![Forum Telenowele Strona Główna](http://i.imgur.com/w41c7gf.png) |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:39:08 26-01-12 Temat postu: |
|
|
Myślę, że jutro, kochana, powinnam się wyrobić ;* I jeśli dobrze pójdzie to dodam jeszcze w niedziele, bo ostatnio dodawałam dość nieregularnie ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_winkle.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
majka623 Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Lip 2011 Posty: 1056 Przeczytał: 10 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: woj.śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:44:29 26-01-12 Temat postu: |
|
|
No to ja już nie mogę się doczekać ;D |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
levyrroni Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:25:20 26-01-12 Temat postu: |
|
|
Ja tak samo ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Shelly Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:33:57 26-01-12 Temat postu: |
|
|
U mnie na pewno masz zagwarantowane to, że nie znudzę się tym opowiadaniem, przeciwnie, z odcinka na odcinek będę czytała je coraz chętniej, bo coraz bardziej mnie pochłania, tak więc dla mnie to możesz i nawet tysiąc odcinków napisać i się nie znudzę, a poza tym będę miała co robić na przykład we ferie ; - D |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
miki152 King kong
![King kong King kong](https://i.imgur.com/98N64ut.gif)
Dołączył: 27 Lis 2010 Posty: 2872 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:23:33 27-01-12 Temat postu: |
|
|
Wow co za odcinek !
Alicia to niezłe ziółko ! I wnioskuję z tego co powiedziała Laura, że ma niezłą przeszłość..
Max doznał nieco szoku, że dziewczyny się znają.. I jeszcze to, że jego matka sprowadziła Alicie do stolicy..
Zapowiadają się kłopoty..
Kurczę Maria i Alberto.. Czy narodzi się między nimi coś pięknego?
Kochana twoje opowiadania mogła bym czytać godzinami. Bo nigdy nie mam dosyć ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_winkle.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:46:25 27-01-12 Temat postu: |
|
|
miki, dziękuję ci za komplementy i postaram nigdy cię nie zawieść ;**
Moje kochane, bardzo mi przykro ale nie dałam rady wyrobić się z tym odcinkiem. Jutro kilka godzin poświęcę na to, by wszystko napisać, nadrobić i zabrać się za skomentowanie waszych nowych odcinków.
Pozdrawiam, Sylwia <3 |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:03:01 28-01-12 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 31
"Tobie prawdy nie powiem,
ale za to morzu,
ale wichrom lecącym w dalekie rozboje,
ale mgłom,
kiedy ranne zdejmują zawoje
z namiętnej twarzy świata,
podobnej do mojej."
Zanim drzwi frontowe zdążyły zamknąć się za Albertem, Maria już przemknęła w stronę przedpokoju, czując jak wypełnia ją od środka jakieś dziwne, nieznane sobie podekscytowanie związane z jego powrotem.
- I jak? I jak ci poszło, mów szybko, odkąd wyszedłeś nie mogłam się na niczym skupić, byłam tak zamyślona... - gestykulowała, lekko potrząsając Albertem, który chcąc nie chcąc parsknął cicho śmiechem, kręcąc głową na boki. Jej zaangażowanie i entuzjazm były zdumiewające. Mężczyzna oparł się jedynie o framugę drzwi i utkwił w niej głębokie spojrzenie.
- A jak sądzisz...? - rzekł bezbarwnym głosem, wzdychając ciężko i teatralnie, po czym nie mogąc już dłużej się powstrzymywać z radością wymalowaną na twarzy wtulił ją w siebie, mocno obejmując. Maria zastygła w miejscu, niczym kamienny posąg, wstrzymując oddech. Owe przytulenie było inne, aniżeli każde wcześniejsze, zdecydowanie. Spuściła wzrok na jego ręce, które ułożył na jej talii i z dziką radością splótł na niej dłonie, po czym przeniosła go na Alberta, miarowo zamrugawszy powiekami. Ich wzrok spotkał się na kilka sekund, a był on głęboki i niewiarygodnie ciepły, parzący. Kobieta, zadziwiona tą nagłą i spontaniczną, ale jakże piękną bliskością, nie mogła spuścić spojrzenia z jego męskich, pulsujących od emocji ust.
- Oczywiście, że się dostałem, przyjęli mnie! - powiedział po chwili, unosząc palcem wskazującym jej podbródek ku górze. - Dostałem... to taka radość wiedzieć, że coś o co tyle się walczyło, do czego dążyło się ze wszystkich sił, właśnie się spełnia, rozumiesz?- ujął jej śliczną twarzyczkę w dłonie, by dłużej utrzymać więź ich spojrzenia. - Dziękuję, że uświadomiłaś mi sens i potrzebę osiągania zamierzonych celów. Otworzyłaś mi oczy na świat, drobnym gestem uzmysłowiłaś, że może być on piękny, jeśli go takim uczynię, jeśli wyjdę poza schematy. Od dzisiaj moje życie się zmieni, na nowo poczuję w sobie siłę, poczuję się odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, będę pomagać...
- Wierzę w ciebie. Wierzę w ciebie całym sercem.
Laura, która skrywała się w cieniu korytarza, wciąż pozostając dla nich niewidoczna, przyglądała z zaintrygowaniem owej scenie, włożyła dłonie w kieszenie dżinsów i utkwiła wzrok w ciemności, która ją otaczała i dziwnym trafem odzwierciedlała jej nastrój. Dwójka jej przyjaciół wtulała się w siebie, radowała, cieszyła, dogadywała tak wspaniale, jak gdyby znali się od lat. Z jej perspektywy przyjemnie patrzyło się na taką bezwarunkową dobroć, która biła od ich dwójki na wszystkie strony, która pozostawała jej tak daleka. Oboje byli jej dalecy, inni od niej, dostrzegała tą widoczną różnicę.
Kolejny raz owego wieczora drzwi wejściowe trzasnęły z hukiem, tym razem znacznie mocniej i przenikliwiej. Laura wychyliła się, by dostrzec postać, która w nich stanęła, ale równie dobrze nie musiała tego robić, doskonale wiedziała kto właśnie wszedł do ich mieszkania. Postać, tak dobrze jej poznana, zlustrowała lekceważącym wzrokiem Marię i Alberta, mimowolnie parskając ironicznym śmiechem. Ubrana w krótką, czarną i obcisłą sukienkę, patrzyła na nich bez najmniejszej niepewności, eksponując w seksowanej pozie swoje długie, zgrabne nogi odziane w czarne, niezwykle wysokie szpilki.
- ... Jakże to wzruszające i romantyczne... - Rita zmierzwiła czarne loki, odchylając głowę do tyłu ze śmiechem. - Piękna scena, macie moje gratulacje, jestem zafascynowana... Aż do tego stopnia, że chce mi się wymiotować. - jej ton nagle przeistoczył się w gorzki i zimny.
- Rita... Przestań. Wystarczy już. - Laura wyłoniła się z ciemności, a w holu rozniósł się jej chłodny głos. Maria i Alberto odwrócili się w jej stronę w dokładnie tym samym momencie. Rita przez mniej niż sekundę zdawała się być zaskoczona jej obecnością, ale natychmiast przyprowadziła się do porządku. Utkwiły w sobie pewne spojrzenia ciemnych, tak podobnych do siebie oczu.
- Ależ dlaczego? Ja się dopiero rozkręcam, kochanie... - z ust Rity sączył się gęsty cynizm i samozadowolenie.
- Zostaw ich w spokoju. Nie są winni twojej frustracji, nie wyżywaj się na nich.
Rita wypuściła powietrze ze świstem, odrzucając gęste włosy na plecy.
- Dobrze. - powiedziała po chwili, nie spuszczając z niej wzroku. - Dobrze, jak sobie życzysz, maleńka, ale wiedz, że nie powiem nic więcej tylko ze względu na ciebie...
- Chodź, Mario. - Alberto ułożył dłoń na ramieniu dziewczyny, lekko popychając ją w stronę dalszej części korytarza. Nie miał zamiaru dłużej tego wysłuchiwać, nie chciał mieszać się w ich sprawy, od dłuższego czasu wiedział, że jedyną bronią na pokonanie Rity jest ignorancja w stosunku do niej. - Jestem głodny, zjemy coś, a później opowiem ci wszystko po kolei...
- ... Tak... Tak, chodźmy. Zrobiłam tacos według przepisu mojej mamy, będzie ci smakowało... - z niepewną miną ruszyła przed siebie. Mężczyzna uśmiechnął się do niej w podzięce, przechodząc obok Laury szepnął tylko ciche „Dobrze znów cię zobaczyć” i zniknął wraz z Lozadą w czeluściach mieszkania.
Gdy cisza zgęstniała między nimi, Laura poczuła do głębi jak ogromnie jej teraz potrzebuje. Jej, Rity, przyjaciółki gotowej na wszystko, jej rad, często szalonych i irracjonalnych, jednakże jakże potrzebnych jej do odpowiedniego funkcjonowania. Nie czekała dłużej, z miłością rzuciła się w jej ramiona, mocno zaciskając powieki. Rita. Jej Rita. Mimo wszystkich swoich niezliczonych wad, mimo drażniącej, do głębi dotykającej osobowości i bezwzględności, dostrzegała, że kochała ją jak siostrę, a ich więź nie może się równać z żadną inną, nawet jej i Rafaela. Ich miłość nie mogła równać się z niczym.
- Cholera, zaraz zwariuję... - Laura wyszeptała jej do ucha, zaciskając mocno powieki. - Nie potrafię zdefiniować swoich uczuć, nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem czego chcę od życia, nie wiem kogo kocham, a kogo nienawidzę, nie wiem kim jestem, nie wiem już nic, zupełnie... nic.
- Cicho... - zachrypnięty lecz jakże kobiecy głos Rity zabrzmiał w jej uszach, gdy dłonią smagała po jej włosach. - Cicho bądź, po prostu nie myśl, nie definiuj, nie zastanawiaj się, tylko żyj. Żyj tak jak chcesz, nie patrz na nikogo, mów co chcesz i kiedy chcesz bo jesteś panią i królową swojego życia. Zobaczysz, że jeśli potraktujesz się jak królową, oni też będę cię tak traktować, bo pomiędzy miłością, a nienawiścią jest tylko jeden krok, wiem o czym mówię... - w myślach przywołała obraz Manuela, wściekłego pałającego złością, który następnie pałał już tylko pożądaniem i namiętnością. - Poza tym... tylko wariaci są coś warci, kochanie. Każdy wartościowy człowiek jest na swój sposób wariatem.
***
Dzień później
- Ej, Cernadas! Obudźże się, chcesz powystraszać mi klientów?! Cholera, człowieku, jak zaraz otwieram ten pub...
Manuel poczuł stłumione lecz silne szarpnięcie w okolicach tułowia i ramion, które miało na celu najprawdopodobniej przywołanie jego do świadomości. Tak, to Stary Bernardo, właściciel pubu i jego przyjaciel od kieliszka w jednym, usiłował podnieść go do pionu, opierając w bezpiecznej pozycji o bar.
- k***a mać... - warknął pod nosem, czując jak poprzez starania Bernarda, zmysł jego czucia odzyskał sprawność, a jego głowę przeszył pulsujący ból nie do zniesienia. Powoli uchylił powieki, mętnym wzrokiem przemierzając pomieszczenie. - Co to za pierdolony burdel...?
Rzeczywiście, dookoła niego wszystkie krzesła i stoliki były porozrzucane, część z nich została nawet wyłamana.
- A jak sądzisz?! Wczoraj tak się upiłeś, że wpadłeś w szał, zastanawiałem się, czy nie zadzwonić po jakąś pomoc, zaliczyłeś więcej zgonów niż wszyscy uczestniczy imprezy razem wzięci, a sporo tego było...
Manuel wypuścił powietrze ze świstem, starając się ignorować przeraźliwy ból, który rozsadzał mu czaszkę. Z kieszeni spodni wyjął paczkę czerwonych Marlboro, po czym wybrawszy jednego papierosa, odpalił go szybko i zaciągnął się nim głęboko. Cała ta noc spędzona w owym barze, przespana na jakimś pierwszy lepszym stole, stanowiła dla niego jedną wielką zagadkę. Przypominał sobie jedynie niczym przez mgłę swoje wieczorne spotkanie z Ritą, zakończone jego niesamowitą frustracją, gdy zdecydowała się wrócić do domu na noc... dla niej, dla Laury. Pokręcił głową, próbując rozmasować kark. Pamiętał, że zostawiła go samego w pustym mieszkaniu, rozpalonego do czerwoności. Zostawiła go z gorzkim smakiem w ustach, który czuł do teraz, a nie były to wbrew pozorom pamiątki po wódce, którą pił z gwinta w tak ogromnych ilościach kilka godzin temu.
