|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:27:05 06-06-08 Temat postu: |
|
|
hah, teksty z Tormenty są boskie |
|
Powrót do góry |
|
|
annie Komandos
Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 793 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z krainy czarów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:50:06 09-07-08 Temat postu: |
|
|
* złota myśl Santosa (do bandytów których chciał nauczyć szanować kobiety w ciąży): lepiej być rozebranym i żywym niż martwym ale ubranym
niezłe było też wczorajsze (175) porównanie MT do samicy królika która urodzi masę dzieci Santosowi i dalej jak Nanny wyobrażała sobie opiekę nad ich gromadką
niestety nie potrafię przytoczyć dosłownych cytatów |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 10:25:14 07-03-09 Temat postu: |
|
|
Świetna scena rozmowy Isabeli, Edelmiry i Enrique z odcinka 61 Przezabawne teksty.
Edelmira: Teraz trzeba zaczekać na odczytanie testamentu i nikt nam nie odbierze tego co nasze. Tormenta w końcu będzie moja.
Isabela: Chyba nasza?
Edelmira: No tak, nasza.
Po chwili nadjeżdża samochód, z którego wysiada kulawy Enrique.
Enrique (do Isabeli): Witaj.
Isabela: Ty?
Edelmira: We wsi nie ma z kim porozmawiać.
Enrique: Ani robić interesów... Prawda Isabelo? Vicente! Wnieś walizkę!
Isabela: Więc chcesz zostać?
Enrique: Nie podoba ci się?
Isabela: Dlaczego? Jestem tylko zaskoczona. Nie sądziłam, że tak szybko wyzdrowiejesz i będziesz chodził.
Enrique: Chciałabyś żebym tu wjechał na wózku, ale ja miałem tylko lekki stan zapalny. Trochę cierpliwości i przeszło. Twoje plany nie zawsze się udają.
Isabela: Spróbujemy znowu... (po chwili) To był żart. Gdzie twoje poczucie humoru?
Enrique: Zostało na tamtej skarpie
Edelmira: Nie pora na kłótnie. Cieszę się, że cię widzę w dobrej formie.
Enrique: Jeszcze nie w dobrej. Ale mogłem już wrócić i stanąć u boku ukochanej żony, właścicielki i dziedziczki majątku. Jako jej mąż dostanę co mi się należy.
Isabela: Nie byłabym taka pewna. Maria Teresa wniosła o rozwód.
Enrique: Wszystko się zmieniło. Nie pozbędziesz się mnie. Mam dość informacji by cię pogrążyć. I panią także.
Edelmira: A co ja mam do tego?
Enrique: Niech pani nie udaje.
Isabela: Jesteś niewdzięczny i masz paranoję. We wszystkich widzisz wrogów.
Enrique: Myśl co chcesz. Oszczędzajcie siły żebyście mogły robić co wam każę, bo w przeciwnym razie was zniszczę. Was dwie i każdego kto mi się sprzeciwi.
Enrique: Więc Ernesto nie żyje...
Isabela: W końcu przeniósł się na tamten świat.
Enrique: Maria Teresa odziedziczy, a ja będę jej doradzał jak zarządzać majątkiem.
Isabela: Musimy porozmawiać. Chcę ci coś wyjaśnić...
Enrique: Nie musisz mi nic wyjaśniać... Wariatko!
Edelmira: Nie musisz nikomu ubliżać.
Enrique: Niech się pani nie wtrąca. Jest pani przyjaciółką tej wariatki i moim wrogiem.
Edelmira: Isabela i ja wcale nie życzymy ci źle.
Enrique: Niech pani nie udaje. Byłem nieostrożny, ale to się nie powtórzy.
Edelmira: Myślę, że jesteś osłabiony po wypadku.
Enrique: Wypadek otworzył mi oczy. Wiem, że obie jesteście podłe.
Isabela: Przesadzasz...
Enrique: Najpierw zaczekajmy na odczytanie testamentu.
Isabela: Ja też w nim jestem. Ja dziedziczę.
Enrique: Zobaczymy kto ile dostanie. Mnie przypadnie więcej niż wam obu... niż wam trojgu, bo Simon też ma w tym swój udział... kolejny zdrajca. A teraz pójdę do siebie.
Edelmira: Trzeba go było wyeliminować. Nie miał prawo wyjść cało z wypadku.
Isabela: Wszystko już było gotowe. Miałam go zabić w szpitalu, ale ten dureń uciekł. Teraz będę go miała pod ręką i wyprawię go na tamten świat.
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:19:48 08-03-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:15:08 08-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 40
Świetna rozmowa Simona, Enrique z Marią Teresą po ataku Abel Caina na starego Ernesta. Obaj znakomicie się maskowali i do tego robili świetne miny. Ale były też dobre teksty
Simon: Właśnie się dowiedziałem o twoim ojcu. Musiałem przyjść... Jak on się czuje?
Maria Teresa: Wciąż nie wiadomo czy z tego wyjdzie...
Enrique: I to Santos próbował go zabić.
Simon: Santos Torrealba... Mnie to nie dziwi. Zawsze wiedziałem, że to zdrajca. Nie wart okazanego mu zaufania. To zbrodniarz!
Genovefa: Santosa trzeba sprowokować żeby kogoś zaatakował, a kiedy pan się z nim bił, obaj byliście uzbrojeni!
Simon: Jak śmiesz! Bezczelna!
Genovefa: Santos jest bardzo oddany panu Ernestowi. Nie zrobiłby tego!
Simon: To morderca!
Enrique: Poza tym miał motyw by zabić. Dowiedział się, że nie odziedziczy ziem i chciał się zemścić.
Maria Teresa: Wystarczy! To wszystko moja wina. Zniszczyłam życie ojcu, Santosowi, Valentinie i sobie samej.
Isabela: W końcu moja kuzyneczka uświadomiła sobie zło które wyrządza dookoła.
--------------------------------------------------------------------------------------
W tym samym odcinku Enrique chce udusić poduszką Ernesta, ale pojawia się Isabela. Dochodzi do komicznej wymiany zdań.
Enrique: Podobno chciałeś mówić... Nie wolno ci. Jesteś słaby. Tak mi przykro. Nie martw się. Nie pozwolę ci tak cierpieć. Uśmierzę twój ból na zawsze przeklęty starcze!
(Wchodzi Isabela)
Isabela: Nie chciałem cię przestraszyć. Co jest? Nie dokończysz? Próbowałeś go dobić czy mi się wydawało? Słyszałem co mówiłeś. Kontynuuj... Dalej! Skończ z nim. Zabij tego który traktował cię jak dziecko i komu wszystko zawdzięczasz. Dał ci wykształcenie i władzę. Co? Zmieniłeś zdanie? Nie jestem głupia. Dobrze wiem kim jesteś i czego chcesz.
Enrique: Nie wiem o czym mówisz. Zapomnijmy o tym.
Isabela: O nie! Już raz odrzuciłeś moją przyjaźń. Może warto znowu się nad tym zastanowić?
Enrique: Nie doceniałem cię. Nie jesteś głupia Isabelo.
Isabela: Tak. Niektórzy sądzą, że jestem tak niegroźna, że kiedy w końcu zrozumieją kim jestem, jest już za późno. Na szczęście tobie się udało kotku.
Enrique: Pomówmy otwarcie. Wiesz o co mi chodzi. A czego ty chcesz?
Isabela: Czy to nie jasne? Enrique... Oboje nas pociągają pieniądze, władza i przede wszystkim wolność. Skarbie... nie ma wolności bez pieniędzy.
Enrique: Mów jasno.
Isabela: Nie martw się. Wiem, że chcesz zatrzymać spadek. Przecież dlatego ożeniłeś się z Marią Teresą.
Enrique: To moja sprawa.
Isabela: Enrique... dobrze wiem, że poprosiła cię o ten ślub by narzeczony jej przyjaciółeczki ze wsi już jej w sobie nie rozkochiwał.
Enrique: Mów w końcu!
Isabela: Spokojnie. Ty chcesz dziedziczyć i tak będzie. Ja też dostanę swój kawałek. Wuj mi mówił i zdziwisz się, ale nie zależy mi na pieniądzach. Chcę zatruć życie Marii Teresie.
Enrique: Chyba rozumiem. Chcesz więcej władzy niż Maria Teresa.
Isabela: Nie tylko. Są jeszcze inne rzeczy, ale to drobiazgi. Tak bym chciała wznieść teraz toast, ale może zamiast tego uczcimy umowę wysyłając staruszka na tamten świat. Nie patrz tak na mnie...
Enrique: To nie takie proste. Nie ufam ci. Ty mi też nie...
Isabela: Oboje chcieliśmy to zrobić. Jak nie ty, zabiłabym go ja. Teraz zróbmy to razem. W ten sposób żadne z nas nie sypnie drugiego. Wykorzystajmy okazję!
Enrique: Przemyśl to. To twój jedyny krewny. Kocha cie taką jaką jesteś. Na pewno chcesz go zabić?
Isabela: Daruj sobie sentymenty, bo się popłaczę. Nie traćmy czasu.
(Oboje chcą udusić Ernesta gdy wchodzi Natividad)
Nany: Co tu robicie?
Isabela: Enrique nie umie ułożyć wujowi poduszki, a on nie lubi bez niej spać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:43:44 08-03-09 Temat postu: |
|
|
Rozmowa Enrique z Isabelą w odcinku 41.
Enrique: Wszystko się komplikuje. Stary musi umrzeć!
Isabela: Wiem o tym, ale czemu tak się śpieszyć. Najwyżej się obudzi i powie, że to Santos chciał go zabić. Chyba, że było inaczej... Niemożliwe. Miałeś z tym coś wspólnego?
Enrique: Skąd? Nie męcz mnie!
Isabela: Masz mnie za głupią? Skarbie! Marię Teresę możesz okłamywać i udawać przed nią przyjaciela, ale mnie nie!
Enrique: Co ty gadasz?
Isabela: Ja nie marnuję czasu obserwując ptaki. Słucham i patrzę i wszystko widzę. Widziałam cię nieraz z Simonem Guerrero. Skąd taka poufałość z kim kogo niby nie znasz?
Enrique: Simona poznałem po przyjeździe i się zaprzyjaźniliśmy. To wszystko.
Isabela: Coś takiego! Mieszczuch... drobiazgowy, zamknięty... Tak szybko się zaprzyjaźniłeś z tym prostakiem? Co jest grane? Powiedz wspólniczce co kombinujecie?
Enrique: Myślisz, że masz nade mną władzę, ale nie. Ty też chciałaś zabić starego.
Isabela: Chciałam, ale tego nie zrobiłam. To ty tak wszystko ułożyłeś żeby wrobić Santosa. Nie bądź głupi. Ja też chcę żeby nam się udało. Ale nie będę stać z boku. Chcę wszystko wiedzieć, a ty mi wszystko opowiesz.
Enrique: Nie mamy testamentu. Stary dał go księdzu, a kiedy Simon go poszedł poszukać...
Isabela: Nie znalazł.
Enrique: Nie dziwisz się?
Isabela: Nie. Nic wam się nie udaje. Najpierw testament, potem nie możecie zabić stryja. A teraz próbujecie wrobić Santosa i jestem niemal pewna, że się wykręci. Jesteście nieudolni!
Enrique: A ty niby jesteś lepsza?
Isabela: Tak.
Enrique: Mylisz się. Jestem mężem Marii Teresy, a ona wszystko odziedziczy.
Isabela: Ja też złotko. Nie zapominaj. Jak będziesz grzeczny, to może powierzę ci swoje interesy.
(Isabela rozpina koszulę Enrique)
Enrique: Nie jestem zainteresowany.
Isabela: A powinieneś być. Ze mnie miałbyś więcej pożytku niż z żony. Z tego co wiem nie udało ci się jej dotąd pocałować na dobranoc. Uwielbiam kiedy tak na mnie patrzysz. Od nienawiści krok do miłości.
Enrique: Nie igraj ze mną.
Isabela: Czemu nie? Lubię łączyć interesy i przyjemność.
(Enrique zapina z powrotem koszulę)
Enrique: A ja nie. Nas łączą tylko interesy, bo chcemy przejąć hacjendę.
Isabela (rozbiera się): Na pewno? Może chcesz spróbować? Nie pożałujesz.
Enrique: Idź uwodzić parobków. Z nimi ci się powiedzie.
Isabela: Oni mnie nie obchodzą. Jedyny facet na którym mi zależy siedzi w więzieniu, ale wkrótce wyjdzie. A kiedy wyjdzie będzie jak dzikie zwierzę w łóżku. Jak sądzisz?
Enrique: Sądzę, że powinnaś iść spać. Jasne?
Isabela: Nie! Jeszcze sprawa Santosa. Chcę go dla siebie. Nie pozwolę go sądzić ani skazywać. On należy do mnie! Tak złotko?
Enrique: Isabela! Nie mów do mnie złotko! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|