Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Ustami otrzeć twoje łzy" - Odcinek 34
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1056
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:02:04 28-01-12    Temat postu:

Wow!!! Odcinek genialny! Ty wiesz jak czytelnika zwalić z nóg!

Scena Rity i Manuela rewelacyjna! Manuel po tym, jak Rita go zostawiła poszedł szukać pocieszenia gdzie indziej. Rita może podziękować sama sobie, że tak się stało, bo swoim zachowaniem pchnęła Manuela w ramiona innej kobiety. Ale takiej reakcji nie spodziewałam się po niej i chyba sama Rita się nie spodziewała, że może tak zareagować. Gdyby Manuel powiedział jej, że był z inną kobietą to pewnie by sobie z niego kpiła, ale, że była naocznym świadkiem owej sceny, no to był cios poniżej pasa. Ale ona nigdy się nie przyzna jak bardzo ją to zabolało i że mimo wszystko kocha Manuela. Oni nie potrafią żyć ze sobą, ale bez siebie też nie umieją. Duet RyM to zdecydowanie najbardziej nietuzinkowy duet jaki w życiu widziałam, a widok płaczącej Rity to coś niezwykłego, poruszył mną do głębi.

Max nie ma życia z taką matką, która ciągle miesza się w jego życie i mówi mu co ma robić i do tego jeszcze musi mieszkać z Alicią, która udaje przy Elizabeth kochającą matkę. I widać, tylko matka Maxa nie dostrzega prawdziwego oblicza Alicii, bo nawet Clara czuje do niej niechęć.

Mi też zabrakło scen LyM, ale jak się zdążyłam zorientować w następnym odcinku zostanie nam to wynagrodzone, dlatego nie będę narzekać i czekam na szybki next. Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:57:32 29-01-12    Temat postu:

na samym początku przepraszam cię że nie dodaję opinii regularnie, ale teraz i od tej chwili postaram się to robić. Więc może zaczniemy od tego co jest najszybciej? tak więc 1 część, wspaniale ubrałaś w to słowa, ta pierwsza scenka między Marią a Albertem, strasznie mi się podobała, iż nawet słowami nie potrafiłabym tego określić, tak więc zostawię to bez swojej opinii, bo ogólnie to wiesz że brak słów oznacza podekscytowanie, czasami również niezadowolenie, ale z mojej strony możesz spodziewać się tego pierwszego, musisz być świadoma tego, że jak dla mnie twoje opowiadanie nie ma żadnych słabych stron, tylko te mocne, plusowe. Rita względem swojego charakteru, bardzo mi się podoba, i te jej ostre słowa w stosunku do parki prze szczęśliwych i radujących się osób. Laura mimo wad swojej przyjaciółki, kocha ją jak własną siostrę - to wspaniałe, taka powinna być prawdziwa przyjaźń. Rita zostawiła rozpalonego do czerwoności Manuela dla Laury, wyobrażam sobie jak się zdenerwował, całą noc przespał pijany na pierwszym lepszym stole w barze : D Ojej, ta druga scenka to normalnie wymiata na cztery strony świata, że tak się wyrażę, a szczególnie podoba mi się ta końcowa, ostro : D Laura napisała do Maxa by dał jej troszkę czasu, na wszelkie namysły, a on się zdenerwował, w ogóle to współczuje mu, że musiał siedzieć przy tym stole z wrogimi dla siebie osobami, ojcem, matką i żoną, na szczęście przyszła jego córeczka i poprawiła mu humor . Dobrze że Max nie daję się sobą rządzić, jest dorosły i sam za siebie decyduje. Wspaniale opisałaś tą ostatnią część, myślałam że Rita jest bez uczuć, nie potrafi kochać, a tu się okazało że je ma, w końcu każdy nawet najbardziej podły człowiek posiada w sobie choć odrobinę dobrych cech i uczuć takich jak miłość. Całość jest boska, bardzo mi się podobała, aczkolwiek szkoda że nie było w opowiadaniu protagonistów, mam nadzieje że w kolejnym rozdziale, będę mogła zobaczyć jakąś scenkę między nimi, Rafaelem może też? i przepraszam cię za błędy, dzisiaj nie zwracam na nie uwagi :c a poza tym piszę na operze , tak więc podkreśla mi na czerwono każde zdanie, na chrome byłoby inaczej, tylko mi się zepsuło, tak więc z niecierpliwością czekam na 32 rozdział ;* pozdrawiam ciepło < 3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:51:22 29-01-12    Temat postu:

Contigo kochanie, wiem, że nie komentuje ostatnio ale musisz mi to wybaczyć bo nie wyrabiam z czasem. Dziś przeczytałam 30 odcinek. Chciałabym widzieć minę Maxa kiedy dowiedział się, że kobiety się znają a do tego są wrogami! Pokazałaś też jaką "lwicą" jest Laura. Max dowiaduje się,też kto stoi za powrotem Alicii, teraz pewnie zrobi matce ogromną awanturę. Laura nie ugryzła się w język kiedy trzeba było, na pewno zraniła tym Maxa i ciekawe czy on teraz jej to wybaczy.
Kochana kolejny odcinek przeczytam jak tylko znajdę czas i od razu skomentuje :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:57:05 29-01-12    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 16:01:23 29-01-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:26:39 29-01-12    Temat postu:

Kasiu i Moniczko, mam już pewien plan odnośnie postaci, którą odegra Ana, więc za jakiś czas możecie się spodziewać jej ponownego pojawienia się w życiu Manuela

Sylwuś, cieszę się, że scena Rity i Manuela zrobiła na tobie wrażenie, zwłaszcza, że nazwałaś ich najbardziej nietuzinkową parą, a za taką właśnie mają uchodzić Scena Laury i Maxa już w następnym odcinku, mam nadzieję, że ci się spodoba. Dziękuję za komentarz, kochana, buziaki ;**

Karolinko, dziękuję, że uznałaś moje opowiadanie za takie wyjątkowe, ale jak wszystko na świecie nie jest ono idealne i ma słabe strony Tak, przyjaźń Laury i Rity, mimo, że niepozbawiona skazy, jest ogromnie silnym uczuciem, a jak to w takich stosunkach bywa - wpadają ze skrajności w skrajność, od uśmiechu po łzy ;D
Rita nie jest złym człowiekiem, ale wszystkie swoje uczucia skrywa w sobie i nie wystawia ich na światło dzienne, bo życie nauczyło ją, że może zostać wówczas bardzo mocno zraniona. Prawdę mówiąc Laura nauczyła się od niej tej postawy i chociaż u niej objawia się to w mniejszym stopniu, też jest zamknięta w sobie.
Ajj, dziewczyno, przejrzałaś mnie ;D W następnym odcinku pojawi się emocjonująca scena z Laurą, Maxem i Rafaelem w rolach głównych Dziękuję za komentarz, buziaki ;**

Anetko, nie ma sprawy, rozumiem cię doskonale, każdy ma bardziej zapracowane i luźniejsze dni Co się tyczy Laury i Maxa, to oni przed sobą mają jeszcze całe mnóstwo takich chwil, gdy jedno drugiego będzie ranić, ale mimo wszystko nigdy na długo nie wytrzymają bez swojej obecności Pozdrawiam ;**


Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 16:28:07 29-01-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
levyrroni
Idol
Idol


Dołączył: 05 Cze 2011
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:38:16 29-01-12    Temat postu:

Kiedy można się spodziewać odcinka ??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:39:46 29-01-12    Temat postu:

Myślę, że najwcześniej jutro wieczorem lub pojutrze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1056
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:21:00 29-01-12    Temat postu:

Ja mam wielką nadzieję, że uda Ci się jutro dodać odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
levyrroni
Idol
Idol


Dołączył: 05 Cze 2011
Posty: 1530
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:59:01 29-01-12    Temat postu:

majka623 napisał:
Ja mam wielką nadzieję, że uda Ci się jutro dodać odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:48:54 29-01-12    Temat postu:

Wiem i w pełni jestem tego świadoma że nic i nikt nie jest idealny, aczkolwiek tutaj się przełamuję i jak dla mnie to opowiadanie jest idealne, nie ma żadnej skazy. No to w takim razie z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje że pojawi się błyskawicznie, aczkolwiek nie uważaj tego za pośpieszanie. Po prostu nie mogę się doczekać scenki między trzema moimi ulubionymi postaciami w tym opowiadaniu, Maximilianie, Laurze i Rafaelu, jestem ciekawa w jakim to będzie przedstawione klimacie, czy może jakaś kłótnia i wąty Maximiliana do Rafaela iż widział ich np przytulających się do siebie w jakimś miejscu, albo jakaś normalna, wylozowana rozmowa zapownawacza się z tzw otoczeniem swojej kobiety : D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:04:37 30-01-12    Temat postu:

Odcinek powinien pojawić się gdzieś w okolicach 22 ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka623
Idol
Idol


Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 1056
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj.śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:55:29 30-01-12    Temat postu:

No to ja czekam ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:54:59 30-01-12    Temat postu:

ODCINEK 32


Laura poczuła jak nogi momentalnie uginają się pod nią, a panika zalewa ją od stóp do głów. Widok, który właśnie miała przed sobą, zamroził jej każdy ruch, każdą myśl i mimo jej usilnych starań, nie potrafiła skupić się ani na sekundę. Poczuła lekkie szarpnięcie do tyłu, zapewne Maria próbowała odciągnąć ją w swoją stronę, ale nie drgnęła, by po chwili upaść na kolana, tuż przy trzęsącym się w agonii Rafaelu.
- Boże... co ci się stało, braciszku, co... - słowa, które wypowiadała były wręcz obce w jej ustach. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę. W jego oczach, mogła przysiąc, dostrzegła jakiś spokój i żal, na przekór temu, że z sekundy na sekundę jego drgawki wzbierały na siłę. Z trudem uniosła go z podłogi, by oprzeć o kanapę, lecz na nic były jej starania, ciało mężczyzny opanowane przed drgania wciąż zsuwało się na pakiet.
Zastygła bez oddechu. Co miała robić, jak mu pomóc...?! Tysiąc myśli kotłowało się w jej głowie, nie pozwalając na zachowanie zimnej krwi, skupienie się. Zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy w swoim życiu była świadkiem sytuacji, gdy najbliższa jej osoba dostaje podobnego ataku. Gdy bez sił starała się utrzymać Rafaela w jednym miejscu, uciskając go w swoich ramionach i przytulając do siebie, on trząsł się jeszcze mocniej i wyrywał z jej objęć. Po kilku kolejnych bezskutecznych próbach była tak wykończona, że po jej policzkach bezwiednie spływały jej już tylko łzy bezsilności.
- Co mu jest... - powtarzała, wpatrując się martwym wzrokiem w jego dłoń, którą trzymała w uścisku własnych. - Co mu się stało...?
-... Lauro, nie płacz... - drżącymi dłońmi Maria odsunęła ją na bok, a w jej zielonych oczach również dostrzegła panikę. - ... Zaraz mu przejdzie, to na pewno nic groźnego...
Sama nie wierzyła we własne słowa, jedynym jej celem było uspokojenie Laury, która teraz trzęsła się miarowo w niewiele mniejszym stopniu niż jej przyjaciel.
- Zadzwoń po Alberta. - do uszu szatynki dobiegło polecenie Caballero. - Zadzwoń i powiedz, żeby natychmiast tutaj przyjechał... Same nie damy sobie rady...
- Tak, masz rację... - przerażonym wzrokiem omiotła salon i dostrzegłszy swój telefon na jednym z kredensów, natychmiast go chwyciła. - A ty usiądź tutaj i nie ruszaj się, dobrze? Alberto zaraz przyjedzie, pomoże nam...
Słowa Marii wciąż odbijały się od jej umysłu, gdy zwinięta w kłębek pod ścianą starała się nie spoglądać w stronę Rafaela ani na sekundę. Zacisnęła powieki. Co się z nią działo, dlaczego utraciła nad sobą kontrolę? Doskonale wiedziała, że to mu nie pomoże, przeciwnie. Jednak... myśl, że coś mogłoby mu się stać, że znów mogłaby go utracić, gdy był tak blisko jej... Był tak ważny, tak potrzebny, tak kochany...

