|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:57:06 16-07-15 Temat postu: |
|
|
Coś przekombinowałam w tym temacie, aż musiałam odcinek wstawić, bo dwa posty mi się dodały tak po prostu Jest na poprzedniej stronie.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 20:06:15 16-07-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:29:50 16-07-15 Temat postu: |
|
|
Jak zawsze cudowny odcinek. Coś mi mówi, że siostrzyczki niezle dadzą popalić właścicielkom hotelu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:31:49 16-07-15 Temat postu: |
|
|
Dzięki, Aniu, za miłe słowa
W podziękowaniu za komentarze wrzucam bannerki
|
|
Powrót do góry |
|
|
kr86100 Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Maj 2012 Posty: 5411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:46:12 17-07-15 Temat postu: |
|
|
kolejne świetne opowiadanie:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:49:18 17-07-15 Temat postu: |
|
|
kr86100 napisał: | kolejne świetne opowiadanie:) |
Dziękuję |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:10:59 19-07-15 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam, ale porządny komentarz dodam dopiero jutro. Ale już mogę stwierdzić, że chcesz mnie zabić |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:18:21 19-07-15 Temat postu: |
|
|
BlueSky napisał: | Przeczytałam, ale porządny komentarz dodam dopiero jutro. Ale już mogę stwierdzić, że chcesz mnie zabić |
Ale dlaczego? Ja? |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:47:54 19-07-15 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że Ty
- po pierwsze - od razu zakochałam się w parze V&G
- po drugie - mam rozdarte serce, jeśli chodzi o Rosę - a raczej o jej adoratorów. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:30:32 20-07-15 Temat postu: |
|
|
No jasne - wyjeżdżam sobie na niecałe 5 dni, a tutaj taka pustka i tylko jeden odcinek widać, że nie miałaś dobrej motywacji |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:40:51 20-07-15 Temat postu: |
|
|
Odcinek mam prawie napisany, tyle że wczoraj było już tak późno, że nie udało mi się go skończyć Nie marudź, wstawiłam bannerki |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:53:58 20-07-15 Temat postu: |
|
|
Gonzalo krążył po umówionym kawałku plaży w oczekiwaniu na Violetę. Teoretycznie powinien coś przynieść - kwiaty lub choćby butelkę wina, ale nie miał czasu na przygotowanie. Rosa, czyli "szefowa Cristal" bezpośrednio nad nim, jak pokpiwali sobie inni pracownicy, sugerując, że trojaczki, nawet we trzy, nie potrafią utrzymać hotelu w ryzach tak, jak ich zmarła babcia, przez co ten hotel niedługo posypie się jak okruchy kryształu. Nieważne, on i tak nie miał zamiaru zapoznawać się z pracownikami na tyle, by pozostawać z nimi na stopie koleżeńskiej, skoro spotykał się z jedną z szefowych, zwłaszcza kiedy oni zachowywali się w ten sposób. Wracając do jego dnia, to Rosa zniknęła na całe popołudnie zostawiając go z masą wytycznych dotyczących witryny hotelu z prośbą, żeby zostawił jej choć próbną wersje wieczorem w gabinecie. Nadal nie miał pojęcia jak to zrobił, ale jakimś cudem udało mu się dotrzeć na wyznaczone spotkanie dokładnie trzy minuty przed czasem. Odetchnął z ulgą, kiedy zauważył, że Violety jeszcze nie ma.
- Przepraszam, nie wie pan jak dostać się na kryty basen? - Gonzalo odwrócił się w stronę kobiecego głosu i spostrzegł drobną blondynkę, która, jak odnotował z żalem, ani w połowie procenta nie przypominała Violety.
- Nie mam pojęcia - mruknął mężczyzna wzruszając ramionami. Kobieta zlustrowała go od stóp do głów, na co jego zwykłą reakcją byłaby próba nawiązania z nią kontaktu, jednak w tym momencie pragnął, by jak najszybciej się ulotniła i nie zawracała mu głowy.
- Czeka pan na kogoś? A może pomógłby mi pan poszukać tego basenu? - Gonzalo przewrócił mentalnie oczami i zaczął modlić się, żeby sobie odpuściła, zanim on palnie coś głupiego i będzie musiał się tłumaczyć z obrazy gościa hotelowego przed szefową, albo jeszcze gorzej - przed szefową i kochanką w jednej osobie.
- Niestety, ten pan już doczekał się osoby, na którą czekał - zza niego, jak widmo, wyłoniła się Violeta ze sztucznym uśmiechem na ustach i popatrzyła z irytacją na blondynkę. Gonzalo westchnął z ulgą i zarzucił rękę na jej ramiona.
- Blanca? - Violeta otwarcie przewróciła oczami.
- Trzy lata chodzenia do jednej szkoły nie nauczyły Cię jeszcze nas odróżniać? Jestem Violeta, Renato de Rosas - Ranata spojrzała na nią z irytacją, a kiedy w końcu uznała, że nie ma tu czego szukać, bez słowa pożegnania obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę hotelu.
- Widzę, że się znacie - zaczął Gonzalo unosząc brwi, gdy Violeta wywinęła się spod jego ramienia rozglądając wokół z przestrachem.
- Nie powinni widzieć nas...
- Razem? - Gonzalo uśmiechnął się szeroko. - Po twoim małym pokazie zazdrości, niedługo będzie mówił o nas cały hotel...
- Nie byłam zazdrosna - zaperzyła się Violeta. - Chciałam tylko uwolnić Cię od tej wiedźmy, ale skoro chcesz, to idź za nią. Droga wolna! - Violeta obróciła się do niego tyłem i zaczęła iść w kierunku, z którego przyszła szybkim krokiem wskazującym na mocne wkurzenie jego insynuacją. Gonzalo zwrócił się do Boga o cierpliwość, zanim rzucił się w pogoń za małym złośliwcem w skórze anioła, a kiedy ją dogonił, złapał i zarzucił sobie na ramię.
- Co robisz? Puść mnie! - Violeta zaczęła uderzać piąstkami o jego plecy, jednak siła jej uderzeń była tak znikoma, że nawet tego nie odczuł.
- Nie ma mowy. Byliśmy umówieni, więc idziemy na randkę - stwierdził Gonzalo pogwizdując radośnie.
- Jak na razie to Ty idziesz, a mnie tak jakby porwałeś. Postaw mnie! - Gonzalo zastosował się do jej prośby dopiero wtedy, gdy dotarł do miejsca, które wynajął specjalnie na tę okazję. Ok, poprosił Blancę, żeby wmiksowała go poza kolejką, a że kobieta była świetną siostrą, po prostu przesunęła gości z dzisiaj do innego prywatnego pawilonu. Kiedy już posadził Violetę w hamaku i samemu udało mu się usadowić obok niej, odbił się nogami od ziemi wprawiając hamak w ruch.
- Co tu robimy? - Violeta otworzyła szeroko oczy, przypominając sobie swój zachwyt nad tym miejscem, gdy tylko przyjechały na wyspę. Mała altanka, w której mieścił się hamak, dwie pufy i ława, była osłonięta białym jedwabiem, który można było odsunąć jak zasłony, żeby mieć widok na najbardziej malowniczą zatokę na wyspie.
- Podpytałem twoją siostrę, które miejsce na wyspie najbardziej lubisz i wskazała mi to. Chyba się nie gniewasz? - Violeta obróciła głowę od widoku, który roztaczał się przez niezasłoniętą ścianę altanki i uśmiechnęła się do niego promiennie. Jej gniew, że przytargał ją tu jak worek kartofli, przeszedł jej jak ręką odjął. No i byli z dala od wszystkich gapiów, a przede wszystkim od czujnych oczu Rosy, której wciąż nie powiedziała o swoim mini romansie z jej nowym informatykiem.
- Nie, nie gniewam się - powiedziała Violeta dotykając palcami jego szczęki. Gonzalo złapał jej palce ustami po to tylko, by po chwili zamknąć je w swojej dłoni i schylić się po pocałunek. Hamak zachwiał się niebezpiecznie, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi.
- Cieszę się, że Ci się podoba - Violeta omal nie spadła z hamaka, gdy ją puścił i wstał, by ściągnąć z siebie koszulkę.
- Co robisz? - Violeta zasłoniła usta dłonią, gdy zaczął ściągać również spodnie. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i złapał ją za ręce, żeby móc postawić ją na nogach.
- Idziemy popływać - oznajmił spokojnie, wskazując gestem na jej ubranie, które zdecydowanie przeszkadzało mu w zrealizowaniu tego planu.
- Oszalałeś? Nie mam kostiumu! - Violeta zwiała poza zasięg jego rąk, gdy złapał za skraj jej koszulki i spróbował jej pomóc w pozbyciu się tej części garderoby.
- A kto powiedział, że będzie Ci potrzebny? - Gonzalo zaszedł ją od tyłu i odgarnął włosy z karku, by móc pocałować ją za uchem, sugerując, że niedługo żadne ciuchy nie będą im potrzebne. Violetę przeszedł dreszcz podniecenia, ale dla pozorów rozejrzała się wokół uważnie.
- Ktoś nas zobaczy - westchnęła, pozwalając ściągnąć z siebie bluzkę, jakby jednocześnie dając mu do zrozumienia, że tę rundę wygrał. Sama sięgnęła do zapięcia różowych spodenek, które miała na sobie, a gdy zsunęły się na ziemię, obróciła się w jego ramionach, by go pocałować. Gonzalo własnie schylał się, żeby porwać ją na ręce i zabrać do wody, gdy usłyszeli jak ktoś woła jej imię. Głos niósł się z oddali, ale mimo to dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem i skamieniała.
***
Kiedy dotarli z powrotem do pokoju Patricia, o dziwo niezauważeni, Blanca usiadła na krześle niedaleko drzwi , starając się zajmować jak najmniej miejsca. Patricio z trudem powstrzymywał śmiech, obserwując jej zachowanie.
- Czyżby nagle ten pomysł przestał Ci się podobać? - Nie wytrzymał w końcu, sprawiając, że dziewczyna podniosła na niego zaskoczone spojrzenie. Blanca zamrugała i pokręciła głową, gdy dotarło do niej o co mu chodzi.
- Nie, to nie tak. Po prostu nie chcę Ci przeszkadzać... Wiesz co, może ja pójdę do kuchni i przyniosę coś na kolacje - Blanca zerwała się z miejsca i zaczęła nerwowo gestykulować. - Na pewno masz coś do zrobienia, a ja siedzę Ci na głowie od rana, więc... - Wskazała na drzwi i ruszyła do wyjścia, jakby nie marzyła o niczym innym, tylko o znalezieniu się poza obrębem tego pokoju. Zanim jednak udało jej się wcielić swój zamiar w życie, poczuła jak Patricio chwyta ją za ramię i obraca delikatnie w swoją stronę.
- Spokojnie, oddychaj - Blanca posłusznie wzięła głęboki oddech patrząc mu w oczy. - Nie mam nic do roboty, poza tym to Ty jesteś moja szefową, więc od rana można powiedzieć, że się obijam, bo ciągle gdzieś mnie ciągniesz, kiedy powinienem wykonywać swoją pracę - oczy Blanci znowu rozszerzyły się w przerażeniu, a on zrozumiał, że użył nieodpowiedniego argumentu.
- Ja... Przepraszam. Rosa nas zabije, to tak w nawiasie. Ma tyle kłopotów, a teraz jeszcze ja coś mieszam... - Patricio nią potrząsnął, kiedy zauważył, że znowu zaczęła się nakręcać.
- Nie Ty, tylko twój były - wyprostował brunet prosząc w duchu o cierpliwość. Jakim cudem nie zauważył do tej pory, że Blanca Cristal to taka panikara?
- Ale to mój problem i nie powinnam Cię w to mieszać - Blanca jęknęła z rozpaczą, usiłując się wydostać z jego uścisku. Patricio uniósł oczy do nieba i bez wysiłku wziął ją na ręce, po czym położył na łóżku z irytacją odganiając myśl, że jeszcze lepiej wyglądałaby tam naga.
- Ty tu leżysz i opanowujesz swoją histerię, a ja idę po kolację. Oddychasz i liczysz do dziesięciu, a jak nie pomoże, to od nowa, jasne? - Blanca pokiwała głową, patrząc na niego z szokiem w oczach. Patricio uśmiechnął się i skinął głową z satysfakcją. Musiał ją uspokoić, inaczej ich plan miał nikłe szanse powodzenia.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 12:45:45 20-07-15, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:31:09 22-07-15 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudowny. Jestem ciekawa kto przeszkodził Violetcie i Gonzalo. Rosa? A może ktoś inny?
Blanca to mega panikara. Patricio będzie jak widać potrzebował do niej wiele cierpliwości. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:12:13 22-07-15 Temat postu: |
|
|
Aniu, wstawiam kolejny i dziękuję za komentarz
Gonzalo jęknął głucho, widząc, że z jego planów na dzisiejszy wieczór nici, ale w tym momencie Violeta uniosła na niego oczy i wzruszyła ramionami.
- Mam plan, pójdziesz tam i powiesz, że zagwarantowano Ci dzisiaj tę cześć wyspy na wyłączność - Gonzalo zrobił głupią minę, nie do końca rozumiejąc co się dzieje, ostatecznie myślał, że dziewczyna zrezygnuje z ich randki, żeby odpowiedzieć na wezwanie. Ciągle zapominał, że Violeta chyba żyła po to, żeby go zaskakiwać. - I że nie życzysz sobie, żeby Ci przeszkadzano, bo jedna z właścicielek dała Ci gwarancje spokoju na piśmie...
- Na piśmie? - Gonzalo powstrzymał śmiech, patrząc na układającą swój makiaweliczny plan Violetę. Jedno było pewne, miała taką samą ochotę na koniec randki, jak on, czyli jednak miał szansę na podbicie jej serca i to mu wystarczyło, by ją puścić i zarzucić na siebie spodnie, żeby wypełnić jej plan.
- Jestem właścicielką, mogę Ci dać na piśmie wszystko co będę chciała - Violeta uśmiechnęła się szeroko i zasłoniła rękoma, gdy odsłonił jedwab odgradzający mu wyjście z altany.
- Piękna, zabawna i inteligentna... Uważaj, bo zacznę szukać księdza - Violeta wybuchnęła śmiechem i odepchnęła go, gdy chciał ją pocałować.
- Zamiast księdzem, zajmij się najpierw tamtym człowiekiem - Gonzalo spełnił jej prośbę i wrócił kilka minut później, tylko po to, żeby zastać pustą altankę. Mężczyzna zaklął i wybiegł na plażę rozglądając się w poszukiwaniu błysku blond włosów. Długo nie było dane mu szukać, bo usłyszał swoje imię mieszające się hukiem fal rozbijających się o brzeg i obrócił się w stronę oceanu przeszukując wodę. Violeta stała kilkanaście metrów od brzegu i machała do niego, by do niej dołączył. Gonzalo uśmiechnął się szeroko odganiając głupie myśli i zrzucając z siebie resztę garderoby, ruszył w jej kierunku. Gdy do niej dotarł, Violeta niewiele myśląc rzuciła mu się na plecy i oplotła go nogami w pasie.
- Kto to był? - Zapytała z czystej ciekawości, choć niezbyt ją to interesowało. Niewiele rzeczy w ciągu ostatnich dwóch dni było w stanie odciągnąć jej myśli od faceta, w którego własnie się wtulała.
- Jakiś facet, nieważne - Gonzalo odrzucił głowę do tyłu łapiąc jej wzrok, gdy zrozumiał, że czuje na plecach jej nagie piersi. - Czy ty jesteś naga?
- Yhym, przeszkadza Ci to? - Zapytała z przekorą, starając się utrzymać kontakt wzrokowy i równowagę równocześnie.
- Psiakrew, nie! - Gonzalo niemal ją upuścił, gdy usłyszał zachętę w jej głosie, ale kiedy w końcu to zrobił to delikatnie wsunęła się w nadchodzącą falę. - Gdzieś ty była przez całe moje życie? - Violeta uśmiechnęła się opierając dłonie na jego torsie.
- Właśnie tutaj - zdążyła powiedzieć, zanim ją pocałował. Boże, to były najpiękniejsze wakacje w jej życiu. Z nim, tutaj czuła się wolna jak ptak, na co jej artystyczna dusza reagowała z fascynacją. Dlatego też wyrzuciła z głowy wszystkie wyrzuty sumienia, które mówiły jej jak bardzo nieodpowiedni był romans z Gonzalem i postanowiła cieszyć się jego zainteresowaniem. On pewnego dnia opuści Amores de Cristal, zostawiając jej szarą rzeczywistość, dlatego nie chciała marnować ani sekundy.
***
Rosa nerwowo krążyła po swoim gabinecie. Niedawno dostała wiadomość od Blanci, która mówiła, że Derin - jej były facet, przyjechał do hotelu z żoną i w związku z czym, ona sama wplątała się w fałszywy związek z Patriciem, ich przewodnikiem. Świetnie, po prostu cudownie... Na dodatek przekazała jej, żeby raczej nie czekała na Violetę, bo ta ma dzisiaj randkę. Z kim? Kolejne pytanie i kolejny problem. Dlaczego jej siostry nie mogły tak, jak ona zająć się pracą, zamiast ładować się w jakieś głupie relacje uczuciowe. I jeszcze Ana Cristina... Rosa jęknęła i ukryła twarz w dłoniach, przez co nie zauważyła jak do jej gabinetu wchodzi Romulo. Rosa podskoczyła czując dłoń na ramieniu.
- Przepraszam, pukałem - Rosa zamrugała nerwowo, przypominając sobie, że miała na sobie niewiele ponad to, w co była ubrana podczas ich wyprawy na rafy. Mówiąc szczerze miała jedynie niebieską koronkową plażową sukienkę zarzuconą na bikini, przez co czuła się nieswojo, zwłaszcza w tej scenerii.
- Nie, po prostu nie zauważyłam jak wchodzisz - mruknęła Rosa. - Potrzebujesz czegoś? - Dziewczyna wyprostowała się, przyjmując profesjonalną postawę kobiety interesu, ale Romulo nie dał się nabrać.
- Przyniosłem zestawienia i raporty, ale... - Mężczyzna przyjrzał jej się uważnie. - Nie, nie potrzebuje niczego, za to Ty potrzebujesz odpoczynku - kobieta wzruszyła ramionami i zabrała teczkę z jego rąk.
- Jak to mówią "wyśpię się po śmierci", muszę jeszcze... - Romulo złapał ją za rękę, zabrał klucz magnetyczny z jej biurka i pociągnął kompletnie zszokowaną jego zachowaniem Rosę w kierunku wyjścia.
- To, czego potrzebujesz, to chwila spokoju i dobry posiłek. A tyle mogę Ci zapewnić - Rosa, nadal w stanie kompletnego osłupienia, dała zaciągnąć się do wyjścia z hotelu, a potem na molo, gdzie zacumowany był jego "dom na wodzie". Mężczyzna wskoczył na pokład, potem złapał ją dłońmi w talii i przeniósł na łódź. Rosa jakby dopiero w tej chwili odzyskała rozum.
- Nie, Romulo, co Ty wyprawiasz? - Dziewczyna wyrwała się z zamiarem natychmiastowego opuszczenia łodzi, ale Romulo ją powstrzymał łapiąc za ramię.
- Przyznaj, kiedy ostatnio zjadłaś normalny posiłek bez zamartwiania się o sytuację hotelu? - Rosa zaczerwieniła się, gdy dotarło do niej, że nie pamięta, kiedy ostatni raz coś takiego miało miejsce. Zazwyczaj jadła w biegu, albo nie jadła wcale.
- Nie pamiętam - przyznała w końcu pod naporem jego spojrzenia. Romulo uśmiechnął się z satysfakcją i posadził na ławce przy wejściu do kabiny, po czym wszedł do środka i zaczął szurać garnkami. Rosa zadziwiona jego i własnym zachowaniem, została na miejscu, z większą niż myślała, niecierpliwością oczekując na dalszy rozwój wypadków.
***
Blanca z paniką przeszukiwała swoje rzeczy starając się znaleźć coś bardziej odpowiedniego na piżamę niż jej wykończone koronką jedwabne koszulki nocne. Ten plan to czysty idiotyzm, pomyślała w końcu ściskając w jednej dłoni granatowe piżamy z satyny, a w drugiej kremową koszulkę. Jak ona w ogóle mogła pomyśleć, że to się uda, skoro nie jest w stanie zdecydować się co założyć do spania i nie spalić się ze wstydu przed Patriciem? Powinna iść przykładem Rosy i do spania kupować bawełnę w zabawny wzrok, ale nie ona musiała być mądrzejsza i swoje zamiłowane do koronkowej bielizny przerzucić również na piżamy. Zirytowana w końcu własnymi przemyśleniami, zdecydowała się na najniewinniejszą ze swoich [link widoczny dla zalogowanych] i naciągnęła na siebie z nadzieją, że uda jej się jakoś przemknąć niezauważoną.
- Hej, posłuchaj, myślę, że powinniśmy jutro wybrać się razem na oprowadzanie gości po wyspie, to uwiarygodniłoby naszą... - Patricio o mało nie połamał się język, gdy podniósł wzrok z tableta na Blancę. - ...historyjkę. - Blanca zaczerwieniła się po koniuszki włosów, widząc, że nie może oderwać od niej zamglonego wzroku.
- Nie zabijaj mnie, proszę - zaczęła splatając dłonie na piersi. - Naprawdę nie mam żadnej piżamy, w której mogłabym pokazać się publicznie.... Więc po prostu, udawajmy, że mnie tu nie ma, ok? - Dziewczyna zgarnęła koc z łóżka, potem poduszkę i rzuciła to wszystko na kanapę, nie widząc, że zszokowane spojrzenie jej udawanego chłopka podąża za każdym jej krokiem.
- Ty chyba kpisz - Blanca zamarła w pół ruchu spodziewając się, że usłyszy, że zrobiła coś nie tak, na co wskazywał jego ton i oczywiście nie pomyliła się. - Naprawdę sądzisz, że pozwolę Ci spać na kanapie? Kobiecie i mojej szefowej w jednym? Oszalałaś - Patricio zerwał się z łóżka, odganiając myśli o ściąganiu z niej tej koszulki zębami i złapał ją za ramiona kierując w stronę łóżka. Blanca nawet nie próbowała się kłócić, gdy posadził ją na łóżku, a sam podszedł do kanapy, coś czuła, że stając w szranki z tym facetem, może nabawić się jedynie bólu głowy. Patricio zirytowany do granic możliwości własnymi fantazjami i jej głupimi pomysłami, odrzucił energicznie koc i położył się na kanapie, mając nadzieję, że uda mu się zasnąć w jej obecności.
- Eee... To dobranoc? - Blanca spróbowała jakoś dostosować się do sytuacji, ale poległa z kretesem, gdy zrozumiała, że to pierwszy mężczyzna w jej życiu, który nie próbował wykorzystać sytuacji, widząc ją prawie nagą. Rozpatrując sytuacje tak serio, to mimo koloru i próby przekonania samej siebie, że to jedyna rzecz, która mogła na siebie włożyć, Blanca doskonale zdawała sobie sprawę, że koszulka była niemal przezroczysta. Decydując pomiędzy urażoną dumą a wdzięcznością za jego dżentelmeńskie zachowanie, dziewczyna wybrała to drugie i wsunęła się bezszelestnie pod kołdrę, nie mogła jednak powstrzymać uśmiechu na myśl, co by było gdyby Patricio nie okazał się aż takim dżentelmenem. |
|
Powrót do góry |
|
|
kr86100 Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Maj 2012 Posty: 5411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:07:02 22-07-15 Temat postu: |
|
|
Ja to jednak jestem fanką Blanci i Patricia lubie takie udawane związki |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:24:54 22-07-15 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudowny. Rosa chyba ze wszystkich sióstr jest tą najmniej "wyluzowaną", że tak to ujmę. Nic tylko praca i praca. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|