Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uwodzicielka mimo woli - Odcinek 14
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:32:12 11-10-10    Temat postu:

agam...bardzo dziękuje za cudowny komentarz. Szczerze to jeszcze nie wiem jak to się potoczy - mam ogólny zarys, ale u mnie to się zmienia z minuty na minutę, a nawet z sekundy na sekundę
AllSins... z uczuciami Lucasa masz sporo racji, ale upłynie trochę czasu zanim sam zrozumie, co czuje i do kogo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:41:52 17-10-10    Temat postu:

Z pamiętnika...

Wygładziła sukienkę i wyszła z łazienki. Lucas jeszcze leżał.
Rosalie znalazła szpilki, włożyła je, trochę się chwiejąc, bo cała drżała.
Lucas odrzucił kołdrę, wstał i położył jej ręce na ramionach.
- Uspokój się. Nic…
- Mógłbyś się przynajmniej okryć – parsknęła i aż się wzdrygnęła, słysząc swój ostry ton.
Uśmiechnął się, ukazując chwytające za serce dołeczki.
Powstrzymała westchnienie. Był taki przystojny. Kto by pomyślał, że pod nudnymi służbowymi garniturami kryje się tak fantastyczne ciało, silne, muskularne, jędrne. Pociągające.
- Wychodzisz? – spytał.
- Oczywiście. Masz mnie za ostatnią idiotkę?
Chociaż rzeczywiście zachowała się jak idiotka.
Popatrzył na nią z ciekawością, chwycił slipy i włożył je.
- Rosalie, dlaczego to się wydarzyło?
Zastanawiała się, co mu powiedzieć, żeby uwierzył. Uśmiechnęła się słabo.
- Dlaczego to się wydarzyło? – powtórzył.
- Bo nas poniosło.
- Wiem, dlaczego poniosło mnie, ale ty?
Nie mogła mu wyznać, że go kocha. Więc co miała powiedzieć?
Dotknął palcem jej policzka. Czułość tego gestu spowodowała, że niemal rzuciła mu się w ramiona.
- Chyba wiesz, że nigdy nie spałem z twoją siostrą.
Skinęła głową.
- Wiele straciła. Jesteś takim namiętnym mężczyzną.
- Może przy tobie. Może ty to we mnie obudziłaś.
Musnął jej włosy, potem pogłaskał po uchu.
- Nie zechciałabyś mi pomóc nabrać trochę praktyki, żebym nie rozczarował kolejnej kobiety?
- To nie pora na żarty. Nie potrzebujesz lekcji, a my nie mamy przed sobą wspólnej przyszłości. To się nie powinno było zdarzyć i bardzo cię przepraszam.
- Przepraszasz? Za co?
- Wiem, że musiałeś się czuć zraniony i zły, może nawet pragnąłeś zemsty, ale proszę nie mów nikomu o tym, co się stało – powiedziała i odsunęła się.
Miała mętlik w głowie. Potrzebowała chwili samotności, by wszystko przemyśleć. Chwyciła torebkę i wybiegła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:07:22 17-10-10    Temat postu:

Libby dobrze Cię rozumiem, bo ja też mieniam zdanie średnio 10 razy na sekundę

Co do odcinka - Lucas najwyraźniej nie żałuje tego, co się stało, za to Rosalie zachowuje się co najmniej dziwnie, a przecież uwiodła go, powiedziałbym nawet, że z pełną premedytacją Nie rozumiem też, czemu chce zachować to w tajemnicy, skoro w chwili, gdy to się stało, oboje byli wolnymi ludźmi. No, ale w końcu kobieta zmienną jest, a opowiadanie za szybko by się skończyło, gdyby już teraz wyznali sobie miłość

Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:13:11 23-10-10    Temat postu:

agam...Rosalie czuję się z tym źle, ponieważ w opinni ludzi to zawsze ona była tą "złą", a Julie "dobrą" i boi się, że zawiodła swoją rodzinę - zwłaszcza dziadków i siostrę. A poza tym nigdy nie wiadomo, co zrobiliby dziadkowie i jakby się zachowali wiedziąc, że w dniu zerwania zaręczyn Rosalie spędziła noc z Lucasem, co prawada exnarzeczonym, ale był nim dopiero od paru godzin.

Z pamiętnika...

Na dworze było zimno. Uświadomiła sobie, że zostawiła u Lucasa płaszcz. Ale nie mogła po niego wrócić.
Nie mogła też wrócić do domu. Mieszkała razem z Julie w miejskim domu dziadków. Miały tam apartament na najwyższym piętrze.
Julie pewnie była gdzieś z David`em, ale Rosalie wolała nie ryzykować.
Spędzi tę noc w hotelu, zamówi sobie butelkę wina, wykąpie się i zastanowi, dlaczego doszło do tak fatalnej sytuacji.
Ale wcale nie czuła się fatalnie. Nie wtedy, gdy była w ramionach Lucasa. Czuła się… na swoim miejscu. Nie był już narzeczonym jej siostry. Nie złamała żadnych zasad etycznych, nie zdradziła Julie.
A więc kąpiel i chwila zastanowienia, a potem raz na zawsze wyprze Lucasa Marshalla ze swoich myśli.
I rano będzie już wszystko w porządku.
Tak, w porządku.


Ps. to jest ostatnia część serii "Z pamiętnika". Teraz zaczną się normalne odcinki. Pozdrawiam i życzę miłego czytania.


Ostatnio zmieniony przez libby87 dnia 15:04:40 14-11-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:30:00 24-10-10    Temat postu:

Oj... jak króciutko Pisanie tak krótkich odcinków powinno być zabronione:P
Rose ma poczucie winy, ale jednocześnie jest przekonana, że wszystko będzie w porządku - cóż, ja myślę wprost przeciwnie. Nic nie będzie w porządku i wszystko się jeszcze bardziej pogmatwa
Ciekawa tylko jestem jakie myśli kłębiły się w głowie Lucasa, gdy Rose wyszła od niego prosząc, by zachował wszystko w tajemnicy...

No nic, czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:57:17 24-10-10    Temat postu:

Hej też tu jestem(wreszcie)
Zgadzam się z Agą, że nawet mój rekord w krótkich odcinkach został pobity i mogłabyś troszkę przedłużyć. Oczywiście bardzo mi się podobają te ich pokomplikowane sytuacje i chcę już ten obiecywany odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:35:51 24-10-10    Temat postu:

agam...już w najbliższym ( normalnym ) odcinku poznasz trochę myśli Lucasa
AllSins...ostatnia część "Z pamiętnika" wyszła taka krótka temu, że wcześniej trochę źle rozplanowałam

A co do odcinka to mam go już napisanego i wstawie jeszcze w tym tygodniu. Obiecuję, że będzie sporo dłuższy


Ostatnio zmieniony przez libby87 dnia 18:37:33 24-10-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:28:58 25-10-10    Temat postu:

No, to kiedy ten odcinek?
Tylko nie mów, że pod koniec tygodnia;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:18:40 25-10-10    Temat postu:

Miałam go dodać w środę, ale daję dziś

~~~ ODCINEK 1 ~~~


Początek kwietnia…

Rosalie siedziała w kawiarni rodzinnej firmy Harlan Publication Holdings i czekała na Julie. Jeszcze raz spojrzała na zegarek. Kwadrans po dwunastej. Sprawdziła telefon komórkowy. Żadnych nieodebranych połączeń. Żadnej poczty głosowej. Była coraz bardziej zdenerwowana. Julie nie miała zwyczaju się spóźniać. Ale z drugiej strony Julie się zmieniła. Nie można już było przewiedzieć, co zrobi. Nawet zaręczyła się z David`em Harden`em niecały miesiąc po tym, jak zerwała zaręczyny z…
Rosalie wolała o tym nie myśleć. Przynajmniej teraz Julie miała w oczach radosne iskierki, chodziła tanecznym krokiem. Otaczała ją zupełnie inna aura, i za to Rosalie była David`owi wdzięczna.
Niecierpliwiła się coraz bardziej. Nienawidziła siedzieć samotnie w kawiarni. Na szczęście udało jej się zająć lożę. Powinna się była umówić z siostrą w pobliskim parku.
- Na kogo czekasz?
Przy stoliku stała Samantha Harlan, redaktor naczelna magazynu „Charisma
” i od dwóch lat szefowa Rosalie, a prywatnie jej ciocia Sam.
- Na Julie. Spóźnia się. To do niej niepodobne.
- Wiem. Dobrze się czujesz?
- Jasne. Dlaczego pytasz? – zdziwiła się Rosalie.
- Ostatnio wydajesz się taka niespokojna.
- Wcale nie. Czuje się doskonale – odparła Rosalie.
Pohamowała się, by nie powiedzieć, że Samantha też jest ostatnio zestresowana. Zresztą były ku temu powody. Jej ojciec, a dziadek Rosalie, obwieścił, że pod koniec roku zamierza przejść na emeryturę, a jego następcą na stanowisku prezesa firmy zostanie osoba, której czasopismo uzyska najlepsze wyniki finansowe. Ta zapowiedź spowodowała, że stosunki między Samanthą, a ojcem stały się jeszcze bardziej napięte.
- No, lecę. Jestem umówiona. Do zobaczenia później – powiedziała Samantha.
I odeszła do swojego stolika.
W tym momencie pojawiła się Julie. Oczy jej błyszczały. Widać było, że jest szczęśliwa.
- Przepraszam za spóźnienie – powiedziała. – Ładna sukienka. Mogę ją pożyczyć?
Rosalie uśmiechnęła się. Julie ostatnio bardzo się zmieniła, ale jej garderoba nadal nie zawierała niczego takiego jak purpurowa minisukienka, którą Rosalie zaprojektowała i uszyła w zeszłym tygodniu.
- Bierz z mojej szafy wszystko, co chcesz.
Na ogół Rosalie zawsze wiedziała, o czym myśli jej siostra, ale w ostatnich tygodniach i to się zmieniło. Zauważyła tylko, że Julie jest czymś zaprzątnięta.
- Co się dzieje?
Julie usiadła i zacisnęła pięści na stole.
- Biorę urlop.
- Dlaczego? – spytała zdumiona Rosalie.
- Chcę pojechać z David`em na jego międzynarodowe tournee.
- Jak długo cię nie będzie?
- Miesiąc.
- Przecież nigdy nie rozstawałyśmy się na dłużej niż tydzień – wyjąkała Rosalie zszokowana.
- Życie się zmienia, Rosalie. I my też się zmieniamy.
- Nasze drogi się rozchodzą.
- To musiało się kiedyś stać.
- Nie mogę uwierzyć, że rzucasz swoją wymarzoną pracę, szansę awansu, dla… mężczyzny.
- Nie dla jakiegoś tam mężczyzny. Dla David`a. Dla mężczyzny, którego kocham. Dla mężczyzny, za którego wyjdę za mąż.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- Jutro.
- Już jutro?
Rosalie poczuła się bezbronna. Jej więź z życiem, jaką znała dotychczas, zaczynała się rwać.
- Nie bądź zazdrosna – poprosiła Julie.
- Nie jestem zazdrosna. Chociaż może i tak. Dziadek uzna, że jesteś niewdzięczna.
- Tak, tego się obawiam. Lojalność jest dla niego najważniejsza, ale muszę to zrobić. Chcę to zrobić i zrobię.
A wszyscy myśleli, że Julie jest tą bardziej potulną bliźniaczką.

*****
Lucas spędził ostatni miesiąc w podróży służbowej. Mając czas, by przemyśleć swój związek z Julie, doszedł do wniosku, że właściwie do siebie nie pasowali. Byli zanadto podobni, jednakowo zrównoważeni, przede wszystkim liczyła się dla nich tylko praca.
Widocznie ostatnio Julie bardzo się zmieniła. W jakieś plotkarskiej gazecie przeczytał, że ma zamiar towarzyszyć David`owi Hardan`owi w tournee po Europie. Zadziwiające. Kto by pomyślał, że pod tymi spokojnymi pozorami kryje się taka awanturnicza natura?
Ale związek z Julie to już przeszłość. Teraz musi porozmawiać z Rosalie. Miesiąc oddalenia uświadomił mu, jakie głupstwo popełnił tamtego wieczoru. Ponieważ należą do tego samego kręgu towarzyskiego, od czasu do czasu z konieczności będą na siebie wpadać, więc trzeba ustalić, jak się rzeczy między nimi mają.
Nie zadzwonił do niej, choć wiele razy podnosił słuchawkę. Ona też się do niego nie odezwała, a że była taka impulsywna i bezpośrednia, to fakt, że się z nim nie skontaktowała, bardzo wiele mówił. To była jednorazowa sprawa dla nich obojga.
Dzisiaj pokropił twarz wodą po goleniu o cytrynowym zapachu, który przypominał mu perfumy Rosalie. Wspomnienia tych perfum nie zdołał zmyć żaden prysznic. Po nocach budził się i przypominał sobie, jak go dotykała, całowała, jak się poruszała i…
Do diabła! Nawet teraz, na samą myśl, od razu poczuł podniecenie.

*****
- Powiedziałaś mu już?
- Chciałam najpierw powiedzieć tobie. Thomasa zawiadomię po lunchu, a potem pojadę do dziadków.
Wujek Thomas był bliźniakiem Samanthy i naczelnym redaktorem „The Buzz”, czasopisma poświęconego show- biznesowi, w którym Julie pracowała jako redaktorka, a teraz miała być awansowana na stanowisko starszego redaktora. Rosalie wyobraziła sobie, jak Thomas przyjmie tę wiadomość. Nie wspominając już o dziadku…
- Będę strasznie za tobą tęsknić – szepnęła Rosalie.
- Ja też. Będę często dzwonić. Obiecuję. Może mogłabyś do nas przyjechać na jakiś weekend?
- Troje to już tłum.
Rosalie z całej siły starała się zachowywać normalnie. Pogrzebała w swojej sałatce.
- Chcesz trochę?
- Nie. Żołądek mi się zacisnął z nerwów.
- Pamiętaj, że możesz korzystać z mojej garderoby. Jeżeli coś ci się spodoba, weź to sobie.
- David`owi podobam się taka, jaka jestem.
Lucasowi też, pomyślała Rosalie. Julie była taka miła w obejściu. Nie żądała od innych, tak jak ona sama, poszanowania dla swojej wolności i niezależności. A przynajmniej nie okazywała tego.
- No i znów to robisz – powiedziała Julie.
- Co takiego?
- Jesteś myślami gdzie indziej. Tak się dzieje chyba już od miesiąca.
- Naprawdę?
- Tak. To się zaczęło wtedy, gdy spędziłaś noc poza domem i nie chciałaś mi powiedzieć, gdzie byłaś. Po raz pierwszy w życiu masz przede mną jakąś tajemnice.
Rosalie bardzo chciała opowiedzieć siostrze o Lucasie, o tamtej nocy, ale nie mogła. Nie było nikogo, z kim mogłaby o tym porozmawiać, może oprócz samego Lucasa, ale on się już potem do niej nie odezwał. Jednocześnie miała mu to za złe i szanowała go za opanowanie. Jedyne co zrobił, to odesłał jej płaszcz następnego dnia, bez jednego słowa, a poza tym było tak, jakby dla siebie nawzajem w ogóle nie istnieli.
Tyle tylko, że jej ciało pragnęło go tak, jak jeszcze nigdy nikogo.
- Możemy razem spędzić wieczór? – spytała Rosalie, żeby zmienić temat.
Zobaczyła smutek na twarzy Julie, ale nie mogła się jej zwierzyć. Niektóre sekrety zabierze ze sobą do grobu.
- Pomożesz mi się spakować?
- Jasne.
- Nie wiem, o której wrócę. Lecę helikopterem do dziadków.
- Będę czekała. Przygotuję margarity. Po rozmowie z dziadkiem będziesz tego potrzebowała. Tym razem to ty się narażasz.
Julie uśmiechnęła się.
- Wiem. Przez całe lata robiłaś wszystko, co tylko mogłaś, żeby go irytować swoimi wyborami mężczyzn. Teraz dla odmiany ja występuje w roli zbuntowanej bliźniaczki. Czeka mnie naprawdę trudna rozmowa. Dziadkowi tak bardzo zależy na nieskalanym wizerunku rodziny i firmy.
- O wiele za bardzo.
Rosalie miała o to do dziadka wielki żal. Właśnie dlatego, jemu na złość, wybierała sobie wyłącznie takich mężczyzn, którzy na pewno by mu się nie spodobali. Niewielu z nich było jej kochankami. Z większością po prostu się przyjaźniła.
- No, muszę już iść – powiedziała Julie.
- Ja też.
Poszły razem do windy. Rosalie pracowała na siedemnastym piętrze, Julie piętro wyżej.
Gdy winda ruszyła, Rosalie mocno uściskała siostrę.
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham.


Ostatnio zmieniony przez libby87 dnia 15:10:11 14-11-10, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:20:38 26-10-10    Temat postu:

ona nie dzwoni, bo on nie dzwoni, on nie dzwoni, bo ona nie dzwoni... oboje chyba boją się spojrzeć w sobie oczy, bo mogliby wtedy odkryć, że jednak to było coś więcej niż "przygodny" seks. Dobrze przynajmniej, że Lucas nie myśli już o odzyskaniu Julie, która jak widać, postanowiła żyć pełnią życia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:10:06 28-10-10    Temat postu:

agam...Julie jeszcze wszystkich zaskoczy A co do Rosalie i Lucasa to oboje zachowują się jak dzieci , ale masz rację, że boją się, że odkryją prawdę - w sumie Rosalie już wie, że Go kocha, a Lucas? - hmm..przekonasz się sama
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:39:48 28-10-10    Temat postu:

w takim razie czekam niecierpliwie na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
libby87
Cool
Cool


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Goleniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:56:30 06-11-10    Temat postu:

~~~ ODCINEK 2 ~~~

- Przykro mi, Matt, ale to niemożliwe. Nie wyjdę za ciebie. Ten ślub się nie odbędzie! – Marie prawie krzyczała.
Chciała mieć pewność, że mężczyzna stojący po drugiej stronie zamkniętych drzwi dobrze ją usłyszy.
- Ależ jak najbardziej się odbędzie – zabrzmiała spokojna odpowiedź.
W głosie Matta nie było nawet cienia niepokoju.
- Wystarczy już scen, nie sądzisz? Otwórz te cholerne drzwi!
Marie oparła się ciężko o framugę, usiłując uspokoić oddech. Jej oczy zaczęły błądzić po zalanym słońcem pokoju. Promienie wpadały przez wielkie okno, złocąc sufit i podłogę, ale widoczny na ścianach cień ramy okiennej łudząco przypominał więzienne kraty. Przypadek?
Czy może raczej ostrzeżenie?
To było szaleństwo. Wychodząc za Matta, popełniała wielki błąd. Złe przeczucia, które od miesiąca kiełkowały w jej duszy, teraz wybujały jak puszcza równikowa.
- Matt, zastanów się. Przecież to nonsens – westchnęła.
- Trochę za późno na zmianę zdania, moja droga – rozległ się zza drzwiami zdecydowany głos. – Goście dopisali, pastor czeka i zaczyna już tracić cierpliwość. Za chwilę zostaniemy mężem i żoną.
Marie poczuła, że żołądek podjeżdża jej do gardła. Wzięła kolejny głęboki oddech, a potem powoli wypuściła powietrze przez nos. Nie pomogło.
Kiedy rozległo się łomotanie do drzwi, w popłochu rozejrzała się po pokoju, szukając drogi ucieczki. Niestety, nie było żadnej, i dobrze o tym wiedziała.
Sama tego chciała. Była pełnoletnia i wyraziła zgodę na ten idiotyczny układ.
Kretynka.
- Marie, otwórz wreszcie te drzwi! – w głosie Matta brzmiała determinacja.
Poczuła przypływ paniki. Nie miała siły na konfrontację. Co robić?
- Nie chcesz chyba zobaczyć panny młodej przed ceremonią? – odezwała się z fałszywą słodyczą. – To wróży nieszczęście.
- Naprawdę nie sądzę, żeby w naszym przypadku te zasady miały jakiekolwiek znaczenie.
Cóż, z pewnością nie miały. Przecież w ich przypadku… nie chodziło o zwyczajny, normalny ślub.
Jeszcze miesiąc temu wszystko wydawało się jasne, proste i logiczne.
- Potrzebuje żony – oświadczył Matt tamtego dnia. – A ty potrzebujesz pieniędzy. To idealny układ.
W pierwszej chwili Marie miała wrażenie, że to żart.
- Nie, to nie jest idealny układ – zaprzeczyła stanowczo.
Z nich dwojga ona była rozsądniejsza. Tylko raz w życiu postąpiła impulsywnie, wstępując w związek małżeński z mężczyzną, który zawrócił jej w głowie czułymi słówkami i zapewnieniami o dozgonnej miłości. Niestety, zaraz po ślubie Marie przekonała się, że niegodziwiec po prostu ją oszukał. Oto, do czego prowadziły nieprzemyślane, impulsywne decyzje.
- Twój problem można rozwiązać w dużo prostszy sposób. Wystarczy, jeśli powierzysz dystrybucję twoich win komuś innemu .
Matt potrząsnął głową tak energicznie, że pasmo czarnych włosów opadło mu na czoło. Marie zwalczyła instynktowną chęć, by sięgnąć i odgarnąć na bok niesforny kosmyk.
- Wykluczone. Edward Foreman jest najlepszy w swojej branży. Dobrze wiesz, że nie schodzę poniżej pewnego poziomu.
Jak ona mogła o tym nie wiedzieć? Matt pochodził z bardzo zamożnej rodziny, kto wie, czy nie najbogatszej w całym stanie. Wychowano go w luksusie, a także w przekonaniu, że dla kogoś z jego pozycją nie ma rzeczy niemożliwych.
Dla Winnicy Matt gotów był zrobić wszystko. Odkąd objął spadek po zmarłym ojcu, nie szczędził wysiłków, by stać się czołowym producentem win na Wschodnim Wybrzeżu.
Współpraca z nowym dystrybutorem mogła mu umożliwić sukces nie tylko na rynku lokalnym, ale też w całych Stanach, a nawet w Europie. Matt planował podbić świat, a Edward Foreman był jego kartą atutową.
- Rozumiem, że masz wielkie plany, Matt – powiedziała cierpliwie Marie. – Ale wytłumacz mi, do czego ci potrzebne to małżeństwo? Nie musisz się ze mną żenić, żeby zrobić interesy z Edwardem Foremanem.
- Nie muszę. – Matt westchnął z rezygnacją. – Zamiast tego mógłbym się ożenić z jedną z panien Foreman. Edward Foreman bardzo na to nalega. To ekscentryk, który własną pracą doszedł do milionów, a teraz ma tylko jeden cel: dobrze wydać za mąż swoje córeczki. Jako majętny kawaler jestem idealnym kandydatem na zięcia. Tylko ty możesz mnie uratować.
Marie pokręciła głową z niedowierzaniem.

Tamta rozmowa miała miejsce przed miesiącem. Teraz nadszedł czas, by się zmierzyć z konsekwencjami podjętej decyzji.
*****
O dziewiętnastej, Lucas stał przed domem Harlanów. Zamierzał wejść prywatną furtką, którą można było się dostać bezpośrednio na schody prowadzące do apartamentu Julie i Rosalie.
Właściciele domu, Stella i Richard Harlan, założyciele rodu, spędzali teraz większość czasu w swojej letniej posiadłości The Tides. Tam też wychowały się Julie i Rosalie po tym, jak ich rodzice zginęli w katastrofie samolotu. Teraz jednak przebywały głównie w mieście, jeżdżąc tylko od czasu do czasu do The Tides na weekendy.
Posiadłość rodziny Lucasa sąsiadowała z letnim domem Harlanów, mimo to nie widywali się często. Lucas był o pięć lat starszy od bliźniaczek. Wyjechał do college`u, gdy one dopiero szły do liceum, i dopiero parę lat po tym, jak skończyły college, przypadkowo się spotkali. Od tego czasu towarzyszył czasami Julie na różnych imprezach. Ich znajomość zacieśniła się, aż wreszcie się zaręczyli.
Sięgnął po telefon komórkowy, by się zapowiedzieć, ale w końcu nie zadzwonił. Powinien uprzedzić Rosalie o swojej wizycie. Przecież na ogół przestrzegał wszystkich form towarzyskich. Jednak chciał ją zaskoczyć i zobaczyć, jak zareaguje na jego widok, jeśli nie będzie miała czasu na przyjęcie jakieś sztucznej postawy. Tak więc wcisnął cyfry kodowe, które znał z czasów, gdy bywał u Julie, i wszedł.
Ku własnemu zdumieniu był straszliwie stremowany. Stanął pod drzwiami, ale nie od razu zadzwonił. Może powinien był przyjść w garniturze, by pokazać jej – i sobie też – że to jedynie oficjalna wizyta? A był w swetrze, spodniach khaki i mokasynach . Jak na niego to wyjątkowo swobodny strój.
W końcu zadzwonił. Chciał jak najszybciej mieć tę rozmowę za sobą, żeby móc ruszyć dalej ze swoim życiem. Po kilku sekundach w wizjerze pojawił się cień, ale drzwi się nie otworzyły. Może w ogóle go nie wpuści?
Jednak klamka opadła i drzwi po woli stanęły otworem.
W salonie było ciemno, widział więc jej sylwetkę jedynie w poświacie z sypialni. Włosy opadające na ramiona, długi do ziemi szlafrok. Owinął go zapach jej perfum.
- Lucas?
Nie rozumiał, jak tamtego wieczoru mógł pomylić jej głos z głosem Julie. Głos Rosalie był jedwabisty, namiętny…
- Jesteś sama?
- Tak.
Gestem zaprosiła go do środka.
- Wejdź.
Rozejrzał się, jakby widział ten pokój po raz pierwszy.
Często odwiedzał tu Julie, ale teraz wszystko wydawało mu się inne. Na ulubiony styl Julie, wygodny i domowy, nakładał się wpływ Rosalie, która lubiła nowoczesność.
- Siadaj.
Wskazała kanapę naprzeciwko wielkiego okna. Otuliła się ściślej szlafrokiem, zawiązała mocnej pasek, zapaliła lampę i usiadła na drugim końcu kanapy.
Nie miała na sobie stanika. Sutki napierały na materiał szlafroka. Z trudem zmusił się, by odwrócić wzrok. Wiedział, że Rosalie czeka, by jej powiedział, po co przyszedł, ale sam nie bardzo rozumiał, co go tu sprowadziło.

*****
Marie zmobilizowała resztki odwagi i zmusiła się, żeby podjeść do drzwi. Kiedy tylko przekręciła klucz w zamku, do pokoju wtargnął Matt.
Tak jak się spodziewała, wyglądał zjawiskowo. Wypisz, wymaluj, pan młody wprost z romantycznych snów każdej nastolatki. Miał na sobie idealnie skrojony czarny garnitur, jedwabną śnieżnobiałą koszulę i ciemnoczerwony krawat. Gęste, lśniące włosy zaczesał do tyłu. W oczach koloru gorzkiej czekolady, osadzonych głęboko pod śmiało zarysowanymi, czarnymi łukami brwi, widać było napięcie.
- Pięknie wyglądasz – odezwał się po chwili.
- Dzięki.
Musiała przyznać, że było jej do twarzy w stroju panny młodej. Welon ze starej koronki podkreślał jasną karnację. Długa do kostek suknia odsłaniała delikatne ramiona i podkreślała smukłą talię, by poniżej rozpłynąć się jak biały, lekki obłok.
Rzeczywiście, wyglądała całkiem dobrze. Szkoda tylko, że czuła się fatalnie.
- Matt, ja nie dam rady – wykrztusiła.
W jednej chwili znalazł się przy niej. Poczuła, jak zamyka jej ramiona w zdecydowanym uścisku.
- Czyś ty oszalał? Myślisz, że pozwolę ci się teraz wycofać? Ślub w naszej rodzinie to wielkie wydarzenie, w ogrodzie aż się roi od reporterów i paparazzich. Byliby zachwyceni, mogąc relacjonować na żywo niezwykłe zabawne wydarzenie, jak narzeczona zostawiła Matta Holmesa przy ołtarzu.
- W porządku – wyrzuciła z siebie. – Więc ty mnie porzuć. Mam to gdzieś. Mogę zaraz wyjść do ogrodu i wyjaśnić gościom, że się rozmyśliłeś…
- Marie, o co ci chodzi?
Matt nie dał jej dokończyć. W jego głosie pobrzmiewało zniecierpliwienie, ale w oczach czaiła się troska. Marie odwróciła wzrok. Bała się, że ją zahipnotyzuje tym swoim intensywnie czekoladowym spojrzeniem.
- O to – odpowiedziała.
Podeszła do okna i szerokim gestem wskazała ogromny trawnik, gdzie na rozstawionych wiklinowych krzesłach siedziało chyba z dwieście osób. Pośrodku rozłożono biały dywan prowadzący do altany tonącej w powodzi róż. Stojący przed altaną pastor wyraźnie zaczynał się niecierpliwić, a kwintet smyczkowy robił, co mógł, żeby zatuszować narastający gwar rozmów zebranych gości.
- Wiesz, że nie potrafię kłamać. Wszyscy się zorientują, że coś jest nie tak.
Na samą myśl o tym, że miałaby stanąć przed zebranym tłumem i wypowiedzieć słowa fałszywej przysięgi, poczuła, że w gardle rośnie jej wielka gula.
- Niepotrzebnie się tak przejmujesz.
Matt przeszedł przez pokój krokiem tak spokojnym, jakby w ogóle mu się nie spieszyło.
- Wyobraź sobie, że to teatr. Jesteśmy po prostu aktorami, którzy dają przedstawienie. Zresztą nikt nie będzie nam się specjalnie przysłuchiwał. Goście przyszli głównie z myślą o przyjęciu. Nie mogą się doczekać szampana i kanapek z kawiorem.
- Mam być aktorką? – przeraziła się. – Ostatni raz brałam udział w przedstawieniu, kiedy byłam w drugiej klasie podstawówki. Nawet wtedy nauczycielka nie powierzyła mi dużej roli. Tylko tańczyłam przebrana za truskawkę. Nie, Matt. Przykro mi, ale nic z tego nie będzie.
- Marie, uspokój się.
Jego głos był opanowany, ale stanowczy jakby mówił do rozkapryszonego dziecka.
- Poradzisz sobie. Podpisałaś umowę, więc się z niej wywiążesz.
To prawda, podpisała umowę. Matt zadbał o to, żeby pakt, który zawarli, został opracowany w formie pisemnej przez stado prawników na usługach Holmesów. A może nie stado, tylko watahę? Nieważne, dość, że zadbali o to, by złożyła podpis w obecności notariusza. Z prawnego punktu widzenia była uziemiona.
- Popełniłam błąd.
- To teraz bez znaczenia.
Zdecydowanie wziął ją za rękę.
- Bierz swój bukiet i chodź. To nie potrwa długo. Zobaczysz, ani się obejrzysz, kiedy będzie po wszystkim.
- Niedobrze mi – powiedziała słabo. – Muszę do… ubikacji.
Matt przewrócił oczami.
- Po raz pierwszy mam do czynienia z kobietą, która na myśl o zostaniu moją żoną dostaje torsji – mruknął.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:31:32 06-11-10    Temat postu:

No proszę, małżeństwo z rozsądku. Tyle, że zdaje się, że Marie właśnie uświadomiła sobie, że podjęła zbyt pochopną decyzję. A może te torsje, to wcale nie "zasługa" Matta?

Lucas poszedł do Rosalie - ciekawe co wyniknie z tego spotkania. Coś mi się zdaje, że podświadomie liczył na coś więcej niż rozmowa, a nawet, jeśli nie liczył, to na jej widok hormony i tak zaczęły robić swoje

Czekam na new!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:46:03 06-11-10    Temat postu:

Ale ona jest słodka, tzn, Marie. Jest przerażona i chyba się w nim kocha. Bogaci mają skomplikowany świat.
- Po raz pierwszy mam do czynienia z kobietą, która na myśl o zostaniu moją żoną dostaje torsji – mruknął. Rozwaliło mnie to. Biedny chłopak, to musi być dla niego nowość.
Co do Rosalie i Lucasa zobaczymy co wykombinują, bo z tego co zrozumiałam, to raczej nie Julie siedzi w głowie Lucasa, tylko jej siostrzyczka. Może jednak im się uda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 3 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin