoglądając na kąt, w którym wcześniej stało lustro. - Felipe, uspokój się!
- Boże Święty! Czy my...?
- Czy my co? Mów jaśniej, kochanie...
- Kochanie? Chryste! Czy my... spaliśmy ze sobą? - wydusił z siebie Santos. Valdez z perfidnym uśmiechem, na twarzy kiwnęła potwierdzająco.
- Oczywiście, byłeś wspaniały!
- Ubieraj się... - polecił dziewczynie, rzucając na łóżko jej bieliznę.
- Wyrzucasz mnie?
- Natychmiast! - powtórzył mężczyzna, który w pośpiechu opuścił sypialnię.
- Bądź przeklęty, draniu! - zagroziła Roxana. - Zapłacisz mi za tą zniewagę, wszyscy zapłacicie...
Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia 16:18:38 01-10-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:18:14 01-10-09 Temat postu: |
|
|
Roxana Valdez - poznajemy ją jako niewinną uczennicę, Mariane, która pada ofiarą swoich kolegów, zdolnych nawet do zabójstwa. Nie mogą oni jednak spać spokojnie, gdyż ta sama kobieta powraca, już jako wyżej wspomniana Roxana. I zaczyna niszczyć, mordować bez skrupułów tych, którzy są winni jej śmierci. Jak widać jednak, jej zemsta dosięga też ukochanego profesora - a przynajmniej ma zamiar dosięgnąć i tylko dlatego, że ten nie zamierzał zdradzić swojej ukochanej żony z nowym wcieleniem uczennicy. Mam wrażenie, że ona źle skonczy - mimo, że z początku jej zemsta wydawała mi się calkiem słuszna, to teraz zaczynam mieć wątpliwości. Ale fakt faktem, winni powinni dostać w kość . |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 22:20:02 01-10-09 Temat postu: |
|
|
Nie zgodzę się. Jej szkolni "koledzy" chcieli zrobić jej świństwo, ale ostatecznie skończyło się gorzej. Zdolni do zabójstwa raczej nie są. A śmierć Mariany była przecież tylko przypadkiem , nie zapominajmy, jednak za nie wydanie prawdy policji grozi im sprawiedliwość ze strony samej nieboszczki. A teraz co ciekawe "prawdziwa" nieboszczka (zrobiło się psychologicznie??) sama jest zainteresowania wykończeniem swojej nowej tożsamości. To ciekawe zagranie. Takiego obrotu sprawy bym się raczej nie spodziewał .
Miejmy nadzieję, że teraz pójdzie już z płatka i odcinki będziesz nam serfował regularnie .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:50:03 04-10-09 Temat postu: |
|
|
Z finałem nie wyrobię się na jutro z oczywistych powodów Ale przygotuję dla Was niespodziankę |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 3:15:05 07-10-09 Temat postu: |
|
|
Spóźnione sto lat Roxano!
Przepraszam, ale z pewnych powodów nie mogłem dodać odcinka w poniedziałek
Odcinek 71 - Bohaterka?
Pijany Manolo przyciągnął Lorenę do siebie. Dziewczyna była przerażona. Jedna ręka Manolo wsunęła się za jej bluzkę i zaczęła gładzić krągłe piersi, a druga spoczęła na udzie. Lorena bała się bardzo, strach całkowicie ją sparaliżował. Obawiała się, że jakakolwiek próba ucieczki tylko pogorszy sytuację w jakiej się znalazła. Zamknęła oczy, lecz mimo to, łzy ciągle spływały po jej bladych policzkach i starała sobie wyobrazić, że jest w innym miejscu, gdzie nie ma nikogo prócz niej. Nagle ręka, która leżała ciężko na jej udzie, zaczęła pełzać ku górze.
- Proszę, przestań. - powiedziała Lorena i ryzykując życiem, próbowała odepchnąć od siebie mężczyznę.
Manolo jednak mocno popchnął dziewczynę na ścianę i wsunął rękę dalej.
- Nie.. - ani Manolo, ani jego ręka nie zwracali na nią uwagi.
Mężczyzna podniósł Lorenie spódniczkę i usiłował coś jej zrobić. Bała się, lecz mimo to postanowiła się bronić.
- Zostaw mnie! - wykrzyczała, popychając Manolo, który mimo stanu upojenia utrzymał równowagę i chwycił dziewczynę za włosy.
- Chyba nie zostawisz mnie samego? - spytał, a następnie pchnął Lorenę na ziemię. Dziewczyna upadła na otwarte dłonie, uderzając kolanami o beton. Po chwili poczuła na sobie oddech Manolo, który usiadł na niej i zsunął z niej bieliznę. Ciało Loreny przeszyły dreszcze. Krzyki i nawoływania o pomoc były na nic. Nikt nie zamierzał wkraczać w ciemną ulicę.
- Nie..! - błagała przez płacz, by ją wypuścił.
- Muszę. I zrobię to. Sama wiesz, że muszę.
- Wcale nie! Błagam, nie krzywdź mnie!
Chłodny powiew wiatru pchnął ziarenka piasku i kurzu w włosy dziewczyny, która leżała półnaga na chłodnym asfalcie, a pijany Manolo całym swoim ciałem leżał ciężko na dziewczynie i zaczął zadawać jej ból.
Tymczasem Roxana odziana jedynie w seksowną bieliznę, udała się do salonu, gdzie po rozmowie z nią zszedł Santos. Kokieteryjnym ruchem bioder zbliżyła się do niego.
- Felipe... - zaczęła, patrząc na wykładowcę wzrokiem pożądania.
- Powiedz mi, jak do tego doszło? - nakazał, a następnie zamoczył usta w szklance whisky.
- Do czego, kochanie? - spytała, siadając przy mężczyźnie.
- Mówiłem ci, żebyś się tak do mnie nie zwracała! - zganił Santos. - Nie zgrywaj idiotki, Roxano! Dobrze, wiesz, o co mi chodzi!
- Po pierwsze, Felipe nie krzycz na mnie! Po drugie to wszystko wyłącznie twoja sprawka.
- Chyba kpisz?
- Jestem jak najbardziej szczera... - odparła Valdez, zauważając w ekranie wyłączonego telewizora twarz Mariany. Roxana postanowiła nie dać się sprowokować swojej dobrej stronie. Powoli zaczęło docierać do niej, Mariana chce wrócić do świata żywych. - Ciekawe, czy duchy mają uczucia...
- O czym ty mówisz, Roxano? - zdziwił się Santos, słysząc słowa dziewczyny.
- Byliśmy w klubie, pamiętasz?
- Alfonso, zamówiłem u niego drinka. - powiedział cicho pod nosem mężczyzna. - Byłem pijany, wykorzystałaś to zaciągnęłaś mnie do łóżka!
- Chciałeś powiedzieć, że to ty zaciągnąłeś mnie do łóżka! To ty mnie wykorzystałeś!
- Gdzie jest Marina? - spytał nerwowo Santos, odkładając na stoliczek pustą szklankę.
- Ona nie jest nam teraz potrzebna... Z miłą chęcią powtórzyłabym nasze igraszki... - odparła Roxana, siadając na swoim wykładowcy i obdarowując go namiętnymi pocałunkami. Ogromny ból głowy, uniemożliwiał Santosowi racjonalne myślenie. W pewnej chwili jednak mężczyzna odzyskał zdrowy rozsądek i odepchnął Roxanę na podłogę.
- Popełniasz błąd... - zagroziła Valdez, podpierając się rękami.
- Nie, to ty popełniłaś błąd, zjawiając się na uczelni! Natychmiast wynoś się z mojego domu! - polecił Felipe Santos, wskazując dziewczynie drzwi wyjściowe.
- To się tak nie skończy, zrozumiałeś?! - odrzekła wściekła dziewczyna. - Będziemy razem, bez względu na wszystko!
Ciemny samochód zatrzymał się przed domem, który dawniej należał do Eugenio Suareza, ojczyma Mariany, a ojca jej przyrodniej siostry - Constanzy. Cichy odgłos silnika umilkł, a z wozu wysiadł wspólnik panny Valdez, Duvan Montenegro.
Przypadkowe spotkanie z Loreną, poprawiło w pewnym stopniu samopoczucie mężczyzny. Dziewczyna wydała mu się bardzo miłą i sympatyczną dziewczyną. Zupełnie inną od tej, z którą głównie łączą go seks i intrygi. Kto wie, może znów będzie dane im spotkać się przypadkowo?
Kierując swoje kroki na piętro domu, uwagę Duvana zwrócił tajemniczy siniak, który pojawił się na jego lewej ręce. Siniak ten był jednak dość nietypowy, gdyż przypominał on swoim kształtem odcisk ludzkiej dłoni. Zaniepokojony mężczyzna, prędko zakrył znamię i zamknął się w sypialni Roxany.
Wściekła Roxana Valdez przemierzała prędko alejki oświetlane przez wysokie latarnie. Nie brała pod uwagę, że czar jaki rzuciła na Santosa, tak szybko przestanie działać. Musiała popełnić gdzieś błąd...
- Mariana... - powtórzyła cicho swoje prawdziwe imię. - To przez ciebie, przeklęta brzydulo, partaczą się wszystkie moja plany! Marzyłaś o nocy z tym kretynem, dlaczego więc to przerwałaś?! - spytała z wyrzutem Valdez. - Ty już nie żyjesz, ciebie nie ma! Jestem ja, Roxana Valdez i dokonam tego, czego ty nie potrafiłaś za życia, wstrętna kreaturo! - zapłakana dziewczyna upadł na ziemię. Doskonale zdawała sobie sprawę, że słowa te tak naprawdę kierowane są do niej samej. Mimo nowego wcielenia, wciąż w środku niej siedzi jej druga dobra strona, jej prawdziwe ja - Mariana.
W pewnym momencie uwagę Roxany zwróciły głuche krzyki, dobiegające z ciemnego zaułka. Kobiecy głos wydał się jej bardzo znajomy. Zwabiona wołaniem o pomoc Roxana stanęła na nogi i prędko udała się do źródła krzyków.
- Manolo Rios! Wstydziłbyś się, bydlaku! - powiedziała, poważnym tonem, rozpoznając napastnika, który gwałcił bezbronną dziewczynę.
- Roxanita, może przyłączysz się do nas? - spytał bezczelnie Manolo.
- Złaź z niej, gnojku!
- Zaczekaj, jestem teraz... zajęty.
- Powiedziałam coś! Złaź z niej! - powtórzyła Valdez, która przypomniała sobie słowa Santosa, jakie mężczyzna rzucił jej na odchodne.
- Widzę, że porządnie napalona jesteś! - powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy Manolo Rios.
- Swoją głupotą bijesz siostrę na głowę!
- Uwielbiam cię...
Roxana spojrzała na Manolo z nienawiścią. Silnym uściskiem pomogła pijanemu mężczyźnie stanąć na nogi. Stojąc z rozpiętymi spodniami, próbował uchwycić wzorkiem Roxanę, która z każdym mrugnięciem oka, zmieniała swoje położenie.
- Mogłabyś... się.. nie.. ruszać?
- Niedawno wyznałeś mi, że mógłbyś mieć każdą dziewczynę, nieprawdaż Manolo? - spytała Valdez, gładząc szorstki od zarostu policzek Riosa. - Dlaczego więc jak dzikie zwierzę, gwałcisz tą bezbronną dziewczynę, przecież każda poleci na takiego kretyna jak ty!
- Dokładnie, każda...
- Nawet Mariana Suarez, zgodzisz się ze mną, mój drogi Manolo?
- Oczywiście, ale Mariana nie żyje. Zabiliśmy ją całą paczką, chociaż...
- Dokładnie, Manolo! Zabiliście ją, ale wiesz, co? Spełnię twoje... ostatnie życzenie.
- Jesteś bardziej pijana ode mnie, Roxy. - odparł Manolo, próbując pocałować dziewczynę.
- Zamknij oczy i wyobraź ją sobie... - powiedziała spokojnie Roxana. - Stoi tu, przed tobą w jednej ze swoich brzydkich sukienek i czeka na zbliżenie z tobą.
Manolo całkowicie odpłynął w słowach Roxany. Gdy wydawało mu się, że otworzył oczy dostrzegł, że cały czas znajduje się w ciemnej uliczce. Dziewczyna, która kilka chwil temu zgwałcił, leżała skulona obok niego. Nagle stanęła przed nim Mariana. Brzydula miała na sobie dokładnie tą samą sukienkę, w którą ubrana była w chwili swojej śmierci.
- Widzisz, jak na ciebie patrzy? - spytała Roxana. - Czeka, że w końcu będzie mogła się tobie oddać. I wiesz, co? Nadal jest dziewicą!
W pewnej chwili Mariana rozdarła koszulę, którą Manolo miał na sobie i zaczęła namiętnie całować jego umięśnioną klatkę piersiową. Obrzydzenie jakie towarzyszyło Manolo na początku szybko minęło. Mimo swojej brzydoty, Mariana zdawała się być doskonałym materiałem na kochankę. Jej pocałunki doprowadzały go do szaleństwa. Po chwili jednak ślady szminki, jakie zostawiała Mariany zaczynały zmieniać kolor na czerwony, przypominając ślady po oparzeniu.
- Co się dzieje? Przestań, to boli! - zawołał Manolo, starając się odepchnąć od siebie Marianę, która swoje pocałunki, zaczęła składać na całym ciele mężczyzny.
- "To boli!" - powtórzyła z wyrzutem Roxana. - Czy ta biedna dziewczyna przypadkiem nie wołała podobnie?
- Błagam, Roxano!
- Przyznaj, uwielbiasz pocałunki tych wszystkich dziewczyn, które jak te idiotki wierzą, że wyniknie coś poważnego z tej waszej "znajomości", co?
- Co mi robisz?! - krzyczał Manolo, który upadł na kolana, chwytając się za zaropniałe rany.
- Pięć, cztery... - Roxana zaczęła odliczać, przyglądając się agonii Manolo.
- Kim ty jesteś... przeklęta dziwko?! - spytał Rios, z trudem łapiąc oddech.
- Trzy...
- To nie możliwe...!
- Dwa... - Roxana uśmiechnęła się, kiwając potwierdzająco głową. - Jeden...
- Mariana..
Roxana chwyciła Manolo za podbródek, a następnie ze smakiem oblizała jego gardło. W jednej chwili na jego gardle pojawił się krwisty obrzęk, który powiększając się, zaczął utrudniać mężczyźnie oddychanie. Od śmierci dzieliły go już tylko chwile. Nagle źrenice Manolo zatrzymały się w jednym punkcie, starał się coś jeszcze powiedzieć, jednak splunął krwią i martwy upadł na ziemię.
- Zero... - Valdez raz jeszcze spojrzała z nienawiścią na martwego ciało Riosa i podeszła do roztrzęsionej Loreny, która nie potrafiła dojść do siebie po gwałcie.
Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia 15:37:24 07-10-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:34:55 07-10-09 Temat postu: |
|
|
Nie tylko po gwałcie, ale i pewnie po tym wszystkim, co potem widziała, Lorena długo nie będzie mogła dojść do siebie. Spodobał mi się opis tego, jak Roxana załatwiła Manolo, należało mu się. Ciekawe, czy zostanie jej to policzone jako dobry uczynek i w jakiś sposób odsunie od niej powrót do grobu, czy też wycieczkę do piekła, czy też zostanie policzone jako kolejna zemsta i nic się w związku z tym nie stanie?
Szczerze mówiąc, to myślałam, że to Duvan jej pomoże, a nie Roxana. Teraz Duvan z powrotem polubi Roxy, jak się dowie, że pomogła Lorenie. Ale od niego klątwę odsuń ;P.
Felipe pewnie będzie miał wyrzuty sumienia i wszystko wygada Marinie, co zniszczy ich związek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 1:39:26 08-10-09 Temat postu: |
|
|
Ja również jestem zadowolony z opisu śmierci Manolo, przyznam, że to jedna z tych śmierci, które najbardziej mi się podobały
Śmierci Nory nie opisałem jakoś wybitnie, po prostu dziewczyna zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, podobnie jak sama Mariana, Pilar dosięgła zemsta Roxany, podobnież jest z Manolo. Ciekawe, co powiecie, gdy poznacie reakcję Veroniki na wieść o śmierci brata
Przy jej opisie wzorowałem się na... odcinku, w którym Roxana ratuje Saula
I teraz Aga jest pytanie, które postawiłaś: jak traktować ten "uczynek" Roxany
Z początku planowałem, aby to Duvan uratował Lorenę (właściwie było już za późno na ratunek), jednak wpadłem na pewien interesujący pomysł
Niestety, życie Duvanita jest w rękach Roxany; jej śmierć jest również jego śmiercią.
Fakt, wyrzuty sumienia będą zżerały biednego Felipe. Ale to nie koniec, wszakże Roxana zapowiedziała, że odbierze zapłatę za odrzucenie z jego strony. Co prawda, nie mówimy jeszcze o ultimo capitulos, ale akcja przyspiesza. W końcu! Najwyższa pora, prawda Kamil? (chyba to czytasz? ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:52:21 09-10-09 Temat postu: |
|
|
Nie chyba, tylko na pewno. Już mówiłem kiedyś, że nie rozstaje się z czytaną historią, no chyba że jest tak przynudzająca i smętna, że muszę odłożyć ją na rok. Ale tak czy siak kończę co zacząłem. Bez obaw "Roxany" na rok odkładać nie trzeba, zwłaszcza, gdy sama się odkłada, albo raczej rozkłada - to słowo jest jak najbardziej adekwatne w tej historii. Odcinek bardzo mocno klimatyczny. Ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że oprawcy Mariany co praktycznie same zepsute dzieciaki, nawet bardzo zepsute. A Manolo wiadomo się należało, choć ostatecznie nie wiem, czy jestem za ciągłym promowaniem facetów w twoich opowieściach jako zwykłych zboczenców, bo tak się zazwyczaj zdarza. Aż tak nisko upadliśmy już - my faceci? Wiadomo, że jak dziewczyna zakręci tyłeczkiem nałoży różu, to coś się fizjologicznie ruszy w naszych spodniach. To jest uwarunkowane psychicznie .
Ale z drugiej strony ostatecznie coraz bardziej w Roxanie można ufać już tylko młodym dziewczynom . Chociaż nie... Roxanie to bym raczej nie zaufał. Santos zaufał i gdzie ostatecznie się znalazł? Ano utkwił na śmierdzącym gównie hehe...
Ciekawe jak to teraz wszystko rozpalnujesz w końcu zmierzamy się do końca. A tu ponoć nie dość że denatka-Mariana jakby żyje, to jeszcze jest jakby podwójna .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 17:06:24 09-10-09 Temat postu: |
|
|
Wreszcie skomentowałeś
Manolo był typem cwaniaczka, który myślał, że żadna dziewczyna mu się nie oprze, a jeśli tak się nie stało to brał bez pytania.
Mariana oczywiście żyje, jednak w ciele swojej mrocznej strony i jak widzimy próbuje się z niego wydostać i zaznać wiecznego spokoju.
Rozwiewam wątpliwości: mamy doczynienia z jedną postacią - Roxaną. Mariana jedynie pojawia się jako jej odbicie oraz senna zjawa
Mam nadzieję, że spodobają wam się przyszłe scenki z Duvanem |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|