-... Alberto?! - głośny oddech Marii zabrzmiał w słuchawce jego telefonu, gdy siedząc w swoim nowym, przestronnym gabinecie i odbywając pierwszy dzień pracy, popijał kawę. Głos ten przeszył go do głębi i natychmiast wzbudził masę obaw. - Dzięki Bogu, nareszcie odebrałeś...
- Tak, to ja... Coś się stało? - jakieś głuche, stłumione uderzenia dobiegały go ze słuchawki. - Co tam się dzieje, Mario?!
- Ja... jestem taka przerażona... Musisz przyjechać, błagam... Pomóż nam, nie dajemy sobie rady...
- Dobry Boże... Mów szybko co się stało!
- Rafael... - wymowna cisza w słuchawce przerywana była coraz silniejszymi uderzeniami. - Z nim... jest co się nie tak, nie wiemy jak mu pomóc, Laura jest w szoku, boję się o nią... On leży na ziemi, trzęsie się jak opętany i...
Alberto natychmiast zerwał swój płaszcz z wieszaka i w zaskakującym tempie zdjął z siebie lekarski kitel.
- To padaczka alkoholowa... Nie martw się, kochanie, nic złego się nie stanie, musicie tylko... unieruchomić mu głowę, żeby nie dostał wstrząśnienia mózgu i... mówić do niego, uspokajać go... Zaraz będę na miejscu, słyszysz?! Nie bój się. Nic się nie bój, to mu przejdzie.
Rozłączyła się, czując w duchu jakąś niesamowitą siłę, którą wzbudził w niej ten głos, ten zwrot - „kochanie”... Odrzuciła od siebie wszystkie myśli, na nowo skupiając się na tym, co powinna zrobić. Gdy wróciła do salonu, Laura nie siedziała już biernie, na nowo starała się utrzymać Rafaela w jednej pozycji.
- Mocno trzymaj jego głowę, żeby jej nie stłukł! Mów do niego, on jest świadomy, uspokój, Alberto zaraz tutaj będzie...
Laura natychmiast chwyciła jego głowę, przytulając do swojej piersi i głaszcząc go delikatnie po kręconych włosach. Jeden ten gest wystarczył, by częstotliwość jego ruchów zmalała widocznie. Dostrzegłszy to, kobiety nachyliła go w swoją stronę i ucałowała w czoło, będąc mu wdzięczna za siłę, którą w sobie odnalazł.
Nagle drzwi trzasnęły z impetem. Laura wychyliła się, będąc pewna, że Alberto niczym jak na skrzydłach przyszedł im z pomocą, jednak pomyliła się. Znała tą postać i wystarczyła jej sekunda, by skojarzyć wszystkie fakty z nią związane. Jasne, kręcone włosy, skoncentrowana, piękna twarz i ujmujące spojrzenie - była to Angelica Fernandez, siostra Maximiliana. Angelica zamarła, zdając sobie sprawę jakiej sceny jest świadkiem. Przyszła tu w całkowicie innym celu, by porozmawiać z wybranką swojego brata, powiedzieć, że ma w niej wsparcie, jednak fakt, iż Rafael również znalazł się w jej mieszkaniu, do tego - była pewna - właśnie przechodził padaczkę, natychmiast odwiodło ją od jej początkowego celu.
Upadła obok nich na kolana, mocno chwytając twarz mężczyzny w dłonie, ażeby przyjrzeć się jego źrenicom i upewnić się, czy jest przytomny. Poprzez swoje doświadczenie i rok spędzony w Argentynie z nierzadko chorymi, potrzebującymi ludźmi, z łatwością manewrowała umięśnionym ciałem Rafaela, ażeby pomóc mu najlepiej jak tylko potrafiła. Laura zastygła bez ruchu, obserwując te działania. Ruchy Angelici były idealnie wymierzone, dokładne i doskonałe. Zacisnęła usta w wąską linię. Od tej pięknej kobiety biło jakieś ciepło i życzliwość, a ona czuła się całkowicie niepotrzebna.
- Mario... - zaczęła kobieta, gdy tylko tamta z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy pojawiła się w progu. - Przynieś mi, proszę, ręczniki zmoczone wodą, musimy starać się go trochę ocucić, bo traci przytomność...
Uwadze Rafaela nie umknął jednak ani jeden gest czy słowo i choć czuł jakąś wzmożoną senność, jego mętne spojrzenie wciąż śledziło jasne, wielkie i spokojne niczym rozległe morze oczy Angelici, które chwile wcześniej, mógł przysiąc, zastąpiły ciemne i wzburzone jak nocne morze oczy Laury. Czuł się jak dziecko, głupie dziecko, które samo nie potrafi o siebie zadbać, któremu trzeba pomóc. Nie był samowystarczalny, nie był więc mężczyzną. Czuł do siebie wstręt, taki, jak jeszcze nigdy dotąd.
-... Lauro, ty zagotuj trochę wody w czajniku i nalej jej do ogrzewacza, dobrze? Spadła mu temperatura, nie możemy pozwolić, żeby się wyziębił...
Laura zacisnęła powieki, czując jak chcąc nie chcąc kieruję się w stronę kuchni. Wykonywanie czyichś poleceń nigdy nie przychodziło jej z łatwością. Angelica rozpięła guziki koszuli Rafaela i tym samym zdjęła z siebie żakiet, mocno go obejmując, tłumiąc tym samym jego drgawki i obdarowując go ciepłem własnego ciała. Przysunęła ucho do jego klatki piersiowej, słuchając szybkiego bicia serca mężczyzny, gdy Maria przybiegła do nich z ręcznikiem zmoczonym wodą i położyła je na jego czole. Laura stanęła w progu z ogrzewaczem zaciśniętym w dłoni , opierając się o framugę drzwi. Czuła się w ten sposób, jak gdyby wszystko co się przed nią rozgrywało było tylko snem, a ona biernym obserwatorem nie biorącym bezpośredniego udziału w sytuacji. Wiedziała, że to dopiero początek walki Rafaela z nałogiem, ale nie zdawała sobie sprawy z faktu, jak wiele jeszcze muszą przejść, by odsunąć go od alkoholu. Zacisnęła wargi. Chciała być teraz gdzieś indziej, z dala od zła tego świata. I wówczas... w jej myślach pojawiła się jego twarz. Twarz Maxa, pogodna, zniewalająco przystojna, uspokajająca. Jej ciało przeszyło znajome mrowienie i fala tęsknoty. Chciała go. Tak ogromnie go potrzebowała, a coś w jej głębi odsuwało ją od niego, tak bezlitośnie...
- ... A ja zajmę się psychoterapią... - Angelica powiedziała cicho, unosząc podbródek mężczyzny ku górze, by zaglądnąć mu w oczy, gdy przechwyciła termos od Laury. - Spokojnie, Rafaelu... nie jesteś sam, jesteśmy z tobą... Możesz sprawić, że to przejdzie, możesz wszystko, jesteś panem swojego życia... Odnajdź w sobie siłę, masz ją, widzę ją w twoich oczach... i słyszę w twoim sercu. - palcem przejechała po jego klatce piersiowej. Mężczyzna zastygł na sekundę, unosząc jedną dłoń ku górze i lekko smagnął nią jej kręcone włosy. Angelica utkwiła zdezorientowany wzrok w jego męskiej ręce. Jej słowa podziałały na niego niemal natychmiast w jakiś nieznany mu sposób, opanował drżenia i bez sił leżał na podłodze. Nie, nie był niewdzięczny, ale jedyną rzeczą, której teraz oczekiwał, było to, by ona i Laura zeszły mu z oczu, zostawiły go całkiem samego. Nie miał odwagi patrzeć im w oczy. Odwrócił spojrzenie, jednak nagle poczuł silne szarpnięcie w okolicy tułowia. To Alberto wbiegł do mieszkania i już pochwycił go, by unieść na kanapę i mocno owinąć kocem. Jemu też nie potrafił spojrzeć w oczy. Nie był już człowiekiem, został obdarty z jakiejkolwiek męskości, godności. Jeśli miał prowadzić taki żywot, wolał umrzeć, odejść raz na zawsze, by nikomu już więcej nie sprawiać kłopotu.
- Choć, Lauro. - Angelica splotła swoją dłoń z jej dłonią i dość stanowczo pociągnęła ją w stronę kuchni. Chcąc nie chcąc, musiała ulec jej namowie. Przymknęła powieki, otulając się ciemnym, ciepłym swetrem i opierając o kredens, który dawał jej poczucie równowagi. Gdyby nie on, prawdopodobnie już dawno by upadła i to ją należałoby reanimować. Uśmiechnęła się z przekąsem.
- Dziękuję. - szepnęła cicho, nie spuszczając wzroku ze swoich butów. - Dziękuję za to, co zrobiłaś. Ja, mimo szczerych chęci, nie byłabym w stanie...
- Doskonale cię rozumiem. - Angelica odparła natychmiast, obdarzając ją ciepłym spojrzeniem i spokojnie śledząc wzrokiem. Była piękna, wręcz niebywale. Czarne, kręcone włosy opadały jej na ramiona, obdarzona była idealną, kobiecą sylwetką, a ciemne, zjawiskowe oczy miały w sobie jakąś niezwykłą moc, której nie potrafiła pojąć. Uśmiechnęła się ponownie. Jej brat miał doskonały gust, bo poza jej oczywistym wręcz zewnętrznym pięknem, z jej oczu i mowy wyczytywała, że miała również zjawiskową, choć może nieco skomplikowaną duszę. A takie właśnie były najpiękniejsze. - Nie ma sprawy, każdy na moim miejscu zrobiłby to samo, wiem, że nie łatwo zachować zimną krew, gdy bliska ci osoba jest zdana na twoją pomoc.
Nie odpowiedziała, patrząc jej prosto w oczy, w których nie dostrzegła ani minimalnej ilości fałszu, mimo swoich usilnych starań. Cóż, nie tego oczekiwała, bo gdyby rodzina Maxa okazała się mniej idealna, ona miałaby wymówkę, dlaczego nie chce się z nimi nader spoufalać. A teraz musiała okazać wdzięczność jego wspaniałej, wręcz irracjonalnie miłej siostrze.
- Nie spodziewałam się, że zastanę tutaj Rafaela. - ciągnęła. - Jesteście ze sobą blisko, prawda?
- To mój brat. - odparła wymijająco. - Podejrzewam, że kocham go tak, jak ty kochasz Maxa.
- Max... - powtórzyła Angelica, zamyśliwszy się na chwilę. - To właśnie o nim chciałam z tobą porozmawiać. Może i ani nasze pierwsze, ani drugie spotkanie nie odbyło się w sprzyjających warunkach... - parsknęła dźwięcznym, delikatnym śmiechem. -... ale łatwo możemy to zmienić. Ja... możesz mi wierzyć lub nie, ale ja naprawdę dobrze wam życzę. Dobrze życzę Maxowi i ufam mu bezgranicznie, dlatego jestem pewna, że dokonał idealnego wyboru. Masz we mnie wsparcie, pamiętaj, bez względu na wszystko. Jestem z wami.
Tym oczom trudno było nie uwierzyć, jednak ta jej bezinteresowna dobroć i ujmujące radość, która od niej biła, była wręcz nieprawdopodobna. Laura mimowolnie uniosła jedną brew ku górze, jednak uścisnęła smukłą dłoń kobiety, posyłając jej delikatny, wciąż niepewny uśmiech.
- Angelica Fernandez, do usług.
- Laura Caballero. I... dziękuję. - odwzajemniła jej uśmiech, już pewniej i szczerzej, na co twarz Angelici rozjaśniła się w radości. - Za to, co powiedziałaś i za to, co już dla mnie... dla nas zrobiłaś.
Blondynka pochwyciła ją w ramiona i mocno przytuliła do siebie na kilka długich sekund. Laura przymknęła powieki. Była jak siostra, której nigdy nie miała, biło od niej takie ciepło, wręcz... rodzinne ciepło.
Jakiś głośny trzask i uderzenie rozległ się w przedpokoju, następnie miarowe tupanie dobiegło do ich uszu. Laura wyślizgnęła się z ramion Angelici i ruszyła w stronę salonu. Widok, który zastała zamroził ją od wewnątrz. Rita Salgado z zadowoleniem wymalowanym na twarzy uklękła przy Rafaelu i z butelką whisky zaciśniętą w dłoni, poiła go złotym napojem, który łapczywie spijał, choć jego spojrzenie wyrażało tylko nieopisany ból, rozpacz i rozczarowanie własną postawą. Laura z szybkością światła ruszyła w jej stronę i jednym silnym ruchem wytrąciła butelkę z dłoni kobiety, która następnie z hukiem rozbiła się o ścianę salonu. Czując, że łzy zrezygnowania i złości spływają po jej policzkach, odepchnęła ją od brata i zacisnęła pięści, zadając sobie tylko jedno pytanie: „Dlaczego?!”. Dlaczego osoba, którą tak kochała, chciała zniszczyć inną osobę bliską jej sercu? Dlaczego nagle cały świat zawalił się jej na głowę? Dlaczego nic nie potrafiła z tym zrobić i była tak słaba?!
- Coś ty zrobiła, do cholery?! - warknęła, czując jak rozpacz wzbiera w niej i przejmuje nad nią kontrolę. - Dlaczego mi to robisz?! Boże, dlaczego znów to zrobiłaś, dlaczego taka jesteś?!
Angelica oplotła ją wokół pasa, próbując odciągnąć od owej ciemnowłosej kobiety, jednak Laura niebezpiecznie wiła się i trzęsła. Utkwiła złowrogie spojrzenie w Ricie, z której twarzy ani na chwilę nie schodził sarkastyczny uśmiech. Maria i Alberto natychmiast znaleźli się obok nich. Maria zacisnęła pięści, skrywając twarz w koszuli mężczyzny, który non stop głaskał ją po włosach, ani na chwilę nie spuściwszy wzroku z Rity.
- Błagał mnie, żebym dała mu chociaż kroplę... więc zgodziłam się łaskawie, nie mogłam odmówić temu jego ujmującemu spojrzeniu... Aż żal serce ściska, że tak się chłopak stoczył, nie? - parsknęła śmiechem, jednak jej głos urwał się, gdy dłoń Marii wylądowała na jej policzku. - Co ty robisz, kretynko?!
- Jak możesz być taką pozbawioną sumienia i miłości zimną suką?! - szatynka wybuchnęła, całkowicie się rozklejając. - Sama chciałaś ich tutaj zaprosić, a teraz... oto co robisz! Zrobiłaś to, żeby nas skrzywdzić, jak zawsze?! To dlatego nikt cię nigdy nie pokocha! Bo ty nie potrafisz kochać, nie ma w tobie ani grama człowieczeństwa, jesteś martwa!!
Urwała, gdy pod siłą naporu dłoni Rity, upadła na ziemię. Alberto zerwał się w stronę dziewczyny, natychmiast podtrzymując ją swoim ramieniem.
- Kimkolwiek jesteś, nie dotykaj jej, bo nie masz do tego prawa. Nie masz prawa, by krzywdzić kogokolwiek. - rzuciła Angelica, mrożąc ją wzrokiem.
- Siostrzyczka Maxa, tak? Jest was tu już tyle, że możecie stworzyć pierdoloną, słodziutką rodzinkę... Beze mnie! - warknęła Rita, odwracając się na pięcie i mocno zaciskając powieki. To był impuls, impuls, który wypełniał ją od środka, zatruwał jej myśli. Rafael był tylko rzeczą, na której musiała się wyżyć. Manuel. Tylko on był w jej myślach. On i blondynka, którą posłużył się by z nią wygrać, by zatriumfować. Nie pozwoli mu, o nie... Jeszcze mocno pożałuje, że wymienił sobie ją na kogoś innego, bo... ona była nietykalna i nikt nie mógł jej zranić. Nikt. Zastygła niczym posąg, bez życia, by następnie zerwać się z miejsca i z zniewalającą prędkością ruszyć przed siebie, zniknąć, odejść najdalej jak tylko mogła, sprzed ich oczu, które potrafiły tylko krytykować, a nie chciały zrozumieć. Byli nikim, ona była ważna. Nie mieli prawa zwracać jej uwagi, mogła robić na co miała ochotę. I była z siebie zadowolona. Nigdy nie żałowała. Zemści się na nim. Uderzy jeszcze mocniej, niż on.