-... Nie wyrzucałem cię stąd, bo leżałeś jak kłoda, trup. Ponoć nawet nie stanąłeś na wysokości zadania, gdy jedna panienka z trudem zaciągnęła cię na zaplecze... nie patrz tak na mnie, takie plotki chodziły, ja tylko powtarzam, co mówią...
Manuel odwrócił lodowate, cyniczne spojrzenie i utkwił je w nieznanym nawet sobie punkcie, całkiem ignorując fakt, że jakaś nieistotna osóbka pragnęła zatracić się z nim w dzikim seksie, nie miało to dla niego najmniejszego znaczenia. Wypuścił z ust kłęby dymu, które w całości zasłoniły jego przystojną, niewiarygodnie męską twarz.
- Stary... - zaczął cicho, nie odwracając wzroku od szarobiałego dymu. - ... Kochałeś kogoś kiedyś, jednocześnie cholernie go nienawidząc...?
Bernardo zlustrował go podejrzliwym krokiem, czyszcząc poszczególne kieliszki równie brudną ściereczką.
- Majaczysz, chłopie... - westchnął, wzruszając ramionami. - Idź do domu i prześpij się, bo źle z tobą, coraz gorzej...
- Stul pysk i odpowiedz na moje pytanie. - powiedział nieadekwatnie spokojnym tonem. - Kochałeś kogoś kiedyś tak, że im bardziej wzrastała twoja miłość, tym bardziej rosła w tobie nienawiść?
- Nie. Miłość to iluzja, choć bardzo przyjemna, jak to bywa z iluzjami. - Bernardo utkwił wzrok w młodym mężczyźnie, w duchu obiecując sobie, że przy następnej okazji upewni się o tym, iż ktoś nie sprzedaje w jego lokalu środków psychotropowych. - Idź już i daj mi tutaj wysprzątać, bo ten pieprzony bar i tak rzadko kiedy daje mi jakikolwiek zysk pieniężny, a w takich układach nawet typy twojego pokroju przestaną tutaj zaglądać...
- Nienawidzę jej. - wypalił Manuel, odpalając kolejnego papierosa. - Nienawidzę suki. Bezwzględna nimfomanka, która nie liczy się z uczuciami kogokolwiek na świecie.
- Nie wiem o kim mówisz... - powiedział mężczyzna, układając stoły i krzesła do pionu. - ... Ale ty jesteś dokładnie taki sam, więc chyba dobrze się dobraliście, kimkolwiek ona jest, o ile nie jest tylko wytworem twojej chorej wyobraźni...
- Czasem mam ochotę pójść do niej i ją zabić, z zimną krwią, ot tak, wiesz? - Manuel znów począł się zwierzać i choć Bernardo, ze względu na swoją profesję, był do tego przyzwyczajony, wcale nie miał ochoty wysłuchiwać jego chorych opowieści. - Pójść do niej i zabić ją, zniszczyć, usunąć. A potem... a potem myślę sobie, że gdybym to zrobił, moje życie byłoby... puste. Puste i bezbarwne. Żadne, nie istniałoby. Miłość i nienawiść trzymają mnie przy niej kurczowo i nie zezwalają na wykonanie jakiegokolwiek ruchu...
- Posłuchaj mnie, Cernadas. Wyobraź sobie, że wiem o czym mówisz i znam na to lekarstwo, bodajże jedyne, które naprawdę działa.
- Jakie?
- Inna kobieta. Mam do ciebie pewną propozycję, stary, i robię to tylko ze względu na to, że cię lubię, o dziwo, mimo tego iż zarzygałeś mi cały lokal... - nachylił się w jego stronę. - Tam, na zapleczu, śpi sobie smacznie teraz ta urocza blondynka, której tej nocy jedynym marzeniem było rozłożyć przed tobą nogi... Dlaczego miałbyś nie spełnić marzenia tej młodej dziewczyny, czy o tak wiele prosi? Zastanów się dobrze, znam się na tym, pomoże ci, wrócisz do siebie...
Manuel zastygł w ciszy, utkwiwszy wzrok w białych drzwiach magazynu. Wspomnienie słodkiej blondynki, która całą noc uwieszała się na jego ramieniu, nagle rozjaśniło się w jego umyśle. Oczywiście... Oczywiście, Bernardo miał rację. Dlaczego miałby zachować jakiekolwiek hamulce? Przecież był wolny, nic go nie zobowiązywało. Parsknął śmiechem pod nosem, pewnym krokiem ruszając w stronę drzwi, a na jego twarzy pojawił się diabelski i dziki uśmiech. Zrobi wszystko, na co ma tylko ochotę. Nic go nie powstrzymuje.
***
Maximiliano piorunującym wzrokiem śledził swoją matkę, która z ogromną dokładnością spożywała swój poranny posiłek, a wyraz jej twarzy świadczył o tym, że całkowicie go ignoruje. Pokręcił głową na boki, czując jak jakiś ciężar przygniata go od środka. Zacisnął usta w złości, upijając łyk swojego espresso. Naprzeciwko niego siedział jego ojciec, w spokoju spożywając śniadanie, będąc w najwyraźniej wyjątkowo dobrym humorze, a obok, po prawej stronie, naprzeciw jego matki, siedziała Alicia, niezwykle z siebie dumna, umalowana i ubrana w strój od najlepszych projektantów. Tyle złowrogich słów cisnęło mu się teraz na usta, gdy wspomniał poprzedni wieczór, gdy to jego matka stwierdziła, iż Alicia zostanie w tym domu, ponieważ on należy przede wszystkim do niej i Paula, a oni wyrażają na to zgodę. Wówczas, gdy powiedział, że on w takim razie się wyprowadza, zagroziła, że jego dziecko zostanie z matką i resztą rodziny, ponieważ w tym domu jest miejsce Clary, podobnie zresztą jak i jego i Alicii, dlatego oboje w nim pozostaną. A on pozostał - lecz bez wyjścia. Teraz czuł się całkiem sam, nie miał wsparcia nawet w Angelice, która zniknęła gdzieś wczesnym rankiem. Ani w Laurze, która od wczorajszego dnia odrzucała wszystkie jego połączenia, co doprowadzało go do szewskiej pasji. Nienawidził takiej niepewności. Wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Jedna wiadomość. Nadawca: Laura. Natychmiast otworzył ją, aby poznać jej treść.
"Daj mi czas. Pozwól mi być samą przez chwilę."
Ze złością zacisnął usta i powieki, czując jak znów wzrasta w nim napięcie. Poczuł ogromną ulgę, gdy to Clara, przerywając jego rozmyślania, wślizgnęła się na jego kolana i objęła go wokół szyi. Natychmiast odsunął się do tyłu i przytulił ją mocno do swojej piersi, całując w dziecięce czoło. Teraz przynajmniej miał ją.
- Cześć, maleńka.
Clara odpowiedziała mu pięknym uśmiechem i obsypała jego twarz krótkimi pocałunkami, całkowicie ignorując matkę i resztę rodziny.
- Clarito? Clari, chodź kochanie, przytul się do mamusi... - Alicia powiedziała wyjątkowo nieznośnym, przesłodzonym tonem, wyciągając do niej ręce. Na darmo. Ani Max nie miał zamiaru wypuszczać jej z objęć, ani Clara nie miała ochoty przytulać się do swojej rodzicielki, nie obdarzając jej nawet najmniejszym spojrzeniem.
- Na co czekasz, Claro? - Elizabeth uniosła wzrok znad talerza. - Przywitaj się z matką, tak długo się nie widziałyście, jesteś w końcu dobrze wychowaną młodą panienką...
- Nie chcę. - dziewczynka pokręciła stanowczo główką, wtulając twarz w tors ojca. - Tato, nie każ mi jej przytulać, ja nie chcę...
- Co znaczy „jej”?! - Alicia chwyciła córkę i odwróciła w swoją stronę, mimo jej wyraźnej niechęci. - Jestem twoją mamą, Claro Fernandez, więc zwracaj się do mnie odpowiednio i przytul, bo bardzo się za tobą stęskniłam...
- Nic nie musisz robić, Claro. - przerwał jej Max, nie unosząc wzroku ze swojego dziecka. - Usiądź i zjedz spokojnie.
Dziewczynka spojrzała na niego z wdzięcznością, wyciągając rączkę po jedno z jabłek.
- Nie podburzaj jej przeciwko mnie, Max, wystarczy już, że ty jesteś dla mnie bezwzględny! - rzuciła Alicia, mrożąc go teatralnie wzrokiem.
- Wcale nie muszę jej podburzać, sama już to uczyniłaś tą rozłąką i swoim zachowaniem. - uciął dyskusję stanowczym, chłodnym tonem.
- Mama słyszy?! - Alicia zacisnęła pięści, spoglądając z wyrzutem na Elizabeth, szukając u niej wsparcia. - Nie dość, że zamienił mnie na jakąś kochankę, teraz nie okazuje skruchy i obraża mnie przy moim dziecku, on budzi w niej nienawiść do mnie... a ono wsiąka wszystkie fałszywe informacje o mnie jak gąbka...
- Jedyną fałszywą rzeczą w moich słowach byłaś ty. Ty jesteś fałszywa.
- Nie nazywaj tak swojej żony, synu. - Elizabeth zmierzyła go chłodnym wzrokiem od stóp do głów. - I dokończ śniadanie, bez niego twoja praca w naszej firmie nie będzie wystarczająco efektywna...
- Przestań mi rozkazywać, to doprowadza mnie do szału! - warknął, zrywając się z krzesła, jednocześnie zaciskając córkę w swoich ramionach. - Nie zwracaj się do mnie w ten sposób, jak gdybym był co najmniej w wieku mojego dziecka!
- Czasami właśnie tak się zachowujesz, dziecko. - odpowiedziała spokojnie, upijając herbaty ze swojej porcelanowej filiżanki. Ten jej nienaturalny spokój zabijał go od środka.
- Chodź, kochanie... - szepnął do córki, która posłusznie ześlizgnęła się z jego kolan i chwyciła dłoń ojca. Nie mógł dłużej wytrzymać, nie zostanie tu ani sekundy dłużej. Szybkim krokiem ruszył w stronę holu i narzuciwszy Clarze kurtkę, skierował się w kierunku wyjścia z domu.
- Gdzie idziesz?! - głos matki doszedł do jego uszu, odbijając się od potężnych ścian.
- Zawożę Clarę do przedszkola... Ach wybacz, może powinienem jeszcze spytać, czy mi wolno?! Zastanawiałaś się może nad tym, czy nie bezpieczniej i lepiej byłoby zamknąć mnie w pomieszczeniu bez klamek, ubezwłasnowolnić?!- krzyknął, czując jak krew wrze mu w żyłach. Nie było nic, co irytowałoby go bardziej, aniżeli brak wolności i dokonywania własnych wyborów. - Zapamiętaj sobie, mamo... - szepnął, gdy kobieta znalazła się obok niego. -... że wygram z tą twoją obsesją na moim punkcie, nie dam sobą rządzić. I cokolwiek byś nie robiła, i tak nie zbliżysz mnie znów do Alicii, na nic twoje starania.
***
Pchnął stanowczo, lecz z wyczuciem swoją nową zdobycz*** na łóżko i zaciskając dłonie na jej policzkach, wpił się w młode, nieznane dotąd wargi, które z taką zapalczywością i fascynacją odwzajemniały jego pocałunki. Była niedoświadczona, widział to w jej spojrzeniu, w sposobie w jakim chłonęła każde nowe doznanie, którym ją obdarowywał. Patrzył na to z ogromną satysfakcją, czuł się jak podróżnik, który odkrywa nowy, niezamieszkany ląd. Uczucie to wypełniało go do głębi i gasiło inne pragnienie, które paliło go od środka. Czuł pewność, czuł w sobie siłę. W końcu robił to, na co miał ochotę, był wolnym człowiekiem bez najmniejszych zahamowań, mógł odkrywać i smakować do woli, był kapitanem statku swojego życia i właśnie wyruszał w nową podróż, za nieznany horyzont. Z siłą zdarł z niej fioletowy podkoszulek, za jego przykładem ona, z trudem ale jakże wielkim entuzjazmem, usiłowała ściągnąć z niego koszulę. Co chwilę dotykała jego włosów i napiętej, oliwkowej skóry, pod którą uwidaczniały się mięśnie, a robiła to z taką niesamowitą fascynacją, jak gdyby miała do czynienia z czymś boskim i nierealnym, nieosiągalnym. Odrzucił spodnie na bok i zdzierając kołdrę ze swojego łóżka, przysunął ją do siebie, całkiem nagą, z dziwną niewinnością i nieśmiałością w oczach. Parsknął w myślach śmiechem. Nieśmiałość... jakże była mu odległa, jak rzadko widywał ją w oczach kogokolwiek... Nie był przyzwyczajony do braku śmiałości w spojrzeniu. Te spojrzenie jasnych oczu dziewczyny było jakże dalekie od spojrzenia czarnych, niebezpiecznie pewnych i przeszywających oczu... Rity.
Poczuł jak jedna ta myśl zatruła mu umysł, niczym chwast. Zacisnął powieki i frustracji podążył do kolejnych czynności. W jego ruchach nie było już finezji, a była dzikość i widoczna zapalczywość, gdy to usiłował skupić się na widoku ciała kochanki o niezidentyfikowanym imieniu. Mógł zachwycać się jego miękkością, jakże innego od tych poznanych. Innego od... jej ciała.
Drastycznie i bez uprzedzenia wszedł gwałtownie w młodą kobietę, z której ust wyrwało się stłumione krzyknięcie. Musiał usunąć ze swojej głowy myśli o niej, musiał wyrzucić ją ze swojego życia, odsunąć się od niej. Czuł do siebie taką złość... był silnym, pozbawionym zasad moralnych, cynicznym człowiekiem, a przyszło mu prowadzić życie duchowego nędzarza, bo bez niej... był nikim. Byli nierozerwalną jednością i wiedział o tym zarówno on, jak i ona. To dlatego przez tyle lat nigdy nie potrafili raz na zawsze od siebie odejść, to dlatego w ich duszach wciąż tkwiło niewiarygodne pożądanie. Wypełniała każdą komórkę jego ciała, była wszędzie. Była nim.
Ich ciała ustabilizowały się w jednym, energicznym rytmie, a cichy jęk blondynki i jego głośny oddech wypełniały gęsto pomieszczenie.
- Powiedz... że nie jestem dla ciebie tylko... tylko kolejną dziewczyną... do zaliczenia... - wyrzuciła, oddychając głęboko, z półprzymkniętymi powiekami. - Jesteś taki piękny...
Nie odpowiedział, uśmiechając się pod nosem. Nie wiedział nawet, czy zasłużyła, by poznać barwę jego głosu, dostała już wystarczająco wiele. I tak była nikim w porównaniu do...
Rita zastygła w miejscu, czując jak z jej ciała, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odpływają wszelkie siły. Utkwiła pozbawione emocji spojrzenie w scenie, która właśnie się przed nią rozgrywała, nie mrugnąwszy nawet powieką. Ciemność stanęła jej przed oczami, topiła się w ciemności, stawała się ciemnością. Dzikie uderzenia myśli rozsadzały jej czaszkę; znikała w ciemności. Nagle zdała sobie sprawę, że nigdy... nigdy, przez ten cały okres ich toksycznego związku, nie pomyślała nawet, by zamienić go na kogoś innego, choćby na jedną noc. Nigdy. Dlaczego tego nie zrobiła? Dlaczego nie była pierwszą, która dokonałaby takiej „zdrady”? Przegrała więc. Manuel był pierwszy, który podjął się takiej metody walki. A drugi zawsze pozostaje w tyle, ten kto rani najbardziej jest wygranym. On uderzył w najczulszy punkt.
Z ciemności nagle wyłoniło się jego spojrzenie, które odwrócił, wyczuwając jej obecność. Tak nie patrzył na nią jeszcze nigdy. Ona też nie patrzyła tak na niego. Czerń i mrok w jej oczach sprawiły, że jego serce zadrżało, słyszał jak trzęsie się mu w piersi. Mimo wszystkich ich słów, mimo wszystkich złych czynów, które wymierzali w swoją stronę, ona nigdy nie wpadła na to, by zatracić się w ramionach kogokolwiek innego. A on tak.
- Rita, zaczekaj... Nie ruszaj się stąd.
W pośpiechu, niczym szmacianą lalkę, zrzucił z siebie kochankę, chwytając ubrania, które porozrzucał wokół siebie.
Rita zacisnęła pięści, odczuwając, że jedyne światełko w jej umyśle właśnie gaśnie. Lepiej byłoby, gdyby nie powiedział nic, przynajmniej mogłaby wmówić sobie, że to tylko irracjonalny sen, daleki od prawdy, iluzja. Zacisnęła wargi. Nie, nigdy nie będzie ofiarą, nigdy nie będzie ofiarą, nigdy... Ta myśl niczym mantra, kotłowała się w jej umyśle. Była królową, niezniszczalną, nic nie mogło jej zranić. Nic, nawet on. Nawet nie zdawała sobie sprawy, a już wybiegła na świeże powietrze, czując jak wiatr ocuca ją. Musiała spojrzeć na to na trzeźwo. Przecież nazywała się Rita Salgado, a Manuelem Cernadasem potrafiła kierować jak tylko chciała, tak jak potrafiła to robić z całym światem. Nigdy się nie poddawała.
Męska ręka, tak dobrze jej znana, zacisnęła się na jej ramieniu, gdy stojąc w jakimś nieokreślonym miejscu, opierając się o niewiadomą rzecz, trzęsącymi się dłońmi spalała jednego papierosa za drugimi. Nie zaszczyciła go spojrzeniem.
- Nie myśl, że zrobiło to na mnie wrażenie... - wyszeptała tak wspaniale wyuczonym, bezbarwnym tonem, perfekcyjnie nieokazującym emocji. - Jesteś mi obojętny.
- Nie prawda. - uciął, czując jak owy gorzki smak zalewa go od stóp do głów. - Nie oszukuj się.
- Odsuń się. - warknęła, nadal nie spojrzawszy mu w oczy. Ukrywała ten wzrok przed nim, bo rozszyfrowałby ją w jeden sekundzie. - Wróć tam, jeszcze nie doszła, rozstawiłeś ją w takiej pozycji, w jakiej ja zostawiam ciebie, powinieneś jej współczuć, w końcu dobrze to znasz.
Manuel ni stąd ni zowąd obrócił ją w swoją stronę, mocno ujmując w żelaznym uścisku. Jej oczy, wielkie i zaszklone błyszczącą taflą łez, sprawiły, że... zrozumiał. Jedna myśl uderzała w niego niczym najdotkliwszy cios - Rita go kochała. Kochała na swój sposób, ale nienawiść w jej sercu przeszkodziła im i zbudziła jego nienawiść. Jednak miłość ukryta pod nienawiścią jest dwukrotnie silniejsza, niż jej czysta siostra - miłość pozbawiona skazy, czy niedoskonałości. Oni byli cali w niedoskonałościach, cali byli w ranach zadawanych im przez życie, które nigdy nie miało dla nich skrupułów. Oni więc też ich nie mieli, byli tacy sami.
I nagle... jakiś ból, największy w świecie, rozlał się po nim całym, jakiś żal, jakiś wyrzut, nienawiść, ale tym razem skierowana w niego samego. Zranił ją. Najdotkliwiej, jak tylko mógł. Obrzydzenie, ból, żal... wszystko zmieszało mu się w jedną, przerażającą całość.
- Błagam cię... - wyszeptał. - Słyszysz, ja błagam... a ja nigdy w moim życiu nikogo nie błagałem...
Do jego oczu stopniowo napływały łzy. Jak dziwnie było sobie przypomnieć, czym są... gdy był dzieckiem, przyrzekł sobie, że nigdy nie zapłacze, bo nikt nie jest godzien oglądać jego łez, a dzisiaj... wiedział, że była jedyną osobą tego godną. Była Ritą. Rita była istotą wszelkich definicji, istotą życia. Rita zacisnęła powieki najmocniej jak potrafiła i mocnym szarpnięciem wyswobodziła się z jego uścisku, odczuwając, że jej serce łamie się na pół i w takim stanie uderza w piersi. Nie rozumiała swoich uczuć, nie rozumiała tych bezwartościowych, uwłaszczających jej godności łez, nie rozumiała tego szału i mętliku, który nastąpił w jej umyśle. Przecież go nienawidziła, przecież odrzucała i raniła jak tylko mogła. Dlaczego więc wciąż tkwił w jej głębi i nie mogła się go z niej pozbyć? Z nim w duszy czuła się taka uboga, taka bezradna, a ona... nigdy nie mogła być bezradna. Jedna ta myśl zebrała w niej siły. Dwie łzy, które spłynęły po jej policzku zbyt mocno już ją zhańbiły. Wystarczy tego przedstawienia. Nigdy nie pozwoli mu wygrać, ta wojna jeszcze się nie skończyła, ona nie skapituluje.
- Wracaj do niej, bo mnie tak nie zadowolisz jak ją, ona jak widać umie cieszyć się drobnostkami, a ja jestem maksymalistką. - ten ironiczny ton zdziwił nawet ją samą, ale była w końcu życiową aktorką, taka gra nie stanowiła dla niej trudu. Dostrzegłszy jego spojrzenie natychmiast poczuła ulgę i ogromną satysfakcję. Pierwsze uderzenie, nokaut. - Mi nie wystarczasz, a tej głupiej dziewczynce jak widać odpowiada zadowalanie się okruszkami...
Powoli i stopniowo odwróciła się na pięcie, zostawiając go całkiem samego i wolnym, powłóczystym krokiem ruszyła chodnikiem, czując jak z sekundy na sekundę narasta w niej nowe, nieznane uczucie. I dopiero wówczas, gdy zniknęła za kolejnym z rogów, oparła się o murek, gdzieś schowana pomiędzy kującymi krzakami, i wybuchła płaczem rozpaczy, który rozsadzał jej serce i dusze od środka z taką siłą, że nie potrafiła płynnie oddychać, a każdy oddech sprawiał jej trud. Nienawiść, wszędzie nienawiść, otaczała ją ze wszystkich stron. I tylko miłość, teraz mała i stłumiona, lecz widoczna gołym okiem nawet dla niej samej, tliła się w jej kołaczącym, zranionym sercu - i to właśnie ona bolała najbardziej. Miłość, którą od zawsze chciała odrzucić, a która jak chwast nie dawała się z niej wyplewić, zawsze pozostawała w jej wnętrzu i paliła żywym bólem.
___________
*** Blondynka z pubu - Ana Layevska
Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 13:17:01 28-01-12, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
madoka Arcymistrz
![Arcymistrz Arcymistrz](https://i.imgur.com/2KLV6gU.gif)
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30702 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:35:06 28-01-12 Temat postu: |
|
|
To było coś pięknego - najbardziej emocjonujący odcinek, jaki do tej pory u Ciebie przeczytałam, a który w jednej chwili chwycił mnie tak cholernie mocno za serducho Rita i Manuel są i już do końca będą moim numerem 1 - numerem, który zapewnia mi tak skrajne emocje - od uśmiechu na twarzy, po łzy wzruszenia - a który uświadamia mi, że taka niebezpieczna i nieobliczalna miłość jest najpiękniejsza. I choć takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, to przyznam, że rozegrałaś to idealnie. Sfrustrowany Manuel, który szuka ukojenia i zapomnienia w ramionach zupełnie obcej sobie dziewczyny i Rita, nakrywająca ich podczas tych jakże dzikich uniesień. Jedna chwia - jedna brutalna scena, która w ciągu chwili otwiera przed człowiekiem wrota umysłu i uświadamia nieuniknione. Miłość. Uczucie skrywane za zasłoną fatalnych doświadczeń z przeszłości. Uczucie podsycane nienawiścią i chęcią ranienia wszystkich wokół. A które pojawia się w najmniej spodziewanym momencie i zwala z nóg, swoją siłą. Zarówno dla Rity, jak i dla Manuela opcja miłości - ze strony kobiety tym bardziej - wydawała się rzeczą nie do pojęcia. A tu bach - gdy utrata bliskiej sercu osoby jest na wyciągnięcie ręki, powala swoją obecnością i z bólem wskazuje na oddalającą się cząstkę nas samych. Po tym odcinku po raz pierwszy przekonałam się tak w 100%, że Rita nie jest złą osobą - ona po prostu nauczyła się grać, kłamać i ranić innych, bo tak jest jej wygodniej. Bo w taki sposób zapewnia sobie ucieczkę przed przeszłością i przed podobnym bólem, jaki wtedy właśnie odczuwała. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że takim oto zachowaniem, sama doprowadziła Manuela w ramiona innej. Być może jednak taki zwrot akcji był konieczny w ich relacjach - by oboje przyznali się przed sobą do swoich uczuć. I choć Rita będzie zapewne chciała się teraz, za wszelką cenę, zemścić na swoim kochanku, to osobiście wiedz, że będę żyć nadzieją na ich pogodzenie i przyszły związek. W moim mniemaniu są bowiem dla siebie stworzeni - i nic, i nikt tego nie zmieni
Mój komentarz sprowadzę dziś tylko do ich duetu - bo jestem po prostu oczarowana. Zmiażdżyli konkurencję jednym ciosem
P.S. Właśnie doczytałam, że w blondynkę wciela się Ana Layevska - kolejny miód na moje serce. Może zagości w życiu Manuela na ciut dłużej?? ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif)
Ostatnio zmieniony przez madoka dnia 13:37:07 28-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
levyrroni Idol
![Idol Idol](https://i.imgur.com/bXNzXnv.gif)
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:45:08 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek badzo mi się podobał ;)Tylko szkoda ,że nie było w nim mojej ukochanej parki
Alberto dostał prace dzięki Mari
Widać ,że między nimi iskrzy !Rita im przeszkodziła! Szkoda
Ale dzieki Laurze się opamiętała !Rita i Laura to prawdziwe przyjaciółki choć nie mogę nie raz zrozumieć zachowania te pierwszej !
Nie lubie matki Maxa nie obchodzą ją uczucia syna !
Laura nie odbiera od niego telefonów dobrze ,że ma wsparcie w Clarze
Mała nie chiała sę przywitać z matką a ta była wielce oburzona a co ona myślała ,że rzuci się jej w ramiana po tym jak wyjechała i jak ją traktowałą ?
Dobrze Max zrobił zabierając Clare i mówiąć Elizabeth co myśli o sprowadzeniu Alici do domu
A Rita i Manuel to naprawde dziwna para ale bardzo ich lubie nie można się niczego po nich spodziewać
Rite zabolało to co zrobił Manuel i teraz cierpi !
Czekam na next ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif)
Ostatnio zmieniony przez levyrroni dnia 13:52:46 28-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kaśka3001 Komandos
![Komandos Komandos](https://i.imgur.com/sAQLHGY.gif)
Dołączył: 13 Lis 2010 Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:06:07 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Rita... ta zadziwiająca kobieta która ma wszystko opanowane, twarda która patrzy na życie z ironią a jednak bardzo ją zabolało, że Manuel ją "zdradził". Płakała, co było w jej wykonaniu bardzo dziwne bo nigdy nie ukazywała swoich uczyć. Trzymała je w środku, nie pozwalając by ktokolwiek dowiedział się o nich. Związek Rity i Manuela jest... nawet dokładnie nie umiem określić jaki. Zaskakujący? Bardziej pasuje chyba niecodzienny. Kochają się, ale też nienawidzą. Pragną kochać, ale też zabić. Jedno drugiemu przeczy. Coś ich do siebie ciągnie i doskonale zdają sobie z tego sprawę. Manuel też na pozór twardy mężczyzna który tylko liczy na sex, ale kiedy Rita go zostawiła to poczuł się źle. Później żeby zapomnieć o Ricie to można powiedzieć, że wykorzystał tą blondynkę bo ona liczy na coś więcej niż tylko jednorazowa przygoda. Wracając do Rity bo ona mnie bardzo intryguje kiedy zobaczyła Manuela z obcą kobietą po raz pierwszy w życiu nie wiedziała co ma zrobić. Można powiedzieć, że świat jej się zawalił. Odegrała swoja rolę przy Manuelu . Nawet jego błagania i łzy nie złamały ją by przy nim zostać. Tak naprawdę to Rita potrafi pomóc każdemu, ale nie koniecznie sobie. Radzi Laurze co ma robić i jej pomaga przetrwać bo Laura sobie może bez niej nie poradzić.
Teraz może trochę o Maxie. Życie w jego rodzinie musi być bardzo ciężkie. Żona której nienawidzi, matka która stara się nim kierować co doprowadza go do szału,ojciec który nie zwraca na nic uwagi. Tylko jego córka i Angelica są dla niego wsparciem. Laura jest dla niego jak narkotyk którego brakuje mu do życia. Opanowała jego serce i umysł. Chociaż Laurze też jest źle bez niego.
Alicia jest wyrachowaną kobietą dla której nic się nie liczy oprócz pieniędzy. Stara się być przykładną żoną i matką ale nikt oprócz Elizabeth jej nie wierzy.
Podsumowując odcinek rewelacyjny:)
Czekam na następny w którym będzie więcej Laury i Maxa. ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_syda.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:41:08 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Moniś, jestem zachwycona twoimi wrażeniami odnośnie Rity i Manuela (i wcale nie mam ci za złe, że tylko na nich skupiłaś się w komentarzu, to zrozumiałe), ponieważ dzięki twoim słowom uświadomiłam się, że tej odcinek oddziaływał w taki sposób, w jaki chciałam go przedstawić i zawarł w sobie takie emocje, jakim chciałam go nasączyć, gdyż widzę, że zrozumiałaś go tak, jak ja go rozumiem. Po stokroć więc dziękuję za komentarz, bo to dzięki takim właśnie słowom serce bije mi mocniej i jestem szczęśliwa z tego, że piszę <3
Dla tej dwójki życie ze sobą jest piekłem i wieczną walką o przetrwanie, a życie bez siebie jest wielką pustynią, studnią bez dna. A walczą ze sobą właśnie dlatego, że tak się kochają, choć oboje mają w sobie coś, co nie pozwala im się do tego przyznać, co miłość odrzuca w głąb siebie, zasłania nienawiścią i kłamstwem. I w dużej mierze wszystko spowodowane jest ich dzieciństwem, które owiane jest taką tajemnicą, a które z czasem wróci do nich ze zdwojoną siłą.
Co się tyczy Any i jej udziału w tej telenoweli, to z początku tego nie planowałam, ale wraz z pisaniem pojawiła się w mojej głowie pewna koncepcja związana z jej osobą i myślę, że mogłabym wcielić ją w fabułę, ale by nie rozwijać kolejnego wątku, umieściłabym ją tylko w życiu Rity i Manuela.
levyrroni, nie martw się kochana, w kolejnym odcinku pojawi się parka protagonistów i będzie to bardzo wybuchowa scena ;D Dziękuję za komentarz ;**
Kasiu, bardzo dziękuję za wspaniały komentarz, to miód na moje serce i ogromna motywacja do dalszego pisania ;* Widzę, że świetnie rozszyfrowałaś pewne aspekty Rity i jej poplątanej, zaskakującej osobowości. Cóż, Rita w moim opowiadaniu jak dotąd płakała dwa razy, ale to nie będzie się zdarzać zbyt często, bo jak wiesz ukrywa ona swoje uczucia pod tysiącem masek, które nakłada sobie na twarz. I rzeczywiście, jest ona osobą, która mogłaby zasypać swoimi radami cały świat, a samej sobie nie potrafi pomóc w kryzysowych momentach.
Czytając twoje słowa odnośnie rodziny Maxa jak i wątku Maxa i Laury (masz moje słowo, że w następnym odcinku pojawi się emocjonująca scena tej dwójki) na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech samozadowolenia, bo zrozumiałam, że opisałam ich miłość do siebie w odpowiedni, zrozumiały sposób dla ciebie, a przekonałaś mnie do tego zwłaszcza zdaniem "Laura jest dla niego jak narkotyk którego brakuje mu do życia. Opanowała jego serce i umysł" - tak właśnie dokładnie jest, bo Max, żyjący na co dzień w snobistycznej rodzinie czuje się piekielnie samotny, ciąży nad nim presja ze strony matki i ojca, którzy powierzyli firmę, dorobek życia, w jego ręce. A Laura i jej całkowita odmienność od tego chorego światka w którym żyje tak go urzekła i w niej rozkochała. Z czasem to będzie jeszcze mocniej uwidaczniać w skrajnych scenach zazdrości, rozpaczy i potrzeby bycia przy niej, posiadania jej na wyłączność. A Laura to niezależna i waleczna dusza, więc nie przystanie na to zbyt łatwo, co spowoduje całe mnóstwo małych kataklizmów.
Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 15:48:45 28-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
madoka Arcymistrz
![Arcymistrz Arcymistrz](https://i.imgur.com/2KLV6gU.gif)
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30702 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:28:20 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Contigo napisał: | Moniś, jestem zachwycona twoimi wrażeniami odnośnie Rity i Manuela (i wcale nie mam ci za złe, że tylko na nich skupiłaś się w komentarzu, to zrozumiałe), ponieważ dzięki twoim słowom uświadomiłam się, że tej odcinek oddziaływał w taki sposób, w jaki chciałam go przedstawić i zawarł w sobie takie emocje, jakim chciałam go nasączyć, gdyż widzę, że zrozumiałaś go tak, jak ja go rozumiem. Po stokroć więc dziękuję za komentarz, bo to dzięki takim właśnie słowom serce bije mi mocniej i jestem szczęśliwa z tego, że piszę <3
Dla tej dwójki życie ze sobą jest piekłem i wieczną walką o przetrwanie, a życie bez siebie jest wielką pustynią, studnią bez dna. A walczą ze sobą właśnie dlatego, że tak się kochają, choć oboje mają w sobie coś, co nie pozwala im się do tego przyznać, co miłość odrzuca w głąb siebie, zasłania nienawiścią i kłamstwem. I w dużej mierze wszystko spowodowane jest ich dzieciństwem, które owiane jest taką tajemnicą, a które z czasem wróci do nich ze zdwojoną siłą.
Co się tyczy Any i jej udziału w tej telenoweli, to z początku tego nie planowałam, ale wraz z pisaniem pojawiła się w mojej głowie pewna koncepcja związana z jej osobą i myślę, że mogłabym wcielić ją w fabułę, ale by nie rozwijać kolejnego wątku, umieściłabym ją tylko w życiu Rity i Manuela. |
Ooo, mnie jak najbardziej odpowiada opcja umieszczenia blondyneczki w życiu mojej ulubionej pary - tym bardziej, że będzie niewątpliwie zdolna wiele w nim namieszać
A odcinek do teraz wspominam z takim przyjemnym ciepłem na serduchu - co w połączeniu z wyobrażeniem Any i Fabiana robi piorunujące wrażenie Marzę zatem o kolejnych, takich jakże idealnych zwrotach akcji. |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Contigo Detonator
![Detonator Detonator](https://i.imgur.com/X5BWM1f.gif)
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:06:23 28-01-12 Temat postu: |
|
|
No to w takim razie będę musiała jeszcze nieco zastanowić się nad jej charakterem, aby wszystko idealnie się dopełniło... dlatego liczę na twoją pomoc ;D Masz może jakieś sugestie odnośnie tego jaka powinna być, jakimi cechami powinnam ją obdarzyć? Bo odnośnie jej roli w życiu Rity i Manuela sama zdecyduję, żeby nie psuć okazji do zaskoczenia ;D |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
madoka Arcymistrz
![Arcymistrz Arcymistrz](https://i.imgur.com/2KLV6gU.gif)
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30702 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:39:25 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Contigo napisał: | No to w takim razie będę musiała jeszcze nieco zastanowić się nad jej charakterem, aby wszystko idealnie się dopełniło... dlatego liczę na twoją pomoc ;D Masz może jakieś sugestie odnośnie tego jaka powinna być, jakimi cechami powinnam ją obdarzyć? Bo odnośnie jej roli w życiu Rity i Manuela sama zdecyduję, żeby nie psuć okazji do zaskoczenia ;D |
Hmm...Wiesz, co marzy mi się, żeby choć trochę zaintrygowała Manuela - swoją inteligencją, może pewnością siebie w poszczególnych kwestiach. By uświadomiła mu zalety odczuwania pozytywnych uczuć i emocji, a co za tym idzie odsunęła go w jakiś sposób od mrocznej i przerażającej przeszłości. A, że miałaby odegrać rolę i w życiu Rity - to może powinna w dobitny sposób pokazać, że jest bliska stracenia miłości swojego życia...Liczę, że wymyślisz coś, co w wyjątkowy sposób mnie zaintryguje ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_winkle.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Kaśka3001 Komandos
![Komandos Komandos](https://i.imgur.com/sAQLHGY.gif)
Dołączył: 13 Lis 2010 Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:46:05 28-01-12 Temat postu: |
|
|
madoka napisał: | A, że miałaby odegrać rolę i w życiu Rity - to może powinna w dobitny sposób pokazać, że jest bliska stracenia miłości swojego życia... |
Bardzo dobry pomysł Jestem jak najbardziej za:) Bardzo bym była zadowolona, gdybyś użyła pomysłu madoka ![](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|