Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Broken Strings [Eillen&Kenaya] - [24.]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:04:27 30-04-16    Temat postu:



    If this life gets any harder now
    It ain't no never mind
    You got me by your side
    And any time you want
    Yeah, we can catch a train and
    Find a better place


    MUSIC


    Monterrey, 14 lutego 2014 r.

    ______Muzyka dudniła z głośników, a ona szalała sama na środku parkietu. Czuła na sobie ciekawskie spojrzenia, ale zupełnie jej to nie interesowało.

        …Want you to make me feel like I'm the only girl in the world
        Like I'm the only one that you'll ever love
        Like I'm the only one who knows your heart
        Only girl in the world...

    ______Śpiewała pod nosem, zatracając się w tańcu. Chciała być tą jedyną i do poprzedniego wieczora myślała, że faktycznie nią była. Dzień, w którym go poznała, pamiętała jakby to było wczoraj, choć od tamtego czasu minęły już prawie cztery lata…

    ______– Cześć, mała – wysoki, dobrze zbudowany brunet, przysiadł obok niej na ławce. Gdy odwróciła głowę w jego stronę, lustrował jej sylwetkę pożądliwym spojrzeniem, uśmiechając się przy tym bezczelnie z niebezpiecznym błyskiem w oczach. Mrugnął do niej zaczepnie, przesuwając palcami po pokrytej kilkudniowym, ciemnym zarostem brodzie i jakby zupełnie bezwiednie zwilżając przy tym wargi językiem.
    ______Choć jej serce gwałtownie przyspieszyło, a oddech uwiązł w płucach na ten widok, zignorowała go zupełnie. Był przystojny, cholernie seksowny, ale w jego błyszczącym, mrocznym spojrzeniu było coś, co napawało strachem i kazało trzymać się od niego jak najdalej. Poprawiła sznurówkę i pobiegła dalej. Zdążyła zrobić jednak zaledwie kilka kroków, nim postawiła stopę na jakiejś nierówności i noga jej ujechała.
    ______– Cholera jasna – mruknęła pod nosem, jedną ręką opierając się o pobliskie drzewo, a drugą chwytając się za obolałą kostkę. Nieznajomy mężczyzna w sekundę znalazł się przy niej. Bez pytania o pozwolenie objął ją silnym ramieniem w pasie i pomógł usadowić się wygodnie na trawie.
    ______– Pokaż mi to – powiedział i bez ceregieli położył sobie jej łydkę na kolanach, podciągając do góry nogawkę dresowych spodni i rozwiązując buta. Dotyk jego szorstkich palców na jej gładkiej skórze, przyprawił ją o dreszcze, a serce gwałtownie przyspieszyło. Przygryzła policzek od środka i skrzywiła się lekko, gdy ściągnął jej buta. Obrzucił jej kostkę fachowym spojrzeniem i zerknął na jej twarz, wprost w cudowne, błyszczące, czekoladowe tęczówki. – Wygląda na skręconą – oznajmił. – Mam tu niedaleko samochód, podwiozę cię do szpitala.
    ______– Nie trzeba – wykrztusiła z siebie. – Poradzę sobie sama.
    ______Mężczyzna zmarszczył czoło i uśmiechnął się szeroko.
    ______– Estaban – przedstawił się, podając jej rękę.
    ______– Laura – odparła, szybko umykając przed jego świdrującym spojrzeniem. Nie była przyzwyczajona do takich spojrzeń, do tego, że obcy mężczyzna bez skrępowania jej dotykał.
    ______– To jak? Pozwolisz sobie pomóc? – zagadnął, przyglądając się jej z rozbawieniem, a kiedy w końcu skinęła głową niepewnie, pomógł jej wstać i zaprowadził do swojego samochodu…


    ______Dalej wszystko toczyło się jak w jakimś filmowym romansie. Kolejne, niby przypadkowe spotkania, pierwszy pocałunek, kwiaty, czekoladki, prezenty, romantyczne randki. W ogóle nie pasowało jej to do niego, bo nie wyglądał na faceta, który staje na rzęsach, by uszczęśliwić swoją kobietę, ale był w tym wszystkim na tyle przekonywujący, że zupełnie uśpił jej czujność. A może po prostu bardzo chciała mieć przy sobie jakieś silne, męskie ramię, na którym mogłaby się wesprzeć i poczuć w końcu, że nie jest na świecie sama?
    ______Nim się spostrzegła Estaban sprawił, że uzależniła się od niego, wierzyła w każde jego słowo, zupełnie nie dostrzegając przy tym jego wad i tego, jak nią manipulował. Sądziła, że są szczęśliwi. Robiła wszystko, by mu się przypodobać, była na każde jego skinienie, ale on miał to za nic. To przez niego była tym, kim była i tkwiła w samym środku jakichś ciemnych porachunków, między ludźmi, których w ogóle wolałaby nie spotkać. Potraktował ją gorzej niż te wszystkie dziwki, z którymi się zabawiał, ale to on coś stracił, a ona zyskała. Wolność.
    ______Zupełnie nie zareagowała, gdy poczuła na swoich biodrach silne, męskie dłonie. Co chwila ktoś usiłował z nią tańczyć, ale tego wieczoru najlepiej czuła się sama ze sobą, nie potrzebowała towarzystwa. Chciała się po prostu bawić. Nie przyszła tu, by szukać faceta, który za jakiś czas zakpi z niej, sprawiając, że jej serce znów rozpadnie się na milion kawałków. Gdy zdecydowanym ruchem odwrócił ją przodem do siebie tak, że wpadła w jego szerokie ramiona, jak w pułapkę, miała zamiar posłać go do diabła. Zadarła głowę do góry, by mu zwymyślać, ale gdy spojrzała na jego przystojną twarz i zobaczyła jego błyszczące, przewiercające ją na wskroś oczy, ugryzła się w język, czując się tak, jakby zaglądał w głąb jej duszy. Mężczyzna uśmiechnął się łobuzersko, lustrując jej sylwetkę pożądliwym wzrokiem. Zdawała sobie sprawę, że pewnie szuka rozrywki na jeden raz i chodzi mu wyłącznie o seks, ale tego wieczora, nie miało to dla niej absolutnie żadnego znaczenia.

        …Want you to take me like a thief in the night
        Hold me like a pillow, make me feel right
        Baby I'll tell you all my secrets that I'm keepin', you can come inside
        And when you enter, you ain't leavin', be my prisoner for the night…

    ______Wyrecytowała bezgłośnie razem z Rihanną, patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnął się wtedy w ten charakterystyczny sposób, odbierając te słowa jak propozycję i niewiele myśląc, naparł na nią swoim ciałem, by po chwili przycisnąć ją do zimnego muru. Oparł dłonie po obu stronach jej głowy, jakby chciał uniemożliwić jej ucieczkę, a ona wiła się w rytm muzyki, prowokująco ocierając się o jego umięśnione, wysportowane ciało.
    ______Kiedy spojrzała mu w oczy, zobaczyła w nich ogień, jakiego nigdy wcześniej nie widziała w oczach żadnego mężczyzny.
    ______– Chodźmy stąd – wychrypiał jej do ucha bez ogródek, jedynie oddechem pieszcząc wrażliwą skórę szyi. Po chwili zajrzał jej w oczy z niemym pytaniem, a ona położyła dłonie na jego twardym torsie, uśmiechnęła się lekko i skinęła głową z aprobatą. Kiedy chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą w stronę wyjścia, w uszach wciąż dźwięczały jej ostatnie wersy piosenki:

        …Only girl in the world...
        Like I'm the only one that's in command
        Cuz I'm the only one who understands, how to make you feel like a man
        Only girl in the world...



    San Antonio, grudzień 2014 r.

    ______Westchnęła cicho, wpatrując się w lśniący na serdecznym palcu lewej dłoni krążek z białego złota. Chwyciła go między kciuka i palec wskazujący, jakby miała zamiar go zdjąć, ale ostatecznie tylko przesunęła po nim opuszkiem, usuwając niewidzialne rysy z gładkiej powierzchni. Po tamtej szalonej nocy, spędzonej z nieznajomym, którego imienia nie pamiętała, a nawet nie była pewna czy w ogóle je poznała, miała mocne postanowienie, że nie wróci już do Estabana Chaveza. Jednak zamiast zostawić go, zamknąć w życiu ten rozdział i zacząć wszystko od nowa znów pozwoliła mu się omamić i kolejny raz uwierzyła w jego słodkie słówka, w skruchę w jego oczach, gdy ją przepraszał i w obietnice, że zmieni się dla niej, bo jest dla niego ważna. Starała się trzymać go na dystans, by pokazać mu, że nie będzie na każde jego skinienie, że nie wystarczy garść obietnic, by znów pozwoliła mu zaciągnąć się do łóżka i stała się częścią jego mrocznego, tajemniczego życia, a on – jak nigdy wcześniej – starał się, by mu uwierzyła, jakby naprawdę mu na niej zależało. I tak się stało.
    ______Czara goryczy przelała się niespełna dwa miesiące później i wtedy nastąpił definitywny koniec wszystkiego, a Laura wciąż po stokroć przeklinała dzień, w którym poznała Chaveza. Gdyby nie ten drobny szczegół z jej życia w postaci – jak się okazało – niefortunnej znajomości z Estabanem, być może dziś wiodłaby spokojne, normalne życie, nie martwiąc się o to, że ktoś lada chwila rozpozna w niej Laurę Suarez i że ona sama zakocha się we własnym mężu, który przecież miał być jej mężem jedynie na papierze. Mauricio Rezende był naprawdę wspaniałym mężczyzną, a przede wszystkim przyjacielem, który wyciągnął do niej pomocną dłoń, gdy tego potrzebowała; pomógł jej uwolnić się od Estabana, wyciągnął z szamba, w którym tkwiła przez lata i ofiarował nową tożsamość wraz z zupełnie nowym życiem, a ona bez zastanowienia zgodziła się zostać jego „papierową żoną”, by pomóc mu odegrać się na jego rodzinie i przynajmniej w ten sposób jakoś odwdzięczyć się za wszystko co dla niej zrobił.
    ______Przygryzła policzek od wewnątrz i z westchnieniem sięgnęła po leżące obok niej na kanapie, stare wydanie „Dumy i uprzedzenia”, które dostała w prezencie urodzinowym od ojca. Książka niemal od razu otworzyła się tam, gdzie zostawiła złożoną na cztery papierową serwetkę, która zastąpiła miejsce [link widoczny dla zalogowanych] jej i Estabana, jakie jeszcze niedawno pełniło rolę zakładki. Uśmiechnęła się do siebie, rozkładając ją delikatnie i wpatrując się w staranny, zdecydowany charakter pisma.
    ______Miłego dnia, Kocie – odczytała, kręcąc głową z niedowierzaniem. Do tej pory nie mogła pojąć, jakim cudem facet, który napisał te trzy krótkie słowa, zdołał się tak głęboko wryć w jej serce i duszę. Spędziła z nim przecież zaledwie jedną, choć prawdopodobnie najbardziej szaloną, noc w swoim dotychczasowym życiu. Obudziła się wtedy w pustym łóżku i przeklinała samą siebie. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek los postawi go na jej drodze, ale okazało się, że świat naprawdę jest mały. Od kiedy jakieś dwa miesiące temu ponownie spotkała go w swoim życiu, spędzał jej sen z powiek i właściwie nie robiąc nic szczególnego, burzył nie tylko jej spokój, który tak mozolnie budowała, ale i pozornie poukładane życie. Najpierw zupełnie przypadkowe spotkanie w kawiarni, w jej rodzinnym miasteczku, która była ostatnim miejscem, w jakim spodziewała się go spotkać, kiedy tylko modliła się w duchu, by jej nie rozpoznał, zastanawiając się jednocześnie czy ich wspólna noc jemu tak samo wryła się w pamięć, potem kolejne, znów w kawiarni, kiedy zostawił jej ten liścik, jednocześnie dając jej wprost do zrozumienia, że nie zmylił go kolor jej włosów teraz zafarbowanych na platynowy blond i doskonale pamięta ją i każdy szczegół z tego, co wydarzyło się tamtej nocy.
    ______Jeszcze mniej niż spotkania w małej kawiarni w rodzinnym miasteczku, spodziewała się, że wpadnie na niego w o wiele większym mieście, jakim było San Antonio. I to dosłownie. Pisk opon zupełnie ją sparaliżował, czuła jakby nogi wrosły jej w ziemię, zatrzymała powietrze w płucach, a serce zamarło w piersi. Przymknęła powieki i czekała na najgorsze, ale ciemne Mitsubishi zatrzymało się zaledwie o kilka milimetrów od niej. Gdy otrząsnęła się z pierwszego szoku, miała zamiar zwymyślać kierowcy od najgorszych. Spojrzała w jego stronę i otworzyła usta, by posłać mu stosowną wiązankę, ale wtedy wsunął ciemne okulary na włosy, a ona od razu zatonęła w błękicie jego tęczówek i jedyne, co zdołała zrobić, to wyszeptać bezgłośne „przepraszam”. Czuła na sobie jego gorące spojrzenie, gdy przebiegała na drugą stronę ulicy, ale nie oglądała się już za siebie. Nie tylko miała ochotę zapaść się pod ziemię, ale też chciała znaleźć się jak najdalej od niego. Budził w niej uczucia, których nie powinna była w ogóle dopuszczać do głosu, zwłaszcza po tym, co usłyszała i zobaczyła jeszcze przed wyjazdem z Valle de Sombras, gdy poszła do warsztatu Lii, mając nadzieję, że zastanie tam Christiana…

    ______– A ty? Spotkałeś już kobietę, która nieoczekiwanie zatrzęsła twoim światem? – zapytała Lia, a kąciki ust Jose uniosły się w delikatnym, tajemniczym uśmiechu, choć nie odpowiedział od razu. Westchnął cicho i potarł palcami oczy, wpierając głowę o ścianę.
    ______– Spotkałem – szepnął i uśmiechnął się do niej krzywo. – I ty również spotkasz kogoś takiego, o ile już nie spotkałaś. Zasługujesz na to by być szczęśliwą i nie wolno ci myśleć inaczej, Lia – dodał spokojnym tonem, spoglądając jej w oczy, w których w jednej chwili zalśniły łzy. Przymknęła powieki, a łzy niczym grochy popłynęły jej po policzkach, wyrywając z jej gardła szloch, którego nie potrafiła dłużej powstrzymywać.
    ______Odetchnął głęboko i objął ją ramieniem, przygarniając do siebie. Lia bez oporów wtuliła się w jego silne ramiona i rozpłakała na dobre, a on musnął ustami czubek jej głowy i zastygł tak na dłuższą chwilę…


    ______Do dziś zastanawiała się, kogo miał na myśli. Czy kobietą, która zatrzęsła jego światem była Lia? Szatynka, która jechała z nim autem, a która wyglądała tak, jakby chciała zabić ją wzrokiem? A może żadnej z nich nie traktował poważnie? Nie powinno jej to w ogóle obchodzić, a jednak myśl, że ogień, który widziała w jego oczach podczas ich wspólnej nocy, płonie teraz dla innej kobiety, boleśnie zakuła ją w serce.
    ______Westchnęła cicho, starając się odrzucić natrętne myśli. Czuła się tak, jakby znalazła się między młotem, a kowadłem. Z jednej strony był Mauricio, gotowy przychylić jej nieba, a z drugiej nieznajomy, który jednym spojrzeniem rozpalał w niej gorączkę i wprawiał jej ciało w przyjemne drżenie. Uśmiechnęła się do siebie, gdy jej wzrok zatrzymał się na pożółkłej już nieco karcie książki, w miejscu, gdzie jakiś czas temu zakreśliła cytat:
        "Wygląda na to, że twoja siostra jest nieszczęśliwie zakochana. Moje gratulacje. Nieszczęśliwa miłość to obok zamążpójścia najgorętsze pragnienie każdej panny. Ma przynajmniej o czym rozmyślać i czuje się wyróżniona spośród swoich towarzyszek."
    ______Była nieszczęśliwie, a raczej niefortunnie zakochana w człowieku, którego wolałaby nigdy nie spotkać, potem wyszła za mąż bez miłości, a teraz jej myśli wciąż zaprzątał autor wiadomości z serwetki. Zdecydowanie miała o czym rozmyślać, ale nie czuła się wyróżniona. Wiele oddałaby za to, by móc wieść normalne, nudne życie, jak większość kobiet w jej wieku.
    ______Słysząc męskie odgłosy, dobiegające z korytarza, a zaraz potem szczęk klucza w zamku, zamknęła pośpiesznie książkę i odłożyła ją na bok. Podniosła się z kanapy, przybierając groźną minę. Christian od kilku dni znikał bez słowa, nie odbierał telefonów i wracał późno w nocy, a niejednokrotnie dopiero nad ranem, często po co najmniej kilku piwach. Tym razem poszedł o krok dalej i przyprowadził ze sobą znajomego, chociaż kiedy mu się przyjrzała nie była wcale taka pewna kto kogo przyprowadził.
    ______– Cześć, Lali – przywitał się, rzucając sportową torbę niedbale na podłogę. – Chyba nie czekałaś na mnie?
    ______– Owszem, czekałam – odparła.
    ______Christian przewrócił oczami i sapnął zirytowany, przenosząc spojrzenie na kumpla, który w przeciwieństwie do niego, wydawał się całkiem trzeźwy. Laura pokręciła głową z dezaprobatą, skupiając wzrok na mocno rozciętej wardze i wyraźnie zaczerwienionej, nieco opuchniętej już kości policzkowej. Skrzyżowała przedramiona na piersiach i przeniosła ciężar ciała na jedną stronę, nerwowo przytupując.
    ______– No co? – mruknął Suarez, gdy spojrzała mu w oczy z dezaprobatą. – Jestem już dużym chłopcem – dodał, przenosząc wzrok na Davida. – A ty, nie gap się tak na nią – upomniał, wlepiając w kumpla mordercze spojrzenie. – To moja siostra – wycedził przez zaciśnięte zęby, ściągając na siebie pełne przygany spojrzenie Laury. – Jak nie chcesz oberwać, to lepiej trzymaj swoje magiczne dłonie, nie mówiąc o innych częściach ciała, jak najdalej od niej – ostrzegł poważnym tonem, na co David uśmiechnął się niewinnie i uniósł ręce w geście poddania, nie odrywając jednak przy tym spojrzenia od dużych czekoladowych oczu siostry swojego kumpla.
    ______– Nie musisz grać troskliwego, starszego brata. Jestem już dużą dziewczynką – przypomniała Laura, małpując ton jego głosu sprzed chwili. – Marsz pod prysznic – zwróciła się do Christiana. Suarez uśmiechnął się arogancko jednym kącikiem ust, ale bez słowa protestu pomaszerował w stronę łazienki. Laura odprowadziła go wzrokiem, a gdy zamknął za sobą drzwi, przeniosła spojrzenie na towarzysza Christiana i wyciągnęła dłoń w jego stronę. – Laura.
    ______– David – odparł, odwzajemniając uścisk dłoni i uśmiechając się promiennie.
    ______– Co się stało? – spytała, z troską spoglądając w ciemne oczy Davida, w których nagle przestały igrać psotne chochliki.
    ______– Miał małe starcie z kolesiem, któremu kilka dni temu solidnie przyłożył. To rozpieszczony, bogaty chłopak, który nie znosi, gdy ktoś mu uciera nosa, więc dzisiaj zaczaił się na twojego brata z kumplami.
    ______– A Christian nie byłby sobą, gdyby po prostu nie odpuścił – westchnęła Laura, nerwowo przeczesując palcami jasne włosy. Miała coraz silniejsze przeczucie, że jej brat z uporem maniaka szuka kłopotów i w końcu wpakuje się w coś, z czego już się nie wygrzebie, a ona nie będzie mu w stanie pomóc. – Napijesz się czegoś? – spytała, kierując się w stronę aneksu kuchennego. Sięgnęła po kubek Christiana i wsypała do niego dwie kopiaste łyżeczki zmielonej kawy, a potem uniosła metalowy pojemnik z aromatyczną zawartością i spojrzała pytająco na Davida, który przyglądał się jej z zasępioną miną, co tylko dodatkowo utwierdziło ją w przekonaniu, że Christianem dzieje się coś niedobrego.
    ______Reyes pokręcił przecząco głową i wsunął dłonie w kieszenie jasnych jeansów.
    ______– Dziękuję, ale jest późno. Podwiozłem tylko Christiana – powiedział cicho, wpatrując się w drzwi, za którymi przed chwilą zniknął jego kumpel. – Miej na niego oko – zwrócił się do Laury, spoglądając jej w oczy z prawdziwie szczerą troską, a ona poczuła się tak, jakby jakaś niewidzialna dłoń chwyciła jej serce i zacisnęła się na nim w pięść. Zawsze miała Christiana za silnego, twardego faceta, który niczym się nie przejmuje i któremu na niczym nie zależy, ale właśnie teraz na tym jego obrazie, jaki przez lata wytworzyła jej wyobraźnia, zaczęła dostrzegać coraz wyraźniejsze rysy. – Do zobaczenia – pożegnał się i opuścił mieszkanie, zostawiając Laurę z mętlikiem w głowie. Teraz, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, miała wrażenie, że tak naprawdę nie wie nic o swoim bracie.
    ______Wsparła się dłońmi o blat kuchennej wyspy i pochyliła lekko do przodu, nerwowo przygryzając dolną wargę. Naprawdę zaczęła się bać. Christian był jedyną rodziną, jaką miała i niezależnie od tego, co wydarzyło się między nimi w przeszłości, nie chciała, by dalej żyli tak, jakby dla siebie nie istnieli. Nie miała tylko pojęcia jak mu pomóc, bo nie bardzo rozumiała gdzie leży problem. Christian, tak jak ich ojciec, był zamknięty w sobie i rzadko okazywał emocje; wolał dusić wszystko w sobie, niż się odkrywać. Zresztą, akurat pod tym względem i ona była dokładnie taka sama.
    ______– Wyścig? – dobiegł ją jego schrypnięty głos. Odwróciła się przez ramię i zobaczyła jak wychodzi z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder i drugim przewieszonym przez szyję, rozmawiając przez komórkę. Odwróciła się przodem do niego i oparłszy się biodrami o blat, obserwowała go uważnie, z niepokojem przysłuchując się rozmowie, którą akuratnie prowadził. – Kiedy?... Nie wiem… – mruknął i uśmiechnął się do niej przepraszająco, gdy ich spojrzenia na moment skrzyżowały się. Wszedł do sypialni i przyciskając telefon do ucha ramieniem, wciągnął na siebie dresowe spodnie. – Nie ścigałem się odkąd… – urwał i przymknął powieki, zaciskając nerwowo szczęki i wolną dłonią nerwowo, pocierając czoło. – Dobra, wyślij mi namiary sms–em. Odezwę się jeszcze – zakończył, wychodząc z sypialni. – Co znowu? – zwrócił się do wciąż czujnie wpatrującej się w niego Laury.
    ______– Bierzesz udział w nielegalnych wyścigach? – spytała.
    ______Christian naciągnął na wilgotne jeszcze ciało, czarną bokserkę, którą do tej pory miał przewieszoną przez ramię.
    ______– Nie pierwszy raz – odparł, nonszalancko wzruszając ramionami.
    ______– Christian!
    ______– Co?! – fuknął ostrzej niż zamierzał, łypiąc na nią gniewnie. Laura jedną dłoń wsparła na biodrze, a drugą nerwowo przeczesała jasne włosy.
    ______– Zwariowałeś – powiedziała cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Co się z tobą dzieje? – spytała, przyszpilając go spojrzeniem.
    ______– Nic – odparł, przełykając ślinę. – Zajmowałem się w życiu bardziej nielegalnymi i niebezpiecznymi rzeczami, więc nie musisz się o mnie martwić.
    ______– Ale się martwię! Nie rozumiem co się z tobą dzieje, zamykasz się przede mną w jakiejś skorupie, odcinasz zupełnie od świata i starasz się sam poradzić sobie z czymś, co najwyraźniej cię przerasta, pakując się przy tym w jakieś śmierdzące bagno – wyrzuciła mu w twarz. – Boli mnie, że nie ufasz mi na tyle, by powiedzieć mi o co chodzi, że znów odsuwasz mnie od siebie… Nie chcę cię znowu stracić, Chiquito – dokończyła drżącym głosem, z trudem powstrzymując cisnące się do oczu łzy.
    ______Christian westchnął ciężko i przez chwilę przyglądał się jej bez słowa, jakby w myślach rozkładał właśnie na czynniki pierwsze to, co usłyszał z jej ust.
    ______– Nie rób głupstw – poprosiła, gdy odwrócił się na pięcie i zrobił krok w stronę swojej sypialni. Widziała jak robi głęboki wdech, czekała, aż coś powie, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jego ust.
    ______Gdy zatrzasnął za sobą drzwi sypialni w końcu mogła pozwolić słonym kroplom spłynąć po policzkach. Wiedziała już, że sama tego nie udźwignie. Sięgnęła po swój telefon i wybrała numer jedynej osoby, jaka jej zdaniem mogła przemówić Christianowi do rozumu…


Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 18:10:11 30-04-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka80
King kong
King kong


Dołączył: 05 Wrz 2015
Posty: 2256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: świnoujście
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:42:54 02-05-16    Temat postu:

Witam wszystkich 😉
Buszuję od kilku dni na forum i niespodziewanie odkryłam to cudo,opowiadanie niczym prawdziwe romansidło kryminalne z serii Harlequin.Po wczorajszym bezowocnym poszukiwaniu ,dzisiaj rano odnalazłam niezwykle wciągające opowiadanie z pod waszej ręki.Jestem zachwycona.Zwarta akcja,sensownie poprowadzona,umiecie zaciekawić i zbudować napięcie.Szybko się czyta,a co najważniejsze z przyjemnością.Wczoraj przeczytałam kilka niewypałów,ale po kilku lub kilkunastu rozdziałach dawałam sobie spokój,infantylne dialogi z rzędu tych bardzo dziecinnych,więc nawet nie komentowałam.
Tutaj jest wszystko co powinno być,sens,relaks,akcja,napięcie,romans,miłość,itp.Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały,z pewnością przeczytam.Podziwiam wasze zdolności i napiszę to co wcześniej pisałam Sunshine i Justyśce,zazdroszczę wam takich talentów.U mnie zawsze słomiany zapał,zaczynałam ale po jakimś czasie odpuszczałam i stwierdzałam że wszystko napisane przeze mnie nie ma sensu.Opowiadania odpadły,pozostały wiersze.
Pozdrawiam i życzę weny owocnej dla was,a tym samym dla nas.😊


Ostatnio zmieniony przez agnieszka80 dnia 13:35:47 02-05-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:34:31 04-05-16    Temat postu:

Witamy Cię agnieszka80 w naszych skromnych progach i cieszymy się bardzo, że nasze opowiadanie zaciekawiło Cię na tyle, że jednak postanowiłaś do nas zajrzeć, przeczytać i zostawić po sobie ślad Dziękujemy ślicznie za tak cudny komentarz, który przy całym tym przeciągu, jaki aktualnie panuje na forum, daje nam nadzieję, że jest jeszcze ktoś, kto chętnie pozna ciąg dalszy historii naszych bohaterów. Już nie mówiąc o tym, że te kilka słów od Ciebie z pewnością daje nam pozytywnego kopniaka do dalszego pisania Mamy ogromną nadzieję, że się nie zawiedziesz i wpadniesz do nas jeszcze nie raz
Dzięki, raz jeszcze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sobrev
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 3493
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:11:16 04-05-16    Temat postu:

Jestem i ja tradycyjnie z poślizgiem gdyż punktualność to nigdy nie była moja mocna strona, wreszcie znalazłam czas aby napisać kilka słów więc czytając fragment o pogrzebie ojca Chrisa pomyślałam że taki to urok małych miasteczek. Ludzi w gruncie rzeczy nie interesuje co czujesz bo straciłeś rodzica czy cierpisz czy masz to daleko w czterech literach przyszli z czystej ludzkiej ciekawości żeby się czegoś dowiedzieć, obrobić komuś tyłek albo po coś jeszcze i dobrze że Chris miał Ignacia bo chyba w takich chwilach liczy się obecność ludzi którym naprawdę na tobie zależy więc ja chciałbym mieć takiego Ignacia który swoje w życiu wycierpiał ale zamiast stoczyć się na dno zrobił coś dobrego, pożytecznego stał się przybranym ojcem dla wielu dzieciaków wzorem do naśladowania i dał dom komuś jeszcze więc chwała mu za to a wam moje drogie za wykreowanie tak fantastycznej postaci.

Laura i Pan Skuteczny i Jose wy wiecie że z całego serca kibicowałam tej dwójce ale jest jeszcze Jose no i jestem w kropce i to dużej kropce bo obu lubię za zupełnie inne rzeczy, każdy z nich ma swoje zalety i pewnie sporo wad ale ja nie wiem kogo wolę więc określę się później

Przeszłość zawsze wraca czy jakoś tak to szło nom i Lia wreszcie coś czuje że spotka się z własną w sensie z Chrisem bo ja we własnej osobie chciałby o tym poczytać i to za jakiś czas ale no cóż decyzja przecież do mnie nie należy tylko do was a mi do głowy przyszło że oboje mieli pokręcone, trudne dzieciństwo i byli przez dłuższy czas zdani tylko na siebie i zamknęli się w swoich skorupkach z których nie chcą wyjść i tylko oni są sami nawzajem do siebie dotrzeć i może dlatego że patrzą przez pryzmat tych samych okularów w końcu matka Lii nawet nie powinna nazywana być tak nazywana a dziewczyna a wtedy jeszcze dziecko zostawiona sama sobie dobrze że spotkała Ignacia na swojej drodze bo kto wie jakby jej życie potoczyło się gdyby go nie było i gdzie by teraz była? Z ojcem Chrisa jest podobnie co prawda sądzę że kochał swoje dzieci lecz swoje za uszami też miał czy że? No i kończąc te nieskładne nieskończone zdania powiem ze mimo wpadam tu rzadko to nadal jestem z wami dziewczyny i kibicuje wam z całego serducha no i życzę dużo weny i chyba tyle
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:37:55 04-05-16    Temat postu:

Doma, dziękujemy Ci z całego serducha, dobra kobieto :* Za tak długaśny komentarz, wszystkie te ciepłe słowa i za to, że nadal jesteś z nami i naszymi dzieciakami Przeciągi tu na forum takie ostatnio, więc tym bardziej nam miło, że jednak znalazłaś chwilę i do nas wpadłaś
A odnośnie Twoich spostrzeżeń, to chyba w zasadzie do niczego nie mogę się odnieść, żeby nie napisać zbyt dużo i nie zepsuć zabawy, nie tylko Tobie, ale również tym, którzy jeszcze nie znają losów Chrisa i Lii w taki stopniu jak Ty
Ignacio, to Ignacio - drugiego takiego nie ma i dobrze, że nasze skopane przez los postaci mają u swego boku kogoś takiego, a co do Lii i Chrisa, to ich spotkanie jak można się domyślić, to jest jedynie kwestia czasu, a kiedy, jak, gdzie i co z tego wyniknie, to niech się okaże
I to by było na tyle w tej chwili ode mnie
Dzięki, Doma raz jeszcze za to, że jesteś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moniadip91
Motywator
Motywator


Dołączył: 21 Lut 2015
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:51:14 28-07-16    Temat postu:

Jak takie pustki na forum, to i tu się zamelduję
Czytam oczywiście to opowiadanie także, tak samo jak czytałam losy Lii i Christiana w innym opowiadaniu
Biedacy, obydwoje wiele przeszli w życiu i ciężko im się po tym wszystkim pozbierać. Christian jednak chyba trochę przesadza z tymi wszystkimi akcjami. Nie dość, że wdaje się w bijatyki, to jeszcze teraz nielegalne wyścigi do tego dochodzą.. Nic dziwnego, że Laura się o niego martwi. A propos, zadziwia mnie ta dziewczyna pogmatwane ma to swoje życie miłosne i na jej miejscu też nie wiedziałabym, co i jak. Z jednej strony Mauricio, mąż, w którym nie chce się zakochać, a który szaleje za nią, no i z drugiej strony Jose, z którym spędziła upojną noc, o której oboje zresztą nie mogą zapomnieć. Ciekawi mnie, co dalej z tego wyniknie
No i oczywiście nie mogę się doczekać spotkania Lii i Christiana, chociaż z drugiej strony obawiam się tego, bo wiem, że jesteście w stanie nawywijać z nimi trochę żeby nie było zbyt słodko o cudownie niemniej jednak liczę na to, że pomimo tak długiego upływu czasu (ostatni odcinek w maju!) kontynuujecie dalej pisanie tegoż przecudnego opowiadania.

PS.Uzależniona chyba jestem już od tych Waszych dzieł, bo codziennie na forum zaglądam, a tu cisza prawie wciąż
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:14:51 28-07-16    Temat postu:

Nie wiem, czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, jaką przyjemność nam sprawiasz swoją obecnością i tymi kilkoma słowami jakie od siebie napiszesz Naprawdę bardzo, bardzo, obie z Agą Ci dziękujemy :* Tym bardziej, że tak jak piszesz od ostatniej publikacji minęło całkiem sporo czasu, więc można zdążyć zapomnieć zarówno o naszych dzieciakach jak i ich losach Przywracasz naszą wiarę w sens forumowych działań i może doczekasz się w końcu dalszego ciągu
A co do Twoich spostrzeżeń.... no właśnie, dobrze to ujęłaś - tendencję do rzucania naszym bohaterom kłód pod nogi mamy od zawsze, więc z pewnością nie może być ani słodko, ani kolorowo, bo zwyczajnie powiało by nudą, a tego przecież nikt z nas nie chce
W kwestii Lii i Chrisa, to myślę, że przed naszymi bohaterami jeszcze długa droga i masa zwrotów akcji, bo to dopiero początek BS, a nas z pewnością niezmiernie cieszy fakt, że zarówno Lia jak i Chris znaleźli swoich cichych czytelników w czasie, kiedy ich losy momentami gubiły się w dżungli innego opowiadania

PS. Nam to absolutnie nie przeszkadza, a nawet wręcz przeciwnie Cisza zostanie przerwana, ale teraz taki wakacyjny okres, urlopy i te sprawy, więc prosimy o chwilę cierpliwości
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moniadip91
Motywator
Motywator


Dołączył: 21 Lut 2015
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:25:38 28-07-16    Temat postu:

Ależ nie macie za co mi dziękować... chyba, że za te kilka lat milczenia w ukryciu :p
A tak na poważnie, czytanie Waszych arcydzieł to czysta przyjemność, nie można się wręcz oderwać od czytania ich. Dlatego też cierpliwie poczekam na ciąg dalszy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:16:06 28-07-16    Temat postu:

Mamy za co dziękować i właśnie za to, że z tego ukrycia wyszłaś, żeby nam uświadomić, że są jeszcze tacy, co chętnie czytają
I oby taką przyjemnością zostały
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:36:57 28-07-16    Temat postu:

moniadip91 ja się oczywiscie podpisuję pod tym co napisała Madzia, naprawdę mnóstwo radości nam sprawiłas swoimi komentarzami, mnie się dalej gęba cieszy do monitora mojego telefonu. Dziękuję :* Ze swojej strony obiecuję wziąć się do roboty zaraz po powrocie do domu. A do spotkania Lii i Chrisa już bliżej niż dalej, mam nadzieję że Cię nie zawiedziemy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moniadip91
Motywator
Motywator


Dołączył: 21 Lut 2015
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:33:01 28-07-16    Temat postu:

Jak już wcześniej pisałam Magdzie, na Was i Waszych dziełach zawieść się nie można, więc czekam niecierpliwie na to ich spotkanie i w ogólne na ciąg dalszy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:11:16 28-07-16    Temat postu:

Obys nigdy nie miała powodu by zmienic zdanie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moniadip91
Motywator
Motywator


Dołączył: 21 Lut 2015
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:37:08 28-07-16    Temat postu:

Jedynie co mnie może zawieść to przerwanie albo koniec któregoś z opowiadań, a poza tym NIC. Na pewno. Nigdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:41:13 28-07-16    Temat postu:

Podziwiam tę Twoją niezachwianą wiarę w nas
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moniadip91
Motywator
Motywator


Dołączył: 21 Lut 2015
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:50:05 28-07-16    Temat postu:

Po tylu latach po prostu nie może być inaczej także tak trzymać, tworzyć pięknie dalej takie historie zapierające dech w piersiach i wierzyć w siebie i swoje przeogromne zdolności
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 6 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin