|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:34:29 07-11-10 Temat postu: |
|
|
agam...pomysł małżeństwa z rozsądku ( papierowe małżeństwo ) chodził mi już dawno po głowie - nawet chciałam zrobić z tego osobną telkę A co do Lucasa i Rosalie to może wyjdzie coś więcej z tego spotkania
AllSins...jeśli chodzi o Marie to masz sporo racji, ale z czasem pokaże ona pazurki |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:31:48 07-11-10 Temat postu: |
|
|
Ja mam u siebie małżeństwo z przymusu, więc dla odmiany chętnie poczytam o małżeństwie z rozsądku |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:48:49 12-11-10 Temat postu: |
|
|
~~~ ODCINEK 3 ~~~
Walcząc z zawrotami głowy, Marie po raz kolejny wyjrzała przez okno. W pierwszym rzędzie krzeseł siedziała jej matka w towarzystwie ojczyma. Oboje byli wyraźnie zaniepokojeni, widziała to nawet z tej odległości. Matka nerwowo zwijała i rozwijała pasek torebki, a ojczym poprawiał krawat.
Nie pochwalali decyzji Marie, ale mimo to przyszli, żeby ją wspierać. Po przeciwnej stronie białego dywanu dwa rzędy krzeseł zajmowała liczna rodzina Holmesów. Ciężarna Natalie promieniała, wpatrzona w swego męża. Dominic stał obok niej, poważny i elegancki, gotów do wypełnienia obowiązków drużby. Dalej siedział Jared, najmłodszy z braci Holmesów, oraz cały tłum kuzynów, wujków i ciotek. Wszyscy czekali na nią.
Nie, absolutnie nie było się czym stresować.
- Pomyśl o przyszłości, Marie – szepnął Matt. – Za rok będziesz miała cukiernię. Wina z Winnicy Holmesów podbiją rynek europejski. A my spokojnie załatwimy rozwód i wrócimy do normalnego życia.
Chciała mu uwierzyć. Miała jednak przeczucie, że porywają się na coś, czego rzeczywistych konsekwencji żadne z nich nie jest w stanie do końca przewidzieć.
*****
- Co u ciebie słychać? – Lucas spytał w końcu.
- Wszystko w porządku. A u ciebie?
- Też.
Skończ z tymi banałami, napomniał się i powiedz coś ważnego, uczciwego.
Wygładziła szlafrok na biodrach. Sam chciałby to zrobić, a potem położyć się z głową na jej kolanach.
- Gdzie byłeś w ciągu ostatnich tygodni?
- W Los Angeles. Razem z partnerami rozszerzamy działalność, mamy kilku nowych klientów.
- Więc to była podróż służbowa, a nie…
Nie skończyła zdania. Myślała o Julie czy o sobie?
- Tak, służbowa.
Ale to nie była do końca prawda. Wymyślił sobie sprawę do załatwienia, bo chciał się na trochę oddalić i nabrać dystansu do ostatnich wydarzeń.
- Rozumiem.
Nastąpiła długa chwila milczenia.
- Lucas, po co przyszedłeś?
W końcu przypomniał sobie powód swojej wizyty.
- Chciałem się upewnić, czy dobrze się czujesz po tym… co się stało. Nie chcę, żeby między nami narosło jakieś skrępowanie, bo przecież przy różnych okazjach musimy się widywać.
- Wydaje mi się, że przypominanie sobie, jak wyglądasz nago, uchroni mnie od skrępowania.
Jej oczy zabłysły. Widząc to, ucieszył się.
- Ja też nie mogę o tym zapomnieć – powiedział.
- Było wspaniale, ale to nie może się powtórzyć – szepnęła.
- Tak. Jednorazowa sprawa.
Leciutko, pytająco zawiesił głos, na wypadek gdyby Rosalie jednak uważała inaczej.
- Właśnie – odparła stanowczo.
Odwrócił wzrok. Miał swoją odpowiedź.
- Doskonale. Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy.
- Ja też.
- Rosalie, nie miałem żadnego zabezpieczenia.
- Poniosło nas. Ale nie bój się. Nie będzie przykrych konsekwencji.
- Świetnie. Wspaniale.
Wstał.
- Więc już sobie pójdę.
Usłyszał, że idzie za nim. Powietrze zgęstniało. Trudno mu było oddychać. Przy drzwiach odwrócił się. Żałował, że nie potrafi czytać w jej myślach.
- Chcesz jeszcze czegoś? – spytała.
- Ciebie.
Chwycił ją za ręce i przyciągnął do siebie.
- Chcę ciebie.
- Lucas…
W jej głosie było pożądanie, w oczach pragnienie.
I już się obejmowali, całowali. Odrzuciła głowę do tyłu, gdy wytyczał ustami ścieżkę w dół dekoltu, rozchylał szlafrok, odsłaniając nagie ciało, wilgotne i gorące, jakby właśnie wyszła z kąpieli.
*****
Kiedy ceremonia dobiegła końca, Matt odetchnął z ulgą. Marie rzeczywiście była bardzo kiepską aktorką. Stojąc przed pastorem, trzęsła się jak osika, a podczas powtarzania słów przysięgi nie mogła powstrzymać nerwowego chichotu. Matt nie sądził jednak, żeby ktokolwiek zaczął coś podejrzewać – dziwne zachowanie panny młodej tłumaczono z pewnością silnym wzruszeniem.
A więc klamka zapadła. Matt obrócił na palcu wąski krążek z białego złota, starając się zignorować nieprzyjemne uczucie bycia schwytanym w pułapkę.
Powtarzał sobie, że to był jego własny pomysł. Układ, jaki zawarł z Marie, nie miał zresztą nic wspólnego z prawdziwym małżeństwem. I dobrze, bo małżeństwo stanowczo nie było rozwiązaniem dla niego. Może niektórym służyło, ale on nie był zainteresowany. Spotykał się z wieloma kobietami, ale zawsze dbał o to, by sytuacja była jasna dla obu stron – nie chciał się angażować. Jeśli w oczach kochanki pojawiał się błysk mówiący: „ Poproś mnie o rękę, a z chęcią przysięgnę ci przed ołtarzem, że do śmierci nie przestanę korzystać z twoich kart kredytowych”, wycofywał się na z góry upatrzone pozycje. Niezobowiązujące, krótkie związki bardzo mu odpowiadały. Czuł się wolny i nie narzekał na brak rozrywek.
A teraz miał obrączkę na palcu i rok seksualnej abstynencji w perspektywie.
Hmm…
- Ogarnęły cię wątpliwości?
Matt odwrócił się gwałtownie i napotkał zaciekawione spojrzenie Dominica.
- Nic podobnego.
Dzięki Bogu, był o wiele lepszym aktorem niż Marie. Tylko czy to na pewno dobrze o nim świadczyło?
- Marie jest miłą dziewczyną.
Dominic spojrzał w kierunku parkietu, gdzie panna młoda wirowała w objęciach najmłodszego z braci Holmesów.
- To prawda.
Matt sięgnął po kieliszek ulubionego merlota i pociągnął długi łyk.
- Jest zupełnie inna niż kobiety, z którymi zazwyczaj się spotykasz. Ona nie ma portmonetki zamiast serca. Uważaj, żeby jej nie skrzywdzić.
- Marie, doskonale zdaje sobie sprawę, na czym polega układ, który zawarliśmy.
- I co z tego? Mój ślub z Natalie też miał być czysto biznesowym posunięciem. Dokładnie tak samo jak w waszym przypadku.
- O, nie – zaprotestował gwałtownie Matt. – Istnieje zasadnicza różnica. Natalie od zawsze skrycie się w tobie kochała. A Marie… to moja przyjaciółka z dzieciństwa, znamy się jak łyse konie. Łaziliśmy razem po drzewach. Spokojna głowa, między nami nie ma mowy o żadnych głębszych uczuciach. Oboje traktujemy to małżeństwo jak korzystną transakcję. A za rok po prostu rozwiążemy spółkę.
- Pożyjemy, zobaczymy.
Dominic przyglądał się bratu z zagadkowym uśmiechem.
- Daj spokój, stary. Rozumiem, że zakochałeś się we własnej żonie i bardzo to przeżywasz.
Matt poklepał brata po ramieniu.
- Ale to nie znaczy, że wszyscy muszą iść w twoje ślady. Miłość i wierność aż po grób to naprawdę nie dla mnie. Przeczekam ten rok, a potem znowu stanę się seryjnym monogamistą.
Skoczny utwór się skończył i orkiestra zagrała romantyczną balladę.
- Idę prosić moją żonę do tańca – oświadczył Dominic. – A ty tymczasem zajmij się swoją.
Żona. Miał żonę. Korzystając z chwili samotności po odejściu Dominica, Matt powtarzał sobie w myśli to słowo. Brzmiało dziwnie. Odszukał wzrokiem Marie wśród barwnego tłumu na parkiecie. Wciąż tańczyła z Jaredem, kiedy obok nich jak spod ziemi wyrósł jegomość o czarnej czuprynie. Bezceremonialnie zastąpił drogę tańczącym i powiedział coś do Marie, zupełnie ignorując Jareda.
Zaskoczona Marie spojrzała na mężczyznę i zamarła w pół kroku.
Gościnnie:
Eva Spencer-Hanks - Victoria Ruffo - matka Marie
Tim Hanks - Russell Crowe - ojczym Marie
Ostatnio zmieniony przez libby87 dnia 16:46:08 12-11-10, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:08:39 12-11-10 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam, że Marie jest supersłodka i jak na razie jest moją zdecydowaną faworytką. Tylko co to za facet?
A nasza główna parka nie utrzymała za długo rąk przy sobie, może jednak zgodzi się na te lekcje uwodzenia? Choć z tego co widać na powyższym obrazku nie są one Lucasowi potrzebne
Czekam na więcej, Sin |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:27:55 12-11-10 Temat postu: |
|
|
Czułam, że spotkanie tej dwójki tak właśnie się skończy
No i stało się - Marie i Matte są mężem i żoną, teraz pojawia się pytanie czy aby na pewno nie ma mowy o żadnych głębszych uczuciach? Coś mi się zdaje, że z tą roczną seksualną abstynencją to Matt grubo przesadził
No i ten tajemniczy osobnik na końcu odcinka? Któż to i czego chce od Marie? |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:16:15 13-11-10 Temat postu: |
|
|
AllSins..."lekcje uwodzenia" już niedługo się zaczną
agam...masz rację, że Matt z tą abstynencją to przesadził i z pewnością nie będzie żył tak długo w celibacie
Kochane dziewczynki...jeśli chodzi o tego tajemniczego szatyna i o to czego chce od Marie to już o tym dowiecie się w najbliższych odcinkach. Mogę jedynie zdradzić, wprowadzi sporo zamieszania w małżeństwie Marie i Matta. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:06:40 13-11-10 Temat postu: |
|
|
Sadziłam, że Maria się w ostatniej chwili wycofa i ślubu nie będzie. Jednak kobieta dała radę, i o to tym sposobem są już małżeństwem. Sama jestem ciekawa czy będzie tak jak myśli Matt, czy również jak w przypadku Dominica - zakocha sie w swojej żonie. ;P
Koncówka spotkania Lucasa i Rosalie - do przewidzenia. ;D Wiedziałam, ze krótka rozmowa, nie dająca zbyt wiele skończy sie jak skończy. ;D
Czekam na new, pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Karotka Debiutant
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:39:25 13-11-10 Temat postu: |
|
|
No i ponownie utwierdzam się w przekonaniu, że opowiadania na tym forum są świetne. Co prawda przeczytałam dopiero początek, ale nadrobię w najbliższym czasie, bo historia jest naprawdę interesująca. Widzę też, że masz bardzo ładny styl pisania. |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:39:51 13-11-10 Temat postu: |
|
|
Menny....cieszę się, że wróciłaś!czyli Cię zaskoczyłam jeśli chodzi o Marie Dominic ma sporo racji, ale w przypadku Marie i Matta nie będzie to takie łatwe - chociaż z reguły miłość nigdy nie jest łatwa
Kahlan...witam Cię u siebie:) mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i dziękuje za miły komplement. |
|
Powrót do góry |
|
|
Karotka Debiutant
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:41:57 14-11-10 Temat postu: |
|
|
Jestem po częśći "Z pamiętnika". Komentuję już teraz, żeby nie stracić wątku, bo muszę sobie zrobić krótką przerwę.
To jest cudowne, wiesz? A tak naprawdę akcja dopiero się zacznie...
Cytat: | Była taka inna od tego, czego się spodziewał. Taka seksowna. Taka chętna. Taka…
To nie jest Julie! |
Wyobraziłam sobie tą scenkę, dla Lucasa musiał to być niezły szok. Cóż, faceci są niezbyt rozgarnięci. Tutaj dodatkowo chodzi o seks, wiadomo, gdzie cała krew mu odpłynęła.
Źle zrobili, a co mnie dziwi, to Rosalie ma wyrzuty sumienia i nie chce, by to się powtórzyło... |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:18:30 14-11-10 Temat postu: |
|
|
Ślicznie dziękuje za komentarz. To właśnie one motywują mnie do dalszego pisania
Masz rację, że w tej scenie to Lucas nie myślał głową, ale...główką
A czemu Cię dziwi, że to Rosalie ma wyrzuty?
Ps. Moje kochane dziewczynki...chciałam Was poinformować, że zaszła pewna zmiana ( zmieniła mi się koncepcja - dostałam olśnienia, tylko nie wiem, czy to dobrze ) - mianowicie rola gwiazdy rocka przypadła David`owi ( Aaron Diaz ), a nie Bruc`owi ( Justin Bruening ), ponieważ będę chciała bardziej rozbudować rolę Julie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Karotka Debiutant
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:44:17 14-11-10 Temat postu: |
|
|
libby87 napisał: |
A czemu Cię dziwi, że to Rosalie ma wyrzuty? |
Początkowo wydawała mi się być taka wyuzdana i wyzwolona seksualnie. Przeciwieństwo siostry - dziewicy orleańskiej. Teraz wiem, że jest inaczej.
Jestem już po lekturze całości, więc mogę się wypowiedzieć. Cudo!
Rosalie i Lucas nie mogą trzymać się od siebie z daleka. Jak widać, rączek przy sobie też utrzymać nie mogą. Ona już się zadłużyła, a on najwyraźniej jest zafascynowany. To będzie coś! Jest chemia! Wulkany energii! Super!
Bardzo podoba mi się wątek małżeństwa z rozsądku. Marie i Matt byli przyjaciółki i on twierdzi, że nie zakocha się w żonie tak jak Dominic. Coś mi się jednak zdaje, że tak będzie
Cytat: | Matt przewrócił oczami.
- Po raz pierwszy mam do czynienia z kobietą, która na myśl o zostaniu moją żoną dostaje torsji – mruknął. |
Świetny tekst To zupełnie nowa sytuacja dla obojga: seryjnego monogamisty i słodkiej dziewczyny. Tylko kim jest ten tajemniczy facet? |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:55:44 19-11-10 Temat postu: |
|
|
~~~ ODCINEK 4 ~~~
- Jesteś wszystkim, czego mi potrzeba – szepnął Lucas, biorąc do ust brodawkę jej piersi.
- A ty dla mnie – wydyszała. – Chodź.
Poszedł za nią do sypialni. Zsunął z niej jasnoniebieski szlafrok. Stojąc w jego fałdach wyglądała jak bogini, która właśnie się wynurzyła z morskiej piany. Potem, przez bardzo długi czas, żadne z nich nie wymówiło już ani słowa.
Rosalie spędziła większą część ostatniego miesiąca – a właściwie wiele ostatnich miesięcy – na wmawianiu sobie, że nie kocha Lucasa, że to tylko jakieś zauroczenie, bo jest inny niż znani jej mężczyźni, bo okazuje Julie względy, jakich jej samej nikt jeszcze nie okazał. Po prostu była zazdrosna i snuła o nim fantazje. Tak to sobie do tej pory tłumaczyła. Ale teraz nie może się już więcej okłamywać. Musi się zmierzyć ze świadomością, że go kocha.
Tylko jak go przy sobie zatrzymać? Nie mogli się spotykać w miejscach publicznych. Ludzie na pewno sądzili, że Lucas i Julie spali ze sobą, więc nie można dopuścić, by teraz uznali, że ona sypia z byłym narzeczonym siostry. Pozory były bardzo ważne, zwłaszcza dla Lucasa, i w sprawach osobistych, i w zawodowych. A dla Rosalie, chociaż miała reputację kobiety nieprzejmującej się opinią innych, taki związek też byłby czymś niedopuszczalnym.
Poza tym obawiała się, czy nie stanowi dla Lucasa tylko substytutu Julie. Bo z jakiego by innego powodu do niej przyszedł? Chciał w jakiś sposób zamknąć tamtą sprawę. Ona, będąc na jego miejscu, też by tego chciała. A ponieważ z Julie nie doszło do zbliżenia fizycznego, przespanie się z nią, Rosalie, mogłoby stanowić pewnego rodzaju zakończenie.
Więc co teraz? Rosalie uważała, że powinni pozwolić namiętności, żeby się wypaliła, bo inaczej będzie się tliła w nieskończoność.
Wpadła na pewien pomysł.
- Nadal chciałbyś pobierać lekcje? – spytała, przytulając się do niego, by nie patrzeć mu w oczy.
Zacisnął mocniej ramię wokół niej.
- Jakie lekcje?
- Ostatnio mówiłeś, że potrzebujesz pomocy w nabraniu praktyki w uwodzeniu.
- To ty powiedziałaś, że potrzebuję lekcji.
- Nie w łóżku. Ale mógłbyś się nauczyć zachowywać bardziej romantycznie, jeżeli zamierzasz się zalecać do kobiety, by ją nakłonić do pójścia do łóżka… na dłuższy czas.
Po długiej chwili milczenia uniósł się na łokciu i spojrzał jej w oczy.
- Zalecać się?
Roześmiał się, a na jego twarzy ukazały się dołeczki.
Pewnie ubawiło go to staroświeckie słowo, pomyślała.
- Musisz przyznać, że przydałoby ci się kilka lekcji.
Jego uśmiech trochę zbladł.
- Owszem – przyznał niechętnie. – Wygląda na to, że instynkt mi nie wystarcza. Z wyjątkiem… sytuacji, gdy chodzi o ciebie.
- Tylko w sprawach seksu.
Wiedziała, że nie odwzajemnia jej uczuć.
- Więc, chcesz mnie nauczyć, jak uwodzić kobiety? A jakie skutki pociągnie to za sobą?
Mnóstwo czasu spędzonego razem, mnóstwo dotykania się, mnóstwo…
- Nic specjalnego. Po prostu dam ci kilka lekcji – powiedziała zamiast tego.
- I będę musiał odrabiać prace domowe?
O tym nie pomyślała. Musiałby eksperymentować z innymi kobietami, żeby sprawdzić, czy się czegoś nauczył.
- Będziesz ćwiczył na mnie. Jeżeli potrafisz oczarować mnie, oczarujesz także każdą inną kobietę.
*****
Marie pobladła gwałtownie, wyraźnie zszokowana. Ten widok podziałał na Matta silniej niż wstrząs elektryczny. W jednej chwili zerwał się z miejsca i ruszył ku żonie, która bezskutecznie próbowała odsunąć się poza zasięg ramion szatyna. Ten tymczasem z bezczelnym uśmieszkiem położył łapsko na jej tali i mówił coś, pochylając się nad nią. Matt nie słyszał jego słów, ale widział, jakie wrażenie wywierają one na Marie. Była coraz bledsza, a na jej twarzy malował się wyraz autentycznego przerażenia.
Matt miał wrażenie, że przeżywa koszmar. Potężny głos instynktu, którego istnienie było dla niego całkowitym zaskoczeniem, pchał go do przodu. Musiał jak najszybciej znaleźć się u boku Marie, ale nie mógł się przedrzeć przez tłum rozbawionych gości. Im prędzej chciał iść, tym bardziej grzązł w tłumie. A przed oczami wciąż miał przerażoną twarz Marie i zadowolony uśmieszek szatyna, który wyraźnie rozkoszował się jej strachem.
- Wszystko w porządku, Marie? – spytał, kiedy wreszcie stanął obok żony.
- Matt, o Boże…– wyszeptała, przyciskając dłoń do ust, wciąż wpatrzona w szatyna, jakby widziała ducha.
Instynktownie przesunął się tak, by stanąć między Marie, a facetem, który budził w niej takie przerażenie. Kto to, do diabła, mógł być?
- Co się dzieje? – odezwał się spokojnym tonem.
Szatyn zgiął się przed nim w parodii ukłonu.
- Chciałem tylko złożyć najserdeczniejsze gratulacje w tak wzruszającej chwili.
Matt rzucił badawcze spojrzenie Marie. Była blada jak ściana i drżała na całym ciele.
- Ja naprawdę nie wiedziałam – wyjąkała. – Przysięgam, nie miałam pojęcia…
-Ach, proszę szanownego pana o wybaczenie – wpadł jej w słowo szatyn, wyciągając dłoń do Matta. – Zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Christopher Wilton. A pan zapewne jest mężczyzną, który właśnie poślubił moją żonę.
- Jestem bigamistką – wyszeptała Marie.
Przed ślubem dręczyły ją złe przeczucia, ale żaden scenariusz, który wtedy podsunęła jej wyobraźnia, nie mógł się równać z koszmarną rzeczywistością. Oto stoi pośrodku sali balowej w stroju panny młodej, w towarzystwie dwóch mężczyzn, którzy patrzą na siebie spode łba, jak dwa rasowe pitbule przed walką. Obaj są jej mężami. Jeśli miałoby dojść do walki mężów, pomyślała w przypływie wisielczego humoru, wszystkie pieniądze postawiłaby na Matta. Christopher popełnił duży błąd, wchodząc mu w drogę. Nie miał pojęcia, na jakie niebezpieczeństwo się naraża.
*****
- Co za skromność.
- Wcale nie. Po prostu jestem niewrażliwa na gierki mężczyzn.
- A co się stanie, jeżeli rzeczywiście zdołam cię oczarować?
Na to nie miała odpowiedzi. Wykopywała pod sobą dół, z którego nie będzie potrafiła wyjść.
- Wydaje mi się, że to gra, która może mieć smutne konsekwencje – dodał.
- Albo będziemy się dobrze bawić.
- No dobrze. To kiedy zaczynamy?
- Kiedy zechcesz. Ale musimy być ubrani.
Uśmiechnął się.
- A do tego czasu…
Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować tak, że szybko zapomniała o wszystkim.
- Czy to jest element zalotów? – spytał po długiej chwili.
Nie od razu odpowiedziała. Chciała czegoś więcej niż tylko seksu, ale wiedziała, że może mieć jedynie to.
- Mnie to sprawia taką samą radość jak tobie – powiedziała. – Chociaż oboje wiemy, że…
Położył jej rękę na ustach.
- Wiemy. Ale nie musimy ciągle o tym mówić. A więc, kiedy zaczynają się zajęcia na twoim uniwersytecie? Jutro? Pojutrze?
- Dobrze. Nie ma na co czekać.
- Jeszcze się nie zapisałem.
Położył się na nią i pocałował ją.
- I nie skończyłem ładować twardego dysku.
Roześmiała się. Kto by pomyślał, że Lucas jest taki zabawny?
- Nie jesteś taki, jak mi się wydawało.
- W czym?
- We wszystkim. Zawsze wyglądałeś tak poważnie.
- Bo nigdy nie widziałaś mnie nago.
Uśmiechnęła się.
- Tak, to chyba rzeczywiście stanowi pewną różnicę.
- Ty też nie jesteś taka, jak mi się wydawało.
Zadrżała, czując jego ciepły oddech na skórze.
- A jaka ci się wydawałam?
- Jesteś mniej zuchwała.
- A ja sądziłam, że jestem bardzo zuchwała.
- W łóżku, owszem.
- A poza nim?
- Naprawdę chcesz spędzać czas na analizowaniu naszych charakterów?
Nie, nie chciała tego. To był czas na cieszenie się jego towarzystwem, na gromadzeniu wspomnień. Lucas zmienił jej życie, ale może teraz, gdy będą się spotykali, obsesja na jego punkcie w końcu wygaśnie i będzie mogła zająć się czymś innym.
- Nie – odparła, obejmując go i przyciągając do siebie. – Nie potrzeba żadnych analiz. Chociaż zamierzam bacznie się przyglądać temu, co robisz.
- Jako mentorka?
- Jako kobieta.
- Presja zmusza do większego wysiłku.
Jego słowa mogły świadczyć o braku pewności siebie, ale w czynach mu jej nie brakowało. Dokładnie wiedział, gdzie dotykać, jak i kiedy. Nigdy jeszcze żaden mężczyzna tak zręcznie jej nie podniecił. Ale czy to było tylko to? Tylko zręczność? Czy jego serce w ogóle nie było zaangażowane? |
|
Powrót do góry |
|
|
Karotka Debiutant
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:20 19-11-10 Temat postu: |
|
|
No i stało się, Rosalie się zakochała. Pytanie tylko, czy nie będzie cierpieć przez te całe (jakkolwiek przyjemne) lekcje uwodzenia. Co stanie się, jeśli Lucas postanowi wykorzystać wiedzę w praktyce, ale raczej... w terenie?
Kto by pomyślał, że Marie miała już męża. Tu mnie zaskoczyłaś, moja droga! Czekam na dalszy rozwój wypadków |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:31:46 19-11-10 Temat postu: |
|
|
Te lekcje uwodzenia, to jest chyba zły pomysł - zły ze względu na Rosalie, bo dla nas czytelników może być to całkiem zabawne
libby87 napisał: | - Nie jesteś taki, jak mi się wydawało.
- W czym?
- We wszystkim. Zawsze wyglądałeś tak poważnie.
- Bo nigdy nie widziałaś mnie nago. |
ubawiłam się, naprawdę! Po pierwsze, czytając, a po drugie, wyobrażając sobie Iana w całej tej scenie:) Mistrzostwo świata normalnie;)
Co do drugiego wątku to... masakra! Marie bigamistką? W życiu bym nie wpadła na coś takiego! A w ogóle to, co ona sobie myślała, mówiąc sakramentalne "tak"? Że to się nie wyda? A może właśnie to chciała powiedzieć swojemu przyszłemu mężowi przed ceremonią? Nie wnikam, ale strasznie jestem ciekawa jak się to wszystko dalej potoczy
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:18:24 19-11-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|