***

- Jest już późno, zgaś światło i spróbuj zasnąć.
Ciepły i tak miły dla jej uszu głos Alberta potoczył się po jej sypialni, gdy z zapaloną lampką nocną wciąż siedziała zawinięta w kołdrę, oparłszy głowę o kolana podciągnięte pod sam tułów.
- Nie mogę zasnąć. - Maria westchnęła ciężko, przygryzając dolną wargę. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, cicho zamknął za sobą drzwi i bezdźwięcznie usiadł na skraju jej łóżka, spokojnie mierząc ją wzrokiem, gotów by wysłuchać tego co leży jej na sercu. - Nawet nie wyobrażasz sobie... jaką dziwną ochotę miałam, by ją skrzywdzić... ona nie liczy się z uczuciami nikogo na świecie. To tak boli, bo najbardziej zraniła Laurę, która wciąż wierzy w jej dobre serce i intencje...
- Nie myśl o tym dłużej. - szepnął cicho, wzruszając ramionami i dłonią zmierziwszy swoje jasnobrązowe włosy. - To już przeszłość, odsuń to od siebie. Nie znam Rity od dziś, znałem ją na długo przed wyjazdem i dawno zrozumiałem, że nie ma sensu przejmować się jej słowami, czy czynami...
- Ale Rafael...
- Zapomnij o tym na chwilę. On jest silny, wręcz zdumiewająco, poradzi sobie z tym co narzucił na niego los. Da sobie z tym radę. Musimy w niego wierzyć. Więc... zamknij już oczy i zaśnij, dobrze? - delikatnie smagnął ją po miękkim policzku, na co odpowiedziała delikatnym uśmiechem. - Śpij, jutro musisz wcześnie wstać, czeka nas praca...
- Tak, praca... Dzisiaj był twój pierwszy dzień i przez to co się stało musiałeś tu wrócić, nie chciałam, żeby to tak...
- Ach, nie bądź śmieszna! To także mój przyjaciel, mój brat, i chociaż nazbyt wiele się nie przydałem, bo wszystkim zajęłyście się we trzy, z Angelicą... to jestem mu to winny, muszę mu pomóc z tego wyjść. Byłaś... naprawdę wspaniała. Zrobiłaś bardzo wiele do Rafaela, a więc również bardzo wiele... dla mnie. - ich głębokie spojrzenia spotkały się na sekundę, a jakiś dreszcz przeszył do głębi zarówno jego jak i ją. - A teraz... - z kieszeni wyjął maleńką książeczkę, uśmiechając się przy tym z radością. - Przeczytam ci coś, żebyś szybciej zasnęła. Myślę, że ci się spodoba, to piękne słowa...

jesteś powietrzem
które drzewa pieści
rękoma z błękitu
jesteś skrzydłem ptaka
który nie trąca liści
płynie
jesteś zachodnim słońcem
pełnym świtów
bajką ze słów które mówi się
westchnieniem
czym ty jesteś --
dla mnie -- świeżą wodą
wytrysła na skwarnej pustyni
sosną -- która cień daje
drżącą osiką -- która współczuje
dla zziębniętych -- słońcem
dla konających -- bogiem
ty -- rozbłysły w każdej gwieździe
której na imię miłość”


Maria zastygła bez wdechu, czując jak jego piękny głos przeszywa ją do głębi, a słowa te poruszają i zaglądają prosto do jej serca. Gdy je wypowiadał, chcąc nie chcąc była pewna, że kierował je do niej. I - mogła przysiąc - teraz były najpiękniejsze na świecie.
- Niesamowite... - szepnęła, gdy ich twarze zbliżały się do siebie powoli, oczekując i śledząc wzajemnie każdy ruch. Po chwili ujęły się wzajemnie w cudownym, miękkim i czułym pocałunku, który wyrażał wszystko, który płynął nie z ich ciał, a z dusz, z samej ich głębi. Maria przymknęła oczy, czując jak serce trzepocze jej z radości w piersi, niczym piękny, kolorowy motyl.

***

Stojąc przed lustrem, słuchała ciszy, która wypełniała mieszkanie. Maria i Alberto wyszli do pracy, Rafael zamknął się tuż po śniadaniu w sypialni dla gości, a ona uszanowała fakt, iż chce pozostać sam ze sobą. Jedynie Rita zniknęła gdzieś na całą noc i dotąd nie wróciła, swoją nieobecnością budząc w niej coraz to nowsze obawy. Delikatnie rozczesała swoje ciemne włosy szczotką, przyglądając się swojemu odbiciu. By wreszcie oderwać się od przeszłości, dziś wychodziła na spotkanie o pracę do jednego z salonów fotograficznych. Prezentowała się idealnie w małej czarnej, ciemnych rajstopach i fioletowym żakiecie. Kim jednak była ta osoba, którą co dzień dostrzegała w lustrzanym odbiciu? Dzisiaj jeszcze nie wiedziała. Dzwonek potoczył się po mieszkaniu, ruszyła więc szybkim krokiem w stronę drzwi. Otworzyła je na oścież, jednak widok, który ukazał się jej oczom, sprawił, że z dziwnego przerażenia natychmiast chciała je zatrzasnąć mu przed nosem. Maximiliano. Jakże obawiała się teraz spojrzenia mu w te przeszywające niczym promienie rentgena, złotobrązowe oczy. Czy pełne wyrzutu po słowach, które wypowiedziała w jego stronę? Nie, nie dostrzegała w nim takich emocji. On stał oparty nonszalancko o framugę, przypatrując się jej z dokładnością, dłonie umieścił w kieszeniach skrojonych na miarę, czarnych spodni. Zastygła bez ruchu. W tej chwili nie potrafiła opanować myśli pełnych pożądania, które tak bardzo, choć na marne, chciała od siebie odepchnąć.
- Jestem. - powiedział, szarmanckim, pewnym wzrokiem zjechawszy po niej od stóp do głów, przez co zadrżała na całym ciele.
- Widzę. - powiedziała tylko, usiłując opanować drżenie głosu. Ponownie nieskutecznie. Rozgryzł ją bez trudu i obdarzywszy jeszcze jednym, krótszym spojrzeniem, ruszył na nią z szybkością światła i ujmując jej twarz w swoje dłonie, wpił się w jej usta z takim ogniem i zapalczywością, z jaką nie robić tego być może jeszcze nigdy dotąd. Jeden dzień rozłąki zdecydowanie mu wystarczył, by zdać sobie sprawę, że nie potrafi bez niej funkcjonować, a to uzależnienie miało słodko-gorzki smak. Wolną ręką zatrzasnął za sobą drzwi i naparł na nią ciałem, przysuwając do ściany. Jej smakowite usta nigdy dotąd nie były dla niego taką słodyczą, jej wspaniałe ciało jeszcze nigdy tak idealnie nie zgrywało się z jej ciałem, a przynajmniej w tej chwili chciał być tego pewien. Zacisnął powieki, czując jak jej smak gasi w nim ogień, tą palącą potrzebę bycia z nią, tylko z nią, przy niej. Gdy nie miał jej przy sobie zbyt długo, czuł się pusty, nieistotny. Gdy pojawiała się ona, wreszcie czuł się sobą, bo tak naprawdę nie było "ich" już oddzielnie, bo tak nie potrafili funkcjonować, bo byli już jednością i tylko przy sobie potrafili żyć pełnią życia.
-... Dlaczego kocham cię tak ślepo, że mimo tego jak mocno potrafisz mnie zranić, męką jest dla mnie jeden dzień bez ciebie?! - wyszeptał w przerwie na oddech, gdy ich usta w dzikim tańcu kochały się ze sobą. - Czasem tak bardzo chciałbym cię znienawidzić, a nie potrafię, los naśmiewa się z naszej bezbronności w stosunku do miłości...
- Wybacz mi... nie chciałam tego zrobić... ale ja wariuję, do cholery... wariuję, gdy nie ma cię przy mnie, choć czasem działam na przekór samej sobie, tak dla zasady... Kocham cię i nie potrafię już przestać kochać, nawet na jedną sekundę, ty ciągle we mnie jesteś...
Dłoń mężczyzny natychmiast powędrowała w stronę jej uda i uniosła jej nogę ku górze, głaskając miarowo, jak gdyby chcąc na nowo zbadać i poznać jej piękne ciało.
- Nigdy mnie od siebie nie oddalaj, bo ja jestem tutaj, w twoim sercu, a ty jesteś w moim i nawet gdybyśmy tego chcieli... nigdy się stamtąd nie wydostaniemy.
Laura odsunęła się na kilka centymetrów, mocno zaciskając powieki.
- Ja wcale nie nadaję się dla ciebie.
- Co?! - uniósł brew ku górze.
- Jestem dokładnie taka sama jak Alicia, wiesz? To dlatego nie potrafimy się dogadać i nienawidziłyśmy od pierwszych dni naszej znajomości w Miami - to dlatego, że nigdy nie zaakceptowałyśmy siebie, a obie jesteśmy lekkoduchami, stale szukamy wolności, uciekamy, nie chcemy zakładać rodziny. Z nią ci się nie udało, Max, a ty drugi raz chcesz popełnić ten sam błąd. Ja jestem tym błędem, a ty po raz kolejny wchodzisz nieświadomie do tej samej rzeki.
- Nic już nie mów... - przerwał jej brutalnie, przymykając powieki, jednocześnie smagając ją ustami po szyi. Laura musiała mocno skupić się na tym, co chce powiedzieć, bo błogość tego doznania skutecznie jej to uniemożliwiała. - Ja chcę popełniać takie błędy do końca życia...
- Wiesz, że to prawda. Jestem niestabilną emocjonalnie sierotą, nigdy się nie zmieniam i nie należę do twojego świata. Nawet jeśli to ostatnie mam za nic, to nie zmienia faktu, że nie będziesz ze mną szczęśliwy i wiele jeszcze przeze mnie wycierpisz...
- Cicho bądź... - przysunął palec wskazujący do jej ust. - Jak mam z ciebie zrezygnować, powiedz mi jak? - nachylił się w jej stronę, mocno zadzierając jej podbródek ku górze. - Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jak miałabyś mnie zostawić, gdy już się od ciebie uzależniłem?! Bez ciebie nie ma już mnie. Wczorajszego wieczoru siedziałem w swoim domu, leżałem w pustym łóżku w pokoju gościnnym, by być z daleka od Alicii... wpatrywałem się w sufit i poczułem, że nie istnieję. Że pozbawiając mnie siebie, pozbawisz mnie sensu życia. Możesz zadawać mi setki ciosów, zgadzam się na to, ale nie odbieraj mi siebie, bo jesteś moim narkotykiem i nawet na chwilę nie potrafię wyrzucić cię ze swojego umysłu. Nie potrafię, nie mogę. Już nie. - złożył namiętny pocałunek na jej spragnionych ustach, ostatecznie ją uciszając. Jakie szanse miała w starciu z miłością swojego życia? Była to walka, w której od początku stała na straconej pozycji.

-

Pokonał już kilka kroków za jej mieszkaniem, szczęśliwy i pełen cudownej radości, która wypełniała go od środka, gdy przypomniał sobie o Angelice, która z samego rana prosiła, by zapowiedzieć jej, że wkrótce znów ją odwiedzi. Uśmiechnął się do siebie. Jakim szczęściarzem był, posiadając takiego anioła jak jego siostra? Odwrócił się więc na pięcie i już miał uchylić drzwi, jednak do jego uszu dobiegł stłumiony, nieznany mu głos ewidentnie należący do mężczyzny. Zmarszczył czoło i zacisnął mocno usta, pchnąwszy drzwi z całych sił. Widok, którego stał się obserwatorem, natychmiast zmył z niego uśmiech, pozostawiwszy tylko niepohamowaną złość, która wzbierała z sekundy na sekundę. Wysoki, ciemnowłosy facet obejmował Laurę w talii i uśmiechał się do niej z błyskiem w oku. Nic nie powiedziawszy, ruszył zaskakująco szybkim krokiem w jego stronę i bez słowa uprzedzenia wymierzył mu tak silne uderzenie, że tamten upadł na ziemię niczym bez sił trzy metry dalej. Gdy myśl, że jakikolwiek inny mężczyzna mógłby obejmować jego kobietę w ten sposób zadrżała w jego umyśle, poczuł, że traci nad sobą kontrolę, a ogromna zazdrość, a nie krew płynie w jego żyłach.
- Co ty zrobiłeś, do cholery?! - głos Laury zabrzmiał mu w uszach, gdy upadła obok mężczyzny, próbując pomóc mu wstać. W Maxie złość wzbierała na sile z każdą sekundą i była już nie do opanowania.
- Kim on jest i co tutaj robi?! Chyba nie mieliśmy okazji się poznać, a to dziwne, bo ten pan jak widać był tu przez cały czas i nie miał odwagi się ujawnić... To jemu poświęciłaś ten czas, gdy mnie zadowalałaś wiadomościami, że musisz coś przemyśleć? To z nim tak rozmyślałaś?!
Kimkolwiek był, chciał się przed nim ukryć i znalazł się przy Laurze tuż po jego wyjściu, a to nie wróżyło nic dobrego, znał to z własnego doświadczenia. Zacisnął pięści, mrożąc go spojrzeniem. Upadł zbyt szybko, a chciał, by patrzył mu w oczy.
- To jest Rafael, idioto! Mój brat! - przepełniony żalem głos ukochanej uderzył prosto w jego serce. Rafael. Rafael Rios, przyjaciel, brat. Nie istotne, był mężczyzną. Co robił tutaj, w jej mieszkaniu, o poranku?! Przymknął powieki i wepchnął dłonie w kieszenie, ruszając szybkim krokiem w stronę wyjścia. Musiał wyjść, musiał wyjść jak najprędzej. Nie zniósłby widoku jej oczu, o nie. Powoli odwrócił się jeszcze przez ramię i utkwił wzrok w Rafaelu.
- Nigdy więcej nie dotykaj jej w ten sposób, zrozumiano? Nigdy.
Mógł sobie być kim tylko chciał, ale nie mógł dotykać jego ukochanej, dotyk był zarezerwowany dla niego, ona była jego. Nim się spostrzegł, już znalazł się na zewnątrz, trzęsąc z tłumionej złości i irracjonalnej zazdrości. Czym była jego miłość i jak wielka była, że nawet jeden dotyk, tak z pozoru niewinny i niepozorny, zbudził w nim taką zazdrość i jakieś nieznane mu dotąd emocje, z którymi nie potrafił sobie poradzić, mimo ogromnej chęci?


Ostatnio zmieniony przez Contigo dnia 13:30:13 31-01-12, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:48:30 31-01-12    Temat postu:

Nawet nie wiem od czego zacząć.Tyle słów mi się ciśnie, żeby je napisać a nie wiem co na początku. I tak nie będę umiały wszystkiego ując w jakiś normalny, spójny tekst.
postaram się to krótko napisać.
Zacznę od Mari i Alberta. Przyjaźń przerodziła się w miłość. Bardzo piękne Dwoje dobrych ludzi i czułych. Idealne połączenie Alberto jak rycerz na białym koniu, jak tylko Maria zadzwoniła i usłyszał jej przerażenie, rzucił wszystko i zjawił się by pomóc. Chociaż Angelica go ubiegła. Skoro już wspomniałam o Angelice to już to trochę rozwinę. Przyszła do mieszkania Laury by z nią pogadać. Jednak kiedy się zjawiła to pomogła też Rafaelowi. Rafael będzie teraz miał bardzo trudno rzucić nałóg. Współczuje Czas na Ritę. Rozgoryczona kobieta jest jak diabeł. Skoro ona cierpi to inni tez muszą. Nienawidzi wszystkiego i wszystkich którzy są czuli i pomocni. Według niej to ona jest najważniejsza. Jeszcze się na tym przejedzie. Teraz Max i Laura Jak już wspomniałam wcześniej to jest nałóg. W tym odcinku to doskonale widać. Nie potrafią nawet jednego dnia przetrwać bez dotyku i smaku swoich ciał. Laura mogłaby se jeszcze jakoś poradzić ale Max już nie. Dla niego nawet odwyk nie pomoże. Max jest nawet zazdrosny o jej brata co jest chore.
Ciekawe kto się zmieni. Laura czy Max? Bo ktoś musi się zmienić, albo troszkę ustąpić. Max chce Laurę na własność a ona pragnie wolności.
Czekam na następny:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30701
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:48:44 31-01-12    Temat postu:

Angelica po raz kolejny okazała się cudowna w całej swojej dobroci i zaradności. Wystarczyła jej dosłownie sekunda, by zapoznać się z przypadkiem Rafaela i udzielić mu stosownej pomocy. Jej opanowanie, pewność siebie i wrodzona wrażliwość na losy innych osób, uświadamiają człowiekowi, że jest chodzącym aniołem. Szkoda tylko, że zaślepiony uczuciem do Laury, mężczyzna, nie potrafi dostrzec w pełni jej uroczej istoty i szczerego serca. Wielka szkoda ;( Będąc już przy jego osobie muszę przyznać, że nałóg, w jaki popadł jest wyjątkowo przerażający. Każdy taki atak jest odzwierciedleniem dna, na jakim spoczął Rafael, a jednocześnie sił i pracy, jakie musi jeszcze włożył w celu, wyjścia z tak zgubnego uzależnienia. Jedyny plus, że nie jest osamotnionym człowiekiem, który byłby zdany sam na siebie. Ma przyjaciół, którzy go kochają i zależy im na jego szczęściu. No może oprócz Rity, która zachowała się wyjątkowo podle. Rozumiem, że ma na celu zniszczenie bliskich Laury, ale takimi czynami oczernia tylko i wyłącznie samą siebie, tracąc w ich oczach naprawdę wiele.

Między Albertem, a Marią faktycznie iskrzy. Zdaje się, że połączyło ich wyjątkowo szczerze i silne uczucie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 30 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin