|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:09:59 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Ciekawa jestem, czy Camilo wpadnie w sidła pani detektyw. Nie da się ukryć, że jest ona przekonująca
Wiedziałam, że Livia prędzej, czy później targnie się na swoje życie. Po tym, co przeżyła ciężko jej będzie wrócić do normalności.
Rafael bardzo przejmuje się jej losem, chociaż nie da się ukryć, że nadmierna zażyłość lekarza i pacjenta jest nieetyczna.
Sofia i Pablo, to mój ulubiony duet. Widać, że rodzi się między nimi coś pięknego |
|
Powrót do góry |
|
|
Contigo Detonator
Dołączył: 10 Paź 2011 Posty: 412 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:05:07 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Jestem, komentuję, ale na wstępie bardzo cię przepraszam, że zdarza mi się robić to nieregularnie - po prostu ostatnio, mimo ferii, moją głowę ciągle zajmuje tysiące spraw do załatwienia i nie zawsze jestem w stanie czytać wszystkiego zaraz po dodaniu, niestety. Mam nadzieję, że okażesz mi zrozumienie ;*
Oczywiście kolejne dwa odcinki emocjonujące i rewelacyjne, chłonęłam każde zdanie z szybkością światła i wciąż mam ochotę na więcej.
Ajaj, Margarita to wyjątkowo fałszywa i chciwa panienka, ale przede wszystkim bardzo dobra aktorka, bo Camillo, mimo że raczej nie należy do naiwnych, uwierzył w jej opowieść o domniemanym usiłowaniu gwałtu. Cóż, gorzej będzie jeśli z czasem obdarzy kobietę jakimś uczuciem, a ona wyzna, że robiła to tylko na zlecenie matki Livii i zupełnie nie interesuje jej jako mężczyzna. Dobrze by było, gdyby szybko spostrzegł, że "pani detektyw" nieustannie go oszukuje.
Okropnie żal mi Livii, bo sytuacja w której się znalazła wydaje się być beznadziejna i bez wyjścia, a fakt, że targnęła się na własne życie jeszcze dodatkowo to potwierdza. Mam oczywiście nadzieję, że Rafael pomoże jej wyjść z tego stanu rozpaczy, chociaż zapewne swego rodzaju trauma pozostanie w niej już na zawsze, bo została niesamowicie skrzywdzona. I już mogę sobie wyobrazić jaką nienawiść poczuje do Ricardy i kto wie, może nawet Pabla, za to, że została nań ot tak wymieniona.
Ależ ten Rafael ma szczęście, bo wbiegł na jej salę zapewne w ostatniej chwili i po raz drugi uratuje jej życie! Może przynajmniej Livia okaże mu wdzięczność i zrozumie, że nie każdy chce jej krzywdy, że ten koszmar się już skończył. Oby, bo mam nadzieję, że miłość odpowiednio uleczy jej zranioną, skrzywdzoną duszę.
Ach, nasi wspaniali Pablo i Sofia wreszcie razem, za każdym razem gdy o nich czytam uświadamiam sobie, że to takie dwie połówki jabłka, w jakiś wyjątkowy sposób bardzo do siebie pasują. Mam nadzieję, że chociaż oni będą w pełni szczęśliwi, bo w pełni na to zasługują. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:31:57 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Serdeczenie dziękuję za wszystkie komentarze
Zarówno przed Livią, jak i duetem Pablo&Sofia, jeszcze wiele ciężkich chwil, życiowych dylematów i zwrotów akcji, także mam nadzieję, że wytrwacie w tej gmatwaninie mych pomysłów Jeżeli chodzi o Margaritę to jej obraz nadal dopiero się formułuje w mojej wyobraźni, więc nie będę nic obiecywać, bo nie wiem, w którym kierunku podąży jeszcze jej postać.
Klaudio, pielęgniarką, która zostawiła tacę z lekami, nie była akurat Anita. Gdyby tak miało być na pewno bym o tym wspomniała Nawiązując zaś do wspomnianej przez Ciebie Ricardy to powoli zbliżamy się do kolejnego, punktu zwrotnego
Janko, gdyby ktokolwiek z Telemundo pomyślał o połączeniu Fabiana z Sofią i ja byłabym niesamowicie wniebowzięta
Justi, nadmierna zażyłość z pacjentem faktycznie może być nieetyczna, ale w tym wypadku mamy do czynienia z lekarzem-aniołem, jakim jest Rafael, który do każdego podchodzi z przysłowiowym sercem
Sylwuś, oczywiście, że rozumiem. Niczym się nie przejmuj. Najważniejsze, że w ogóle czasem wpadasz, by nadrobić odcinki. Dziękuję Tobie i reszcie za obecność |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:28:53 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Nie wiem dlaczego ubzdurałam sobie, że to Anita. Pewnie dlatego, że czytałam wczoraj już późnej nocy, a że prawie spałam to mi się musiało przyśnić.
W takim razie czekam na ten punkt zwrotny |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:39:18 04-02-12 Temat postu: |
|
|
Czytając scenkę pierwszą przez myśl przeszło mi, że może Margarita jest szczera w końcówce, kiedy Camilo zgodził się, aby została. Pomyślałam, że może pracuje dla Ricardy to może naprawdę Camilo ją zainteresuje, a uczucia do niego ją zmienią. A ona wystawi sie tyłkiem do Ricardy.
Decyzji Livi mnie zbytnio nie zaskoczyła. Możliwe było, że kobieta kiedy odzyska jakaś równowagę będzie próbowała zrobić sobie krzywdę, jednak nie pomyślałam, że to nadejdzie szybciej niż mogłoby się wydawać. Wierzę, że i tym razem Rafael jej pomoże.
Widzę, że pomiędzy Sofią i Pablo dopiero zaczyna się układać, pomimo tego co ostatnio się wydarzyło, a tu na ich drodze stoi właśnie Mauricio, który myśli o Sofii. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:18:33 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Dzięki Aniu za komentarz. Losy Margarity, jak już wspomniałam, nie są narazie znane i mnie - waham się między dwoma opcjami, ale obiecuję wybrać tą ciekawszą. A samobójcza próba Livii była chyba tylko kwestią czasu i dogodności warunków - większość ludzi na jej miejscu, poszukiwałoby bowiem ukojenia w śmierci. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:50:08 15-02-12 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 19
Biegnąc, co tchu w płucach przez spowity mrokiem, las, kaleczyła sobie nagie stopy, ramiona i twarz.
Po jej policzkach spływały łzy, które, chcąc, nie chcąc, niknęły w starciu z przenikliwie chłodnym wiatrem.
Tuż za plecami, czuła zaś jego gorący oddech i kroki, które z każdą, kolejną sekundą zbliżały się usilnie w jej stronę.
Drżąc z zimna i z przerażenia, potknęła się o jeden z wystających konarów drzew.
Upadła głucho na wilgotną ziemię, tracąc przy tym na chwilę oddech.
I wtedy też poczuła zimną lufę pistoletu, przystawioną do swojego czoła.
Uniosłwszy do góry głowę, napotkała parę oczu, z których zionęła jedynie złość i agresja.
Aaron - zdążyła wyszeptać, nim mężczyzna nacisnął na spust...
- Nieee, nieeeee, nieeeeeeeeee!!!! - krzyk Livii niósł się echem po jej nowej sali, gdy miotając się niespokojnie na łóżku, próbowała przerwać zmagania z horrorem, jaki rozgrywał się w jej umyśle.
- Ciii...Spokojnie, to tylko zły sen - jej uszu dobiegł łagodny głos pielęgniarki, czuwającej nad nią od ponad dwunastu godzin. Kobieta pogładziła ją czule po rozgrzanym policzku, starając się jej pomóc w dojściu do siebie. Livia wzięła głęboki wdech, otwierając powoli zapłakane oczy i rozglądając się niepewnie dookoła. Sterylna biel pomieszczenia, w jednej, krótkiej chwili przyprawiła ją o dreszcze na całym ciele, a bandaż, oplatający jej nadgarstki uświadomił jej przykrą rzeczywistość. Ku swojej rozpaczy, po raz kolejny wygrała bowiem walkę ze śmiercią. Przeniosłwszy wzrok na starszą kobietę, dostrzegła, malujące się na jej twarzy: troskę i wyrozumiałość dla jej przypadku, co w jakiś bliżej nieopisany sposób, zamiast ją uspokoić, jedynie wzmogło w niej poczucie bezsilności i rozczarowania - Nie denerwuj się dziecko. Jesteś bezpieczna.
- Dzień dobry Mario - zaświergotała od progu Anita, po czym w geście powitania, cmoknęła pielęgniarkę w policzek - Twój dyżur właśnie się skończył. Wróć do domu, odpocznij i nabierz nowych sił do pracy, a w tym czasie ja zaopiekuję się naszą pacjentką - zapewniła, siadając na obrotowym krześle, tuż obok łóżka Livii - Witaj, nieznajoma - na jej usta wypłynął delikatny uśmiech, gdy odprowadziwszy Marię wzrokiem do drzwi, skupiła się na pobladłej twarzy dziewczyny.
- Chcę zostać sama... - rzuciła cicho Livia, odwracając głowę, w zupełnie przeciwną stronę. Mimo nieudanej próby samobójczej, nie zamierzała bowiem otwierać się przed całym światem i dzielić się z nim, swoimi problemami. Zresztą, czy było w ogóle czym się dzielić?? Zacisnąwszy mocniej opuszki palców na miękkiej kołdrze, poczęła przyglądać się woreczkowi, wiszącemu tuż nad jej łóżkiem, a wypełnionemu do połowy ciemnoczerwoną cieczą.
- Sama?? By móc nadal się zadręczać?? By rozpamiętywać przykrości, jakich doświadczyłaś?? - Anita uniosła pytająco brwi, dostrzegając przy tym usta pacjentki, które ta zacisnęła złowrogo, w wąską kreskę - Nie sądzisz, że najwyższa pora zawalczyć o samą siebie?? Zdołaliśmy uratować cię po raz drugi...Przy czym musisz zdawać sobie sprawę, że trzeciej szansy możesz już nie dostać - przemawiała do niej spokojnym i opanowanym głosem, starając się za wszelką cenę podtrzymać rozmowę. Fakt wystosowania przez dziewczynę kilku słów, graniczył bowiem z cudem, z którego Anita nie zamierzała tak łatwo rezygnować. Livia zamilkła jednak w przeciągu krótkiej chwili, pozostawiając jej pytania bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Mrugając miarowo oczami, lustrowała wzrokiem poszczególne ściany sali, omijając przy tym sylwetkę pielęgniarki. Jakby takim oto sposobem zamierzała zdemotywować ją do dalszego wywiadu. Pielęgniarka westchnęła jedynie przeciągle i wsparłwszy głowę o oparcie krzesła, zapatrzyła się w dal.
Krocząc szpitalnym korytarzem, zmierzał wprost do sali niezidentyfikowanej pacjentki, która wczorajszego dnia próbowała popełnić samobójstwo. Jak zatem przystało na fachowca w swojej dziedzienie, zamierzał uczynić absolutnie wszystko, byle by tylko móc przywrócić jej równowagę psychiczną, tak bardzo konieczną do prawidłowego funkcjonowania w dalszym życiu.
- Dzień dobry - odezwał się Marcos, przekraczając próg pomieszczenia, w którym spała Livia - Co z nią??
- Bez zmian - mruknęła Anita, powstając z miejsca - Wielogodzinne milczenie wyczerpało ją na tyle bardzo, że w końcu zasnęła. Zamyka się jednak w sobie przy każdej próbie nawiązania z nią, jakiegokolwiek kontaktu. Wydaje mi się nawet, że powinniśmy zrezygnować z zadawania jej uciążliwych pytań, dając tym samym możliwość decydowania o przebiegu poszczególnych rozmów.
- Bingo, doszedłem do takiego samego wniosku - przyznał Davila, a kąciki jego ust drgnęły w uśmiechu - Proszę, niech pani rozprostuje trochę kości i napije się kawy, a ja rzucę okiem na pacjentkę.
- Dziękuję - skinęła mu głową na pożegnanie, po czym zniknęła na zatłoczonym korytarzu. Mężczyzna przystanął zaś, tuż obok łóżka dziewczyny i przyjrzawszy się jej baczniej, odgarnął zbłąkany kosmyk ciemnych włosów, z jej szczupłej twarzy. Livia poruszyła się niespokojnie na łóżku, a dostrzegłwszy głowę lekarza schyloną nad sobą, zamarła z przerażenia. Przed oczami mignęły jej obrazy z kilku, ostatnich tygodni, a serce zalała niewyobrażalna bojaźń o swój dalszy los.
- Niech mnie pan nie dotyka - wyszeptała, kuląc się na posłaniu. Po jej policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy, będące wyrazem strachu i obawy przed nieznanym, a śnieżnobiałe zęby poczęły wpijać się boleśnie w zaróżowione usta, pozostawiając na nich krwawe ślady.
- Spokojnie, jestem tylko lekarzem. Moim zadaniem jest tobie pomóc, a nie skrzywdzić - zapewnił, unosząc dłonie w geście poddania. Livia przemieściła się jednak na drugi koniec łóżka, a zsunąwszy nogi na ziemię, powstała niepewnie z miejsca, opierając się przy tym na małej szafce - Proszę się położyć. Jest pani jeszcze zbyt słaba na takie eskapady.
- Ani kroku dalej - rzuciła przez zaciśnięte zęby, obawiając się szczerze bliskości jakiegokolwiek mężczyzny. I choć ból w kostce i w klatce piersiowej nasilał się przy każdym, najmniejszym ruchu, postanowiła uczynić absolutnie wszystko, w celu zachowania bezpiecznej odległości pomiędzy lekarzem, a sobą.
- Rozumiem pani lęk przez osobnikami płci przeciwnej, ale...
- Nic pan nie rozumie! Nic!! - przerwała mu z wyrzutem, chlipiąc pod nosem. Marcos w jednej chwili zbliżył się jednak do niej i ujął ją mocniej w pasie, chroniąc tym samym przed bolesnym upadkiem - Łapy precz!! Proszę mnie zostawić!!! - krzyczała, wierzgając się przy tym na wszystkie strony. Silny uścik mężczyzny, udaremnił jej jednak jakąkolwiek ucieczkę.
- Chryste, co tu się dzieje?? - Rafael wpadł, niczym tornado do sali pacjentki, po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku dni, obawiając się o jej życie.
- Proszę zaaplikować jej jakiś środek uspokajający - zasugerował Marcos, przenosząc ją z powrotem na łóżko. Dziewczyna wiła się bowiem w spazmach przerażenia, ciężko przy tym oddychając, a każdy najmniejszy dotyk ze strony Davily, palił ją do głębi.
- Błagam, tylko nie środek uspokajający... - Rafael dostrzegł w jej oczach strach, na samą wzmiankę podania jej jakichkolwiek lekarstw i niemą prośbę, która w bliżej nieopisany sposób trafiła wprost do jego serca. Poprosił zatem kolegę o wyjście, a pozostawszy w efekcie końcowym, sam na sam z pacjentką, odezwał się swoim kojącym głosem:
- Nie podam ci nic bez twojej zgody, jeżeli obiecasz mi, że ułożysz się wygodnie na łóżku i pozwolisz mi się zbadać...Nie chcę bowiem, by którakolwiek z zadanych ci ran, na nowo się otworzyła - po długiej, wymownej ciszy, Livia skinęła twierdząco głową i wsparłwszy się wygodniej na poduszkach, otarła mokre od płaczu, policzki - Świetnie, wysuń zatem swoje nadgarstki w moją stronę - poprosił, a gdy ta posłusznie to uczyniła, zmienił oba bandaże i przeniósł wzrok na jej ramię.
- Mam na imię Livia - stwierdziła niemalże szeptem, spuszczając głowę na dół. Rafael spojrzał na nią, z zaskoczeniem malującym się na twarzy, by dopiero po chwili uświadomić sobie jeden, wyjątkowo piękny fakt. Kobieta otworzyła się przed nim tylko i wyłącznie dlatego, że swoim zachowaniem wzbudził w niej, choć odrobinę zaufania. Zaufania, będącego emocją, która straciła dla niej znaczenie, w chwili, gdy została upokorzona i odarta z wszelkiej godności.
- Livia... - powtórzył za nią, dotykając najdelikatniej, jak tylko potrafił jej drobnej dłoni. O dziwo, dziewczyna nie cofnęła jej, ani nie zaczęła krzyczeć, jak to miało miejsce w przypadku starcia z psychiatrą. Po jej policzku stoczyła się jednak kolejna, bolesna łza - Cii...Nie płacz już.
- Jeżeli oni dowiedzą się, że żyję... - pociągnęła nosem, nakrywając się kołdrą, po samą szyję - ....odnajdą mnie i zabiją. Jestem tego pewna - lekarz słuchał jej w osłupieniu, analizując krok po kroku, zasłyszaną rewelację. Dostrzegając jej rozbiegane spojrzenie i drżące wargi, zdawał sobie jednak sprawę z prawdziwości jej słów. A to oznaczało tylko jedno - musiał uczynić absolutnie wszystko, by zapewnić jej należyte bezpieczeństwo i nie dopuścić do skrzywdzenia jej wyjątkowo kruchej osoby. Nawet, jeśli miałoby mieć to miejsce wbrew etyce lekarskiej, czy powszechnie wyznawanym wartościom.
******
Po powrocie do rezydencji, skierował się do przydzielonej mu przez matkę sypialni, uśmiechając się przy tym, pod nosem. I choć opcja współdzielenia domu z Ricardą nie zachwycała go nawet w najmniejszym stopniu, to już uczucie, jakie rodziło się pomiędzy nim, a Sofią, zdawało się przysłaniać mu cały świat. Ostatnie godziny, spędzone we dwoje, nawet jeżeli w szpitalnych murach, stanowiły dla niego niezapomniane chwile. Chwile, które rozpamiętywał z bijącym sercem, aż do teraz. Zrzuciwszy z siebie czarną koszulę, rozpiął pasek od wytartych jeansów, gdy w progu pokoju stanęła jego rodzicielka.
- Synu...Musimy porozmawiać - odezwała się, podziwiając przy tym dobrze zbudowaną sylwetkę swojego syna.
- O czym?? - uniósł pytająco jedną z brwi, opierając się o marmurowy parapet. Chłód, jaki pobrzmiewał jednak w jego głosie, nie pozostawiał jakichkolwiek wątpliwości. Mężczyzna nadal nie pogodził się z rzeczywistością, w której funkcjonował, jako pierworodny, wyjątkowo majętnej kobiety, a z którą to nie miał kontaktu przez niemal połowę swojego życia.
- O twojej dziewczynie - wypaliła bez namysłu Ricarda, przysiadając na jego łóżku - Wiem, że ta cała Sofia może i jest piękną kobietą, ale na pewno nie stworzoną dla ciebie. Potrzebujesz kogoś wykształconego, dobrze usytuowanego, najlepiej ze swojej klasy społecznej.
- Po pierwsze, Sofia nie jest moją dziewczyną...A po drugie, nie tobie oceniać, co jest dla mnie dobre, a co nie - odparł, sięgając mimowolnie po paczkę papierosów, leżącą na stoliku nocnym.
- Mówiłam, żebyś przestał palić - zganiła go, pozorując przy tym napady duszności - Wracając jednak do tej dziewczyny, to kochanie, widzę, jak na nią patrzysz. Nie jest ci obojętna, ale wierz mi...Przez takie, jak ona człowiek tylko cierpi.
- Mamo, przestań! Nie będziesz ingerować ani w moje życie, ani w moje związki! - wybuchł, uderzając pięścią w blat parapetu. Ricarda podskoczyła, niczym oparzona, zaskoczona tak nagłą zmianą zachowania swojego syna. Jej oczy w jednej chwili zaszły mgłą, a głowę zmiażdżył przenikliwy ból.
- Jezu Chryste...Kiedyś mnie wykończysz - wystękała, biorąc kilka głębszych wdechów - Proszę cię, przynieś mi z gabinetu moje tabletki na nadciśnienie. Powinny być w prawej szufladzie biurka.
- Ehmm, dobrze - Pablo opuścił sypialnię i pewnym krokiem ruszył w kierunku pomieszczenia, wskazanego przez matkę. Przekroczywszy jego próg, poczuł aromat alkoholu, który unosił się znad otwartej butelki z rumem, a co oznaczało, że Ricarda del Moral nie stosowała się do zaleceń lekarza. Sięgnąwszy ręką do prawej szuflady drewnianego mebla, otworzył ją i przeszukał, w celu znalezienia opakowania z lekarstwem rodzicielki. Chcąc, nie chcąc natrafił jednak tylko na sterty dokumentów, świstków papieru i rachunków.
- Cholera... - mruknął pod nosem, otwierając kolejną szufladę. Jakież jednak było jego zdziwienie, gdy pod stosem książek, zamiast tabletek matki, natrafił na białą, tajemniczo wyglądającą, kopertę, przymocowaną do jej dna. Otworzywszy ją, wysunął z niej zdjęcie ślicznej, uśmiechniętej brunetki, której włosy i oczy były tak bardzo podobne do jego własnych... |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:13:58 15-02-12 Temat postu: |
|
|
Nareszcie doczekałam się odcinka w moim ulubionym opowiadaniu!!
Biedna ta nasza Livia. Nie dość, że na jawie nie jest spokojna to jeszcze sny nie dają jej w spokoju odpocząć i pozbierać myśli. Ten koszmar wraca do niej cały czas, a ona czuje go na własnej skórze. Jakie zaś było jej rozczarowanie, że jej próba samobójcza skończyła się fiaskiem. Jej cierpienie jest na tyle silne, że naprawdę nie wyobraża sobie życia tutaj. Wszystko dla niej straciło jakikolwiek sens i nie potrafi udźwignąć ciężaru swojego życia. Tym bardziej nie potrafi zaufać nikomu.
Anita mimo, że próbowała przekonać dziewczynę jakie błędy popełnia, chcąc kończyć swoje życie i tak nic nie wskórała. Trudno było jej nawiązać jakikolwiek kontakt z dziewczyną, która nawet nie ma zamiaru z nikim rozmawiać.
Marcos również chciał pomóc swojej pacjentce, ale i jego próby poszły na marne. Gdy tylko ją dotknąć chcąc jej pomóc Livia na nowo wyobraziła sobie koszmar z przed kilku tygodni i nie mogła opanować krzyku. Każdy męski dotyk sprawia, że w jej głowie na nowo pojawia się Aaron i wszyscy Ci, którzy odcisnęli znak nie tylko na jej ciele, ale i na duszy.
Jakie więc byłam zadowolona, że to właśnie Rafael zdobył taką malutką część zaufania Livii swoim zachowaniem! W cale się nie dziwię temu, gdyż swoimi ciepłymi słowami i delikatnym głosem starał się przekonać ją do swoich racji, tak jak i spróbować z nią negocjować. Livia zaś zdała sobie sprawę, że Rafael wcale nie ma na celu jej skrzywdzić, a wręcz przeciwnie! I kolejnym krokiem do przodu było otwarcie się przed nim - wyznała jak ma na imię, a potem powiedziała o swoich obawach. I tutaj Rafael zdał sobie sprawę, że nie może tego tak po prostu zostawić i zaopiekuje się pacjentką - nie tylko jako lekarz!!! Wow, coś pięknego! A Rafael to istny anioł!!
Pablo postawił się matce i bardzo dobrze! Nikt nie powinien decydować o jego życiu bo jest już dorosły i podejmuje własny i przemyślane decyzje. Ricarda więc nie powinna w nie ingerować jeżeli nie chce stracić swojego syna. Już po nim widać, że matka nie tyle go denerwuje jak mu ciąży. Wyprowadziła go z równowagi na tyle, że musiał sięgnąć po papierosa i wcale mu się nie dziwię, bo gdybym ja miała do czynienia z kimś takim jak Ricarda to już dawno wyszłabym z siebie.
Ale najważniejsze jest to co znalazł!! Zdjęcie Livii, w której odnalazł również podobieństwo do siebie. Nareszcie! Zaczną się pytania do Ricardy i ciekawa jestem jak ona z tego zamierza wybrnąć? Chyba nie powie jakim okrucieństwem wykazał się wobec własnej córki? Mam nadzieję, że Ricardo będzie miał w niedługim czasie poznać swoją siostrę. Na to liczę. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:26:20 15-02-12 Temat postu: |
|
|
Hihi i ja jestem dumna, że w końcu ogarnęłam tutaj odcinek. Tym bardziej, że pomysły, aż kipią w mojej głowy, ale czasami brak czasu, by móc je konkretnie sprecyzować w dłuższej treści. Tak, czy siak dziękuję za odwiedziny i ten jakże solidny komentarz. Co prawda, zdaję sobie sprawę, że sprawa Livii może się dla niektórych przeciągać, ale stwierdziłam, że nie jestem w stanie stworzyć czegoś fajnego, bez wykreowania poszczególnych uczuć bohaterki Rafael miał zaś zostać przedstawiony, jako taki anioł dla Liv i skoro i Ty, tak to odbierasz, to mnie pozostaje się z tego cieszyć. Szczególnie, że logicznym jest, iż od tego momentu odegra ważną rolę w jej życiu
Małe sprostowanie Klaudio do Twojego przedostatniego zdania - zapewne miałaś na myśli Pabla, ale będąc poirytowaną osobą Ricardy, napisałaś Ricardo Czy jednak mężczyzna pozna wkrótce swoją siostrę i jak wytłumaczy się jego matka z posiadania ów zdjęcia, przekonacie się już wkrótce |
|
Powrót do góry |
|
|
Santiago Idol
Dołączył: 08 Wrz 2010 Posty: 1895 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:22:23 15-02-12 Temat postu: |
|
|
Hmm... Sam nie wiem co napisać Wyczerpały mi się słowa Ale napiszę..
Zdziwienie było bardzo duże, albowiem myślałem, iż to psychiatra coś wyciągnie od Livii. Jednak tą osobą był Rafael. Było od razu wiadomo, dlaczego... Odnosił się z szacunkiem i łagodnością do Livii. O wszystko się pytał... Czy może ją zbadać itd. . Psychiatra natomiast zaczął zbyt agresywnie i chamsko. Bardzo brzydko się zachował!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:33:08 15-02-12 Temat postu: |
|
|
Ooo, Tobie się wyczerpały słowa Miłoszu?? Nie wierzę Hmm, osobiście nie nazwałabym zachowania Marcosa chamskim, ale wiadomym jest, że każdy ma prawo do własnych odczuć w tej materii. Mogę jednak przyznać, że pośpieszył się z osądem zaaplikowania jej środków uspokojających - bowiem dziewczyna nie była zdenerwowana bez powodu, tylko obawiała się jego zamiarów |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:39:56 15-02-12 Temat postu: |
|
|
Właściwie już nie mogłam się doczekać aż Livia zacznie darzyć kogoś zaufaniem, a tym bardziej jestem szczęśliwa, że tą osobą jest Rafael bo to już jakiś krok w kierunku sympatii.
Dokładnie! Tak byłam zezłoszczona jej postacią, że musiałam popełnić ten błąd. A że jak piszę komentarze to zasuwam na klawiaturze to nawet nie zauważam drobnych czy nawet większych błędów |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:16:49 16-02-12 Temat postu: |
|
|
Niezmiernie cieszę się, że Livia wreszcie przemówiła. Otworzyła się tylko i wyłącznie przed Rafaelem, co jeszcze bardziej mi się spodobało Myślę, że naradzi się między nimi więź, a dziewczyna kiedyś stanie na nogi. Chociaż ciężko żyć w stresie z myślą, że jej wrogowie są na wolności i w każdej chwili mogą pojawić się, aby ponownie ją skrzywdzić, a nawet zabić.
Pablo buntuje się trochę w stosunku do Ricardy i bardzo mi się to podoba :] Prawdziwa bomba nastąpiła jednak na koniec odcinka, kiedy to znalazł zdjęcia Livii. Ciekawe co teraz zrobi. Czy pójdzie z tym do matki, a ona się wykręci? Czy tez postanowi sprawdzić to na własną rękę... Będę więc czekać na rozwój sytuacji. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:09:16 16-02-12 Temat postu: |
|
|
Święte słowa Justyś, Liv nawet jeśli zacznie się w ogóle podnosić po przykrych doświadczeniach, to nadal będzie obawiać się powrotu koszmaru z przeszłości. A on, chcąc, nie chcąc, będzie czyhać tuż za rogiem...Na temat zaś reakcji Pabla narazie nic nie zdradzę i przetrzymam Was w niepewności do kolejnego odcinka.
Haha Klaudio, to aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Bo Ricarda jeszcze nie raz nam o sobie przypomni |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:41:37 17-02-12 Temat postu: |
|
|
Ah Moniś genialny odcinek.
Biedna Livia tak bardzo się wszystkich boi. Nawet psychiatry. Choć rozczuliło mnie to , że przed Rafaelem nie czuje takiego lęku. W końcu powiedziała swoje imię i obawę. Wydaje mi się, że to maleńki kroczek do tego by się mogli o niej czegoś więcej dowiedzieć.
Brawa dla Pabla za postawienie się matce. Tak trzymać. Niech ten babsztyl nie myśli sobie, że będzie dyrygowała synem. Jestem ciekawa jak ona się wytłumaczy z tego zdjęcia, bo Pablo na pewno ją o to zapyta.
Czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|