|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Ulubiony bohater/bohaterka: |
Jazmina |
|
20% |
[ 1 ] |
Pedro |
|
20% |
[ 1 ] |
Florencia |
|
0% |
[ 0 ] |
Simon |
|
0% |
[ 0 ] |
Claudia |
|
20% |
[ 1 ] |
Diego |
|
40% |
[ 2 ] |
Carolina |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 5 |
|
Autor |
Wiadomość |
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:55:14 19-07-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
A więc Jazmina to teraz Marisol. Esteban zatrudnił ją, bo była najlepsza. I to ona została sekretarką Eduarda (Pedra). Musiało być dla niej bardzo trudne już w pierwszych chwilach tolerowanie tego mordercy. Ale w końcu nadszedł czas aby dziewczyna mogła się na nim zemścić Pedro oczywiście nie poznał jej, ale ma na nią chrapkę ku niezadowoleniu naiwnej Claudii. Jaz wpadła również w oko Diegowi. Czyżby miłość? Na razie zakazana, bo najważniejsza jest zemsta, ale może Diego uleczy jej serce po stracie Lucasa? Niezbyt to się spodoba Carolinie, która chce mieć chłopaka tylko dla siebie. Będzie zatem arcyciekawie
W kolejnej scenie dowiadujemy się nieco więcej o Angeli/Sofii, która skutecznie się maskuje, ma niełatwe życie, niełatwą przeszłość i tego samego co Jaz wroga, czyli Pedra. Odwiedziła w szpitalu psychiatrycznym swoją chorą siostrę Ines, która została zgwałcona przed laty przez tego brutala (był on też chłopakiem Sofii) i wciąż nie może dojść do siebie. Jest nieobecna. Oby to się zmieniło. Sofia chce się zemścić i zobaczymy co z tego będzie. Scena z przeszłości opisana genialnie. Zdziwiłem się dlaczego Pedro nie zabił wtedy swojej dziewczyny, ale był widocznie młody i dopiero zaczynał w przestępczym światku. Tak czy inaczej jest okrutnym bydlakiem i oby kiedyś spotkała go zasłużona kara.
Czekam z niecierpliwością na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:35:43 24-07-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 24
Świtało gdy Jorge Montes powoli zaczął się przebudzać ze snu. Wyciągnął rękę i położył obok siebie na posłaniu. Miejsce było puste, więc otworzył szerzej oczy i zaczął się rozglądać. Przez cienkie zasłony wiszące w oknach wpadało blade światło słoneczne delikatnie rozświetlając wnętrze sypialni swoją złocistą poświatą. W rogu pokoju gdzie stała ogromna szafa z rozsuwanymi drzwiami stała piękna kobieta o jasno brązowych długich włosach opadających swobodnie na jej wąskie ramiona. Przy jej nogach stała torba podróżna do której pakowała wyjęte wcześniej ubrania i różne drobiazgi. Jorge spojrzał na stojący na stoliku nocnym zegarek. Była szósta rano. Podniósł się odrobinę opierając głowę na swojej lewej ręce. Przypatrywał się kobiecie z uśmiechem na ustach.
– Już się pakujesz? – spytał po chwili.
– Tak – odpowiedziała odwracając się na chwilę i obdarzając mężczyznę smutnym uśmiechem. – Nie patrz tak na mnie. Nie chcę wyjeżdżać, ale niestety muszę – powiedziała zamykając szafę a potem zasuwając torbę. Podeszła do niego i uklęknęła obok łóżka. Dotknęła jego policzka. – Będę za tobą tęsknić. – Chciała go pocałować, gdy nagle on wciągnął ją na łóżko i położył się na niej.
– Co robisz wariacie?
– Chcę się z tobą należycie pożegnać – powiedział całując ją w szyję i rozpinając guziki jej jedwabnej błękitnej bluzki.
– Nie mamy na to czasu. – Odepchnęła go od siebie, poprawiła bluzkę i usiadła obok na łóżku. – Myślisz, że nie chciałabym być teraz z tobą zamiast… Muszę jechać pomóc przy pogrzebie.
Jorge przytulił ją do swojej nagiej piersi: – Na pewno musi ci być ciężko. Straciłaś najbliższą przyjaciółkę. Żałuję, że jej nie poznałem.
– Ja też – skłamała Flor. Czuła się okropnie oszukując ukochanego mężczyznę, ale obiecała Jaz, że nikomu nie powie. Nawet swojemu chłopakowi. Dobrze, że nie widział jej twarzy. Mógł się domyślić, że ona nie mówi mu całej prawdy. Wyswobodziła się z jego ramion i rzekła: – Muszę już jechać.
Jorge przyciągnął ją do siebie i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. – Jedź ostrożnie i wracaj do mnie szybko. Już za tobą tęsknię.
– Ja za tobą też.
Florencia wstała i wzięła torbę a następnie skierowała się w kierunku drzwi. Już kładła rękę na klamce, gdy zatrzymał ją jeszcze głos Jorge.
– Flor!
– Tak?! – Odwróciła się jeszcze na chwilę.
– Kocham cię!
Uśmiechnęła się promiennie: – Ja ciebie też! – powiedziała czułym głosem po czym wyszła.
***
Florencia przed wyjazdem do La Platy postanowiła jeszcze na chwilę zajrzeć do pracy. Już miała wychodzić z biura, gdy w drzwiach natknęła się na Federica. Był on jak zwykle nienagannie ubrany, ale jego mina nie zwiastowała niczego dobrego.
– Dobrze, że jeszcze cię spotkałem – powiedział krótko.
– A o co chodzi? Bo niedługo musze wyjechać – rzekła patrząc na niego.
Federico odchrząknął: – Dostałem dziś telefon z La Platy od znajomego policjanta. Pewnie go znasz, to Sergio Ramos.
– Tak. Pracuje w kostnicy.
– Wczoraj wieczorem – zaczął Federico – w jednym z parków często zwanym Sowim Laskiem, znaleziono ciało mężczyzny. To Ulisses.
– O Boże! – powiedziała Flor zasłaniając usta dłonią. – Kto mógł to zrobić i dlaczego?
– Nie mam pojęcia. Dlatego właśnie tam jadę aby czegoś więcej się dowiedzieć.
Flor przez chwilę stała w milczeniu. Nie mogła pojąć jak w takim spokojnym miasteczku jak La Plata, jej rodzinnym mieście, mogło w tak krótkim czasie dochodzić do tylu zbrodni. Najpierw niejaki Jose Fernandes – informator policji potem Lucas a na końcu Ulisses. Kto odpowiada za morderstwo Jose i Ulissesa? Co do Lucasa to doskonale wiedziała kto to zrobił. Nie wiedziała tylko jednego, że te wszystkie zbrodnie są ze sobą powiązane: za wszystkie odpowiada Pedro Ferrera. Czując na ramieniu dłoń Federica spojrzała na niego zełzawionymi oczami.
– Współczuję ci – rzekł. – Na pewno ceniłaś Ulissesa jako szefa i człowieka.
– Tak – odparła ocierając łzy. – To był wspaniały, uczciwy i dobry człowiek. – Złapała za klamkę. – Jeżeli chcemy szybko dojechać do La Platy, to powinniśmy już wyruszyć – stwierdziła.
– Masz rację – potwierdził i wyszedł za nią na ulicę. – Jedź pierwsza – powiedział odprowadzając ją do samochodu – a ja pojadę za tobą.
***
Jorge miał już wychodzić z mieszkania kiedy przypomniał sobie, że zostawił swój telefon komórkowy na stoliku nocnym obok łóżka. Wszedł do sypialni i już brał telefon do ręki, gdy nagle odezwał się głośny dźwięk jego komórki. Spojrzał na wyświetlacz. „Numer zastrzeżony” – przeczytał. Kto to może być? – pomyślał i odebrał.
– Witaj – odezwał się głos w słuchawce.
Jorge zbladł jak kreda, bowiem doskonale wiedział kto dzwoni, aż nadto znał ten głos. Usiadł na łóżku prześcielonym jedwabną narzutą.
– Czego chcesz? – spytał po chwili.
– A cóż to? Nie mamy humoru? – Roześmiał się mężczyzna.
– Nie twój zasrany interes – krzyknął Jorge. – Mów, z czym dzwonisz?
– Oj nieładnie. Czemu na mnie krzyczysz? Wstałeś lewą nogą czy co? – Gdy Jorge nie odpowiedział zapytał: – I jak tam sprawy stoją? Mam nadzieję, że nic jeszcze na mnie nie macie?
– Myślisz, że ci powiem?
– Powiesz, powiesz. Trzeba tylko zastosować trochę ostrzejszą perswazję. A jak tam się mam twoja dziewczyna? Na pewno jest niezła w łóżku? Chętnie bym to sprawdził.
Jorge zrobił się cały czerwony na twarzy: – Dotknij ją tylko swoimi brudnymi łapskami a pożałujesz.
– Nie rzucaj gróźb, których nie możesz spełnić – powiedział mężczyzna po drugiej stronie słuchawki. – Jeżeli nie będziesz współpracował to twoja laska mogłaby się dowiedzieć paru rzeczy o tobie albo mogłoby ją coś spotkać. Wiesz, tyle teraz wypadków. Hamulce mogłyby zawieść. – Roześmiał się złowieszczo.
– Nie, proszę. Nie rób jej krzywdy – prosił Jorge.
– Skamlesz jak pies. Spełnię twoją prośbę, jeżeli zrobisz to o co cię proszę. Więc jak?
– Dobrze – zgodził się Jorge nie mając innego wyjścia. Nie mógł narażać Flor. Wiedział, że jego rozmówca jest zdolny do tego aby spełnić swoje groźby. – Co chcesz wiedzieć?
– Wszystko! Niedługo się z tobą spotkam. Zadzwonię jeszcze. – Odłożył słuchawkę.
Jorge chwilę jeszcze siedział w milczeniu. Głowę miał spuszczoną a wzrok wpatrzony w podłogę.
– Flor, wybacz mi! Muszę cię chronić – mówił sam do siebie. – Mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczysz, że jestem kablem.
***
Pedro rozłączył się i włożył telefon do górnej szuflady z lewej strony starego dębowego biurka a wyjął drugi w srebrnej oprawie i wsunął do kieszeni spodni. Naprzeciw niego siedział Simon bawiąc się złotą zapalniczką. Mężczyźni znajdowali się w ciemnym pomieszczeniu, bez okien, na ścianach zalęgł się grzyb, a w kątach pająki wiły swoje delikatne sieci. Jedynym światłem była pojedyncza żarówka zawieszona u sufitu. Nagle ktoś zapukał i do środka wszedł wysoki, mocno zbudowany mężczyzna ogolony na łyso.
– Szefie – powiedział – mamy go.
– Wprowadzić! – odparł krótko Pedro.
Mężczyzna wyszedł a po chwili wrócił ze swoim kolegą, również ogolonym na łysą pałę. Ciągnęli siłą jakiegoś młodego około dwudziestoletniego chłopaka.
– Puśćcie go – rzekł Pedro.
Mężczyźni uczynili to o co szef ich prosił. Chłopak upadł na podłogę, twarzą do ziemi. Pedro wstał z krzesła, wcześniej jednak zaopatrzył się w pistolet, który schował do wewnętrznej kieszeni tweedowej marynarki, jaką miał na sobie a następnie podszedł bliżej. Skinął ręką na Simona, aby go podniósł.
– Wreszcie zaszczyciłeś nas swoją obecnością – powiedział do poturbowanego i poobijanego blondyna o krótkich włosach. Z ust i nosa chłopaka płynęły strugi krwi. – Patrz na mnie gdy do ciebie mówię! – Chłopak spojrzał jednym okiem, gdyż drugie miał podbite i widział przez nie jak przez gęstą mgłę. – Gdzie kasa?
Chłopak otworzył usta i zaczął wydawać z siebie słabe dźwięki: – Ped…
Nie skończył, bowiem Simon uderzył go w twarz tak mocno, że zatoczył się i upadł pod samą ścianą. Siadł i oparł się o mur.
– Zwracaj się z szacunkiem! To nie jest dla ciebie żaden Pedro, śmieciu! – krzyknął Simon pochylając się nad nim.
– To było niepotrzebne Simon. Sam sobie poradzę. – Odprawił go jednym ruchem ręki. Zwrócił się do chłopaka: – No więc? Gdzie forsa za prochy, które miałeś sprzedać?
– Musiałem…
– Nie interesuje mnie co musiałeś. Ja chcę kasy, termin minął w zeszłym tygodniu.
– Przysięgam, że ci wszystko zwrócę, co do grosza – odparł chłopak wycierając zakrwawione usta. Kiedy Pedro wyciągnął broń i wymierzył w niego, krzyknął: – Nie, błagam! Wszystko oddam. Daj mi tylko trochę czasu.
– Twój czas już dawno się skończył – odrzekł Pedro po czym oddał dwa celne strzały w klatkę piersiową, z której buchnęła gęsta krew.
Chłopak złapał się za serce. Przez krótką chwilę trwającą sekundę albo dwie, żył jeszcze cały czas trzymając rękę na krwawiącej ranie. Po tym czasie ręka swobodnie osunęła się i spoczęła wokół ciała a głowa zwisła do dołu. Skonał. Pedro spojrzał na swoich dwóch ludzi stojących przy drzwiach. Rzekł do nich wskazując na nieboszczyka:
– Zabierzcie to ścierwo, niech nie cuchnie mi tutaj.
Mężczyźni szybko wykonali polecenie i znikli za drzwiami. Pedro usiadł z powrotem na swoim miejscu zapalając papierosa zapalniczką, którą wcześniej bawił się Simon. Zaciągnął się. Kiedy długowłosy usiadł naprzeciw niego rzekł:
– Mam dla ciebie zadanie.
– Tak, słucham – odparł Simon lekko się uśmiechając.
– Otworzysz kilka kont każdy na inne nazwisko na Kajmanach.
– Czyli – zaczął powoli Simon – zaczynamy realizować nasz plan?
– Oczywiście. – Pedro wypuścił kłąb dymu. – Esteban nawet się nie spotrzeże, kiedy jego pieniądze po prostu wyparują. – Roześmiał się. – Ufa mi bezgranicznie i nie będzie niczego podejrzewał. A kiedy jakimś cudem odkryje prawdę, mnie już dawno tutaj nie będzie. Jego forsy także!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 11:18:43 25-07-09 Temat postu: |
|
|
Super newik i jak szybko go dodałaś
Florencia udała się więc na rzekomy pogrzeb Jazminy. Nie powiedziała nic swojemu chłopakowi i dobrze zrobiła, bo jak wiemy Jorge to kapuś na usługach Pedra. Co prawda nie chce tego robić, ale musi, bo w innym wypadku Florencja albo dowie się prawdy o ciemnej stronie chłopaka albo nawet zginie. To już kolejna osoba, którą Pedro i Simon owinęli sobie wokół palca Jorge musi iść na spotkanie i powiedzieć o wszystkim Pedrowi. Sytuacja bez wyjścia. Natomiast Flor dowiedziała się od Federica o śmierci Ulissesa. Nawet nie wie kto to zrobił i kim naprawdę był Ulisses. Jestem ciekaw czy prawda o jego zdradzie wyjdzie kiedyś na jaw.
Ostatnia scena znowu rewelacyjna i świadcząca dobitnie jaką kanalią jest Pedro. Jego ochroniarze złapali dłużnika, pobili go i przyprowadzili do szefa. Pedro nie miał litości, na nic zdały się prośby i płacz chłopaka, bezwzględny morderca dwukrotnie strzelił mu w klatkę piersiową i zabił go, a jego ludzie szybko zajęli się sprzątaniem. Później kazał Simonowi otworzyć kilka kont na Kajmanach, co oczywiście uradowało długowłosego. Kolejny plan rusza pełną parą. Ci dranie chcą ogołocić z pieniędzy biednego Estebana Im wszystko się udaje. Po prostu wszystko. Oby do czasu.
Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:14:34 31-07-09 Temat postu: |
|
|
Dodałam ankietę. Proszę głosować |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 22:25:49 31-07-09 Temat postu: |
|
|
Głos oddany Ty już wiesz na kogo |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:28:50 31-07-09 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że wiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:48:24 06-08-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 25
Florencia zaraz po przyjeździe do La Platy udała się wpierw do swoich rodziców, którzy niezmiernie ucieszyli się z jej odwiedzin. Jednocześnie współczuli jej z powodu straty najbliższej przyjaciółki, jaką niewątpliwie była dla niej Jazmina. Flor czuła się okropne wyrzuty sumienia udając przed nimi rozpacz i smutek, ale czy miała inne wyjście? Mogliby podejrzewać, że córka coś przed nimi ukrywa, że ich okłamuje. A wtedy na pewno by się złamała i powiedziałaby prawdę o śmierci Jaz; o tym, że żyje. Nie mogła na to pozwolić, nie mogła zawieść Jaz! Wypiła filiżankę mocnej herbaty jaką zaparzyła jej matka, zjadła ciastka a następnie zaczęła zbierać się do wyjścia.
– Dokąd idziesz? – spytała jej matka cały czas krzątająca się po kuchni.
– Do rodziców Jaz. Na pewno są w fatalnym stanie psychicznym, pomogę im przy pogrzebie, przy różnych formalnościach. Oni na pewno nie mają do tego głowy.
– To prawda. Na pewno strasznie cierpią. Pozdrów ich ode mnie i ojca oraz złóż kondolencje.
– Na pewno tak zrobię.
Wyszła. Na korytarzu zatrzymała się, oparła się o ścianę a następnie mocno odetchnęła. Wybaczcie mi – pomyślała i ruszyła w kierunku schodów.
Opuściła budynek i udała się w stronę ulicy gdzie mieszkali rodzice Jaz. Właśnie miała wchodzić do budynku, gdy w drzwiach spotkała się z Armandem i Rominą. Matka Jazminy na widok Florencii wybuchnęła płaczem i rzuciła się w jej ramiona.
– Flor, już jej nie ma. Moja jedyna córka nie żyje – rozpaczała przytulając się do Florenci i roniąc łzy.
– Jak miło, że przyjechałaś – powiedział Armando.
Florencia lekko się uśmiechnęła: – Przecież obiecałam. Ja nigdy nie łamię danego słowa, państwo mnie znają.
– Oczywiście – zgodziła się Romina odrywając się od niej i obcierając mokrą od płaczu twarz. – Przepraszam, że tak się rozkleiłam.
– Nie szkodzi – odparła Flor.
Nastała chwila ciszy, którą przerwała Florencia: – A może wybierzemy się na spacer? To dobrze nam zrobi.
– Dobry pomysł. – Armando ochoczo przystał na jej propozycję. Wziął żonę pod ramię i wszyscy razem podążyli w kierunku zielonego parku widocznego z oddali.
Przeszli przez żelazną bramę i skierowali się w stronę głównej alei, przy której rosły smukłe akacje rzucając cienie na miękką trawę. Nagle Flor skręciła w boczną alejkę. Armando i Romina podążyli za nią. W końcu zatrzymała się przed ogromnym kasztanowcem. Bacznie się rozejrzała. Nie chciała mieć żadnych niepożądanych świadków przy rozmowie jaką miała niedługo przeprowadzić. Nikt nie mógł usłyszeć ani słowa.
– Czekasz na kogoś? – spytała Romina przypatrując się Florencii wciąż niespokojnie rozglądającej się po okolicy.
– Chcę mieć pewność, że nikogo oprócz nas tu nie ma – odparła. Gdy nabrała pewności, że są tu sami dotknęła ręką swojej małej czarnej torebki wiszącej na ramieniu wciąż pamiętając co spoczywa na jej dnie. List.
– Na pewno cierpisz po śmierci Jaz, tylko tego nie okazujesz. Zawsze byłaś silna – nagle stwierdziła Romina powracając do bolesnego dla wszystkich tematu.
– Nie można rozpaczać po kimś, kto żyje – odparła Florencia.
Romina wybałuszyła oczy, nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą padło z ust dziewczyny.
– Flor, na Boga, ty też!! – wykrzyknęła oburzona. – Czy wy wszyscy się zmówiliście?? – Spojrzała na męża patrzącego na Florencję z lekkim uśmiechem na ustach. Cieszył się, że nie tylko on nie wierzy śmierć Jaz.
Florencia wyjęła z torebki białą zaklejoną kopertę i podała ją matce Jaz: – Ten list wszystko wyjaśnia. Mówię prawdę: Jaz żyję. Ten list jest od niej – odparła patrząc na rodziców najbliższej przyjaciółki.
***
W tym samym czasie Federico Pizzo udał się do Sergia Ramosa, młodego chłopaka pracującego w kostnicy, aby zobaczyć ciało Ulissesa. Mężczyźni od razu udali się do pomieszczenia, gdzie leżało ciało zamordowanego. Pokój był jasny, oświetlony jaskrawymi świetlówkami wiszącymi u sufitu. Białe jak kreda ściany sprawiały, że pomieszczenie było jeszcze bardziej przytłaczające i okropne niż było w rzeczywistości. Na wózkach pod białymi prześcieradłami leżały ciała denatów. Federico podszedł do jednego z nich oznaczonego numerem 2304. Powoli uniósł płótno do góry odsłaniając zastygłą i bladą twarz nieboszczyka. Jego szeroko otwarte oczy patrzyły gdzieś w bok, na czole widniała czarna dziura z której wyjęto kulę, usta były lekko otwarte, gdyż nie można ich było całkowicie zamknąć. Zasłonił z powrotem twarz i spojrzał na towarzyszącego mu Sergia.
– Co się udało ustalić? – spytał.
– Niewiele – odparł mężczyzna patrząc na Federica. – Strzał w głowę był bezpośrednią przyczyną zgonu. To robota zawodowca. Wiedział gdzie strzelić. Kula pochodzi z niezarejestrowanej broni, więc nie możemy sprawdzić kto mógł być potencjalnym zabójcą.
– Kto go znalazł?
– Jakaś para nastolatków. Zabawiali się wtedy w parku, gdy natknęli się na jego ciało. Był już martwy od paru godzin.
– Świadkowie?
– Niestety żadnych – odrzekł zasmucony Sergio. – Będziemy czekać, może ktoś coś widział i zgłosi się. – Umilkł na chwilę. – Postanowiłem ciebie zawiadomić, bo wiem, że byliście dobrymi kolegami. Jeżeli wiesz kto mógł go zabić…Może miał jakiś wrogów? Jeżu coś wiesz, co mogłoby naprowadzić na jakiś ślad…
– Niestety, przykro mi… – przerwał mu Federico patrząc smutnym wzrokiem. – Ulisses był lubiany, sam wiesz. Znałeś go. Nie ma pojęcia, kto to zrobił.
– Rozumiem. Mimo wszystko, dziękuję, że się fatygowałeś.
Mężczyźni skierowali się do wyjścia. Federico jeszcze raz spojrzał na wózek z ciałem Ulissesa.
Komu się naraziłeś? – pomyślał. – Mam nadzieje, że kiedyś się dowiem.
***
Carolina ogarnęła wszystko na swoim biurku, zgasiła lampkę i już miła wychodzić gdy dostrzegła palące się światło w drugim końcu korytarza. Był to gabinet Pedra. Myślała, że została sama, ale widocznie się pomyliła. Uśmiechnęła się lekko do siebie. Szybko poszła do łazienki. Stanęła przed lustrem i zaczęła poprawiać swój wygląd. Włosy, które do tej pory były starannie upięte w ciasny i elegancki koczek rozpuściła; jasne sprężynki kaskadą spłynęły na jej ramiona i wokół twarzy. Usta pociągnęła czerwoną szminką a rzęsy podkreśliła czarną jak smoła maskarą. Na koniec spryskała się swoimi ulubionymi perfumami, które zawsze nosiła przy sobie w torebce. W powietrzu dało się wyczuć słodki aromat owoców cytrusowych. Karolina uwielbiała takie zapachy, czuła się wtedy pewna siebie, zmysłowa i seksowna. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze a potem zgasiła światło i wyszła na korytarz. Zbliżając się do drzwi gabinetu Pedra rozpięła jeszcze jeden guziczek swojej jedwabnej różowej bluzki, odsłaniając kuszący kształt swoich piersi. Cicho weszła do środka zamykając za sobą drzwi a potem opierając się o nie. Pedro podniósł wzrok zza klawiatury notebooka i spojrzał na nieoczekiwanego gościa. Carolina już dawno zauważyła, jak go tylko ujrzała, że jest on bardzo przystojnym mężczyzną podobającym się kobietom. Miał w sobie to „coś”. Ale ona widziała coś jeszcze: tajemnicę, niebezpieczeństwo, zagadkę. Te przymioty wyczytała w jego oczach. Uwielbiła takich mężczyzn, a Pedro na pewno taki był. Czuła to. Podeszła do jego biurka uśmiechając się zalotnie.
– Widzę, że jesteś takim samym pracoholikiem jak ja – rzekła.
– Być może – odparł – ale chyba nie przyszłaś tu po to aby rozmawiać o pracy? – Wstał.
– Nie. Wiesz, zastanawia mnie jedna rzecz. Co widzisz w takiej skromnej, nudnej, słodkiej jak cukiereczek Claudii??
– Kocham ją.
Carolina wybuchnęła śmiechem: – Takie bajki możesz opowiadać jej, a nie mi. Przejrzałam cię. Co, tak nagle zapałałeś miłością do niej. Nie wierzę. To podejrzane. Chodzi ci o kasę, nieprawdaż? – Gdy Pedro nic nie odpowiedział podeszła bliżej do niego. Zaczęła bawić się jego krawatem. – Jesteśmy tacy sami. Ja także lubię forsę. Myślisz, że dlaczego uganiam się za tym kretynem Diegiem?
– Chcesz się wkręcić do rodziny?
– Bingo! Jesteś inteligentny. – Pogładziła go po policzku. – Razem możemy zdziałać wiele. Ja dam ci to czego ona nie może ci dać, założę się że nudzisz się z nią w łóżku, jeżeli w ogóle sypiacie razem. Ona zawsze była taka święta. A ty pomożesz mi odciągnąć Diega od tej kretynki Marisol, czy jak jej tam. Widziałam, że wpadła ci w oko. Nawet nie próbuj zaprzeczać. Więc jaka jest twoja odpowiedź?
Pedro przez chwilę milczał. Musiał przyznać, że propozycja Caroliny jest niezwykle kusząca. Gdy tak zastanawiał się nad odpowiedzią poczuł na swoich pośladkach ręce blondynki, a na ustach jej miękkie i namiętne wargi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 11:08:11 06-08-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
A więc Florencia spotkała się najpierw ze swoimi rodzicami, których musiała niestety okłamać i płakała, rozpaczała tylko dlatego aby nie wzbudzić podejrzeń i nie zawieść Jaz Później udała się do Armanda i Rominy. Kobieta była załamana, ale jej mąż wciąż wierzył, że Jazmina żyje. Flor nie mogła trzymać ich dłużej w niepewności. Poszła z nimi na spacer i przekazała im radosny list od córki. Teraz wiedzą, że ona naprawdę żyje
Federico zobaczył ciało swojego przyjaciela Ulissesa w kostnicy. Wie, że to robota zawodowcy, ale nie ma pojęcia kto go zabił i dlaczego. Nie wie też, że Ulisses miał powiązania z przestępcami. Będzie chciał jednak dowiedzieć się prawdy i oby mu się to udało
Carolina to jednak niezłe ziółko. Zauważyła kończąc pracę, że nie jest sama, szybko pobiegła do Pedra, który bardzo jej się podoba i zaczęła go uwodzić. Przyciąga ją jego tajemniczość i mroczność Pedro był nieco zaskoczony widząc, że to kobieta uwodzi go pierwsza Jedno jest pewne. Oboje są siebie warci Ten związek oczywiście nie będzie zapewne oparty miłością, lecz pożądaniem i chęcią zdobycia tego na czym im zależy oraz skłóceniem innych. Oj będzie się działo Cieszę się, że w końcu poznaliśmy nieco ciemniejszą stronę Caroliny, bo jak dotąd to tylko Pedro i Simon wiedli w tej telenoweli prym jako villani. Czekam zatem na newik i pozdrawiam serdecznie
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 11:09:28 06-08-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:14:32 11-08-09 Temat postu: |
|
|
Mialam spore nadleglości, ale odcinki są świetne i szybko je nadrobilam. Twoja telka jest jedna z fajniejszych na forum. Ja uwielbiam takie o kobietach, które przemieniają sie, zeby dokonać zemsty. Teraz kibicuję, żeby Jez rozprawiła sie z podłym Pedro i znalazła na nowo szczęście. JEstem pewna, ze ona i Diego stworzą bardzo ciekawą parę
Pozdrawiam i czekam na nowe odcinki! |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:44:06 11-08-09 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Jest mi niezmiernie miło czytać komentarz od takiej pisarki jak Ty. Niestety przeczytałam na razie tylko jedną Twoją zakończoną telkę, MV i czytam cały czas Preciosę. Uważam Cię za najlepszą pisarkę na forum i cieszę się, że czytasz moje skromne dzieło. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę. Postaram się w miarę szybko napisać jakiś newik, ale teraz piszę do innej telki i może mi wyjść dopiero w następnym tygodniu.
Ja również pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:17:11 11-08-09 Temat postu: |
|
|
Napisalam jak uważam.
Dzieki za miłe slowa.Bardzo milo było mi to uslyszeć. Akurat telkę, którą przeczytałaś MV, uważam raczej za swoją średniawkę. Z Preciosy jestem bardziej zadowolona:)
Ja w każdym razie czekam na new i postaram sie zajrzeć do Twojej drugiej telki, bo masz bardzo lekki i przyjemny w odbiorze styl. |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:26:26 13-08-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 26
Odsunął się na chwilę od niej i spojrzał w jej oczy, z których wyczytał pożądanie. Przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu.
– Niezłe z ciebie ziółko – powiedział. – Uwodzić chłopaka najlepszej przyjaciółki.
– Claudia nie jest moją przyjaciółką – odparła Carolina . – To ona tak myśli. Naiwna kretynka! – Dotknęła włosów Pedra. – Pewnie teraz siedzi w przytulnym fotelu i myśli o tobie… – Roześmiała się. – Więc jak, przystaniesz na moją propozycję? – Szepnęła namiętnym głosem i sięgnęła do paska jego spodni.
– Nie tak szybko. – Pedro ostudził jej zapędy.
– Dlaczego? Przecież dobrze wiem, że tego chcesz. – Zwilżyła wargi koniuszkiem języka. – Cały płoniesz, pragniesz mnie, widzę to w twoich oczach. Ja zawsze wiem, kiedy mężczyzna mnie pożąda.
– Naprawdę?! To ja chyba będę wyjątkiem. Skąd masz pewność, że ja też jak inni cię pragnę. Może ja kocham…
Carolina przerwała mu głośnym śmiechem: – Gdybyś naprawdę ją kochał, to dawno byś mnie stąd wyrzucił – stwierdziła. – A ja nadal tutaj jestem. Pomyśl, możemy przeżyć cudowne i upojne chwilę. Dam ci tyle rozkoszy, ile od żadnej kobiety nie zaznałeś. Więc jak? Nie lubię się powtarzać.
Pedro wziął ją za włosy i odciągnął jej głowę do tyłu. Pisnęła z bólu.
– Nie wiem co chcesz osiągnąć, ale wiedz że nie ze mną te numery. Jeżeli chcesz mnie potem szantażować, to nie uda ci się to. Claudia nigdy nie uwierzy, że ją zdradziłem. Ufa mi bezgranicznie. – Puścił ją.
Carolina przez chwilę stała osłupiał,a a potem uśmiechnęła się lekko. Zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.
– Lubię silnych i władczych mężczyzn. To mnie podnieca. – Pocałowała go namiętnie.
Pedro nie mógł dłużej opierać się jej wdziękom. Zwalił wszystkie dokumenty z biurka, a następnie posadził na nim Carolinę i zaczął ją szybko rozbierać.
***
Armando Palacios siedział właśnie na wygodnej kanapie w salonie, gdy do środka jak burza wpadła jego żona. Przerzucała różne koperty na stoliku czegoś szukając.
– Czego szukasz? – spytał Armando.
– Listu od Jaz – odparła. – Muszę jeszcze raz go przeczytać. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ona żyje. – Spojrzała w kominek. Nie zwróciła uwagi na palący się w nim papier.
– Właśnie na niego patrzysz – rzekł spokojnie i wstał, a następnie podszedł do Rominy.
– Co takiego? – wzburzyła się i kucnęła obok paleniska, chcąc odzyskać choć fragmenty. Ale z listu został już tylko szary popiół. – Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego?
– Bo nas o to prosiła. Zapomniałaś już? – Wziął do ręki pogrzebacz i rozgarnął popiół.
– Nie – odrzekła zasmucona Romina i opadła na kanapę. – Czemu ona to zrobiła? Czy nie wiedziała, że będziemy cierpieć.
Armando usiadł obok niej i objął ją swoim silnym ramieniem: – Ale przysłała nam list ze wskazówką. Ja czułem, po prostu czułem, że ona żyje. To jest najważniejsze. A my nie możemy zniweczyć jej wysiłku. Poświęciła tyle czasu i energii, aby upozorować własną śmierć, a potem rozprawić się ze swoim wrogiem, kimkolwiek on jest.
Romina wyswobodziła się z jego ramion.
– Dlaczego ona nic nam nie wyjaśniła? Tak bardzo się o nią boję! – Zadrżała. – W co ona się wpakowała?
– Nie wiem. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko dobrze się skończy – odparł Armando czule całując żonę w czoło. – Bądźmy dobrej myśli. A na razie – ciągnął dalej – musimy zachować pozory. Tylko my i Flor wiemy, że Jaz żyje i niech tak zostanie.
***
Simon Candelos popijał mocnego drinka siedząc przy stoliku znajdującym się daleko od sceny, na której tańczyli odziani w skąpe stroje striptizerzy. Z każdą chwilą pozbywali się jakiejś części swojego ubrania. Długowłosy wyjął z portfela małe zdjęcie i patrząc na nie westchnął. Wpatrzony w fotografię nie zauważył mężczyzny za jego plecami.
– Cóż za miła niespodzianka! – Usłyszał za sobą głos.
Do jego stolika przysiadł się przystojny mężczyzna o blond włosach lśniących od żelu. Simon chciał szybko schować zdjęcie, ale nie zdążył. Blondyn go ubiegł niemalże wyrywając ją z ręki długowłosego, cicho zagwizdał.
– Przystojniak! Twój chłopak? – spytał.
– Nie – odburknął Simon siłą odbierając zdjęcie i chowając je z powrotem do portfela.
– Ale chciałbyś, aby nim był.
– Nie twoja sprawa, Enrique! – krzyknął Simon wstając. Gdy zauważył na sobie kilka wrogich spojrzeń odchrząknął i usiadł z powrotem na swoim miejscu.
– Tęskniłem za tobą wiesz? – rzekł Enrique. – Ostatnio coś mnie unikasz. Było nam dobrze razem, pamiętasz? – Położył swoją dłoń na jego.
Simon szybko ją strącił.
– Czego się boisz, skarbie? Jesteśmy wśród swoich. Tutaj nie musisz się kryć. – Spojrzał na scenę. Tańczył tam umięśniony mężczyzna w samych stringach. Enrique cmoknął. – Niezły tyłeczek – powiedział.
Simon tylko wzruszył ramionami i wypił duszkiem alkohol ze swojej szklanki. Potem rzekł do dawnego przyjaciela: – Muszę już iść.
– I znowu mi uciekasz? – Enrique zrobił smutną minę. – Spotkamy się jeszcze kiedyś? – spytał patrząc Simonowi w oczy.
– Może. Nie wiem. – Długowłosy wstał.
– Pamiętaj, jeśli kiedyś poczujesz się samotny to możesz do mnie w każdej chwili wpaść. Powitam cię z otwartymi ramionami – odparł Enrique z uśmiechem na ustach. – Wiesz, gdzie mnie szukać?
– Wiem – krótko odparł Simon i skierował się do wyjścia, a następnym wyszedł z lokalu.
***
Klucz zgrzytnął w zamku, do mieszkania wszedł mężczyzna zamykając za sobą drzwi. Poszukał na ścianie kontaktu, nacisnął go. Światło powinno się zapalić, ale tak się nie stało. Panowała ciemność.
– Cholera, co jest? – zaklął pod nosem.
Nagle usłyszał w mieszkaniu jakiś szmer dochodzący z salonu. Po omacku odnalazł komodę stojącą w korytarzu. Otworzył pierwszą szufladę. Trzymał w niej broń, to na wszelki wypadek. Tyle teraz się słyszało o różnych włamaniach i kradzieżach.
– Szkoda fatygi – usłyszał kobiecy głos. – Musiałam się zabezpieczyć i zabrałam ją. Potem ci ją zwrócę.
– Kim jesteś? Jak tu weszłaś? – spytał podążając po ciemku w kierunku salonu.
– Tego ci nie powiem – odrzekła. – Ale chodź tutaj, nie bój się. Nic ci nie zrobię, Enrique.
Mężczyzna wolno, trzymając się ściany szedł w kierunku, skąd dobiegał głos. W ciemnościach niemal przewrócił się o fotel.
– Usiądź. – Usłyszał. Zrobił to o co go prosiła nieznajoma. – Obok fotela jest stolik, a na nim zapałki i świeca. Zapal ją.
Uczynił to. W pomieszczeniu pojawiło się blade światło, jednak nie oświetlało ono całego pokoju. W rogu salonu, w cieniu, stał fotel a na nim siedziała kobieta. Nie widział jej całej sylwetki, tylko nogi.
– Czego chcesz? – spytał w końcu.
– Mam dla ciebie pewną ofertę, nie do odrzucenia – rzekła tajemniczo nieznajoma.
Enrique Aguirra(Gabriel Soto)- dawny chłopak i przyjaciel Simona. Nie wie kim naprawdę jest przyjaciel. Chce odnowić stosunki. Czy się uda? Jak wpłynie na losy naszych bohaterów?
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 10:41:09 14-08-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
britney Mocno wstawiony
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 5837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:00:52 14-08-09 Temat postu: |
|
|
ciekawy odcinek
A już myślałam ,że Carlinie nie uda się uwieść Pedra ,ale jednak niestety...
Enrique coś mi się nie podoba....Dobrze ,że Jaz żyje
o kurcze ciekawe co to za tajemnicza kobieta i jaką oferte ma dla Enrique..
Bardzo fajnie się czyta twoja telke
czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:16:28 14-08-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarz. Widzę, że w końcu coś ruszyło w telce, oby tak dalej Mam nadzieję, że będziesz częściej komentować.
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 22:15:05 14-08-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Niestety Carolinie udało się uwieść Pedra. Chociaż może to i lepiej, bo ta parka czarnych charakterów może jeszcze razem nieźle namieszać Ciekawe jak długo wytrzymają w tym "związku" jedynie seksem i pożądaniem. Podejrzewam, że dorzucą też intrygi i będzie to niezła mieszanka wybuchowa. Swoją drogą Pedro to szczęściarz. Nie dość, że wszystko mu się udaje, to jeszcze zalicza każdą ładną panienkę
Ojciec Jazminy spalił list od swojej córki zgodnie z jej życzeniem. Romina nie chciała tego, ale w końcu doszła do wniosku, że najważniejsze jest to iż ich córka żyje. Ma trudną misję do spełnienia, ale oboje muszą być dobrej myśli. Jaz uda się zrobić to co trzeba i jeszcze do nich wróci
Simon siedział w gejowskim klubie i ochoczo przeglądał zdjęcie jakiegoś mężczyzny. Zapewne Pedra, jego niespełnionej miłości, ale może się mylę Nagle pojawił się były kochanek Candelosa, niejaki Enrique, który dawno nie miał z nim kontaktu. Wrócił aby powspominać stare dzieje, ale Simon zbył go jednak szybko i wyszedł z klubu. W kolejnej scenie Enrique został zaskoczony przez jakąś kobietę w swoim własnym mieszkaniu. Zapewne to Jaz, która wie już wszystko o Simonie i może przez Enrique uda się tamtemu jakoś zaszkodzić. Ciekawe czy mam rację. Czekam zatem z niecierpliwością na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|