Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara w ostatni wschód słońca. Nowy rozdział 35
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:13:15 18-08-12    Temat postu:

Aneta, bardzo dziękuję za komentarz
Ewo, dziękuję za komentarz. Nie mam Ci czego wybaczać
Karolino, dziękuję za komentarz:) Też lubię Juliana jako aktora Jeśli chodzi o Daniela, to nie będzie ciepłą kluchą, ale też nie będzie taki zły. W pewnym momencie, to on postawi Elenę na nogi i bardziej będzie przyjacielem niż kochankiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:24:36 18-08-12    Temat postu:

A kiedy będzie kolejny odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:41:07 18-08-12    Temat postu:

Dokładnie nie jestem w stanie napisać, ale postaram się dodać w ciągu kilku dni Muszę go jeszcze dokończyć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:04:38 19-08-12    Temat postu:

Przepraszam za błędy i życzę miłego czytania:)



Od wyjazdu Eleny z stolicy minęły już trzy tygodnie. Dwadzieścia jeden długich dni. Pięćset cztery okropnych godzin. Czarnulka z każdym dniem, starała sobie udowodnić, że jest wystarczająco silna, by zmierzyć się z tym wszystkim. Już nie płakała codziennie w poduszkę, tak jak było przez pierwszy tydzień. Każdego ranka, wmawiała sobie, że z każdym dniem jest lepiej. Każdy mówi, że czas leczy rany. Niestety w jej przypadku, to powiedzenie się nie sprawdziło. Ona, po prostu przyzwyczaiła się do tej pustki, która panowała w jej sercu. Przez ten okres czasu, ani razu nie zadzwoniła do nikogo z Meksyku. Alicii, kazała zadzwonić do swoich rodziców i powiedzieć, że jest wszystko w porządku i by się o nią nie martwili. Oczywiście, wiedziała, że jej niania codziennie zdaje sprawozdanie jej rodzicom, o tym, co ona robi, ale się tym nie przejmowała. Kilka dni po przyjeździe, kupiła sobie nowy numer i telefon komórkowy, a stary wyłączyła. Nie mogła normalnie funkcjonować, kiedy cały czas, ktoś do niej dzwonił i pisał wiadomości. Wiedziała, że źle robi, ale to było konieczne, by mogła na nowo żyć. Daniel bardzo mocno jej w tym pomógł. Gdy tylko wpadała w dołek emocjonalny, on ją z niego wyciągał. Nie pozwalał, by wpadła w depresję, a przez kilka pierwszych dni, tak to właśnie wyglądało. Mężczyzna, nigdy nie pytał, co się stało. Po prostu sprawiał, że miała ochotę wstawać kolejnego dnia. Raczej nie ochotę, tylko obowiązek, bo inaczej by ją zwlókł z tego łóżka, dając porządny opieprz. Wprowadził ja w tajniki firmy, skoro miała wkrótce być jej właścicielką. Pomógł w załatwieniu studiów i zmierzeniu się z nową rzeczywistością. Pewnego słonecznego dnia, powiedziała mu, co wydarzyło się w Meksyku. Powiedział jej wtedy, że jest skończoną idiotką, skoro uciekła. Wiedziała, że Daniel wcale nie silił się na brutalność, ale to, co powiedział, całkiem ją załamało. Zachowała się jak tchórz, zamiast stawić czoła sytuacji, jednak wiedziała, że pewnego dnia wróci i zemści się. Mężczyźnie, nie zgadzało się kilka faktów, ale nic jej nie powiedział, twierdząc, że jest tak uparta, że nic do niej nie dotrze. Natomiast Martin, cały czas pluł sobie w twarz, że nie zapobiegł wyjazdowi czarnulki. Na szczęście, przestał już siedzieć samotnie w sypialni, nie pozwalając się nikomu zbliżyć. Na początku, to był jego pancerz ochronny. Kładąc się spać, zawsze miał nadzieję, że następnego dnia, jego ukochana wróci. Niestety, nigdy się to nie wydarzyło. W końcu, przyjaciele przekonali go, że musi dalej żyć. Żeby wspomnienia go nie prześladowały, rzucił się w wir pracy. Wstawał bardzo wcześnie i chodził do firmy, by zająć czymś umysł. Oczywiście znalazł czas, by spotkać się z przyjaciółmi, ale to już nie był ten sam Martin. Ten mało się odzywał i jego wzrok zawsze był nieobecny. Cholernie za nią tęsknił i ta tęsknota go zabijała od środka. Nie widział, jak ma sobie z nią poradzić. Częściej chodził na siłownie, by pozbyć się złej energii, ale to pomagało tylko na chwilę. Inni twierdzili, że zapomnienie może znaleźć w alkoholu, ale on od trzech tygodni żył w abstynencji. Twierdził, że już nigdy nie weźmie do ust alkoholu, bo to właśnie on sprawił, że wszystko się rozsypało. Próbował z milion razy się z nią połączyć, ale telefon był cały czas wyłączony. W akcie desperacji, pojechał do rodziców Eleny i błagał ich, by powiedzieli mu, gdzie ona się znajduję, ale oni zawsze go bardzo mocno przeprosili i powiedzieli, że nie mogą tego zrobić. Chcieli mu powiedzieć co u niej, ale sami tego nie wiedzieli. Byli bezradni w tej sprawie. Jednak z każdym dniem, blondyn była bar5dziej rozmowny. Przyjaciele, mieli nadzieję, że nareszcie wszystko się ułoży. Byli strasznie wściekli na Elenę, że nie chce się z nimi skontaktować. Minął prawie miesiąc, a żadne nie wiedziało, co u niej się dzieje. Każde ich spotkanie zaczynało się pytaniem: „Dzwoniła?”, ale odpowiedź zawsze była taka sama. U Ines i Sergia nie było tak jak wcześniej. Starali się wszystko odbudować od początku i nie spieszyli się z niczym. Kobieta bardzo się starała, by im wyszło i Sergio zawsze to doceniał. Szatyn nie miał już żalu do blondyna. Wiedział, że nic się takiego nie wydarzyło i nie chciał stracić jego przyjaźni. Sal z Sofią, każdego dnia udowodniali sobie, że są dla siebie stworzeni. Cieszyli się swoją obecnością i wszystkimi małymi sprawami, który się wydarzyły. Brunet doskonale potrafił pocieszyć Sofię, kiedy ta załamywała się, że nie może spotkać się z przyjaciółką. Sam tęsknił za Eleną, ale kiedy widział swoją dziewczynę w takim stanie, miał ochotę wsiąść w samochód i objechać cały kraj, by ją znaleźć. To były bardzo trudne trzy tygodnie. Od jakiegoś czasu, Elena czuła się koszmarnie. Owszem, ostatnio jadła niewiele i bardzo mało spała, ale to nie było powodem jej osłabienia. Powtarzała sobie, że to chwilowe i za jakiś czas wszystko wróci do normy. Nie chciała martwić tym Alicii i Daniela, dlatego nic im nie mówiła. Gdy mówili jej, że blado wygląda, to ona odpowiadała, że zmieniła puder, albo dziwnie światło pada na jej twarz. Daniela bardzo to denerwowało, bo wiedział, że coś jest nie tak i nie mógł pomóc. Pewnego ranka, gdy zemdlała, wszystko sobie uświadomił. Nie mówiąc nikomu, wsiadł w samochód i pojechał do apteki. Wrócił po kilkunastu minutach i wszedł bez pytania do jej sypialni, rzucając małą paczuszkę na jej łóżko. Kobieta spojrzała na niego zaskoczona.
-Co to jest?- zapytała, wskazując ręką małe zawiniątko.
-Test ciążowy.- odparł bezceremonialnie.
-Że co?!- oburzyła się, wstając szybko z łóżka. Niestety nie był to dobry, bo zakręciło jej się w głowie i szybko musiała złapać się łóżka, by nie upaść. –Po cholerę go kupiłeś?
- Powinnaś sama się zorientować, co jest grane. Nie znam się dobrze na tych spawach, ale masz książkowe objawy. Warto sprawdzić.- oznajmił spokojnie i usiadł sobie na fotelu, który stał pod oknem. Czasami, bardzo ją wkurzał ten spokój. Daniel potrafił być aroganckim typkiem, ale nigdy nie tracił twarzy. I właśnie, to w nim podziwiała.
- Zapomnij. Nie mam zamiaru robić żadnego testu. Nie możliwe, bym była w ciąży!- krzyknęła.
-Co ci szkodzi? Nie jesteś ciekawa?- dopytywał się.- Wiem, ze przeczuwasz gdzieś w środku, że może być to prawda. Tak w ogóle, to zabezpieczaliście się?
Elana spojrzała na niego, jakby wyrosła mu druga głowa i uświadomiła sobie, że z Martinem nie używała żadnych środków antykoncepcyjnych.
-Dobra! Niech ci będzie. Ale mogę się założyć, że nie jestem w ciąży!- wycedziła i ruszyła do łazienki z małą paczuszką.
-Lepiej się nie zakładaj, bo przegrasz!- krzyknął, zanim zamknęła drzwi. Po minucie, wyszła z kazienki, trzymając małą, białą pałeczkę. Daniel spojrzał na nią, wyczekując odpowiedzi. Kobieta nic nie powiedziała, tylko usiadła na łóżku i położyła test na drugi koniec łóżka, odwracając go do góry nogami. Zauważyła, że mężczyzna nic nie rozumie, więc szybko wyjaśniła na jednym tchu.
-Na pudełku napisali, by poczekać kilka minut, żeby wynik był wiarygodny.
-Dokładnie ile?
-Pięć.- Już nic nie odpowiedział, tylko razem z nią czekał, aż upłynie wyznaczony czas. Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie, ale bardzo się bała obrócić test. Serce biło jej w szalonym tempie. Co jakiś czas, zerkała na Daniela, który cały czas siedział z spokojną miną. Miała ochotę podejść do niego i uderzyć go z całej siły. Jeszcze bardziej denerwował ją ten jego spokój. Po jakimś czasie, spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego nadgarstku.
-Minęło sześć minut.- stwierdził.- Zobacz co wyszło.
-A nie możesz ty?- zapytała niewinnie.
-Nie. To ty jesteś w ciąży, a nie ja.
-Nie jestem w ciąży!- krzyknęła i bardzo szybko złapała test, by zobaczyć wynik. To, co tam zobaczyła, bardzo ją zaskoczyło.-Cholera…
Daniel podszedł do niej szybkim krokiem i spojrzał na biały plastik. Dwie kreski. Test pozytywny.
-Gratuluje. Zostaniesz mamą.- powiedział i ją przytulił. Kobieta nadal była w szoku. Do końca nie wiedziała, co się dzieje.
-Test mógł się pomylić. Jest wiele takich przypadków. –oderwała się od niego i rzekła rzeczowo. –Znasz jakiegoś ginekologa, który przyjmie mnie od razu? Musze to sprawdzić.
-Poczekaj chwile.- oznajmił i wyciągnął telefon z kieszeni w spodniach. Podszedł do okna i czekał, gdy ktoś odbierze. Gdy już się to stało, to zaczął coś bardzo cicho i szybko mówić. Na końcu powiedział: „dzięki” i zwrócił się do kobiety.
-Mam przyjaciela, który ma własny gabinet ginekologiczny w centrum. Na miejscu zrobi ci wszystkie badania, jakie są potrzebne. Już na ciebie czeka. Zawiozę cię do niego.
-Dzięki.- rzekła, wzięła swoją torebkę i razem z mężczyzną poszła w kierunku jego porsche. Po kilkunastu minutach, znaleźli się w pod dużym, przeszklonym budynkiem. Mężczyzna otworzył jej drzwi od samochodu, a później od drzwi wejściowych. Windą pojechali na szóste piętro. Na małej poczekalni, siedziało kilka kobiet w zaawansowanej ciąży. Elena, starała się na to nie patrzeć. Chciała już usiąść na wolnym krześle, ale w tym samym momencie z gabinetu wyszedł wysoki brunet. Był czystym Latynosem. Ciemne oczy, włosy i skóra. Nie jedna pac jętka, na jego widok wzdychała, bo był szaleńczo przystojny.
-Cześć Daniel. Czekałem na was. Wchodźcie.- powiedział i otworzył szerzej drzwi. Czarnulka posłusznie poszła w tym kierunku, a za nią od razu był Daniel. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, Elena od razu powiedziała:
-Bardzo panu dziękuję, że przyjął mnie od razu.
-Przyjaźnie się z Danielem od wielu lat. Nie mogłem mu odmówić.- uśmiechnął się promiennie i wyciągnął do niej dłoń.- Mówmy sobie po imieniu. Tak będzie wygodniej. Gabriel Garcia.
-Elena Verroni.- przedstawiła i uścisnęła jego dłoń.
-Z tego, co powiedział mi Daniel, masz książkowe objawy ciąży i wynik testu jest pozytywny, a ty nadal w to nie wierzysz. Prawda?
-Testy się mylą, a chcę mieć pewność.
-Rozumiem. Zrobię ci padanie krwi. Nie będziemy musieli długo czekać na wynik, bo laboratorium jest na dole. Zgadzasz się?
-Tak, tak oczywiście.- rzekła z bladym uśmieszkiem. Gabriel poszedł z nią do drugiego pomieszczenia, a Danielowi kazał zostać na miejscu. Elena usiadła na małej kozetce, a doktor założył gumowe rękawiczki. Widział zdenerwowanie w jej oczach, dlatego starał się ją jakoś odprężyć.
-Nie bój się. Zabiorę ci tylko kilka mililitrów krwi. Nawet tego nie poczujesz.
-Nie poję się igieł. Obawiam się tego, co będzie później.- wyznała.
-Wiele kobiet stresuje się wynikiem.- oznajmił i przyłożył jej mały kawałek gazy w miejscu nakłucia. –Gotowe. Teraz pójdę na dół do laboratorium. Za kilka minut wrócę, a Ty jak chcesz, to możesz iść do Daniela.
-Dobrze.- odpowiedziała i poszła do pomieszczenia w którym była wcześniej. Nie mogła usiedzieć na miejscu, więc cały czas krążyła po gabinecie. Po kilkunastu minutach wrócił Gabriel z plikiem kartek. Stanął naprzeciwko Eleny z uśmiechniętą miną.
-Test się nie milił. Jesteś w ciąży. Gratuluję.- uścisnął jej rękę i wskazał krzesło, by usiadła. –Podejrzewam, że jest to początek piątego tygodnia.
-Jesteś pewny?- wyksztusiła.
-Stuprocentowo.- Gdy usłyszała te słowa, promiennie się uśmiechnęła, a po jej policzkach poleciały łzy. –Jeśli się zgodzisz, to zrobię ci badanie USG.
-Nie jest za wcześnie na takie badania?- zapytała zaskoczona.
-Oczywiście, że nie. Wy możecie na pierwszy rzut oka nic nie zobaczyć, ale dokładnie wam pokaże, gdzie znajduje się płód. Chcesz tego badania?
-Tak, bardzo.
-To chodź ze mną. Ty Danielu też. – zwrócił się do przyjaciela i we trójkę przeszli do kolejnego pomieszczenia. Lekarz kazał położyć się Elenie na leżaku i odsłonić dół bluzki. Jej brzuch posmarował zimnym żelem i przyłożył do niego małe urządzono. Kazał spojrzeć im na mały monitor. Wpatrywali się tam kilka minut, ale nic nie mogli dojrzeć. Rozbawiony Gabriel pokazał im na ekranie małą fasolkę i powiedział, że to jest dziecko. Elena na początku nie mogła uwierzyć, ale późnie szeroko się uśmiechnęła. Spojrzała na daniela, który stał koło niej i zauważył, że on również się uśmiecha. Po skończonym badaniu, Gabriel dał jej ręcznik papierowy, by mogła sobie wytrzeć brzuch. Gdy już to zrobiła, wstała z leżaka i razem z Danielem poszła do gabinetu Gabriela. Usiedli naprzeciwko jego fotela i czekali aż przyjdzie, bo on musiał na chwile gdzieś wyjść. Po jakimś czasie wrócił z szarą kopertą.
-Tutaj masz zdjęcia z badania USG. Jest na nim dokładnie zaznaczone, gdzie jest dziecko.
-Dziękuję. –wzięła od niego kopertę i natychmiast ją otworzyła. Wyjęła jedno z zdjęć i zaczęła mu się przyglądać. Wiedział, że Gabriel coś do niej mówił, ale już go nie słuchała. Bardzo cieszyła się z tego dziecka, ale zastanawiała się, jak sobie z tym poradzi. Miała dopiero dziewiętnaście lat i studia przed sobą. Bała się, ale też ogromnie cieszyła. Ta istotka, która rozwijała się pod jej sercem, była jej i tylko jej.
-Elena, słuchasz mnie?- zapytał Gabriel, machając jej ręką przed twarzą.
-Przepraszam, ale nie. Odleciałam.- przyznała.
-Nie dziwię się.- uśmiechnął się.- Powiem krótko: uważaj na siebie i dziecko. Nie przemęczaj się i zdrowo odżywiaj. Jasne?
-Tak, dziękuję za wszystko.- uścisnęła jego dłoń i wyszła razem z Danielem z budynku. Wsiadła do samochodu i wzięła głęboki oddech. Musiała z kimś porozmawiać. Gdy Daniel zasiadł za kierownicą, zapytała:
-Ile czasu mi zajmie dojechanie do Torreón?
-Około czterech godzin.- odpowiedział i wyjechał z parkingu.
-Doskonale. – wyciągnęła swoją komórkę z torebki i zadzwoniła do informacji lotniczej. Gdy usłyszała przesłodzony głos kobiety, zapytała się jej kiedy jest najbliższy lot z stolicy do Torreón. Kobieta powiedziała jej, że ma chwile poczekać. Po kilku minutach ponownie się odezwała i powiedziała jej, że za dwie godziny. Elena grzecznie podziękowała i się rozłączyła.
-Co ty kombinujesz?- odezwał się Daniel, spoglądając na nią z ukosa.
-Nic.-odpowiedziała niewinnie.- Kiedy dojedziemy do domu?
-Za kilka minut. Spokojnie.- odpowiedział i dodał trochę gazu.
-Mam prośbę. Nie mów nic Alice. Sama jej o tym powiem.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się do niej i skoncentrował się na drodze. Kiedy dojechali do domu, Elena szybko wyskoczyła z samochodu i pobiegła do swojego pokoju. Daniel nic z tego nie rozumiał, ale nie chciał się wtrącać. Czarnulka szybko się przebrała, wzięła kluczyki z swojego samochodu i zbiegła na dół, do garażu. Odpaliła swojego mercedesa i wyjechała z posesji.
Sofia, siedziała z Salem w parku i zajadała się lodami, które kupił w budce. Rozmawiali, śmiali się i co jakiś czas wygłupiali. Kobieta uwielbiała być w jego ramionach, bo tylko wtedy czuła się bezpiecznie. Wiedziała, że Sal ją nie skrzywdzi i że nie pozwoli, by ktoś inny to zrobił. Ich rozmowę przerwał telefon Sofii, który rozdzwonił się w jej torebce. Podała swojego loda Salowi, a sama zaczęła szukać aparatu w torebce. Gdy w końcu go znalazła, spojrzała na wyświetlacz i znieruchomiała. Brunet natychmiast to zobaczył i zapytał:
-Kochanie, kto dzwoni?- Kobieta spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczami i na jednym tchu wyszeptała: „Elena”. Mężczyzna zrobił wielkie oczy i natychmiast kazał jej odebrać.
-Elena, to ty?- powiedziała do słuchawki i modliła się w duchu, by była to prawda.
-We własnej osobie.- odpowiedziała jej.
-Nawet nie wiesz, jak cieszę się, że dzwonisz.- oznajmiła, a po jej policzku pociekła łza. Sal od razu zorientował się, że to ona i kazał Sofii, by dała na głośnik. Dziewczyna, posłusznie zrobiła, to, co chciał.
-Nie płacz. Też się cieszę, że cię słyszę.- rzekła przychrypniętym głosem.- Nie mogę rozmawiać, bo właśnie prowadzę samochód. Chciałam się ciebie tylko zapytać, czy chciałabyś się dzisiaj ze mną spotkać?
-Tak, oczywiście. Jesteś w stolicy?- zapytała z nadzieję w głosie
.-Nie.- ucięła krótko.
-To gdzie mam przyjechać?- dopytywała się blondynka.
- Za godzinę masz samolot do Torreón. Tam się spotkamy.
-Torreón?! Przecież…- przerwała, wzięła głęboki oddech i spojrzała na swojego chłopaka. On energicznie pokiwał głową, żeby się zgodziła.-Dobrze.
-Wspaniale. To za trzy godziny się widzimy.- oznajmiła i się rozłączyła.
-Co robimy?- spytała Sofia.
-Lecimy do Torreón.-odpowiedział i wstał z ciemnozielonej ławki.- Lepiej już jedźmy, bo zanim dostaniemy się na lotnisko, to trochę minie, a jeszcze musimy kupić bilety.
-Mówimy o tym Martinowi i reszcie?- zapytała, wstając z ławki, ruszając za brunetem, który kierował się już w stronę swojego samochodu. Mężczyzna przystanął na chwilę i wziął głęboki oddech.
-Na razie nie. Nie wiemy o co chodzi. Może się coś stało i dlatego Elena do nas zadzwoniła? Nie chce ich martwić.
-Też tak myślę.- pocałowała go w usta.- Chodźmy już, bo się spóźnimy.- pociągnęła go za rękę i razem pobiegli do samochodu.
Po trzy i pół godzinnej jeździe samochodem, Elena znalazła się u celu. Wysłała im wiadomość, gdzie będzie na nich czekać i udała się w to miejsce. Usiadła przy jednym z stolików, które były poustawiane na ogromnym tarasie, należącym do restauracji. Zamówiła wodę z cytryną, gdy przyszedł do niej kelner. Zaczęła szukać czegoś w torebce i zauważyła, że jest tam koperta, którą dostała od Gabriela. Otworzyła ją i wyciągnęła jedno z zdjęć. Zaczęła się mu przyglądać z uśmiechem na ustach. Wszystko inne w tym momencie, przestało się dla niej liczyć. Na zdjęciu było widać tylko małą fasolkę, ale właśnie ta fasolka, stała się dla niej wszystkim. Nagle poczuła, jak ktoś, kładzie rękę na jej ramieniu. Machinalnie się odwróciła i zobaczyła Sofie i Sala. Natychmiast wstała swojego miejsca i przywitała się z nimi.
-Przepraszam, ze przyjechałem, ale zadzwoniłaś, kiedy byłem z Sofią i nie chciałem, żeby leciała sama.
-Rozumiem. Spodziewałam się ciebie.- rzekła i przytuliła się do niego.- Tęskniłam za wami.
- My za tobą bardziej.- odpowiedzieli zgodnie i zaczęli się śmiać. Usiedli na wolnych miejscach i zamówili dwie mrożone herbaty.
-Dlaczego nie odbierałaś telefonu?- zaczął Sal.- Wszyscy próbowali się z tobą skontaktować.
-Tam, gdzie przebywam, nie ma zasięgu.- skłamała zwinnie.
-To, nie mieszkasz tutaj?- zapytała Sofia.
-Nie, skąd. Jestem tutaj tylko przejazdem.- zrobiła duży łyk wody, bo nagle zaczęło palić ją gardło. Blondynka chciała zadać kolejne pytanie, ale zauważyła zdjęcie leżące obok szklanki Eleny. Popatrzyła jej prosto w oczy i wzięła je do ręki. Sal przysunął się do niej, by lepiej się mu przyjrzeć.
-Elena, ty jesteś…- zaczęła blondynka, ale kobieta jej przerwała.
-No właśnie. Dzisiaj się dowiedziałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:28:03 20-08-12    Temat postu:

No to się porobiło Elena się dowiedziała że jest w ciąży z Maritnem jestem ciekawa czy mu w ogóle powie o dziecku ale znając ją że jest na niego wściekła nić mu nie powie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:42:43 20-08-12    Temat postu:

Już przeczytałam ale skomentuje wieczorem, jak będę miała więcej czasu
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:39:38 20-08-12    Temat postu:

Dziękuję za komentarze:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:57:54 27-08-12    Temat postu:

Elena ostatnio źle się czuła i zaczęła się obawiać, że jest w ciąży!
U lekarza dowiedziała się, że to prawda!!!
Ale niespodzianka! Na początku nie chciała w to uwierzyć!
Daniel zabrał ją Torreón!!!
Elena zadzwoniła do Sofii, żeby ją uprzedzić że wraca
No i przyjaciółka od razu zauważyła ciąze Eleny
Ciekawe czy powie o tym Martinowi???
Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:06:00 28-08-12    Temat postu:



Sal z Sofią, spoglądali na nią zaskoczeni. Nie wiedzieli, jak w tej chwili mają się zachować i czy nie robi sobie z nich żartu.
-Też nie mogłam w to uwierzyć, ale byłam u lekarza, robiłam test i się potwierdziło.- Uśmiechnęła się blado Elena i przypomniała sobie scenę z gabinetu. Blondynka, jak to usłyszała, promiennie się uśmiechnęła i wstała z swojego miejsca. Podeszła do niej, czekała aż wstanie i się do niej przytuliła.
-Gratuluję.- szepnęła jej do ucha.- Będziesz wspaniałą matką.
-Mam nadzieję.- pomyślała sobie czarnulka. Zaraz za kobietą, przytulił się do niej Sal.
-Gratulacje. Nieźle nas tym zaskoczyłaś.
-Dla mnie, też to było duże zaskoczenie.- oznajmiła i ponownie usiadła na swoim miejscu.
-Będę ciocią!- zapiszczała Sofia, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Czy to znaczy, że ja będę wujkiem twojego dziecka?- zadał pytanie Sal i spojrzał na nią przenikliwym spojrzeniem. Niby proste pytanie, ale każdy wiedział o co mu chodzi. Na wszelki wypadek, chciał się upewnić.
-Tak. To jest dziecko Martina.- odpowiedziała pewnie i instynktownie dotknęła swojego jeszcze płaskiego brzucha.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę.- spoglądał raz na nią, a raz na zdjęcie USG.
-Możemy ci jakoś pomóc?- zapytała niepewnie.
-Powiedź, że wszystko będzie dobrze.-powiedziała łamiącym się głosem.
-Będzie dobrze.- zapewniła, kładąc rękę na jej dłoń.
-Boję się.- wyznała.-Boję się, że nie sprostam roli matki. Nigdy nie sądziłam, że w tym wieku zajdę w ciąże. Moje dziecko, nigdy nie będzie miało ojca i musze mu go zastąpić. Nie wiem, czy będę dobrą matką, a mam jeszcze robić za ojca. Chciałabym, żeby moje dziecko żyło w pełnej rodzinie, a to się niestety nie stanie.
-Wróć z nami do stolicy.- zaproponował Sal.-Tam mieszkają osoby, które cię kochają. Pomożemy ci.
-Nie mam zamiaru, wracać do Meksyku. Przynajmniej teraz.- sprostowała.- Tam, gdzie mieszkam, mogę pomyśleć na spokojnie.
-Martin pomoże ci wychować dziecko.- zapewnił.- Wiem, że będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, kiedy weźmie swoje dziecko w ramiona. On wariuje bez ciebie.
-Yhym jasne.- prychnęła. – Może mi jeszcze powiecie, że mnie kocha i tęskni, co? Nigdy w życiu w to nie uwierzę. Nie chcę, widzieć tego człowieka na oczy.
-Kochasz go?- zapytała blondynka ściszonym głosem.
-Próbuję nie kochać. Na razie mi to nie wychodzi.- oznajmiła, mrugając kilkakrotnie powiekami, by powstrzymać łzy. –Miłość, nie jest najważniejsza. Z biegiem czasu o nim zapomnę. Czas, jest najlepszym lekarstwem. Wakacyjna przygoda dobiegła końca. Trzeba się z tym pogodzić.
-Tak to spostrzegasz? – Sal nie krył oburzenia, po tym co usłyszał.- Żałujesz, że pojechałaś na te wakacje?
-Ja tylko stwierdzam fakty i niczego nie żałuję. Gdyby ten wyjazd się nie zdarzył, to nie poznałabym ciebie. Tak w ogóle, to było tam bajecznie.
-Jesteś teraz szczęśliwa?- dopytywała się Sofia.
-Nigdy nie byłam szczęśliwa i nie jestem.- powiedział wprost. –Miałam wszystko, ale to nie wystarczyło. Teraz to sobie uświadomiłam.
-Coraz bardziej cię nie rozumiem.- stwierdził brunet, opierając się na krześle.- Mówisz, że go kochasz, że chcesz, by twoje dziecko miało ojca, ale jednak nie potrafisz z nim być!
-Wiem, że to jest dziwne, ale nie potrafię tego wytłumaczyć!- głęboko odetchnęła i spojrzała na swoich przyjaciół.- Przepraszam, musze iść do łazienki.- Energicznie wstała z krzesła, ale to było błędem. Natychmiast zakręciło jej się w głowie i musiała potrzymać się stolika, by nie upaść. Sal natychmiast to zauważył. Zerwał się z swojego miejsca i wziął ją w ramiona.
-Wszystko w porządku? Wezwać pomoc?
-Nie, już jest dobrze. Muszę pamiętać, by nie wykonywać gwałtownych ruchów.- odpowiedziała, wyswobodziła się z jego objęć i poszła do łazienki. Gdy zniknęła za drzwiami, Sofia obeszła stolik i zaczęła grzebać w jej torebce.
-Co ty robisz?- zapytał zdezorientowany.
-Musze mieć zdjęcie USG. Jeśli wezmę te ze stołu, to się zorientuje.-wyjaśniła.- Martin musi się dowiedzieć, że ona spodziewa się jego dziecka. Pomyślałam, że będzie chciał je zobaczyć. Mam.- wzięła do ręki nie dużą kopertę i wyciągnęła z niej jedno zdjęcie. Schowała je do swojej torebki i usiadła na miejscu.
-Twoja mała główka niekiedy myśli.- zażartował i pocałował ją w czoło.
-Ktoś musi.- uśmiechnęła się do niego promiennie i schwyciła go za rękę.- Twój brat, powinien się dowiedzieć. Ma do tego prawo.
-Tak, wiem, ale to nie będzie takie proste. Pamiętaj, że nie wiemy, gdzie ona mieszka.
-On ją znajdzie.- szybko zapewniła.- Będzie chciał tego dziecka. Jestem tego pewna.
-Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.- Pochylił się w jej stronę i złożył namiętny pocałunek na jej ustach. Od jakiegoś czasu, była to jego ulubiona czynność. Miał chwile, że nie obchodziło go, gdzie się znajduję, czy co robią, ale po prostu musiał ją pocałować, bo usychał. Sofia miała podobne odczucia, dlatego zawsze była spragniona jego pocałunków.
-Chyba w czymś przeszkadzam.- zaśmiała się Elena, podchodząc do stolika.
-Nic się nie stało. Nadrobimy wieczorem.- puścił oczko do Sofii, uśmiechając się od ucha do ucha. Blondynka się tak na niego spojrzała, że gdyby spojrzenie mogło zabijać, to brunet leżałby martwy.
-Będę się już zbierać.- powiedziała czarnulka po dłuższym namyśle.- Trochę źle się czuję, a mam jeszcze sporo kilometrów przed sobą.
-Może, zostaniesz tutaj z kilka dnia, aż poczujesz się lepiej.- poradził Alcarazz.
-Chciałabym, być jak najszybciej w domu.- upierała się przy swoim.- Tam poczuję się najlepiej, a jak w czasie drogi będzie jeszcze gorzej, to co jakiś czas będzie jakiś motel, to tam odpocznę.- wzięła swoja torebkę, przewiesiła przez ramię i podeszła do nich, by się pożegnać.
-Odprowadzimy cię do samochodu.- oznajmiła Sofia.
-Jasne.- odpowiedziała i już chciała wyciągnąć portfel by zapłacić, ale Sal ją ubiegł. Po krótkim spacerku znaleźli się obok jej auta. Wrzuciła swoją torebkę na miejsce pasażera i odwróciła się w ich stronę.
-Już sprawdzałam i za niecałą godzinę macie samolot do stolicy.
-Dzięki. O wszystkim pomyślałaś.- odpowiedziała Sofia i się do niej przytuliła.- Dbaj o siebie i o dziecko.
-Jasne.-Podeszła do bruneta i się z nim pożegnała.
-Uważajcie na siebie.- Elena tylko pokiwała głową i już chciała wejść do samochodu, ale musiała załatwić jeszcze jedną sprawę. Wzięła głęboki wdech, popatrzyła na nich i na jednym tchu powiedziała:
-Nie dzwońcie do mnie, bo i tak nie odbiorę. Ani mnie nie szukajcie. Tak będzie najlepiej dla nas wszystkich. Mam nowy numer, ale jeśli wydarzy się coś ważnego, to napiszcie na stary. Co jakiś czas będę go włączać. To już chyba wszystko. Cześć.- Nie czekając na żadne słowa, wsiadła do swojego auta i bardzo szybko odjechała. Pozostała dwójka, stała w tym samym miejscu, mocno zaskoczona. Nie wiedzieli, co mają myśleć, a po policzku Sofii zaczęły lecieć łzy.
Po wyjechaniu z miasta, Elena zatrzymała pojazd na poboczu i oparła głowę o zagłówek. W końcu nie wytrzymała i z całej siły uderzyła w kierownice.
-Cholera! Musiałam to zrobić. Muszę zapomnieć o Martinie, a oni mi w tym nie pomogą. Przy nich wszystko powraca!- Wybuchnęła płaczem, ale za moment się ogarnęła i powiedziała sama do siebie, patrząc w wsteczne lusterko.- Musisz być silna. Dla siebie i dziecka. Nie możesz się poddać. – Wyciągnęła z torebki swój nowy telefon i zauważyła, że kilka razy Daniel próbował się do niej dodzwonić. Wybrała jego numer i przyłożyła aparat do ucha. Po trzecim sygnale usłyszała jego głos:
-Gdzie jesteś?
-Za trzy godziny będę. Będziesz w domu, bo chciałbym pogadać?
-Jasne, poczekam na ciebie.- oznajmił i się rozłączył. Kobieta ponownie włożyła telefon do torebki i włączyła się do ruchu. Po trzy godzinnej jeździe, znalazła się pod rezydencją. Wyskoczyła z swojego auta jak oparzona, w ostatniej chwili zabierając torebkę. Przekroczyła próg domu i zaczęła się rozglądać za Danielem. Niestety, nigdzie go nie zobaczyła, więc pobiegła do jednej z pokojówek. Dopiero ona jej powiedziała, że osoba, której szuka, znajduje się w gabinecie. Czarnulka rzuciła krótkie: „Dzięki” i ruszyła w tamtym kierunku. Zapukała kilka razy i gdy usłyszała, że może wejść to, to zrobiła. Nawet się nie witając, zapytała:
-Jak idzie mnie znaleźć?- Daniel patrzył na nią uważnie przez kilka sekund i dopiero wtedy się zorientował, że pyta poważnie.
-Zależy, kto cię szuka. Jeśli jest to osoba zorganizowana, mająca duże wpływy i wie, co robi, to nie będzie miała żadnego problemu. Pewnie, masz konto niezastrzeżone w banku, czyli miedzy innymi twoi rodzice mogą mieć wzgląd na twoje wydatki, to najłatwiej będzie mu wziąć wyciąg bankowy i już cie ma, bo płaciłaś tutaj kartą.
-A jeśli moi rodzice, nie będą chcieli mu go dać? Przecież w banku, obowiązuje tajemnica bankowa. - zapytała, rozsiadając się w fotelu.
-Chodzi ci o ojca dziecka.- wypalił, analizując wszystko.- Wie, że spodziewasz się jego dziecka? Rozmawiałaś z nim i ci nie poszło?
-Tak, o niego chodzi, ale z nim nie rozmawiałam.- spojrzała na zegarek i policzyła godziny.- Rozmawiałam z przyjaciółką i jego bratem. Lada moment, powinien dowiedzieć się prawdy.
-Nie rozumiem.- stwierdził.-Powiedziałaś im, wiedząc, że go o tym powiadomią, a teraz chcesz się ukryć?
-Nie przemyślałam tego.- przyznała. –Dopiero, kiedy się żegnaliśmy, zdałam sobie sprawę, że oni mu powiedzą, a było już za późno, by to odkręcić. Wróćmy do tematu.- przypomniała mu.
-Więc, możesz być pewna, że twoi rodzice na pewno dadzą mu wyciąg bankowy. A jeśli chodzi o tajemnice bankową, to rodzina Martina ma duże wpływy w Meksyku, więc wszystko, da się ominąć.
-Da się jakoś, temu zapobiec?
-Musiałabyś zastrzec konto, i dla pewności, założyć drugi rachunek w banku zagranicznym i tam przelać swoje oszczędności. Później, byś musiała zamknąć stary rachunek i po sprawie. Ślad, by się urwał. Martin, nie ma aż tak dużych wpływów, by wplątać się w działalność zagranicznych banków.- Zrobił sobie drinka, a kobiecie podał wodę z cytryną.
-Ile czasu mi zajmie, zrobienie tego?
-Same formalności, to około dwudziestu minut. Zastrzec konto, możesz telefonicznie. Przelałabyś pieniądze, przez Internet, a zamknąć rachunek możesz również przez telefon, albo Internet. Żeby założyć nowy rachunek, musisz pojawić się osobiście w oddziale banku. Najbliższe miasto w Stanach Zjednoczonych, to Laredo w Teksasie, jakieś dwie godziny jazdy samochodem. Czyli wszystko powinno ci zająć, do trzech godzin.
-Rano się tym zajmę. W jaki sposób idzie mnie jeszcze namierzyć?
-Wystarczy, że wsiądziesz na pokład samolotu. Twoje dane, zostaną zapisane. Wtedy będzie wiedział, z jakiego lotniska wylatywałaś i na jakim lądowałaś. Żeby do tego nie dopuścić, musiałabyś latać tylko prywatnymi samolotami, albo wyrobić sobie paszport na inne nazwisko, wtedy nikt się nie zorientuje, że ty, to ty.
-Gdzie, takie coś się robi?
-Są od tego ludzie. Sporo na tym zarabiają. Znam kilku takich, więc jeśli ci zależy, to mogę się tym zająć, ale to zajmie z dwa tygodnie.- zapewnił.
-Dzięki. Chociaż i tak, nie zamierzam teraz latać, to może mi się to przydać na przyszłość. Co jeszcze?- Wzięła duży łyk wody, bo od tych wszystkich wiadomości, porządnie zaschło jej w gardle.
-Przede wszystkim, może kogoś wynająć, by cię znalazł. Jeśli, będzie chciał cię znaleźć, to na sto procent to zrobi. Ci ludzie są zawodowcami. Wytropią wszystko, ale jeśli zrobisz to, o czym mówiliśmy, to cholernie utrudni mu prace. Będziesz musiała trochę uważać, na to co robisz, ale tylko na początku. Lepiej zmień samochód, bo właśnie tej marki, z tą rejestracją, będą szukać. Poza tym, to bardzo rzuca się w oczy. Nowego, nie możesz rejestrować w Monterrey, bo jeśli ktoś cię w nim zobaczy, to będzie wiedział, w jakiej miejscowości przebywasz. Dobrze byłoby, gdybyś nowy wóz, kupiła i zarejestrowała w Stanach. Jeśli cię w nim zobaczą, to odciągniesz ich od tego miasta. Możemy jeszcze, wynająć człowieka, który będzie sprawdzał, czy nikt cię nie szuka. Lepiej, jeśli będziemy wiedzieć wcześniej, co się święci.- Elena, oparła się wygodnie w fotelu i mocno zaczęła wciągać powietrze przez nos. Danie, widząc, co się dzieję, obiegł swoje biurko i usiadł na fotele, który był ustawiony obok kobiety.- Wszystko w porządku?
-Tak, wszystko gra. Nie sądziłam, że będzie tego, aż tyle.- westchnęła i wyciągnęła swoją rękę, po szklankę z wodą.
-Spokojnie, wszystko da się zrobić tylko nie rozumiem, po co. Nie sądzisz, że Martin, ma prawo wychowywać swoje dziecko?- zapytał delikatnie.
-Nie. To dziecko, jest tylko moje. On, stracił do niego prawo, sypiąc z Ines. Proszę, nie rozmawiajmy o nim. To, już jest skończone. Jeśli możesz, to zadzwoń do moich rodziców, by pod żadnym pozorem, nie mówili Martinowi, gdzie jestem. Jutro im to wyjaśnię. Teraz przepraszam, ale jestem zmęczona. Pójdę się położyć. Dobranoc.- ucałowała go w policzek i wolnym krokiem poszła do swojej sypialni. Weszła do łazienki, ściągnęła swoje ubrania i wskoczyła pod prysznic. Ciepła woda, działała na nią odprężająco. Ten dzień, jak dla niej, był za bardzo męczący. Położyła dłonie na swoim brzuchu i delikatnie zaczęła go głaskać.
-Mały, nie wiem, jak sobie poradzimy, ale razem damy radę. Mam tylko ciebie. Ty, nigdy mnie nie opuścisz.- Szybko skończyła swoją kąpiel i w koszulce nocne, poszła do swojego łóżka, by po kilku minutach, odlecieć do krainy Morfeusza.

Martin, siedział nad stertą papierów w swojej sypialni. Od jakiegoś czasu, praca była jego najlepszą ucieczką. Ból, po rozstaniu nie minął, ale stawał się do wytrzymania. Pogodził się z sytuacją, że jej już nie ma. Wyjechała i go zostawiał, bo nie chciała go wysłuchać. Owszem, on też zawinił i to dużo, ale ona mogła wysłuchać go do końca. Gdyby wtedy mu nie wybaczyła, to łatwiej byłoby mu to znieść. Jednak, tak się nie stało. Jego rozmyślania, przerwała rozmowa, która odbywała się na korytarzu. Rozpoznał, że to Sofia i Sal, którzy z skądś przyjechali. Drzwi od jego sypialni, były lekko uchylone, więc bardzo dobrze słyszał, o czym rozmawiali. Wolnym krokiem, podszedł do drzwi.
-Jak, my mu o tym powiemy?- zapytała Sofia.
-Nie mam pojęcia.- odpowiedział brunet.- Najlepiej prosto z mostu.
-A jeśli, przeżyje wstrząs? Nie chcę, go mieć na sumieniu.
-Mimo wszystko, trzeba mu powiedzieć, że Elena jest z nim w ciąży.- Gdy Martin to usłyszał, szerzej otworzył drzwi i popatrzył na nich z niedowierzaniem. Podszedł do nich bliżej i czekał aż oni coś powiedzą, ale było cicho, więc zapytał:
-Co takiego? Elena urodzi moje dziecko?- Sofia popatrzyła na bruneta, ale ten jak na złość się nic nie odzywał. Blondyn miał taką minę, że bała się cokolwiek powiedzieć. Jednak wiedziała, że jeśli nic nie zrobi, to będzie jeszcze gorzej.
-Właśnie się dowiedzieliśmy i chcieliśmy ci o tym powiedzieć, ale nie wiedzieliśmy jak.- wyjaśniła z miną niewiniątka.
-Elana, urodzi moje dziecko.- powtórzył z uśmiechem na ustach i ruszył w kierunku schodów, które prowadziły na parter. Pozostała dwójka ruszyła za nim, nie wiedząc, co on wyprawia. Po pokonaniu schodów, Martin wyleciał z domu i pobiegł w kierunku swojego samochodu. W ostatnim momencie, Sal zdążył go złapać.
-Gdzie ty jedziesz?- zapytał.
-Muszę ją znaleźć. Jeśli będzie trzeba, to odwiedzę każde miejsce na ziemi, ale ją znajdę. Będziemy mieli dziecko!- krzyknął i już chciał wsiadać do samochodu, ale brunet skutecznie mu to uniemożliwiał.
-Dzisiaj już nic nie zrobisz. Jest już późno. Chodź do domu, to nie koniec historii.- Blondyn spojrzał na niego zaskoczony, ale chciał usłyszeć resztę, więc posłusznie zrobił to, co mówił jego młodszy brat. Gdy znaleźli się już w salonie, Martin usiadł na jednym z foteli, a blondynka z Salem usiadła na kanapie.
-Na początku, chcieliśmy ci coś pokazać.- przemówiła Sofia, wyciągnęła coś z swojej torebki i podoła to Martinowi. Mężczyzna, wyciągnął dłoń, by to odebrać.
-Co to jest? – zapytał, jeszcze tego nie oglądając.
-To jest zdjęcie USG Eleny. Nie wie, że jej to zabraliśmy. –wyjaśnił Sal i uścisnął dłoń swojej dziewczyny. Blondyn zaczął przyglądać się temu zdjęciu, a po jego policzku popłynęły łzy szczęścia. Dopiero kilka chwil później, coś zrozumiał.
-To wy się z nią wiedzieliście?
-Zadzwoniła do nas, czy moglibyśmy się z nią spotkać w Torreón i tam polecieliśmy.- zauważył, że mężczyzna chce zadać kolejne pytanie i spodziewała się nawet jakie, więc szybko powiedziała:- Ona tam nie mieszka. Pytaliśmy. Powiedziała nam, że jest tam tylko przejazdem.- Martin, trochę posmutniał, ale jak tylko spojrzał na zdjęcie, to ponownie na jego ustach gościł uśmiech.
-Mogę je zabrać?- spytał, wymachując zdjęciem.
-Jasne, zabraliśmy je dla ciebie. W końcu, masz prawo widzieć swoje dziecko.- rzekła młoda kobieta, spoglądając co jakiś czas na bruneta.
-Moje dziecko.-powtarzał co jakiś czas starszy Alcarazz. Z jednej strony, był cholernie szczęśliwy, ale z drugiej wściekły, bo nie wiedział, gdzie znajduje się Elena.-Opowiedzcie mi, co dokładnie mówiła.- zwrócił się do nich. Oni natomiast na przemian mówili o tym, co wydarzyło się kilka godzin temu. Gdy już skończyli, blondyn nadal nie mógł uwierzyć, w to, co usłyszał. W końcu, wstał z swojego miejsca i powiedział do nich rzeczowym tonem:
-Muszę ją znaleźć. Ona spodziewa się mojego dziecka. Nie obchodzi mnie, co ona sobie o mnie myśli. Moje dziecko, jest ważniejsze. Dzięki, że mi powiedzieliście. Mam u was dług wdzięczności.- uśmiechnął się i po raz kolejny tego wieczoru, spojrzał na zdjęcie USG.- Pójdę do siebie. Muszę, to wszystko przemyśleć.- Pożegnał się z nimi i skierował się po schodach do swojej sypialni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:22:18 28-08-12    Temat postu:

Nareszcie Martin się dowiedział o ciązy Eleny . czekam na next kochana i zapraszam do siebie na zobaczenie mojego nowego pomysłu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:54:09 28-08-12    Temat postu:

Dziękuję za komentarz i możesz być pewna, że do Ciebie zajrzę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:32:20 31-08-12    Temat postu:

Sofia i Sal nie mogą uwierzyć w ciąże Eleny, cóż ona sama była zaskoczona...
Mimo wszystko bardzo się cieszą
Daniel to ma dopiero pomysły! Chce być ojcem dziecka? I cała ten plan wyjazdu?
Przecież nie znają się aż tak dobrze...
NO i Martin się dowiedział o ciąży, na pewno będzie jej szukać ale plan Daniela mu to uniemożliwi...
Czekam na kolejny odcinek :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:48:58 31-08-12    Temat postu:

Anetko, dziękuję za komentarz Dziękuję, że czytasz ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:03:35 31-08-12    Temat postu:

Oczywiście, że czytam :* Kiedy kolejny odcinek??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:51:33 31-08-12    Temat postu:

W niedzielę, albo w poniedziałek:) Chyba, że będę miła więcej czasu, to jutro wieczorem dodam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23  Następny
Strona 21 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin