|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:19:14 05-08-16 Temat postu: |
|
|
Ależ proszę bardzo i polecam się na przyszłość :* Czasem coś udaje się u mnie wynegocjować
Hmm... a czy ja powinnam Ci odpowiadać na to pytanie?
Leo, Sol i ich przekomarzanek z pewnością nie zabraknie, bo to zawsze (również dla mnie i Agi) były takie dwa radosne promyki w tej historii i nie może ich nie być No i wydaje mi się, że do reszty Twoich spostrzeżeń znów nie mogę się w żaden sposób odnieść, żeby nie nie umniejszyć przyjemności z czytania, skoro wciąż ją masz
To tyle Dzięki, Monia, że nadal z nami jesteś :* |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:52:39 05-08-16 Temat postu: |
|
|
Na to jedno malutkie pytanie jak najbardziej możesz mi odpowiedzieć. Króciutko wystarczy, jednym słowem: tak lub nie
Reszty nawet nie musisz komentować, wiem już, że nic mi nie zdradzisz
I oczywiście jestem tu z przyjemnością, nie potrzebuję żadnych podziękowań za to |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:30:46 05-08-16 Temat postu: |
|
|
Hm... myślę, że jednak nie muszę bo znasz odpowiedź
No, ba!
Cieszy nas to, ale i tak dziękujemy |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:31:24 13-08-16 Temat postu: |
|
|
Czy jest szansa na jakiś nowy odcinek tutaj niebawem? Bo czekam i czekam i nic |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:46:49 13-08-16 Temat postu: |
|
|
Nawet bardzo duża i w zasadzie choćby już |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:23:21 13-08-16 Temat postu: |
|
|
To niech już będzie, proszę, proszę, proszę |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:11:41 14-08-16 Temat postu: |
|
|
Junto a ti yo soy
lo mejor que uno puede ser.
Junto a ti yo estoy
no me puedo perder.
Escuché tu voz
ahora sé donde quiero estar
al caer el sol
volveré a ese lugar...
MUSIC
Valle de Sombras, Meksyk, wrzesień 2014 r.
______ Lia zacisnęła mocniej dłonie na kasku, który trzymała na kolanach, siedząc na swoim motorze. Zagryzła nerwowo policzek od środka obserwując Suareza, który zatrzymał się kilka metrów przed nią i odwrócił za odjeżdżającym Barosso. Zdjął kask i spojrzał jej w oczy z niepokojem, marszcząc przy tym brwi.
______ – Wszystko w porządku? – zapytał podejrzliwie, chociaż znał odpowiedź jeszcze zanim wypowiedział to pytanie na głos. Doskonale wiedział, że spotkania z Alejandrem nigdy nie należały do przyjemnych i nawet nie mając przed oczami jej zaciętej miny, w ciemno mógł stawiać, że to również takie nie było. – Lia? – ponaglił niepewnie, ale ona uparcie milczała, nie spuszczając gniewnego spojrzenia z jego zielonych tęczówek, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że tym razem chodzi o coś więcej niż tylko kolejna, nie wiadomo jak bardzo burzliwa, wymiana zdań z paniczem Barosso. Od sprzeczki na jej urodzinach, miał nieodparte wrażenie, że Lia zaczyna mu się wymykać, chowając się przed nim za wysokim, grubym murem. Nie potrafił dociec przyczyn takiego jej zachowania, ale nie zamierzał tak łatwo odpuścić; nie teraz, gdy uświadomił sobie jak bardzo mu na niej zależy, a jeśli z jakichś sobie tylko znanych powodów postanowiła pozbyć się go ze swojego życia, będzie musiała się zdecydowanie bardziej postarać.
______ – Powiesz coś w końcu? – spytał. Lia jeszcze przez chwilę wpatrywała się w niego bez słowa, jakby chciała zajrzeć do jego wnętrza i tam znaleźć receptę na to, co ją dręczyło. W jej spojrzeniu było coś, czego do tej pory nie widział. Zacisnęła mocniej drobne dłonie na swoim kasku, a Christian poczuł jak przez jego ciało przebiegają nieprzyjemne dreszcze. – Lia – mruknął, tracąc powoli nadzieję, że uda im się w końcu normalnie porozmawiać.
______ Lia pokręciła głową i zaciskając szczękę, zdecydowanym ruchem założyła kask i odpaliła silnik, odjeżdżając bez słowa. Gdyby została przed ośrodkiem jeszcze chwilę, skończyłoby się kolejną kłótnią, a w zupełności wystarczyła jej ostatnia wymiana zdań na urodzinach, nie potrzebowała powtórki. Musiała zostać sama i przede wszystkim ochłonąć, bo gotowa była jeszcze komuś przyłożyć. Zaklęła pod nosem i przekręciła manetkę z gazem, mknąc jak na złamanie karku i pragnąc jak najszybciej znaleźć się z dala od miasteczka, Christiana i tego pieprzonego dupka, Barosso. Wiedziała, że tak się to wszystko skończy, a tego właśnie próbowała za wszelką cenę uniknąć. Co ją do diabła podkusiło, by wyznać Suarezowi coś, o czym nikt do tej pory się nie dowiedział, nawet Nacho? Gdyby nie to cholerne nagranie, nie byłoby całej tej sprawy i oskarżenia o napaść z bronią i usiłowanie zabójstwa. Christian miał dość własnych problemów i nie powinien się mieszać w to, co dotyczyło jej. Swoje sprawy załatwiała sama i dlatego była tak bardzo wściekła – na siebie za to, że wiedziona jakimś cholernym impulsem, ten jeden raz złamała swoje zasady; i na Alejandro, że postanowił zniszczyć nie tylko ją, ale też jej bliskich. Nie zamierzała puścić mu tego płazem, bez względu na to, jakie chore pobudki nim kierowały.
______ Zatrzymała swoje Kawasaki w jedynym miejscu, w którym mogła spokojnie pomyśleć i pobyć sama; przynajmniej taką miała nadzieję. Przed powrotem do miasteczka musiała przemyśleć to wszystko i uspokoić skołatane nerwy. Zsiadła i odwiesiła kask na kierownicy, po czym szybkim krokiem ruszyła piaszczystą dróżką wprost nad jezioro. Przeczesała włosy palcami i zrobiła kilka głębokich wdechów, wspierając dłonie na biodrach. Zamrugała energicznie, gdy do oczu znów napłynęły jej łzy. Wbiła spojrzenie w podłoże pod swoimi stopami i próbowała za wszelką cenę nie myśleć o tym, jaką zadowoloną minę miał Alex, gdy jej o tym wszystkim mówił. Jego słowa wciąż dzwoniły jej w uszach potęgując tylko pulsujący ból głowy. Dlaczego do ciężkiej cholery życie wciąż z niej kpiło, wymierzając za każdym razem mocniejsze ciosy? Z tym, że teraz nie chodziło już tylko o nią. W całe to szambo wpakowała Christiana i nie potrafiła sobie tego podarować. Powinna była uchronić go przed kłopotami, zwłaszcza z ręki Alexa, bo i bez tego miał w życiu wystarczający bałagan, z którym musiał się uporać. Pozwoliła mu się do siebie zbliżyć, a teraz za to płacił.
______ Przesunęła dłońmi po twarzy i warknęła wściekle, chwytając jakiś kamyk leżący pod jej stopami i cisnęła nim z całej siły aż wpadł do jeziora, a po chwili złożyła ręce jak do pacierza i przystawiła do ust, licząc powoli w myślach do dziesięciu. Podeszła do leżącego na plaży głazu i usiadła na nim, oddychając głęboko świeżym powietrze. Zapatrzyła się w niezruszoną taflę wody przed sobą, mrużąc oczy przed intensywnymi promieniami słońca. Nad jej głową przeleciało kilka ptaków, ćwierkając radośnie, a ona uśmiechnęła się do siebie i pokręciła niewyraźnie głową, czując ucisk w sercu. Nigdy nie oczekiwała, że spotka ją coś dobrego, bo życie brutalnie wyleczyło ją z takich marzeń. Chciała jednak by te wszystkie nieszczęścia w końcu się skończyły. Może nie powinna była tu wracać? Może po raz kolejny, ale tym razem na zawsze, powinna zostawić za sobą Valle de Sombras i wyjechać do San Antonio, albo gdziekolwiek indziej. Odkąd wróciła jej życie gmatwało się z każdym dniem coraz bardziej, wpędzając ją w jakąś ciemną otchłań, z której za chwilę nie będzie umiała wyjść. Może jej ojciec nie był wcale wart tego by go odnaleźć; może był takim samym potworem jak jej matka, a może już nawet nie było go na tym świecie. Jej relacja z Christianem też dawno przestała już być jedynie przyjaźnią dwójki kumpli z dzieciństwa. Kiedy spotkała go po latach w ośrodku Nacho, nie przypuszczała, że to, co ich łączy zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie wiedziała nawet kiedy, ale wpuściła go do swojego zamkniętego do tej pory na innych świata i do serca, w którym robił sobie miejsce nie pytając jej nawet o zgodę. Siał spustoszenie w jej życiu, a ona czuła się po prostu bezradna.
______ Przymknęła powieki, ściskając palcami obu dłoni nasadę nosa i odganiając cisnące się do oczu łzy. Gdy do jej uszu dobiegł odgłos motocyklowego silnika, w jednej chwili cała się spięła i przygryzła policzek od wewnątrz. Nie musiała nawet się odwracać, by wiedzieć, kim jest kierowca. Była mechanikiem, znała odgłosy silników, a tym bardziej była w stanie rozróżnić Suzuki.
______ Nie oderwała jednak nawet na moment wzroku od rozpościerającego się przed nią krajobrazu, zacisnęła tylko mocniej szczękę, kiedy u jej boku pojawił się Christian. Czuła jego przenikliwe spojrzenie na sobie, ale nie poruszyła się nawet o milimetr.
______ – Co się stało? – zapytał cicho, a Lia pokręciła głową i sięgnęła po źdźbło trawy, skupiając na nim całą swoją uwagę.
______ – Nic – wzruszyła obojętnie ramionami, zerkając na swoje dłonie. Usłyszała jak Christian się porusza, by po chwili chwycić ją za podbródek, zmuszając, by na niego spojrzała. Bez trudu pochwycił spojrzenie jej sarnich oczu i nie odrywając go od niej przez kilka wlokących się w nieskończoność sekund, bez słowa wpatrywał się w nią z zaciętą miną. Nie był głupi i znał ją już na tyle dobrze, by wiedzieć, kiedy coś jest nie tak. A teraz coś ewidentnie było nie tak. Nie mógł znieść jej spojrzenia, świadomości, że w jakiś sposób sprawił jej przykrość i tego, że najwyraźniej postanowiła ukarać go ciszą.
______ – Nie ściemniaj, Lia, a jeśli nie chcesz ze mną gadać, to po prostu powiedz mi to prosto w oczy – powiedział, a jego wzrok mimowolnie przesunął się na jej wargi, które nieświadomie przygryzała.
Lia zrobiła głęboki wdech i odsunęła od siebie jego dłoń, umykając spojrzeniem i kręcąc głową z niedowierzaniem.
______ – Po co? – zaśmiała się histerycznie. – Przecież i tak nie posłuchasz i będziesz mi wiercił dziurę w brzuchu – warknęła ostrzej niż zamierzała, patrząc gdzieś przed siebie, w tylko sobie znanym kierunku. – Dlaczego po prostu nie możesz zostawić mnie w spokoju? – spytała, odwracając lekko głowę, by spojrzeć na jego twarz.
______ – Bo się o ciebie martwię – odfuknął nieco zirytowany tonem jej głosu, a Lia łypnęła na niego groźnie. Christian zmarszczył czoło, zastanawiając się co doprowadziło ją do takiego stanu. Owszem, posprzeczali się na jej urodzinach i właściwie do dziś niczego sobie nie wyjaśnili, a Alex świętego wyprowadziłby z równowagi, ale musiało być coś jeszcze.
– To przestań – wycedziła przez zęby z bojową miną, podnosząc się gwałtownie z głazu, na którym do tej pory siedziała. – Nie prosiłam o to – dodała i ruszyła, chcąc go wyminąć. Christian jednak wyciągnął ramię i chwycił ją w pół, kładąc dłoń na brzuchu i powstrzymując przed zrobieniem kolejnego kroku. Spojrzał jej w twarz, ściągając na siebie jej gniewne spojrzenie.
______ – Nie możesz kazać mi przestać się o ciebie martwić – odpowiedział stanowczym, opanowanym głosem i przesunął się ostrożnie tak, by stać bezpośrednio przed nią, cały czas trzymając dłoń na jej talii.
______ – A to niby, dlaczego?
______ – Bo mi na tobie zależy – odparł, starając się zignorować jej bojowy nastrój i samemu panować nad coraz bardziej kotłującymi się w nim emocjami.
______ – I dlatego kłamiesz na każdym kroku, patrząc mi prosto w oczy?
______ Christian ściągnął gniewnie brwi i zacisnął szczęki tak mocno, że mięsień na jego policzku zaczął drgać.
______ – Powiesz w końcu o co chodzi czy będziemy się bawić w podchody? – spytał po chwili spokojnym, wyważonym tonem, bacznie ją obserwując. Nie chciał się kłócić, a miał nieodparte wrażenie, że zanosi się na burzę z piorunami. Zbliżył twarz do jej twarzy, a jego wzrok znów na krótką chwilę mimowolnie uciekł w stronę jej ust. Wyciągnął dłoń, by założyć jej pasmo włosów za ucho i spojrzał jej w oczy, starając się wyczytać w nich cokolwiek, ale na próżno. Lia wytrzymała jego świdrujące spojrzenie i odsunęła się od niego na bezpieczną odległość, kręcąc głową z rezygnacją.
______ – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz problemy z policją przez Barosso? – wyrzuciła mu prosto w twarz, przeszywając go przenikliwym spojrzeniem. – Najpierw nie mówisz mi o groźbach, a teraz to. Jakie problemy jeszcze przede mną ukrywasz? – spytała rozżalona.
______ Christian uśmiechnął się cierpko i odwrócił wzrok, zerkając gdzieś w dal i wsuwając dłonie w kieszenie spodni.
______ – Barosso to żaden problem – odparł, nonszalancko wzruszając ramionami. Kiedy myślał o swojej przeszłości i wszystkich ludziach, których spotkał w życiu, rozpuszczony panicz Barosso, tupiący nóżką jak rozkapryszona nastolatka, zdawał się być w porównaniu z nimi zaledwie maleńkim robakiem, którego bez większego problemu mógł rozdeptać. Prawda była taka, że bez pieniędzy i wpływów ojca, był nikim. – A jeśli nawet, to wyłącznie mój problem – dodał.
______ Lia prychnęła i podeszła bliżej, stając z nim twarzą w twarz.
______ – Nie, Christian, Alejandro Barosso, to mój pieprzony problem! – warknęła coraz bardziej rozjuszona, a jej ciemne oczy ciskały w tej chwili piorunami.
______ – Chcesz się licytować, dla którego z nas Barosso to większy problem, czy które z nas lepiej sobie z nim poradzi? – zagrzmiał, spoglądając jej w oczy. Przecież od początku wiedziała, że w biurze Alejandra nie rozmawiali przy kawie o pieniądzach, sporcie i kobietach, jak tzw. dżentelmeni. Oderwał od niej zirytowane spojrzenie i nerwowo przeczesał włosy palcami.
______ – Chcę żebyś wiedział, że sama załatwiam swoje sprawy i sama sobie z nim poradzę. Nie chcę żebyś się do tego mieszał, rozumiemy się? – syknęła, łypiąc na niego groźnie i zdecydowanym ruchem wbijając szczupły palec w jego twardy tors.
______ – Już się w to wmieszałem, jeśli nie zauważyłaś – odparował hardo, zamykając jej nadgarstek w żelaznym uścisku. – Powiedziałem A, więc muszę powiedzieć także B. Nie będę udawał, że o niczym nie wiem i nie pozwolę ci na tę nierówną walkę – zakomunikował tonem nieznoszącym sprzeciwu, patrząc na nią z niebezpiecznym błyskiem w oku.
______ – Nie zamierzam pytać cię o pozwolenie! – warknęła, wyszarpując dłoń z jego uścisku i siłując się z nim na spojrzenia. – To moje życie, a to, że wiesz o nim trochę więcej niż inni, wcale nie upoważnia cię do tego, byś się wtrącał w… – zaczęła, chcąc go zniechęcić w każdy możliwy sposób, ale zaśmiał się cierpko, przerywając jej tyradę, zanim na dobre się zaczęła.
______ – Powiedziałem, że nie pozwolę cię skrzywdzić i zamierzam dotrzymać danego słowa, niezależnie od tego, co ty o tym sądzisz – wtrącił zdecydowanie, ani na chwilę nie odrywając przy tym płonącego spojrzenia od jej sarnich oczu. Czując, że krew zaczyna mu szybciej krążyć w żyłach z wściekłości, zrobił głęboki wdech. – Gdybym stanął przed takim wyborem drugi raz, zrobiłbym dokładnie to samo – przyznał, a Lia pokręciła głową z rezygnacją, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.
______ – Nigdy nie powinieneś był się dowiedzieć o Barosso… – stwierdziła gorzko, przesuwając dłonią po długich włosach i za wszelką cenę starając się uniknąć jego spojrzenia, które i tak czuła na sobie.
______ – Ale się dowiedziałem i już tego nie zmienisz – odparł, podchodząc do niej, a Lia łypnęła na niego gniewnie.
______ – Żałuję, że nie mogę tego zmienić, nie masz pojęcia jak bardzo – wycedziła przez zęby, wytrzymując jego intensywne spojrzenie. – Dlatego właśnie, trzymam język za zębami i nikomu nigdy nie mówię o swoim życiu. To moje problemy, a ja zawsze sobie radziłam sama i teraz też sobie poradzę! – wykrzyczała, chcąc przekonać samą siebie do własnych słów. Opuściła wzrok i odwróciła się do niego tyłem, ale nim zdążyła zrobić choćby krok, szarpnął ją gwałtownie za łokieć i przyciągnął do siebie.
______ – Nie pozwolę, żeby ten bydlak znów cię skrzywdził – zapewnił. – Nie zostawię cię samej, tak samo jak ty nie zostawiłaś mnie, zrozum to do cholery – powiedział naglącym tonem, ujmując ją za policzek i zmuszając, by na niego spojrzała. Pokręciła głową i ścisnęła jego dłoń, odsuwając ją od siebie, tworząc tym samym, znów między nimi dystans.
______ – To nie to samo – zauważyła, wlepiając w niego błyszczące spojrzenie. – Ja nie mam przez to kłopotów – zauważyła słusznie, choć była pewna, że nie zważałaby nawet na takie zagrożenie.
______ – Mam kłopoty wpisane w geny – zaśmiał się sztucznie, chcąc brzmieć beztrosko, ale zganiła go wzrokiem.
______ – Ale nie oskarżenie o napaść i usiłowanie zabójstwa, Christian na Boga! – krzyknęła, rozkładając bezradnie ręce. – Po co ruszałeś ten pieprzony pistolet? – naskoczyła na niego, gromiąc go wściekłym spojrzeniem.
______ – Miałem poczekać aż on do mnie strzeli? – odparował gwałtownie, posyłając jej niespokojne spojrzenie. – To on wyciągnął broń, ja działałem instynktownie, broniłem się – próbował się usprawiedliwić, ale pokręciła głową z dezaprobatą i zaśmiała się histerycznie.
______ – Chciałeś pociągnąć za spust? – spytała, starając się panować nad drżeniem głosu i wpatrując się w Christiana, który na dźwięk jej słów, wyraźnie się spiął. Odchrząknął lekko i spojrzał na nią, a po chwili opuścił wzrok. Powinien skłamać, że nie miał na to ochoty? Powiedzieć jej, że gdyby nie sekretarka panicza Barosso pewnie nie staliby tu teraz?
______ – Świetnie! Po prostu świetnie! – krzyknęła, czytając z jego twarzy jak z otwartej książki. – Ostatni raz się w to wmieszałeś, Suarez – wycedziła przez zęby, wcelowując w niego palec. – Odpuść do diabła! – wykrzyczała bezradnie, nie wiedząc już jak ma z nim rozmawiać. Christian pokręcił głową, wpatrując się w nią poważnym wzrokiem.
______ – Nie możesz mi niczego kazać, księżniczko – odparował bezczelnie, uśmiechając się cwaniacko.
______ Lia warknęła i pchnęła go z całej siły, a w jej oczach stanęły łzy.
______ – Dlaczego mi to robisz? – spytała zdławionym głosem, patrząc na niego z bólem w oczach. Christian odetchnął głęboko, przymykając powieki i przesuwając dłońmi po twarzy. – Nic mi już nie zostało w życiu, a ty odbierasz mi w tej chwili to, co jest dla mnie ważne! – wyrzuciła z siebie. Nerwowo otarła wierzchem dłoni niekontrolowane łzy, które w jednej chwili popłynęły jej po policzkach i pochwyciła jego głębokie spojrzenie. – Nie narażaj się z mojego powodu, do jasnej cholery! – jęknęła z rezygnacją, łamiącym się głosem. – Nie wybaczę sobie, jeśli... – dodała, ale nie dane jej było skończyć, bo Christian dopadł do niej w jednej chwili i nim zdążyła zareagować, chwycił za kark i pochłonął jej usta w łapczywym pocałunku. W pierwszym odruchu chciała się wyrwać, ale kiedy napotkał jej opór, zaczął całować ją jeszcze brutalniej i głębiej, językiem skutecznie zmuszając, by mu uległa. Wsunął dłoń w jej włosy i zacisnął na nich palce, przyciągając ją do siebie bliżej. Kiedy zabrakło im tchu, oderwał się od niej leniwie, dysząc ciężko.
______ – Ucisz się w końcu, kobieto... – szepnął karcąco i oparł się czołem o jej czoło, czując na wargach jej gorący i przyspieszony oddech.
______ Lia bezwiednie przygryzła dolną wargę, starając się uspokoić nie tylko oddech, ale drżące z emocji ciało. Przy nim to już zdecydowanie nie były motylki w brzuchu, ale milion trzepoczących skrzydeł w sercu, które wywoływały tsunami w jej bezpiecznym dotąd świecie. Przymknęła powieki i oparła dłoń na jego torsie, ale choć chciała go odsunąć, nie znalazła w sobie dość siły, by się poruszyć. Poczuła jak Christian przesuwa nosem po jej policzku w nieznośnie długiej pieszczocie, a po chwili zaczepnie trąca jej nos własnym. Kiedy ujął jej twarz w obie dłonie, kciukami delikatnie gładząc skórę, wstrzymała powietrze w płucach w nerwowym oczekiwaniu. Zacisnęła pięść, chwytając w garść jego koszulkę, gdy jego rozchylone wargi znalazły się niebezpiecznie blisko jej ust, a Christian w nieskończoność przedłużał moment, w którym w końcu znów się połączą. Miała wrażenie, że w jej mózgu doszło do zwarcia, bo nie potrafiła zebrać myśli w żadną logiczną całość. Po zdrowym rozsądku i umiejętności trzeźwego myślenia nie było śladu, został tylko kłębek buzujących hormonów i pożądanie tak gwałtowne i namiętne, że czuła pod skórą niemal pulsujący ból.
______ Christian musnął delikatnie jej usta, wciąż czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony, a po chwili rozsunął je językiem i znów pocałował. Tym razem zdecydowanie i nieustępliwie, zaczepnie muskając jej język własnym i zachęcając, by podjęła z nim tę śmiałą grę. Objął ją w pasie i przycisnął do swoich bioder, a Lia jęknęła w jego usta i oddała pocałunek z takim samym zaangażowaniem, niecierpliwie ocierając się o niego własnym ciałem. Wiedział, że to zupełnie nie tak powinno wyglądać, że zamiast ją uwodzić, powinien się wycofać i pozwolić jej samej podjąć decyzję, ale mając ją w swoich ramionach, czując jej ciało tuż przy swoim, nie był w stanie myśleć o niczym innym, jak o tym, by zedrzeć z niej wszystko, co miała na sobie i wziąć ją tu i teraz nawet, jeśli potem do końca życia miałaby się do niego odzywać. Lia wyrwała jego serce z długiego letargu i choć początkowo wszelkimi możliwymi sposobami starał się zdusić w sobie uczucia, jakie zaczęły się w nim budzić wraz z jej pojawieniem się w jego życiu, to za każdym razem, gdy odpychał je od siebie, miał wrażenie, że wracają do niego dwa razy silniejsze. Nie chciał już dłużej z tym walczyć i nie chciał czekać; miał dość dreptania w miejscu. Nie odrywając się od jej ust, zacisnął dłonie na jej pośladkach, a potem przesunął je do góry, sprawnie wyciągając jej koszulkę z jeansów. Opuszkami palców delikatnie przesunął po jej nagiej skórze, tuż nad paskiem.
______ Lia jęknęła cicho, a wtedy odsunął się odrobinę, ale tylko na tyle by zajrzeć jej w oczy. Przełknęła ślinę, nie wiedząc właściwie, czego ma się spodziewać. Jedyne, o czym była w stanie w tej chwili myśleć, to jego zmysłowe usta i silne dłonie, błądzące po jej rozgrzanym ciele. Krew huczała jej w uszach, puls wymknął się spod kontroli, a oddech stał się szybki i urywany. Do jej nozdrzy dotarł jego męski zapach, który mącił jej tylko jeszcze bardziej w głowie, a pod palcami czuła gorące ciało i grę twardych jak skała mięśni, które prężyły się pod wpływem jej bliskości. Wstrzymała powietrze w płucach, kiedy kciukiem przesunął po jej dolnej wardze, wpatrując się wygłodniałym wzrokiem w jej zapraszająco rozchylone usta.
______ – Jeśli mam przestać, powiedz mi Lia, albo daj w gębę... – jęknął bezradnie, spoglądając jej w oczy z niemym pytaniem i marszcząc lekko czoło. – Zrób cokolwiek... – poprosił, oddychając płytko.
______ Lia zerknęła na jego rozchylone wargi, a później spojrzała w niesamowite zielone tęczówki, które w tej chwili płonęły jeszcze większym ogniem, niż wtedy w fabryce, kiedy pocałował ją po raz pierwszy. Przez chwilę wpatrywali się tak w siebie, całkowicie świadomi mocy wzajemnego pożądania. Poczuła mrowienie w podbrzuszu i wciąż narastające w niej pragnienie, któremu nie była w stanie w tej chwili stawić czoła. Pragnęła go i to uczucie było tak silne, że nie była w stanie myśleć o czymkolwiek innym, a już na pewno nie o tym, co powinna, a czego nie. Zbliżyła się do niego powoli i odruchowo zwilżyła własne wargi językiem, a Christian zacisnął dłoń na jej koszuli, którą miała pod skórzaną kurtką, wciągając ze świstem powietrze do płuc. Przymknęła powieki i powoli przesunęła nosem po jego nosie, czując wyraźnie jego gorący oddech na skórze.
______ – Lia… – szepnął ledwie słyszalnie, a ona delikatnie wciągnęła jego dolną wargę do ust, wydobywając z jego gardła stłumiony i niewiarygodnie seksowny warkot przesiąknięty czystą żądzą. Ostrożnie rozsunął językiem jej wilgotne wargi, jakby bał się, że jeśli zrobi to zbyt gwałtownie, za chwilę zwyczajnie mu ucieknie, ale kiedy Lia w odpowiedzi zuchwale liznęła jego język, przestał się kontrolować, pożerając ją jak wygłodniałe zwierzę. Nie protestowała, bo i w niej w jednej chwili zawrzało pożądanie, które wyposażyło ją w brawurową wręcz odwagę. Uczucia i emocje, które oboje tłumili w sobie, wróciły niczym bumerang, uderzając w nich ze zdwojoną siłą, niszcząc wszystkie bariery i pozostawiając po sobie jedynie zgliszcza. Lia nie potrafiła myśleć, ani przedostać się przez buzujący w niej ogień, który zdawał się trawić ją od środka, zamieniając całe jej ciało w jedną wielką dziką potrzebę. Upijała się nim; każdym kolejnym łapczywym pocałunkiem, kiedy szturmem zdobywał jej usta i każdym zaborczym dotykiem jego silnych dłoni, ale to nie wystarczało. Chciała więcej. Potrzebowała go czuć; na sobie, w sobie, wszędzie.
______ Chwyciła mocno poły jego skórzanej kurtki i zdecydowanym ruchem zsunęła z jego ramion, a kiedy przygryzła zębami jego dolną wargę, nie potrzebował większej zachęty. Usta miał gorące, wygłodniałe i wymagające, a ich ręce co chwila zderzały się ze sobą, kiedy gorączkowo próbowali pozbyć się krępujących ich ubrań. Christian naparł na nią własnym ciałem, pocałunkami zmuszając do cofania się z każdym jego kolejnym krokiem, jednocześnie sięgając do guzików jej koszuli. Miał jednak cierpliwość by odpiąć zaledwie jeden, więc szarpnął gwałtownie powodując, że guziki rozsypały się gdzieś dookoła i nie zastanawiając się dłużej ściągnął jej ubranie, rzucając je gdzieś za siebie. Kiedy Lia zatrzymała się, mając za plecami jedynie szorstki pień drzewa, ani na moment nie odrywając się od jej spragnionych ust, objął silnymi dłońmi jej szczupłą talię, a ona miała wrażenie, że skóra pali ją żywym ogniem, w ślad za jego dotykiem. Przesunął ręce wyżej przyprawiając ją o dreszcze i z rozmysłem wsunął kciuki pod fiszbiny biustonosza, opuszkami drażniąc krawędź piersi i skutecznie odbierając jej oddech. Bez zastanowienia chwyciła jego koszulkę w garści i podciągnęła do góry wyswobadzając jego warte grzechu ciało ze zbędnego materiału. Niemal natychmiast z powrotem sięgnęła do jego ust, pragnąc rozpaczliwie znów czuć go blisko. Zebrał w dłoń jej włosy odchylając do tyłu głowę i odsłaniając szyję, przywarł do niej chłodnymi wargami, zwilżając skórę językiem i zasysając boleśnie, aż z jej piersi wydobył się niespokojny jęk, a przed oczami cały świat zawirował jak na karuzeli. Jego dłonie nieustanie błądziły po jej ciele, badając każdy jego centymetr i wywołując dotykiem falę przyjemnych dreszczy, które skupiały się bezlitośnie w dole brzucha. Zdawał się być wszędzie, a jej wciąż było mało. Ochoczo przylgnęła do niego ciaśniej, jakby usiłowała wniknąć w niego całą sobą. Przeciągnęła palcami po jego plecach i wczepiła je we włosy na jego karku, a on oparł przedramiona o szeroki pień drzewa, delikatnie muskając wargami jej usta. Pragnął jej rozpaczliwie, było w niej coś, co sprawiało, że krew się w nim gotowała. I choć jego ciało domagało się, by ją pożarł na miejscu, wiedział, że nie powinien się spieszyć, że powinien rozbudzić w niej gorączkę, sprawić, by błagała, by ją posiadał. Nie miał jednak pojęcia jak długo będzie wstanie się kontrolować, bo zbyt mocno jej pragnął i zbyt długo czekał na tę chwilę. Zacisnął dłonie w pięści nad jej głową, starając się nieco zwolnić szaleńcze tempo, jakiemu oboje się poddali. Obserwował jej twarz spod przymkniętych powiek, pieszcząc wargami jej wargi. Nie potrafił w żaden sposób zapanować nad swoim ciałem. Smak jej ust, jej zapach, jej ciepłe, miękkie ciało przyciśnięte do jego ciała, ledwie słyszalny, tęskny jęk, który wydobył się z jej gardła, to wszystko doprowadzało go do szaleństwa. Musnęła językiem jego wargę, łaskocząc delikatnie, jakby zapraszała jego język do swoich ust i zsunęła dłonie po jego plecach na pośladki, przyciągając do siebie i miażdżąc jego nabrzmiałą męskość o swoją kość łonową. Zesztywniał, jakby raził go piorun, gdy poruszyła biodrami, prowokująco ocierając się o niego. Coraz trudniej było mu się skupić. Odsunął się od niej nieznacznie i spojrzał na nią pociemniałym z pożądania wzrokiem, jakby jeszcze raz chciał się upewnić, że chciała tego tak samo jak on.
______ Lia uśmiechnęła się lekko i przygryzając dolną wargę, wsunęła rękę między ich ciała. Jej dłoń zsunęła się na jego brzuch i zatrzymała się na sprzączce jego paska. Oparł się czołem o jej czoło i starając się wyrównać oddech, spojrzał między ich ciała, obserwując jak Lia powoli przesuwa dłoń na wypukłość w jego spodniach i delikatnie zaciska na niej drobne palce. Odruchowo złapał jej rękę, ale nie odsunął jej od siebie. Jęknął tylko i z sykiem wciągnął powietrze przez zęby, spoglądając wprost w jej cudowne, sarnie oczy. Nie było już odwrotu. Oboje o tym wiedzieli. Nie miał wprawdzie pojęcia, co przyniesie jutro, jak to wszystko się dalej potoczy, ale nie zamierzał ani sam się teraz wycofać, ani pozwolić na to Lii i jedyne, czego był w tym momencie pewien to, że niezależenie od wszystkiego będzie walczył – o nią, o siebie i o ich wspólne szczęście. Bez ostrzeżenia przywarł do niej spragnionymi wargami. Sięgnął dłonią między ich ciała, jednym zdecydowanym ruchem odpiął guzik jej jeansów i wsunął dłoń pod materiał, wyrywając z jej gardła ciche westchnienie, gdy jego palce w sekundę odnalazły jej wrażliwy punkt. Jej oddech stał się krótki i urywany, gdy rozpoczął zmysłowe tortury, nieustępliwie drażniąc najwrażliwszą część jej ciała przez koronkową bieliznę. Lia zacisnęła dłoń na jego ramieniu i przylgnęła do niego ciaśniej, czując, że nogi ma jak z waty, a on z premedytacją drażnił się z nią, doprowadzając niemal do łez. Kiedy zbliżała się do spełnienia i oddech grzązł jej w gardle, z rozmysłem przerywał tortury, przez co jej pragnienie tylko przybierało na sile. Zamknęła oczy i przygryzła dolną wargę, poddając mu się całkowicie i wyprężając ciało. Kiedy fale rozkoszy w końcu szarpnęły jej wnętrzem, jej nogi zadrżały, a uda zacisnęły się na jego dłoni.
______ Leniwie uchyliła powieki, drżąc na całym ciele i usiłując wyrównać oddech. Spojrzała w jego rozognione, zielone tęczówki, a potem na kuszące usta, na których błąkał się pełen satysfakcji uśmieszek. Christian pogładził kciukiem jej policzek i złożył w kąciku jej ust grzeczny pocałunek, unosząc ją lekko. Lia instynktownie oplotła jego biodra nogami, ujmując twarz w obie dłonie i zasłaniając ich kaskadą długich blond włosów. Nie była w stanie dłużej się opierać. Nie była dość silna, by się odsunąć. Nie, kiedy robił z nią takie rzeczy i doprowadzał ją tym do szału. Kiedy całował i dotykał, tak jak jeszcze nikt do tej pory, sprawiając, że jej świat zatrząsł się w posadach. W tej chwili liczył się tylko Christian. Nie istniało nic prócz ich dwojga, otaczającego ich jeziora i palącego pożądania. Nie chciała żałować, nie chciała się zastanawiać, co później; pragnęła ofiarować mu to, co miała najcenniejszego i czego nigdy nikomu nie oddała z własnej woli. Siebie samą.
______ Christian ułożył ją ostrożnie na ciepłym jeszcze piasku, tuż obok głazu, wybierając miejsce tak, by pozostali odgrodzeni od reszty świata pasem wysokiej, złotozielonej trawy. Zsunął z niej jeansy i położył się na niej, układając wąskie biodra między jej udami. Chwycił jej dłonie i przytrzymał je nad jej głową, wpatrując się w nią z zachwytem. Odgarnął włosy z jej wilgotnych policzków i pocałował czule, jakby tym jednym pocałunkiem chciał całym sobą wniknąć w jej duszę, zajrzeć w serce i zakotwiczyć w nim już na zawsze. Z każdym pocałunkiem, z każdym dotykiem jej niecierpliwych palców, spojrzeniem, w którym widział odbicie swoich własnych uczuć, coraz dobitniej uświadamiał sobie, że złotowłosy chochlik jest czymś najcenniejszym, co w tej chwili posiadał i czego za nic w świecie nie chciał stracić.
______ Pocałował ją śmielej i rozpoczął wędrówkę po jej wątłym ciele, na nowo rozbudzając w nich palącą gorączkę. Jego rozpalone usta i sprawne dłonie zdawały się być dosłownie wszędzie. Lia miała wrażenie, że jej umysł nie nadąża nawet rejestrować wszystkich bodźców, jakim poddawane było teraz jej ciało; wszystko docierało do niej z kilkusekundowym opóźnieniem i jedyne, co mogła w tej chwili to po prostu czuć. Nawet nie wiedziała, kiedy uwolnił jej piersi z koronkowego materiału. Dopiero, kiedy potarł nosem o brodawkę, a zaraz potem musnął napięty koniuszek językiem i wessał go do ust, zorientowała się, że ma na sobie już tylko spodnią część bielizny, podczas gdy Christian nadal, nie wiadomo, jakim cudem, miał na sobie jeansy. Nie była jednak w stanie ani racjonalnie myśleć, ani tym bardziej przerwać tego. Zadrżała, gdy uniósł głowę i podmuchał na wilgotny sutek, a jego usta zaczęły wytyczać szlak pocałunków od spodniej strony jej piersi, przez żebra, aż do środka brzucha, gdzie kilka razy rytmicznie zanurzył język w pępku, wywołując tym kolejną falę żaru między jej nogami. Kiedy spojrzał na nią, przygryzła prowokująco wargę, przyglądając się jego poczynaniom z na wpół przymrużonych powiek, co tylko wzmogło jego pragnienie. Z rozmysłem powędrował niżej, całując dolną część brzucha. Dmuchnął chłodnym powietrzem na wilgotną ścieżkę, którą zostawił za sobą, a kiedy jęknęła, wyprężając odruchowo ciało, pozbył się jej bielizny. Pocałował wewnętrzną stronę jej uda, a zimne powietrze owiało gorące miejsce, gdy rozsunął szerzej jej nogi i na nowo ułożył się między nimi, przygniatając ją swoim słodkim ciężarem. Pochylił głowę, by ucałować jej powieki, potem policzki, czubek nosa. I chociaż podała mu swoje kuszące usta, ominął je. Pocałował jej szyję, a potem miejsce tuż pod uchem, wyraźnie wyczuwając przyspieszony puls pod wargami. Lia westchnęła i zanurzyła palce w jego włosach, przechylając głowę na bok, by ułatwić mu dostęp do szyi. Jej skóra była wilgotna i chłodna, a Christian ustami kolejny raz wyznaczał na niej gorącą ścieżkę, podczas gdy Lia z zamkniętymi oczami badała twarde mięśnie jego torsu i ramion, zataczając dłońmi kółka na jego ciele.
______ Płonęli. Oboje. Rzucali się w ten ogień z własnej woli, mając pełną świadomość tego, że się poparzą, ale uczucie, które spadło na nich było jak grom z jasnego nieba i żadne z nich nie było w stanie z tym walczyć.
______ Lia dotknęła koniuszkiem palca jego warg i spojrzała na niego wyczekująco. Zasługiwała na to, by traktować ją jak skarb i Christian wszelkimi możliwymi sposobami zamierzał sprawić, by tak właśnie się czuła. Uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny sposób jednym kącikiem ust. Położył dłoń na jej policzku i pogłaskał kciukiem kość policzkową. Była piękna, inteligentna, zabawna, seksowna i gorąca. Była wszystkim, czego pragnął i czego potrzebował do szczęścia, nawet jeśli sama nie zdawała sobie z tego jeszcze sprawy. Palcem uniósł jej podbródek i wdarł się w jej słodkie usta językiem, rozkoszując się dotykiem miękkich piersi na swoim nagim torsie i żarem kobiecości, przenikającym tkaninę jego jeansów. Jego męskość boleśnie pulsowała. Nie mógł już dłużej czekać. Oderwał od niej biodra i rozpiął spodnie. Spojrzał jej prosto w oczy i opadł na nią, wypełniając ją leniwie jednym boleśnie powolnym pchnięciem. Chwyciła go za pośladki, przesunęła powoli dłonie na jego plecy i wbiła palce w jego ciało, wyginając pod nim biodra z rozkoszy. Nie odwróciła jednak wzroku ani nie przymknęła powiek nawet, gdy zaczął się miarowo poruszać, gdy jego oddech stał się drżący i przerywany, a jego ciche sapnięcia tuż przy jej ustach nakręcały jej podniecenie. Wpatrywali się w siebie cały czas, jak zahipnotyzowani, szybko odnajdując wspólny, powolny rytm, jakby wcale nie szukali gorączkowo spełnienia, ale pragnęli doświadczać siebie; jakby jedno chciało się stać fizyczną częścią drugiego; poczuć go i naprawdę poznać.
______ Christian był pewien, że teraz miał naprawdę wszystko. Wiedział jednak, że Lia nie chciałaby wcale, usłyszeć co do niej czuł, niezależnie od tego, jak bardzo on sam tego pragnął. Lia potrzebowała czasu, a on postanowił jej go dać. Wpatrywał się więc w jej oczy, gdy ich ciała zbliżały się i oddalały, i przełknął słowa, które uformowały kulę w jego gardle…
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:32:44 15-08-16, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:03:49 15-08-16 Temat postu: |
|
|
Jestem i tu
Ech... miło czytało się tą fajną scenkę pomiędzy Christianem i Lią. I tylko żal ściska, że tak to wszystko się skończyło, przynajmniej na razie. Ale liczę na to, że szybko znów się spotkają i będą denerwować siebie nawzajem i troszczyć się jeden o drugiego i w ogóle nooooo....
Czekam, czekam i doczekać się nie mogę ciągu dalszego, tym razem takiego realnego w czasie bardziej |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:37:02 15-08-16 Temat postu: |
|
|
Cieszymy się bardzo
Realny ciąg dalszy już w następnym rozdziale, którego będzie się rozgrywać w San Antonio i to jedyne co mogę na ten moment zdradzić |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3493 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:27:15 15-08-16 Temat postu: |
|
|
I dobrnęliśmy do historii którą już znaliśmy a ja nie mogę się doczekać wydarzeń w San Antonio. Ze swojej strony powiem że dobrze było odświeżyć sobie pewne kwestie o których się zapomniało a nosem czuje że czaka nas kolejny wspaniały rozdział tej opowieści.
Acha i nie wiem która z was pisała ten odcinek w w szczególności scenę
+18 ale powiem jedno chciałabym kiedyś pisać te sceny ja ta którą czytałam i pewna kobieta uważająca się za pisarkę i o zgrozo nią będąca powinna się od was uczyć jak takie sceny pisać. Brawo Wy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:49:00 15-08-16 Temat postu: |
|
|
Cieszymy się, Doma, że nadal z nami jesteś Mogę tylko zdradzić, że San Antonio już w następnym rozdziale, więc w końcu każdy się doczeka tej upragnionej bieżącej akcji
Co do sceny +18, miło czytać tak pochlebne słowa, a akurat ją pisałyśmy wspólnie i każda dołożyła cegiełkę od siebie
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 19:49:25 15-08-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:14:25 15-08-16 Temat postu: |
|
|
Haha... ja sama już się nie mogę doczekać bieżącej akcji
I już nie bądź taka skromna, Madziula, przecież jakieś 3/4 tej sceny to przecież Twoja robota |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:27:57 15-08-16 Temat postu: |
|
|
To całkiem jak ja
O czym Ty gadasz w ogóle? Nie przypominam sobie niczego takiego |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:34:39 15-08-16 Temat postu: |
|
|
Czyli trzeba coś podziałać
Nie będę się sprzeczać :* |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:35:06 15-08-16 Temat postu: |
|
|
Jak realnie i w San Antonio to będzie coś o Christianie może razem z Leo? Bo na Lię to pewnie jeszcze za wcześnie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|