Telenowele

Notecreo · Wysłany: 17:39:49 07-04-08 Temat postu:

ale ja chcialam sie dowiedziec, ajk to bylo z Suimonem- byla jakas romantyczna kolacja czy cos i wtedy on padl?
bo to, ze lezy w spiaczce, to wiem- nei ogladalam odc 106

Tarmgea · Wysłany: 17:50:24 07-04-08 Temat postu:

Bonifacy · Wysłany: 17:54:25 07-04-08 Temat postu:

i jeszcze jak po wyjściu od lekarza zauważyły Santosa i zaczęły rozmawiać o tym, że pozna się, że Maria T. jest w ciąży, bo to, że krowa, czy koń jest w ciąży potrafi rozpoznać po pierwszym spojrzeniu

uśmiałem się na "Nagiej broni"

LovKristi · Wysłany: 20:01:41 07-04-08 Temat postu:

Maaarz · Wysłany: 20:04:16 07-04-08 Temat postu:

Liddy · Wysłany: 20:48:26 07-04-08 Temat postu:

Fajny by dziś tekst Santosa o tym,że Domino ma takie same poglądy polityczne co on

mania · Wysłany: 23:02:10 07-04-08 Temat postu:

Szkoda tylko, że te ciekawe scenki są tak "rozwodnione" całą resztą... Na Trynidad patrzeć już nie mogę...

Katalina · Wysłany: 23:10:09 07-04-08 Temat postu:

A mnie nudzi watek Valentiiny,rozciagnięty jak guma w majtkach.

mania · Wysłany: 23:17:12 07-04-08 Temat postu:

Taak, to też - dziś kiedy rozmawiała z Argimirem, to myślałam sobie - dziewczyno wykrztuś wreszczie kogo szukasz!

Katalina · Wysłany: 23:41:39 07-04-08 Temat postu:

Stara sztuczka.Ma niby budowac napięcie.Powie czy nie powie,zdąży czy nie zdąży.Ale we mnie budzi irytację ,a nie napięcie.

Merlinamujer · Wysłany: 0:07:15 08-04-08 Temat postu:

Ja dzisiaj widziałam tylko jak Maria Teresa wyszła od lekarza i pojawił się Santos.Tekst Nany o krowie był zabawny i mina Marii Teresy,gdy Santos powiedział,że powinna uważać w swoim stanie(czy coś w tym stylu),a ona już myślała,że Santos wie.
Ale bardziej podobał mi się ten Santos-mściciel,trochę nieczuły i wypierający się swojego uczucia.Wiem,to nie mogło trwać wiecznie.I znowu Santos robi zadurzone miny i prawie całuje ziemię po której Maria Teresa stąpa.
Przypomina mi się jak w początkowych odcinkach Santos powiedział do Marii Teresy,że Valentinę kocha,a ją uwielbia.

Katalina · Wysłany: 11:02:42 08-04-08 Temat postu:

Tarmgea · Wysłany: 11:39:33 08-04-08 Temat postu:

No właśnie

W tym filmie te "skrajności" są mocno przesadzone

Doszłam do takiego wniosku pierwszy raz, kiedy posądzono Santosa o próbę zabójstwa Don Ernesta i jak potem nawet Maria Teresa nawet mu nie wierzyła, że to nie on

On ją zapewniał niemal na kolanach o swojej niewinności, a ona nie dawała wiary ani jednemu jego słowu

A później się dziwiła jak pojawił się "zmartwychwstały" Santiago, że ma do niej taki palący żal

Katalina · Wysłany: 11:48:02 08-04-08 Temat postu:

Ona chyba tak bardzo się nie dziwiła,bo czuła się jednak winna.
Tylko,że prawie żądała,aby ją kochał,tak jak kochał przed swoim zniknięciem.

Notecreo · Wysłany: 12:28:01 08-04-08 Temat postu:

dziekuje za streszczenie scenki z Simonem- to musialo byc slodkie