![Forum Telenowele Strona Główna](http://i.imgur.com/w41c7gf.png) |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Shelly Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:02:34 30-12-11 Temat postu: |
|
|
Boski rozdział , muszę go jeszcze raz przeczytać , bo normalnie zwariuję . Nawet mimo to że nie ma w nim gorącej pary - Manuela oraz Rity , wynagradza mi to ostatnia scena , jest mistrzowska ! Max postawił na swoim , i dobrze ! Bosko , po prostu .. między Maxem i Laurą , oby tak dalej . ;d A te ich spory , mnie strasznie bawią . Jak stare , dobre małżeństwo , hahah . ;d Max poprosił Angelicę o to by zaopiekował się Rafaelem , czyżby coś miało między nimi się wydarzyć ? może będzie to coś więcej , w typie ' miłość ' ? mam podejrzenia co do tego . No i nasza kochana Maria , zajmię się Albertem , ten chłopak jest wspaniały , szkoda że u nas na świecie , nie ma takich mężczyzn .. albo jest ich całkiem niewiele ,no :c Musisz dać nam szybki next ! koniecznie . Kiedy będzie ? ; ddd |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Santiago Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 08 Wrz 2010 Posty: 1895 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:36:38 30-12-11 Temat postu: |
|
|
Max postawił się Laury Do tej pory nim manipulowała na swój sposób, a tu proszę ;p
Jednak, gdy złąpał ją mocno za te ramię, to rzeczywiście wyglądało jak porwanie ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/042.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kaśka3001 Komandos
![Komandos Komandos](https://i.imgur.com/sAQLHGY.gif)
Dołączył: 13 Lis 2010 Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:46:56 30-12-11 Temat postu: |
|
|
Boski rozdział
Musiałam niektóre sceny ,kilka razy przeczytać bo nie mogłam uwierzyć w to co, moje oczy widzą. Max nareszcie postawił na swoim. W pewnych momentach myślałam,że już wybuchnie.
Czekam na następny ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
majka623 Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Lip 2011 Posty: 1056 Przeczytał: 10 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: woj.śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:46:22 30-12-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudny, wywołałaś na mojej twarzy wielki uśmiech
Dobrze, że Alberto zbytnio nie ucierpiał w wypadku, a jego wyczyn jest godny podziwu. Maria by sobie pewnie nie darowała gdyby coś mu się stało.Teraz będą mieć okazję żeby się lepiej poznać co mnie bardzo cieszy .
Angelica to naprawdę chodzący anioł. Jest na każde skinienie swojego brata, co on by bez niej zrobił? Jestem ciekawa reakcji Rafaela na Angelice. Biorąc pod uwagę jego stan psychiczny, to chyba zadowolony nie będzie, ale wierzę, że Angelica sobie z nim poradzi. W końcu to tak radosna i pozytywna osóbka, iż mam nadzieję, że nawet Rafael się do niej przekona.
Z każdym kolejnym odcinkiem utwierdzam się w przekonaniu, że stworzyłaś mój ideał faceta . Max potrafi być bardzo wyrozumiały, ale też umie postawić na swoim, co mi się cholernie dzisiaj podobało . Uwielbiam sprzeczki między nim a Laurą, a jeszcze bardziej sceny godzenia
No to czekam na next i mam nadzieję na cudne scenki w Acapulco ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_wink.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
levyrroni Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:57:31 30-12-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek bardzo mi się podobał
Dobrze ,że Alberto nic poważnego się nie stało !
I Maria się nim zajmie !
A Angelica Rafaelem czyżby coś miedzy nimi miało być?
Max postawił na swoim i dobrze
Bardzo się cieszę ,że razem wyjechali !
Mam nadzieje ,że będzie bardzo ciekawie
I nie zabraknie romantycznych scenek miedzy nimi
I uwielnią jak oni się tak sprzeczają
Czekam na next ! |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Aneta:) King kong
![King kong King kong](https://i.imgur.com/98N64ut.gif)
Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 2457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:32:18 30-12-11 Temat postu: |
|
|
Najbardziej w odcinku podobała mi się postawa Maxa, nareszcie miał na tyle odwagi by bronić swojego zdania i postawić na swoim!
Max i Laura wyjeżdżają do Acapulco, no jestem ciekawa co się wydarzy,liczę na jakieś hot scenki
Czekam na kolejny odcinek ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
natalka0125 Mocno wstawiony
![Mocno wstawiony Mocno wstawiony](https://i.imgur.com/b9T6Ygg.gif)
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6324 Przeczytał: 36 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:25:49 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudny podstawa Maxa w stosunku do Laury mnie troche dziwiła czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
miki152 King kong
![King kong King kong](https://i.imgur.com/98N64ut.gif)
Dołączył: 27 Lis 2010 Posty: 2872 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:06:41 02-01-12 Temat postu: |
|
|
No i Max postawił na swoim. Nawet wplątał to swoją siostrę by tylko zabrać Laure do Acapulco. ! No w końcu się jej postawił ! A końcówka ! Ahh ! czekam kochana na kolejny odcinek! |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
levyrroni Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:52:04 03-01-12 Temat postu: |
|
|
Kiedy można się spodziewać odcinka?? |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
majka623 Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Lip 2011 Posty: 1056 Przeczytał: 10 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: woj.śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:47:05 03-01-12 Temat postu: |
|
|
Przyłączam się do pytania ;D |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:47:14 04-01-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek pojawi się dzisiaj, jeszcze dokładnie nie wiem o której godzinie, ale postaram się jak najszybciej go dodać ;] |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
levyrroni Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:53:36 04-01-12 Temat postu: |
|
|
W takim razie czekam ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_winkle.gif) ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Shelly Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:12:16 04-01-12 Temat postu: |
|
|
Ja mam tylko nadzieję, że pojawi się szybko. : D
Na pewno przeczytam i z pewnością skomentuje rozdział, mam nadzieje że będzie namiętny- min. Laurą i Maxem, hahaha . np w tym samochodzie <lol2> . A jak coś się pochrzani między nimi to foch forever. ;DDD hahaha XD |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:51:12 04-01-12 Temat postu: |
|
|
Wiem, że zalegam u was z czytaniem kolejnych odcinków, początek tygodnia zawsze mam stresujący, więc nie byłam w stanie do nich zaglądnąć, ale obiecuję, że wszystko nadrobię jutro lub pojutrze
ODCINEK 27
Wiatr targał ich włosy i przyjemnie uderzał w twarz, gdy sunęli wolno, rozkoszując się gorącym piaskiem pod stopami. Minęła noc, którą spędzili w hotelu. Wstali z samego rana, cudownie wyspani, wypoczęci, wtuleni w siebie. Szczęśliwi. Mieli już wszystko, czego chcieli w swoim życiu, więc po wypiciu gorącej kawy opuścili hotel i ruszyli w stronę Acapulco, miejsca, w którym spełniają się marzenia. Marzenia Laury spełniły się jednak już dawno temu, nie potrzebowała nic więcej, a zostawała obdarowywana przez los, co dzień.
I dotarli, wyskoczyli z pośpiechu z samochodu zaparkowanego niedaleko plaży, bosi, pełni miłości, najszczęśliwsi na świecie, by ruszyć w stronę oceanu, piękniejszego niż kiedykolwiek. Bo dziś byli tu oni i wypełniali to miejsce swoją nieskończoną miłością. Puste plaże, po których stąpali, sprawiały, że czuli się jedyni na świecie, jak gdyby nic poza nimi już nie istniało, żadne smutki, żadne problemy. Na zewnątrz nie było jeszcze upalnie, bryza odświeżała im myśli. Ręka Maxa zasłoniła oczy Laury, a druga delikatnie prowadziła ją pod wiatr, mogła więc polegać wyłącznie na zmysłach słuchu, węchu i dotyku, choć miała również wrażenie, że na smaku, gdyż to powietrze miało wyjątkowy, słodki i rześki smak. Czuła się bosko bezpieczna, bezpieczna jak nigdy dotąd, mimo, iż zasłaniał jej oczy i nie widziała dokąd idzie – jej zaufanie względem niego było wręcz zastanawiające. Przez tą chwilę chciała być mu w pełni oddana. Chciała być tylko jego, nie żyć już dla siebie, a dla niego.
- Mogę już spojrzeć?
- Bądź cierpliwa. – Maximiliano skarcił ją z cichym śmiechem, obejmując mocniej w talii. Rozpierała go radość, miłość i satysfakcja. Nie pamiętał, by czuł się podobnie kiedykolwiek w swoim życiu. Kilka kroków przeszli w ciszy, nasłuchując głośnych odgłosów Pacyfiku.
- Już?
Bez słowa zacisnął dłonie w jej pasie i uniósł ją ku górze, tym samym ukazując jej w pełnej okazałości całe piękno tego niezbudzonego, dziewiczego miejsca, które się przed nimi rozpościerało. Rodził się dzień, słońce powoli wyłaniało się zza horyzontu. I w nich rodziło się coś nowego i niepowtarzalnego.
Niebieskie, czyste fale uderzały ich stronę, stopy Maxa zanurzały się w chłodnej wodzie, by po chwili znów stać jedynie na mokrym, miękkim piasku. Wiatr był tak rześki, a powietrze tak świeże, że zapierało jej dech w piersi. On zapierał jej dech.
- Boże... – szepnęła Laura, nie kryjąc swojego ogromnego zachwytu. Właśnie rozciągał się przed nią wszechobecny, wszechmocny i nieskończony ocean pełny tajemnic. W jednej chwili zadała sobie sprawę, że nawet gdyby teraz paliło się i waliło, nie potrafiłaby wrócić do Meksyku. Już nie. Czuła się wolna niczym ptak, jak nigdy dotąd, tak, jak gdyby mogła wszystko. Jakby jej życie i szczęście nigdy nie miało się skończyć. Jasne promienie porannego słońca przeszywały ją na wskroś, trafiały prosto w jej serce. Miłość przepełniała ich całych od wewnątrz.
- Pięknie, prawda? – powiedział rozmarzonym głosem.
- To mało powiedziane... – nadal nie mogła zaczerpnąć tchu; kręciło się jej w głowie, intensywnie lecz nie boleśnie, a uczucie to potęgowało radość tej chwili.
Max opuścił ją delikatnie na piasek, odwracając w swoją stronę. Miała na sobie białą, bawełnianą i krótką sukienkę, była wyspana, odświeżona i pełna sił. Bez słowa ruszyła biegiem przez plażę, czując jak rozpiera ją radość, której nie była w stanie opisać. Wolność i pełnia wszystkiego. Podskoczyła ku górze, okręciła się wokół własnej osi; ciemne loki opadały jej na twarz, a śnieżnobiały uśmiech rozświetlał twarz. Max pobiegł za nią z podobnym entuzjazmem, wykrzykując w euforii słowa o nikomu nieznanym znaczeniu – to nie było istotne. Byli ze sobą, sami, wolni. Wreszcie. Laura wbiegła po kostki w wodę, okręcając się w niej kilkakrotnie i zanosząc cudownym śmiechem, mężczyzna natychmiast objął ją wpół i kilkakrotnie ucałował jej wspaniałe usta.
- Max... nie pamiętam już kiedy czułam się taka szczęśliwa... – powiedziała słowami, które płynęły prosto z jej serca, z jej duszy. - ... i tak wolna. Chyba jeszcze przed laty, gdy skakałam pod drzewach, niczym się nie przejmując... jak dziecko, które kocha, choć nie wie dlaczego. Wie jednak, że może wszystko. Ja czuję teraz, że mogę wszystko. Dzięki tobie, kochanie.
Serce mężczyzny zalała fala gorąca. Jeśli mógłby usłyszeć od niej najpiękniejsze słowa na świecie, to te właśnie by wybrał. Nawet nie mógł wyrazić słowami, jak mocno ją kochał, jej rozwiane włosy, jej promienną, przepiękną twarz, jej błyszczące oczy. Jej wrażliwą i impulsywną duszę, jej pełną skrajności osobę. Ujął jej twarz w dłonie i z irracjonalnym śmiechem radości ucałował jej usta, następnie każdy najmniejszy centymetr jej twarz, skronie, czoło, nos, podbródek... Każda sekunda bez niej była już sekundą zmarnowaną. Laura chwyciła jego dłoń i biegiem wpadła w chłodną wodę, zanurzając się w niej do ud. Max ściągnął z siebie białą bokserkę i odrzucił ją na taflę wody, ukazując jej swoje umięśnione ciało. W tej chwili był najpiękniejszy na świecie. Natychmiast z łatwością pochwycił ją w na ręce. Ułożyła swoje dłonie na jego policzkach i wpiła się z dziką radością w jego wspaniale wykrojone usta, które były wręcz stworzone, by połączyć się z jej, namiętnymi i pragnącymi.
- Tak bardzo cię kocham... odmieniłaś moje życie. – powiedział, kręcąc się z nią w ramionach wokół własnej osi. Odchylił głowę do tyłu, rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca. – Jesteś moja, moja, tylko moja... Mam cię, tylko ty i ja...
- Tutaj jest tak pięknie, że czuję się nie na miejscu. - rozglądnęła się przeciągle po wszystkim, co ich otaczało.
Nie puszczając jej ani na sekundę, ruszył w ocean, tak, by zanurzyć się w nim powyżej pasa. Laura stopami delikatnie smagała taflę wody.
- To wszystko dla ciebie. Dałbym ci gwiazdę z nieba, gdybyś o nią poprosiła. Chcę dać ci wszystko, co należy do mnie. – powiedział, dłońmi smagając po gładkiej skórze jej pleców. Delikatnie chwycił ramiączko jej mokrej sukienki i opuścił je.
- Ja nic nie mogę ci dać, nic poza tym, co już ci ofiarowałam. – szepnęła, nie spuszczając wzroku z jego złotobrązowych oczu. Nie mogła się pohamować, chciała go dotykać, całować, kochać. Splotła dłonie na jego plecach. W jego ramionach czuła się najbezpieczniej na świecie, choć nigdy nie myślała, że bezpieczeństwo będzie przez nią pożądane, zawsze chciała żyć niebezpiecznie.
- Dałaś mi już wszystko, czego od ciebie oczekuję, czego pragnę. - zanurzył ją w wodzie i ułożywszy jej dłonie na materiale sukienki, „pomógł jej” ją ściągnąć, po czym odrzucił ją na bok. Stała przed nim, naga, mimo chłodu wody nadal wewnętrznie ciepła, wspaniale bezbronna, zakochana i szczęśliwa. Ułożył dłoń na jej kształtnych pośladkach i uniósł jej podbródek ku górze.
- Ktoś powiedział kiedyś... – zaczęła Laura, zaczerpnąwszy powietrza, gdyż natychmiast zrobiło się jej nader gorąco. - ... że najwięcej daje ten, który przyjmuje. Czytałam, że to domena kobiecości, coś najpiękniejszego – przyjmować, choć w rzeczywistości dawać. Chcę dać ci więc jak najwięcej, ile tylko będę w stanie, kochać cię z całych sił. – dłonią powiodła po jego torsie i oparła o niego głowę, przymykając powieki. – Może jeszcze nie wiesz... ale nigdy dotąd nikogo tak nie kochałam.
***
- Panienka nie płacze, ukochany zdrów jak ryba, śpi, środki nasenne zrobiły swoje. – starsza, siwowłosa pielęgniarka przemknęła koło Marii, zakreślając coś w notesie i uśmiechając się poczciwie w jej stronę. Odwzajemniła uśmiech. Ukochany... w pierwszej chwili chciała temu zaprzeczyć, jednak zrezygnowała z takiego wyjścia. Przed nią, na szpitalnym łóżku, leżał jej wybawiciel, uśmiechając się delikatnie przez sen. Otarła irracjonalne łzy z policzków i odchyliła się na krześle do tyłu, karcąc się w myślach. W istocie, zbyt często się rozklejała, ale nie potrafiła z tym walczyć, dawno pogodziła się z faktem, iż płakać potrafiła nawet w najszczęśliwszych momentach swojego życia. O ironio – nie płakała w tych najstraszniejszych, wówczas zadziwiała powagą.
- Wiem, ale dziękuję. To łzy radości. Alberto to... bardzo dobry człowiek. – utkwiła spojrzenie w śpiącym mężczyźnie. Jego twarz ułożyła się w subtelnym uśmiechu, ręce swobodnie leżały wzdłuż ciała, kręcone, brązowe włosy, na co dzień zaczesane do tyłu, teraz rozsypały się w artystycznym nieładzie wokół jego przystojnej twarzy. Wyglądał niewinnie i dziecięco, lecz miał w sobie jednocześnie męskość, pewność, szczerość i coś jeszcze, czego nadal nie potrafiła zdefiniować. Pielęgniarka pogłaskała ją z matczyną czułością po ramieniu i nalawszy wody mineralnej do kubeczka stojącego na szafce, wyszła z sali szpitalnej. Alberto. Dzięki jemu i Boskiej Opaczności, Maria stała teraz tu, gdzie stała. Była mu za to wdzięczna, ogromnie wdzięczna. Teraz odczuwała w sobie bezpośrednio do jakiego stopnia dobro jest bezwarunkowe i była szczęśliwa, że mogła spotkać na swojej drodze takiego człowieka. Teraz dwukrotnie bardziej chciała dać mu coś siebie, niż wówczas, gdy zanosiła jemu i Rafaelowi koszyk z jedzeniem, zdając sobie sprawę z ich trudnej sytuacji. Cichy pomruk wyrwał ją z zamyślenia. Mężczyzna przewrócił się z jednego boku na drugi i uchylił powieki. Maria natychmiast wypuściła jego dłoń, którą dotąd dzierżyła we własnych.
- Dzień dobry. – posłała mu promienny uśmiech. Alberto zmrużył powieki przed światłem poranka, które wydostawało się zza okiennic. Przebiegł zaspanym i zaskoczonym spojrzeniem po pomieszczeniu, które tonęło w cieple i blasku, dostrzegłszy na krześle obok łóżka dobrze znaną twarz. Maria uśmiechała się do niego promiennie. Musiał przyznać sobie w duchu, że taka pobudka zwiastowała mu piękną resztę dnia.
- Dzień dobry. – odpowiedział, przecierając oczy i układając się wygodniej na łóżku. – Mogę wiedzieć, skąd... się tutaj wzięłaś?
- Przyszłam, bo... mam dzisiaj wolne i nie mogłam dłużej spać. – powiedziała niezobowiązującym tonem, wzruszając ramionami. – Jestem rannym ptaszkiem.
Alberto uśmiechnął się do niej ze zrozumieniem, w myślach jednak przywołał wczorajszą rozmowę z Laurą, która wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że Maria umierała ze strachu, że mogłoby mu się coś stać. Schlebiało mu to, jednakże czuł się dość nietypowo.
- Dobrze czujesz się po wczorajszym wypadku? – spytał. – Nic ci się nie stało?
- Przecież to nie ja miałam wypadek, tylko ty. – powiedziała, śmiejąc się cicho pod nosem. Był zaskakujący: zamiast zapytać o swój stan, pytał o nią. – Ale na szczęście nic ci się nie stało, wypiszą cię już dzisiaj wieczorem.
- Cieszę się, nie wytrzymałbym tu dłużej. Nie to, żebym się uskarżał, ale wyjątkowo męczą mnie tego typu zdarzenia.
- Zapewne to dla ciebie rutyna i masz tak na co dzień? – Maria parsknęła śmiechem, odrzucając włosy na plecy. Alberto dostrzegł, że w jej uśmiechu było coś przepięknego i uroczego. - ... Tu uratujesz czyjeś życie, tam wpadniesz przez kogoś pod samochód... Ależ przecież nie ma w tym nic nienaturalnego, monotonia!
- Tak, tak, rzeczywiście... powiem nieskromnie, że tak właśnie wygląda moje życie, jestem rodem z jakiejś kreskówki o super-bohaterach. – zaśmiał się cicho, uśmiechając do niej. Rozbawiła go, humor natychmiast mu się poprawił. Maria była takim słoneczkiem, które oświetlało go i roztaczało wokół siebie radość i światło. Jej okrągła i jasna buzia uśmiechała się bez przerwy i wprowadzała go w przyjemny, wręcz błogi stan.
- Mogę o coś cię spytać?
- Oczywiście, pytaj. – odpowiedziała, nachylając się w jego stronę.
- Kim był ten facet, który tutaj wczoraj przyszedł? – uniósł brwi ku górze. Męczyło go to przez wiele godzin przed zaśnięciem. – Wysoki, postawny, wydawał się być zdenerwowany...
- Ach tak... – Maria pokiwała energicznie głową i podsunęła się w jego kierunku. – Maximiliano Fernandez, mój szef, prezes firmy Art Fernandez i jednocześnie ukochany Laury.
- Ukochany... Laury? – Alberto zmarszczył brwi. Takiej perspektywy prawdę mówiąc się nie spodziewał. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, iż Laura wydoroślała, nie była już jego małą siostrzyczką i... znalazła sobie kogoś, kto by się nią należycie opiekował. Nie to, co on. Do tego mężczyzną tym był nie ktoś pierwszy lepszy, lecz prezes najlepiej prosperującej firmy architektonicznej w Meksyku. – Słyszałem zza drzwi ich kłótnię. I patrzył na mnie, jak gdyby chciał mnie co najmniej mocno poturbować.
- Wiem, wczoraj jak widać mieli sprzeczkę, ale tacy chyba właśnie są, raz kochają się do szaleństwa, innym razem okropnie na siebie krzyczą... jedno jednak nie wyklucza drugiego. Oboje są w sobie ogromnie zakochani, mimo, że są przeciwieństwami.
- To z nim wyjechała, tak? Pokłócili się o to, że Laura chciała zostać w mieście? – spojrzał na nią pytająco. Nawet nie musiał pytać, był już pewien swojego.
- Tak... – odparła, przygryzając dolną wargę. – Ale to dlatego, że tak bardzo ją kocha...
- Nie dziwię mu się. – powiedział z błyskiem w oku. – Jestem mężczyzną, a Laura to piękna kobieta. Myślę, że gdy jest się zakochanym, nie zważa się na żadne argumenty. On chciał ją mieć ze sobą i nie było mu na rękę zostawiać ją tutaj, w moim towarzystwie. Sam zrobiłbym podobnie.
Maria zastanowiła się przez chwilę nad jego słowami, jednak nagle do jej świadomości napłynęła pewna myśl, po czym uderzyła się otwartą ręką w czoło.
- Mój Boże... przez to wszystko, co się działo, nie zdążyłam ci podziękować... za uratowanie życia. – zerwała się z krzesła i spontanicznie nachyliła w jego stronę, by ucałować jego policzek. – Dziękuję. – wyszeptała, gdy ich oczy znalazły się w niebezpiecznie bliskiej odległości. Alberto nie spuszczał spojrzenia, rzuciwszy ciche „Cała przyjemność po mojej stronie”, lecz po długich pięciu sekundach Maria wyprostowała się i chwyciła kubek, który uprzednio napełniła pielęgniarka, po czym przystawiła go do ust i jednym łykiem pochłonęła jedną drugą zawartości.
***
Jej paznokcie wbiły się boleśnie w plecy Manuela, gdy szczytowali, wypełnieni swoim wzajemnym szaleństwem, swoją pasją i namiętnością. Miała licznych kochanków, lecz to, co przeżywała z tym człowiekiem przewyższało wszelkie inne doznania, które były jej udziałem i musiała to, chcąc nie chcąc, przyznać. On nie tylko był mistrzem w łóżku – on był królem dawkowania emocji, wiedział dokładnie jak sprawić, by osiągnęła orgazm tak nieprawdopodobny, wręcz nieludzki, boski, że na samą myśl dostawała drgawek. W seksie tak naprawdę nie liczył się dla niej przede wszystkim seks, choć przyjemność czerpała z niego niesamowitą, lecz emocje, słowa, moc, która tkwiła pod tą jedną, skromną nazwą. Manuel wiedział, co do niej mówić, by wariowała na sam dźwięk jego męskiego głosu, wariowała bardziej niż na co dzień. Dotyk odchodził na drugie miejsce – ona potrzebowała czegoś o wiele więcej.
Manuel szybko powiódł ręką po jej talii, by dostać się do jej kobiecości, tym samym przysuwając usta do jej ucha, jednocześnie drugą dłonią smagając po jej policzku, przyglądając się spod zmrużonych powiek. Nie była w stanie być bierna w tych okolicznościach. Zepchnęła go, stanowczo lecz z wyczuciem, z łóżka i następnie sama opadła na podłogę, przykrywając go sobą niczym najmiększą z kołder. Uniosła idealnie wykrojoną brew ku górze, nie spuszczając wzroku z jego czarnych, mrocznych i przeszywających oczu.
- Częściej będę cię tutaj zapraszać, jesteś bardzo przydatny. – Rita wyszeptała do jego ucha, przykładając wskazujący palec do ust mężczyzny. Parsknął na to jedynie cynicznym śmiechem i wpił się w jej rozchylone, czerwone od pożądania wargi, językiem sunąc po jej zębach, by następnie, ni stąd ni zowąd, strącić ją z siebie, wówczas, gdy najmniej się tego spodziewała. Upadła na podłogę i spojrzała na niego spod zasłony czarnych włosów.
- Możesz robić to częściej. – powiedziała kpiącym głosem. – Zawsze to jakaś odmiana, gdy na co dzień to ja pomiatam tobą. – zaśmiała się cicho i powstała, spoglądając na niego z pewnością i dumą.
- Wiem, że to lubisz. – syknął, unosząc ku górze jej podbródek. Podszedł do niej wolnym krokiem i stopniowo zacisnął dłoń na jej szyi, a jej wzrok aż prosił się o więcej. – Czy ktoś potrafi cię tak zadowolić? Uzależniłaś się od przyjemności. Uzależniona, wariatka, do tego nimfomanka...
- ... A ty ciągle się zastanawiasz, dlaczego tak szalejesz na punkcie wariatki, prawda? I nie możesz się od niej uwolnić... – szepnęła. Każdy ból fizyczny, który jej sprawiał, smakował inaczej, niż normalny ból. Ona odczuwała z niego rozkosz, chciała go więcej. Ból smakował podnieceniem.
- Dobrze wiesz, że nienawidzę cię jak nikogo na świecie. – rzucił gorzkim tonem. Tak, nienawidził jej. Ale w tej nienawiści było coś więcej, coś, co przyciągało go tak mocno, że nie potrafił się temu opierać. Miała racje, wariował, podobnie jak ona.
- To nic nie wyklucza. - utkwiła w nim głębokie spojrzenie swoich ciemnych oczu. – Stoimy idealnie pomiędzy wszystkimi skrajnościami, zatapiamy się w nich, popadamy w obłęd... ja jestem jednak zawsze o krok dalej, niż ty, pamiętaj. Będziesz próbował mnie ... dogonić?
Manuel bez wahania podobnie pchnął ją na łóżko, które skrzypnęło pod ich ciężarem. Wariował na punkcie jej nagiego ciała, jej spojrzenie roztapiało go, ale równocześnie uzależnienie to, którym w końcu była, sprawiało, że krew się w nim burzyła. To on będzie dalej o krok. On. On, nikt inny. Jeśli to miała być walka, to miał zamiar w niej uczestniczyć. Całym sobą.
- Dokładnie wiem, co cię podnieca. – mężczyzna ponownie i bez żadnych ceregieli pchnął ją i oparł o ścianę obok łóżka, ręką gwałtownie ujmując jej piersi. -... Co za ironia... Na co dzień, w swoim życiu jesteś taka silna i bezpretensjonalna, a gdy wchodzisz do łóżka wypływają z ciebie wszystkie twoje perwersje i fantazję... lubisz takie traktowanie, prawda? Każdy ból, który ci zadaję, jest dla ciebie błogą przyjemnością... Rito Salgado, pewna, zła... dominująca... Jesteś... masochistką.
Nim zdążył w pełni dokończyć, odepchnęła go silnie, tak, że niespodziewający się niczego Manuel, upadł do tyłu i uderzył głową i drewnianą poręcz łóżka. Roztarł bolące miejsce, przeklinając pod nosem, lecz następnie począć śmiać się cicho i pokręcił głową na boki.
- Ajajaj... ależ ty przecież tak bardzo nie możesz znieść, gdy twoje sekrety wychodzą na jaw... gdy prawda wychodzi na światło dzienne...
- Zamknij się! Zamknij się, idioto! – warknęła, wymierzając mu siarczysty policzek i podciągając nogi pod tułów. Zacisnęła powieki. Dostrzegł to. Dostrzegł tę rozkosz na jej twarzy, gdy sprawiał jej ból, uderzał. To wszystko tkwiło głębiej, w niej, w jej przeszłości, i gdy ona wypływała na wierzch, czuła się bezbronna i naga. Rzeczywiście, miał rację, to było wręcz irracjonalne. Ona, tak silna na co dzień, sama zadaje ból, dominująca we wszystkich kategoriach, w łóżku się zmienia. Mimo swojej żarliwości, mimo namiętności, chcę być poddaną. Zacisnęła usta w wąską linię. – Nic nie wiesz, cholerny żigolaku.
- Gdzie jest Laura, hmm? – kontynuował, powoli zmierzając w jej stronę. Dłonią rozchylił jej nogi, nie sprzeciwiała się. Czuł rosnącą w sobie frustrację – rosła ona od dłuższego czasu. Nareszcie mógł dać jej upust. – Wyjechała z Fernandezem? Czyżby cię zostawiła? Ależ to przykre... A co z jej przyjaciółmi? Nadal tak bardzo się ich obawiasz? Czego konkretnie? Nie mogę cię rozgryźć... chyba Maxa powinnaś obawiać się bardziej, prawda? Jeśli odbierze ci Laurę, nie osiągniesz swojego celu. Chciałabyś ją mieć, tak? Tylko dla siebie...
Rita uniosła spojrzenie. Musiała ustawić się do pionu, ani chwili dłużej nie da mu tej satysfakcji. Tą wojnę charakterów miała wygrać ona.
- Posłuchaj uważnie... – zbliżyła się w jego kierunku pewnie, odrzucając wszelkie obawy. Rita Salgado niczego się nie obawiała. -... Mylisz się, nigdy tego nie zrozumiesz? Złapałeś zły trop, piesku, źle węszysz. Wiem, widzę jak buzuje w tobie zazdrość i wcale nie mam zamiaru jej niweczyć, wiesz? Jeśli myślisz, że chcę Laurę... pod tym względem, to może zacznę tego właśnie chcieć? Uważaj o czym myślisz, kochanie, bo to może się spełnić.
Manuel zamrugał powiekami miarowo, zbity z tropu. Bez słowa wstał i nałożył na siebie czarną koszulę i czarne dżinsy. Więc tak pogrywała... jeśli się więc mylił, jeśli wcale nie było tak, jak dotąd sądził... to co ukrywała? Nie, nie... ona po prostu znów chciała go zmylić.
- A co masz zamiar zrobić z Rafaelem i Albertem?
- Pozwolę, by się tu wprowadzili.
Manuel uniósł brwi, parskając ironicznym śmiechem. Tego było za wiele, jeszcze kilka dni temu zaklinała się, że nie spocznie, póki nie wyrzuci ich z jej życia, co dodatkowo potwierdzało jego tezę.
- Jesteś niezrównoważona.
– Dlaczego mam sama brudzić sobie ręce? Przecież mogę się wyręczyć.
- Kto więc rozdzieli ich z Laurą, jeśli z wami zamieszkają?
- Jak to kto? – Rita parsknęła śmiechem, odrzucając z dumą włosy na plecy, pewna swojej nieomylności. – Max. Maximiliano Fernandez.
***
Cichy odgłos zachwytu rozniósł się echem po pustych pomieszczeniach domu Maxa. Domu, do którego jak twierdził, zaglądał raz na kilka lat i kupił dawno temu, by samemu go urządzić i sprawdzić swoje umiejętności architektoniczne. Laura powiodła zdumionym spojrzeniem po otwartych przestrzeniach tego zjawiskowego miejsca. Nawet apartament Maxa w Meksyku nie mógł się z tym równać. Zaczynała wątpić, że wkrótce cokolwiek zacznie ją dziwić.
- To chyba jakiś żart... – zamrugała energicznie powiekami, gdy objął ją, odrzucił włosy na jej lewe ramię i ustami smagał jej szyję. Nadal byli mokrzy, z ich włosów i ciał spływały strużki wody.
- To tylko dom, rzecz materialna, nieistotna... – okręcił ją w swoją stronę i dłońmi pogłaskał ją po głowie, ucałowawszy czubek jej nosa. – Chcę abyś była szczęśliwa i ... teraz chcę tylko ciebie... Pokażę ci sypialnię, dobrze? Tam jest wyjątkowo ładnie, na pewno ci spodoba, do takiego stopnia, że zostaniemy tam na dłużej, hmm? – nie czekając na odpowiedź zaprowadził ją w kierunku schodów, splatając z nią dłoń. Pobiegli wręcz pędem po kręconych, niewysokich schodach, by znaleźć się na samej górze, roześmiani i radośni, szczęśliwi z tego, co nadchodziło, podekscytowani. Mężczyzna otworzył przed nią jedne drzwi, a gdy zobaczyła wnętrze, dech zaparło jej w piersiach. Piękne, to mało powiedziane – czuła się, jak gdyby weszła do wspaniałego muzeum, bała się dotknąć cokolwiek, ale zachwyt rósł w niej z sekundy na sekundę. Fascynujące obrazy, fioletowo-białe wnętrze, przepiękne lampy nadające wspaniały klimat i łóżko, którego rozmiary przechodziły ludzkie wyobrażenie.
- Nie... ja chyba śnię...
- Mój dotyk będzie jak najbardziej realny, kochanie. – szepnął, palcami przymykając jej powieki. – To wszystko, to tylko rzeczy, które przy tobie nie mają żadnego znaczenia. Jesteś królową mojego życia. – klasnął dwa razy w dłonie, a z niewidocznych głośników potoczyła się muzyka, a żaluzje w pomieszczeniu zasunęły się, roztaczając w sypialni wspaniały klimat, od którego zakręciło się jej w głowie. Laura przejechała koniuszkiem języka po swoich wargach i ucałowała go z namiętnością, pozwalając mu, by z szybkością światła pozbył się jej nadal mokrej sukienki. Padła na łóżko, przysuwając go do siebie, zdjęła pozostałą część jego bielizny i odrzuciła go na łóżko, tym samym wspinając się na niego i zatapiając swoje usta w jego wargach. Powoli sunęła nimi w dół zatrzymując się jego brodawkach, objęła je wargami i przymknęła powieki. Żądza w niej rosła i nie była w stanie tego powstrzymywać. Nie chciała. Max ułożył się wygodnie na poduszkach, odchylając głowę do tyłu, gdy językiem smagała po jego ciele, zafascynowany błogością tego stanu. Uniósł ją ku górze, tym razem układając ją pod sobą i dłońmi dotykał to poznane już, najpiękniejsze ciało, które pokochał jak żadne inne. Mógł oddać za nią życie, już wiedział.
- Tylko nigdy mi siebie nie zabieraj... – powiedział, całując ją namiętnie i smagając dłońmi po jej udach. - ... obiecaj, że nigdy nie pozbawisz mnie siebie...
- Nie potrafię obiecywać, bo wiem, że nie zawsze mogę obietnicy dotrzymać... – powiedziała, jednakże natychmiast dodała. - ... Ale dla ciebie zrobię wszystko, rozumiesz? Dla nikogo nie potrafię zrobić wszystkiego. Tylko dla ciebie. Jesteś tą jedyną osobą w moim życiu, na którą tak się otworzyłam. Jesteś tym jedynym.
Gdy emocje gotowały się w powietrzu, dźwięk ich połączonych, gorących oddechów przerwał odgłos telefonu dzwoniącego w kieszeni spodni Maxa leżących na podłodze.
- Tylko nie odbieraj. – szepnęła Laura, mimo, iż przez myśl przeszło jej, że może mieć to związek z Rafaelem lub Albertem. – Nie teraz...
Byli o krok od połączenia, gdy pełni wewnętrznego gorąca szykowali się do eksplozji.
- Nie obawiasz się, że to ktoś ze szpitala? – spytał. Wiedział, że kusi los, ale ciekawość była silniejsza od rozsądku.
- Nie. To nie są już dzieci, masz absolutną rację. A ja, mimo, że ich kocham, kocham również ciebie. Najbardziej na świecie. Ten tydzień jest dla nas. Tylko ja i ty. A teraz... kochaj mnie. Kochaj mnie, natychmiast, bo dłużej nie wytrzymam...
Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 0:00:40 05-01-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kaśka3001 Komandos
![Komandos Komandos](https://i.imgur.com/sAQLHGY.gif)
Dołączył: 13 Lis 2010 Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:36:00 04-01-12 Temat postu: |
|
|
Czekałam z niecierpliwością na ten odcinek i się doczekałam. Jacy oni są szczęśliwi
Laura nareszcie zrozumiała, że oni nie są dziećmi i sami sobie poradzą A scenka pomiędzy Ritą i Manuelem niesamowita. Już czekam na kolejny rozdział![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|