|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:45:30 29-12-10 Temat postu: |
|
|
Matt znajduje się między młotem, a kowadłem. Tak jak sama powiedziałaś - chciałbyś jej wierzyć, ale cała sytuacja z rozwodem jest tak mało realistyczna i ciężko mu uwierzyć, że Marie nie ma nic z tym wspólnego.
Jeśli chodzi o Lucasa i o jego towarzyszkę to...nic nie powiem
Bruce to nie jest zły facet - chociaż początkowo ( pewnie ) będzie sprawiał takie wrażenie.
Ostatnio zmieniony przez libby87 dnia 21:46:35 29-12-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:04:57 29-12-10 Temat postu: |
|
|
No to jeszcze zaostrzyłaś moją ciekawość. Nawet nie będę próbowała zgadywać, co się dalej wydarzy |
|
Powrót do góry |
|
|
*KaMcIa* Prokonsul
Dołączył: 25 Mar 2007 Posty: 3232 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Cancun
|
Wysłany: 1:47:45 30-12-10 Temat postu: |
|
|
Potrzebuję więcej prozy w twoim wykonaniu, Libby jako fanka twojej wyobraźni i genialnego daru tworzenia, proszę napisz książkę.
Co do odcinka to akcja toczy się cały czas, wreszcie nastąpi pierwsze spotkanie Julie i Bruca. Kim jest partnerka Lucasa, nawet się nie domyślam, Matt i jego świetni bracia |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:06:01 30-12-10 Temat postu: |
|
|
Jeśli Marie maczała w tym palce(co jest niemożliwe) to stałaby się najlepszą aktorką na świecie. Matt ma świetnych braci, nadal nie wiem co on czuje do mojej Marie i to mnie denerwuje,l na razie wyczuwam całkowity brak zaufania, a to mnie wpienia, bo przecież on ją prawie zmusił do tego małżeństwa, a teraz się czepia.
A postawa Lucasa na balu, aż się uśmiechnęłam jak szybko przeszedł z pierwszej lekcji dużo dalej, czyli jak wzbudzić zazdrość. A Rosalie dała się złapać, a przynajmniej mam na dzieję, ze o to chodziło, bo jak nie to nie wiem już w co on gra.
Pierwsze spotkanie Julie i Bruce'a a raczej wprowadzenie do tego... mrr, aż chce się czytać Ciekawe co z tego wyjdzie.
Czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:04:51 30-12-10 Temat postu: |
|
|
*KaMcIa*...dziękuje za miły komplement, ale książka to za dużo jak na moje skromne umiejętności.
Sin...musisz zrozumieć Matta - czuje się w pewien sposób oszukany, a tłumaczenie Marie ( niestety ) jest mało przekonujące i realistyczne. Hmm...a Lucas - na ten temat się nie wypowiadam Spotkanie Bruca i Julie - z pewnością bedzie...ciekawe. |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:41:10 01-01-11 Temat postu: |
|
|
~~~ ODCINEK 11 ~~~
Mężczyzna, oparty o framugę, przyglądał się jej przenikliwie z aroganckim wyrazem twarzy o surowych rysach. W eleganckim letnim garniturze, świeżo wyprasowanej koszuli, krawacie i drogich włoskich butach wyglądał w każdym calu na przemysłowca i miliardera. Sprawiał wrażenie swobodnego, męskiego…i niebezpiecznego.
Chociaż Julie przygotowała się w duchu na ponownie spotkanie z Brucem Tackerem, przeżyła wstrząs. Serce jej zamarło, a krew zastygła w żyłach.
Przez minione lata prześladowało ją wspomnienie urody tego mężczyzny, jednak niemal zapomniała, jak potężny wpływ wywiera na nią sama jego obecność.
Stała bez ruchu, jak zahipnotyzowana, a on w irytującym milczeniu nadal taksował ją wzrokiem.
Po kilku chwilach, które wydawały się Julie wiecznością, zdołała odetchnąć, a jej serce ruszyło i zaczęło bić powoli i ciężko. Wzdrygnęła się w duchu na myśl, że być może już od dłuższego czasu obserwował, jak myszkowała po gabinecie. Potem pocieszyła się tym, że przynajmniej jej nie rozpoznał.
W końcu zdołała się nieco opanować, odłożyła książkę na półkę i wyjąkała:
- Przepraszam…ja tylko…
- Poznawałaś moje literackie upodobania? I do jakich wniosków doszłaś?
Nigdy nie zapomniała jego głębokiego, sugestywnego głosu. Znów wytrącona z równowagi, powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy:
- Ma pan niebanalny gust.
- A co sądzisz o obrazach? – zapytał, wskazując je szerokim gestem.
A więc widział, jak je ogląda!
- Podobają mi się.
Obrzucił ją bacznym spojrzeniem.
- Wiesz, kto je namalował?
- Tak – odparła. – To z pewnością oryginały. A Jonathan Cass i Marco Abruzzi należą do moich ulubionych malarzy.
Uniósł brew.
- No, proszę, a zatem mamy ze sobą wiele wspólnego, nieprawdaż? – rzekł z jawną kpiną. – Więc zapewne te same obrazy wiszą też u ciebie?
Uważa, że zmyślam, aby mu się przypochlebić – przemknęło jej przez głowę.
- Nie – odparła.
- Ach, to wielka szkoda. A masz w ogóle jakieś ich dzieła?
- Mam dwa obrazy Cass i…
- Które?
- „Zamieć” i „Podróż zimową”.
- A Abruzziego?
- „Gaje oliwne”, „Zachód słońca” i „Pole słoneczników” – wymieniła trzy ulubione.
- Czy wszystkie wiszą w tym samym pokoju?
- Nie, nigdy bym się nie odważyła umieścić ich razem.
- A co sądzisz o tym, że jak tak zrobiłem?
Miała ochotę nazwać to bezguściem, ale niezdolna skłamać przyznała:
- Powinny się gryźć, a jednak jakoś do siebie pasują.
- Miło mi to słyszeć – rzucił ironicznie. – Dobrze, skoro już ustaliliśmy, że w zakresie literatury i malarstwa jesteśmy niemal bratnimi duszami, może usiądź i sprawdzimy twoje kwalifikacje zawodowe.
Lecz Julie miała już dosyć jego nieuprzejmości i szyderstw.
- Dziękuje, ale właśnie doszłam do wniosku, że już mi nie zależy na tej posadzie.
- Dlaczego się rozmyśliłaś? – zapytał spokojnie.
Nie miała nic do stracenia. Podniosła dumnie głowę, spojrzała śmiało w jego brązowe oczy i oświadczyła szczerze:
- Nie podoba mi się, że pan się ze mnie wyśmiewa. To niepoważne i…
- Więc nie lubisz, gdy ktoś się z tobą drażni? Otóż wiedz, że reakcja na kpiny wiele mi mówi o charakterze człowieka. A teraz siadaj.
Mimo, iż wypowiedział te słowa cicho, zabrzmiały jak trzaśniecie bicza i Julie usłuchała wbrew sobie.
*****
Melodia dobiegła końca. Rosalie przeprosiła partnera i ruszyła do Lucasa przyciągana mocą potężniejszą niż jej siła woli. Dyskretnie wskazała mu drzwi. Lucas ruszył w tamtym kierunku, a ona szła za nim w pewnej odległości. Gdy przeszła przez drzwi, zobaczyła dziadka.
Niemal przyłapana szybko schowała się za kolumną.
- Nie spodziewałem się tego po tobie – powiedział Richard.
- Czego?
- Odwetu.
- To tylko interesy.
Rosalie niestety ich nie widziała, mogła tylko słuchać. Głos dziadka brzmiał w ciemności ostro i bezwzględnie. Ale Lucas chyba się tym nie przejmował.
- Gills i Marsh kupowali miejsce na reklamy w „Charismie” od chwili, gdy magazyn powstał – mówił dalej Richard. – A „The Buzz” reklamuje crystal creme soda od pięciu lat.
- Wielu moich klientów postanowiło wypróbować inne formy reklamy, żeby sprawdzić, czy uzyskają więcej za swoje pieniądze. Reklamy w telewizji i kinie cieszą się dużą oglądalnością.
Nastąpiła długa chwila milczenia.
- Musisz być wściekły na moją wnuczkę – podjął wreszcie Richard.
- Już mi przeszło.
- Nie wierzę!
- Dlaczego?
- Widziałem jak patrzyłeś na Rosalie. To nie była mina kogoś, komu „już przeszło”.
- Mylisz się. Ale nawet gdybym nadal kochał Julie, nie mieszałbym w to ani moich klientów, ani Rosalie. Ani ciebie.
Znów zaległo milczenie. Lucas nie ugryzł przynęty. Rosalie trochę się uspokoiła. Dziadek nie zauważył, że mina Lucasa wyraża pożądanie, a nie złość.
- Nie wiem, co ta dziewczyna sobie myśli – odezwał się Richard po chwili.
W jego głosie Rosalie wyczuła rozgoryczenie.
- Zawsze do tej pory miała głowę na karku. A teraz uciekła z tym…piosenkarzem. Rzuciła pracę.
Lucas milczał.
- Lucas, przyjrzę się bliżej mojemu budżetowi na reklamy. Może sam też zdecyduję się poszukać innych nośników.
- Richard, w reklamie nastała nowa era. Przyszedł czas na zmiany.
- Może.
Richard już odchodził, ale jeszcze się zatrzymał.
Rosalie wyjrzała zza kolumny.
- Powinienem był zadzwonić do ciebie z przeprosinami – powiedział. – Myślałem o tym. Po prostu tego nie zrobiłem.
- Nie trzeba, ale dziękuje. To była sprawa między Julie a mną.
- No, tak. Dobranoc.
- Dobranoc.
Minęło kilka sekund.
- Możesz wyjść – zawołał Lucas. – Jest już w budynku.
- Mało brakowało – mruknęła, podchodząc do niego. – Dobrze się bawisz?
- Niespecjalnie.
- Mogłeś mnie poprosić do tańca.
- Przez cały czas miałaś partnerów. Miałem cię odbijać?
- Mógłbyś.
- Uznaj to za kolejną lekcję zalotów, dobrze?
- Każda sytuacja musi być oceniania odrębnie.
- Oceniłem. I uznałem, że lepiej cię nie prosić.
- Dobrze.
Ponieważ miał rację, wolała zmienić temat.
- Lucas, czy w tym, o czym mówił dziadek, chodziło naprawdę tylko o interesy?
- Tak.
- Zrobiłbyś to samo, zmieniłbyś sposoby reklamowania, gdybyście z Julie nadal byli zaręczeni?
Zawahał się sekundę, ale nie odwrócił wzroku.
- Tak. Może urwiemy się stąd? – spytał niespodziewanie.
- Bardzo bym chciała. Ale wiesz, że to niemożliwe. Lepiej już pójdę.
Odwróciła się.
- Rosalie.
Zawołał ją głosem tak pełnym namiętności, że stanęła w miejscu.
- Tak?
- Byłem zazdrosny o każdego faceta, z którym tańczyłaś, każdego, który cię dotykał. Byłaś tak blisko nich.
Ogarnęła ją fala pożądania. Nie była przyzwyczajona do tego, by mężczyzna pragnął jej z taką pasją, tak…gwałtownie. Fascynowało ją zarówno to, że tak jej pragnął, jak i to, że godna neandertalczyka reakcja na nią tak jej się podoba. Przedtem nigdy nie tolerowała u mężczyzn zazdrości, ale żar, jaki rozlał się po jej ciele, mówił, że jego zazdrość jest dla niej ważna.
- Nie pomyślałeś, że mogłam czuć to samo? – spytała.
Nic nie odpowiedział. Był dobry w takim milczeniu.
*****
- To wszystko ani trochę mi się nie podoba.
- Wiem, mamo.
Marie odrzuciła do tyłu długie włosy i przejrzała się w lustrze. Musiała przyznać, że wygląda o wiele lepiej, niż mogłaby się tego spodziewać po tak okropnych dniach. Ciemnozielona sukienka na cienkich ramiączkach układała się miękko, podkreślając smukłą talię i kobiece krągłości. Dekolt był może ciut zbyt głęboki jak na jej gust, ale nie miała już czasu, by się przebrać. Pamiętała, że Matt nienawidził czekania.
- Nie, żebym miała coś przeciwko Mattowi – mówiła dalej Eva. – Wręcz przeciwnie. To bardzo porządny człowiek, jak wszyscy chłopcy Holmesów. Pamiętam, że w dzieciństwie byliście z Mattem nierozłączoną parą…
Niespodziewanie Marie zalała fala wspomnień. Znowu mieli z Mattem po dziesięć lat i podkradali w wielkiej kuchni w The Tides kostki cukru, żeby je dawać koniom. Chowali się przed małym Jaredem, który koniecznie chciał się z nimi bawić, i ganiali za Dominicem, który w ich mniemaniu był już prawie dorosły.
- Ale wyjść za mąż za mężczyznę, którego nie kochasz, i zgodzić się, żeby ci za to płacił…
- Kiedy się ujmie rzecz w ten sposób, rzeczywiście brzmi źle – przyznała Marie.
- Bo tak jest.
Eva Spencer-Hanks podeszła do córki i położyła dłonie na jej ramionach.
- Już raz boleśnie się zawiodłaś na małżeństwie. Nie chcę, żeby znowu cię ktoś zranił. Zasługujesz na to, żeby wyjść za mąż za człowieka, którego pokochasz z wzajemnością!
- Może pewnego dnia tak się stanie – powiedziała Marie, z trudem opanowując chęć skrzywienia się.
Matka nie mogła się powstrzymać, żeby co jakiś czas nie uraczyć jej tym tekstem.
- Muszę lecieć. Matt już na pewno się niecierpliwi.
Eva objęła ją i mocno przytuliła.
- Tylko nie pozwól, żeby on cię skrzywdził, kochanie – powiedziała cicho, z przejęciem. – Nie chcę, żeby moja córeczka znów miała złamane serce. Nie zniosłabym tego.
Marie w milczeniu pokiwała głową. Obiecała sobie już dawno, że nigdy więcej nie narazi się na taki ból, jaki czuła wtedy, kiedy oszustwo Christophera wyszło na jaw. Teraz nie mogła uwierzyć we własną naiwność, ale biorąc ślub z Wiltonem, naprawdę wierzyła, że spotkała miłość swojego życia. Zresztą nic dziwnego – naciągacz robił przecież wszystko, żeby utrzymać ją w tym przekonaniu. Kiedy po ślubie porzucił grę pozorów i pozwolił, by opadła maska romantycznego kochanka, zaufanie Marie zostało śmiertelnie zranione. Od tamtej pory pewna była jednej rzeczy – nigdy nie zaufa nikomu na tyle, żeby narazić się na podobne przeżycia. Dlatego układ, który zawarli z Mattem, w zasadzie jej odpowiadał. Tu chodziło o biznes, nie o miłość. Żadne z nich nie udawało, że kocha drugie ponad życie.
Gościnnie:
Eva Spencer-Hanks - Victoria Ruffo - matka Marie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:09:41 01-01-11 Temat postu: |
|
|
Zaglądam na pierwszą stronę, żeby sprawdzić, kogo obsadziłaś w roli Bruce'a i zonk - Justin Nie wiem czemu, ale jak czytałam o nim we wcześniejszych odcinkach, to mój mózg podsuwał mi obrazy jakichś dojrzałych facetów, w sensie takich ok. 30+ (np. Patric Dempsey).. ale w sumie Justin też mi pasuje
Zadziwiające, że nie poznał Julie - a może poznał, tylko się nie przyznaje? Ciekawa jestem co takiego zdarzyło się między nimi w przeszłości.
A w ogóle to Lucas i Rose i te ich lekcje są nie do pobicia Chcę więcej!
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:06:53 01-01-11 Temat postu: |
|
|
Kiedy Julie poznała Bruca miała 17lat, a on 23. Specjalnie zrobiłam tylko 6lat różnicy, ponieważ chcę żeby był w podobnym wieku, co Lucas. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to, iż Bruce nie jest po 30-stce?
Hmm...czy Bruce rozpoznał Julie? - hm...nie wypowiem się na ten temat
A jeśli chodzi o Rosalie i Lucasa to jeszcze nie koniec ich "przygód" na balu
Też Cię pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:26:37 01-01-11 Temat postu: |
|
|
Jak już mówiłam, nie wiem, dlaczego mi się uroiło, że Bruce jest po 30 (a nawet bliżej 40), ale Justina bardzo lubię, więc jeśli o mnie chodzi, to nie mam absolutnie nic przeciw
Nie koniec balowych przygód? No to jeszcze bardziej zaostrzyłaś teraz mój apetyt na kolejny odcinek!
Również życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku (i oczywiście mnóstwa weny twórczej) :* |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:34:00 01-01-11 Temat postu: |
|
|
"Przygody" Rosalie i Lucasa na balu pojawią się ( niestety ) dopiero w 13 odcinku, ponieważ następny będzie głównie poświęcony Julie i Brucowi - muszę trochę podgonić z wątkiem Julie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:43:54 01-01-11 Temat postu: |
|
|
wątek Julie i Bruca też zapowiada się ciekawie, więc tak czy siak z niecierpliwością będę czekać na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:13 01-01-11 Temat postu: |
|
|
Nie chcę spoilerować, ale powiem tylko tyle - wątek Julie i Bruca zawiera sporo tajemnic ( zarówno z jej strony, jak i z jego ). |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:51:18 01-01-11 Temat postu: |
|
|
To bardzo dobrze Lubię jak jest tajemniczo i nie wszystko jest od razu wywalone "kawa na ławę" Nie wiem jeszcze co za gagatek z tego Bruca, ale chyba nawet on będzie lepszy od obecnego faceta Julie, zwłaszcza, że wyraźnie działa na dziewczynę |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:56:58 01-01-11 Temat postu: |
|
|
W końcu Bruce był pierwszą miłością Julie. A podobno stara miłość nie rdzewieje
Bruce?hmm...powiem tylko tyle: to cwany i przebiegły, ale również kochany facet
I nie można zapomieć tego, iż Julie od samego początku okłamuje Bruca. A może on ją też |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:58:28 01-01-11 Temat postu: |
|
|
No skoro to pierwsza miłość, to tym bardziej nie rozumiem, jak mógłby jej nie poznać, więc zakładam, że jednak ją poznał, ale nie zamierza się przyznać |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|