|
Telenowele Forum Telenowel
|
,,ZABIJ MNIE JESLI POTRAFISZ "(+18) Roz 5 Seria III
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:34:37 05-04-11 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ 10
Chociaż była cała obolała i praktycznie bez sił postanowiła się bronić.Napalony Ignacio zaczął przybliżać swe wargi do szyj dziewczyny a jak tylko się nad nią pochylił ta z ledwością ale jednak sięgnęła po pierwszą rzecz z szafki nocnej i przyłożyła mu z całej siły jaka jeszcze jej pozostała w głowę.Jak tylko mężczyzna padł ta szybko zsunęła się z łóżka zabrała z jego marynarki komórkę i portfel po czym wyjrzała dyskretnie z okna by zobaczyć czy ma szansę na wydostanie się. Zauważyła tylko dwóch ochroniarzy tak więc dla większego bezpieczeństwa sięgnęła po pistolet i po cichu wyszła na balkon.Rozejrzała się jeszcze raz dokładnie i wróciła do środka. Jedyna droga ucieczki była z łazienki tak więc by nikt nie mógł jej zatrzymać strzeliła raz w sufit i szybko schowała się we wnętrzu toalety. Zaraz po strzale wszyscy ludzie Ignacio wbiegli do pokoju a to oznaczało,że odwrócenie uwagi się udało.Wyszła po woli oknem z łaźni i po drabince na której pięły się kwiaty zaczęła zsuwać się w dół. Będą już na ziemi ruszyła do bramy wciąż trzymając broń w dłoni.Otworzyła sobie ją na tyle by się chociaż przecisnąć i zaczęła bić co sił w nogach na oślep.Nie wiedziała gdzie jest i dokąd biegnie jednak by przeżyć musiała uciekać.Po drodze próbowała się dodzwonić do ukochanego niestety jego telefon za pierwszym razem nie odpowiadał.Dopiero przy drugiej próbie usłyszała głos bruneta.
- Poncho !To ja Natalii! - zdyszana wyszeptała do słuchawki.
- Kochanie gdzie ty jesteś?Co się dzieje? - zapytał zatroskanym głosem jednocześnie oddychając z ulga na dźwięk jej głosu.
- Poncho tu dzieje się coś dziwnego ,ja nic nie rozumiem.Nie wiem gdzie jestem jest ciemno nawet nie wiem dokąd biegnę ale muszę uciekać inaczej oni mnie zabiją! - opowiadała szybko jak tylko mogła mijając drzewa które ją otaczały.
- Ale kto ?O czym ty mówisz aniołku? - zapytał nie bardzo rozumiejąc.
- Porwali mnie i chcą zabić!Zabić za tego pajaca Cameleona! - krzyczała do słuchawki.
- Ale kto cię porwał i kiedy? Jak mam cię znaleźć ? - zadawał pytania by dowiedzieć się czegoś konkretnego.
- Porwał mnie Ma... - nie dokończyła bo nagle ktoś wyrwał jej telefon z reki zakrywając przy tym usta.
Nagle w słuchawce dało się słyszeć odgłos przerwanego połączenia.
- Kur.waaaaaaa! - krzyknął wściekły uderzając pięścią w ścianę.
Marco spojrzał na przyjaciela i zapytał;
- Ej co jest grane?Co powiedziała? - zapytał ciekaw bo nie wiele słyszał i zrozumiał z rozmowy tej parki.
Odwrócił się w stronę Cuksa i z poważną oraz wściekłą miną powiedział;
- Jak jej nie znajdziemy zabiją ją!
- No ale jak mamy to zrobić?Przecież ślad się urywa na lotnisku a patrząc na ciebie rozumiem,że nie zdążyła ci powiedzieć gdzie jest! - skwitował na koniec szatyn.
- Cholera Marco jak jej się kur.wa coś stanie to przysięgam zabije się! - krzyknął wściekły a jednocześnie zrozpaczony.
- Dobra stary uspokój się.Usiądźmy i pomyślmy co można zrobić by trafić na jej ślad. - rzekł spokojnie choć sam tez był zdenerwowany tak naprawdę.
- Ty nie rozumiesz tu nie ma czasu na zastanawianie się ,tu trzeba działać i to już!
Był wściekły, ale po raz pierwszy w życiu bał się. Jak jeszcze nigdy nie czuł strachu tak teraz był przerażony tylko starł się tego nie okazywać. Gdyby to chodziło o jego życie pewnie wcale by się nie przejął ale tu chodziło o życie kogoś dużo bardziej ważnego o jego ukochaną.Chodził w tej i z powrotem zastanawiając się kto mógł chcieć zemsty z Cameleona. W sumie nie zdążył go poznać za dobrze by teraz wiedzieć kto może chcieć zemsty za owego śmiecia. Jednego był pewny blondynka była w poważnym niebezpieczeństwie.Przemyślał jeszcze raz każdy jej krok i nagle krzyknął;
- Wiem!
- Co ? - zapytał zdziwiony szatyn.
- Jedziemy na lotnisko, ale już! - wydał rozkaz.
- Przecież już tam byliśmy pytaliśmy wszystkich i nikt nic nie wie. - podsumował Cuks.
- Tak,ale nie oglądaliśmy nagrań z kamer.
Zdążyli tylko wymienić spojrzenia i pędem wybiegli z mieszkania by po sekundzie już odjechać z piskiem opon.Jechali tak szybko ,ze w przeciągu 15 min byli na miejscu. W czasie kiedy oni próbowali namówić kierownika lotniska do pokazania nagrań Ignacio i jego ludzie zaciągnęli nie przytomną Natii z powrotem do rezydencji.
- Szefie gdzie ją do piwnicy czy sypialni? - zapytał jeden z ludzi.
- Sypialnia ! - rzekł stanowczo.
Blondyn wykonał polecenie i dla pewności,że dziewczyna nie ucieknie tym razem przypiął ją kajdankami do ramy łóżka.Potem wszyscy opuścili pokój.
- Co teraz z nią? - zapytał Gacio
- Macie cały czas podawać jej ten środek usypiający. Potem osobiście się nią zajmę tym razem już ostatecznie! - skwitował zaciągając się cygarem.
******************
Dwie godziny później.
Oglądali już chyba z 10 te nagranie i wciąż nic nie wiedzieli.Tak samo Kike nadal nic nie wskórał.Diego już zaczynał tracić nadzieję gdy nagle Marco krzyknął :
- Patrz jest!
Teraz obaj wpatrywali się w przedostatnie nagranie na którym wyraźnie było widać jak Anahi opuszcza lotnisko z Martinem na ten widok Cuks uderzył pięścią w blat biurka.
- To ten gad! Cholera jasna zabiję skur.wiela jak tylko coś jej zrobi!
- A ja ci pomogę! Tylko co teraz mamy wrócić do Meksyku by go przycisnąć ?
- Po co skoro na miejscu jest Enrigue.
Nie rozmyślając dłużej zadzwonił do blondyna i nagrał mu sprawę ten szybko rzucił robotę na komisariacie i pojechał do domu by o wszystkim poinformować dziewczyny by teraz i one uważały na Martiego.Niestety w domu zastał tylko swoją ukochaną oglądającą jakiś serial.
- Cześć słonko! Gdzie Katia? - zapytał całując ją w usta.
Brunetka spojrzała na niego i zdziwiona zapytała;
- A co ty tak wcześnie w domu? - po czym dodała. - Ruda pojechała do siebie bo ponoć coś się stało w domu pękła jakaś rura czy coś!
- Wstawaj jedziemy do niej ! - rzekł w pośpiechu łapiąc Any za rękę.
- Ale zaraz ,zaraz !O co chodzi?
- Kochanie wyjaśnienie w drodze dobrze? - zapytał patrząc na nią błagalnym wzrokiem.
Już nic nie odpowiedziała tylko posłusznie poszła za nim.Po drodze próbowali się do niej dodzwonić ale na marne telefon był wciąż wyłączony co dla brunetki to było dziwne bo czerwonowłosa nigdy odkąd się znają nie wyłączała komórki.Zmartwiona poprosiła Kike by przyspieszył ten niechętnie ze względu na jej stan spełnił ową prośbę. Tym bardziej gdy zagroziła,że sama siądzie za kierownica.Jedno i drugie było bardzo zdenerwowane obawiali się najgorszego po nowinkach które otrzymali od bruneta. Odetchnęli z ulga dopiero kiedy dotarli na miejsce i zobaczyli,że Katia najnormalniej w świecie siedzi w ogrodzie z małym i się bawi.Jednak obowiązkiem ich było poinformowanie jej o poczynaniach jej nowego partnera.Słuchała z uwaga coraz to bardziej zaciskając pięści na myśli ile krzywdy wyrządził i,że ona jako była policjantka nie przejrzała go od razu. Było jej jednocześnie głupio jaki czuła się winna tego,że Natalii została porwana. Była pewna,iż gdyby przejrzała go od razu nie doszło by do tego wszystkiego. Nie było jednak teraz czasu na roztrząsanie i obwinianie się trzeba było działać. Po namowie z Kike i Any zadzwonili do Poncha i wspólnie opracowali plan złapania Martina i zdemaskowania go. Nikt z nich jednak nie wiedział,że szatny już od dawna stoi w domu i przysłuchuje się ich rozmowie.Teraz już wiedział,że musi uciekać nim ta trójka zorientuje,iż przejrzał ich plany. Wycofał się po cichu i tak tez cicho odjechał z pod domu w drodze zadzwonił do szefa i opowiedział mu wszystko. To tez i ten pan postanowił zmienić miejsce pobytu. Jego ludzie dostali rozkazy co mają robić i szybko wzięli się do roboty.Tym czasem on sam poszedł najpierw do swojej sypialni by spakować najpotrzebniejsze mu rzeczy a potem do pokoju w którym leżała dziewczyna.Usiadł obok pogłaskał ją po policzku i choć spała pod wpływem środków usypujących powiedział;
- No to panno Silva od teraz będziesz już tylko moja wywiozę cię tak daleko,że nikt cię nie znajdzie ani teraz,ani nigdy. - skwitował i zaczął się śmiać szyderczo.
Martina natomiast w tej chwili robił to samo co ludzie Ignacia pakował się ,a gdy skończył ruszył na lotnisko ,a z stamtąd kupił bilet na Alaskę bo właśnie w tym miejscu miał spotkać się ze znajomą która zamierzała mu pomóc a jednocześnie była jego od wielu lat stała kochanką.Kiedyś byli parą , ale oboje uznali,że nie są gotowi na związek tak więc każde z nich poszło w swoją stronę. Zdarzało się jednak ,iż wielokrotnie na siebie wpadali i zawsze lądowali w łóżko z czasem to stało się normą. Ale nie tylko seks ich łączył były jeszcze dwie sprawy pierwszą było to ,iż zawsze mogli na siebie liczyć ,a drugą było dziecko.O tym wiedziała jednak tylko ta dwójka.Nawet matka dziewczyny myślała,że ojcem Brandona jest kto inny.No,ale wróćmy do naszego mafiozy on i jego ludzie tez już byli w drodze do nowego miejsca zamieszkania tyle,że oni mieli do dyspozycji prywatny samolot i śmigłowiec.Na miejsce dotarli więc pierwsi.Po rozpakowaniu się nasz szanowny pan I poszedł sprawdzić co z blondynką która w obecnej chwili nie spała. Chciał ujrzeć jej minę kiedy powie,że wywiózł ją na pustkowie zwanym Alaską.Reakcja Anahi była taka jak się spodziewał najpierw była przerażona ,potem wściekła i zaczęła go obrzucać wyzwiskami oraz krzyczeć by ją uwolnił a na koniec rozpłakała się.Świadomość,że już nigdy nie ujrzy bliskich rozrywała jej serce.Czy bała się śmierci ?Nie! W tej chwili tylko tego pragnęła.To było lepsze niż ciągłe więzienie przez tego typka lub życie obok niego.Chciała by ją zabił zaczęła w tym celu nawet go prowokować.Jak? Obrażała jego syna sądząc ,iż to da upragniony cel jednak pan I był cwańszy wiedział do czego dziewczyna zmierza tak więc zamiast ją zabić jedynie zlecił kolejne biczowanie blondynki.Zaś Kike ,Any i Katia próbowali odnaleźć Martina niestety na darmo.Na początku mieli jeszcze nadzieję ,ale po przeszukaniu jego mieszkania zrozumieli,iż uciekł.Po tej informacji Poncho nie tylko wpadł w szał demolując połowę mieszkania kumpla na co ten mu zezwolił zważywszy na sytuację.Demolka jednak nie pomogła dlatego z tej bezsilności brunet w końcu usiadła na kanapie schował twarz w dłoniach i płakał.
- To koniec !Straciłem ją! Jak ja będę bez niej żył ?!No jak?!
- Stary uspokój się znajdziemy ją. - rzekł Ucker próbując go uspokoić.
- Cholera Cuks jak mam się kur.wa uspokoić nie wiedząc gdzie ona jest!Mieliśmy szansę się tego dowiedzieć i co ?Skur.wiel zwiał !więc jak mam ją odnaleźć jasnowidzem kur.wa nie jestem! - krzyczał wściekły miotając się po salonie.
- Wiem ale na pewno da się coś jeszcze zrobić.Trzeba tylko spokojnie pomyśleć. - skwitował poklepując go po plecach.
- To moja wina,moja!Nie powinienem puszczać jej tu samej!Przysięgam jak jej się coś stanie ja sam się zabije! - mówił a z jego oczu płynęły łzy.
Chodził jak szalony od kąta w kąt nie wiedząc co ze sobą począć.W końcu i Ucker nie wytrzymał i wściekły zaczął krzyczeć na bruneta.
- Przestań do cholery gadać głupoty!Nic jej nie będzie,znajdziemy ją obiecuję ci to!A teraz siadaj i słuchaj jest sposób ale bardzo ryzykowny. - dodał na koniec.
- Jaki ? - zapytał z zaciekawieniem.
- Możemy dać wiadomość o poszukiwaniach do mediów. - podsunął pomysł na co Diego zareagował znowu impulsywnie.
- O chu.jałeś!Przecież wtedy na bank ją zabiją!
- Być może ale nie koniecznie. - stwierdził spokojnie.
- Nie wiesz co ja nie mam zamiaru ryzykować w ten sposób! - rzekł stanowczo.
- Dobra to siedź i użalaj się nad sobą!Pozwól jej zginać nie wykorzystując szansy która się nadarza! Ja pier.dolę Poncho co się z tobą stało ,kiedy stałeś się taki miękki.
- Takiś kur.wa mądry ? A powiedz co TY byś zrobił gdyby to Kati lub małemu groziło takie niebezpieczeństwo?No co zaryzykował byś ? - zapytał spoglądając na kumpla wymownie.
Szatyn zastanowił się przez chwilę i odpowiedział;
- Tak. Na początku tak samo jak ty na pewno bym się wahał,ale skoro to jedyna szansa wykorzystał bym to.
Teraz brunet zastanawiał się na słowami przyjaciela po czym rzekł;
- Dobra zgoda!Ale jak ją zabiją przysięgam obarczę tym ciebie bo to twój pomysł.
- Jeśli ją zabiją ja sam ze sobą skończę bo Natii jest dla mnie jak siostra rozumiesz?Jak siostra. - powtórzył już nieco ciszej uświadamiając sobie na jakie ryzyko muszą ja wystawić.
Pojechali do największej telewizji i radia w mieście godzinę później audycja jedna jak i druga zaczynała rozbrzmiewać już prawie na całym świecie a im zostało czekać i modlić się by nic nie stało się Natalii i by ktoś dal im znać o miejscu w którym ja widziano lub z kim.Rozesłano tez listy gończe za Martinem. Jednak chłopcy mieli już dla niego plan zagłady oby tylko przed policją wpadł w ich ręce. Na szczęście Anahi jej porywacze jak na razie nic nie wiedzieli o głośnych poszukiwaniach bo każdy z nich był zajęty czymś innym.
******************
Dwa dni później.
Od dłuższego czasu nie widział się z Martinem i tak naprawdę on sam nie wiele wiedział co teraz może robić jego przyjaciel i gdzie może być.Ale jak tylko usłyszał komunikat w tv bez wahania sięgnął po słuchawkę i zadzwonił pod podany numer na ekranie. Po kilku sygnałach usłyszał zdenerwowany głos bruneta.
- Słucham!
- Widziałem komunikat i wiem kto może wam pomóc. - powiedział Fabian.
Na chwilę zapadła cisza.Po czym Diego zapytał;
- Kto ?
- Spotkajmy się.Niech pan poda miejsce a ja się tam zjawię i wszystko wyjaśnię.
Po podaniu adresu panowie się rozłączyli.Przyjaciel Martina szybko wziął dokumenty i to co było potrzebne i wybiegł z domu tak jak by się paliło.Zaś w Meksyku dziewczyny tak jak i Poncho oraz Diego odchodzili od zmysłów. Kike tez był bardzo przejęty tym wszystkim oraz próbował nadal pomóc ale też musiał zająć się swoją pracą. W końcu jako komisarz jest do czegoś zobowiązany i sprawy osobiste nie mogą rzutować na jego pracy.Najbardziej dobijał go jednak fakt owej brunetki o imieniu Gina. Kobieta wciąż się w coś wtrącała i naokoło się kręciła przy blondynie z dnia na dzień miała na niego coraz to większą ochotę.Nie zwracała uwagi na to,że Kike nie jest nią zainteresowany co dawał jej jasno do zrozumienia wielokrotnie. Im bardziej ją odtrącała ona tym bardziej do niego lgnęła. Próbowała go kusić na różne sposoby króciutkie obcisłe spódniczki,bluzki z dużym dekoltem ,a i tak to nie przyciągało jego uwagi.Pomyślała by ,ze jest gejem gdyby nie wiedziała,iż ma narzeczoną.No właśnie nawet świadomość posiadanej przez niego partnerki nie odstraszył Giny.Przystojni mężczyźni którzy wpadli jej w oko byli u niej jak nawyk.Czuła się zaspokojona dopiero gdy uzyskała to co chciała. Jednym słowem Enrigue był u niej na celowniku czekała tylko na odpowiednią chwilkę by go upolować.No ale wróćmy do Fabiana który w drodze do Hiszpanii nie miał zielonego pojęcia o tym ,iż Marco żyje.Dlatego na jego widok na początku stał zszokowany ,ale po chwili przywitał się z nim serdecznie i tym bardziej chciał pomóc. Panowie zaprosili go do środka by mógł opowiedzieć wszystko co wie.Po zdaniu relacji rzekł na koniec;
- Za chwilę powinna być tu osoba która wam pomoże.
I tak też się stało kilka minut później usłyszeli dzwonek do drzwi.Diego postanowił je otworzyć tym samym dając czas na pogaduchy Fabianowi i Cuksowi.Dużo słów nie zamienili bo do salony wrócił zaraz Poncho z ładną blondynką na jej widok Ucker zerwał się na równe nogi i zbladł;
- SANI !
- Witaj Marco dużo lat minęło od ostatniego spotkania. Prawda?
Szatyn nie odpowiedział tylko kiwnął głową i wciąż wpatrywał się w oczy koleżanki zastanawiając się czy nadal go nienawidzi.
Kochani rozdziały mogą być krótsze niż zazwyczaj ale pewnie za to będzie ich więcej.Przepraszam za błędy. |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:42:40 05-04-11 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 18:48:17 05-04-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
okularnica14 Debiutant
Dołączył: 26 Sty 2011 Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:26:04 05-04-11 Temat postu: |
|
|
Ciekawe zakończenie... już nie mogę się doczekać dalszego toku zdarzeń. Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:27:26 05-04-11 Temat postu: |
|
|
starsznie dużo sie dzieje w tym odcinku super
masz dziewczyno pomysły
jestem pod wrażeniem
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
telka Motywator
Dołączył: 23 Lis 2008 Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:48:55 10-04-11 Temat postu: |
|
|
kochana dawaj no news |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:38:02 11-04-11 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ 11
Na wieść o porwaniu córki Selena od razu pojechała do dziewczyn by zorientować się w sytuacji. Była zła na Diego,że o niczym jej nie powiedział.Jak tylko Any wyjaśniła jej wszystko oraz poinformowała,że trwają poszukiwania matka Natii trochę się uspokoiła.Mimo to nie zamierzała tak tego zostawi.Zdawała sobie sprawę,że jeśli nie pomogą chłopakom to nie najlepiej może się to dla nich zakończyć.Zadzwoniła więc do Cesara i o wszystkim poinformowała ten bez chwili wahania zaczął zbierać ludzi z zamiarem wylotu do Hiszpanii. Chociaż Diego wciąż mu nie wybaczył nie mógł pozwolić by syn zginął. W godzinę grupka uzbrojonych ludzi była już gotowa do wylotu.Dziewczyny jak i Sel miały zamiar tam polecieć jednak powstrzymał je Kike.Który sam też został na miejscu. Gdyby nie praca prawdopodobnie poleciał by też jednak niestety obowiązki wzywały.Tym czasem Marco przeprowadzał najważniejsza rozmowę w swoim życiu.Pojawienie Sani go zdziwiło był pewny,że dziewczyna go nienawidzi za śmierć siostry.Ta jednak nie tylko powitała go ciepło ,ale oznajmiła też,że pomoże mu w odnalezieniu znajomej. Nie bardzo wiedział jak może to zrobić wszystko jednak zrozumiał kiedy został z nią sam na sam. Opowiedziała mu wtedy z kim zadaje się jego brat i kto może więzić Natii. Wściekł się ,ale najbardziej poruszyło go jej późniejsze wyznanie kiedy zapytał czemu chce im pomóc ,skoro powinna go nienawidzić za śmierć Felicji.
- Marco przecież ja dobrze wiem,że to nie ty ją zabiłeś tylko Martin. Myślisz,że czemu zaraz po jej pogrzebie przepadłam jak kamień w wodę?Bo twój draniowaty brat groził mi i mojej rodzinie.
- Poczekaj!Skąd ta pewność,że to nie ja ją zabiłem ? - zapytał zaciekawiony jej wyznaniem.
- Tamtego dnia wiedziałam,że odwołałeś spotkanie.Godzinę później dostała telefon.Chwilę potem zaczęła się szykować,zapytałam więc gdzie wychodzi,a ona ,że na spotkanie z Tobą.Zdziwiło mnie to bo sama dobrze wiedziałam,że tego dnia poleciałeś do Paryża po prezent na rocznicę ślubu twoich rodziców.Próbowałam jej to wyjaśnić ,ale jak zwykle uznała,iż kłamię i jestem zazdrosna.Zobaczywszy,że nic nie wskóram pojechałam za nią.Podjechała pod jakiś magazyn co mnie zdziwiło jeszcze bardziej.Ty przecież nigdy nie spotykałeś się z nią w takich miejscach.Jak tylko wysiadła z samochodu z budynku wyszedł twój brat. Zaczęli się całować ,a potem weszli do środka.Wysiadłam więc i po cichu się tam zakradłam.Na początku się tylko całowali i rozmawiali o głupotach.Potem zaczęli się kłócić o ciebie.Martin zażądał od niej by cię otruła gdy zaprotestowała zaczął jej grozić.To jednak nie poskutkowało.Uderzył ją więc,nie mogłam patrzeć na to spokojnie i się wtrąciłam.Wtedy on uderzył mnie tak mocno,że uderzyłam głową o beton i straciłam przytomność.Nie wiem co było dalej bo obudziła się już w jego samochodzie związana. Zawiózł mnie do jakiejś budy.Kiedy zapytałam gdzie Felicja on z uśmiechem na twarzy powiedział,iż ją udusił.Potem dodał,że jeśli chcę by mojej rodzinie i mi nic się nie stało mam ten incydent zachować w tajemnicy.Jeśli chodziło o mnie Marco miałam to gdzieś ,ale ze względu na rodziców zachowałam to w tajemnicy.By mieć pewność,że nic mam nie zrobi namówiłam rodziców na wyjazd. Dwa tygodnie później dowiedziałam się od Leonardo ,że zostałeś wrobiony w to morderstwo. Chciałam wrócić i ci pomóc jednak sam Leo odradził mi ten pomysł.Mówiąc,że dzięki ojcu nie trafiłeś do pudła bo wszystko zatuszował.Tego,że wyrzucili cię z domu już mi nie powiedział. Cuks gdybym wtedy wiedziała...
- Sani.Wystarczy. - rzekł łamiącym się głosem.
Spojrzała na niego i dopiero teraz dostrzegła,że po jego policzkach płynął łzy.Nie wiele myśląc przytuliła go.Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał dziewczyna za którą kiedyś gotowy był oddać życie zdradzała go pod nosem i to z jego własnym bratem.Słysząc to czuł wściekłość.Kochał ją ,a ona go zdradzała.Nagle zerwał się na równe nogi i zaczął krzyczeć;
- Boże Sani jakim ja byłem idiotą!Totalnym debilem i ślepcem!Zdradzała mnie ,a ten drań nie dość ,że ją zabił to jeszcze w to wszystko wplątał mnie!A ja głupi nawet nie skojarzyłem faktów!Kur.waaa co za kretyn ze mnie!
- Ale Marco nie mogłeś wiedzieć,że ona cię zdradza.- powiedziała próbując go uspokoić.
- Tak ,ale zrozum kiedy oskarżono mnie o jej zabicie ja nawet się nie wyparłem.A wiesz czemu ?Bo nie miałem dowodów na swoje alibi!Bilet z Paryża jakimś cudem mi przepadł.Tak samo prezent.Przy niej znaleziono moje dokumenty które rzecz jasna też mi wcięło,nawet odciski palców tez były moje.Ja wiedziałem,że tego nie zrobiłem,ale jak miałem się bronić bez dowodów na niewinność ?Nie mogłem i dlatego pod zostałem oskarżony.Jednak mój bogaty i wpływowy tatuś nie mógł pozwolić by jego syn przyniósł mu wstyd i hańbę i zadbał oto by mnie wypuścili ,a dowody na ,,rzekome zabójstwo" spłonęły.Zażądał jednak bym wyniósł się z jego domu w trybie natychmiastowym.Pamiętam jak jeszcze wtedy powiedział ,,Żałuję,że kiedy groziła ci śmierć ja stanąłem na głowie by uratować ci życie.A teraz mam za to zapłatę,że mój własny syn zabił niewinną dziewczynę przynosząc mi tym samym wstyd i hańbę.".Z domu wziąłem tylko kilka ubrań i z paroma groszami w kieszeni wylądowałem na ulicy.I to wszystko przez pieprzonego braciszka!!!
- Czemu nie wytłumaczyłeś ojcu,że to nie ty ...
- Próbowałem,ale mnie nie słuchał.Miał gdzieś moje prośby,tłumaczenia czy błagania.
Rozmawiali jeszcze długo,a tym czasem Fabian opowiadał Diego o Martinie i jego pokrewieństwie z Marco.Brunet słuchał wszystkiego z niedowierzaniem.A kiedy cała czwórka ponownie była w komplecie zaczęli opracowywać plan odnalezienia Natalii.Zadanie było dość trudne bo mieli do przeszukania ,aż 10 domów należących do Ignacia.Każda kryjówka leżała w innej części kraju. Za pomocą Sani wykluczyli kilka posiadłości dzięki czemu zostało im do obszukania 4.Tylko od której zacząć ? padło pytanie.I wtedy Fabian się odezwała;
- Alaska!Tam mogą ją trzymać.Martin często tam jeździ gdy chce ukryć się przed kimś lub spotkać z Gabi.
- Jaką Gabi ? - zapytał zdziwiony Ucker.
- To taka laska z którą on od dawna ma romans ,a no i mają dzieciaka.Poczekaj chyba mam w telefonie jej fotkę. - rzekł na koniec wyjmując kieszeni spodni komórkę.
Kilka sekund później pokazał zdjęcie owej dziewczyny tulącej się do Martina.Szatyn dobrze przyjrzał się dziewczynie i po chwili stwierdził;
- Nie znam jej,ale najmniej interesuje mnie ona ja chcę dorwać tego skur.wiela! Mówisz,że śmieć może być na Alasce?
- No to lecimy na Alaskę! - skwitowała brunet Poncho.
Po czym zadzwonił po swoich ludzi.Jak tylko wydał im rozkazy razem z Marco nalali każdemu po drinku i usiedli by jeszcze raz przestudiować plan nalotu na posiadłości obu panów.Teraz nie mogli robić nic innego bo nie mieli ludzi.A wyruszenie tam we czwórkę było zbyt ryzykowne.Musieli niestety zaczekać z tym do rana.
************************
Meksyk
Any i Katia jak i Selena nie potrafiły się na niczym skupić każda z nich denerwowała się jak cholera.Największego stracha jednak miała Ruda.W tej bitwie mogła stracić zbyt dużo ważnych dla niej osób.Pierwszym był Marco który choć bardzo ją zawiódł to i tak kochała go ponad wszystko.Potem była Natalii jej najlepsza przyjaciółka od wielu ,wielu lat.Może ostatnio między nimi nie było za dobrze ,ale myśl o jej śmierci przerażała ją.Kolejną osobą był Poncho.Jemu też zawdzięczała bardzo dużo.To dzięki jego pomocy przecież przetrwała te ciężkie chwile po ,,śmierci" Uckera.Stała przy oknie i modliła się gorąco o to by nikomu nic się nie stało.Selena zaś robiła to samo tylko chodząc w kąta w kąt.Any natomiast jako jedyna starała się zachować jako taki spokój dla dobra dziecka.Ktoś też musiał zając się małym Santiago bo sama Katia nie była teraz wstanie tego zrobić.Brunetka jako jedyna też nie musiała drżeć o życie swojego ukochanego który teraz siedział na komisariacie i starał się pracować.Nie wychodziło mu to zbytnio bo tak jak cała reszta zastanawiał się jak potoczą się sprawy z napadem na dom Ignacia. Pragnął tam być i wspierać kumpli ,ale nie mógł.Praca ,pracą został też ze względu na dziewczyny.Bo w końcu ktoś musiał zaopiekować się i nimi.Mając dość zadręczania się nalał sobie drinka.Z reguły w pracy się nie pije ,ale dziś była to wyjątkowa sytuacja.Jego dziwne zachowanie zauważyła Gina i postanowiła to wykorzystać.Bez zaproszenia weszła do jego biura.Spojrzał na nią i niezadowolony z owego widoku zapytał;
- Czy coś się stało pani podkomisarz ?
- U mnie wszystko gra,ale u pana chyba nie.
- A to już nie jest pani sprawa. - rzekł wskazując na nią palcem.
- Racja!Jednak chciałam pomóc.
Zaczął się śmiać.Kiedy skończył zapytał;
- Niby jak ?
Obeszła jego biurko i stanęła za fotelem na którym teraz prawie leżał.Następnie położyła na jego ramionach swoje dłonie i zaczęła go masować.Chciał zaprotestować,ale przyłożyła mu palec do ust i powiedział;
- Cicho.Proszę się tylko odprężyć,nawet pan nie wie ile taki masaż może.Posłuchał jej jedynie dlatego,że nie miał siły na sprzeczki.Kłopoty które miał i tak mu wystarczyły.Masowała go,coraz to dolewając trunku do jego szklanki.A kiedy zorientowała się ,że jest już porządnie wstawiony usiadła mu swobodnie na kolanach i zaczęła całować.I choć napotkała opór z jego strony to nie rezygnowała dotąd ,aż w końcu dopięła swego i Kike odwzajemnił pocałunek.Szumiało mu w głowie i nie do końca wiedział co się dzieje.Po chwili rzucił ją na biurko i zaczął zdzierać z niej ubranie,ona zaś nie pozostawała mu dłużna.Jednak kiedy sięgnęła do paska jego spodni opamiętał się natychmiast zaczął się ubierać.Jej kazał zrobić to samo.Gina jednak siedziała teraz na wprost niego oparta łokciami o blat biurka i patrzyła zalotnie z triumfem na twarzy.Spojrzał na nią wściekły i zapytał;
- Powiedziałem ubieraj się i wypier.dalaj!
- Oj Kike ,Kike nie grzeczny chłopczyku ciekawe co powie twoja ukochana gdy się o tym dowie ?
- Nawet nie próbuj! - zagroził.
Ani trochę się nie przestraszyła.Zaczęła jednak powoli i leniwie zapinać bluzkę którą rozpiął w przypływie zaćmionego umysłu.
- Grozisz mi ?Oj nie ładnie,szanowany pan komisarz grozi swojej podwładnej co powiedzą na to inni.
Teraz wściekł się jeszcze bardziej.Złapała ją za rękę i ściągnął z biurka pytając;
- Czego ty kur.wa chcesz ?
Uśmiechnęła się i powiedział;
- Stanowiska i...ciebie!
- Popier.doliło cię chyba!Wynoś się! - krzyknął i pociągnął ją w stronę do drzwi.
Następnie wypchnął ją za zewnątrz usiadła w fotelu i zaczął zastanawiać się nad popełnionym przed chwilą błędem.Kochał Any,za kilka dni mieli się pobrać ,a potem zostać rodzicami.Jedna chwila nie uwagi i o mało tego nie zepsuł.Chociaż skończyło się tylko na pocałunku on miał wyrzuty sumienia.Posiedział godzinę w biurze by trochę otrzeźwieć,a potem wrócił do domu.Atmosfera była tak napięta z powodu akcji na Alasce,że Any nie zwróciła uwagi,iż jej narzeczony jest lekko wstawiony i coś go gryzie.Uznała,że to zachowanie wynika z sytuacji w której teraz wszyscy się znajdowali.Blondyn jednak po dłuższym namyśle podjął decyzję by o całym zajściu powiedzieć brunetce.Najpierw jednak postanowił poczekać ,aż sprawa z Natalii się wyjaśni.
*********************
Wciąż żyła bo szanowny pan Ignacio postanowił jednak najpierw pomęczyć ją trochę i poddać różnym torturom nim zgładzi ją ostatecznie.Faszerowanie ją różnymi środkami znudziło mu się.Doszedł do wniosku,że biczowanie raz dziennie lub wiszenie do góry nogami nad buchającym ogniem sprawi mu większą przyjemność. Każda tortura coraz bardziej pozbawiała ją sił.To,że jeszcze wytrzymywała było zasługą tego,iż przy każdym znęcaniu się nad nią myślała o Diegu.Wspólnie spędzone chwile dawały jej siłę do walki na to by jak najdłużej utrzymać się przy życiu.Znała Poncha i wiedziała,iż ją znajdzie choćby miał cały świat przeszukać.Nie chciała umierać nie po żegnając się z nim dlatego tak bardzo walczyła.Już nie raz życie przeleciało jej przed oczyma gdy ludzie Ignacia znęcali się nad nią zawsze wtedy zamykała oczy i przypominała sobie pocałunki ukochanego.Te wspomnienia wzmagały w niej tyle siły,że potem potrafiła nawet podnieść głowę i z dumą powiedzieć;
- Tacy jak wy jesteście za słabi by dać mi radę.
To wkur.wiało rzecz jasna panów oprawców i zaczynali ją bić mocniej,ale wtedy ona zaczynała się śmiać.Z jej gardła wydobywał się histeryczny śmiech natomiast z oczu leciały łzy o których wiedziała tylko ona mając spuszczoną głowę do dołu.Bolało jak cholera,jednak nie zamierzała dawać im tej satysfakcji.Śmiejąc się przez łzy jednocześnie błagała Boga o siły i oto by Diego przybył na czas. Wierzyła w niego jednak powstawało pytanie;Czy zdąży ją odnaleźć nim ten drań postanowi ją zabić ?. Ignacio dość szybko się nudził dziś chciał widzieć jak smaży się nad ogniem,a jutro mógł wymyślić coś innego lub po prostu uznać ,iż ma dość zabawy i przyjść ją wykończyć na dobre.Był wieczór kiedy ściągnęli ją z łańcucha i zaciągnęli do sypialni.Kilka godzin wiszenia nad palącym się ogniem dawało się we znaki towarzyszyło jej odczucie znużenia, ból i zawroty głowy, brak apetytu i nudności oraz poczucie niepokoju.Nad ranem było jednak jeszcze gorzej zaczerwienienie na skórze bardzo ją piekło oprócz tego skóra była wysuszona.Czuła też,że ma gorączkę,ale się nie pociła,a jej oddech był coraz to szybszy tak jak i tętno.Zrozumiała,że jeśli nie długo nie uzyska pomocy będzie po niej.Niestety już nawet nie miała siły się modlić,a wszystkie wspomnienia coraz bardziej rozmazywały się jej przed oczami.Czuła jak zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością.W czasie kiedy ona powoli konała w męczarniach Ignacio siedział szczęśliwy popijając drinka w towarzystwie Martina
- Szefie czemu ona nadal żyje ?Czy nie miała zginąć ? - zapytał nie bardzo rozumiejąc postępowania swojego pracodawcy.
- Widzisz Martin mój syn był dla mnie ważny i tak sobie pomyślałem,że zwykłe zabicie tej dziwki nie przyniosło by mi satysfakcji.Tak więc postanowiłem się troszkę zabawić ,jeśli chcesz ty też możesz. - rzekł wzruszając ramionami.
- Nie rozumiem.
- Rozumiesz ,rozumiesz.Ostatnia sypialnia na końcu korytarza idź i zabaw się z tą ślicznotką o ile jeszcze oddycha. - powiedziała na koniec zanosząc się szyderczym śmiechem.
Szatyn długo się nie zastanawiając poszedł we wskazane miejsce.
Za błędy i jakiekolwiek niedociągnięcia przepraszam. Wybaczcie
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 7:16:41 13-04-11, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:03:34 12-04-11 Temat postu: |
|
|
czy to jest mrco czy Martin
jezeli Marco ona już jest uratowana ale jeżeli Martin to może zginąć
oby Kike pwiedział wszystko Any i ona wiedziala że tylko ją kocha
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:52:37 13-04-11 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ 12
Wszedł po cichu do pokoju w którym leżała blondynka.Podszedł powoli do jej łóżka, nie wyglądała najlepiej w dodatku majaczyła ,oznaczało to,iż nie jest z nią dobrze.Usiadł i za nim wykonał jakikolwiek ruch usłyszał;
- Diego...Diego - jej głos był ledwo słyszalny.
Wypieki na policzkach świadczyły o tym,że najprawdopodobniej ma gorączkę.Dotknął delikatnie jej czoła to wystarczyło.Była cholernie rozpalona.Nie było na co czekać jak najszybciej musiał ją stąd zabrać.Już miał zamiar owinąć ją w koc i wynieść ,ale wtedy dostrzegł rany na jej plecach.
- Cholera Natalii co oni ci zrobili ! - rzekł wściekły.
Po czym sięgnął po telefon jeden sygnał wystarczył.Jak tylko usłyszał głos kolegi powiedział;
- Nie da rady jej wynieść musicie wchodzić i robić jednak rozpierduchę z nią w środku.Nie wyobrażasz sobie co oni jej zrobili.
- .....
- Tak jestem z nią.A teraz słuchaj dwóch jest na dole,trzech na górze i koło domu pięciu ten skur.wiel siedzi sam w gabinecie.
Po zdanej relacji rozłączył się i pochylił nad Anahi.Jej oddech był zbyt przyspieszony,do tego gorączka dawała się we znaki bo wciąż majaczyła.Okrył ją kocem i czekał na wejście ludzi jak i lekarzy.Początkowo uważał,że wzięcie ich jest głupotą bo nawet do głowy mu nie przyszło,że tak ją skatują.Cieszył się ,iż w końcu ją znaleźli teraz pozostała modlitwa by wytrzymała do czasu dopóki nie znajdzie się w szpitalu.Wstał wyją gnata załadował i czekał chwilę potem do pokoju wpadł Cesar ,a wraz z nim lekarz i pielęgniarze.
- Gdzie Poncho ? - zapytał natychmiast Marco.
- Poszedł do tego skur.wysyna! - jak chcesz to idź ja i moi ludzie się nią zajmiemy.
Nie czekając ani chwili Ucker wstał i zszedł na dół.Tam stali już ludzie jego i Diega trzymających w uwięzi ludzi Ignacia. Bruneta jednak nie było wbiegł więc do gabinetu.Odetchnął z ulgą widząc ,iż staruch jest już związany ,a Poncho trzyma go na lufie. Na dźwięk otwieranych drzwi brunet się odwrócił ,widząc Cuksa powiedział;
- Zabierz go do samochodu ,ja idę sprawdzić co z nią! - rzekł Diego podrywając się z biurka.
- Jasne,ale ona pewnie już w karetce. - stwierdził po czym zwrócił się do Ignacia.
- Wstawaj śmieciu idziemy!
Zaskoczony Ignaś powiedział;
- Martin chłopie odbiło ci ?Uwolnij mnie i zabij tego cwela! - syknął na koniec wskazując głową na bruneta.
Obaj jednak zaczęli się śmiać po chwili jednak Diego spoważniał i groźnym głosem rzekł;
- Z tobą skurwielu policzę się później najpierw zobaczę jak urządziłeś moją kobietę.Lepiej módl się do Boga by z tego wyszła bo inaczej dowiesz się z kim zadarłeś!!! - po tych słowach nie czekając na komentarz wyszedł.
Zaś pan I zaczął krzyczeć na Cuksa gdy ten złapał go za kark i pociągnął w stronę wyjścia jak śmiecia.
- Ty sukinsynie puszczaj!Własnego szefa chcesz zabić!Łap tamtego idioto!
Marco jednak nie przejmował się jego słowami tylko najzwyczajniej w świecie się śmiał.Z jednej strony korciło go by powiedzieć mu kim jest naprawdę jednak uznał,iż lepszy ubaw będzie miał kiedy to szanowny pan Ignaś ujrzy Martina który już od godziny siedział w domku ze Skorpionem i kilkoma innymi ludźmi.Początkowy plan był taki ,iż mieli ich wszystkich wystrzelać,ale Poncho uznał,że to jaką karę otrzymają obaj panowie będzie zależała od stanu Natii.Cuks chętnie przystał na jego propozycję.On sam miał w końcu do wyrównania rachunki z bratem.Tym czasem Diego pobiegł do karetki,ale kiedy chciał do niej wejść ojciec go powstrzymał;
- Co ty odpierdalasz ,puść mnie ja muszę ją zobaczyć ! - krzyknął wściekły ,próbując się wyrwać.
- Teraz nie możesz. - rzekł wstrzymując go z całej siły.
- Jak to kur.wa nie mogę ?!Nie wnerwiaj mnie tylko puszczaj! - krzyknął odpychając go.Jednak kiedy ojciec powiedział;
- Diego ona się zatrzymała!Próbują przywrócić jej właśnie akcję serca.
Poczuł jak by ktoś dźgnął go prosto w serce,w jego oczach natychmiast zaszkliły się łzy.Odwrócił się powoli w stronę Cesara i [link widoczny dla zalogowanych] na niego.Miał nadzieję,że to żart,ale mina ojca i ludzi którzy teraz stali ze spuszczonymi głowami nie wiedząc co powiedzieć uświadomiła mu,iż to prawda.Szybko wyszukał wzrokiem Ingancia i kiedy dostrzegł jak Cuks wyciąga go z domu podbiegł szybko złapał go za szmaty i pociągnął z główki,jak tylko ten wyłożył się na śnieg Poncho zajebał mu skopa prosto w twarz. Po chwili kopał go gdzie popadło,nikt się nie ruszał,nie reagował,każdy stał w ciszy i patrzył jak Diego wyładowuje swoją złość na Ignaciu.
- Ty sku.rwielu zabije cię!Zatłukę ja psa!Ty śmieciu ,skur.wysynu jeden jak śmiałeś ją tknąć ?!Ty sukinsynu nawet nie wiesz z kim zadarłeś, pieprzony psychopato! - krzyczał za każdym razem oddając mu cios.
Kiedy ten okładał go do nieprzytomności lekarze walczyli o,życie dziewczyny.Jej organizm był osłabiony,odwodniony,skóra wysuszona do tego miała gorączkę 41 stopni.Zaraz po włożeniu jej do karetki oddech który wcześniej był za szybki nagle ustał.Serce stanęło,ratownicy natychmiast zaczęli próby przywrócenia jego bicia.Sanitariusze na przemian ją reanimowali,ale niestety skutki były jak na razie marne.
********************************
Był wieczór kiedy Kike dostał telefon,że akcja zakończona.Natychmiast przekazała wiadomość dziewczynom i Selenie.Gdy ta ostatnia zapytała o stan córki Enrigue skłamał;
- Jest już bezpieczna,nic jej nie grozi i ma się w ,,miarę" dobrze.
Nie lubił kłamać tym bardziej w tak ważnych sprawach,ale tym razem sytuacja tego wymagała.Z drugiej strony poczuł ulgę ,iż nie musiał mówić jej prawdy bo nie dał by rady.Katia i Any też dowiedzą się dopiero po powrocie wszystkich.Uspokojona Ruda wyściskała obie panie i pożegnała się chcąc wrócić do domu.Sel zrobiła to samo.Po opuszczeniu mieszkania Any ,Kike zrozumiał,że teraz przyszedł czas jego prawdy.Bał się ,ale kochał i za bardzo szanował brunetkę by ją okłamywać.On sam nie czuł się z tym najlepiej całą noc zamiast spać myślał o zajściu na komisariacie.Narzeczona właśnie zamierzała namówić go na wspólną kąpiel lecz blondyn był pierwszy i powiedział;
- Kochanie musimy porozmawiać. - jego wyraz twarzy jak i głos był poważny.
To natychmiast wzbudziło niepokój w Czarnej i przestraszona z deka zapytała;
- Stało się coś ?
Chwilę milczał ,aż w końcu powiedział;
- W pewnym sensie. Dlatego usiądź słonko i posłuchaj mnie ,tylko proszę bez względu na to co zaraz usłyszysz wysłuchaj mnie do końca.
- Kike przerażasz mnie. - rzekła poważnie. - No mów,że wreszcie o co chodzi ? - krzyknęła w końcu gdy blondas za długo milczał.
- Wczoraj Gina się upiłem i pod wpływem chwili całowałem się z Giną, tą nową podkomisarz o której ci mówiłem.Co więcej o mało co,a przespał bym się z nią bo...
- Przepraszam cię Kike ,ale nie chcę i nie zamierzam dalej tego słuchać. - rzekła wstając z sofy.
Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie;
- Any kochanie proszę wysłuchaj mnie.Ja nie chciałem,nie planowałem tego!Byłem zły i zestresowany,a ona to wykorzystała przyszła do mnie ,najpierw zaczęła robić mi masaż ,a potem nalała drinka.Jak tylko wypijałem ona dolewała mi więcej ,później sam nawet nie wiem kiedy pocałowała mnie.Zapomniałem się na chwilę i zaczęliśmy nawzajem zdzierać z siebie ciuchy.Jednak w końcu się opamiętałem. Wiem kochanie,że to mnie nie tłumaczy.Jestem winny przyznaję ,ale błagam wybacz mi...
Stała z kamienną twarzą jednak w jej oczach błyszczały łzy.Zabolało ją to wyznanie.Co jak co ,ale tego się po nim nie spodziewała.Owszem ponoć kiedyś był kobieciarzem i nie powinna się teraz dziwić ,iż uległ nie jakiej pannie Ginie.Jednak na tyle czasu co byli ze sobą była pewna,że się zmienił.Kochał ją tego była pewna bo wiele razy to udowodnił,czy jednak na tyle mocno by nigdy jej nie zdradzić ? Przecież wczoraj o mało co ,a zrobił by to.Była skołowana,załamana i zła.Widziała,że na twarzy blondyna malował się strach ,rozpacz a także poczucie winy.Była pewna,że żałuje szczerze jednak w tej chwili nie była wstanie z nim rozmawiać.Nic nie mówiąc poszła do sypialni kilka sekund później wróciła trzymając w rękach koc i poduszkę.
- Masz!Śpisz dziś na kanapie,a jutro pogadamy o ,,nas". - rzekła i znowu zniknęła w sypialni.
Jak tylko zatrzasnęła drzwi zaczęła płakać,on zaś usiadł bezradny na sofie i chowając twarz w dłoniach też płakał. Wiedział już,że to koniec.Czuł,iż brunetka mu nie wybaczy.
***********************
Rano jak tylko wstała zadzwoniła do Any chciała wiedzieć czy są jakieś wiadomości na temat powrotu Natii i reszty.Już nie mogła doczekać się spotkania z nią i Uckerem. Tyle miała im do powiedzenia.Anahi rzecz jasna chciała przeprosić,a Marco no właśnie tu długo zastanawiała się co ma zrobić.W końcu jednak podjęła decyzję.Chciała też napluć w twarz Martinowi ,a najlepiej stłuc go.Dawna Katia zaczynała powracać po tych wszystkich nowościach i przeżyciach.Brunetka niestety nie odbierała komórki więc Ruda zadzwoniła do Seleny.Niestety matka blondynki tez nic nie wiedziała.Czerwonowłosa postanowiła ten czas oczekiwania jakoś zapełnić wzięła więc synka i poszła z nim do ogrodu.I choć czas z Santiago mijał jej bardzo przyjemnie na wspólnej zabawie to jednak nie mogła przestać myśleć o Marco.Zastanawiała się czy on w ogóle przyleci do Meksyku być może ,na Alasce pożegna przyjaciół i wróci do Hiszpanii,a wtedy nie miała by okazji z nim pogadać.Ta myśl,że rozstaną się bez wyjaśnień bolała ją.Czy będą razem tego nie wiedziała ,jednak na pewno chciała go tak samo przeprosić jak Blondi.Koło południa zadzwonił dzwonek do drzwi ,wzięła więc małego na ręce i poszła otworzyć.W drzwiach stał Kike po jego minie było widać,że coś się stało. Zaprosiła więc go do środka i wtedy z za jego pleców wyłonił się drugi gość;
- Czy ja też mogę wejść ? - zapytał niepewnie. |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:03:54 13-04-11 Temat postu: |
|
|
kurcze lubisz trzymać ludzi w niepewności
mam jnadzieję że Anahi uratują ale wciąż nie iwme czy to Martin rozmawiał z Ignacio czy MArco
a Any za szczerość Kike powinna mu wybaczyć
z kim jest ten tajemniczy gość
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:39:47 14-04-11 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ 13
Weszła na komisariat punktualnie o 8.00 z szerokim uśmiechem na twarzy była pewna,że uzyskała czego chce. Tym bardziej kiedy usłyszała,że szanowny pan komisarz Kike nie zjawił się w pracy.Co więcej ponoć zadzwonił i poinformował ,że rezygnuje z tego stanowiska i nie długo zajmie je ktoś inny.Pogwizdując sobie pod nosem wkroczyła szczęśliwa do gabinetu będą pewną,że to ona zajmie jego stanowisko spakowała swoje rzeczy i postanowiła od razu zająć jego gabinet.Jeszcze oficjalnie nie została komisarzem ,ale teraz to było już tylko kwestią czasu.Dlatego też od razu przeszła do przeprowadzki.Jakież było jej zdziwienie na twarzy kiedy w gabinecie szefa zastała za biurkiem siedzącą brunetkę.Kobieta uśmiechnęła się do niej i powiedziała;
- Witam panno Alvarez !
Gina spojrzała na nią podejrzliwie i zapytała;
- Kim pani jest ? I co tu robi ?
Brunetka wstała obeszła biurko i teraz stoją na przeciwko szatynki mierzyła ją wzrokiem.Po czym wzięła z biurka dokument, położyła przed nią i rozkazującym tonem powiedziała;
- Podpisz!
Tamta spojrzała na nią z kpiącym uśmiechem na twarzy.
- Co to jest ? - zapytała biorąc dokument do ręki.
- Twoja rezygnacja. Z dniem dzisiejszym odchodzisz z tego komisariatu i przenosisz się do Kanady.
- Słucham ? - zapytała zdziwiona. - Za kogo ty się kur.wa uważasz co ? I kim do cholery jasnej jesteś ? - pytała wzburzona.
- Posłuchaj no lalka! Nie mam czasu na pierdoły, w tej chwili to podpisz i spierdalaj od tego miejsca jak najdalej,a także od mojego faceta!Bo jeśli jeszcze raz się dowiem,że próbowałaś go uwieść ,to nawet twoja odznaka ci nie pomoże !Rozumiemy się ? - zapytała na koniec dźgając ją paznokciem w klatkę piersiową.
Gina jednak nie przejęła się i jej słowami i dalej kontynuowała swoje wywody.
- A więc to ty jesteś laską blondyna.Myślałam ,że ma lepszy gust ,widać myliłam się. No,ale my nie o tym prawda ?Tak więc co do twojej propozycji to sory nie skorzystam.Mam zamiar przejąc stanowisko twojego narzeczonego i w nagrodę wziąć sobie jeszcze jego.Nie trać więc czasu i zmykaj szukać sobie innego kandydata na męża.Bo Kike będzie mój!
Any spojrzała na nią z politowaniem i rzekła;
- O stanowisku jak i o ,,moim mężczyźnie" możesz sobie tylko pomarzyć suko!
- Oj słonko przecież ja już mam go w garści.Wystarczyło kilka drinków ,masaż by ten idiota mi uległ !Prawie by mnie przeleciał ,gdyby nie moje opanowanie.Jako komisarz nie powinien pić na posterunku i bzykać podwładne prawda?No ,ale dopuścił się grzechu i dlatego teraz ładnie odda mi swoje miejsce.
- Dobra wystarczy! - krzyknęła.
- No nareszcie zrozumiałaś.A więc żegnam skarbie!Bayyy!
Czarna jednak nie posłuchała dziewczyny tylko z triumfującym uśmiechem na twarzy wróciła na fotel za biurkiem.Następnie wzięła do ręki swoją komórkę i jeszcze raz grzecznie zapytała;
- Podpiszesz tą rezygnację czy nie ?
W rywalce aż zakipiało,wściekła oparła się rękoma o blat biurka i powiedział;
- Czego suko nie rozumiesz ? Jeśli mówię,że nie podpiszę to nie podpiszę! I lepiej zejdź mi już z oczu za nim wydłubie ci twoje ! - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Any oparła się łokciem o blat spojrzała szatynce głęboko w oczy i powiedziała;
- Prosiłam grzecznie,miałaś to gdzieś.Tak więc teraz sobie czegoś posłuchaj! - po tych słowach z komórki zaczęła płynąc cała rozmowa jak przed chwilą odbyła się między kobietami.
Po wysłuchaniu nagrania Gina stała zszokowana nie wiedząc co powiedzieć ,tak więc brunetka wykorzystała ten fakt i pierwsza zaczęła mówić;
- Wiesz co to oznacza,że właśnie przyznałaś się do szantażu.Za który jak wiesz nie tylko grozi kara grzywna jak i więzienie. Poza tym odbiorą ci pewnie prawo do wykonywania zawodu,a na dokładkę powiem ci ,że mam świadków jak upiłaś,szantażowałaś i próbowałaś uwieść mojego przyszłego męża.Tak więc pytam po raz trzeci i ostatni ,podpiszesz rezygnację i grzecznie wyjedziesz czy nie ? - zapytała na koniec szczerząc się do niej.
Gina wciąż nie wierząc w to co się stało i w to co mówi Czarna zapytała;
- A niby kto poświadczy ci te wszystkie oszczerstwa ?
Any wstała otworzyła drzwi od gabinetu i powiedziała;
- Oni! - po czym wskazała na kolegów Kike.
- To żart ? Przecież żaden z nich nic nie widział ,a poza tym to gliniarze nie sądzę by cały komisariat skłamał.
- Widzisz skarbie tak się składa,że Kike jest tu lubiany i szanowany.Mając do wyboru jego i ciebie,jak myślisz za kim stanął ? - zapytała na koniec szczęśliwa wiedząc,że już teraz na bank ma ją w garści.
I nie myliła się,bo po kilku sekundach Gina podpisała papiery ,wzięła swoje rzeczy i ruszyła ku drzwiom.Jednak Any zatrzymała ją mówiąc;
- Hej laska !Zapomniałaś o czymś.
Kobieta odwróciła się napięcie w jej stronę i już chciała zapytać o co chodzi tym razem kiedy Czarna podeszła z dumą na twarzy i wrzuciła jej do pudełka bilet na koniec dodając;
- Bilet złotko nawet ci kupiłam,wiesz chciałam mieć pewność,że już z tych wakacji w Kanadzie nie powrócisz,bo on jest tylko w jedną stronę.
Po tych słowach Any zaczęła się histerycznie śmiać,a szatynka kipiąca ze złości wyszła napięcie z gabinetu trzaskając drzwiami. Jak tylko załatwiła sprawę na komisariacie wróciła do domu,bo tam czekała ją kolejna rozmowa z Enrigue.Jednak kiedy weszła do domu nie zastała go.Rano jak wychodziła to spał skulony na kanapie,jedynie co zrobiła to przykryła go kocem który z niego spadł. Potem wyszła załatwić kilka spraw między innymi tą z Giną. Najważniejszą sprawę zostawiła sobie na koniec,ale jak widać teraz ona musi poczekać bo narzeczonego nigdzie nie było. Obeszła cały dom i nic.Żadnej kartki czy notki gdzie wyszedł i po co ? Poszła więc do sypialni z zamiarem pójścia pod prysznic by się odświeżyć i wtedy w rogu pokoju zobaczyła walizki. Zajrzała więc szybko do szafy i zrozumiała,że Kike miał zamiar się wyprowadzić.Wkurzona złapała za telefon jednak w momencie w którym miała już nacisnąć zieloną słuchawkę pojawił się blondyn. Na jej widok staną nie widząc co powiedzieć. Więc ona odezwała się pierwsza;
- Gdzie byłeś ? - w jej głosie dało się słyszeć złość.
Pewny,że chodzi o wczoraj powiedział;
- U Kati miałem coś do załatwienia.Załatwiłem,a teraz przyszedłem po walizki.
- Aha!A dokąd się wybierasz ? - zapytała zakładając ręce na piersi.
- Zamieszkam na jakiś czas u Poncha dopóki sobie czegoś nie znajdę. Bo zdaję sobie sprawę,że po tym co zrobiłem ty ślub odwołasz. Chciałbym byś mi wybaczyła bo kocham cię z całej duszy,ale nie będę cię do niczego zmuszał. Być może kiedyś mi wybaczysz,ja na pewno będę na to czekał.
Wziął walizki postawił w progu drzwi i podszedł do niej i po raz ostatni pocałował w usta.Następnie odwrócił się ze łzami w oczach i ruszył ku drzwiom.
- Enrigue Kike Levy ja Any Perroni mówię ci,że jeśli za chwilę twoje ubrania nie wrócą na swoje miejsce,a ja twoja przyszła żona i matka twojego nienarodzonego dziecka nie dostanę zaraz buziaka ,to obedrę cię ze skóry i rzucę lwom na pożarcie! - rzekła stanowczym i poważnym tonem.
Odwrócił się i spojrzała na nią nie bardzo wiedząc czy dobrze zrozumiał jej słowa.Powoli zaczął podchodzić jednak wciąż nie miał pewności co do jej słów.Dopiero kiedy powiedziała;
- No rusz się i pocałuj mnie wreszcie ! - krzyknęła zniecierpliwiona.
Nie czekając dłużej podszedł do niej uradowany wziął w ramiona i zrobił co kazała.On szczęśliwa odwzajemniła [link widoczny dla zalogowanych].Całowali się długo i namiętnie ,a kiedy zabrakło im tchu on [link widoczny dla zalogowanych] ją mocno do siebie i do ucha szepnął;
- Kocham cię moje słonko.
- Ja ciebie też przystojniaku.
*************************
W czasie kiedy Czarna opowiadała blondasowi o rozmowie z jego przełożoną,Katia patrzyła jak Marco bawi się z synem. Od chwili pojawienia się szatyna w jej domu zamienili tylko kilka słów dotyczących dziecka. Jego widok sprawił jej dużo radości stojąc w drzwiach już wtedy miała ochotę rzucić się mu w ramiona i powiedzieć jak bardzo go kocha. Jednak nie będą pewna tego czy i on nadal chce z nią być powstrzymała się. Zaprosiła ich do środka jednak Enrigue zaraz się pożegnał i wyszedł,a Ucker od razu zajął się synem. Im dłużej patrzyła na niego tym bardziej chciała wtulić się w jego ramiona,on jednak nawet nie patrzył w jej stronę.Będąc ignorowana przez niego,posmutniała i w końcu wyszła do ogrodu bez słowa. Zauważył to.Bo choć ona myślała,że na nią nie patrzy,to szatyn spoglądał na matkę swojego syna kontem oka.Tak samo jak czerwonowłosa chciał być teraz blisko niej,ale zważywszy,iż ostatnio rozstali się w nie miłych okolicznościach nie miał śmiałości zrobić tego pierwszego kroku.Dlatego skupił się na dziecku ,ale nie potrafił nie spojrzeć na kobietę swojego życia. Dostrzegł to jak posmutniała,a w jej oczach pojawiły się łzy. Wziął więc małego na ręce i poszedł za nią. Stała z założonymi rękoma i patrzyła w niebo,nawet nie słyszała jak podszedł.Dopiero zauważyła jego obecność gdy stanął na przeciw niej. Mały bawił się w tej chwili na trawie tak więc mogli spokojnie pogadać.Popatrzyła na niego i zapytała;
- Co tak patrzysz ubrudziłam się ?
- Patrzę bo jesteś piękna.
- Marco ja...
- Ciii, posłuchaj.Zostawiając cię wtedy popełniłem największy błąd w swoim życiu.Jednak naprawdę miałem bardzo poważne powody by to zrobić.Być może dla ciebie to nie zrozumiałe ,ale ja byłem to winny Anahi. Ona jest dla mnie jak siostra,to jej zawdzięczam życie i wiele innych rzeczy. Traktuje ją jak rodzinę i uważałem,że moim obowiązkiem jest jej pomóc. Jednocześnie chciałem uchronić was ciebie,Any i Poncha oraz Kike.Nie liczę na to,że mnie zrozumiesz lub mi uwierzysz ,ale na litość boską daj mi szansę!Obiecuję jej tym razem nie zmarnować.
Stała w milczeniu [link widoczny dla zalogowanych] się w jego czekoladowe tęczówki.
- Skończyłeś ? - zapytała po chwili.
Kiedy skinął głowa na znak,że zakończył swoją wypowiedź,zarzuciła mu ręce na szyję i powiedziała;
- Spójrz mi w oczy i popatrz w nie bardzo głęboko.
- Patrzę. - rzekł zagłębiając swój wzrok w jej cudnych oczkach.
- A teraz posłuchaj. Zapamiętaj ten wzrok ,bo tak właśnie patrzy kobieta szaleńczo w tobie zakochana,która nie wyobraża sobie życia bez ciebie.Jednak jeśli jeszcze raz mnie zostawisz z jakichkolwiek powodów oberwę ci jaja jasne ? - skwitowała na koniec z uśmiechem na twarzy.
- Jasne skarbie ! - rzekł poważnie stając na baczność.
- Świetnie!A teraz buzi...
Nie skończyła jednak swojej wypowiedzi kiedy to poczuła na swoich ustach dotyk jego [link widoczny dla zalogowanych].Przylgnęła do niego całym ciałem,odwzajemniając [link widoczny dla zalogowanych] na który tak długo i z utęsknieniem czekała.Z jej oczu spływały łzy szczęścia,on sam nie krył wzruszenia.Na chwilę jednak oderwał się od niej i powiedział;
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.
I znowu zaczęła go [link widoczny dla zalogowanych].Cudowną chwilę jednak przerwał im maluch który też domagał się uwagi rodziców szarpiąc ojca za nogawkę u spodni. Oboje spojrzeli na syna i już po chwili cała trójka tuliła się do siebie.
*********************
On jeden zamiast uśmiechu miał smutek i łzy w [link widoczny dla zalogowanych].Siedziała wpatrzony w jej bladą ,drobną twarzyczkę i delikatnie głaskał po złocistych blond włosach.Żyła ,ale jej stan nie był wciąż stabilny w każdej chwili znowu gorączka mogła podskoczyć. I po raz kolejny zagrażać jej życiu.Od chwili kiedy wsiadł do helikoptera nie odstępował jej na krok.Przez całą podróż do szpitala trzymał ją za rękę.W szpitalu też nie odchodził od jej łóżka na sekundę.Nie spał już przeszło trzecią dobę i choć sam ledwo trzymał się na nogach to nie pozwolił nikomu go zastąpić.Pilnował by znowu nikt jej nie skrzywdził jednocześnie chciał być przy niej w chwili kiedy się obudzi. On który nigdy się nie bał teraz drżał o życie swojej ukochanej,modląc się w duchu by z tego wyszła.Był zmęczony,głodny ,a głowa pękała mu z bólu od niewyspania i nadmiaru wrażeń. Jednak jego ból był dla niego niczym,bardziej bolały go rany Natalii.To co zrobili jej ludzie Ignacia było okropne i nie wybaczalne.Gdyby nie wiadomość,że blondynka zaczęła oddychać Poncho już wtedy skatował by pana I,ale jak tylko sanitariusz powiedział,że dziewczyna żyje wbiegł do karetki złapał za rękę i pocałował w czoło. Jeszcze wtedy nie widział wszystkich ran dopiero w szpitalu ujrzał jej poranione plecy.Rozpłakał się jak małe dziecko.Zrozumiał jednak,że skopanie tego drania było by za lekką śmiercią dla niego za tak wyrządzoną krzywdę jego ukochanej.Kazał więc chwilowo go więzić by potem samemu wymierzyć mu stosowną karę.Na razie miał w planach jedynie zająć się opieką nad Natii.I tak też było,padnięty wciąż siedział przy niej głaszcząc lub całując ją na przemian po policzkach lub ręku.Ani na chwile nie zamknął oczu tylko przyglądał się na swojego śpiącego anioła.Przykrywał ją i co kilka minut sprawdzał czy gorączka nie wzrasta.Nie zwracał uwagi na prośby ojca czy Seleny by poszedł odpocząć. Teraz dla niego liczyła się tylko ona i nic więcej. Cesar wraz z Seleną też ciągle czuwali jednak oni pozwalali sobie na choć chwilę drzemki.Późnym po południem w szpitalu pojawili się też przyjaciele. Dziewczyny od razu podeszły do Anahi i pocałowały ją na powitanie jednak jej stan tak samo jak u Poncha wywołał łzy. Kike podszedł do kumpla i położył mu rękę na ramieniu chciał dać mu w ten sposób dać znak ,iż jest z nim w tym bólu.Chwilę potem to samo zrobiły dziewczyny oraz Cuks.
- Dzięki. - powiedział wymuszając uśmiech.
Siedzieli z nim,aż do samego wieczora.Przed wyjściem dziewczyny rozmawiały na temat stanu Natalii.Zaś Kike i Marco omawiali samopoczucie Diega z jego ojcem. Każdy wiedział,że jeśli Blondi nie długo się nie obudzi brunet oszaleje z rozpaczy. Oni sami nie potrafili w tym nieszczęściu cieszyć się swoim szczęściem dlatego zamiast do domu najpierw pojechali do kościoła pomodlić się o zdrowie dziewczyny i siłę dla przyjaciela.Selena i Cesar na prośbę Poncha też opuścili szpital na dzisiejszą noc. Chciał zostać z nią sam.Po ich wyjściu przysunął stołeczek bliżej łóżka i przytulił swoją głowę do jej twarzyczki.Trzymając za rękę zaczął do niej mówić;
-Aniele mój słodki.Chcę ci dziękować za to,że ty jako pierwsza odkryłaś we mnie dobro.Dziękuję,że nadałaś memu życiu sens.Móc cie kochać,być kochanym,to spełnienie marzeń mych.Serce moje otworzyłaś,gdy wybrałaś właśnie mnie.Teraz patrząc na swe życie,widzę Ciebie.Teraz wiem,że odnalazłem szczęście.I choć teraz jesteś słaba i nie słyszy mnie, błagam cię słoneczko,walcz!Nie zostawaj mnie samego.Bo kocham cię najbardziej na świecie.Umarłbym gdybyś ty...
Nagle urwał i uniósł głowę do góry gdy poczuł jak ścisnęła jego rękę.Zapłakany spojrzał na jej twarzy i zobaczył jak powoli otwiera oczy.Szczęśliwy,że się budzi wstał i pochylił się nad nią;
- Cześć słoneczko. - powiedział ocierając łzy i uśmiechając się do niej.
- Diego... - szepnęła
- Tak kochanie to ja. - odpowiedział uśmiechają się do niej.
- Ty płaczesz ? - zapytała widząc jego zaczerwienione oczy.
- Nie aniołku,już nie.
- Choć połóż się koło mnie. - poprosiła wskazując miejsce obok siebie.
Łóżko może nie było za wielkie ,ale zważywszy ,iż Natalii leżała na boku z powodu jeszcze świeżych ran na plecach po biczowaniu wystarczyło i miejsca dla niego. Położył się więc delikatnie ,a kiedy ona przytuliła się do niego [link widoczny dla zalogowanych] ją w głowę.
- Ja ciebie też kocham. I nie pozwolę byś został sam.Obiecuję.
Powiedziała i zamknęła oczy znowu zapadając w głęboki sen.Teraz kiedy odetchnął z ulgą i on wreszcie pozwolił sobie na odpoczynek odpływając razem z nią do krainy Morfeusza.Dopiero następnego dnia powiadomił wszystkich bliskich.Którzy po tak wspaniałej wiadomości natychmiast zjawili się w szpitalu.Będą pewnym,że już nic jej nie grozi dał jej chwilę nacieszyć się towarzystwem Cuksa i Kike ,a potem powiedział;
- Kochanie ja i chłopaki znikamy.Zostawiam cię pod opieką dziewczyn oraz twojej mamy i mojego ojca. Dobrze ? - zapytał na koniec czy aby nie będzie miała mu za złe,że chce wyjść.
- Dobrze,ale gdzie ty idziesz ?
- Mam coś ,,ważnego" do załatwienia. Obiecuję,że jak to załatwię wrócę i będę do twojej dyspozycji 24 h na dobę.
Mówiąc to [link widoczny dla zalogowanych] w usta i zaraz razem z kumplami znikł. Natomiast ona najpierw wyjaśniła sobie wszystko z Katią ,a potem gdy już się wyściskały,rozmówiła się z matką. Można by rzec,że wszystko szczęśliwi się zakończyło. Jednak nie dla wszystkich. Po mimo tego,że Cesar bardzo pomógł Diego i wspierał go przez cały czas ,chłopak wciąż traktował go jak powietrze.No i jeszcze był ktoś kto w tej chwili powinien modlić się do Boga o wybaczenie.Był to Martin i Ignacio którzy w tej chwili siedzieli uwięzieni nie przypuszczając,że zaraz przeżyją piekło.Dopiero widok trzech panów z armią ludzi uświadomił im,że wyrok zapadł.A oni są już straceni. |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:24:27 14-04-11 Temat postu: |
|
|
dziewczyno Ty to lubisz stresować ludzi dobrze że w miarę szybko dodałaś ten odcinek
Any potrafi zawalczyć o swoje nie chciała bym mieć w niej wroga : "Enrigue Kike Levy ja Any Perroni mówię ci,że jeśli za chwilę twoje ubrania nie wrócą na swoje miejsce,a ja twoja przyszła żona i matka twojego nienarodzonego dziecka nie dostanę zaraz buziaka ,to obedrę cię ze skóry i rzucę lwom na pożarcie!" to jest bezcenne nie wspominając o tym jak postąpiła z Gina
Katia i Marco dobrze że sobie wybaczyli jednak miłość zawsze zwycięży
Dobrze że Anahi żyje i super że wyjaśniły sobie wszytsko z Katią i Seleną
mam nadziję, że to czy Poncho przebaczy ojcu jest tylko kwestią czasu
ciekawi mnie jaka kara spotka osoby które dopuściły się takiego czynu w stosunku do Anahi Poncho im nie odpuści
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:42:51 16-04-11 Temat postu: |
|
|
ja cie 4 odcinki do nadrobienia a nie było mnie tylko tydzień !! ty to masz sprinta kobitko kochana i ja mam to skomentować jakoś konstruktywnie!! w marzeniach i to tylko moich. sorki małpko że nie wypowiem się jakoś o tej zniewalając akcji bo wszystko takie sprytne i ciekawe jest ale to wiesz no ale oczy mi się kleją <mimo> i kaszel mnie męczy. tak więc nie mam jak się zbytnio skupić ale ciesze się ŻE WSZYSTKO NADROBIŁAM czekam na nowy cinki |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:38:06 16-04-11 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ 14
Weszli do magazynu ,a za nimi kilku ludzi. Martin związany siedział w kącie magazynu by czasem nie uciekł stało koło niego dwóch ludzi,zaś pan I leżał skulony cierpiąc z bólu po tym jak Diego go skopał. Jednak dopiero teraz zabawa dla obu panów miała się zacząć.
- No to co chłopcy zabawimy się teraz ! - rzekł Poncho spoglądając z cwaniackim uśmiechem na swoje ofiary.
- Oj tak zabawimy ! - potwierdził uśmiechnięty od ucha do ucha Marco.
- Podnieść ich ! - rozkazał brunet.
Jak tylko ludzie wykonali polecenie Ucker podszedł do Martina złożył pięść i przyłożył mu w twarz z całej siły.
- Witaj braciszku ! To taki wstęp dla ciebie. - rzekł kiedy ten padł na glebę.
- Posadzić ich na krzesła. - powiedział Kike.
- A więc ja bardzo chętnie zajmę się tobą sukinsynu!Zapłacisz mi za każdą ranę i łzę wylaną przez ,,moją kobietę" ! A wy chłopcy możecie urządzić tego drugiego cwaniaka. - zwrócił się do Enriue i Marco.
- A wiesz bardzo chętnie. - rzekł Cuks.
Kike tylko się uśmiechną cwaniacko i wziął pierwszy przyrząd do tortur .Na widok wiertarki Marco zaczął krzyczeć ;
- Co ty kur.wa chcesz z tym zrobić ?!!!
Odpowiedzi jednak nie usłyszał,lecz już po chwili poczuł ból w kolanie w którym teraz Kike zaczął wiercić mu dziurę na małych obrotach. Kiedy wiertło dostało się do wnętrza nie tylko krew sączyła się po jego nodze,ale też słychać było odgłos rozwiercanej kości która teraz pękała na kawałeczki.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Skurrrrwysynyyyyyyyyy przestańcieeeeeee!
Rzucał się i krzyczał jak opętany.Kilka sekund później można też było usłyszeć krzyk Ignacia który w tej chwili wisiał na hakach wbitych w jego ręce. Do tego sam brunet chłostał go batem który na końcu miał malutkie i ostre haczyki. Z każdym uderzeniem wbijały się mu w plecy ,a gdy Poncho wyciągał bat skóra pana I szarpała się.To wywoływało okropny ból i stąd ten krzyk. By się nie znudzić Marco wziął do ręki obcążki i zaczął nimi miażdżyć palce brata.Łapiąc każdy paluch mówił ; ,,To za Felicję!Bo ja zabiłeś!To za moja Katię i syna bo śmiałeś się do nich zbliżyć!Za wykręcenie mnie w morderstwo,za wygnanie z domu,za bzykanie mojej ,,panny" (czyt.Katia).Za rodziców,że ich nastawiłeś przeciwko mnie.itd." wymieniał mu ściskając i kręcąc palcem na różne strony. Trzaski kości i krzyki obu panów ,ani trochę nie robiły wrażenia na naszych przystojniakach. Wręcz przeciwnie śmiali się jak by byli na najlepszej imprezie pod słońcem. By było weselej każdy z nich w jednym ręku trzymał drinka i popijał oblewając zwycięstwo nad wrogiem. Każda tortura trwała po kilka minut,ale co to było za torturowanie to tylko nieliczni dali by radę. Łamane palce,wbijane gwoździe w stopy,rozcinanie ciała centymetr po centymetrze żyletką lub brzytwą,rozciąganie mięśni na specjalnej maszynie do tortur. To wszystko musieli znosić panowie którzy narazili się naszym wspaniałym chłopakom. Martin praktycznie nie oddychał po zakończonych torturach to samo pan I. Brunet miał jeszcze jedną niespodziankę na koniec dla nich obu. Jak już obaj wisieli ociekając krwią pod nimi leżał już stos drewna. Nawet nie zapytali po co,bo już byli nie przytomni. No ,ale co to za zabawa gdy nie słychać krzyku ofiar.
- Ocucić ich ,ale już ! - rozkazał Poncho.
Ludzie na rozkaz natychmiast zaczęli budzić tych drani. No i wtedy rozpoczęła się ostatnia tortura ,kończąca żywot panów. By ich śmierć nie była za lekka i by poczuli to samo co czuła Natalii stos podpalono potem spuszczono ich troszkę w dół by powoli mogli zacząć płonąc żywcem. Myślicie,że ci trzej opuścili pomieszczenie w czasie kiedy ich wrogowie się palili. A gdzie tam!Usiedli sobie i zadowoleni dokańczali swoje drinki. W tym czasie nasze panie o niczym nie poinformowane siedziały w szpitalu razem z Natii i Seleną i rozmawiały o ślubie Any. Miały też niezły ubaw z Giny po tym jak Czarna opowiedziała jak to załatwiła panią podkomisarz. Jedynie Cesar nie uczestniczył w rozmowie w końcu to babskie sprawy. Matka blondynki widząc nastrój ukochanego posłała go do domu. Dobrze wiedziała,że zadręcza się tym ,iż syn wciąż mu nie wybaczył. Zamierzała jednak coś z tym zrobić,jak tylko brunet wróci do szpitala. On jednak miał inne plany po skończonej ,,akcji" kazał ludziom sprzątnąć szczątki swoich wrogów, potem pożegnał się z Uckerem i Kike i pojechał nie mówiąc dokąd. Blondyn wraz z Marco też wsiedli do samochodu i wrócili do szpitala po swoje gwiazdeczki. Rzecz jasna Blondi od razu zapytała gdzie brunet,a kiedy usłyszała,że nawet oni nie wiedzą wkurzyła się. Zadzwoniła więc do niego ,ale nie odbierał. Minęło trzy godziny ,a jego wciąż nie było,a ona siedziała sama bo goście rozeszli się już do domu. Postanowiła więc się zdrzemnąć,a bynajmniej spróbować. Nie mając wciąż tyle siły co kiedyś sen jednak ją zmorzył. W tym czasie jej ukochany załatwił swoje sprawy i na koniec pojechał w ostatnie miejsce. Gdy wszedł do środka od razu wpadła na Cesara. Ten myśląc,że syn przyszedł do jego kobiety powiedział;
- Selena jest na górze,poczekaj chwilę to ją zawołam.
- Ja do ciebie. - odparł Diego poważnym tonem.
- O co chodzi ? - zapytał zdziwiony ojciec.
- Owszem i to dużo,aż za dużo jak dla mnie. Przez ostatnich kilka lat przeszedłem najprawdopodobniej więcej niż jakikolwiek facet będący w moim wieku. Zaliczyłem,pudło,mafię i wiele innych przykrości. Były jednak też miłe chwile. Dzięki temu poznałem kobietę swojego życia,zyskałem naprawdę wartościowych przyjaciół. Jednak brakuje mi czegoś jeszcze i tu mam prośbę do ciebie.
- Jasne synu mów o co chodzi wiesz,że ja zawsze ci pomogę.
- Wiem. Wiem też jak bardzo byłem głupi i jak się myliłem. Dlatego też chcę cię prosić o wybaczenie...tato!
Cesar po usłyszeniu tych słów bez słowa podszedł i przytulił go do siebie. Łzy stanęły mu w oczach. Tyle czasu czekał na te słowa,że teraz nie potrafił powstrzymać wzruszenia. Diego mocno objął ojca i jeszcze raz zapytał;
- Tato wybaczysz mi ?
- Nie mam czego synu. Nie mam czego...
- Dzięki. Dziękuję też za pomoc i wsparcie.
- Daj spokój nie ma za co. W końcu robiłem to dla ciebie i mojej przyszłej synowej czyż nie ?
Brunet uśmiechnął się do ojca i przytaknął głową. Posiedzieli jeszcze kilka minut rozmawiając po czym Poncho wrócił do szpitala. Zadowolony zaś Cesar od razu poleciał na górę podzielić się ową nowiną z ukochaną.Ich radość nie miała końca. Po powrocie do szpitala od razu położył się koło Anahi która smacznie i najwidoczniej dość mocno spała skoro nawet nie poczuła jak wślizgiwał się do jej łóżeczka i mocno ją przytula.
**************************
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Zebraliśmy się tu by połączyć tych dwoje świętym związkiem małżeńskim.Takimi słowami zaczął się ślub Any i Kike [link widoczny dla zalogowanych] wyglądali bosko jednak najpiękniejsze były ich uśmiechy. Ukazywały one ich szczęście.Dziś uśmiech gościł na twarzy każdego kto brał udział w ceremonii. [link widoczny dla zalogowanych] ,[link widoczny dla zalogowanych] ,a także reszta gości. Po ceremonii wszyscy udali się na przyjęcie które trwało do białego rana.Potem państwo młodzi udali się w [link widoczny dla zalogowanych] poślubną.Dobrze,że w samolocie się przespali bo teraz pewnie nie mieli by siły na zwiedzanie czy na cokolwiek, a tak zaczęli od rejsu [link widoczny dla zalogowanych].Pocałunkom nie było końca. Później cały dzień spędzili na plaży ,a kiedy opustoszała wbiegli jak małe dzieci do morza. Po wyjściu z wody położyli się koło ogniska rozpalonego przez Kike i [link widoczny dla zalogowanych] na siebie jak zauroczeni.
- Kocham cię. - szepnęła Any patrząc na męża oczami pełnymi miłości.
- Ja ciebie też kochanie. - odpowiedział po czym przysunął się do niej.
[link widoczny dla zalogowanych] jeszcze chwilę na jej piękną i szczęśliwą twarzyczkę,a potem pochylił się nad nią i [link widoczny dla zalogowanych].Rozchyliła wargi i poddała się kolejnemu słodkiemu i namiętnemu pocałunkowi.Znała każdy centymetr jego umięśnionego ciała,ale za każdym razem gdy ją całował lub się kochali czuła te same motylki w brzuchu i zawroty w głowie. Jej ciało ogarniało drżenie kiedy pieścił ustami jej szyję,dekolt czy też sutki.Była tak pochłonięta pocałunkami które sama też składała na jego skórze,że nawet nie zauważyła kiedy zrzuciła z niej sukienkę.Stała teraz w samych stringach czując z jednej strony ciepło bijące z jego rozpalonego ciała ,a z drugiej delikatny powiew wiatru od strony fal.Taka mieszanka sprawiła,że drżała coraz bardziej.Kike przewrócił ukochaną na piasek po czym pokrył ją całym swoim ciałem nie przestając całować jej nabrzmiałych już sutków.Rękoma zaś błądził po jej aksamitnym ciele ,głaskał wnętrze ud,smukłą talię i czuł jak razem z jej pożądaniem rośnie też jego. Przyjemny wietrzyk i szum fal oraz światło z ogniska ,a także miejsce w którym się znajdowali nie tylko dodawało tej scenerii romantyzmu jaki i adrenaliny. W każdej chwili mógł ich ktoś nakryć jednak,żadne z nich ani trochę się tym nie przejmowało.Cieszyli się tą chwilą pochłonięci wzajemnymi pieszczotami.Jak już nacieszyli się smakiem swoich nagich ciał ,a ich pożądanie urosło do granic wytrzymałości blondyn delikatnie zębami zdjął z brunetki koronkowe majteczki ona zaś w tym czasie pozbawiła go spodni i bokserek.Po czym wszedł w nią szybkim i zdecydowanym ,acz delikatnym ruchem.Wyginając się w łuk jęknęła oplatając go nogami w około bioder. Jej ręce zarzucone na szyję nagle pod wpływem ruchów jakie wykonywał ukochany będą w jej wnętrzu natychmiast przeniosły się na jego muskularne ramiona by z otrzymywanej rozkoszy wbić w nie swoje paznokcie. Jej usta zaś wpiły się w jego szyję. Blondyn czując pieszczoty brunetki ,oraz jej ciepły oddech i słysząc jak słodko jęczy mu w okolicach ucha przyspieszył tempa pobudzony jeszcze bardziej.Any złapała rym wraz z mężem i już po kilku minutach poczuła jak zalewa ją gorąca fala rozkoszy. Wiła się jęcząc z sekundy na sekundę coraz głośniej.Orgazmy był naprawdę silny bo trwał kilka minut w tym czasie i on doszedł ku spełnieniu.Zmęczeni opadli na piasek leżeli tak kilka sekunda patrząc na siebie.Po nabraniu sił ubrali się i wrócili do hotelu,a tam powtórzyli cudowną chwilę jeszcze dwa razy.Na taką noc jak ta Natalii i Diego też mieli ochotę jednak oni jeszcze musieli z tym zaczekać. Blondynka choć już była w domu to jednak lekarz kazał jej jeszcze odpoczywać i nie przemęczać się.Gdyby to zależało wyłącznie od niej samej raczej nie zastosowała by się do porad lekarza. Był jednak ktoś kto całkowicie stosował się do jego rad,a mianowicie było to jej ukochany. Czasem uważała,że jest nadopiekuńczy. Kazał jej cały czas leżeć,sam przynosił jej śniadanie do łóżka i resztę posiłków.Spełniał każdą jej zachciankę ,codziennie też dostawała od niego kwiaty,gdy chciała wyjść do ogrodu czy też pójść do ubikacji brał ją na ręce i niósł.Nawet do wc nie mogła iść sama.Któregoś dnia już miała zamiar na niego nawrzeszczeć za tą nadopiekuńczość ,ale po wysłuchaniu Cuksa zrezygnowała. Przyjaciel opowiedział jej o szaleństwie i rozpaczy jaką przeżył Diego kiedy ona walczyła o życie. To uświadomiło jej,że on robi to wszystko z miłości.Wiedziała jak brunet ją kocha,ale nigdy nie sądziła,że aż tak bardzo.Była pewna,że to zawsze kobiety kochają najsilniej ,a tu taka niespodzianka.Rzecz jasna miła niespodzianka.Kiedy przypominała sobie początki ich znajomości nigdy nie sądziła,że taki facet jak Poncho może mieć ,aż tak wielkie serce. I chociaż jej ojciec w większości przyczynił się do tego co przez ostatnie lata przeżyła ,to z jednej strony była mu wdzięczna. Gdyby nie on i jego intrygi być może taki księże jak brunet nigdy nie stanął by na jej drodze. Była tak bardzo zamyślona ,iż nie słyszała jak usiadł koło niej.Dopiero kiedy musnął delikatnie jej ust ocknęła się.
- Aniołku o czym tak myślisz ? - zapytał zatroskany patrząc jej w oczy.
- O tobie. Kocham cię i dziś z ręką na sercu i czystym sumieniem mogę powiedzieć,że nareszcie jestem szczęśliwa.Bo czuje się kochana i bezpieczna.A to wszystko dzięki tobie kochanie. Kocham cię Diego!Kocham nad życie!
- Ja też cię kocham najbardziej na świecie aniołku. - rzekł i [link widoczny dla zalogowanych] się w jej usta chcą przypieczętować tą przyjemną chwilę.Cudowną chwilę jednak przerwał im dzwonek do drzwi brunet nie zbyt zadowolony pobiegł do drzwi w których stali ich rodzice.Gdyby nie okoliczności dla których wpadli byłby wściekły,że nie mogą nawet wieczorem nacieszyć się sobą ,ale to była wyjątkowa okazja.Wpuścił więc ich do środka, a sam pobiegł na górę.
- Aniołku mamy gości. - rzekł i nie czekając na jej reakcję wziął ją na ręce i zniósł na dół.
Jak tylko wkroczyli do jadalni blondynka spojrzała zaskoczona na bruneta.
- Poncho co to jest ? - zapytała widząc pięknie przystrojone pomieszczenie.
Wszędzie były pozapalane świece,[link widoczny dla zalogowanych] nakryty, pełno czerwonych róż porozstawianych po kątach i [link widoczny dla zalogowanych] dodatkowe kieliszki wina stojące na kominku w kręgu świec w kształcie serca.Selena i Cesar stali koło stołu i jak tylko Diego posadził ukochaną na krześle przywitali się całując ją w policzek. Wzruszona i wciąż zszokowana nadal nie rozumiała po co to wszystko. Brunet jednak nie dał czekać jej zbyt długo bo już po chwili kleknął koło niej i powiedział;
- Mój najdroższy aniołku kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Prędzej oddam swoje niż pozwolę cię skrzywdzić. Ty jesteś moim szczęściem oraz całym moim życiem.Życiem które chcę z Tobą dzielić ,aż do śmierci. Dlatego tu w obliczu Boga,twojej mamy i mojego taty pytam ;Czy ty Natalii Anahi Silva zostaniesz moją żoną i matką moich dzieci ?
Czekając w napięciu na odpowiedź trzymał w ręku czerwone pudełeczko z [link widoczny dla zalogowanych] w środku.
Szczęśliwa [link widoczny dla zalogowanych] się do niego i powiedział;
- Tak kochanie zostanę twoją żoną.
Zadowolony od ucha do ucha wsunął jej pierścionek na palec i [link widoczny dla zalogowanych].A tym czasem Marco zaraz po tym jak ukołysał synka do snu zakradł się do kuchni w której to Katia zmywała naczynia po kolacji.Podszedł po cichu i objął ja w tali.
- Tęskniłem. - szepnął jej do ucha.
- A ja nie. - rzekła uśmiechnąwszy się pod nosem chcąc się z nim podroczyć.
- Ani trochę ? - zapytał wciąż składając pocałunki na jej szyi.
- Ani odrobinki. - drażniła go dalej.
- No to zaraz sprawię,że zatęsknisz. - rzekł i odwrócił ją w swoją stronę po czym [link widoczny dla zalogowanych] się w jej usta zachłannie.Rzecz jasna odwzajemniła pocałunek.Namiętność jaką wyłożyła w niego była tak silna,że Cuks szybko zdarł z niej fartuszek i zaczął wsuwać rękę pod jej cienką i dość krótką bluzeczkę w poszukiwaniu jej jędrnych piersi. Tęskniła za nim i to cholernie.Minął ponad tydzień odkąd się pogodzili ,ale za każdym razem gdy ją całował od razu miała ochotę na seks. Pragnęła nadrobić każdy stracony dzień bez niego.Jego delikatne dłonie błądzące po jej tali,czy sutkach podziałały szybko zaczęła rozpinać mu koszulę chcąc dotrzeć do jego muskularnego torsu.I wtedy ... CDN
|
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:41:12 16-04-11 Temat postu: |
|
|
osobiście nie popieram przemocy ale panu I i Martinowi należało się a to wszystko co zrobili
Any i Kike cudownie oby tak dalej
Poncho jak romantycznie
Katia i Marco mam nadziiję żę też szczęśliwi
oby to i wtedy to nie było nic złego
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:06:25 17-04-11 Temat postu: |
|
|
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
tortury :d jakie to słodkie kurde nakręć taki film a nie tylko zachęcasz pisaniem o tym bo ja sie tak nie bawię
no i cieszę sie że w końcu wszyscy są szczęśliwi chodź nad TYM MOGŁAM BY PODYSKUTOWAĆ!!!!
Ostatnio zmieniony przez Patiszon dnia 11:06:46 17-04-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|